PrZeMeK Z.
20.08.2007 19:11
Zainspirowane przez Abstrakcję i to ją szczególnie zapraszam do dyskusji w tym temacie.
To miejsce na Wasze przeżycia, refleksje i poglądy związane z samobójstwem.
Wg mnie to największy egoizm, bo człowiek uciekający przed problemami rani wszystkich, którzy go kochali. Nie robi krzywdy tym, którzy go dręczyli, ale tym, którzy chcieliby dla niego jak najlepiej. No i samobójstwo to wybranie najłatwiejszego wyjścia.
Co nie znaczy, że łatwo je popełnić.
Hehe Przemuś temat przeuroczy ;>
Samobojstwo to ani egoizm, ani tchorzostwo, ani ucieczka, whatever. To skutek schorzen i zaburzen psychicznych. Depresja, trauma, mania. Oskarżasz, Przemuś, tym samym chorego czlowieka, ktory nie panuje nad swoimi odruchami. Blahy przyklad, ale to jakby byc zlym na chorego na katar ze kicha xP
Avadakedaver
20.08.2007 19:20
czasami ludzie popełniają samobóstwa właśnie ze względu na ukochane osoby, kochają je ale bez wzajemności, przynajmniej tak im się wydaje. Często samobójcy zostawiają za sobą idealny porządek, na przykład w pokoju. Często rozdają przyjaciołom to, co było dla nich ważne, kolekcje płyt czy książek. Wtedy wiemy, że samobóstwo było zaplanowane, przemyślane dokładnie, i takich ludzi najbardziej jest żal. Wiadomo bowiem, że skoro zorganizował to wszystko o czym napisałem wyżej to musiał w trakcie myśleć o tym, co postanowił. I jeśli w końcu popełnił samobójstwo to znaczy że dobrze się nad tym wcześniej zastanowił. Inaczej jest w przypadku kiedy koleś po prostu znika nagle i póxniej się okazuje że się powiesił, to znaczy że popełnił samobójstwo w afekcie, i, prawdopodobnie ale nie na pewno, gdyby ochłonął trochę lub wstrzymał się z tą decyzją, mogłoby mu po prosu przejść. Niestety nie przekonał się o tym, bo nie zdążył. Wiem oczywiście że jak ktoś raz się na coś zdenerwuje to od razu nie popełnia samobójstwa, na pewno ta historia miała długą przeszłość, ale nie zawsze tak jest, zwłaszcza jeśli chodzi o nastolatków.
Osobiście uważam, że zawsze jest wyjście (chyba że na kimś spoczywa poczucie winy lub ma coś z psychiką nie tak). Zawsze można wsiąść w pociąg i pojechać przed siebie, zawsze można zacząć wszystko od nowa w innym kraju, od zera, od ulicy. To się wtedy nazywa przygodą. I do takich ludzi trzeba mieć respekt.
ja powiem tak: są dwie rzeczy, jakich widoku nie jestem w stanie znieść, nieważne w jakich okolicznościach - poderżnięte żyły i podcięte ścięgna Achillesa.
takie skojarzenie na widok tematu.
PrZeMeK Z.
20.08.2007 19:40
QUOTE
Samobojstwo to ani egoizm, ani tchorzostwo, ani ucieczka, whatever. To skutek schorzen i zaburzen psychicznych. Depresja, trauma, mania. Oskarżasz, Przemuś, tym samym chorego czlowieka, ktory nie panuje nad swoimi odruchami. Blahy przyklad, ale to jakby byc zlym na chorego na katar ze kicha xP
Nie oskarżam samobójców o nic. Patrzę na ich postępowanie z boku i stąd moje wnioski.
Zresztą depresja, trauma czy mania nie wyjaśniają wszystkiego i nie wyczerpują wszystkich możliwości. Ludzie to bardzo złożone stworki i wyjasnienie ich postępowania krótką diagnozą nie zawsze wystarcza.
I nie rozwija dyskusji

Avada - zgadzam się całkowicie. Tylko że takie odejście i rozpoczęcie życia od nowa jest znacznie trudniejsze niż samobójstwo.
29 post. Idę na spacer.
Nie. To jest zły, egoistyczny czyn, zabierający kogoś rodzinie. Jeżeli natomiast jest ono wynikiem choroby, anie zawsze tak jest, to jest to czyn zasługujący na współczucie. Taka osoba zazwyczaj pragnie, aby ulżyć sobie, a przy tym aby rozgłosić światu swoje istnienie. Cóz z tego, że robi to już po fakcie, jakby odbycia tego istnienia.
abstrakcja
20.08.2007 19:44
Katon więc nie nabijajcie się z tego, bo to nie jest ani śmieszne ani na miejscu . Proste. I nie chodzi mi o panienki co to każdego dnia chcą się pociąć innym narzędziem. Przejdzie im. Zastanawia mnie tylko bardzo jak pracuje umysł samobójcy. Nieraz zastanawiałam się nad tym, czy są możliwe sytuacje i zdarzenia, które zmusiłyby mnie do odebrania sobie życia. Zawsze myślę - NIE, no przeciez kocham zycie, nie bylabym w stanie tego zrobic, a z problemami i tak sobie poradzę. Ale miałam kumpla, co to zdawał się być największym twardzielem, a skończył pod pociągiem. Nieraz i mnie udzielał rad i to nie byle jakich. O życiu zdawał się wiedzieć wszystko. Wyjechał do Angli, miał wziąć ślub.. Wrócił i któregoś dnia dowiedziałam się od osoby trzeciej o pogrzebie. Byłam w totalnym szoku.. Nikt nie wiedział i dotąd nie wie dlaczego to zrobił. Przeraza mnie to. Ile jeszcze takich przyszlych samobojcow spotykam na codzien w sklepie, na klatce, na miescie? Ile ludzi własnie teraz wola bezglosnie o pomoc , próbuje na boku utworzyć swój własny świat, a jutro skończy w wannie pełnej krwi? Tacy ludzie nieraz wysyłają sygnały, że coś jest nie tak.. Wiem ze nic nie moglam zrobic, ale i tak dreczy mnie poczucie winy. Nie uwazam jednak, że samobójstwo to egoizm. Nie potrafie sobie wyobrazic takiej sytuacji, ale wierze, że są sprawy, które człowieka do tego zmuszają. Nie twierdze, że to dobre bądź jedyne rozwiązanie. Jestem ciekawa jak czuje sie czlowiek, ktory za chwile ma ze sobą skonczyc. Gdybym miala to zrobic skoczylabym z wysokosci. Hop i baju. Nie moglabym się nad tym zastanawiać w bólu, za bardzo kocham życie i za bardzo boję się śmierci.
Samobójstwo to nie egoizm.. Nigdy bym tak tego nie nazwała. Predzej skusiłabym sie nazwac je tchorzostwem, ucieczką przed własnymi problemami. Ale z tym tez ostroznie. Samobojstwo jest dla mnie rzeczą bardzo delikatną i poważną. Jak juz mowilam ciekawi mnie to, jak pracuje umysł samobójcy i jakie problemy są w stanie zmusic czlowieka do tak desperackiego czynu. Nie kazdy jest odporny psychicznie, nie kazdy jest w stanie sobie poradzic. Bardzo zalezy mi na tym, zeby nastepnym razem wyczuć, kiedy wyciągnąć dłoń ku drugiemu człowiekowi..
Skad wiesz ze nie zawsze? Jesli jestes specjalista do spraw samobojstw to chyle czola, ale jednoczesnie polecam wszystkim troche poczytac na ten temat, a nie kierowac sie wlasnymi odczuciami i czasami zbyt uboga wiedza.
Abstrakcjo, Tobie juz tak zupelnie na marginesie polecam zapoznanie sie z kombinacja klawiszowa ctrl+c oraz ctrl+v. Doprawdy, nie trzeba 2gi raz pisac tego samego czy fatygowac zapracowanego moda jakim jest Przemus zeby powielic posta xP
Czasami ktoś pod wpływem zbyt silnych emocji targnie się na swoje życie. Niekoniecznie musi być chory, lub mieć depresję.
Miedzy chory i depresja nie ma za bardzo 'lub'. Poza tym mowilam tez o traumie.
polecam film 'Sylvia' na temat zycia Sylvii Plath
doskonały przykład depresji i nerwicy, które są ostatecznie przyczyną samobójstwa.
edit:
a tu strona z jej twórczością...może niektórych zainteresuje.
Może i nie ma lub, bo depresja też jest chorobą psychiczną.
Ale tak ogólnie samobójstwo, jest ucieczką przed czymś, z czym nie można sobie poradzić. Przed kłopotami, oraz chorobą z którą na próżno się zmaga.
PrZeMeK Z.
20.08.2007 20:14
Evo, nie zamierzam się kłócić, że samobójstwo nie jest wynikiem choroby psychicznej. Z pewnością jest.
Edit: zauważam ciekawą prawidłowość. Im starsi (i bardziej doświadczeni życiowo) dyskutanci, tym krótsze i mniej owocne dyskusje. Być może to kwestia tego, że kiedy człowiek wyrobi już sobie jasne, konkretne poglądy, przestaje się nad nimi tak intensywnie zastanawiać. Nie mówię, że to źle. Po prostu rzuca się to w oczy.
Z innej beczki: bardziej mi szkoda bliskich samobójców niż ich samych. Kiedyś na przystanku autobusowym przysiadła się do mnie kompletnie nieznajoma dziewczyna i opowiedziała mi, dygocząc, że jej chłopak powiesił się dosłownie kilka dni wcześniej i że właśnie wraca z pogrzebu. Było mi jej tak strasznie żal, że niezależnie od tego, jakie powody miał jej chłopak, by z sobą skończyć, byłem na niego zły. Nie pomyślał, że uciekając od własnych problemów, niszczy życie dziewczynie, która go kochała.
Ja uważam, że jeżeli dojrzały człowiek jest zdrowy psychicznie i po prostu ma "gorszy dzień", czy od jakiegoś czasu wszystko mu się wali czy nie układa zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie.
Co innego nastolatki, którzy po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę. Bo mają problem, który innym wydaje sie błahy, natomiast dla nich samych jest rzeczą z którą nie mogą sobie poradzić. Próbują skierować sie po pomoc zarówno do opiekunów czy znajomych i nie znajdują zrozumienia i pomocy, inaczej pragną zwrócić na siebie uwagę. Na szczęście takie zachowanie kończy się szczęśliwie.
Swoją drogą również zauważyłam ciekawą mentalność człowieka (a chyba zwłaszcza Polaków). E tam, twój problem. Ja TO dopiero mam problem. Nie ma czegoś takiego jak "większy" i "mniejszy" kłopot. Dla jednego kurcze złamany paznokieć może być tragedią, a dla innego wydaje sie to śmieszne czy błahe. No tutaj oczywiście przesadzam, ale ogólnie problem jest widoczny. Sama widzę po swoich znajomych.
I fakt niezrozumienia i niemocy w znalezieniu pomocy, najczęściej popycha ludzi (najczęściej młodych) do tego czynu. A jeżeli ktoś na prawdę chce nie chce żyć to już zrobi wszystko tak, by nie dało się go odratować. Szczęśliwy, jeżeli znajdzie się ktoś, kto zauważy jego zmianę zachowania, depresję czy początek innej choroby psychicznej.
Niestety pewne aspekty współczesnej kultury młodzieżowej (wybaczcie, że to tak emerycko brzmi jakbym ja akurat wcale nie maił z 'kulturą młodzieżową' nic wspólnego...) celebrują około samobójstwowe motywy. Często wcale nie jest to kicz u emotandeta tylko Joy Division czy Nirvana, zespoły absolutnie wybitnie. Przez to wielu wrażliwych osób mogą być w jakiś sposób inspirujące. Skoro nawet jakiś gothszajs bywa inspirujący.
Co do wyrzutów sumienia - zdaje się, że nie zawsze muszą być 'co mogłem zrobić?'. Częściej to zadawanie pytania 'dlaczego?'. I może się odcisnąć, ciągnąc za bliską osobą przez całe życie, w szczególności powracać w momentach słabości. Ale niekoniecznie.
Samobójstwo jest wywoływane z naprawde wielu powodów, nie jest to nic prostego. Nie mówię o samobójstwach nastolatków, te najczęściej powowdowane są jakimiś głupimi impulsami, jeste też działanie inspirowane [tak jak Katon napisał, może być Nirvana, może być Joy Division, może być Nick Cave, może być The Doors]. Gorzej w przypadku dorosłych. Oczywiście, że może być to chwilowa decyzja, ale są to również wyniki chorób [niekoniecznie 'typowo psychicznych', jak depresja] czy złych działań. Znam oba przypadki, w jednym niestety nie dało się powstrzymać człowieka.
