Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Harry Potter I Średniowieczna Symbolika
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2
Katon
Jeden z komunałów jakie czesto mozna usłyszeć przy okazji zachwytów nad książkami pani Rwoling brzmi: "Autorka mistrzowsko posługuje się najróżniejszymi symbolami i nawiązaniami, szczególnie mitologicznymi, tkając ze znanych wszystkim elementów nową opowieść". Taki postmodernistyczny komplement postmodernistycznej epoki. Oczywiście nie rozmija się on z prawdą. Raczej prześlizguje się po jej powierzchni. Symbolika zawarta w HP to nie postmodernistyczna żonglerka. Rowling doskonale zna i subtelnie używa przede wszystkim średniowiecznej alchemiczno - religijnej symboliki. Używa jej nie jako atrakcyjnego ozdobnika. Śmiem twierdzić (nie ja jeden, a przede wszystkim nie ja pierwszy - podążam tu za mym potterologicznym mistrzem Johnem Grangerem), że zawiera w niej pewne rzeczy esencjonalne i niesamowicie istotne. HP to nie alegoria. Zaznaczam bardzo wyraźnie, że odrzucam tezę jakoby tak było. Rowling używa symboliki inaczej niż Lewis, ale mam wrażenie, że jest ona nie mniej doniosła. Kolejny komunał. W HP nie ma religii. Cóż... We Władcy Pierścieni też nie. A raczej nie wprost. Kolejna teza jaką zamierzam tu przedstawić: HP aż kipi od religii. Nie tyle może samej jej istoty, co symboliki. Tyle, że trzeba patrzeć przez inne okulary. To wszystko to teoria. Mozna ją odrzucić. Ale wątpie, żeby można ją było odrzucić wzruszeniem ramion. Oto i przydługi wstęp. Będzie partiami. Nie mam tyle siły i czasu, żeby naraz zapisać o wszystkich sprawach, które w tym temacie powinny zostać poruszone. Będą oczywistości, ale będą też rzeczy, które naprawdę mnie zdziwiły kiedy je poznałem. Na początek podstawowe symbole. Elementarz do którego będę się odnosił często. Jedna uwaga zanim zacznę - tak, oczywiście, te symbole przez średniowiecze zostały przyjęte, nie wymyślone. Ich użycie w całym cyklu zdradza jednak facynację autorki (do której zresztą się przyznaje) średniowieczem i jego mistyką.

Gryf - chyba każdy się zgodzi, że to symbol, którego waga w HP jest nie do przecenienia. Gryffindor to francuskie griifine d’or czyli złoty gryf. Sięgając do dowolnego ze średniowiecznych bestiariów odnajdziemy opis gryfa jako symbolu chrystologicznego. Dzieje się tak z prostej przyczyny: gryf jest na poły lwem (władcą zwierząt lądowych) i na poły orłem (władcą przestworzy) i jako taki symbolizuje Chrystusa jako Pana Nieba i Ziemi. Nie bez znaczenia jest tu też złoty kolor, kojarzony jednoznacznie z majestatem boskości.

Feniks - co to Feniks każdy wie. Warto też wiedzieć, że Feniks jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych symboli chrystologicznych. Symbolizuje moc zwycięstwa nad śmiercią i odrodzenie do nowego życia. I to właśnie średniowieczna symbolika związała go tak mocno z kolejnym chrystologicznym symbolem -

Kamieniem Filozoficznym. Na wielu rycinach średniowiecznych można odnaleźć wizerunki Chrysrusa Zmartwychwstałego przestawionego razem z kamieniem filozoficznym. Symbolem nieśmiertelności i uświęcenia (przez zamianę w złoto - o metalach będzie kiedy indziej). Zainteresoanych zachęcam do lektury na temat 'alchemicznej wojny' między franciszkanami a dominikanami.

Biały Jeleń - o tak, to też symbol. Symbol stary i ważny. Wywodzi się od ludów indoeuropejskich Azji Środkowej i był szeroko używany w średniowiecznych bestiariach. Opisują one jelenia jako nieprzejednanego pogromcę węży (w Afganistanie rzeczywiście żyje gatunek jelenia, który poluje i żywi się drobnymi wężami). Dlatego też jeleń symbolizował zarówno Chrystusa jak i duchową walkę toczoną przez chrześcijan z wężem – Szatanem. Jeleń symbolizował również czystość duchową i dążenie ku Bogu, zgodnie ze słowami psalmu 42(2), stąd też jego wizerunkiem chętnie przyozdabiano chrzcielnice i cyboria. Wreszcie, w mitologii brytyjskich Celtów, biały jeleń był pośmiertnym przewodnikiem duszy zmarłego przez ciemny las, co pozwoliło uczynić go popularnym na Wyspach symbolem Chrystusa jako obrońcy i przewodnika chrześcijan. Dotąd były oczywistości dające się przy pewnej gimnastyce intelektualnej wyjaśnić 'postmodernistyczną grą'. Wg. mnie jeleń to ważny trop udowadniający, że tak nie jest. Kolejny, chyba jak dotąd najciekawszy:

Łasica - co łasica ma do HP wie chyba każdy. Sięgnijmy do znaczenia tego symbolu. Łasice, znane z odwagi i umiejętności pokonywania większych od siebie przeciwników, przedstawiały w ikonografii siłę duchową bohaterów wiary, zdolnych pokonać Szatana. Według bestiariuszy łasica była zwierzęciem, które potrafiło zabić niepokonanego bazyliszka, co prawda za cenę własnego życia (jednym słowem - Weaslayowie będą umierać). Ofiarność łasicy oraz fakt, że ten gryzoń chętnie poluje na węże, czyniły go symbolem czystości oraz oczyszczającej łaski Chrystusa.

Tyle elementarza. Dziękuję autorowi blogu "Okiem Studyty" a przede wszystkim Johnowi Grangerowi. Wątpie by jeden bądź drugi tu zaglądał, ale przyzwoitość nakazuje podziękować, jeśli się korzysta z cudzej pracy. Często benedyktyńskiej. Zresztą, jeśli kogoś interesuje temat gorąco polecam stronę Grangera www.hogwartsprofessor.com - niestety bez biegłej znajomości angielskiego może być trudno. Z teoriami Grangera można się nie zgadzać. Szczególnie z niektórymi, z którymi i ja zgodzić się nie mogę. Myślę jednak, że każdy kto lubi 'zajrzeć głebiej' powinien poczytać co ma do powiedzenia.

P.S. Proszę o poważne posty. I czytanie w całości.
krencik
rzeczywiście Kościół zakazuje HP. może sam niewie jaka symbolika jest zawarta w tej lekturze...? ( Benedykt XVI podobno czyta wink2.gif ) Ja też tak wielu powiązań z religią nie znałem, ale fascynowało mnie tak wiele symboli zawartych w tej książce, swego czasu sam szukałem wiadomości o feniksie, czy Syriuszu, myślę że ta książka zyskała tak wielu zwolenników i fanów, ponieważ wbrew pozorom świat przedstawiony jest bardzo rzeczywisty/realny, nie taki jak z bajki (hokus pokus itp) ale każda nowa nazwa własna utworzona przez autorkę ma swój sens i nie jest przypadkowym zlepkiem liter (chodzi mi tu o zaklęcia, nazwy domów, imiona, nazwiska itp). Zachwycam się nad tą książką od chyba 5 lat, ostatnio spotkała mnie mała przerwa, ale po przeczytaniu KP ( przy dwusetnej stronie tak się zaczytałem że przesiedziałem z książką cały dzień i 500 stron minęło momentalnie) więc po przeczytaniu KP zacząłem czytać I tom, który przeczytałem zresztą już 2 razy.

Kościół nie zakazuje HP. A dyskusja o tym jest nie na temat i uprzejmie proszę o zarzucenie jej.
Avery
Bardzo ciekawy temat. Rowling jest nie watpliwie szalenie inteligentną osobą. Wiekszość nazw z HP ma w sobie jakaś głebszą wartość, np. prawie wszystkie zaklecia bazuja na łacińskich słowach odpowiednio pasujących do działania uroku, Imiona też kryją w sobie coś więcej, np. najbardziej znane czyli Syriusz to gwiazda nazywana również Psią gwiazdą, nawet imie Bellatrix, pozornie nic nie znaczące, a tak naprawde oznaczające Amazonke (było takie pytanie w temacie zagadki, które to właśnie zwróciło moją uwage na to jakże niezwykłe imie). Jak każdy zapewne wie określenie Amazonka doskonale pasuje do Belli.

