Po pierwsze nie rozumiem, czemu nie
trafiłam tu wcześniej. Wiesz, często jest tak, że jak się czegoś nie zna,
nie odczuwa się tego braku, ale jak nagle się to pozna -- to człowiek
zastanawia się, jak to możliwe, że można było wcześniej normalnie żyć, tak
bez tego czegoś. Właśnie odkryłam to "coś" w Twojej poezji. Po
prostu... nie, nie umiem tego wyrazić zwykłymi słowami. Zapowiada się długi
komentarz, bo mam zamiar skomentować wszystko... nie musisz czytać, jak Ci
się nie chce =) (bo będą to tylko przemyślenia jednej z tych małych istotek,
którym tylko się wydaje, że znają się na czymkolwiek).
Zaczęłam
czytać od końca -- znaczy od najnowszego wiersza. Później dopiero zaczęłam
oglądać to, co było wcześniej (a wierz mi, że jakby ten ostatni był kiepski,
to bym na nim zaprzestała). No, ale mimo tego, w jakiej czytałam kolejności,
postanowiłam przynajmniej w komentarzu zachować jako taki porządek --
zaczynam więc od tego "najdawniejszego" (a tak przy okazji -- nad
tym komentarzem pracuję od wczoraj, robiąc sobie notatki do każdego wiersza,
heh, bywam okropna, ale naprawdę zakochałam się w tych wierszach do tego
stopnia, że nie mogę się powstrzymać).
Najpierw "Kruki".
Jako że miałam porównanie już, co do Twojej późniejszej poezji, ten wiersz
wydał się mi jedynie przeciętny. Chyba dlatego, że nie jest on tak do końca
wierszem, raczej taką prozą podzieloną na wersy. Ale widać już w nim
"Ciebie" i tą niesamowitą zdolność do zaskakujących końcówek.
Mądre, ale nie-wierszowate.
"Nadzieja" -- pierwsze
skojarzenie -- Phil Bosmans. Zwłaszcza zakończenie... nie potrafiłam nie
mieć łez w oczach. Podziwiam Cię za tę miłość. Po prostu
podziwiam.
"Obojętność" -- o tutaj właśnie zacząłeś
"zerojedynkowanie". Bardziej to rozwinę dalej^^ Szkoda, że taki
smutny ten wiersz... Niby obojętność, a jednak -- zwątpienie.
Wiersz
zaczynający się od słów "Nie jest martwym to..." -- nom to
zaczynamy zabawę w rymy. Nieco banalne, zwłaszcza te wszystkie
"godności, radości, skromności, potomności" -- ryba bez ości =D.
Za to rym "czytać i życia" jest mistrzowski. Coś w tej drugiej
strofie straciłeś rytm (wybiło mnie, kiedy czytałam go na głos -- lubię się
wsłuchiwać w piękne słowa). Ale treść do mnie
przemawia.
"Cisza" -- niesamowity. Początkowo znowu coś
zgrzytnął mi rytm, ale mogłam się pomylić. Podoba mi się forma. A
zakończenie -- cudowne. A co do rymów -- to kilka wydawało mi się być takimi
"na siłę". Może to tylko takie wrażenie? =)
"Sen"
-- pierwsze skojarzenie -- Proust (ciekawe czemu? =D). Wprawdzie wiersz
wydawał mi się taki przepełniony słyszanymi już mądrościami, taki mało
własny, to jednak pozostawił coś po sobie. Jeden z
lepszych.
"Spójrz co mi uczyniłaś..." -- znowu miałam łzy w
oczach. Wiesz, zapowiadał się banalnie, zwłaszcza te anafory. Ale
zakończeniem mnie po prostu rozwaliłeś, że się tak wyrażę. Byłam pod
wrażeniem. Jestem pod wrażeniem. Cudo.
"Przyprawia mnie o
drżenie..." -- widać, że Cię trapi ten temat. I dobrze, bo to ważne.
Podobają mi się te Twoje "komputerowe" wiersze, bo są... no
właśnie Twoje^^. Takie specyficzne. I zmuszają do refleksji, co jest zaletą
niesamowitą.
"Kolejny spełniony koszmar..." -- nie wiem,
myślę, że nie potrzeba komentarza... Podobają mi się "kosmyki
myśli". Ładny ale wywołuje myśli
samobójcze. http://forum.freeware.info.pl/gry/monster.html
"Dlaczego..." -- no właśnie, dlaczego? Dlaczego
zadajesz tyle pytań i wywołujesz zamęt, zamiast siedzieć cicho? Dlaczego
chcesz być indywidualistą, zamiast wtopić się w ludzi i stać się częścią
kultury masowej? Dlaczego piszesz wiersze, zamiast wypełnić jakieś
szalenie-nudne bloczki bankowe? Dlaczego... Ach, dzięki Ci za ten bunt do
świata. Dobrze, że jesteś.
