Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Wspólny Fan Fic
Magiczne Forum > Talk Show > Talk Show > Bzziuuummm!!!
Pages: 1, 2
Gem
Pomyślałam sobie, że warto byłoby założyć taki temat. Prawie na każdym forum fantasy piszemy zbiorowe ff i jest przy tym nieziemska zabawa, więc może i tu warto spróbować, tym bardziej, że jest bardzo dużo ludzi, dużo twórczych ludzi i z poczuciem humoru... a takie fiki są najlepsze. Wkleiłam temat właśnie tutaj, ponieważ to bardziej zabawa niż opowiadanie nadające się do czytania przez nie uczestniczących w zabawie. Temat można ustalić, ale generalnie najlepiej po prostu pisać o sobie i o innych... to znaczy w realistycznych warunkach i o forumowiczach.

Napiszcie co myślicie o tym i kto jest chętny... na pewno się szybko rozkręci.
Vilanda
no to może odrazu to na ff przerzucić.
BlackOmen
To chyba nawet kiedys bylo czy nie? Pamiec mnie juz zawodzi
Vilanda
też mi się tak wydaję, ale to dawno było.
Magya
było było, ale można zaczać jeszcze raz ;]
BlackOmen
Jak bylo fioletowe to bylem piekny i mlody i moglem pisac, a tera zywdaje sie juz zgrzybialy .___.
Syriusz_Black
Można napisać smile.gif Chętnie biggrin.gif
Hito
Ja jestem na nie.
Moje doświadczenie mówi mi, że zbiorowe fici nie dość, że szybko upadają, to jeszcze są wewnętrznie niespójne. Aczkolwiek tyczy się to, muszę przyznać, ficów zbiorowych bardziej na serio.
Jeśli ten miałby być czysto komiediowy i dla zabawy... to i tak nie biorę udziału, gdyż pisać zabawnych rzeczy to ja za dobrze nie potrafię :]
Avadakedaver
tylko że wtedy jedna część od któregoś forumowicza musiałaby być dość krótka.
jestem na tak i piszę się na to.
Gem
No to świetnie... na co czekamy? Może tylko najpierw ustalmy jakiś temat, najlepiej spotkanie w konkretnym miejscu, taki wirtualny zjazd. Proponuję nad morzem, a niech np. na Helu będzie...

Child
I'm on the highway to Hel =P
Neonai
omg, nigdy nie lubilam tego bo mi sie nie chcialo ani czytac ani wymyslac XP
hazel
Super, super. Ale jestem za tym, co by temat na bziuumie został, bo czuję, że zaraz się z tego zrobi głupota. No to niech ktoś wymyśli temat! wink2.gif
Avadakedaver
to ja proponuję temat, jak to P0ttera i ekipę wywalili na pustynie i kazali jeść ten, no... te kamyszki żólte.
hazel
Na bezrybiu i rak ryba
Avadakedaver
to co? jedziemy?

part łan:
- Żryj to! Żryj to! - wrzeszczał Ron wpychając Harry'emu piasek do gęby.
hazel
Eee, ale to mają być dłuższe kawałki. Nakreśl jakiś dalszy kierunek akcji czy co. A nie jedno zdanie zapodajesz i jesteś hepi tongue.gif
Avadakedaver
to jak tak, to od nowa.


- Żryj to! Żryj to! - wrzeszczał Ron wpychając Harry'emu piasek do gęby.
Harry słyszał jak przez mgłę, piasek zapchał mu uszy, oczy, nos i usta. Umierał.
Zasłaniał się jeszcze, a raczej machał desperacko ręką w obronnym geście.
Słyszał wrzaski Rona.
- Żryj to! Żryyyyyyj TOO!! - Wrzesczał, nie siląc się na bogadszy repertuar.
Harryemu do głowy wpadła myśl, ostatnia deska ratunku, z braku powietrza rozbolała go głowa.
Wygiął się w tył i znieruchomiał.
Ron jeszcze chwilę trzymał dłoń na jego ustach, po czym zdjął kolano z pleców duszonego i wstał.
Harry odetchnął, wypluł cicho wszystko co mógł, i desperacko wciągnał powietrze do płuc.
Ron oddalał się.
Chłopak przetarł rękawem koszuli oczy, ale było jeszcze gorzej. Czuł piasek skrzypiący mu w zębach.
Wstał powoli ledwo widząc i zobaczył oddalającą się sylwetkę Rona.
Wyciągnął nóż z buta, otworzył go i ruszył mocno pochylony do przodu. Przyspieszył.
Kiedy był już blisko niego, ryknął i przygotował broń do ataku. Ron odwrócił się, i podniósł rękę, ale było już za późno.
Harry wbił mu nóż uderzając od dołu, szeroko, trafił pomiędzy żebra przebijając serce. Tak jak uczyła go profesor Sprout.
Ron jęknął i runął na ziemię.
Harry usuadł i rozejrzał się.
Zobaczył kilka znajomych mu postaci, wszyscy leżeli nieprzytomni.
Widział jeszcze piasek. Wszedzie piasek. Piasek. Piasek. I Słońce.
Hermiona poruszyła się, podniosła głowę i potrząsnęła nią. usiadła i spojrzała na martwe ciało Rona i cięszko dyszącego Harryego.
- Co tu się... - zaczęła podchodząc do delikwentów.
- Co tu się... kurva dzieje? - spytała rzeczowo.
Harry spojrzał na nią, ale nic nie powiedział.
Pozostali zaczęli się budzić. Hermiona usiadła i oparła się o Rona, podobnie jak Harry.
- Wszyscy żyją? - spytał Harry głośno.
- Ron nie - powiedziała cicho Hermiona
- Widzę. Luna?
- Żyję - usłyszał w odpowiedzi.
- Ginny?
- Jestem - odparła wypluwając piasek.
- Draco?
- Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz.
- Neville?
- Chyba mam złamaną rękę - jęknął.
- Ja się tym zajmę - powiedziała Luna odgarniając włosy z czoła.
- Tam - powiedział Draco wskazując na północ. - Na horyzoncie widzę góry.
Harry powędrował za jego wzrokiem. Malfoy miał rację.
- Więc tam się udajmy - powiedział. - Gdzie góry tam ludzie, gdzie ludzie, tam Snape.
- Zdrajca - mruknęła Ginny oglądając ciało Rona. - Skumał się ze Snape'm. Zdradził nas.
Zapadła cisza, przypominająca wszystkim skąd się tutaj wzięli.
- W nocy będą nas atakować - stwierdził Draco wstając - potwory. Żmijopłazy, Besorany i węże. trzeba będzie dobrze się ogrodzić, rozpalić ogień i wyznaczyć warty. Wszystkie różdżki całe?
Wszystkie były cale.
- Mamy mało amunicji - kontynuowal Draco poprawiając berettę za paskiem spodni. - ja mam całe dwa magazynki, ale to wystarczy najwyżej na pięć, może sześć Zmijopłazów. Jak u was?
Nie było ciekawie. Ginny zgubiła zapasowy magazynek, Hermiona swojego colta. Neville miał złamaną rękę, więc jeden strzelec odpadał. Wręczył Hermionie swoją broń; Luna miała wszystko co potrzebne.
Harry nie korzystał z broni palnej. Wolał swój nóż, który właśnie wyciągnął z ciała Rona i wycierał dokładnie w jego koszulę.
Syriusz_Black
O Harrym :/ :/ :/ ??!!??!!
em
Hm, właśnie. Wydawało mi się, że miało być o forumowiczach... Tak będzie ciekawiej, ileż można czytać o Potterze ;p.
Child
byle nie bylo w nim nic o chomikach :}
Avadakedaver
forget - forgot - forgotten


pozamieniajmy ksywy!!! czarodziej.gif
żart.
Vilanda
nie podłapałeś dowcipu, to nie.
Avadakedaver
???
Avadakedaver
SPOTKANIE PO LATACH
Załomotał w drzwi. Szybkie kroki, szczęk zawiasów i przed nim stanęła szczupła, prawie dorównująca mu wzrostem kobieta o czarnych, falujących włosach przykrywających smukłe ramiona. Grzywkę miała podpiętą do tyłu tak, jakby przed kilkoma dniami zrezygnowała z jej hodowania. Uśmiechała lekko.
Oczy, pomyślał, oczy. Dobry Boże, jakie ona ma oczy.
Nic więcej nie mógł o tych oczach pomyśleć. Nie dało się tego opisać. Były... zielone. I piękne.
- taak? - spytała niedoczekawszy się powitania.
- dzień dobry - powiedział chopak zdejmując kapelusik i lekko się kłaniając. - Jestem przyjacielem pani męża. Nazywam się Katon.
- Miło mi - uśmiechnęła się dziewczyna wyciągając do niego rękę - nazywam się Cat. Child mówił, że przyjdziesz. Wejdź, rozgość się.
Chłopak wszedł i powiesił na wieszaku kapelusik. Skręcił w lewo i wszedł do salonu.
- Witaj, przybłędo - usłyszał za plecami. Odwrócił się.
Przed nim stał wysoki, chudy, młody mężczyzna z grzywką. Opiera się łobuzersko o futrynę skrzyżowawszy ręce na piersi.
- Witaj jełopie - odparł Katon - nic się nie zmieniłeś. Oduczyłeś się chociaż przeklinania?
- ch.. ci do tego - odpowiedział tamten spokojnie.
Katon wzniósl oczy ku górze, chwycił w garść krzyżyk zawieszony na łańcuszku i powiedział bardzo cicho kilka słów.
- Katon.
- Child.
- Dobrze cię widzieć, stary. - powiedział ów Child podchodząc do niego.
- Ciebie też - odparł Katon ściskając go po bratersku. Kiedy wreszcie się od siebie odkleili, Child zaproponował, żeby usiedli, a Kat zaparzyła kawę.
- Więc - powiedział Katon po kilku minutach miłej rozmowy. - mafia Estieja wreszcie dała ci spokój?
Zapadła niezręczna cisza.
- No tak. - stwierdził Katon, coraz bardziej zły na Childa i na siebie. - A ja się dziwę, czemu taki dobry piłkarz jeszcze nie rozbudował sobie domu. Przecież ma na to pieniądze. Ale cóż? Widocznie ich nie ma. Gdzie do cholery podziewa się czerdzieści tysięcy miesięcznie? - kontynuuowal monolog - najwidoczniej wydaje je na coś innego. Może na haracz dla estiejowskiej mafii? Dlaczego taki dobry piłkarz z takimi problemami zaprasza do siebie starego znajomego akurat wtedy, kiedy głód zagląda mu w oczy?
- Bo jesteś w tym najlepszy. - powiedziała Cat.
Child nie spuścił wzroku z Katona. W nim była ostatnia nadzieja.
- Nie jestem płatnym mordercom od dwóch lat!! - Wrzasnął Katon wstając - Jestem katolikiem, do ciężkiej cholery! Mam... mam krzyżyk... i wogóle - powiedział pokazujac go zgromadzonym i zrezygnowany usiadł na kanapie. symbol niśmiertelności. Symbol miłości bożej...
Mówił coraz wolniej i wolniej, w końcu się rozszlochał.
Cat podeszła do niego i go przytuliła.
- Nie każcie mi tego robić! - rzachnął się jeszcze raz Katon, wyjąc na całego.
- Dobrze, już dobrze - uspokajała go Cat - nie płacz, bo mi całą bluzkę pomoczysz.
- Katon, proszę cię. Masz u mnie dług, pamiętasz?
Katon wiedział, że musi to zrobić. Przysługa to przysługa. Obiecał mu w końcu kiedyś pomoc w każdej formie.
- Jestem katolikiem - tłumaczył Katon wycierając łzy - Bóg nie chce, abyśmy się mordowali. Trzeba kochać.
- Inaczej twierdziłeś dwa lata temu, kiedy mordowałeś Hermionę1900, Opilka i Ulunię na oczach biednej Sihaji - powiedział ostro Child.
- Daj spokój - warknął Katon już prawie opanowany. - To było dawno.
- dawno? - zdziwił się Child - a AngelSectusempra? A Gem?
- Gem darowałem życie.
- Tak. Bo dała ci...
- Skończ - syknęła Cat ale Child kontynuuował:
- więcej za życie, niż Ronald oferował za jej śmierć.
- Wronie też darowałem życie - oburzył się Katon.
- po tym, jak zabiłeś jej całą rodzinę. na następny dzień popełniła samobójstwo.
- No co ty? - zdziwił się tamten - Samobójstwo?
- Przynajmniej moja żona tak twierdzi.
- Child! - oburzyła się Cat.
- No dobrze, to nie twoja wina. Skąd miałaś wiedzieć, że linka holownicza nie jest dobrym materiałem do skogów za mostu na bungee? - warknął Child.
Reszta wieczoru minęła bardziej przyjemnie. Po wypiciu paru głębszych, pogodzili się, i na kilka godzin znów było jak za dawnych czasów.
Potem pokazali Katonowi jego pokój, i poszli spać.
Child
ze niby ja, kur*a JA przeklinam?! kto do ch*ja wafla takiego gowna do glowy nawpie*dalal?! XDDD

