Elo witam wzystkich! Z przyjemnością
oznajmiam koffani, że wróciłam!!! Nawet nie wiecie jak miło
powrócić na forum.
Po pierwsze- pozdrawiam wszystkich cieplutko-
mojego pocieszyciela Merkurego, Mordoklejkę, która miała mi coś napisać,
zniecierpliwioną Louisie, współautorkę ficka czyli Longinę oraz wszystkich
innych czytających nasze opowiadanko, których nie będę wymieniać po kolei,
bo było długo.
Po drugie- jak można nie pamiętać, że zginął Syriusz?
Chlip, do tej pory mi smutno.
A dlaczego nic nie zamieściłam w
Walentynki? No domyślcie się
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> Żartuję. Po prostu zaraz jak przyjechałam musiałam się
szykować na osiemnastkę przyjaciółki, która była w Walentynki właśnie.
Bawiłam się do rana, więc następnego dnia odsypiałam
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> Natomiast wieczorem pojechałam na basen, aby się odprężyć
przed zbliżającą się szkołą, no i dać trochę ulgi moim stopom, które
strasznie mnie po imprezie bolą. Dlatego więc part jest dopiero dzisiaj. Ale
chyba mi wybaczycie, co?
A po czwarte- zamieszczam nowiutki part-
końcówkę 13 i początek czternastego. Part zapowiada się krwawo, wieć życzę
miłego czytania
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
...
- NIE!!! - wszystkie
dziewczyny w dormitorium zerwały się na nogi.
- Co się stało Emmy? -
zapytała Holly, gdy wszystkie podeszły do jej łóżka.
- Moja
sukienka jest... jest...
- Okropna - dokończyła Holly - I w dodatku w
kratkę. Cóż za urozmaicenie.
- Dziewczyny, dziewczyny
słyszałyście?! - do dormitorium wbiegła zdyszana Colleen.
- Co
się stało? Zamordowali kogoś? - zapytała Holly.
- Niee. Słuchajcie,
wielka afera. Ktoś w sortowni paczek narobił strasznego bałaganu. Uszkodził
sporo paczek.
- A skąd wiesz? - spytała Shirley.
- Poszłam po
paczkę z lakierem do paznokci od mamy. Wchodzę, a tam stoją profesor Weasley
i Le Rouge i wypytują o coś skrzaty, sortujące paczki. O, Emmy!
Oryginalny pomysł z tą kratką. Może wyszczupliłby mnie w biodrach. - Colleen
była pulchną dziewczyną, ale u niej było to rodzinne.
- Dzięki
Bogu! To nie moja sukienka. Musieli się pomylić!
Wszystkie jak
szło, wybiegły z dormitorium i udały się do sortowni.
Skrzacia
sortownia była wprowadzona tydzień przed balem, by uniknąć pomyłek i by
przypadkowo nie dostarczyć paczki niewłaściwej osobie. Kiedy do
pomieszczenia weszły dziewczyny, ujrzały totalny bałagan. Wszystkie paczki i
paczuszki były porozdzierane i pogniecione. Wszędzie walały się spinki,
szale, buty, szaty, sukienki. Emmy spojrzała na Madame, która właśnie
kończyła rozmawiać z ostatnim skrzatem i podeszła do profesor Weasley.
-
I co? - zapytała Hermiona.
- Mówi, że jakaś osoba w kapturze rozwalała
wszystko jak idzie i darła się w niebogłosy, że ona im da "złotą
rybkę" czy coś w tym rodzaju.
- Cora! - wyrwało się Emmy.
-
Co powiedziałaś? - zapytała Hermiona.
- Nic, nic. Mówię, że... chyba
będę chora, bo zaczyna boleć mnie gardło - powiedziała i odwróciła się
gwałtownie. - Za mną- rzuciła ostro.
Gdy Emmy biegła korytarzem,
dziewczyny nie mogły za nią nadążyć.
- Skąd wiesz, że to Cora? -
spytała Aileen?
- Złota rybka, tak nazwałam jej miotłę na zebraniu. Ja
jej pokażę!
- Emmy nie rób głupot - powiedziała błagalnym tonem
Holly.
Po drodze spotkały Kity, która nawet nie zdążyła zapytać o co
chodzi, a już musiała biec za resztą.
Dziewczyny weszły do
Wielkiej Sali. Dużo osób oglądało niedokończone jeszcze dekoracje. Emmy
zaczęła się rozglądać, w tłumie wypatrzyła Corę i bliźniaczki w towarzystwie
kilku starszych chłopaków ze Slytherinu, do których szczerzyły zęby.
-
Malfoy!!! - wydarła się Emmy, aż tłum się rozstąpił i teraz
dziewczyny stały vis-a-vis.
Nikt nawet nie zauważył, kiedy kłótnia
przerodziła się w wielką walkę. Cora i Emmy rzuciły się sobie do gardeł. Aż
się kurzyło. Kitty, dalej nie wiedząc o co chodzi, wzruszyła ramionami i
rzuciła się na jedną z bliźniaczek, Holly na drugą, a reszta dziewczyn na
starszych Ślizgonów, którzy raczyli Corę rozmową. W całym tym bałaganie
łamały się nosy, tworzyły lima pod oczami, był nawet jeden wybity
ząb.
ROZDZIAŁ 14
Agentka Ministerstwa
Magii.
Walka trwała na dobre, gdy do Wielkiej Sali weszli Mike i
Jimmy. Jimmy rozejrzał się i zaproponował kumplowi:
- Może im
pomożemy?
- Po co? Świetnie sobie radzą, nie uważasz?
Stali więc i
komentowali bójkę:
- Uuuu!!! Popatrz, co Emmy zrobiła temu
Ślizgonowi.
- Patrz na Holly- moja szkoła. - Mike wskazał na
dziewczynę. - Dobrze, że nie ma sprzętu do gry, bo by go zatłukła.
W
Wielkiej Sali zbierał się coraz większy tłum. Niektórzy zaczęli nawet
kibicować.
- Dawaj Emmy! Pokaż im, co potrafi Gryfon!
-
Dołóż jej Cora!
Mike i Jimmy zaczęli skandować
"Gryffindor!", na co kilku Ślizgonów odcięło się okrzykami
"Slytherin!". Jedni krzyczeli, inni stali i tylko się
przyglądali, ale nikt nie chciał przerwać przepychanki, a tym bardziej nikt
nie zauważył przyjścia nauczycieli.
Skończyło się na tym, że 15 osób
wylądowało w skrzydle szpitalnym. Emmy miała rozciętą wargę, Holly trochę
siniaków. Kity była niezwyciężona, ale nie obyło się bez dwóch złamanych
palców u lewej ręki i jednego wybitego u prawej. Cora miała podbite oko.
Sześciu chłopców z Slytherinu oberwało najbardziej. Jeden miał wybity
przedni ząb, inny złamany nos. Złość profesor Weasley nie znała granic.
-
Co to wszystko ma znaczyć. Powariowaliście ludzie!?! - krzyczała na
całe gardło.
- Hermiono uspokój się, cieszmy się że nie wyciągnęli
różdżek - powiedział Harry, który właśnie wszedł i szeroko się
uśmiechał.
Harry i Hermiona wyszli z sali szpitalnej. Na korytarzu dało
się jeszcze słyszeć narzekanie pani profesor. Gdy pani Pomfrey poszła do
pokoju obok po jakiś magiczny specyfik, do sali weszła Madame Le Rouge.
-
No nie, tak to się jeszcze nie uśmiałam jak żyję. Może zamiast konkursu
latania, powinnam urządzić mugolskie walki bokserskie... dla dziewcząt -
dodała i parsknęła śmiechem na widok sześciu chłopców leżących na ostatnich
łóżkach i stękających z bólu.
Po powrocie, pani Pomfrey opatrzyła
wszystkich, usunęła złamania i odesłała większość do dormitoriów. Emmy i
Cora zostały na chwilę same, gdy pielęgniarka znowu po coś wyszła.
-
Tobie naprawdę coś odbiło Potter. Jak ja teraz będę wyglądać w mojej
sukience z Paryża?
- Tak jak zwykle- źle!
- W ogóle o co ci
chodzi?
- Dobrze wiesz. To ty zrobiłaś ten bałagan w sortowni.
-
Ja?! Ja?! ... Nie masz dowodów!
- Nie wypieraj się, bo
zaraz podbiję ci drugie oko! A niby kto darł się na całą sortownię
"Ja wam pokażę złotą rybkę" - zapiszczała Emmy, udając głos
Cory.
Cora w tym czasie wyjęła z kieszeni szaty małe lusterko, było
pęknięte. Zapewne ktoś je rozbił podczas bójki.
- Ludzie, jak ja
wyglądam! - stwierdziła, oglądając w swoim lusterku swoje podbite oko,
które było już fioletowe jak śliwka.
- Wyglądasz wyśmienicie, ten
fiolet pasuje do koloru twoich oczu. Może chcesz po drugiej stronie do
pary... Ała! - powiedziała Emmy, której przy triumfalnym uśmiechu pękła
rana na wardze.
- Dobrze ci tak - stwierdziła Cora.
Emmy nie
wytrzymała, już miała rzucić się na nią, ale w tym momencie wróciła szkolna
pielęgniarka.
- No dobrze Emmy, małe szycie różdżką i możesz iść.
Panno Malfoy niestety, ale skończyła mi się maść na takie cuda pod oczami,
więc chyba jedynym wyjściem jest puder.
Po krótkim zabiegu pani Pomfrey
wypuściła dziewczyny. Kiedy wyszły, każda odwróciła się i skierowała w
stronę swojego dormitorium. Zanim Emmy zniknęła za zakrętem, usłyszała
jeszcze biadolenie Cory o jej podbitym oku.
...