Malamanda
13.11.2006 18:09
Piszcie, jakie są wasze ukochane książki, do których wracacie i których macie dość.
"Pachnidło" Patricka Suskinda (umlałt tam ma być nad u, ale nie umiem se w klawiaturce wstukać, no...) - zdecydowanie moja ulubiona
na równi chyba z "Fletem Mandragory" Łysiaka
znienawidzonych nie mam... no może "Lalka" Prusa, ale jej nie przeczytałam do końca podobnie jak "Nad Niemnem". o matko, teraz mi sie przypomniało... NIENAWIDZE "Granicy". Ziembiewicz Zenon a fe!
Ulubiona - "Cień wiatru" Carlosa Ruiz Zafon'a. Cudeńko, kocham tę książkę nad życie! Tak samo uwielbiam "Nędzników" Viktora Hugo.
Pamiętam z podstawówki lekturę, której nienawidziłam całym sercem, a mianowicie "Przygody Robinsona Cruzoe". Ble...
O tak, "Granica" była straszna. I straszne wojny o nią z Podsiadło toczyłem. Moralnie zwycięskie. Jak prawie wszystkie moje wojny z Podsiadło =P
Wracam często do Harry'ego Pottera, hihi.
Ja z zasady nie cierpiałam wszelkich lektur szkolnych, ale największą awersją pałam chyba do całej twórczości Sienkiewicza. Kilka razy starałam się do tego wrócić, ale w miarę świadomie udalo mi się przebrnąć tylko przez "Krzyżaków", co uważam za niesamowite osiągnięcie.
"Nad Niemnem" i "Lalka" też były dla mnie zmorą, ale udało mi się nawet bezproblemowo przez nie przebrnąć - przy czytaniu pomijałam wszystkie opisy, które miały więcej niż dwie linijki. I jakoś nie mam poczucia, że coś straciłam.
Książką, do której często i chętnie wracam, jest "Matka Noc" Vonneguta, podobnie zresztą jak reszta jego powieści, ale ta jest chyba najulubieńsza z najulubieńszych. Kilka razy wracałam też do "Nagich i martwych" Mailera.
Ja tam uwielbiałem Sienkiewicza. I Lalkę też lubię. Nad Niemnem było jeszcze bolesne. Ale miało swój klimacik.
Wyjątkową stratą czasu był Narrenturm.
avalanche
13.11.2006 20:16
ukochana - Mistrz i Małgorzata. bezsprzecznie.
a znienawidzona....pamiętam jak kiedyś katowali nas Sierotką Marysią. to był horror.
bardzo rozczarowałam się też terry'm goodkindem. pierwsze prawo magii. okropne. poczułam się wymóżdżona po tym.
"Nad Niemnem", haha, podobało mi się bardzo. Serio, bez ściemy. No ale w końcu idę na kierunek pokrewny polonistyce, więc za bardzo nie mam wyjścia.
Prus nieco mniej, ale znowu Trylogia to jedna z bardziej pasjonujących lektur, jakie miałam okazję poznać. Krzyżaków podejrzewam jakbym czytała teraz, a nie w pierwszej gimnazjum, też bym polubiła.
Natomiast nie cierpię, no nie znoszę po prostu Żermoskiego. Właśnie go omawiamy, ja nic nie przeczytałam bo się olimpiadą zasłaniam. "Syzyfowe prace" do olimpiady w gimnazjum to było jedno z gorszych moich życiowych doświadczeń, z którym równać może się chyba tylko lektura tych esejów Miłosza, z tej samej olimpiady.
Z książek ulubionych to jeszcze arcygenialny "Klub Pickwicka" Dickensa.
Sapkowskiego nie lubię wybitnie. A w Narrenturm przebrnęłam do 10 rozdziału i pamiętam tylko jakieś strzępy.
rhiamona
13.11.2006 20:52
Ulubiona? "Mistrz i Małgorzata" Bułchakowa -genialna książka, a znienawidzona? Hmm.. chyba "Zbrodnia i Kara" - już trzy miechy próbuje przeczytać ale jakoś jej nie mogę znieść.
No nie, przecież Zbrodnia i kara była genialna, podobnie jak Mistrz i Małgorzata i jak w ogóle rosyjska literatura *____*
Przereklamowana jest rosyjska literatura. Zbyt czołobitnie się do niej w Polsce podchodzi. No ale fakt, że trudno Dostojewskiemu coś pisarsko zarzucić.
Żeromskiego też nie trawie. Pretensjonalne wszystko i nudne. Zestarzała się jego pisanina jak chyba żadnego innego polskiego pisarza.
Ludwisarz
13.11.2006 21:34
Dostojewski Bracia Karamazow były ciekawym studium. Nie zaprzeczysz Mateuszu.
Znienawidzony Pan Tadeusz.
Supcio jest Sto Lat Samotności, Pachnidło, K-PAX.
powtórzę za innymi już "Mistrz i Małgorzata", ponadto "Rok 1984" i jeszcze "Pan Lodowego Ogrodu"

