PrZeMeK Z.
22.12.2008 01:28
Zgadzam się, śliczna choinka

Choć co do łańcuchów też się zgadzam.
owczarnia
22.12.2008 01:32
Choinki brak, chociaż miała dzisiaj być, ale nie było komu po nią pójść. Domek z piernika nam się rozleciał

. Ja mam zapalenie: gardła, krtani oraz ucha. Temperaturka jak złoto plus pozostałe atrakcje związane bezpośrednio z chorobą, w domu burdel, nic jeszcze nie gotowe.
Niech mnie ktoś przytuli

.
*hugs owca*
Ramzes: jecie zupe ze spermy sledzi? yuk.
Choinka z duper marketu wyglada mniej wiecej tak:
Szkielet - 1 szt,
Gałązki - 46 szt,
Igły - 13543 szt,
Klej montażowy - 3 litry.
Wiem, jak to brzmi, ale to jest przede wszystkim zupa ze śledzia i śmietany. Mlecz jedynie zagęszcza (chyba). Zresztą już napisałem, że kiedy się dowiedziałem, to zareagowałem podobnie, ale jednak po zjedzeniu tego bez świadomości, łatwiej jest później się do tego przekonać

poza tym jedni jedzą ozorki, inni mózg małpy, a jeszcze inni jaskółcze gniazda. Mało jest rzeczy, których człowiek nie weźmie do ust ;]
owczarnia
22.12.2008 01:56
Możecie trochę szybciej przytulać? Bo muszę wracać do łóżka

.
Avadakedaver
22.12.2008 02:02
masz huga ode mnie i od mojej pomadki (akurat ona jest najbliżej)
PrZeMeK Z.
22.12.2008 02:03
To i ja przytulam Owcę.
owczarnia
22.12.2008 04:47
Trzy osoby, też dobrze. Zawsze to lepiej niż nikt

.
Podejrzewam, że o jakiejś bardziej popularnej godzinie zebrałabyś większe grono przytulaczy:)
Znalazłam pozytywną stronę tych świąt: w związku ze świątecznymi porządkami (które mnie niestety nie ominęły, pomimo wielokrotnych deklaracji, że mnie to wali) musiałam wytargać na śmietnik stary regał i wstawić na jego miejsce nowy regał (tzn inny, mniej stary, z pokoju siostry, z którym nie miała co zrobić przy poprzednim przemeblowaniu), który stał na środku pokoju od jakichś dwóch tygodni i co rano o nim zapominałam przy wstawaniu. Dziś się nawet zdziwiłam, jak nie przywaliłam w niego wstając z łóżka.
owczarnia
22.12.2008 08:56
Niestety, ciężka choroba nie wybiera godziny *wzdycha dramatycznie*.
Pragnę podkreślić, że generalnie przygotowanie Świąt tradycyjnie spoczywa na MOJEJ głowie. Czy doceniacie rozmiar (a raczej bezmiar) mojej tragedii?
Avadakedaver
22.12.2008 11:59
ja miałem świnkę, zaczęła sie kilka dni przed wigilią, skonczyła kilka dni po, ale to może jednak Bóg istnieje bo wigilię samą w sobie dałem radę zjeść.
w sensie że świnka za bardzo jeść nie pozwala.
a ja namówiłam ojca by kupił duuużo mrożonych frytek na wigilię i nawet nikt z rodziny nie zaprotestował

jeśli Cię to ucieszy, to <hug for Owca>
QUOTE
a ja namówiłam ojca by kupił duuużo mrożonych frytek na wigilię i nawet nikt z rodziny nie zaprotestował
:o
coraz wieksze mi sie galy robia jak ten topik czytam. mrozone frytki? wtf?
No co. Na początku tematu było już o ziemniakach. A czym się różnią ziemniaki od frytek?
QUOTE(em @ 22.12.2008 11:06)
coraz wieksze mi sie galy robia jak ten topik czytam. mrozone frytki? wtf?
We're all living in Amerika, Amerika, Amerika ist wunderbar. We're all living in Amerika, Coca-Cola, sometimes war.
managarm
22.12.2008 12:37
To tak jak jesc filet z karpia xD
gorzej! to jak usmażyć paluszki rybne frosty zamiast sledzia :P
Moja mama dosc trafnie skomentowala to stwierdzeniem "No cóż, są różne zboczenia."
QUOTE(Eva @ 21.12.2008 18:08)
et voila,
tutaj jest
QUOTE(em @ 22.12.2008 12:41)
gorzej! to jak usmażyć paluszki rybne frosty zamiast sledzia

akurat mialem zamiar to zrobic D:
łosos od frosty ftw!
Avadakedaver
22.12.2008 19:23
QUOTE(asiatal @ 22.12.2008 11:36)
No co. Na początku tematu było już o ziemniakach. A czym się różnią ziemniaki od frytek?
mniej więcej tym, czym piaskownica różni się od piasku, a szafa od drzewa.
god I hope it is not our future
nie ma karpia, za to są frytki z maka!
Uwielbiam ubieranie choinki z łoskotem wojennych bębnów w tle. Serio, w święta ludzie się powszechnie nienawidzą.
paradoksalnie, podnosi mnie na duchu, ze nie tylko ja mam takie doswiadczenia.
jak bozie kocham, za rok przyjezdzam do domu w wigilie rano.
owczarnia
22.12.2008 20:25
Dziękuję za przytulenia (jednak przyjaciół poznaje się w biedzie). Chyba czuję się trochę lepiej. Dziecko i mąż aktualnie wloką do domu choinkę, jak tylko wrócą zaczynamy ubierać. Może jednak jeszcze coś będzie z tych świąt...
Baj de łej, zawsze ubierałam choinkę sama (bo tak robiła też moja matka, w dodatku w nocy), i zawsze aj waj kolorystycznie i co tam jeszcze. W tym roku postanowiłam zerwać te psychologiczne pęta i ubierać całą trójką, na zasadzie jak będzie, tak będzie. Zobaczymy, co z tego wyniknie. A, i postanowiłam to sobie na długo zanim byłam chora, więc to nie dlatego

.
QUOTE(Eva)
Uwielbiam ubieranie choinki z łoskotem wojennych bębnów w tle. Serio, w święta ludzie się powszechnie nienawidzą.
QUOTE(em @ 22.12.2008 19:19)
paradoksalnie, podnosi mnie na duchu, ze nie tylko ja mam takie doswiadczenia.
jak bozie kocham, za rok przyjezdzam do domu w wigilie rano.
po pierwsze , to nie paradoks, tylko normalny stan rzeczy

po drugie, mi też właśnie ulżyło. częściowo.
PrZeMeK Z.
22.12.2008 20:54
Owco - rodzinne ubieranie jest najlepsze

A wrogość... U nas jest to raczej typowa nerwówka, ale póki co bez większych zgrzytów. Zobaczymy, co będzie na Wigilii, na której będzie wujek, który się do nas nie odzywa :|
Zobaczymy, co bedzie na wigilii, na ktora dwie osoby nie przyjda z wyboru.
PrZeMeK Z.
22.12.2008 22:02
Przykro to słyszeć, Evo
czyli że historie takie jak na filmach albo w Opowieści Wigilijnej to tylko mit
może i nie mit. ale zdaje mi się że sytuacje takie jak opisane wyżej są porażającą większością, tylko często się o tym nie mówi.
owczarnia
23.12.2008 01:37
Efekt rodzinnego ubierania choinki:
PrZeMeK Z.
23.12.2008 02:34
Mnie się podoba

Mam nadzieję, że dobrze się Wam współpracowało przy ubieraniu i obyło się bez kłótni.
Avadakedaver
23.12.2008 02:53
głośniki masz duże.
owczarnia
23.12.2008 03:40
Mój mąż ma. No duże, za duże, nie szło wyciąć ze zdjęcia, boby pół choinki się obcięło.
Ubieranie przebiegło pokojowo, gorzej jest teraz. Kuba doprowadza mnie do rozpaczy po prostu, nie mam już sił. Od dwóch tygodni dopraszam się go, żeby ogarnął ten śmietnik w swoim pokoju. Tłumaczę, że podgarnięcie ciuchów i gratów pod ściany niestety nie wystarczy, żeby można było pokój uznać za sprzątnięty (pomijając już fakt, że jak niby tam odkurzyć po tymi stosami). A on oczywiście ma czas. No i tak aż do dzisiaj wieczorem. Dalej miał czas. Potem przynieśli choinkę, ubieraliśmy, więc się "zmęczył". Musiał odpocząć. Następnie był głodny bardzo (po obiedzie i gorącej kolacji), więc robił sobie kanapki. Później "tylko na chwilkę" musiał sprawdzić coś "bardzo ważnego" na komputerze. Jeszcze później się kąpał, po czym w ciągu pięciu minut zawinął się na pięcie, książka pod pachę i gasi górne światło. Wpadam do pokoju, a on mi na bezczela: "No co, sprzątnąłem przecież?". Patrzę, a tam znajomy widok: książki wszystkie szkolne z papierami rozmaitymi upchnięte byle jak na jednej półce, w szafkach bajzel, w kącie przy łóżku syf zakamuflowany poduszką, parą dżinsów oraz kurtką. Jest druga w nocy. Mam za sobą sprzątanie, ubieranie choinki, pranie, mycie lodówki, padam na ryj. Dostałam szału, wywaliłam wszystko na środek i zażądałam, żeby natychmiast wstał i to sprzątnął jak należy. A on mi na to obrażonym tonem: "Tu było posprzątane. Jak teraz wszystko porozwalałaś, to ja na pewno nie będę sprzątał." I tyle.
NO I CO JA MAM MU ZROBIĆ???
Ja sama mam zwykle przyjemny bajzelek w pokoju, jestem w tym wzgledzie dosc niereformowalna ale i tak na prawde nie wiem co poradzic. Na mnie raczej nic nie dziala, a wywalanie rzeczy na srodek pokoju tylko rozjusza, wiec nie polecam. Zwlaszcza, ze podejrzewam, ze jemu, tak jak mnie, wcale ten bajzel rozrzucony nie przeszkadza. A Ciebie doprowadza do szalu zapewne :p
Ja w koncu kiedys posprzatam, ale robie to wtedy, kiedy mi sie chce, zdecydowanie nie wtedy, kiedy slysze nad soba jakies krzyki i lomoty.
O, kiedys pomagalo 'Nie wyjdziesz z domu az nie posprzatasz', ale wtedy bylam mlodociana, bardziej chcialo sie do baru, teraz wole lezec z kompem :p
PrZeMeK Z.
23.12.2008 04:04
Przespać się z tym. Ochłonąć. Odpocząć. A jutro rano na spokojnie pomyśleć. Tylko tyle umiem doradzić.
owczarnia
23.12.2008 04:17
Ja mu powiedziałam, że nie wyjdzie z pokoju do póki nie posprząta, nie włączy telewizora, nie zrobi siku, nic w ogóle nie zrobi. Nie kładę się dziś bo za dużo mam roboty, więc nie ma obawy, że umknie coś memu oku.
Wic polega na tym, że bałagan niech on sobie ma. Proszę bardzo, ja rozumiem nieład artystyczny, nie ma sprawy. Ale ja nie chcę mieć w domu brudu, najzwyczajniej w świecie. Święta są, każdy kąt wypucowany, a u niego zwały kurzu pod tymi wszystkimi kupami gratów. Nie każę mu sprzątać codziennie, co tydzień, ani nawet co miesiąc. Ale, do licha ciężkiego, są ŚWIĘTA. To chyba powinna być wystarczająca mobilizacja?!
O, i jeszcze mu powiedziałam, że prezentu nie dostanie. Bo Gwiazdor przychodzi tylko do grzecznych dzieci. Oraz zagroziłam, że obleję go wodą.
A jutro to nie ręczę za siebie, bo jutro to już mam w planach mieć wylizane wszystko, zająć się tylko przygotowaniem żarcia. I nie będę się wkurzała, że on mi tu ze swoim syfem teraz się wygruzowywuje. Żadnego odkurzania już ani wycierania, koniec.
Że też ja nie wiem, nie można raz na ROK ruszyć dupy?
owczarnia
23.12.2008 06:59
No i znalazłam na gówniarza sposób. Wparowałam do pokoju o 4:30 rano, walnęłam górne światło, worki na śmieci w garść i zaczęłam sprzątać. Sama. Wszystko, co mi w rękę wpadło i się nie podobało - do śmieci. Młody zerwał się na równe nogi, najpierw zbaraniał, później zapytał co robię, następnie wyszedł demonstracyjnie z pokoju z pościelą na kanapę. Po piętnastu minutach nie wytrzymał: "Co ty mi tu wyrzucasz?!? Przecież to dobre rzeczy są!!!" "Miałeś czas sam sprzątać, byś mógł decydować. Teraz won." Wyszedł, minęło kolejne pięć minut. "A mogę ci pomóc?..."
No. I sprzątnięte

.
terror.
ja moich rodziców swego czasu szczerze za to znienawidziłam. bo co ich obchodzi mój pokój, ke?
btw. w mojej wannie pływają karpie.
owczarnia
23.12.2008 12:15
Ha. Ja też się rzucałam do swoich za to, rzecz jasna. Ale obecnie mam na to nieco inny pogląd

