Miała być do jednego opowiadania, ale napisałam inną wersję, i uznałam, że można zamieścić to tutaj. Z niecierpliwością czekam na komentarze.
Piosenka Tiary Przydziału...
Tysiąc lat już upłynęło
Od tej pięknej przyjaźni,
Co, jak to zwykle bywa,
Skończyła się na waśni.
O czwórce tutaj mowa,
Oddanych i wiernych przyjaciół.
O waleczności Gryffindora
I uczciwości Hufflepufu.
O pięknej, mądrej Ravenclaw,
I Slytherinie przebiegłym,
Co przyczyną zerwania się stał
Przyjaźni magów najwiekszych.
Z rodziny starej i czystej pochodził,
Co mugolskiej krwi nie zaznała.
Że tylko dla starych rodów szkoła winna być otwarta dowodził.
Rowena na te warunki nie przystała.
Poparł ją Gryffindor, stanowczo wielce
A że w walce słynniejszy był niż ona,
Najzacieklejszy pojedynek
Stoczył się między nimi dwoma.
W rezultacie Slytherin Slazar
Zostawiając Komtatę Tajemnic w spadku,
Zostawił zamek, nie wócił nazad
I takie są lata Hogwartu Upadku.
Magów trójka starzeje się powoli,
aż na Gryffindora natchnienie spływa,
Starożytna magia, którą zna do woli,
Nagle do końca mu sie przypomina,
I czworo magów- Slytherin zmuszony,
Wypowiedziało zaklęcia słowa.
Do mnie mówili, do mojej... głowy,
I ja powtórzę je zaraz od nowa.
Ale na razie, pamiętajcie jedno.
Historia, jak to zwykle ona,
Lubi się pwtarzać a teraz- na pewno.
Nadeszły dla Hogwartu ciężkie dni.
Czyli wszystko od nowa...