Przepraszam, że tak długo zwlekałem, ale
zabrakło mi czasu, aby coś napisać. Mam nadzieję, że ten part się Wam
spodoba.
Pozdrawiam i życzę miłej lektury.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
*************
Harry otworzył oczy i odwrócił
się na plecy. Polanka, na której wylądował była tak mała, że gałęzie z
pobliskich drzew tworzyły nad nią dach, który przepuszczał tylko niewielkie
smugi światła. Chłopiec podniósł się powoli i zaczął rozcierać głowę.
Rozglądał się po polanie wypatrując wyjścia lub jakieś ścieżki, ale nic
takiego tam nie było. Jedynie pomiędzy drzewami płynął malutki strumyk,
który ginął pomiędzy drzewami. Harry podszedł do niego i nachylił się, aby
wziąć trochę wody i obmyć sobie twarz. Próbował przypomnieć sobie co stało
się przed tym jak wylądował w tym lesie i zanim stracił przytomność. Nagle
wyprostował się gwałtownie i podbiegł do miejsca, w którym leżał. Rozejrzał
się i wypatrzył różdżkę. Podniósł ją i podszedł do skraju polany. Musiał być
bardzo daleko od zamku, ponieważ nie widział nic, prócz drzew, ani trochę
wolnej przestrzeni. Po chwili wyprostował prawą rękę i powiedział:
-
Avada Kedavra!Zielone światło wystrzeliło z reóżdżki i
pomknęło w kierunku drzew spalając je i łamią tworząc wąską, acz wyrazistą
ścieżkę. Harry ruszył nią. Przez długi czas wędrował, aż doszedł do kolejnej
polany, tym razem o wiele większej. Po środku polany widniała sadzawka.
Chłopiec podbiegł do niej i zatrzymał się jak wryty. W gładkiej tafli wody
nie odbijało się nic. Ani drzewa, ani chmury ani nawet jego twarz. Odszedł
od zbiornika nie wiedząc co może się stać. Schylił się po niewielki kamień i
rzucił nim prosto w sadzawkę. Kamyk bez wątpienia wpadł do wody, ale nie
pokazały się na niej żadne oznaki tego, że coś w nią wpadło. Harry ponownie
wyciągnął swoją różdżkę, i celując w wodę rzekł:
-
Incendio!Kiedy tylko szkarłatne płomienie dotarły do głatkiej
tafli woda znikła, a z dziury, w której niegdyś się znajdowała wystrzelił
blado-niebieski słup energii. Chłopak cofną się szybko i potknął o korzenie
bardzo dorodnego dębu. Wpadł w wysoką trawę nieopodal brzegu polany. Patrzył
na słup i zastanawiał się co takiego to coś robi, kiedy nagle, z wnętrza
owej energii przemówił głos:
- Czego tu szukasz młody Potterze?
Harry
wstał i powoli podszedł do miejsca, z którego wydobyły się słowa.
- Ja
niczego nie szukam. Po prostu byłem ciekaw co się stanie. Ja, przepraszam -
zakończył nie wiedząc co powiedzieć dalej.
- Nic nie szkodzi - odrzekł
głos. - Czy jest coś, o co chciałbyś się mnie zapytać?
- Eee... Tak. Są
takie dwie rzeczy - odpowiedział niepewnie chłopak.
- Słucham.
- Kim
albo czym jesteś?
Zapadła cisza, jakby owy głos zastanawiał się nad
odpowiedzią.
- Jestem pradawnym źródłem energii i wiedzy. Istoty, które
potrafię stworzyć zdobywały wiedzę i przekazywały ją mnie. Żyję w tym lesie
od około trzech tysięcy lat. Wiem i widziałem więcej niż Lord Voldemort,
twój nauczyciel Albus Dumbledore, a nawet więcej niż założyciele Hogwartu.
Jakie jest następne pytanie?
- Czy, mógłbym cię prosić, abyś wskazał mi
drogę do Kwatery Głównej Szwadronu Feniksa?
- Mogę wskazać, ale czy nie
lepiej byłoby, gdybym cię od razu tam przeniósł Harry?
- A możesz to
zrobić? Jeżeli tak, to bardzo proszę! - krzyknął Harry bardzo
szczęśliwy.
- Zamknij oczy i przygotuj się do podróży. A, i jeszcze
jedno, odwiedź mnie jeszcze kiedyś, dobrze?
- Obiecuję - powiedział
Harry, a wtedy rozbłysło szkarłatne światło i Harry znalazł się na błoniach
okalających zamek. Otrzepał szatę z ziemi i błota i usłyszał przytłumiony
głos:
- Tylko nie zapomnij o mnie Harry.
- Nie zapomnę - powiedział
stanowczo chłopak i wszedł do zamku. Bardzo szybko znalazł się przy drzwiach
do Sali Jadalnej, otworzył je i ujrzał Syriusza i Karolinę siedzących przy
stole razem z Lupinem, Dumbledore'm i Moody'm.
- Harry! -
wrzasnął Minister Magii i podbiegł do swojego chrześniaka. - Gdzie byłeś
cały ten czas?!
- Jeżeli dasz mi złapać oddech to wszystko wam
opowiem - odpowiedział Harry i uśmiechnął się siadając pomiędzy dyrektorem a
Karoliną.