QUOTE(Avadakedaver @ 11.06.2010 16:17)
rozumiem cię, ale ty chyba nie rozumiesz mnie. albo w ogole sie nie rozumiemy. Chcialem przez mojego posta powiedzieć, że to, że nie ma liczby która jest internetem, czy to, że cząsteczki przenoszą grawitację między obiektami (cokolwiek) i my jako ludzie nie potrafimy tego wytłumaczyć nie znaczy wcale, że to sprawka Boga.
we wczesniejszym poscie bardzo ostrożnie dobierałem słowa żeby nikogo nie urazić bo nie taki jest mój zamiar, wiadomo. Jednak udało mi się przekazać to, co chciałem, czyli to co myślę: i wcale nie chcę tego zmieniać. Uważam, że wiara w życie po śmierci, w jakichkolwiek bogów itp jest głupkowata. Ludzie którzy wierzą w takie rzeczy są wg mnie trochę naiwni.
Avada a gdzie ja powiedziałem że to sprawka Boga? Powiedziałem, że wyjaśnienia naukowców możesz dowieść tak samo jak ja mogę dowieść istnienia Boga - w ogóle. I podchodząc do nich intuicyjnie niektóre teorie mogą ci się wydać idiotyczne dużo bardziej niż istnienie Boga.
Wierzysz że grawitacja jest wywoływana przez to co naukowcy ci powiedzą że jest. To nie jest głupkowate, pomimo że nie możesz tego udowodnić. Czemu to w co ja wierzę jest głupkowate?
Avadakedaver
13.06.2010 07:05
bo to mit. Plotka. Jedna księga (mówię o biblii) napisana dwa tysiące lat temu przez nie wiadomo kogo. Do dzisiaj wyjaśniono część rzeczy w które ludzie będąc na ówczesnym poziomie wiedzy nie potrafili odpowiedzieć inaczej niż "to sprawka boga" i właśnie dlatego niektóre zjawiska się tam znalazły. na przykład: plagi. Spowodowane zostały erupcją wulkanu. popiół wulkaniczny zaczerwienił wodę, z której uciekały żaby, które bez ptaków, (które z kolei uciekły przez pyły wulkaniczne) rozmnożyły się jak głupie, potem pozdychały, zrobiły się larwy owadów itp etc.
gdzieś jeszcze czytałem jak to możliwe że nagle sieci w które apostołowie nie mogli przez cały dzień nic złowić zapełniły się mięchem, ale nie pamiętam na czym to dokładnie polegało.
jezus nie chodził po wodzie tylko po lodzie.
dochodzi do tego mojżesz, adam i ewa i inne.
Oczywiście teraz wy, katolicy, macie zajebisty argument, którego używacie zawsze kiedy jesteście przyparci do muru: "na tym polega wiara!" albo "kto powiedział, że bog nie mogl posluzyc sie nauką?", "niezbadane są wyroki boskie."
ja powiem, że gdyby historia jezusa i wcześniejszych dziejów z nim związanych wydarzyła się w tych czasach to nie znaleźlibyśmy w bibli nic o gniewie boga i plagach, nic o chodzeniu po wodzie i nic o łowieniu ryb. Znaleźlibyśmy coś, czego nie potrafimy wyjaśnić na TĄ chwilę, jak nieistniejace źródło internetu czy to o tej grawitacji co tam mówisz.
Biblia została specjalnie napisana w taki sposób, żeby nic nie mogło obalić jej wydarzeń, a raczej zostawia sobie furtkę tłumaczącą wszystko w bardzo zabawny sposób, żeby ludzie mieli w co wierzyc.
Kurde, wyobraź sobie że mamy teraz katastrofę nuklearną po której resztki ludzi siedzą w kanałach i cofają się w rozwoju cywilizacyjnym. Gdyby wyszli za tysiąc lat i znaleźli "kod leonarda", zaczeliby go uwazac za biblię i stworzyli mega religię na tej podstawie. Według mnie tak mniej więcej powstała aktualna biblia. wielki zbieg okoliczności, narzędzie polityczne i jeszcze więcej zbiegów okoliczności.
Kurde, dyskusje katolicy-atesci zawsze kończą się tak samo: my wygrywamy każdą dyskusję, którą kończycie tekstem "nie siedzę w głowie boga, nie wiem dlaczego tak robi" i "wierzę, że ma jakiś powód".
Avada, nadal nie odpowiedziałeś na główne pytanie. Ja rozumiem, że nie dorównam nigdy twojej niedościgłej wiedzy teologiczno-filozoficznej, ale odpowiedz tylko mnie glupiutkiemu na jedno pytanie. Czemu to, że ja wierzę w coś co widzę, że działa pomimo że nie potrafię tego wyjaśnić ani udowodnić że rzeczywiście działa tak jak mówię jest naiwne i głupie, a to że ty wierzysz w coś co widzisz że działa ale nie potrafisz wyjaśnić dlaczego ani udowodnić że rzeczywiście tak działa jest zajebiste i zupełnie nie naiwne?
Już pomijam fakt ilu jest zajebiście naiwnych i głupitukich wierzących naukowców bo to sprawa na inną dyskusję.
Also, pokaż mi tylko jeszcze gdzie powiedziałem że to sprawka Boga i że niezbadane są wyroki Boskie, bo jako żywo sobie nie przypominam.
Dyskusji o Biblii nie będę zaczynał bo to materiał na dziesięciostronicową rozprawę a nie dyskusję na forum, ale wspomnę tylko że zadziwiająco wiele rzeczy w Biblii jest sformułowanych zgodnie z naszą dzisiejszą wiedzą na temat nauki. No i pozostaje mi tylko zakończyć słowami że chyba dawno nie dyskutowałeś z katolikiem, bo my zazwyczaj tekst o niezbadanych boskich wyrokach zostawiamy do rozmów między sobą. Puszczanie takiego tekstu do ateisty miało by mniej więcej taki sam sens jak gadanie o atomach do starożytnych hebrajczyków.
QUOTE
dziesięciostronicową rozprawę
lol : D
try: dziesięciotomową encyklopedię SAMYCH stanowisk badawczych
avad, twój problem polega na tym, że każdą dyskusję chcesz wygrywać (wygrać dyskusję? wtf?), katolika - przekonać do swoich racji; oskarżasz katolików o to, że mają zamknięte umysły, a sam jesteś dokładnie tak samo zamknięty w swojej skorupce

śmieszy mnie ta dyskusja, jak każda, w której rozmówcy nie słuchają siebie nawzajem
popieram Em. jabym, Matoos, na twoim miejscu przyznała Avadzie rację, bo chyba tylko o tę rację mu chodzi, a nie o dojście do jakiejkolwiek wspólnej prawdy.
Avadakedaver
14.06.2010 00:29
bo prawda jest tylko jedna i ja wam mówię jaka!!
okej. niech ci bedzie. to chyba w takim razie koniec dyskusji.
Avada, troll jesteś i tyle. A ja regularnie daję się trollować niestety.
teh art of trolling!
Avadakedaver
14.06.2010 21:46
kokietka-a
08.07.2010 15:24
QUOTE(Avalon @ 13.11.2007 21:13)
Śmierć to nierozłączny element każdego życia, ludzie wiążą z nią różne oczekiwania oraz maja różne wizje tego co następuje po niej, ale nie to mnie interesuje w tym momencie, bo to za burzliwy temat.
Interesuje mnie bardziej, jak chcielibyście umrzeć, myśle, że każdy ma w swojej głowie jakąś wizje swojego końca, która najbardziej by mu odpowiadała, więc zapraszam do podzielenia się nią

Osobiście nie chciałbym umrzeć, wiedząc, że świat kręci się dalej... wiem, troche egoistyczna postawa, ale napewno byłoby łatwiej przyjąć taką śmierć. Najchętniej przy jakiejś globalnej katastrofie, którą ogłosili by odpowiednio wczesniej, by był czas na pozałatwianie spraw i odpowiednie pożegnanie się ze światem. Oczywiście nie wszyscy przyjeliby to pewnie tak spokojnie, założe się, że zapanowałaby totalna anarchia przeciwstawiona nagłym powrotem do wiary, no ale w kupie raźniej

a wy?
Kurcze słuszna uwaga. Zauwazyliście, że ludzie niby nie chcieli by globalnej katastrofy a jednoczesnie powstaja o tym filmy, pisza o tym książki, ogólnie istnieje mega zainteresowanie tym tematem i jestem przekonana, że każdy chciałby taka katastrofę zobaczyć na własne oczy. I sadzę, że bierze się to z tego, że ludziom odpowiadała by taka śmierć. Bo wszystko by zginęło włacznie z nimi, więc nie mieli by czego żałować, że coś zostawiaja itp. A dodatkowo przezyli by przez moment coś niesamowitego.
matoos - pamiętasz Śmierć z Gaimana? Tam była zdecydowanie najpiękniej przedstawiona. Dziewczynka, trochę szalona, momentami bezradna.
:)
Avadakedaver
09.07.2010 06:36
ej, ale anarchia to jest przecież zajebista sprawa tak na prawdę, nawiązując do postu avalona SPRZED TRZECH LAT. Niewykonalna jak komunizm, który z założenia też jest zajebisty, choć nie tak jak anarchia. To słowo twoim poście chyba nie pasuje...
kokietka-a
14.07.2010 11:29
ja bałabym się oddać swoje organy, wiem, ze to moze głupie ale to jest dla mnie osobiście trudna decyzja.
Pewnie jestem głupia, ale czytając ten temat, moja pierwsza myśl brzmiała: "a jeśli napiszę i zapeszę?"... No ale trudno.
Boję się bólu. Chciałabym umrzeć szybko i bezboleśnie, ale zapewne tak nie umrę. Najfajniej byłoby, gdybym mogła kogoś obronić (gdzieś się już na początku ten motyw pojawił). Chciałabym, żeby mnie ktoś pamiętał, a nie mam zbyt wielu przyjaciół, jestem samotniczką.
Bałabym się chyba umierania z powodu jakiejś rany, mam na myśli wykrwawianie się, takie jak w filmach, kiedy główny bohater leży, krew się pojawia w formie szkarłatnej kałuży, a on ma już szkliste oczy i wgl... Nie, to byłoby okropne, bo nie mogłabym się już zapewne ruszyć ani zbytnio mówić, czyli w sumie leżałabym jak klocek ze świadomością "boli! umieram!".
Kiedyś się prawie utopiłam, tata uratował mnie w ostatniej chwili, miałam wtedy 15 lat. Kiedyś spadłam z chyba 5 metrów na głowę, jako czterolatka. Kiedyś zaklinowałam się między skałami, jako dziewięciolatka, a towarzysząca mi kuzynka dostała histerii. Kiedyś przewróciłam się i spadłam na tory (ze 3 latka, prawie tego nie pamiętam) i gdyby moja ciotka mnie nie wciągnęła z powrotem, zapewne moje flaki fruwałyby spod pociągu. Miałam sporo takich wypadków, ale nie chcę umierać. Chyba za młoda jestem. Z drugiej strony (rozpisuję się) nie mam ochoty umierać jako staruszka, w łóżku, z jakimiś aparatami tlenowymi, sztucznymi nerkami i wgl. Chciałabym umrzeć... Godnie? Nie wiem, czy tak to można nazwać.
Pozdrawiam.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę