owczarnia
21.01.2009 16:38
Trailer 1Trailer 2Strona serialu na Fillm Webie (zrwacam uwagę na ocenę wystawioną przez użytkowników serwisu)
Jedno słowo: GE-NIAL-NE. Olbrzymi wpływ na produkcję mieli twórcy
Doctora Who (w tym sam Russell T. Davies), i to
widać. Rewelacyjni aktorzy, błyskotlowe dialogi, humor, wciągająca po uszy akcja. No miodzik po prostu oraz orzeszki, palce lizać i oglądać!
Ostrzeżenie: osoby konserwatywnie oraz bezkrytynie pochodzące do legend arturiańskich proszone są o przymrużenie oka. Serial prezentuje podejście nowatorskie, luźne, acz bynajmniej nie mniej atrakcyjne!
Coz, czuje ze nie bede mogla w spokoju ogladac tego serialu, ciezko mi przymruzyc oko na te wszystkie merlinowe wybzdurzenia od kiedy jestem z nim w tak ścislym kontakcie ;>
managarm
21.01.2009 18:37
Wydaje sie byc calkiem ciekawy.
owczarnia
21.01.2009 19:02
QUOTE(Eva @ 21.01.2009 17:29)
Coz, czuje ze nie bede mogla w spokoju ogladac tego serialu, ciezko mi przymruzyc oko na te wszystkie merlinowe wybzdurzenia od kiedy jestem z nim w tak ścislym kontakcie ;>
Oj tam. Potraktuj to rozrywkowo, zresztą co to są wybzdurzenia

? Jedna fantastyka kontra druga, i tyle

.
Avadakedaver
21.01.2009 19:47
budżetu za wysokiego nie mają... ten serial to raczej pokroju doctora (ten typ, przynajmniej m isie tak wydaje), a ten typ mi nie odpowiada.
znaczy sie, doctor jest świetny, ale podejrzewam że to przez davida. no i tez muszę powiedzieć, że doctora odcinki typu ''planet of the ood'' czy ''poison sky'' oglądam tylko ze względu na doktora, ale jakby cały serial taki był to bym go nie oglądał.
owczarnia
21.01.2009 20:33
Jak Ci zaraz dam w ucho...
Trudno porównywać gatunek science fiction z czystym fantasy. Na pewno efekty specjalne są bardzo podobne, chociaż stworów w całej serii jest eee... trzy? Cztery może. Tutaj się czuje bardziej rękę scenarzystów, sposób budowania napięcia, prowadzenia akcji. Wspaniałe kostiumy, muzyka. I wogóle no!
Avadakedaver
21.01.2009 21:40
nie mowie o fabule, tylko... hmmm... to chyba taki typ serialu, to do kogo jest kierowany... specyficzny klimat i w ogóle. no dobra, na torrencie jest juz, 10% pilota. zobaczymy.
powiedz tylko, czy pilot jest typowy dla standardowych odcinków czy nie, żebym wiedział czy ewentualnie sciagnac drugi odcinek jesli mi nie przypasuje pierwszy xD
Ludwisarz
21.01.2009 22:13
Hmm. Hmm.
Zdecydowanie zła nazwa tematu. Konkurencja może odbywać się w jakiejś dziedzinie, a powinna być ona wąska.. Więc pytam uprzejmie, GDZIE RZYM A GDZIE KRYM?
A skoro przy Rzymie jesteśmy.. Taki sposób przedstawienia historii chyba bardziej mi odpowiada. Cóż, trailer nr 1 ani trochę mnie nie zainteresował.
owczarnia
21.01.2009 22:34
Boże kochany, trochę luzu?... Tytuł tematu to żart, więc pytam uprzejmie, CO MA PIERNIK DO WIATRAKA?
Po prostu, mamy inne gusta w tej mierze. I tyle. Pomijając oczywiście fakt, że w Merlinie nie ma mowy o przedstawianiu jakiejkolwiek historii (no, chyba że ktoś na poważnie wierzy w smoki).
QUOTE(Avadakedaver @ 21.01.2009 20:40)
czy pilot jest typowy dla standardowych odcinków czy nie, żebym wiedział czy ewentualnie sciagnac drugi odcinek jesli mi nie przypasuje pierwszy xD
Nie mam pojęcia co to znaczy "pilot typowy dla standardowych odcinków"

