Te pułapki i iluzje w którymś momencie muszą się skończyć. Ty uważasz, że dopiero na końcu, ja, że to jakby już się stało. Przynajmniej jesli chodzi o Snape'a. Wycofałem się z dyskusji w temacie o nim dawno temu, bo była to dyskusja oparta nie tyle na faktach, co na opiniach. Każdy miał swoje argumenty a i tak koniec końców okaże się, że nikt nie miał racji

. W każdym razie nadal mam przeszkody nie do obejścia w teorii dobrego Snape'a i tego się będę trzymał.
A co do tej narracji...bardzo trafnie ją opisałeś. Tylko, że ja na tej podstawie wyciągam wniosek (ale jak zaznaczyłem na samym początku nie jest to pewność a coś w rodzaju przeczucia) że tak opisywany bohater nie jest przeznaczony na ścięcie. Nie wiedzieć czemu przypomniało mi się wypracowanie (w forimie mini-opowiadania) któregoś z moich kolegów gdzieś we wczesnej podstawówce. A konkretnie bardzo konkretne zdanie p.t. "Matka przykryła mnie kocem i zobaczyła, że nie oddycham". Tam był to oczywisty babol, bo narator był pierwszo, a nie trzecioosobowy. Ale i tutaj jakoś nie wyobrażam sobie ospisu śmierci Harry'ego. A raczej tego, co nastąpiłoby po niej. Dla Harry'ego już nic. A dla czytelnika ?
Poza tym to tylko dodatek, główne wątpliwości budzi we mnie wątek główny, czyli przesłanie całego cyklu. I o ile ma częsci oczywiste traktujące o walce dobra ze złem, wyborach między tym co słuszne i tym co łatwe, wreszcie o konieczności ponoszenia ofiar, czasem najwyższych, o tyle cały czas wydaje mi się, że śmierć Harry'ego owo przesłanie by osłabiła, zamiast wzmocnić. HP od dobrych kilku tomów nie jest książką dla dzieci. Ale czy Rowling posunie się do czegoś takiego jak poświęcenie głównego bohatera ? "Męczyła go" przez całe dzieciństwo, gnębiła go niemożliwie już w okresie życia czarodziejskiego a na koniec zamiast nagrody błysk zielonego światła ? Pamiętamy przeciez, jakie miał trudności ze znalezieniem "podstawki" do patronusa. Miałby tej podstawki (trwałej) nigdy nie znaleźć ? Nawet jeśli będzie to najbardziej chwalebne poświęcenie, nawet jesli dzieki temu zło zostanie ostatecznie pokonane...Postawi nas to przed kwestią naprawdę trudną, bo nie tylko dzieci będą miały wątpliwości, czy to naprawdę było zwycięstwo. Bo o ile z szerokiej perspektywy można odpowiedzieć z czystym sumieniem "TAK", o tyle w tak opisanej sytuacji, z perspektywy Harry'ego który miałby zginąć, nie jest to już takie oczywiste.
IMHO Harry jeszcze oberwie. I to mocno. Poważnie obawiam się o los Ginny i reszty Weasleyów. Harry musi jeszcze stracić kogoś bliskiego. Ale koniec końców zwycięstwo musi być wyraźne. Bezdyskusyjne i oczywiste. Aby tak było, Harry musi przeżyć.
Edit: A, jeszcze jedno. Czy gdyby Rowling faktycznie chciała go usmiercic, sugerowałaby to wprost ? W dodatku argumentując to niechęcią do "reaktywowania postaci". Nie sądzę. Nie pamiętam już gdzie, ale gdzieś widziałem porównanie tej sytuacji do Agaty Christie I Poirota, którego uśmierciła ostatecznie po to, by nikt już do tej postaci nie powracał. Porównanie zupełnie nietrafione. Po pierwsze kryminały pani Agaty miały zupełnie inne przesłanie, po drugie umieracjący Poirot nie był młodym młodym bpohaterem tragicznym tylko człowiekiem, który swoje już przezył i umiera własciwie ze starości. Wreszcie, w ksiązce, w ktoóej detektyw umiera, narratorem jest jego przyjaciel. Nie istnieje tu więc problem o tórym pisałem wczesniej (można to nazwać wątpliwością). Całośc zdaje się być wysmażona "na potrzeby" for dyskusyjnych, by fani mieli nad czym się zastanawiać. Oczywiście nie mozna wykluczyć, że to wkręcenie podwójne ("myślą, że kłamię, więc na złość im powiem prawdę") Ale chodzi tu chyba o wkręcenie większości. A szeroko rozumiana większość po takiej sugestii prędzej zacznie oczekiwać smierci Harego niż doszukiwać się tutaj drugiego dna. Ale to tylko moje zdanie, nie skocze z mostu jeśli Harry spadnie ze schodów i skeci kark w epilogu