Ważny i ciekawym symbolem jest także wąż w godle Slytherinu, zapewne wszystkim wiadomo że wąż to symbol zła, to pod postacią wężą skusił Ewe w raju Szatan. Z drugiej jednak strony wąż był uznawany przez Egipcjan za święte zwierze, każdy Faraon nosił na koronie symbol węża.Wydaje mi sie że jest to kolejna madrze wymyślona nazwa. Slytherin z pozoru jest zły, ale nie wszyscy należący do tego domu muszą być źli.
em
Nie, nie, nie. Zgłaszam sprzeciw przeciwko sprowadzaniu tego obiecującego tematu do jałowych dysput związanych z Pokemonami, WP czy stosunkiem Kościoła do HP. Utnijmy ten niedobry offtop w zarodku.

Jeżeli chodzi o symbolikę, zawsze intrygowała mnie ogromna ilość imion i nazw pochodzących z astronomii: Syriusz Black, Andromeda, Bellatriks, Regulus (hm... czyżby cała rodzina Blacków?) etc.

Głowa mi pęka, postaram się wypowiedzieć trochę szerzej pojutrze, jak wrócę.
Katon
Och, pochodzenie tych symboli jest oczywiście przedchrześcijańskie i nikt nie twierdzi inaczej. Zaznaczyłem to zresztą powyżej. Wszystkie wspólnie jednak tworzą pewną całość tylko w symbolice średniowiecznej. Można twierdzić, że w HP one nie tworzą żadnej całości - tak. Ale myślę, że można też próbować jej szukać. Choćby dla samej przyjemności szukania.

Co do hipotezy, że Potter jest symbolem Chrystusa - Granger ją podaje, ale jest sceptyczny. On widzi raczej Pottera jako kogoś na wzór everymana z dawnych misteriów.

Z moich dywagacji jak dotąd jeszcze nic nie wynika. Napisałem dopiero wstęp. Nie zmierzam do udowodnienia, że HP jest książką stricte chrześcijańską. Raczej do przedstawienia narzędzia jakim Rowling posługuje się świadomie i przedkładając je ponad inne (taka jest mnie więcej moja teza). Jestem sobie w stanie spokojnie wyobrazić fascynacje alchemiczno - mistyczną symboliką u kogoś kto chrześcijaninem nie jest. Nie chodzę JKR po mózgu. Widzę jednak, że o ile mitologię grecką (której symbolika jest raczej szerzej znana) autorka traktuje trochę jak szafarz i bawi się jej konwencjami, o tyle w przypadku symboliki średniowiecznej widać głęboką wiedzę i znawstwo. Nie wykluczam, że za tym nie kryje się żadna teza. Jesteśmy na mrocznej ścieżce domysłów i spekulacji. Nie znajdziemy tu odpowiedzi. Po prostu uważam, że to fascynująca ścieżka. Możliwe, że to nie ta symbolika jest kluczem do HP, lecz HP może być dla wielu kluczem do zapoznania się z tą symboliką. A to kawał kultury na którą 'światli mędrcy oświecenia' nakleili z dumą plakietkę "Średniowieczna ciemnota" i wyrzucili w swej uczoności na śmietnik. Chociażby dlatego warto poszperać.

Wybaczcie, ale przyznaję sobie prawo usuwania i edycji. Będę go używał rozsądnie, ale bezwzględnie. Nie chce tu syfu i do niego nie dopuszczę.
Katon
Wymieniając pewne podstawowe symbole zapomniałem oczywiście o wężu. Symbol na tyle zakorzeniony w ludzkiej psychice, że odczytywany właściwie intucicyjnie. Salazar Slytherin. To brzmi bardzo, ale to bardzo 'wężowo'. Wąż to oczywiście symbol zła i grzechu. Ale i przebiegłości, pewnej specyficznej inteligencji (pragnę zwrócić uwagę, że posiada ją też Harry - mam czasem wrażenie, że jego znajomość języka jest emanacją tej cechy). U Rowling faktycznie symbol ten funkconuje dwupłaszczyznowo - jako figura wszystkiego co złe (Nagini, Bazyliszek), ale i jako zbiór pewnych cech, którymi odznaczają się (albo przynajmniej powinni) uczniowie należący do domu Slytherina. To napięcie jest wg. mnie jak najbardziej zamierzone i wywołuje u Harry'ego (co widać szczególnie w drugim tomie) ogromny dyskomfort. Zawiera też w sobie pytanie: Czy 'wężowe' cechy muszą być brzemienne w 'wężowe' zło? Dumbledore udziela na nie odpowiedzi, a jednak ono ciągle pozostaje aktualne. Granica jest cienka.
hiob27
Jeśli chodzi o łasice i rodzinę Weasleyów to się nie zgodzę z przedmówcą. Łasica nie jest zwierzęciem które z łatwością zabija węża, lecz zwierzęcie które z nim walczy co niejednokrotnie kończy się dla samej łasicy śmiercią. Rodzina Weasleyów jest właśnie kimś takim. Odważna, odpoczątku do końca przeciwna Czarnemu panu (Wąż), co więcej jest gotowa ponieść ofiary dla dobra sprawy. A jeśli chodzi o poszczególnych członków rodziny to również się nie zgodzę z Estiejem. Jak ktoś kiedyś miała fretkę, tchórza albo tchórzofretkę (ta sama rodzina zwierząt) to wie, jaka jest samica, która ma młode. Rzekłbym istna Molly Weasley. Ron i Ginny (zwłaszcza w pierwszych tomach książki) symbolizują młode, bojaźliwe łasice, gdy bliźniacy starsze, usamodzielnione, rozrabialskie łasice. Artur Weasley jest kolejną kopią samca - łasicy. Większość czasu spędza po za domem (Norą) i jak wraca to najczęściej z jakimś dziwnym przedmiotem czy to jakimś sznurkiem znalezionym w polu, orzeszkiem czy czym kolwiek innym (tak jak Artur). Charlie i Percy symbolizują z kolei dorosłe łasice, które są 'somotnikami', któe jak opuszczą dom to już nigdy do niego nie wracają wybierając życie 'pustelnika'.

Także moim zdaniem rodzina Wesleyów jest perfekcyjną kopią stosunków panujących w rodzinie jakże inteligentnych zwięrząt nazywanych łasicami.


Błagam, panuj nad ortografią. Przynajmniej nad tą najbardziej kłującą w oczy. Sih
hiob27
Tym razem zgadzam się z tobą w pewnej kwestii, ale w innej już nie. Jesli chodzi o manguste masz 100% racje, ale na wyspach przykro mi to stwierdzic (z własnego dośw.) tajemnicze zwierzatko 'mongoose' (ang.) jest totalnie nie rozpoznawalne i kojarzone bardziej z mistycznymi stworzeniami takimi jak jednorożec czy feniks. Natomiast łasica jest znanym złodziejem kur, a z drugiej strony zabójcą wężów, co jak wiadomo nie jest w 100% prawdą, ale tak to wygląda na wyspach. Ale nie zgodzę się że Weasleyowie zostali tak nazwani przez przypadek i że żaden z nich nie zginie. Rowling już pokazała, że jest konsekwentna jeśli chodzi o imiona itp. Najlepszym przykładem jest Dumbledore, któy w stalo ang. oznacza trzmiela. Sokrates był tak nazywany przez uczniów itp. A jak powszechnie wiadomo Sokrates zginął wypijając najprawdopodobniej cykutę -truciznę. Podobieństwo jest naderoczywiste. A jeśli chodzi o skunksa, można by go było porównać do Percy'ego, który ostatnio stał się czarną owcą rodziny, ale byłoby to już totalne naciąganie z mojej strony :] Reasumując w pewnych kwestiach zgadzam się z Estiejem, ale nie we wszystkich. biggrin.gif
cmzool
Tak super. A może też w Potterze jest coś o Cthulhu tongue.gif?
No rozumiem, znaki i symbole są. Niby chrześcijaństwa pełno, ale chciałbym zauważyć, że w drodze chrzystianizacji, chcąć bardziej przekonać naród do Chrystusa nadawano pogańskim symbolom kulturowym wartości chrześcijańskie (stąd między innymi mamy 25 grudnia jako boże narodzenie). Więc nic dziwnego, że gryf, łasica czy jeleń jest symbolem Jezusa Chrzystusa. Myślę, że rowling użyła tego przypadkowo. Jeżeli tak będziemy na hama doszukiwać się wszystkiego, to może jeszcze znajdziemy treści satanistyczne, żydowskie, pogańskie albo kult Wielkich Przedwiecznych? Po co bylo by Rowlingowej używać tych symboli? No? Zresztą co jest ważniejsze: symbole czy akcja? Kamień filozoficzny jak każdy wie chciał zdobyć Voldemort, by żyć wiecznie. W takim razie moze Voldi jest symbolem Chrystua? tongue.gif Dobra, odbija mi. Według mnie to jest zbieg okoliczności.
Absolution
QUOTE(cmzool @ 22.02.2006 22:58)
Zresztą co jest ważniejsze: symbole czy akcja? Kamień filozoficzny jak każdy wie chciał zdobyć Voldemort, by żyć wiecznie.
*



Legolas czy Władca Pierścieni ?