QUOTE
Jestem katolikiem, do ciężkiej cholery! Mam... mam krzyżyk...
user posted image
hazel
Stanowczo sprzeciwiam się mordowaniu mojej rodziny i nieumieszczeniu mnie w ficku! Do sądu cię podam biggrin.gif
Avadakedaver
powoli dziewczyno. Wszystko zależy od tego, czy ktoś kto będzie pisał nastęne części doda nas. to znaczy ciebie, mnie, Elv, Sumiko, (Owczarnia być musi), Neonai, i całą resztę.
hazel
T taki żart był, nie zauważyleś?
Syriusz_Black
Ciemna noc, niczym czarnym płaszczem otuliła domek w podlubelskim Marysinie. Nie wyróżniał się on niczym sczególnym - mieszkała tam przykładna rodzina: Cat - niedoszły sędzia, obecnie kura domowa i Child czołowy napastnik Avii Świdnik. Od trzech sezonów utrzymują niezmiennie pierwsze miejsce w Ekstralidze. Ale czy to ważne? Większość zarobionych pieniędzy i tak nawet nie zdążał powąchać...

Na bujanym fotelu na werandzie z opuszczoną głowią siedział Child...
- 40 kawałków. 40 pieprzonych kawałków... Każdego trzeciego dnia miesiąca przyjeżdża ten sługus Estieja, rozwala się na moim krześle, odpala cygaro i tym samym gestem, który doprowadza mnie do szału żąda moich pieniędzy. Ale jest Katon. Mój wybawca. Jak Avada jeszcze raz wyciągnie rękę, to mam nadzieję, że Katon mu ją obetnie. W końcu nie po to siedział 7 lat w Tybecie, żeby teraz nie czerpać korzyści z umiejętności, które tam nabył. No... dzisiaj jest 1 lipca. To już pojutrze....
Drzwi na werandę otworzyły się cicho. Weszła ona. Po cichu. Z gracją. Z uśmiechem, który on tak kochał. Usiadła mu na kolanach i objęła ramieniem:
- Kociak, chodź już spać. Zaraz północ. A jutro czeka cię ciężki mecz z Hajdukami Zakopane. Dzieli was raptem 5 punktów w tabeli. Czeka Cię ciężki pojedynek. Wiesz, że jutro gra Ahmed?
- Cat. Nie wierzysz we mnie? - Zapytał Child. Cat pokiwała głową i szepnęła:
- Wierzę. Ale .. mi też coś się od życia należy, prawda? - dokończyła z błyskiem w oku. Chwyciła go za rękę i zabrała do sypialni...
Nie zauważyli czarnego BMW, które stało po drugiej stronie ulicy... w środku siedział facet. W kapeluszu.
- Szefie.. chyba mamy problem. On wrócił.
- Jaki on? - zapytał Estiej
- No on k..... On w sobie samym, to znaczy on we własnej osobie - drążcym głosem wymamrotał Avada.
- Możesz nie pieprzyć, tylko powiedzieć kto?! - zniecierpliwił się szef miejscowej mafii.
- Katon! Katon Zawodowiec!

W tym samym czasie w innej części miasta...

- Sprzeciw! Prokurator dręczy świadka! - krzyknął facet w garniturze od Armaniego. Uśmiechnął się z wyższością do prokuratora i wymownie spojrzał na prowadzącego sprawę o morderstwo.
- Podtrzymuję - odpowiedział spokojnie sędzia, po czym spojrzał na zegarek
- O k....! - zaklął pod nosem. - Yyyy.. zamykam rozparawę... - zawahał się - yy.. do.. yy.. piątku do.. yyy... godziny... 15.00. - huknął młotkiem, po czym zerwał się z krzesła i wybiegł z sali rozpraw.
- Widzisz Nai... - prawie przeliterował Syriusz... - ten pijak sędzia przeniósł mowy końcowe na piątek. Dzisiaj dostawa Johnnego Walkera i poleciał po skrzynkę.. Do tego czasu przygotuję mowę końcową i wyciągnę Cię z tego.
- Przecież, przecież ja tego nie zrobiłam.. - załkała Nai.
- Ja o tym wiem i Ty o tym wiesz. Teraz muszę przekonać sędziego. - spróbował pocieszyć ją Syriusz - O nic się nie martw. Udowodnimy, że to Sumiko, a nie Ty!
Nai podniosła oczy, odrzuciła falujące, rude włosy do tyłu i z uśmiechem szepnęła:
-Dziękuję...
Avadakedaver
wtf. protestuję.


- Odbierz, cholera, odbierz... - mruczał Katon niespokojnie, czekając, aż ktoś podniesie słuchawkę.
- Tak?
- Nareszcie. Ile można czekać?
- Mów. Kim jesteś i czego chcesz.
- Katon.
Zapadła cisza.
- Katon? Ty k*rwiszonie, ostatnio jak mnie podpierd*liłeś, Estiej uciął mi pół ucha!
- Pracujesz jeszcze dla niego?
- Jasne. Musiałem dowieść swojej lojalności.
- PRACUJESZ JESZCZE U NIEGO?! - krzyknął Katon rozzłoszczony.
- Gdzieś muszę, a on nieźle płaci.
- Zapłacę ci więcej.
- Mam być twoim szpiegiem?
- Raz już dowiodłeś swojej lojalnści. On ci ufa. Avada, pomóż mi. Wyrolujemy go na dwadzieścia kawałków i osunie się w cień, jeśli Owca w ogóle mu to daruje.
- 50/50%?
- 20/80.
- 30-70 - targował się Avada.
- 40/60.
- Stoi.
- Kurva. Niech będzie. Tylko mów mi o każdym jego ruchu. O wszystkim, co planuje względem mnie.
- W porządku.
Rozłączyli się. Katon westchnął. Na razie wszystko szło po jego myśli, oprócz tego, że dał Avadzie więcej niż chciał.
Odwrócił się.
- To twój znajomy? - spytał Child, jak zwykle opierając się o futrynę. Katon poprawił kapelusik.
- Stary kumpel. Nie miej mu za złe. On jest tylko pracownikiem. Pomoże nam.
- Wiesz, że go nie lubię.
- On ciebie też. A teraz daj mi popracować. Może obejdzie się bez zabijania.
Poszedł do siebie, poszukał numeru do kolejnego starego znajomego.
Poszukał numeru do Krwawej Hazel i jej siostry, Brudnej Sumiko.

Avada odłożył słuchawkę i uśmiechnął się podle. Miał swój własny plan.
Wydusił numer i czekał aż ktoś się odezwie.
- Ahmed?
- Taak?
- Złam mu jutro nogę. Mam plan.

em: malutka korekta (; to opowiadanko musi trzymać pewien poziom ;d

ale gdzie tam. nie musi. najważniejsza jest treść ^^
Syriusz_Black
Brudnej Sumiko smile.gif laugh.gif :rotfl:

Niewinni Czarodzieje
Tymczasem Katon miał jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Przede wszystkim musiał wywiesić pranie.
Potem udał się do małego domku, w ciemnym lesie. Sowy latały wokoło, a na podwórku siedziaqł MisieK i szukał wódki. Nie znalazł.
- MisieK.
-Katon.
Zapadła cisza.
- Misiek.
-Katon.
Sowy uhuhały, Myśka czaiła się gdzieś na drzewie, wszystko obserwowała.
- Misiek.
- Katon.
Myśka (Avadaa, ja istnieje!!!! kwi) wyskoczyła z kałaszem w dłoni. Była bardzo opalona.
- Misiek.
- Katon.
- Myśka.
- I ja. - z chatki wyszła jakaś dziewczyna o obłąkanych oczach.
- Sih - powiedzieli wszyscy razem - Szalona Poetka.
Zapadła cisza.
- Misiek.
- Katon.
- Myśka.
- Sih...
- k..... - powiedział w koncu Misiek. - Która godzina?
- Tak. Masz rację. - odrzekł Katon. - Ja też bym się napił...
Nieopodal na budowie Timmy krzykną w stronę Miśka. - Panie majster! ŁOPATA MI SIĘ ZŁAMAŁA!
- To sie k.... oprzyj o BETONIARKĘ! - krzyknął Misiek otwierając wino...
Avadakedaver
:DDDDDDDDDDDDDD^6
hazel
NIe wiem, qrwa, o co z tym praniem chodzi, ale to zdecydowanie brzmi dość podejrzanie ;D
Sihaja
Ale ktoś ma floooooooołaaaaaaaaaa........
Avadakedaver
QUOTE

- MisieK.
-Katon.
Zapadła cisza.
- Misiek.
-Katon.
Sowy uhuhały, Myśka czaiła się gdzieś na drzewie, wszystko obserwowała.
- Misiek.
- Katon.


przecież to jest genialne.
lolek
MisieK
jezusk....japerdole. co za bida. co za slums. wino? tylko wino?!
Avadakedaver
ale za to porządne! takie, po którym ma się wypieki i kosztuje 3,60.
Cat
heeeeeeeej czemu wszyscy ze mnie robią jakąś cholerną stepfordzką żonę ;p
hazel
ludzie, ja was uwielbiam za te wasze paranoja biggrin.gif
serio serio
vold
Kto poza Miskiem pija wino za 3,30, człeniu?
ema
Katon
No i po co wracałeś? Jesteś żałosny.
Sihaja
Ciong daszy biggrin.gif

W ciemnej chatce w lesie trwała narada. Katon siedział na środku, z marsową miną, w eleganckim kapelusiku z kokardką.
- Pomożecie mi więc? - odezwał się poważnym głosem.
Cisza wisiała pomiędzy nimi, jak wypisz wymaluj, koszula na wieszaku.
Sihaja spojrzała na niego obłąkanym wzrokiem.
- Nie wiem czy dam radę - powiedziała cichym głosem - Pamiętaj, że widziałam jak mordujesz.
Myśka spojrzała na nią z zainteresowaniem. Pieszczotliwie gładziła swojego kałacha.
- Seeeeeerio?
- Serio, serio.
Spojrzeli po sobie. Chcieli też bardzo spojrzeć po Miśku, ale jego akurat nie było.
- Nie pamiętasz? - zapytała Sihaja - Ja pamiętam każdy twój ruch, każde spojrzenie. I moment, kiedy Hermionka1900 umierała w mękach.
- Pasjonujące! - wykrzyknęła Myśka. Sih nie zwróciła na nią uwagi, tylko mówiła dalej.
- Wyciągnąłeś gitarę. Była brązowa i połyskująca, skojarzyła mi się ze skarpetkami mojego wujka, kiedy wyszedł z bajorka rozmokłej gliny. A potem... nie, nie mogę tego powiedzieć.
Katon pochylił głowę pod brzemieniem winy. Kokardka na jego kapeluszu była bardzo smutna.
- A potem? - zainteresowała się Myśka.
- Potem zaczął śpiewać.
Cisza była wręcz przerażająca.
- Nie! - szepnęła Myśka, pełna zgorszenia.
- O tak. O tak. O tak.
Dryn dryn.
- O pardon, to moje - powiedział Katon. Powolnym ruchem wyciągnął z kieszeni telefon i przyłożył go do ucha. Zmarszczył brwi.
- Kaaaaaaton? - usłyszał w słuchawce.
- To Misiek... - zdziwił się Katon.
- Katon, widzisz, jest sprawa. Jestem na Skwerze Kościuszki, jak do was dojść?
Cisza.
- Misiu, ale Skwerek jest 20 000 kilometrów stąd. Podmorską żeglugą.
- No, ale ja tam jestem. Wsiadam w kolejkę i zaraz będę.
- Ale to nie możliwe. Wyszedłeś stąd 15 minut temu.
- Aha. No fajnie. No, w każdym razie jestem na Skwerku.
- Nie, nie jesteś na Skwerku.
- Jestem na Skwerku. To pa.
Powietrze zrobiło się gorące.
Sumiko
słaaaaaaaabe. bu.
Avadakedaver
- Łaaaaaaaaa - wrzeszczał Misiek kilka minut później, kiedy doczołgał się z za krzaków.
Krzywił się, wyginal w męczarniach, wydobywał z siebie nieprawdopodne wręcz dźwięki.
- Łaaaaaa, khurrrrrwa... - jęczał - wódy dajcie, wiiiiiiiiiiina!!!!!
Katon nie wytrzymał:
- i co? to ma być skwer kościuszki? dwadzieścia metrów stąd leżałeś, a my zapierdzielamy na przystanek. Co to ma być?
- Piiiiwaaaaaaaa!
- Nie rozumiesz, Misiek, że się skończyło? - sapnęła Myśka - skończyło soię! nie ma!
- On nie może tego pojąć. Jest na kacu - stwierdziła rzeczowo Sih.
- Właściwie nie wiem - powiedział Katon - ja na kacu go nigdy nie widziałem...
- Nie? - zdziwiła się Myśka - nigdy?
- Nigdy. Zawsze uwalał się do takiego stopnia, że całego kaca przesypiał. Ale przejdźmy do rzeczy. Pomożecie mi, czy nie.
Znowu cisza. Prawie cisza, bo Misiek jęczał "wóóóóóóóóóódyyyyyyy!!".
- No dobrze, niech ci będzie - powiedziała w końcu Sih, a Katon wyciągnął lewą nogę.
Dziewczyna pochyliła się nad jego glanami, i zawizała sznurowadło.
- Cholera, wreszcie muszę sie nauczyć - powiedział - no nie może mi to wejść do łba.
- Misiek! - wrzasnęław końcu i Sihaja - nie ma procentów! skończyły się.
Misiek zamilkł.
- Cholera - stwierdził. - myślałem, że macie jeszcze coś ukryte, ale chyba nie, bo już byście mi wlali do gardła...
Katon westchnął.
Neonai
QUOTE(Sihaja @ 08.07.2006 20:59)
- Kaaaaaaton? - usłyszał w słuchawce.
- To Misiek... - zdziwił się Katon.
- Katon, widzisz, jest sprawa. Jestem na Skwerze Kościuszki, jak do was dojść?
Cisza.
- Misiu, ale Skwerek jest 20 000 kilometrów stąd. Podmorską żeglugą.
- No, ale ja tam jestem. Wsiadam w kolejkę i zaraz będę.
- Ale to nie możliwe. Wyszedłeś stąd 15 minut temu.
- Aha. No fajnie. No, w każdym razie jestem na Skwerku.
- Nie, nie jesteś na Skwerku.
- Jestem na Skwerku. To pa.
Powietrze zrobiło się gorące.
*



buhaha, te historie slyszalam juz pare razy i za kazdym razem mam pompki jak to cZYtam ;DDDD
Avadakedaver
Sędzia wahał, tudzież wachał się.
- Skazuję pannę Neonai na - zaczął, ale syriusz odchylił delikatnie płaszcz, pokazując calutką butelkę Johnego Walkera. - A tam! Uniewinniona.
Nai krzyknęła z radości, wstała i rzuciła się Syriuszowi na szyję. Kiedy się wreszcie uspokoili, po kilku uderzeniach młotkiem przez sędziego, ten kontynuował.
- A pannę Sumiko skazuję piętnaście lat poznawienia wolności w zawieszeniu na dziesięć lat. Albo nie! Na dożywacie! HA! Proszę wyprowadzić oskarżoną. I zaprowdzić ją do...
Nikt już się nie dowiedział, do czego mają Sumiko zaprowadzić. Przez olbrzymi witraż, który Bóg raczy wiedzieć skąd wziął się na sali sądowej, przebił się ryczący potwornie motocykl, którego dosiadała czerwonowłosa piękność.
Wszyscy umilki i obserwowali lot motoru, który opadał z gracją na śliską podłogę sali.
Niestety, ognistowłosa nie wiedziała, bo i skąd, że wszędzie są porozstawiane ławki. Motor Zachuczał przeraźliwie i walnął prosto w jedno z siedzisk, przewrócił się, dziewczyna wypadła przodem, pojazd przekoziołkował prez kolejne dwie ławki i wylądował w końcu na sapiącej ciężko właścicielce tego pojazdu.
Tamta wierciła się, próbując zrzucić z siebie cielsko ciężkiego stwora, ale nikt nawet się nie ruszył. Wszyscy wpatrywali się w nią z odrazą.
W końcu jakoś udało się jej wydostać spod sprzętu i stanęła przed zgromadzonymi, lekko zezując.
- Dżizz... - mruknęła i usiadła spowrotem. Po chwili doszła do siebie, wstała ponownie, i oznajmiła:
- Jam jest Krwawa Hazel! siostra Brudnej Sumiko! macie ją natychmiast puścić!
Cisza.
- Na ten tychmiast! - wykrzyknęła raz jeszcze, zatoczytwszy się lekko.
Strażnicy nie grzeszyli inteligencją, wystraszyli się Hazel, nie wiedzieli co odpowiedzieć, więc puścili Sumiko, która stanęła za swoją siostrą.
- To dopiero adwokat! - wykrzyknął sędzia - od niej powinniście się uczyć!
- Jaa nie pozwolę - powiedział Syriusz występując do przodu.
- Dobrze - zapowiedziała Hazel - gramy w papier, kamień, nożyczki.
Zbliżyli się do siebie.
Raz,
dwa,
trzy.
Syriusz pokazał kamień, Hazel też.
Raz,
dwa,
trzy.
Syriusz pokazał nożyczki, a Hazel pokazała kamień.
- Ha! - powiedziała szczęśliwa - wygrałam! zabieram Sumiko.
Syriusz zrobił kwaśną minę i wycofał się. Nai objęła go ramienie.
Siostry wyszły, zostawiając czarny motocykl.
Child
ktora Hazel? :>
Avadakedaver
moja
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.