Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Ostateczna Potyczka
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Shona
Część pierwsza
Był upalny, sierpniowy

dzień. Słońce wlewało się przez szczelnie zasłonięte okna do salonu,

oświetlając stare, podniszczone meble. Na jednym z foteli w kolorze zgniłej

żółci, który tak pasował do tureckiego dywanu jak mucha do słonia, siedziała

wysoka i gibka dziewczyna. Jasne włosy swobodnie opadały jej na opalone

ramiona. Oczy miała zielone, ale teraz nie można było tego zauważyć –

przymknęła je, aby uchronić się przed blaskiem słońca. W prawej ręce

trzymała zielony wachlarz. Oddychała miarowo, co jakiś czas unosząc

głowę.
Przez salon przeszła inna postać – tęga i korpulentna dama o

trzech podbródkach. Pokręciła głową i otworzyła okno na całą szerokość.

Podeszła do leżącej w fotelu dziewczyny i delikatnie dotknęła jej

ramienia.
-Panno Julianne… Przyszedł list – gruba dama,

najwyraźniej służąca dziewczyny, podała jej złotą kopertę.
-Dziękuję,

Alma – Julianne uśmiechnęła się blado. Nie wyglądała na zdrową –

miała przeraźliwie bladą twarz i mętny wzrok. – Odejdź, proszę.


Alma posłusznie opuściła salon. Julianne odłożyła kopertę na stolik.

Starała się na nią nie patrzeć. Bała się, że zawiera tę wiadomość, której

najbardziej się obawiała.
Sięgnęła ręką po kopertę. Lepsza jest

najgorsza prawda od ciągłej niepewności. Powoli rozrywała papier. Z koperty

wypadła mała karteczka. Julianne odłożyła ją na stolik. Po chwili jednak

sięgnęła po nią. Nie wytrzymała już niepewności.
Karteczka była równie

złocista jak koperta. List wypisano na niej tak samo jadowitozielonym

atramentem jak adres. Julianne przeleciała kilka linijek wzrokiem. W oczy

wstąpiły łzy, a na twarzy pojawił się uśmiech.
-Zwyciężyliśmy –

szepnęła, przyciskając karteczkę do serca. –

Wygraliśmy.
***
Przy łóżku wysokiego chłopca stała uzdrowicielka.

Zakładała mu bandaż, kręcąc głową z powątpiewaniem. Do namiotu wnoszono

coraz więcej ludzi. Większość, ledwie trzymała się przy życiu.
Chłopiec

poruszył się niespokojnie. Krucze włosy, posklejane krwią opadały na

poranione czoło. Z ramienia powoli sączyła się krew. Otworzył oczy. Były tak

samo zielone, jak oczy Julianne.
Nazywał się Harry Potter.
Do jego

łóżka przepychała się wysoka dziewczyna, z burzą kasztanowych włosów i

pielęgniarskim czepkiem na głowie. Minę miała niewesołą, po policzkach

ściekały łzy. Ona również była zaplamiona krwią. Podeszła do

niego.
-Wygraliśmy – uśmiechnęła się blado.
-To nie jest dobre

słowo, Hermiono – powiedział Harry głosem jakby z zaświatów. –

Mówisz, jakbyśmy wygrali w jakiejś grze losowej, albo w quidditchu. Gdyby

tak było, nie byłoby tego – wskazał ręką na rannych i konających,

leżących niedaleko niego. – Zwyciężyliśmy? To prawda. Zwyciężyliśmy.

Ale jakim kosztem? – spojrzał w twarz Herminy. – A

Ron?
Hermiona odwróciła twarz.
-Nie żyje – wyszeptała.


Harry’ego zatkało. Coś zaczęło go dławić w gardle. Do zielonych

oczu cisnęły się łzy. On przeżył. Znowu przeżył. To niemożliwe, Ron nie

zginął, wmawiał sobie. Za chwilę przyjdzie tutaj, usiądzie i zacznie

rozprawiać o Armatach Chudleya. To nie możliwe…
***
Julianne

poprawiała turecki dywan, leżący w jej salonie. Niebo zaczęło przybierać

barwę atramentu. Pojawiały się pierwsze gwiazdy. Julianne czekała na powrót

Harry’ego z niepokojem.
Wojna zmienia ludzi. Na ciele, i na duszy.

Najbliżsi przyjaciele odchodzą na zawsze, wszędzie pełno trupów. I sam

żyjesz z myślą, że jutro możesz zginąć. Prześladują cię różne myśli.

Rozpaczliwie próbujesz pocieszyć siebie i przyjaciół, którzy zostali przy

życiu. W końcu nie wytrzymujesz.
Czasem, dzięki jednemu człowiekowi,

cała wojna może się obrócić na twoją korzyść lub niekorzyść. Czasem, mimo,

że za chwilę zostaniesz ugodzony mieczem prosto w serce, uda ci się zabić

najgorszego wroga.
To się właśnie stało z Ronem. Julianne wiedziała o

tym, w liście zamieszczono listę poległych. Nie było na niej

Harry’ego. To pozwoliło jej odetchnąć. Cera zaczynała nabierać

zdrowych kolorów. Ale ciągle prześladowała ją myśl, jak bardzo się zmienił.

Jak bardzo ją zmieniła ta wojna. Czy nadal będzie mogła odnaleźć w nim

dawnego Harry’ego Pottera? Czy on odnajdzie w niej dawną Julianne

Potter?
Drzwi otworzyły się. Alma i trzy skrzaty domowe wprowadziły

Harry’ego do pokoju. Za nimi wsunęła się Hermiona. Julianne

uśmiechnęła się niewyraźnie. Niezbyt lubiła Hermionę. Zawsze wydawało jej

się, że chce jej odebrać Harry’ego.
***
Hermiona usiadła na

fotelu w kolorze zgniłej żółci. Nie lubiła tego pomieszczenia. Wiedziała, że

nie jest mile widziana przez Julianne. Sama też jej nie lubiła. Ale usiadła.

Nie miałaby sił wracać sama do pustego domu, gdzie na powitanie nie dostanie

kubka gorącego kakao.
Jakby z oddali usłyszała głos Julianne:
-Ta

wojna wiele namieszała.
Harry zmierzył ją morderczym wzrokiem. Julianne

wzdrygnęła się.
-Nie mów o wojnie jak o karcianej grze – wycedził

przez zęby. – Może i odnieśliśmy zwycięstwo, ale to nie powód, że

teraz mówić o tam, jakby to był pikuś!
-Spokojnie, Harry!

– krzyknęła Julianne.
-Ciebie tam nie było… Nie słyszałaś

jęków konających… Nie widziałaś oślepiającego, zielonego światła,

buchającego z różdżek śmierciożerców. Nie budziłaś się co dzień ze

świadomością, że możesz zginąć – mówił. – Nie mów o wojnie, jak

o jakiejś kłótni. ‘Nieźle namieszała’ –

prychnął.
Julianne nie wiedziała co powiedzieć. Nikt nie zauważył, kiedy

Hermiona wyszła.
***
O ile poprzedniego dnia rażącego światła

słonecznego nie dało się wytrzymać, o tyle tego dnia nie było tak pięknie.

Niebo było zasnute ołowianymi chmurami, a od krawężników odbijały się

ciężkie krople deszczu. Na twarzy Hermiony nie dało się już odróżnić kropli

deszczu od łez, spływających obficie po różowych policzkach.
Znalazła

się przed pustym domem. Światło nie buchało z okien. Wszystko było obce.

Niby nie porozsuwane, a jednak rozsunięte. Obce. Hermiona poczuła się jak

intruz, gdy weszła do własnego domu. Spojrzała w stronę ich pokoju.


Jutro dostarczą ciało. Okropne słowo… Dostarczą… Jakby ciało

Rona było przedmiotem. Dostarcza się jedzenie i kanapy.
Zapaliła

światło. Na środku salonu stała suknie ślubna i welon. Mieli się pobrać.

Zgasiła światło. Nie mogła na to patrzeć.
-To niesprawiedliwe –

szepnęła do siebie. Nie ma już nikogo. W ciągu trzech lat nieustających bitw

z Voldemortem i smierciożercami, jej rodzice zginęli, Ron poległ w czasie

bitwy. A ona żyje. To właśnie wydało jej się niesprawiedliwie.
Deszcz

coraz mocniej zacinał…

C.D.N
nadzieja
Na wstępie powiem, że nie jestem

obiektywna. Nie mogę być, skoro jest to pierwsze opowiadanie od 3 miesięcy,

które przeczytałam. Przyznaję przy tym, że jestem okropnie głodna

wszystkiego co ma służyć rozrywce i oderwaniu od rzeczywistości. Weź to pod

uwagę gdy bedziesz czytać pochwały, które tu zaraz naskrobię, i zanim

popadniesz w samo zachwyt poczekaj na opinie ludzi nie będących na fikcyjnym

głodzie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>.
Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę i zasługuje

na pochwałę jest klimat. Wciągający, trochę mroczny, wciskający w fotel.