Everything Is Important ...

Gdyby nie było kamienia filozoficznego... nie byłoby pierwszego tomu Harry'ego Potter'a.

P.S nasunęła mi się taka myśl... kolejny symbol... a mianowicie Czara Ognia jako Święty Gral... symbol również religijny i znany w średniowieczu, symbol którego poznanie jest przywilejem tylko wybranych ... Odnalezienie świętego Graala w średniowieczu byłoby odkryciem równie wzniosłym i bezcennym, jak i odnalezienie... Czary Ognia w Harry'm Potterze...

Ponoć w jednej z legend Graal miałby być tajemnym "skarbem katarów" ( katarowie od gr. katharós - "czyści") przedstawiciele dualistycznego ruchu religijnego działącego w XI-XIII wieku w pd. Francji i pn. Włoszech, uznawani przez Kościół katolicki za heretyków- wikipedia), który czwórce wyznawców udało się cudem wynieść z pewnej górskiej twierdzy...
Katon
W ramach polemiki.

Estiej - nie wydaje mi się, żeby istniała konieczność krojenia Weaslayów na kawałki. Oczywiście różnią się od siebie, ale wydaje mi się, że jako pewien symbol spokojnie mogą funkcjonować jako całość i tak to odbieram. Nie uważam oczywiście, że zginą en bloc. Ale śmierć jakiegokolwiek z nich uczyni zadość. JKR nie stosuje symboliki (takiej czy innej) wprost i łamiąc logikę fabuły. Wręcz przeciwnie. Angielskie ludowe konotacje łasicy nie muszą mieć niczego wspólnego z ich konotacjami symbolicznymi. Jestem pewien, że Rowling świetnie zna je obie i z tej różnicy wyciąga bardzo wiele. Co do koguta - to wersja ludyczna. Zresztą staram się wykazać pewne związki Rowling z symboliką alchemiczną nie zaś jej wierne poddaństwo. Wywody w tym temacie skończe moją teorią na temat siódmego tomu. Probieżem sensowności teorii będzie to na ile mi się sprawdzi.

Cmzool - myślę, że się mylisz i radykalnie upraszczasz, ale nie będę tego wykazywał na skróty w trzech zdaniach. Proponuje śledzić temat, mam nadzieję, że chociaż po części uda mi się udowodnić, że pewien klucz symboliczny (uwaga! zaznaczam jeszcze raz - nie biblijny czy ewangeliczny, lecz alchemiczny <jakkolwiek ze swej istoty silnie z symboliką chrześcijańską powiązany>) odpowiada na wiele pytań i tworzy pewien system naczyń silnie powiązanych, nie zaś przypadkowych symboli. Mój pierwszy post to właściwie wstępne omówienie kilku symboli bez wyciągania wniosków.
Goomisia
feniks czy Gryf to istnie magiczne zwirzeta. nigdy nie zastanawialam sie nad tym jak powstaly, w ktorej kulturze i co oznaczaja. podejzewam ze Jo nieswaidoma byla znaczenie tych zwiarzat w innych kulturach. nieumieszczala ich z glownym celem- troszke znaczenia religijnego. po samych opisach swiat i unikaniu w ksiazce tematu wyznaniowego, mozna zauwazyc ze chyba nieswaidomie umiescila feniksa, jelenia itp stwory w ksiazce. kosciol jniepoleca HP mlodziezy do czytania. moze i nie zwrocono uwagi na to o czym mowil zalozyciel tematu. podejscie kosciola do HP bylo na forum juz wielokrotnie poruszane i chyba nigdy nie zrozumie do kosca o co chodzi kosciolowi. ale fakt ze troszke mistycznych znakow jest w ksiazce to dla mnie szok.

Nie rozumiem nic. Chyba nie tylko ja. Przeedytuj tak, żeby można było wywnioskować co masz na myśli.
matoos
Po raz kolejny:

user posted image
Katon
Czas na kolejną część. Chciałbym przedstawić pewien schemat jaki w mniej lub bardziej zmienionej formie pojawia się w zakończeniach wszystkich jak dotąd (w pewnym sensie poza KP) części cyklu. Otóż - Harry ociera się o śmierć i przechodzi nawet przez swoistą 'śmierć figuratywną', lecz zostaje ocalony...

W HPiKF ocala go miłość matki i poniekąd sam kamień filozoficzny, który znalazł się w jego kieszeni. Harry budzi się po trzech dniach w szpitalu i przeprowadza rozmowę z Dumbledorem. Rozmowę między innymi o śmierci, a może właśnie przede wszystkim o śmierci. Śmierci która dla "well - organised mind" jest kolejną, może najwspanialszą przygodą. I to właśnie podjeście do śmierci najbardziej fundamentalnie dzieli Dumbledore'a i Voldemorta, co potwierdza wiele fragmentów z kolejnych tomów.

W HPiKT (najbardziej chyba przypominającej średniowieczne misterium) Harry po walce z bazyliszkiem i Riddlem zostaje ocalony przez Feniksa, który wynosi go z Komnaty, stanowiącej poniekąd symbol 'krainy śmierci'. Symbolika lotu w górę razem z Feniksem wydaje się być dosyć charakterystyczna. Znana wykładnia (Komnata - śmierć <głównie duchowa>, bazyliszek - grzech, Riddle - szatan, Harry - każdy człowiek, Ginny - czystość, dziewictwo, Feniks - łaska, Hogwart - niebo) nie przystaje oczywiście do całego cyklu. Ale tak to z symbolami bywa. Chrystologiczne cechy w WP posiada Gandalf (zmartwychwstanie), Aragorn (Król powracający z Krainy Cieni) oraz Frodo (brzemię i męka) - żaden z nich Chrystusem nie jest, ale poniekąd jest nim każdy. Zresztą Rowling mogła posłużyć się tym schematem w celach czysto literackich, nie zaś religijnych. Bądź co bądź misteria to kawał historii literatury. Mogę nawet założyć, że tak było, co nie zmiania faktu, że warto sobie z tego podobieństwa zdawać sprawę.

W HPiWA przed niewątpliwą śmiercią (i to śmiercią duchową!) ratuje Harry'ego zaklęcie Patronusa. Patronusa, który ma postać białego jelenia.

W HPiCO podczas pojedynku Harry słyszy śpiew Feniksa. To właśnie wtedy pojawiają się widma ofiar Voldemorta.

W HPiZF znowu widzimy Feniksa, który tym razem przyjmuje na siebie śmiertelne zaklęcie. Dochodzi tam też do bardzo ważnej wymiany zdań pomiędzy Dumbledorem a Voldemortem:

„- Nie ma nic gorszego od śmierci, Dumbledore! – warknął Voldemort. - Mylisz się – powiedział Dumbledore, zbliżając się do niego… - Ale twoja niezdolność zrozumienia, że są rzeczy o wiele gorsze od śmierci, zawsze była twoją największą słabością…”

Co do szóstego tomu, zamierzam mu poświęcić trochę więcej miejsca i zrobię to wkrótce. Proszę o nie dopisywanie mi tez, których nie napisałem. Jestem przeciwnikiem interpretacji alegorycznej. Wydaje mi się jednak, że użycie pewnych symboli nie daje się zrzucić na karb przypadku i gry konwencjami. Szczególnie, że z takiej interpretacji całkiem sporo wynika i można ją 'sprawdzić w ogniu'.


Śmierć któregoś (a nawet kilku) z Weasleyów oczywiście nie będzie potwierdzeniem mojej teorii. Konieczność 'rudego trupa' można wywnioskować z samej dramaturgii fabuły i nie trzeba nam alchemii. O wiele bardziej interesujące będzie w jakich okolicznościach ta śmierć nastąpi. I to te okoliczności mogą potwierdzić, lub zadać kłam takiej interpretacji ich roli.
cmzool
Dobra, macie symbole tongue.gif Walnąłem tak dla żartu, że może znajdziemy jeszcze w Harrym Potterze kult Cthulhu smile.gif Jako, że od niedawna jestem zafascynowany w literaturze Lovecrafta, a zwłaszcza motywami necronomiconu i wyżej wspomnanego kultu, więc sobie szperam na wikipedii cosik o tym kulcie. no i co? Patrzcie tu. tongue.gif Rowling czyta Lovecrafta? tongue.gif

QUOTE
Legolas czy Władca Pierścieni ?

