Mam skłonność do zaznaczania w książkach swoich ulubionych fragmentów z tymi śmiesznymi włącznie

cytuje więc:
Tom 2 strona 249 rozdział 13 (...) – Moje słodkie kupidyny, niebiańscy posłańcy! – zawołał rozpromieniony Lockhart. – Dzisiaj będą krążyć po szkole, rozdając wam walentynkowe kartki! I na tym nie koniec zabawy! Jestem pewny, że moi szanowni koledzy chętnie się do niej przyłączą! Dalej młodzieży, nie wahaj się poprosić profesora Snape’a, by puścił w obieg eliksir miłości! A jeśli już jesteśmy przy tym temacie, to zapewniam was, że profesor Flitwick wie więcej o zaklęciach wprowadzających w upojny trans niż jakkolwiek inny czarodziej! Nuże, stary szelmo pokaż im, co potrafisz!
Profesor Flitwick ukrył twarz w dłoniach. Snape wyglądał jakby zamierzał podać truciznę pierwszej osobie, która go poprosi o eliksir miłości. (...)
tom 2 strona 85 rozdział 5 (...) - Może jest chory! – szepnął Ron z nadzieją.
- Może sam odszedł – mruknął Harry. – bo znowu nie dali mu obrony przed czarną magią!
- Albo może go wylali! – zawołał Ron. – Przecież nikt go nie znosi, więc...
- A może – rozległ się lodowaty głos tuż za nimi. – czeka, żeby usłyszeć, dlaczego wy dwaj nie przyjechaliście pociągiem razem z innymi. (...)
tom 3 strona 301 rozdział 14 (...) - Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape’owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi (...)
(...) - Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem (...)
(...) - Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie jak taki kretyn mógł zostać profesorem (...)
(...) - Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape’owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy bo kleją się od łoju (...)
- A więc to tak... – powiedział cicho Snape. (...) - Lupin! – zawołał w stronę ognia. – Proszę cię na słówko! (...)
tom 3 strona 388 rozdział 19 (...) - Ron... czy nie byłem twoim przyjacielem... twoim ulubionym zwierzątkiem? Nie pozwolisz, żeby mnie zabili, prawda? Jesteś po mojej stronie?
Ale Ron wpatrywał się w niego z obrzydzeniem.
- A ja ci pozwoliłem spać w moim łóżku! (...)
tom 4 strona 493 rozdział 25 (...) – Wracaj do łóżka Snape.
- Nie będziesz mnie nigdzie wysyłać! – syknął Snape (...) – Mam takie samo prawo do grasowania po tej szkole po zmroku jak ty!
- No to grasuj stąd (...)
tom 5 strona 454 rozdział 19 (...) - ... i znów piękny atak tłuczkiem... to Fred Weasley, nie to George Weasley, co za różnica...
tom 5 strona 785 rozdział 31 (...) Harry podniósł różdżkę, patrząc prosto na Umbridge, i wyobraził sobie, że wyrzucają ją ze szkoły.
- Expecto patronum!
I mam jeszcze kilka fragmenów z polskiego tłumaczenia fanowskiego, które w porównaniu z dowcipem w oryginalnej książce gdzieś zaginęły... (…) – Lupin był grzecznym chłopcem, on dostał odznakę.
- Myślę, że Dumbledore mógł mieć nadzieję, że będę w stanie wyćwiczyć trochę kontroli nad moimi najlepszymi przyjaciółmi – powiedział Lupin – Muszę z trudnością przyznać, że zawiodłem go przeraźliwie. (…)
(…) – A ja nie jestem bardzo popularnym gościem na obiadach dla większości społeczności – powiedział Lupin – Ryzyko zawodowe bycia wilkołakiem. (…)
(…) – Wasi poprzedni nauczyciele tego przedmiotu pozwalali wam być może na większą swobodę, ale że żaden z nich no może z wyjątkiem profesora Quirrella, który przynajmniej trzymał się tematów odpowiednich do waszego wieku, nie przeszedłby pomyślnie ministerialnej inspekcji.
- O tak, Quirrell był świetnym nauczycielem – odezwał się głośno Harry – Miał tylko to drobne niedociągnięcie w postaci Lorda Voldemorta sterczącego z tyłu jego głowy! (…)
(…) – Nudzi mi się – oznajmił Syriusz – Chciałbym, aby była pełnia.
- Może ty byś chciał – odpowiedział Lupin ponuro zza swojej książki.
(…) – Oczywiście, ze zachowywał się trochę jak kretyn – oznajmił żywo Syriusz – Wszyscy byliśmy kretynami! No dobrze… Lunatyk może nie tak bardzo – powiedział uczciwie spoglądając na Lupina. (…)
(…) – Podobało ci się pytanie dziesiąte Lunatyku? – zapytał Syriusz
- Nawet bardzo – odparł rześko Lupin – podaj pięć oznak, które identyfikują wilkołaka. Rewelacyjne pytanie.
- Myślisz, że udało ci się podać wszystkie oznaki? – zapytał James z udawaną troską.
- Myślę, że tak – odpowiedział poważnie Lupin – po pierwsze siedzi na moim krześle, po drugie nosi moje ubranie, po trzecie nazywa się Remus Lupin. (…)
Upssss... trochę dużo tego wyszło....