Osoby
Harry Potter
/>Ron, Fred, George, Ginny, Bill Weasleyowie
Hermiona Granger
/>Draco Malfoy
Crabbe
Goyle
Nauczyciele
I inni
/>
Akt I
Sala Wspólna. Dookoła panuje zamieszanie spowodowane
koniecznością przygotowania dekoracji na Halloween. Pod ścianą Hermiona
wiesza łańcuchy stojąc na ramionach Rona, który z głupim uśmiechem co i raz
zerka jej pod szatę.
HERMIONA:(Płoni się ślicznie ze
wstydu)
Och, Ronuś...
Do sali wpada Harry Potter, cały
mokry. Podchodzi do Rona i Hermiony
HARRY:(Dysząc)
Do
jasnej cholery! Czemu...
Nagle przerywa, dostrzegając głupi
uśmiech Rona
HARRY:
Ron, coś ci się stało? Czemu się tak
szczerzysz stary?
Patrzy po sobie, jakby sprawdzając czy coś mu się
nie przykleiło do szaty.
RON: (Ignorując zupełnie fakt, że Harry
jest mokry)
Hermiona nie ma...
Nagle wzdryga się, jakby
ocknął się z miłego snu
Ekhm... Szans na to, żeby przykleić te
łańcuchy przed północą... A nie chcemy przecież zostawać tu tak długo,
prawda Hermiono?
Patrzy w górę, Wykorzystując okazję, żeby znów
zajrzeć Hermionie pod szatę. Potter, ogarniając nagle całą sytuację uderza
się z całej siły w czoło. Kiedy podnosi się z ziemi, Hermiona stoi już na
własnych nogach a Ron wptruje się w nią z tym samym głupim uśmieszkiem co
poprzednio.
HERMIONA:
Harry, czemu jesteś cały mokry?
/>Harry coś odpowiada, ale nie słychać co, bo do sali wpada Dumbledore,
głośno trzaskając drzwiami. Rozgląda się badawczo.
DUMBLEDORE:
/>Cholera, pomyliłem drzwi.
Wychodzi
HARRY:
Ze starym
Albusem jest coraz gorzej.
CHÓR UCZNIÓW: (śpiewa)
Nasz dyrek jest
stary
A my nie fujary
Od czego są czary
Rozwińmy sztandary
/>Wyleczymy Dyrektora
Kochanego Dumbledora
Schodzą z drabin,
przestają lewitować się nawzajem i wszyscy naraz wypadają z sali. Zostają
tylko Ron i Hermiona. Ron chwyta Hermionę za rękę i wyciska na niej
szarmancki pocałunek.
HERMIONA: (Znów czerwona)
Och,
Ronuś...
[KURTYNA]
Pokój nauczycielski. McGonagall
rozmawia ze Snapem. Oboje popijają herbatkę, McGonagall z porcelanowej
filiżanki, Snape ze stalowego kufla.
SNAPE: (Przygładzając
tłuste włosy)
Rozumiesz, on mówi tak: "Obrona przed czarną
magią? To potrafiłby każdy. Założę się o setkę czekoladowych żab, że nie
dałbyś rady uczyć eliksirów!". A ja na to: "Ja? Ja nie
potrafiłbym uczyć eliksirów? Przyjmuję zakład."
MCGONAGALL:
/><chichocze>
SNAPE:
Kuję się w dzień i w nocy żeby nauczyć
się tych cholernych eliksirów przed nimi. A oni co? Zero wdzięczności... Nie
wiem czy w to uwierzysz, ale jestem najmniej lubianym nauczycielem w tej
szkole.
Pociąga nosem
Wszystko przez tego cholernego
Dumbledora. Czasami myślę że specjalnie wziął mnie pod włos tym zakładem...
Rozumiesz, bo sam chciał uczyć obrony przed czarną magią...
Nagle do
pokoju wpada Dumbledore. Rozgląda się badawczo.
DUMBLEDORE:
/>Cholera, pomyliłem drzwi.
Wychodzi
MCGONAGALL:
/><chichocze>
[KURTYNA]
Pola przed Hogwartem.
Draco Malfoy wraz z Crabbem i Goylem zaśmiewają się do rozpuku.
/>DRACO: (Trzymając się za brzuch)
Widzieliście jak dostał tym
Aquedimento?
CRABBE i GOYLE:
<Kiwają głowami>
/>Śmiejąc się nie zauważają jak koło nich przemyka Hagrid, najwyraźniej
gdzieś się spieszący. W ręku trzyma wiadro pełne wody. Przypadkiem depcze
Goylowi po stopach.
GOYLE: Podskakując na jednej nodze
/>Auuuuuuu!
Hagrid uderza go w głowę, wbijając po kolana w
glebę
HAGRID:Przykładając palec do ust
Ćśśś...
/>DRACO:
Co ty robisz, niezdarny...
Hagrid przerywa mu,
wbijając go w ziemię. To samo robi z Crabbem. Kontrolnie uderza też Goyla,
który wydaje z siebie dziwne gulgotanie.
HAGRID:
Przecież
prosiłem o ciszę...
Idzie dalej. Po drodze mija poruszające się
krzaki. Z krzaków daje się słyszeć głos.
GŁOS:
Och,
Ronuś...
[KURTYNA]
[KONIEC AKTU PIERWSZEGO]