Everything Is Important ...

Gdyby nie było kamienia filozoficznego... nie byłoby pierwszego tomu Harry'ego Potter'a.


Gimli tongue.gif DObra, moze mnie nie zrozumiałeś. Ktoś tam walnął tekst, że przedstawiano Jezusa Zmartwychwstałego z kamieniem filozoficznym, jako symbolem żcyia. Ale czy ta wiedza jest mo konieczna do zrozumienia książki? Tak samo jakiś termin z teologii, zapomniałem jaki, oznacza, że wiedza wyglądu czegoś (np. anioła) nie ma miała wpływu na to, czy będziesz zbawiony czy nie. Pierwszą część potera przeczytałem jakieś 8 lat temu. Wtedy byłem młody i głupi. Przeczytałem tą książkę, zrozumiałem o co w niej chodziło, spodobała mi się nieziemsko. Teraz mam 18 lat i symbol, że Jezus był przedstawiany z kamieniem filozoficznym nadal nie wpływa na fakt, że czaję o co w tej książce chodzi. Mam nadzieję, że teraz mnie rozumiesz. A zresztą. Czy ta książka nie jest adresowana do dzieci (przynajmniej dwa pierwsze tomu, a jak się uprzeć to i trzy)? Więc, na jaką cholerę dzieciakowi wiedza o tych symbolach?
Katarn90
zdaje mi się, że niektóre symbole są interpretowane na siłę. Ciekaw jestem czy w jakimś wywiadzie Rowling przyznała, że korzystała z tej chrześcijańskiej poniekąd symboliki. Z pewnością w kilku przypadkach, ale może niektóre rzeczy, istoty wstawiła w HP bo pasują do klimatu, a nie dlatego, że coś znaczą?
Poprostu niektóre symbole wydają się jakby naciągane.
Absolution
e... a co uważacie o Czarze Ognia jako kolejnym symbolu,podobnym do Świętego Graala ? Wspomniałam o tym w poprzednim poście..... i nikt nic nie napisał ... znaczy się co Wy o tym sądzicie?
Katarn90
właśnie to uważam za naciągane. Nie sądze, żeby Rowling miała nawiazywać w CO do Świętego Graala.

Oj, ja też nie. To akurat nie moja teoria.
hazel
Mamy tu nieszczęśliwą młodość, potem nagły przełom w życiu, a następnie drogę do sławy i chwały, która nie jest usłana różami. Autorka, ubierając banalną historyjkę w magiczną otoczkę, osiągnęła sukces, o jakim większość pisarzy może tylko pomarzyć.

Obawiam się, że to nie do końca ta historia. Ale o tym jeszcze będzie.

Wybacz. Zupełnym przypadkiem amputowałem Ci kawał postu, który wcale do amputacji nie byl przeznaczon. Mea culpa, proszę o wybaczenie.
Absolution
QUOTE(Katon @ 23.02.2006 17:54)
Ginny - czystość, dziewictwo,
*



chyba nawrócenie, ona żałowała, że doprowadziła do powrotu Riddle'a
cmzool
QUOTE(Katarn90 @ 24.02.2006 17:35)
Ciekaw jestem czy w jakimś wywiadzie Rowling przyznała, że korzystała z tej chrześcijańskiej poniekąd symboliki.
*



Jedyny chrześcijański symbol, którzy słyszałem jaki powiedziała w wywiadzie (gdzieś w TVN leciało kiedyś) to że Hedwiga jest imieniem którejś angielskiej świętej.

A Godryk - angielskiego świętego. Tego zresztą jest więcej. Jakkolwiek argument "do czego Rowling się przyznaje" uważam za dziwny, bo ona do mało czego się przyznaje. Taką ma politykę informacyjną. Ale wiadomo np. że jest zafascynowana Średniowieczem. Bardziej niż innymi epokami.
em
Angielskie "Hedwig" ma podejrzewam wiele wspólnego z polskim "Jadwiga". Mało tego, z tego co znalazłam, chodzić może o świętą Jadwigę, żonę króla Henryka I Śląskiego blink.gif (klik!) lub o świętą Jadwigę, króla Polski (klik!), bo to dwie jedyne święte Hedwigi, jakie znalazłam.
Ktoś ma jakieś konkretne informacje co do tej wypowiedzi Jo? Chętnie się w to wgłębię smile.gif
cmzool
No dobra. Wszystko to piękne, ale w Anglii panuje anglikanizm. Nie wiem czy oni mają takich samych świętych co katolicy.
matoos
Ja tak tylko na chwilkę wpadłem i Estiej, pozwól że spróbuję zbić jeden z twoich argumentów:
QUOTE
I nie bez powodu jelenia. Jak wiadomo, James zamieniał się w jelenia i nic tu nie trzeba dodawać. Ciach, brzytwą Ockhama.

To ,że patronus zamieniał się w jelenia ponieważ James zamieniał się w jelenia nie znaczy jeszcze, że Jeleń(biały w dodatku, nie wiemy w jakiego zamieniał się ojciec Pottera) nie jest symbolem. Przecież jeżeli Rowling od początku planowała użyć jelenia jako symbolu, to mogła też zaplanować, że James będzie się w niego zamieniał po to żeby użyć tegoż jelenia potem jako symbol.
http://sredniowiecze.zdrowo.info.pl/zielarz.html
Sorki za powtórzenia ale mówiąc na tak ograniczony temat trudno mi było ująć to inaczej wink2.gif Mam nadzieję że jest wystarczająco jasno.
cmzool
Super. A Śmierciożercy to sataniści? tongue.gif Niedługo tu jeszcze buddyzm, islam i inne religie się wplątą... smile.gif
matoos
Ta cała brzytwa ockhama wydaje mi się nudna. Nadaje się do rozmów o polityce, logice czy religii. Ale mnożenie bytów jest w pewnych przypadkach niezwykle zabawne - wydaje mi się że przy niezbyt poważnych rozmowach rzeczoną brzytwę można sobie spokojnie odpuścić. A ta rozmowa nie jest bardzo poważna, ne?

Poza tym przyznam że ciekawi mnie, co jeszcze Katon wymyśli wink2.gif
dominika00
CZytając post na ten temat zastanawiałam sie czy to nie jest troche tak, ze szukamy na siłe symboli. Jakby nie patrzeć połowe rzeczy cos oznacza i coś symbloizuje. To, ze JKR pisze o jeleniu nie zonacza ze ma na mysli chrześcijański symbol, to mogą być zwykłe rzypadki, które my staramy sie dopasować. To co piszesz jest jednak bardzo sensowne. Tylko czy autorce właśnie o to chodził? Myślę, ze większość opisanych przedmiotów, kolorów czy zwierząt to raczej zaczerpniety pomysł z pradawnych legend czy opowiadań. W koncu magiczny swiat nadal taki pozostaje, tajeminczy, niezrozumiały i dziwny. Mysle, ze to jest rodzaj stylizacji, połączenia pewnych motywów aby stworzyc ciekawa całośc, ciekawy inny świat smile.gif

Mamy do czynienia z dziełem erudytki. Tego jestem pewien. Zapraszam was na dosyć ryzykowną podróż poprzez morze opowieści przez nią utkanej. Pułapek jest mnóstwo, ale jednego jestem pewien - prawie wszystko zwykło u niej coś znaczyć. Książkę można odbierać na poziomie sameh fabuły i nie ma w tym niczego złego. Ale można też zapuścić się do labiryntu i szukać drogi. Nawet jak sie nie uda będzie ciekawie.
matoos
HAHAHA, Katon nie wiadomo, czy odnosisz się w sposób rzeczywisty do Harry'ego Pottera czy w ironiczny do posta koleżanki dominiki wink2.gif
Katon
Wyjątkowo nie było ironii. Teraz zauważyłem taką możliwość odczytania tego co napisałem.

Jedno wyjaśnienie. Na wątpliwości na które jest sens odpowiadać w dość krótkiej formie będę odpowiadał poprzez ('zieloną') edycję. Tak jest przejrzyściej. Jutro planuje zamieścić następną część 'wywodu', teraz jest tylko przelotem i niestety nie mam czasu.
Merkus
Symbolika w Harrym Potterze bardzo mi sie podoba i jak juz ktos wczesniej powiedzial (przynajmniej tak mi sie wydaje) pozwala ona na spojrzenie na książke z innej strony. Dla mnie jest to dodatkowy atut ksiązki, gdyz daje mi to (przez poszukiwanie znaczen symboli) mozliwosc poznania pewnych storzen czy tez rzeczy na nowo. Przydaje mi sie to zwłaszcza, ze lubie tematyke średniowiecza i gry RPG (spod szyldu D&D) i moge informacje te wykorzystać podczas sesji.
Katon
No cóż, nie spieszy mi się jednak aż tak bardzo, a ochota by pójść kilka kroków dalej wielka...

