Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: I Believe In A Thing Called Love
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > Kwiat Lotosu
Pages: 1, 2, 3, 4
Kitiara
Któryś z kolejnych moich opowek.

Długi jak diabli
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />

/>Występuje tu między innymi paring: Hermiona/Draco - ostrzeżenie dla tych,

którzy mają na nich uczulenie.
Pisałam to z myślą opowiadaniu

erotycznym, lekkim, prostym, nieskomplikowanym odbiorze i z dużą dawką

humoru. Mam nadzieję, że mi się udało stworzyć takie przyjemne i zaskakująco

długie (nawet dla autorki) czytadło z happy endem.
Ostrzegam, że od

rozdziału czwartego zaczynają się sceny erotyczne i jest ich dosyć sporo.

Autorka ponadto nie bawi się w owijanie w bawełnę, tak zwane i pisze wprost,

chociaż oczywiście bez wulgaryzmów i z ogromną starannością o zachowanie

dobrego smaku.
Milutkiej lektury.


Rozdział I

/>NOWA


Czarnowłosa dziewczyna uczesana w pyszny warkocz

sięgający pośladków była urzekającym zjawiskiem. Była piękna i miała cudne,

kobiece kształty. Czarne, niskie i obcisłe biodrówki opinały pośladki i

odsłaniały jędrny brzuch z kolczykiem w pępku.
Nieznajoma wyciągnęła z

podręcznej torebki papierosy i uchyliła okno w korytarzu pociągu Hogwart

Express. Jej biała, raczej kusa bluzka, podkreślała jędrny i zdecydowanie

duży biust...
„Bogini” – pomyślał wysoki, przystojny

brunet, stojący dwa okna dalej.
Harry gapił się jak zahipnotyzowany.

Skończył palić, ale nie wszedł do swojego przedziału. Wyciągnął kolejnego

papierosa, tylko po to, żeby sobie na nią popatrzeć. A było na co.
Jak

on chciał z nią zagadać, tylko nie potrafił....
On, który pokonał

samego Voldemorta w czerwcu bieżącego roku, nie wiedział jak zagadać z

dziewczyną, która spokojnie paliła parę metrów od niego.
„Bogini

– pomyślał znowu – bogini w ludzkim ciele.”
Gdyby

Harry wiedział jak sam wygląda i jak na niego patrzą dziewczyny, może byłoby

mu dużo łatwiej. Ta jego chorobliwa nieśmiałość... Skrzywił się na myśl o

niej.
Miał na sobie zielony podkoszulek, który podkreślał jego oczy i

granatowe, dopasowane dżinsy. Ciotka nie mogła mu już wciskać starych rzeczy

Dudleya. Były dużo za szerokie i zdecydowanie za krótkie, jeżeli chodziło o

spodnie. Harry miał długie nogi. Długie, zgrabne nogi, chociaż nie tak

zgrabne jak jego blond rywal ze Slytherinu... i bardzo kształtny, jędrny

tyłeczek.
Petunia musiała mu kupować „nowe” rzeczy w...

lumpeksach...
Ale i tam można było czasem znaleźć coś ciekawego.

/>Harry urósł przez wakacje całe dwanaście centymetrów i miał dosyć

imponujący wzrost 188 centymetrów.
Chociaż co to było przy 198

centymetrach Snape’a, albo o dziesięć centymetrów wyższego

Dumbledore’a? O Hagridzie nawet nie wspominając.
Włosy sterczały

mu jak zwykle na wsze strony, ale były trochę dłuższe i wyglądały dosyć

uroczo. Rysy twarzy lekko mu się wyostrzyły i nabrały wyrazistości. Harry

był przystojniejszy od swojego świętej pamięci ojca. Jego oblicze miało w

sobie bowiem pewną delikatność i słodycz, której brakowało Jamesowi, i które

nadawały jego męskim rysom dozę chłopięcości.
Tak, gdyby Harry był

własnym ojcem, pewnie nie miałby problemu, żeby z nią zagadać. Ale on był po

prostu sobą. Nieśmiałym wobec kobiet chłopakiem.
Prawiczkiem...

/>Tak...
Nawet Ron już nie był niewinny... ba, nawet Neville stracił

cnotę pod koniec roku szkolnego i to z kim? Z Pansy Parkinson, która przez

pierwsze dwa miesiące szóstego roku miała bardzo burzliwy romans z

Malfoy'em, a później musiała sobie zrobić pół roku przerwy, żeby

ochłonąć i wziąć się za Neville'a. Longbottom wyrósł i wyprzystojniał. I

nie był już taką łamagą.
A jego dziewczyna już nie była podobna do

mopsa. Pansy była bardzo ładna i, co się okazało przy bliższej znajomości

– inteligentna.
A on nawet na randki się nie umawiał. Miał uraz

po wiecznie beczącej i niezadowolonej ze wszystkiego Cho Chang. I był tak

cholernie nieśmiały.
Boże... całował się tylko raz w życiu, prawie dwa

lata temu i to była totalna porażka. Chang w ogóle była totalną porażką...

zaczął się nawet poważnie zastanawiać nad swoimi preferencjami

seksualnymi... aż do teraz .
Ale bóstwo przed nim nie było Cho,

chociaż też miało czarne włosy, to na tym podobieństwo się kończyło.

/>
- Dużo palisz – niski, ciepły, lekko zachrypnięty, seksowny

głos należał niewątpliwie do bóstwa.
- Eee... ty tak do mnie? –

zaczął jak zwykle z powalającą elokwencją.
„Ale kaszana”

– pomyślał od razu.
- A widzisz tu jeszcze kogoś? –

nieznajoma zaciągnęła się głęboko patrząc mu prosto w oczy. Jej oczy były

piękne. Ogromne, czarne i bezdenne... nieprzeniknione... i ich oprawa.

Grube, czarne i długie rzęsy wywinięte do góry. Bez śladu makijażu. Te rzęsy

były jej chlubą. I brwi. Regularne, ładnie wyprofilowane brwi nie wymagające

zbyt częstych poprawek.
- No, trochę palę...
„Pieprzę

głupoty.”
- Widzę. Jednego od drugiego. Masz jakieś zmartwienie?


- Eee. Chyba nie...
Dziewczyna zaśmiała się wdzięcznie. Miała

cudowny, gardłowy, raczej niski śmiech z chrypką.
Harry'ego

przeszły ciarki od tej chrypki.
- Widzę, że nie jesteś zbytnio

wygadany, co? – wydawała się rozbawiona, ale i przyjaźnie nastawiona

do niego. Zagasiła peta o framugę okna i wywaliła, a gryfon poszedł w jej

ślady.
- Jakie palisz? – zapytała od niechcenia.
Harry

patrzył na jej długie, zgrabne palce, zakończone schludnie wymalowanymi na

czarno paznokciami.
- Camele – żałował, że jest taki nieśmiały.


- Marlboro są dużo lepsze – powiedziała marszcząc mały, zgrabny

nosek i patrząc na niego uważnie.
- Mugole są wspaniali. Wymyślają

tyle fajnych, przydatnych rzeczy – rzuciła nagle – na przykład

Internet, słyszałeś o czymś takim? – w jej głosie zabrzmiało szczere

zainteresowanie.
- Owszem – lakonicznie odrzekł chłopak –

mieszkam u mugolskich krewnych.
- Rozumiem – skinęła głowa.

/>- A co do fajek. Nie stać mnie na lepsze. To znaczy nie mam tyle funtów,

żeby sobie lepsze kupić. I tak cudem jest, że naciągam wuja na te Camele...

Wymieniłem trochę kasy na mugolską i kupiłem dwa kilo tytoniu i bibułę, żeby

mieć co palić w szkole... – Harry uśmiechnął się niepewnie i

zarumienił.
„Co ją to obchodzi?” – pomyślał z

roztargnieniem.
Dziewczyna znowu się zaśmiała.
- Zabawny jesteś.

I zaradny. Miło było cie poznać.. – zmarszczyła brwi i popatrzyła

pytająco.
- Harry... mam na imię Harry.
- Okey, miło cię poznać

Harry – uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła do niego rękę.

/>„Ale ze mnie gafiarz... – pomyślał - to ja powinienem

wyciągnąć dłoń pierwszy.. ach....”
Odwzajemnił jej gest lekko

się rumieniąc. Miała ciepły, silny, pewny uścisk. Cudowny uścisk i ślicznie

pachniała i była taka, taka... Harry nie wiedział jak to ująć, ale mógłby ją

schrupać razem z kosteczkami.
Jego wyobraźnia doprowadziła go do

większego rumieńca i spuszczenia wzroku.
„Uroczy, nieśmiały

chłopak... nie żałuję zmiany szkoły.” – pomyślała dziewczyna.


- Ciebie też miło poznać... – Harry w końcu odważył się na nią

spojrzeć ponownie.
- Lilien – powiedziała po prostu a oczy

chłopaka zrobiły się jak spodki.
- Lilien?!
- Aha... Jest

takie imię, gdybyś nie wiedział, Harry.
- No wiem o tym.... tylko...

tak na imię miała moja mama... nieważne
- Twoja mama – zapytała

i zmarszczyła czoło i twarz jej się lekko rozjaśniła zrozumieniem –

ach... jesteś Harry Potter, tak?
Chłopak przełknął ślinę i skinął

głową.
„Zaraz będzie chciała oglądać bliznę” –

pomyślał z irytacją, ale nic takiego nie nastąpiło.
Na jej twarzy

wykwitł teraz dosyć złośliwy uśmieszek. Ten uśmiech kogoś mu przypominał,

zresztą oczy dziewczyny też... ale za bardzo mu się podobała by zastanowił

się nad tym głębiej.
- No... teraz rozumiem twoją wybujałą

elokwencją...Słyszałam z kilku źródeł, że nie jesteś zbyt, jak to

powiedzieć... lotny umysłowo –zaśmiała się i posłała mu przyjazne,

rozbawione i wyzywające spojrzenie.
Harry poczuł się dotknięty,

chociaż nie za bardzo i zarumienił się jak buraczki w occie, które jadł

przedwczoraj.
- Ciekawe, kto ci o mnie opowiadał? – odważył się

spytać.
- Draco Malfoy. Przyjaźnię się z nim – wypaliła –

i mój stary.
Harry popatrzył na nią uważnie.
Lilien wyciągnęła

papierosy.
- Zapalisz? – poczęstowała Harry'ego.
-

Tak, dziękuję. Od swojego ojca? – nad nieśmiałością wzięła górę

ciekawość. Kolejna cudowna cecha, wiecznie wpędzająca go w kłopoty. –

A czy ja go znam?
Tym razem dziewczyna śmiała się bardzo długo.

/>- Wybacz - zachichotała i zgięła się wpół – jasne, że go znasz...

Przyjrzyj mi się dobrze. Tylko usta i nos mam po matce. Reszta to wykapany

tata. No, może poza niektórymi częściami ciała i wzrostem –

zażartowała – Mam jego poczucie humoru i podobno jestem wredna. Poza

tym zawsze mówię to co myślę...
„Nie da się nie zauważyć”

– pomyślał ironicznie Harry.
- W Durmstrangu, dokąd uczęszczałam

do tej pory miałam ksywę Modliszka – patrzyła na niego rozbawiona.

/>Harry był zdziwiony jej reakcją, poza tym coraz bardziej go intrygowała.


I on ponoć znał jej ojca... ciekawe.
Zaciągnął się mocno i

przyjrzał seksownej nieznajomej.
Miała duże, piękne usta, zgrabny

nosek i wysoko osadzone kości policzkowe. Teraz jej nozdrza leciutko się

rozchyliły i wypuściła dym przez nos.
Twarz miała szczuplutką,

pociągłą. Tak naprawdę nie miała przeciętnej, ładnej buzi. Jej uroda była

nietypowa i przez to bardziej atrakcyjna, przynajmniej dla Harry'ego.

Lilien była bardzo różna od cukierkowatej Cho.
Jej skóra była blada,

niemal perłowobiała, co przyczerni oczu i włosów dawało niesamowity efekt.

Uroda tej dziewczyny była niepokojąca, wyglądała trochę jak niebezpieczna

kusicielka i Harry przełknął głośno ślinę.
Po jej twarzy błąkał się

teraz drwiący, nikły uśmiech.
- No, Potter – powiedziała

rozbawiona – naprawdę cienko u ciebie z myśleniem.
„Czarne

oczy czarne włosy” – powtarzał Harry w myśli litanię czterech

słów.
„Wredny charakter...”
Nagle go olśniło i omal

nie zachłysnął się powietrzem.
- Cholera jasna, to nie możliwe!

– powiedział na głos.
- Co jest niemożliwe? – uśmiechnęła

się szeroko odsłaniając szereg białych, równych i zapewne ostrych ząbków.


- Nie wierzę, żebyś mogła być córką mistrza eliksirów Hogwartu,

chociaż oczy i włosy masz rzeczywiście takie jak on i ten twój uśmiech. Ale

to niemożliwe, bo ty przecież jesteś piękna – powiedział rozbrajającą

szczerością Harry.
Natychmiast zdał sobie sprawę, że palnął gafę i

poczuł się jak tuman ostatni.
Dziewczyna śmiała się głośno, szczerze,

perliście, dźwięcznie i naprawdę seksownie.
- O rany! Jesteś

przezabawny – wydyszała w końcu i zgasiła papierosa.
- Nazywam

się Lilien Snape – powiedziała już prawie zupełnie opanowanym i

spokojnym głosem – i owszem jestem córką Severusa Snape’a, o

którym raczyłeś wspomnieć. Szczęśliwy?
- A czemu miałbym być

szczęśliwy? – tępo spytał, trochę zakręcony sytuacją Harry.
-

Lubię cię - stwierdziła po chwili, tak po prostu. – Jesteś troszkę

niekumaty, ale przesympatyczny.
Lilien puściła do niego perskie oko.


„Ma mnie za niekumatego, rany... – Harry był lekko

poirytowany. – Jak on śmiał jej dać imię po mojej matce?! Jak mógł

jej mówić, że jestem jakiś opóźniony?!!
No ale ona ma prawo

się nabijać, przecież zachowuję się jak kretyn... Raz kozie

śmierć!”
- Słuchaj – powiedział stanowczo, ale zrobił

się przy tym naprawdę czerwony – może jestem trochę nieśmiały.

/>„Trochę?!?!?” – pomyślała rozbawiona dziewczyna

- ciebie trzeba porządnie rozruszać...”
- ... ale to nie znaczy,

że jestem opóźniony w rozwoju.
„Chyba jednak jestem”

– pomyślał z rozpaczą.
- A co do twojego ojca. On mnie wręcz

chorobliwie nie cierpi i biorąc pod uwagę pewne fakty z jego przeszłości,

które miałem nieszczególny zaszczyt kiedyś poznać, nie mogę mu się dziwić.

To ma jednak wpływ na bardzo subiektywną i bardzo negatywną ocenę mojej

osoby. Szczęśliwa?
Dziewczyna popatrzyła na niego uważnie.

/>-Wreszcie gadasz do rzeczy i to całkiem inteligentnie. Wiedziałam –

uśmiechnęła się rozkosznie – że stary przesadza. A Draco ma tendencję

do koloryzowania – wzruszyła ramionami.
Harry uśmiechnął się

szeroko.
- To nie fair – powiedział – podpuszczałaś

mnie...
- No widzisz, sporo kumasz... – puściła mu figlarnie oko

– Patrzyłeś się na mnie i nic nie mówiłeś, to odezwałam się pierwsza.

Zauważyłam że jesteś nieśmiały i wyglądałeś na sensownego

człowieka...– Lilien leciutko się zarumieniła, Harry poczuł jak jego

żołądek podskakuje radośnie. – Mam nadzieję, że nie będziemy wrogami

tylko dlatego, że jestem córką Sam – Wiesz – Kogo –

przewróciła zabawnie oczami i uśmiechnęła się rozbrajająco.
Harry

gapił się na nią jak zauroczony.
„Jeszcze trochę i się zakocham.

Ona jest piękna, inteligentna, mądra, urocza, boska, ni mnie lubi... ma

tylko jedną wadę... jest córką.. aaa! Pieprzyć to.”
- Ja też

liczę na to, że nie będziemy drzeć kotów – gryfon się uśmiechnął.

/>
- Lil, co ty tak długo robisz na tym korytarzu. Rodzisz? – w

przedziale obok przedziału Pottera i spółki pojawiła się głowa z długimi

pasmami blond włosów.- POTTER?!
Na korytarz wyszedł nie kto inny,

tylko mocno zdziwiony Draco Malfoy. Bardzo wysoki, bardzo przystojny i

pięknie opalony Draco Malfoy. Harry nie mógł się nie zdziwić tym widokiem.

Draco nie był już wysokim chłopcem, mierzącym prawie metr osiemdziesiąt.

Teraz przekroczył 190 centymetry. Dokładnie jego imponujący wzrost osiągnął

metr dziewięćdziesiąt cztery
Włosy, które nosił związane w kucyk przez

kilka ostatnich miesięcy na szóstym roku, teraz opadały swobodnie aż za jego

łopatki. W dłoni trzymał paczkę papierosów. On też wydawał się zdziwiony

zmianami jakie zaszły w wyglądzie Pottera.
„Wielki Harry Potter

jest przystojny? No nie...będzie mi robił konkurencję...”
I

rozmawiał z jego serdeczną kumpelką. Chryste.
- Gadasz z

Potterem?!
- Tak – spokojnie odrzekła dziewczyna –

zabronisz mi? – spytała wyzywająco
- Oczywiście, że nie - Draco

się lekko zająknął.- tylko się zdziwiłem.
Blondyn wyjął papierosa i

zapalił.
Lilien Snape nie była imponującego wzrostu. Nie. Ale

posiadała coś takiego jak wewnętrzny autorytet, charyzmę i była dosyć pewną

siebie osobą.
Teraz uśmiechnęła się do blondasa.
- No, ja myślę,

misiaczku – uniosła wysoko brew a Malfoy przewrócił oczami.
-

Tobie akurat można czegoś zabronić - wzruszył ramionami i spokojnie palił

dalej, oparty łokciem o framugę okna.
- Jesteś kłamczuchem Draco

– spokojnie powiedziała Lilien oglądając z zainteresowaniem swoje

raczej, długie, czarne paznokcie.
- Nie rozumiem – chłopak

zaciągnął się i spojrzał na przyjaciółkę spod zmarszczonych brwi.

/>Snape popatrzyła na niego uważnie, a Harry obserwował ich rozmowę z

zaciekawieniem. Ślizgon niezaprzeczalnie liczył się z tą sięgającą mu

zaledwie do klatki piersiowej, dziewczyną.
- Mówiłeś mi, że Potter

jest a) brzydki, b) opóźniony umysłowo, c)arogancki i pewny siebie, czasem

zastanawiałam jak to nie kłóci się z tym rzekomym opóźnieniem.... d) myśli,

że mu wszystko wolno, a teraz pewnie będzie jeszcze gorszy, bo udało mu się

wykończyć Czarnego Pana. Podczas, gdy w rzeczywistości, Harry jest...

/>- No, ale przecież – wszedł jej w słowo Malfoy.
- Nie

przerywaj mi, jak mówię – powiedział cicho, ale dobitnie i popatrzyła

na kumpla bardzo sugestywnie.
„Rzeczywiście, drugi Snape...

Malfoy się jej słucha.... niespotykane.” – Harry zaczynał być

rozbawiony, chociaż generalnie nie cierpiał, gdy mówiono o nim w jego

obecności.
- Podczas, gdy Harry jest – tu spojrzała

przepraszająco na gryfona – a) przystojny, b) inteligentny,

c)nieśmiały a nie opóźniony, c) sympatyczny a nie zakochany w sobie.
W

miarę jak mówiła Harry stawał się coraz bardziej zarumieniony i żałował, że

nie ma takich długich włosów jak Malfoy, więc robił wszystko, żeby patrzeć

się w innym kierunku
- A teraz Draco, pozwolisz, że wymienię twoje

cechy charakteru, prawda? – Lilien uśmiechnęła się złośliwe
-

Nie, dziękuję. Postoję. – Malfoy wyglądał na poirytowanego i nawet

dostał lekkich rumieńców. Doskonale wiedział, że i tak ta mała cholera

wymieni jego cechy, a niech ma...
W końcu Severus był jego ojcem

chrzestnym i Draco poznał ją na początku lipca. Zaprzyjaźnili się dosyć

szybko. Nikt nie miał na niego takiego wpływu, jak Lilien Snape. Potrafiła

sprawić, że żałował bardzo wielu rzeczy ze swojej przeszłości a nawet tego

co robił obecnie. Potrafiła sprawić, że czuł się zawstydzony swoją

małostkowością i skłonnościami do rasizmu. Cóż miała sporo racji w tym co

wytykała niektórym czarodziejom, także własnemu ojcu i Lucjuszowi. Mimo, że

jej ciotka była okropna, Lil uwielbiła mugoli i tępiła wszelkie, nawet

najmniejsze przejawy szowinizmu rasowego. Była za daleko posuniętą

tolerancją. Uważała nawet, że czarodzieje powinni przestać tak się ukrywać i

zacząć współpracować z mugolami na szerszą skalę.
Na początku miał

nadzieję na jakiś mały, przelotny romansik, bo na pewno nie chciał się z

nikim wiązać na stałe. Nie w tak młodym wieku. A miłość? Cóż to takiego?

