Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: alternatywa/indie
Magiczne Forum > Kultura > Kultura
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
Ahmed
QUOTE
Będę czekał, dopóki któryś z nich nie umrze.


A brytyjskie gazety trąbią non-stop, że Doherty ma 27 lat. Ciekawe czy w betandwin przyjmują zakłady, że umrze zanim skończy 28? Hendrix, Morrison, Joplin i Cobain umierali mając 27 lat. Dziwne?

Jutro moja PJONTKA.
Katon
Dziwne. Jedna z rockowych legend. Cóż, chyba jednak nie umrze. Wziął się za siebie... Podobno...
MisieK
QUOTE
Chociaż może teraz zasugerowany przez Ciebie trochę. Ale on jest jak całe The Fratellis. Weźmie stąd, weźmie stamtąd i robi z tego coś jednak nowego.

o to chodzilo wink2.gif

top5 ostatnich 5 lat?

5. 'costello music' - moze to przez to ze to tak swieza plyta, ale naprawde jest swietna. a milimerty za nia jest 'howl'.
4. 'source tags & codes' plyta nieskomplikowana jak dorsz i w tym tkwi jej sila.
3. 'ode to ochrasy' - ta plyta zawsze rano stawia mnie na nagi. ma w sobie tyle energii, tyle mocy...
2. 'is this it' - bo julian. jesli white jest kolejnym wcieleniem planta to julian jest drugim morrisonem.
1. 'elephant'/'the libertines' - nie bylem w stanie wybrac. album TWS to pierwszy(jeden z dwoch, jak widac ;P) klasyk tego wieku a Jack White jest conajmniej polbogiem, twierdze ze takie osobniki jak plant, page, gilmour, morrison, mellor[strummer dla tych mniej swiadomych](wlasnie, umarl kiedy jego dziecko rodzilo się na nowo...), white, barat i doherty nie sa ludzmi. a 'the libertines' bo... bo tak. to cud pokroju Dark Side'a czy 'london calling'. Lepszy chyba nawet niz to drugie. i czekam razem z katonem. w tym tygodniu byli razem w Gonzo(usmialem sie jak dawno nie biggrin.gif) i oni musza znowu nagrac plyte.
Katon
Drugim Morrisonem jest Jason Stollsteimer =) Casablancas jest nowym Lou Reedem!
MisieK
wrzuc mi Pawn Shoppe Heart na rapida jakiegos.
Katon
Wieczorem będę w domu i wrzucę =)
Ahmed
5. Whatever People Say I Am That's What I'm Not - Arctic Monkeys
Jedyne wydawnictwo tegoroczne, które umieściłem w mojej "5". Arktyczne Małpki nagrały album wyjątkowy, który znowu rozpalił ciekawość świata nową rockową rewolucją.
Czad, niewiarygodna siła ekspresji, niczym nieskrępowane szaleństwo. Chcemy skakać? Skaczemy. Chcemy tańczyć? Tańczymy. Żądamy energetycznego kopa? Dostajemy go prosto w.... Niebywała dynamika, szalone gitary, młodzieńczy zapał. Wielka Brytania znalazła sobie nowych idoli, a mnie AM przebudziło z zimowego snu.

4. Funeral - The Arcade Fire
Nikt z takim artyzmem nie łączy folka, muzyki klasycznej i rocka. Mamy tu cały asortyment muzycznych instrumentów, chórki, solowe partie skrzypcowe, popisy na akordeonie. Fascynuje mnie ich image sceniczny, fascynuje mnie ich umiejętność tworzenia utworów tak różnorodnych, dopracowanych pod każdym względem. Wielka Symfonia, epitafium, hymn ku pamięci zmarłych? Dla mnie dzieło wyjątkowe, pełne wzniosłych melodii, przemyślane, a z drugiej strony niesamowity popis sekcji rytmicznej, geniusz kompozycyjny.

