Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Accio Vitia
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2
fenrike
a ja znalazłem błąd interpunkcyjny, który dużo zmienia w VI tomie... nie pamiętam, na której stronie, ale Kingsley Shacklebolt został potraktowany jako dwie osoby - jego imię i nazwisko jest rozdzielone przecinkiem

nie chce mi się teraz szukać, na której stronie... jutro znajdę i napiszę
Avadakedaver
Emo, ja się cieszę
Cornelia
QUOTE(fenrike @ 25.02.2006 22:43)
a ja znalazłem błąd interpunkcyjny, który dużo zmienia w VI tomie... nie pamiętam, na której stronie, ale Kingsley Shacklebolt został potraktowany jako dwie osoby - jego imię i nazwisko jest rozdzielone przecinkiem

nie chce mi się teraz szukać, na której stronie... jutro znajdę i napiszę
*



tak, tak, też to zauważyłam. str. 684, na pogrzebie Dumbledore'a
fenrike
pan polkowski często gubi jakieś kropki czy przecinki...
Avadakedaver
zauważyłem, że w drugim tomie, w Norze, Percy zdał SUMa, ale dostał, Bóg wie czemu "dwunastkę"(czy tam wolał dostać dwunastkę nie pamiętam już). Kolejny błąd Rowling/Polkowskiego
Katarn90
to nie jest błąd. Z tego co wiem "dwunastka" oznacza, że zdał suma z 12 przedmiotów, albo (druga teoria), że zdał suma z 12 przedmiotów na WYBITNY.
owczarnia
QUOTE(Katarn90 @ 30.01.2006 08:57)
QUOTE(hazel @ 30.01.2006 06:13)
HPiKP strona 342/343
QUOTE
- Ach, chciałam rozzłościćRona - stwierdziła beznamiętnie - Przez chwilę myślałam o Zachariaszu, ale uznałam, że...
- MYŚLAŁAŚ O SMISIE?

Nazwisko Smith się chyba trochę inaczej odmienia. A takie spolszczenie po prostu śmiesznie wygląda.
*




Jeszcze nie doczytałem do tego momentu, ale skoro tak jest blink.gif zadziwiający błąd, myślałem, że odmieni to "myślałaś o Smith'sie?" albo coś w tym stylu (nie wiem, nie jestem tłumaczem)
*


Smith, Smitha, o Smisie. Doprawdy, Polkowski może miewa wpadki, ale bez przesady. Zasady poprawnej odmiany obcojęzycznych nazwisk to on jeszcze zna.

A co do błędów, to ja znalazłam w tłumaczeniu szóstego tomu dwa:
1) w rozmowie z Jęczącą Martą, która nie powinna mówić "ale potem ty też obiecałeś, że wpadniesz", tylko "ale w końcu ty niby też obiecałeś, że wpadniesz". Chodziło o to, że Harry obiecał i się nie pojawił, a teraz jakiś tajemniczy inny chłopiec (no, wiadomo już, że Malfoy) też obiecuje, więc ona nie wie czy ma sobie robić nadzieję czy nie; a nie o to, że najpierw Malfoy obiecywał, a później Harry (na co de facto wyszło) - bo Harry nie był przecież w łazience Jęczącej Marty od drugiej klasy.
2) w tekście Rona, który nie mówi o żadnym "wyskakiwaniu z zapytaniem" podczas opowiadania o wrażeniach z dodatkowych lekcji teleportacji w Hogsmeade, tylko o oświadczynach. "Pop the question" znaczy co prawda w tłumaczeniu dosłownym właśnie "wyskoczyć z zapytaniem", "rzucić pytanie", ale jest to zwrot, idiom (bardzo znany zresztą), który oznacza oświadczyny. Czyli Ron nie zdziwiłby się, gdyby pan nauczający teleportacji wyskoczył do Hermiony z oświadczynami, a nie z zapytaniem wink2.gif.


QUOTE(hazel @ 30.01.2006 10:22)
Przypomniałam sobie jeszcze "Cyzię". To co prawda nie jest błąd, ale i tak zdobnienie doprowadziło mnie do łez (ze śmiechu). Imię takie nadaje się na ksywkę bohaterki kreskówki dla pięciolatków a nie naimię żony śmierciożercy. Powinno już zostać to "Cissy".
*


A wiesz może, co znaczy Cissy smile.gif? To jest dokładnie ksywka dla pięciolatka, bo oznacza siusiumajtka, maminsynka, ciapę smile.gif. Tak więc Cyzia jest, aczkolwiek dziwnie brzmiąca, to jednak trafiona.
owczarnia
Nie byłabym tak miła, bo książkę mam w domu, a teraz jestem w pracy. Jutro mogę zabrać ze sobą, jak nie zapomnę. Bo w chałupie netu od stycznia niet.
owczarnia
Mam, dzisiaj wreszcie nie zapomniałam cheess.gif. To co, jedziemy smile.gif?

Fragment pierwszy (rozdział 26):
QUOTE(Świstaki)
Pachniało solą. Harry słyszał rozbijające się fale, delikatna, chłodna bryza targała mu włosy, gdy spoglądał w dal na oświetlone światłem księżyca morze pod obsypanym gwiazdami niebem. Stał na wysokim, ciemnym nawisie skalnym, woda pieniła się i kotłowała pod nim. Spojrzał przez ramię. Za nim piętrzyła się pionowa, czarna faleza. Szerokie półki skalne, takie jak ta, na której stali teraz z Dumbledore'em wyglądały, jakby przed wiekami ktoś wyrąbał je w gładkiej ścianie. Był to ponury, surowy widok, tylko morze i nagie skały, bez śladu drzew, trawy, czy choćby piasku.

i teraz oficjalna wersja:
QUOTE(Polkowski)
Harry czuł zapach soli i słyszał szum fal; lekki, chłodny wiatr mierzwił mu włosy, kiedy patrzył na zalane blaskiem księżyca morze i usiane gwiazdami niebo. Stał na szczycie ciemnej skały, a w dole bielały grzywy rozbijających się o brzeg bałwanów. Spojrzał przez ramię. Za nim piętrzył się wysoki klif, stromy, czarny i tajemniczy. Obok sterczały wielkie bloki skalne, podobne do tego, na którym stał z Dumbledore'em, zapewne oderwane od powierzchni klifu  w zamierzchłej przeszłości. Był to posępny, surowy widok: tylko morze i skały, ani jednego drzewa, kępy trawy czy plamy piasku.


Fragment drugi (dedykacja):
QUOTE(Świstaki)
Dla Makenzie,
mojej wspaniałej córeczki,
dedykuję jej atrament i papier

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
Mackenzie,
mojej cudownej córce,
dedykuję jej bliźniaczkę
z papieru i atramentu


Fragment trzeci (rozdział 1):
QUOTE(Świstaki)
Im bardziej próbował się skupić na tekście widniejącym na stronie, tym wyraźniej widział triumfujacą twarz jednego ze swoich politycznych przeciwników. Ten właśnie pojawił się w wiadomościach tego dnia, nie tylko wyliczajac wszystkie te potworne rzeczy, które wydarzyły sie w mijającym tygodniu (tak, jakby komukolwiek trzeba było o nich przypominać), ale również wyjaśniając dlaczego każda z nich była winą rządu.

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
Im bardziej starał się skupić na leżącej przed nim notatce, tym wyraźniej widział triumfującą twarz jednego ze swoich politycznych przeciwników. Polityk ten wystąpił w ostatnich Wiadomościach, nie tylko wyliczając wszystkie okropne wydarzenia, które miały miejsce w minionym tygodniu (jakby komukolwiek trzeba było to przypominać), lecz także wyjaśniając, dlaczego za każde z nich odpowiedzialny jest rząd.

QUOTE(Świstaki)
Odwrócił notę na drugą stronę, spojrzał na jej długość i zrezygnował z niej stwierdzajac, że jest kiepska.

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
Przewrócił stronę noty, żeby zobaczyć, ile jeszcze zostało do końca, i postanowił dać sobie z nią spokój.
owczarnia
Musiałam dać na dwa razy, bo inaczej sypią się tagi. Sorry, nie moja wina.

Fragment czwarty (rozdział 2):
QUOTE(Świstaki)
Wiele mil od Downing Street, ta sama chłodna mgła, która oblepiała szyby gabinetu Premiera, snuła się ponad brudną rzeką, wijącą się w dolinie pomiędzy wysokimi, zaśmieconymi brzegami.

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
Wiele mil stąd ta sama zimna mgła, która napierała na okna gabinetu premiera, snuła się nad brudną rzeczką wijącą się między wysokimi, zaśmieconymi brzegami.


Fragment piąty (rozdział 3):
QUOTE(Świstaki)
Pokój zasypany był różnymi rzeczami i śladowymi ilościami śmieci.

oficjalna wersja:
QUOTE(Polkowski)
W pokoju pełno było różnych przedmiotów i śmieci.


Fragment szósty (rozdział 4):
QUOTE(Świstaki)
Napływało także wspomnienie ich ostatniego, prywatnego spotkania i raczej umacniało skrępowanie Harry'ego.

