Nie wiem dlaczego, ale osobiście nie przepadam za Bożym Narodzeniem. Mam tak od około 3 lat. Jakoś czar prysnął. Będąc młodszą, bardziej odczuwałam magiczną atmosferę

miło jest jednak spotkać się z rodziną, tylko najbliższą, bo wszyscy są strasznie rozstrzeleni po Polsce.
Choinka obowiązkowo u mnie musi być żywa - jest taka przeze mnie, więc jeśli igły zaczynają opadać, to odkurzać oczywiście muszę także ja =P Ubieram ją zazwyczaj w Wigilię z siostrą, standardowo najpierw lampki, potem bombki. Od tamtego roku rzuciłyśmy się na robienie kokardek i zawiązywanie ich na gałązkach oraz odeszłyśmy od wieszania wszystkiego, czego popadnie

Entuzjazm ubierania choinki mija mi po założeniu lampek =P
Wcześniej święta były u nas, teraz zdrowie dziadków jest trochę gorsze i żeby ich nie fatygować, to my do nich jeździmy. Zaczynamy wcześnie, bo około 16-17. Najpierw opłatek, którego zbytnio nie lubię. Życzymy sobie zawsze tego samego praktycznie, co roku słyszę, żebym była bardziej grzeczna... Jest w tym trochę sztuczności, ale mimo wszystko, dlatego że mama z babcią - jej mamą, są bardzo uczuciowe, pojawiają się łzy i wzruszenie. Pisma Świętego nie czytamy. Nigdy tego nie robiliśmy i trochę się zdziwiłam, czytając jak dużo ludzi to robi

Jeśli chodzi o potrawy to obowiązkowo grzyby robione przez mamę (ubóstwiam wręcz xD), pierogi z kapustą i grzybami, zupa z suszu (nienawidzę ><'), karp smażony przez dziadka - wyśmienity, pojawia się śledź w śmietanie, kapusta z grochem i czasami barszcz. Nie robimy 12 potraw, bo w 6 osób trudno byłoby wszystko zjeść, ale i tak wszystko jest pyszne. Kutii nigdy nie jadłam, ale mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję jej spróbować. Później, gdy wszyscy są już pełni, na stole pojawia się słodkie , a potem śpiewamy kolędy. Jeśli chodzi o śpiewanie, to zawsze męczą mnie, żebym śpiewała głośnej. Trwa to krótko, w sumie nigdy nie śpiewaliśmy długo, kilka kolęd zaledwie. Ja mam kolęd dość po koncertach z chórem ><' Jakieś 5-6 lat temu lubiłam grać na flecie kolędy, byłam z siebie dumna, bo wszystkie robiłam ze słuchu

jakoś nie przypominam sobie, żebym grała kolędy na gitarze.
No i prezenty. Mimo, że mieszkam w Wielkopolsce, to moje prezenty przynosił zawsze Święty Mikołaj =) nie było Gwiazdora, on mi się bardziej kojarzy z Poznaniem - mam tam rodzinę i zawsze tak mówili. Kupujemy sobie raczej symboliczne i potrzebne rzeczy, ale jest przyjemnie.
Alkohol w Wigilię się nie pojawia. No może babcie czasami sobie likieru zażyczą =) w święta - wedle gustu.
Ja to chyba mam jakiś uraz wewnętrzny, jeśli chodzi o prezenty, bo zawsze dostawałam jeden na 3 okazje: na mikołajki, pod choinkę i na urodziny... =P
Miło tak poczytać o Waszych Wigiliach. Taki mi się świąteczny klimat załączył

Ale śniegu zdecydowanie zazdroszczę.
Dostaliście kiedyś rózgę?

Bo mi się zdarzyło w tamtym roku... xD