Draco nie bardzo wiedział.
Tylko, że Lilien dała mu do zrozumienia

bardzo szybko, że dla niej seks to nie zabawa, więc musiał zadowolić się

przyjaźnią i trzeba przyznać, że nie żałował ani trochę Była świetnym

kumplem. Jak to mówią mugole „do tańca i do różańca.” Można było

z nią pogadać o wszystkim, wyskoczyć na piwo, czy zrobić jakąś drakę...

/>Potrafiła też przylać, jak jej się coś nie podobało. Ile razy go strzeliła

po łbie, to wiedział tylko sam zainteresowany. Nieraz dostał od niej takiego

kuksańca w bok, że się skrzywił, ale przecież w życiu nie uderzy żadnej

kobiety. Kobiet się nie bije. To chyba rozumie się samo przez się, nie? Mało

tego, kobiecie nie wypada nawet oddać. Draco miał pewne zasady, których

nigdy nie przekraczał. Nie uderzyłby nawet mugolki, ani tym bardziej szla...

no tak, gdyby Snape znała jego myśli... zapamiętaj Draco Malfoyu –

„czarownicy pochodzenia mugolskiego”. Yah! Dlaczego Lilien

potrafiła tak mu pojechać po ambicji? tak go ustawić?, nie wiedział. Ale ona

potrafiła wiele...
Wystarczyło popatrzeć na Snape’a od kiedy

zamieszkał razem z córką w zapuszczonym do tej pory Snape Manor. Kobiety

bywają potężne. Zwłaszcza te pokroju Lilien Snape.

- Harry,

chodź do przedziału – głos Hermiony brzmiał natarczywie. – A ty,

kim jesteś? – spytała zdziwiona czarnowłosą nieznajomą.
- Jestem

Lilien Snape – dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie do gryfonki. .

/>- Jesteś córką profesora? Fajnie. Ja jestem...
- Hermiona Wiem To

Wszystko Omnibus Granger – wycedził złośliwie Draco, bezczelnie

taksując ją wzrokiem
Przed wakacjami Hermiona miała spory biust i

kształtne biodra. Teraz jej biust był bardzo spory, a biodra bardzo

kształtne.
Dziewczyna zwróciła ze złością swoje duże, orzechowe oczy

na blondyna, z zamiarem opieprzenie tegoż właśnie i... ją zatkało.

/>Stał nonszalancko oparty o framugę okna i spokojnie palił. Blond Bóg

Seksu.
Uniósł wysoko jedną brew i ironicznie się do niej uśmiechnął.


Był wysoki, bardzo wysoki i pięknie się opalił, a jego włosy...

/>Hermiona poczuła skurcz w żołądku, który niebezpiecznie przypominał

uczucie jakiejś dziwnej, bolesnej tęsknoty.
- Jak śmiesz przerywać

kobiecie, Draco? – spytała oburzona Lilien – To ja z nią

rozmawiam, nie ty! Dobra, Granger skoro już tu jesteś, to też sobie

posłuchasz co mam do powiedzenia na temat pana Draco Malfoya. Ty arogancki

dupku – zwróciła się do chłopaka - Myślisz, że jak jesteś wysokim ,

przystojnym arystokratą o czystej krwi – skrzywiła się przy tych

słowach - to wolno ci wszystko? Co za szowinizm! To, że się z tobą

przyjaźnię, nie oznacza, że nie widzę twoich wad.
- Och, daruj sobie..


- NIE PRZERYWAJ MI! – Lilien się lekko wkurzyła –

Wysłuchasz co mam ci do powiedzenia, może przy świadkach coś do ciebie

dotrze... jesteś egoistą, szowinistą i rasistą. Masz się za niewiadomo kogo

i myślisz, że masz wielu przyjaciół, a ci pseudo-przyjaciele kochają tylko

twoją kasę i twoje wpływy... to przejaw naiwności i narcyzmu, Draco –

chłopak się zarumienił i wymruczał coś pod nosem. - Twoje pozytywne cechy

niestety nie równoważą negatywów., chociaż trzeba przyznać, jakieś masz. Ale

co mi tam, wymienię i je żebyś nie czuł się pokrzywdzony – Lilien

uśmiechnęła się złośliwie, a Herm i Harry popatrzyli uważnie na Dracona.

Hermiona była bardzo ciekawa tych cech pozytywnych, chociaż część jej

psychiki podpowiadała, że właśnie na te pozytywy patrzy...
- Jesteś

naprawdę sexy – kontynuowała Lilien i Hermiona pomyślała, że córka

Snape’a czyta w jej myślach – inteligentny, a ta cecha raczej

zobowiązuje... Jesteś sarkastyczny i masz boskie poczucie humoru. Towarzysz

do picia i do rozmów z ciebie idealny, ale to chyba troszkę za mało...

zwłaszcza na kogoś o twoim pochodzeniu, kto powinien świecić dobrym

przykładem
Hermiona patrzyła to na Draco, to na Lilien. Ciekawił ją,

co blondas na to... Jakoś wątpiła by przełknął jakąkolwiek krytykę, ale

Malfoy wydawał się raczej spokojny.
- Zapomniałaś dodać, że jestem

boski w łóżku – wycedził Draco patrząc na Hermionę, czego Lilien nie

omieszkała nie zauważyć. Rzuciła przelotne spojrzenie całkiem ładniutkiej

gryfonce, która się ślicznie zarumieniła.
- Nie mam o tym pojęcia, bo

z tobą nie sypiam – wycedziła Snape i uśmiechnęła się paskudnie

unosząc sugestywnie lewą brew – śmiem jednak w to wątpić, bo za często

to powtarzasz.
Harry zaśmiał się szczerze
- A ty Potter co

rżysz? – spytał wściekle Malfoy.
Jak Lil mogła go tak znieważyć

przy Potterze i przy Granger, która teraz patrzyła na niego drwiąco. Drwiąco

i... zaraz, zaraz z zainteresowaniem? Ciekawe. Draco uniósł wysoko brew i

bezczelnie spojrzał Hermionie w oczy. Piękne, orzechowe oczy.
- No to

my czekamy w przedziale – rzuciła spłoniona dziewczyna do

Harry'ego.
- Okey, zaraz wrócę. Zapalę jeszcze tylko jednego.

Chcesz Herm?
- Nie, na razie dziękuję – powiedziała i już miała

zniknąć za rozsuwanymi drzwiami gdy usłyszała męski pobrzmiewający

zaciekawieniem głos.
- To ty palisz, Granger?
Uniosła wzrok na

blondyna, który uśmiechał się sardonicznie.
- Mało, ale palę –

co ona robi, tłumaczy się Malfoyowi? – A tobie co do tego?!

– warknęła
- Absolutnie nic – Draco uśmiechnął się szerzej

a Hermiona znikła w przedziale. Zrobiło jej się dziwnie gorąco.


/>- No, nieźle. Widziałaś Lil jakie ona ma duże cyc... znaczy piersi?

– poprawił się Malfoy szybko widząc, że brew jego przyjaciółki

niebezpiecznie podjeżdża do góry a ona sama zaczyna sugestywnie obracać w

dłoniach różdżkę. – Prawie takie jak twoje – Draco nie mógł

sobie odpuścić tej uwagi a Harry szybko odwrócił głowę, żeby żadne nie

widziało jego kretyńskiego uśmiechu.
- No i powiedz, Potter, czy to

nie cham? – spytała Lilien, ale uśmiechnęła się przy tym szeroko i

Harry odwzajemnił ten uśmiech.
- Spadam – blondas wzruszył

ramionami – a ty dalej podrywaj Pottera.- tylko nie wiem, czy coś ci

wyjdzie, Lil. Z tego co wiem, on nadal jest prawiczkiem... – Draco

uśmiechnął się złośliwie
- A ty skąd o tym... – poirytowany

Harry zdał sobie sprawę z tego co mówi i szybko się zamknął, oblewając się

rumieńcem i klnąc w duchu na czym świat stoi.
Malfoy zaśmiał się

serdecznie.
- Jednak to prawda – Draco zgiął się wpół i omal nie

zawył ze śmiechu trzymając się drzwi przedziału – Słynny Harry Potter,

Pogromca Śmierciożerców i Czarnego Pana – tu nastąpił silny atak

niepohamowanego śmiechu do łez - jest cnotliwy.
Draco konał ze

śmiechu, a Harry ze wstydu.
Lilien skrzyżowała ręce na piersi i wysoko

uniosła brwi. Bardzo teraz przypominała swojego ojca w chwili sardonicznego

rozbawienia i Harry poczuł dziwny skurcz żołądka, chociaż bynajmniej nie

nieprzyjemny.
- A możesz mi pan wytłumaczyć co ma jedno do drugiego,

panie Malfoy? – powiedziała do blondyna, gdy ten trochę ochłonął.-

zastanawiam się czym ty myślisz, Draco, bo chyba nie głową? – w jej

głosie zabrzmiało politowanie. – Dla twojej wiadomości, nie podrywam

Pottera, tylko z nim rozmawiam, a nawet jeśli miałabym zamiar go uwieś nawet

tu i na twoich oczach, to nic ci do tego. – Harry poczuł dosyć silne

podniecenie na myśl, że ta piękność mogłaby go uwieść właśnie w tej chwili i

nawet przyglądający się temu Malfoy mało by go obszedł. – A poza tym

licz się ze słowami, bo ja też jestem dziewicą i nie uważam tego za zabawne,

a ty? – spytała na koniec wyzywająco.
- Jesteś dziewicą?!

– oczy Dracona były jak spodki i Harry też się nieco zdziwił, chociaż

nie tak jak Malfoy.
- A co w tym dziwnego? Mam szesnaście, nie

sześćdziesiąt lat.
- A to... przepraszam – powiedział

elokwentnie Malfoy.
- Poza tym to żałosne oceniać kogoś po tym, czy z

kimś spał, czy nie.
Jak zwykle musiała go zawstydzić i Draco się

zarumienił.
- Spadaj do przedziału – rzuciła mu jeszcze z

rozdrażnieniem.
Malfoy wzruszył ramionami i schował się za rozsuwanymi

drzwiami.

- Przepraszam za niego – odezwała się Lilien po

chwili niezręcznego milczenia – mimo arystokratycznego pochodzenia

bywa czasem nieokrzesany i nietaktowny.
- Nie szkodzi, zdążyłem

przyzwyczaić się do tego przez sześć lat – powiedział spokojnie Harry.

– Masz szesnaście lat to znaczy, że będziesz chodziła do szóstej

klasy, tak? -spytał zaciekawiony.
- Nie, do siódmej, tak jak ty,

poszłam do szkoły o rok wcześniej. W grudniu, będę w końcu pełnoletnia. Na

jakie nutki chodzisz?
- Opiekę, Obronę Przed Czarną Magią,

Transmutację, Zaklęcia i Eliksiry – Harry śmiesznie skrzywił się przy

ostatnim słowie.- Chcę zostać Aurorem, a ty?
- Jeszcze nie wiem co

chcę robić, może pracować dla Gringotta... ale chyba będę pracownikiem

Ministerstwa, zależy mi na szerszym dialogu z mugolami.
Harry się

zdziwił. Zaskakiwała go coraz bardziej, i zaskakiwała go pozytywnie.

/>Lubiła mugoli i przyjaźniła się z Malfoyem, który ją szanował i chyba

trochę podziwiał. Niepojęte.
- Ach... Obrona, Opieka, Transmutacja,

Eliksiry, Zaklęcia, Mugoloznastwo, Starożytne Runy, Numerologia...-

Zarumieniła się lekko – mogłabym chodzić na wszystko, ale po co?

/>Harry poczuł się tak, jakby słyszał Hermionę, która uczęszczała na tylko o

dwa zajęcia więcej – Astrologię i Zielarstwo. Nie wzięła tylko

Wróżbiarstwa.
- W Durmstrangu nie było Obrony, ale po prostu Czarna

Magia. Obrona przed nią była w ramach tego przedmiotu., więc nie wiem czy

nadążę z programem.
- Powinnaś sobie poradzić – powiedział Harry

szczerze – co roku mamy nowego nauczyciela. Ciekawe kto przyjdzie w

tym... A gdybyś miała problemy – dodał nieśmiało – to, nie

chwaląc się jestem z Obrony najlepszy w grupie. Zaraz po mnie są Hermiona i

Malfoy, ale to jedyny przedmiot, w którym jestem naprawdę wspaniały.
-

Dziękuję za propozycję, ja chętnie pomogę ci w Eliksirach –

powiedziała z dosyć przewrotnym uśmiechem, a Harry się zarumienił.
To

będzie kicha, jak ona się dowie, że dostał się na Eliksiry po protekcji

McGonagall. Ma same Akceptowalne a czasami wpadnie mu jakieś P. Jest

najsłabszy w grupie... Lilien suchej nitki na nim nie zostawi.
-

Naprawdę mogę ci pomóc, Harry. Jestem genialna z tego przedmiotu –

dziewczyna skrzywiła się komicznie i wywróciła oczami. – Wiem, że nie

za bardzo sobie radzisz...
„Niech zgadnę od kogo” –

pomyślał chłopak z przekąsem.
- Podobno tak bardzo ci zależało , że

stary cie przyjął, jak to on powiedział z czystej litości, ale ja uważam, że

dla świętego spokoju– Harry myślał, że zapadnie się pod ziemię ze

wstydu – no i ta cała słynna McGonagall suszyła mu głowę. Nie mogę się

doczekać, aż ją zobaczę.
Harry spiekł takiego raka, jak nigdy

wcześniej w całym swoim życiu, a przynajmniej tak mu się wydawało.

/>„Ale jestem taktowna” – skarciła się w duchu.
-

No, nie masz się czego wstydzić – powiedziała cicho Lilien - wcale się

nie zamierzam z ciebie nabijać, ani nic takiego – dziewczyna, ku

zdziwieniu Harry'ego lekko się zarumieniła. – Jesteś w porządku...


- Dzięki – bąknął gryfon niewyraźnie – um... może

skorzystam.
„Co za elokwencja” – pomyślał. ze

złością o swojej wypowiedzi.
- Nie ma za co – powiedziała Lilien

Snape i uśmiechnęła się do niego tak promiennie, że słynny Harry Potter,

który przeżył znowu i to chyba na dobre, poczuł się szczęśliwy.


/>>>>>>>

„Rany, jestem coraz bliższy

zakochania się... o ile już się nie zakochałem” – pomyślał Harry

gdy wszedł do przedziału.
„Co się ze mną dzieje? – Potter

nigdy nie czuł się, tak jak teraz – chętnie zerwałbym z niej te

obcisłe ciuchy i...”
- ... dużo. Harry, czy ty słyszysz, co do

ciebie mówię?- spytał głośno zirytowany Ron.
- Hę?
- No o czym

ty myślisz?
- Nie chcesz wiedzieć - bąknął Harry i się zarumienił.

/>- Dobra, nie chcę – Ron zrobił śmieszną, zdziwioną minę – ale

mógłbyś uważać jak cos do ciebie mówię. Pytałem , czy masz zamiar iść po

jutrze, w sobotę do Hogsmeade ..
- Em, och... oczywiście – Harry

zamknął oczy i oddał się marzeniom o dzikim seksie z Lilien Snape.


/>I nie tylko on odpłynął w tym przedziale.
Hermiona Granger gapiła

się w okno i myślała o Malfoyu.
Jak on cholernie urósł. Pod koniec

szóstej klasy był od niej może cztery centymetry wyższy, a teraz? Ona mimo,

że jak na dziewczynę wysoka, w końcu mierzy dobrze ponad metr

siedemdziesiąt, a Draco jest teraz od niej wyższy o ponad głowę... Boże.

/>I te jego cudownie umięśnione ręce. Nie za bardzo, tak akurat.

/>„Pewnie jest silny” – pomyślała z czymś na kształt

rozmarzenia.
Długie lśniące jasne włosy, duże, szare oczy, wąskie, ale

cudownie pełne wargi.
„To nieprzyzwoite, żeby facet miał takie

włosy, oczy i usta” – pomyślała z roztargnieniem.
Silnie

zarysowane kości policzkowe, powalający, ironiczny uśmiech, drwina w

oczach...
„No ładnie... podnieca mnie drwina w oczach Malfoya...

cudownie” – jej roztargnienie sięgnęło zenitu a twarz przybrała

wyraz irytacji.
A jak na nią w pewnym momencie popatrzył... rozbierał

ją wzrokiem.
Z jednej strony ją to wkurzyło, ale z drugiej, cóż,

pannie Granger zrobiło się gorąco...
Hermiona nigdy nie kochała się

fizycznie z mężczyzną (nie mogła teraz myśleć o Malfoyu, jak o chłopcu, o

nie!). Owszem całowała się ze swoim byłym, Krumem, z którym zerwała

listownie już pół roku temu, ale cóż, do niczego więcej nigdy nie doszło i

tak szczerze to nawet nie miała nigdy większej na to ochoty, tylko do tej

pory myślała, że powodem jest jej młody wiek, a teraz...
Bo jeżeli

chodziło o Malfoya, to z nim pewnie nie miałaby większych oporów

/>„Hola, o czym ty myślisz, Hermiono Granger?” – skarciła

się w duchu, ale jakoś nie bardzo to pomogło.
Niezależnie od tego, co

powiedział ta cała Snape, on naprawdę musiał być dobry w łóżko. To... no

cóż... było widać.
„Cholera” – zaklęła w duchu

Hermiona.
Kitiara
Rozdział 2
„ONA MA

SIŁĘ”


W pokoju nauczycielskim wrzało. Jak zwykle na

samym początku roku szkolnego.
Severus patrzył na swoich kolegów po

fachu z politowaniem.
„Znowu baba będzie uczyć obrony”

– pomyślał.
Co za cholerny, niesprawiedliwy świat. Dlaczego on,

Severus Snape nie może dostać tego przedmiotu?
Przecież jest w tym

doskonały, on we wszystkim jest doskonały...
Poza tym, mógłby

podręczyć Pottera jeszcze bardziej.
Zgroza. Nowa pewnie będzie albo

starą raszplą o skłonnościach satanistyczno- sadystycznych wobec uczniów,

albo dwudziestoletnią bździągwą, tak jak w zeszłym roku. Może i ta Tonks coś

wiedziała, ale jaka z niej była ciamajda. I ten jej romans z Remusem

Lupinem, który ciągnie się nadal. Podobno teraz ze sobą zamieszkali i są

zaręczeni.
Raz nawet zrobili TO w lochach. W jego ukochanych lochach.

Sprofanowali je. Ohyda... Wilkołak i ta cholerna Tonks, która ani nazwiska,

ani imienia normalnego mieć nie może. Remus i Nymphadora. Żałosne.

/>Severus Snape nigdy wżyciu nie przyznałby się przed sobą, że im po prostu

zazdrości, nieprawdaż?
Nie był w łóżku z kobietą od jakichś dwóch lat

i nawet jego córuchna zauważyła, że „powinien sobie kogoś znaleźć, bo

niedługo nie będzie się można w ogóle do niego odezwać, bez narażenia się na

dostanie Cruciatusem, lub Avadą”.
Jakoś sobie radził, ale ile

czasu można sobie radzić samemu?
Odegnał te denerwujące myśli.

/>
Był wściekły na Dumbledore’a. Żeby jeszcze zatrudnił jakiegoś

statecznego faceta. Nie! Trzeci rok z rzędu babę. Severus był pewien, że

Albus robi mu to specjalnie.
„Jak ten nieszczęsny kretyn Potter,

po takiej pseudo-edukacji zostanie dobrym Aurorem, to ja jestem chiński

mandaryn.”
W ogóle kobiety na dobrą sprawę są koszmarnymi

istotami
Jeszcze musi użerać się z własną córką. Przerobiła go

całkowicie. Jego i to zasyfiałe Snape Manor, które do tej pory stało

praktycznie nieużywane. Teraz i domostwo i on sam wyglądały inaczej, a

Severus nie lubił zmian, oj nie lubił...
Lilien kazała mu się zdrowo

odżywiać. Ba! Gotowała mu i to dobrze gotowała, ale akurat co do tego

nie miał jakichś przeciwwskazań. Skóra Snape’a nabrała zdrowszego

odcienia. Był nadal blady,, ale nie tak żółty, co mu się nawet podobało.

/>Zaczął biegać z nią codziennie o szóstej rano (wymysł ukochanych mugoli

Lilien). Robił to od połowy sierpnia i szczerze polubił. Tu nie było za

bardzo warunków, chociaż można biegać skrajem Zakazanego Lasu i pewnie tak

zrobią..
Przyzwyczaił się też do częstego i dokładnego mycia włosów i

używania pasty wybielającej. On sobie teraz nawet nie mógł wyobrazić, że

jest, lub było inaczej Córeczka go przerobiła. No ale ona jest taka urocza

– w końcu jest jego córką, nie?
Jak to możliwe, że w ogóle miał

krzywe, żółte zęby?
Kiedy jego koledzy i koleżanki ujrzeli go rano,

patrzyli jak na dziwadło. Nikt jednak nie ośmielił zapytać się o tą nagłą

metamorfozę, ponieważ Severus lukał na wszystkich oczami głodnego i bardzo

złego bazyliszka.
Kochane dziecko wyprostowało mu zgryz jednym

prostym, pieprzonym „Reparo”, uprzednio wgniatając go w fotel

Drętwotą – w Snape Manor było tyle zaklęć ochronnych, że Lilien mogła

nawet ćwiczyć Avadę na komarach, co robiła z niewysłowionym wdziękiem i

czego zabronił jej dopiero w momencie, gdy oboje się wstawili winem, a ona

zaproponowała, że wypróbuje zaklęcie zabijające na „kochanym

tatku” – może i żartowała, ale w końcu jest jego córką i nie

należało ryzykować. Poza tym i tak dalej ćwiczyła na komarach (przeklęte

geny Snape’ów, zero posłuszeństwa...), a raz zagroziła Kedavrą

Malfoyowi, który opowiadając ze złośliwym uśmiechem o tej gryfońskiej

kujonce Granger użył określenia „szlama”. Zrobiła to tak

sugestywnie, że Draco więcej tak nie powiedział, przynajmniej w tym samym

dniu.

„Kobiety mają zdecydowanie za duży wpływ na

mężczyzn” – pomyślał po raz setny Severus ziewając nad

dziennikiem siódmego roku Slytherinu.
A jego córka miała same wady...


Była piękna, miała cudowne kobiece kształty i o zgrozo... Ubierała się

w obcisłe ciuchy, czego w żaden sposób z głowy wybić jej nie można było. I

ten tatuaż na kości krzyżowej. Smok z rozpostartymi skrzydłami. Dobrze że

miała takie długie włosy.
„Ale ona czasem je wysoko upina,

Severusie” – odezwał się w jego głowie złośliwy chochlik.

/>Niech tylko któryś uczeń spojrzy na nią nie tak. Zginie...
Zgroza...

Mało miał problemów? Teraz jeszcze musi pilnować córki przed tymi

napalonymi, buzującymi hormonalnie jak gejzery, nastolatkami.
Miał

szczerą nadzieje, że Potter nie wyprzystojniał przez wakacje (co za zawód

przeżyje *wink* – przyp. autorki), bo jego córka nie omieszkała

uświadomić go, że bruneci o zielonych oczach to jest to, jak się wyraziła

„co tygryski lubią najbardziej”, a jemu wcale się to nie

spodobało. Nadzieja w tym, że Lil ceniła u chłopaków nie tylko wygląd ale

przede wszystkim - inteligencję...
Ach i istnieje jeszcze możliwość

otrucia Pottera, w końcu dopełnił swojej misji, nie był już potrzebny...

Severus popadł na kilka chwil w przyjemny stan zamyślenia o morderstwie

jedynej latorośli Potterów.
Ale Lilien ma strasznie uparty charakter i

jak się na coś zaprze i uprze to o rany... Zupełnie jak on. Walczyć z jej

wolą to jak walczyć z przysłowiowymi wiatrakami... A przy jej skłonności do

przekory... Severus wolał nie myśleć co może się stać.
„Boże

dopomóż” – jęknął w duchu mistrz eliksirów. Zapowiadał się

naprawdę ciężki rok.

Kochał córkę. Był wściekły na

Dumbledore’a, że kazał mu ją zostawić z ta jędzą Anną – siostrą

jego świętej pamięci żony. Och, żonę też kochał. Poczuł ukłucie bólu na jej

wspomnienie. I cóż z tego, że pochodziła z mugoli? Była wyjątkowa. Była

ładna (może nie piękna – tak jak Lil, ale ładna), mądra, cierpliwa i

taka kochana...
To była jedna z przyczyn opuszczenia przez niego,

szeregu Śmierciożerców. Miłość do „szlamy”. I ciąża Sary...

/>
A teraz przyjdzie mu się użerać z nową nauczycielką. I to z kim? Z

babką pochodzenia mugolskiego – ha!

Flitwick coś pił.

Co jakiś czas mlaskał i mówił „mniam” Severus co i raz

powstrzymywał się od podejścia do małego człowieczka i wywalenia go przez

okno. Od tych jego odgłosów cholery dostać można było.
McGonagall

popatrzyła na skwaszoną minę mistrza eliksirów. Doskonale wiedziała co było

przyczyną jego fatalnego samopoczucia.
- Nie bądź taki zły Severusie.

Albus twierdzi, że ta de Lincourt to całkiem dobra nauczycielka.
-

Cholera, Minervo, co ty mi tu chrzanisz?! – Wszyscy popatrzyli na

niego z zainteresowaniem – Chcecie poznać moje zdanie?! –

Severus był wściekły i nie zauważył, że w drzwiach pojawiła się piękna,

wysoka kobieta, która cicho i dyskretnie przyglądała się zajściu. Obok niej

stał ogromny kufer.
- Baby nie powinny uczyć! –Zagrzmiał

mistrzunio. Poczuł wenę i musiał dać jej upust, a damska część grona

pedagogicznego jawnie się oburzyła. Zwłaszcza Trelawney.
„To ona

poczuwa się do bycia kobietą? Niesamowite!”- Pomyślał przez mgłę

irytacji i słusznego w swym mniemaniu gniewu, Snape.
- Baby nie

powinny uczyć, zwłaszcza Obrony Przed Czarną Magią. – Severus mówił

teraz ciszej i wpadł w ton moralizatorski, a Minerva poczuła ogromną ochotę,

by go trzasnąć w ten zakuty łeb dziennikiem piątego roku Gryffindoru, który

trzymała w swej smukłej dłoni. –To zbyt trudne i skomplikowane dla

kobiet.
Na chwilę zapadła dzwoniąca w uszach cisza, którą przebił

nagle brzmiący lekko z francuska , ciut zachrypnięty, seksowny i niezawodnie

damski głos:
- Tak pan uważa? – Poza akcentem francuskim dało

się wyczuć w tym głosie także ogromne pokłady drwiny.
Severus, który

wstał do swej przemowy, odwrócił się na pięcie w stronę kobiety.
-

Dokładnie tak! – Niemal wrzasnął z irytacją.
I w tym

momencie mistrza eliksirów dosłownie przytkało.
Przed nim stał anioł,

a raczej anielica.. Anielica w idealnie obcisłym skórzanym stroju. Miała na

sobie wysokie glany a jej wzrost był imponujący, chociaż przy swoich 198

centymetrach, Severus przerastał ją trochę więcej niż o głowę. Kobieta

podeszła bliżej do trzaśniętego szokiem mężczyzny. Ślicznie pachniała.

Jakimiś perfumami i subtelną kobiecością. To było zniewalające i jeszcze to

odważne, bezczelne spojrzenie jej niebieskich – nie ciemnogranatowych

oczu. Biedny Snape poczuł, że zaczyna mieć erekcję.
„Dzięki ci

Boże za te luźne szaty” – pomyślał niewierzący, chociaż

ochrzczony Severus.
Ciemnogranatowe oczy płonęły rozbawieniem i

ironią.
- Tak pan uważa, doprawdy? – Pełne, ciemnoróżowe usta

wykrzywiły się drwiąco. Skrzyżowała ręce na piersiach i uniosła jedną brew.


„Szatańskie nasienie” – pomyślał wyprowadzony z

równowago Snape.
Wszyscy nauczyciele przyglądali im się z rosnącym

zainteresowaniem i rozbawieniem. Większość czekała tylko na to aby usłyszeć

jakiś zbijający nową panią profesor z pantałyku, tekst Severusa. Hooch i

McGonagall jednak, miały ogromną nadzieję, że tym razem będzie odwrotnie.


Flitwick przestał mlaskać i mówić „mniam”, a to o czymś

świadczyło...
Snape patrzył na piękną kobietę i powolutku zaczął mu

wracać zdrowy rozsądek, co nie niwelowało jednak denerwującego podniecenia

seksualnego.
„Co się ze mną dzieje? Przecież żeby podniecić

mnie, to trzeba się naprawdę nieźle postarać” – pomyślał i siłą

woli nakazał sobie spokój i opanowanie.
- Może mi pan wytłumaczyć,

dlaczego kobiety nie nadają się od nauczania Obrony? – Spytała słodko

piękność.
- Tak po prostu jest – Severus zdążył troszkę

ochłonąć.
Patrzył bezczelnie na kobietę, co ją wcale nie speszyło.

Była nieziemsko piękna. Ciemna oprawa oczu, wysoko osadzone kości

policzkowe. Regularne ciemnobrązowe brwi i gęste zaczesane w kok włosy

koloru czystej miedzi. Nie rude jak u Weasleyów, czy kasztanowe jak u

Granger. Piękne, gęste, gładkie miedziane włosy, odbijające złotymi

refleksami promienie słoneczne wpadające przez uchylone okno.
-

Poproszę o jakieś sensowne argumenty, panie...- Na twarzy kobiety pojawił

się wyraz oczekiwania.
- Severus Snape, mistrz eliksirów Hogwartu

– powiedział mężczyzna, który zdążył już odzyskać prawie całą pewność

siebie.
„To tylko baba” – pocieszył się w duchu.

/>- Do usług, pani... – Uniósł przy tych słowach do góry swą lewą

brew. We własnym mniemaniu wyglądał zabójczo. Jego usta wykrzywiły się w

sardonicznym uśmiechu, ale stojąca przed nim kobieta ani się nie speszyła,

ani nie odwróciła wzroku i odpowiedziała z takim samym uśmiechem.
-

Panna de Lincourt. Arabell de Lincourt, monsieur Snape – odrzekla

drwiąco.
“Samiec – pomyślała z pogardą – chociaż

trzeba przyznać, że całkiem przystojny samiec”
Wśród beztroski w

głosie nowej znajomej Severus wyraźnie usłyszał z jaką zawziętością

podkreśliła swój wolny stan, swoją niezależność.
„Aha!

Feministka!” – Pomyślał triumfalnie.
Nie lubił

feministek.
Poza tym, każdą kobietę, która nie uważała, że jest

strwożona jedynie na kurę domową, pielęgniarkę, albo opiekunkę starców, czy

sprzątaczkę, automatycznie uważał za feministkę i to wojującą.
Swoją

córkę tez uważał za takową, ale obiecał sobie nad tym popracować. Biedny

Severus codziennie sobie to obiecywał, a tak naprawdę to ona pracowała nad

nim i już uzyskała jakieś wyniki, a on?
Ale wierzył w siłę swych

męskich argumentów. Pozostawmy go więc w tej błogiej naiwności, że to

mężczyźni rządzą światem...

- No, więc czekam na te argumenty

– kobieta przekrzywiła lekko głowę, przyglądając mu się uważnie.

/>- Droga panno de Lincourt – Severus wykrzywił się drwiąco –

moje argumenty są bardzo proste do zrozumienia, żeby nie powiedzieć, że

oczywiste... – Tu zawiesił efektownie głos. – Kobiety są od

rodzenia dzieci, sprzątania, gotowania, nauczania Zielarstwa, lub Opieki Nad

Magicznymi Stworzeniami, obejmowania jakichś niskich stanowisk urzędniczych,

które nie wymagają zbyt wiele myślenia i zbyt dużej odpowiedzialności. W

Hogwarcie Obrony uczyły przez ostatnie dwa lata kobiety i obydwie były

koszmarne!
- Nie mów tak, Severusie – odezwała się urażonym

tonem Minerva – Nymphadora Tonks była dobrą nauczycielką
- O

tak! – Severus uśmiechnął się jadowicie. – Zwłaszcza gdy

wpadała w korytarzu na nauczycieli, potykała się o własną szatę, oblewała

siebie i innych sokiem z dyni, albo – słowa Severusa sączyły się jak

trucizna – kiedy uprawiała miłość francuską z Lupinem w lochach...

Niedaleko moich prywatnych kwater – uśmiech Snape’a stał się

jeszcze bardziej kwaśny i złośliwy. – Zaiste, powiadam wam, dobra z

niej była nauczycielka Obrony Przed czarną Magią.
Wszystkich

przytkało. Minerva zrobiła oczy jak talary i odchrząknęła z gestem irytacji,

a Trelawney ku uciesze Severusa usiadła i przycisnąwszy dłoń do piersi,

wykrzyknęła cicho „Och!” Jedynie pani Hooch wzruszyła

ramionami i złośliwie się uśmiechnęła.
Arabell de Lincourt była lekko

rozbawiona.
- Panie Snape – spytała z figlarnym błyskiem w

oczach – skąd pan tak dokładnie wie, że uprawiali miłość francuską.

Czyżby pan podglądał? – Brew kobiety powędrowała wysoko w górę

/>Nauczyciele mieli iście komiczne miny.
„Nie zgorszyła się

– pomyślał zdziwiony mistrzunio – ciekawe...”
-

Nie... – Severus obleśnie się uśmiechnął -Ale mam niestety bardzo

dobry słuch, a akurat tego wieczoru, drzwi do mojej sypialni były uchylone.


- To i tak nie tłumaczy, skąd pan wie, że to był właśnie ten rodzaj

miłości fizycznej, panie Snape. – Kobieta była teraz bardzo

rozbawiona, a większość nauczycieli otworzyło szeroko buzie ze zdziwienia.


„Kretyństwo” - pomyślał Severus.
- Jeżeli już

koniecznie chce pani wiedzieć, to proszę bardzo – wycedził mężczyzna.

- Poznałem to po intensywnych jękach i nawet, o zgrozo krzykach obojga,

które bynajmniej nie były zsynchronizowane. – Severus jawnie próbował

doprowadzić de Lincourt do rumieńców, tylko jakoś nie bardzo mu to

wychodziło. – Aby być dokładniejszym. Najpierw krzyczała i jęczała ona

a dopiero potem on. Ta historia powtórzyła się kilkakrotnie... Nie muszę

chyba zaznaczać, że rozdzierający wrzask „och Remusie!” był

dosyć częsty. – Na twarzy mistrza eliksirów pojawił się iście

szatański uśmiech.
Nauczyciele poodwracali z zażenowaniem wzrok. A

Arabell patrzyła tylko na niego. Patrzyła drwiąco i wyzywająco.
- Chce

pan powiedzieć, że nie zamknął pan drzwi od sypialni, ale bezwstydnie sobie

słuchał? Nieładnie. –Ostatkiem sił powstrzymała wybuch śmiechu i

wydęła pogardliwie wargi.
Część grona pedagogicznego wyglądała tak,

jakby miała dostać zawału, część powstrzymywała śmiech, a część była po

prostu zaciekawiona, tym co się może zdarzyć. Pani Hooch mimo dużego

zainteresowania i rozbawienia zachowała największy dystans do tego co

słyszały jej wrażliwe uszy i obserwowały bursztynowe tęczówki. Ona chyba

jako jedyna w gronie nauczycielskim – oczywiście nie licząc Albusa

– w pełni rozumiała charakter Severusa i doskonale się z nim

dogadywała. Lubiła go i odpowiadało jej jego poczcie humoru. Teraz jednak

obstawiała de Lincourt. Szybko oceniła ją jako silną osobowość. Poza tym

Severus był facetem i raczej nie mógł pozostać obojętny na tej kobiety, a to

raczej rozpraszało, niż pomagało utrzymać riposty na wysokim poziomie,

chociaż musiała przyznać, że złośliwy nietoperz doskonale sobie radził.

/>- Nie będę zamykał drzwi tylko dlatego, że ktoś niedyskretnie zaspakaja

swoje wyuzdane żądze w pobliżu moich kwater - wycedził przez zęby wściekły

na aluzję Snape.
Kobieta nie wytrzymała więcej i wybuchła perlistym

śmiechem. Musiała cofnąć się do drzwi i usiąść na swoim sporym kufrze.

Podparł się pod boki i śmiała do łez.
- Proszę mi wybaczyć, ale jest

pan uroczym i zabawnym człowiekiem panie Snape.
Grono pedagogiczne

miało zaciekawione miny, a sam zainteresowany patrzył na nią z dezaprobatą i

zdziwieniem.
- Uważa pan seks oralny za wyuzdaną formę pieszczot, bądź

też stosunku?... Zwał jak zwał. Osobiście nie uznałabym tego za wyuzdane.

Użyłabym raczej przymiotnika „wyrafinowany”, panie Snape –

popatrzyła mu z ironią w oczy.
Severus poczuł się dotknięty i ku swej

irytacji lekko zażenowany.
„Wyszedłem na sztywniaka”

– pomyślał.
„Zaraz, zaraz, a co mnie obchodzi jej zdanie

na temat mojej osoby?” – Dodał w myśli i postanowił zrobić to co

robi najlepiej – być złośliwym.
- Widzę, że ma pani

doświadczenie praktyczne – powiedział z jadowitym uśmiechem. I przez

chwilę był zadowolony z siebie, ale nie za długo..
- Niesamowite...

Widzi pan? – Spytała udając szczere zdziwienie. – A gdzie pan to

widzi?
Większość nauczycieli była bliska rechotu. Nawet sztywna pani

wicedyrektor stłumiła uśmiech na widok bardzo głupiej miny mistrza eliksirów


„Wyszedłem na idiotę. – pomyślał Severus. – Nie

daruję jej”.
„Wyżyje się na uczniach – refleksyjnie

stwierdziła Hooch.
- Czy ja zasugerowałam, że kiedykolwiek i z

kimkolwiek uprawiałam miłość francuską, panie Snape? – Chyba, że ma

pan, aż tak bujną wyobraźnię... – Powiedziała triumfalnym tonem.

/>- A teraz – dodała uśmiechając się uroczo – państwo wybaczą,

ale muszę udać się do gabinetu Dyrektora, porozmawiać o moim zakwaterowaniu.


„Potter ma przesrane jak stąd w pizdu...” –

Refleksje trenerki Quiddicha sięgnęły apogeum optymizmu i chociaż nie

przepadała za Harrym, zrobiło się jej go żal.
„Ty jadowita, mała

żmijo – pomyślał mistrzunio – ja cię jeszcze nauczę kto ma

racje.” Był tak wściekły i upokorzony, że nie mógł racjonalnie myśleć.

Ktoś pokonał go w walce na słowa i była to kobieta. Mógł zrozumieć własną

córkę, w końcu miała to po nim, ale nie obcą, zfracuziałą, wyuzdaną

emancypantkę. On jej jeszcze pokaże...
avalanche
Zabawnie ujęte myśli, doskonale przedstawione

sceny potyczek słownych i ta lekkość z jaką prowadzisz narrację przyciąga.

Tekst nie jest ociężały, trudny czy męczący, ale przyciągający uwagę

czytelnika, co ci się chwali.
Tak czytam sobie niektóre ficki i myślę,

że element rywalizacji, chęci pokazania kto jest górą jest na tyle zabawny,

że ludzie chętnie takie rzeczy czytają, gdyż naturalnie wyzwala to w nich

ciekawość, co do dalszych poczynań bohaterów.
Umiejętność wywoływania

uśmiechu na twarzy czytającego automatycznie zachęca go do dalszych

odwiedzin tematu.

ale żeby nie było za dobrze (wybacz to moje

zboczenie) muszę ci coś pokazać i przestrzec, pogrozić palcem i dać ostrą

reprymandę: jak można napisać "durze" ? ;p


/>
QUOTE

class='quotemain'>Dziewczyna zwróciła ze złością swoje

durze, orzechowe oczy na blondyna, z

zamiarem opieprzenie tegoż właśnie i... ją zatkało.

/>


banalny błąd i w

porównaniu z ilością tekstu to oczywiście błahostka, ale jak mówię, mam

zboczenie ortograficzne i aż mnie poraziło.

Magya
Bardzo mi się podoba ten fick. Błędów

gramatycznych nie zauważyłam, fabuła bardzo ciekawa. Czekam na następne

party.
vaampir
podoba mi się, jest przezabawne, napisane

lekko, świetnie się czyta i wciąga. fabuła w gruncie rzeczy bez zarzutu (

nawet parę Draco+Herm jestem w stanie przełknąć), jedyne co mogę dodać, to

to, że czekam na więcej.
fumsek
Pierwszy rozdział nie powalił mnie na kolana

ale za drugi wielki tłusty plus XD
Ogółem całkiem zgrabnie, małe wpadki

pozostana dzisiaj niezauważonymi, nie mam siły, żeby ci nawytkać XD

/>-->„Dzięki ci Boże za te luźne szaty” – pomyślał

niewierzący, chociaż ochrzczony Severus.
*
„Potter ma

przesrane jak stąd w pizdu...” – Refleksje trenerki Quiddicha

sięgnęły apogeum optymizmu i chociaż nie przepadała za Harrym, zrobiło się

jej go żal. „ XD
Kitiara

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>Dziewczyna zwróciła ze złością swoje

durze, orzechowe oczy na blondyna, z

zamiarem opieprzenie tegoż właśnie i... ją zatkało.


Mnie też poraziło! Poważnie,

nie jestem dyslektyczką i nic mnie nie usprawiedliwia, zwłaszcza, że byłam w

szkole dobra z dyktand. O zgrozo! Ja się przyznaję...

Hehe:

To opowiadanie to miał być taki banalny komiczno-erotyczny tekst. Wszyscy

piękni, zgrabni i etc... Źl i dobrzy, i tak dalej. Niemal jak w serialu

brazylijskim. I o zgrozo! Dobrze się czułam gdy to pisałam


border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
malfoyek
Trzeci raz to już czytałem
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' /> za

każdym razem tak samo mi się podoba =)
A dlaczego? Bo jak widzi się

przy tytule napis "Kitiara", wiadomo, że nie trafi się na tendetę.

Zawsze ma się do czynienia z pełnym profesjonalizmem. To tak jak jeść

snickersa - nigdy nie masz go dość. Możesz jeść i jeść.
Tak samo jest z

fickami Kit - możesz czytać i nigdy Ci się nie znudzą. Teksty idealnie

dobrane, dialogi wypracowane do perfekcji.
Sukces =)
Blue
Aaaa... znam opowiadanko. Jest w czołówce

moich ulubionych
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

/>Mimo to nie zaszkodzi przeczytać po raz któryś tam
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />

/>
Miłego wklejania
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' />
Jade^_^
to opowiadanie jest cudne Kit, podobnie jak

inne... po prostu brak mi słów na opisanie Twojego kunsztu =)) oczywiście

już jestem po jego pełnej lekturze z Dziurawca, ale z niekłamaną

przyjemnością do niego powrócę.. po raz kolejny XDDD

jestem

ciekawa, czy może planujecie z Nag wkleić tutaj któreś ze swoich wspólnych

opowiadań? Nie wiem.. np. "Zmowę dziewic"? Proooooszę =)


/>PoZdRo

Naczelny Korektor MF
Kitiara
Rozdział III
“PRAWDA

CZY ZADANIE?”


Pierwsze dwa tygodnie szkoły okazały się

Harówą (przez duże "H") i jak to zauważyła Hooch, Potter naprawdę

miał "przesrane"... I żył na skraju załamania nerwowego. Obronę i

Eliksiry mieli aż po trzy razy w tygodniu. A on nie miał lekko, nie tylko u

Snape’a ale i u de Lincourt. Po prostu wymagała od niego więcej niż od

reszty. W końcu był najlepszy, a to jak mówiła nowa nauczycielka,

zobowiązuje. Hermionę też cisnęła Na szczęście obydwoje całkiem nieźle sobie

radzili. Draco i Lilien też.
Nowa pani profesor od Obrony był

złośliwa, sarkastyczna i ironiczna. „Snape w spódnicy”, jak

mówili niektórzy, chociaż wcale spódnicy nie nosiła, lecz wybitnie obcisłe

ciuchy, czym doprowadzała Snape’a do szału. A konkretnie –

onanizował się przez nią prawie co noc, tak jakby miał 17 a nie 37 lat.

Wkurzało go to niepomiernie.
Obydwoje byli okropni i rywalizowali w

tym, kto jest ostrzejszym i bardziej wymagającym nauczycielem. Harry ze

zdziwieniem zauważył, Snape wcale nie pobłaża Lilien, Wręcz przeciwnie. Ale

ona radziła sobie bezbłędnie. Harry natomiast był w tym roku wybitnie

gnębiony przez Severusa i Hermiona w drugim tygodniu szkoły zaczęła mu ważyć

eliksir uspakajający, żeby mógł go pić przed Eliksirami, które były w

poniedziałki, środy i piątki – zawsze od razu po obiedzie. Gdyby nie

ten eliksir i życzliwe spojrzenia Lilien, chyba by wykorkował. Nawet Draco

nieco mu zaczął współczuć. Minimalnie, ale jednak.

De Lincourt

już na pierwszych zajęciach pokazała na co ją stać.
- To miało być

Protego, Weasley? Żałosne, doprawdy... – Ron zarumienił się jak

różyczka.
- Potter, pokaż koledze jak wygląda Protego

zimny i drwiący głos pani profesor działał na uczniów bezbłędnie. Tak jak

Snape, wcale nie musiała podnosić głosu by zachować ciszę w klasie.
-

No całkiem nieźle – usłyszał trzy minuty później Harry – ale

szczerze muszę przyznać, że po sławnym Harrym Potterze oczekiwałam czegoś

bardziej efektownego...
Mimo, że była sprawiedliwa, to i tak uczniowie

przeżywali stresy na jej zajęciach. Mówiono, że jest tak samo złośliwa,

szczera i wymagająca, jak piękna.
Jednym z jej ulubionych powiedzeń

było:
-„Gdyby głupota umiała fruwać, wzlatywalibyście jak orły

pod niebiosa” – wymawiane zawsze tym samym, zimnym jak lodowiec

arktyczny, głosem.
Severus niechętnie musiał przyznać, że znała się na

rzeczy i była godnym rywalem.
Tylko, że przez tą ich rywalizację nawet

McGonagall doczekała się określenia „miłosierny nauczyciel.”

/>
Przez te dwa tygodnie, Potter głodnym wzrokiem obserwował Lilien,

która stawając w obronie Harry'ego wcale nie przyczyniła się do

złagodzenia jego sytuacji. Była jednak uparta i nie rezygnowała Raz tak

wkurzyła się na Eliksirach ( w pierwszym tygodniu szkoły – w piątek),

że:
- To nie w porządku tato!!!... Znaczy, sir! - na

lekcjach musiała zwracać się do Snape’a jak wszyscy uczniowie.
-

Jak pan może?! Nie dziwię się Harry'emu, że mu ciągle coś nie

wychodzi. Jak można tak kogoś bezustannie krytykować?! I karać właściwie

bez przyczyny! - oburzyła się dziewczyna.
Wszyscy patrzyli się na

nią jak na dziwadło, a Draco pomyślał :”Jaja jak berety” i

uśmiechnął się ironicznie. Hermiona pomyślała natomiast, że ten jego smirk

jest całkiem sexy i sama siebie skarciła za tą myśl.
- Jak ci się nie

podoba, panno Snape, drzwi są tam! – warknął wkurzony

bezczelnością córki Severus.
Ku zdziwieniu absolutnie wszystkich,

Lilien wzięła swoje rzeczy i wyszła w samym środku lekcji trzaskając

drzwiami.
„Fajnie! To teraz mam przesrane na całej

długości” – optymistycznie pomyślał Harry, a Hermiona popatrzyła

na niego ze współczuciem. Byli jedynymi gryfonami na tych zajęciach i

musieli wspierać się duchowo.
„Będę musiał poprosić Lilien o te

korepetycje, Malfoy może się śmiać, ale jak tak dalej pójdzie ,to przepłacę

to załamaniem nerwowym”
Nie wiedział tylko czy to do końca dobry

pomysł, bo dziewczyna ze względu na swoje walory fizyczne i osobowość (to

też Harry zauważył, a co?!) raczej go rozpraszała. Ale czy on do cholery

miał jakieś lepsze wyjście?
Do końca tych pamiętnych zajęć (a takich

„pamiętnych” miało być jeszcze trochę) Harry stracił jeszcze 20

punktów i zarobił wieczorny szlaban u Filcha. Na szczęście, lub nieszczęście

eliksir wyszedł mu całkiem dobry, co Snape’a tylko rozwścieczyło.

Nawet Malfoy posłał Harry'emu spojrzenie pełne litości. A potem Draco

popatrzył na Hermionę i uśmiechnął się tajemniczo. Lubił na nią patrzeć.

/>„Ona jest przesłodka. Czemu ja tego wcześniej nie zauważyłem? Te

usta i duże orzechowe oczy”
Myśli Hermiony nie odbiegały daleko

od jego własnych:
„Te usta i duże szare oczy” –

myślała gryfonka z rozmarzeniem i nic na to poradzić nie mogła, a także ku

swojemu zaniepokojeniu, radzić sobie z tym nie bardzo chciała.
A

czasami tak na nią patrzył...
„Nie dam się – myślała co

jakiś czas – to tylko, tylko... Hormony... To przejdzie” Ale nie

przechodziło a nawet było coraz intensywniejsze i jakoś nie miało

odniesienia do innych przedstawicieli płci brzydkiej, nawet tych, którzy

uchodzili za przystojnych.

******
Harry zebrał się w sobie

i w poniedziałek po porannej Obronie poprosił Lilien o pomoc w Eliksirach.

Zgodziła się od razu i chętnie. Ustalili, że będą się spotykać we wtorki o

19:30, po kolacji w Komnacie Potrzeby.
- Już myślałam, że nigdy nie

poprosisz i będziesz się tak męczył – powiedziała z tym swoim

promiennym uśmiechem – a nie chciałam się narzucać...
Harry

zarumienił się, a ona pomyślała, że mogłaby go schrupać razem z kosteczkami.


- Słuchaj, czy ty nie będziesz miała z tego powodu żadnych

nieprzyjemności?
- Eee – machnęła ręką –mój ojciec jest

niegroźny. Brak mu tylko kobiety i trzeba umieć z nim postępować.

/>Harry zdziwił się taka szczerością i sam postanowił być boleśnie szczery.


- Jak ty go namówiłaś do mycia włosów? – Powiedział i od razu

stwierdził, że jak zwykle palnął gafę.
Spiekł raka.
- Um,

przepraszam – powiedział ze spuszczonym wzrokiem

/>„Ciasteczko – pomyślała Lilien – kiedyś się na niego

rzucę.”
- Spoko – uśmiechnęła się uspakajająco - Jako

kobieta mam swoje sposoby. Teraz wygląda całkiem nieźle, nie? Biegamy

codziennie o szóstej rano. Jak chcesz możesz się przyłączyć.
- Snape

biega?! Nie, nie, dziękuję bardzo! – Harry przestraszył się

taj perspektywy nie na żarty.
- Nie dałabym cię palcem tknąć. Potrafię

być ostra i stanowcza, po kimś to mam... – Uśmiechnęła się - ale nie

będę nalegać, nie każdy ma skłonności masochistyczne.
- Nad jego

charakterem też pracuję – dodała tajemniczo się uśmiechając.
-

Optymistka – Harry przewrócił oczami.
- Jeszcze zobaczysz!

– powiedziała szczerząc, raczej złośliwie swoje piękne ząbki.

/>
Pierwsze korepetycje okazały się oczywiście niewypałem.
Tak

był zafascynowany jej dekoltem, że wybuchł mu kociołek z Eliksirem

Bezsennego Snu.
„Kur**!” – Pomyślało smętnie

zielonookie ciasteczko.
Jak zwykle uśmiechnęła się do niego uroczo,

przepytała go trochę (to już była mniejsza kicha) i sprawdziła jego

wypracowanie na środę, w którym nie było prawie wcale błędów i tylko kilka

niedociągnięć, które skrzętnie poprawiła razem z nim.
Powiedziała mu,

żeby się nie przejmował wybuchem, i że ma talent do eliksirów, tylko nie

wierzy w siebie. Harry wiedział, ż Lilien mówi szczerze i to go naprawdę

pocieszało.
Jakże ona mu się podobała. Pragnął jej tak mocno, że

czasami zaciskał z tyłu pięści gdy mówiła mu cześć... I zawsze tak pięknie

pachniała. Cholera, jak on miał się skupić na nauce?!
Ale obiecał

sobie, że skoro Lilien w niego wierzy to on podciągnie się z tych

przeklętych eliksirów.
Nie miał biedak pojęcia, że ona myśli o nim w

każdej wolnej chwili.

******
Lilien uwielbiała uroczą

nieśmiałość Harry'ego, dołeczki w jego policzkach, kiedy się uśmiechał,

a nade wszystko, kochała obserwować jak czyścił z roztargnieniem lub

zakłopotaniem okulary o rąbek szaty. Zawsze wtedy starała się zajrzeć mu

głęboko w oczy, bo uważała, że są piękne, a tan cholerny Potter spuszczał

wzrok i się rumienił. Czasem tylko przez chwilę patrzył na nią, co

powodowało szybsze bicie jej serca i napływ adrenaliny. No i wstyd się

przyznać, ale robiła się wilgotna...
„Gdyby ojciec wiedział o

czym myślę codziennie przed snem.” – Lilien zarumieniła się

leciutko i wróciła do swojego eliksiru
Snape pochylił się nad

kociołkiem Hermiony Granger, z którą jego córka zdążyła się już zaprzyjaźnić

ku irytacji ale też dziwnemu i zadowoleniu Malfoya.
Spośród Świętej

Trójcy Gryffindoru nie lubił jej jedynie Ron, uważał że jest fałszywa i

złośliwa, ale Lilien to "zwisało". Ron kłócił się o nią zarówno z

Harrym jaki i Hermioną, a nawet z Luną, swoją dziewczyną, która lubiła młodą

Snape.

- Co to jest Granger? – rozległ się chłodny głos, a

Draco popatrzył w tym kierunku z lekkim rozbawieniem.
- Eliksir

Przeciwkrwotoczny, sir – powiedziała Hermiona i się zarumieniła

/>Czy to do cholery jasnej była jej wina, że ten pieprzony Draco Malfoy

postanowił akurat dziś być dżentelmenem, i że puszczając ją kurtuazyjnie w

drzwiach, omal je nie objął?
Zresztą Draco Malfoy nabył jakiejś

szlachetności w wyglądzie i w obyciu, oraz w sposobie wysławiania się.

/>Owszem bywał chamowaty, ale dużo mniej, zapewne dzięki Lilien. Nawet

jeżeli komuś dokuczał, to robił to w sposób wyrafinowany, bez chamskich

odzywek „twoja matka...” jakimi zwykł posługiwać się wcześniej.

Chyba wydoroślał.
Hermiona dostała gęsiej skórki, gdy blondas

przepuszczając ją w drzwiach, dotknął odruchowo jej łopatki (och, czyż to

nie urocze, że Ty Drogi Czytelniku w przeciwieństwie do niej wiesz, że

Malfoy zrobił to absolutnie specjalnie?). To było ekscytujące, boskie

uczucie. Nie dosyć, że tak ładnie pachniał, to miał taki ciepły, cudowny

dotyk. Teraz biedna Hermiona nie mogła się skupić. Była tak rozproszona, jak

jeszcze nigdy na zajęciach, zwłaszcza z Eliksirów. Gdyby wiedziała ile

jeszcze razy w tym roku będzie roztargniona... Ech...
- Eliksir

Przeciwkrwotoczny? Ciekawe... Co z tobą, dziewczyno? – Spytał

złośliwie Snape.
- Nareszcie coś jej nie wyszło – szepnął

zaciekawiony i uradowany Draco.
Lilien, która siedziała obok niego

posłała mu spojrzenie pełne dezaprobaty, na co tylko wzruszył ramionami

/>- No słucham? Co to ma być? To nawet NIE JAST PODOBNE do tego czym miało

być. To jest jadowicie żółte, Granger, a miało być niebieskie.
Mistrz

eliksirów był nie mniej uradowany od Malfoya. Nareszcie, ta cholerna Granger

zrobiła coś nie tak.
- Zakochałaś się? – Spytał jadowicie

– A może po prostu myślisz o seksie? – Musiał się wyżyć. W końcu

on myślał tylko o tym jak dobrać się do Arabell i jakoś miłość francuska w

stosunku do niej nie wydawała mu się ani wyuzdana ani nawet wyrafinowana.

Raczej byłaby czymś zupełnie naturalnym. Dlatego tak pojechał biedniej

Hermionie. Cóż przez przypadek strzelił w dziesiątkę.
Hermiona

przygryzła dolną wargę...
„Mm... to jest sexy”- pomyślał

Draco unosząc brew, a Lilien tylko pokiwała głową z dezaprobatą, widząc jego

jednoznaczną minę.
.... I zarumieniła się bardzo mocno.

/>„Kochanie, mogę ci pomóc” – pomyślał młody, seksowny jak

diabli Malfoy i naprawdę cichutko i zmysłowo zamruczał trącają przyjaciółkę

ramieniem.
- Tylko się nie podniecaj, to niezdrowo – szepnęła

Lilien.
- Za późno to mówisz – Draco udał zakłopotanie i

skruchę.
- Jah!. Odsuń się ode mnie zwyrodnialcu. – Snape

przewróciła oczami, ale się do niego uśmiechnęła. Był naprawdę uroczy i

Lilien czasami zastanawia się jak Draco reaguje na przyjemność seksualną.

Chętnie popatrzyłaby z boku jak jej przyjaciel kocha się z jakąś dziewczyną.


„Jestem wyuzdana” – pomyślała przekornie


/>- Ja wszystko mogę zrozumieć. Nawet zakochanie się, czy myślenie o

seksie... Zwłaszcza w waszym wieku – rozejrzał się po sali i uniósł

brew, a potem ponownie popatrzył na zakłopotaną dziewczynę.
Ludzie się

zdziwili. Snape i seks – ciekawe. Tak pomyśleli dokładnie wszyscy

obecni, czyli aż dwanaście osób z czterech domów. Oczywiście zero Puchonów.


- Ale na lekcjach, panno Granger, ma pani myśleć o lekcjach,

zrozumiano?
- Tak sir – pisnęła cicho Hermiona i nawet nie

próbowała protestować.
„Skąd on wie o czym myślę, co za

wstyd.”
- Szlaban. Dziś od 20 do 24. Jeszcze coś wymyślę.

/>- Dobrze, sir.
Severus wyczyścił zawartość jej kociołka i ciężko

westchnął.
Hermiona miała ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.

Przelotnie spojrzała na Malfoya.
Grr... Przeszywał ją spojrzeniem.

Jednoznacznym spojrzeniem.
„Ratunku” – pomyślała i

wszyscy mogli obserwować jak kładzie głowę na blacie i zakrywa ją rękami.


Harry popatrzył na nią z najwyższym współczuciem.
- Wyluzuj

Hermiona, on tylko tak gada – powiedział niestety trochę za głośno i

Lilien w geście rozpaczy ukryła twarz w dłoniach
„Co za

ciapa” – pomyślała z czułością.
- Coś ty powiedział,

Potter? – Rozległ się zimny głos Sam- Wiesz- Kogo drogi czytelniku.


Harry się załamał.
- Bo ... ja ... nic... ja... ee.... –

Lilien ze zgrozą słuchała jak Harry się pogrąża i nawet Malfoy pokiwał głową

z politowaniem.
„Co za kretyn” – pomyślał.
-

To był – gryfon przełknął głośno – um... ten no, skrót myślowy.


- Skrót myślowy, Potter? To ty myślisz? Jakie to wzruszające. Zdajesz

sobie sprawę, że masz szlaban razem z uroczą koleżanką?
„Mogło

być dużo gorzej” – pomyślał Harry i troszeczkę mu ulżyło.

/>- Hermiona – Harry postanowił, acz nie specjalnie pogrążyć

przyjaciółkę w jeszcze większej rozpaczy – nieważne o czym myślałaś.

Każdemu czasem się zdarza.
- Harry – odpowiedział niezbyt głośno

dziewczyna, ale na tyle głośno, że wszyscy usłyszeli – czy możesz się

przymknąć?
Snape patrzył na to z politowaniem i ironią.
Hermiona

wzięła ze stołu gruby wolumin i położyła go dobie na nadal spoczywającej na

blacie głowie.
- Proponuję Granger - chłodno i dobitnie odezwał się

rozbawiony Malfoy, który nie mógł sobie odpuścić i nie powiedzieć tego co

zamierzał, niezależnie od konsekwencji – żebyś sobie włożyła na głowę

swój kociołek. Będzie ci wygodniej.
Hermiona cichutko jęknęła.

/>Zarówno Harry jak i Lilien musieli mocno się trzymać, żeby nie zacząć się

śmiać. Bądź co bądź, słowa Malfoya były naprawdę na miejscu i była to dosyć

komiczna sytuacja.
- Czy to był skrót myślowy, panie Malfoy? –

chłodno i sugestywnie zapytał Severus.
Pansy musiała zacząć udawać, że

kaszle, bo wybuchłaby na cała klasę, tak zabawną minę zrobił Draco. Harry

wsunął pięść między zęby a Lilien odwróciła wzrok, starając się myśleć o

pokoju na świecie.
Draco wyglądał na lekko speszonego i zdziwionego.


- Ja o coś spytałem, Malfoy – zimno wycedził Snape.
- To

była koleżeńska propozycja. – Draco zaczął odzyskiwać pewność siebie.

– Kociołek chyba się do tego nadaje lepiej od książki..
- Cóż za

lotność umysłu, Draco – powiedział Snape jadowicie i złośliwie się

uśmiechnął. – Szlaban. Razem z Granger i Potterem.
- Ale za

co?! – Oburzyła się latorośl Narcyzy i Lucjusza Malfoyów.
-

Och zamknij się Draco! Należy ci się ten szlaban. Ciągle dokuczasz

Hermionie! – Zirytował się Lilien – Może ona ma jakieś

poważne problemy, a ty jej mówisz żeby sobie wsadziła kociołek na głowę. Sam

sobie wsadź!
- No, ma problem – powiedział szeptem do

przyjaciółki, najseksowniejszy obecnie Ślizgon – Brak jej chłopa.

/>- Draco! Do cholery, jesteś niewyżyty seksualnie.!!!

/>Ups! Chyba powiedziała to bardzo głośno. Mm... Chyba krzyknęła.

/>Harry popatrzył ze zgrozą na skonsternowaną Lilien i nawet Hermiona

uniosła zaróżowioną buzię.
„Cóż za cudny rumieniec – Draco

uśmiechnął się rozkosznie – Jestem podniecony i dobrze mi z

tym”. Chłopak rozwalił się na krześle jakby siedział w kawiarni a nie

na zajęciach. I tak już] dostał szlaban.
„Ciekawe jakby się

zarumieniła, gdybym jej zaproponował, żeby...”
- SZLABAN,

SNAPE!!!- Severus przerwał romantyczno –erotyczne myśli

blondasa –Co to za słownictwo na zajęciach?
- Rozumiem, że ten

szlaban to dzisiaj między 20 a 24, tak? – Spytała słodkim tonem

czarnowłosa bogini seksu (wpadłam w tok myślowy Harry'ego – przyp.

autorki)
- Nie między – warknął mistrzunio – ale od

do! Jeszcze jedno słowo mądrzenia się a Slytherin straci 10 punktów

droga panno!
Wszyscy popatrzyli na niego w gigantycznym szoku.

Snape gadał o seksie i był gotowy odjąć punkty swojemu Domowi i to własnej

córce.
„Świat się kończy” – pomyślała Zabini.

/>Draco uniósł wysoko brew, ale nic już nie powiedział.

******


Oczywiście dostali bardzo milutki szlabanik u Filcha. Mieli Wyczyścić

salę Trofeów bez użycia magii, ale ponieważ było ich aż czworo, Filch

zażyczył sobie, żeby umyli podłogę i ściany. Severus jakoś się temu nie

sprzeciwił. Mieli cztery godziny czasu
Teraz stali na środku sali i

się rozglądali.
- Wspaniale – powiedział Harry
- Cudownie

– dodała Hermiona.
- Ty się Granger nie odzywaj, bo przez ciebie

tu siedzimy – blondas popatrzył na gryfonkę ze złością i z wyrzutem


- Nie musiałeś gadać głupot, Malfoy – odwarknęła mu dziewczyna

– wtedy byś mógł leżeć do góry brzuchem w swoim dormitorium.
-

Ale ja miałem ochotę to powiedzieć i powiedziałem. Coś ci nie pasi, Granger?


- To jak musiałeś gadać to teraz się jej nie czepiaj – fuknęła

Lilien.
- Dobrze już dobrze – Draco podniósł ręce w obronnym

geście – Będę grzeczny.
- Już to widzę – cicho syknęła

Hermiona ale Draco posłał jej niewinne spojrzenie, zbitego szczeniaka i z

konsternacją zauważyła, że ten tani chwyt na nią działa.
- Grzeczny ty

jesteś jak śpisz i jeść nie wołasz – skwitowała Snape –ale

mniejsza o to.
- Mamy przesrane – rezolutnie zauważył Harry.

/>- Długo nad tą sentencją myślałeś, Potter? – Grzecznie spytał Malfoy


- Oj przestańcie, siedzimy w tym razem – zirytowała się

Hermiona. – Nie kłóćcie się.
- No, panna Granger ma racje, poza

tym wcale nie jest tak źle – zrobiła tajemniczą minę Lilien.
-

Fakt, Filch może w końcu odzyskać kiedyś dawne przywileje, dopiero wtedy my

uczniowie będziemy mieli raj. – Draco wyłożył swą nad wyraz

optymistyczną filozofię.
- Gdyby nie ja, byście marnie tu zginęli -

stwierdziła Lilien.
Rozejrzała się szybko, czy w pobliżu nie ma pani

Norris albo Filcha, ale on zostawił ich samych sobie. W końcu nie mieli

różdżek i musieli sprzątać.
I tu w jednej rzeczy się nie pomylił

– mieli sprzątać, ale co do drugiej nie miał racji.
Snape

sięgnęła do swojego wysokiego glana i wyjęła zapasową różdżkę.
- Wow

– to była Hermiona.
- Um.... ee... Super - to był Harry
-

Jesteś boska Lilien – Draco rozjaśnił się jak słoneczko. – Ale

czy twój stary nie domyślił się, że zrobisz mu ten numer?
- Mój stary

zabrał mi zapasową różdżkę, tyle że ja mam zawsze dwie w zapasie –

uśmiechnęła się drapieżnie.
Była niezłą spryciarą i Harry pomyślał, że

nie chciałby mieć w niej wroga.
- Dobra, zrobimy część ręcznie, aby

Filch nie mógł nic zakapować, jak wpadnie za godzinę lub dwie sprawdzić co

robimy – powiedziała rzeczowo Lilien.
- Do dzieła! –

Draco wczuł się w rolę i entuzjastycznie ściągnął z siebie wierzchnią szatę.

Nie trzeba się dziwić bo nie dosyć że było ciepło, to z Malfoya jest gorący

towarek.
Hermiona przygryzła dolną wargę. Młody Malfoy wyglądał...

Aaa!
Miał na sobie obcisłe, czarne dżinsy i takiż sam podkoszulek

( też obcisły, Drogie Czytelniczki *wink*) z wielkim czerwonym 69 na piersi.


Miał na lewym ramieniu wytatuowanego zielono-srebrnego węża

owijającego się spiralnie wokół miecza.
Widok tego tatuażu spowodował,

że panna Granger omal nie krzyknęła „wow”, ale w ostatniej

chwili się powstrzymała. Za to gapiła się na ramię blondyna, jak urzeczona.


- Podoba ci się, Granger? – usłyszała lekko drwiący, męski głos.


- Ee... Co? – Zapytała trochę roztargniona.
- Pytałem, czy

podoba ci się mój tatuaż.
- Ani trochę – Hermiona nie zamierzała

przyznać się do fascynacji tatuażem, ani tym bardziej fascynacji zgrabnym

ciałem chłopaka.
Lilien odwróciła wzrok, żeby Hermiona nie mogła

zobaczyć jej szerokiego uśmiechu i puściła oko do Harry'ego, który się

oczywiście zarumienił.
- No jasne – Draco niemal zamruczał gdy

to mówił i Hermionę przeszły ciarki.- Właśnie dlatego tak gapiłaś się na

moje ramię. Co za kretyn ze mnie. – Nie mógł sobie podarować lekkiej

drwiny.
Harry i Lilien przyglądali się tej scenie z rozbawieniem.

/>- Patrzyłam bo jest brzydki i nie wiem jak można dać sobie wytatuować coś

takiego – łgała jak najęta, chociaż tego nie lubiła. - Jest okropny. W

końcu to wąż. brr... – Hermiona zarumieniła się z powodu kłamstwa w

żywe oczy.
Malfoy popatrzył na nią z ukosa, był raczej rozbawiony.

/>- Wiesz Granger, to ciekawe doświadczenie – powiedział cicho

przyglądając się jej uważnie
- Co, Malfoy?! – Odwarknęła i

zarumieniła się bardziej pod jego spojrzeniem.
- Patrzeć, jak kłamiesz

– wyjaśnił z zabójczym uśmiechem triumfu na twarzy i zmrużył cholernie

seksownie oczy. – Rób to częściej, uroczo się wtedy rumienisz.

/>Hermiona zrobiła się tak czerwona, jak bluzka Lilien, która właśnie zdjęła

szatę i omal nie włożyła jej sobie całej do ust, żeby nie parsknąć śmiechem.


- Ja stąd idę – wkurzyła się Hermiona – Nie będę siedział

na jednym szlabanie z tym... Z NIM!!! – Oskarżycielsko

wysunęła palec w kierunku chłopaka
Lilien nie wytrzymała i

zarechotała. Harry natomiast szeroko się uśmiechnął
- No wiecie

co?! – Teraz Hermiona była na prawdę wściekła. - Uważacie, że to

śmieszne?
Ale domyślała się, że z boku musi to komicznie wyglądać, co

wcale nie poprawiło jej humoru
- Idź Granger, idź - Draco pobłażliwie

się uśmiechnął a oczy zwęziły mu się jeszcze bardziej. – Zobaczymy co

na to powiedzą Snape i Filch.
- Nie odzywaj się do mnie, Malfoy

– wycedziła ze złością. Wiedziała, że właśnie przegięła i zachowała

się irracjonalnie, ale jak on śmiał... No właśnie, co on właściwie takiego

śmiał? Spytał tylko, czy podoba się jej jego tatuaż...
- Dobrze już,

dobrze – chłodno powiedział Malfoy. – Przepraszam, że uraziłem

twoją gryfońską dumę.
Hermiona musiała mu przyznać w duchu rację.

Powoli opuściła ją złość.
Cholera, wystarczyło tylko powiedzieć

„masz ładny tatuaż”, a ona musiała zrobić z siebie idiotkę. Byłą

skonsternowana.
- Z tobą Granger nie da się normalnie porozmawiać?

Chyba źle zrobiłem odzywając się do ciebie na neutralnym gruncie. Jesteś z

Gryffindoru, więc nie możesz się zniżyć do normalnej, uczciwej konwersacji z

kimś ze Slytherinu. Zwłaszcza ze mną. – Powiedział gorzkim tonem

Draco. Poczuł się dotknięty. Wcale nie starał się być niemiły, a ona...

/>- Jeżeli będę się do ciebie odzywał, to tylko po to, by powiedzieć coś

niemiłego – dodał zimno. - Wtedy chociaż będę wiedział dlaczego od

razu wyciągasz pazury.
- Dobra, sorry – Hermionę naprawdę wiele

kosztowały te słowa, ale przełknęła dumę. W końcu jako uczciwa osoba,

wiedziała, że postąpiła nie fair.
Popatrzył na nią trochę zdziwiony.

Nawet mu do głowy nie przyszło, żeby Granger mogła powiedzieć do niego

„sorry” i jego lodowaty wzrok trochę odtajał.
Wzruszył

tylko ramionami i lekko skinął głową.
„Sorry, to sorry”

– pomyślał.
„Niech mnie goły Snape kopnie” –

zdziwił się Harry na słowa przyjaciółki, a Lilien uśmiechnęła się szeroko.


- No nie kłóćcie się kochane żuczki, bo robota czeka - powiedziała. -

Później możecie sobie poflirtować. Uroczo wam to wychodzi.
Obydwoje

popatrzyli na nią bykiem. Lilien uniosła ręce do góry.
- Nie bijcie,

już nic nie powiem, chociaż mogłabym powiedzieć wiele – spojrzenia

Malfoya i Granger ciskały błyskawice. – Milczę jak grób.
Zaczęli

czyścić najmniej wymagające wysiłku trofea, ale Lilien nie potrafiła

„milczeć jak grób”.
- Ten podkoszulek, Draco... –

zaczęła.
- Uhm? – Zamruczał pytająco chuchając na jakiś puchar

blondyn.
- Czy to deklaracja, że masz ochotę na seks oralny? A może po

prostu tak lubisz? – Lilien nigdy nie zastanawiała się, gdy chciała o

coś zapytać. Chyba, że było to naprawę coś delikatnego. Nie chodziło o brak

taktu, ale o niepoprawną skłonność do bezpośredniości. Lilien bowiem

potrafiła być bardzo taktowna, gdy wymagała tego sytuacja.
Hermiona

zachłysnęła się powietrzem i zarumieniona spuściła wzrok, a Harry ściągnął

okulary i zaczął je natarczywie czyścić, rumieniąc się dużo efektowniej od

koleżanki. Draco popatrzył na nich z politowaniem. On już zdążył się

przyzwyczaić do tego, że ma bardzo bezpośrednią przyjaciółkę.
- Nie

zadawaj takich pytań przy Potterze i Granger, Lil. Twój Harry gotów dostać

zawału – przy tych słowach, Draco puścił oko do Hermiony, która szybko

odwróciła wzrok.
- Od kiedy to Harry jest mój? Nic mi o tym nie

wiadomo – skwitowała Snape.
-Uczycie się razem – Draco

szeroko się uśmiechnął.
- Och Draco, ależ masz bujną wyobraźnię

– powiedziała dziewczyna pobłażliwym tonem.... – No to jak z tą

koszulką?
- Tak szczerze, to nigdy tego nie robiłem, Lilien. Nie wiem,

podobno fajna sprawa.- Draco wzruszył ramionami – Lubię tą koszulkę,

może właśnie ze względu na skojarzenie – uśmiechnął się trochę

niepewnie.
Hermiona i Lilien były zdziwione, zwłaszcza panna Snape.

Harry był zażenowany, ale także spojrzał uważnie na blondyna.
Na widok

tego niepewnego uśmiechu Dracona, Hermiona poczułą lekki zawrót głowy.

/>"To on się tak potrafi usmiechać?" - pomyślała z roztargnieniem


- A ja myślałam, że ty już zdążyłeś spróbować wszystkiego...
-

No, ostatnio słyszałem, że miałem około setki kochanek i mam nawet

doświadczenia z mężczyznami. – Draco się wyszczerzył – Nie wiesz

we wszystko co usłyszysz, Lil.
- W to akurat nie wierzę i nie słucham

plotek. Po prostu wydawało mi się, że ty już jesteś dokładnie obcykany w

seksie. Widocznie się myliłam.
Draco przewrócił teatralnie oczami.

/>- Widocznie –stwierdził chłodno.- Czy jam mam 17, czy siedemdziesiąt

lat, Snape, żeby już tak wszystko wiedzieć, co?
- O?! Dobra,

dobra! Ale czemu łapiesz mnie za słowa? – uśmiechnęła się.

/>– Pamiętliwa bestia z ciebie.
- wiesz co, Lilien –

odezwała się Hermiona – jesteś cholernie bezpośrednia.
- Och, ty

też potrafisz taka być – powiedział Harry.
- Ale nie aż tak

– żachnęła się gryfonka, a Lilien uśmiechnęła się szeroko.
- No

właśnie – powiedziała – i to jest problem z większością ludzi

jeśli chodzi o seks... Wszyscy o tym myślą, ale mało kto o tym mówi, jakby

to było coś złego. Nie lubię takiego zakłamania.
Hermiona spojrzała na

nią uważnie i ku zdziwieniu wszystkich powiedziała:
- Chyba wiem o co

ci chodzi. W sumie masz sporo racji... – wzruszyła ramionami i zaczęła

czyścić jakiś ogromny, nieźle zakurzony puchar.
Draco przyjrzał się

jej spod półprzymkniętych oczu; sumie myślał, że Granger raczej się

zgorszy, a już na pewno nie oczekiwał takiej reakcji... Zdmuchiwała właśnie

kurz z pucharu.
„Z nią mógłbym spróbować wszystkiego”

– pomyślał szczerze, a w tym samym momencie, Harry pomyślał dokładnie

to samo o Lilien.
- Uuch! – Hermiona otrzepała się z kurzu

– Cholera ile może tego być na jednej rzeczy?!
Lilien

zachichotała i oczyściła ją prostym zaklęciem.
- Dzięki... –

Buzia panny Granger rozjaśniła się, gdy spojrzała na napis na pucharze

– „Dla Jamesa Pottera – przeczytała – za zasługi na

polu sportowym.” Harry to twojego taty – popatrzyła na niego z

uśmiechem.- Chcesz... – Nie zdążyła dokończyć.
- Nie chcę tego

oglądać – powiedział zimno gryfon.
Wszyscy spojrzeli na niego

zdziwieni. Hermiona zdała sobie sprawę, że przez cały szósty rok unikał

rozmowy o swoim ojcu. Teraz w głosie chłopaka zabrzmiał płynny lód.
-

Nie jesteś dumny ze swojego ojca, Harry? – Lilien była w szoku –

Rany, powinieneś być dumny i blady, że dostał takie wyróżnienie. Ja bym

była.
Jeszcze nigdy nie widziała, żeby ten uroczy, ciepły chłopak

wyglądał tak surowo
- Czyżby?!
- To chyba naturalne...

– Nawet Draco się wtrącił.
Harry uśmiechnął się gorzko

/>– Nie mam ochoty zachwycać się czynami mojego starego - powiedział

jadowitym tonem - Hermiono, bądź tak dobra i to odłóż. – Wystarczy, że

codziennie muszę patrzeć w lustro i przypominać sobie, jak bardzo jestem do

niego podobny. Dumny, o tak. Jestem dumny jak cholera. Był w końcu

pieprzonym gwiazdorem. – Jego głos był tak przesiąknięty ironią i

sarkazmem, że pozostała trójka była zaskoczona i zdezorientowana. Nikt nie

odważył się już odezwać, a Hermiona odstawiła, szybko doczyszczony przez

Lilien puchar, na miejsce.
Przez następne pół godziny kończyli pracę w

zupełnym milczeniu, zszokowani postawą Harry'ego, który później był już

zupełnie spokojny.
>>>>>>>
- Zagrajmy w coś

– powiedziała Hermiona, gdy skończyli, czyli o 22:15 i przeciągnęła

się rozkosznie. – Proponuję „Prawda lub zadanie”. To

fajna, mugolska gra.
- Znam – Lilien wsparła się pod boki i

szeroko uśmiechnęła – powinno ci się spodobać, Draco
Chłopak

uniósł brew.
- Mówisz, Lil?
- Aha...
- A na czym polega ta

gra? – spytał ciekawie Harry.
- Siada się w kręgu. Jedna z osób,

wybrana lub wylosowana, zaczyna, mówiąc do wybranej przez siebie osoby:

”prawda lub zadanie.” Jeżeli osoba wybiera „prawdę”,

zadajesz jej pytanie, na które musi szczerze odpowiedzieć, jeżeli wybiera

zadanie, cóż... Musi zrobić coś, co każesz. Następnie osoba wybrana jako

pierwsza wybiera kolejną i tak dalej. Wybierasz absolutnie kogo chcesz.

– Wyjaśniła Hermiona.
- To wszystko? – Spytał Draco i

uśmiechnął się przekornie. Podobało mu się.
- Musimy tylko ustalić ile

razy można odmówić – dodała Lilien –To znaczy, ile razy jedno z

nas może się nie zgodzić się odpowiedzieć, czy wykonać zadania. i to by było

na tyle. Proponuję standardowe trzy razy.
- Tak będzie uczciwie

– powiedziała Hermiona.
- Mi się ten pomysł podoba –

powiedział Harry.
- Wchodzę w to obydwoma nogami – powiedział

Draco –Jestem za, a nawet przeciw – blondyn wyglądał na

szczęśliwego.
„Szelma’ – pomyślała Lilien.

/>Malfoy popatrzył zalotnie na Hermionę. Zdjęła szatę, jak wszyscy. Stała

teraz w dopasowanej, obcisłej niebieskiej bluzce z niewielkim , ale

wystarczającym by poruszyć wyobraźnię Dracona, dekoltem i w dopasowanych,

granatowych dżinsach. Miała długie, zgrabne nogi i bardzo wąską talię.

Malfoy miał ogromną ochotę sprawdzić, czy da radę objąć ją dłońmi w pasie,

tak była szczuplutka. Omal nie podszedł do niej i tego nie zrobił. Uśmiechał

się do niej szeroko.
- I co się szczerzysz? – Spytała Hermiona.


- Uśmiecham się do ciebie, Granger. Nie mogę? Czasem masz zaje*biste

pomysły. Pogratulować – jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

/>Oczy Hermiony zwęziły się lekko. Nie podobało jej się, że tak

entuzjastycznie podszedł do gry. Ale teraz za nic nie wycofałaby tej

propozycji. Nie zrobi z siebie idiotki po raz drugi.
- Tak uważasz?

– Zapytała zaczepnie.
- Aha – odpowiedział lakonicznie.


- A może ja nie chcę, żebyś się na mnie gapił, co? – Fuknęła.


- Zawsze możesz spróbować wydrapać mi oczy, gryfońska lwico –

zażartował cynicznie – uprzedzam tylko, że jestem silny...

/>„Nie wątpię” – Hermionie przeszły po plecach przyjemne

ciary
- Jasne, Malfoy – powiedziała na głos i wywróciła oczami.


- Nie zastosowałby przemocy fizycznej wobec kobiety, pod żadnym

pozorem. NO chyba, żeby któraś próbowałaby go zabić, chociaż nawet tego nie

jestem pewna – poinformowała Hermionę, Lilien.
Draco wykorzystał

słowa przyjaciółki żeby się odegrać:
- Kobiety bym nie uderzył. Ale to

jest Granger. Cóż, nie jestem pewien, czy jest kobietą. – Powiedział

złośliwie, taksując gryfonkę bezczelnym spojrzeniem od stóp do głów.

/>Hermiona poczuła się urażona w swej kobiecej dumie, a Harry i Lilien

uśmiechnęli się do siebie znacząco. Z boku było wyraźnie widać, że Draco po

prosty droczy się z Hermioną i ją podpuszcza, ale dziewczyna połknęła

przynętę.
- To czego się na mnie gapisz, co?!-
Draco

uśmiechnął się bardziej, niż rozkosznie.
- Przyglądam ci się, bo mi

się nie podoba twoja fryzura. I w ogóle zastanawiam się, jaką płeć sobą

reprezentujesz, dlatego tak się gapię.
Lilien zachichotała i złapała

Harry'ego za ramię. Gryfon poczuł przyjemne ciepło bijące od dziewczyny

i jej cudowny, kobiecy zapach. Trochę zakręciło mu się w głowie i kretyńsko

się uśmiechnął.
Mina Hermiony Granger mówiła sama za siebie

/>„Cholera – pomyślała – Ale mnie podszedł.”
-

Ale ci pojechał, Granger! Dobre! – Snape był wniebowzięta, a

Hermiona zawstydzona.
- Dałaś się podpuścić – stwierdził Harry

– Musisz bardziej uważać na to co robisz i mówisz, przy prawdziwym

Ślizgnie. Z nimi bywa różnie.
- A ty skąd o tym wiesz? – Spytała

zła Hermiona.
- Czasem gadam z Lilien, a poza tym, Tiara chciała mnie

przydzielić do Slytherinu – Harry uśmiechnął się szeroko widząc trzy

zdziwione miny. – Tylko czekałem jak się wkopiesz. Wiesz to naprawdę

zabawne, widzieć cię zgaszoną....
Gryfonka wyglądała tak, jakby miała

się popłakać.
- Miałeś być w Slytherinie, Potter? Serio? –

Spytał zaciekawiony Draco. Harry zaintrygował go już drugi raz podczas tego

szlabanu i Malfoy zaczął dochodzić do nieprzyjemnego wniosku, że w ogóle go

tak naprawdę nie zna i nic o nim nie wie.
- To jak się stało, że

jesteś w Gryffindorze?
- Bo nie chciałem iść do Slytherinu. To

wszystko. Mój wybór.
- A toś mnie zaskoczył, Harry – powiedziała

Lilien – No, ciekawe, co by na to powiedział mój stary.
Hermiona

stała naburmuszona z boku i przełykała gorzką porażkę. Miała skwaszoną minę.


- Nie pękaj, Granger – powiedział Malfoy – mnie potrafi

zgasić tylko Lilien, no i jej ojciec – Te słowa wcale nie pocieszyły

Hermiony.
- Jeden zero dla ciebie, Malfoy! – warknęła

odzyskawszy część pewności siebie.
- No tak lepiej. To mi się podoba,

lwico. – Wyszczerzył się chłopak.
- Nie mów do mnie tak!

/>- Będę mówił do ciebie jak mi się podoba.
- Przestańcie! Gramy

czy nie? - Przerwała kłótnię, Lilien.

Zabawa okazał się całkiem

fajna.
Draco oczywiście posłużył się przewrotną strategią.
Za

każdym razem, słyszał od Hermiony: „prawda”, więc zadawał jej

specjalnie takie pytania, na które nie udzieliłaby odpowiedzi.
Za

pierwszym razem spytał, jaki kolor ma jej owłosienie łonowe i Lilien niemal

nie opluła ze śmiechu Harry'ego, który też miał niezły ubaw.
Za

drugim razem spytał ją o najbardziej śmiałą fantazję erotyczną, co zostało

skwitowane potężnym rykiem śmiechu Lil i Harry'ego, a Draco się

wyszczerzył jak głupi do sera.
Za trzecim razem, zapytał jak często

podmywa się gdy ma okres i wtedy zaśmiał się tylko Potter, a obydwie

dziewczyny wyglądały, jakby chciały go zamordować.
I kiedy po raz

czwarty, Draco wskazał na Hermionę ta bojąc się kolejnego, durnego pytania

szybko odpowiedziała:
- Zadanie!
Draco uśmiechnął się jakby

wygrał najwyżej punktowany los na loterii i Herm wiedziała już, że znowu

dała się nabrać.
„Chryste” – pomyślała ze zgrozą.


„Jestem mistrzem intryg” – pomyślał seksowny blondyn


„Szelma – po raz kolejny stwierdziła w duchu Lilien

– urocza szelma.”
Draco wstał i wykonał gest Tarzana a

Lilien z trudem powstrzymała histeryczny napad śmiechu. Gryfonka nie

wyglądała na rozbawioną.
„Biedna Hermiona” –

pomyślał Harry.
Blondas usiadł.
- Oki, Granger – zalotnie

uniósł brew – niech się zastanowię... – Powiedział, chociaż

doskonale wiedział co jej każe zrobić.- Spełnisz moich pięć życzeń.
-

CO?! – Hermiona nie posiadała się z oburzenia – To

niedorzeczne. Ma być tylko jedno zadanie!
- No i jest –

spokojnie odrzekł chłopak. – To zadanie, to spełnienie moich pięciu

życzeń. To chyba zgodne z zasadami
- No nie wiem!!!

/>- Przykro mi, Hermiona – Lilien starała się zachować powagę –

ale Draco ma rację.
- To nie fair – powiedziała żałośnie

gryfonka – On mnie podpuścił, zadając debilne pytania!
- Nie

moja wina, że nie uczysz się na błędach – Malfoy wzruszył ramionami.


- Podstępna żmija!!! – Wrzasnęła wściekła Hermiona,

a Draco jedynie szczerze się roześmiał.
- No w końcu jestem ze

Slytherinu, Granger.
- Trzeba było uważać – powiedział

filozoficznie Harry
- Odwdzięczę ci się, za te słowa, przyjacielu

– powiedział dziewczyna do Gryfona.
Harry też już wyczerpał

limit odmów, dzięki następującym pytaniom i zadaniom:
1) Jak często

się onanizujesz? (Draco)
2) Z kim chciałbyś się przespać, gdzie i w

jakiej pozycji? (Lilien)
3)Powiedz na najbliższych eliksirach przy

całej klasie Snape’owi, że go uwielbiasz i za nim szalejesz. (Draco)


Mimo to Harry nie przejął się słowami Hermiony.
- Zlituj się

Malfoy na boga i zmień to zadanie... Proszę – Hermiona miała

zrozpaczoną minę.
- Granger, ty mnie prosisz? Urocze. Niestety, mi się

bardzo podoba perspektywa wydawania ci poleceń. – Uśmiechnął się i

zmrużył seksownie oczy.
Hermiona wyglądała nieszczęśliwie i Lilien jej

pożałowała:
- Nie łam się kobieto! Co ten blond kretyn może kazać

ci zrobić? To samo o co mnie wiecznie prosi.. „Napisz mi wypracowanie

z Transmutacji” Wyluzuj.
- Granger, chyba się nie boisz? –

Spytał słodko Malfoy i trafił w dziesiątkę.
- Czego? – Spytała

wyniośle – Ciebie, Malfoy? Zapomnij!!! Spełnię te twoje

głupie życzenia.
Draco był szczęśliwy. I miał taki cudowny plan.

Hermiona mu się cholernie podobała. Musiał to sam przed sobą przyznać. A

teraz miał szerokie pole do popisu... Och, nie rzuci się na nią,

przynajmniej nie przy pierwszym życzeniu. Draco potrafił być cierpliwy gdy

mu na czymś zależało...

******
Przez kolejne trzy dni

wydarzyło się naprawdę kila ciekawych i wesołych akcji, które zawdzięczały

swoje zaistnienie, cudownej, opisanej powyżej mugolskie grze.


/>Sobota:
Zadanie autorstwa Dracona Malfoya:
Podczas śniadania,

gdy wszyscy zaczęli jeść, Harry Potter wstał i wrzasnął na całą salę:

/>- DRACO MALFOY RZĄDZI! GŁOSUJCIE NA PREFEKTA NACZELNEGO

SLYTHERINU!!
Ludzie na sali doznali szoku. Nauczyciele

pootwierali paszce ze zdziwienia i tylko pani Hooch miała wyluzowaną,

drwiącą minę, Dyrektor starał się nie śmiać, a Snape i de Lincourt patrzyli

na to z chłodnym zainteresowaniem i ironią.
- MALFOY NA DYREKTORA

HOGWARTU !– Darł się Harry.
Lilien rechotała jak szalona,

Ron wyglądał jakby miał dostać ataku serca a Hermiona się uśmiechała.

/>- DRACO MALFOY NA MINISTRA MAGII!!! – Harry poczuł

niebezpieczny napływ weny twórczej. – MALFOY NA

PREMIERA!!! MALFOY NA KRÓLA WIELKIEJ BRYTANII!!!

/>Kiedy usiadł został uroczyście zaproszony prze McGonagall do jej gabinetu,

„gdy tylko skończy się śniadanie”, ale nie przejął się tym

zbytnio.
Gdy wychodził z Wielkiej sali dopadł go Malfoy, twierdząc z

szerokim uśmiechem, że sam by tego lepiej nie wymyślił i że Potter ma u

niego wódkę.
U Minervy dostał szlaban, ochrzan i stracił 10 punktów,

ale miał to w nosie. W gruncie rzeczy dobrze się bawił, widząc miny kolegów.



Niedziela
Zadanie autorstwa Harry'ego Pottera:

/>Całe popołudnie, Draco Malfoy paradował w czarnej bluzie z czerwonym,

krzykliwym napisem: „Kocham Mugoli i gryfonów!!!”

Uśmiechał się przy tym kretyńsko i próbował obejmować każdego gryfona w

zasięgu swojego wzroku.
Dostał za to niegroźny opieprz od

Snape’a. Większość jego kolegów natomiast uznała to za niezły żart.



Poniedziałek rano –Obrona Przed Czarną Magią
Zadanie

autorstwa Dracona Malfoya:
Lilien Snape bezczelnie zdjęła szatę ,

ukazując wszystkim króciutką, zieloną bluzeczkę i bardzo niskie, czarne

lateksowe biodrówki. Włosy miała upięte wysoko, więc jak na dłoni widoczny

był jej tatuaż w dole pleców. Jej chluba!
Miała mocny, niemal

wyzywający makijaż i bezczelnie żuła gumę.
Męska część uczniów z

Ronaldem Weasleyem na czele, omal nie dostała ślinotoku .
Na zimne

słowa nauczycielki: „załóż szatę, Snape”, dziewczyna

zadeklarowała ze spokojem, że jest lesbijką i krzyknęła, rzucając się przy

okazji nauczycielce na szyję:
- Kocham cię, Arabell!!!

/>Draco myślał, że skona z tłumionej wesołości.
Lilien wylądowała na

dywaniku u Dyrektora, który jedynie dał jej łagodną naganę i odjął 15

punktów Slytherinowi. W końcu on też kiedyś był młody.
Za to stary ją

objechał ostro przed obiadem, chociaż to jej za bardzo nie dotknęło.

/>
Poniedziałek po południu - Eliksiry
Zadanie autorstwa Lilien

Snape:
Hermiona Granger doprowadziła rozmyślnie do widowiskowego

wybuchu kociołka
A wrzeszczącemu na nią, wściekłemu Snape’owi

odpowiedziała grzecznie bez zająknięcia i mrugnięcia okiem:
- Nic się

nie stało. Po prostu znowu myślałam o seksie, sir – czym zdobyła sobie

gorącą aprobatę Lilien i Dracona, a Harry musiał włożyć sobie do buzi pieść,

żeby nie zabić śmiechem wszystkich w promieniu pięciu mil.
Hermiona

dostała szlaban u Filcha i strąciła aż 20 punktów, ale widok miny

Snape’a, kiedy wybuchł jej kociołek i później – kiedy mu chłodno

odpowiadała na pytanie, był tego wart.
Malfoy podszedł do niej po

zajęciach i stwierdził z szerokim uśmiechem:
- Widzisz, Granger? Jak

chcesz to potrafisz. To było bomba!
Lum
Ogólnie ładnie piszesz, ale większość Twoich

dialogów jest strasznie wymuuuszoooona i wyyymęczooona...
ludzie

normalnie tak ze sobą nie rozmawiają; jakby tygodniami układali scenariusze

konwersacji; kto co i kiedy powie żeby było zabawnie
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />
Kitiara

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>Ogólnie ładnie piszesz, ale większość

Twoich dialogów jest strasznie wymuuuszoooona i

wyyymęczooona...

Ciekawy zarzut,

pierwszy raz się z nim spotykam. Zazwyczaj słysze, że piszę w sposób lekki i

przystępny. A te dialogi nie były układane, same wpadły mi do główki podczas

pisania, właściwie tak po prostu, więc skąd pomysł ze scenariuszem? Tak

naprawdę bawiłam się tym opowiadaniem, dlatego nie do końca Twój zarzut

rozumiem...
Poza tym jak mże nie być zabawnie, gdy rozmawiają gryfoni

ze ślizgonami, nie ponimaju. Wolałam zrobić z tego komedię, niż tragedię (to

znaczy: walki na noże i słowa; mam dosyć wizji pani Rowing: młodego Malfoya,

który zachowuje się jak dziesięciolatek).
Może to ja się mylę, nie

wiem...
Zdziwiona kit:]
Kitiara
A co mnie tam... Dam wam czwarty

rozdział:]
Tak na zachętę do czytania kolejnych...
Ekhem,

ekhem... zaczynają się sceny sami-wiecie-jakie...



/>Rozdział IV
JUST A SIMPLE KISS



style='color:olive'>It' s the way you love me
It's a

feeling like this
It's centripetal motion
It's perpetual

bliss
It's that pivotal moment
It's (ah) subliminal

/>This kiss, this kiss
It's criminal
This kiss, this kiss


[Faith Hill, "This Kiss"]




/>Hermiona nie posiadała się z rozpaczy: PIĘĆ ŻYCZEŃ tego dupka, Malfoya.


Dorwał ją w niedzielę rano i powiedział, że jego pierwszym życzeniem

jest, aby napisała mu wypracowanie z Transmutacji na poniedziałek. Jak się

wyraził z obleśnym uśmiechem:
- Ja, Granger, wolę praktykę od teorii.

Ty na przykład w teorii jesteś całkiem niezła. Powinnaś postawić więcej na

działanie praktyczne...
Hermiona zarumieniła się ze złości,

zażenowania i upokorzenia na wyraźną aluzję, ale ugryzła się w porę w język.


-I niech lepiej to wypracowanie będzie bardzo dobre... Zapraszam na

spotkanie przed Pokojem Wspólnym Slytherinu o ósmej wieczorem, z

wypracowaniem.
- Mam to zrobić dzisiaj?!
- Przecież

Transmutacja jest jutro rano, na drugich zajęciach po śniadaniu a muszę to

jeszcze przepisać. Nie mam twojego charakteru pisma, Granger... – Jego

głos nasączony był drwiną - A ty pewnie i tak swoje już masz...
I to

się zgadzało, już miała. Długie, wspaniałe wypracowanie. Nad którym męczyła

się dwa dni. Trudno, będzie musiała mu dać to, które już napisała, a swoje

napisać od nowa. Najwyżej nie pójdzie spać. Wątpiła, czy odwalenie

wypracowania dla Malfoya odbije się dobrze na ich obecnej

„relacji”...
- Dobra - Hermiona miała swoją godność

osobistą – ale TY przyjdziesz pod portret Grubej damy. W końcu to z

mojej strony, dosyć duże poświęcenie.
- Poświęcenie? – Draco

zmrużył niebezpieczne oczy – Co ty wiesz o poświęceniu? Poświęcenia to

ja mogę dopiero zażądać... Ale nich ci będzie. Przyjdę, tylko to

wypracowanie ma być Wybitne, Granger... Do zobaczenia – zadrwił na

koniec.
- Kur** – zaklęła cicho Hermiona.

******

/>- Twoja córka to ciekawy obiekt, Severusie – zagadnęła de Lincourt w

poniedziałek, w porze lunchu, Snape’a. Potem opowiedziała mu o zajściu

na Obronie.
- Czyżby nie miała odpowiednich wzorców wychowawczych?

– zadrwiła Arabell pod koniec swojej relacji. – Wiesz, ona

chciała mnie nawet pocałować. To byłoby całkiem zabawne, gdyby nie działo

się przy całej klasie...
Snape był blady.
- Moje zdolności

wychowawcze to nie twoje sprawa – wysyczał wściekły mistrz eliksirów,

co Arabell skwitowała wzruszeniem ramion i złośliwym uśmiechem.
On już

da tej jędzy, Lilien. Guzik go obchodzą te bzdetne zakłady, dopóki nie

dotyczą jego małej. Myślał, że go krew zaleje gdy uświadomił sobie, że

Potter bezkarnie gapił się na tatuaż jego córki w takim miejscu...
Tak

naprawdę jednak, najbardziej go rozwścieczył inny aspekt całego zajścia.

Jego córka ośmieszyła go swoim zachowaniem, przed tą de Lincourt. Podłą

wredną babą, której niestety coraz bardziej pożądał.
I Lilien dostała

wieczorem niezłą reprymendę...

Kiedy Severus przestał się drzeć

jak opętany, Lilien spokojnie zmrużyła oczy.
- Czy ty nigdy nie miałeś

siedemnastu lat, tato? – Spojrzał na nią takim wzrokiem, że

postanowiła nie kontynuować tego toku myślowego.
- Ta wredna krowa, de

Lincourt, kwestionowała przez twoją dzisiejszą głupotę moje zdolności

wychowawcze! – Wzrok Snape’ ciskał błyskawice.
-

Podobno chciałaś ją pocałować? – Dodał już odrobinkę łagodniej.

/>- To już była taka moja, prywatna inicjatywa – wyjaśniła. -Ona jest

piękną kobietą, tato.... Ale to chyba zdążyłeś zauważyć?
- Co ty mi

sugerujesz? – W głosie mistrza eliksirów zadźwięczały kostki lodu.

/>- Daj spokój! – Lilien się zirytowała. Byli w jego prywatnej

kwaterze i dziewczyna spokojnie usiadła sobie na łóżku, a raczej na sporym

łożu, zupełnie takim jak to w prywatnym dormitorium, skłonnego do snobizmu

Malfoya młodszego, z którym dla niewiadomych (a raczej bardzo wiadomych)

przyczyn tak się zżyła. Byli niemal jak rodzeństwo.
- Cała męska część

Hogwartu, począwszy od klas piątych na Hagridzie kończąc rumieni się i

szczerzy na jej widok, a Draco próbował się nawet z nią umówić, tylko

zwyzwała go od dzieci i dała szlaban.
- Kiedy?! – Warknął

wściekły Snape.
„A jednak zazdrosny” – pomyślała

triumfalnie dziewczyna.
- Na naszych pierwszych zajęciach -

odpowiedziała spokojnie
- A on to już o niczym innym nie myśli?!


- No, ostatnio, chyba dosyć intensywnie myśli o Granger, więc nie

żołądkuj się tak. W końcu gdzie taka dojrzała kobieta z takim szczawikiem,

chociaż doświadczonym... Jest przecież z dziesięć lat starsza od niego i

jest jego nauczycielką, a zresztą Draco nie jest tak niepoważny, by nie

zdawać sobie z tego sprawy.
- A co ona mnie obchodzi?! Niech się

umawia z kim chce!
- Czyli mogę ją poderwać? Fajnie!
-

Zawsze sądziłem, że jesteś inna!
- Jestem zdrowa! Ona ci się

podoba! To przecież widać! Nie rób ze mnie kretynki! Na Boga,

jestem twoją córką, ze mną możesz być szczery. Mógłbyś chociaż raz być dla

niej miły i się z nią umówić, a nie zarzucać uczniom, że myślą o seksie,

podczas gdy to ty ciągle marzysz o erotycznych uniesieniach z Arabell de

Lincourt! – Lilien zirytowała się uporczywym zaprzeczaniem ojca.


Nie po raz pierwszy, Severus musiał w duchu podziwiać niesamowitą

intuicję swojego dziecka. Ale przecież w dużej mierze miała to po nim, a to

że była kobietą, jedynie potęgowało te zdolności.
- Powiedz mi tato o

czym myślisz codziennie przed zaśnięciem? – Ton głosu sugerował, że

wcale nie chodzi jej o „myślenie”, ale o coś zupełnie innego i

Sev leciutko się zarumienił. - Bądź szczery chociaż przed sobą samym i przed

własnym dzieckiem. Jak tak dalej pójdzie, to w przypływie tłumionej żądzy i

napadzie furii, zabijesz jakiegoś ucznia. Tak nie można.
- Mądrala. Co

ty wiesz o jak to się pięknie wyraziłaś „żądzy”? –

Wycedził Severus.
„Bardzo wiele - pomyślała – nawet nie

wiesz jak wiele.”
- Jeny, tato! Mam ciało, zmysły i odczuwam

jak każdy człowiek. Ty też, chociaż starasz się być maksymalnie oziębły.

Muszę przyznać, że nieźle ci to wychodzi.
- Odczuwasz, jak każdy

człowiek? – Nozdrza mężczyzny rozszerzyły się, a oczy zwęziły. –

O czymś nie wiem?
„Nie wiesz o wielu rzeczach.”
-

Nie zmieniaj tematu. Rozmawiamy o tobie. Ja sobie ze sobą, świetnie radzę

– skłamała gładko - ale ty jak widzę, nie. Twój stan psychofizyczny

zaczyna odbijać się na wszystkich dookoła.
- Po co ona nosi te obcisłe

ciuchy? Jest taka sama jak i ty, jeśli o to chodzi. Faceci mają oczy! Są

bardziej pobudliwi od was! – Wybuchł mistrzu.
- Rozumy ponoć

też, mają! – Uśmiechnęła się złośliwie.
- Lilien,

uważaj!
- Och! Po prostu zrób coś z tym, tato! –

Tupnęła nogą. - Kocham cię i nie mogę patrzeć jak się męczysz. - Podeszła do

niego i dała mu buziaka w policzek, co całkowicie niemal go udobruchało.

/>- Dobranoc.
- Dobranoc Lilien. I niech ja się tylko dowiem, że

Potter tknął cię chociaż jednym palcem.
„Gdyby mnie tknął to bym

była, najszczęśliwszą dziewczyną w tej szkole” – pomyślała.

/>„Chyba sama będę musiała go tknąć...”
Nic jednak po

sobie nie dała poznać.
- Naprawdę? – Zapytała drwiąco. –

Harry jest tak nieśmiały w relacji do kobiet, że nie masz się raczej o co

martwić... I pamiętaj tato, że do tanga trzeba dwojga. Śpij dobrze.

/>Zostawiła go w takim stanie, że przez pół nocy nie spał, rozmyślając nad

tym co powinien zrobić.

******
Wtorkowy poranek jak zwykle

zaczął się od śniadanka i Hermiona, wybitnie głodna tego dna, pochłaniała

kanapki z szynka jakby..
- Co ty, w ciąży jesteś? – Zdziwił się

Ron..
- A czy wyglądam na wiatropylną? – Odpowiedziała pytaniem

na pytanie i "szamała" dalej.

Wyszła jako jedna z

ostatnich osób, ponieważ omal nie zaspała na posiłek i jej oczom ukazał się

ciekawy widok.
W korytarzu przed Wielką Salą, niemal na środku

całowali się najspokojniej w świecie Nevill i Pansy.
„Jak zwykle

nie mogą się powstrzymać” - pomyślała Hermiona.
- Też tak

chcesz? – Usłyszała zmysłowy szept i poczuła ciepły oddech na karku, a

jej nosek wyłowił bardzo przyjemny męski zapach.
„Żesz

ku***” - pomyślała
- Jasne, Malfoy – warknęła, szybko się

odsuwając. Zbyt szybko. – Chciałbyś..
- Trochę uprzejmości,

Granger. Mogę cię pocałować, jeśli chcesz. Nawet tu i teraz – podszedł

niebezpiecznie blisko i musnął palcami jej policzek.
Poczuła, że się

rumieni, i klęła w duchu, na czym świat stoi, że nie jest doświadczoną,

młodą kobietą, bo wtedy może nie reagowałaby w ten sposób.
- Jeszcze

czego – syknęła.
- Ewentualnie mogę tego zażądać –

powiedział takim tonem, jakby ustalał wszystkie „za” i

„przeciw”, a Hermionie zrobiło się gorąco.
- No jasne!

Chyba jakieś granice tych twoich życzeń muszą istnieć?! – Hermiona

była lekko przestraszona, ale poczuła też podniecenie na myśl o pocałunku

Malfoya.
- A ustalaliśmy jakieś? – Spytał chłodno. - Obawiam się

Granger, że nie krępują mnie żadne granice, ciebie natomiast tak. Racz być

uprzejma. – Ostatnie słowa zabrzmiały jak ostrzeżenie, a oczy chłopaka

zwęziły się niebezpiecznie.
- A propos moich życzeń...
Hermiona

przełknęła głośno, a Draco sardonicznie się uśmiechnął.
- Mam

wypracowanie dla Snape’a na jutro, ale chyba nie jest zbyt dobre. Bądź

tak miła i wpadnij dziś o dwudziestej do mojego dormitorium je sprawdzić...


Hermiona westchnęła ciężko.
- Dobrze, przyjdę – trochę jej

ulżyło, gdy powiedział czego sobie życzy.
- Nie masz wyjścia, skarbie.

Hasło do wspólnego to „Zabić Pottera”... Tylko żartowałem

– dodał widząc jej urażoną minę. – Naprawdę hasło brzmi:

„krew wampira”. Schodami w górę na trzecią kondygnację. Drzwi po

prawej na samym końcu korytarza. Możesz przynieść szampana – dodał

żartobliwym tonem.
- Dla kumpli z którymi mieszkasz też? - Odcięła się

szybko.
- Och! Ty przecież nie wiesz!
- Czego znowu nie

wiem?! – zirytowała się gryfonka.
- Widzisz, Granger. Jako

snob z dobrej rodziny, z dużą ilością kasy, należę do nielicznych, którzy

mają prywatne dormitoria. Mieszkam sam. W warunkach, co tu dużo ukrywać,

luksusowych.
Bladość, która pojawiła się na twarzy Hermiony, była

wręcz widowiskowa.
- Tylko nie zemdlej z wrażania – Draco

uśmiechnął się zmysłowo – i może zamiast szampana weź swoje

wypracowanie i jakąś dobrą książkę do eliksirów zaawansowanych. Żegnam.

/>„Nich cię szlag, Malfoy” – pomyślała Hermiona.


/>******
Drugie wtorkowe spotkanie w Komnacie Potrzeby, było miłym

zaskoczeniem, zarówno dla Lilien jak i dla Harry'ego. Chłopak zrobił tak

dobry Szkiele–Wzro, że dziewczyna stwierdziła, iż po przepisowym

tygodniu „ustania się” można go spokojnie dać pani Pomfrey do

skrzydła szpitalnego. Snape nie była głupiutką nastolatką i wiedziała, że

Harry'ego rozpraszał jej spory dekolt poprzednim razem, dlatego

postanowiła się na te spotkania ubierać mniej prowokacyjnie.
Teraz

była w bordowej, raczej luźniej, ale ładnie układającej się na ciele

sukience do kostek i z rękawami trzy czwarte. Długie, lśniące włosy, których

Harry pragnął tak dotykać, miała spięte luźno na karku.
W końcu jej

„uczeń” był tylko facetem. Bardzo przystojnym i bardzo

nieśmiałym, niewinnym facetem. Lilien nie chciała go spłoszyć bezpośrednim

"podrywem". Poza tym sama nie była za bardzo doświadczona (nie

licząc paru randek i kilku raczej nieśmiałych pocałunków) i troszkę obawiała

się konsekwencji bliższego kontaktu. Nikt wcześniej nie podobał się jej tak

jak ten zielonooki, wiecznie rozczochrany gryfon, dlatego dziewczyna,

chociaż uchodziła za bardzo ładną, czuła lęk przed zwykłym

„koszem.” Ponieważ nie była zadufaną w sobie słodką idiotką, nie

uważała, że nieśmiałość Harry'ego wobec niej musi koniecznie oznaczać,

że chłopak coś do niej czuje. Bała się odrzucenia.
- No widzisz,

mówiłam ci, że masz talent do eliksirów – powiedziała, gdy skończyła

sprawdzać jego wypracowanie na środę – musisz tylko wierzyć w siebie.


Harry się zarumienił, ale czuł się też szczęśliwy.
- To co

napisałeś jest naprawdę dobre – uśmiechnęła się promiennie. –

Osobiście postawiłabym ci za wypracowanie Wybitnie, więc stary da ci pewnie

Powyżej Oczekiwań.
- Dzięki, że mi pomagasz.
- Nie ma za co.

Poza tym... Niedługo wcale nie będę musiała, Harry.

******

/>Severus miotał się po Pokoju Nauczycielskim.
- Ja jej dam...

„Korepetycji, Harry'emu udzielam. We wtorki wpół do

ósmej”... Ja jej dam korepetycje. Niech ja tylko dorwę Pottera...

„Robi postępy” Ja im dam „postępy” – powtarzał

pod nosem.
De Lincourt patrzyła na to z najwyższą dezaprobatą. Starała

się (co nie oznacza, że zawsze jej się to zawsze udawało) być uczciwym,

bezstronnym pedagogiem i już zdążyła zauważyć, że Gryffindor traci zawsze u

Severusa trochę za dużo punktów. Zauważyła też, że mistrz eliksirów, bez

większych powodów nie cierpi Pottera i chłopak ma u niego notorycznie

przechlapane.
Postanowiła przemówić mu do rozsądku. Uważała go za

przystojnego, mądrego faceta, który niestety jest stronniczy i

niesprawiedliwy. Podobał się jej i to nawet bardzo, ale niektóre cechy jego

charakteru.. Boże! Tylko strzelić w łeb i patrzeć, gdzie doleci, ta

zakuta łepetyna.
Tym razem postanowiła się „poniżyć” i

mówić mu po imieniu. Sprawa była delikatna. Ku jej zadowoleniu w

pomieszczeniu, byli tylko oni, bo dochodziła już dziewiąta wieczorem.

/>- Dlaczego jesteś przeciwny temu, żeby twoja córka, pomagała Potterowi w

eliksirach, Severusie? Skoro jest świetna z tego przedmiotu, a on sobie nie

radzi za bardzo... To chyba nawet wskazane. Uważam, że Lilien zachowuje się

bardzo ładnie i...
- Och! Jasne. Ładnie! „Uwielbiam

brunetów o zielonych oczach” – Sev przedrzeźniał własne dziecko,

a Arabell się skrzywiła. Nienawidziła, gdy jej ktoś przerywał i wchodził w

słowo. Zupełnie jak on i jego córka. – Tak mówiła w wakacje. A teraz

udziela korepetycji zielonookiemu brunetowi.. Pięknie. Jak on śmiał urosnąć

i stać się podobnym do mężczyzny a nie wymoczka! – Przy tych

słowach Snape'a, de Lincourt, zaczęła się zastanawiać nad ciekawą

psychiczną chorobą, zwaną „nerwicą natręctw.” - Jak ją tknie, to

wykastruję go bardzo powoli, bardzo tępym nożem...
- Posłuchaj sam

siebie - zakpiła z politowaniem. –To jego wina, że rośnie i

wyprzystojniał? A twój cudowny Malfoy? Jak wygląda? Wszystkie małolaty

sikają po nogach, gdy idzie korytarzem No tak, ale jemu wolno, bo twoja

córka gustuje w brunetach, nie blondynach... To się leczy Severusie...

/>- Ja ci dam! Co tymi sugerujesz, że jestem chory psychicznie?!

/>- To ty powiedziałeś – rzuciła szybko, a na widok jego miny dodała

spokojnie:
- Pamiętaj o jednym... To czy Potter tknie Snape, czy też

ona jego, to raczej nie twoja sprawa...
- Ona jego?! Co ty sobie

wyobrażasz? Robisz z mojej córki dziwkę?! – Wrzasnął wkurzony i

natychmiast, zdał sobie sprawę, że przesadza. Zrobiło mu się trochę głupio.


-USPOKÓJ SIĘ! - Krzyknęła wściekle kobieta. – Jak mogłabym

to robić? Nazwać uczennicę dziwką?! Opanuj się ! To twoje jedyne

dziecko! Co ty mówisz? Ona jest prawie dorosła i jest emocjonalnie dużo

dojrzalsza od ciebie, Snape! Powinieneś się jeszcze od niej uczyć

podejścia do życia i do ludzi! - De Lincourt wiedziała co mówi, bo była

dobrym psychologiem i obserwatorem ludzkich zachowań. -Żyj i daj żyć

innym... Daj żyć chociaż własnej córce. To, że ty chcesz być oziębłym

sukinsynem, to twoja sprawa, ale nie wymagaj od niej, żeby była taka jak

ty! To chore i podłe! Zabronisz jej odczuwać?! A jeżeli oni się

nawet w sobie zakochają to co zrobisz?! Zabijesz Pottera?
- Ja im

się...
- NIE PRZERYWAJ MI!!! – Severus był

zszokowany jej wybuchem. Była naprawdę wściekła. – Jesteś okropny,

stronniczym, draniem! Powinieneś nad sobą pracować, a nie wypominać

córce, że komuś pomaga z Eliksirów. To żałosne! Wiesz co?! Myślałam,

że jesteś inny... – Zezłoszczona kobieta opuściła wściekłym krokiem

Pokój Nauczycielski
„Kur**, znowu się przed nią zbłaźniłem.

Znowu bezsenna noc.” – Pomyślał Severus.
To, że musiał w

duchu (bo przecież, że nie na głos) przyznać rację „tej babie”,

wcale go nie cieszyło. Poza tym, do cholery jasnej znowu miał erekcję. De

Lincourt wyglądała fantastycznie, gdy się wściekała.
„Lilien wie

co mówi... Ja muszę coś z tym zrobić i to szybko” – pomyślał

roztargniony, pięć minut później, gdy robił sobie drinka.

******


Hermiona wychodziła z Pokoju Wspólnego z wypracowaniem i grubym

tomiszczem: „Eliksiry zaawansowane dla każdego”
- Gdzie

idziesz?- Spytał leniwie Harry, wyciągnięty na podłodze.
Hemina

prychnęła:
- Do swojego pana i władcy, pomóc mu poprawić wypracowanie

– wycedziła.
- Hehehe! Pan i władca – zadrwił Potter.


- Bardzo śmieszne, Harry. Dzięki za duchowe wsparcie!
-

„Pana i władcy”? Znaczy kogo? – Spytał zdziwiony Ron, gdy

dziewczyna wyszła i Harry opowiedział mu o tym jak Draco

„cudownie” wmanewrował Hermionę w pięć życzeń. Później niestety

musiał tego żałować...

W Pokoju Wspólnym Ślizgonów było parę

osób. Wszyscy obecni patrzyli na nią ze zdziwieniem. Ku uldze Hermiony, była

też Pansy, z którą obecnie, dzięki Nevillowi, pozostawała raczej na granicy

neutralno – ciepłych stosunków.
- Cześć Hermiona, co tu robisz?

– Spytała, a gryfonka przewróciła tylko oczami.
- Ach, rozumiem,

powiesz mi później, jeżeli się o to upomnę.
- Tak – Hermiona

skierował swe kroki na schody wiodące do męskich dormitoriów. Jakiś chłopak

zagwizdał a inny zarechotał, co gryfonka po prostu "olała".

/>- Mordy w kubeł – usłyszała chłodny głos Millicenty - niewyżyte

seksualnie bestie. Nie widzicie głąby, że niesie książkę, nie prezerwatywy?

Myślicie tylko jednym i o jedynym. Ruszcie czasem mózgami – po tych

słowach dał się słyszeć chichot Pansy i gryfonce bardzo zachciało się śmiać,

ale szybko jej przeszła ochota na wesołość, gdy dotarła do drzwi dormitorium

Dracona.
Malfoy na szczęście, czy też nie(Hermiona nie była pewna),

nie rzucił się na nią w progu dormitorium. Był rzeczowy i suchy. Dał jej

wypracowanie i gdy czytała, on spokojnie palił papierosa..
-

Poczęstujesz się? – Spytał dziewczynę, gdy wyciągał kolejnego.

/>Hermiona skończyła czytać właśnie pierwszą rolkę i stwierdziła, że

wypracowanie jest bardzo dobre. Nie było błędów, jedynie dwa czy trzy braki.


- Nie dziękuję. – Spojrzała na niego przelotnie i wróciła do

czytania. Draco spokojnie ją obserwował spod opuszczonych rzęs

/>„Granger jest bardzo ładna. Trochę sztywna w obejściu, ale ładna.

Ciekawe jakie ma doświadczenia seksualne?” - Dla Dracona nie było

wątpliwości, że musi jakieś mieć. W końcu jak mówiono wszem i wobec, była z

Krumem ponad rok. I dwa razy wyjechała nawet do niego w czasie wakacji.

Tajemnicą Poliszynela, było też, że zerwała z nim, w październiku zeszłego

roku. Odległość.
Parę minut później Hermiona pochylała się nad

wypracowaniem i coś poprawiała.
- Co robisz? - spytał Draco.
-

Masz trochę braków. Dopisuje ci parę zdań.
Chłopak zachichotał.

/>- Co tak cię raduje, Malfoy?
- Ta sytuacja.
- To miłej zabawy

– odpowiedział cierpko.
- Nie wątpię, że będzie miła. Mam

jeszcze trzy życzenia, nie?
Hermiona zbyła milczeniem jego słowa.

/>- To wypracowanie i tak było na P. Nie wiem po co chciałeś, żebym ci je

poprawiła.
- Może chciałem sobie popatrzeć, jak robisz coś dla mnie...

– Jego głos pobrzmiewał chłodną drwiną
Hermiona spojrzała na

niego zdziwiona i trochę skonsternowana.
- A co, bawi cię to? –

Spytała z lekkim rozdrażnieniem.
- Nie.. Sprawia mi przyjemność

– z zadowoleniem patrzył, jak dziewczyna się rumieni.
Wstała.


- Wypracowanie jest bardzo dobre, panie Malfoy, czy mogę już odejść,

czy ma pan jeszcze jakieś życzenia? – Spytała chłodno i kurtuazyjnie.


- Wiesz co? Mam wrażenie, że ci się to podoba, Granger.
- Jak

cholera, Malfoy. Po prostu chcę mieć to już za sobą.
- Będziesz miała

to za sobą, wtedy, kiedy ja zechcę – odrzekł spokojnie.
-

Sprawia ci przyjemność wydawanie ludziom rozkazów?
- Nie, sprawia mi

przyjemność wydawanie rozkazów tobie i patrzenie jak je wykonujesz –

chłopak zapalił kolejnego papierosa.
Hermiona poczuła się dotknięta a

jednocześnie zrobiło je się gorąco. Mówił to takim tonem... Nawet wolała o

tym nie myśleć.
- Możesz już iść – spojrzał na nią z satysfakcją

stwierdzając, że nadal się rumieni – chyba, że chcesz się jeszcze ze

mną kochać.
- Wiesz co? Jesteś chorym zboczeńcem! – Wybuchła

i oblała się jeszcze intensywniejszą czerwienią.
Draco popatrzył na

nią zimnym, wyrachowanym wzrokiem
- Mówiłem ci, Granger, żebyś uważała

na słownictwo. Ale ty chyba bardzo chcesz mnie sprowokować, mam rację?

/>- Nie masz racji. Po prostu mnie wkurzasz. – Była bliska płaczu.

/>- Błąd Granger, ja zawsze mam rację, więc uważaj na to co mówisz. Nawet

Potter ci to powiedział. Myślałem, że jesteś inteligentna.
- Jesteś

podły, wiesz? Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że to ty mnie

prowokujesz, żebym się złościła, a nie ja ciebie!
- Och? Naprawdę?

To czemu dajesz się prowokować, co? – Zapytał zaczepnie. Był

rozdrażniony.
- Spadaj Granger, zanim naprawdę zażyczę sobie czegoś

perwersyjnego..
- Dobranoc – odpowiedziała z zimną ironią.

/>- Nawzajem – odpłacił jej tym samym. – Granger – dodał

jeszcze – ja naprawdę na razie cię tylko uprzedzam, nie jestem

nieskończenie cierpliwym człowiekiem, pamiętaj o tym.
Hermiona bez

słowa wyszła i bardzo dużym wysiłkiem woli zdołała nie trzasnąć drzwiami.

Czuła się oszukana i upokorzona. Wypracowanie Malfoya było naprawdę

cholernie dobre i musiała się wysilić, żeby wyszukać w nim niedociągnięcia.

To ją raczej zaniepokoiło.
„Sukinsyn bawi się mną - pomyślała

– ja mu jeszcze pokażę.”
Tylko co ona u diaska, mogła mu

pokazać?

******
- Co się z panią dzieje, panno Granger -

spytała chłodno Minerva McGonagall oddając im w środę wypracowania. –

Dostała pani Akceptowalny. Pierwszy raz. O co chodzi?
Malfoy zarobił z

Transmutacji Wybitny i patrzył teraz ze zdziwieniem na Hermionę. Wyglądało

na to, że oddała mu swoje wypracowanie a dla siebie napisała drugie w

niedzielę. Poczuł się dziwnie.
„A ja wczoraj znowu byłem dla

niej przykry” – pomyślał ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, bo w

końcu, co go obchodzi, czy jest dla Granger przykry czy nie? Ta ambiwalencja

uczuć w stosunku do dziewczyny była coraz głębsza i strasznie go wkurzała.


- Tak wyszło, pani profesor – odpowiedziała spokojnie dziewczyna


- Co to znaczy tak wyszło? - Głos McGonagall był lodowaty. - W tym

roku zdajecie Owutemy. Nauka ma być dla was najważniejsza. Nie spodziewałam

się tego po tobie, panno Granger. Powinna pani świecić przykładem dla

innych... Mogę zrozumieć, że jesteście w takim wieku, kiedy o nauce wolicie

nie myśleć. Ale to wręcz karygodne, żeby uczennica z tak dobrymi stopniami

dostała nagle zaledwie Akceptowalnie i mówiła „tak wyszło.”

Nieładnie, Granger. Następnym razem wyciągnę z tego konsekwencją. Możesz

usiąść. - McGonagall wyglądała na osobiście obrażoną, faktem niskiej oceny

Hermiony.
Gryfonka naprawdę odwaliła to wypracowanie, Dostałaby pewnie

P., gdyby posiedziała ze trzy godziny dłużej, ale sen morzył ją już o ósmej

i o dziesiątej musiała się koniecznie położyć. Nie czuła się źle z powodu

niższej oceny. Tak naprawdę poczuła przypływ buntowniczej pewności siebie.


- Nie łam się Hermiona, następnym razem zarobisz Wybitnie.
-

Och, zamknij się Harry. – Hermiona podniosła dłoń
- O co chodzi

Granger?
Dziewczyna wstała.
- To co pani powiedział, było nie

fair - zaczęła i od razu ze zwykłej ciszy zrobiła się cisza absolutnie

głucha. - Czy ja jestem tu na innych prawach niż reszta uczniów? Mi nie może

przytrafić się ocena niższa od Wybitnej, bo zaraz to wzbudza podejrzenia i

zdziwienie, wręcz szok. Hermiona – Wiem – To – Wszystko

-Granger dostała jedynie Akceptowalny. – Głos dziewczyny pełen był

jadowitej drwiny, ale pobrzmiewał w nim także żal. - Jestem tylko

człowiekiem i też popełniam błędy. Nie musiała mnie pani upokarzać,

wytykając mi przy wszystkich, że panią zawiodłam. To przykre.
Zapadła

taka cisza, że w uszach dzwoniło.
Granger sprzeciwiła się

nauczycielowi i to przy całej klasie. Świat się kończył.
Draco gapił

się na Hermionę, jakby widział ją po raz pierwszy w życiu.
„Ale

ma gadane” – pomyślał. Musiał przyznać sam przed sobą, że mu

trochę zaimponowała. Lilien patrzyła na nią z jawną aprobatą, a Harry

przyglądał się jej z zainteresowanie. Wiedział o tym wypracowaniu dla

Malfoya i bardzo ciekawiła go reakcja Hermiony.
McGonagall, kazała jej

zostać po lekcji.
- Dobrze, pani profesor. – Powiedziała

obojętnie i usiadła.
Przez resztę zajęć Hermionie towarzyszyły

zaciekawione, ukradkowe spojrzenia innych uczniów. Panna Granger, Prefekt

naczelny Gryffindoru, mimo że i tak darzona respektem, zdobyła sobie właśnie

ogromny szacunek prawie wszystkich obecnych i wielkie zainteresowanie u płci

przeciwnej. Nawet McGonagall musiała jej przyznać trochę racji. Jedynie Ron

patrzył na dziewczynę z chłodną niechęcią.

***
Przed Salą

Transmutacji, czekał na nią Draco.
- Bardzo ci się dostało, Granger?

– Spytał z zainteresowaniem
- A obchodzi ci to? – jej ton

był opryskliwy.
- Zwykła ciekawość... To niecodzienny widok, żebyś

objeżdżała nauczyciela, a poza tym nigdy nie posądzałbym cię o tak daleko

posuniętą autoironią. Coraz bardziej mnie zaskakujesz.
- Odjęła mi

tylko pięć punktów – Hermiona popatrzyła uważnie na Malfoya – A

nawet przeprosiła mnie, że była trochę za surowa, ale jak to powiedziała, od

takich uczniów jak ja „automatycznie więcej się wymaga”. Powiem

ci, że zaczynam mieć tego dosyć. – Sama była zdziwiona swoją

szczerością.
- W sumie dostałaś ten opieprz przeze mnie. Oddałaś mi

swoje wypracowanie, a sama zaniosłaś jakieś niedzielne wypociny.