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
Wspomnienie ich ostatniego spotkania sam na sam też nie dodawało mu odwagi

QUOTE(Świstaki)
- Jesteś ze mną - odpowiedział po prostu Dumbledore. - To wystarczy.
Zatrzymał się gwałtownie przy końcu Privet Drive.

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
- Bo jesteś ze mną - odrzekł krótko Dumbledore.
- To wystarczy, Harry.
Na końcu Privet Drive nagle się zatrzymał.


Fragment siódmy (rozdział 29):
QUOTE(Świstaki)
Ale mnie też to nie obchodzi! Nie obchodzi mnie to! - wykrzyknęła aurorka, chwytając przód szat mężczyzny i trzęsąc nimi.

wersja oficjalna:
QUOTE(Polkowski)
- A mnie to wcale nie obchodzi, rozumiesz?! - zawołała Tonks, chwytając go z przodu za szatę i potrząsając nią.
owczarnia
Hehe, przejrzałam sobie najnowsze rewelacje Radiowca, i - jako że mam dzisiaj nadzwyczajnie dobry humor - oszczędzę mu na tę chwilę swoich uwag na temat jego całkowitego i na każdym kroku widocznego braku pojęcia o tym, co to jest przekład cheess.gif.

Za to z dwóch często poruszanych spraw, o których Sz. Pan Radiowiec wspomina:
- o Cyzi już w tym wątku pisałam, ale mogę powtórzyć: Cissy to określenie na zniewieściałego chłopczyka, maminsynka, ciamajdę i fajtłapę. Tak więc te wszystkie grzmoty pod tytułem Załamujące jest przetłumaczenie zdrobnienia imienia Narcyzy. To nie "Latający Cyrk Monty Pythona", ani Świat Dysku, żeby wprowadzać czarny humor w stylu nazwania wierzchowca Śmierci - Pimpusiem. To było na poważnie, "Cissy" mogło spokojnie sobie zostać. Znane polskie zdrobnienia - Narcyzka, Narcysia - też nie pasują do tej kobiety. I ciekawe, że na stronie 637 Dumbledore nazwany "Dumby" jakoś nie doczekał się przymusowego spolszczenia. Nie powiem tu, z czym mi się "Cyzia" kojarzy... są po prostu śmieszne. No z czym się panu, panie Radiowiec kojarzy? A... A, no to dobrze się kojarzy cheess.gif! Wiele osób twierdzi, że Rowling celowo zrobiła tu oko na fanów fan fiction - mnie też te wszystkie "Remmy" i "Siri" doprowadzają do szału...
- "Seryjny" Black zaś może być dyskusyjny, ale mnie osobiście nie przeszkadza i nie uważam go za błąd. Ciężko taką grę słów przetłumaczyć, a Seryjny Black jest przynajmniej zabawny, zgodnie z intencją autorki.


Jak się, kotku, naszykujesz, to daj znać wink2.gif.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 02.03.2006 16:55)
A co to jest ten przekład? Bo wydaje mi się, że Radiowiec wie o tym doskonale, tylko podobnie jak Ty, jest stronniczy i atakuje Polkowskiego za wszystko jak leci.
Może nie dyskutujmy co to jest przekład, tylko jaki powinien on być.
Przekład powinien być wierny oryginałowi.
Polkowskiemu zdarza się celowo(?) poprawiać Rowling (najbardziej chyba z gumochłonami). Gorzej, że wielokrotnie zdarza mu się to w wyniku niezrozumienia oryginału, gdy Snape'a robi wynędzniałym, Greybacka wychudzonym, a McLaggena skonfundowanym.

Przekład powinien być literacki. Błąd jakby/jak by jest u Polkowskiego wręcz notoryczny, ale fakt, poza tym niewiele można mu tu zarzucić. Jest to właściwie jedyna mocna strona Polkowskiego.

Ale usprawiedliwianie nią błędów, albo wręcz uznawanie ich za celowe zabiegi tłumacza mija się chyba z wykładniami dobrego przekładu.
*


No kiedy McLaggen był skonfundowany! Zaklęciem confundus, którym walnęła w niego Hermiona!

I niestety, Radiowiec nie tylko nie wie, co to jest przekład. Radiowiec w ogóle mało wie, niestety, bo czepia się bzdur (świadczących moim zdaniem głównie o tym, że jest to jakowyś koleżka z klasy z tak zwanym "rozszerzonym angielskim", w związku z czym liznął nieco tego języka i wydaje mu się o drazu, że pożarł wszelkie rozumy), wytyka rzeczy świadczące o całkowitej nieznajomości mechanizmów tłumaczenia na zasadzie przekładu literackiego, a umykają mu rzeczywiste błędy w rodzaju "pop the question" czy owego "potem", o których pisałam wyżej. A przynajmniej ja na jego stronie wzmianki o nich nie znalazłam.