. No jak to pilot, zawiera wprowadzenie do akcji. Mnie się osobiście podoba im dalej w las, jeśli wiesz co chcę powiedzieć.
Wolalabym cos, co by bazowalo na kronikach, podaniach czy bretońskich pieśniach, ale też ładnie ubranego w fabułę. Wiem, brzmi to nudniej niż para młodzieńców walczących ze smokami, ale nie jest jednocześnie swego rodzaju żerowaniem na Merlinie. No nie wiem, obejrzę pierwsze odcinki i powiem co myślę, ciężko się właściwie wypowiadać skoro nie widziałam żadnego. Jeszcze. Ale jak nie będzie słowa o Vortigernie to serial jest dla mnie spalony ;)
managarm
21.01.2009 23:22
QUOTE(Eva @ 21.01.2009 23:15)
Wolalabym cos, co by bazowalo na kronikach, podaniach czy bretońskich pieśniach, ale też ładnie ubranego w fabułę.
To mi sie skojarzylo z takim dupnym polskim serialem o zbieraniu magicznych kamieni, biskupinie, starociach, morfingiem w kozła, teleportacji. Za cholere nie moge sobie przypomniec jego tytulu.
tajemnica sagali!owca, ja tak tylko... trochę luzu może z twojej strony też
managarm
21.01.2009 23:30
Haha, racja, wlasnie przekopywalem filmweb i znalazlem xd
owczarnia
21.01.2009 23:55
QUOTE(em @ 21.01.2009 22:26)
owca, ja tak tylko... trochę luzu może z twojej strony też

Em, ja tak tylko... to było do Tymona.
Z mojej strony luz jest pełen.
QUOTE(Eva @ 21.01.2009 22:15)
Wolalabym cos, co by bazowalo na kronikach, podaniach czy bretońskich pieśniach, ale też ładnie ubranego w fabułę. Wiem, brzmi to nudniej niż para młodzieńców walczących ze smokami, ale nie jest jednocześnie swego rodzaju żerowaniem na Merlinie. No nie wiem, obejrzę pierwsze odcinki i powiem co myślę, ciężko się właściwie wypowiadać skoro nie widziałam żadnego. Jeszcze. Ale jak nie będzie słowa o Vortigernie to serial jest dla mnie spalony

Ten Merlin jest... mocno nietypowy

. Raczej zapomnij o owianych mgłą sagach i tych sprawach

.
Wiec po co nazywac go Merlinem? ;)
Ludwisarz
22.01.2009 00:07
Wybaczcie moj brak luzu, sesja :(
owczarnia
22.01.2009 00:08
Bo postać jest ta sama

. To, że dotychczas przedstawiano go w taki a nie inny sposób nie znaczy, że nie można zaszaleć i zaprezentować innego podejścia, prawda? Zwłaszcza, że ostatecznie to brytyjskie legendy, więc praw autorskich nie łamią

.
Młody Merlin, młody Artur, brytyjski humor, brytyjska specyfika, ciekawe przygody. Ogółem to coś, za co kocham brytyjskie seriale, po prostu. Ciężko ująć słowami, trzeba zobaczyć. Jednym przypadnie do gustu, innym nie. Mnie przypadło cholernie, stąd polecam

.
Lubię takie łamanie konwencji, w dodatku w tak mistrzowskim wykonaniu.
Edit: Tymon, nie ma sprawy

.
Ale w jakim kontekscie jest ta sama? Co go laczy z oryginalnym Merlinem, poza imieniem oczywiscie?
Inna sprawa, ze wystepuje on nie tylko w brytyjskich legendach, no ale to wlasciwie niewazne.
owczarnia
22.01.2009 00:21
No w każdym kontekście i wszystko go łączy. Merlin to Merlin, z tym że nie ma brody do pasa i kostura w garści, nie robi za Wernyhorę. Mamy rządy Uthera, Merlin i Arthur są w jednym wieku (pierwsza różnica względem podań). Jest Morgana i Ginewra, choć tu już sporo odbiegają, bo Morgana jest (póki co przynajmniej) bardzo dobra, a Ginewra to.. jej ciemnoskóra służąca. Wystąpił już też Lancelot i Mordred, choć na razie tylko chwilowo. Artur i Merlin spotykają się w chwili, w której Merlin przybywa do Camelot, przysłany przez matkę pod opiekę królewskiego medyka, Gajusza, osoby zaufanej i późniejszego mentora oraz opiekuna Merlina. Magia i wszelkie jej przejawy karane są w królestwie śmiercią, ponieważ Uther śmiertelnie się jej boi, Merlin zaś zdradza wielkie w tym kierunku zdolności. Artura zaś poznajemy jako rozpieszczonego bubka i nadętego bufona, po to by z czasem przekonać się, że chyba jednak jest więcej wart, niż się na początku zdawało. W wyniu splotu wydarzeń Merlin zostaje jego osobistym służącym, a wkrótce i przyjacielem. Dowiaduje się także, że ich (znaczy się Artura i jego) losy są nierozerwalnie związane, że mają wspólne przeznaczenie i tak dalej. No i właściwie tyle, żeby nie zdradzić za dużo.
Strasznie jestem ciekawa, jak to wszystko rozwiną (druga seria na koniec tego roku).
A, no i Merlin owszem, nie tylko w brytyjskich, ale Artur to już raczej tak

.
Avadakedaver
22.01.2009 00:24
a jak to podobne jest do "młodego herkulesa"?
owczarnia
22.01.2009 00:25
Nie wiem, nie widziałam Młodego Herkulesa

.
Borze tucholski, aż mnie moje Marzhinowe serce zabolało. Z tego co opisałaś wnioskuje, ze stwierdzenie 'Merlin to Merlin' jest duzym uproszczeniem, właściwie uważam, że wykreowano sobie fikcyjną postać kolesia z magicznymi zdolnościami, któremu dano imię Merlin, bo dlaczego by nie skorzystać z legendarnej postaci. A z Merlinem to nie ma za duzo wspolnego. ;)
A tak btw - nie wiedzialam, ze jest wikipedia po Bretonsku ;)
managarm
22.01.2009 00:48
Nikt nie moze dzis wyluzowac, jest tak podobny jak ekranowy wiedzmin do tego z ksiazki, tak jak ekranizacja lotr do powiesci Tolkiena, czyli prawie wcale. Dajcie juz spokoj.
Bez przesady, zamiast do Tolkiena, odniosłabym się raczej do holiłudzkiej superprodukcji zwanej 'Krolem Arturem'. Gdyby go nie traktowac z przymruzeniem oka, mozna by go bylo ze spokojem nazwac tragedia. ;)
owczarnia
22.01.2009 01:02
Ale co, dajcie spokój, mamy nie rozmawiać, czy jak?...
Ewcia, no to serial jest przecież, rozrywka. Aczkolwiek za holiłud jestem gotowa się obrazić

.
Ja mam ten problem, ze lubie jak to, co ogladam, ma chociazby pozory historycznosci, wtedy jest dla mnie bardziej fun. Dlatego pierwszy sezon Rzymu uwazam za przegenialny, a Tudorow nie moge zniesc i scierpiec
owczarnia
22.01.2009 01:13
A nie, no to ja też lubię, z tym że akurat ten serial ma tyle wdzięku, że nie zwraca się uwagi na takie drobiazgi

. Ponadto fun jest też z wyszukiwania różnic lub znajdywania podobieństw

.
Sam opis to jedna wielka roznica ;) Za to ostatnio zglebialam ciekawe zakonczenia historii Ginewry. Jednym z nich jest na przyklad taka urocza opowiesc, ze Ginewra uciekla z Mordredem, a gdy zostala odnaleziona przez Lancelota, tenże ją zaszlachtał, po czym zamknął jej ciało w trumnie razem z żywym jeszcze Mordredem, żeby zakosztował przed śmiercią kanibalizmu. Wicked.
owczarnia
22.01.2009 01:41
No tak, z głównych tak, ale są jeszcze rozmaite smaczki

. Zresztą, te legendy mają tyle wersji... Czy jest jakaś "właściwa"

?
I tak na koniec jeszcze, to ten Artur... No, tego. Yyy. Chyba się zakochałam

. No i Nimueh (Pani Jeziora) jest przepiękna. Co mi przypomina btw, że Excalibura tu stworzył Merlin (hartując go oddechem smoka) i to on go ukrył na dnie jeziora. Żyjesz