Przejebałem w życiu strasznie dużo dobrych opcji, mam za czym płakać itd., ale nigdy nie zastanawiałem się na poważnie nad takimi czynami. Sądzę, że bałbym się nawet próbować, żeby nie skazać się na zabicie śmiechem [co w zasadzie byłoby najlepszym rozwiązaniem].
żyje, ale uśmierca podmiot liryczny w prawie każdym utworze.
PrZeMeK Z.
21.08.2007 13:42
Avadakedaver
21.08.2007 13:50
kto mi wytłumaczy, dlaczego wszystkie tematy pojawiające się od miesiąca na forum pojawiają się krótko po tym, jak sam o tych sprawach rozmyślam? kilka dni temu miałem fazę i słuchałem wild roses jakieś dwadzieścia razy w ciągu dwóch dni.
taki najblizszy przyklad.
to spisek żydów, masonów i cyklistów oraz ufo, które czyta w Twoich myslach, a nastepnie zmusza nas torturami do zakładania nowych tematów.
i platformy! /grimi
wedlig mnie samobojstwo to komplenty brak odpowiedzialnosci ze strony ludzi ktorzy nie radza sobie z problemami na tym swiecie. a smierc przez samobojstwo tylko to pogarsza. bo wedlug 10 przykazan bozych my ludzie nie mamy wplywu na nasza smierc a popelnienie samobojstwa jest jednoznaczne z wybraniem meki w piekle.
estiej jakas aluzja do mojej wypowiedzi??
Nie, co Ty, do mojej. Nie masz sie czym martwic.
Golden Phoenix
21.08.2007 20:59
Obi, czasami jak życie dokopie, to naprawdę odechciewa się żyć i żadne przykazania nie stanowią dla Ciebie oparcia, pomocy ani rady, bo tak naprawdę to masz już to wszystko gdzieś i chcesz tylko mieć święty spokój, uwolnić się od świata i wszystkich problemów.
Czasem też zdarzało mi się miewać takie myśli, czasem nadal je mam, ale nigdy nie przyjęły one żadnej konkretnej formy, jakiegoś planu. A moje życie zmienia się na coraz lepsze i nie żałuję tego że żyję
na forum harrego pottera?
będziesz za dwa lata, hahaha
Golden Phoenix ja też tak mam
Golden Phoenix
21.08.2007 21:25
Oj, ja tu o poważnych rzeczach mówię, a Ty się śmiejesz ;P
Tu=w świecie żywych, zaraz poprawię, co by nie było niedomówień
źle mnie zrozumiałaś. ja się cieszę, że nie tylko ja miałem takie sytuacje i tylko o to mi chodziło.
Jezu, ale to było głębokie
Golden Phoenix
21.08.2007 21:38
Teraz to z kolei Ty mnie zrozumiałeś źle

Ja generalnie odpowiadałam Voldowi, ale w międzyczasie wcisnąłeś się ty

Ale bardzo fajnie, że jest ktoś z myślami takimi jak moje
abstrakcja
21.08.2007 22:10
Nie wierzę w niebo i piekło, od tego chyba wypadaloby zacząć.. Ale nigdy nie potraktowałabym samobójstwa jakos grzech czy jakąś obraze Boga.. Tak samo jako egoizm. Ludzie. To Wasze wypowiedzi są teraz egoistyczne. Nie znacie problemu a już jesteście gotowi skwitować człowieka jako ostatniego egoiste, bo nie potrafił sobie poradzic i wybrał taką droge jaką wybrał. To przewaznie ludzie ! zmuszają do tak desperackiego czynu, jakim jest zamach na swoje zycie. Brak pomocy z ich strony, brak wsparcia, zrozumienia. Człowiek czuje sie sam, nie potrafi wyjsc z dołka, powoli zaczyna się staczać.. Nie widze w tym ani grzechu, ani egoizmu. Może słabość. Ale są rzeczy , ktore sprawiaja , ze czlowiek mimowolnie przestaje mysleć 'co by było gdybym się zabił, jakby się inni z tym czuli' . Są rzeczy, które sprawiają, że człowiek odrzuca myśl 'cobybyłogdyby'. Nie mozna go za to winic. Tymbardziej twierdzic, ze popełnił jakis grzech. Samobojstwa się nie popełnia bez powodu..
Skaterin
21.08.2007 23:45
Samobójstwo... Temat już w internetowym swiecie przez niektorych uwazany za nudny, przez innych zaś za ciekawy i rozwijający dyskusje. Osobiście nie spotkałam zadnego forum, ktore bez podobnego tematu by sie obyło.
Odnosnie samego czynu. Znam go. Zaluje.
Dobra, to jest ten moment, kiedy ludzie, ktorzy uwazaja takie 'zwierzenia dla dobra tematu' za idiotyzmy, za chec pokazania sie, za chcec zaimponowania, czy Bóg tam wie czego - mogą sobie darować czytanie.
W sumie niedawno, z pol roku temu. Targnęłam się na moje zycie, nie pytajcie jak, nie powiem Wam, bo to juz by bylo po prostu zbyt osobiste (prosze, uszanujcie). Trafilam do szpitala, potem do szpitala psychiatrycznego.
Przyczyny: gleboka depresja, sklasyfikowana przez psychiatre, i... i wlasnie jedną z glownych przyczyn byli ludzie, ktorzy mysleli ze sie popisuje. nie chodzilam ze sznytami na rekach, nic. Tylko siedzialam sama, smutna, w kącie, probujac sie zaakceptowac taką jaką jestem. I smiali sie, perfidnie sie smiali, wytykali palcami "dziwologa, aliena, ktory nigdy nie podejdzie", uwazali ze sie popisuje, ze chce zwrocic na siebie uwage.
I ta swiadomosc mnie dobila.
OCzywiscie, kolotaly sie mysli, ze mam rodzine, ktora kocha i tak dalej, ale ci ludzie przytlaczali.
Stalo sie. Jak juz napisalam, trafilam do szpitala.
Zyje na nowo. A wlasciwie, co mi tam, kocham zycie.
------
[teraz ci, co nie czytali, moga zaczac]
taki mały apel do ludzi... nie odwracajcie ie nigdy... Jesli widzicie jakis sygnal, ktory moglby swiadczyc o depresji, czy checi samobojstwa, reagujcie, bo nic tak nie boli, jak ludzka biernosc.
najwyzej potem usune posta, jesli uznam to za stosowne. Pozdrawiam.
Avadakedaver
21.08.2007 23:57
Skaterin - ja mam pytanie. gdzie ty mieszkasz że osiemnastoletni ludzie śmiali się z ciebie że się popisujesz siedząc sama w kącie? u nas nikomu nawet by przez myśl nie przeszło.
kolega strasznie się jąkał co spowalniało jego mowę o 2/3. nie zdałby matury gdyby się tak jąkał na ustnej, zwłaszcza że to stres. poszedł do lekarza i ten mu powiedział że przez trzy miesiące musi śpiewać. Tzn mówić melodyjnie (kiedy ludzie śpiewają albo mówią melodyjnie podnosząc i obniżając ton głosu to się nie jąkają) i baaardzoooo woooolnooooo. traz jedno krótkie zdanie "ala ma kota" mówi przez sześć sekund. Z poczatku tlyko głupie idiotki się podśmiechiwały bo nie wiedziały oco kaman, ale jak się dowiedziały to przestały. Teraz to normalne. Teraz jesteśmy pełni podziwu że się nie poddał i mówi tak już trzeci miesiąc, już przyspiesza z mową (nie będę dalej nudził, już kończę) : D
owczarnia
22.08.2007 00:56
Ja przepraszam że tak sobie pojadę z trochę grubszej rury, ale była dziewczyna kolegi mojego dziecka przedwczoraj podcięła sobie żyły.
Nie odratowali jej, zmarła wczoraj wczesnym popołudniem.
Miała szesnaście lat. Szok. Do tej pory nie mogę uwierzyć.
Avadakedaver
22.08.2007 00:58
ou. ale nie z powodu że to była "BYŁA" dziewczyna kolegi twojego dziecka?
owczarnia
22.08.2007 01:02
No właśnie podobno z tego. Byli parą, potem się rozeszli, ale pozostali przyjaciółmi. On poderwał sobie wakacyjną przygodę, widziała go z tą przygodą ich wspólna koleżanka, nakręciła filmik jak się całują i pchnęła telefonem tamtej. Podobno chłopak zajarzył co się dzieje, zadzwonił, była twierdziła że wszystko w porządku, rozumie i tak dalej. I godzinę później popełniła samobójstwo.