Powtarzałam to milion razy: Polkowskiemu oczywiście zdarzają się wpadki zdarzają się niedociągnięcia czy niezbyt trafione pomysły. Ale, na litość boską, trzeba naprawdę beczkę soli zeżreć zanim się zacznie krytykować tego kalibru tłumacza. A już teksty o "szkolnych błędach" czy "braku umiejętności tworzenia zdań złożonych" momentalnie ustawiają Radiowca na pozycji - jak dla mnie - zarozumiałego gówniarza, do dyskusji z którym nawet nie będę się zniżać.

I Estiej, najdroższy mój małżonku, błagam, nie mów i Ty o "niezrozumieniu oryginału". Naprawdę uważasz, że człowiek z takim stażem (nawiasem mówiąc, nie tylko HP przecież tłumaczył, taka na przykład Narnia, o której ostatnio rozmawialiśmy, to też jego dzieło) nie rozumie po angielsku? Zwłaszcza, gdy chodzi czasem o naprawdę proste zwroty?... Pośpiech, pośpiech i jeszcze raz pośpiech. Plus zmęczenie. I słowo honoru, wszystko się może zdarzyć. Facet przetłumaczył szósty tom w pojedynkę w trzy miesiące (pozostałe trzy to proces wydawniczy). Jesteś w stanie stwierdzić, że zrobiłbyś to lepiej? Bo ja w życiu.

A przekład powinien być nade wszystko nie tylko wierny oryginałowi, ale i wierny duchowi oraz stylowi oryginału. Powinien śmieszyć w tych samych momentach i w tych samych zasmucać. Oddawać manierę pisarską autora oryginału. Oraz wiele innych rzeczy, z których Polkowski na prawdę wywiązuje się jeśli nie w stu procentach (bo czy był ktoś, kto dał radę w stu?), to grubo powyżej osiemdziesięciu. Jego przekład HP nie jest może idealny w każdym calu i w każdym calu doskonały, ale jest bardzo dobry. I tego się będę trzymać.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 03.03.2006 12:01)
QUOTE
I niestety, Radiowiec nie tylko nie wie, co to jest przekład. Radiowiec w ogóle mało wie, niestety, bo czepia się bzdur (świadczących moim zdaniem głównie o tym, że jest to jakowyś koleżka z klasy z tak zwanym "rozszerzonym angielskim", w związku z czym liznął nieco tego języka i wydaje mu się o drazu, że pożarł wszelkie rozumy), wytyka rzeczy świadczące o całkowitej nieznajomości mechanizmów tłumaczenia na zasadzie przekładu literackiego, a umykają mu rzeczywiste błędy w rodzaju "pop the question" czy owego "potem", o których pisałam wyżej. A przynajmniej ja na jego stronie wzmianki o nich nie znalazłam.
Napisałem do Radiowca i być może dowiemy się kim jest. Czemu Ty nie wymieniłaś choć kilku więcej oczywistych błędów u Polkowskiego? Bo trzeba by siedzieć z nosem w obu książkach i porównywać zdanie po zdaniu, tak jak robiłem ze Świstakami. Wszystkiego wyłapać się nie da.

Nieprawda. Z żadnym nosem, ja w cale z nosem w polskim przekładzie nie siedziałam, a od kiedy czytałam ostatni raz oryginał minęło co najmniej cztery miesiące, jak nie więcej. Miałam na myśli, że Radiowiec bierze jakieś zdanie i rozkłada na czynniki pierwsze próbując brylować umiejętnością doszukiwania się (często tylko rzekomych) błędów, a rzeczy oczywiste mu umykają. Powód jest prosty: żeby wyłapać w przekładzie takie "pop the question", skądindąd rzeczywiście rażącego byka, trzeba naprawdę dobrze, bez fałszywej skromności to powiem, znać angielski. Wystarczająco dobrze przynajmniej, żeby zajarzyć, że coś nie gra (bo przecież nie znam oryginału na pamięć).
QUOTE(estiej @ 03.03.2006 12:01)
QUOTE
Powtarzałam to milion razy: Polkowskiemu oczywiście zdarzają się wpadki zdarzają się niedociągnięcia czy niezbyt trafione pomysły. Ale, na litość boską, trzeba naprawdę beczkę soli zeżreć zanim się zacznie krytykować tego kalibru tłumacza. A już teksty o "szkolnych błędach" czy "braku umiejętności tworzenia zdań złożonych" momentalnie ustawiają Radiowca na pozycji - jak dla mnie - zarozumiałego gówniarza, do dyskusji z którym nawet nie będę się zniżać.
Nieprawda, inaczej każdy musiałby mieć dyplom akademii sztuk pięknych i piętnaście wystaw za sobą, by skrytykować pierwszego lepszego malarza, nakręcić pięć filmów, żeby się czepić Tarantina, albo mieć tytuł doktora medycyny, by wytknąć błąd lekarzowi. Radiowiec ma prawo wytknąć takie błędy, nawet gdyby obecnie chodził do przedszkola.