Odstawmy (na jakiś czas) magiczne zwierzątka, które wielu tak bardzo irytowały i zajmijmy się czymś konkretniejszym. Cyframi. A dokładniej dwoma niezwykłymi cyframi - 7 i 4. Harry nigdy nie był na lekcji u profesora Vectora i nie było nam dane choćby liznąć numerologii, ale myślę, że pewne spekulacje można oprzeć na silnym fundamencie. Dziś o pierwszej z nich.
Tomów HP ma być siedem. To dobra liczba. Kojarzy się odpowiednio. Właściwie niewiadomo dlaczego, jednak prawie każdy czuje, że tak powinno być. To właściwa liczba. TA liczba. W końcu nie kto i inny jak sam Lord Voldemort doskonale wiedział, że siódemka to najpotężniejsza liczba magiczna, a siedem horkruksów mogłoby dać mu życie wieczne. Skąd ta moc siódemki? A no stąd, że jest to cyfra doskonała. Zawiera się w niej wszystko co istotne. 1 i 7 to Alpha i Omega. Początek i koniec. Między nimi zawiera się Bóg Stwórca, Duch, Niebo, Ziemia i wreszcie Człowiek. Na pozycji szóstej. Stworzony przecież w szóstym dniu, po którym Bóg odpoczał i bobłogosławił Swe Dzieło, uświęcając także cyfrę siedem. Tyle właśnie jest dni w tygodniu (i nie jest to kwestia czystej konwencji - w jakiś niepojęty sposób człowiek MUSI żyć w siedmiodniowym rytmie, i wszelkie eksperymenty zmiany tej 'konwencji' spełzły na niczym), sakramentów Kościoła Zachodniego, tyleż jest i planet w klasycznej astrologii i metali w achemii. Siedem jest także stadiów Wielkiego Dzieła alchemicznego. Siedem stopni drogi do osiągnięcia stanu Adama (6) i zjednoczenia z Bogiem (7). Stopniowego oczyszczania i hartowania metalu w celu stworzenia złota - i duszy, by osiągnąć doskonałość. Dzieli się też Dzieło na trzy 'kolorowe' stadia, ale o tym kiedyindziej. To będzie wisienka w całym tym torcie. Tak czy inaczej, nietrudno zrozumieć, że edukacja magiczna trwa właśnie siedem lat. Trudno mieć też wątpliwości, bo nie wiedział o tym wszystki Albus Dumbledore, który jak wiemy już z opisu na karcie dołączonej do czekoladowej żaby znany był ze swoich alchemicznych dokonań, osiągniętych wraz z Nicolasem Flamelem. Siedmiu zawodników liczy sobie też drużyna Quiditcha. Znamienne, że jeden z nich szuka złota. A przecież nie pieniędzy. Jak alchemicy. Nie wydaje mi się bez znaczenia fakt, że złota, skrzydlata kula od wieków jest symbolem alchemicznej materia prima i można ją znaleźć na przeróżnych dawnych rycinach. A może książki JKR to poprostu alchemiczne Dzieło? A raczej jego opis... Śmiem twierdzić, że tak. I postaram się to wykazać. Szczególnie przy okazji pisania o czwórce, co już niedługo.
Katarn90
mam uczucie, że to jest zbyt naciągane, Katon. Zgadzam się z upodobaniem wśród ludzi (choć nie tylko) liczby 7, ale nie sądzę, żeby Quidditch był jakimś symbolem poszukiwań Kamienia Filozoficznego.

A dlaczego? Przedstawiłem argument (pisarski) i nadal kwestionuje przypadkowość tego wszystkiego. Szczególnie znając symbolikę złotego znicza. Możesz oczywiście 'nie sądzić', ale nie wydaje mi się, żeby w tym momencie siła Twojego argumentu była chociaż równa sile mojego. Kiedy nad Privet Drive w biały dzień pojawiła się jedna sowa wój Vernon mógł uznać to za przypadek i było to wyjaśnienie rozsądne. Kiedy jednak w całym mieście zaroiło się od sów rozsądek podpowiada, aby szukać przyczyny, a nie mówić o wyjątkowo dużej zbiegłości przyopadków. Ciach, brzytwą Ochama. Nie namnażaj zbiegów okoliczności ponad miarę.
Katon
Teraz chciałbym się na chwilę skupić na cyfrze 4. W szeroko pojętej tradycji Zachodu liczba cztery opisuje świat materialny w przestrzeni i czasie oraz właściwości materii. Mamy cztery żywioły (o tym za chwilkę), cztery kierunki świata, cztery ery historyczne (oczywiście w dawnej tradycji), cztery podstawowe właściwości materii (zimne, gorące, suche, mokre) oraz cztery główne 'humory', a raczej usposobienia ludzkie (flegmatyk, choleryk, sangwinik, melancholik). W Hogwarcie mamy cztery domy wywodzące się od czterech mitycznych założycieli i od tego chciałbym wyjść, szczególnie, że powiązanie domów z żywiołami jest jedną z nielicznych rzeczy do jakich pani Rowling była uprzejma przyznać się sama (nie tłumaczę, wybaczcie):

[In answer to a question about Death Eater children in the four Hogwarts Houses]

JKR: Probably. I hear you. It is the tradition to have four houses, but in this case, I wanted them to correspond roughly to the four elements. So Gryffindor is fire, Ravenclaw is air, Hufflepuff is earth, and Slytherin is water, hence the fact that their common room is under the lake. So, again it was this idea of harmony and balance, that you had four necessary components and by integrating them you would make a very strong place. But they remain fragmented, as we know.

[MN/TLC interview 3, pp 9-10]


Zwracam uwagę na końcówkę. Cztery niezbędne komponenty, które zjednoczone mogłyby stanowić o potędze szkoły. Wiemy jednak, że jedności nie ma. Kamień Filozoficzny miał powstać poprzez połączenie ze sobą czterech żywiołów i osiągnięcie mitycznego żywiołu piątego (był nawet taki film, który jakiś pajac przetłumaczył "Piąty Element"), który miał łączyć właściwości pozostałych i jednocześnie stanowić nową jakość. Substancję doskonałą. Każdy z żywiołów odzancza się dwoma cechami (ogień: gorący, suchy; woda: zimna, mokra etc.) a ich łaczenie miało się odbywać poprzez integrację przez cechy wspólne. Potem chciano zintegrować cechy pozornie sprzeczne. Ogień miał stać się płynny, woda płomienista, ziemia pozbawiona ciężaru a powietrze miało przekształcić się w ciało stałe. Symbolem tej przemiany była zamiana kwadratu w koło. Czterech żywiołów w doskonałą kwintensecję. Sprzecznych cech duszy w stan pierwotnej jedności. Takiej, jaka panowała między założycielami Hogwartu nim się skonfliktowali (odsyłam do pieśni tiary z HPiZF). Dumbledore, wybitny alchemik, marzy by znowu osiągnąć ten stan harmonii. Stan, w którym Slytherin nie będzie 'obok', lecz razem z wszystkimi swoimi cechami znajdzie się 'wewnątrz', tworząc jedność z resztą szkoły. Oddajmy głos JKR raz jeszcze:

[In answer to a question about why the Slytherins are allowed at Hogwarts]

JKR: But [the Sltherins are] not all bad. They literally are not all bad. [Pause] Well, the deeper answer, the non-flippant answer, would be that you have to embrace all of a person, you have to take them with their flaws, and everyone’s got them. It’s the same way with the student body. If only they could achieve perfect unity and wholeness that means that they keep that quarter of the school that maybe does not encapsulate the most generous and noble qualities, in the hope, in the very Dumbledore-esque hope that they will achieve harmony. Harmony is the word.

[MN/TLC interview 3, pp 9-10]

Nie tylko osiągnięcie kwintesencji w Hogwarcie spędzało sen z powiek Dumbledore'owi. Pamiętacie zniszczoną pod koniec HPiZF fontannę symbolizującą nieistniejące braterstwo między czarodziejami, goblinami, elfami i centaurami? Myślę, że obecność centaurów na pogrzebie Dumbledore'a świadczy o tym, że miał w dziedzinie szukania kwintesencji i tutaj pewne sukcesy. Jednak dzieło zjednoczenia czterech elementów nadal jest nieskńczone. Zarówno w Hogwarcie, jak i w całym świecie czarodziejów. Czy to przypadek, że Rowling w ostatnim tomie kazała czytać Harry'emu akurat książkę pt. ”Quintessence: A Quest”? Śmiem twierdzić, że nie. Alchemiczne dzieło dyrektora Hogwartu musi być kontynuowane. Sprzeczności muszą zostać przełamane i osiągnąć harmonię. O tym będę pisał jeszcze sporo. Chciałbym jeszcze zwrócić waszą uwagę na Flegmę. Ten, niezbyt sympatyczny, przydomek jakim Ginny obdarowała Fleur ma ogromne znaczenie. Dlegmatyczna, zimna i mokra Fleur zamierza przecież związać swe życie z Cholerycznym, gorącym i suchym Billem. Alchemiczne małżeństwo. Łączenie sprzeczności. Nieprzytomny Bill i wściekła Fleur. Pocżatek procesu. Już słyszę te ataki. Że oszalałem i szukam kamienia filozoficznego wszędzie. Cóż, akurat tutaj jestem pewien jego obecności i jeszcze o tym napiszę.
Gem
Pkuszę się w końcu o własną opinię. Szczególnie zainteresowało mnie te oto stwierdzenie. Szczególnie, że już czytajac HPiCO doszłam do takiego wnioskum ponieważ sama interesuję się w dużej mierze średniowieczem i ówczesną mitologią.

QUOTE(Absolution @ 24.02.2006 17:46)
e... a co uważacie o Czarze Ognia  jako kolejnym symbolu,podobnym do Świętego Graala ? Wspomniałam o tym w poprzednim poście..... i nikt nic nie napisał ... znaczy się co Wy o tym sądzicie?
*





Jestem bardzo przekonana o podobieństwie tych dwóch artefaktów. Ba! Nawet pewna! Zakon to dosłowne tłumaczenie angielskiego wyrazu "Order". Czyli J.K tworząc Zakon Feniksa musiała dokładnie znać, a przynajmniej orientować się w tematyce zakonów średniowiecznych. Tak więc; potwierdzono w ostatnich czasach istnienie tajemniczego Zakonu Syjonu, który miał działać od mniej więcej od 417 za sprawą dynastii Merowingów i dać początek Zakonowi Templariuszy. Jego rolą było ochranianie dziedziców i spadkobierców samego króla Dawida. Ale co najważniejsze, było on w stałym ukryciu i działał anonimowo pod przykrywką innych organizacji i zakonów. Tak więc, wpadło mi do głowy, że w V części HPiZF wiele wydarzeń do złudzenia przypominało niektóre wątki z historii ich działalności. Chociażby to, że członkowie ZF chronili jednocześnie Harry'ego, ale ich głównym celem było niweczenie planów Voldemorta, przedstawiciela zła.

Pozwólcie, że cofniemy się trochę w czasie. W roku 1243, kościół katolicki pod pretekstem zamordowania jednego z legatów papieskich (które z resztą miało niewiele wspólnego z prawdą), zorganizował krucjatę przeciwko tak zwanym "katarom", lub inaczej nazywanym "albigenistom" (były to w zasadzie ogólne nazwy, dla grupy rozmaitych i niezależnych sekt). Co ciekawe ów przedstawiciel kleru był pełen podziwu dla tychże herezji i stwierdził, że ich kazania są bardziej chrześcijańskie niż katolickie. Langwedocja wówczas nie należała do Francji i funkcjonowała jako niezależne i w przeciwieństwie do teocentrycznej Europy, tolerancyjne pod względem religii państewko. W każdym razie, jedyną twierdzą, która ostała się najdłużej, aż 10 miesięcy, była górska cytadela Montsegur. W końcu obrońcy skapitulowali, ale zdążyli wynieść przejściami podziemnymi legendarny skarb katarów. Jak później się okazało w środku działali członkowie Prieure de Sion (czyli Ordre de Sion, z fr. Zakon Syjonu), którzy od wieków strzegli owej tajemnicy. Napastnicy zastali w środku nieżywych obrońców, było to zbiorowe samobójstwo...ciekawa historia, ale już zbaczam z tematu. Twierdzę zburzono doszczętnie. Z ich to inicjatywy zdołano ocalić "skarb", i długi czas uważano go za Świętego Graala. Znana jest w świecie teoria, iż Graalem była tak na prawdę dynastia ochraniana przez Prieure de Sion od początku nowej ery wywodząca się jak już wspomniałam od króla Dawida. Podsumowując, Kościół Katolicki wystąpił niejednokrotnie w „zła”, gdyż był on świadomy istnienia owej dynastii i miał zamiar zniszczyć zagrażającego mu spadkobiercę królewskiego świętego rodu. To oczywiście nie było wygodne dla kościoła, ale to już inna historia. Natomiast Zakon Syjonu był strażnikiem tajemnicy i dynastii wybrańców. Krucjata przeciwko katarom i zniszczenie Monsegur w dużej mierze przypomina uratowanie Harry’ego, a śmierć Lili Evans była ofiarą tak samo jak samobójstwo obrońców, którzy nie chcieli dostać się do niewoli i zostać zmuszonym do wyjawienia tajemnicy.









matoos
Lol. I w dodatku post praktycznie wycięty z internetu, sądząc po wcięciach laugh.gif

Oczywiście bez podania źródła, bo po co...
Gem
A właśnie, że się mylisz!! Wypraszam sobie dry.gif ...napisałam to samodzielnie w oparciu o "Świętego Graala Świętą Krew"... jakiś czas temu skończyłam czytać. Jeżeli chcesz wiedzieć matoos, ja w tym temacie dłubię już od dawna, więc co nieco wyobraź sobie się w tym orientuję.

...tak więc proszę nie szerzyć herezji na mój temat i odsądzać od "czci i wiary"(jak zwykłą mawiać moja polonistka).
Ahmed
QUOTE
A może książki JKR to poprostu alchemiczne Dzieło? A raczej jego opis... Śmiem twierdzić, że tak. I postaram się to wykazać.


Coś specjalnie dla Ciebie o procesach alchemicznych w kontekście HP. Nie do końca mnie przekonuje ten artykuł, ale jest sporo o symbolice i przede wszystkim o alchemii.

Ech, ubiegłeś mnie z moją tezą, która przekonuje mnie w pełni - o tym już niedługo =)
Gem
To zostało udokumentowane i potwierdzone. Książka nie jest napisana wyłącznie na podstawie hipotez, ale przede wszystkim na podstawie autentycznych źródłach historycznych. To bardzo wiarygodne dochodzenie historyczne. Poza tym, akurat te informacje w ogóle nie podlegają dyskusji o ich prawdziwości, a z takowych starałam się korzystać. Niezależnie czy wierzysz w pochodzenie dynastii Merowingów, czy nie, istnienie Prieure de Sion zostało ostatecznie potwierdzone. Tak samo jak faktem jest krucjata antyalbigeńska i wydarzenia w Montsegur, których przedstawienie było moim celem nadrzędnym.

...z resztą, tu chodziło o ujmowanie mi wiedzy i inteligencji z powodu...no właśnie. Z jakiego powodu?! To naprawde takie niewiarygodne?


Polecam Twojej uwadze jakąś grubą i nudną cegłę o historii Średniowiecza.
Katon
Trzy Kolory

