harolcia
03.11.2007 22:00
QUOTE
Albo najlepsze.
Oj z tym bym dyskutowała. To, że jakaś szkoła magii nie jest znana, nie znaczy, że jest gorsza i ma niski poziom nauczania. Może po prostu jest za małą, zeby zasłynąć z czegokolwiek, ale może też być tak, że kształci lepszych czarowników, niż sam Hogwart.
To tylko art. Jo nie mówiła o tym w jakimś wywiadzie?
Co do szkół, to magia, jednak jest konserwatywna, może jak kilkaset lat temu istniało jakieś państwo, tak teraz dale czarodzieje z tego państw chodzą do jednej szkoły, pomimo, ze w miejsce tego jednego państwa może być już 10.
:czyta post Harolci: no tak faktycznie. Beauxbatons i Durmstrang chyba były w TT ze względu na historię, tradycję Turnieju, w którym, jak zrozumiałem, od początku brały udział tylko te trzy szkoły, a nie dlatego, że były najlepsze.
aurorka_gryfonka
11.11.2007 00:48
Zgodzę się z Ramzesem. Prawdopodobnie wg tradycji turnieju te trzy szkoły brały w nim udział. Ale może były też turnieje dla mniejszych szkół w mniejszych krajach. Polska w końcu nie należy do tych giga.
Hannah_Wilson
12.11.2007 20:45
A może na poczatku powstały te 3 szkoły wtedy gdy powstał ten turniej i współpraca była tylko między tymi 3 szkołami a z biegiem czasu powstawały nowe które nie byly już brane pod uwagę turnieju który miał juz tak długą historie...
aurorka_gryfonka
12.11.2007 20:57
To ciekawe założenie! Jak dla mnie bardzo prawdopodobne. A propos, pomimo, że jestem Gryfonką to muszę powiedzieć, że masz fajny tekst w sygnaturce Hanno_Wilson (wybacz, nie wiem jak to się odmienia).
Zakohana w książkach
12.11.2007 21:38
Ten art jest boski! I wiele wyjaśnia

Myślę, że w Turnieju Trójmagicznym brały udział
największe/najstarsze Europejskie szkoły magii. Bo chyba w Ameryce też mają jakiś Uniwersytet dla Czarodziejów, prawda? I gdyby na przykład był jeden na całe Stany, musiałby być naprawdę dość duży. Nie wspominając już o Afryce i Azji (tej drugiej w szczególności).
Co do Drumstrangu obstawiam... hmm... Rosję lub Laponię.
I jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby cały Kontynent Europejski był podzielony na dwie szkoły. Jak ktos się chce uczyć, to musi znać dany język "perfect"? A jak dowaduje się o swoich zdolnościach w dniu otrzymania listu to co, robia mu przyśpieszony kurs?
Hannah_Wilson
12.11.2007 22:38
Dziękuję za pochwałe mojej sygnaturki Autorko Gryfonko

Imie Hannah Nie odmienia się, poprostu Hannah.
Co do szkołó moja teoria jest bardzo oczywista. Czytając wszystkie te wpisy zdziwiłam sie że nikt wczesniej przedemna na to nie wpadł

Wzorowałam sie na Średniowiecznej Polsce, bo przeciez Akademia Krakowska tez była jedna z pierwszych Uniwersytetów w Europie a teraz jej ich... no cóż, duzo
QUOTE
Bo chyba w Ameryce też mają jakiś Uniwersytet dla Czarodziejów, prawda?
Other Wizarding Schools
There are three that we know of:
* a school in Brazil from which Bill Weasley had a penfriend(GF7)
* students in the U.S. have their own school (SN)
* The Salem Witches' Institute, U.S.A. (possibly a school) (GF7)
Źródło:
HPLexicon.
GF7 -
Czara ognia, siódmy rozdział
SN - "World Exclusive Interview with J K Rowling," South West News Service, 8 July 2000
Tłumaczyć? Chyba nie trzeba...
Już się tak przyjęło? ;P
Nie są kretynami, tylko....Hmmm...Tak się przyjęło Gryfoni - zacni i kul, Ślizgoni - fuj i ble, Krukoni - mądrzy, a Puchoni hmm....To po prostu Puchoni. ;]
Aczkolwiek na pewno znaleźliby się tam mili ludzie.
O, np. Ernie chyba był Puchonem, prawda?
Tak, do Hufflepuffu należał Ernie Macmillan oraz Hanna Abbott, którzy byli prefektami. Razem z nimi do klasy chodzili, Susan Bones i Justyn Finch-Fletchley. Cała czwórka była w wieku Pottera. Był jeszcze Zacharisz Smith, pyszałkowaty ścigający Puchonów i oczywiście Cedrik Diggory, ale tego pana chyba przedstawiać nie trzeba
.
KF.
Ps. A dlaczego wspomniałaś akurat Erniego?
A co chciałaś przez to powiedzieć? Wymieniłaś same stereotypowe cechy mieszkańców tych trzech domów, ale wymieniłaś. A co mam rozumieć przez stwierdzenie -
„Puchoni, to po prostu Puchoni”? Znaczy, co

? Możesz jakoś rozwinąć? Czy Hufflepuff zawsze musi być taki najmniej ważny, traktowany „z góry”? Zazwyczaj, kiedy ktoś się wypowiada na temat Domu Helgi, ta wypowiedź jest podszyta kpiną, lekkim szyderstwem. Dlaczego tak się, na Merlina dzieje? Czy nikt nie ma lepszego zdania na temat Puchonów, zawsze muszą to być kretyni, ofermy itp.?
Syriusz_Black
13.11.2007 14:12
Lepszy Puchon niż Ślizgon.
No to się zaraz zacznie
kiedys slyszalem stwierdzenie (z ktorym sie w 100% nie zgadzam) ze jak ktos sie nie nadaje do zadnego domu to trafia do Hufflepufu... normalnie paranoja!! tak samo mozna powiedziec o mnie: nie nadawalem sie do Hufflepufu, Gyffindoru ani do Slytherinu wiec mnie wrzucili do Ravenclawu (z czego jestem w 100% zadowolony).
a tak w ogole to co pisala tiara o Puchonach?? bo jakos nie pamietam
ale jestem pewiene ze Puchoni nie sa Kretynami ani zadnymi podobnymi formami zycia
Zakohana w książkach
13.11.2007 16:46
Tak się przyjęło.
Gryfoni to w niewielkim stopniu szaleńcy, uważani za takich z powodu odwagi i szlachetności.
Krukoni mają zamiast mózgów komputery. Najlepiej się uczą, itd.
Puchoni mają ogomne poczucie honoru. Są chyba najbardziej zgranym z domów. Są też uważani za ciapy... tylko nie wiemy, dlaczego.
Ślizgoni to samo zło. Zdrajcy, śmierciożercy, podli arystokraci.
Ale to tylko stereotypy i nic niczego nie wyklucza.
Nie chodzi o to, że jeśli ktoś jest, np z Gryffindoru to nie może się świetnie uczyć (popatrzmy na Hermionę). Nie jest prawdą, że "jestem w Slytherinie"="chcę być Śmierciożercą", a Puchon=Ciapa.
Ja się o post Syriusza_Blacka rzucać nie będę. Mam swój honor.
Bo to jest tak, że żyjemy w świecie pełnym stereotypów, co Rowling świetnie pokazała.
Gryffindor - honor, męstwo, przyjaźń na pierwszym miejscu. Tylko hm...co tam robił Peter Pettigrew?
Hufflepuff - "ciapy", "miękkie kluchy" (ja przepraszam, ale nie potrafię znaleźć lepszego synonimu). No i psikus, bo Cedrik Diggory w czwartym tomie przeczy temu wizerunkowi.
Ravenclaw - najmądrzejsi, najinteligentniejsi, trafiają tam najtęższe umysły. Dlaczego w takim razie nie trafiła tam Hermiona? (ma ktoś przykład Krukona, który różni się wizerunkiem od typowego członka tego domu? Bo nie mogę znaleźć takiego

