Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Emmy Potter i Księżycowe Oko
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Pages: 1, 2
Ellie
To już końcówka tego

rozdziału.

Tykon zauważył kobietę i podleciał do niej. Zaczął się jej

przyglądać. Zazwyczaj, gdy poznawał kogoś nowego pytał się, czy dana osoba

nie zrobi mu krzywdy. Tym razem nie zrobił tego, ale powiedział coś

innego.
- Holly dziwnie dziś wyglądać.
- Tykon, to nie ja, ja

jestem tutaj.
Właśnie zdały sobie sprawę, że siedzą po ciemku, więc Holly

zapaliła lampkę.
- To nie być jeszcze pora śniadania, jeszcze nie widno

– stwierdził, podlatując do okna, za którym było jeszcze ciemno.
-

Wiem Tykon, ale musisz nam, mi pomóc.
- A co Tykon ma zrobić?

– zapytał i podleciał do pułapki wrotycza. – Brzydki –

stwierdził i znowu wzbił się na wysokość wzroku Emmy. – No, co Tykon

ma zrobić?
- Musisz wejść tu – wskazała na drzwiczki.
- A po

co?
- Przyniesiesz coś stamtąd?
- A co?
- Powiem ci

jak wejdziesz.
- Dobra. A co Tykon dostanie?
- Coś dobrego.


Tykon aż dostał ataku szczęścia, gdy usłyszał słowo

„dobrego”. I od razu dał nura przed drzwiczki. Położył rączkę na

okrągłej klamce, przekręcił i wszedł do środka.
- I co widzisz?

– zapytała Emmy.
- Tykon widzi duży piec.
- To do

przetapiania, zapytaj co jeszcze widzi – powiedziała Le Rouge.
-

Tykon, co jeszcze widzisz? – zapytała.
- Guziki.
-

Co?! Guziki?! Tykon przynieś jednego.
Tykon wyszedł, a w rączkach

trzymał rzekomy guzik.
- To zapinka od szafy. Holly sprawdź

swoją.
- Yhy.
Obie otworzyły kufry.
- A to drań. Nie ma

ani jednej! – powiedziała Emmy, oglądając swoją.
- U mnie

trzech.
- Tykon, wyciągaj dalej – powiedziała Emmy rozkazującym

tonem..
Tykon co jakiś czas wchodził i wychodził, co rusz wyciągając coś

nowego: a to srebrną spinkę do włosów, monety, resztę zapinek do szat

itd.
- A-ła!
- Tykon, co się stało?! – zawołała

Emmy, położyła się na podłodze i zajrzała do wnętrza małego mieszkanka.


- Tykon dostał czymś między oczy.
- To ona. Moja

bransoletka.
- Tykon dasz radę wyciągnąć? – zapytała

Emmy.
- Nie ma mowy, żeby Tykona zatłukło?
- Tykon, proszę.
-

Dobrze, ale dostanę więcej „coś dobrego”?
- O.K. –

zgodziły się dziewczyny.
Z dziury zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Tykon

wyszedł z dziury. Małe tłuczki okładały elfa ciosami.
- Widocznie

przed wrotyczem też się broniła – powiedziała Madame.
Tykon szarpał

się i uciekał przed tłuczkami, ale bransoletka okręciła się wokół

niego.
- Emmy zabrać to od Tykona, bo to Tykona zatłuc na elfi

pył.
Emmy i Holly raz dwa uwolniły elfa. Holly była tak szczęśliwa, że

znowu się popłakała.
- Dziękuję pani. Bez pani bym jej nie

odzyskała – powiedziała Holly, dalej płacząc.
- Już dobrze

Holly. Niedługo wszystkie poprawimy sobie humory.
- Jak? –

zapytała się Emmy, patrząc jak wrotycz dłubie w nosie i wygląda, jakby znowu

intensywnie myślał.
- To będzie pewna forma zawodów z

dodatkiem małej potańcówki.
Silda
Mój post nie będzie tyle o opowiadaniu, ale o samym forum ff.
Co tu prawić. Fajno, że tyle czasu to opowiadanie już jest. Taki relikt dawnej świetności forum.
Ehh, sayonara...
Ellie
Ech wspomnienia...
Silda, czyżby

terźniejsze forum ci się nie podobało?
Ja pamniętam jeszcze jak było

fioletowe, to były czasy.
No i cieszem sie że jeszcze ktoś czyta nasze

opowiadanko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Merkury

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Ellie @ 13-01-2004

15:41)
Ech

wspomnienia...
Silda, czyżby terźniejsze forum ci się nie podobało?
Ja

pamniętam jeszcze jak było fioletowe, to były czasy.
No i cieszem sie że

jeszcze ktoś czyta nasze opowiadanko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>



Taa... Filetowe Forum było wypasiste...


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Teraz wygląda sztucznie, ale cóż, co my, zwykli śmiertelnicy

możemy na to poradzić? Nie ważne, dawno mnie tu nie było więc nie będę się

rozpisywać bo by mi to zajęło parę godzin.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'

/>
Ogólnie jest tak jak zawsze - czyli świetnie.
Błędów

nie widziałem więc wstawiam moją standardową kwestię:
Kiedy next part?
Ellie
Kurcze chciałam dać nowego parta, ale na

dyskietce jest tylko fragmencik, resztę mam dopisaną na kompie w domu,

obiecuję że dam ją później.
NO WIĘC OTO MALEŃKI FRAGMENCIK:



ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Złote

wstążki

Więcej Madame nie chciała zdradzić. Wszystko

wyjaśniło się w dwa tygodnie przed pierwszym dniem lutego. Dziewczyny

schodziły na śniadanie. Przy końcu schodów usłyszały, jak ktoś coś

przewrócił. Emmy podbiegła do zbiegowiska koło ściany. Przedarła się do

przodu i zobaczyła Kitty, leżącą na podłodze obok rozwalonej zbroi.
-

Kitty! Nic ci nie jest? – zawołała Emmy, stawiając ją na

nogach.
- Nic. Tylko ten plakat... a-ła – powiedziała i zaczęła

masować rozbite kolano.
- Jaki plakat? – zapytała Emmy.
-

Ten – powiedziała Holly, która przecisnęła się przez tłum.
Palec

Holly skierowany był na wielki, różowy , pełen serduszek i brokatu plakat na

ścianie. Jego treść, choć była widoczna, to jednak trochę trudna do

odczytania z powodu wręcz kującego w oczy różu.
- „Bal

walentynkowy” – Holly przeczytała duży napis u góry

plakatu.
- Czytaj dalej Holly. Jeśli nie oślepniesz i zdołasz –

zażartowała Emmy.
Ellie
Dalszy ciąg "Złotych wstążek".

Zamieszczam tytuł bo ostatnio Cinija miała taką prośbę.

- No

dobra:

BAL WALENTYNKOWY

Odbędzie się dnia 14 lutego w

godzinach wieczornych. Wystąpi DJ Jelly i jego grupa Poison. Główną atrakcją

wieczoru będzie konkurs artystycznego latania na miotle

dziewcząt.

...
- Co?! A chłopaki będą się tylko gapić?

Ale przynajmniej będzie dobra muzyka.
- Czytaj dalej! - pogoniły

ją Kitty i Emmy.

Zgłoszenia i szczegóły u Madame Le Rouge.

Obowiązują stroje wieczorowe.


- Po tym kolorze można było

się domyśleć, że to pomysł tej zwariowanej babki - stwierdziła

Kitty.
Podczas śniadania przemówił Dumbledore:
- Moi drodzy, aby

rozgrzać trochę zimową atmosferę, Madame Le Rouge organizuje dla nas bal

walentynkowy. Pewnie już wiecie o konkursie artystycznego latania na miotle.

Dodam tylko, że uczennica, która wygra konkurs, otrzyma wspaniały złoty

puchar. Madame... - to powiedziawszy przerwał i zwrócił się w stronę

nauczycielki.
Madame Le Rouge wstała i zaczęła mówić:
- Każdy

chłopiec otrzyma dziś po śniadaniu złotą wstążkę. Wręczycie ją dziewczynie,

która będzie chciała zostać waszą partnerką na balu.
- CO?!-

powiedział Jimmy, krztusząc się kanapką z ogórkiem.
- Przed

drzwiami Wielkiej Sali stoi wiklinowy, zielony kosz w serca. W nim znajdują

się wstążki. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
Mike szybko

zjadł śniadanie i popędzał Jimmiego.
- No szybciej. Bo ktoś może

mnie uprzedzić, ciebie zresztą też.
Jimmy nie odezwał się, spojrzał tylko

na niego spode łba.
Mike wziął wstążkę i od razu podszedł do Holly.
-

Masz - wręczył jej i zadowolony z siebie odszedł.
- Zgadzam się -

krzyknęła za nim uśmiechnięta Holly i zawiązała wstążeczkę na nadgarstku.


Patrzyła na nią przez minutę. Na wielkiej tablicy, wiszącej nad koszem,

obok wypisanego na czarno nazwiska Mike'a, pojawiło się jej nazwisko.
Ellie
Obiecuję, że teraz party będą częściej i

może dłuższe?
A dlaczego na J? To wymyśliła Longina a poza tym chcemy

żeby pasowało do nazwiska.


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Java  <----- żart zrozumiały przez

nielicznych

class='postcolor'>
Nie wiem czy chodzi ci o to, o czym

ja myślę, ale jeżeli tak to zrozumiałam.

U nas przecież też jest

Mike!!!

A tu next part:

Jimmy trzymał swoją

wstążkę w dłoni i patrzył na nią, jakby nie wiedział, po co mu ten kawałek

materiału. Zauważył w tłumie uczniów Emmy. Zagryzł wargę, podniósł lewą nogę

i odwrócił się w stronę klasy, w której odbywały się lekcje transmutacji.

Podszedł do Mike'a i zapytał się:
- Jak ty to kurde zrobiłeś?

Mam żołądek w gardle, żadnego słowa bym nie wyksztusił.
Emmy znalazła

Holly dopiero przed klasą Madame Le Rouge.
- Wyglądasz jakbyśmy już

zdobyli Puchar Quidditcha.
- No bo właśnie tak się czuję - powiedziała

Holly i pokazała przyjaciółce wstążkę.
- Od Mike'a?
- Mhy

- przytaknęła. - A ty dostałaś?
- Ja? A od kogo niby?
- No,

od Jimmiego.
- Eee, nie. On chyba mnie nie zaprosi - stwierdziła i

poczerwieniała.
- Yhy, uważaj, bo ci uwierzę. James Weasley nie

zaprosiłby Emily Potter? - powiedziała Holly i oberwała kopniaka w kostkę od

Emmy.
Rozmowę przerwało przyjście Madame Le Rouge, która wpuściła uczniów

do klasy. Klasa była trochę bardziej czerwona. Dziewczyny zauważyły parę

zmian. W oknach wisiały firanki w serduszka. Na biurku Madame stała wielka

świeca w kształcie czerwonego serca. Płomień był czerwony i puszczał dymek w

kształcie małych serduszek.
- Przecież Walentynki dopiero za

miesiąc - zdziwiła się Holly.
- Tak panno Baldwin, ale dziewczęta,

które zgłosiły się do konkursu muszą mieć czas na ułożenie lotu i

przećwiczenie go.
Dziwnym sposobem Madame Le Rouge zawsze wszystko

wiedziała. Dziewczyny zaczęły tłumaczyć to sobie tym, że w końcu chciała

zostać nauczycielką wróżbiarstwa.
Przez całą lekcję Le Rouge mówiła tylko

i wyłącznie o balu. Opowiedziała im też, jak wyglądał jej pierwszy bal.
-

Aha! Czy któraś z was chce zgłosić się do konkursu? - zapytała pod

koniec lekcji, kiedy już skończyła opowiadać o swojej różowej

sukience.
Shirley podniosła rękę.
- Nikt więcej?
Po chwili

zwłoki Emmy też się zgłosiła.
- No to zostańcie na chwilę, to

wytłumaczę wam zasady.
- Holly, a ty nie chcesz? - zapytała

Emmy.
- Nie, ja muszę zająć się sukienką. Chcę wyglądać szałowo -

odpowiedziała, patrząc w sufit i wyobrażając sobie, jak będzie

wyglądać.
- Sukienka? - powiedziała Emmy, myśląc przez chwilę, co ona

włoży na siebie.
Gdy klasa opustoszała, dziewczyny zabrały książki z

ławek i usiadły na pufach najbliżej biurka Madame. Madame wyszła na chwilę z

klasy, ponieważ profesor Snape stwierdził, że musi porozmawiać ze swoją

najdroższą, kobietą jego życia, itp.
Snape był ostatnio nie do

zniesienia, nie z powodu swojego wrednego charakteru, ale z powodu miłości

do Madame, która stała się przyczyną jego, wręcz rewolucyjnej, przemiany.

Często na korytarzach widywano, jak czyta jej miłosne wiersze, wręcza

kwiaty, maskotki, czekoladki. Na lekcjach było jeszcze gorzej. Siedział przy

biurku, wzdychając do zdjęcia Madame, które włożone było do ramki w

kształcie serduszka, i próbował pisać dla niej wiersze. Emmy dowiedziała

się, że Madame odejmuje punkty Ślizgonom za każde najdrobniejsze

przewinienie. Gdy zgłosili to Snape'owi, uznał że obrażają honor damy

jego serca i odebrał im 20 punktów. Cora wychodziła jak poparzona z lekcji

eliksirów i obrony przed czarną magią. Była wściekła na tych

"gruchających nauczycieli", jak to często wykrzykiwała na

korytarzach. "Mam dość tej różowej baby i tego jej stukniętego

kochasia, wynoszę się stąd!!!" - krzyczała pewnego

popołudnia do swoich kumpelek, bliźniaczek Cragg.
- Och, już jestem moje

drogie. Przepraszam, że tak długo - powiedziała wchodząca Madame.
Rzuciła

na biurko kwiaty.

CDN
Ellie
Hej Merkury! Mam nadzieję, że jeszcze

nie zjadłeś całkiem blatu.
Mam dla was następną część. Wiem, wiem, pewnie

znowu za krótkie, ale proszę was o trochę cierpliwości. Już niedługo ferie,

pierwszy tydzień jestem w domu, więc coś napiszę. A tak nawiasem mówiąc,

ostatnio wymyślałyśmy z Longiną imiona dla nowych postaci do drugiej części

i miałyśmy niezły ubaw. Qua
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> - Longina wie o co mi chodzi.

- Posłuchajcie.

Shirley, wiem że ćwiczyłaś artystyczne latanie na miotle.
Dziewczyna

przytaknęła.
- Ty, Emmy, latasz tylko na boisku. Uważam, że

powinniście współpracować. Shirley zna układ na duet, więc z pewnością

wygracie.. - Madame przerwało pukanie do klasy.
- Dzień dobry Madame

-przywitały się Cora, Mildred i Minnette. - My w sprawie konkursu.
-

Dobrze, usiądźcie - powiedziała Le Rouge i wróciła do rozmowy z Gryfonkami.

- Shirley skoro wiesz co robić, ustal wszystko z Emmy. A i jeszcze sprawa

mioteł. Co postanowiłaś panno Malfoy?
- Lecimy wszystkie trzy.
-

Dobrze, po pozwolenia na posiadanie mioteł na konkurs idźcie do opiekuna

domu, a później do profesor Weasley. Wszystko jasne? To proszę zbierać się

na następne zajęcia.
Emmy i Shirley miały jeszcze zielarstwo z

Krukonami.
- Ale się dobrały - powiedziała sama do siebie Shirley.
-

Masz na myśli tamte trzy? - zapytała się Emmy w drodze do szklarni.
-

Yhy. Cora już brała udział w takich zawodach i to nie raz. Siostry Cragg

także. Poza tym Cora ma świetną miotłę.
- Miotłę? - zdziwiła się Emmy.

