Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Długie Oczekiwanie (tłumaczenia)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu
Pages: 1, 2
Julka
To nie jest moje opowiadanie, ja je tylko tłumaczę!! Ancientgirl, autorka, pozwoliła mi tłumaczyć.
Bawcie się dobrze.

DŁUGIE OCZEKIWANE
Opisane postacie nie należą ani do mnie, ani do Ancientgirl, są własnością pani J.K. Rowling.


Rozdział 1

Hermiona Granger pracowała na Uniwersytecie Czarodziejstwa w Dover katalogując wiele z uniwersyteckich starych ksiąg i zwojów. Robiła to przez ostatnie 6 miesięcy. Ukończyła szkołę z wyróżnieniem rok temu, i podróżowała przez 6 miesięcy aby odpocząć. Dostała ofertę pracy na uniwersytecie zaraz po powrocie z Francji i natychmiast ją zaakceptowała. Życie w rodzinnym domu było przez chwilę przyjemne, ale chciała szybko rozpocząć własne życie jako młoda, dorosła osoba.

Hermiona specjalizowała się w Transmutacji i w Eliksirach i udało jej się zdobyć stopień naukowy w obu tych dziedzinach. Gdy zaczynała swą pracę na uniwersytecie myślała, że pokocha życie w otoczeniu wiedzy i historii, ale okazało się to nieznośnie nudne. Teraz jednak mimo to były to dla niej poważne pieniądze i było to lepsze niż nic. Przyjechała do swego mieszkania w ten piątkowy wieczór i znalazła sowę czekającą na nią za oknem sypialni.

Hermiona otworzyła okno by wpuścić sowę do środka i bezzwłocznie dała ptakowi mały kubeczek z wodą i talerzyk z kilkoma kawałkami bekonu, które miała zawsze pod ręką. Potem odwiązała od nóżki sowy mały zwój pergaminu i usiadła na łóżku aby go przeczytać.

Droga Panno Granger:

Piszę ten list z nadzieją, że jesteś doskonale wypoczęta po swoich długich wakacjach. Słyszałem, że ukończyłaś studia na Uniwersytecie Czarodziejstwa w Dover i niedawno otrzymałaś ofertę pracy złożoną przez wspomniany uniwersytet. Byłem jednak wstrząśnięty słysząc, że zdobyłaś dwa pełne stopnie naukowe. Mogłaś słyszeć lub nie, ale profesor McGonagall będzie potrzebowała nauczyciela – asystenta do lekcji Transmutacji w nadchodzącym roku szkolnym. Miło mi zaproponować Ci tę posadę, Panno Granger. Wiem, że będzie Pani doskonałym nabytkiem dla Hogwartu, jesteś jednym z niewielu uczniów, którzy ukończyli szkołę z tak wysokimi ocenami w ciągu ostatnich 20 lat.

Kazałem sowie poczekać na Twoją odpowiedź.

Czekam na wiadomość.

Uprzejme pozdrowienia,
Albus Dumbledore
Dyrektor
Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart

Hermiona była dumna. Tak często marzyła o powrocie do jedynego miejsca, do którego zawsze pasowała, do jedynego miejsca, w którym naprawdę czuła się jak w domu. Dała sowie więcej bekonu i wody, usiadła przy biurku i napisała odpowiedź:

Drogi Dyrektorze Dumbledore:

Nie wiem od czego zacząć, by powiedzieć Panu jak bardzo cieszyłam się gdy odebrałam Pański list.
Czuję się zaszczycona Pańską ofertą i oczywiście przyjmuję ją. Proszę powiedzieć mi, kiedy chce Pan bym przyjechała do Hogwartu, więc będę mogła powiadomić Uniwersytet, gdzie obecnie pracuję, kiedy odchodzę.
Dziękuję za tę wspaniałą możliwość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy zobaczę Pana i innych profesorów. Proszę przekazać moje pozdrowienia profesor McGonagall.

Pozdrawiam,
Hermiona Granger

Dziewczyna uśmiechnęła się a potem przywiązała list do nóżki sowy, która w moment później odleciała. Hermiona usiadła z powrotem na swym krześle i zaczęła snuć plany. Oczywiście będzie musiała powiadomić rodziców, potem Harry’ego i Rona. Wiedziała, iż obaj wciąż są na ich kursie Aurorów i na chwilę zatrzymali się w ustronnej części Anglii, wypełniając tajne misje. Pomyślała, że i tak wyśle list adresując go do mieszkania przyjaciół, tak żeby mogli odebrać korespondencję tuż po powrocie do domu.

Zaczęła robić listę rzeczy, które będzie musiała wziąć ze sobą. Jeśli będzie miała żyć w Hogwarcie, nie będzie już potrzebowała swojego mieszkania i wielu rzeczy, które w nim były. Zdecydowała nie zostawiać niczego na ostatnią minutę i zaczęła spisywać, co powinna zatrzymać, a co oddać lub wyrzucić.

Gdy szczęśliwa siedziała na podłodze pakując książki i inne mniejsze rzeczy nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Będzie mieszkała w Hogwarcie! To oznaczało, że będzie mieszkała pod tym samym dachem, co on, będzie pracowała w tym samym miejscu, jadła w tym samym miejscu, będą kolegami, współpracownikami! Jak będzie mogła funkcjonować przy nim bez wzbudzania jego podejrzeń. Zaśmiała się i potrząsnęła głową, nienawidził jej tak bardzo, że nie było szans, żeby poświęcił jej choć jeszcze jedno spojrzenie, jedną myśl. Nigdy się nie dowie, nie będzie w stanie wyobrazić sobie, co do niego czuła. Poza tym, czemu miałoby go to obchodzić? Nie, profesor Severus Snape nie dałby złamanego grosza za to, że Hermiona go kochała, nawet jeśli wiedział.

Proszę, skomentuj opowiadanie.
Napisane przez Ancientgirl, przetłumaczone przez Julkę.
Written by Ancientgirl, translated by Julka.

Link do oryginalnej wersji językowej:
Link to original language version:
http://fanfiction.mugglenet.com/viewstory.php?sid=643
chojrak
cóż. fabuły nie należy się czepiać, paring może i fajny, ale szkoda, że z gróbej rury wyjeżdża sie już w I parcie [<--ale to już uwaga do autorki]
QUOTE
. Miło mi zaproponować Pannie tę posadę, Panno Granger. Wiem, że będzie Pani doskonałym nabytkiem dla Hogwartu, jest Panna jednym z niewielu uczniów, którzy ukończyli szkołę z tak wysokimi ocenami w ciągu ostatnich 20 lat.

panno, pani, panną, paniami...ble, ble, ble
zrób coś z tym :]

króciótkie to było, zobaczymy jak sie fabuła rozwinie, zapewne jakies perypetie miłosne ich czekają i inne przeszkody zsyłane przez okrutny los- tłumacz ;>
Julka
sorry za powtórki słów - język angielski nie jest taki, jak polski i niektóre rzeczy ciężko się tłumaczy. bardzo proszę o komentowanie, bo obiecałam autorce, że jej przekażę, co o tym myślicie Mam też skłonnośc do stawiania przecinków w większej ilości, niż to potrzebne. zachowuję też anclielską konstrukcję strony opowiadania, angielskie akapity.

Edit:
Już to zmieniłam. To naprawdę brzmiało kretyńsko, dzięki za uwagę.
Avin
Krótkie. Zbyt krótkie, by ocenić. Jest napisane poprawnym językiem, ale jak narazie brakuje mi tego "czegoś". Mam nadzieję następny rozdział będzie dłuższy, wtedy będzie moża coś konkretnego o tym powiedzieć. Pozdro.
Magya
Ładne tłumaczenie. Lekko się czyta, lecz jest to za krótkie aby to ocenić. Wstrzymajmy się z oceną do następnego parta smile.gif
Julka

Drugi i trzeci rozdział dodane, nad czwartym jeszcze pracuję, ale już kończę. Zapraszam do czytania i żywię nadzieję, że się wam spodoba



Opisane postacie należą do J.K. Rowling. Ancient girl tylko je pożyczyła.

Rozdział drugi

Minął tydzień i Hermiona stała u wrót Hogwartu. Kieszenie miała wypełnione skurczonymi pudełkami, a za nią stały trzy, a nie jeden, kufry z ubraniami i książkami. Wzięła głęboki oddech i poczęła iść ku zamkowi. Wyglądał tak znakomicie, jak gdy miała jedenaście lat. Ciężko było uwierzyć, że było to jedenaście lat temu. Myślami wróciła do pewnego dnia w czasie jej siódmym roku.

Wróciła z ferii bożonarodzeniowych, siedziała przy obiedzie i Harry i Ron popadli w nostalgię. Zaczęli mówić o ich pierwszym roku i Harry zaczął opowiadać o zwierciadle Ain Eingarp. Gdy on i Ron już mieli ze szczegółami powiadomić świat o tym, co zobaczyli, Seamus zaczął gadać o obozie treningowym Armat z Chudley mającym miejsce w wakacje, i temat zmienił się szybciej niż mógłbyś powiedzieć „krem kanarkowy”. W końcu bez groźby Voldemorta pojawiającego się znikąd, aby zabić, czasy były szczęśliwsze i ludzie znów potrafili beztrosko się śmiać. Gdy chłopcy wygłaszali teorie na temat jak poprawić ich własną grę, dziewczyna zaczęła myśleć o zwierciadle. Po tym, jak Harry je znalazł zostało przeniesione i słuch po nim zaginął. Zastanawiała się, czy mogłaby je znaleźć. A gdyby już je znalazła, co właściwie by zobaczyła? Czy naprawdę zobaczyłaby obiekt swego najgłębszego pragnienia?

Teraz dotarła do schodów prowadzących do zamku i zapomniała o zwierciadle. Nie znalazła go na swoim siódmym roku, i bardzo wątpiła, czy uda jej się jej je znaleźć teraz, zwłaszcza, że będzie miała mało czasu na włóczenie się po zamku w poszukiwaniu ukrytych komnat i luster, od których powinna trzymać się z daleka. Gdy zbliżyła się do szczytu schodów zobaczyła profesor McGonagall stojącą obok bardzo szczęśliwego profesora Dumbledore. Hermiona uśmiechnęła się momentalnie i popędziła ku nim.

- Dyrektorze, profesor McGonagall jak się cieszę, że znów was widzę – powiedziała, gdy podeszła bliżej.
- Hermiono, jak bardzo cieszymy się, że wreszcie przyjechałaś. - Minerwa postąpiła krok do przodu i ciepło przytuliła Hermionę.
- Tak, Hermiono, jesteśmy jak najbardziej zadowoleni, że zaakceptowałaś naszą ofertę. – Dumbledore też ją przytulił dał jej znak, by poszła z nimi. – Teraz, zanim przejdziemy do spraw twoich kwater i planu, jesteś już członkiem zespołu i nie potrzeba już żadnych formalności. Teraz jesteśmy dla ciebie Albusem i Minerwą. – Powiedział z błyskiem w oku.
- Trochę zajmie mi przyzwyczajanie się do tego, ale dziękuję.
Spacerowali razem korytarzami. Oczywiście starsi czarodzieje pytali Harry’ego i Rona, więc Hermiona zaktualizowała ich wiadomości na temat postępów, które poczynili chłopcy w programie treningowym. Harry i Ron „wyłączyli” się na trochę dłużej żeby odpocząć, na trzy lata, aby być dokładnym. Ale dziewczyna zauważyła, że przynajmniej Harry zasłużył na sporo czasu, aby cieszyć się życiem, po okropnym dorastaniu z Dursleyami. Gdy szli dalej, Hermiona zauważyła, że podążają w kierunku lochów. Widząc, że Hermiona wygląda na zbitą z tropu, Minerwa położyła rękę na jej ramieniu.

- Postanowiliśmy, że będzie ci łatwiej przychodzić na lekcje, jeśli twoje pokoje będą w lochach. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Myślę, że spodobają ci się twoje kwatery, są o wiele większe niż pokoje w reszcie zamku, a od kiedy wciąż zgłasza się coraz więcej uczniów, potrzebujemy więcej przestrzeni na górze.
- Och, nie przeszkadza mi to, ale... – Zmarszczyła brew. Klasa Transmutacji była na górze, na wyższym piętrze zamku, jak loch mogły być wzięte za bliskie klasie.
- Nie martw się, Hermiono. Severus na początku nie zgadał się, ale potem przekonaliśmy go, że będzie potrzebował pomocnika do nauczania Eliksirów, jeśli będzie też prowadził zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. I oczywiście mieszkanie przy klasie Eliksirów będzie bardziej dla was obojga. – Minerwa nagle zorientowała się, że Hermiona nie idzie już obok niej. Starsza czarownica zatrzymała się i oboje z Albusem odwrócili się, aby zobaczyć, że Hermiona stoi jak wrośnięta w ziemię o parę stóp od nich
- Coś nie tak?
- Asystent do Eliksirów? Ja... Ja myślałam, że będę asystować tobie! – Hermiona była tak zdumiona jak Minerwa.
- Asystować mnie? Hermiono, będziesz asystentką profesora Snape’a.


Rozdział trzeci.

Hermiona czuła się jakby jej stopy były przyklejone do gruntu. Wiedziała, że mrugała dziwacznie, ale nie mogła przestać. Czy dobrze usłyszała?

- Asystentka profesora Snape’a? – Spojrzała na Albusa – Ale powiedziałeś że mam asystować prof... Minerwie!
Podeszła bliżej. Minerwa posłała Albusowi piorunujące spojrzenie.
- Ach tak, wybacz mi, Hermiono, ale kiedy pisałem list do ciebie, to właśnie skończyłem spotkanie z Minerwą, i obawiam się, że po głowie tłukła mi się właśnie Transmutacja. Bardzo cię przepraszam, ale będziesz asystentką Severusa – poklepał młodą kobietę po ramieniu i uśmiechnął się, a potem odwrócił się by kontynuować spacer.
- Ale... on nawet mnie nie lubi – argumentowała Hermiona gdy jej stopy znów zaczęły funkcjonować. – On nigdy nie miał asystenta; on nie znosi mieć innych ludzi w jego laboratoriach, nawet nie chciał napisać mi listu rekomendacyjnego, gdy szłam na Uniwersytet! Wszystko, co mi wtedy powiedział to: „skoro jesteś taka utalentowana, to nie wiem, po co ci moja rekomendacja, aby dostać się na Eliksiry”. – Wypowiedziała ostatnie słowa jak najlepiej naśladując swego byłego profesora.
- I dostałaś się? – Spytał Albus z ognikami w oczach i napotkał jej zmartwione spojrzenie
- No tak, ale to inna sprawa. Ja... Ja nie mogę uwierzyć, że się na to zgodził.
- Widzisz jak mają się sprawy, gdy dałem mu pozycję nauczyciela Obrony, Zdałem sobie sprawę, że nie ma nikogo, kto by go zastąpił na Eliksirach. Tak było, dopóki ty nie skończyłaś szkoły. Więc powiedziałem, że dopóki nie znajdzie kogoś do pomocy w Eliksirach, nie będzie miał Obrony Przed Czarną Magią. Dopiero skończyłaś studia, a więc potrzepujesz praktyki, którą możesz zdobyć jedynie poprzez nauczanie jako asystentka nauczyciela. A więc, będziesz nauczała klasy pierwszą, drugą i trzecią. To pozwoli Severusowi uczyć Obrony Przed Czarną Magią wszystkie klasy, a te starsze Eliksirów. Planowałaś używać swego tytułu, żeby szkolić, czyż nie?
- I on się zgodził, aby wziąć mnie jako asystentkę? – Wykręcała sobie ręce. Po chwili zdała sobie sprawę, że Albus albo nie usłyszał jej pytania, albo je zignorował. Na Merlina, do czego ten szalony głupiec zmierzał, myślała. Bądź co bądź chciało jej się śmiać. Poważnie wątpiła, że pisząc list pomylił się. Spacerowała dalej ze starszymi czarodziejami i zdecydowała, że najlepiej zostawić sprawy w ich obecnym stanie. Nie było odwrotu, rzuciła już poprzednią pracę i oddała mieszkanie, nie miała gdzie wracać. Trzeba było zostać tu, albo wrócić do domu rodziców. Poddała się swemu losowi.

Dotarli do miejsca przeznaczenia i weszła do swoich pokoi. Po krótkim oprowadzeniu Albus poinformował Hermionę, że zaczarował jej mieszkanie tak, aby zmieniało się według jej życzeń. Po kilku kolejnych minutach spędzonych na pogawędce Albus i Minerwa zostawili Hermionę samą aby się rozlokowała. Gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi Minerwa odwróciła się do dyrektora.
- Albusie Dumbledore, w tym momencie myślę, że Tiara Przydziału jeden jedyny raz pomyliła się i przydzieliła cię do Gryffindoru zamiast do Slytherinu. – fuknęła Minerwa, A on odpowiedział jej śmiechem i objął ją ramieniem. – Czemu na litość boską nie powiedziałeś jej że będzie pracowała jako asystentka Severusa?
- Nie dosłyszałaś mnie? Popełniłem pomyłkę – powiedział z niewinną miną.
- Pomyłkę? Uwierzę w to, jeśli Voldemort podniesie się z grobu z różową czapeczką na głowie i śpiewając. – Strząsnęła jego rękę z ramienia i poszli, Minerwa wciąż na niego krzycząc. – Mam nadzieję, że przynajmniej powiedziałeś Severusowi, kto będzie jego asystentem, co?
- No więc... – powiedział Albus i szedł dalej zostawiając ją za sobą.
- ALBUSIE!
Gdy byli już poza polem widzenia Severus wyszedł z najciemniejszego kąta, w którym się ukrywał. Zszokowany stał naprzeciwko drzwi do komnat Hermiony. Więc dlatego Albus był taki tajemniczy... Całe dnie unikał go wymawiając się ważnymi sprawami Ministerstwa. „Sprawy Ministerstwa, już to widzę”, pomyślał, gdy doszedł do drzwi. Szybko przeniósł myśli do tego momentu sprzed wielu lat. Czy to jej twarz wtedy widział? Nie, na pewno nie, pokręcił głową starając się uwolnić myśli od takich rzeczy, wiedząc, że to był tylko obraz i nic więcej.
Julka
No, napisałam dwa rozdziały, jest co oceniać, i powiedzcie, co myślicie.
Bardzo proszę!
Nie mam co powiedzieć autorce, która to chce znać zdanie polskich czytelników.
mam 106 odsłon i 5 odpowiedzi.
pisanie oceny nie zajmuje długo, naprawdę.
Magya
No dobra. Chciałaś ocenę - będzie ocena smile.gif

Narazie wszystko jest fajnie. Podoba mi się, ale czegoś brakuje. Brakuje jakiejś akcji. Pochwała dla tłumaczki. Czekam na następny part biggrin.gif
voldzia
jest kilka bledow interpunkcyjnych, czasami piszesz np.:

coś tam coś tam coś tam. - powiedział Iksinski

a opwinno byc:

coś tam coś tam ćoś tam - powiedział Iksiński.

tak poza tym, to opowiadanko nawet fajne, tylko szkoda ze uprzedzilas w tytule kto bedzie z kim, tak to bylibysmy pewnie bardziej zainteresowani itd. tlumaczenie ladne, podoba mi sie, tak samo z reszta jak samo opowiadanie. czekam na nastepna czesc smile.gif
Moonchild
Całkiem ciekawie się zapowiada. Czasami zdania są jakoś dziwnie zbudowane. Jakby brakowało jakiegoś spójnika albo przecinka.

Na przykład tak jak tutaj:
QUOTE
- Tak, Hermiono, jesteśmy jak najbardziej zadowoleni, że zaakceptowałaś naszą ofertę. – Dumbledore też ją przytulił dał jej znak, by poszła z nimi.

powinno tam być i albo chociaż a następnie...

Ale poza tym jest całkiem fajne.
Forhir
bardzo dobre. Tlumacz jak naszybciej, czekam z niecierpliwoscia:)
Julka
Chcię uprzedzić, że ta historia ma 28 rozdziałów, a potem są jeszcze dalsze ciągi, których juz chyba nie przetłumaczę.
Uprzedzam, że w którymś tam rozdziale będzie trochę seksu, ale obiecuję uprzedzić was o tym.


Rozdział czwarty

Gdy Hermiona rozpakowywała swoje rzeczy, zauważyła jak luksusowe jest jej nowe mieszkanie, w porównaniu do jej poprzedniej kwatery. Salon był urządzony w kolorze ciemnoczerwonym, z elementami ciemnej zieleni i złota rozproszonymi po pokoju. Teraz miała dwie duże półki, które wkrótce wypełnione będą książkami i rozmaitymi małymi rzeczami, które zebrała przez ostatnie kilka lat. Po jednej stronie salonu była jadalnia. Hermiona uznała, że jest o wiele za duża. Zadecydowała, że poświęci jej kawałek na mały aneks kuchenny, do przygotowywania przekąsek i herbaty i gorącej czekolady w zimie.

Gdy szła przez salon zauważyła, że naprzeciwko kominka i prawie w rogu jest wejście do małego pokoju, który będzie idealny na gabinet. Z trzaskiem drzwi zniknęły i zmieniły się w łuk. Z kolejnym trzaskiem pojawiła się czarna, aksamitna zasłona, którą dziewczyna odsunęła. To zapewni jej pewną prywatność, a jednocześnie nie będzie się czuła klaustrofobicznie będąc w środku.

Poszła w dół korytarza wiodącego do innej części jej kwater. Zatrzymała się przed pierwszymi drzwiami, które prawdopodobnie wiodły do łazienki. Machnęła różdżką i kilka małych pochodni zapaliło się.
- O tak, - powiedziała do siebie – to jest definitywnie bardziej luksusowe niż moje stare mieszkanie.
Podłoga i ściany były z tego samego szarego kamienia, co zamek, ale nieco jaśniejszego. Naprzeciwko siebie wisiały dwie umywalki, a nad każdą było proste lustro. Na samym końcu łazienki stała wielka, czarna wanna w stylu rzymskim, wykuta z jednego kawałka onyksu. Nad wanną było okno, a za nim zapierający dech w piersiach widok na pokryte śniegiem góry widoczne w dali. Obok wanny był prysznic ze ścianką ze szkła w kolorowe wzorki. Przy bliższym poznaniu okazało się, że wzorki ruszają się i zmieniają miejsce. Tuż obok prysznica zobaczyła drzwi, za którymi mieściła się toaleta i bidet.

Uśmiechnęła się wychodząc. Pomyślała, że zrobi dobry użytek z tej absolutnie dekadenckiej łazienki. Szła dalej, a kolejne pochodnie zapałały się, by oświetlić jej drogę. Dały dosyć światła, by zobaczyła klamkę od drzwi do jej sypialni, zanim się z nimi zderzyła. Otworzyła drzwi i ucieszyła się, że Albus nie potraktował tego pokoju tak, jak łazienki. Sypialnia była przestronna, ale praktyczna. Nie potrzebuję tu niczego luksusowego, pomyślała, w końcu mam tu jedynie spać i może czytać.

Pokój był duży i ciemny, ale podobał się Hermionie w swej prostocie. W jednej ścianie tkwił wielki kominek, jak ten w salonie, z dwoma wygodnymi krzesłami na przeciwko. Zobaczyła duże łoże z baldachimem i z draperią ze szkarłatnego aksamitu. Po każdej stronie łoża stał stolik nocny, i szafa stojąca przy ścianie. Nie chciała zmieniać nic w tym pokoju, na obecną chwilę był doskonały.

Skończyła się rozpakowywać i zobaczyła, że robi się późno. Postanowiła wziąć kąpiel w swej nowej, oszałamiającej łazience zanim pójdzie na obiad. Właśnie zaczęła zdejmować szaty, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Wyszła z sypialni (chyba powinna wyjść z łazienki skoro się kąpała – przyp. tłum.) Sądząc, ze Albus przyszedł, żeby powiedzieć jej coś, o czym zapomniał wspomnieć jej wcześniej. Gdy dotarła do drzwi, zobaczyła, że widać za nimi cień człowieka. Albus zaczarował drzwi. Każdy, kto za nimi stoi rzucał na nie cień, żeby Hermione wiedziała, że ktoś tam jest. Szybko obejrzała się w lusterku wiszącym obok drzwi i otworzyła je.

Profesor Snape stał patrząc na nią z góry. Wyglądał tak nikczemnie i seksownie jak wtedy, gdy Hermione była w szkole. O Boże, pomyślała, już zaczęło.

- Panno Granger – powiedział i lekko skinął głową.
Hermione wiedziała, że Mistrz Eliksirów nie pozwoli jej na tę samą poufałość, co Albus i Minerva, nie będą sobie mówić po imieniu.
- Profesorze Snape – postąpiła o krok do tyłu i otworzyła drzwi szerzej – proszę wejść.
Przeszedł obok niej z powiewającymi szatami. Snape stanął na środku salonu.
- Jesteś niemal ostatnią osobą, którą spodziewałem się zobaczyć ponownie. Jeśli jednak Dyrektor uznał, że pasujesz na to stanowisko i zatrudnił cię, muszę, choć z żalem, zaakceptować jego decyzję.
- Dziękuję profesorze. Ja również bardzo się cieszę, że pana widzę.
Uśmiechnęła się. Próbowała bronić się przed jego słowami. Nauczyła się tu dosyć, żeby wiedzieć, że nie będzie łatwo wrócić w to miejsce. Szczególne, że właśnie zdała sobie sprawę, iż Albus zatrudnił ją bez wiedzy Snape’a. Severus niewątpliwie oczekiwał on asystenta, ale na pewno nie jej.

- Przyjdź do mojego biura jutro rano po śniadaniu. Spodziewam się ciebie punkt ósma. Musimy zacząć planować program na nadchodzący rok szkolny dla najnowszej serii ćwierćinteligentów, którzy przybędą we wrześniu. Jestem pewien, że Dyrektor powiadomił cię, że niewdzięczne zadanie, jakim jest nauczanie pierwszych, drugich i trzecich klas to teraz twoja działka?
- Tak, Profesorze.
- Bardzo dobrze. Więc zobaczymy się rano.
Przeszedł obok niej i zaczął wychodzić z jej pokojów.
- Och, i gratulacje, profesorze – zawołała za nim. Zatrzymał się i odwrócił ku niej. – W końcu dostał pan stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, tak, jak pan zawsze chciał.
- Dziękuję... Panno Granger – odpowiedział Severus Snape niepewnie i poszedł dalej.
Szedł korytarzem myśląc, że zdobył przynajmniej jedną rzecz, której w życiu chciał. W końcu otrzymanie stanowiska profesora OPCM było jednym z niewielu marzeń, które udało mu się w życiu zrealizować.
Na razie tyle musiało mu wystarczyć.
Moonchild
Podoba mi się to opowidanie. Jestem za leniwa żeby czytać po angielsku, więc czekam z niecierpliwością na Twoje tłumaczenie smile.gif

QUOTE
Teraz miała dwie duże półki na książki, które wkrótce wypełnione będą książkami i rozmaitymi małymi rzeczami, które zebrała przez ostatnie kilka lat.

chyba logiczne że na półce na książki będą stały książki... myślę że lepiej byłoby jakbyś napisała: Teraz miała dwie duże półki, które wkrótce wypełnione będą książkami i rozmaitymi małymi rzeczami, które zebrała przez ostatnie kilka lat.

Magya
Fajne fajne smile.gif Jest kilka błędów logicznych, ale to jest ciężki los tłumacza wink.gif ładnie tłumaczysz i pochwal autorkę opowiadania. Zamieść jak najszybciej następny rozdział smile.gif
Julka
Sorry, ale muszę na razie przystopować, bo mam scenariusz do sztuki na głowie.
Kolejny rozdział może pojawić się dopiero za dwa tygodnie...
Przepraszam tych, którym się podoba.
Lilian Black
Podoba mi się! Jest bardzo niewiele opowiadań z tym paringiem w polskiej wersji językowej, a, że bardzo je lubię czytam każdy. Na początku w tłumaczeniu coś mi "zgrzytało", ale teraz jest jak najbardziej ok.
Pozdrawiam!
KaRoLiNa
Przeczytałam tylko początek pierwszego działu i od razu odczułam, że mi czegoś brakuje, ale to będzie raczej uwaga do autorki niż tłumaczki. Mianowicie nie podoba mi się to, że od razu na wstępie opisuje się w skrócie dzieje Hermiony po ukończeniu Hogwartu. Moim zdaniem lepiej by było gdyby ta informacja została sprytnie wpleciona pomiędzy jakimiś wydarzeniami jako wspomnienie, przemyślenia itp. Wyszłoby to na pewno o wiele naturalniej.

Co do estetyki tekstu bardzo mi brakuje akapitu, niby drobiazg, ale mile widziany. Również lepiej by wyglądało jakbyś list wyróżniła kursywą, od razu by było widać, że to nie jest "normalny" tekst, tylko cytat. Wydaje mi się, że niepotrzebnie oddzielasz opis od dialogu enterem np.
QUOTE
Gdy zbliżyła się do szczytu schodów zobaczyła profesor McGonagall stojącą obok bardzo szczęśliwego profesora Dumbledore. Hermiona uśmiechnęła się momentalnie i popędziła ku nim.

- Dyrektorze, profesor McGonagall jak się cieszę, że znów was widzę – powiedziała, gdy podeszła bliżej.
- Hermiono, jak bardzo cieszymy się, że wreszcie przyjechałaś. - Minerwa postąpiła krok do przodu i ciepło przytuliła Hermionę.

Zamiast tego, jeśli chcesz tekst jakoś oddzielić stosuj akapity (patrz wyżej).

To kilka takich "kosmetycznych" uchybień, zlikwidowanie ich wpłynie dodatnio na estetykę tekstu smile.gif.

Wracając do fabuły to brakuje mi tego "czegoś", być może, przeciwnie do innych czytelników, akcja dla mnie troche za szybko biegnie, niektóre zdania są mało rozbudowane np.
QUOTE
Minął tydzień i Hermiona stała u wrót Hogwartu

tutaj aż się prosi o jakiś opis tego, co lub jak bohaterka robiła przez ten tydzień pominięty w opisie przez autorkę np. "Minął tydzień, wypełniony gorączkowymi przygotowaniami, i Hermiona stała u wrót Hogwartu" ---> brakuje czegoś w tym stylu (być może moja "tffórczość" nie jest szczytem geniuszu, wymyśliłam to na biegu żeby pokazać, o co mi chodzi).

Ogólnie opowiadanie jak najbardziej poprawne, do tłumaczenia nie będę się czepiać, bo nie znam się na tym. Sam temat średnio mi opowiada, ale to już kwestia gustu.

Pozdrawiam i życze dużo czasu na tłumaczenie (oraz cierpliwości przy czytaniu mojego trucia)
Karolina.

PS. Chciałaś oceny, to masz wink.gif.

Kate64100
Mnie się podoba. Choć jest trochę błędów.

"Każdy, kto za nimi stoi rzucał na nie cień, żeby Hermione wiedziała,"

Nigdy nie zauważyłam żeby jej imię pisało się przez "e" na końcu

"by zobaczyła klamkę od drzwi do jej sypialni, zanim się z nimi zderzyła. Otworzyła drzwi "

Powturzenie

"jak wtedy, gdy Hermione była w szkole."

Może w języku angielskim pisze się jej imie przez "e" na końcu, ale nie stety tu się pisze po polsku ogólnie. I ona teraz czasem nie była w szkole?

To tylko kilka błędów, nie chce mi się przytaczać wszystkich. Liczę że następny rozdział pojawi się nie długo biggrin.gif
Martuś_gryffindor
jak kogos poprawiarz to sama nie rób błędów tongue.gif

a co do tłumaczenia to podoba mi się,nawet opisy mnie nie nudzą,co jest dziwne biggrin.gif ,tylko nie moge sobie wyobrazic ze Snape jest "seksowny"
hehehe
Julka
Ha, uporałam się z rozdziałem piątym. odwaliłam sztukę i spróbuję pracować normalnie...

Rozdział piąty

Następnego dnia o ósmej rano Hermione pukała do drzwi Severusa. Była tak zdenerwowana że nie wzięła nic do ust podczas śniadania. Nie tylko miała pracować z mężczyzną, którego sekretnie pragnęła od swego siódmego roku, ale również wspomniany mężczyzna był największym postrachem w historii szkoły. Był ciemiężycielem i niezbyt tolerancyjną osobą, kiedy chodziło o popełnianie błędów. Hermione musiała być doskonała. Na swoje nieszczęście była daleka od ideału. Hermione Granger, najbystrzejsza czarownica swojego pokolenia, popełniała błędy, tak jak każdy inny człowiek. I tak jak każdy inny człowiek nie lubiła, kiedy urywano jej za to głowę. Spojrzała na zegarek i zastukała do drzwi. Czekała, by wejść do paszczy lwa.

- Wejść – powiedział srogi głos z drugiej strony drzwi.
Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Gdy była uczennicą dwa razy odpracowywała dla niego szlaban, ale nigdy nie była w jego kwaterach czy prywatnych laboratoriach.
- Dzień dobry, profesorze – powiedziała, starając się miło zacząć rozmowę – nie widziałam pana dziś rano w Wielkiej Sali.
Starała powstrzymać się od patrzenia w jego rozpiętą u góry koszulę (hehe nie tylko faceci patrzą się w dekolt – przyp. tłum.). Severus zastąpił swoje zwykłe szaty nauczycielskie białą koszulą. Siedział, ale Hermione domyślała się, że miał na sobie też czarne spodnie.
- W ciągu wakacji rzadko jadam śniadanie w Wielkiej Sali. Spędzam czas ustalając program dla nadchodzącego roku szkolnego, zajmuję się prywatnymi studiami. Ważę również eliksiry dla Madam Pomfrey i skrzydła szpitalnego. Teraz, jeśli to zaspokoiło twoją ciekawość dotyczącą tego jak spędzam mój prywatny czas – zaakcentował słowo „prywatny” – czy możemy zabrać się do pracy?
Wstał i machną na Hermione żeby za nim poszła. Tak, czarne spodnie, i leżały na nim całkiem nieźle, pomyślała.
Ciemnym korytarzem doszli do pokoju o rozmiarach połowy klasy. To było jego prywatne laboratorium, jego twierdza, można by powiedzieć.
- Więc, jak mogłaś zgadnąć, to jest moja prywatna pracownia. Możesz go używać kiedy tylko zechcesz, pod warunkiem,, że mnie wcześniej o tym uprzedzisz. Oczekuję też, że utrzymasz je w czystości. – przeszedł na druga stronę pokoju i wskazał na drzwi – Te drzwi prowadzą do moich prywatnych zapasów – odwrócił się do dziewczyny i uniósł brew – ale jestem całkiem pewny, że pamiętasz, że były w innym miejscu – podszedł do niej powoli – od tamtego czasu przeniosłem je. Z tych zapasów też możesz korzystać.
Poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy w jednej chwili. Towarzyszyło temu uczucie, jakby lodowata woda płynęła jej po grzbiecie.
- Skąd... Skąd pan to wiedział?
Spojrzała na niego oczami rozszerzonymi ze zdumienia tylko po to, aby w zamian otrzymać, sławny już w szkole, pogardliwy, drwiący uśmieszek.
- Nie wiedziałem – postąpił kolejny krok w kierunku Hermione – właśnie to potwierdziłaś – mruknął z zadowolenia – szkoda, że już nie mogę odejmować ci punktów.
Wtedy zrobił rzecz niewyobrażalnego: uśmiechnął się, po czym przeszedł obok niej wracając do swego biura.

Gdy dziewczyna szła za nim przeklinała się, że pozwoliła mu tak łatwo wyprowadzić się w pole. Ale on spędził wiele lat na szpiegowaniu, więc nie było to taką znów niespodzianką. Nie wspominając już o tym, że mógłby użyć Legimencji, zamiast... moment. Zatrzymała się na sekundkę i zastanowiła, czy dobrze widziała. Czy to był uśmiech?, myślała. Właśnie się do niej uśmiechnął! Właśnie był... figlarny! Potrząsnęła głową i zaczęła szybko iść, żeby Snape nie zauważył, że została w tyle. Usiadł za swym biurkiem, pokazał jej krzesło naprzeciwko mówiąc, że będzie to jej miejsce przez następne kilka godzin.

Późniejsze godziny spędzili na ustalaniu programu na nadciągający rok szkolny. O pierwszej skończyli i Severus stwierdził, że zatwierdzanie programu Eliksirów szło dobrze. Wciąż jeszcze nie zaczął swego własnego programu OPCM dla siódmych klas, nie dotknął się też jeszcze programu eliksirów dla klas 4–7. Chciał zacząć coś z tym robić, więc powiedział Hermione, że dostała jeden dzień wolnego.

Szybko przytaknęła, nie chcąc zostawać z nim sam na sam. Miała nadzieję, że nie zorientował się, jak bardzo była zdenerwowana. Wiedziała, że jej ręce trzęsły się parę razy, gdy brała od niego papiery, i oczekiwała, że nie zauważył rumieńca, który, jak sądziła, okrywał całą jej twarz gdy przypadkiem (może raczej „przypadkiem”? – przyp. tłum.) dotknęła jego dłoni. Wyszła z jego biura ledwo słysząc, że Snape przypomina jej, że ma się stawić jutro w tym samym miejscu w tym samym czasie. Tego dnia zrobili całkiem dużo, nadal pracując w tym tempie skończyliby planować lekcje przed końcem tygodnia. W takim razie miałaby dużo czasu, by szykać tego, co znaleźć chciała już od siódmej klasy.

Szybkie wyjście Hermiony nie przeszło niezauważone. Severus rozparł się na krześle, spojrzał na miejsce, które właśnie opuściła. Była zdenerwowana przebywając z nim. Zastanawiał się, czy po tylu latach wciąż się go bała. Pokręcił głową. Nie, pomyślał, nigdy nie bała się go tak, jak reszta uczniów. Rozmyślał również nad tym, czy tylko wyobraził sobie rumieniec na jej twarzy, gdy się dotknęli. Stwierdził, że po prostu czuła się zakłopotana i myślała, że Snape skrzyczy ją za dotykanie go. Fakt, nie lubił zbytniej bliskości fizycznej, ale lubił być dotykany. Oczywiście, zależało kto go dotykał, i gdzie.
„Spokojnie”, powiedział do siebie. Odłożył na bok pracę, którą właśnie skończył i rozejrzał się za następną. Po kilku chwilach wstał i zawołał skrzata domowego, by ten przyniósł mu kilka kanapek i sok dyniowy. Usiadł i czekał na swój lunch.

Gdy Severus czekał, pozwolił swobodnie odpłynąć swym myślom ku Hermione. Najpierw walczył z Albusem, nie chciał asystenta. Potem jednak zdał sobie sprawę, że chwila zatrudnienia pomocnika musiała nadejść wcześniej czy później. Musiał wyszkolić nowego Mistrza Eliksirów, a uczynienie kandydata praktykantem było najmądrzejszym posunięciem. Snape i Dumbledore uzgodnili, że będzie to osoba, która właśnie ukończyła studia ze stopniem z eliksirów i z jak najlepszymi ocenami. Owa osoba przejęłaby pierwsze, drugie i trzecie klasy. W ten sposób asystent uczyłby małych głupków i jednocześnie szkoliłby się do nauczania starszych kretynów sporządzania bardziej skomplikowanych wywarów.

Jak każdy światły plan, ten też wyglądał dobrze tylko na papierze. Severus nie zauważył ukrytego w tej koncepcji haczyka. Albus zatrudnił osobę spełniającą wszystkie te wymagania, nie konsultując się jednak ze Snapem. I nie byłoby tak źle, gdyby to nie była Hermione Wiem Wszystko Granger.

Westchnął głęboko próbując się uspokoić. W końcu zastanawiał się co z niej wyrośnie. Wiedział, że poszła na uniwersytet w Dover by studiować Transfigurację i Eliksiry.
Nikt nie wiedział, że Snape regularnie sprawdzał, jak się ma Hermione. Gdy skończyła Hogwart poprosiła go o napisanie listu rekomendacyjnego na uniwersytet, ale odmówił. Nie dlatego, że nie chciał jej pomóc, po prostu wiedział, że nie potrzebowała tego. Jednak po odmowie napisania listu poczuł się winny, i zrobił coś, czego nigdy nie spodziewał się zrobić. Uruchomił swoje znajomości w Doverskim uniwersytecie na wydziale eliksirów. Zadbał, by w rozmowie z głową wydziału wspomnieć, że nigdy nie uczył kogoś tak bystrego jak Hermione Granger. Tak się zdarzyło, że następnego dnia wczesnym rankiem list Hermione dotarł do uniwersytetu. Był na samym wierzchu kupy listów leżącej na biurku profesora Montclaire. Dostanie się na eliksiry graniczyło z cudem, i mało osób choćby o tym myślało. To uwaga Zmory Hogwartu sprawiła, że panna Granger została przyjęta. Montclaire dostał setki zgłoszeń, ale wiedząc, że jego stary przyjaciel nie rzucał słów na wiatr wywnioskował, że ta dziewczyna jest naprawdę utalentowana.