.
Nienawidzę wszystkiego co Sienkiewiczowskie.
Zbrodnia i kara jest fajna. śniła mi noc w noc po przeczytaniu.
książką wszechczasów pozostaje dla mnie niezmiennie
Chimeryczny lokator Rolanda Topora. niekwestionowana miłość od lat 3 czy ilu tam. a film Polańskiego też był niezły.
Buszujący w zbożu. uwielbiam powracać do tej książki. jest świetnie napisana moim zdaniem - nikt nie zmęczy się przy czytaniu, fenomenalne jest to, że nawet te największe myśli wyrażone są za pomocą naprawdę prostego języka.
Proces. bardzo wizyje i destruktywne. wymiotowałam nim chyba z miesiąc. szalenie interesująca jest interpretacja Procesu, jako powieści wizjonerskiej. niektóre fragmenty wydają się wprost pochodzić z utworów opisujących systemy totalitarne! można interpretować ją na rozmaicie wiele sposobów, doszukiwać się wielu znaczeń. bardzo-niesamowita książka.
Mistrz i Małgorzata i
Rok 1984 (powtarzam się :] )
Władca much.
100 lat samotności (największy plus to chyba świetny język Marqueza)
Lolita.
Dżumę uwielbiam, choć nie wiem, jestem chyba odosobniona w swoich zachwycie.
Lśnienie mistrza Kinga. wspaniała, głęboka książka. a przy tym straszna, naprawdę straszna.dzięki przystępnemu stylowi jest bardzo łatwa w odbiorze, King poprzez zastosowanie bardzo prostych, ale efektownych środków dociera wprost do odbiorcy, w zaskakujący sposób. bohaterowie są niezwykle barwni. no i przede wszystkim - niesamowity, potęgujący się z każdą stroną, klimat. "bo to co najbardziej przerażające kryje się w psychice człowieka". no i pani z wanny, brrr.
Wielki marsz tegoż samego jest naprawdę wstrząsający i do tego napisany fenomenalnym językiem. sam mi się czytał i nieźle wrył się w pamięć.
no i w ogóle King pisze dość fajne rzeczy.
Paragraf 22! to jest dopiero psychiczna książka. jeden wielki absurd, kręcący się wokół wojny. wciąga jak nigdy i potrafi nieźle namieszać w głowie. pomijając, że dialogi, jakby żywcem wyjęte z mojej szkoły

miejscami taki dziwny rodzaj komizmu przedstawiony śmiertelnie poważnie, że nie wiadomo z której strony to ugryźć. niby człowiek się uśmiecha, ale... szczególnie ten tytułowy paragraf 22 daje do myślenia.
nie lubię wszelakich mickiewiczowskich tworów (chociaż film Pan Tadeusz mi się podobał