- I nigdy mi się nie pochwaliła?
- Bo to nie jest miotła do gry w

Quidditcha.
- Nie?
- To Złoty Welon.
- Złote

co?!
- Złoty Welon. Welony to miotły właśnie do tej dyscypliny. Są

sporo krótsze od innych mioteł. A ich witki są lekko powywijane tak, aby nie

miotła nie nabierała zbyt dużej prędkości i można było wykonywać gwałtowne w

krótkim czasie. Omówimy resztę po lekcji. Muszę pogadać z Colleen i Aileen

na temat sukienki.
- O.K. Dzięki - powiedziała i patrzyła, jak Shirley

skręca w stronę drzwi do cieplarni, gdzie stały dziewczyny.
Rozglądając

się za Holly, zauważyła Kitty, mówiącą coś do siebie. Emmy podeszła bliżej,

żeby posłuchać, o czym mamrocze do siebie Kitty.
- Ja się do tego nie

nadaję, jestem za głupia i zbyt tchórzliwa. Mamusiu, dlaczego ja! Teraz

żałuję, że nie mam starszej siostry.
- Cześć Kitty - Emmy prawie że

krzyknęła.
Kitty ze strachu aż podskoczyła i potknęła się o jakiś

wystający korzeń.
- Ostatnio tylko podnoszę cię z ziemi. Coś nie

tak?
- Nie, tylko dostałam prezent od mamy, który nie przypadł mi

do gustu.
- A co dostałaś?
- A takie tam... - odpowiedziała,

bawiąc się nerwowo złotym łańcuszkiem.
- Już dawno nie rozmawiałyśmy

dłużej niż chwilkę. Może pójdziemy razem na spacer albo spotkamy się w

bibliotece.
- Yhy, to może po lekcjach.
- Hej Kitty, znowu

boli cię głowa? - podeszła do nich jakaś nieznana Emmy dziewczyna.
-

Troszkę. Przejdzie mi - odpowiedziała Kitty. - Poznajcie się. Emmy, to jest

Lara. Lara to jest Emily Potter.
Dziewczyna wybałuszyła oczy.
- Miło

mi - powiedziała Emmy.
- Lara mi nie wierzyła. To znaczy nie mogła

uwierzyć, że mieszkamy vis a vis i się... - urwała, bo nie wiedziała co

powiedzieć.
- ... przyjaźnimy - dokończyła Emmy.
Podczas lekcji

zielarstwa Lara zadawała mnóstwo pytań, na które Emmy nie nadążała

odpowiedzieć. Kitty zerkała na Holly tak jak zwykle, czyli z nieukrywaną

niechęcią.

CDN
Ellie
Mordoklejka- a o czym jest twój fick? Dużo

ci jeszcze zostało do napisania? A może potrzebna jest ci jeszcze jakaś

postać?
Silda- jak miło, że jest ktoś w moim wieku, nie czuję się dzięki

temu taka stara. A nawiasem mówiąc to urodziłam się dokładnie dwa dni po

tobie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Dzisiaj mnie naszło na wspominanie i przeczytałam ten

fick od początku. Dobrze, że już nie krzyczycie i nie grozicie nam!
Mordoklejka
QUOTE
Mordoklejka- a o czym jest twój fick? Dużo ci jeszcze zostało do napisania? A może potrzebna jest ci jeszcze jakaś postać?


Postaci mam aż nadto!
A Fick bedzie o czasach po Harrym Potterze, chociaż właściwie po co ja to mówię/pisze jeśli to ma dopiero być???

Na razie małą jego część można przeczytać TUTAJ
Ellie
Zamieszczam dzisiaj parta, bo jutro to

pogrążę sie w lekturę V części.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> Miłego czytania!

Dwie godziny przed kolacją Emmy

poszła do biblioteki. Kitty już tam była.
- Już jestem - powiedziała,

podchodząc do przyjaciółki.
Kitty znowu podskoczyła ze strachu.
- Co z

tobą, Kitty? Ostatnio jesteś taka jakaś roztrzęsiona - zapytała się

Emmy.
- Masz rację, jest ze mną niedobrze.
- Coś w domu nie

tak?
- W domu wszystko w porządku, w jak najlepszym porządku. Tylko

z moją głową ostatnio coś nie tak. Możemy iść gdzieś indziej? Tu jest za

dużo ludzi.
- Dobrze.
Kitty stwierdziła, że musi iść do

toalety. Nikogo w niej nie było, więc tam pozostał. Gadały przez godzinę.

Kitty opowiadała, że nieźle radzi sobie w nauce, nie ma problemów z kolegami

z jej domu.
- Więc w czym problem? - zapytała Emmy, gdy Kitty

skończyła.
- Mama nie byłaby zadowolona. Ale co mi tam, w końcu jesteś

moją przyjaciółką - przerwała, zrobiła głęboki wdech i ciągnęła dalej -

Wiem, to znaczy odkryłam kim jest, to znaczy kim nie jest...
-

Kitty spokojnie i powoli.
Dziewczyna wzięła jeszcze dwa wdechy i

wyrzuciła z siebie to wszystko, co nie dawało jej ostatnio spokoju.
-

Le Rouge tak naprawdę nie jest nauczycielką - powiedziała bardzo

szybko.
- Co?! Jak to? Nie rozumiem. Skoro jest w szkole i uczy,

to chyba jest nauczycielką.
- No tak, ale nauczanie to tylko

przykrywka. Uwierz mi.
- Wierzę ci.
Nagle Emmy coś zaświtało w

głowie. Przypomniała sobie o Księżycowym Oku.
- Kitty wiesz może,

czym jest Księżycowe Oko?
Kitty osunęła się na podłogę. Zemdlała.
-

O ludzie! Dobiłam ją - zapiszczała Emmy i kucnęła przy przyjaciółce. -

Kitty, Kitty - zawołała i klepała ją po twarzy.
Podeszła do umywalki i

zmoczyła skraj szaty, a potem wyżęła ją nad głową Kitty.
- Co? Jak?

Gdzie ja jestem? - zawołała, rozglądając się po łazience.
- Dobrze się

czujesz? - zapytała Emmy.
- Myślałam, że to sen, ale ty to zrobiłaś,

prawda? Zadałaś mi to pytanie. Skąd wiesz o istnieniu Oka?
- Widziałam

je.
Kitty znowu pobladła.
- Dobra, życie mi się wali. Ja się po

prostu do tego nie nadaję. Zadam ci kilka pytań.
- O.K. Ale do czego

się nie nadajesz?
- Najpierw pytania. Widziałaś je w pobliżu tej

stukniętej baby?
- Yhy. W jej gabinecie jest mnóstwo zegarów. Za szybą

jednego z nich leży Księżycowe Oko.
- A czy ktoś poza tobą, na

przykład Holly, wie o nim? - zapytała, krążąc po łazience.
- Nie,

nikt.
- To dobrze. Gdyby ktoś się o tym dowiedział, nabałaganiłabyś

trochę, a ja musiałabym po tobie sprzątać.
- Sprzątać?
- Zresztą, nie

ważne.
- Zaraz, jak to nieważne. Kitty, wiesz o co chodzi z tym całym

Okiem?
- Tak, to znaczy nie. Tylko się domyślam. Emmy, bardzo

chciałabym ci wszystko powiedzieć, ale nie mogę. Ale na pewno kiedyś ci

powiem. I tak naprawdę, to czuję się ostatnio nienajlepiej. Źle sypiam, nie

mogę spać, jestem przewrażliwiona.
- Rzeczywiście, schudłaś sporo -

przerwała Emmy.
- Możliwe - powiedziała i usiadła na parapecie

okna.
- Nie martw się, będzie lepiej. Poradzisz sobie. Choć na razie

nie wiem, o co chodzi - pocieszyła ją Emmy i uśmiechnęła się.
-

Dzięki... dzięki, że jesteś moją przyjaciółką.
- No pewnie i to na

zawsze...
Rozmowę przerwała im Lara, która wpadła do łazienki jak burza.

Poszły więc na kolację. Przez całą drogę do Wielkiej Sali Lara zamęczała

Emmy pytaniami.
W następnym tygodniu Emmy zaczęła trenować z Shirley

układ do konkursu. Shirley była świetna. Umiała cały układ, więc postanowiła

pouczyć Emmy poszczególnych kombinacji. Pewnego wieczoru Emmy wróciła z

treningu z Shirley bardzo zmęczona. Zawody miały się odbyć w Wielkiej Sali,

więc gdy sala była pusta, nie licząc Irytka, który często im przeszkadzał,

ćwiczyły tam wieczorami.
- Jeszcze raz i zwariuję. Mam dość tego

Poltergeista. Ja się tego nie nauczę - powiedziała Emmy, padając w pokoju

wspólnym na fotel przy oknie.
- Nieźle ci idzie, jak na

początkującą.
- Dzięki.
- Dobra, idę do łóżka, też się

zmęczyłam.
- Idę z tobą - ale zanim wstała z fotela, usłyszała za sobą

stukanie.
- To chyba twoja sowa - powiedziała Shirley.
Emmy odwróciła

się, żeby otworzyć okno. Pestka trzymała w dziobie śliczną, herbacianą różę,

a u jej nóżek leżała koperta z wypisanym napisem:


style='font-size:14pt;line-height:100%'>
style='font-family:Geneva'>Dla Emily Potter


Emmy

otworzyła okno, sówka wskoczyła na oparcie fotela, a ona wzięła od niej list

i różę.
- Och! Ty to masz szczęście. Ktoś przysyła ci różę, a to

pewnie list miłosny - powiedziała Shirley i weszła na górę po kręconych

schodkach.
Emmy usiadła wygodnie w fotelu, miotłę oparła o ścianę.

Otworzyła kopertę. Ostatnią osobą, od której spodziewała się dostać list i

to w takiej formie był...
Merkury
Fajnie, fajnie, ale jak zwykle denerwujesz

mnie tym urywaniem akcji.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/mad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='mad.gif'

/>
Ale, w końcu się doczekałem. Znalazłem dwa błędy w tym

parcie (
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>)

I

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>(...)- Mama nie byłaby zadowolona. Ale co mi

tam, w końcu jesteś moją przyjaciółką - przerwała, zrobiła głęboki wdech i

ciągnęła dalej - Wiem, to znaczy odkryłam
style='color:red'>im
jest, to znaczy kim nie

jest...(...)

class='postcolor'>

Kim

II
(...)Przez całą drogę do wielkiej
style='color:red'>Salo
Lara zamęczała Emmy

pytaniami.(...)

class='postcolor'>

To by było na

tyle.
Pozdrawiam i czekam na kolejny part
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
gpopo
Super teksty
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> pierwszy raz je komentuje, ale jakoś tak wyszło... czekam na

następnego parta
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> kiedy sie pojawi?? mam nadzieje, że szybko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> TO JEST PO PROSTU SUPER
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> mam małe uwagi co to temat (dosyć dużo powtarza się

sytuacji, które są przedzstawione w Hattym Potterze), ale i tak patrzcie

poprzednie zdanie :-)
Ellie
Ja już przedwczoraj skończyłam i tak mi

jakoś smutno
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />

Daję nowego parta bo w piątek wyjeżdżam na tydzień.

Merkury, ty chyba

zbankrutujesz na tych biurkach. Mam pytanie- czym zasłużyłeś sobie na stały

status kafla?

Mordoklejka- czekam na PW od ciebie z tymi

informacjami.

gpopo- My tego ficka pisałyśmy tak, żeby masza

przyjaciółka Madzia, która nie czytała Harry'ego mogła go przeczytać i

dlatego np: jest objaśnione, co to Qudditch, jak się poznali Harry i Cho,

itd.

Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego czytania!

Ps:

Cze Longino !!! Przyjdź do mnie jutro, ale

popołudniu!

A tu już jest part:





style='font-family:Geneva'>
style='font-size:14pt;line-height:100%'>James Weasley



- głosił napis wyszyty na złotej wstążce, która

była w kopercie. Po otrząśnięciu się z krótkiego szoku Emmy zawiązała

wstążkę na nadgarstku i weszła do dormitorium. Położyła się spać, ale długo

nie mogła zasnąć. Cały czas chichotała, ale w końcu zasnęła.
Po

pierwszym lutym większość dziewczyn, podobnie jak Emmy, miała na

nadgarstkach złote wstążki. Jej rozmowy z Jimmy'm kompletnie się nie

kleiły. Chłopak za każdym razem, kiedy chciał coś powiedzieć, bełkotał coś

szybko i bezsensu. Holly pewnego dnia stwierdziła, że chłopak:
-

Kompletnie zbzikował na twoim punkcie.
Powiedziała tak po tym, gdy Jimmy

znowu chciał coś powiedzieć. W odpowiedzi dostała od Emmy kopniaka w

kostkę.
Tydzień przed balem Madame Le Rouge biegała już po całym

zamku, snując plany związane z dekoracją zamku. Czasami, siedząc rano przy

owsiance, mierzyła łyżką sufit albo oglądała różne katalogi. Profesor

Weasley łapała się za głowę za każdym razem, gdy Madame proponowała jej coś

dziwacznego, np.: do powieszenia na ścianach Wielkiej Sali.
W każdym z

domów było słychać podobne rozmowy:
- Moja będzie żółta...
-

... moja niebieska...
- W co ja się ubiorę?
- Moja będzie

czarna.
Emmy siedziała w kącie i nasłuchiwała rozmów w pokoju

wspólnym.
- Cześć Emmy. Co u ciebie? - zapytał Mike, który się dosiadł

do stolika.
- Słucham tych wszystkich opętanych ludzi i chyba mnie

też się udziela to opętanie.
- Ja tam swój ciuszek już mam -

powiedział Mike, obserwując Waltera, który mówił o swojej wspaniale uszytej,

grafitowej szacie na walentynkowy wieczór.
- Nerwowa atmosfera, co? -

stwierdziła Shirley. - Emmy, przybyły nasze stroje na występ. Przymierzymy

je wieczorem. Dobrze?
- Mhm - Emmy kiwnęła głową.
Wieczorem Emmy

i Shirley przymierzały swoje stroje w dormitorium. Były to zwiewne, lekkie,

czerwono -pomarańczowo -żółte sukienki. Kiedy podczas próby dziewczyny

śmigały na miotłach, wyglądały jak tańczące w powietrzu płomyki

świeczek.
- Doskonale!!! - usłyszały głos dochodzący z

dołu.
- Dobry wieczór profesorze - przywitała się Shirley.
-

Cześć tato! - powiedziała Emmy do Harry'ego.
- Zapowiada

się niezła impreza, co? - powiedział Harry z pewnym błyskiem

oku.
Czternastego lutego lekcje w ogóle nie docierały do uczniów. Tylko

jeden temat rozmów królował w klasach, nawet na transmutacji. Snape na

swoich zajęciach był cały w skowronkach. Tańczył i podśpiewywał. Wyglądał,

jakby cieszył się bardziej z tego balu niż wszyscy uczniowie razem

wzięci.
Przed południem w Wielkiej Sali zebrały się wszystkie dziewczyny,

które miały wziąć udział w konkursie latania. Pomimo tego, że za oknem padał

śnieg, atmosfera wieczorem zapowiadała się gorąco. Cora i bliźniaczki łypały

na inne dziewczyny wzrokiem. Wyglądały na pewne swego zwycięstwa, tego że to

ich układ jest najlepszy, a reszta nawet się do nich nie umywa.
-

Spójrz na Mildred, a może Minnette, sama nie wiem. Patrzy się, jakby miała

zamiar rzucić się na nas - szepnęła Shirley do Emmy.
- O co im

chodzi? Przecież to tylko zabawa.
Do Wielkiej Sali weszła Madame Le

Rouge. Przypomniała pokrótce zasady i dała dziewczynom do wylosowania

numerki startowe. Ku przerażeniu Emmy, Shirley wylosowała numerek

drugi.
- Potter! - powiedziała Cora chłodnym głosem. - Możesz

schować tą swoją zmiotkę do quidditcha. Mam zamiar wygrać i nic czy też nikt

mnie nie powstrzyma.
- Lepiej żeby twoja złota rybka spełniała

dobrze twoje życzenia, bo inaczej nic ci nie pomoże - odcięła się jej

Emmy.
- Hm - Cora zadarła nos do góry i wyszła z sali, a za nią

podreptały bliźniaczki.
Obiadu tego dnia nie było. Wszyscy byli

pochłonięci przygotowaniami do balu.

CDN
Alisia
I co ja mam powiedzieć? Wszystko w miarę

ok, jak mi sie zdaje. Tylko jedno mi powiedz: James jest w klasie...

czwartej, a Ellie w pierwszej?
Tylko tak się pyta, bo się troche

pogubiłam:)

pes. Wy to macie dobrze - piatka za wami. Mi ojciec kupił

po angielsku, bo muszę się"krztałcić"
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> i zabronił mi po polsku. Ja go nie rozumiem.


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Ellie
Emmy jest w pierwszej ,a James w trzeciej


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

A dlaczego ci zabronil po polsku?
Dobrze, że mi

mama dała kasę na HPiZF po polsku
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Ellie
Elo witam wzystkich! Z przyjemnością

oznajmiam koffani, że wróciłam!!! Nawet nie wiecie jak miło

powrócić na forum.

Po pierwsze- pozdrawiam wszystkich cieplutko-

mojego pocieszyciela Merkurego, Mordoklejkę, która miała mi coś napisać,

zniecierpliwioną Louisie, współautorkę ficka czyli Longinę oraz wszystkich

innych czytających nasze opowiadanko, których nie będę wymieniać po kolei,

bo było długo.

Po drugie- jak można nie pamiętać, że zginął Syriusz?

Chlip, do tej pory mi smutno.

A dlaczego nic nie zamieściłam w

Walentynki? No domyślcie się
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Żartuję. Po prostu zaraz jak przyjechałam musiałam się

szykować na osiemnastkę przyjaciółki, która była w Walentynki właśnie.

Bawiłam się do rana, więc następnego dnia odsypiałam
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Natomiast wieczorem pojechałam na basen, aby się odprężyć

przed zbliżającą się szkołą, no i dać trochę ulgi moim stopom, które

strasznie mnie po imprezie bolą. Dlatego więc part jest dopiero dzisiaj. Ale

chyba mi wybaczycie, co?

A po czwarte- zamieszczam nowiutki part-

końcówkę 13 i początek czternastego. Part zapowiada się krwawo, wieć życzę

miłego czytania
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>


...
- NIE!!! - wszystkie

dziewczyny w dormitorium zerwały się na nogi.
- Co się stało Emmy? -

zapytała Holly, gdy wszystkie podeszły do jej łóżka.
- Moja

sukienka jest... jest...
- Okropna - dokończyła Holly - I w dodatku w

kratkę. Cóż za urozmaicenie.
- Dziewczyny, dziewczyny

słyszałyście?! - do dormitorium wbiegła zdyszana Colleen.
- Co

się stało? Zamordowali kogoś? - zapytała Holly.
- Niee. Słuchajcie,

wielka afera. Ktoś w sortowni paczek narobił strasznego bałaganu. Uszkodził

sporo paczek.
- A skąd wiesz? - spytała Shirley.
- Poszłam po

paczkę z lakierem do paznokci od mamy. Wchodzę, a tam stoją profesor Weasley

i Le Rouge i wypytują o coś skrzaty, sortujące paczki. O, Emmy!

Oryginalny pomysł z tą kratką. Może wyszczupliłby mnie w biodrach. - Colleen

była pulchną dziewczyną, ale u niej było to rodzinne.
- Dzięki

Bogu! To nie moja sukienka. Musieli się pomylić!
Wszystkie jak

szło, wybiegły z dormitorium i udały się do sortowni.
Skrzacia

sortownia była wprowadzona tydzień przed balem, by uniknąć pomyłek i by

przypadkowo nie dostarczyć paczki niewłaściwej osobie. Kiedy do

pomieszczenia weszły dziewczyny, ujrzały totalny bałagan. Wszystkie paczki i

paczuszki były porozdzierane i pogniecione. Wszędzie walały się spinki,

szale, buty, szaty, sukienki. Emmy spojrzała na Madame, która właśnie

kończyła rozmawiać z ostatnim skrzatem i podeszła do profesor Weasley.
-

I co? - zapytała Hermiona.
- Mówi, że jakaś osoba w kapturze rozwalała

wszystko jak idzie i darła się w niebogłosy, że ona im da "złotą

rybkę" czy coś w tym rodzaju.
- Cora! - wyrwało się Emmy.
-

Co powiedziałaś? - zapytała Hermiona.
- Nic, nic. Mówię, że... chyba

będę chora, bo zaczyna boleć mnie gardło - powiedziała i odwróciła się

gwałtownie. - Za mną- rzuciła ostro.
Gdy Emmy biegła korytarzem,

dziewczyny nie mogły za nią nadążyć.
- Skąd wiesz, że to Cora? -

spytała Aileen?
- Złota rybka, tak nazwałam jej miotłę na zebraniu. Ja

jej pokażę!
- Emmy nie rób głupot - powiedziała błagalnym tonem

Holly.
Po drodze spotkały Kity, która nawet nie zdążyła zapytać o co

chodzi, a już musiała biec za resztą.
Dziewczyny weszły do

Wielkiej Sali. Dużo osób oglądało niedokończone jeszcze dekoracje. Emmy

zaczęła się rozglądać, w tłumie wypatrzyła Corę i bliźniaczki w towarzystwie

kilku starszych chłopaków ze Slytherinu, do których szczerzyły zęby.
-

Malfoy!!! - wydarła się Emmy, aż tłum się rozstąpił i teraz

dziewczyny stały vis-a-vis.
Nikt nawet nie zauważył, kiedy kłótnia

przerodziła się w wielką walkę. Cora i Emmy rzuciły się sobie do gardeł. Aż

się kurzyło. Kitty, dalej nie wiedząc o co chodzi, wzruszyła ramionami i

rzuciła się na jedną z bliźniaczek, Holly na drugą, a reszta dziewczyn na

starszych Ślizgonów, którzy raczyli Corę rozmową. W całym tym bałaganie

łamały się nosy, tworzyły lima pod oczami, był nawet jeden wybity

ząb.


ROZDZIAŁ 14
Agentka Ministerstwa

Magii.

Walka trwała na dobre, gdy do Wielkiej Sali weszli Mike i

Jimmy. Jimmy rozejrzał się i zaproponował kumplowi:
- Może im

pomożemy?
- Po co? Świetnie sobie radzą, nie uważasz?
Stali więc i

komentowali bójkę:
- Uuuu!!! Popatrz, co Emmy zrobiła temu

Ślizgonowi.
- Patrz na Holly- moja szkoła. - Mike wskazał na

dziewczynę. - Dobrze, że nie ma sprzętu do gry, bo by go zatłukła.
W

Wielkiej Sali zbierał się coraz większy tłum. Niektórzy zaczęli nawet

kibicować.
- Dawaj Emmy! Pokaż im, co potrafi Gryfon!
-

Dołóż jej Cora!
Mike i Jimmy zaczęli skandować

"Gryffindor!", na co kilku Ślizgonów odcięło się okrzykami

"Slytherin!". Jedni krzyczeli, inni stali i tylko się

przyglądali, ale nikt nie chciał przerwać przepychanki, a tym bardziej nikt

nie zauważył przyjścia nauczycieli.
Skończyło się na tym, że 15 osób

wylądowało w skrzydle szpitalnym. Emmy miała rozciętą wargę, Holly trochę

siniaków. Kity była niezwyciężona, ale nie obyło się bez dwóch złamanych

palców u lewej ręki i jednego wybitego u prawej. Cora miała podbite oko.

Sześciu chłopców z Slytherinu oberwało najbardziej. Jeden miał wybity

przedni ząb, inny złamany nos. Złość profesor Weasley nie znała granic.
-

Co to wszystko ma znaczyć. Powariowaliście ludzie!?! - krzyczała na

całe gardło.
- Hermiono uspokój się, cieszmy się że nie wyciągnęli

różdżek - powiedział Harry, który właśnie wszedł i szeroko się

uśmiechał.
Harry i Hermiona wyszli z sali szpitalnej. Na korytarzu dało

się jeszcze słyszeć narzekanie pani profesor. Gdy pani Pomfrey poszła do

pokoju obok po jakiś magiczny specyfik, do sali weszła Madame Le Rouge.
-

No nie, tak to się jeszcze nie uśmiałam jak żyję. Może zamiast konkursu

latania, powinnam urządzić mugolskie walki bokserskie... dla dziewcząt -

dodała i parsknęła śmiechem na widok sześciu chłopców leżących na ostatnich

łóżkach i stękających z bólu.
Po powrocie, pani Pomfrey opatrzyła

wszystkich, usunęła złamania i odesłała większość do dormitoriów. Emmy i

Cora zostały na chwilę same, gdy pielęgniarka znowu po coś wyszła.
-

Tobie naprawdę coś odbiło Potter. Jak ja teraz będę wyglądać w mojej

sukience z Paryża?
- Tak jak zwykle- źle!
- W ogóle o co ci

chodzi?
- Dobrze wiesz. To ty zrobiłaś ten bałagan w sortowni.
-

Ja?! Ja?! ... Nie masz dowodów!
- Nie wypieraj się, bo

zaraz podbiję ci drugie oko! A niby kto darł się na całą sortownię

"Ja wam pokażę złotą rybkę" - zapiszczała Emmy, udając głos

Cory.
Cora w tym czasie wyjęła z kieszeni szaty małe lusterko, było

pęknięte. Zapewne ktoś je rozbił podczas bójki.
- Ludzie, jak ja

wyglądam! - stwierdziła, oglądając w swoim lusterku swoje podbite oko,

które było już fioletowe jak śliwka.
- Wyglądasz wyśmienicie, ten

fiolet pasuje do koloru twoich oczu. Może chcesz po drugiej stronie do

pary... Ała! - powiedziała Emmy, której przy triumfalnym uśmiechu pękła

rana na wardze.
- Dobrze ci tak - stwierdziła Cora.
Emmy nie

wytrzymała, już miała rzucić się na nią, ale w tym momencie wróciła szkolna

pielęgniarka.
- No dobrze Emmy, małe szycie różdżką i możesz iść.

Panno Malfoy niestety, ale skończyła mi się maść na takie cuda pod oczami,

więc chyba jedynym wyjściem jest puder.
Po krótkim zabiegu pani Pomfrey

wypuściła dziewczyny. Kiedy wyszły, każda odwróciła się i skierowała w

stronę swojego dormitorium. Zanim Emmy zniknęła za zakrętem, usłyszała

jeszcze biadolenie Cory o jej podbitym oku.
...
Ellie
No dobrzeee... Macie tu next parta, ale

prawie że już mamy debet na komputerze, więc niestety na następnego posta

troszkę poczekacie. Musimy posiedzieć przy klawiaturze i wklepać tekst,

czego bardzo nie lubimy.
Mordziu, dostałam PW, zaczynam szukać czegoś

ciekawego.
Życzę miłego czytania i cierpliwości w oczekiwaniu na

następnego parta. Ale w końcu na VI część poczekacie dużooo dłużej


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
I błagam, nie zjadajcie własnych blatów, nie chę mieć was

na sumieniu jak się rozchorujecie! Szczególnie ty Merkury!

Pozdrówka!

Wracając ze skrzydła szpitalnego, Emmy usłyszała głos

kobiety grożący komuś. Wyjrzała zza rogu i ujrzała Madame Le Rouge, która

celowała różdżką w szukającego Krukonów. Emmy wytrzeszczyła oczy i

nadstawiła ucho, żeby lepiej słyszeć.
- ... Clifford, ty mały

draniu, gdybyś nie miał zakładnika... gdybyś tylko uwolnił tego chłopca.

Byłam taka głupia, tyle cię szukałam, a to ty. Powinnam się domyśleć od

razu.
- Na pomoc, ratunku!!! - krzyknął

chłopak.
Chyba nie wiedział czy ma uciekać, czy też nie, bo zrobił

najpierw krok w tył, a potem oparł się bezwładnie o ścianę, jakby się poddał

i było mu wszystko jedno, co Madame z nim zrobi.
Emmy stała jak wryta,

też nie wiedziała co ze sobą zrobić, po głowie chodziło jej tylko pytanie, a

jeśli coś mu zrobi?! Patrzyła dalej co się dzieje. Nie miała nawet

różdżki! Clifford zemdlał, osunął się po ścianie i... po chwili wstał.

Madame znowu do niego przemówiła:
- Uwolnię tego chłopca i zabiję cię i

nic ci już nie pomoże, nie znajdziesz strażnika.
- Mylisz się... -

zawołał chłopak, który ledwo co stał na nogach - znalazłem strażnika, który

mnie uwolni i wtedy cię zniszczę, odejdziesz i nie będziesz mnie więcej

prześladować...
- Prześladować? To ty mnie chcesz zniszczyć. Mnie i

innych. Przez ciebie cierpiałam przez te wszystkie lata, ale to się dziś

skończy. Gdy wszyscy będą na balu, ja się z tobą policzę. Zniszczę cię,

jesteś w końcu nic nie wartą namiastką czarodzieja.
Gdy rozmowa ucichła,

Madame opuściła różdżkę:
- Zejdź mi z oczu pasożycie.
Chłopak

odwrócił się, i nie spuszczając wzroku z kobiety, zaczął zbliżać się do

Emmy, która odwróciła się szybko i wycofała w pierwszy korytarz, aby się

ukryć. Kątem oka zobaczyła twarz chłopca- była blada i niezdrowo żółta. W

jego oczach było widać gniew. Nagle uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic i

zszedł po schodach. Emmy wzięła głęboki wdech i zaczęła biec do gabinetu

taty.
- Ała! - powiedziały Emmy i Kitty, kiedy wpadły na

siebie.
- Ta kobieta - mówiły jednocześnie. - A chłopak...
-

Dzień dobry!
- Aaaaaaaa! - krzyknęły.
Profesor Dumbledore

stał za nimi. Kitty nie wytrzymała napięcia i zemdlała. Emmy, nie wiedząc co

robić, uśmiechnęła się głupkowato i odpowiedziała:
- Dzień dobry... -

spojrzała na Kitty - ... dziadku.
- Zaprowadzimy pannę Simmson do mojego

gabinetu. Chciałbym z wami porozmawiać.
- Yhy -

przytaknęła.
Dumbledore wyczarował niewidzialne nosze i przetransportował

Kitty do swojego gabinetu.
Emmy myślała, że Dumbledore chce jej wygłosić

kazanie na temat bójki w Wielkiej Sali, ale myliła się. Układając bezwładne

ciało Kitty na dużym skórzanym fotelu myślała o tym, co zrobi Madame na

balu. Zdała sobie sprawę, że nigdy odkąd mieszka w Hogwarcie nie była w

gabinecie "dziadka".
- Usiądź - zaproponował Dumbledore,

wskazując krzesło.
Emmy usiadła, ciągle wpatrując się w Kitty.
-

Panna Simmson ma chyba dużo pracy i obowiązków od świąt. Prezenty Emmy

często są wspaniałe, ale czasem jest z nimi dużo kłopotów, rzadko

spodziewamy się obowiązków związanych z podarunkiem.
Emmy słuchała go,

choć w głowie słyszała jeszcze szorstką rozmowę Madame z Krukonem.
- Emmy

chcesz może o czymś porozmawiać? - zapytał dyrektor.
- Nie! -

odpowiedziała szybko, by ukryć swoją chwilową nieuwagę.
Nie zdążyła już

nic więcej powiedzieć, bo rozległo się pukanie do drzwi. Odwróciła się. Do

gabinetu weszła profesor Weasley w towarzystwie jednego ze starszych

Gryfonów. Gryfon był wysokim młodzieńcem, z burzą czarnych loków na głowie,

sięgających mu do brody. Emmy znała go z widzenia, był czwartoklasistą.