)
Slytherin - śmierciożercy, czarnoksiężnicy, dumni, wyniośli. Przeczy temu postać Horacego Slughorna. Można o nim myśleć niepochlebnie, ale prawdą jest to, że nie patrzy na to, z jakiej rodziny dana osoba pochodzi. Nie ma manii czystej krwi i nie para się czarną magią. To chyba oczywiste. (Trochę mi się jednak nie podoba, że Rowling cały czas podtrzymuje ten wizerunek złego Ślizgona i nie pokazuje pozytywnych postaci z tego domu.)
Do czego zmierzam? Stereotypów się nie pozbędziemy. A przynajmniej nie od razu. Dlatego też cały czas będzie pokutował wizerunek odważnego Gryfona, cwanego Ślizgona, inteligentnego Krukona i bezosobowego Puchona. Dopóki będziemy rozróżniać utartą opinię od fatycznego stanu rzeczy, to będzie dobrze i się na forum nie pozagryzamy

Bo sztuką jest współpraca, dialog, przyjaźń między domami, tolerancja, porozumienie. To, czego chciał Dumbledore. To, co jest nam potrzebne w realnym świecie, nie tylko w Hogwarcie. Książkowym, czy internetowym.
Dlaczego Ernie? Tak mi się przypomniało. ;]
Czy to nie wina samej Joasi, że tak przedstawiła domy?
Jednak, tak jak KF (?) wymienił/a te wszystkie postaci, można wywnioskować, po wszystkich ich udziałach w książkach, że były osobami nie tylko mądrymi ale i odważnymi.
Napisałam po prostu, że tak się przyjęło.
Cholerny stereotyp. Rowling widocznie, chciała ukazać bardzo dogłębnie cechy domów i osób które do nich trafiają.
Tak, ale musisz musisz przyznać, że wymieniłeś wyjątki od reguły. Nie chę tu przytaczać kretyńskiego tekstu o tym, że wyjątki potwierdzają regułę. Chodi mi o to, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Ślizgoni pomimo wszystko troszczą się o siebie, nie narażają się bez potrzeby. Metoda dla nich musi być skuteczna, efektywna, a nie koniecznie honorowa i efektowna. Gryfoni rzucają się w podziemia Hogwartu, buntują się i bronią zamku przed Umbridge (oni inicjują "ruch"). Ślizgoni z "nurtem rzeki". A czemu Hermiona jest w Gryffindorze? Bo jest tam potrzebna, ślepa głupota i chęć heroicznego rzucenia się w przepaść potrzebuje pomocy inteligencji i trzeźwego myślenia. Może tiara o tym wiedziała, uznając tzw. "Rację stanu".
Hm. Masz rację z tymi Gryfonami i z tym heroizmem z ich strony. Jakby na siłę i na pokaz musieli pokazać innym, że oni są odważni etc.
Drażni mnie, to że domy zostały przedstawione właśnie w jakieś typowe dla siebie cechy. Jestem pewna, że Ślizgoni tak jak napisałaś, troszczą się o siebie itd.
Dla SIEBIE są przyjźnie nastawieni itd., a to że ich sposób działania dla niektórych jest niezgodny z obowiązującymi normami, to swoją drogą.
W książkach mamy do czynienia z postaciami, które tylko i wyłącznie Rowling nam przedstawiła. Nie wierzę że wszyscy Ślizgoni są typowami chamami i wulgarnymi wyrostkami. Tak samo jak nie wierzę, że wszyscy Gryfoni mają chęć wykazywania się bohaterskimi czynami. I tak samo nie wierzę że w Puchoni są fajtłapami i nic nie potrafiącymi gapami. Najmniej chyba zostali przedstawieni Krukoni.
Skąd mamy pewność, że rzeczywiście są tam sami intelidżent pipul, etc.?
Hannah_Wilson
13.11.2007 18:50
No Ślizgoni z reguły są wredni ;p Weźmy np. Dracona Malfoya, on wyzywał od szlam itd. Czy mam rozuymiec że teraz będę tepiona za moją sygnaturkę? No poprostu tak mi sie rymowło. Nie wskazuje na nikogo palcem! Jesli to kogos dotknęło (zwykłe poczucie humoru) To przepraszam!
Wiecie, na początku Kamienia Filozoficznego, Joanne przedstawia mam najpierw dwa domy. Są to Slytherin i Hufflepuff. Domy te przedstawia słowami Dracona Malfoya, a o jego usposobieniu nie muszę chyba mówić (żeby nie było, że go nie lubię, bo lubię go nawet bardzo) Mówi on o Slytherinie, ajko o Domie z tradycjami, do którego uczęszczają członkowie najstarszych i najczysto-krwistych rodów. To prawda. Jest on jednak przekonany, że to jedyny dobry dom, wiec o Hufflepuffie nie wyraża się dosyć ładnie. Jego opinię niechcący potwierdza Hagrid, ale też w podważającej formie: "Mówią, ze w Hufflepuffie..." Tzn. nie on tak myśli, ale mówią, ni wiadomo kto, ale zapewne osobnicy o pokroju Malfoya. W oczach czytelnika Hufflepuff zostaje wyniesiony w górę w czwartym tomie, kiedy to znany wam Cedric Diggory zostaje reprezentantem szkoły. I muszę powiedzieć, że to nie jest wyjątek: Ernie, mądry i odważny, Hanna, bardzo miła. Tak, więc cechą charakterystyczną Puchonów jest miłe usposobienie, nie wchodzą oni w konflikty z innymi domami, i może stąd nasze przekonanie o ich bezosobowości.
Syriuszu, nie wiem po co napisałeś tamtego posta, żeby zaognić sytuację, czy żeby rozwinęła sie ciekawa dyskusja. Każdy dom jest sobie równy, Każdy jest w czymś najlepszy.
Jo przedstawiła nam najpierw stereotypy (piosenki tiary) ale jak juz wspominano później pokazała nam, że nie wszyscy muszą być tacy, jak mówią stereotypy. I dobrze. Jakby do każdego domu trafiali ludzie z takim samym charakterem byłoby bardzo monotonnie.
Dopiero po chwili się domyśliłem, że Matips się ustosunkował do mojego postu

