e tam, ja sie wczoraj dowiedzialam, ze ludzie w krk nie wiedza, kto to jest gwiazdor.
Bo Gwiazdor jest tylko u nas - w WLKP. i na Kaszubach.
no a ja jestem z osw i nie czuje potrzeby podwazania instytucji gwiazdora

no ale u nas na wigilie robi sie kluchy z makiem zamiast kutii to moze nie powinnam sie wypowiadac...
A u nas 12 potrawą jest Coca-Cola.
a ja się tak dzisiaj zastanawiałam, czy postawienie na stole wigilijnym ziemniaków byłoby dziwne
edit: tzn nie, żeby coca-cola była czymś dziwnym, tylko ziemniaki byłyby. U nas nigdy nie ma 12 potraw bo nikomu sie nie chce tego robić a potem jeszcze tego zjadac. np zupy grzybowej to połowa domowników by nie zjadła o zapachu nie wspominając.
Tradycja tradycją, ale ja bym sobie ziemniaczkow lekko podlanych tluszczykiem nie odmowil.
Btw gwiazdora - taki film z/o wisniewskim ;x
bo ja tam barszczu z uszkami nie tkne, opłatek bez smaku, a ryby to z oścmi. i zimne
Pyry są jednymi z 12 potraw wigilijnych. Z tego co pamiętam, to tylko na Śląsku jest 15 potraw.
EDIT: To trzeba jeść ciepłą rybę i obrać sobie z ości. Albo kupić fileta. O.
nie, żeby coca-cola była czymś dziwnym,O_O WHUT?
np zupy grzybowej to połowa domowników by nie zjadła o zapachu nie wspominając.nie musi byc grzybowa
Pyry są jednymi z 12 potraw wigilijnych.O_O
ej z tego trzeba temat wydzielic bo tu jakies dzikie sprawy sie dzieja. ziemniaki na wigilie?
Zawsze mogą być frytki.
A dzisiaj miałam gzika z pyrami, w ogóle pyry to takie super coś do zjedzenia.
QUOTE(asiatal @ 18.12.2008 19:32)
bo ja tam barszczu z uszkami nie tkne, opłatek bez smaku, a ryby to z oścmi. i zimne
i mama Ci na to pozwala?
My z psami naszymi dzielimy się opłatkiem.
Albo takim normalnym, albo takim różowy dla zwierząt. :>
QUOTE(Lilith @ 18.12.2008 18:59)
QUOTE(asiatal @ 18.12.2008 19:32)
bo ja tam barszczu z uszkami nie tkne, opłatek bez smaku, a ryby to z oścmi. i zimne
i mama Ci na to pozwala?
a czemu nie?
tzn co, nie dzielisz sie opłatkiem, bo Ci nie smakuje?
ja bym ci dała w skórę ;]
ej, no! Oczywiście, że się dzielę. Tylko nie zjadam go w taaaaakiiich ilościach
LilienSnape
18.12.2008 20:36
a ja zjadam wlasnie w taaaakich ilosciach.
a poza tym jest różnica między niedzieleniem się opłatkiem a niespożywaniem go.
A mi się udało wykręcić z rodzinnej wigilii i jestem bardzo zadowolona z takiego obrotu spraw. Najlepiej by było, jakby mi jeszcze nikt nie kazał sprzątać w pokoju, bo to odgruzowywanie mi zajmie z 3 dni.
u nas tez są ziemniaki na wigilię, zawsze. i w ogole zawsze mnie bawi jak zaczyna się rozmowa o zwyczajach regionalnych, i wszyscy robią na siebie wielkie oczy, bo na drugim koncu polski jest inaczej niz u nas....kuoniec swiata.
a bo u nas to wczoraj wyszlo szczegolnie smiesznie bo mielismy studencka wigilijke u znajomych... i kazdy z innego konca polski na co innego na stole sie dziwil
Avadakedaver
18.12.2008 22:05
a wy tez wiecie co dostaniecie pod choinke od gwiazdora?
tzn u nas jest gwiazdor, u was pewnie świety mikołaj.
świety mikolaj przychodzi 6, gwiazdor ma wyzszy lvl i daje lepsze prezenciochy.
pepeljuga
18.12.2008 22:12
na śląsku 15 potraw?
pierwsze słyszę.
już nawet 12 to marnotrawstwo, no chyba, że ktoś ma dużą rodzinę. u mnie jak się kiedyś robiło 12 potraw to potem to jedliśmy przez tydzień... i już nie było tak fajnie. dlatego teraz robimy tylko te tradycyjne potrawy, które domownicy koniecznie chcą zjeść. i tak jest dużo.
właśnie to, że te 12 potraw sie je przez nastepny tydzien jest najlepsze! nie trzeba sie martwic gotowaniem. zadne marnotrawstwo, nic sie nie wyrzuca, bo wszystko zezremy we czworke :>
i ja wiem, co dostana inni, ale nie wiem, co dostane ja, wyrazilam zyczenie, ale czy sie spelni, to sie okaze dopiero

a i ten, moi rodzice sie dlugo nie mogli zdecydowac, czy w naszym domu ma przynosic aniolek czy gwiazdor i stanelo na tym, ze prezenty sie pojawiaja pod choinka (co swoja droga jest najblizsze rzeczywistosci

)
u mnie pod choinkę prezenty przynosi Aniołek, a pod poduszkę Św. Mikołaj.
prezenty otwiera się zawsze po kolacji, przy słodkim.
na stole mamy ok 12 dań, min rybę po żydowsku, karpia, barszcz czerwony z uszkami, kapustę smażoną z grzybami, pierogi z serem, pierogi z kapustą i grzybami smażone, kutię, pierogi ze śliwką (nie knedle!), kompot z suszu i różne ciasta.
QUOTE(Lilith @ 18.12.2008 21:21)
u mnie pod choinkę prezenty przynosi Aniołek, a pod poduszkę Św. Mikołaj.
jaaa, ale dziwinie :]
harolcia
18.12.2008 22:28
Za największą 'dziwność' uważałam zawsze fakt, że wszędzie podawali jako typowe świąteczne potrawy kutie i kluski z makiem, a u nas nigdy tego nie było... Zawsze chciałam tego spróbować i nawet w tym roku byłam skłonna kupić sobie kutię gotową w puszce i ją zjeść! No ale puszka była ogroooomna i stwierdziłam, ze jak mi nie zasmakuje, to nie wiem, co z tym zrobię^^
Niestety w większości wiem, co dostanę pod choinkę... Żeby nietrafionych prezentów nie było...
I chyba nigdy nas nie było 12 dań, jakoś tak nie wychodzi. Podstawą są zawsze pierogi (które w tym roku sama zrobię^^) i barszcz z uszkami. Na to się czeka cały rok.
Zdecydowanie św.Mikołaj!
owczarnia
18.12.2008 22:30
U nas był Gwiazdor zawsze, jak u Avady. Mikołaj na Mikołaja, Gwiazdor na Gwiazdkę i prezenciochy zgadza się, bardziej wypasione.
Tradycyjnie staramy się ukrywać przed sobą wzajemnie co kto dostanie na Gwiazdkę, i w sumie zawsze przynajmniej część prezentu jest zaskoczeniem. W tym roku umieram ze szczęścia, bo caałe Święta spędzimy wreszcie sami, raz w życiu hurra. Kuba tylko pewnie skoczy do babci na Wigilię na chwilę, ale tak poza tym to kameralnie my, Kuba + choinka. No i żaaaareeeełko. Z wiekiem człowiek uczy się doceniać te wszystkie dziwaczne potrawy, jako dziecko też barszczu z uszami nie ruszyłam, matka mi łazanki specjalnie robiła do niego, na rybę ledwo zerkałam, o żadnych tam kutiach nawet nie wspominając. A teraz za taki barszczyk z prawdziwymi uszkami dam się pokroić, rybka to samo. W każdych ilościach. Kluseczki z makiem? Mniam.