?
Ledwo

Uratuje mnie tylko to, jesli w finale serialu Merlin zwariuje i bedzie sie chowal w Broceliande xD
owczarnia
22.01.2009 02:23
Nienienie, poczekaj, bo jeszcze Ci nie powiedziałam najlepszego! Za poczęcie Artura z bezpłodną żoną (tak, żoną, żadną tam porwaną ani nic, praworządną żoną) Uthera odpowiedzialna jest Nimueh (no, siłą rzeczy Merlin był jakby za mały tutaj w tym czasie albo go w góle jeszcze na świecie nie było

), czyli Pani Jeziora, przez który to postępek, okupiony życiem ukochanej, Uther wywalił Nimueh z Camelot i zakazał magii jako takiej, w każdej postaci. Po czym uwaga, uwaga spojler -
na koniec Merlin Nimueh zabija. To znaczy mam nadzieję, że może jednak się okaże później, że jednak nie, ale póki co niby nie żyje.
Ej, jestem wychowany na historii, w której legendy arturiańskie są legendami. Takimi jak Piast Kołodziej. Czyli że były na rzeczy jakieś lokalne nadupcanki sasów na brytów i lokalni wojaszkowie i to urosło do rangi legendy. Ale nie zawsze cenię sobie taką pozytywistyczną historię, więc chętnie dam ją sobie obalić.
Avadakedaver
22.01.2009 20:37
obejrzałem pierwszy odcinek. ło matko jakie bzdury tam się działy. Te jego dyby na przykład to jakaś paranoja, jakim cudem to przeszło w studio to nie wiem.
Odcinek jednak minął mi szybko, czyli się nie nudziłem, teksty Gwen rozwalają na całej linii xD
chyba nie pozostaje mi nic innego jak tylko ściągnąć kolejny
managarm
22.01.2009 20:48
Ja już po polowie sezonu, i w sumie odnosze wrazenie ze ten serial idealnie pasowałby miedzy Xena a Herculesem na polsacie ;]. Taka odnowiona wersja tego shitu o Robin Hoodzie co to kiedys na tvn7 lecialo bodajże.
Przy serialu zatrzymały mnie jednak dolki w policzkach u Morgany i chyba dopiero teraz sobie zdalem sprawe ze mam crush na takie sprawy.
owczarnia
25.01.2009 15:00
Ja tak tylko chciałam się dorzucić, gdyby ktoś był zainteresowany szczegółami to
tu może sobie nieco poczytać o
Merlinie.
A, i czytał ktoś z was może pozycję uważana dziś za klasykę fantasy, serię opowiadań autorstwa T. H. White'a pod tytułem
Był sobie raz na zawsze król (
The Once and Future King)? Tak z ciekawości pytam, bo tam właśnie treść dość znacząco odbiega od arturiańskiego wzroca powszechnie uważanego za "przyjęty".
I błagam, błagam na wszystkie świętości o jedno: nie porównywać mi brytyjskich perełek z amerykańskimi (tu się powstrzymam od wyrażenia powszechnie uważanego za obraźliwe)
serialami.
No możemy nie porównywać, ale wcale nie dlatego, że amerykańskie miały być jakieś znacząco gorsze. Inna filozofia im przyświeca, ot co.
owczarnia
25.01.2009 17:24
Są znacząco gorsze (oczywiście w mojej ocenie).
Avadakedaver
26.01.2009 15:28
nie wiem dlaczego.
na czym polega różnica? podam na przykładzie aktualego lost amerykańskiego, które znowu jest na czasie i doktora.
Tutaj czas i tutaj czas. na czym polega różnica? w lost zkatonem zastanawiamy sie jak to mozliwe, ze sie cofaja, jaka filozofia zostala zastosowana, co jest bledem a co nie. brytyjski doctor who natomiast, w moim mniemaniu jest po prostu mniej ambitnym serialem, pomimo ze bardzo mi sie podoba nei chce mi sie rozkminiac jak tam wygladaja podroze w czasie, co by sie stalo gdyby doktor cofnal sie tardisem do siedemnastowiecznej francji i chcial porozmawiac z dziewczyna from the fireplace. nie wiem dlaczego nie moze sie cofnac, przyjmuje, ze nie moze bo nie.
streszczajac ta niepoukladana wypoweidz powiedziec moge, ze od brytyjskich seriali po prostu mniej sie oczekuje i traktuje sie je z przymruzeniem oka.
no bo w doctorze tez sa bledy. bledy takie, na jakie amerykanie nie mogliby sobie pozwolic. rozwiazania w niektorych odcinkach az same wpadaja do glowy, a doctor nie moze na nie wpasc przez caly odcinek. niektore sceny az śmierdzą żenadą i wydaje mi sie ze ogladam serial dla dzieci. znaczy sie wiem, ze to familijny serial mimo wszystko, ale czasami przeginają.
a żeby nie było offtopowo, to powiem, że w merlinie to samo.
cóż, zależność seriali brytyjskich.
owczarnia
26.01.2009 15:45
To ciężko wyjaśnić tak w dwóch słowach, a nie chciałabym rozpoczynać tu jakiejś mega dyskusji. Oglądałam w swoim życiu sporo seriali, po czym zminimalizowałam ich ilość w zasadzie tylko do brytyjskich lub innych europejskich, ze wskazaniem na hiszpańskie. To jest po prostu inna jakość, która jednemu odpowiada bardziej, innemu mniej. Co z tego, że amerykańskie produkcje dysponują na ogół większą kasą, są kręcone z większym rozmachem? Sęk w tym, że wszystkie (no, może poza nielicznymi wyjątkami) są doskonale jałowe, jak dla mnie. Wyprane z klimatu. To coś jak porównywać do siebie teatr i telewizję. W teatrze wiele rzeczy trzeba sobie "dowyobrazić", dopowiedzieć, nie zawsze też wszystko wychodzi idealnie. Ale w teatrze jest
magia. I dla mnie namiastkę tej magii posiadają brytyjskie produkcje. Są inteligentne, błyskotliwe, świetnie zagrane. Dysponują klasą oraz emanują tak zwanym urokiem osobistym, którego nie da się kupić żadnymi efektami specjalnymi, żadnymi super lokacjami, choćby nie wiem jak były wypasione. Są po prostu bezpretensjonalne, a to się albo ma, albo nie. I już.
I taki właśnie jest
Merlin, co z tego że naiwny, co z tego że coś tam się nie zgadza? Przecież ja o tym doskonale wiem, ale nie to jest ważne. Ważne jest, że uśmiech mi z paszczy nie schodzi, jak oglądam parkę Artur/Merlin w akcji, że kibicuję im całkiem poważnie, że czuję się znów jak mała dziewczynka na przedstawieniu, na które zabrał ja tata. Że wciągnęła się cała moja rodzina, a Kuba albo w kółko się pyta czy wiadomo już, kiedy będzie drugi sezon, albo przedyskutowuje n-ty raz kwestię rozwinięcia akcji w kierunku nieuchronnie zmierzającym do wiadomych, znanych wszystkim z góry rozwiązań, podczas kiedy
Lost nie wywołał w żadnym z nas nawet cienia zainteresowania, choć rzetelnie próbowaliśmy to pooglądać.
I tyle