ostatnio mam wolny zapłon

Wiem, że to wyjątki. Dlatego mnie trochę to właśnie drażni w tych książkach. Że Rowling nie wyszła poza te stereotypy i ukazała tak jednoznaczne postaci pod względem charakteru, które zostały przydzielone do domów. Owszem zapewne ogólnie to właśnie tak uczniowie byli dzieleni. Ale dla mnie to to jest zbyt wyraźny podział na czarne i białe. Brak szarości...
Poza tym Rowling opisała niewielki wycinek uczniów. Przez sześć tomów ile osób przewinęło się przez Hogwart? Licząc, że około 10 osób na rok (tak było w roczniku Harry'ego) to mamy 480 osób. Wiadomości mamy o...jednej dwunastej tego?
Hannah_Wilson
13.11.2007 21:09
Myslę że gdyby pani Rowling opisała w książkach wszytskich uczniów to nikt nie mógł by sie w tym połapać ;p przeciez Hogwart to.... no dużo osób....
Tak, ale chodzi o to, aby raz na jakiś czas przedstawić trochę z innej perspektywy pewne postaci. Być może wtedy zmienił by się pogląd na pewne stereotypy.
Oczywiście, nie myślę tutaj o sytuacji pt.: Wszyscy Ślizgoni zaczynają kochać Harry'ego. ;]
Dużo, niedużo. Tyle co zwykła szkoła. W zamku zmieściłoby się więcej ludu. Rowling nie budowała świata skomplikowanego. Nie jest on tak złożony jak świat Tolkiena, czy Sapkowskiego. Świat stosunkowo prosty. Ograniczony do perspektywy jednej osoby. Właśnie ta perspektywa ogranicza możliwość zapoznania się z większą ilością bohaterów. Harry nie może znać wszystkich uczniów. Samo zapamiętanie imion jest niemożliwe (dla Harrego) a co dopiero rozmowa. No, byłoby to sztuczne