3. Silent Alarm - Bloc Party
Podchodziłem do tego albumu dość sceptycznie, z dziwnym dystansem. Szybko zmieniłem zdanie. Pierwsze cztery kompozycje rzuciły mnie na kolana. Chwytliwe melodie, wielki potencjał gitarowy (+ genialna perkusja) i zaskakująca świeżość. Wielką zaletą BP jest ich umiejętność eksperymentowania z elektroniką. Bloc Party to artyzm, jakiego nie miał w sobie punk i jednocześnie to, co punk miał w sobie najlepszego, czyli energia.


2. Franz Ferdinand - Franz Ferdinand
Europa oszalała, po tym jak światło dzienne ujrzał singiel "Take Me Out". Ten kawałek miał wszystko, co było potrzebne, żeby podbić serca słuchaczy. Słowa zachwytu, szaleństwo na koncertach, pisk młodych dziewcząt. Często pytam sam siebie, co oni mają takiego w sobie, czego inne zespoły nie mogą światu zaoferować? Nie wiem, ale są niezastąpieni. Na debiutanckim albumie każdy kawałek był potencjalnym hitem. Pełne żywiołu piosenki, przyjemne melodie, wyluzowany gitarowy drive - oto cała recepta na sukces.This fire is out of control...

1. Elephant - The White Stripes
Pierwsza pozycja od samego początku była dla mnie oczywista. Dzięki temu albumowi, który łączy dokonania muzyki współczesnej z bogatym dziedzictwem rocka lat 60. i 70. , przekonałem się, że w swych poszukiwaniach muzycznych wcale nie muszę się cofać wstecz. Zrobiłem sobie przerwę od Led Zeppelin, Floydów, The Doors, bo poznałem The White Stripes i to właśnie od nich rozpoczęła moja wielka indie-przygoda. Od pierwszego gitarowego riffu aż po ostatnie brzmienia tamburynu, wiedziałem, że mam do czynienia z dziełem wyjątkowym, ponadczasowym. Tym większe było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że zespół tworzą jedynie dwie osoby - Meg i Jack. Gitarowe garażowe brudy, bluesowe ballady, wspaniała kobieca perkusja, fortepian, a gdzieś w tam tle duch Hendrixa, głos Planta i nonszalancja Morrisona. Cudeńko.
Myśka
user posted image

;p
zespol ktory wplynal na mnie znacznie. zrobil mi BUM w glowie i nie pozwala o sobie zapomniec.
Lilith
5.BRMC - Howl
słucham na nartach, w basenie, na rowerze, w autobusie, wszędzie a zwłaszcza w Alpach
4.The Rapture - Pieces Of The People Whe Love
jestem po prostu zakochana
3.Arcade Fire - Funeral / Franz Ferdinand - Franz Ferdinand
dostałam kiedyś dwie płyty do przesłuchania: Come i Funeral. zaczełam od Comy, potem przeszłam do AF i wyrzuciłam Come. a Franz to bylo objawienie, doznalam olsnienia wink2.gif
2.The Libertines - The Libertines
no ba.
1.The White Strips - Elephant
od tej płyty wszystko się dla mnie zaczęło, dlatego jest pierwsza.

a Kooksów morskie opowieści kocham i zawsze zawsze z Sopotem i molem bede kojarzyc wink2.gif
MisieK
ha! widze katon dobrze cie wyksztalcil biggrin.gif
Katon
To nie tak. Sama się wykształciła. Fakt, że dzięki mnie miały z kim o tym pogadać (no jeszcze siostra...), ale nie przeceniałbym moich zasług =)
Lilith
fakt, cierpie na brak współrozmówców w moim otoczeniu
biedni nieuświadomieni
dobrze, że mam siostre w dobrym kierunku zdarzającą... zostanie dziennikarzem muzycznym biggrin.gif i bede se z nią jezdzic na koncerty - ha! biggrin.gif
Katon
Panie i Panowie, a przede wszystkim Ty - Miśku. Oto macie link do "Pawn Shoppe Heart" The Von Bondies. Obok "Elephanta" i Racountersów najważniejszym albumie sceny Detroit. Jeśli dotąd nie znaliście - przesłuchajcie pięć razy i udawajcie, że znacie od lat =P Polecam ich wizualnie. Dwie kobiety na wiosłach robią wrażenie =)