Ależ ja nie czepiam się samego faktu wytykania błędów, tylko stylu, w jakim on to czyni. Ale owszem również tak, uważam, że żeby brać się za wytykanie błędów specjalistycznych, trzeba być specjalistą. Żeby wytykać błędy ogólne, trzeba zaś przynajmniej wiedzieć, o czym się mówi. Inaczej można zrobić z siebie po prostu głupka, czego przykładem jest Radiowiec.
QUOTE(estiej @ 03.03.2006 12:01)
Dla mnie szklanka jest raczej pusta niż pełna, Polkowski więc w ponad dziesięciu procentach z zadania się nie wywiązuje.
*


Ok, kwestia spojrzenia.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 03.03.2006 14:55)
QUOTE(owczarnia @ 03.03.2006 20:31)
Powód jest prosty: żeby wyłapać w przekładzie takie "pop the question", skądindąd rzeczywiście rażącego byka, trzeba naprawdę dobrze, bez fałszywej skromności to powiem, znać angielski. Wystarczająco dobrze przynajmniej, żeby zajarzyć, że coś nie gra.
A żeby nie wyłapać przy tłumaczeniu latających smarków? Skoro najwidoczniej muszę wybaczyć to Polkowskiemu, mimo jego domniemanej świetnej znajomości angielskiego, to jestem skłonny wybaczyć to samo Radiowcowi, przy jego nieznanym nam poziomie. "Naprawdę uważasz, że [Radiowiec] nie rozumie po angielsku? Zwłaszcza, gdy chodzi czasem o naprawdę proste zwroty?... Pośpiech, pośpiech i jeszcze raz pośpiech. Plus zmęczenie. I słowo honoru, wszystko się może zdarzyć."

Poczułam się skołowana. Jakich smarków?

A różnica polega na jednym drobnym punkcie. Radiowca nikt nie prosi o jego błyskotliwe uwagi cheess.gif. Plus przepraszam bardzo, ale ten byk był naprawdę rażący. Skoro go więc nie wyłapał, to znaczy że nie, nie rozumie po angielsku. A przynajmniej nie na poziomie predestynującym, lub choćby upoważniającym tylko, do mądrzenia się w sposób tak autorytatywny. Przy czym dodatkowo pragnę zauważyć, że jego żadne terminy nie gonią, jeśli więc się śpieszy, to z własnej nadgorliwości li i jedynie *ha*.
QUOTE(estiej @ 03.03.2006 14:55)
QUOTE
Ależ ja nie czepiam się samego faktu wytykania błędów, tylko stylu, w jakim on to czyni.
Tak jak pisałem już wcześniej, Radiowiec nie jest bezstronny i tym zaczepnym stylem odpowiada na ataki ze strony Media Rodzina na Świstaków. Ty z dziesięć razy już nazwałaś go głupkiem itp., nawet nie wiedząc z kim masz do czynienia. Zarzucasz mu (słusznie) coś, czego sama jesteś niestety winna.
*


Yyy, ja głupkiem?... A gdzie *rozdziawia się*?... Napisałam, że on robi z siebie głupka, a to chyba różnica, nie? W każdym razie myślę, że powinna być widoczna dla osoby o tak analitycznym spojrzeniu, jak Twoje, kochanie cheess.gif. Btw, jakie ataki? Serio pytam, bo nic nie wiem o tym, żeby były jakieś ataki. I skąd wiesz, że on jest świstaczy?... Kurcze, jakaś niedoinformowana jestem chyba. No, ale to by dużo tłumaczyło (w sensie poziomu jego "fachowości").
owczarnia
Ooo, przepraszam. Stanowczo protestuję przeciwko takim nadinterpretacjom *wyciąga zgrabny transparencik*!

Smarki, mówisz? Się sprawdzi cheess.gif.
Katarn90
jak stare, dobre małżeństwo. No więc kiedy ten rozwód?
owczarnia
A co, ustawiasz się w kolejce cheess.gif?