), Coelho wszystkie które czytałam, z Alchemikiem na czele, mnie uśpiły. generalnie tego pana nie trawię i nie rozumiem zachwytów. ach, och, blech

jakoś nie mogłam przetrawić Imienia róży i Wahadła... nie pamiętam jakie, po prostu mnie uśpiły. to książki za rozwlekłe jak na mój gust i pisane zbyt ciężkim językiem. Eco wolę go jako felietonistę, naprawdę.
aha, i szalenie mi się podobał
Faust 
gratuluję wszystkim tym, którzy przeczytają te moje bzdury.
czytałam "Buszującego w zbożu" z nastawieniem, ze to obowiązkowa lektura każdego nastolatka, ale się rozczarowałam. moim zdaniem nijakie.
co jak co, ale nijakie? może się nie podobać, może drażnić, jasne, ale uważam, że książka jest bardzo JAKAŚ

bardzo nietypowa.
dawno ją czytałam i takie miałam wtedy odczucia po przeczytaniu
nie trafiła do mnie po prostu
Moja ulubiona lektura to Hobbit
Avadakedaver
13.11.2006 23:46
kocham sagę o wiedźminie
harry'ego pottera
Tomka Sawyera jeszcze lubię
twórczość koontza, aczkolwiek nie ma jego dzieła, które przeczytałbum do końca.
LOTRA nie trawię, krzyżaków takoż,
skatucie mnie, ale w życiu nie czytałem mistrz i małgorzaty, pana tadeusza (kiedy chodziłem do gimnazjum powiedzieli mi, ze beda przerabiac w III klasie, a jak sie przenioslem do innego szkoly na III eok, to tam już przerabiali w klasie II). nie lubie romea i julii, pustyni i w puszczy (ale scena z lwami jest absolutnie wspaniała i ją kocham :* )
ale ostatnio generealnie mało czytam.
ksiązek.
a ja ostatnio lubie wracac do Szekspira
Romeo i Julia czytane teraz to zupelnie co innego, niz pare lat temu
z mojego punktu widzenia
Uwielbiam:
Marqueza we wszystkich przejawach
Sapkowskiego w Sadze
Sienkiewicza w Trylogii
Umberto Eco w "Imieniu Róży"
Białobrzeską w "Wody głębokie jak niebo"
Tomasza Manna w "Doktorze Faustusie"
Maję Kossakowską w "Siewcy wiatru"
Dostojewskiego w "Braciach Karamazow", "Biesach" i "Idiocie"
Patricie McKillip w trylogii "Mistrz zagadek z Hed"
Annę Kańtoch w "Diable na wieży" i "Zabawkach diabła"
Lubię:
Rowling
Camusa
Cortazara
Szekspira
C.S. Friedman
Ursulę Le Guin
Piekarę
Pratchetta
"Dżumę" Camusa, Kira, takoż

i wieeeeeelu innych
Nie przebrnęłam przez:
Pinokia
"Przedwiośnie" Żeromskiego, acz opowiadania i "Syzyfowe prace" przeszły całkiem gładko.
o rany... "Dżumę" też męczyłam straszliwie, ale jednak "Granice" bardziej... chociaż w przypadku pierwszej chcialo mi sie plakac na mysl o koniecznosci czytania, a druga wywoływała u mnie agresję
A mi się "Dżuma" podobała bardzo. To taka książka z klimatem, który trzeba lubić, żeby mógł się podobać.
Goldinga też lubię bardzo, ale bardziej chyba za "Wieżę" niż "Władcę much".
ja czytałam Dżumę nie jako lekturę, ale z własnej nieprzymuszonej woli i nie podchodziłam do niej jak do książki, którą muszę przeczytać, bo mnie inaczej powieszą w szkole. miała wspaniały klimat.
Romeo i Julia też nie, z Szekspira tak naprawdę podobał mi się chyba tylko Makbet. i może Hamlet. z kanonu lekturowego niesamowite były jeszcze Cierpienia młodego Wertera. naprawdę. jak dla mnie to jeden z najlepszych utworów epoki romantyzmu

a interpretacja Żeleńskiego też szalenie ciekawa

świetny był fragment teoretycznej rozprawy Alberta i Wertera o samobójstwie. jak przystało na człowieka XXI wieku wyjątkowo przykry był dla mnie Homer.
poza tym jeszcze Alicja w krainie czarów

tak, właśnie. absurdalna baśń, uważam tę książkę za absolutne arcydzieło światowej literatury. Kot z Cheshire, miłoość <3 do tego Piotruś Pan i... Robin Hood. matko, legenda o Robinie jest jedną z piękniejszych.
Z Szekspira lubię jego komedie, a zwłaszcza "Wiele hałasu o nic" czy "Jak wam się podoba". A co do tragedii to wolę Ryszardów i Cezarów niż Hamleta i Makbeta