Piorun wie, niby przez godzinę się może dużo wydarzyć, ale z drugiej strony... Chłopak ma podobno potworne wyrzuty, dziecko wie stąd że zarówno on sam, jak i wakacyjna przygoda spędzają lato tam gdzie i Kuba, a ten chłopiec jest kumplem ich wspólnego bliskiego kolegi. Ogólnie strasznie to przeżywają, czemu się raczej trudno dziwić.
Avadakedaver
22.08.2007 01:06
no. nie wiem co mam na to odpowiedzieć, jedynne co mi przychodzi na myśl to to, że kilka dni temu, jak byliśmy nad jeziorem to dzieciak dwunastoletni się utopił, reanimowali go na ręczniku koleżanki. Nie wiem czy to było samobójstwo, wątpię, ale wiem przynajmniej że życie mozna stracić wszędzie i w każdej chwili.
owczarnia
22.08.2007 01:11
O rany. No pewnie że można. I nic nie musisz odpowiadać, po prostu jestem w szoku bo - ja wiem? - raz, że dziewczyna młodziutka, a dwa to strasznie dziwne uczucie jak Twój czternastoletni syn spędzając sobie spokojnie swoje ustawowe dwa tygodnie u babci nagle dzwoni jąkając się z przejęcia i opowiada jak przy nim kumpel odebrał telefon, że była dziewczyna postanowiła się zabić i nie wiadomo czy ją odratują, a później przysyła im sms-a (natychmiast pojechał do domu, tzn. do Gdańska, bo on i dziewczyna są - ona była - z Gdańska), że "nastąpił zgon". Brr.
Avadakedaver
22.08.2007 01:51
praktycznie na moich oczach (byłem jakieś czterdziesci metrów od niego) za ścianą ojciec mojego kumpla się zastrzelił, po tym jak mu zakładnicy (syn i żona) uciekli. pięć lat temu.
ja w ogole nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie że nie dozyję dwudziestki piątki.
Trudno sie dziwic, owszem. Ja jej nie znalam a ciezko sie oddycha.
O rany... Coraz młodsi targają się na swoje życie. Szesnaście lat miała tylko.
mnie ciarki przeszły, temat otwarty dwa dni temu i dwa dni temu taka tragedia. może jestem przewrażliwiona czy coś, ale...
Ja jak zobaczyłem nowy temat, wszedłem na niego, a parę minut póżniej zadzwonił telefon i dowiedziałem się o śmierci mojego dalekiego kuzyna. Utonął. Nie wiadomo jednak czy to przypadek, morderstwo, czy samobójstwo. I prędko nie będzie wiadomo, bo zginął na Słowacji.
Miłość zbyt zdradliwa jest, chyba dlatego ludzie przez nią popełniają takie błędy.
Przykra sprawa z tą dziewczyną, kurde.
Może zamknijcie ten temat, bo więcej ludzi zginie.
QUOTE
Może zamknijcie ten temat, bo więcej ludzi zginie.
Ja zbyt przesądny nie jestem.
Avadakedaver
22.08.2007 11:43
to wszystko przez Magicznego Przemusia.
QUOTE(estiej @ 22.08.2007 11:58)
Wątpię, by był jakiś związek akurat tutaj, ale istnieje tak zwany efekt Wertera - nagłośnienie samobójstwa, czy w ogóle mówienie o samobójstwie przyczynia się do zwiększenia ich liczby. To tak jak z ziewaniem - jest zaraźliwe.
Dlatego proponuję używać jakiegoś zamiennika.
ja sobie tylko głupio żartowałem :F.
Golden Phoenix
22.08.2007 13:40
QUOTE
Istnieje tak zwany efekt Wertera - nagłośnienie samobójstwa, czy w ogóle mówienie o samobójstwie przyczynia się do zwiększenia ich liczby.
Jakiś czas temu czytałam o takim efekcie w Polsce. Wszystko zaczęło się dziać po śmierci Ani z gdańskiego gimnazjum. Dziewczyna miała tylko 14 lat. Potem zaczęła się fala samobójstw nastolatków w podobnym wieku. Nie potrafię niestety przytoczyć szczegółów, bo czytałam to dość dawno i znaleźć nie mogę.
O ja też coś podobnego czytałem. Ale tych innych samobójstw tak media nie nagłaśniały.