Jest to o tyle ważne, ze gdy jest pozwala zatuszować niedoskonałości np.

fabuły. Nie wszystko jest w niej idealne ( może dlatego, że jeszcze się na

dobre nie rozwinęła...), ale nie zwraca się na to specjalnej uwagi i czyta

dalej. Z komentowaniem treści jeszcze się powstrzymam. Wprowadziłaś w dobrze

nam znany świat swoją własną postać, zazwyczaj jak widzę w opow. HP zmyslone

imię natychmiast przestaję czytać. Tu się tak nie stało, dotrwałam nawet do

końca. Pewnie dlatego, że wydała mi się ona interesująca, i zdecydowanie

dlatego, że nie jest to jakaś słodka, głupiutka, blond księżniczka.

Poczekamy co będzie dalej:). Zdania budowanie dobrze, nie robisz rażących

błędów ( niepodważalny plus
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> ). Na razie tyle. Następną część przeczytam by się upewnić,

ze nie był to twój jednorazowy strzał. Tak trzymaj:)
Aha, jeszcze

jedno... powiedz mi, czy musiałaś uśmiercać Rona? Po traumatycznych

przeżyciach z Syriuszem, to przestaje być śmieszne...
Shona
Część druga

Harry spojrzał w

przerażone oczy Julianne. Nie poznawała go. Zmienił się. A czego się

spodziewała? Że wróci cały w skowronkach? Niedoczekanie. Ona się nie

zmieniła. Widział to. Wciąż była tą rozrywkową Julianne. Ale na pierwszy

rzut oka nie sprawiała takiego wrażenia. Na pewno sama myślała o sobie, jako

o całkowicie odmiennej osobie. Ale wystarczyło spojrzeć w jej oczy. I znać

ją.
Poprawiła włosy. Spojrzała na niego dziwnie.
-Zmieniłeś się

– powiedziała w przestrzeń.
-Spodziewałaś się czegoś innego?

– odpowiedział po chwili, wpatrując się w okno. Deszcz zacinał coraz

mocniej. – Ty się wcale nie zmieniłaś.
Wstała i wyszła z pokoju.

Minę miała zagniewaną. Obraziła się? Niby za co? Za to, że powiedział

prawdę? Zawsze sama na to nalegała. Ale nie znosiła prawdy.
***
Biała

poduszka była już cała mokra. Hermiona podniosła głowę i spojrzała w

lustro.
-A więc płakałam – powiedziała, patrząc na zaczerwienione

oczy i ostatnie łzy spływające po rumianych policzkach.
Odwróciła głowę

od lustra, a jej kasztanowe loki zatańczyły w powietrzu. Wstała i weszła do

łazienki.
-Hermiono Granger, nie wolno ci popaść w depresję –

powiedziała do siebie, próbując zatrzymać łzy cisnące się do oczu. –

Nie wolno ci – łzy powoli spływały po policzkach. Wytarła je i

zamknęła oczy. – On wróci. Spróbuj w to uwierzyć.
***
Julianne

kopnęła z całej siły w krzesło.
-AUA! – krzyknęła łapiąc się za

stopę. Powiedział, że się nie zmieniła. Ale przecież nie jest już ta

rozrywkową Julianne sprzed kilku lat.
Nie była.
Nie była?
Na

pewno nie.
A może?
Spojrzała na portret swojej matki na ścianie.

Pochrapywała miarowo.
-A jeśli ciągle jestem taka… jak

dawniej?
***
Zgasił światło jednym machnięciem różdżki. Ramię bolało

niemiłosiernie.
Ale nie tak, jak blizna. Paliła. Paliła żywym

ogniem.
Ale przecież Voldemorta już nie ma! Nie ma prawa palić żywym

ogniem!
Dotknął jej. Zabolało.
-Jak to możliwe? – zapytał

sam siebie. – Nie ma już Voldemorta. Nie istnieje. Blizna nie ma prawa

boleć – nie ma takiej opcji!
***
-Pięknie. Nawet chusteczek

już nie mam. NIC! NIKOGO! – wrzasnęła histerycznie Hermiona.


Rzuciła poduszką. Manekin, na którym wisiała jej ślubna suknia,

przewrócił się. Nie wstała. Nie podeszła. Nie podniosła manekina. Po co? I

tak jeszcze dziś musi się tego pozbyć. Wyrzucić. Oddać. Zapomnieć.
Chce

zapomnieć?
***
Spojrzała w lustro. Spojrzała w swoje oczy. W nich jest

ukryta cała prawda.
Ona się zmieniła. Musiała się zmienić, choćby w

najmniejszym stopniu. Jest inna.
A jeśli nie? Jakiś denerwujący głos

mówił, że się nie zmieniła wcale.
Drugi mówił, że się zmieniła.
-Pani

Potter? – trzeci głos należał do Almy.
Zmierzyła ją wściekłym

spojrzeniem.
Gdyby widziała samą siebie, upewniłaby się, że jest inna

osobą.
***
Spod bandaża wyciekała krew. Na zgniłożółty fotel kapnęło

kilka szkarłatnych kropli.
Po czole również ciekła krew. Powoli sączyła

się z blizny.
Drzwi otworzyły się nagle. Do pokoju wpadła Julianne z

wściekłością wymalowaną na twarzy. Spojrzała na męża.
Złapała się za

czoło.
Harry spojrzał na nią.
-On wrócił…
***
Podniosła

kasztanowy sweter i wtuliła w niego twarz. Ten znajomy zapach… Nigdy

go już nie poczuje…
-Nie płacz – powiedziała do siebie,

ocierając mokre policzki. – Musisz być silna.
Przycisnęła sweter

mocniej do twarzy.
Zasnęła.
***
Zapadła cisza. Po chwili rzuciła

się w jego stronę.
-Nie mógł – powiedziała ze strachem, zawiązując

nowy bandaż.
Krew nadal ciekła.
***
Widział wszystko jakby przez

mgłę. Głosy słyszał jakby zza szybo. Tracił świadomość.
Blizna piekła

żywym ogniem.
Nie mógł wrócić. Ron go zabił. Dzięki niemu oni jeszcze

żyją.
Nie mógł wrócić.
A jeśli?
***
Błądziła po wąskich

korytarzach. Oddychała powoli i miarowo. Słyszała rozanielone głosy.

Znalazła kilka białych piór.
Usłyszała swoje imię. Wypowiedziane przez

dziwnie znajomy głos. Odwróciła się.
Zobaczyła go. Uśmiechał się jak

zawsze. Patrzył na nią tym samym wzrokiem. Tym samym, którym patrzył na nią

przed swoim odejściem. Podeszła do niego i wyciągnęła rękę, jakby się bała,

że odleci. Że rozpłynie się w powietrzu. Próbowała go uchwycić.
Nie udało

się… rozpłynął się w powietrzu…

Obudziła

się.

C.D.N

Cinija Nicija
Śliczne....................
Dawno nie

czytałam czegoś tak.....wzruszającego
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


Zastrzeżenie jedno - za szybko przeskakiwałaś w tej części z miejsca na

miejsce. Rozumiem, że to miało trzymać w napięciu, no bo akcja dzieje się w

3 miejscach na raz, ale bez przesady
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Temat ani nowy, ani oklepany... taka mieszanka. Mania na

to, że Voldi powraca, jak Harry jest dorosły, jest deczko wkurzająca... ale

Harry jeszcze jest u ciebie chłopcem.
Piszesz tak, jakbyś sama straciła

kogoś bliskiego. Jeżeli to nieprawda, to świetnie się wczułaś w rolę, a

jeżeli tak, to dobrze, że przelałaś te uczucia na

klawiaturę.
Śliczne...................
Megan
Gratulacje. Opowiadanie jest świetne. Ma

swój klimat, jest poprawne stylistycznie, literówek czy ortografów raczej

nie zauważyłam. Denerwują mnie tylko odrobinę ciągłe zmiany czasu i miejsca

akcji. Chodzi mi o to "skakanie" między kilkoma różnymi wątkami.

Niech te fragmenty opisujące uczucia poszczególnych osób będą trochę

dłuższe, bo chociaż bardzo się staram trudno mi za nimi nadążyć.
Bloodlust
Smakowicie wzruszające (= Przepiekne opisy

przezyć- autentycznie można się w czuc w położenie bohaterów- to ogromny

plus! Moje gratulacje!
Mam zastrzeżenie do jednego

zdania:

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

nie ma takiej

opcji!

class='postcolor'>
Rozbawiły mnie te słowa (=
Można

by było przyczepic się jeszcze do nadmiernej ilości pytań zadawanych sobie

np. przez Hermionę. Troszeczkę to męczące, chociaż rozumiem, że ma to

wprowadzić klimat do ficka.