Jakoś mi się tak przejadły.
"Cierpienia młodego Wertera" nie przemówiły do mnie zupełnie. Za to "Faust" i "Zbójcy" były świetne
A mi się "Dżuma" podobała. Nie jestem pewien czy ją skończyłem, bo wielu lektur nie skończyłem, taki miałem styl i etos, że tych lektur jakoś nie czytałem, nawet jak w sumie fajne były.
Uwielbiam Steinbecka i Faulknera i wogóle literature amerykańską. Nie mylić z iberoamerykańską, która mnie wpieprza.
Shakespeare'a (tak się to pisze, dziatki kochane =P) lubię sobie czytać na wyrywki. Szczególnie "Hamleta".
Trzęsiwłócznia po polskiemu ;P Nazwisko, co tu dużo mówić, niechlubne.
A ja za to nie lubię literatury amerykańskiej. No, może za wyjątkiem Gaimana. Ale te wszystkie main streamy amerykańskie... ech. Nie umiem się wczuć, choć książki dobre.
Za to iberoamerykańska - miodzio
Coś mamy gusta na przekór Katonie. Ale to dobrze, jest o czym podyskutować
Ja uwielbiam faulknerowski klimat południa. Te duże domy, murzyńscy służący, surowi ojcowie, kult minionej wojny i usychające z wolna stare panny =)
Brrrrr....
Wolę Macondo ;P
Wracam dość często do książek Pratchetta - niektóre pozycje ze Świata Dysku bawią nawet po kilkukrotnym przeczytaniu.
Do ,,Diuny" (całego cyklu) powinienem wrócić, ale tu już nie ma tak łatwo. ,,Bóg Imperator Diuny" wywołuje u mnie ciarki (tyle filozofii w książce s-f to dla mnie ewenement, choć przyznaję, że ostatni razy czytałem ją wiele lat temu).
,,Mistrza i Małgorzatę" na półce mam, ale jeszcze jej nie czytałem drugi raz. Dziwne, biorąc pod uwagę powszechny zachwyt otaczający tę lekturę (mnie tam trochę rozczarowała, jeśli dobrze pamiętam).
,,Zbrodnia i kara" dobra była, tylko czasem drażniły wielostronicowe monologi. Ogólnie zresztą lektury starałem się wszystkie czytać (przebrnąłem przez ,,Lalkę", ha! I przez prawie całe ,,Nad Niemnem'') i nawet je lubiłem. ,,Potopu'' nie skończyłem, ale to pewnie z braku czasu i (he, he) alternatywy w postaci HPiZF.
Jakaś książka, która mnie odepchnęła? Hmm... ,,Portret Doriana Greya'' upadł po kilku stronach. ,,Dwie wieże" dwa razy wróciły na półkę przed ich ukończeniem.
Nic więcej sobie teraz nie przypominam.
Ach! "Diuna"! Zapomniałabym o mojej ukochanej serii

Stąd zresztą me imię...
Katon, mów co chcesz, ale nie mogłem przebrnać przez "Absalomie, Absalomie...". Chociaż sama postać Sutpena mnie mocno zaintrygowała. Nie lubię jednak takiej retrospektywnej konstrukcji powieści. Czyta się dość mozolnie.
Lubię:
"Wilka Stepowego" Hessego.
Wszystko, co związane z Hemingwayem.
Tolkiena i jego Śródziemie.
Pratchetta za wyjątkowy i inteligentny humor.
Sapkowskiego - za Sagę i opowiadania.
Dramaty Sartre'a (bardzo, bardzo...)
Stephena Kinga za Mroczną Wieżę.
Nie lubię:
Ziemiomorza Ursuli Le Guin.
"Wesela" Wyspiańskiego.
Ahmed, no toś mi podpadł.
"Wesela" Wyspiańskiego.A ja właśnie napisałam o Wyspiańskim pracę na olimpiadę i powiem, że to jedna z ciekawszych postaci, o jakich zdarzyło mi się pisać, a "Wesele" dokładnie trafiło w me gusta (realizację Wajdy może widziałeś? łatwiej wchodzi

