Pawelord2
23.12.2005 00:53
Książke przeczytałem i nie stwierdziłem czegoś szokującego, tajemniczego czy bardzo intrygującego, ludzie lubia wierzyć w głupoty, pewnie głównie amerykanie czy ateiści pełną gębą poszaleli po przeczytaniu ;]
Bo nie chce mi sie wierzyć żeby jakiś wierzący po przeczytaniu takiej książki doznał wstrząsu i oświecenia.
A sama książka - no czytałem i lepsze, ta sie zrobiła popularna nad wyraz dzięki zachwalaniom i zapewnieniom jakoby jakieś tajemnice na światło dzienne wywlekała ;] tak samo było z blair witch project z tym ze ten film mi sie spodobal znacznie bardziej ;]
Czy pojde na film o Kodzie? nie wiem, lubie Jeana Reno ogladac (glownie w Leonie;]) ale czy az tak?
No i religia nie ogranicza, ale ludzie niewierzacy lubia myslec o nas jak o fanatykach ;]
"...P..."
Po glębszym zastanowieniu doszlam do wniosku,ze do kina pojde. Choc nie wiem jak przezyje tą obsade... Tom Hanks, Ian McKellen(dla mnie na zawsze bedzie Gandalfem

)... A osobiscie z ksiazek Browna najbardziej lubie Anioly i Demony poniewaz :
Kod zbyt naciagany
Zwodniczy Punkt zbyt naukowy,nudzilam sie
Cyfrowa Twierdza zbyt matematyczna
poza tym Brown dziala wg jednego schematu,wiec latwo sie domyslic kto zdradzi,kto jest szpiegiem i kto spiskuje przeciwko ludzkosci
Mi się "Kod" podobał. Fabuła jest naciągana, to fakt, ale ponieważ wcześniej nie czytałam żadnych innych książek Browna, nie wydawała mi się aż tak schematyczna jak innym. Podobał mi się dlatego, że nie podeszłam do niego jako do epokowego dzieła, które odsłoni mi wiedzę o początkach ludzkości i zrewolucjonizuje moje spojrzenie na świat, ale jak do zwykłego czytadła na wakacje, którego zadaniem jest wypełnić mi kilka wolnych popołudni.
emoticonka >> zgodze sie z tobą.Nalezy do tego podejsc jak do czytadla,a nie jako ksiazki historycznej. Przeciez to tylko fikcja literacka...
ren.Asiek
30.12.2005 09:25
QUOTE(Eowina @ 27.12.2005 23:31)
Po glębszym zastanowieniu doszlam do wniosku,ze do kina pojde. Choc nie wiem jak przezyje tą obsade... Tom Hanks, Ian McKellen(dla mnie na zawsze bedzie Gandalfem

)... A osobiscie z ksiazek Browna najbardziej lubie Anioly i Demony poniewaz :
Kod zbyt naciagany
Zwodniczy Punkt zbyt naukowy,nudzilam sie
Cyfrowa Twierdza zbyt matematyczna
poza tym Brown dziala wg jednego schematu,wiec latwo sie domyslic kto zdradzi,kto jest szpiegiem i kto spiskuje przeciwko ludzkosci

Popieram, dla mnie Anioły i Demony są z jego serii najlepsze. Kod czytałam jako drugi i nudziło mnie to, bo dużo łatwiej było się zorientować kto będzie zdrajcą, co się za chwilę stanie, itd. Do kinqa pewnie pójdę z czystej ciekawości
QUOTE(Dorcas Ann Potter @ 22.12.2005 16:16)
[...]
(Shell, to było sarkastyczne