Czarny

Jak pisałem wcześniej, Dzieło było procesem siedmiostopniowym. Dzielono je jednak także na trzy główne fazy: czarną (nigredo), białą (albedo) oraz czerwoną (rubedo). W pierwszej materia musi zostać zredukowana (zwykle poprzez wypalenie) do swojej czystej postaci. Esencji. Należy ją pozbawić jakiejkolwiek formy i doprowadzić do stanu pierwotnego, aby mogła się odrodzić doskonalsza. Żelazo musi stać się niczym więcej jak tylko żelazem. Dusza musi osiągnąć stan świadomości nieobciążony niczym co nieistotne. Musi stać się tylko samą sobą. Swoim własnym sensem. Ta faza jest trudna i bolesna. Musi zachodzić w wysokiej temperaturze i jest poniekąd fazą destrukcyjną. Oto z czym musi zmierzyć się Harry w ZF:
- potrafi być taki jak Dudley, może nawet okrutniejszy, bo mądrzejszy
- 'dwa życia': na Privet Drive i w Hogwarcie, które miał za doskonale odrębne przenikają się, co burzy jego przyzwyczajenia i pewne oczekiwania (dementorzy, Arabella Figg, wyjec do Petunii...); wszystko już od początku zaczyna się gmatwać.
- Ron i Hermiona zostają prefektami, on natomiast nie; nie układa im się zresztą zbyt dobrze i o wiele łatwiej o konflikt.
- Syriusz pochodzi ze 'złej' rodziny; dotychczasowe, jasne podziały w umyśle Harry'ego okazują się nie przystawać do rzeczywistości
- Syriusz po części nadal jest prawdziwym Blackiem (traktowanie Stworka) chociaż tego nie chce.
- nie zawsze to co mamy za brak rozsądku jest nim w istocie (Luna)
- w Hogwarcie rządzi ktoś inny - potworna Umbridge, a miejsce, które uważał za swój dom potrafi stać się miejscem koszmarnym.
- Percy Weasley okazuje się być żałosnym i podłym człowiekiem.
- ze swoim 'obrazem w mediach'; obrazem pomyleńca bądź kłamcy, który w dużym stopniu przenosi się na stosunek wielu czarodziejów do jego osoby.
- zakaz gry w Quiditcha; robienia jedynej rzeczy w jakiej 'Harry czuł się naprawdę dobry'.
- Voldemort w jego wnętrzu; największy wróg jest jednocześnie 'częścią mnie' i potrafi na mnie wpływać.
- Snape jako dzielny podwójny agent, ale także i ofiara...
- Jamesa, żałosnego i dręczącego słabszych, oraz zadufanego w sobie do granic możliwości
- Syriusz, zamknięty jak w klatce, niemogący przysłużyć się Zakonowi.
- pierwsza miłość i zawód, nie tyle nawet dramatyczny co zupełnie nijaki.
- uwagi Hermiony o 'odstawianiu bohatera'.
- wreszcie śmierć Syriusza, po części będąca wynikiem jego błędów i słabości po której następuje uczucie totalnego osamotnienia oraz Przepowiednia, która uświadamia mu kim tak naprawdę jest i kim musi się stać; pozwolę sobie na cytat (wybaczcie, że w oryginale)

"Harry could not stand this, he could not stand being Harry anymore.He had never felt more trapped inside his own head and body, never wished so intensely that he could be somebody else."

"Whenever he was in company, he wanted to get away, and when he was alone he wanted company. Perhaps the reason he wanted to be alone was because he had felt isolated from everybody since his talk with Dumbledore. An invisible barrier separated him from the rest of the world. He was, he had always been a marked man. It was just that he had never really understood what that meant."


Oto Harry Potter - materia prima. Pozbawiony złudzeń dotyczących samego siebie. Niebędący już odbiciem i obrazem swojego ojca. Nie mogący się już definiować poprzez Quiditch, Hogwart, dychotomię z Voldemortem... Wie tylko jedno. Albo on pokona Złego, albo zostanie przez niego pokonanym. Najprostsza prawda. Jedyna prawda o nim samym. Wszystkie formy zostały wypalone. Została tylko treść.

Wielokrotnie spotkałem się z rozważaniami na temat imienia Syriusz. Co mogłoby oznaczać etc. Mam wrażenie, że to jeden ze zwodów JKR. Bo to co ma istotne znaczenie w przypadku Syriusza to jego nazwisko. Black. Nigredo. Śmierć, która jest symbolem końca pierwszej fazy Dzieła. Zauważyliście, że HPiZF zaczyna się opisem suchej i upalnej pogody? Choleryczna, gorąca i sucha faza czarna kończy się wraz z piątym tomem. Czas na albedo - fazę oczyszczenia. Flegmatyczną, zimną i mokrą...
matoos
Sposób w jaki to przedstawiasz coraz bardziej mnie przekonuje... To ma sens.
Katarn90
a mnie wręcz przeciwnie. Jestem pewien, że Rowling na pewno sporo myślała przy wymyślaniu imion, liczb itp., ale niektóre rzeczy to dla mnie bzdety o których sama Rowling pewnie nie wie. A ta teoria o liczbie "4"- wiem , że się napracowałeś Katon - ale jest dla mnie śmieszna. I nie eddytuj mi posta bo i tak mnie nie przekonasz biggrin.gif poprostu to do mnie nie trafia, nie wiem sam czemu.
Mówisz też, że to zbyt dużo jak na zbieg okoliczności, ale uwierz mi do każdej rzeczy można dopisać symboliczne znaczenie, czy to na podstawie książek, czy ruchu gwiazd albo innych dupereli. I dlatego ja uważam, że CZĘŚĆ z tych teorii to zbieg okolicznośći.
Gem
QUOTE
A próbowałaś kiedyś zweryfikować te "autentyczne" źródła historyczne? Bo na rozgrzewkę proponuję zacząć tu: Priory of Sion.
Jeśli będziesz chciała dalej podyskutować, to proponuję w nowym temacie, żeby nie śmiecić Katonowi więcej niż potrzeba.

Dziękuję. Cóż, są sepkulacje i spekulacje. Śmiem twierdzić, że jakkolwiek z moimi można się niezgadzać to jednak nie obrażają pewnego poczucia zdrowego rozsądku. Na offtopowy temat chętnie podyskutuję, ale gdzieindziej.


Bradzo chętnie :] Zanim skończymy ten offtopic, dodam jeszcze tylko jedno:
frragment wywiadu z Tracy Twyman:

QUOTE
Posiadam kopie wielu oryginalnych dokumentów. Przetłumaczyłam nawet pierwszy raz na angielski fragmenty "DS" Henry'ego Lobineau. Opublikowałam je wraz z analizą w mojej nowej książce pt. "The Merovingian Mythos". Te dokumenty, których nie posiadam, można odnaleźć w wielu różnych książkach albo stronach internetowych, np. u Paula Smitha. Znajdziesz je także w internetowym katalogu biblioteki. Możesz je obejrzeć albo wchodząc na stronę Bibliotheque Nationale, albo znaleźć je w katalogu międzynarodowej biblioteki WorldCat. Niektóre z nich można nawet wypożyczyć poprzez międzybiblioteczne zamówienie.


http://www.gildia.com/teksty/kormak/wywiady/tracy_twyman

Pierwsze co zrobiłam po przeczytaniu tej książki, to sprawdziłam autentyczność źródeł z przypisów, a przynajmniej tych do których miałam dostęp i taką możliwość. Nie wyglądały one raczej na wytwór wyobraźni.

Poza tym, już nie chodzi nawet o autentyczność tamtych wydarzeń. Zdarzenia te są ogólnie znane. Nawet jeżeli nie byłoby w nich ziarna prawdy, to w takim razie funkcjonują jako legenda Średniowieczna. Tak czy siak, widać w nich podobieństwo do podanych wcześniej sytuacji z HP i jestem zdania, że Rowling też o nich doskonale wiedziała.

Hmm... Zaczynam tu funkcjonowac jako spec od karkołomnych symbolistycznych wykładni, ale nawet ja nie dostrzegam żadnego podobieństwa.
Ahmed
Katonie, wyłożyłeś kawę na ławę. Czekam na albedo i rubedo... No i w tym co piszesz jest nieco więcej przekonania (ale teoria ta sama) niż w mugglenetowskich dywagacjach.

Katarn, jeśli nie przekonuje Cię teoria Katona to spójrz na poprzednią stronę i odnajdź linka, którego zarzuciłem. Może po przeczytaniu o całym procesie nigredo-albedo-rubedo będziesz nieco mniej sceptyczny wobec tej idei...
Katon
No cóż, jednych śmieszy to, innych tamto. Mnie na przykład śmieszy aprioryczne odrzucanie oparte na intuicji. Jeśli częśc teorii to przypadek, a część nie to mamy do czynienia z jajkiem w połowie świeżym, w połowie zaś zesputym. W takie jajka akurat nie wierzę. Tak jak nie zwykłem wierzyć w spiskowe teorie dziejów, co nie przeszkadza mi wierzyć w spiskowe teorie książek. Bo książkę pisze autor, i jeśli wystarcza mu erudycji i talentu to jest w stanie utkać wielowarstwową mozaikę. Myślę, że będziesz musiał (do Katarna) jeszcze bardziej naciągnąć swoją wiarę w przypadki jeśli sprawdzą się przewidywania wywiedzione z tej teorii dotyczące VII tomu. A jestem dziwnie spokojny, że się sprawdzą. I to nie tylko te oczywiste. Jutro będzie o albedo i rubedo. Oraz kilka dorobiazgów.
Katarn90
ty to robisz w drugą stronę niż JKR, zgadza się? ona z symboli wyprowadza postacie (wg ciebie) liczby, miejsca itp. A ty odwrotnie - z postaci, miejsc, liczb symbole. I właśnie mi chodzi o to od strony JKR. To mnie nie przekonuje.
Jajko jest spójne, składa się z żółtka i białka, więc rzeczywiście nie może być na pół świeże. Ale te teorie czasem mówią o całkowicie innych przypadkach, więc to porównanie jest jakby w sumie złe.
Wszystko wyjaśni się w VII tomie. Mówiłeś, że na podstawie tych symboli i innych operacji zastosowanych przez JKR możesz przewidzieć sporo rzeczy w VII tomie. Chciałbym poznać te twoje teorie, by po premierze VII t. wrócić do tego tematu i sprawdzić czy się zgadzają.