.
Nie no, ja to rozumiem, bo mam tak gdzieś po środku. Ale no teraz naprawdę nie rozumiem jak można lubiąc Pottera choćby spojrzeć na "Zmierch" (tak, widziałem, na kompie, ale jednak, wypowiem się w temacie odpowiednim) znając Pottera. Może Doctor i Merlin są lepsze od Lostów. Może. Ale na pewno Potter jest NIESKOŃCZENIE lepszy od "Zmierzchu".
owczarnia
27.01.2009 00:40
Nieskończenie. Lepszy. Jest. Zgadzam się. W stu procentach.
Ja po prostu mam słabość do wampirów, to wszystko. Ale zaręczam, że dokładnie dostrzegam lipność
Zmierzchu. Potter to jest w ogóle inna liga, ba! - inna galaktyka.
Zmierzch to taki właśnie amerykański tworek-wytworek. Zabawnie się czyta, zwłaszcza jeśli się czyta po angielsku, i zwłaszcza jeśli się czyta po to, żeby zachować kontakt z językiem. A kontakt z językiem zachowuje się najłatwiej i najprzyjemniej w sposób niewymuszony. A sposób niewymuszony najłatwiej i najprzyjemniej osiąga się poprzez czytanie - od czasu do czasu - rzeczy takich jak
Zmierzch 
. Łatwe, lekkie, przyjemne, o wciągającej (dla mnie, no bo wampiry) tematyce.
Potter zresztą jest tylko jeden