W książce nie mam miejsca na dziesiątki postaci epizodycznych, bohaterów 4 i 3 planowych. Czytając za pierwszym razem Wiedźmina (pięcioksiąg) można się pogubić. Jest więcej historii, miejsc, tym samym bohaterów.
Hannah_Wilson
14.11.2007 18:51
GDyby książka opisywała każdego ucznia po kolei i każdy zam9ienił by z Harrym pare zdań, książka byłaby megaśnie gruba.
No a co zmiany poglądów to masz racje KOBRA no jakos nie możliwe żeby Ślizgoni zaczęli kochać Harry`ego ani na odwrót. Ale moze znalazłaby sie jakas Ślizgonka która po cichu zakochała sie w Potterze
QUOTE
Harry nie może znać wszystkich uczniów. Samo zapamiętanie imion jest niemożliwe (dla Harrego) a co dopiero rozmowa. No, byłoby to sztuczne

W książce nie mam miejsca na dziesiątki postaci epizodycznych, bohaterów 4 i 3 planowych.
QUOTE
GDyby książka opisywała każdego ucznia po kolei i każdy zam9ienił by z Harrym pare zdań, książka byłaby megaśnie gruba.
Mam wrażenie, że pijecie do mnie. Czy ja cokolwiek powiedziałem, że Rowling powinna opisywać każdego ucznia??
Wydaje Ci się. ;]
KObra,czy ty jesteś przydzielona do jakiegoś domu? Jeżeli nie, to może masz ochotę zostać przydzielona? Rozwiąż nasz test przydziału!
Zeti.Rozwiązywałam test parę dni temu, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi.
Ale chyba do mnie go nie wysyłałaś? Bo nie mam od Ciebie PM-a
harolcia
Hannah_Wilson
14.11.2007 23:30
Ramzes, każdy ma prawo wyrażac swoje poglądy. Nic do ciebie nie mamy

Ja bynajmniej =P
QUOTE
Ramzes, każdy ma prawo wyrażac swoje poglądy
Nie o to mi chodzi. Bo oczywiście, że każdy ma prawo wyrażać swoje poglądy. Po to stworzono fora zresztą. Ale odczułem, że chcecie polemizować ze mną i udowodnić, że opisywanie kilkudziesięciu postaci w świecie HP jest całkowicie zbędne i niepotrzebne. A ja się z tym po prostu zgadzam, a miałem wrażenie, że zostałem zrozumiany na opak. Ale jeśli się myliłem, to tym lepiej
Hannah_Wilson
05.12.2007 20:10
No jakos stoimy z tematem w miejcu... Ma ktos jakies pomysły?!
Miętówka
21.12.2007 16:21
Ja nie mam pomysłu, mam prośbę. Zmieńcie nazwę tematu na polską, bo angielska kłuje mnie w oczy.
dzięki. rozumiem, tylko nie zauwarzyłam, żeby to dużo dało. niestety.
ja zmieniłem specjalnie na angielską, żeby właśnie kuło w oczy, i ludzie tu wchodzili.
Hannah_Wilson
22.12.2007 22:25
Teamat temat.... Nic nie przychodzi do głowy..... To może tak zapytam: Któregą z postaci z innej szkoły niż Hogwart (a która była na Turnieju trójmagicznym) lubicie najbardziej? Bo ja naprzykład lubie siostry Delacour xD
aurorka_gryfonka
22.12.2007 22:37
Fleur rządzi z tym swoim ,,angilskim" itp.
Dokładnie, ten jej akcent był porażający! W szóstym tomie, jak odwiedziła Weasleyów, to normalnie rozwalała!! Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy pojawiały się dialogi z panną Delacour; upierdliwa Flegma
Hmm, Krum także nie był zły, taki skromny, skryty chłopak, niego gburowaty, ale sława wcale nie uderzyła mu do głowy. Nice boy
aurorka_gryfonka
22.12.2007 22:56
Fakt, Krum też był spoko. A jak próbował poprawnie wymówić imię
,,Hermiona" (,,Hiermi-ją-nina" czy coś takiego). Ale właściwie to trudno coś powiedzieć o uczniach z Durmstrangu i Bexbatons. W końcu za wielu wymienionych to ich nie było... :/ A co myślicie o szanownej madame Maxime?
KAWAŁ BABY!!

