Narazie nie ma szans na to by moje
wiersze były pełniejsze optymizmu... Wątpie zeby ta szansa jeszcze
nadeszła...
Szepcząc do ucha
Myśl schowana
głęboko...
Rozgrzebała swój grób
Znowu otworzyła wrota
niepewności
Weszłam bez zastanowienia...
Szepcze mi do ucha
Słów
potok...niezrozumiałych
Wierci dziurę w psychice
Marzenia spadając na
drugi plan
Mogą zapomnieć o mym istnieniu
Myśl mrożąca szepcze do
ucha:
„Marzenia się nie spełniają”
Taniec na dachu przy
księżycu
Rzecz nie możliwa...
Myśl okropna uśmiecha
się
Szyderczo
Gdy policzki znów wilgotne
Są od gorzkiego
łkania...
Może ktoś usłyszy?
Może ktoś zamknie wrota ciszy?
Wołanie
o pomoc ginie
Tak jak i ja...
Nie mogąc uciszyć myśli
Szepczącej
wciąż:
„Uczucia nie istnieją, nie walcz
o
nie...”
Ukrywam się pod peleryną
Wesołości...ginę