Ale najlepsze z tego wszystkiego jest to, że w tym roku nareszcie nie będę zmuszana do dzielenia się opłatkiem. Mało czego tak nie znoszę, jak tego, zresztą mój ślubny i dziecko też - wszyscy z tego samego powodu (sztuczność sytuacji, dukanie życzeń, a żadne z nas nie lubi tego robić głośno, itede) - więc nikomu brakować tej atrakcji nie będzie. My sobie życzymy, że tak się wyrażę, cały rok, i cała nasza trójka o tym wie. Aczkolwiek opłatek w smaku owszem, lubię.
managarm
18.12.2008 22:32
Kutia FTW!
harolcia
18.12.2008 22:36
QUOTE(owczarnia @ 18.12.2008 21:30)
Ale najlepsze z tego wszystkiego jest to, że w tym roku nareszcie nie będę zmuszana do dzielenia się opłatkiem. Mało czego tak nie znoszę, jak tego, zresztą mój ślubny i dziecko też - wszyscy z tego samego powodu (sztuczność sytuacji, dukanie życzeń, a żadne z nas nie lubi tego robić głośno, itede) - więc nikomu brakować tej atrakcji nie będzie. My sobie życzymy, że tak się wyrażę, cały rok, i cała nasza trójka o tym wie.
A ja właśnie chyba najbardziej to lubię. Jakoś tak, to taka magiczne chwila dla mnie. Za chwilę wyjdę tu na jakąś sentymentalistkę, ale coś w tym jest, że łamiąc się opłatkiem łamie się też pewne bariery. I nawet te oklepane życzenia (które też się składa w ciągu roku) nabierają innego wyrazu.
Btw - u nas na Wigilii same baby będą
pepeljuga
18.12.2008 22:52
ale potrawy wigilijne najlepiej smakują w wigilię! a następny tydzień się je to właśnie dlatego, że nie wypada wyrzucić.
u nas Mikołaj 6 grudnia, Aniołek w Wigilię
u nas to właściwie Mikołaj na dwa etaty, chociaż powiedzenie: Gwiazdor, pod koniec grudnia nikogo nie dziwi
Jestem przerażony i zafascynowany tym co tutaj czytam :) Serio, przeraża mnie fakt, że nie potrafię sobie wyobrazić innej wigilii, niż taka, jaka jest u mnie w rodzinie (ziemniaki w wigilię? :P), co tylko po raz kolejny pokazuje mi jak można być strasznie ograniczonym przez tradycję. A fascynuję mnie chyba wszystkie wasze opisy świąt :)
u nas zawsze są pierogi z kapustą i z grzybami - dużo, a w jednym babcia chowa grosik. mówi się, że kto znajdzie grosik ten będzie miał pieniądze w następnym roku. moja mama ma wyjątkowe szczęście, znalazła już 3 razy...
owczarnia
18.12.2008 23:19
QUOTE(harolcia @ 18.12.2008 21:36)
A ja właśnie chyba najbardziej to lubię. Jakoś tak, to taka magiczne chwila dla mnie. Za chwilę wyjdę tu na jakąś sentymentalistkę, ale coś w tym jest, że łamiąc się opłatkiem łamie się też pewne bariery. I nawet te oklepane życzenia (które też się składa w ciągu roku) nabierają innego wyrazu.
Wiesz co, to chyba zależy od rodziny, od atmosfery, no, od charakteru danej osoby też... Ja jakoś tak nie umiem być wylewna, owszem, co innego paplanina taka na codzień, ale co innego na poważnie. Zresztą, jak już tak całkiem szczerze mam powiedzieć, to za matką nigdy nie przepadałam specjalnie, z ojcem kontakt słabiutki (nie dość, że pływający, to jeszcze niespecjalnie blisko się trzymaliśmy), rodzeństwa brak, a pozostała rodzina zawsze jakoś tak z daleka. Na Wigilii u ciotki byliśmy (a właściwie byłyśmy, bo we dwie z matką tylko, ojciec tradycyjnie na morzu) raz w życiu, u nas chyba nigdy nikt nie był. Stąd sztucznie i niezręcznie się czuję składając w takiej chwili życzenia, kojarzą mi się z wymuszoną formułką i zerową szczerością. Mój mąż ma podobne doświadczenia z domu, a ponadto w charakterze zakodowaną awersję do wszelkich spędów i uroczystości, więc takie troszkę z nas kaleki

. Kuba wiadomo - nastolatek, gdzie mu tam do życzeń i tym podobnych, zresztą siłą rzeczy nie ma wzorców. Czasem (a właściwie to nawet często) zazdroszczę ludziom z dużymi, trzymającymi się razem rodzinami. Wiadomo, że kłótnie są i różne niesnaski, ale jest i serdeczność, i atmosfera. Oczywiście pod warunkiem, że są naprawdę blisko i jest to naprawdę rodzina, w każdym tego słowa znaczeniu.
QUOTE(Neonai @ 18.12.2008 22:18)
u nas zawsze są pierogi z kapustą i z grzybami - dużo, a w jednym babcia chowa grosik. mówi się, że kto znajdzie grosik ten będzie miał pieniądze w następnym roku. moja mama ma wyjątkowe szczęście, znalazła już 3 razy...
a Twoja babcia to najpierw odkaża czy coś?
mnie to dzielenie sie oplatkiem jakos wzrusza przy calym tym, jak mnie jednoczesnie irytuje... bo jest troche tak, jak opisuje owca, to wszystko takie sztuczne i sztywne, nikt tak naprawde nie umie sobie prawdziwych zyczen zlozyc i jest zawsze niezreczne "szczescia zdrowia pomyslnosci", takie nieporadne - ale jednak mnie wzrusza.
harolcia
18.12.2008 23:30
Rzeczywiście, jak się patrzy z tej strony, to jakoś się nie dziwię Twojemu braku przywiązania do opłatka. U nas to był jakoby punkt kulminacyjny całego dnia. W mojej rodzinie nie zwraca się uwagi np na aż takie śpiewanie kolęd, czy czytanie Pisma Św., ale opłatek musi być i basta!
Kartofle na Wigilię odpadają. Osobiście nie przepadam też za kompotem z suszonych owoców.
A u nas pod talerzykiem cioteczki kładą dla każdego grosik i łuskę rybią, na przymnożenie kasy;).
Tak mi się przypomniało, że moje babcia kiedyś mówiła, żeby w wieczór wigilijny wyjść na zewnątrz i słuchać skąd psy szczekają, bo z tej strony nadejdzie przyszły mąż...
Edit. Przez te wszystkie potrawy głodna się zrobiłam...
QUOTE
u nas zawsze są pierogi z kapustą i z grzybami
*mlask*
QUOTE(asiatal @ 18.12.2008 22:24)
QUOTE(Neonai @ 18.12.2008 22:18)
u nas zawsze są pierogi z kapustą i z grzybami - dużo, a w jednym babcia chowa grosik. mówi się, że kto znajdzie grosik ten będzie miał pieniądze w następnym roku. moja mama ma wyjątkowe szczęście, znalazła już 3 razy...
a Twoja babcia to najpierw odkaża czy coś?

toż chyba te pierogi się we wrzątku gotuje...
em - mam podobnie w sumie.
LilienSnape
18.12.2008 23:54
o tak. u nas pierogow z kapusta i grzybami zawsze najwiecej. ale i tak zawsze za malo.
a dzielenie sie oplatkiem ? nie zdecydowanie nie lubie tego. chetnie bym to obeszla ale niestety sie nie da.
jak teraz tu zaczęliście opowiadać o tych pierogach z grzybami i barszczykach to przynajmniej nie muszę jeść teraz kolacji. Tania jestem w eksploatacji
owczarnia
19.12.2008 00:36
QUOTE(harolcia @ 18.12.2008 22:30)
Rzeczywiście, jak się patrzy z tej strony, to jakoś się nie dziwię Twojemu braku przywiązania do opłatka. U nas to był jakoby punkt kulminacyjny całego dnia. W mojej rodzinie nie zwraca się uwagi np na aż takie śpiewanie kolęd, czy czytanie Pisma Św., ale opłatek musi być i basta!
Kolęd nie śpiewało się u nas nigdy w życiu, o Piśmie nawet nie wspominając. Mama wywracała przy opłatku oczami uśmiechając się znacząco i rzucając uwagę w rodzaju "żebyś była grzeczniejsza", ja bąkałam cokolwiek myśląc tylko o prezentach. I tyle. Punktem głównym, jedynym w zasadzie tworzącym naprawdę świąteczną atmosferę, zawsze była choinka i do dziś mi tak zostało.
Jakie macie techniki ubierania

?
słucham Ciebie (czy może czytam), Owczarnio i aż mnie dziw bierze, że wyrosłaś na taką fajną i porządną kobietę.
technika ubierania choinki: najpierw lampki. Dużo i kolorowo. Chyba z sześć kompletów na ok 1,80 choinkę. Następnie takie srebrne grube łańcuchy. Potem bombki. Dużo i kolorowo. Kit, że większość z nich jest w wieku mojego ojca. A ja od kilku lat mam dziwny zwyczaj zapisywania na kartonie od ozdób choinkowych datę i godzinę ubrania i rozebrania choinki. I jeszcze jakiś tekst w stylu "pada śnieg" chociaż ostatnio to chyba bardziej "brak białych świąt".
Avadakedaver
19.12.2008 00:52
u mnie nie musi byc karpia. w sensie dla mnie, dla moich rodzicow owszem.
dla mnie nie ma swiat bez
przede wszystkim pierogow z kapustą i grzybami
zupy grzybowej (której zawsze jest za mało)
no i coca coli.
po kolacji, przy słodkim, rozpakowujemy prezenty ktore standardowo sasiad zostawia pod drzwiami i dzwoni dzwonkiem. wczesniej ze wzgledu na brata, jeszcze wczesniej ze wzgledu na mnie, a teraz to juz tradycja.
zawsze rodzice ubieraja choinke, ja tego nie lubie. zawsze mnie to męczy psychicznie. nie wiem dlaczego.
LilienSnape
19.12.2008 01:03
u mnie bez karpia i bez zupy owocowej swiat nie ma. o nie.
bez coca coli rowniez. no bo bez niej nie ma niczego.
a no i choinka. bez niej nie poczulabym tych swiat. tej atmosfery.
niestety w tym roku ominelo mnie jej ubieranie.
i nie zdziwiwlo mnie to ze wyglada tak samo jak co roku.
czerwono-zlota. pomimo tego ze zestawienie tych kolorow, patrzac na nie od kilku lat, moze sie znudzic to chyba nie skusilabym sie na przyodzianie choinki w inne barwy. te sa takie cieple.
avalanche
19.12.2008 01:06
fajnie wam wszystkim ogólnie...
mam podobnie z choinką co Avada. też mnie to męczy. może ta choinka za duża (ale co roku ta sama, bo sztuczna) i mi się już ogólnie nie chce niczego. i ubieramy ją dzień przed Wigilią, albo w Wigilię - różnie. zwykle wisi na niej za dużo kolorowych łańcuchów...i kilka rodzajów lampek. bombek nie ma gdzie wieszać. mojego psa ciekawią bombki i lubi czasem poszturchać nosem z kanapy jak dosięgnie i go jakaś zafrapuje.
ha, no u nas zawsze była podniosła atmosfera od rana.
ostatnie sprzątanie, gotowanie i pieczenie, ubieranie choinki (dawniej z Martą robiłyśmy zabawki i aniołki z masy solnej i papierowe łańcuchy, teraz nia ma juz na to czasu niestety), a z pierwszą gwiazdką siadamy do stołu, składamy sobie życzenia i zawsze jakos tak spontanicznie, dużo jest śmiechu przy tym no a potem tata czyta Pismo Św. i lecą kolejno ryba na zimno, barszcz z uszkami, karp, pierogi, kapusta i słodkie i przy słodkim kolędy i prezenty. ze śpiewaniem kolęd nigdy większego problemu nie mieliśmy, bo tata ma świetny głos i babcia także, więc zawsze intonowali.
no i o 24 pasterka i na piechotę w śniegu, czego w tym roku zapewne zabraknie
1. Wolę Wielkanoc, ale to nic nie ujmuje Bożemu Narodzeniu, które też uwielbiam. Ale Wielkanoc ma taki trochę niedoceniany power i uwielbiam te pieśni i fakt, że wiosna idzie. No ale na temat.
