Właśnie o to mi chodziło - ktoś ma jedną cechę pasującą do schematu i od razu się go mu podporządkowuje. Chciałam po prostu zauważyć, że nie ma w tej książce czystej MarySue ani postaci zupełnie wolnej od cech z tego schematu. I myślę, że by nazwać Ginny Mary Sue, trzebaby najpierw udowodnić, że wszystkie założenia definicji (jednej z wielu) są w jej osobie spełnione. (dlaczego tak sądzę? ta definicja jest zbudowana na zasadzie koniunkcji, a koniunkcja jest prawdziwa wtedy i tylko wtedy kiedy wszystkie jej zdania są prawdziwe ;p)
Ginny byłaby MS gdyby od pierwszego pojawienia się w książce od razu podbiła serca wszystkich, była piękna, utalentowana, umawiała się z facetami, podczas bitew z Voldemortem zawsze pojawiała się w środku walki, by w spektakularny sposób uratować wszystkich i wszystko, a wówczas Potter wziąłby ją w ramiona etc.
Mary Sue ma być postacią karykaturalną. Ma to być osoba, która budzi smiech u czytelnika, mimo że opowiadanie nie jest komedią.
QUOTE
Akurat chwytu z zaprzyjaźnieniem się z rodzeństwem w tym wypadku nie trzeba było stosować, ponieważ Hermiona znała Ron.
Nie wystarczy znać i nie chodziło mi o zapoznanie się. Przyjaciółka taka jak Ginny mogła Hermionie duuużo powiedzieć o swoim starszym bracie i to miałam na myśli.