"Widział kiedyś przed sobą
anioła..." -- to już nie jest dla mnie w ogóle wiersz. No, może
odrobinkę... Ale myślę, że by było fajnie, gdybyś to napisał jako taką
króciusieńką prozę. Po prostu zrezygnował z wersów. Bo to, co napisałeś jest
szalenie mądre... tylko ta forma...?
"Przychodzisz..." --
no cóż, wstrząsające. Wiersz dobry, sam w sobie, zaś jak się widzi kogoś za
nim (w domyśle -- Ciebie) to dreszcz człowieka przechodzi po plecach. Może
to głupie, co napiszę, ale czytając zakończenie, miałam wizję
psychopatycznego mordercy z zakrwawionym tasakiem.
Brrr...
"Śmiecie..." -- taki prawdziwy. Znowu motyw
"zerojedynek"^^. podoba mi się przejście z jednej strofy do
drugiej (świecie -- śmiecie). Takie płynne... aż się dostrzega tego
mistrzostwo i uśmiecha się do siebie =). Naprawdę fajny =)
"Znów
widziałem..." -- ten jest po prostu mistrzowski. Przede wszystkim ta
miłość niesamowita... taka... najczystsza... każda dziewczyna marzy o
chłopaku, który by tak ją kochał. Znowu zaszkliły mi się oczy =). Wiesz,
lubię go strasznie. Bo i forma świetna i temat zwykły-niezwykły. Nadaje się
do publikacji. Po prostu.
"Umarłem..." -- ach, nie trać
sensu pisania wierszy. Widzę, że piszesz zazwyczaj, kiedy boli... w trudnych
chwilach (oczywiście mogę się mylić). Wiem, że by było łatwiej bez tych
gorszych dni. Ale z czysto egoistycznych pobudek, nie chcę, żebyś przestał
pisać. Bo jestem zakochana w Twojej poezji.
"Rozstania..."
-- a ten znowu smutny. Nie pasuje mi ten rym na końcu. I nie pasuje mi to
pesymistyczne podejście. Miłość jest dobra, nawet taka, która się źle
kończy, no =)
"Jak bardzo przyzwyczaiłem się..." -- ważny.
No, niesamowicie ważny. Ale chyba wolałabym, żeby go nie było. I mam
nadzieję, że ta nienawiść była tylko chwilowa. Naprawdę.
"Pogoń
za Błaznem..." -- o w tym widać już świetne rymy. I w ogóle świetną
formę... wszystko jest świetne. Podoba mi się, chociaż się mi dłużył,
przyznam się, zwłaszcza, że jego tematyka nie jest mi bliska (a tak po
polskiemu -- po prostu niewiele zrozumiałam =D). Ale i tak mi się podoba.
Widzisz, jakie to niesamowite.
"Wiersze są takie
zmienne..." -- a ten z kolei taki lekki, miły i przyjemny. Lubię takie
=)
"Faust" -- wiesz... Ten był pierwszym w którym się
zakochałam (bo czytałam od końca, jak wspomniałam). I pierwszym, przy którym
poleciały mi łzy. Takie szczere. Najbardziej chyba z wszystkich mi się
podoba... przepiszę go sobie dla siebie, jeśli nie masz nic przeciwko (a
nawet jeśli masz, i tak sobie przepiszę, o =D). W moich notatkach (wczoraj)
napisałam: "dreszcz łzy mistrzostwo świata". I to prawda.
O.
"Oto moja muzyka..." -- mam teraz takie wrażenie, że
tymi "komputerowymi" wierszami dążyłeś do czegoś takiego, jak to.
Dla mnie to takie podsumowanie. Lubię go strasznie =)
"Oto
nadchodzi słońce..." -- heh, widać postęp w tych wierszach. Im bliżej
ostatniego, tym mi się bardziej podobają (nie zawsze, ale z reguły). Temu
też nie mam nic do zarzucenia. Po prostu się go czyta tak, jak coś Herberta,
Różewicza, czy Szymborskiej. Kogoś wielkiego, kim i Ty będziesz (jesteś). No
=)
"Czemu tego nie widzicie?..." -- taki... za mądry? Za
dużo pesymizmu chyba... szkoda. Ale ma coś w sobie (chylę czoła, bo...
naprawdę nieźle piszesz).
Przepraszam, że taki długi ten komentarz.
Pisałam go ok. godziny =) Mam nadzieję, że nic nie pominęłam i że będziesz
pisał dużo i tutaj wklejał. Tak, bo po prostu mnie zaskoczyłeś swoją poezją
(a raczej -- mistrzostwem Twojej poezji). I wcale nie słodzę, po prostu... a
co się będę tłumaczyć. Uwierz.