Ta-dam!
MisieK
i nas ze sobą brac bedziesz XD
katon, twoje zaslugi jesli chodzi o wkrecanie ludzkosci dobrej muzy sa bezcenne. kilka zespolow juz mi wkreciles. libsow naprzyklad. za co jestem winien skrzyke przepalany + wiele wiele wiecej smile.gif
ja katonie znam ta plytke. powoli sie do niej przyzwyczajam, tyle ze format...
Neonai
1. The Kooks - Inside In Inside Out

Wspaniała płyta, pałająca energią, pachnąca latem. Zaczęłam jej słuchać w okolicach Open'era i już zawsze będzie mi się z nim kojarzyć. Młodość, radość, świeżość. jedni z wielu, a jednak inni. Mają to coś, charyzmę. Uwielbiam każdą piosenkę z tej płyty. Ci co mnie znają, wiedzą że ubóstwiam zespół poniżej, ale Kooksi mocno zaczęli z nim konkurować i ciężko mi się zdecydować, który lubię bardziej.

2. Placebo - Meds

Zaraz na mnie naskoczy tłum przeciwników, ale mnie to tu i tam. Chyba nie ma drugiego takiego zespołu jak oni. Niepokój, lekko psychodelicznie, z klimatem. Zarazem piękne melodie i TEN głos.

3. Arctic Monkeys - Whatever People Say I Am That's What I'm Not

Tu powtarzam za Ahmedem.

4. Gorillaz - Demon days

Tę płytę chyba wszyscy znają i przyznacie mi rację, że jest na niej po prostu kawał dobrej muzyki. nic dodać nic ująć. Szkoda, że już ich nie ma.

Piątki nie będzie bo usiadła na grzędzie. Rym cym cym.

EDIT: a tak wogóle to ja sie nie znam na muzyce, wiec wiecie.
Katon
No to "Meds" to akurat ićććć... Już trzeba było poprzednią dać =) Ale wybaczam, hehe.

No dobra. Gwoli sprawiedliości. Stollsteimer jest brzydki i zdarza mu się fałszować na żywo. Ale i tak są wspaniali =D
Neonai
No dobra, w takim razie Sleeping with ghosts z 2003, lepiej? =P Zresztą, ja lubię wszystko ich.

10 razy. Bo to dobra płyta była =)

ale ja swojego rankingu i tak nie zmienie=p
MisieK
katon, szefie. cos mi tu smierdzi. jaki to format? mi w WMP wyskakuje cos o licencji. reszta programow nie odpala. c'mon, c'moc biggrin.gif
Katon
Kurde, nie wiem. Sprawdzę. A raczej sprawdziłby, gdybym nie był w takich sprawach idiotą. Cholera. Zgrywane to z płytki jest już dawno. Więc może jakieś audio. Kurde. Pomóż =)
Child
sciagnij ta licencje i bedziesz mial spokoj [;
MisieK
katon, katon... sciagnij sobie takie cudo jak CDCopy tongue.gif
Ahmed
Jedynie Arctic Monkeys mogą się równać z Von Bondies pod względem potencjału energetycznego. Pawn Shoppe Heart to płytka wyjatkowa na new rockowej scenie. Szkoda, że Pan White obił facjatę Stollsteimerowi (chyba chodziło o kobietę ;p).

Ja Wam tu zaraz wrzucę na rapida moje pirackie Von Bondies.
Katon
A ja właśnie przed chwilą zapoznałem się z barmanem w B-sidzie. I on jest basistą i wstępnie zakładam z nim kapele. Jestem w stanie spokojnie uciągnąć dwa zespoły, a muszę gdzieś się wyładować artystycznie z tym, czego nie moge wyładować tam. Szczególnie, że barman-basista słucha tego co ja mniej więcej. I jest fajny. I dzięki temu zorganizowanie koncertu tam powinno być niezbyt trudne. Fajnie =)
MisieK
ty tam nie zakladaj kapeli tylko mi wrzuc te von bondies no! XD
Katon
Ahmed wrzuci, bo ja umiem tylko tak jak wrzuciłem =P
Ahmed
Macie co chcecie
MisieK
file not faund xd
Ahmed
To nie dostaniecie dopóki internetu sobie w Warszawie nie założę ;p

The Fratellis
Mogę szczerze przyznać, że płytka jest wyśmienita. Sporo naleciałości country, które przyjemnie kojarzą mi się z Primal Scream, wokal jak u Alexa Turnera z AM. Płytka bez "wielkich hitów", ale nie ma na niej zapychaczy. Kawałki chwytliwe, pełne energii. Jestem pod wrażeniem.
MisieK
Babyshambles Sessions.rar
po raz kolejny na prośbę katona. sesja Libsów z NY. Świetne biggrin.gif
MisieK
Slucham sobie wlasnie 'Lack Of Communication' Von Bondies i mi ślinka cieknie na myśl, że podobno drugi album lepszy, więc wrzuć ktoś ;} a 'Lack...' jest świetny. Slychac ze produkowal go Jack White ;]
Ahmed
Powiedzcie mi czemu byłem święcie przekonany, iż Von Bondies nagrali tylko jeden album. Też chcę Lack of Communication! Raz, raz, raz!
MisieK
To zrobmy wymiane XD

http://rapidshare.com/files/3340359/Lack_o...cation.rar.html
Rysiek_Kowal
usuncie prosze moje konto bo umarlem przy nowym Bloc Party- Hunting For Witches
lepsze od Banquet? niemozliwe! a jednak!
nie moge w spokoju calej plyty przesluchac bo caly czas wracam i wracam! pomocy!
Katon
Chyba faktycznie źle z Tobą, bo piszesz nieskładnie. Jest już cała płyta?
Rysiek_Kowal
za 3 miesiace bedzie tongue.gif ale jak sie ma wtyki w V2 i to dla wybranych premiera byla przedwczoraj :]

obiecajcie, ze bedziecie do mnie pisac jak bede w wiezieniu... unsure.gif
Katon
Możemy z Tobą tam iść. Prześlij ją =)
Rysiek_Kowal
nie wysle Ci bo na serio ludzie za to do wiezienia ida...
nie wiem jak wyplynela ta wersja, ale teraz wszystkie linki ludzie kasuja, bo ostro ktos zaczal za to scigac dry.gif

Katon
No to co się chwalisz i mi apetyt robisz =P?

Za karę przez trzy miesiące będziesz w miare regularnie czytał jak żałosna i beznadziejna musi być to płyta turned.gif
Rysiek_Kowal
a guzik mnie to obchodzi co bedziesz tutaj wypisywal, bo to co chcialem uslyszec, uslyszalem i moge umrzec spokojnie tongue.gif

a poza tym jak bedziesz tak pisal to tylko dalej bedziesz sie kompromitowal.. laugh.gif

masz tu probke ktora ma Ci wystarczyc do lutego, wiec szanuj ja i uwielbiaj!
Ahmed
QUOTE
To zrobmy wymiane XD

Nie będzie wymiany. Mój wireless na uczelni blokuje porty do rapidshare'a (itp programów uploadujących). Tym samym nie mogę również ściągąć z rapida (albo mam jakieś dziwne limity). Jeżeli wrzucacie cokolwiek, to ja poproszę, żeby to szło na wyślijto. Mój mail floyd_pink@wp.pl. Merci.