Severus powiedział sobie, że to, co zrobił dla niej zrobiłby dla każdego ucznia obdarowanego wyjątkową inteligencją, talentem, wielkimi, sarnimi oczami i delikatną skórą. Słowem, zrobiłby to dla każdego obiecującego ucznia. Popukał się w czoło. Nie, nie, nie, pomyślał. Nie mógł sobie pozwolić na żywienie do niej uczuć. Będzie się od niej trzymał na odległość wyciągniętych rąk, jak większość ze swoich kolegów. Nie chciał się narażać na ból pożądania tego, czego nie mógł mieć. Westchnął głęboko jeszcze raz. Bądź co bądź była piękna.

Majka
Brawa dla Ciebie za przetłumaczenie! Właściwie nie widziałam żadnych błędów, opowiadanie wciągnęło mnie. Rozdziały nie mają przerażającej długości, ale nie mają też 20 linijek. Ogólnie jest bardzo dobrze. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń smile.gif
Tharna
Jej .. świetne ;D
Ciekawie się zaczyna, czekam na następne części happy.gif

QUOTE
tylko nie moge sobie wyobrazic ze Snape jest "seksowny"

atam .. troszke wyobraźni .. jak czytałam Telanu nie miałam najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie tego faktu user posted image
(dopiero później obejrzałam film o Harrym ^^)
Mira
dobrze tłumaczone, jednak można znależć kilka literówek, ale te nie rzucają sie zbytnio w oczy smile.gif
fick jest nawet ciekawy, akcja rozkręca się powoli ale nie jest źle wink.gif
chociaż tych opowiadan SS/HG jest multum na forach i innych stronach to zawsze z miła chęcią czytam o tej parze smile.gif

pozdro i powodzenia w dalszym tłumaczeniu wink.gif
Julka
Mam szlaban na komputer przez tydzień, bo moja klasa prawie całkowicie zdemolowała mieszkanie na imprezie. będę musiała to tłumaczyć po kawałku na papierze.

Czy ja nie mogę choć raz normalnie tłumaczyć?
Moonchild
Świetne opowiadanie smile.gif Na prawdę dobrze się czyta. Szkoda że następna czesć dopiero za jakiś czas. A co do tłumaczenia to jest bardzo dobre. Nie ma błedów i literówek. Super
Julka
Na miły koniec roku szkolnego, rozdział szósty.
Życzę miłych wakacji i mam nadzieję, że Wasze świadectwa Was nie zawiodły.
Julka

Rozdział szósty.

Trochę ponad półtora tygodnia później Severus i Hermiona skończyli pisać program lekcji. Wprowadzili tuziny zmian i zrobili przynajmniej cztery różne szkice, zanim poczuli się pewni, że uczniowie nie nadmuchają nikogo ani niczego, przynajmniej nie w tym roku.

Mione właśnie zbierała się do wyjścia, gdy zdecydowała się spytać Severusa, czy mogłaby pomóc mu w pracowni. W końcu wspomniał, że pracował nad dodatkowymi eliksirami dla Poppy. Hermione nudziła się, i postanowiła zapytać, czy byłaby pomocna. Było trochę mniej niż miesiąc do rozpoczęcia nowego roku szkolnego i nie mogła całego wolnego czasu spędzać w bibliotece, ani szukając nieuchwytnego zwierciadła Ain Eingarp. Oprócz tego dawno nie uczestniczyła w robieniu jakiegokolwiek eliksiru. Czemu więc nie miała pytać, wszak najgorsze, co mógł zrobić, to ją wyśmiać i odprawić z kwitkiem.
- Profesorze? – spytała nieśmiało.
- Tak, Panno Granger? – powiedział Mistrz Eliksirów nie unosząc wzroku znad pracy.
- Zastanawiałam się, czy – zapatrzyła się na własne stopy, jej odwaga rozwiała się – zastanawiałam się.
Snape podniósł na nią niechętny wzrok, jego oczy nieznacznie się zwęziły.
- Proszę mówić, Panno Granger – odłożył pióro i skrzyżował ramiona na piersi.
- Tak, oczywiście, przepraszam, sir. Zastanawiałam się, czy nie mogłabym pomóc w przygotowaniu eliksirów dla Madamme Pomfrey.
Skrzyżowała palce za plecami, ot tak, na wszelki wypadek.
Skamieniał, głęboko wciśnięty w swoje krzesło, po czym spojrzał na stos papierów piętrzący się na biurku.
Ach, było tak dużo do zrobienia, i tak mało czasu, by mógł zrobić to sam...
- Myślę, że możesz się przydać. Potrzebuję więcej czasu na przygotowywanie się do OPCM. – splótł przed sobą dłonie – bardzo dobrze Granger, możesz asystować, podług woli. Muszę przygotować kilka kociołków Eliksiru Pieprzowego i Sangius Serum.

Severus zauważył zdziwiony wyraz twarzy dziewczyny.
- Jest przydatny, gdy zaczyna się sezon Quiddicha, wtedy wielu uczniów musi uzupełnić sobie po grze zapas krwi – wyjaśnił - spotkaj się ze mną w moim prywatnym laboratorium o siódmej wieczorem.
Podniósł pióro i powrócił do swojej pracy, dając dziewczynie nad wyraz jasno do zrozumienia, że spotkanie jest zakończone.

Mione wyszła niemal podskakując.

Uwielbiała pracować nad eliksirami, a ostatnio przyzwyczaiła się do bliskiej pracy z Severusem.
Severus i eliksiry, mogła być z dwoma rzeczami, które najbardziej kochała!
Przystanęła.
Wow, pomyślała, skąd to się wzięło?
Kiedy zaczęła używać słów „Severus” i „miłość” w tym samym zdaniu? Zauroczyła się w nim na wiele lat i w tajemnicy interesowała się nim, jego życiem. Miała, oczywiście, nadzieję, ze z upływem czasu staną się przyjaciółmi, ale miłość?!
Dotarła do swoich kwater zastanawiając się, jak zareagowałby, gdyby zaprosiła go na kolację. Nie! To byłby stanowczo zły pomysł, przynajmniej na razie, gdy przebywają z sobą tak krótko. Wszystko w swoim czasie. Na razie musiała przyzwyczaić się do traktowania go jak kolegę. Jemu też na pewno nie było łatwo!
Tylko, że dziewczyna zawsze widziała go jako mężczyznę, i tylko tak.

Była dzieckiem, kiedy pierwszy raz Snape zobaczył ją w Hogwarcie, więc nawet, gdy miała 17 lat dla niego wciąż była dzieckiem, a teraz ex-uczennicą. Jak więc mogła zmienić się w jego oczach z dziecka w dorosłą kobietę?
Wyjrzała za okno, za którym malował się taki sam górski krajobraz, jak za oknem nad wanną. Teraz większość jej znajomych zawierała małżeństwa albo zakładali już rodziny, albo w końcu byli w jakiś stałych związkach. Harry spotykał się z Luną od wieków, a Ron też widywał się z Susan od dłuższej chwili.
A ostatnio Hermiona była na ślubie Ginny.
Dziwne, ale z wszystkich ludzi na świecie Gin wybrała Draco Malfoya. Hermione zaśmiała się do siebie. Jeżeli ktoś mógł znieść Dracona, to na pewno była to Ginny.

Hermiona odwróciła się od okna i podeszła do rozpalonego kominka. Podniosła małą figurkę, którą jej mama dała jej na ukończenie Hogwartu. Była to mała dziewczynka, w studenckiej czapce na głowie i trzymająca nieproporcjonalnie duży dyplom. Spojrzała na figurkę i uśmiechnęła się. Po prostu spędzi więcej czasu ze Snapem, w końcu i on zauważy, jak dojrzała jest jego asystentka. Lubili i nie lubili podobnych rzeczy, oboje kochali swoją prywatność, tak jak książki i eliksiry; nie zapominajmy o eliksirach. Nie znosili tłumów, przyjęć, a bycie w centrum uwagi było ich najgorszym koszmarem. Przywołała do pamięci noc, w którą Voldemort upadł.

Wielka Sala udekorowana była migoczącymi gwiazdami i płynącymi w powietrzu błyszczącymi chmurami. Bal był nie tylko po to, by uczcić upadek Voldemorta, ale także by uhonorować bohaterów tegoż upadku. Byli wywoływani jedno po drugim. Najpierw Harry, potem Severus, Ron, Hermione, Remus, Minerva i oczywiście Albus. Wszyscy otrzymali Order Merlina Pierwszej Klasy.
Myślała, że zemdleje stojąc na scenie przed wszystkimi tymi ludźmi patrzącymi na nią.
Tak było dopóki nie poczuła dwóch silnych rąk na swoich ramionach, tak, że zdała sobie sprawę, jak blisko była upadku na scenę.
Severus już otrzymał swój medal i zauważył, że Hermione zaczęła wolno osuwać się na podłogę. Uspokoił ją trochę, a potem wyszeptał do jej ucha: „Weź głęboki oddech i spróbuj się uspokoić, już prawie koniec”.

Nie czuła się dobrze w takich sytuacjach, i sądziła, że nie w stylu Severusa było nawet zauważanie jej dyskomfortu. Zastanawiała się, czy zauważył też jak podobni do siebie byli.

Postanowiła zostawić to teraz w spokoju. Była kobietą cierpliwą, a jej nagroda będzie duża...
„Severus Snape, zły padalec, i Tłustowłosy Profesor Eliksirów nagrodą!” śmiała się do siebie. Gdyby Ron ją teraz usłyszał, padłby trupem na miejscu, znowu się zaśmiała, tak, padłby trupem bezpośrednio na zwłoki Harry’ego.

Kilka tygodni minęło, i teraz były już tylko dwa tygodnie do rozpoczęcia roku szkolnego. Hermione zadomowiła się w prywatnych laboratoriach Severusa. Podjęła się produkcji eliksirów dla Pani Pomfrey. Severus był zbyt zajęty swym nowym programem OPCM, której miał nadzieję nauczać jeszcze wiele lat. Wiedział, że Hermione była kompetentną młodą kobietą, więc zostawił jej przygotowanie eliksirów dla skrzydła szpitalnego. Zdał sobie sprawę, że będzie to teraz należało do jej obowiązków, więc czemu nie ma zacząć się przyzwyczajać już teraz?
Zakończyła naukę rok temu, i jeśli wszystko pójdzie dobrze, za rok będzie prowadziła eliksiry również z klasami 4-7. Chciał też niedługo nauczyć ją, jak ważyć Wolfsbane Potion**. Był jednym z dwóch Mistrzów na świecie, którzy potrafili doprowadzić ten wywar do perfekcji a, jego zdaniem, ona byłaby trzecim. Nie zdobyła jeszcze pełnego tytułu Mistrzyni Eliksirów, ale Snape zdecydował, że jeśli Hermiona dobrze się sprawi, to wystosuje petycję do Uniwersytetu w Dover, żeby rok nauczania w Hogwarcie potraktowali jako rok praktyki. To, razem z umiejętnością ważenia eliksiru takiego jak Wolfsbane Potion i jej stopniem, wystarczy żeby dostała tytuł. Kobiecie ciężko było zaistnieć w magicznym świecie, i to córce mugoli. Była inteligentna, i zasłużyła, by dać jej wszelkie możliwości.

Robię się miękki, pomyślał. Nie, on po prostu robił to, co zrobił dla niego Albus wiele, wiele lat temu. Dawał jej możliwość zrobienia czegoś samej, a to nie było złe, nieprawdaż?

Ciężko mu było przyznać się do tego przed samym sobą, ale przyzwyczaił się do jej obecności. Zawsze była poważną, cichą uczennicą, oczywiście gdy była z dala od Pottera i Weasley’a, ale teraz zdawała się być... Dorosła. Nie była już dziewczynką, oto kolejna rzecz, którą musiał niechętnie przyznać. Odkąd zaczęła pracować w jego laboratorium zdarzało się, że kilka kociołków na raz stało na ogniu ogrzewając pomieszczenie.
Kilka razy przeszedł obok otwartych drzwi laboratorium miał okazję zobaczyć, że zdjęła szatę. Patrzył na nią, pochłoniętą pracą, ubraną tylko w obcisłe szorty i jakiś top. Stwierdził, że trochę za bardzo ukrywała się pod swoimi szatami.

Lubił też rozmawiać z Hermioną. Spędzali godziny poruszając rozmaite tematy, od zastosowania Tojadu w eliksirach po porównywanie Jamesa Bonda – Rogera Moore’a z Jamesem Bondem – Seanem Connerym. Nie mógł się nie śmiać przypominając sobie wyraz twarzy Hermiony, gdy obwieścił, że jego zdaniem nowy Bond nie dorasta do stóp staremu. Wbrew powszechnej opinii panującej wśród uczniów, Snape nie nienawidził wszystkiego, co mugolskie, ale zupełnie nie miał pojęcia o wielu rzeczach wymyślonych przez ludzi nie magicznych. Nie należał do elity świata czarodziejów i był ogromnie ciekawym człowiekiem. Pożądał nowej wiedzy, łaknął jej już od dziecka. Gdy został sługą Voldemorta postanowił zobaczyć, czego Czarny Lord tak bardzo nienawidził. Pewnej nocy po ataku na mugolski dom, Severus został w Londynie i podjął własne śledztwo.
Rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności i wkradł się do dużego budynku zwanego kinem. Pokazywali coś zwanego filmem. To była odegrana historia, tylko że na ekranie, bez żywych aktorów. Gdy był uczniem usłyszał w Hogwarcie jak jeden uczeń z mugolskiej rodziny opowiadał drugiemu o filmie, który obejrzał. Sev wiedział więc mniej więcej, czym były filmy. Tej właśnie nocy oglądał grupę mężczyzn o bardzo dziwnych imionach siejących spustoszenie na uniwersytecie. Film nazywał się „Animal House”*, ale, paradoksalnie, jedynym zwierzęciem w całym filmie był koń, którego spotkał przedwczesny zgon.

Sever zawsze był dumny ze swej niewzruszonej powagi szczycił się swym dostojeństwem, ale na tym filmie po raz pierwszy śmiał się tak bardzo, że bolały go żebra. Wtedy też obiecał sobie, ze będzie przychodził do kina tak często, jak to będzie możliwe. Wkrótce polubił starsze filmy o Bondzie.

Jeśli nie był w nastroju do wyprawy do kina, wędrował do księgarni. Tu zaś znajdywał skarby. Autorzy, o których nigdy nie słyszał: siostry Bronte, Dumas, Austen, King, Barker, wszyscy tak od siebie różni. Pisali książki, które hipnotyzowały go na całe godziny.
Poza tym były jeszcze muzea sztuki. Czasem spędzał tam całe dnie. Kiedyś siedział przed jednym obrazem przez prawie 3 godziny. Obraz nazywał się „Flaming June”***. Przedstawiał kobietę śpiącą na czymś w rodzaju krzesła. Była ubrana w jasno-pomarańczową suknię wyglądającą, jakby była zrobiona z najczystszego i najlepszej jakości jedwabiu, jaki kiedykolwiek widzieliście. Severus czuł się, jakby mógł po prostu podejść do obrazu i dotknąć tkaniny, a czasem zdawało mu się, że obraz się rusza.

Było wielu artystów, których Severus uwielbiał, ale zmieniał ulubionych malarzy z każdą swą wizytą w muzeum. Ostatnio był to Vermeer.
Snape przez chwilę zastanawiał się, kiedy ostatnio wychodził poza mury zamku. Wyszło mu, że to było jakieś trzy miesiące temu.

Był bardzo skrytym mężczyzną, zawsze taki był, i oczywiście zaskoczył Hermione i samego siebie, kiedy powiedział jej, że trochę zna i bardzo lubi świat Mugoli. Delektował się pierwszym łykiem brandy siedząc przy kominku. Pomyślał sobie, że zaskoczy ją jeszcze raz i zaprosi na kolację w nadchodzący weekend; teraz wszak była jego koleżanką!


*Zwierzyniec
** Ten właśnie eliksir podawał Snape Lupinowi, gdy wilkołak przebywał w Hogwarcie. To będzie coś jak: Eliksir Zagłady Wilka.
***Płonąca June
Jeśli ktoś chciałby zobaczyć obraz „Flaming June” jest on tutaj:
http://hoga.vide.pl/vide/kategorie/reprodu...L,jezyk_id--PL#
Moonchild
Fajne. Przyjemnie się czyta, nie ma chyba żadnych błędów (a przynajmniej ja nie zauważyłam). No i obraz całkiem fajny smile.gif
Julka
Rozdział siódmy

Był sobotni poranek. Severus wstał wcześnie, jak to miał w zwyczaju i zwyczajnie się ubrał. Czarne spodnie i biała koszula z surowego jedwabiu. Zawinął rękawy, zasiadł za biurkiem i wystosował krótki list do Hermiony.
Nie ,pomyślał, do panny Granger.

Panno Granger,
Dziś rano zdałem sobie sprawę, że muszę kupić kilka składników, które potrzebne mi będą w nadchodzącym roku szkolnym. Będzie konieczne zapuszczenie się do Hogsmeade, żeby zamówić odpowiednie ilości potrzebnych rzeczy.
Bądź gotowa do wyjścia o czternastej, dziś. Aportujemy się do Hogsmeade, a potem pójdziemy do apteki. Pokażę ci, jak rozpoznać najświeższe składniki. Będziesz kiedyś wybierała je sama, najlepiej więc, jeśli już teraz nauczysz się, jak to robić.
Kiedy skończymy, wyślemy rzeczy do zamku. Wyobrażam sobie, że to zajmie nam całe popołudnie i najpewniej opuścimy obiad w Wielkiej Sali. Możemy więc zjeść obiad w Trzech Miotłach, albo jeszcze lepiej, w mugolskim Londynie.

Spotkamy się przed twoimi pokojami o czternastej.

Severus Snape


Przeczytał list kilka razy, po czym zrolował go i zapieczętował woskiem i swoją własną pieczęcią. Zadbał, by nie wyglądało to jak zaproszenie na obiad, raczej informacja, że z nim zje, żadnych „ale”. Otworzył małe, wąskie okienko nad biurkiem i zagwizdał. Po kilku chwilach pojawił się wielki, czarny kruk. Usiadł na oknie i kiwnął główką.
- Ozyrysie, daj to pannie Granger, mieszka obok, tylko zaczekaj na odpowiedź.
Ptak kiwnął główką raz jeszcze i odleciał w kierunku mieszkania Hermiony. Zwierzak musiał przelecieć tylko jakieś 30 czy 40 stóp, więc już wkrótce Hermiona usłyszała dobrze znane stukanie informujące o nadejściu korespondencji. Właśnie wstała i poszła wziąć prysznic, więc musiała wybiec w samym ręczniku. Zobaczyła dużego czarnego ptaka i przelotnie zastanowiła się, kto mógł go przysłać. Nie znała nikogo, kto miałby kruka. Otworzyła okno i ptak wskoczył. Był największym krukiem, jakiego kiedykolwiek widziała. Jego pióra były czarne i lśniące. Tak czarne, że lśniły na niebiesko. Zupełnie jak włosy Severusa. Severusa... Jeśli nie mogła tak do niego mówić, będzie tak o nim myśleć. Odczepiła malutki zwój od nogi ptaka i spojrzała na imię nadawcy. Zamarła; to było od niego, od Severusa...
- Och nie, musiałam zapomnieć o spotkaniu z nim czy coś... – powiedziała głośno do siebie.
Spojrzała na kruka.
- Był zły, gdy to pisał?
Ku jej zaskoczeniu, ptak pokręcił głową i ogólnie wyglądał na zdziwionego tą myślą.
Tak, pomyślała, no na 100 % jego ptak.
Usiadła, westchnęła z ulgą, i przeczytała list.

- Obiad?
Musiała przeczytać tekst dwa razy. Praktycznie rozkazał jej zjeść ze sobą posiłek. Wyglądało na to, że wyprawę do apteki wymyślił dosłownie przed chwilą. Naturalnie, wybieranie najlepszych i najświeższych składników, tak jak obliczanie odpowiednich ich ilości na cały przyszły rok zajmie im kilka godzin. Nie miała pojęcia, jak zrobić to samej, więc oczywiście musiał jej tego nauczyć. Gdy skończą, będzie już pora obiadowa, i zbyt późno, by zdążyć na obiad w Wielkiej Sali. Czemu więc nie zjeść „na mieście”?
Napisała do niego szybką notatkę, że będzie gotowa, po czym ją wysłała.
Dziś zje obiad z Severusem!


Ok, chciałabym wam powiedzieć, że wszyscy, którym rączki nie przyrosły do tyłków zobowiązani są przeze mnie do komentowania.
Poza tym ogłaszam długą przerwę ze względu na wyjazd.

Z wyrazami szacunku (podszytymi złością za brak komentów)

Julka
Moonchild
Szkoda, że taki króciutki fragment. I do tego następna część dopiero po dłuższej przerwie... sad.gif Bardzo mi się podoba to opowiadanie, więc nie zaniechęcaj się i tłumacz dalej.
Carmen
Przed chwilka przeczytalam wszystkie zamieszczone tutaj czesci, po orginalne na razie sie nie biore, wiec na temat jakosci tlumaczenia nie bede sie wypowiadac, chociaz z tego co zauwazylam tekt czyta sie szybko i przyjemnie, widac, ze masz "lekkie pioro", co wplywa na odbior pracy. Jesli chodzi o fabule to niezbyt powalajaca, jak na moj gust akcja toczy sie troche szybko, ale sa to juz uwagi do autorki, wiec nie bede ich tutaj rozwijac. A kolejne czesci z mila checia sobie poczytam smile.gif
Mordoklejka
szczerze? Może się nie znam ale jak na mnie to to opowiadanie jest takie jakieś takie... dziwne? denerwuje mnie uzywanie "Hermione" zamiast polskiego "Hermiona". Poza tym to tłumaczenie wydaje mi sie takie jakieś "surowe"/ Chodzi mi o to że słowo w słowo tłumaczysz, nie przekształcasz nic żeby było "bardziej ładnie po polskiemu". Nie potrafie teraz na szybko znaleźć takiego przykładu, mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi (chociaż zapewne nie wiesz wink.gif ). Niepotrzebnie komplikujesz zdania lub robisz jedno dłuuuuuugaśne zamiast kilku krótkich a równie sensownych.

Poza tym fabuła jakos tak za szybko mi miga, rozdziały mogłyby być dłuższe bo juz zaczynasz się wczuwać w tekst a tu koniec rozdziału.

Ogólnie jestem na "niezabardzo" ale poczytam sobie do końca i moze zmienię swoją opinię.

No i oczywiście wielka milka czekolada.gif dla Ciebie - Julka. może nie idealnie tłumaczysz ale bardzo dobrze. Mi w zyciu by sie nie udało nic dłuższego od ulotki z supermarketu przetłumaczyć wink.gif podziwiam i pozdrawiam
daigb
bardzo mi sie podoba, jest takie lekkie smile.gif co mnie najbardziej denerwuje to to ze sobie pojechalas na wakacje (oj wiem wiem....kiedys trzeba odpoczac!) i to ze troche te rozdzialy sa za krotkie. mam nadzieje ze niedlugo cos sie znajdzie na tym forum smile.gif pozdrawiam
Natalia
Podoba Mi Się Ale Troche Za Krótkie
tongue.gif Cierpliwie Czekam Na Dalszą Część Tłumaczenia (Ja I Cierpliwość heh )
Agnessa
No,ciekawe,ale wg mnie absurdalne i trochę pospolite. Dwie postacie o zupełnie odmiennych charakterach,kontrastujące nagle mają jakieś historie z podłożem erotycznym.No,ale czepiam się.Ogólnie jest ok.
marlenkka
Fajne. Nawet bardzo, tylko jak dla mnie, za kótkie. Było kilka literówek, ale to się każdemu zdarza =)
Czekam na dalszą część =Dd
Magya
Fajne smile.gif Bardzo mi się podoba. Muszę Cię jeszcze raz ( który to już? blink.gif ) pochwalić za zgrabne tłumaczonko. czekam na następne części smile.gif


czekolada.gif milka dla Ciebie biggrin.gif
soraja
Kolejna świetnie napisana część szczególnie podoba mi się to, że w tak subtelny sposób opisujesz uczucia w końcu, żeby pisać, trzeba mieć w sobie wielkie elementarne prawdy i kierować swoje dzieło ku jednej z nich albo ku wszystkim naraz. A to ci się właśnie udaje . tongue.gif
Magya
QUOTE(soraja @ 19.07.2005 11:27)
Kolejna świetnie napisana część szczególnie podoba mi się to, że w tak subtelny sposób opisujesz uczucia w końcu, żeby pisać, trzeba mieć w sobie wielkie elementarne prawdy i kierować swoje dzieło ku jednej z nich albo ku wszystkim naraz. A to ci się właśnie udaje .  tongue.gif
*



Julka nie pisze tylko tłumaczy dry.gif
Mira
szkoda ze wyjechałas sad.gif no ale mam nadzieje ze jak przyjedziesz to od razu dasz nam dłuugiego parta do czytania smile.gif bo prawde mówiac na forum zbytnio dużo sie nie dzieje sad.gif
no a ficki, w których Snape odgrywa główną bądż tez jedna z głównych ról to to co tygryski lubia najbardziej smile.gif
soraja
QUOTE
Julka nie pisze tylko tłumaczy  dry.gif
*


Chciałam przeprosić za moją niewybaczalną pomyłkę cry.gif . Zdarza się czasami, że ludzie popełniają błędy, dziękuje więc za zwrócenie mi uwagi na tak okropny nietakt z mojej strony. Mam jedynie nadzieję, że nie skompromitowałam się tak bardzo blush.gif , a co do opowiadania to moje poprzednie pochwały podpisuje pod autorką. Tłumaczce zaś chciałabym powiedzieć, że wykonuje świetną robotę. Polska wersja jest po prostu wspaniała. tongue.gif
Magya
Spoko smile.gif Każdemu zdarza się pomylić. Ale następnym razem uważnie czytaj kogo jest fick smile.gif
zojka
Tłumaczenie dobre, nie mam jakichś większych zatrzeżeń, poza jednym, ZA WOLNO!!!! Przepraszam, taki mały okrzyk spod serca.
Czekam z niecierpliwością na dalsze losy, nie ukrywam ta para to moje ulubione postacie z HP.

Pzdrawiam
Z.
Nati
Nie podobało mi się. Brakuje mi czegoś. Poza tym przecież Snape byłby już staruchem, kiedy Hermiona już byłaby dorosłą kobietą. No i ten „seksowny” Snape. Od razu było wiadomo kto z kim będzie. No, ale ty tylko tłumaczysz, a więc co do tłumaczenia:

Jest kilka błędów, ale ogólnie poradziłaś sobie nieźle.


Minął tydzień i Hermiona stała u wrót Hogwartu

Nie pasuje mi te zdanie. To tak jakby Hermiona cały tydzień stała u tych wrót! Ja bym wstawiła zamiast stała to stanęła (to jest całkowicie poprawne!)
zgred
Te opowiadanie jest genialne. Przyjemnie sie czyta, interesujące i wciagające. Brawo dla tłumacza. PODZIWIAM CIĘ bo widziałem już bardzo ciekawe opowiadania z których tłumacz zrobił.... no nie ważne czekam z niecierpliwością na następną część.
zgred
Długie oczekiwanie.... Faktycznie szczególnie na kolejny post. A szkoda bo opowiadanie naprawde ciekawe.
Julka
Miło mi, że się wam podoba. Kilka komentarzy i jestem cała w skowronkaxh! Dzięki. Macie tu rozdział ósmy.
Rozdział ósmy

Hermiona wychodziła z siebie. Miała spędzić popołudnie i większość wieczoru z Severusem. Musiała wyglądać jak najlepiej mogła, ale również jakby nie chciała wyglądać jak najlepiej. Pomimo wszystko, to tylko kupowanie składników, a potem kolacja z kolegą. Jak na razie z kolegą.

Poszła do łazienki i wzięła szybki prysznic, potem wróciła do sypialni, by zacząć planować. Gdy przeglądała szafę stwierdziła, że naprawdę nie ma co na siebie włożyć. Wszystko, co miała, a co nie było mugolskie sprawiało, że wyglądała jak koczkodan. Szybko wzięła trochę proszku Fiuu i wrzuciła do kominka. Była tylko jedna osoba, która mogła jej pomóc. W dodatku była to również jedyna osoba, która mogła zrozumieć jej sytuację. Zawołała Ginny, mając nadzieję, że nie było dla niej za wcześnie. Po kilku chwilach głowa Ginny pojawiła się wśród płomieni.
- Hermiona! Jak się masz? – Ginny nigdy wcześniej nie słyszała żeby Miona mówiła w ten sposób. Niespokojnie. Wręcz wariacko. Może w końcu dotarło do niej, że pracuje z Profesorem Snapem?
- Ginny, mam się doskonale. Ale potrzebuję twojej pomocy. – Ginny była zaskoczona. Nie wyobrażała sobie Hermiony inaczej niż zachowującej chłodny spokój; natomiast jej przyjaciółka była zaniepokojona i roztrzepana.
- W takim razie przechodź!
Cofnęła się i czekała aż Miona przejdzie przez kominek. Gdy już wyszła i otrzepała się z sadzy, ona i Ginny przytuliły się mocno. Usiadły na sofie przed kominkiem.
- Gadaj, umieram z ciekawości! Co cię tak podekscytowało? – Powiedziała Ginny, uśmiechając się i gestykulując energicznie.
- Jest tu Draco?
- Nie, poszedł odwiedzić swoją matkę. Hermiono, co się dzieje? Spójrz na siebie, wyglądasz jak kot, który właśnie zeżarł kanarka.
- Okay – Hermione wzięła głęboki oddech – pamiętasz jak ci raz mówiłam, że zakochałam się w Ślizgonie podczas mojego siódmego roku?
- Tak – Ginny skrzyżowała ręce na piersi i posłała Hermionie złe spojrzenie – i nie myśl, że ci wybaczyłam nie powiedzenie mi, kto to był.
- Możesz mi wybaczyć teraz, bo ten Śizgon to nikt inny jak profesor Snape.
Teraz Hermiona skrzyżowała ręce i posłała Ginny usatysfakcjonowany uśmiech.
- Nie! Miona, mówisz serio??? Nie mogę uwierzyć! – Obie zaczęły chichotać – on wie?
- Wielkie nieba, mam nadzieję, że nie! – Zawołała Hermiona.
- Więc przypuszczam, że wciąż się w nim kochasz...? – Ginny przysunęła się bliżej do Hermiony.
- Tak, to dziwne, nie? Nie mogę ci powiedzieć, jak trudne jest czasem samo przebywanie w jednym pokoju z tym facetem. Po prostu trzymanie rąk przy sobie jest dla mnie wyczerpującą pracą.
- Wow, porządnie cię złapało... Więc jaki był dla ciebie? To znaczy... Był miły? Draco i ja poszliśmy się z nim zobaczyć zaraz zanim wróciłaś znowu do Hogwartu. Muszę przyznać, że jest inną osobą, gdy go poznasz, szczególnie poza relacją nauczyciel-uczeń.
- Masz rację. Nie zrozum mnie źle, jest wciąż tym samym Snapem, którego znałyśmy w szkole, ale, nie wiem, wydaje się bardziej... Przystępny. To jest, przystępny jak na niego. Przez większość czasu jest też bardziej przyjazny.
- Muszę powiedzieć, że jest coś w tych niemiłych mężczyznach ze Slytherinu, co czyni ich nieodpartymi dla nas, biednych, niewinnych kobiet Gryffindoru.
- Ginny, ty nigdy nie byłaś niewinna. I dlatego potrzebuję twojej pomocy. Idę do Hogsmeade z Severusem dziś po południu, żeby kupić składniki do eliksirów. Potem idziemy na kolację na mieście. To nie randka, ale przynajmniej chcę mu pokazać, że nie jestem tylko koleżanką, ale kimś, kogo powinien widzieć jako kobietę.
- Teraz to jest „Severus” – Ginny uśmiechnęła się.
- No, nie do końca, wciąż zwracamy się do siebie formalnie, ale mogę go nazywać jak chcę, gdy nie ma go w pobliżu, prawda? (Misio Puszysty? Słodki Króliczek? tongue.gif przyp. tłum.) – Hermiona opadła na oparcie sofy i podwinęła nogi pod siebie, dla wygody.
- Prawda. To chodź, zobaczmy, musimy znaleźć coś codziennego – na zakupy, i jednocześnie wystarczająco seksownego, żebyś mogła pokazać się mężczyźnie, którego pragniesz sobą zainteresować.
Ginny wyrzuciła z siebie ten potok słów, stała przez chwilę przed przyjaciółką, przestępując z nogi na nogę, poczym się uśmiechnęła
- Mam coś w sam raz! Chodź.
Wzięła Hermionę za rękę i pobiegła na górę, do swego pokoju. Gin i Draco byli małżeństwem od zaledwie dwóch miesięcy z hakiem, ale mieszkali razem w domu Malfoya prawie rok. Lucjusz uciekł z Rosemertą po wojnie, i żyli teraz w jego domu we Francji. Dał Draconowi połowę rodzinnej fortuny, zostawiając Narcyzę bez grosza. Natomiast ta wdała się w romans z równie bogatym czarodziejem z Hiszpanii, więc miała dosyć pieniędzy na dostatnie życie.
Ginny i Hermiona stały w wielkiej garderobie wypełnionej po brzegi dziesiątkami sukienek, szat, spódnic i wszystkiego innego, co można na siebie włożyć. Po odepchnięciu kilku elementów garderoby Ginevra wreszcie znalazła to, czego szukała.
- Tutaj! – Wyjęła czerwoną, jedwabną szatę z pasującą spódnicą i topem – spódnica i top będą pasować idealnie. A szata zrobiona jest z materiału, który wygląda jak lejąca się ciecz, gdy się rusza, widzisz? – Ginny pomachała szatą przed nosem Hermiony, tkanina wyglądała jak płyn. Była piękna.
- Och, Ginny, jest prześliczna, ale zbyt szykowna. Pamiętaj, nie powinnam wyglądać, jakbym starała się świetnie wyglądać.
- Dobra, masz rację. Żaden problem, mamy tu duży wybór. Coś prostego, spójrzmy.
Dziewczyny spędziły następną godzinę szukając czegoś prostego, ale wystarczająco seksownego, żeby zawrócić Mistrzowi Eliksirów w głowie. W końcu znalazły kilka strojów doskonałych na okazję ekspedycji Hermiony i Severusa, i wychodziły z garderoby, gdy stanęły twarzą w twarz z Draco.
- Wyczuwam kłopoty. Wy dwie byłyście tam całą wieczność, chichocząc i szepcząc. Co zamierzacie i kogo mam ostrzec? – Uniósł brew, skrzyżował ręce na piersi i zaczął niecierpliwie stukać stopą w podłogę.
- Draco, jak długo tu byłeś? – Ginny podeszła i pocałowała go w policzek. Objął ją w talii i delikatnie ugryzł w szyję, potem odwrócił się do Hermiony.
- A teraz, Hermiono, z kim wychodzisz dziś wieczorem? – Draco wiedział wystarczająco dużo o kobietach, by wiedzieć, co się dzieje, gdy dwie z nich zaszywają się w garderobie, z której co chwilę dobiegają chichoty i szepty. Oczywiście jedna z nich miała randkę. Ponieważ Ginny była żoną Draco, winna musiała być Hermiona.
- Naprawdę, Draco, musisz zawsze być taki podejrzliwy? Po prostu nie miałam czasu żeby pójść na zakupy, więc pomyślałam, że wpadnę do Ginny pożyczyć nowe ciuchy zanim znajdę czas na zakupy. To wszystko! – Uśmiechnęła się i położyła ubrania na łóżku. Draco zmrużył oczy i podszedł do Hermiony.
- Jestem Ślizgonem, my zawsze jesteśmy podejrzliwi, a w dziewięciu przypadkach na dziesięć nasze podejrzenia są słuszne. Więc powiedz, kto to? – Położył się na łóżku i uśmiechnął się.
Ginny walnęła go w rękę.
- Draco, przestań. Jeśli Hermiona nie chce ci powiedzieć, nie musi.
- Co to za sekret? – Wzruszył ramionami – to znaczy, czemu się wstydzić, że idzie się z kimś na randkę?
- Widzisz, to nie jest tak naprawdę randka – powiedziała Miona i usiadła na łóżku.
- Nie randka. Dobra, to po co wzięłaś dosyć ciuchów, żeby otworzyć własny butik? Co to w takim razie jest?
- Po prostu idę z kolegą po sprawunki, do Hogsmead. Gdy już skończymy będzie za późno, by zdążyć na kolację w Wielkiej Sali, więc zjemy ją w Londynie. – Zaczęła mówić pewnym głosem, ale ostatnie parę słów praktycznie wymruczała.
Wstała i zaczęła pakować wybrane ubrania do walizeczki, którą dała jej Ginny.
- To nic, Draco.
- Poczekaj! – Draco usiadł – kolega, szkolne sprawunki. Nie masz czasem w tam roku Eliksirów? – Draco zauważył rumieniec na policzkach Hermiony – to Severus! Idziesz na randkę z Severusem! Wiedziałem! Wiedziałem! Wiedziałem! Kochasz się w nim od siódmej klasy, nie?
Draco opadł na łóżko i zaczął się obłąkańczo śmiać. Ginny znów zaczęła go szturchać.
- Draco Malfoyu, nie śmiej się z niej!
- Przepraszam, Hermiono nie śmieję się z ciebie – Draco otarł łzy, które pociekły mu z oczu ze śmiechu – Myślę, że to fantastycznie! – Hermiona i Ginny spojrzały na niego jakby na środku czoła wyrastało mu właśnie trzecie oko.
- Nie zamierzasz mi powiedzieć, że jestem szalona, albo wstrętna, albo spróbować wybić mi go z głowy? – Hermiona spojrzała na niego niepewnie.
- Ja kocham Severusa. W szkole stał się dla mnie ojcem, czułem jego troskę bardziej niż troskę Lucjusza. Nie ma dla niego nic lepszego niż osoba, która uczyniłaby go szczęśliwym. Popełnił błąd, gdy był młody i słono za niego płacił przez ponad dwadzieścia lat. Płacił szczęściem. Nie, Hermiono, nie zamierzam ci robić wymówek. Jeśli go lubisz, to naprzód. Tylko nie baw się z nim, to go odstraszy – Hermionę dotknęło, że Malfoy potrafił mówić o Severusie w taki sposób. Był Ślizgonem, esencją Ślizgonowatości, i rzadko mówił z taką emocją.
W jego głosie było takie przekonanie, że Hermiona mogła tylko przytulić go tak mocno, żeby nie mógł oddychać.
- Dzięki za poparcie Draco
- Hej, Hermiono, ten facet, do którego się kleisz to mój mąż, wiesz? – Zaprotestowała Ginny
- Panie, bardzo proszę, Dracona wystarczy dla każdego – złapał Ginny i cała trójka padła na łóżko.
Po kilku dodatkowych szturchnięciach, tym razem wszak Draco zaproponował Hermionie dołączenie się do niego i Ginny i stworzenie ménage a trois, przeprosił i wyszedł.

- Gin, naprawdę masz szczęście. Okazał się całkiem niezły, nie? – Spytała Miona
- Owszem... Pamiętasz, jak był takim dupkiem w szkole? Teraz mówi, że to pył jego sposób na flirt. – Ginny pomogła Hermionie skończyć pakować ubrania do walizki i odprowadziła z powrotem do kominka – Musisz jutro wpaść do mnie i opowiedzieć jak było, słyszysz?
- Głośno i wyraźnie, pani Malfoy! – Hermiona uścisnęła Ginny i weszła do kominka.
- Hogwart – mieszkanie Hermiony Granger.


Strasznie się cieszę, że się wam podoba. Widicie, parę komentarzy, i juz jestem cała w skowronkach.
Wiem, że na pewno jest tu jakiś błąd, więc proszę, wytknijcie mi go. I inne też.
Katty
Randka?? Seva i Mioną?? Mhm...Zapowiada się ciekawie, czekam na więcej!!
Magya
Jest fajnie, ale zauważyłam kilka literówek. Czyta się przyjemnie, więc nie mam już zastrzeżeń (czy to tak się pisze? ;P)
daigb
a mi sie nie podobalo. po pierwsze za krotkie. po drugie napisane zbyt prostym jezykiem jak na taka fabule. po trzecie ten part byl wlasciwie o niczym, ot taki przerywnik. prawie jak reklama, tylko dosyc kiepsko zrobiona przy malum budzecie. nastepnym razem napisz wiecej, lepiej i o czyms. pozdrawiam
Julka
Nie wiem, czy do szanownego kolegi/koleżanki daigb doszło, że ja to tylko tłumaczę.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.