Jaki rozwód, nigdy w życiu. Ja tam mojego estiejka nie oddam za nic wub.gif.
Evita
Nie wiem, czy pojawiło się już coś takiego, a mianowicie: Harry wchodzi z Dumbledore'em w myśloodsiewnię. Morfin i Gaunt, a za drugim razem morfin i voldemort, mówią w języku węży. Wydaje mi się, że wszystko doczytałam... jest tam wzmianka, że potter opowiedział co usłyszał? Dumbledore jakby wie, co się zdarzyło. Czy to oznacza, że rozumie mowę węży czy ja coś przeoczyłam?
owczarnia
QUOTE(estiej @ 03.03.2006 16:34)
QUOTE(owczarnia @ 04.03.2006 00:14)
Poczułam się skołowana. Jakich smarków?
Polkowski przetłumaczył bogies wylatujące Hagridowi z nosa, jako "licha", które obsiadły kartofelki.
*


Sprawdziłam, porównałam z oryginałem. No i ja tam osobiście bym taka pewna nie była, czy jemu co znosa wyleciało... Smarki to przy kichaniu, a Hagrid prychał ze złości. Może mu co znosa wylatywało, może nie. Nie wiem, tu by trzeba z Rowlinką pogadać o co jej chodziło, bo intrepretować można w sumie i tak, i tak. I wcale nie jest powiedziane, że Polkowski tego nie zrobił (nie zapytał wprost autorki, znaczy się). W każdym razie za błąd uznać tego nie można, bez przesady. Zwłaszcza, że była mowa o obieraniu ziemniaków w taki sposób, jakby z nimi było coś strasznie nie tak.
owczarnia
Ale licha to nie tylko małe złośliwe duszki. Również parchy, na przykład.

I wiesz co? Sama zrobię tego polla tongue.gif.
owczarnia
Tralalala *wystawia jęzor*. No i co z tego tralalala, jak dałam ciała i w zasadzie nie podałam kontekstu... Kurcze. Liczyłam na ich znajomość książki, a tu co druga osoba odpowiada że gluty, bo licha nikomu z nosa nie wylatują... A tu nie chodzi o to czy wyleciały czy nie, tylko o to czy wcześniej były na ziemniakach i czy dlatego Hagrid je obierał tak, jakby mu jaką krzywdę zrobiły. Aczkolwiek jest dla mnie mocno wiążący głos Emmy (marcella_riddle), jako po pierwsze Brytyjki, po drugie studentki, a po trzecie maniaczki Pottera, która na sto procent pamiętała kontekst, więc jestem skłonna przyznać że ok, gluty byłyby bardziej na miejscu. Pozostaje więc pytanie dlaczego nie gluty? I prawdę mówiąc, nie wiem. Może być tak, że redakcja nie zgodziła się na smarki, a w naszym pięknym języku nie ma w zasadzie innego określenia, bardziej pasującego do bogies i języka używanego przez Rowling ogólnie. Może też być tak, że Polkowski w pośpiechu po prostu nie zastanowił się dostatecznie długo nad tą sceną. Wszystko jest możliwe. I aczkolwiek można to zaliczyć jako punkt dla Radiowca niby, to ja i tak zupełnie szczerze wolę nawet tę przekręconą, ale wersję Polkowskiego jednak, niż to samo zdanie w wykonaniu Świstaków. Okropnie niezgrabne i brzydkie, a sam szczegół znaczenie ma tak znikome, że w zasadzie nie ma o czym mówić. Aczkolwiek skoro jest akcja wykrywania błędów, napisz tongue.gif. Może nagrodę wygrasz tongue.gif.
owczarnia
Po pierwsze: te nieszczęsne smarki. Bogies to nie są smarki, to znacznie delikatniejsze słowo. Po drugie: powtórka. Hagrid, Hagrid. Hagrid pociągnął, do Hagrida na obiad. Reszta to już po prostu inny styl, który w wydaniu Polkowskiego o wiele bardziej mi odpowiada. I myślę sobie, że to pociąganie nosem jest równie - albo może nawet bardziej - błędne niż owe nieszczęsne licha, bo sugeruje, nie wiedzieć po co i dlaczego, że Hagrid płacze, podczas kiedy w rzeczywistości jest wkurzony. I to jest jeden z kolejnych powodów, dla których nie traktuję Radiowca poważnie - krytykuje, jednocześnie sam się ośmieszając. Stąd moje argumenty o tym, że trzeba wiedzieć o czym się mówi, żeby nie wyjść na głupka smile.gif.
owczarnia
Świnia cheess.gif.


