To prawda. Do słów. Ale słowa

można czytać i po śmierci. Natomiast jego zobaczyć na żywo już się nie da.

Niestety nigdy nie byłam na spotkaniu z

papieżem. Kiedy ostatni raz wyjeżdżał z Polski, to mama obiecała mi, że

jeśli jeszzce raz przyjedzie, to pojedziemy obie. Nie udało się, ale w końcy

nie jest najważniejsze to, żeby go widzieć, tylko słuchać i postępować tak,

jak nauczał...

Histerie są bezpodstawne. Chrześcijanie wierzą wszak, że po śmierci jest lepsze życie. Sam Papież mówił, żeby nie rozpaczać, że będzie mu lepiej tam na górze. Więc po kiego grzyba? = |


Hefaj - właśnie dlatego ja nie przeżywam niczyjej śmierci, prócz takich w rodzinie. To trochę inna para kaloszy. Choć życie każdego człowieka jest do ustalonego momentu...

A ja powiem tylko:

Umarł Wielki Król.

Niech Żyje Król!

eee nie?
Hefajciu to powiedzenie nie ma pozytywnych korzeni

bzduryt!

w pieśni na rezurekcję przez chyba minucę chór leci równo 'Umarł Król , Niech żyje Król!' ;-P