A teraz przyznać mi się, kto słuchał wczoraj program alternatywny? Znowu się zawiodłem. Nie usłyszałem nawet jednej, przyzwoitej (nie mówiąc już o tzw. "hitach-rzucających-na-kolana) kompozycji TCIOF, a pani Szydłowska puściła przynajmniej 4 nowe utwory. Instrumenty klasyczne gryzą się z gitarami i perkusją. Wokale naprawdę słabe (już wolałem jak tylko Borys śpiewał, a teraz chętnych zrobiło się trzech). Czeka nas album typowo studyjny, dopracowany pod każdym względem, a moim zdaniem nawet "przesłodzony". Panowie zapomnieli o rockowych korzeniach gitarowych. Nie mam w tym żadnej namiastki Arcade Fire, dostajemy pop przeciętnej jakości. Zaczynam podchodzić do nowego albumu coraz bardziej sceptycznie.
Katon
A ja będę bronił. Pierwszy kawałek jaki puściła (nie licząc tej miniaturki) faktycznie niespecjalny, ale głównie przez falsecikowy aż do bólu wokal - jak się nie umie to się tak nie śpiewa. Dęciaki fajne i stylowe, ale wokal morduje wszystko. Jest... hmm... pedalski. To dobre słowo. Drugi, który zapowiadali jako piosenkę o 'realnym życiu' naprawdę mi się podobał. Pop, zgoda, ale z rewelacyjnie rozpisanym wokalnie refrenem. Robi wrażenie. Trzeci, opus magnum wg. Borysa też dobry. Miejscami przeprodukowany (ta płyta będzie na to chora, to jest akurat pewne), ale ładny i z ciekawą, surową wstawką. Nie będzie chyba genialnego dzieła, ale dobra płyta chyba tak.
Rysiek_Kowal
A ja bede neutralny i powiem, ze jeden raz to za malo zeby wychwycic wszystkie smaczki, ale jak do tej pory jestem zadowolony, ale nadal niezaspokojony. Poza tym nie zapominajcie, ze utworow ma byc cos kolo dwudziestu, znamy w sumie z piec dopiero.. poczekajmy do nastepnego tygodnia, chyba ze ktos bedzie mial wczesniej to moze wrzucic.

BTW Szydlowska zadala przyslane przeze mnie pytanie, ale chlopaki nie dali sie sprowokowac i odpowiedzieli dosc wymijajaco.. ;]
Katon
Więc tak. Ten kawałek Bloc Party bardzo dobry jest. Nie zabił mnie i nie zabije, bo dalej brzmią jakby grali za grubą szybą z pleksiglasu, ale naprawdę fajna, dynamiczna piosenka. Fajna praca gitar, fajna melodia wokalu. Kawałek wpisuje się w ten 'nurt' w twórczości Bloc Party, który akurat mi się dość podoba.
Lilith
The Sunshine Underground
zna ktoś? jak nie to macie, bo fajne jak nie wiem ;]
http://rapidshare.com/files/3562247/The_Su..._Sleep.mp3.html
http://rapidshare.com/files/3563228/The_Su..._Place.mp3.html
(btw, jak sie robi tak, zeby link był schowany? głupia jestem i nie wiem)
Katon
W poniedziałek Szydłowska puszczała ich kawałek i byłem zachwycony.

A teraz niech mi ktoś błagam was prześle płytkę "Chain Gang Of Love" The Raveonettes. Zawsze wiedziałem, że to rewelacyjna płyta, bo się o niej nasłuchałem. Ale jakoś nigdy nie zebrałem się, żeby sprawdzić. Aż w B-sidzie usłyszałem kawałek (TEN kawałek), posłuchałem go znowu i chcę mieć tą płytę. Oryginalną muszę ją mieć, ale póki co jakąkolwiek =) Ta piosenka jest zupełnie niesamowita. Jak widzę nie tylko BRMC zasłuch..e się w Jesus And Mary Chain!
Ahmed
Miałem oba albumy, ale żaden mi do gustu nie przypadł. Została mi tylko jedna empetrójka "My boyfriend's back". Faktycznie grają troszkę jak JAMC, ale za nimi też nie przepadam. Dorota powinna mieć (tak mi się zdaję).

