src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/sad.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />
/>Wiesz co?
Kiedyś na lekcji polskiego omawialiśmy pewien wiersz,
analizowaliśmy go. I on był bardzo smutny, nie pamiętam tytułu już. Był o
rozpaczy. I wiesz do jakiego wniosku doszliśmy? Że tak naprawdę pojedyncza
cicha łza mówi o większym cierpieniu niż szlochy, spazmy, krawienia itepe.
Bo jest w człowieku taka granica, po której nie można już płakać. W której
łzy już nie mają prawa istnienia. Jest granica złamania człowieka, złamania
go cierpieniem.
Wniosek:
Ty, jak widzę, chcesz opowiedzieć
nam o wielkim cierpieniu (z miłości jak widzę - o podłożu merytorycznym nie
będę mówić), używając do tego wielkich słów - czyli prawdę mówiąc
odstawiając największy kicz jaki można. Przerysowujesz to - i zamiast
zrozumienia otrzymujesz rozbawioną minkę osoby czytającej.
/>Powiem Ci coś więcej. Pewnego razu na zajęciach z prozy wysunięto mi tezę,
że teksty zabawne, komediowe trzeba mówić śmiertelnie poważnie (no bo co to
za komediant, który bawi się własnymi dowcipami...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> Trzeba
wierzyć w to co się mówi), a teksty tragiczne powinno się mówić hmmm.... na
śmiechu prawie. Pomyślałam, że ciekawa metoda, ale jakaś dziwna i niepewna.
I miałam taki tekst, listy Haliny Poświatowskiej, cały pełen rozpaczy w
wydźwięku (bo jak wiesz Poświatowska była śmiertelnie chora na serce) z
fragmentem "Co raz częściej myślę o tym, że może nie powinno się udać.
Bo widzisz, kiedy juz będę mogła oddychać, to trzeba będzie żyć, a ja tak
bardzo boję się życia". No i powiedziałam to kiedyś moim znajomym -
wkładając w to smutek, rozpacz, powagę. Podobał im się tekst, ale nic
szczególnego. A potem poszłam na zajęcia i postanowiłam spróbować -
powiedziałam to na lekkim śmiechu, jakby przepraszając za porównanie, biorąc
tą sytuację za śmieszną i kłopotliwą. A wszystkich wrąbało. Nie zrobiłam
tego idealnie aktorsko, bo wiesz... (hyhy wiele mi jeszcze brakuje), ale sam
sposób przedstawienia sprawił, że im gule stanęły w gardle.
I ja
myślę, że w poezji też o to chodzi - nie szukaj wielkich określeń - szukaj w
wierszu siebie. Nie pisz dlatego, żebyśmy my czytali, ale dlatego, że chcesz
cos powiedzieć. Nie zrobić na nas wrażenie, ale wypowiedzieć swoje myśli. A
wielkie słowa tylko psują efekt i czynią wiersz śmiesznym.
Ale
sie rozpisałam - ale ten wiersz ruszył troszkę moje zardzewiałe trybiki....
Wybacz, że tak obszernie
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> No, ale
troszkę analizy nie zaszkodziło ;-) Chyba...
Trzymaj się ciepło i
próbuj dalej
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>