2. Gwiazdor to w ogóle chyba na pruskich albo sowieckich bagnetach tu przyjechał i ssie po całości, sorry fani Gwiazdora. Jak to-to w ogóle wygląda? Św. Mikołaj przynosi prezenty w nocy z 5 na 6 grudnia. Pod choinkę od dzieciństwa wiedziałem, że to są od siebie na wzajem. W sensie żadnych Wróżek, Djadja Maroza ani nic.
3. Z daniami wigilijnymi jest raczej tradycyjnie, z lekkimi odstępstwami. Nigdy u nas w domu nie przyjęła się kutia ani kluski z makiem, pierwszy raz kutii spróbowałem rok temu chyba i nie doznałem. Za 'słodkie' zawsze robią ciasta drożdżowe a to z makiem właśnie, a to z kakaem, a to z orzechami, albo z dynią (rewelacja!). Są zawsze dwie zupy - barszcz czerwony z uszkami i żurek/zupa grzybowa (nie, że albo albo, tylko to jest jedna zupa, taki jakby żurek grzybowe, wiecie co mam na myśli nie? pyszne w każdym razie), potem kapusta z grochem, pierogi z kapustą i z grzybami, karp smażony, karp po żydowsku, pierogi z suszonymi śliwkami i kompot z tychże śliwek. Zawsze są jaja z moich kuzynem, który de facto lubi tylko barszcz czerwony, hehe. Ja tak czy inaczej błogosławię tą tradycję z postem, bo inaczej cała polska wpierdalałaby schab ze śliwką i ot, cała Wigilia. No a potem placki drożdżowe. Nie wychodzi 12, ale tym się jakoś specjalnie nie przejmujemy nigdy.
4. Najpierw jest modlitwa i fragment Pisma Świętego, ś.p. Dziadek zawsze powinien był czytać, ale nie chciał, więc ojciec, ale nie chciał i zawsze czytam ja, co mnie żenuje. Umiem ten fragment już na pamięć. Ale no powinien ktoś starszy, czuję się kretyńsko, że akurat ja. Opłatek mnie stresuje, ale myślę, że to tak ma być. Jak coś jest zbyt naturalne, to często właśnie jest tak szczere, że aż wcale. Nie wiem czy zrozumieliście, chyba nie umiem jaśniej. Wysiłek emocjonalny jaki trzeba w te życzenia włożyć jest wiele wart według mnie.
5. Kolędy to jest w ogóle absolutna podstawa. Boleję, że z roku na rok jakoś coraz krócej śpiewamy i tak żeby już skończyć jakby. Jak jest u nas to coś tam akompaniuję, intonuje zwykle mój ojciec, bardzo to dla mnie wzruszające i no. Z Pasterką bywa różnie. Czasem się pozbieramy, czasem nie zdążymy i idziemy do kościoła już w dzień następny. Bo wiecie, my nie zaczynamy z pierwszą gwiazdką. To tak nierealne, że aż zabawne, jak się zna moją rodzinę. Zaczynamy o 19. Jak dobrze pójdzie.
6. Gwiazdor ssie. Poważnie.
avalanche
19.12.2008 01:39
mam podobnie z Wielkanocą. ale. byle do wiosny ;-)
pomyślałam sobie tak o choince jeszcze i to w sumie jedyny element świat, który jeszcze odczuwam. ale tylko jak się siedzi w zapalonymi lampkami i zgaszonym światłem w pokoju. ładnie lśni wszystko wtedy, są śliczne odblaski.
opłatek może być, chociaż nie lubię tego punktu wieczoru. życzenia są sztampowe a ja mam odruch ucieczki przed wszelkimi uściskami i całowaniami.
a, i prezentów nie dajemy już sobie, w sumie mi nie żal. potrzeba mi raczej zmian w życiu i pogodniejszego nastroju dla siebie i oby to się spełniło... a z rodziną spotykamy się w niepełnym składzie z powodu niesnasek rodzinnych. i mamy wigilię na dwie tury, bo dziadkowie schorowani i nie można się razem spotkać, tylko fragmentarycznie trzeba.
no i tyle. niech już zima minie.
ale wcześniej Sylwester