Nowe BP przyzwoite, ale czuć, ze panowie pracują jeszcze nad tymi kawałkami. Brakuje tej werwy, zacięcia, takiego impulsu, który by tym wszystkim sterował.

Nowy TCIOF wymięka przy Muchach. Alternatywne objawienie roku w Polsce. Mam może jakieś 4 kawałki, ale są naprawdę świetne (szczególnie akustyczne Big City Girl). Jak ktoś ma więcej, to proszę się przyznawać.
Rysiek_Kowal
strona 'muchow' dziala i juz mozna cos tam sciagnac!

Myśka
przykro mi, ale jedyny album raveonettes jaki posiadam to 'pretty in black'. nie lubie ich za bardzo, ale pare kawalkow jest do posluchania.

muchy to mile chlopaki. tylko niech sie wezma do roboty i w jakas trase rusza, material rozpromuja.
a sama big city girl... blush.gif
Katon
Muchy są nierówne. I to mnie irytuje. 'Big City Girl' jest rewelacyjne, 'Galanteria' jeszcze lepsza, ale już reszta znanych mi kawałków zupełnie przeciętna. Nikt w Polsce nie chce grać czadowego indie. Takiego naprawdę rockowego. Wszyscy w te oniryczne klimaty uciekają. Denerwujące z lekka. Tacy Raveonettes ze swoją porcją seksownego czadu sprawiają, że mam ochotę rzucić tymi wszystimi pościeluwami do kąta.
Katon
No dobra ludzie. Mam. Przesłuchałem już pięć razy i myślę, że mogę się pokusić o recencje.

