Dysonans świeżości i barw
Gdy słońce zapada w ciemnawą poświatę
Gdy biegnie falami wśród zbóż
Przychodzi mi na myśl – rozkoszuj się latem
Nie wahaj się - przedrzyj przez bluszcz
Jak gdyby nakręcać spiralę posmaku
Ciernistych gałęzi wśród drzew
I pędzić na łąkę, i zasnąć wśród maków
I dać się prowadzić przez zew
Klarowność poranków rozświetla mi umysł
Gdy szepczą do mnie co dnia
Czar zimy, wiosny poniekąd gdzieś tu prysł
Jesienny oddal nam kraj
Wieczory, utulcie te wszystkie istoty
Znużone żarem żeby dać
Zasnute magią półmroku burze, grzmoty
Deszcz z cebra niech zacznie lać
Tylko czasie – przestań gnać