).
Avadakedaver
14.11.2006 17:13
acha. i małego księcia jeszcze lubię.
Widziałem. Czytałem. Młoda Polska w ogóle nie trafia w moje gusta. Może to tylko kwestia wypaczenia tej wizji przez moją nauczycielkę od polskiego, która tak naprawdę nic wartościowego nam nie przekazała przez 3 lata nauki.
Malamanda
14.11.2006 19:54
Ja uwielbiam książki Pratchetta, Rowling, Kinga i Tolkiena.
Oczywiście jest jeszcze wiele innych wspaniałych książek, ale te chyba są najlepsze. Przynajmniej moim skromnym zdaniem.
Nie lubię większości lektur szkolnych.
"Absalomie..." jest bardzo trudne. Nie dziwie się ludziom, którzy nie dali rady.
A "Wesele" uwielbiam, jak i całą Młodą Polskę. Dobra, nie całą może, ale buona parte.
PrZeMeK Z.
14.11.2006 23:52
Ech... Gdzie ja byłem, kiedy wy to wszystko czytaliście? Dlaczego kojarzę jakieś 3/4 podawanych tu tytułów, a znam może połowę?
Lubię:
Sapkowskiego - głównie za Sagę, choć jego dwie nowe powieści strawiłem i nawet nie zasypiałem zbyt często - niezłe są
"Buszującego w zbożu" - trochę śmieszył język, po II wojnie światowej młodzieżowy, teraz już raczej nie, ale całość przypadła mi do gustu
"Rok 1984" i "Nowy wspaniały świat" - tylko że w obu gdzieś tak w środku są takie nuuuuudne fragmenty (jeden o sytuacji politycznej na świecie, w drugim większość wyprawy do rezerwatu)
Lema - tu chyba nie trzeba nic mówić, wyobraźnię to on miał. I talentu nieco.
Rowling - no, inaczej bym tu nie trafił
Nie lubię:
Mickiewicza - "Pana Tadeusza" póki co nie znam, więc się nie wypowiem, ale jego "Dziady" zbyt interesujące nie były. Ballady też nieszczególnie.
Sienkiewicza - a tego pana zmóc nie mogę. "Krzyżaków" ledwie skończyłem, lepiej było w "Quo Vadis", ale później utknąłem w połowie "Ogniem i mieczem" i na razie całem spokój. Niby to ciekawe, ale czegoś mi brak.
Tolkiena - kiedy przeczytałem "Władcę Pierścieni", byłem zachwycony, ale już wrócić do tego nie dałem rady - okazało się, że zapamiętałem te książki lepszymi, niż były. A "Silmarillion" budzi szacunek za ogrom pracy, ale nudzi.
Masłowskiej - przykro mi, nie zmogłem nawet połowy "Wojny polsko - ruskiej". Dziękuję za taką "współczesną literaturę".
No nieeeee. Ja nie rozumiem awersji do mojego kochanego wieszcza *headdesk* jak to nieszczególne? jak omawialiśmy w drugiej klasie to cała klasa przerzucała się cytatami, a jak była recytacja... recytować strofy Mickiewicza sama przyjemność, łatwiutko wchodzą ;)))
"Dziady". Wielka Improwizacja obejrzana w wykonaniu Jerzego Treli w inscenizacji Konrada Swinarskiego sprawiła, że zakochałam się w tym dramacie (nie, nie w Treli ;p).
/no ok, jak mówię o dramatach to możecie się mną nie przejmować. jestem nawiedzoną teatromanką i tyle/
W Treli za jego grę swoją drogą też czasem można;P
Ja Mickiewicza lubię, acz wolę Słowackiego. Ciekawsze dramaty pisał

"Lilla Weneda" jest boska. "Balladynka" zresztą też. Nie mówiąc o "Kordianie"... i wogóle, no wszystkich.
Sienkiewicz "Trylogia"... zaczytywałam się jak byłam młodsza. Uwielbiałam.
Ja uwielbiam styl Sienkiewicza. Do dzisiaj podoba mi się niezmiennie.
a Nike dla Masłowskiej to jak dla mnie lekka porażka... ledwo przebrnęłam przez ten nowomodny bełkot i śmieszne udziwnienia. Masłowska ze swoją twórczością kompletnie nie trafia w moje gusta i wielu było moim zdaniem lepszych pretendentów do tej nagrody.
QUOTE
Ja uwielbiam styl Sienkiewicza. Do dzisiaj podoba mi się niezmiennie.
XVII-wieczne przygodówki przypadły mi do gustu. Trylogia (mimo swej obszerności) jest dziełem ciekawym i wciągającym. Nie czytałem tylko Pana Wołodyjowskiego. W dobie, w której nie było telewizji, komputerów i Harry'ego Pottera, takie powieści musiały cieszyć się wielką popularnością.
Wracając do kwestii obszerności. Ktoś z Was przeczytał cały siedmioksiąg Prousta?
PrZeMeK Z.
15.11.2006 15:11
QUOTE
No nieeeee. Ja nie rozumiem awersji do mojego kochanego wieszcza *headdesk* jak to nieszczególne? jak omawialiśmy w drugiej klasie to cała klasa przerzucała się cytatami, a jak była recytacja... recytować strofy Mickiewicza sama przyjemność, łatwiutko wchodzą

))
Hm, właściwie to ja jestem krytycznie nastawiony do Mickiewicza, póki go przerabiamy. Później, na spokojnie, poczytam i pewnie polubię. Nic tak nie zabija wierszy jak lekcje polskiego w liceum.
A widzisz, Emoticonko - u mnie nikt tych ballad nawet nie czytał (taka klasa), a jesli ktoś przypadkiem czytał, nawet po tytule i zacytowaniu połowy nie skojarzy, o czym mowa. To tyle, jeśli chodzi o przerzucanie się cytatami.
A ja się właśnie uczę na pamięć "Ody do młodości". I sama nie wchodzi. Hm.
Katon - mnie u Sienkiewicza niezmiennie śmieszą uwagi "Skrzetuski zaczął wzdychać rzewnie" albo "Wzdychać począł słodko" itp. Nie ujmuję Sienkiewiczowi talentu, ale ta jedna rzecz zawsze mnie bawiła. Wiem, że faktycznie tak mogło kiedyś być, ale jak sobie wyobrażę takiego mężnego rycerza, jak siedzi na koniu i wzdycha rzewnie...
Sih: Chcę, żeby w letni dzień, w upalny letni dzień, przede mną zżęto żytni łan... poryczałam się jak to oglądałam. Konkursik: z czego to cytat? :>
a zanim ja się za Masłowską wezmę... łuuuuch, to minie sporo czasu.
póki co brnę przez Żeromskiego.
Nie podobała mi się książka Makbet - W.Shakespeare'a, "Zemsta" - A.Fredro (przeczytałam tylko po kilka stron z każdej...<łeh>) Spodobało mi się za to "Córka Czarownic" - Doroty Terakowskiej, "Romeo i Julia" - W. Shakespeare'a, "Balladyna" - Juliusza Słowackiego, "W Pustyni i W Puszczy" - H.Sienkiewicza. No to chyba byłoby na tyle

Pozdrawiam
nienawidzę wprost; Kamieni na Szaniec. zmooora
avalanche
15.11.2006 16:19
O_____________o
jedna z najlepszych lektur jakie mi kazano czytać ;d
mi też się ta książka podobała.
nie cierpię "stary człowiek i morze" tak przymulona książka, ze się czytać nie da. a teraz mam ją jako lekturę