Jakoś tak natchnął mnie katoński twór i powstało - wieczorne bimbanie sobie.
Tak ! – Nie.
Tak! – Nie.
Czekaj, czekaj!
Trochę głośniej!
Coś jak niegdyś
Znanego Katona pieśń.
Tylko mocniej.
Antyswój ja
Prawie
Sam siebie oszukał.
Myślał, że zabawa
I po zabawie.
Za dobrą zabawę
Najgłośniejsze brawa!
I owacje.
To proswój ja
Przypomniał sobie
O sobie
I dał znać,
By wykonać:
Głowie po głowie!
Tak stoją po znowu raz
I dają wzajemnie
Dobre rady.
To daremnie!
I to daremnie.
Ale przecież
Nie da się
Ich dwóch
Bez zwady.
Tak stoją znowu
Po raz znowu.
Było ich:
Dwa.
A nawet
Trzech.
Obu
Rozdzielał
Przezroczysty!
Ja.
Lekki śmiech.
Bez: „haha”.