Wczoraj wieczorem usiadłam i właśnie coś
takiego wyszło mi spod pióra.... Dziwne, b o nie zamierzałam czegoś takiego
pisać... wogóle wczoraj nie zamierzałam pisać :/
Oceńcie....
Nie krzyczała w ciemności
bo ciemność
okrywa
kocem rozczernionym
wszelkie grząskie myśli.
Krzyczała w
szarość świtu,
ubogą twarz dnia,
gdy odważył się przyjść,
następny.
Świt przeraźliwie skwierczał
jej w głowie, obnażał
krwiste
nagie ścięgna strachu.
Wykrzykiwała swój ból
i strach,
słowa pozornie
bezkształtne napierały na usta.
Dłonie zaciśnięte na
spienionej
pościeli; bez tchu, wyrazu
oczy kryształowe wbite
w
spokojną biel sufitu.
I świt przychodził, cichy
zgłodniały, na
palcach,
przylegając do okien
i utykając na jedną nogę.