Ale na poważnie, niby millutka, ech, och, ale ostro mnie wkurzyła na Balu Bożonarodzenowym, po tej rozmowie z Hagridem "
Ja mam grube kości!", kiedy nie chciała się przyznać do rodowych powiązań z olbrzymami. Ale później była już w porządku, w końcu wybrała się w tą niebezpieczną wyprawę z Rubeusem, po powrocie Voldiego.
Hannah_Wilson
23.12.2007 11:11
tak tak ten akcenty był mega

'Agrid' 'Arry'
aurorka_gryfonka
24.12.2007 12:12
Tak samo jak Fleur. Przynajmniej ,,Arry", ale mogę się założyć, że mówiłaby też ,,Agrid". Ciekawe kto ich uczył angielskiego...?
Miętówka
24.12.2007 12:28
Nie wiem, może zrobili jakiś szybki kurs j. angielskiego przed Turniejem?
Hannah_Wilson
24.12.2007 13:15
Heh, a może u nich jest taki obowiązkowy przedmiot... To już wiedza tylko oni
aurorka_gryfonka
24.12.2007 13:35
Tak. Wielka tajemnica szkoły Beauxbatons.
Hannah_Wilson
24.12.2007 15:59
Wiecie, jak dla mnie to dziwne że szkoły nie zdradzają swoich położeń.... jakoś w HP i CO Beauxbatons i Durmstrang trafiły do Hogwartu xD No to czyli musiały wiedziec gdzie on sie znajduje.
Wracając do ukrywania położenia. Dlaczego oni to roba, boją sie że inna szkoła ich zaatakuje? Paranoja według mnie
aurorka_gryfonka
24.12.2007 20:18
A może się boją śmierciożerców? Choć to też byłoby głupie, skoro Karkarow nim był...
Hannah_Wilson
24.12.2007 20:48
No tak, i watpie że śmierciożercy paliliby sie napadac na Francje czy Bułgarie.... Oni raczej pustoszyli Anglie...
aurorka_gryfonka
25.12.2007 12:15
Też racja, ale Voldi chciał w końcu cały świat opanować. Myślę też, że nie chcieli wyjawniać położeń szkół, ze względu na to, co powiedział (chyba) Karkarow, o tajemnicach szkół i o tym żeby inne szkoły ich nie wykradły.
Hannah_Wilson
25.12.2007 17:03
Tak masz racje

Hogwart tez miał swoje tajemnice... A ciekawa jestem czy Durmstrang i Beauxbatons tez mieli swoich założycieli
aurorka_gryfonka
25.12.2007 19:14
Szkołę ktoś założyć musiał. Mnie bardziej interesuje kwestia domów w Durmstrangu i Beauxbatons. Ile ich było? I czy w ogóle jakieś były? Jeśli tak to czy były jakieś lepsze i czym się wyróżniały? Co o tym sądzicie?