)
sarkazm dlatego jest sarkazmem, że nie trzeba tłumaczyć, że nim jest. bo jest poprostu, a nie dlatego, że tak napiszesz.
i ciesze się ogromnie, że wszyscy jesteście tacy mądrzy, że odrazu domyśliliście się kto zdradził, kto jest szpiegiem i zapewne przewidzieliście całą fabułę zaledwie po paru stronach. super, oby tak dalej. ja niestety nie jestem na tyle sprytna i musiałam doczytać do końca. no kurcze =/
Dorcas Ann Potter
31.12.2005 21:22
Ale Shell najwyraźniej go tak nie odebrała.
więc słaby był to sarkazm.
Ja tam nie podjąłbym się oceny który sarkazm jest słaby a któy dobry.
Zbytni relatywizm może być wkurzający.
słaby jest ten, który trzeba tłumaczyć, bo nikt go nie rozumie. to prawie tak jak z dowcipami i ich 'opowiadaczami'. pewne rzeczy trzeba umieć, a nie udawać. /s.
Co do tematu, to niedawno przeczytałam "Kod..." i jestem dosyć obojętna. Już nie chcę na razie wnikać, co z tego, co napisał Brown, ma w sobie ziarno prawdy, a co jest kompletnym wymysłem, ale mogę się domyślać, że większość to kompletna fikcja literacka. Jak pisała Emoticonka, po prostu trzeba podejść do tego jak do normalnej książki... mnie osobiście fabuła wciągnęła, przeczytałam szybko, parę razy zaskoczyły mnie zwroty akcji, tylko rozczarowało zakończenie. Takie jakieś... nijakie. W każdym razie "Kod..." nie zmieni moich poglądów na sprawy religijne i żadne inne.
I tak bardziej mi się podobały "Anioły i demony", które przeczytałam wcześniej. Inne książki Browna... zapoznam się, jak będę miała okazję.
georgegeorge
28.05.2006 17:15
"Anioły i ..." to rzeczywiście najciekawsza książka Browna.
Jeśli chodzi o "Kod..." to jest zjadliwy (czytałem gorsze książki). W tym momencie pozwolę sobie zacytować fragment jakiegoś artykułu: "... książka Dan'a Browna jest dosyć ciekawa, ale ogólnie rzecz biorąc to jedna wielka ściema..."
Kiedy przeczytałem "Kod..." nie były mi potrzebne żadne książki typu "Złamanie kodu Leonarda da Vinci" itp. Sam doszedłem do prawie wszystkiego. Wystarczyło logiczne myślenie i odrobina wiedzy.
Brown nie uderzył w moje uczucia religijne, ponieważ momentami książka wydała mi się po prostu śmieszna. Podejrzewam, że prawdziwy katolik nie weźmie "Kodu..." na serio, choć trafiają się ludzie lekko ograniczeni, którzy wierzę w te wszystkie głupoty. Cóż, takim osobom mogę życzyć tylko nagłego oświecenia i używania własnego mózgu.
powstało tyle programów obalających teorię browna dotyczącą graala, że wszelkie dyskusje nie mają sensu.
aczkolwiek sama po przeczytaniu książki byłam święcie przekonana o tym, że 'kod' to prawda, zapewne przez to, że fakty historyczne i symbolika przeplatają się zręcznie z kłamstwami, które całkiem nieźle budują fabułę.
sama książka troszkę mnie rozczarowała, wydaje mi się, że niektóre schematy są podobne do 'aniołów i demonów', które czytałam jako pierwsze.
filmu jeszcze nie widziałam, aczkolwiek pewnie się wybiorę, trzeba przyznać, że akcja Kościoła z tą całą propagandą anty-kodową działa wyśmienicie, zrobili reklamę nie tylko 'kodowi' i filmowi ale też zapewne innym książkom dotyczącym tego tematu, a kto wie czy nie np. Opus Dei.
dominisia888
28.05.2006 17:40
Co prawda książki jeszcze nie przeczytałam (leży gdzieś pod stosem innych książek, które mam zamiar przeczytać w wakacje

), na filmie byłam i uważam, że był dobry. Potraktowałam go jak kryminał, czysta fikcja literacka przeniesiona n aekran, choć było kilka nieścisłości z książką (opinie znajomych, którzy czytali ). Na pochwałę zasługuje gra Paul Bettany (Silas) zagrał naprawdę bardzo przekonywująco. Audrey Tatou w mojej opini też poradziła sobie z rolą, tylko proszę niech nikt nie mówi, ze ona ma dziwny akcent, jest francuzką i nie będzie mówiła z doskonałym akcentem po angielsku. Film budzi tyle kontrowersji przez kościół, niepotrzebnie ta sprawa została tak bardzo nagłośniona, no chyba, że czerpią z tego jakieś profity. Film jest dobry o ile potraktujemy go jako fikcje, nie uwierzymy w przesłanie Browna, a sądze, że osoby, które mają silna wiarę nie uwierzą.
Książka jest napisana fajnie, ale nie wierze w to co Brown napisał. Gdyby wierzyć we wszystko co pisza ludzie to powstałyby same sprzeczności. Zresztą to przecież tylko książka. Jego pomysl, fikcja literackja jak dla mnie.
Bardzo mi się podobało i nie doszukuje w tej książce aspektu religijnego. Jedyne co mnie bawi to kościół. Czy księża nie zauważyli, że książka staje się coraz bardziej popularna po tym jak ciągle ogłaszają żeby jej nie czytać? Po prostu robią reklame, bo większość ludzi chce przeczytać tą książke żeby zobaczyć co jest zabronione (zakazany owoc

) No, ale z drugiej strony rozumiem, że chcą zabronić czegoś co podważa ich autorytet i głosi kłamstwo.
Kościół uznał, że nie ma podstaw, żeby identyfikowac Marię z Magdali z ladacznicą, która obmyła stopy Chrystusowi. Ale nie widzę powodu, żeby zarzynać legendę i naleciałości kulturowe. Legendy o Marii Magdalenie są czasem znacznie ciekawsze niż wydumy Browna.
Znowu z tym zabranianiem. Nie ma żadnego zakazu. Kościół nawoływał do bojkotu. Kiedy ekolodzy namawiają świat do bojkotu firmy, która szyja futra z fok, to bojkotanci mają straszne poczucie spełnienia misji i walki na pierwszym froncie woljny o godność fok. Ale kiedy Kościół namawia do bojkotu to niechybnie zabrania i będzie sporządzał listy.
Trudno, legendę o ladacznicy trzeba chyba pogrzebać bo będzie tylko pobudzać szalenców do jej "obalnia" i wyciągnia przy tym masy dziwnych wniosków o szowinistycznym Kościele szrzącym antykobiecą propagandę.
Co do bojkotów, to mechnizm "zakazanego owocu" uaktywnai isę przy sprawach ideologi i moralności. To że Kosciół mówi o "zakazie:" spożywania mięsa w piątek czy postów w okręslone dni nikogo nei skłania do "buntowniczego" jedzenia mięsa w środę popielcową. Jeśli jednak jakiś ksiądz potepi tandetna kreskówkę "popetown" to już działa jak płachta na byka. Moim zdaniem trzeba przy każdej okazji podkreślać głupotę i absurdalność teorii Bronwa jeśli już zabiera sie głos w tej sprawie.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę