Przesuwam rękę wzdłuż brzegu
nocy
kalecząc dłonie o lśnienie gwiazd
stoję migocząc w cieniu
księżyca
rozdymam nozdrza tak pachnie nasz świat
Czerwone płatki
wirują w jasności
miękkość Twych ust jedwabiem się zda
atłasem bywają
Twe tchnienia gdy szepczesz
rozwiewa Twe włosy dokoła mnie
wiatr
Oplatasz mnie dłońmi maleńki orzeszek
gładzisz swym
skrzydłem muśnięciem jak ptak
częstujesz herbatą czasami też słowem
i
ufność w powietrzu wciąż dźwięczy i trwa
Przymknijcie
oczy...
Żegnajcie.