Pozdrawiam =)

Shona
Ponieważ ta część była pisana daaawno, nie

mogę się w niej zastosować do Waszych wskazówek... Napisanych mam jeszcze tą

i następną część, dalej będę się stosować do Waszych rad. Proszę mi

bezlitośnie wytykać błędy, pomyłki, i co mam poprawić.
*****
Część

trzecia

Spojrzała tępo w sufit. Był tak blisko niej. Nie zdążyła go

uchwycić. Rozpłynął się w powietrzu. Nie było go.
Zamknęła oczy. Nie

będzie płakać.
Musi zapomnieć.
Musi uwierzyć, że nigdy go nie

było.
A jeśli nie musi?
***
Otworzył oczy. Nad nim pochylała się

uzdrowicielka. Zakładała mu bandaż.
Znowu tam był? Rozejrzał się.


Nie. Leżał w wysterylizowanym pomieszczeniu. Nie widział krwi. Nie

widział bólu i cierpienia. Nie widział bólu i cierpienia takiego, jak TAM.

Odetchnął.
Do sali wniesiono omdlałą kobietę. Z ręki zwisał jej

kasztanowy sweter w dużym ‘R’ na przedzie…
Spojrzał na

nią.
Znał ten sweter.
Znał ją.
To była Hermiona

Granger.
***
-Mamy szczęście, że skończyło się na czyszczeniu żołądka

– do jej uszu dobiegł pierwszy z głosów.
-Ona ma szczęście –

sprostował drugi. – Idiotka, wzięła kilkaset tabletek.
-Pewnie ma

problemy osobiste, albo zawodowe. Nie wyglądała na zadowoloną z życia, kiedy

tutaj się znalazła – pierwszy głos był pełen wyrzutu.
Otworzyła

oczy. Leżała w przestronnej sali. Czuła nieprzyjemny zapach leków.
W

ręce nadal trzymała sweter Rona.
Spuściła głowę.
***
-Pani Potter?


Julianne podniosła głowę i spojrzała na uzdrowicielkę.
Kiwnęła głową.

Uzdrowicielka uśmiechnęła się.
-Już wszystko dobrze – powiedziała.

– Krwawienie nie ustaje, ale się zmniejsza – dodała, po czym

odeszła.
Julianne usiadła, ale wcale nie była przepełniona radością.

Przeciwnie.
Czy nie byłoby lepiej, gdyby się nie udało?
Nie wolno jej

tak myśleć.
A kto jej zabroni?
Nikt.
Lepiej by było.
Dla

niej.
O wiele lepiej.
***
Zapomniene obrazy przesuwały się przed

jej oczami.
Zamknęła je, by zatrzymać na dłużej ulatujące wspomnienia.


A przecież tak chciała zapomnieć.
Chciała?
Oczy były pełne

łez.
***
Bandaż był cały czerwony. Blizna ciągle paliła. Ramię

bolało.
Nie mógł wrócić. Jak? Na pewno nie chciał być duchem. Nie mógł

wrócić.
Nie miał potomka.
A jeśli miał?
Nie miał.
A

jeśli?
***
-Wszystko idzie zgodnie z planem – głos, równie zimny

jak głos Voldemorta, odbił się od ścian lochu. – Już niedługo spotkam

się z nim… Sam na sam…
***
Siedziała przed kominkiem i

tępo wpatrywała się w ogień.
Zmienił się.
Mówił, że ona się nie

zmieniła.
Myli się.
A jeśli nie?
Myli się. Zmieniła

się.
Przynajmniej tak jej się wydaje.
Już nie potrafiła go

zrozumieć.
***
Usiadła na łóżku. Wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w

biały kubek.
Dzisiaj dostarczą ciało.
A jej przy tym nie

będzie.
Będzie leżała w tym okropnie czystym łóżku, wpatrywała się w

okropnie czystą ścianę i nerwowo bębnić palcami o wysterylizowany stolik.


***
Wstala z fotela i założyła płaszcz przeciwdeszczowy. Musiała

poważnie z nim porozmawiać. Muszą sobie wyjasnić parę

rzeczy.
Parę?
Muszą sobie wiele wyjaśnić.
Chciała z nim

być.
Chyba. Nie była pewna.
Może lepiej by było,

gdyby…
…gdyby zginął na wojnie?

C.D.N
Bloodlust
Nyo, podoba mi sie coraz bardziej. Jestem

potwornie ciekawa Julianne i jej historii. Cudownie, ze ten fick pojawił się

na forum, bo dawno nie czytałam tak interesującego opowiadania

potterowskiego (które, tak na marginesie, uwielbiam).
Podobaja mi sie te

króciutkie zdania- podążą sie za tokiem myślenia bohatera. Czekam na

więcej!
Megan
Nadal przeszkadza mi za szybkie

przemieszczanie się między wątkami, ale nie zauważyłam jakichś większych

zmian- wszystkie części są utrzymane w podobnym (smutnym) klimacie.

Zastanawia mnie tylko skąd Hermiona wytrzasnęła tyle tych tabletek

nasennych, a także jakim cudem zdążyła zażyć ich aż kilkaset, bo zazwyczaj w

kilkanaście minut po zażyciu jednego opakowania traci się przytomność (na

wszelki wypadek uprzedzam, iż posiadam te informacje od kilku osób, które

eksperymentowały z tego typu środkami, a nie z własnego doświadczenia bo mi

jeszcze życie miłe
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> ) , a nie połknęłaby za jednym zamachem całego wiadra

tabletek. Po co w ogóle połykała to cholerstwo skoro mogła po prostu machnąć

Kedavrą i po krzyku.
Cinija Nicija
Taki szczegół, że nie w dużym

"R", tylko z dużym "R", no nie?


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/huh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='huh.gif' />


Jeeeeeeeeeeeeeest! Znalazłam jakiś błąd!
Jestem genialna


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Nie mogła się machnmąć kedavrą, bo.... bo... eee.... no

bo nie umiała:)
Za duże napięcie by było
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Shona
Dół, dolina... Przepraszam. Kryzys

umiejętności przechodzę... Dół, dwa metry mułu... przepraszam.


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


P.S
Cinija, jestes genialna
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> .
************
Część czwarta


style='font-family:Optima'>Ze specjalną dedykacją dla
style='color:red'>Weroniki
.


Miło by było, gdyby w

końcu zaświeciło słońce…
Chociaż na chwilę.
Żeby przez kilka

sekund mógł je zobaczyć od tej strony p oraz ostatni.
To

irracjonalne.
Ale ona tak właśnie myślała.
Ale jak niby ktoś martwy,

leżący w trumnie, która do tego była zamknięta, i kogo dusz ajuż zapewne

spoglądała na nią z góry…. Jak mógł zobaczyć słońce od tej strony.


Trumna była już w ziemi. Właśnie ją zakopywano. Hermiona zdjęła mały

pierścionek z turkusem i rzuciła do grobu.
***
Julianne siedziała

przed kominkiem. Powoli sączyła kawę odstawiając mały palec. Unikała wzroku

męża. Harry przeciwnie – ciągle na nią patrzył. Właśnie dlatego była

taka poirytowana.
-Przestań! – wrzasnęłą. Złocona filiżanka

wypadla jej z rąk i z tzraskiem rozbiła się na okropnym dywanie. –

Widzisz, co zrobiłeś?!
-Ja? JA?!
-Tak, ty! Ty! Odkąd

wróciłes jesteś jakiś w ogóle!… I mam cię dość! Wynoś się

stąd! – wrzasnęła. Szybko jednak tego pozałowała. Ale Harry już

się podnosił.
-Skoro tak stawiasz sprawę – powiedział przez zęby.

Przed progiem odwrócił się i dodał – Gdybyś zmieniła zdanie, wiesz,

gdzie mnie szukać.
I odszedł.
Oczy Julianne wypełniły się

łzami.
-Po co to powiedziałam? – pytała sama siebie.
Usiadła na

fotelu.
***
Mogłaby przysiąc, że go słyszała. Powiedział, że tu wróci.

Trzy słowa „Ja tu wrócę” wypełniły ją nadzieją.
Dlaczego?

