QUOTE(TimmY @ 25.06.2008 00:16)
Zajrzalas ile ma gram JEDYNE 100 g? I ile ma paczka?
W okolicach 340 kcal, z tego co pamiętam (zależy jeszcze które, osobiście najbardziej lubię te z jogurtem). Tyle, że takie płatki po pierwsze są leciutkie i na 100 gram wchodzi ich mnóstwo (prawie pół paczki), a po drugie to są te dobre kalorie. Pełne ziarna i tak dalej, świetnie regulują przemianę materii

. Ja w czasach największego rygoru jadłam 30 gram płatków z jednym małym kefirkiem Danona, co dawało razem około 120 kcal. Czyli tyle co kromka chleba z czymś nietuczącym, a zdrowsze (no i urozmaicenie).
Co się tyczy jedzenia, to wątpię żeby któreś z Was sięgało mi do pięt, niejadki

.
Na śniadanie od sześciu lat jem tylko i wyłącznie Fantazje "Czekoladowe Inspiracje" z chrupkami czekoladowymi. Czasem z braku laku mogą być te z wiórkami (też czekoladowymi), ale niechętnie. Nie dlatego, że je uważam za jakieś super dietetyczne (200 kcal), tylko się uzależniłam

.
Oprócz tego spożywam: ryby (głównie łosoś, tuńczyk i sola), owoce morza (rzadko, bo mi się robić nie chce, ale mam swoje ulubione spaghetti z owocami morza w pewnej greckiej knajpie), białe pieczywo (okropnie tuczące, ale uwielbiam, w tym maślane), płatki Nestle Fitness z kefirem, pasty Abbasa (kawiorowa, łososiowa i tuńczykowa), surówki wszelkiej maści, surowe i gotowane warzywa, żółty ser (najchętniej łyński), chudy lub maślankowy twaróg i twarożek goły albo ze szczypiorkiem, naleśniki z twarogiem i z dżemem, sałatkę surimi z jajkiem (taką kupną, u nas w supersamie sprzedają i pokochałam), makarony z warzywami i/lub rybką na różne sposoby, pierogi ruskie oraz z serem i śmietaną (w ramach szaleństwa). Z soi kotlety, gulasze, rozmaite kofty i samosy, takie tam. Pizzę, ale rzadko. Czasem, od mega-wielkiego dzwonu dam się skusić na kawalątek kurczaka z KFC. A, i jeszcze chińszczyznę lubię, tofu zasmażane i takie tam. Ale też nie robię sama, bo jestem leniwa i mi się nie chce, tylko zamawiamy z naszej ulubionej chińskiej knajpy.
Nie spożywam (lub w ilościach śladowych): mięsa innego niż z ryb i owoców morza, ziemniaków, frytek. Zup poza raz na ruski rok owocową. Alkoholu (nie mogę). Słodyczy (no, staram się - bo od niedawna też nie mogę). Napojów innych niż kawa lub cola light. Kawa tylko z mlekiem chudym (z tłustym jest obrzydliwa), w dużej ilości. Cukru jako takiego. Praktycznie żadnych sałatek, nie przepadam za sosami a bez sosów są fuj. Jedyny wyjątek to te z McDonalda (czasem) lub skomponowany przez siebie bar sałatkowy z Pizza Hut (ale bez pieczywka). Z Maca lubię też owocojogurt, pycha. W zasadzie smażonego nie spożywam nic, jak już to grillowane czy tam z rusztu (łosoś lub jaka inna rybka czy różne warzywa). Tofu zasmażane z warzywami stanowi chyba jedyny wyjątek. Czego ja tam jeszcze nie jem? No w zasadzie niczego poza tym wymienionym w rubryce: spożywam

. Jogurtów innych niż cholerna Fantazja, mleka innego niż 0% albo 0,5% (nie znoszę, a już śmietana... ble)... Hm. Nie zapomnę, jak z wielkiego przyjęcia, które urządziła kiedyś teściowa (poniekąd na moją cześć) nadawał się dla mnie tylko ser mozarella w plasterkach przekładany pomidorkiem

.