.
Avadakedaver
27.01.2009 15:53
ok owca, czaje twoje spojrzenie na seriale. Jasne, masz prawo woleć brytyjskie, bo to i to, ok, nie mam nic przeciwko. Nie mogę tylko zrozumieć jak mozna być takim ignorantem (mówię o twórcach) czy też nie daj borze nieprofesjonalistą żeby zostawiać bez poprawki tak rażące błędy jak dyby merlina w pierwszym odcinku (dalej jeszcze mi sie nie chcialo ogladac) i nie mowie tutaj o jakimś historycznym mega błędzie polegającym na tym, że odcień dyb sie nie zgadza z prawdziwym czy o nieprawidłowej długości rozstawu dziur na dłonie, tylko na kiepskie sfilmowanie tego, włącz sobie ten fragment a zrozumiesz o co mi chodzi. mówiłaś że merlin and friends nie mają takiego budżetu jak lost, ale to akurat i bez budżetu można dobrze nakręcić.
twierdzisz, że co z tego, że coś tam się nie zgadza. no w sumie tak, ale dlaczegoby nie nakręcić tej sceny jeszcze raz, tak żeby nie było błędu? przez takie psikusy ten serial sprawia wrażenie zrobionego na odpierd... odpierdziel. imho.
I to jest właśnie powód dla którego mimo wszystko wolę amerykańskie seriale.
ps. szkoda, że nie wkręciłaś się w lost. to jest jedyny temat na który można gadać godzinami. skutkuje kiedy w towarzystwie wyczerpują się tematy i zapada niezręczna cisza ;P
poza tym z każdą dyskusją ludzie uświadamiają sobie nowe rzeczy i powstają nowe teorie co do life, universe and everything.
owczarnia
27.01.2009 16:02
Dobra. O co chodzi z tymi dybami, jak rany? Obejrzałam specjalnie ten fragment pierwszego odcinka (i nie tylko pierwszego, ponieważ dyby występują w
dużej obfitości jeszcze w co najmniej jednym) i ni choinki nie widzę co jest z nimi nie tak. Czuję się sfrustrowana.
Edit: specjalnie poszukałam gifka z inkryminowanymi dybami. Niech się może reszta tez wypowie, bo ja naprawdę nic a nic z nimi złego nie widzę

.
Avadakedaver
28.01.2009 10:05
pomijając fakt, ze przez te dziury bez problemu przełożyłby ręce, a z nieco większym problemem głowę, ktoś chyba kiepsko zapiął dyby:
http://img99.imageshack.us/img99/8909/herewo3.jpg
Kontynuuj wyjaśnienia. Nie widzę problemu. Dziury są za duże, ale on ma ręce skute ze sobą, więc nie przełoży. I?
dlaczego Merlin wygląda jak Michael Redy? I dlaczego tylko ja to zauważyłam?
owczarnia
28.01.2009 19:03
A kto to jest Michael Redy? Ja wiem tylko, że Merlin wygląda jak Jethro Cane z odcinka
Midnight Doctora Who, ale to dlatego, że rzeczywiście go grał.
Przy okazji zaś dybów (że też ja wcześniej tego nie skojarzyłam!),
musicie to zobaczyć

:
Merlin in Need, czyli odcineczek (minuta pięćdziesiąt osiem) specjalny, w ramach dorocznej akcji charytatywnej
Children in Need, organizowanej przez BBC

.
Edit: dobra, nie wytrzymam. Dziewczyny, no powiedzcie czy ten Artur (po prawej, jak łatwo się domyśleć) nie jest do zjedzenia?
W pierwszym odc. to wyglądał jak do zjedzenia, na tym zdjęciu to tak jakoś gejowato wyglądają
Michael Rady to np. Greek, Swingtown albo Stowarzyszenie wędrujących dżinsów
owczarnia
28.01.2009 19:32
Aha. Moja rozumieć już. Ale to nie ten sam, choć faktycznie, na niektórych zjęciach podobny nawet. Jednakowoż Merlin ładniejszy

.
Ach, on zawsze wygląda do zjedzenia, a jak gejowato to nawet bardziej

.
QUOTE
Ach, on zawsze wygląda do zjedzenia, a jak gejowato to nawet bardziej wub.gif.
nie potwierdzam, nie zaprzeczam. ^^
QUOTE
Aha. Moja rozumieć już. Ale to nie ten sam, choć faktycznie, na niektórych zjęciach podobny nawet. Jednakowoż Merlin ładniejszy wink2.gif.
zależy co kto widział wcześniej. Mi zajeżdża Michaelem, Tobie Merlinem