Przecież i tak tutaj nie wróci. Nie będzie chciał być duchem. Nie wróci w

swoim ciele. NIGDY nie zobaczy go znowu.
Na tym świecie.
A więc,

dlaczego te słowa dodały jej otuchy?
Poza tym, umarli nie mówią.
Nie,

Hermiono, jesteś stanowczo zbyt…
Zdołowana?
Nie. Nie jest

zdołowana.
Gorzej.
***
Julianne otworzyła oczy.
-Witaj –

usłyszała syczący głos. Był tak podobny do głosu Sami-Wiecie-Kogo…


Ale to nie mógł być on. Przecież ten cały Ron go zabił. Nie ma już

Voldemorta.
Spojrzała w kominek. Nie, to nie był on. To był mężczyzna o

czarnych włosach i ciemnych oczach. Nienawistne spojrzenie przeszywało ją na

wskroś.
Znała skądś tę twarz.
-Julianne, nei mów, że nmie poznajesz

syna twego mistrza – uśmiechnął się zimno.
Ramię zapiekło.
-Tak

– odpowiedział na pytanie ukryte w spojrzeniu kobiety. –

Wzywałem cię, ale przy twoim mężu, Mroczny Znak nic nie

pomagał.
-Ale… ja… przecież…
-Do nas, nie można się

uwolnić.
***
-Proszę – tak dobrze znany mu głos odpowiedział na

długie pukanie.
Wszedł.
Z kuchni dobiegł brzękot sztućców. Harry

wszedł tam szybko.
Stała tam pani Weasley. Ku jego zaskoczeniu, nie

płakała, z powodu pogrzebu syna. Stała sobie przy kuchni i gotowała

kartoflankę.
-Witaj, Harry – powiedziała wesoło. Nie brzmiała to

sztucznie. – Już w domu? A Ron, widzisz, jeszcze go nie ma!
-To

pani nie wie… nic?
-A o cyzm mam wiedzieć? –

spytała.
-Dzisiaj… kilka godzin temu… Ron został pogrzebany

na cmentarzu niedaleko Grimmuald Place.
Wielka chochla spadła na

podłogę.
C.D.N
Megan
W tym parcie jest chyba najwięcej

literówek. Styl ten sam co w pozostałych częściach. Robi się coraz

ciekawiej, tylko czemu takie to krótkie. Nawet się rozsmakować w treści nie

zdążyłam i już koniec.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Shona
Część piąta


style='font-family:Geneva'>Dla
style='font-size:16pt;line-height:100%'>Giny
, bo przy niej

mnie wena złapała XD.


Znowu padało.
Ciężkie krople i lekkie

kropelki odbijały się od białego, kamiennego krzyża. Spływały po jej długich

włosach, zatrzymywały się na zamszowej czapce. Delikatnie moczyły końcówki

palców. Mieszały się ze łzami. Delikatnie opadały na trawę. Spływały z

aksamitnych bratków, tulipanów. Wiatr towarzyszący deszczowi bawił się każdą

gałązką stojącej niedaleko wierzby. Rozwiewał jej czarny płaszcz. Czesał

włosy. zobaczyła duży zygzak na niebie – wielką, złotą błyskawicę.

Skupienie energii elektrycznej. Chwilę potem usłyszała donośny

grzmot.
Niebo płakało. Wcześniej nie mogła uwierzyć, że on nie żyje.

Wtedy było słonecznie.
Niebo nie mogło uwierzyć.
Im ona bardziej w to

wierzyła, tym bardziej pogarszała się pogoda.
Niebo płakało. Płakało

razem z nią, mieszało swoje i jej łzy.
Przyklękła na mokrej trawie. Miała

wyrazisty, żywy i mocny kolor. Wspaniała zieleń, jaką niegdyś oboje się

zachwycali. Mały, biały krzyż służący za nagrobek, otoczony był małymi

wiązaneczkami.
Poczuła dziwne ciepło na ramieniu. Odwróciła głowę.

Średniej wielkości, spracowana ręka o krótkich palcach trzymała się kurczowo

jej ramienia. Podniosła spojrzenie. Zobaczyła panią Weasley. Rude włosy

tańczyły wokół jej twarzy, niewielkie oczy były pełne łez. Obok stał Harry.

I jego włosami zabawiał się wiatr. Był spokojny i opanowany. Mogła się tylko

domyślać, jak bardzo przeżywał stratę przyjaciela.
Wstała, i bez jednego

słowa przytuliła twarz do szyi pani Weasley. Załkała parę razy cichutko.


***
-O co ci chodzi? – zapytała Julianne rzeczowo. –

Przecież nie ma już Czarnego Pana, nie mam być komu poddana!
-Jestem

synem największego z czarnoksiężników. Czarny Pan uczynił mnie większym, niż

on sam, nim poległ na polu bitwy. Teraz moje nazwisko będzie budziło

postrach wśród ludzi, nawet dla mugoli będzie brzmiało jak

przekleństwo!
-Czarny Pan nie miał syna – odparła Julianne

wstając.
-Miał i nadal ma – odpowiedział. – A teraz

posłuchaj…
-Nie będę słuchała – Julianne zatkała uszy rękoma

i zamknęła oczy. – Nie wypełnię ani jednego twojego polecenia!

Nie! Jestes tylko nędznym śmierciozercą, który ma jakieś

urojenia!
-Przykro mi, ale się mylisz. Może cię to zadziwi, ale

jestem przyrodnim bratem twojego męża. Starszym,

oczywiście.
***
-Cichutko, nie płacz – panie Weasley sama z

trudem powstrzymywała łzy. Głowa Hermiony wciąż była wciśnięta w jej kark.

Łzy niedoszłej synowej spływały jej po obojczyku. Ona gładziła ja po

miękkich włosach i pocieszała jak mogła. – Tak musiało być. Zginął w

chwale boahtera, Hermiono. Zginął, ale jakby żyje – na zawsze zapisał

się w naszych sercach. Profesor Binns będzie prowadził o nim nudne wykłady.

Gazety piszą o nim jako o bohaterze. Zawsze chciał być bohaterem.

Zawsze…
-On miał tyle planów, ambicji, aspiracji – załkała

głośniej Hermiona. Podniosła głowe. Oczy miałą czerwone i zapuchnięte.


Łza kapnęła jej z nosa. Harry odruchowo wytarł nos przyjaciółki

chusteczką.
-Nie płacz. To nic nie da – powiedział cicho. Sam

kiedyś stracił kogoś bliskiego. Wiedział, jak bolały Hermionę pocieszenia

pani Weasley. Za kilka dni spojrzy na to trzeźwo, z rozsądkiem. Za kilka

tygodni rana zacznie się goić. Ale miną lata, zanim się porządnie zabliźni.


Spojrzała na niego z wdzięcznością.
***
Julianne przetrawiała

słowa mężczyzny, którego głowa wystawała z jej kominka.
-Oczywiście, po

Czarnym Panie mam wszystko – dodał od niechcenia. – Imiona,

nazwisko… Drugie oblicze…
-I czego ode mnie oczekujesz?

– zapytała.
-Szykuje się ostatni bój. Musisz mi pomóc zwabić

swojego mężusia gdzieś na łono natury. Tam odbędzie się nasza ostateczna

potyczka. Bój, w którym albo on zwycięży syna Czarnego Pana i jego

popleczników, albo my zabijemy jego. I tę garsteczke jego kumpli –

dodał po krótkim namyśle.
Usiadła na kanapie. Spojrzała w oczy drugiego

Lorda Voldemorta i kiwnęła głową. Po chwili rozległ się trzask. W salonie

nie było już Julianne. Zamiast niej, na poręczy fotela siedziała czarna

wrona. Wokół dzioba miała białą obwódkę.

C.D.N
eNoPe
Nie no poprostu to FF jest genialne!

Dawno sie tak nie zaintrygowalem! Nie mam zamiaru sie do niczego

przyczepiac. Masz swoj wlasny styl, nie piszesz stylem Rowling a czesem

niektorym sie to zdarza. I to jest w tym FF najlepsze! Jestem ciekaw co

bedzie dalej i mam nadzieje ze niedlugo sie pokaze!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Goraco pozdrawiam!!!!!
Bratiin
To pierwsze tak głębokie opowiadanie

dziejące się w uniwersum Harry'ego Pottera, jakie czytałam. Uczucia są

tu bardzo dobrze opisane, ale... Nie podoba mi się to złe słowo. Poprostu

nie lubie takich opowiadań. Może jestem ignorantką i nieczułą istotą, ale

wolę się nie zaglębiać w cudze uczucia tak głęboko. Wolę opowiadania lekkie

i przyjemne, a to do takowych nie należy, choć oczywiście to nie jest żaden

błąd. Można nawet powiedzieć, że to opowiadanie jest za trudne dla mnie. I

może nie doroslam do niego?
Aeth
Rety, nie spodziewałam się, że tak mnie to

wciągnie. Intrygujące i przeszyte uczuciami. Smutne, ale jednak pełne

nadziei. Bardzo podoba mi się to "skakanie", tyle że jak na mój

gust trochę za mało treści zamieszczałaś w jednym wątku. Te wszystkie

pytania i wątpliwości bohaterów, ten cały przeraźliwy żal... Naprawdę,

zaimponowałaś mi tym fickiem, bo temat mnie samej wydaje się trudny,

zwłaszcza w tym całym klimacie "Pottera". Ale mam jedno większe

zastrzeżenie - wydaje mi się trochę przewidywalny
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>. Mam jednak nadzieję, że zaskoczysz nas czymś

niespodziewanym
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
avalanche
ograniczę się do krótkiego komentarza -

narazie bo nie mam weny

Fick dobry, ale za krótkie party jak dla mnie


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> Jedno co mi się nie podobało to sposób w jaki przekazałaś

informację o smierci Rona - krótko bez jakiś ozdobników podnoszących

dramaturgię. Dopiero pózniej rozwinęłaś pokazując rozpacz jego

bliskich.....a zresztą...w sumie dobrze. Pisz jak uważasz.
Shona
Część szósta

Z dedykacją na pewnego

przemiłego
style='font-size:21pt;line-height:100%'>
style='font-family:Geneva'>ADIKA.

