Hmm może, może... jednak w takim przypadku nie można chyba mówić o uratowaniu życia..ee.. personalnie. Pożyczenie niewidki , bez względu na to, czy w jakiś sposób uratowała Snape'owi tyłek , nie może być równoznaczne z tym, że James uratował mu życie własnymi rękami i Snape dlatego tak bardzo nie może po dziś dzień tego znieść. Jak wiadomo, sam Dumbledore to powiedzieł, gdy jeden czarodziej ratuje życie drugiemu tworzy się między nimi więź - i ta więź, ten dług wdzięczności niewątpliwie łączy Jamesa i Severusa. Nie wydaje mi się jednak, by pożyczka peleryny taki dług mogła wywołać... ech poczucie winy i pewne wyrzurty sumienia być może. Ale z tym też nie przesadzajmy.
Snape znowu nie taki ckliwy, żeby aż tak żałować feralnej w swej skutkach pożyczki, która jemu uratowała życie, ale uniemożliwiła ratunek rodzinie Pottera - jedynym punktem zaczepienia jet tu Lily. Jej Snape mógł naprawdę żałować.
Co do opowieści Lupina i owego ratunku jaki James bohatersko niósł swojemu odwieczemu wrogowi... cóż, ja również mam dziwne wrażenie, że wyjaśnienie Lupina nie wystarczy, by rozwiązać kwestię długu wdzięczności oraz złości Severusa wobec Pottera.
Jednak ja patrzę na to nieco inaczej - i tu maleńki off, a jakżeby - mam wrażenie, że wyjaśnienia Lupina nie są pełne. Może on nie wie wszystkiego, na temat tragicznych wydarzeń, jakie się rozegrały w ich młodości. Przecież Lupin całą historię zna z opowiadań (sam nie mógł jej przecież zapamiętać). Nie wiemy, czy to co zostało mu przekazane jest cała prawdą. Jak dla mnie dziwne jest... że Snape zobaczył go na końcu tunelu. Lupin spędzał pełnie w Chacie. Był tam prowadzony przed przemianą, więc czy tak beztrosko sobie chasał po tunelu... tudzież po błoniach?
Według mnie, skoro Dumbledore podjął wszelnie możliwe środki, żeby prawda o Remusie nie wyszła na jaw jak i niebezpieczeństwo związane z jego pobytem w szole było zażegnane - wpowadzić musiał magiczne zabezpieczenia, takie , aby Remus w wilkołaczej postaci chaty opuszczać nie mógł. Tylko czarodziej mógł owe zabezpieczenia przełamać (czyli pozostali Huncwoci, i dlatego wszyscy udawali się na nocne schadzki).
Wydaje się więc dziwne, że Snape zobaczył Lupina PRZEMIENIONEGO na końcu tunelu... jak dla mnie to podejrzane.
Może Lupin nie wie po prostu wszystkiego. Może Snape zawędrował do chaty i dopiero tam natknął się na wilkołaka - to byłoby dla mnie bardziej zrozumiałe, a i sam akt ratowania życia bardziej dramatyczny.
Powiedzmy...ech... załóżmy, że Snape mógł zostać wtedy poważnie ranny, albo o mały włos ranny - wtedy pomoc Jamesa naprawdę mogłaby zostać uznana za "uratowanie życia", bo zwyczajne wyciągnięcie go z tunelu jakieś takie... hmm... mało tragiczne mi się wydaje, by Snape był później zobowiązany wobec Jamesa za uratowanie życia. Przecież skoro widział na końcu tunelu wilkołaka... to nikt nie musiał go nakłaniać do ucieczki - sam pewnie dałby nogę aż by się za nim kurzyło!
Musiało się tam dziać coś więcej! Musiał być to NAPRAWDE odważny czyn Jamesa, i NAPRAWDE poważne zagrożenie życia Snape'a, by zostali związani magiczną więzią.
Lupin mógł nie wiedzieć co się w istocie wydarzyło - może nie chcieli go stresować?
Dlatego myślę, że kwestia uratowania życia Snape'owi jest jednak związana z wydarzeniami z wilkołakiem, jednak niekoniecznie dokładnie zrelacjonowana przez Lupina, który niczego nie był świadom i wie tylko tyle, ile mu powtórzono...
(ech, wiem, że doszukuje się dziury być może... ale ja lubię gdybać

)
Jednak co do wykorzystania peleryny, nadal obstaję przy rozwiązaniu, że na 90% była wypożyczona Snape'owi . Sam Snape jest kluczowy dla całej serii i nie zdziwi mnie, gdy okaże się, że wszystko od początku kręciło się róweniż wokół jego odoby. I być może tego pamiętnego dnia kiedy zginęli Potterowie uratowała mu życie. Jednak ja mam wrażenie, że ważniejsze jest CO Snape wtedy robił - musi sie to jakoś z Potterami wiązać.
Hm... może przybył pod peleryną do ich domu jako pierwszy, jeszcze w momencie gdy Voldemort rzucał Avadę na Harry'ego. Snape jako że nie mógł już niczemu zapobiec, i przybył na miejsce jak dom "wylatywał w powietrze"... jedyną rzeczą jaką zrobił było przeszukanie zgliszczy. I...hehe.. uratowanie pociechy Potterów spod gruzów. No bo czy nie wydaje wam się dziwne, że Harry - niemowlak - przeżył zawalenie się domu?
Że przeżył Avadę, to nie dziwota (

) jest na to stosowne wytłumaczenie, ale dlaczego przeżył ... bez żadnych uszkodzeń ciała, tąpnięcie, które nastąpiło gdy Vold stracił moc? Przecież to było małe, drobne dziecko, a zawalił się na niego DOM!
Może to Snape go wyciągnął w porę i powiadomił Dumbledore'a o tym co zaszło... a ten kazał mu Harry'ego pilnować, i czekać na osobę, którą po chłopca przyśle. No i Snape czuwał, ukryty pod niewidką, aż zjawił się Hagrid.
A dlaczego Dumbel nie polecił Harry'ego zabrać Snape'owi? Cóż niezbadane są wyroki Dumbledore'a - na pewno mógł mieć ważny powód!