Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: śmierć
Magiczne Forum > Talk Show > Talk Show
Pages: 1, 2, 3
Avalon
Śmierć to nierozłączny element każdego życia, ludzie wiążą z nią różne oczekiwania oraz maja różne wizje tego co następuje po niej, ale nie to mnie interesuje w tym momencie, bo to za burzliwy temat.
Interesuje mnie bardziej, jak chcielibyście umrzeć, myśle, że każdy ma w swojej głowie jakąś wizje swojego końca, która najbardziej by mu odpowiadała, więc zapraszam do podzielenia się nią smile.gif

Osobiście nie chciałbym umrzeć, wiedząc, że świat kręci się dalej... wiem, troche egoistyczna postawa, ale napewno byłoby łatwiej przyjąć taką śmierć. Najchętniej przy jakiejś globalnej katastrofie, którą ogłosili by odpowiednio wczesniej, by był czas na pozałatwianie spraw i odpowiednie pożegnanie się ze światem. Oczywiście nie wszyscy przyjeliby to pewnie tak spokojnie, założe się, że zapanowałaby totalna anarchia przeciwstawiona nagłym powrotem do wiary, no ale w kupie raźniej smile.gif

a wy?
avalanche
we śnie.

miałam kiedyś bardzo realistyczny sen o mojej śmierci. zostałam zastrzelona przez moją mamę, nic nie czułam, tylko takie dziwne zapadanie się, jakbym zasypiała. obudziłam się w swoim łóżku i odkryłam że nie mogę opuścić swojego mieszkania. i to było moje piekło.
PrZeMeK Z.
Tak, jak się powinno umierać: ze starości, świadomy, pogodzony z życiem i Bogiem, otoczony rodziną i ze świadomością, że zrobiłem tyle dobrego, ile mogłem.

Staromodne, ale tego bym chciał.
Ramzes
W podeszłym wieku, w pełni władz umysłowych, otoczony rodziną i bez żadnego odliczania z powodu choroby ("dajemy panu pół roku"). No i po załatwieniu wszystkich istotnych dla mnie spraw.
hazel
A ja właśnie odwrotnie. W wypadku, jakoś szybko, żeby nie wiedzieć wcześniej.
Pawelord2
w podeszłym wieku - czemu nie ;] ale czarny scenariusz też mi się "podoba" -

utopić się ;] ale nie tak chlup i do widzenia, tylko coś a'la Kursk - widzieć jak woda się podnosi, pomału i metodycznie, wiedzieć że ratunku nie ma (a najlepiej mieć jeszcze butelkę dobrego alkoholu i kogoś do pogadania;])
"...P..."
kObra.
We śnie.
Spokojnie i cicho.
Madziuś
Bezboleśnie i w pełni władz umysłowych. Po śmierci chciałabym zostać spalona, ponieważ odczuwam lęk przed pochowaniem mnie żywcem.
Katon
Absolutnie staroświecko i nie jest poza. Naprawdę tak czuję. Chciałbym żyć długo i umierać staro. W domu i z rodziną i z Komunią Świętą. A przede wszystkim chciałbym żeby było życie wieczne i zmartwychwstanie ciał. Jestem żywotnie zainteresowany kwestią chrześcijaństwa, bo zamierzam żyć wiecznie i nie stać się po drodze Lordem Voldemortem. Mało rzeczy tak mnie obchodzi. A nicość mnie paraliżuje i doszczętnie, zwierzęco przeraża. I żadne 'kiedy jest śmierć nas nie ma' mnie nie uspokaja ani trochę.
Syriusz_Black
Tak, na pewno z Komunią Świętą - chcę być gotowy na to co będzie potem.
Nie wiem, ale chyba nie boję się śmierci, wiecie? Ja zawsze chciałem umrzeć oddając za kogoś życie. Za kogoś, kto jest dla mnie ważny. Po prostu.
PrZeMeK Z.
A ja się jej bardzo boję. Choćby dlatego, że nie jestem na nią gotowy i jeśli istnieje życie po śmierci, to byłoby nieciekawie, gdybym umarł teraz czy w najbliższej przyszłości.
Syriusz_Black
"Śmierć przyjdzie jak złodziej". Trzeba być nia nią gotowym. Gdyby każdy umierał wtedy kiedy by chciał - to każdy mógłby być zbawiony od tak. Byłby gotowy i już, bo sobie zaplanował na wtorek o 22:48.
Avadakedaver
chciałbym umrzeć od kuli, zasłaniając własnym ciałem kogoś kto będzie o tym pamiętał i kogoś kto na to zasługuje. chciałbym umrzeć samotnie, ale chciałbym, żeby ktoś docenił poświęcenie, chociażby ktoś obcy, chciałbym żeby kilka osób zastanowiło się raz na kilka lat, i powiedziało z podziwem do kogoś bliskiego ...
"a pamiętasz tego?"
anagda
W starszym wieku, ale broń Boże we własnym łóżku, otoczonym przyjaciółmi czy rodziną. Potwornie boję się zasnąć i już nie obudzić. Wolała bym nagle, np. wypadek. Ale dopiero na "starość", taką bym zdążyła wychować i usamodzielnić dzieci, pobawić się z wnukami, ale jeszcze za bardzo im wszystkim zdążyć dokuczyć...
BlackOmen
Chyba jak większość chciałbym odejść z tego świata będąc już starym dziadkiem jakoś w towarzystwie rodziny i w pełni władz umysłowych (straszna to rzecz nie mieć kontroli nad sobą zwłaszcza w takich ostatnich chwilach). Tak jak Katon mam nadzieję na to, że istnieje życie pośmiertne bo taka pustka/czarna dziura i NIC 0 to jest straszne i poniekąd aż niewyobrażalne.
QbaNowy
Powtorze tu kilku z was ale ja takze chcialbym umrzec w otoczeniu przyjaciol, w podeszlym wieku, w pelni wladz umyslowych i zalatwionymi wszystkimi waznymi dla mnie sprawami... ale do tego chcialbym aby mnie chociaz jedna osoba zapamietala, by chociaz ta czastka mnie jeszcze przez jakis czas zostala na tym swiecie w czyims sercu... jestem pewien ze nie chciałbym umrzec teraz, albo nawet w bliskiej przyszlosci. tyle chcialbym jeszcze zrobic, poprawic w sobie i przygotowac sie na ta chwile, pojednac sie prawdziwie z Bogiem na co mnie jeszcze do konca nie stac.
na pewno nie chcialbym zginac w wypadku, poniewaz perspektywa pociagniecia za soba jeszcze kogos (co by bylo gdyby mnie tam nie bylo) by mnie dobila o ile na tamtym swiecie jeszcze takie odczucie istnieje...
perspektywa oddania zycia za kogos innego jest takze wspaniala mysla... tez mi sie zawsze, hmm... jak to powiedziec, marzylo(??) by zginac w taki sposob ale tylko za osobe godna takiego poswiecenia, ktora go nie zmarnuje i sprobuje naprawic ten swiat.
Avadakedaver
a ja bym nie chciał żeby coś było.no jesli jest, a ja nie zasłużyłem to przejebane, a jeśli nic nie ma to mam taki niewyobrażalny spokój, że koniec świata.
asiatal
szybko, bezboleśnie...

raczej nie, jako stara, ale pogodzona ze śmiercią

raczej mam nadzieję, że Tam nic nie ma...
PrZeMeK Z.
Nie wiem, gdzie to napisać.

Zmarł Jan Kaczmarek.

Szkoda.
Madziuś
Chciałabym umrzeć sama i zanim będę całkiem stara. Najlepiej szybko i bezboleśnie. Nie wiem czy chciałabym śmierci naturalnej czy zginąć w jakimś wypadku. Na pewno nie chciałabym wiedzieć, że mam umrzeć, chyba, że miałoby to się stać z powodu jakiejś choroby. Wtedy wolałabym, żeby mi powiedzieli. Oczywiście umierać chciałabym wyspowiadana i po przyjęciu Komunii, mimo iż nie ma pewności, że coś jest po śmierci.
harolcia
Zawsze, jeżeli już myślałam o śmierci, to przede wszystkim jako oddaniu życia za kogoś, najlepiej bliskiego. Wiem, że powtarzam innych, ale 'marzyło mi się' żeby inni o mnie pamiętali. Może jako o kimś bezimiennym, kimś kto uratował kogoś. Ale jednak.

Z drugiej jednak strony wolałabym, żeby umrzeć w ciszy i spokoju. Zasnąć i sie nie obudzić. I być pogodzona ze wszystkim, z całą zaistniałą sytuacją. Wiedzieć, że zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy. Całkowicie wykorzystałam moje życie i dane mi szanse. I, że niczego nie będę żałować.


No i wolałabym, żeby po śmierci było jednak coś. Tak jest łatwiej myśleć i wierzyć. Mieć nadzieję, że po przejściu przez śmierć jest coś jeszcze, że nie ma nicości. (trochę masło maślane mi wyszło tongue.gif )
anagda
QUOTE(Madziuś @ 14.11.2007 21:21)
Oczywiście umierać chciałabym wyspowiadana i po przyjęciu Komunii, mimo iż nie ma pewności, że coś jest po śmierci.
*



A mi akurat na tym zbytnio nie zależy...

Jeżeli rzeczywiście Bóg istnieje i coś tam jest po śmierci, to moja dewiza życiowa jest taka, by żyć w zgodzie ze swoim sumieniem i nikomu zbytnio nie szkodzić. A myślę, że Bóg przebaczy mi niechodzenie do kościoła.

A jak nic nie ma, to tym bardziej nie ma co się przejmować.

Swoją drogą tak troche strasznie. Przestać istnieć... huh.gif
Katon
Zapewne wybaczy, ale zakładanie, że wybaczy jest nieco... hm... bezczelne.

Nigdy nie zakładam niczyjej nieszczerości, ale nie umiem uwierzyć tym, którzy 'mają nadzieję, że nic tam nie ma'. A wieczność może być przerywana długim snem od czasu do czasu. Przerwą. Nie wiem. Wolałbym mieć problem z zagospodarowaniem wieczności niż z nieistnieniem. Problem z nieistnieniem. Zabawne.

Chciałbym być pamiętany, ale prawdę mówiąc wydaje mi się to istotne tylko jeśli będę istniał dalej i będę miał możliwość odczucia cho.ćby mglistej satysfakcj z tego faktu. Zawsze wydawało mi się i dalej mi się wydaje, że Niebo będzie jakąś niewyobrażalną przygodą. Nie tylko duchowo-intelektualną. Zupełnie realną. Jeśli Bóg stworzył wszystko to do jasne cholery umie też jakoś fajnie zagospodarować życie wieczne.

BlackOmenie - zapamiętałem sobie Ciebie z jakichś dawnych dyskusji (zapewne w wyniku jakichś pochopnych ocen) jako dość zdecydowanego materialistę (w znaczeniu filozoficznym). A tu jawisz mi się teraz jako conajmniej rozsądny agnostyk. Albo zmieniłeś podejście, albo (pewniejsza opcja) ja się pomyliłem. Jeśli tak to wybacz =)
Lilith
chciałabym umierać długo, w pełni władz umysłowych, świadoma tego, że umieram.
tak jak dawniej, kiedy ludzie umierali w domu, a śmierć nie była niczym strasznym, złym i obcym, kiedy umierało sie tygodniami, a rodzina odwiedzała i modliła sie wspólnie przy łóżku.
znam taką piękną historię, która dotyczy znajomych rodziców.
otóż ich matka, lat grubo po 80, moze nawet po 90, któregos dnia oświadczyła, że idzie do swojego pokoju umierać. połozyła się i zbladła, tetno zaczęło zanikać itd, rodzina wezwała pogotowie, zawieźli babcie do szpitala, odratowali, babcia się wybudzila, usmiechnięta, wróciała do domu po paru dniach i po rodzinnym obiedzie znowu oświadczyła, ze idzie umierać i poszła do pokoju. i historia sie powtórzyła. po kolejnym odratowaniu, kiedy wrócila znowu do domu zebrała cała rodzinę i zapytała czy pozwola jej w końcu umrzeć. zapadła oczywiście ogólna konsternacja, ale babcia stwierdziła, że to jest dobry czas na umieranie, poszła do pokoju, połozyła się i w gronie calej rodziny spokojnie umarła.
Neonai
ja tam chce umrzec mlodo. nagle i szybko. a no i chce oddac swoje organy.
PrZeMeK Z.
W jakiś dziwny sposób ta historia jest piękna, Lilith.

QUOTE
Zapewne wybaczy, ale zakładanie, że wybaczy jest nieco... hm... bezczelne.

To samo chciałem napisać :]
Też wierzę, że pewne drobniejsze przewinienia zostaną mi wybaczone, ale to nie jakaś pewność czy przekonanie. Raczej nadzieja.

W sumie nie zależy mi aż tak na zmartwychwstaniu ciała w życiu wiecznym, jeśli jest takowe.

Chciałbym wiedzieć, kiedy będę umierać. Nie w wyniku jakiegoś wyroku lekarza, tylko po prostu to czuć. Myślę, że to się czuje, kiedy się jest blisko śmierci.
I, tak jak większość, chciałbym być zapamiętany. Może nawet nie ja sam, ale to, co stworzyłem. Żeby wywrzeć na kimś wrażenie wystarczająco silne, by nawet nie potrafiąc po latach podać nazwiska, pamiętał tekst.

Avalon
QUOTE
Zapewne wybaczy, ale zakładanie, że wybaczy jest nieco... hm... bezczelne.

moze i jest bezczelne ale z mojego punktu widzenia jak najbardziej słuszne.

Jest wiele wyznań które mówią o życiu wiecznym, ale obiektywnie na to patrząc trzymając się tezy, że życie po śmierci istnieje, nie mamy pewności które z tych wyznań jest prawdziwe.

Zakładając, że osobnik ma dobry kręgosłup moralny kieruje się mimowolnie większoscią jak nie wszystkimi zasadami o których mówi Biblia (omijając te, które przypisują go do konkretnej wiary np. przykazanie pamietaj, aby dzien swiety swiecic, czy nie bedziesz wyznawal innego boga etc.)

i teraz podam przykład:

osobnik nr 1, bardzo dobry człowiek, praktycznie anioł, deista
osobnik nr 2, wyznawca buddyzmu, również bardzo dobry człowiek
osobnik nr 3, głęboko wierząca osoba, czyta biblie 10 razy dziennie, dewotka, wychodzi z kościoła na ulice i pod nosem drwi z żebrzącej cyganki przy kościele, straszna sknera, liczy się tylko jej dupa, no ale wierzy.

Zagadka: zakładając, że niebo faktycznie istnieje, która(które) z tych 3 osób pójdą do nieba w chrześcijańskim tego słowa znaczeniu?

bo wątpie, żeby bóg był tak głupi, żeby nie przyjąć pierwszych dwóch, a przyjąć ostatnią.

Eva
Teraz sie zastanawiam czy mam deja vu czy jestem po prostu taka stara - ten temat juz byl nie? XP
PrZeMeK Z.
QUOTE
osobnik nr 3, głęboko wierząca osoba, czyta biblie 10 razy dziennie, dewotka, wychodzi z kościoła na ulice i pod nosem drwi z żebrzącej cyganki przy kościele, straszna sknera, liczy się tylko jej dupa, no ale wierzy.

Bezsensowny przykład, bo od kiedy "czytanie Biblii 10 razy dziennie" czyni kogoś dobrym chrześcijaninem, o ile robi wszystkie pozostałe opisane przez Ciebie rzeczy? Liczy się WSZYSTKO. "No ale wierzę" nie wystarczy.

Uwaga pierwsza: Bóg niekoniecznie musi się zgadzać z Twoim ostatnim wnioskiem, nie sądzisz?
Uwaga druga: Katonowi chodziło tylko o to, że stwierdzenie "Bóg mi wybaczy" może być grzeszeniem pychą, bo to jak dawanie sobie przyzwolenia na grzechy. "Ojej, zgrzeszyłem, ale to nic. Bóg mi wybaczy".
Katon
"Wiara bez uczynków jest martwa" - tak mói Biblia, ktoś kto czyta 10 razy dziennie w końcu się natknie. Avalon, odkrywasz dawno odkryte ameryki. Co to w ogóle za dylemat? Przede wszystkim taka baba to jakiś pradawny, niemal niespotykany konstrukt myślowy służący do takich właśnie myślowych zabaw. Ile znasz takich bab? Ja ocieram się o herezję od dawna. Wierzę w nieomal pełną apokatastazę i zbawienie wszystkich. Tej baby też.
anagda
QUOTE(Katon @ 16.11.2007 22:37)
"Wiara bez uczynków jest martwa"
*



A jak ktoś ma dobre uczynki (or czynie je) a nie ma wiary? Co jest ważniejsze? Wiara bez dobrych uczynków, czy dobre uczynki bez wiary w boga?
Golden Phoenix
Ja tam jestem wyznawcą zakładu Pascala - bardziej opłaca się wierzyć niż nie wierzyć w Boga, bo jeśli wierzę, a Boga nie ma, to nic nie tracę, ale jeśli nie wierzę, a Bóg jest, to wyląduję w piekle wink2.gif
Jeszcze ktoś powiedział, że grzech to tylko moment niesamowicie krótki w porównaniu do dziejów świata, więc Bóg nie może karać za niego cierpieniem na wieki.
PrZeMeK Z.
Za jeden nie.

Chyba że śmiertelny.
Golden Phoenix
Każdy grzech jest ponoć śmiertelny jeśli jest powtarzany. Wniosek -> wszystkie moje grzechy i grzeszki są śmiertelne. W zasadzie wszystkie grzechy na moich spowiedziach się powtarzały i formułka "załuj za grzechy" jakoś mi nie pomagała... Czy jestem wyjątkiem?
Golden Phoenix
Nie traktuj mojej wypowiedzi aż tak poważnie. wink2.gif Po prostu udzielił mi się ostatnio duch filozofii, zwłaszcza takie troszkę nietypowe myślenie jak wyżej przytoczone. Chyba źle się wyraziłam w poprzednim poście. Po prostu podoba mi się sposób myślenia, natomiast kwestia wiary w Boga, to już na inny temat i raczej nie to forum wink2.gif
Avalon
QUOTE(Katon @ 16.11.2007 22:37)
Przede wszystkim taka baba to jakiś pradawny, niemal niespotykany konstrukt myślowy służący do takich właśnie myślowych zabaw. Ile znasz takich bab? Ja ocieram się o herezję od dawna. .
*



oj taka baba to w dzisiejszych czasach jak najbardziej aktualny przykład, znam osobiście takie dwie - obie moje babcie, a spotkałem na ulicy naprawde dużo.
QUOTE
Wierzę w nieomal pełną apokatastazę i zbawienie wszystkichTej baby też.

no ale to jest twoje subiektywne odczucie, ja sie staram na to patrzeć bezstronnie.
Katarn90
Chciałbym umrzeć koło 60., żeby być spokojnym o los swoich dzieci, już dorosłych. One same sobie poradzą z wnukami. Chciałbym, żeby to była śmierć bezbolesna, żaden rak czy inne cholerstwo. W otoczeniu rodziny, po spowiedzi i Komunii. Potem oddanie organów potrzebującym, spopielenie ciała i rozsypanie nad Bałtykiem. Pamiątkowy grób koło mamy i taty.
anagda
QUOTE(Katarn90 @ 18.11.2007 12:02)
Chciałbym umrzeć koło 60., żeby być spokojnym o los swoich dzieci, już dorosłych. One same sobie poradzą z wnukami. Chciałbym, żeby to była śmierć bezbolesna, żaden rak czy inne cholerstwo. W otoczeniu rodziny, po spowiedzi i Komunii. Potem oddanie organów potrzebującym, spopielenie ciała i rozsypanie nad Bałtykiem. Pamiątkowy grób koło mamy i taty.
*



Narządy się pobiera od osób jeszcze żyjących (znaczy się w przypadku śmierci klinicznej). A nie od kogoś, kto już zmarła ot tak, ze starości.
Katon
Zakład Pascala to pewien filozoficzny sposób myślenia. Nie ma sensu sprowadzać go do takich naiwnych kryteriów opłacalności. Na to faktycznie Pan Bóg się nie nabierze.

Stare baby, stare baby. Jak się ma dwadzieścia lat to uwielbia się dostrzegać wady starych bab. Tak jakby ich hipokryzja i różne uprzedzenia były gorsze od tego, co robią ci szlachetni i wybierający Europę młodzi. Zawsze mnie to bawiło nieco. Każdy wiek ma swoje różne. Nie wydaje mi się, żeby tamte były akurat najgorsze.
Avadakedaver
ja tam nigdy za UE nie byłem, to se mogę powyzywać ;P
Eulalia_Cloak
Wracajac do glownego tematu.

Chcialabym umrzec bezbolesnie. I zebym sie nie bala, tak jak teraz sie boje. Najlepiej nie robiac nikomu bolu, nie ciagnac nikogo za soba. Nie uratowalabym nikogo pewnie, nie mialabym tyle odwagi.

No i OCZYWISCIE chcialabym byc spalona po smierci, jak juz ktos powiedzial wczesniej. Czy Was nie przeraza fakt, ze budzicie sie w trumnie? Czy wiecie, ze to naprawde sie zdarza? To najgorszy, najgorszy koszmar jaki moglabym wymyslec. No i jeszcze jakies tortury. Boze, gdybym zyla w czasach Rudego i Zoski, wszystko bym wygadala... Zeby mi tylko nie wyrywali paznokci.

I chcialabym moc nazwac swoje zycie nie tyle pozytecznym, co szczesliwym.
PrZeMeK Z.
Jezu, co ludzie mają z tym budzeniem się w trumnie? Owszem, zdarza się, ale w takim wypadku wystarczy nosić przy sobie głęboko ukryty telefon komórkowy :]

Nie no, nie zdarza się to przecież aż tak często. Są większe zmartwienia. Tzn. nie ma co rozmyślać o zakopaniu żywcem, bo po co?
Katon
Ja chcę być normalnie zakopany. Oczywiście Bóg wskrzesi ciało choćby było rozsypane nad Pacyfikiem, ale jednak chciałbym jakoś klasycznie wyrazić swoim trupem nadzieję, że jeszcze kiedyś mi się przyda.
Avadakedaver
mnie wizja bycia pogrzebanych POD ZIEMIĄ nawet jesli to bedą prochy przeraża do tego stopnia że kilka tygodni temu spisałem testament, a napisałem w nim że mam być spalony, mam datę, podpisy, czyli jest ważny.
PrZeMeK Z.
Musi być sporządzony w obecności notariusza i przez niego podpisany, jeśli ma być ważny.

Swoją drogą czemu przeraża Cię wizja Twoich prochów pod ziemią?
Avadakedaver
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 20.11.2007 14:26)
Musi być sporządzony w obecności notariusza i przez niego podpisany, jeśli ma być ważny.

nie-e. właśnie że nie-e.
testamentem może być nawet list, musi tylko być data, podpis i świadek jakowyś.

QUOTE
Swoją drogą czemu przeraża Cię wizja Twoich prochów pod ziemią?
*


samotność? brak przestrzeni?odosobnieni? sam nie wiem.
PrZeMeK Z.
Masz rację. Nie mogę znaleźć informacji, czy osoba niepełnoletnia może samodzielnie sporządzić testament, no ale mniejsza.

Jako proch pod ziemią chyba nie będziesz już nic czuł, prawda? Nie myśl o tym tyle :]

Ja się wciąż noszę z zamiarem spisania zezwolenia na pobranie moich organów po śmierci.
hazel
Ja taki podpisałam i noszę w portfelu. Trwa chwilę a wzór można ściągnąć z neta.
Eva
QUOTE
samotność? brak przestrzeni?odosobnieni? sam nie wiem.

Mon, wiem ze to co teraz powiem moze Ci sie wydac dosc nieprawdopodobne, a napewno szokujace ale.. bedziesz MARTWY xD

A papiera o organach nosze juz od polowy liceum, wraz z nrami telefonow pod ktore nalezy zadzwonic w razie jakiegos wypadku.
Avadakedaver
ja też mogę oddać organy, dla mnie bomba że mogę pomóc i w ogóle, ale to co zostanie niech ktoś spali i chociażby wyrzuci na ogródek razem z jesiennymi liśćmi, byle nie do piachu!
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.