Przez otwarte na

oścież okno deszcz wdzierał się do salonu. Firanka, dawno już zerwana przez

wiatr, tańczyła wesoło na środku salonu. Czarna wrona przysiadła na

parapecie. Patrzyła w stary, kamienny kominek, malowany srebrno-złotą farbą.

Patrzyła ze znudzeniem, jakby piękny bal czerwonych, pomarańczowych i

złotych płomieni, przybierających różnorodne kształty nudził ją.
Ale

patrzyła. Patrzyła ze zniecierliwieniem, jakby na coś czekała. Patrzyła też

z nienawiścią, jakby to, na co czekała, było jej największym wrogiem.

Patrzyła i z obrzydzeniem, jakby to, na co czekała, było oślizgłym

ślimakiem. Targały nią mieszane uczucia. Byłą rozdarta na dwie połowy

– pierwsza, nakazywała wierność temu, komu przyrzekała ją w białej

sukni, przed pięknie przystrojonym ołtarzem. Druga, kazała jej zostać przy

tym, który był synem tego, któremu słuzyła przez połowę życia, dla którego

dała sobie wypalić Mroczny Znak.
W ogniu ukazała się twarz mężczyzny.


-Wyleć – nakazał wąłdczym tonem.
Okno zamknęło się z

trzaskiem.
***
Wracali. Wiatr dął im w twarze, rozwiewał włosy. Kilka

liści zaczepiło się we włosy Hermiony. Delikatne gałązki płaczącej wierzby

zaplatały się w warkocze, kurczowo łapały za pień drzewa. Nie zwracali uwagi

na lecącego nad nimi czarnego ptaka.
Nie patrzyli po sobie. Nie

wymieniali porozumiewawczych spojrzeń. Nie rozmawiali. Deszcz starał się

zmyć łzy z twarz przygarbionych kobiet ubranych na czarno i wyoskiego

mężczyzny w brązowym płaszczu.
Hermiona ciągle płakała. Nikt nie

próbował jej pocieszać. Na nic by to było.
Dobrze pamiętał chwilę, w

której umarł Syriusz. Żadne pocieszenia do niego nie docierały. Każde słowo

otuchy pogłębiało ranę, która jeszcze dziś była bardzo świeża. Taka rana nie

zabliźnia się z dnia na dzień. Trzeba lat, żeby się zagoiła.
Ale blizna

pozostanie na zawsze.
***
Leciała tuż nad nimi.
Widziała ich

rozpacz. Nie rozumiała jednak, za kim oni tak płakali? Za tym niedorajdą,

który do niczego by w życiu nie doszedł? Dobrze, że odszedł. Nie będzie już

przeszkodą dla Harry’ego w osiągnięciu szczytu kariery.
W tym

momencie doszło do niej, co robi. Nie będzie żadnego szczytu kariery.
Nie

będzie miał kto dojść na szczyt.
Wrona przysiadła na gałęzi i spojrzała

smętnie na czarnowłosego mężczyznę.
Co ona robi? Jak mogła dać się znów

opętać? W tamtej chwili po kłótni z nim, wdała się w nieczysty układ,

zupełnie niepotrzebny.
Ale nie mogła się już wycofać.
***
Usiadła

na fotelu przy kominku. Drżący głos pani Weasley spytał cichutko:
-Zrobić

ci herbaty, kochanie?
Kiwnęła głową i zapatrzyła się w płomienie.

Tańczyły wesoło w kominku. Jedyna rzecz, które zdawała się być szczęśliwa.


Pogładziła oparcie fotela. To był jego ulubiony fotel. Zawsze na nim

siadał z talerzem pełnym łakoci. Pamiętała te pełne wyrzutu spojrzenia jego

matki.
Nad kominkiem wisiał zegar… ów stary zegar, który

wskazywał, gdzie znajdują się domownicy.
Jedna ze złotych wskazówek

wskazywała „Pracę”. Czyja to wskazówka?
Freda. Tak. Gdzieś tu

powinna być jego wskazówka…
-Z cytryną, Hermiono? spytała ciepłym

głosem pani Weasley.
-Mhm.
Jest. Wskazuje

podróż…
***
Siedziała na gałęzi i wpatrywała się w księżyc. Z

czarnych oczu spłynęły łzy.
Sfrunęła na dół. Nie mogła. Nie potrafiła.


Nie było już wrony. Młoda, piękna kobieta opierała się o pień wiekowego

drzewa. Po policzkach spływały łzy.
-Jestem niczym –

westchnęła.
Usiadła na mokrym kamieniu. Naciągnęła kaptur na głowę.

Przyciągnęła do siebie nogi i wtuliła głowę między kolana.
Nie chciała

tego zrobić. W chwilach goryczy zawsze robiła coś niedorzecznego.
Coś

głupiego.
Coś, czego później żałowała.
Dała się na nowo wciągnąć w

to…
W to bagno. Od nich nie można odejść. Nie można się uwolnić.


Przedramię zapiekło.
***
Nie umieli jej pocieszyć. Podnieść na

duchu.
Rozumiał ją. To jest jeszcze zbyt świeże.
Nigdy nie przeżyła

takiej tragedii.
Nawet, kiedy zmarli jej rodzice.
Zamknie się w

sobie. Nie będzie do siebie dopuszczać nikogo.

C.D.N
matematyka
ja nie będę orginalna: podoba mi

się!!!
Mój komentarz:
Wg mnie party są trochę za krótkie

i w sumie nic sie w nich nie dzieje, np. dwa ostatnie rozdziały można by

było zmieśćić w jedenj części. Oprócz tego nie dodawaj już tak dużo opisów

uczuć Hermiony jak "to był jego ulubiony fotel" albo "miał

tyle różnych planów". Co prawda doskonale jest oddany nastrój Hermiony

zaraz po tej tragedii, ale było już o tym tak dużo, że nie trzeba więcej

(rozumiem, że klimat opowiadania jest taki, ale co za dużo to niezdrowo).

Można by napisać jak Hermiona oswajała się ze stratą Rona. Pisz nadal o

Julianne, napisz co z światem czarodziejów. I czy w Twoim ficku Dumbledore

jeszcze żyje? Jeżeli tak, go umieść go proszę w swoim opowiadaniu. Jeżeli

nie to jestem w załobie.
Shona
Część siódma.

Dla wszystkich,

którzy pragną pokoju na świecie...

Musi się jakoś pozbierać. Nie ma

sensu żyć w ten sposób. Musi coś ze sobą zrobić.
Wstała z krzesła.

Stojący na oparciu kubek upadł na podłogę. Kawałki czerwonego fajansu

rozsypały się po parkiecie.
-Reparo – powiedziała cicho. Czerwony

kubek leżał na podłodze. Podniosła go. Przez chwilę klęczała na drewnianej

posdzce wpatrując się w czerwone języki ognia.
Lubił ogień… Te

chwile przy ognisku… Już nigdy nei będzie szczęśliwa…
-Nie

wolno mi tak myśleć – skarciła się szeptem. – Może i go tu nie

ma, może nei może mnie przytulić, pocałować, ale jest tu… Jest…

Wierzę w to… - wyszeptała. Nie wierzyła we własne słowa.
Wstała i

zaniosła czerwony kubek to kuchni.
***
Zapiekło jeszcze bardziej.

Kazał jej wykonać zadanie, a ona nie potrafiła tego zrobić. Nie potrafiła

oddać go w ramiona śmierci. On sobie nie poradzi. Nie sam…
Wtedy

była ich cała armia…
Ale Czarny Pan też miał armię. I nieliczni

zostali zabici lub zesłani to Azkabanu. Jego syn mógł reaktywować oddziały

swojego ojca…
Ale… skąd pewność, ze on jest jego synem?


Czarna wrona wleciala na najwyższą gałąź drzewa.
***
Ilekroć

tłumaczyła sobie, że jemu jest teraz lepiej, tym mniej w to wierzyła.
Bo

jak może być mu lepiej bez nich?
Bez niej?
Jego matka mówiła –

kiedyś się spotkacie…
Znowu się spotkają… Będą szczęśliwi.


Otworzyła drzwi łazienki. Spojrzała w lustro.
W oczach malowała się

rozpacz. Usta drgały lekko, jakby wydobywało się z nich tysiące

bezszelestnych spazmów. Włosy – niegdyś starannie ułożone i

błyszczące, stały się matowe, potargane.
Na brzegu wanny leżała maszynka

do golenia.
Może tym razem się uda? Może znajdą ją z apóźno.


Sięgnęła po nią. Przyłożyła do żył. Chciała pociagnąć, ale jakiś

wewnętrzny głos powiedział stanowczo „Nie”.
-Muszę sobie z

tym poradzić – pierwsza łza spłynęła po policzku. – Muszę się z

tym pogodzić… Starać się żyć normalnie – druga i trzecia kapnęły

na jej spódnicę. – Starać się być szczęśliwa – kilka następnych

łez wytarła rękawem szaty.- Może to jeszcze jest wykonalne…
***


Herbata powoli stygła. Żółty imbryk stał pośrodku drewnianego stołu.

Obok niego pani Weasley położyła czerwony talerz pełen kanapek z ogórkiem i

papryką.
Wszystko wyglądalo tak rodzinnie… Tak domowo…


Przysiągł sobie, że pomoże Hermionie wrócić do normalności.
Sięgnął

po kanapkę.
Musi wiedzieć, że ma się do kogo zwrócić…
Blizna

zapiekła. Płonęła żywym ogniem. Złapał się obiema rękami za głowę i zacisnął

powieki.
On nie mógł wrócić…
Nie, na pewno nie… Nie mógł

wrócić! Ron zabił go poświęcając własne życie…
Dlaczego ta

blizna tak boli? Nigdy aż tak nie bolała… Nawet wtedy…


-Harry, co się stało?
Nie był zdolny odpowiedzieć.
Upadł na

posadzkę.
Stracił świadomość…
***
Jest niczym. Tylko

nędzne nic mogłoby coś takiego zrobić…
Narażała się na jego

gniew… Wiedziała, że to może się skończyć tylko śmiercią… Albo

ona, albo on…
Ona miała wybór. Mogła żyć bezpiecznie bez niego.

Mogła też umrzeć, aby uchronić go przed nim.
Podejmowanie decyzji jest

trudne. Julianne podeszła do okna i otworzyła je.
Deszcz już nie padał.

Malenki wróbel siedział na drzewie. Nucił wesołą pieśń.
Bez niego żadna

pieśń nie będzie już taka wesoła, radosna, pełna życia…
Tak czy

inaczej, będą rozdzieleni…
Zamknęła okno i spojrzała w płomienie.

tanczyły żywego oberka, to rosną,c to malejąc. Wypelniały pokój przyjemnym

blaskiem i ciepłem.
Podjęła decyzję.

C.D.N

Moze nie

najdłuższa, ale...
Miaka
Potrafisz stworzyć cudowny klimat.

Mroczny, tajemniczy. Fajnie zmieniasz miejsca akcji, wprowadzasz nowe

postaci i wydarzenia. Natomiast co do Twoich krótkich partów, to ich długość

moim zdaniem jest odpowiednia. Kończą się w ciekawych momentach, w których

chciałoby się powiedzieć : "I co dalej???". Wzmagają tylko

"apetyt" na dalsze części. Bardzo ładnie. Naprawdę. Jest to jedno

z nielicznych, naprawdę wartościowych (pod względem literackim i

stylistycznym) opowiadań na tym forum.
Smerfka

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Miaka @ 04.07.2004

11:37)
Potrafisz stworzyć

cudowny klimat. Mroczny, tajemniczy. Fajnie zmieniasz miejsca akcji,

wprowadzasz nowe postaci i wydarzenia. Natomiast co do Twoich krótkich

partów, to ich długość moim zdaniem jest odpowiednia. Kończą się w ciekawych

momentach, w których chciałoby się powiedzieć : "I co dalej???".

Wzmagają tylko "apetyt" na dalsze części. .


Zgadzam się

z MIAKĄ w 100% - mi też się bardzo podoba , ale mam też jedno

zastrzeżenie... Mianowicie w twoim opow , chociaż pięknym i urzekającym ,od

kilku partów nie zaobserwowałam niestety rozwinięcia akcji... W każdym

parcie czytamy tylko o płaczącej Hermi , cierpiąceym Harrym itd... Mam

nadzieję , ze szybko rozwinie się akcja z synem Voldemorta - bo twój fick

naprawdę wciąga !!!
Masz talent...GRATULUJĘ


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
porucznik184
Ten FF jest po prostu G E N I A L N Y

!!!
Masz naprawdę dobry styl pisania. Ale muszę jednak

zgodzić się ze zdaniem któregoś z czytelników(czytelniczek) że za szybko

przekakujesz z miejsca do miejsca....
Co nie zmienia faktu że

opowiadania genialne
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Pisz dalej!
kaola
świetny! smile.gif
Szara Wilczyca
Moja droga...to wspaniałe

opowiadanie...w całym moim wilczym,młodym życiu nie czytałam czegos bardziej

wzruszającego...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

Zasługujesz na Nobla,kochana...Nie zauważyłam błędów,może tylko taki jeden

błąd,chyba w części piątej...napisałaś nie można się do nas uwolnić,a

powinno być od nas,ale to mały błąd,zawsze się może zdarzyć.


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Gratuluję tak wzruszającej opowieści,życzę weny i daję mały

prezencik
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Co za wzruszający fick...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

Moon daughter
Śliczniusie! Bardzo ładniutkie.

Jestem pełna uznania!
Oby tak dalej!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/star.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='star.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/star.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='star.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/star.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='star.gif'

/>
Galia
Podoba mi się, ze względu na klimat.

Pojawiają się tzw. oklepane wątki, ale za to w nowym ujęciu czyli duuży+.

Pisz dalej, bo sądzę, że pisanie naprawdę dobrze ci wychodzi.


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Cinija Nicija
"Podjeła decyzję."
Zdradzi,

nie zdradzi, zdradzi, nie zdradzi...
Zabije, nie zbije, zabije nie

zabije...
To pytania, które się nasuwają po 7( lub którejśtam) części

Twojego FF.
Shona, czy mogłabyś mi powiedzieć:
- ile masz lat
-

co masz z polskiego ( jeśli jesteś w SP, Gim lub LO)
- czy chodzisz do

jakiejś dobrej szkoły?(chodzi mi o poziom, nie musisz podawać nazwy i

numerka)
Bo mnie to bardzo ciekawi. Jak ty to napisałaś mając 12, 15, 17,

20 lat?
Shona

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Cinija Nicija @

07.07.2004 13:10)
Shona,

czy mogłabyś mi powiedzieć:
- ile masz lat
- co masz z polskiego (

jeśli jesteś w SP, Gim lub LO)
- czy chodzisz do jakiejś dobrej

szkoły?(chodzi mi o poziom, nie musisz podawać nazwy i numerka)
Bo mnie

to bardzo ciekawi. Jak ty to napisałaś mając 12, 15, 17, 20 lat?




Mogłabym.
w listopadzie skończę 12 lat
chodzę do

SP.
w czerwcu ukończyłam piatą klasę z szóstką z polskiego.
(w

czwartej też miałam 6).
Dlaczego pytasz??
Szara Wilczyca
Shona,to jesteś ode mnie o miesiąc

młodsza,choć zależy,którego się urodziłaś!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Mi to opowiadanie wyglądało na napisane przez

noo...15-latkę!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
Mogę tylko jeszcze się dowiedzieć,w jakim miescie

mieszkasz?Wspaniale piszesz,po prostu cudownie,nic dziwnego,że masz 6 z

polskiego...Ja mam 5...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> A więc,życzę ponownie weny i wszystkiego dobrego....


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Moon daughter
No jeśli masz 12 latek to naprawdę

podziw bierze...
A tak 6 z polskiego, marzenie ja mam tylko 4


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/mad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='mad.gif' />

Shona
Jej, dzięki xD.
Wilczyco, mieszkam w

Lublinie. A urodziłam się 22.
kaola
Shona, ty jesteś niesamowita!


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> TAK pisać w wieku 12 lat? nic, tylko gratulować!


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> ff jest niesamowity, z klimatem... dosc przygnebiajacy, ale

to pasuje do tematu. czyli jak gdzies tam juz nizej wspomnialam -

świetny! czekam na wiecej!
Avin
Super jest to opowiadanko! Ty masz 12 lat? Nie chce mi się wierzyć... No ale,...
Kiedy będzie next part? Nie mogę się już doczekać. Pozdro i czekolada.gif dla ciebie
Kiniulka
WIELKIE GRATULACJE dla CIEBIE Shona. Ja też mam tylko 4 z polaka i zazdroszczę Ci tak ogromnego talentu do pisania. Mam ogromną nadzieję, że w krótce dasz nowego parta. Ten fick jest strasznie wciągający. Jeszcze raz GRATULACJE !!! Oceniłabym ten fick na star.gif star.gif star.gif star.gif star.gif na 6 miżliwych (tę jedną odejmuje niestety na literówki tongue.gif )
Mira
fick jest świetny, bo wciagający oby tak dalej wink.gif
czekam na next parta biggrin.gif

pozdrawiam! biggrin.gif
madziula
Hmm...nie wiem czy warto powtarzac...mi też opowiadanko baaardzo się podoba ...
jak juz mowilo wiele osob: klimat, fabułą piekneopisy....szczegolnie przezyc wewnetrznych bohaterow a to naprawde sztuka .szczegolnie jesli masz.12 lat..
Bardzo wciaga...ostatni part skonczylas idealnie..więc CZEKAM.. smile.gif
kaola
ech, Shona, kiedy nastepny part??? mam nadzieje ze nie zrezygnowalas z pisania go.... sad.gif czekam na dalsza czesc!!!
Jupka
QUOTE

No jeśli masz 12 latek to naprawdę podziw bierze...
A tak 6 z polskiego, marzenie ja mam tylko 4 

QUOTE

  Shona,to jesteś ode mnie o miesiąc młodsza,choć zależy,którego się urodziłaś! 
Mi to opowiadanie wyglądało na napisane przez noo...15-latkę! 

Zgadzam się z Szarą Wilczycą i z Moon daughter. Ja mam 11lat... I 5 zpolaka (bo 6 nie stawia). Czytałam gorsze opowiadania ludzi powyżej 15/16, nie mówiąc już powyżej 12!
Piękne i wzruszające ( cry.gif )
Dalsze części chcemy ohmy.gif
Shona
Nie najdłuższy, nie najlepszy, nie najgorszy part... Ech, sami oceńcie.
#############

Część ósma

Dla Snoopy

-Jakze miło cię znów widzieć, Julianne – jego usta ułożyły się w zimny uśmiech. W oczach nie było cienia śmiechu.
-Kiedy mam to zrobić? – spytała z pozorną obojętnością, przeklinając w duchu swoje tchórzostwo. Była nędznym tchórzem. Nędznym, śmierdzącym tchórzem. Nikim. Niczym.
-Jutro.
Coś zaczęło ją dławić w gardle. Już jutro.
Jutro…
Jutro!
Koniec, nie ma ucieckzi, nie ma czasu na zmianę decyzji!
Zabić go… Nie, nie zabić, nie zamorduje go. Ona go wystawi na pewną śmierć.
Żałowała, ze dała się w to wszystko wciągnąć. Żałowała, że spotkała na swojej drodze Dracona Malfoya, werbującego nowych śmierciożerców. Te kilka lat szczęścia… Taki chwilowy fart, jak w kasynie. Po chwili przegrała wszystko, całe swoje życie. Nie zdążyła się nawet nacieszyć tym szczęściem.
Spróbować, czy będzie smakował lepiej za drugim razem.
***
-Harry! Obudź się! – Hermiona potrząsała ramieniem przyjaciela.
Coś złego się działo… Ta blizna znowu dawała o sobie znać. Bolała… Piekła. Paliła. Jakby ktoś przykładał mu rozgrzane do białości żelazo. Miotał się po podłodze. Stracił swiadomość. Zemdlał.
Ale on chyba… nie, to irracjonalne… Niedorzeczne… A jednak…
Zaczął mrugać. Hermiona przestala nim potrząsać. Pomogła mu wstać.
Oparł się na jej ramieniu.
-On.. wrócił…
-Ale… jak? Przecież…
-Nie wiem… Hermiono, nie wiem… - mówienie sprawialo mu trudność. – To… niemożliwe… a jednak… Jeszcze nigdy… blizna… ona nigdy tak nie…
Nie miał siły mówić. Oddychał z coraz większym trudem. Płytko. Szybko. Nierówno. Głośno.
Pani Weasley podbiegła szybko z zamoczoną w zimnej wodzie szmatką. Przyłożyła mu ją do czoła.
Ulga… Cudowne uczucie ulgi… Westchnął. Ból powoli mijał.
***
Czarna wrona zataczała coraz węższe kręgi nad Norą. Przysiadła na parapecie. Obserwowała z przerażeniem w czarnych oczkach Harry’ego.
Sfrunęła na próg.
Do drzwi pukała wysoka kobieta odziana na czarno. Trzymała się za przedramię.
Otworzyła Hermiona.
Znowu ona.
Ona była przy nim. Nie jego żona, tylko ona.
-Wejdź – powidziała ledwie słyszalnym, pelnym rozpaczy szeptem.
Weszła. Nie zdejmując czapki i butów wbiegła do kuchni. Obcasy jej butów stukały głośno. Zostawiałay ślady na czystej podłodze kuchni.
-Dobry wieczór – powiedziała spokojnie. Spojrzała na męża. Nie patrzył na nią. Utkwił wzrok w starym zegarze pani Weasley. We wskazówkę Rona. Julianne chrząknęla znacząco. – Harry?
-Słucham?
Usiadła. Błagalnie popatrzyła panie Weasley w oczy.
-Och,t ak.. Hemriono, chodź ze mną na górę, pomożesz mi – powiedziała, spoglądając z dezaprobatą w jej oczy. Pochyliła głowę.
Wyszły.
-Jutro musisz stawić się na cmentarzu w Little Hangleton około piętnastej – powiedziala ze spokojem. – Ktoś tam na ciebie czeka.
Zrobiła to. Nie mówiąc nic więcej wstała. Podeszła do drzwi. Położyła dłoń na klamce.
Obejrzała się. Spojrzała w jego ocyz.
-Chodź ze mną do domu… proszę…
C.D.N
Shona
Część dziewiąta. Ostatnia.

Dla

Ciebie.

-Nie – powiedział cicho. Nie spojrzal na nia. Nie

spytał o owo spotkanie. Nic go nie interesowało. Jakby była powietrzem. Albo

nic nie znaczacym elementem kuchennego krajobrazu.
Powstrzymując łzy

nacisnęła klamką.
-Nie wrócę, bo ty tego nie chcesz – wyszeptał.


Zdębiała. Ona nie chciała żeby wrócił? Ona?
Przecież ona go kocha.

Nie może bez niego żyć.
Wobec tego dlaczego wysyła go na pewną śmierć?

Dlaczego to robi? Przecież ta bezsensowna utarczka to nie jest żaden

powód…
***
Usiadła na łóżku. Nie myślała o niczym. Patrzyła

tepo w przeciwległą ścianę.
Pokój Rona.
Westchnęła. Jeszcze kilka

minut temu rozpłakałaby się. Teraz rozumiała, że to nic nie daje. Tylko

wzmaga ból. On by nie chciał, żeby zmarnowała resztę życia na rozpaczanie.


Nie chciałby.
-Hermiono? – pani Weasley położyła rękę na jej

lewym ramieniu. Prawą ręką złapała za pulchne palce swojej niedoszlej

tesciowej.
-Wszystko dobrze – szepnęła. Dotyk matki Rona był

kojący, matczyny. Poczuła dziwny spokój. Spokój, jakiego nie zaznała od

kilku lat. Od początku wojny, aż do teraz. Nieśmiały uśmiech zagościł na jej

twarzy.
***
Wrona rozpostarła czarne jak noc skrzydła i odleciała.

Po dziobie spływaly jej łzy.
Tchórz. Bała się powiedzieć stanowczo

„nie”. Zabiła go.
Nie zabiłam go, nie ja, powtarzała.


Wylądowała na złoconej balustradzie balkonu. Spojrzala w bladą twarz

księżyca.
Brzydziła się sobą. Brzydziła się. Była nikim.
Każdy by

tak zrobił na jej miejscu. Każdy zwykły człowiek…
Ona by tak nei

zrobiła. Nie ta Granger… Byłaby dumna aż do końca.
Odziana na

czarno kobieta weszła do pokoju. Zamknęła balkon.
Płomienie tańczyły

wesoło w kominku. Trzask palonego drewna zdawał się być skocznym oberkiem.


Dla Julianne brzmiał jak walc pogrzebowy.
Podeszła bliżej paleniska.

Na kominku stało ich ślubne zdjęcie. Machali wesoło zza złotych ram, śmiali

się. Obok przyjaciele Harry’ego, Ron i Hemriona. Szczęśliwi,

roześmiani, mrugali zaczepnie. Gdzieś w kącie dostrzegła swoją siostrę

Gabrielle. Razem z Ginny Weasley obrzucali ich ryżem.
Spod rękawa sukni

ślubnej Julianne wystawał Mroczny Znak.
***
-Pójść z tobą? –

spytała z troską. Spojrzał na nią z wdzięcznością. Chciałby. Ale musi iść

sam.
-Pójdę sam – powiedział cicho. Od kilku dni wszystko mówił po

cichu. Każdy gest sprawiał mu trudność. Każdy ruch był prawie niewykonalny.


-Może jednak pójdę – nalegała.
-Nie.
Wyszedł. Stanęla przy

oknie i obserwowała go. Zdeportował się z cichym pyknięciem. Westchnęła.


***
Czarna wrona już tam była. Z niepokojem wyglądała jego

przybycia.
Ciche pyknecie. Pojawil się. Rozejrzał się powoli.


Teraz… Ostatnia szansa…
Drugie pyknięcie.
Rozejrzała

się z narastającym przerażeniem.
Sporjzała w dół.
Było już za późno.


***
-Oto jak umrze Złote Dziecko – wysyczał syn Czarnego Pana.

– Bezbronny. Bez przyjaciół. Przyjaźń ze szlamami nei wyszła ci na

dobre, co Potter?
-Kim jesteś? – spytał szeptem. Poczuł ból w

okolicach blizny.
-Jestem jego synem. Tego, którego pokonałeś.

Przysiągłem zemstę – podszedł bliżej.
Stał. Zapomniał o tym, że ma

różdżkę.
Już po nim. Już po nim…
Starała się nie patrzeć.


***
Uniósł różdżkę.
-Avada…
Czarna wrona wytrąciła mu

ją z ręki. Zaatakowała go. Zaczęła dziobać jego twarz, starała się wydłubać

mu oczy pazurami, zadrapać.
Odgonił ją. Złapał za różdżkę. Wrona

przemieniła się w kobietę.
Ponownie uniósł różdżkę.
-Nie!

– krzyknęła z przerażeniem. Zaczęła biec w ich kierunku.
-Avada

Kedavra!
***
Błysk zielonego światła, świst. Coś upadło na

ziemię. On nadal żył.
Na ziemi, obok jego stóp, leżała Julianne. Martwa.


W chwili, gdy syn Voldemorta rzucał śmiertelne zaklecie, Julianne

wbiegła między nich. Strumień zielonego światła ugodził ją prosto w pierś.


Stał. Stał i wpatrywał się w kamienną twarz żony. Nie mógł uwierzyć, że

on…
Nie…
Najpeirw Ron, teraz…
Nie...


NIE!
***
-Głupia dziewczyna… Ale teraz nic cię nie

uratuje – wysyczał. – Avada Kedavra!
Strumień zielonego

światła ugodził go w pierś.
Nie upadł.
Serce nie przestało bić.


Krew krążyła nadal.
Oddychał.
Światło odbiło się od niego i

trafiło w Lorda.
***
Uklęknął przy niej. Podniósł jej bezwładną

glowę i ułożył na swoich kolanach.
Łza kapnęła na jej blady, ale ciepły

jeszcze policzek.

Koniec.
Avin
QUOTE (Shona @ 03.08.2004 21:03)

Koniec.

Dlaczego już koniec? Takie świetne opowiadanie. Chyba napiszesz coś jeszcze, jakieś fajne opowiadanie. Pozdro i czekolada.gif nutella.gif krowki.gif na zachęte
kkate
Koniec? Ale...

Ojej, to jest takie

śliczne....

Shona, jesteś jeszcze młodsza ode mnie o trochę ponad rok

(ja mam 13,5 latek) , i tak piszesz???
Zazdroszczę... Ja przy tobie

jestem beznadziejna.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/thumbdown.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='thumbdown.gif'

/>

Ale czy to już koniec? Jeśli tak...

Napisz

coś jeszcze!!!! Inny fick, cokolwiek!!!
Aeth
Hmm... nie jestem pewna, co o napisać...

Ostatnie dwie części czytało mi się strasznie ciężko i nie chodzi tu tylko o

fakt, że opowiadanie składa się z samych krótkich zdań, ale w wielu

momentach można się pogubić co do tego, co która postać robi. Najbardziej

rzuciło mi się to w oczy we fragmencie zaczynającym się od

słów:


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Uniósł różdżkę.


-Avada…

class='postcolor'>

Co, kto i jak wiadomo głównie z

kontekstu. Czytelnik nie powinien się takich rzeczy domyślać.
Trafiła

się też po drodze jakaś literówka...
Generalnie - nie jestem zadowolona.

W początkowych częściach tego ficka widać było, że wkładasz w to uczucie,

jednak teraz mam wrażenie, że po prostu chciałaś zakończyć to opowiadanie.

Końcówka jest, moim zdaniem, niedopracowana, po to tylko, żeby była. Brak

tego uczucia. Nic to nie wnosi. Nie wiem nawet, czy mi się podoba. Było

dobrze, naprawdę, nawet z tymi urywanymi zdaniami, ale niestety teraz jest

gorzej. Przykro mi.
Napisz coś nowego, pisz dużo, bo to przynosi efekty.

Ale włóż w to więcej z siebie.
Mordoklejka
Dobra, teraz zaczniecie się ze mnie

nabijać, ale przyznam wam, że przez większość FF'a po prostu ryczałam.


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


należy ci się ciężarówka Nutelli! Dawno nie wprawiłam się w nastrój

tak bardzo!!!!!!!!!!! (często

oglądam filmy, w których sa sceny "do ryczenia", a i na nich żadko

potrzebuje chusteczki, naprawdę jestem pod

wrażeniem)!!!!!!!!!!

SHONA

3;!! NIE MOGĘ UWIERZYĆ, ŻE TO DZIEŁO NAPISAŁA

12-LATKA!!!!!!!
JA MAM 13 I TEŻ 6 Z POLAKA

(BO ZGODZIŁAM SIĘ PISAĆ OPOWIADANIA DO GAZETKI SZKOLNEJ) ALE W ŻYCIU NIE

NAPISAŁABYM CZEGOŚ

TAKIEGO!!!!!!!!!!!!!!

;! NA POCZATKU MYŚLAŁAM, ŻE PISZE TO KTOŚ SIEDEMNASTOLETNI

(CONAJMNIEJ)!!!!!!!!!!!!!

;!!!!!!!!!!!!!!
S

ZKODA, ŻE TO JUŻ KONIEC, ALE ZAWIADAMIAJ MNIE O NASTĘPNYCH TWOICH

FF'ACH!!!!!!!!





src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


kkate
A ja oznajmiam, że opowiadanko Shony

(narazie nie wszystkie części) umieściłam w dziale Fan Fiction na stronie.

Jest bez polskich znaków, bo mam problem z kodowaniem


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/mad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='mad.gif' />

, ale niedługo postaram się to naprawic.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> pozdrowka!

Anulcia
Powiem jedno, Shona: nigdy nie zmarnuj i

nie zaniedbaj swojego talentu. Przez cały czas, czytając tego ficka

ryczałam, a już szczególnie pod koniec.
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/cry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

. To po prostu piękne...
AnDzIkA
Cóż mogę powiedzieć... Jestem pod wrażeniem. I to pod wielkim. Opowiadanie podobało mi się... Nawet bardzo...Tylko tyle moge powiedzeć. Do głowy nie napływają mi słowa, którymi mogłabym to opowiadanie sensownie skomentować. Powiem tylko, że to jest piękne. blush.gif Należy Ci się za to czekolada.gif i to bardzo duża

Pozdrawiam,
AnDzIkA
żaba
Przeczytałam i to jest piękne! Ja też

mam 12 latek i miałam 6 z polskiego, ale wątpie czy napisałabym caś

takiego...Podobało mi się, że każdy bohater opisywał swoje odczucia w osobie

pierwszej co rzadko się zdarza i jest dość nietypowe, ale ty to zrobiłaś

bardzo ładnie.
Dziekuje, że umiliłaś mi czas, poprzez napisanie tego

Fan Ficka.

src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/happy.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='happy.gif' />


/>Pozdrawiam i czekam na możliwe dalsze opowidania twojego autorstwa.
Carmen Black
Tylko tyle powiem- umiesz poisać. Ni

zmarnuj tak wielkiego talentu.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.