to apropo tych wszystkich, wrzechobecnych
humorow na jakie sie ciagle natykam..
jesienny "zastoj" radosci
zycia?
nienawidze..
po
zmierzchu
pewnie znowu Mars
jest za blisko
pewnie to
oni
zawinili?
nikt się nie
cieszy...
runęło.
jesień...
pewnie znów
w głowie
smutek
i brak tam
czerwonego nieba
świecącego jasno
na zieloną
trawę
pewnie błądzą...
długo?
przyszłość zdaje
się
szara
do znudzenia-
nasze ślepe,
wygodne
oczy...
odchodzą-
nie ma
świątecznych lampek
nie ma
gawędy
na dywanie
słodkiego ciasta
i żółtych talerzy
nie
ma...
zapodziało się
coś
od ucha do ucha-
w kieszeni
starego
płaszcza...
"uciekaj!"
nie...
nie słuchaj, proszę.