Zacznę od nazwy płyty. Nazwa płyty jest głupia. Nie miałem okazji jakoś napisać o tym wcześniej, więc piszę teraz. Nazwa głupia, ale okładka już fajna. Lubię te odcienie zieleni. No więc najpierw dostałem kopa w dupę piosenką 'The Car Is On Fire Early Morning Internazionale'. Takiego otwarcia dawno nie słyszałem. Taneczny, żywiołowy, ostry, gitarowy kawałek. Po tych wszystkich zapowiedziach nie spodziewałem się, że tak szybko i aż tak bardzo zweryfikuje bzdury o tym, że TCIOF to już nie rok. To mogłaby być piosenka z "Echoes" - rewelacja! Następne w kolejności 'Can't Cook' wchodzi łatwo i milutko. Nie martwi i nie niepokoi. Można sobie potupać nóżką i czekać co dalej. Potem mamy fortepianowy przerywnik zgrany zapewne z jakiegoś kaseciakowego nagrania i 'Nexteam'. Zaczyna się grzeczniutko, ale po pierwszej zmianie tempa robi się kapitalnie. A fragment z 'c'mon' w chórkach jest zupełnie powalający. Kolejny przerywnik o wiele mówiącej nazwie 'Stockholm' i oto 'Parker Posey' - wg. Borysa opus magnum albumu. Możliwe. Cudownie wyprodukowana, piękna piosenka. Te wokale na początku są po prostu piękne, a wejścia smyczków ściskają za serce. Do tego wszystkiego jeszcze to niesamowcie energetyczne, surowe wejście z gitarą, perkusją i bolesnym wokalem (takim bardzo brytyjskim). Piękne. I rockowe. Nawet bardzo. Tylko, że inaczej niż na debiucie. Zaraz potem gitarowe, taneczne 'North By Northwest' - jeśli ktoś pokochał The Rapture to będzie zachwycony tą piosenką. Bas przypomina 'House Of Jealous Lovers', ale o żadnym naśladownictwie mowy nie ma. 'Such A Lovely'. Ładne, ale irytujące przez wokal. Balladka i to przyjemna, ale falset nie do zniesienia. Szkoda. Bo dęciaki na końcu naprawdę stylowe. I banjo. 'When The Sun Goes Down' - hihi, bez porównań się chyba nie obejdzie. Takie fajniejsze 'Can't Cook' - ale gdy wybija 1:00 pojawia się taki uroczy, narastający gitarowy motyw - znacie i słyszeliście miliony razy coś podobnego. Ale to zawsze wywołuje uśmiech. No i zakończenie, z najlepsza klawiszową partią na całym albumie. Lekko bezsensowne, przerywnikowe 'Seventeen', a potem ściana gitar i melodia wokalu za jaką dałbym się pokroić - 'Ex Sex Is (Not) The Best (Title)'. Rock w czystej postaci. Energia, kapitalnie banalny tekst i tylko raz powtórzony refren 'I wanna see, I wanna see...'. A szkoda, bo mógłbym go słuchać długo. Na koncertach to będzie absolutny killer. 'Neyorkewr'. Tykanie zegara, cudowny początek, powalająca surowa wstawka i słynne już zakończenie. Na wersji znanej mi wcześniej są tylko skrzypce. Tu cała orkisetra niemalże. Patos, patos, patos, ale jaki! Można się popłakać - przepiękne. 'Oh, Joe' - dziwny, kipiący od pomysłów, ze śmiesznymi chórkami, 'Take Me There' z niespodzianką pod koniec (troszeczkę nudnawy, ale radzę dotrwać, fajne sie rzeczy dzieją potem...), akustyczne 'It's Finally Over' z kapitalnymi harmoniami wokalnymi w refrenie (szkoda, że automatyczny bit, troszkę to psuje efekt, ale i tak to bardzo ładna i przejmująca ballada), gitarowe, energiczne 'Kiss Kiss', bardziej o śmierci niż o całowaniu i bardzo, bardzo fajny 'Red Rocker'. Może troszkę szkoda, że fragment po 'you may regret', kiedy to robi się tak wspaniale bitelsowsko przechodzi w następny 'segment', nie tak przebojowy już, ale końcowe acidowe solo na klarnecie (saksofonie) jest powalające. Potem 'Falling Asleep And Waking Up', w którym zespół daje popis konstruwania harmonii wokalnych. Ogromne wrażenie robi na mnie ta ballada. Ma w sobie niesamowity klimat. Oniryczna, troszkę niepokojąca, pięknie zaaranżowana. 'What Life's All About' - średnie zwrotki, ale za to refren kto wie czy nie najlepszy na płycie. Chce się żyć! Marszowe, pod koniec abstrakcyjnie ale fajnie nasycone elektroniką 'Got Them CDs Babe, Thans A Bunch', które przechodzi w oniryczną improwizację z udziałem klarnetu bądź saksofonu (znów nie wiem) i wprowadza do równie onirycznego i wyciszonego 'JW Construction' i już prawie koniec tej naprawdę długiej i świetnej płyty. Ale jeszcze 'Love.' - dyskotekowy bit (ale 'żywy'), wokalnie hołd dla The Beatles, basowe wejście znów z okolic The Rapture, intrygujący tekst i zupełnie powalające zakończenie. Takiej piosenki mogę tylko zazdrościć. Niesamowita zupełnie. Patetyczna, taneczna, tajemnicza trochę... Brak słów. No i 'Lake & Flames'. Stelmach miał racje. Na cholerę? Dejnarowicz zawodzi nazwę zespołu i dobrze, że robi to tylko przez 40 sekund z hakiem =P Ogólnie to jest polska płyta roku, odszczekuje wątpliwości, kłaniam się pas Biolikowi i stwierdzam, że Muchom jeszcze do nich lat świetlnych brakuje. Must have this CD!
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.