- Przepraszam że przeszkadzam panie profesorze, ale Watercress znowu

narozrabiał, a pan profesor wspomniał że przydałby się ktoś, kto poukładałby

pańskie karty biblioteczne.
- Może pani profesor usiądzie? -

zaproponowała Emmy, uśmiechając się słodko.
Pamiętała jeszcze jej krzyki

po bójce.
- Nie podlizuj się Emily i tak się nie wykręcisz od kary.

Wiem! Ty i Kitty pomożesz panu Watercress'owi a twoi towarzysze

broni także otrzymają odpowiednie wynagrodzenie za waleczność i męstwo w

boju - zażartowała. - No a teraz zmykajcie bal się zbliża.



***
CDN
(ale kiedy, Bóg raczy wiedzieć)
Ellie
Tu macie króciutki parcik, który udało mi

się przepisać. Serio musicie nas jakoś zmobilizować. Dobranoc wam życze, a

ja idę się jeszcze pouczyć chemii. Weglowodory-
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wacko.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wacko.gif'

/> błe...

***
Wieczór był wyjątkowo niespokojny.
-

Gdzie jest mój grzebień...?
- Moje buty... nie mogę znaleźć

butów.
Takie zamieszanie było nie tylko w dormitoriach dziewcząt, ale i

chłopców. Jimmy siedział wyjątkowo spokojnie, Mike natomiast trajkotał jak

katarynka.
- Chyba spodoba się Holly - mówił o swojej szacie.
- Yhy

- przytaknął tylko Jimmy i odruchowo sprawdził, czy na jego nowej szacie nie

ma żadnej plamy.
Wraz ze zbliżającą się godziną dziewiętnastą rosło

napięcie i zniecierpliwienie. W pokoju wspólnym pojawiało się coraz więcej

Gryfonów. Za dziesięć dziewiętnasta ci, których partnerzy nie byli z

Gryffindoru, zaczęli wychodzić z pokoju wspólnego, aby wśród tłumu uczniów

odnaleźć swoją parę.
Pięć minut później Emmy i Holly były gotowe. Zeszły

na dół, pokój już trochę opustoszał. Jimmy podszedł do Emmy i zdołał tylko

wykrztusić coś niezrozumiałego. Ona, sądząc że to pochwała jej

groszkowo-zielonej sukienki, powiedziała:
- Dziękuję, ty też - i

poprawiła mu rękaw.
W drzwiach Wielkiej Sali zatrzymał ich wielki korek

tworzony przez rozhisteryzowane fanki DJ Jelly'ego i grupy Poison,

którzy rozdawali autografy i pozowali do zdjęć.
Gdy cała czwórka

przecisnęła się wreszcie do środka, szczęki im opadły. Plany Madame Le Rouge

zmieniły się w wspaniałą dekorację. To był kawał dobrej roboty. Wielka Sala

wyglądała niesamowicie. Ściany zostały obite różowym pluszowym. W powietrzu

unosiły się różowe chmurki, z których padał suchy deszcz, co sprawiało że

gdzieniegdzie pojawiała się tęcza. Tam gdzie uprzednio stał stół

nauczycielski, stała teraz wielka scena z mnóstwem kolorowych reflektorów.

Emmy zauważyła, że w sali nie ma stolików. Na scenę weszła Madame. Miała

przepiękną, różową suknię wieczorową. We włosy wpięła malutkie różyczki.

Emmy znowu poczuła to dziwne uczucie, że zna tą twarz, że gdzieś ją już

widziała. I dlaczego chce zniszczyć tego Krukona?
- Proszę o uwagę!

- niestety nikt się nie uciszył - HEJ CISZA!!! - krzyknęła jak

najgłośniej mogła.
W tym samym czasie kilka dziewczyn, stojących wokół DJ

Jelly'ego, zemdlało. W sali zapadła cisza.
- No. Witam grono

nauczycielskie i wszystkich uczniów. Życzę miłej zabawy i zapraszam pod

kopułę na małe co nie co. W tym momencie chciałabym jeszcze serdecznie

podziękować profesorowi Binns'owi, który pomógł mi zaprojektować owe

pomieszczenie.
Rozległy się brawa, a głowy wszystkich uczniów zwrócone

były w stronę profesora Binns'a, który wstał i się ukłonił.


Zabawa szybko się rozkręciła. Zespół Poison wyczyniał cuda z eliksirami. Gdy

wszyscy tańczyli wśród kolorowych obłoków i gigantycznych baniek mydlanych,

Emmy wyszła z Wielkiej Sali na zewnątrz przez szklane drzwi. Jej oczom

ukazała się piękna, szklana kopuła zrobiona z tysięcy małych witraży,

przedstawiających różne historyczne wydarzenia. Widok był imponujący, szkło

mieniło się w blasku świec. Pod kopułą stało mnóstwo okrągłych stolików. Na

podłodze ułożono mozaikę, także obrazującą jakieś wydarzenia. Andre, który

okrążył już całe pomieszczenie, opisywał Walterowi, jak wspaniale ujęto

motyw powstania szkoły i jak świetnie odwzorowano postacie czwórki

założycieli szkoły. Zewsząd słychać było odgłosy zachwytu nad wspaniałą

konstrukcją.

CDN
Ellie
Uff, klasówka z chemii za mną, ale jutro

czeka mnie klasówka z matmy, a nie mam siły się uczyć i jestem ledwo żywa,

ponieważ o 12 wróciłam z osiemnastki, po 16 godz. pobycie poza domem. Oczy

mi się kleją i ledwo co widzę literki na klawiaturce. Ale zamieszczam dla

was parta. Króciutkiego, bo tylko tyle udało mi się wczoraj przepisać.

Pozdrawiam!

- Emmy! Emmy, chodź! - w wejściu stali

Mike i Jimmy - No Emmy, trzeba trochę poszaleć - przekrzykiwał muzykę

Mike.
Emmy uśmiechnęła się na samą myśl o tanecznych wygibasach

Mike'a i Jimmy'iego. Lecz, gdy mijała stolik przy drzwiach, coś

kazało jej się zatrzymać. Spojrzała w bok. Przy stoliku najbliżej wyjścia

siedział szukający Krukonów.
- Emmy, idziesz? - zawołał Mike.
-

Za chwilę.
- No dobra! - odpowiedział Mike, wyginając się przy tym w

takt muzyki.
- Zawsze był abstrakcyjny - odezwał się Krukon.
-

Co?! - zapytała się Emmy i dosiadła.
Oczy chłopaka były podkrążone,

wyglądał na śpiącego.
- Wszystko w porządku?
- Zgubiłem

moją partnerkę.
Emmy pomyślała, czy wypada zapytać o jego rozmowę, a

raczej o grożenie mu przez Madame.
- O Emmy! - Kitty wpadła jak

burza, ciężko oddychając.
- Cześć Kitty, nie szalej tak - powiedziała

Emmy - bo się udusisz.
- No co ty, jest super! Widzę, że

zapoznałaś się już z Ewanem.
Emmy spojrzała na chłopaka, uśmiechając się.

Jego twarz zmieniła wyraz. W oczach nie było już widać zmęczenia, ale

szaleństwo.
- To właśnie Ewan mnie zaprosił - powiedziała Kitty i

zaczerwieniła się.
Ewan wstał i dziarsko zaprosił Kitty do tańca.
-

Chodź z nami, będzie fajnie.
- Zaraz, za chwilkę! - powiedziała

i zaczęła się zastanawiać.
Po co Le Rouge jest ten Krukon? Dlaczego chce

go dorwać? I dlaczego on jest taki dziwny?
- Emmy przeginasz. Liczę do

pięciu. Raz... - zaczęła odliczać Holly, która właśnie weszła do

pomieszczenia. - Dwa... Trzy...
- Chwileczkę...
- Cztery i

pięć. Chodź!
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Jest bal i

zamierzam się bawić. Razem z tobą - dodała, wzięła Emmy za rękę i

wyciągnęła do sali na parkiet.
Mike i Jimmy wyginali się w takt muzyki

miksowanej przez DJ Jelly'iego. Dziewczyny zaczęły tańczyć razem z nimi,

a po chwili dołączyli do nich Kitty i Ewan. Po kilku szybkich utworach DJ

zwolnił tempo i z głośnika popłynęła spokojna melodia. Mike, wzorem rycerza

ze średniowiecza, ujął dłoń Holly i śmiertelnie poważnym głosem

zapytał:
- Czy zechciałaby pani ze mną zatańczyć?
Holly chichocząc

odpowiedziała:
- Z przyjemnością.
Mike objął ją w pasie i zaczęli

kołysać się w rytmie piosenki. Jimmy nieco nieśmiało poprosił Emmy o taniec.

Ewan, uśmiechając się tajemniczo, wyszedł z tłumu i poprosił, bez słowa i

zbędnych ceregieli, Kitty do tańca.
Emmy i Holly bawiły się

znakomicie.
- Jimmy zwolnij... Już nie mogę - mówiła Emmy, śmiejąc

się jednocześnie. - Muszę się napić.
- Ja ci przyniosę. Nie odchodź

stąd, bo cię później nie znajdę.
- Dobra, idź już!
Emmy

obserwowała tańczące towarzystwo. Andre tańczył z jakąś Puchonką. Była

wyraźnie zakłopotana tym trochę niezdarnym tańcem chłopaka, który w dodatku

deptał jej stopy. Trochę dalej tańczyli Colleen i Patrick Miles, Gryfon z

czwartej klasy. Emmy przestała na nich patrzeć i zaczęła obserwować Kitty,

która najwyraźniej kłóciła się ze swoim partnerem. Nie słyszała, co mówią,

ale Kitty była chyba zła na chłopaka. Pewnie powiedziała mu coś niemiłego,

bo chłopak odwrócił się i wyszedł z Wielkiej Sali.

CDN

Ps:

Jestem tak nieżywa, jak Ewan
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Agrado
Ogólnie za Potterem nie przepadam. Ale

przeczytałem to z czystej ciekowości, żeby wiedzieć co Potter robi z ludźmi.

I tu zaskoczenie. Bo po pierwsze wiadomym jest, że wpływa na wyobraźnię osób

go czytających na tyle, że pod jego wpływem można takie FF'y stworzyć. I

to w porządku. Ale czasami (to ten element zaskoczenia) dochodzi do

sytuacji, kiedy ludzie się w tym wszystkim gubią. Nie chodzi o twóf FF tylko

ogólnie o całość FF'ów Potterowych. Mam na myśli to, że można pisac

obojętnie, byle by tylko w tle przewinęła się nazwa Gryffindor, Hogward i

najważniejsze - Potter. I czasami to ludziom wychodzi - jak twój pierwszy

post tutaj, a czasami nie jak cała masa im podobnych włącznie niestety z tym

początkiem rozdziału ósmego. Może potem bedzie lepiej, ale nalezy pamiętać,

że początek najważniejszy. Tak jak w jednym moim poście ktoś napisał - na

początku musi być "Trzęsienie Ziemii".
Pozdrawiam i życze

wytrwałości w dązeniu do celu.
I powiem szczerze, że teraz może być

chyba już tylko lepiej.
Ellie
Zanim nowy part, to autorki ficka chciałyby

złożyć życzenia dla Merkurego. Sto lat, spełnienia marzeń (byle nie tego o

triumfie Czarnego Pana
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> ) i wszystkiego naj, naj, naj. Nio i specjalnie dla ciebie

nowy part. Krótki, ale tyle napisałam.

...

W międzyczasie

chłopak zabrał na górę nieprzytomną Kitty. Emmy jak burza wyparowała do

przebieralni zawodniczek. Wpadła na jakąś Krukonkę z siódmej klasy, nie

zważając na to, czy ją zabiła po drodze czy też nie, pobiegła dalej. Gdy już

pokonała w nierównej walce krzesło, które stanęło jej na drodze, zabrała ze

stolika swoją różdżkę i rzuciła parę słów wyjaśnienia Shirley. Powrotna

droga była łatwiejsza, lecz nie bezbolesna, zwłaszcza dla Krukonki, która

znowu wylądowała twarzą na podłodze.
Za drzwiami Emmy zobaczyła coś,

czego po części się spodziewała. Madame Le Rouge stała na korytarzu i za

pomocą różdżki szybko zmieniła swoją piękną suknię balową w niezbyt wytworną

czarną, prostą szatę. Włosy, z których znikły różyczki, zaplotła w warkocz.

Emmy była trochę zszokowana, ale wtedy gdy po raz pierwszy zobaczyła tą

kobietę w czymś, co nie było różowe, zdała sobie sprawę, że wie kogo ona jej

przypomina.
- Idę z tobą, to znaczy z panią! - zwróciła na

siebie uwagę nauczycielki.
- CO?! To znaczy, już idę do przebieralni

- powiedziała wymijająco.
- Wiem, że nie jest pani

nauczycielką.
Przez krótką chwilę Madame próbowała wydusić z siebie

jakieś słowo.
- Do licha z procedurą tajności! - krzyknęła

wreszcie kobieta. - Chodź ze mną! - powiedziała i złapała Emmy za

rękę.
Weszły po schodach na górę.
- Mów. Co jeszcze wiesz? -

zapytała Madame, niemalże biegnąc.
Emmy pomyślała. Tak naprawdę wiedziała

tylko to, że ta kobieta nie jest prawdziwą nauczycielką i że ma w szkole

trochę więcej do roboty niż tylko nauczanie.
- Noo... Wiem, że nie

jest pani nauczycielką, podejrzewam też, że Le Rouge to nie jest pani

prawdziwe nazwisko.
- O, to niewiele - stwierdziła z ulgą.
-

No i że ma pani coś wspólnego z Księżycowym Okiem, choć nie wiem czym jest i

do czego służy. A, no i jeszcze to, że ma pani takie Oko.
- To co

innego. Masz rację, nie jestem nauczycielką i nie nazywam się Madame Le

Rouge. Ktoś taki jednak istnieje, ja tylko chwilowo zajęłam jej miejsce.

Jestem Agentką Ministerstwa Magii.
- Więc ten chłopak... Pani go nie

chciała skrzywdzić, to znaczy teraz na pewno...
- O tak! Nawet nie

wiesz jak! Chciałam mu utrzeć ten jego... nos.
- Ale co on takiego

zrobił albo kto mu coś zrobił, że taki jest i tak się zachowuje?
- Nie

czas teraz na wyjaśnienia. Pośpieszmy się - powiedziała Madame i

przyśpieszyła.
Emmy posłuchała i też przyśpieszyła.
- Nie

sądziłam, że do tego dojdzie, ale zawsze byłaś sprytniejsza od nas

wszystkich - powiedziała i nagle zatrzymała się przed zakrętem w prawo.


Spojrzała w korytarz i odwróciła się do Emmy. Spojrzała jej w oczy,

wzięła głęboki oddech i zdjęła z szyi rzemyk. Na jego końcu znajdowała się

mała, podłużna buteleczka, w której błyszczał na dnie ni to proszek, ni to

płyn błękitnego koloru.
- Masz - wręczyła niepewnie buteleczkę

dziewczynie.
- Co to?
- To eliksir wspomagający, wynalazca

jest moim przyjacielem. Pij! - pospieszyła ją. - Ale tylko połowę! -

dodała szybko, tak jakby zapomniała o tym wspomnieć na początku.
Emmy

spojrzała na zawartość buteleczki jak na truciznę. Wzrokiem odmierzyła

połowę objętości. Tylko przez chwilę zastanawiała się, czy powinna ufać tej

kobiecie, ale szybko przypomniała sobie, że gdzieś tam w korytarzach

Hogwartu jest jakiś świrnięty chłopak, który więzi jej najlepszą

przyjaciółkę. Przełknęła ślinę i wzięła łyczka z butelki, który odpowiadał

połowie zawartości małego naczynka.
Nagle zrobiło jej się zimno. Czuła

drgawki na całym ciele. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, nic nie

słyszała. Bolał ją brzuch. Czuła się tak, jakby jej ciało

zamarzało.

CDN

I to jest koniec rozdziału 14. Pietnasty ma

tytuł: "Księga drzew", ale nie jest jeszcze

skończony.

EDIT: I jeszcze jedno, poprawiłam rozdziały od 1 do 4, bo

było w nich parę błędów. Jak sprawdzę inne, to wrzucę je poprawione.
Chelsey
Siadłam jakąą godzine temu czy półtorej

do waszego ficka i przeczytałam całego
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Podoba mi się... na początku było to takie zwykłe

opowiadanko, lekkie i przyjemne do czytania, ale widzę postępy


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> [ale czyta się oczywiście dalej przyjemnie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>].
Jedna uwaga - na początku party były taaakie długie, a

teraz co? Po kilka zdań... Domagam sie dłuższych postów
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Pozdrawiam, i czekam na nastepny part.
Ellie
Chciałeś to masz, ale naprawdę jest krótki.

Obiecuję, że w sobotę albo w niedzielę przysiadę i coś przepiszę, bo

ostatnio nie miałam czasu. No więc rozdział piętnasty czas

zacząć!


ROZDZIAŁ 15
Księga drzew

- Emmy, dobrze

się czujesz? Emmy! Słyszysz co mówię?!- wołała agentka.
- Tak,

już w porządku - stwierdziła, choć trzymała się za brzuch, który ją bolał, a

jej mina na pewno nie wskazywała na dobre samopoczucie.
Emmy podniosła

głowę, gdy ból trochę osłabł.
- Wow! - powiedziała, otwierając

szeroko buzię.
- Widzisz mgłę? - zapytała kobieta.
- Nie, to

raczej ścieżka z jakiegoś gazu.
- Dobrze. To bardzo dobrze, bo to

oznacza że eliksir działa. To coś, co widzisz, to zimno wydalane przez

duchy.
- Duchy?!?
- Tak, ten chłopak, który porwał twoją

przyjaciółkę, jest opętany.
- Opętany! Co za wariactwo, duch

nie może opętać kogoś, to niemożliwe - powiedziała Emmy z wielkim

zdziwieniem.
- Po części masz rację, ale musimy już iść.

Prowadź! - powiedziała nauczycielka i gestem ręki dała Emmy do

zrozumienia, że ma iść przodem.
Idąc nie mogła się nadziwić, jak to co

widzi super wygląda. Ale myśl o Kitty zaraz sprowadziła ją na ziemi.

Przyśpieszyła kroku.
Kobieta w tym czasie wyjęła z kieszeni jakąś

pożółkłą kartkę.
- Masz to jest zaklęcie.
Ale Emmy w ogóle nie

zwróciła na nią uwagi.
- Stój - powiedziała agentka, łapiąc za

kostium zauroczoną, tym co widzi, Emmy. - Emily Potter. Tu ziemia -

wołała
- Co? Ja... Pani profesor.. A tak, już. Słucham - odezwała

się, jakby wyrwano ją ze snu.
- Widocznie za dużo łyknęłaś tego

świństwa. Na pewno mnie teraz słyszysz?
- Tak! -

odpowiedziała
- O.K. Uważnie mnie posłuchaj. Jak tylko zobaczysz

Clifforda, spróbu... Emmy! Emily!!! - krzyczała i pstrykała

przed jej twarzą palcami.
Dopiero kiedy nią potrząsnęła, Emmy ocknęła się

i zwróciła na nią uwagę.
- Dziewczyno skup się, potrzebuję twojej

pomocy. Tam jest świr, który chce ukatrupić Kitty
- Tak, wiem. Nie

wyłączę się znowu, obiecuję - zapewniła, trzymając się za czoło.
- Jak

tylko ich znajdziemy, schowaj się tak, żebyś mogła go zaskoczyć.
-

Zaskoczyć? - zapytała. - Czym?
- Zaklęciem. Z kartki!
- A

tak. Jak to działa?
- Musisz tylko skierować różdżkę w jego stronę

i wypowiedzieć zaklęcie.
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Gdy agentka znikła, Emmy zaczęła gorączkowo myśleć. Nie było jej ciepło,

wręcz przeciwnie, czuła chłód.
- Zobaczymy - powiedziała sama do

siebie, stojąc w pustym korytarzu. - Ona skręciła tutaj, to ja pójdę

tędy.
Idąc, spojrzała na trzymaną w ręku kartkę. Była ona wyrwana z

jakiegoś notesu, kawałka brakowało. Emmy przeczytała nagłówek:
-

Wspomagacz zaklęć mrożących wszelkiego rodzaju.
Pod nim widniał rysunek

butelki z eliksirem, która spoczywała teraz w jej kieszeni. Emmy spojrzała

na składniki eliksiru, wypisane dokładnie pod spodem:
- Zaraz, to

przecież moje pismo!
Po chwili jednak pomyślała, że to nonsens, po

prostu ktoś ma pismo podobne do jej. Przeczytała uważnie całą kartkę. Na

dole ktoś inny dopisał:
- "Frigorifico". To chyba jest to

zaklęcie? - zapytała samą siebie i powtórzyła je kilka razy, żeby

zapamiętać. - Frigorifico, frigorifico...
- Clifford, powtarzam ci, że

to nic nie da. Nic tym nie zyskasz - usłyszała nagle głos agentki,

dobiegający zza rogu.
dj_klusek
No, fajnie sie zapowiada ten rozdział,

tylko mi nie pasuje ukatrupić, w książce raczej by tak nie było bardziej cos

w stylu uśmiercić, dobra moge teraz poczekac na next part
Mordoklejka
Po

pierwsze:

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Fick całkiem niezły, mimo,

że trochę ... hmm.. monotonny?
Proponuje też zamieszczać nieco dłuzsze

party bo wklejanie po kilka zdań, zbyt wielkiego sensu (oprócz nabijania

postów) chyba nie ma.
A wiec ja czekam - na nieco dłuzszy odcinek.


class='postcolor'>
Monotonny??!!


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/blink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
Jak mozna nazwać TEGO ficka

monotonnym???!!!
TY chyba

żartujesz!!! Przeczytałaś wszystko od początku czy tylko

ostatniego parta?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/huh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='huh.gif' />



Po drugie:
Witamy na Forum.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Po trzecie:
Błędów nie zauważyłam.


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/>

Po czwarte:
Ell, znalazłam zeszyt


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> , postaram się dziś wysłać!

Moongirl
fajniutkie kurde
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> ja chcem wiecej i to teraz
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> uważam że jest ot jeden z lepszych ff o tematyce hp


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> wiec gratuluje bo nie aż tak łatwo mnie zadowolic jak by to

wygladało
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> a tak na marginesie macie juz wszystko napisane czy

dopisujecie zakonczenie na bieżąco?
Yavi
Opowiadanie dobre...może pomysł nie jest

najoryginalniejszy, ale przynajmniej wykonanie jest całkiem niezłe.

A

tak na marginesie.
Ostatni part opowiadania ukazał się 21 dni temu, ale

za to przybyło 1,5 strony "komentarzy"...żenujące...
Ellie
Witam! Po bardzo długiej przerwie nowy

part. Miałysmy problemy z dokumentem, na którym zapiany był fick i trzeba

było od nowa przepisywać. Ale już sporo przepisałyśmy. No to nastepny

fragment 15 rozdziału, "Księgi Drzew".


Wyjrzała zza

ściany, w korytarzu było pełno perłowo-białej mgły. Jej źródłem rzeczywiście

było ciało Krukona, ale i on sam nie wyglądał tak jak zwykle. Jego oczy były

całkiem białe. Wokół rozchodziła się świetlista poświata, która zamieniała

się w ową mgłę. Nagle Emmy zrobiło się ciemno przed oczami, głosy z

korytarza zamieniły się w ledwo słyszalne szepty.
- Muszę. Muszę jej

pomóc - powiedziała i zaczęła iść powoli wzdłuż ściany.
Gdy chłopak

znalazł się naprzeciwko niej, nic już nie słyszała, a jej oczy widziały już

tylko zamazane, zamroczone kształty- zarysy sylwetek i niektóre kolory.

Uniosła różdżkę, wahała się chwilę i:
- Frigorifico! - krzyknęła

tak głośno, na ile pozwoliły jej struny głosowe.
Mdliło ją. Czuła się

tak, jakby jej mózg zamarzł, skurczył się, przywierając do czaszki, hamując

wszystkie myśli i uczucia. Nie czuła już rąk i nóg. Nie czuła już

nic...

***

- Chyba się budzi.
- Wątpię.
-

Widziałam, jak otworzyła oczy.
- Przywidziało ci się. Chodźmy,

zostawmy ją w spokoju.

***

- Ufam ci i wiem, że chciałaś

dobrze, ale powinnaś lepiej ją przygotować.
- Wiem panie

profesorze. To moja wina

***

Ten poranek był wyjątkowo

słoneczny. Czasami tylko słońce chowało się za białymi chmurami, ale zaraz

zza nich wychodziło. Promienie słoneczne wpadały do pokoju przez otwarte

okno, grzejąc twarz leżącej na łóżku Emmy. Nie spała już od paru minut, ale

nie otwierała oczu. Słuchała uważnie rozmowy dochodzącej z pokoju obok:
-

Mam nadzieję, że dziś odzyska przytomność.
- Dobrze, że pani tam była.

Gdyby nie pani, nie wiadomo co by się stało.
Emmy poznała po głosach, że

rozmowa toczyła się pomiędzy Madame Le Rouge i ciotką Hermioną. Otworzyła

oczy. Była w skrzydle szpitalnym, zalanym promieniami słońca.
-

Ała!!! - zawyła, siadając na łóżku.
Do sali, z gabinetu pani

Pomfrey, wpadła profesor Weasley, za nią Madame. Sekundę później pojawiła

się pielęgniarka, która niemalże wbiegła do sali przez drzwi prowadzące na

korytarz.
- Co się stało?!
- Nic ci nie jest?!
Pytały obie

na raz, a pani Pomfrey już niosła jakiś eliksir. Emmy nie sądziła, że tak

prosta czynność, jaką jest wstawanie z łóżka, może sprawić tyle bólu.

Pielęgniarka pomogła jej położyć się z powrotem.
- Zbyt gwałtownie się

zerwałaś z łóżka, moja droga, jesteś bardzo potłuczona.
- Co mi się

stało?
Zamiast odpowiedzi, na twarzach Madame i Hermiony, odmalowało się

zdziwienie.
Popołudniu Emmy została nasmarowana czymś, co wcale nie

pachniało różami, ale pozwoliło jej odczuć ulgę. Pani Pomfrey zabroniła

jakichkolwiek odwiedzin, ale i tak wieczorem Kitty udało się wkraść do

skrzydła szpitalnego. Zadziwiające było to, że na podobny pomysł wpadła

Holly. Obie weszły do sali, niezbyt zgrabnie otwierając drzwi. Było

ciemno.
- Pomfrey już śpi - powiedziała Kitty w ciemnościach.
Emmy

tylko nasłuchiwała, bo o wstawaniu nie było mowy.
- No zapal tą różdżkę

- powiedziała Holly, niestety wpadając na coś, powodując przy tym sporo

rumoru.
- Cisza - szepnęła Kitty.
- No co. Mówiłam, żebyś

zapaliła różdżkę - tłumaczyła się.
Nagle w gabinecie pani Pomfrey

zapaliło się światło. Dziewczyny próbowały się szybko schować. Emmy zamknęła

oczy, udając że śpi. Drzwi do gabinetu otworzyły się. Pielęgniarka wyszła w

nocnej koszuli i czepcu na głowie. Zaświeciła koniec różdżki, rozejrzała

się, spojrzała na łóżko pacjentki, jeszcze raz rozejrzała się i wróciła do

gabinetu, zamykając drzwi na klucz. Holly i Kitty, stojące za szafą z

lekami, ich kryjówką, zaczęły znowu normalnie oddychać.
- Mało

brakowało - stwierdziła Holly.
- Dziewczyny - zawołała je szeptem

Emmy.
Kitty zapaliła różdżkę. Emmy podniosła się, krzywiąc się przy tym z

bólu.
- Jak się czujesz? - zapytała Holly. - Jak ostatnio tu byłam,

leżałaś jeszcze nieprzytomna.
- Lepiej.
- Czuć - powiedziała

Kitty, zatykając nos.
- Przynajmniej jej pomaga - stwierdziła z

oburzeniem druga z przyjaciółek.
- Dobra, dobra, co się tak

wkurzasz.
Emmy już dawno zauważyła, że jej obie przyjaciółki nie pałają

do siebie miłością. W półmroku widać było też małe wyładowanie elektryczne

pomiędzy dwiema dziewczynami.
- "Jednym słowem"- pomyślała

Emmy - "one się nie lubią".
Po tym małym zgrzycie, zadała im

pytanie, na które bardzo chciała uzyskać odpowiedzieć.
- Dziewczyny -

uspokoiła je, jednocześnie próbując ułożyć się wygodniej na poduszkach. -

Powiedzcie lepiej, dlaczego leżę w skrzydle szpitalnym cała

posiniaczona?
- Le Rouge cię znalazła - powiedziała Holly.
Kitty

popatrzyła na nią tak, jakby chciała, żeby mówiła dalej.
- No i...? -

zapytała Emmy. - Mów dalej.
- Powiedziała na obronie...
- Na

obronie? To ile...
- Ciii - uciszyły ją przyjaciółki.
- To ile ja tu

leżę? - dokończyła szeptem.
- Tydzień - odpowiedziała Kitty.
-

Tydzień - powtórzyła Emmy. - Holly przynieś mi jutro notatki - dodała z

przerażeniem myśląc o stercie zaległych prac domowych. - No, opowiadaj

dalej.
- No to na obronie powiedziała nam, że znalazła cię leżącą na

korytarzu przy toalecie. Z początku myślała, że zemdlałaś, bo przejęłaś się

występem...
- Występem? - powiedziała - Konkurs, przypomniało mi

się.
- Nie martw się, podobno było dobrze - uspokoiła ją

Kitty.
Holly opowiedziała całą historię do końca:
- ...Jedynym

śladem było to, że miałaś białe włosy, a ciało jakby pokryte szronem. No i

gdy nawet Snape nie wiedział, czym cię nafaszerowano, stwierdzili, że nie

wiadomo co ci jest. Bo normalny człowiek z tak niską temperaturą ciała

powinien być już trupem.
Po jeszcze jednym tygodniu spędzonym w

szpitalnej sali, spędzonym na pisaniu zaległych prac domowych, Emmy mogła

wrócić do swojego dormitorium i do codziennych zajęć.
Po Walentynkach

wszystko wróciło do normy, no prawie. Wszyscy mówili o konkursie i

tajemniczym ataku na Emmy:
- Spójrz na jej włosy - usłyszała na korytarzu

w sobotnie popołudnie.
Jej włosy nie były już tak jasne, jak tydzień

temu, ale miała całkiem bieluteńkie pasma.
Podczas poniedziałkowego

śniadania Shirley, na prośbę Emmy, opowiedziała o konkursie.
- Po

jej występie wiadomo było, że wygra. A ta Malfoy, to jest najlepsze, gdy

bliźniaczki wpadły na siebie, ona przypadkowo podarła sobie strój i pokazała

wszystkim swoje galoty. Myślałam, że umrę ze śmiechu.
Ogólną radość przy

stole przerwało nadejście poczty. Emmy zrzedła mina, gdy otworzyła

zaadresowany do niej list. Była w nim wiadomość, której się kompletnie nie

spodziewała:

Biorąc pod uwagę twój stan zdrowia stwierdzam, że jest

to odpowiednia chwila na nadrobienie szlabanu.
Ciocia Hermiona
P.s.:

Pani Pincey mówiła, że masz zaległą książkę do oddania.
Na drugiej kartce

była informacja o szlabanie.

Szlaban: biblioteka, godzina 1800



Po przeczytaniu listu, Emmy złożyła go i schowała do kieszeni szaty,

próbując sobie przypomnieć o jaką książkę chodzi.
- Oko - wyrwało jej

się nagle.
- Co? - zapytała Holly.
- Tykon eee... tak Tykon -

próbowała zatrzeć ślady. - Gdzie jest Tykon?
- Teraz jest kolej

Kitty - odpowiedziała beznamiętnie Holly.
- Macie jakieś dyżury? -

zapytała z niedowierzaniem.
Nie mogła sobie wyobrazić współpracy obu

przyjaciółek.
- Cześć biały króliczku - rozbrzmiało nad jej głową. -

To z tobą siedzę dziś w "tece".
Emmy spojrzała w górę- był to

ów chłopak, który w dniu balu został skazany na ten sam los co ona i

Kitty.
- Tak to ja i nie nazywaj mnie białym króliczkiem.
- O.K.

- powiedział chłopak i odszedł.
- Kto to? - zapytała Holly z wielkim

zainteresowaniem.
- Noo - powiedział Mike, wymachując jej wskazującym

palcem, zapewne chcąc wyrazić swoje niezadowolenie, podobnie zresztą jak

Pestka, na którą nikt nie zwracał uwagi.
W ramach zwrócenia na siebie

uwagi, skakała w misce pełnej owsianki, należącej do Andre.
- No

co, zapytać się nie można? - odpowiedziała na groźbę Holly, wracając do

swojego tosta.
- Muszę iść - powiedziała Emmy, odchodząc od stołu. -

Zobaczymy się na lekcji.
- Całkowicie o niej zapomniałam - mówiła do

siebie Emmy w drodze do dormitorium.
Książka, o którą chodziło pani

Pincey, leżała zapewne spokojnie na szafce wśród sterty podręczników, tak

sądziła Emmy, ale myliła się. Znalezienie jej nie było takie łatwe. Po

wywaleniu wszystkiego z kufra, dna szafy z ubraniami i nocnej szafki okazało

się, że książka znajdowała się pod łóżkiem Ailleen.
Profesor Binns nawet

nie zauważył, że Emmy się spóźniła. Siadała na krzesło, z nosem utkwionym w

książce. Holly nie zadawała pytań, ponieważ smacznie spała na swoim

podręczniku do historii magii. Emmy czytała i czytała, była chyba

najbardziej rozbudzoną osobą w klasie. W rozdziale legend i mitów o użyciu

eliksirów ważonych podczas pełni księżyca znalazła interesujący

fragment:

"... Mieszkanka małego barokowego miasteczka na

północy Anglii, pewna młoda kobieta, sądziła że potrafi za pomocą podgrzanej

rosy księżycowej przenosić się w czasie. Mówiła, że tę moc posiadają tylko

kobiety. Niestety krótko po tym, jak ogłosiła swoje tezy, zniknęła w

niewyjaśnionych okolicznościach.
Sądzi się, że owa kobieta mówiła o

starożytnej wiedzy Rodu Księżycowego..."


Emmy ominęła

nieciekawy kawałek i czytała dalej:

"W latach

osiemdziesiątych pewien amerykański turysta, czarodziej odnalazł podczas

zwiedzania terenu miasteczka grotę, w której ścianie wykuto płaskorzeźbę.

Przedstawiała podobno historię rodu kobiet, które posiadły moc podróżowania

w czasie przy pomocy rosy księżycowej, odpowiednio przygotowanej, zamkniętej

w talizmanie- "kluczu" do "drzwi", które przenosiły w

czasie. Ale to tylko legenda."


- Legenda - powtórzyła

Emmy na glos, mając wątpliwości co do słuszności ostatniego zdania.
-

Jaka legenda? - zapytała się Holly, która przebudziła się z końcem

lekcji.
Ale nie zdążyła nawet podnieść głowy, a Emmy już była w drodze do

korytarza, na którego końcu wyryto płaskorzeźbę.
Legenda opisana w

książce nie tylko wyjaśniła Emmy, do czego służy Księżycowe Oko, ale także

kim jest ta kobieta. W głowie Emmy pytania szukały odpowiedzi, a było ich

dużo. Szła rozmyślając i nagle ból głowy zbił ją z nóg. Trzymała się za

głowę, mocno zacisnęła powieki, słyszała głosy, dźwięki, wszystko naraz.

Zrobiło jej się zimno. Miała wrażenie, że jej mózg eksploduje jak balonik,

na którego ktoś nadepnął. Przed jej oczami przesuwały się obrazy: Madame Le

Rouge, która zmienia swą balową suknię na czarną szatę. Słowa... Obrazy

odbijały się echem w jej głowie. "Jestem agentką... agentką...".

"Wypij to... to... połowę...". Nagle ból ustał tak szybko, jak się

pojawił. Otworzyła oczy, czuła się taka zmęczona i obolała, aż w końcu jej

ciało tak jakby wyłączyło się... straciła przytomność.
Gdy się

ocknęła, leżała w pokoju, który widziała pierwszy raz na oczy. W głowie jej

szumiało i ciężko było oddychać. Usiadła na łóżku. Drzwi do pokoju uchyliły

się. Emmy zastanawiała się, kto też się w nich ukaże. Nawet się nie

zdziwiła, gdy do pokoju weszła...
- O, obudziłaś się wreszcie -

powiedziała poważną miną agentka.
"Tak, agentka"- pomyślała

sobie Emmy.
- Wiem, kim jesteś - powiedziała, biorąc od kobiety kubek z

herbatą.
- Pamiętasz już nasz miły wieczorek?
- Miły? Najpierw mnie

pani nafaszerowała jakimś świństwem, a potem...
- Spokojnie - uspokoiła

ją kobieta.
Do pokoju weszła Kitty, była nadzwyczaj spokojna i

wyluzowana, nawet nie zapukała.
- Dobrze, że jesteś - powiedziała Le

Rouge do Kitty. - Właśnie zamierzam powiedzieć Emmy prawdę o tym, co się tu

dzieje...
- Ale ja już wiem, wszystkiego się domyśliłam - przerwała jej

Emmy.
- Wiesz? - zdziwiła się Kitty.
- Ta o to... agentka jest czymś w

rodzaju.. strażnika tarczy czasu i wywodzi się z rodu kobiet, które mają

moc... to znaczy umieją podróżować w czasie.
Po chwili ciszy,

spowodowanej szokiem, jaki odmalował się na twarzach Kitty i agentki, Emmy

dodała:
- Mam na to dowody.
- No dobrze, przyznaję się, jestem...

strażnikiem tarczy czasu - powiedziała szybko kobieta.
Kitty spojrzała

na nią z otwartą buzią, a potem uśmiechnęła się do kobiety, ale szybko

zakryła twarz, żeby nie parsknąć śmiechem.
- Nie wierzycie mi, no dobrze,

jak chcecie, ja wiem swoje i... I musze iść do biblioteki, mam szlaban. Tak

jak ty, moja droga przyjaciółko - powiedziała i wyszła z pokoju.
Za

drzwiami znajdował się pokój z zegarami, gdzie w jednym z nich Emmy znalazła

Księżycowe Oko. Zatrzymała się na chwilę, a po chwili wybiegła na

korytarz.
- Emmy, zaczekaj - krzyknęła Kitty i dogoniła ją. - Ja ci

wierzę, naprawdę.
- Tak? To dlaczego się ze mnie naśmiewałaś razem z tą

różową... agentką?
- Ja ci wierzę, tylko nie do końca, ale wierzę... To

znaczy jestem twoją przyjaciółką i zawsze będę ci pomagać, ale ta świrnięta

baba nie nadaje mi się na, jak ty to powiedziałaś "Strażnika Tarczy

Czasu".
- Więc uważasz, że ona nie jest...
- Strażnikiem?

Absolutnie nie.
- No a Oko? Ma je w swoim gabinecie wśród tych

zegarków - powiedziała Emmy, machając przy tym rękami na wszystkie

strony.
- Uspokój się Emmy, weź głęboki oddech. Już? No to idziemy do

biblioteki.
Po drodze minęły profesora Snape'a, który wygłaszał,

klęcząc przed (dla niego) Madame Le Rouge, cos w rodzaju sonetu, specjalnie

dla niej napisanego. Kobieta zauważyła je i uśmiechnęła się kwaśno. Snape,

pewien że to do niego uśmiecha się jego ukochana, cały pokraśniał i z

jeszcze większym zapałem recytował miłosne dzieło. Wokoło słychać było

śmiechy. Widok Snape'a, trzymającego w jednej dłoni pergamin sięgający

podłogi, na którym roiło się od serc przekutych strzałą, a w drugiej bukiet

czegoś, co przypominało gałęzie z przyczepionymi na końcach, nieudolnie

wykonanymi, różyczkami z papieru, rzeczywiście mógł wzbudzać śmiech.
-

Odlot, co nie? - odezwał się głos, dochodzący zza pleców Emmy i Kitty, które

stały i słuchały sonetu.
Dziewczyny niechętnie odwróciły głowy.
-

Wariat z niego, co nie? Tydzień temu widziałem, jak tańczyli na korytarzu na

czwartym piętrze - przed dziewczynami stał niejaki Watercress. - Aha, tak w

ogóle to jestem John. John Watercress.
- Mniejsza o to - powiedziała

Kitty obojętnym tonem, patrząc jak Snape udaje, że zabija się z powodu

"braku miłości", wbijając w swoje serce niewidzialny sztylet,

uszkadzając przy tym swój jakże oryginalny bukiet róż.
W bibliotece

czekał na nich imponująco gigantyczny stos książek, sięgający niemalże

sufitu. Na biurku pani Pincey nie było wolnej przestrzeni, cały blat

zajmowały przeróżne księgi- cieńsze, grubsze, nowsze i starsze, pokryte

gruba warstwą kurzu. Emmy podeszła do biurka i wzięła jedną z książek,

leżącą na brzegu biurka. Książka niemalże rozsypała się w jej rękach, kilka

pożółkłych stronnic spadło na podłogę i rozbiło się jak talerze, tak

zesztywniały ze starości.
- Panno Potter, delikatnie. Te dzieła są darem

profesora Dumbledore'a z jego prywatnej kolekcji dla naszej biblioteki -

powiedziała pani Pincey.
Emmy była pewna, że mruknęła jeszcze coś pod

nosem, co brzmiało jak:
- Phi, też mi dar, z niektórymi z tych książek

zalega od 60 lat. Archiwum nie kłamie.
A do nich zwróciła się głośniej:


- A wy tutaj. Trzeba te książki odkurzyć, posegregować, wpisać do

kartoteki i poukładać na odpowiednich półkach. Skoro już wiecie, co macie

robić, to zabierajcie się do pracy. Najpierw je posegregujcie.
-

Według jakich kryteriów? - zapytał Johnny, a pani Pincey opadły ręce na myśl

o tym, że można nie wiedzieć o tak oczywistych sprawach.

CDN
Ellie
Na kolejnego parta trochę znowu

poczekacie.
Mordziu, kiedy zamieścisz swojego ficka? I czy masz jeszcze

coś do wymyślenia?



***

Wszystkie księgi magiczne żyją własnym życiem. Niektórych,

co bardziej energicznych, nie wystarczyło przykuć łańcuchem albo zamknąć

między stalowymi płytami. Emmy znalazła nawet dwie trzymane w szafce pełnej

lodu o największych zaklęciach ognistych i smokach. Na głównej półce działu

"Grimeire'y" książki trzęsły się lekko i szeleściły

stronnicami. Jednym słowem biblioteka szkolna tętniła życiem.
Po jej

zamknięciu pani Pincey usiadła przy jednej z długich ław na środku

biblioteki, przy których zazwyczaj siedzą uczniowie, korzystający z cennych

dzieł. Rozłożyła wokół siebie stertę pergaminów i cały czas obserwowała

pracę ukaranej trójki, jednocześnie pisząc coś na pergaminie. Z blatu biurka

bibliotekarki powoli znikały książki. Daleko jednak nie zawędrowały.

Dziewczęta i Johnny siedzieli na podłodze, układając wokół siebie nowy murek

z książek. Każdy egzemplarz trzeba było odkurzyć i odłożyć na odpowiedni

stosik. John siedział po turecku obok Emmy, czytał złoty tytuł trzymanego

tomiska.
- Czytałyście to? - zapytał.
- Nie! - odpowiedziały

chórem na pytanie, które tego wieczoru słyszały już setny raz.
- Czy

wy w ogóle czytacie książki?
Gdy z biurka znikły już wszystkie książki,

Kitty dosłownie zasypiała na siedząco. Pani Pincey podeszła do nich i

wręczyła im po pergaminie.
- To wasze rozkłady pracy w

bibliotece.
Emmy już dawno zasnęła na ramieniu Johna, który ziewał

otwierając przy tym tak szeroko buzię, że można mu było do niej włożyć

największą księgę z murku koło biurka. Wziął plan i zaczął czytać:
-

Ludzie, ten plan jest rozłożony na cztery miesiące - mówiąc to wstał, budząc

przy tym Emmy. - Mamy układać to do końca roku.
- Pan, panie

Watercress zasłużył sobie na więcej niż cztery - powiedziała pani

Pincey.
Kitty nie pamiętała na drugi dzień, jak dostała się do łóżka.

Emmy i John wracali do wieży praktycznie nic nie mówiąc.
- Obśliniłaś

mi szatę - stwierdził po pewnym czasie, sunąc powoli. Robił przy tym sporo

hałasu, targając za sobą deskę po podłodze.
- Sorry, nie chciałam

- powiedziała Emmy.



***

Pierwsze dni marca przyniosły deszcz. John

zaczarował swoją deskę tak, by zawoziła książki tam, gdzie się jej rozkaże.

Kitty do perfekcji opanowała sztukę chodzenia po drabinie i z drabiną.

Chodziła, jak na szczudłach, od półki do półki. Emmy odkryła najciekawsze

zakątki biblioteki, gdzie zaczytywała się w książkach, które wynajdywała.

Szlaban musiała dodatkowo godzić z treningami i nauką, więc o wolnym czasie

nie było mowy.
Nadszedł dzień, w którym pani Pincey miała ich zaprowadzić

do działu "Ksiąg Zakazanych". Już przy śniadaniu Johnny cieszył

się jak Tykon po dostaniu cukierkiem między oczy.
- Johnny spokojnie,

wyluzuj, powtarzasz nam o tym dziesiąty raz - Emmy uspakajała go.
-

Ale... - chłopak nie zdążył dokończyć, bo Emmy wpakowała mu do ust całe

jabłko.
- - Chcesz, żebym się udusił? - zapytał, gdy je wypluł.
-

Nie, żebyś się zamknął - odpowiedziała z rozbrajającą szczerością. - W radiu

tyle na dobie nie mówią, co ty w ciągu godziny.
Po kolacji cała trójka

udała się do biblioteki, gdzie już czekała na nich pani Pincey. Wzięli w

ręce książki i razem z nią przeszli przez drzwiczki, mieszczące się za

biurkiem bibliotekarki, prowadzące do tego, jakże ekscytującego dla Johna,

działu. Na pierwszy rzut oka nie różnił się on od innych, stało tu kilka

rzędów półek zapełnionych magicznymi tomiskami. Emmy i Kitty szły powoli

środkiem, bojąc się podejść do półek.
- Widziałaś? Tamta ma oczy -

powiedziała szeptem Kitty.
- Dobrze, że tylko oczy, a nie kły - dodała

Emmy z niepewną miną, patrząc na trzymane przez siebie książki.
- No,

jak tam! - niewinne pytanie Johna spowodowało więcej złego niż dobrego-

krzyki, piski, fruwające książki...
- Ty... ty... Chcesz żebym

umarła ze strachu? - Emmy krzyczała na Johna, bijąc go w ramię.
- Za

co to?
Gdy Emmy się uspokoiła, a Johnny zrozumiał swój błąd bibliotekarka

powiedziała im, co mają zrobić i wróciła do swojego biurka, gdzie usiadła i

w spokoju piła herbatę.
Johnny, jak to miał w zwyczaju, układał

książki na desce, a dziewczyny ustawiły sobie drabinę przy jednym z regałów.

Kitty stała na niższym szczeblu, brała tomy z deskorolki i podawała je Emmy,

która układała je na odpowiedniej półce. Co jakiś czas John przysyłał im

nową porcję dzieł.
Raz wysłał deskę, nie do tego rzędu co trzeba i

wróciła z podpalonym tyłem. Wyglądała jakby miała popsuty silnik odrzutowy.

Mina Johna graniczyła pomiędzy "Co mam robić", a bezdenną

rozpaczą. Emmy o mało co nie spadła z drabiny, śmiejąc się i patrząc, jak

Johnny biega za deską z różdżką i strzela strumieniami wody gdzie popadnie.

Kitty tarzała się już ze śmiechu po podłodze, gdy chłopak dosłownie zerwał z

siebie szatę i próbował nią ugasić niewielki pożar, który objął już książki,

leżące na desce. Kiedy podpaliła mu się nogawka spodni, wpadł na

"genialny" pomysł, by gasić ogień własnymi butami. W rezultacie

poparzył sobie stopy, ale w końcu udało mu się ugasić płomienie. Wziął

ukochaną deskę w ramiona i przytulił, niczym pięciolatek przytula swojego

pluszowego misia, któremu starszy braciszek urwał właśnie główkę. Emmy nie

wytrzymała wtedy, ze śmiechu niemalże się popłakała. Kiedy udało jej się na

chwilę uspokoić, podeszła do chłopak, poklepała po ramieniu i

wykrztusiła:
- Będzie żyć.
Na co Johnny odrzekł płaczliwym

głosem:
- Moja desuniaaa.
Żałoba trwała cały tydzień.



***

Tego

piątkowego, deszczowego wieczora w dziale "Ksiąg Zakazanych" co

jakiś czas słychać było kichanie i wydmuchiwanie w chusteczkę nosa. Emmy

dorwał katar po sobotnim treningu, z którego wróciła przemoczona do suchej

nitki. W bibliotece byli tylko ona i John, tęskniący za "desunią",

która pojechała aż do Londynu na naprawę.
- Powinnaś iść do pani Pomfrey

- namawiał ją Johnny.
- Nie, poradzę sobie - odpowiedziała dziarsko

Emmy, po czym znowu kichnęła.
John musiał bez deski sam przenosić

książki. Kitty nie było, ponieważ musiała napisać zaległe wypracowanie z

transmutacji na następny dzień. Poza planem od pani Pincey, ukarana trójka

ułożyła własny
- To wszystkie z tej półki, możesz zejść - stwierdził

John.
- Ten kurz mnie dobije. A-psik!!!
-

Zdrówko! Teraz półka... - John spojrzał na rozpiskę - "Księgi

drzew", to po lewej stronie, czwarta półka od dołu.
- Dobra -

powiedziała Emmy. - Pójdę z tobą po książki.
John jak zwykle przed

odłożeniem jakiejkolwiek książki na półkę, musiał przeczytać tytuł i zajrzeć

do środka, o ile się dało, ponieważ z książki z zakazanego działu były

nieprzewidywalne.
- Wow! - powiedział z zachwytem z nosem w

książce.
- Co? - zapytała Emmy z dużym zainteresowaniem. - No

pokaż.
Chłopak podał jej niedużą książeczkę. Na jej okładce nie było

tytułu, tylko złota dłoń.
- Zajrzyj do środka - zachęcił

chłopak.
Emmy otworzyła. Na pierwszej stronie było drzewo genealogiczne

jakiejś rodziny.
- Spójrz - powiedział Johnny, biorąc z biurka pani

Pincey lupę. - To moja rodzina, a tu - mówił pokazując - moja babcia,

Elwira.
Emmy kichała i śmiała się na zmianę, gdy John podczas układania

książek opowiadał jej o ciotkach, wujkach i reszcie swoich krewnych,

czytając najlepsze historie z owej książeczki.
- Nie mogę, przestań -

błagała, gdy pokazał jej zdjęcie wujka Roberta, którego głowa przypominała

odwróconą gruszkę.
- Cześć, z czego się śmiejecie? - zapytała Kitty,

która właśnie weszła do działu. - John, pani Pincey ze mną przyszła, mówi że

zostawiłeś ślady musztardy na kartach piątoklasistów.
- Musztarda? -

zdziwił się John. - Nie, to masło orzechowe, jadłem je ze słodkimi

krakersami.
- A tak, o okruchach też wspomniała.
Chłopak

zostawił chichoczące dziewczyny.
- Jest śmieszny - stwierdziła Kitty. -

A z czego się w końcu śmialiście?
- Chodź, połóż tu dłoń.
Emmy

podsunęła jej książeczkę, a Kitty położyła swoją dłoń na skórzanej

okładce.
- Panno Potter! - Emmy szybko ukryła książkę w kieszeni

bluzy.
Pani Pincey o niczym się nie zorientowała się, ale Emmy nie miała

już okazji pokazać przyjaciółce, jak działa książka. Gdy wróciła do

dormitorium, wszystkie dziewczyny już spały. Było już w pół do dwunastej,

kiedy kładła się do lóżka. Zapaliła koniec różdżki i otworzyła książeczkę.

Tak jak poprzednio, na pierwszej stronie było drzewo genealogiczne, tym

razem rodziny Kitty. Emmy była zdziwiona tym, co zobaczyła. W rodzinie

przyjaciółki rodziły się same dziewczynki. Emmy czytała o członkach jej

rodziny przez całą noc. Była w szoku. Przeczytała właśnie historię Rodu

Księżycowego. Patrzyła jak otępiała na fotografię przyjaciółki na ostatniej

stroni.
- Jesteś Strażniczką Tarczy Czasu - powiedziała do

zdjęcia.

CDN

P.S I na koniec jeszcze jedno, jak dajecie

komentarze to coś konkretnego.
Mordoklejka
Chciałabym mieć taką książeczkę w

domu!
A pomysł SUPER!!! Byłam święcie przekonana, że

Strażniczką będzie Różowa!!! Mało mi gały na wierzch nie

wyleciały!!!
Jestem oczarowana (WNIOSEK: nie mogę się

doczekać następnego parta lub następnej części tego

parta!!!!)


P.S.:

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Mordziu, kiedy zamieścisz swojego ficka? I

czy masz jeszcze coś do wymyślenia?

class='postcolor'>
Sama nie wiem, bo mi sie pomieszało

(nie wiem jakim cudem) w Wordzie (no dobra, open offisie) i piewszy part

jest gdzieś w połowie całego opowiadania i ma w końcówce wątek z ósmego i w

ogóle DNO!!!! A co do wymyślania, to jeden szczególik... na

priva...
Merkury
OMG, jak dawno mnie tu nie było..


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/happy.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'

/>
CO do ficka, to nadal mi się podoba, ale o ile mnie

pamięć nie myli to on miał z dziewięć stron! Co się stało z całą

resztą?!
BTW
'Troche sobie poczekacie' - a ile to

'troche' może potrwać?
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/>
Pozdrawiam.
Gaara
Gdybym wczoraj z wami nie rozmawiał (

mówie o autorkach
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> ) to bym pomyślał, że niuchacie kwiatki od spodu... GDZIE

TEN FICK?? najpierw Longina zabiera mi zeszyt
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

bo miała naskrobać ficka, tylko chyba jej coś nie wyszło
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />

Postarajcie sie troszke plissssska chciałbym to skończyć kiedyś czytać


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

a z tego co widziałem to w zeszycie troche było z tego co nie zostało

zamiejszczone dotychczas
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/>
Jak nie dostane czegoś... to najwyżej w szkole wyżyje

sie na Longinie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/blink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
Ellie
Dawno nie dawałysmy nowego fragmentu,

ale nie było czasu przepisać z zeszytu. Dzisiaj się za to wzięłam i oto

jest. Krótki, ale jutro też będę przepisywać i powoli zamieszczać. Miłego

czytania


Rozdział 16
Porwanie Strażniczki Tarczy

Czasu


- Emmy... Emmy - mówiła po cichutku Holly, żeby

rozbudzić przyjaciółkę.
Emmy otworzyła oczy, nocne eskapady nie służyły

jej zdrowiu. Nos miała cały obolały, bolały ją gardło i głowa.
- Nie

mogę, jak ty się tak możesz dobijać.
- Idę przynieść ci śniadanie i

przyprowadzę panią Pomfrey.
Emmy chciała zaprotestować, ale jej się nie

udało. Ból gardła wygrał.

***

- Na wielką tentakulę! Jak

można się było doprowadzić do takiego stanu! - lamentowała pani

Pomfrey.
- Aaa - psik!!! - Emmy na wszystko odpowiadała

kichaniem, prychaniem, chrypaniem i kasłaniem.

***

-

Emmy!!! Ja cię zamorduję, za dwa dni mecz - reakcja

Jimmy'iego na wieść, że pani Pomfrey nie wypuści jej ze skrzydła

szpitalnego, była jednoznaczna.
- Panie Weasley! Proszę się

uspokoić albo pana wyproszę.
Emmy nie mogła nadal mówić, bo jedynym co

dało się słyszeć z jej ust, były niezrozumiałe dźwięki, przypominające żabi

skrzek. Wszystko co chciała powiedzieć pisała więc na kartkach.

Nie

martw się, za dwa dni będę chodzić, biegać, skakać, latać na miotle.. no i

może się do was odezwę.

Jimmy przeczytał z kwaśną miną.
- To

nie jest śmieszne. Do wtorku pozbywasz się mugolskiego

świństwa...
"Grypa"- napisała Emmy.
- Taak, grypy i

stawiasz się na meczu. Tak czy inaczej, musimy wygrać. No - dodał, grożąc

palcem, potem odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając

drzwiami.
Chwilę później wszedł John z lekko zdziwioną miną.
-

Minąłem Weasley'a, co go ugryzło? - zapytał.
Emmy nerwowo machała

rękami, próbując przywołać go do łóżka. "Masz?"- napisała na

kartce.
- Mam, mam - odpowiedział, bez pośpiechu wyjmując coś z

torby.
"Nie zaglądałeś?" - napisała, patrząc mu w oczy.
-

Nie - odpowiedział szybko i podał jej "Księgę drzew", którą

zwinęła z biblioteki.
Emmy spędziła dostatecznie dużo czasu z Johnem,

żeby zauważyć, że chłopak w ogóle nie potrafi kłamać. "Widziałeś

Kitty?"
- Jest w bibliotece
"W niedzielę"
-

Nadrabiamy zaległości, bez ciebie jest więcej roboty - powiedział i otworzył

paczkę fasolek.
"John!!! Skup się!!!

Przyprowadź ją, muszę z nią pogadać".
- Była u ciebie wczoraj -

stwierdził, odkładając fasolki i nadgryzając duże, czerwone jabłko.- Ale

Pomfrey jej nie wpuściła. Mówiła coś takiego: "Zostało jej parę

godzin", "Długo nie pociągnie"
Emmy nie wytrzymała,

oberwało się za to Johnowi.
- Nie, nie bij, przestań.
Wtedy

Emmy postanowiła go załaskotać na śmierć, ale przerwała jej Cora

Malfoy.
- Potter wiedziałam, że symulujesz. Ty po prostu migasz się od

szkoły.
Chęć powiedzenia czegoś złośliwego Corze niestety nie wygrała z

zanikiem głosu.
- Co tam chrypiesz pod nosem? - zapytała z wredną

miną.
Emmy już chciała wstawać, ale wtedy odezwał się John:
-

Cora, dobrze cię znów widzieć. Co się stało? Znów złamałaś sobie paznokieć,

a może zaczęły ci wypadać włosy? Już wiem... - powiedział, udając że

intensywnie nad tym myślała. - Różowa dała ci do wiatru. I znowu... -

powiedział zbliżając się do niej - potrzebujesz waleriany. Nie dobrze,

wykończysz się dziewczyno.
Emmy opadła szczęka. Owszem, był wredny, ale

tym się zbytnio nie przejęła. Zaskoczyło ją raczej to, skąd tak dobrze znał

słabe punkty Cory. Cora jeszcze długo po tym wydarzeniu, widząc Johna,

omijała go wielkim łukiem.

***

Po zjedzeniu papki niewiadomego

pochodzenia, którą podano jej na obiad, Emmy miała cały czas niesmak w

ustach, Ułożyła się wygodnie na poduszkach i poczuła się senna, jej powieki

robiły się coraz cięższe i cięższe, aż wreszcie zasnęła. Śnił się jej

jutrzejszy mecz. Latała nad boiskiem do quidditcha. Patrzyła w dół, ale

nikogo, poza nią, nie było. Nagle przed jej nosem przeleciał złoty znicz.

Chociaż na boisku nikogo nie było, miała nieodpartą chęć złapania go.

Skręciła i ruszyła za złotą kulką. Gdy piłeczka była już w zasięgu jej ręki,

nagle usłyszała brawa i krzyki. Na dole jeden ze ścigających złapał kafla,

pałkarz odbił w jego stronę tłuczka, a obrońca szykowała się do obrony.

Kiedy Emmy oderwała wzrok od gry, zobaczyła Ewana na miotle, który z

triumfem odmalowanym na twarzy, trzymał w ręku znicza.
- Wiesz, że ją

zabiję - powiedział.
Emmy obudziła się nagle. Zrzuciła na podłogę kołdrę

i usiadła. Była cała zlana potem. Dobrze wiedziała, że Ewanowi ze snu

chodziło o strażnika i nie miała wątpliwości, że tak też jest w

rzeczywistości.



Ellie
A tutaj są rysunki, które Longina

zrobiła do ficka:


target='_blank'>Emmy



href='http://ellie1986.w.interia.pl/frigorifico.JPG'

target='_blank'>Eliksir Frigorifico
Longina
w rzeczywistosci to one lepiej wygladaja


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

no ale to Ellie jest tu panen aparatu wiec co ja bede gadac. Jak je

zeskanujemy to moze bedzie lepiej.
Mordoklejka
Ten tekst Johna o wazelinie mnie

rozwalił...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Longina, nie przesadzaj, rysunki są

świetne!
Ja tak nie umiem
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />

dj_klusek
wedlug mnie rysunki są zajedwabiste, jeśli

zeskanowane wyglądają lepiej, to z Loginy jest cholernie świetna artystka,

heh teraz może iść na pisarke albo plastyczke, no coż, fajnie jeszcze by

było jakbyście narysowały Holly, Jimmy'iego i Kitty ale nie marzmy, może

jakbyście chciały, oki czekam na następnego parta, no i pewnie czekolada i

krówki wam się zkończyły więc macie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/krowki.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='krowki.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/krowki.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='krowki.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/krowki.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='krowki.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/krowki.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='krowki.gif'

/>
SZPAQ
qrcze bele
jestem tutaj od wczoraj, i

sie tak popatrzałem... to opowiadanie... TFU! na miano książki już

zasługuje... JEST ZAJEFAJNE!!! I daje mu 150/100punktów w moim

systemie oceniania
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/> w nagrodę
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Gaara
Jak zwykle mi się podoba rysunki widziałem już wcześniej i moge potwierdzić że wyglądają lepiej w realu, a z Longiny jest taka "mała" smile.gif artystka też dorzucę się jeśli narysuje kolejne prace czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif
Jupka
Opowiadanie fantastyczne. Rysunki

genialne. Chciałabym tak malować
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />

Czekam na następne części. Błędów chyba nie ma. Tylko jedno

'ale':


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>
Małe drzewka koło domu Potterów nie były

już małe. Zupełnie jak dziecko Harry'ego i

Cho.

class='postcolor'>

Mełe drzewka przestały być małe


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/> LoL!
Pozdrawiam:)
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Gred & Feorge
Bezczelne Kopistki!!!!!!!!! Jak już chcecie się brać za pisanie opowiadań to może własne pomysły a nie sciągięte z książki?! mad.gif No i jeszcze z lodówki robić zaklecie i opowiadanie monotonne jak chol*era błeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee wogóle skąd autorzy. chyba z ... sami nie wiemy jesteśmi NA NIEEEEEEE thumbdown.gif crying.gif
Ellie
blink.gif
A czy my jedyne piszemy opowiadanie na podstawie Harry'ego Pottera?
Dobrze wiem, że frigorifico to lodówka, nie musisz mi tego mówić, bo w końcu uczyłam się portugalskiego. A że fajnie brzmi i kojarzy się z działaniem eliksiru, to dlaczego nie?
A poza tym to domyslam się kim jesteście...
Mordoklejka
Myślałam, że skoro "Ostatni Post: Ellie" to coś nowego dodałyście. no nic, poczeka się... wink.gif


QUOTE
Bezczelne Kopistki!!!!!!!!! Jak już chcecie się brać za pisanie opowiadań to może własne pomysły a nie sciągięte z książki?!  No i jeszcze z lodówki robić zaklecie i opowiadanie monotonne jak chol*era błeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee wogóle skąd autorzy. chyba z ... sami nie wiemy jesteśmi NA NIEEEEEEE 
QUOTE
A czy my jedyne piszemy opowiadanie na podstawie Harry'ego Pottera?
Dobrze wiem, że frigorifico to lodówka, nie musisz mi tego mówić, bo w końcu uczyłam się portugalskiego. A że fajnie brzmi i kojarzy się z działaniem eliksiru, to dlaczego nie?
A poza tym to domyslam się kim jesteście...

Biednymi dziećmi, które nie miały się na kim/czym wyrzyć i myślały, że autorki wezmą to sobie głęboko do serc, wpadną w deprechę i przestaną tworzyć?
Jeśli tak to się autorki zbytnio nie przejęły, jak widać, bo juz planują nawet drugą część (PRAAAAAAAWDA, EEEEEELLLLLL???? *Słodkie oczka a'la kot w butach z Shreka 2*) cool.gif
A poza tym, to Ellie ma rację! Ona i Longina nie jako jedyne piszą FF'a na podstawie HP!!!!! Jak się rozejrzeć to trzy czwarte opowiadań na tym Forum to, jak to szło? Aha, no tak... KOPIE! dry.gif
Gred & Feorge!!!! mad.gif
Nie wiem czy zauważyliście ale TO FORUM JEST O HARRY'M POTTERZE! A TO JEST DZIAŁ FAN FICTION! DZIAŁ STWORZONY DO TEGO ABY DAWAĆ TU OPOWIADANIA, GŁÓWNIE O HP!!!!!!!!!!
A POZA TYM AUTORZY MAJĄ PEŁNE PRAWO NADAWAĆ RÓŻNYM RZECZOM W FF'ACH TAKIE NAZWY, IMIONA, NAZWISKA JAKIE TYKO CHCĄ!!! I CO Z TEGO, ŻE W INNYM JĘZYKU BRZMI TO ŚMIESZNIE, ALBO DZIWNIE? "FRIGORIFICO" ZNACZY LODÓWKA, A TEN ELIKSIR WYWOŁYWAŁ UCZUCIE CHŁODU, WIĘC KOJARZYŁ SIĘ Z LODÓWKĄ I DZIEWCZYNY MIAŁY PRAWO GO TAK NAZWAĆ!!!!!!!!
A TEN FF NA PEWNO NIE JEST MONOTONNY!!!!!!!!! PRZEDSTAWIA WYMYŚLONY PRZEZ AUTORKI ROZWÓJ WYDARZEŃ PO UKOŃCZENIU PRZEZ HARRY'EGO SZKOŁY W BARDZO CIEKAWY SPOSÓB!!!!!!!
CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ JAKIEŚ WASZE DZIEŁO NA TYM FORUM, KTÓRE NIE BĘDZIE ANI ODROBINĘ O HP!!!!!!!! mad.gif
TO TYLE!!!!!!!!!
dry.gif

P.S.
Zadyszałam się...
Aha, Ell, obiecaaaaaaaaałaś skomentować Sama-Wiesz-Co... (wiesz, ja się nie narzucam ani nic *Mordzia narzuca się Ellie* ale Was (Ciebie i Longinę) obroniłam, więc.. wink.gif )
Ellie
Dawno nic nowego nei dawałyśmy. Po prostu

nie miałyśmy czasu, zabiegane i zajęte nauką. Ale Longina znalazłą trochę

czasu, żeby przepisać następny part:


Kiedy położyła się z

powrotem do łóżka zauważyła dopiero, że stoi koło niego Kitty.
-

Emmy…? - odezwała się ze strachem w oczach.
Pani Pomfrey, która

natychmiast przybiegła, od razu dała Emmy coś na uspokojenie.
Emmy

znowu miała gorączkę.
- Czy to normalne? - zapytał się Harry, który

chodził po całym skrzydle za pielęgniarką.
- Harry to tylko

gorączka, poradzę sobie.
- No tak - powiedział i przypomniał sobie,

ile to on czasu spędził w tym szpitalnym łóżku.
- Nie denerwuj się.

/>- Jasne - odpowiedział sam sobie i podszedł do łóżka córki- Słoneczko

wyjdziesz z tego - pocieszył ją i pocałował w czoło.
Wieczorem, kiedy

Emily obudziła się, Kitty nadal siedziała przy niej siedziała, ale tym

razem wreszcie się odezwała.
- Nie byłam przez ciebie na

eliksirach.
- Bardzo się tym martwisz. - powiedziała Emmy

ochrypniętym głosem.
- Nie… - po czym umilkła na chwilkę -

Słyszałam jak mówisz przez sen no i zajrzałam sobie do… - Kitty

spojrzała na księgę drzew.
- O - zdołała z siebie wydusić

Emmy.
- Teraz wiesz wszystko.
- Jak to jest?
- Jest

co?
- Być strażnikiem.
- Stresująco.
Zapadła na chwilę

cisza.
- Kitty, co się stało z Cliffordem…?
- Mam! -

krzyknął Jimmy. wpadając do skrzydła.
- CO!? - powiedziała Emmy

i zaczął ją dusić kaszel.
- Chcesz ją udusić - skarciła go

Kitty.
- Sorry.
Po tym jak Emmy doszła do siebie, zapytała:

/>- Kogo masz na szukającego?
- Chłopaka, który był zaraz za

tobą, gdy wybieraliśmy szukającego.
Dźwięk wypluwanej wody rozległ się

po sali. Emmy była właśnie w trakcie picia.
- CO?! -

krzyknęła jak stare pianino - chcesz wziąć Watercress'a?
-

Johna? - zdziwiła się Kitty - a co on ma wspólnego z quidditchem?
-

Był najlepszy podczas kompletowania drużyny, zaraz po Emmy. Mecz jest jutro,

a ona raczej nie zdoła wstać do jutra - żalił się chłopak - Zresztą to nie

moja wina, że teraz zachciało ci się chorować, aha pożyczysz miotły? - dodał

szybko, ładnie się uśmiechając.
Po odwiedzinach Jimmy'ego Emmy

poczuła się jeszcze gorzej.

***
- Ja wiem, że nie

możesz zagrać, ale dobrze ci radzę - jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoja

miotłę… - mówiła Jenny, która razem z Amandą odwiedziła chorą.
-

Tak, Watercress jest nieprzewidywalny - dodała Amanda - Emmy błagam, jeśli

przypadkiem zachce ci się ozdrowieć, to zagraj.
- OK. Postaram się -

odpowiedziała z uśmiechem.
Po dziewczynach na kolana padł Elijah i

pokornie prosił:
- Błagam cię Emily, błagam. Obiecuję, że jeśli miotła

nie da się dosiąś. to ją zaraz odstawimy na miejsce.
Emmy dobrze

rozumiała jego zachowanie. On i John byli kumplami jeszcze z mugolskiej

podstawówki.
Gdy Elijah dalej świecił oczami, do skrzydła wpadły Kitty

i Holly kłócąc się o coś:
- Ja!
- Nie ja!
-

Nie, bo ja!
Przekrzykiwała się jedna przez drugą.
Do

klęczącego Elijaha i dziewczyn dołączyli wkrótce inni. John upierał się, że

nie chce miotły Emmy, Amanda kłóciła się z Jimmy'm o to, że "wziął

Watercress'a", Mike stwierdził, że nie zagra razem z Johnem, a

Jenny kłóciła się z Elijahem o to, że namawia Emmy do oddania miotły, aż

wreszcie:
- CISZA!!!
Wszyscy ucichli. W

drzwiach stała Różowa.
- No, tak lepiej - dodała - A teraz po kolei,

kto gra dziś w jakimś meczu ręka do góry. OK. Emmy nie pożyczaj miotły panu

Watercress'owi, dobrze ci radzę.
- Dobrze - zgodziła się

ochrypniętym głosem.
Po sali rozległy się głosy niezadowolenia.
-

Spokój. Ścigający, obrońca i gościnnie grający szukający na boisko raz, dwa

- zarządziła i zamknęła za nimi drzwi - Mike pozwól do mnie na słówko.

/>Mike podszedł, a kobieta odwróciła się i rozmawiali szeptem.
W tym

czasie Kitty i Holly znowu zaczęły się kłócić:
- Ja.
- Nie,

bo ja.
- OK - powiedziała kobieta - pierwszemu pałkarzowi

podziękujemy.
I Mike również wyszedł.
- Teraz wy. O co

chodzi dziewczyny? - zapytała, podchodząc do łóżka Emmy.
- Dziś moja

kolej opieki nad Tykonem, a ona twierdzi, że jej - powiedziała Kitty.
-

Nie. To ona tak twierdzi - odpowiedziała z gniewem w głosie Holly. - To ja

dziś powinnam go karmić.
- Spokojnie moje drogie, obie marsz na mecz, a

elf zostaje ze mną.
Niezadowolone z werdyktu dziewczyny posłusznie

wyszły.
Emmy odetchnęła z ulgą:
- Dziękuje eee… - nie

wiedziała komu dziękować - pani.
- Nie ma za co - odpowiedziała - a tu

masz swojego niebieskiego przystojniaka.
- Dawno go nie widziałam, może

o mnie zapomniał.
Otworzyła pudełko, Tykon ostrożnie wysunął głowę i

wyjrzał z pudełka.
- Uff - powiedział, wylatując z pudełka. -

Jak dobrze, że Tykon zostać uratowany.
Podleciał do Emmy i przytulił

się do jej policzka:
- Emmy już nigdy nie oddawać Tykona w ręce

tych świrniętych przyjaciółek. Tykon prawie umrzeć.
- Pewnie

jesteś głodny - powiedziała Emmy i wyciągnęła z szuflady szafki dropsy.

/>- O nie! - krzyknął Tykon i jak zeschły liść opadający z drzewa,

tak i on opadł na pościel - Tykon przechodzić na dieta nisko cukrowa, bo

Tykon zostać przekarmiony do końca swych elfich dni - mówiąc to odegrał

scenę śmierci przejedzonego elfa.
Emmy i Madame śmiały się z niego,

kiedy on wstał i trzymając się za brzuch wgramolił się do pudełka.
-

Słyszałam, że już nie jestem " Strażniczką Tarczy Czasu" -

powiedziała kobieta.
- Nie, nie jest pani - odpowiedziała - ale

Księżycowe Oko pani ma.
- Mam, ale to nic nie musi znaczyć.
-

Ja wiem swoje. Sądzę, że podróż w czasie nie jest dla pani niczym nowym.

/>- Zawsze tak dużo wiesz? - zapytała kobieta.
- Wiem dużo,

ale nie wszystko - odpowiedziała Emmy.
- Na przykład?
- Co

się stało z tym Krukonem, który napadł na Kitty?
- Z Evanem?
-

No tak.
- Wszystko w porządku, chodzi po szkole jak gdyby nigdy

nic.
- Tak po prostu? - zdziwiła się Emmy.
- Tak, tak po

prostu - powiedziała i usiadła w nogach łóżka.
Wyglądała na

zmęczoną.
- Przecież nie mogę się na niego rzucić z różdżką na

korytarzu, bo wszystko by się wydało. Zresztą to tylko część mojego

zadania.
- Chyba misji w czasie - powiedziała Emmy - jesteś z

przyszłości, mogę się założyć.
- Zawsze byłaś taką mądralą.
-

To pytanie?
Kobieta tylko się uśmiechnęła.
- Nie, to być

zły pomysł - stwierdził Tykon, przewieszony w pół przez brzeg pudełka -

Tykon być głodny, nie wytrzymać dieta.
Longina
Elo ludziska! Nudno tu gdy mnie nie ma

co?
Mam dla was dwa rysunki mojej roboty:
http://img.photobucket.com/albums/v319/Longina/dom.jpg

http://img.photobucket.com/albums/v319/Longina/dom.jpg
dom Potterow

http://img.photobucket.com/albums/v319/Longina/madame.jpg

http://img.photobucket.com/albums/v319/Longina/madame.jpg
Madame Le Rouge

Buzka ludziska
Mordoklejka
Zaraz, zaraz... czemu ja jezcze tego

parta nie czytałam wcześniej?!
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' />
Ech,

e-mail mi nawala, śledzonych tematów nie pokazuje, złom jeden...


/>Musiałam przeczytać dwa party wstecz żeby przypomnieć sobie o co lata, ale

kit.
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

Jak zawsze świetnie. Motyw z Tykonem mnie

rozśmieszył
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />


/>P.S.
Longina, fajne rysunki
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.