. Może dlatego, że to
ja spłacam raty za to cholerne mieszkanie, a dziecię głównie zajęte jest obijaniem się *myśli*? Lubo też dlatego, że to
ja sprzątam,
ja gotuję,
ja podtykam pod nos oraz - co najważniejsze -
ja funudję mu jego zachcianki. Tak więc mogę chyba w zamian wymagać odrobinę porządku
raz do roku w - notabene - jednak było nie było
moim pokoju?
Swój to on będzie miał, jak se kupi. Tak wiem, jestem podła kapitalistka oraz potwór w ogóle ale 1) nie spałam od 36 godzin, 2) właśnie wróciłam z dwugodzinnej kolejki po x rzeczy (których niestety nie można było kupić szybciej), 3) mam temperaturę oraz wpierdzielam antybiotyk. Więc chwilowo wali mnie wszelka autonomia. Btw, on się kiedyś ożeni. I ta żona na mnie będzie spoglądać, że czego ja go do jasnej cholery nauczyłam...
nie chcę być dorosła, nie chcę być dorosła, nie chcę być dorosła.
Wszyscy mi mówią, że jak zacznę się utrzymywać na własną rękę to nie będę kupowała tyle bzdur, że jak zacznę sama płacić rachunki to nie będę spędzać całych dni przed kompem, a teraz jeszcze:
QUOTE
Ha. Ja też się rzucałam do swoich za to, rzecz jasna. Ale obecnie mam na to nieco inny pogląd
Mój pokój wyglądał hmmm.... Dla mnie wyglądał normalnie, ale wszystkim innym się nie podobało. Siostra wróciła do domu na święta, dzielę z nią pokój i prawie od progu było: "co to kur** jest??". Ale teraz pojechali sobie do miasta po coś tam i poodkurzałam ładnie, aż się zmęczyłam i wzięłam się za robienie porządku w szafie z ubraniami, bo się tam upychało wszystko jak popadnie od nie pamiętam kiedy

A gdyby mi ktoś wyrzucił wszystko na środek pokoju a potem zaczął to do worka na śmieci wyrzucać to bym chyba się na tego kogoś z pięściami rzuciła. Chociaż ja nie mam syfu NA środku pokoju, tylko pod ścianami

. U mnie to problem jest taki, że trzeba chyba z 2 razy w tygodniu odkurzać bo mam parkiet czy jak to tam się nazywa i się kurz strrrasznie osadza i mam koty w pokojuuuu :/
QUOTE
btw. w mojej wannie pływają karpie.
aż wrzasnęłam z przerażenia
owczarnia
23.12.2008 13:04
QUOTE(asiatal @ 23.12.2008 11:53)
A gdyby mi ktoś wyrzucił wszystko na środek pokoju a potem zaczął to do worka na śmieci wyrzucać to bym chyba się na tego kogoś z pięściami rzuciła.
A jakby Cię ten ktoś najpierw dwa tygodnie ślicznie prosił?... Na klęczkach prawie?...
To teraz wyobraź sobie tę drugą stronę medalu

- czyścisz, pucujesz, sprzątasz (pomimo ciężkiej! choroby). Starasz się, na głowie stajesz, żeby rodzina miała ŚWIĘTA. Dziecko Twe ukochane ma li i jedynie (podkreślam) ogarnąć burdel w pokoju, żebyś mogła tam odkurzyć i tak dalej (bo póki co, nie ma gdzie postawić nogi, o odkurzaczu nawet nie wspominając). I owo dziecko z uporem maniaka (oraz otwartą bezczelnością) Cię, moja droga, olewa. W tak zwane żywe oczy. Ty, rozumiesz, nie śpisz po nocach, ciężko harujesz (chora w dodatku! nie wiadomo, czy nie śmiertelnie nawet!), a ono w nosie ma nadal. Prosisz, tłumaczysz, mówisz. Ściana. No?...
jakby mnie ktoś ładnie prosił przez dwa tygodnie no to wiadomo. Jeśli jedyne co Twój syn musi zrobić na święta to posprzątać swój pokój co i tak uczyniłaś za niego no to ma fajnie.
owczarnia
23.12.2008 15:01
Tak jest, jedyne. No, plus pomoc w przyniesieniu choinki.
No i nie uczyniłam za niego

. Po występie, który odwaliłam o 4:30, wziął się do roboty aż miło

.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę