Słońce przeciwzłotnie o ziemię uderza
a Ty tańcz, człowiecze, tańcz!
Z uśmiechem błądzącym po twarzy
oczy wpatrzone w inny, daleki świat.
Tańcz, człowiecze, tańcz!
w dumnego dnia blasku zachłystnym
w przebiegu godzin truchcie nieustannym!
Nienaturalnie, trochę krzywo, jak chochoł,
chwytaj za nos gwiazdę każdą o niebieskich oczach.
Południe zmęczeniem wybucha
pod powiekami zacisniętych ust
Tańcz, człowiecze, tańcz!
Póki w nogach krew, a w uszach huczy wiatr.
Tańcz!
Jeno pozwól mi, Panie, czasem
w noc cichą, ułudną i chłodną
wypłakać wszystkie niedościgłe sny.
Psychopatka
11.11.2005 00:17
kto mnie wołał czego chciał....
skojarzenia mam z utworem którego nieznosze, az mnie zmroziło... moze przez sam tytuł, bo co do wiersza - na poezji sie nie znam, nie moja działka.
Środek nocy, a ja się wzięłam za czytanie wierszy, samej sobie gratuluję XP
Przeczytałam raz i się zaplątałam, forma przebogata, lekko chaotyczna. Zawzięłam się i przeczytałam jeszcze raz. Wtedy doszła do mnie treść :) I ja tak tańczę i tańczę. Taniec jest piękny, taniec jest ekspresją, taniec jest zapomnieniem. Czy też histeryczną czynnością zastępczą.
Podoba mi się stylizacja językowa i jednoczesny uniwersalizm treści. Trochę za dużo słów, za duże słowa. Ale nadal mi się podoba :)
Barok. A ja baroku nie lubię

Zbyt wiele słów... Zbyt mało dynamiki... A jednak odbiegając od Twojej twórczości jest jednocześnie tak na wskroś Twój, że to aż boli.
Jak napisała Cat - taniec to ekspresja. Zapomniałam się w tym chocholim tańcu, zapadłam, utonęłam. I nieważne, że nie lubię baroku.
Jest pięknie

PS. A ja... ja nie wiem, co mam myśleć. Co mam zrobić?