Polkowski jest tłumaczem oficjalnym. Zostało mu to zajęcie zaproponowane oraz powierzone, i powierza mu się nadal. Pomimo drobnych potknięć jakość jego tłumaczenia póki co pozostaje najlepsza. A piratom mówimy: nie, zwłaszcza gdy prezentują poziom taki, jak dzieło Świstaków.
Avadakedaver
łe tam, mi pasuje jak polkowski tłumaczy i żadnych większych błędów to on nie zrobił, takich co by dużo w książce zmienialy.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 07.03.2006 15:57)
QUOTE(owczarnia @ 07.03.2006 22:15)
Świnia cheess.gif.
Owca kiss.gif
No cóż, ja też nie twierdzę, że tłumaczenie Polkowskiego jest do dupy, twierdzę tylko tyle, że nie jest idealne i z wybielaniem go trudno mi się pogodzić.
*


Bo przepraszam bardzo ja niby twierdzę, że jest idealne?!? blink.gif
owczarnia
Hm. To groźba czy obietnica cheess.gif?

I nic nie wybielam. Lubię faceta, po prostu smile.gif.
ANASTAZJA BLACK
QUOTE(fenrike @ 26.02.2006 00:43)
a ja znalazłem błąd interpunkcyjny, który dużo zmienia w VI tomie... nie pamiętam, na której stronie, ale Kingsley Shacklebolt został potraktowany jako dwie osoby - jego imię i nazwisko jest rozdzielone przecinkiem

nie chce mi się teraz szukać, na której stronie... jutro znajdę i napiszę
*



też na to zwróciłam uwagę. I chyba na tej samej str. było coś w stylu "było" zamiast "był" -literowka z tego co pamiętam.

No a w czwartej części z czego się zawsze śmieję, na jednej stronie czytamy o eliksirze wielosokowym....a stronę dalej.... o wieloowocowym..... <LOL>
nie pamietam ktora strona wink2.gif

Widzę, że już odbiegliście od tematu smile.gif

opilek
uważam ,że to dobry pomysł (przecież Harry używa w Hogwarcie zegarka,a przecież tam urządzenia mugoli nie mogą tam działać dry.gif
Avery
A nie przyszło ci kolo do łba, że zegarek troche sie różni od np. telewizora czy laptopa które rzeczywiście w Hogwarcie nie działają. Bo niby jak mieliby tam omierzać czas? Klepsydrą może, albo zegarem słonecznym? Ciekawe jakby to wygladało :/ Stoi sobie taki Filch i obraca co 5 minut klepsydre. smile.gif
owczarnia
No bo to przecież jasne, nie? Skoro w Hogwarcie nie działa elektryczność (a każdy głupi wie, że zegarki chodzą na prąd), nie powinny działać też zegary cheess.gif.
Goomisia
Może komputer albo telewizor niedzialaja w szkole bo stanowią pewnego rodzaju kontakt z zewnetrznym światem, w tym też i kontakt ze światem mugoli. A zegarek - to zegarek, wylicza nam godziny a nie kontaktuje z rodzinką.
Avery
QUOTE
No bo to przecież jasne, nie? Skoro w Hogwarcie nie działa elektryczność (a każdy głupi wie, że zegarki chodzą na prąd), nie powinny działać też zegary .


Pozwole sobie zauważyć że zegarek nie musi działać na prąd, może być np. kwarcowy. Ron dostał zagarek na urodziny więc wnioskuje że jest to produkt pochodzenia magicznego czyli na pewno nie działający na prąd tylko zaczarowany.
Ronald
O no właśnie, skoro samochód mozńa zaczarować, to dlaczego nie zegarek??? poza tym, myślę, że populacja magiczna skądś musi wiedzieć, która jest godzina cheess.gif


BTW: wiedze, że owca i estiej odbywaja pierwsza kłótnię małrzeństka biggrin.gif
owczarnia
QUOTE(Avery @ 09.03.2006 19:31)
QUOTE
No bo to przecież jasne, nie? Skoro w Hogwarcie nie działa elektryczność (a każdy głupi wie, że zegarki chodzą na prąd), nie powinny działać też zegary .


Pozwole sobie zauważyć że zegarek nie musi działać na prąd, może być np. kwarcowy. Ron dostał zagarek na urodziny więc wnioskuje że jest to produkt pochodzenia magicznego czyli na pewno nie działający na prąd tylko zaczarowany.
*


Czytaj z ruchu moich ust: ŻARTOWAŁAM *wali głową w stół*.


QUOTE(estiej)
Wracając do "bogies", jak w takim razie Polkowski przetłumaczył "bat bogey hex", bo już mam pewne obawy tutaj

Chyba "upiorogacek", o ile to o ten chodziło.
owczarnia
Słuchaj, nie wiem po pierwsze czy aby na pewno chodzi o to właśnie zaklęcie, ale wiem, że jak Malfoy w piątym tomie dostał od Ginny upiorogackiem, to o żadne babole nie chodziło, tylko twarz pokryły mu nietoperzowe skrzydełka.
owczarnia
No, a co to według Ciebie znaczy "flapping"? Bo może ja tylko myślałam, że znam angielski, ale zaraz się dowiem, że jednak nie? I naprawdę uważasz, że gdyby chodziło o babole, Ron określiłby to słowem "things"? Poza tym ja nie twierdziłam, że Polkowski napisał o nietoperzowych skrzydełkach. Nie mam pod ręką książki, powiedziałam tak sobie, z pamięci.

Ochłoń kochany, bo Ci zaszkodzi cheess.gif.


Edit: dobra, sprawdziłam w HP Lexicon. I od razu wyjaśniło się źródło "geniuszu" Radiowca, hahaha... Tia... Z tym, że wychodzi na to iż nawet sami tak zwani anglojęzyczni od urodzenia mają z tymi bogiesami lekki problemik, bo nie każdemu brytyjski slang jest jednakowo znany. Polecam zajrzeć pod Curse of the Bogies, gdzie ta kwestia jest poruszana.
owczarnia
Wrr, wrr. Nie zauważyłam "the". Ale i tak już wiem, że babole, przecież mówiłam, że zajrzałam na HP Lexicon i sprawdziłam.

No trudno. Będzie już ten upiorogacek, nie umrzemy chyba z tego powodu. Można zawsze stwierdzić, że człowiek pokryty własnymi uskrzydlonymi babolami wygląda jak skrzyżowanie upiora z gackiem cheess.gif.

A bogey to naprawdę jest upiór. Booger i bogey w znaczeniu nr 2 (czyli gluty z nochala) to już typowo brytyjski slang, z którym - jako się rzekło - nie każdy jest za pan brat.
Katarn90
walcz do końca estiej, walcz.
Avadakedaver
był sobie taki temat o błędach i niejasnościach i nie ma już. napiszę więc tu, bo odnośnie szóstego tomu.
moj dziesiecioletni brat przeczytał szóstkę, i mówi do mnie coś w ten deseń (ciężko było od niego wyciągnąć informacje):
harry miał książkę księcia pół-krwi bez okładki (czy tam zamienił okładkę, żeby slughorn się nie zorientował, coś takiego było) i miał nową okładką od pewnego momentu. Natomiast na koncu ksiazki, mowil ze zobaczy czy autor nie ukrył czegoś na okładce książki, i znalazł "sectusempra", dla mnie to jasne że napisał to młody snape, ale jak on to zrobił skoro była to nowa okładka? może ktoś to sprawdić, na jakiś mega stronach, a może problem ten byl juz poruszany?
owczarnia
No jak to nie ma już? Musi być! Zaraz poszukam. A co do okładek, to jak sobie wyobrażasz zamianę (tak od ręki) okładki innej niż tylko takiej nakładanej? Mnóstwo książek ma takie flip-covery, papierowa nakładka na twardą. A sectumsempra na 100% było nabazgrane na twardej. Nie pamiętam już teraz dokładnie, muszę cholibka przeczytać wszystko jeszcze raz od początku, bo w moim wieku łatwo się zapomina cheess.gif.
harolcia
Tak się zaczyna ta choroba... No, jak ona się nazywa?? cheess.gif


owczarnia
Przeniosłam tu, dalej nie chciało mi się szukać. Temat w każdym razie adekwatny.
A-g-a-t-a
QUOTE(owczarnia @ 19.09.2008 17:11)
A co do okładek, to jak sobie wyobrażasz zamianę (tak od ręki) okładki innej niż tylko takiej nakładanej? Mnóstwo książek ma takie flip-covery, papierowa nakładka na twardą.

No to niby po co Harry najpierw użył Diffindo, a potem Reparo, skoro takie okładki nie są umocowane na stałe?
Dam sobie dwa paluchy uciąć, że to jednak chodzi o twardą okladkę. wink2.gif
owczarnia
No mówię, że muszę przeczytać jeszcze raz, nie ma siły.
PrZeMeK Z.
Zajrzałem do książki i wyjaśniam: Harry faktycznie użył Diffindo i Reparo na TWARDYCH okładkach obu książek i zamienił je, by mieć starą okładkę na nowej książce i odwrotnie. A zaklęcie Sectumsempra było zapisane na jednej ze stron wewnątrz książki, nie na okładce. Na okładce była tylko informacja, że książka należy do Księcia Półkrwi.
W razie potrzeby mogę dostarczyć cytat.
Avadakedaver
dzięki smile.gif
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.