Obawiam się, że te teorie nie są moje, jakkolwiek faktycznie, wierzę, że przewidywania oparte na ich podstawie się sprawdzą. I oczywiście zamieszczę tutaj te przewidywania. Czymś innym jest odnajdywanie odseparowanych od siebie symboli, czym innym zaś pewnego systemu symboliki. Z tego, że Syriusz to symbol psa, a Minevra to rzymska bogini mądrości oczywiście nic nie wynika. Ale z tego, że pewne symbole łączą się ze sobą i przeplatają, lub pojawiają się równolegle na kilku płaszczyznach fabuły coś wynikać zwykło. Nie prezentuje tu wiedzy tajnej. Rowling, osoba przyznająca się do fascynacji średniowieczem i odznaczająca się pewną erudycją mogła to wszystko wiedzieć i uczynić z tego pewien szkielet. Oczywiście mogło tak nie być, ale sama myśl, że taka inspiracja mogła mieć miejsce nie wydaje mi się jakąś strasznie karkołomną teorią.
Katon
Biały

John Granger po przeczytaniu HPiZF postawił dwie tezy. Pierwsza - Dumbledore zginie. Cóż, żeby przewidzieć ten fakt nie trzeba było odwołań do alchemii, Granger zresztą to przyznawał (aczkolwiek zaskakujące jak wielu czytelników zupełnie się tej śmierci nie spodziewało). Druga - HPiKP rozpocznie się w deszczowy bądź mglisty chłodny dzień. Trafił. Wg. mnie raczej przewidział. Po skończonej fazie nigredo, fazie suchej i gorącej, przyszedł czas na albedo - mokrą i chłodną. Fazę oczyszczenia i przygotowania materii do przekształcenia w Kamień. Surowa, ciagle jeszcze gorąca materia prima (ciągle cierpiąca po bolesnym nigredo dusza) nie jest w stanie stać się od razu budulcem Kamienia Filozoficznego. Potrzebuje obmycia i oczyszczenia. Faza biała jest etapem przejściowym. Podobnie zwykło się mówić o HPiKP - bardziej jako o wstępie do siódmego tomu, niż o samodzielnej części. Spotykałem się też ze stwierdzeniami (zarzutami... tak czy inaczej zgodnymi z moimi odczuciami), że szósty tom jest dosyć statyczny. Akcja przebiega dosyć wolno, nie dzieje się zbyt wiele spektakularnych rzeczy. Atmosfera miejscami jest wręcz trochę senna. Myślę, że nie będzie nadużyciem, jeśli nazwę HPiKP książką 'flegmatyczną'. Szczególnie po zdecydowanie 'choleryczym' piatym tomie. Sam Harry zna już swoje przeznaczenie. Jest już spokojniejszy i nie ma w nim już buntu. Wie kim jest i wie co musi zrobić. Lekcje z Dumbledorem to nie tylko poznawanie przeszłości Voldemorta. To także przygotowanie do walki z nim. Poznanie podobieństw i różnic. Poznanie wroga i ciągłe poznawanie siebie. Spokojne przygotowania do konfrontacji, która jest nieunikniona. Harry jeszcze raz dowiaduje się, że tak naprawdę jedyną bronia, którą dysponuje jest jego zdolność do miłości. Dyrektor nie traci czasu na naukę skomplikowanych zaklęć i klątw. Voldemort i tak z łatwością by się z nimi uporał. To właśnie 'czyste serce' i 'nienaruszona dusza' są siłą Pottera. Im to serce będzie czystsze, tym będzie potężniejszą bronią. Potter zdaje się ciągle jeszcze tego nie pojmować, ale Dumbledore rozumie to doskonale i właśnie uświadomienie tego Harry'emu jest jednym z głównych celów ich spotkań. Na końcu tomu ginie Biały czarodziej. To znowu symbol końca fazy, tym razem albedo, które było czyszczeniem i przygotowaniem materiału, duszy, do ostatniego etapu - rubedo, w którym wszystkie sprzeczności zostaną przełamane bądź złączone. Także, a może przede wszystkim, te wewnętrzne.
Katon
Czerwony

Czas na kilka zdań o ostaniej fazie przemiany - rubedo. To właśnie w niej wszystkie przeciwieństwa muszą być ujawinione i przełamane, aby zakończyć proces produkcji Kamienia. HPiZF rozpoczynał się podczas gigantycznych upałów. Kolejny tom przywitał nas chłodem i mgłą. Jestem pewien, że w ostatniej części dominować będzie kolor złoty. Złoty świt, złoty zachód słońca... Takich opisów oczekuję. Zwiastuje to (raczej poszlakowo) pewien cytat z ostatniej strony szóstego tomu:

“Harry felt his heart lift at the thought that there was still one last golden day of peace left to enjoy with Ron and Hermione”

Oczywiście to nic takiego. Można wzruszyć ramionami. Kto nie chce nich wzrusza, przejdźmy dalej. W literaturze alchemicznej mamy wiele nazw na efekt finalny całego procesu. Kamień filozoficzny bywa m. in. nazywany: kwintesencją, czerownym królem (strasznie to brzmi, ale skąd biedni alchemicy mogli wiedzieć...), czerownym lwem, sierotą (jak Boga kocham nie wiem czemu) oraz feniksem. Wymieniłem akurat te z nazw, co wydają mi się w kontekście tych dywagacji bardziej znamienne niż inne. Skupmy się na 'czerwonych' bohaterach. Wątpie, by byli oni symbolami samego kamienia (jestem wręcz pewien, że tak jest), ale myślę, że w czerownej fazie dramatu odegrają wielką rolę. O Weaslayach nie będę się rozpiywał. To jedni z głównych bohaterów książki i co by się z nimi nie stało i tak nie będzie to dowodem na sensowność tej teorii. Jestem natomiast przekonany, że sporą rolę będzie miał do odegrania minister Rufus Scrimgeour. Imię zobowiązuje i podejrzewam, że ujrzymy go w zaskakująco pozytywnej roli. Obudzi w sobie odwagę i męstwo jakiego w sumie można się było po nim spodziewać i ostatecznie wylezie z butów po Knocie. Nie on jednak jest najistotniejszym czerwonym bohaterem. Gdzie mu do Rubeusa Hagrida. Kolejnego, po Blacku i Albusie bohatera, który stanie się symbolem całej fazy rubedo. Nie wiem czy zginie. To faza finalna. Etap w którym powstaje kamień. Nie musi zakończyć się śmiercią Hagrida, ale napewno możemy oczekiwać OGROMNEJ roli jaką odegra. Pamiętajmy, że Hagrid był pierwszą 'magiczną' postacią jaką poznał Harry. Otwiera jego przygody i estetyka kompozycyjna także przemawia na korzyść jego dużej roli. Znając jego bezinteresowność, prostotę, szlechetność i oddanie dla Dumbledore'a oraz jego młodzieńczą 'przygodę' z Riddlem możemy się po nim spodziewać wielkich czynów. Oczekuję też wielu 'siódemnkowych' elementów. Może jakiś siedmiodniowy czy siedmiogodzinny 'deadline'? Będę wypatrywał kwadratu wpisanego w okrąg, lub nawet kwadratu zmieniającego się w okrąg, oraz Fawkesa blisko początku książku. W alchemicznej symbolice feniks jest zwiastunem rozpoczęcia się ostatecznej fazy. No i oczywiście rozwiązanie wszystkich polaryzacji i sprzeczności... Ale o tym w następnej części.
Katarn90
no dobra, to już jest trochę rozumniejsze. Czekam na następne wyjaśnienia i dziwię się, że te wszystkie symbole znała i bawiła się z nimi gospodyni domowa, bez grosza przy duszy.
Katon
Nauczycielka. A grosz przy duszy nie ma nic do erudycji. Nie piłeś nigdy z krakowskimi menelami, masz prawo nie wiedzieć.

O lol, Katon, masz u mnie plusa tongue.gif
Katarn90
matoos - jakiś sentyment do krakowskich meneli?
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.