Taki oto artykuł znalazłam na onecieco o tym sądzicie?
padłam po przeczytaniu przysięgi: '...będziesz się mógł dzielić ze mną materiałem genetycznym...'
czy świat zwariował?
po co ateistom takie substytuty?
Avadakedaver
09.12.2007 21:56
po co? ja wiem p oco. chciałbym mieć fajnąceremonię i w ogóle, podobnie jak podejrzewam większość śmiertelników, biezmowania nie posiadam, to se w kościele nie lajsnę. a ślub cywilny jest taki sztywny.
dla mnie takie coś to super frajda, tylko fakt - przysięga do bani.
Bo też chcą mieć ładne zdjęcia na których para młoda śmiga odstawiona jak na otwarcie kanału

Treść przysięgi rzeczywiscie tym punktem powala, ale sami ją układali, więc najwyraźniej było im to po cos potrzebne [tyle że jak już upchnęli tam tańce, śmiechy, śpiewy, to mogli cały ten seks nazwać trochę mniej encyklopedycznie {chyba, ze to taka metoda antykoncepcyjna - obrzydzenie przez pseudo-naukowe nazywanie wszystkiego co kojarzy się z TYM xD}].
Przynajmniej udało im się pobrać zgodnie z własnymi przekonaniami. Ciekawe tylko, czy mieli takie 'atrakcje' jak te opisane
tutaj.
kurde, ale to strasznie żałosne jest.
i śmieszne.
żadnego piękna, ani 'małego dzieła sztuki' tu nie uświadczysz. raczej kicz i zadęcie.
Ten konkretny przypadek jest. Ale posrod n kolejnych moze sie trafic zgoła odmienny.
Aha - czy gdyby identyczną oprawę miał typowy slub koscielny, to czy nadal byłby taki kiczowaty?
harolcia
09.12.2007 22:09
Zgadzam się z Lilith. Dla mnie to żałosne, tak jakby chcieli podrobić ślub kościelny. I nie mówię, że jestem na nie i w ogóle, ale jak dla mnie to nie ma hmm... najmniejszego sensu. Taka szopka. I tyle.
Po przysiędze spadłam z krzesła ze śmiechu...
QUOTE(Lilith @ 09.12.2007 21:04)
kurde, ale to strasznie żałosne jest.
i śmieszne.
żadnego piękna, ani 'małego dzieła sztuki' tu nie uświadczysz. raczej kicz i zadęcie.
Zgadzam się w zupełności.
QUOTE(Child @ 09.12.2007 22:09)
Aha - czy gdyby identyczną oprawę miał typowy slub koscielny, to czy nadal byłby taki kiczowaty?
masz chyba na mysli wesele, bo śluby kościelne są do siebie bardzo podobne.
wszystko zalezy od ludzi i takze wierzacy odstawiają pompe, ale tu raczej chodzi o fakt, że ateista nie może ( bo nie chce) wziąć ślubu kościelnego, to wymysla sobie własną ceremonię, notabene bardzo podobną w formie do slubu koscielnego.
jaka to przedstawa wartosc i czy ma szanse przetrwania w tradycji?
Avadakedaver
09.12.2007 22:22
QUOTE(harolcia @ 09.12.2007 21:09)
Zgadzam się z Lilith. Dla mnie to żałosne, tak jakby chcieli podrobić ślub kościelny. I nie mówię, że jestem na nie i w ogóle, ale jak dla mnie to nie ma hmm... najmniejszego sensu. Taka szopka. I tyle.
Po przysiędze spadłam z krzesła ze śmiechu...
ale pierd*lisz.
czy to takie straszne że też chcą miećjakąś fajną imprezkę? oficjalkę?
avalanche
09.12.2007 22:23
puste. jak dla mnie.
a tekst przysięgi to taka wyliczanka
Aha. I mam jakieś takie nieodparte wrażenie, że te twory jak ten Związek Racjonalistów, czy jak to się tam nazywa, naprawdę niewiele się różnią od wszelkich związków wyznaniowych. Serio.
I tyle chciałem wiedzieć. Merci. Bałem się, że to negatywne nastawienie wzięło się z samego faktu 'humanizmu' ceremonii.
Ogolnie ateiści w kwestii ślubów nie-cywilnych mają przesrane. zorganizują coś na podobieństwo kościelnego - to odezwą się głosy, że kopiują. wezmą kościelny [bo mama prosiła/bocośtam] - będzie ze dupa a nie ateiści

Z resztą powtórze - ten konkretny przypadek był po prostu kalką. Nie wiemy co się zrodzi przy kolejnych ceremoniach. Tradycja nie tworzy się po pierwszym razie.
A wartości? Love is in the air...
harolcia
09.12.2007 22:28
QUOTE(Avadakedaver @ 09.12.2007 21:22)
QUOTE(harolcia @ 09.12.2007 21:09)
Zgadzam się z Lilith. Dla mnie to żałosne, tak jakby chcieli podrobić ślub kościelny. I nie mówię, że jestem na nie i w ogóle, ale jak dla mnie to nie ma hmm... najmniejszego sensu. Taka szopka. I tyle.
Po przysiędze spadłam z krzesła ze śmiechu...
ale pierd*lisz.
czy to takie straszne że też chcą miećjakąś fajną imprezkę? oficjalkę?
Nie, to nie jest straszne... dla mnie to jest żałosne, naśladowanie w pewnym stopniu wierzących, pokazanie, że 'my też możemy mieć fajną imprezkę', 'u nas też może być przysięga i w ogóle jak u wierzących, tylko trochę inaczej. nawet lepiej, bo...'Jak dla mnie to jest podkreślenie równości między ateistami a wierzącymi.
Poza tym oficjalka dla mnie to raczej w takiej sytuacji to ślub kościelny, a nie humanistyczny...
Avada, przeciez istnieje cos takiego jak wesele, wiec, jak chcesz miec fajna imprezkę, to po cywilnym nie ma przeszkód.
smieszy mnie to po prostu i troche żenuje.
jak dla mnie to żalosne jest wasze nastawienie co do tego. Para sie kocha, ma inne przekonania niż wy, jeśli chcą tak przypieczętować swój związek to ich sprawa i nic (mówiąc dosadniej - GÓWNO) wam do tego

QUOTE
kurde, ale to strasznie żałosne jest.
i śmieszne.
żadnego piękna, ani 'małego dzieła sztuki' tu nie uświadczysz. raczej kicz i zadęcie.
te słowa raczej bym przykleił do ślubu kościelnego, spora ilość par decyduje się na tą ceremonie po to, aby mamusie i tatusie nie czuli sie zawiedzeni, bo co to za związek, bez ślubu kościelnego?
A małe dzieło sztuki, podejrzewam, że jak najbardziej może pasować do tego typu ślubu. W ślubie kościelnym jest wszystko schematyczne, a w tym przypadku, o ile dobrze tekst zrozumiałem, para sama decyduje o jego kształcie, może przekazać drugiej osobie dokładnie to co myśli i czuje, wybrać fajne miejsce, zbudować fajną atmosfere, a nie wkuwac na pamieć schematy...
zazdroscicie im czy jak, ze tak sie bulwersujecie?
wybacz, ale nie jestem przekonana, czy w kilku zdaniach mozna przekazac drugiej osobie to co sie myśli i czuje.
poza tym, jezeli slub koscielny jest dla mamusi i tatusia, to taka ceremonia jest dla kogo? czy nie jest tak, ze skoro nie chcemy w kosciele, to zeby pocieszyc mamusie i tatusia robimy mini kopie?
i wreszcie nie mam do nikogo pretensji, ze chce jakos uroczyscie przezyc ten dzien, tylko po co to smieszne zadecie?
tyczy sie to takze koscielnych slubow/wesel i w ogole calej tej otoczki... druhny w dziwnych kieckach, swiecace serca na stole, scianach, limuzyna itp
osobny temat powinny miec takze zdjecia slubne w roznych przedziwnych pozach...
QUOTE
wybacz, ale nie jestem przekonana, czy w kilku zdaniach mozna przekazac drugiej osobie to co sie myśli i czuje.
IMO - lepsze swoje, acz koślawe wyznanie, niz wyuczone na pamiec i powtarzane tysiace razy przez dziesiatki tysiecy ludzi
avalanche
09.12.2007 23:00
takim sposobem można tworzyć różne warianty ślubów

ślub cywilny coś ci daje np. z prawnego punktu widzenia. kościelny do tego jeszcze dokłada swoje religijne zobowiązania. a w humanistycznym czegoś takiego nie widzę ;d nie wiem czy taki poważny związek powinien się rodzić tylko z chęci bardziej artystycznej wizji ceremonii.
IMO jezeli wyznanie dobre i sprawdzone, to czemu nie? nie znaczy to, ze jest nieszczere.
Tłum: Yes! We're all individuals!
Avadakedaver
09.12.2007 23:18
ludzie zrozumcie, tu nie chopdzi o żadne naśladowanie. tu chodzi o przyjemność i w ogóle. nie mówcie mi że wesele może zastapić ślub. na ślubie ludzie się cieszą że wreszcie oficjalnie są razem ,a na weselu sięcieszą bo już są.
czy wyście sięnigdy nie żenili? /żenial xD
Nie będę wchodził głębiej w temat. Chciałem tylko napisać, że w kluczowych momentach życia sprawdzone i uświęcone tym, że wymawiały je miliony osób formułki mają większą siłę i dostojeństwo niż własne wydumy. Nie tyczy się to tylko ślubów, ale też wszelkich przysiąg i deklaracji.
W ogóle małżeństwo to nie jest coś, czemu dowolną formę nadają małżonkowie. Formę nadaje mu prawo i/lub religia. Jeśli ktoś nie wierzy to prawo i zwyczaj. Jeśli się komuś nie podoba to co sobą definiuje małżeństwo niech żyje na kocią łapę, wielkie mi mecyje.
QUOTE(Avadakedaver @ 09.12.2007 23:18)
ludzie zrozumcie, tu nie chopdzi o żadne naśladowanie. tu chodzi o przyjemność i w ogóle. nie mówcie mi że wesele może zastapić ślub. na ślubie ludzie się cieszą że wreszcie oficjalnie są razem ,a na weselu sięcieszą bo już są.
czy wyście sięnigdy nie żenili? /żenial xD
no, to masz slub cywilny. mozesz sie cieszyc.
Jarać się szybkim podpisaniem papierka, bo następni stoją w kolejce i za dwadzieścia minut muszą być już w kosciele. Kewl.
PrZeMeK Z.
09.12.2007 23:42
Ej, ale to śmieszne jest po prostu. Jeśli chodzi o zabawę - typowe polskie wesele nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek religią, więc się nada. Jeśli chodzi o fajną ceremonię ślubną - wtedy bardziej rozumiem, ale czy naprawdę trzeba na każdym kroku podkreślać, jakim się jest fajnym, bo się samemu ułożyło słowa przysięgi?
Przeraża mnie owczy pęd do "indywidualizmu".
a mnie przeraża wilczy pęd do tłumenia indiwidualizmu... co wam kurna do tego? zyj i daj zyc innym.
QUOTE(Child @ 09.12.2007 23:37)
Jarać się szybkim podpisaniem papierka, bo następni stoją w kolejce i za dwadzieścia minut muszą być już w kosciele. Kewl.
w ktorym kraju tacy chętni do zawierania małżeństw, ze az w kolejkach trzeba stac?
PrZeMeK Z.
09.12.2007 23:58
Avalon, nie o to chodzi. Napisałem "indywidualizmu" w cudzysłowie, bo chodzi mi o oryginalność dla samej oryginalności. Przecież ludziom biorącym ślub np. pod wodą nie chodzi o to, że taki ślub wyrazi ich wzajemną bliskość, tylko o oryginalność i rozgłos. A pewne rzeczy naprawdę lepiej zostawić tak, jak były zawsze.
Chciałbyś, by kogoś Tobie bliskiego np. pochowano w różowej trumnie malowanej w kwiatki przy akompaniamencie Dody?
nie wiem czy bym chcial, ale napewno nie mial bym nic przeciwko jesli by sobie tego zyczyl. proste.
QUOTE
wybacz, ale nie jestem przekonana, czy w kilku zdaniach mozna przekazac drugiej osobie to co sie myśli i czuje.
poza tym, jezeli slub koscielny jest dla mamusi i tatusia, to taka ceremonia jest dla kogo?
Dla tych, których trzeba przekonać o swojej czystości ideologicznej. O swoim "racjonaliźmie". Bo racjonalizm serwowany w ten sposób coraz bardziej kojarzy mi się z pewną ideologią. Ze WSZYSTKIMI konsekwencjami tego faktu.
Avadakedaver
10.12.2007 00:12
QUOTE(Lilith @ 09.12.2007 22:32)
QUOTE(Avadakedaver @ 09.12.2007 23:18)
ludzie zrozumcie, tu nie chopdzi o żadne naśladowanie. tu chodzi o przyjemność i w ogóle. nie mówcie mi że wesele może zastapić ślub. na ślubie ludzie się cieszą że wreszcie oficjalnie są razem ,a na weselu sięcieszą bo już są.
czy wyście sięnigdy nie żenili? /żenial xD
no, to masz slub cywilny. mozesz sie cieszyc.
ze ślubu cywilnego fotki fajnymi nie są. i nie widze w tym przyjemności z ceremonii.
a formułka jest nienormalna i mogłaby zostać taka jak w kościele, ale c oinnego formułka a co innego pomysł samego ślubu w muzeum.
Ta całą ceremonia humanistyczna to po prostu śmiechu warte.
Co do ślubu kościelnego, to strasznie denerwuje mnie fakt, iż jest to społecznie niejako obowiązkowe. I to bez względu na to, czy się jest wierzącym i łażącym do kościoła trzy razy dziennie, czy uważa się za ateistę. Nie mówię że to jest złe. Sama chciałabym w przyszłości założyć białą suknię, mieć taką "uroczystość" (mimo iż do pierwszej grupy ludzi o których wspomniałam na pewno się nie zaliczam). Szkoda tylko, że nie ma (przynajmniej w Polsce) żadnego innego wyboru dotyczącego ceremonii ślubnej. Bo przecież cywilny nie ma aż takiej oprawy.
QUOTE
Jarać się szybkim podpisaniem papierka.
Bardzo fajnie to zostało ujęte. Nie ma to tej "oprawy". Czysta formalność. A jednak nawet niewierzący chcieliby ten jakby nie patrzeć ważny moment w ich życiu przeżyć jakoś bardziej niż trzyminutowa pogadanka i autograf na kawałku papieru.
Najlepszym wyjściem byłoby no jakoś tak... Rozwinięcie tego cywilnego? Nie wiem jak to nazwać...
A co do wesela, to zarówno po kościelnym jak i cywilnym można zrobić huczne, wiec tutaj nie widzę różnicy.
Avadakedaver
10.12.2007 00:16
QUOTE(anagda @ 09.12.2007 23:14)
Co do ślubu kościelnego, to strasznie denerwuje mnie fakt, iż jest to społecznie niejako obowiązkowe. I to bez względu na to, czy się jest wierzącym i łażącym do kościoła trzy razy dziennie, czy uważa się za ateistę. Nie mówię że to jest złe. Sama chciałabym w przyszłości założyć białą suknię, mieć taką "uroczystość" (mimo iż do pierwszej grupy ludzi o których wspomniałam na pewno się nie zaliczam). Szkoda tylko, że nie ma (przynajmniej w Polsce) żadnego innego wyboru dotyczącego ceremonii ślubnej. Bo przecież cywilny nie ma aż takiej oprawy.
no teraz masz ślub humanitarny.
tfu, humanistyczny.
PrZeMeK Z.
10.12.2007 00:17
Ja tam zostanę przy swoim, tradycję, psia jej mać, trzeba szanować. Ten świat i tak już jest wystarczająco pokręcony. Potrzebna nam jakaś stałość.
a czy ktos ci zabiera prawo do slubu koscielnego? chcesz to bierz i podtrzymuj tradycje, a niepotepiaj innych, ze nie zgadzaja sie z Twoimi pogladami.
avalanche
10.12.2007 00:19
zawsze mi się wydawało, że jest dość jasny podział. ktoś nie chce mieć z religią nic wspólnego to ma od tego cywilny. można by zastanowić się nad estetyką przebiegu ślubu cywilnego, ale to raczej kosmetyka. a ten humanistyczny wyrasta na jakąś "trzecią drogę". nie wiem tylko w jakim kierunku to zmierza.
Avadakedaver
10.12.2007 00:24
jak to. oprawa od kościelnego + formalnośćcywilnego. do tego trochę ingerencji państwa młodych.
ja chyba zyje w jakims innym swiecie, bo jakos nie odczuwam spolecznego nacisku na slub koscielny.
poza tym co wy macie na mysli piszac 'fajne fotki', chyba nie o to chodzi w calym zajsciu.
avalanche
10.12.2007 00:27
ale nie widzę w tym jakiejś silnej podstawy która utwierdzałaby, że taka ceremonia jako coś oddzielnego powinna istnieć. jakiś ważny powód, który należałoby rzeczywiście jakoś uregulować bo inaczej nie można. bo czy sam fakt, że chcemy innej oprawy jest wystarczającym powodem? ja mam wątpliwości.
PrZeMeK Z.
10.12.2007 00:27
Avalon, nikomu nieczego nie zakazuje. A potępiać - nie niezgadzanie się z moimi poglądami, tylko same poglądy - mam prawo, nawet jeśli nic z tego nie wynika.
Ja społecznego nacisku na ślub kościelny też nie widzę.
owczarnia
10.12.2007 02:02
A ja to rozumiem. Chciałabym mieć na ten przykład białą sukienkę, ale konieczna hipokryzja związana ze ślubem kościelnym mnie odstręcza - jako osoba niewierząca byłabym, delikatnie rzecz ująwszy, nie na miejscu w tym wszystkim. Zwłaszcza, że mój mąż ma idealnie takie same poglądy na całość, jak ja. Do cywilnego niby suknię można, ale tak jak napisał Child - jaki to klimat, jak za plecami następna para, a całość trwa piętnaście minut? (Btw Lilka, nigdy nie byłaś na ślubie cywilnym? Para za parą leci, bo śluby tylko dwa dni w tygodniu bodajże są udzielane, jak nie jeden, i nie ma że sobie przychodzisz i się hajtasz, tylko terminy, zapisy, i tak dalej. Normalka.) A tutaj można i sobie dać upust z tradycyjną kiecą i oprawą, i przyjęcie można później walnąć jak ktoś lubi... Coś jak z choinką. Że niby Boże Narodzenie dla mnie żadne religijne święto, ale choinka musi być, i tradycyjna kolacja też. Nie inaczej.
No dobrze, ale po kiego grzyba dorabiać do tego ideologię ? Przecież ateiści nie pojawili się wczoraj, i śluby biorą też od dawna. Widywałem już takie ceremonie i miałem przyjemność w jednej uczestniczyć. Zamiast Kościoła ogród. Zamiast kapłana, świecki mistrz ceremonii, przysięga małżeńska zmodyfikowana tylko nieznacznie (i mam wrażenie, że nikt na to nie zwrócił szczególnej uwagi). Poza tym normalna, poważna i godna ceremonia, z kwiatami, białą suknią.
Nie czuło się nic nienaturalnego. Bo tam odrzucono tylko jeden aspekt, zachowując tyle z wiekowej tradycji, ile się dało. Nie było nudno ani smutno, ale mimo wszystko czyć w tym wszystkim było powagę. Chciałbym zobaczyć miny rodzin które usłyszały namiętne wyznanie o materiale genetycznym. Chyba, że zamiast rodziny (bo to w k końcu niemodne) na ślub zaproszono tylko braci racjonalistów.
Tymczasem tutaj mam wrażenie, że z ateizmu/racjonalizmu zrobiono nową religię, tylko troszkę inną. Nawet prowadzącym ceremonię był guru. Starano się wszystko zrobić niby w podobnej formie, ale jednak maksymalnie "po swojemu". A wyszła z tego parodia. I "dzieło sztuki" co najwyżej w takim samym stopniu, jak śmietnik pomazany sprayem IMHO. To oczywiście tylko moje subiektywne zdanie, ale tradycyjna przysięga małżeńska, nawet wyznawana przed zgromadzonymi (a nie przed Bogiem i zgromadzonymi) ma w sobie jakiś majestat. Jakieś znaczenie. A tu...słysząc coś takiego bez kontekstu pewnie bym się zastanowił, czy ci ludzie chcą się pobrać, stworzyć konkubinat czy może po prostu jakiś czas razem pomieszkać bez zobowiązań. Oczywiście po uprzednim przekonaniu się, że to nie jest celowa parodia.
Czy naprawdę razem z tą religią trzeba wyrzucić na śmietnik tyle z naszej kultury, ile tylko się da ?
Jestie, nikt tu nie dyskutuje o tym czy czegoś takiego zakazać raczej.
Ja uważam, że jeśli ktoś koniecznie musi, to może nawet zawrzeć w przysiędze małżeńskiej od razu intercyzę i terminy zmywania. Pomijając miłość, wierność i że do śmierci, bo trzeba się zindywidualizować.
Ja się tu w jakichś 85 procentach zgadzam ze Zwodnikiem, ale wybitnie nie mam ochoty uczstniczyć w kolejnym światopoglądowym sporze i bardziej mnie teraz zajmuje muzyczne.pl, więc daj Panie Boże szczęście i dobry materiał genetyczny tej parze, amen.
QUOTE
Ja uważam, że jeśli ktoś koniecznie musi, to może nawet zawrzeć w przysiędze małżeńskiej od razu intercyzę i terminy zmywania. Pomijając miłość, wierność i że do śmierci, bo trzeba się zindywidualizować.
Nie ma to jak dosłowność. Gdyby się nie kochali i nie chcieli życ razem do konca, to nie braliby ślubu.
PrZeMeK Z.
10.12.2007 16:54
Po raz kolejny nie rozumiem - ale nigdy tego nie zrozumiem - po co ta cała agresja. Nikt nikomu niczego nie zakazuje, a za wyrażanie swojego zdania nikt nikomu krzywdy robić nie powinien.
Przysięga małżeńska w swojej formie to nie kapcie z łyka (o ich dostojeństwie można pisać bardzo wiele) tylko czysty hardkor streszczony w kilku słowach. Przysięganie miłości, wierności i nieopuszczania aż do śmierci osobie którą się ledwo co zna i która w ciągu całego życia może się zmienić dwadzieścia razy to jest czyste szaleństwo. I o to chodzi. Skok w ciemność. Szkockie stowarzyszenie racjonalistów nie powinno się cieszyć - powinno im odradzać ślub z całej siły i zaproponować jakieś tam czasowe kontrakty czy życie w luźnym związku, bo w małżeństwie nie ma nic racjonalnego. Jest dogmatem, który zbudował cywilizacje, więc musi zginąć. Małżeństwo ociera się o absurd bardziej niż jakakolwiek instytucja na świecie i dlatego jest takie ludzkie i takie niesamowite. Dotrwanie aż do śmierci to wyzwanie godne tytana i myślę, że ślub to jest taki początek wyprawy na jakiś everest. Łatwiej jest chyba dotrzymać obietnicy, że będzie się miłym, niż że będzie się wiernym. Łatwiej jest raczej dzielić się materiałem genetycznym niż być obdzielanym czyimiś wadami do śmierci. Podejrzewam też, że łatwiej rozmyć coś w stu zdaniach niż poradzić sobie z jednym masakrycznym. Ale oczywiście że wolno im. Zastanawiam się tylko, czy w czasach kiedy i tak wyzywa się małżeństwo i rodzinę od najobrzydliwszych opresorów trzeba koniecznie nazywać swój pomysł na związek małżeństwem.
Przemku - naucz się. Kiedy dziewczyna postanawia być dziewicą do ślubu (ewentualnie kiedy ktoś głosuje na PiS) szydzenie z niej jest elementarnym użyciem własnej wolności słowa. Kiedy jakaś para bierze dziwaczny ślub (lub głosuje na PO czy LiD) posiadanie jakiś wątpliwości i publiczne wyrażanie jej jest atakiem na wolność słowa. Im szybciej ją sobie przyswoisz tym będziesz fajniejszy.
PrZeMeK Z.
10.12.2007 18:52
Trafnie.
I podoba mi się sposób, w jaki napisałeś o małżeństwie. Ciekawe wnioski.
owczarnia
10.12.2007 19:15
Jestem dziś w ugodowym nastroju, więc zapytam tylko o jednen fragment:
QUOTE(Katon @ 10.12.2007 17:49)
Przysięganie miłości, wierności i nieopuszczania aż do śmierci osobie którą się ledwo co zna i która w ciągu całego życia może się zmienić dwadzieścia razy to jest czyste szaleństwo.
Skąd przekonanie, że "ledwo co się zna"? I nawet nie podam tu już przykładu par, które biorą ślub po dwudziestu latach życia na "kocią łapę". Powiem o sobie, bo ten przypadek jak sądzę znam najlepiej - ani moja matka, ani mój ojciec, ani żadna moja wieloletnia koleżanka/przyjaciółka nie znają mnie w stopniu, w jakim zna mnie mój mąż. Tak, teraz jesteśmy razem już prawie dziesięć lat (w maju stuknie rocznica), z czego siedem i pół roku po ślubie. Ale i już w momencie zawierania tegoż tak właśnie było. Może się to wydawać komuś dziwne - z matką żyłam pod jednym dachem przeszło dwadzieścia lat, z narzeczonym (przed ślubem znaczy) mieszkałam tylko dwa z hakiem i co, niby że z nim jestem bliżej, on ma mnie znać lepiej? Ano tak. I nie ma w tym nic dziwnego, jak również nie jest to sytuacja w żaden sposób odosobniona. Różne są nasze układy z rodzicami, ale chyba mało kto z dorosłych ludzi może z czystym sumieniem powiedzieć, że to właśnie matka jest mu najbliższa na świecie i to z nią rozumie się najwspanialej. Tak też było/jest i ze mną. Mąż, poza innymi oczywistymi rolami, jest moim najlepszym przyjacielem. I hm, jakoś wcale nie czuję, żebyśmy byli szczególnie wyjątkowi pod tym względem.
Oczywiście, zdarzają się małżeństwa i po jednodniowej znajomości, i wówczas stwierdzenie Katona jest jak najbardziej na miejscu. Ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie stwierdzi, iż jest to grupa w jakikolwiek sposób reprezentatywna?
Ale co to jest tak naprawdę 10 lat wobec decyzji, żeby być na zawsze? Ja nie podważam małżeństwa, wręcz przeciwnie. Bardzo mnie cieszy to co jest pomiędzy Tobą, a Twoim mężem. Ale myślę, że mimo wszystko jest między wami przede wszystki zaufania ponad rozsądek. Miłość większa niż kalkulacja i myślenie o tym co może się przytrafić. 'Ledwo co się zna' było pewną przenośnią. No bo przecież czym są te statystyczne trzy lata wobec takiej decyzji?