Rzeczywiście poświęcenie. – W głosie chłopaka nie było tej wiecznej,

nieodłącznej drwiny, raczej ciekawość i odrobina zdziwienia.
- Malfoy,

o ile pamięć mnie nie myli, nie pozostawiłeś mi innego wyboru. A poza tym,

co cię to obchodzi, do ku*** nędzy, że McGonagall mnie opieprzyła, co?!

– w Hermionie narastało rozżalenie i gniew. Zazwyczaj unikała

wulgaryzmów, nawet mniej dobitnych.
- Ale brzydko mówisz, Granger,

nieładnie – zadrwił blondyn. – Cóż, tak szczerze, to mało mnie

to obchodzi, po prostu znowu mnie zaskoczyłaś. I znowu pozytywnie. Chyba

Lilien ma na ciebie dobry wpływ.
- Odczep się ode mnie i daj mi

spokój. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, zwłaszcza dziś.
- Zapomniałaś

chyba, że nie bardzo od ciebie to za leży, raczej ode mnie – głos

Dracona odzyskał swój charakterystyczny chłód.
Hermiona pomyślał

całkiem bezwolnie o tym, co czułaby gdyby ten głos rozkazywał jej w łóżku.

Ogarnęło ją zadziwiająco silne podniecenie na tą myśl, co zirytowało i

wkurzyło ją jeszcze bardziej.
- Uwielbiasz być, jak to mówią „na

górze” co? Świetnie bawisz się moim kosztem, prawda? To gratulacje i

powodzenia.
- Nie powiem, że mnie to nie bawi, bo tak właśnie jest. A

co do bycia na górze, Granger, szczerze powiedziawszy, pozycja na jeźdźca

też jest świetna. Jeżeli nie znasz, powinnaś spróbować.
- To

propozycja? – Spytała bezczelnie. Malfoy ją naprawdę zdenerwował i

przestawała uważać na to, co mówi.
- A mówiłaś, że to ja cię

prowokuje, Granger. Zaiste, ciekawe.
- Bo tak jest. Łazisz za mną i

czerpiesz radochę z upokarzania i z wykorzystywania mnie. Nie jest tak,

Malfoy?
- Lepiej bądź grzeczna i nie pyskuj, a tak swoją drogą to

doceniam to poświęcenie z wypracowaniem na Transmutację, aż tak bezduszny

nie jestem. - Uśmiechnął się drapieżnie. - Kto wie może ci się nawet

odwdzięczę. – Ostatnie słowa powiedział takim tonem, że Hermionie

ciarki przeszły po plecach
- Nie wiem czy chcę twojej wdzięczności

Malfoy. – Powiedziała chłodno, chociaż wewnątrz, aż się w niej

gotowało z tłumionych emocji i z tego okropnego uczucia, które nie mogło być

niczym innym, jak fascynacją zimnym blond draniem, stojącym na przeciw.

/>- Jak już mówiłem, nie od ciebie to zależy, Granger. Miłego lunchu.

/>Odszedł zastanawiając się, jak zachowywałaby się w łóżku. Wielu chłopaków

mówiło, że kto jak kto, ale Hermiona Granger jest raczej zimną i niedostępną

dziewczyną. Jednak jego "samczy" instynkt mówił mu, że przy

odpowiednim partnerze (zgadnijcie kim, kochani? – przyp. autorki)

byłoby zgoła inaczej.

******
Lilien była wkur*****. Nie

zdenerwowana, nie zła. Po prostu zalewała ją krew z oburzenia. Strasznie

pokłóciła się z ojcem o korepetycje, które dawała Harry'emu. Od kiedy mu

opowiedziała o tym, czyli od poprzedniego wieczoru, cały czas jej docinał i

robił wymówki. W końcu nie wytrzymała i po tym jak dosłownie za nic wlepił

Harry'emu szlaban i odjąłdwadzieścia punktów, zrobiła mu dziką awanturę

w jego prywatnej kwaterze, po kolacji. Nawrzeszczała, że jest stronniczym,

nieodpowiedzialnym, zimnym draniem, który nie potrafi docenić cudzych

wysiłków. Ku jej zdumieniu, ojciec po prostu wysłuchał jej krzyków i ani

słowem się nie odezwał. To wpieniło ją jeszcze bardziej. Wrzasnęła, że jest

zimny i nieprzystępny, i że go nienawidzi, po czym wybiegła i trzasnęła z

hukiem drzwiami.
Biegła korytarzem pierwszego piętra, nie wiedziała

dokąd i po co. Chciała się schować przed całym światem.

/>„Niesprawiedliwy sukinsyn” – myślała.
Drogę przed

nią przysłaniały, płynące z jej oczu łzy. Nagle wpadła na kogoś z impetem i

przewróciłaby się, gdyby nie przytrzymały ją silne, męskie dłonie.
-

Lilien, co ty robisz w pobliżu Wieży Gryffindoru? – Zapytał znajomy

ciepły i zdziwiony teraz głos.
Popatrzyła w górę, zaglądając w

jasnozielone oczy. Harry nadal trzymał ją w ramionach i jakoś nie kwapił się

jaj wypuścić, a ona wcale się nie wyrywała. Było jej cudownie ciepło.

/>- Czemu płaczesz? – Spytał z troską i odruchowo przytulił ją jeszcze

bardziej. Panna Snape poczuła się jak w niebie. Po raz pierwszy mogła sobie

tak bezkarnie patrzeć w oczy Harry'ego. Nie speszył się ani nie odwrócił

wzroku, a w jego spojrzeniu było autentyczne, pełne przejęcia

zainteresowanie jej samopoczuciem. Lilien zaczęła się w duchu modlić, żeby

ta chwila trwała wiecznie.
- Ach, to nic – szepnęła –

troszkę się zdenerwowałam, przepraszam, że tak na ciebie wpadłam.
-

Nic się nie stało – uśmiechnął się do niej z wyrazem ulgi, a

dziewczyna niepewnie odwzajemniła uśmiech.
Harry wiedziony jakimś

wewnętrznym instynktem podniósł prawą dłoń i starł z jej policzka łzy.

/>„Boże, wysłuchaj moich modlitw – myślała Lilien – nich

on się nade mną zlituje i pocałuje mnie wreszcie.” Ale Harry tylko na

nią patrzył i uśmiechał się trochę zakłopotany. Czuł zniewalające ciepło

dziewczyny i jej przyjemny, subtelny zapach. Tak chciał ją pocałować, tylko

bał się, że jedynie się zbłaźni.
„Przecież na pewno ani trochę

jej się nie podobam” - pomyślał
„Pocałuj mnie, durniu

jeden” – pomyślała niemal z irytacją w tym samym momencie

dziewczyna..
Uwielbiała jego silny, miły męski zapach, a teraz kiedy

ją mocno obejmował, czuła permanentny i przyjemny zawrót głowy. To uczucie

było takie cudowne, że...
Ślizgoni są cierpliwymi ludźmi, to prawda.

Ale ich cierpliwość też ma jakieś granice, zwłaszcza cierpliwość panny

Snape. Już i tak od dawna trzymała się na nikłym włosku a teraz i ten włosek

został brutalnie przerwany zaistniałą sytuacją.
„Mam to

gdzieś” – pomyślała.
Dziewczyna wspięła się na palce,

ujęła w dłonie twarz Harry'ego i przytuliła swoje usta do jago warg.

Przez chwilę bała się, że go tym spłoszy, ale chłopak, ku jej przyjemnemu

zaskoczeniu przytulił ją jeszcze mocniej – aż omal nie zabrało jej

tchu i powolnym, zmysłowym ruchem wsunął język do jej ust.
Jeżeli

Lilien wcześniej uważała, że kręci jej się w głowie to, to co poczuła teraz,

było istnym wirowaniem. Miała wrażenie, że gdyby teraz ją puścił ,

straciłaby równowagę i upadła na twardą podłogę.
Harry nie był pewien,

jak dziewczyna zareaguję na ten odważny przecież jak na niego wyczyn, ale

ona rozwiała szybko jego niepewność ochoczo rozchylając wargi i odpowiadając

tym samym. Myślał, że jeszcze chwila i oszaleje, kiedy Lilien wsunęła swój

język do jego ust. Grunt pod jego nogami stał się nagle czymś dużo mniej

pewnym niż był parę chwil wcześniej.
Obydwoje młodych ludzi ogarnęło

zmysłowe szaleństwo. Ich języki splotły się w powolnym tańcu. Nagle Harry

przesunął swoim językiem po zębach dziewczyny, na co ona zareagowała

niekontrolowanym i nieco nerwowym chichotem, a zaraz potem cichym jękiem,

kiedy, chłopak powtórzył tą samą operację na jej ustach.
Lilien

przyciągnęła jego głowę mocniej do siebie i zaczęła go całować bardziej

zapalczywie, na co Harry bez oporu odpowiedział tym samym. Był zdziwiony

swoją inwencją twórczą i swoimi odczuciami.
To co robili było

bajecznie rozkoszne i chłopakowi było ciągle mało. Pocałunek całkowicie

różnił się od tego sprzed prawie dwóch lat. Był cudowny. Nie wiedzieli ile

czasu zajęło im to wspaniałe doświadczenie i kiedy Lilien oderwała się, by

zaczerpnąć tchu, obydwoje mieli porządnie obrzmiałe wargi.
- Rany,

przepraszam – szepnął Harry patrząc na jej rozanieloną twarz.
-

Za co? – Spytała zalotnie zaglądając mu głęboko w oczy – Jesteś

cudowny wiesz? – Dodała, gdy się mocno zarumienił.
- No wiesz?

Co w takim razie powiedzieć o tobie?
- Tylko tyle, ze jestem

szczęśliwa, że w końcu mnie pocałowałeś.
Popatrzył na nią mocno

zdezorientowany.
- Chciałaś tego? Rany, nie miałem pojęcia.
- No

to teraz już wiesz. Możesz to robić kiedy zechcesz... No może nie podczas

lekcji, ale we wtorki... – Przygryzła dolną wargę i zalotnie uniosła

brew.
- Wiesz co zrobi twój ojciec jak się dowie? – Zapytał mało

romantycznie Harry i przesunął dłonią po jej włosach.
- A zamierzasz

mu powiedzieć? – Spytała przekornie.
- Oczywiście, że nie... A

ty powiesz mi teraz czemu płakałaś?
Mina dziewczyny natychmiast

spochmurniała.
- Przykro mi Harry ale nie chcę o tym mówić, nie dziś.

Okey?
- Okey – Harry westchnął cicho. - Zmykaj do siebie Lilien,

zanim nie zrobię czegoś więcej, niż zwykły pocałunek – zażartował

Harry
- O! Podoba mi się to! – Dziewczyna zachichotała

lubieżnie – Nie poznaję kolegi.
- Nie wiem co ty we mnie

widzisz, Snape.
- Jesteś cholernie seksownym gryfonem, Potter, to

wszystko. Trzymaj się ciepło i całuj mnie częściej – szybko cmoknęła

go w policzek i uciekła. Harry był absolutnie szczęśliwy i kiedy wszedł do

Pokoju Wspólnego, jego twarz rozświetlał szeroki uśmiech lekko stukniętego

gościa, z placówki dla normalnych inaczej.

******
- U lala

– Draco wylazł (innymi słowy nieco niezdarnie się wygramolił) z

łazienki prefektów w samym ręczniku na biodrach i z szamponem oraz płynem do

kąpieli w obu dłoniach.
Nieomal nie wpadł na Hermionę, która była w

bardzo kusym czymś, koloru zielonego a na tym miała niewiele dłuższy

szlafroczek. Zapewne myślała, że już na nikogo się nie natknie, w końcu

dochodziła północ i prawie wszyscy spali.
- Przepuść mnie –

prychnęła zdziwiona, że ktoś o tak później porze się kąpał.
- Wiesz

Granger, to chyba przeznaczenie. Zazwyczaj biorę prysznic u siebie w

dormitorium, rzadko kiedy tu przychodzę i rzadko kiedy tak późno. Ciekawe,

nie sądzisz?
- Przykre, nie sądzisz? – Odwarknęła.
-

Jesteś urocza jak się złościsz – na ustach Dracona pojawił się wiele

mówiący uśmiech i Hermiona poczuła znowu to dziwne zniewalające, od środka

ciepło. Podszedł niebezpiecznie blisko, nachylił się nad nią i spojrzał

głęboko w oczy.
- Granger, bądź tak dobra i przyjdź do mojego

dormitorium jak skończysz, właśnie oświeciło mnie co do mojego kolejnego

życzenia.
- Raczysz żartować, Malfoy – oczy Hermiony rozszerzyły

się w ciężkim szoku a ona sama pobladła.
- Mmm... nie sądzę –

Wzrok Malfoya był niebezpiecznie przenikliwy.
„Chryste,

dopomóż” – pomyślała dziewczyna ze zgrozą.
- Dlaczego mi

to robisz? – Spytała niemal z rozpaczą i Draco zaczął zastanawiać się,

czy rzeczywiście robi dobrze, ale od paru miesięcy nie był z kobietą, a

Hermiona coraz bardziej na niego działała i miał naprawdę ciekawe myśli o

tematyce seksualnej, kiedy na nią patrzył. No i jej ciepły, cholernie

zmysłowy kobiecy zapach.... W tej chwili miał ochotę tylko na jedną,

maleńką, wyrafinowaną rzecz i nie zamierzał przepuścić okazji. Chciał

usłyszeć jak Hermiona Granger krzyczy z rozkoszy i koniec. Nic dodać nic

ująć.
Chciał tego i był w uprzywilejowanej sytuacji, więc będzie to

miał...
Nad jego sumieniem, które i tak było dosyć rzadko używane,

zapanowały jak zwykle snobizm i egoizm, ale także silne pożądanie do

dziewczyny.
Hermiona odsunęła się trochę.
- Ja nie robię tego

tobie, Granger. Robię to dla siebie, no, może w tym wypadku, także trochę z

myślą o tobie... Wzruszyła mnie ta historia z wypracowaniem z Transmutacji.

- Jego oczy zwęziły się lekko.
Hermiona była zrozpaczona. Wiedziała że

nie może odmówić, poza tym doprowadzało ją do szału to, że tak podoba jej

się zapach Malfoya i ciepło bijące od niego. No i jego piękne ciało. Piękne

ciało, zmysłowe rysy twarzy, głęboki, przyjemnie brzmiący, mimo swego

chłodu, głos.
- Nie radzę zignorować mojego żądania. Do zobaczenia -

spojrzał na nią jeszcze raz i odszedł.

Hermiona cały czas

podczas kąpieli nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.
„Ja nie

chcę tego. Nie tak” – pomyślała wycierając się ręcznikiem, a do

oczu napłynęły jej łzy.
„O nie, jak myśli, że zobaczy mnie

płaczącą to się grubo myli” – na jej twarzy pojawił się wyraz

zaciętości.

***
- Widzę, że jednak przyszłaś –

powiedział gdy weszła do dormitorium. Specjalnie zostawił uchylone drzwi,

chociaż nie był pewien, czy nie stchórzy. Ale w końcu była gryfonką, a

gryfoni są lojalni i honorowi, czyż nie?
Hermiona popatrzyła na niego

wyzywająco. Był w czarnych, tak obcisłych, że sprawiających wrażeniw za

małych, bokserkach. Przez chwilę miała ochotę stamtąd uciec

/>„Dlaczego nie chodzę się myć z różdżką?” – Pomyślała

zupełnie bez sensu.
Draco wstał powoli z łóżka, przeszedł

niebezpiecznie blisko niej i zamknął drzwi na klucz, który odłożył na

stolik.
Uśmiechnął się do niej drapieżnie. Jego włosy już były prawie

suche. Wyglądał pociągająco. Ale mimo pożądania, które Hermiona zaczęła

czuć, dziewczyna obawiała się tego przebiegłego i nieprzewidywalnego młodego

mężczyzny. Obronnym gestem złączyła poły szlafroka.
Draco bez

uprzedzenia wziął ją na ręce
- Puść mnie! – Wrzasnęła

oburzona.
- Już się robi kochanie – chłopak podszedł do łóżka i

ją na nie rzucił. Hermiona szybkim ruchem odsunęła się pod ścianę. Draco

obserwował ją z rozbawieniem i zainteresowaniem. Tak bardzo chciał ją

zaspokoić seksualnie, że aż sam się sobie dziwił. To było ciekawe uczcie.

Chcieć jedynie cudzej przyjemności... No ale on też z tego będzie miał

satysfakcję, prawda?
Popatrzył na skuloną dziewczynę i powoli wszedł

na łóżko. Hermiona wyglądała tak jakby chciała się zrobić jak najmniejsza, w

ogóle niewidoczna. Trochę go to rozczuliło i gdy podsunął się do niej musnął

palcami jej policzek.
- Nie denerwuj się tak, chcę cię tylko pocałować

– Hermionie troszeczkę ulżyło, ale tylko troszkę, bo nie ufała

Malfoyowi za grosz.
Chłopak pochylił się nad nią i polizał delikatnie

za uchem. Hermiona wzdrygnęła się i odsunęła.
- Rozbierz się –

szepnął jej do ucha.
- Co?! Przecież mówiłeś, że chcesz mnie

pocałować. Po co mam się rozbierać?! - Dziewczyna była skonsternowana.


Draco popatrzył na nią uważnie.
- A czy ja powiedziałem, że chcę

cię pocałować w usta, Granger ?– Zapytał z rozbrajającym, zmysłowym

uśmiechem , unosząc do góry braw. Podobał mu się rumieniec który wykwitł po

tych słowach na jej policzkach. – Nie rumień się tak, tylko ściągaj

ten seksowne ciuszki – jego uśmiech stał się jeszcze bardziej

zmysłowy.
- Jak śmiesz?! – Była przestraszona i wściekła.


- Nie dyskutuj, Granger i mnie nie zmuszaj, żebym zerwał to z ciebie

siłą.
- Nie ośmielisz się! - Warknęła ale w jej głosie była także

rozpacz.
- Owszem, ośmielę się.
- Będę krzyczeć.
Draco

zaśmiał się serdecznie.
- Przecież to dormitorium jest obwarowane

zaklęciami dźwiękoszczelnymi i ochronnymi, kobieto. Możesz krzyczeć ile

zechcesz. Mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
- Jesteś

sadystą!
- Mogę nim dopiero być, jeśli mnie do tego zmusisz.

/>Hermiona zacisnęła zęby i powoli zdjęła szlafrok. Wzrok chłopaka przesunął

się po jej nagich ramionach i smukłych nogach. Onieśmielało ją to, ale także

trochę podniecało, zwłaszcza, że patrzył na nią z podziwem.
Hermiona

zawahała się przez chwilę.
- No, na co czekasz? – Spytał cicho

Draco.
Dziewczyna drżącymi rękami podniosłą koszulkę i ją z siebie

zsunęła.
„To się nie dzieje naprawdę” – pomyślała

rozpaczliwie.
Kiedy była już całkiem naga obronnym gestem podwinęła

kolana pod brodę szczelnie zakrywając wszystkie strategiczne miejsca przed

wzrokiem Malfoya. W pokoju panował przyjemny półmrok a Hermiona czuła się

zawstydzona i poniżona, tym co się działo. Chłopak zdawał się rozkoszować

jej rosnącym z każdą chwilą zakłopotaniem, strachem i podnieceniem.
-

Daj spokój – powiedział – nie wstydź się – w jego głosie

nie było żadnej drwiny i Hermiona odważyła się spojrzeć mu w oczy, ale

skuliła się jeszcze bardziej i owinęła podkulone nogi rękami.
Chłopak

skwitował to lekkim, sardonicznym uśmiechem.
- Kochanie, bądź

grzeczna, dobrze ci radzę – ale Hermiona nie ruszyła się ani na

milimetr. Była zbyt sparaliżowana wszystkimi uczuciami targającymi jej

psychiką i jej ciałem.
Draco ukląkł przed nią i powoli rozsunął jej

ręce, opierając je o łóżko. Cały czas patrzył jaj przy tym w oczy.

Dziewczyna zacisnęła z całej siły ręce na kołdrze. Chłopak delikatnie ujął w

dłonie jej twarz. Rozczuliło go trochę jej zawstydzenie. Gdyby chociaż przez

chwilę pomyślał nad reakcjami Hermiony, zrozumiałby, że jest zupełnie

niedoświadczona, ale on za bardzo jej pragnął. Za bardzo chciał dowiedzieć

się, jak reaguje na rozkosz i za bardzo chciał jej tą rozkosz dać.
Sam

nie wiedział skąd bierze się w nim to pragnienie, ale było w niej coś

takiego, czego nie było w żadnej jego dotychczasowej kochance. Coś, czego do

końca nie potrafił ani określić, ani nazwać.
Pochylił się i pocałował

ją w policzek i chociaż było to zaledwie muśnięcie warg, poczuła na całym

ciele przyjemny dreszcz.
- Nie daj się prosić – szepnął jej do

ucha – będzie ci dobrze, zobaczysz.
Jedyną odpowiedzią z jej

strony, było silniejsze zaciśnięcie dłoni na kołdrze i silniejszy rumieniec.


Draco westchnął z irytacją.
Delikatnie, ale stanowczo rozsunął

jej nogi i lekko pociągnął je do siebie. Hermiona była tak zawstydzona, że

zacisnęła na chwilę z całej siły powieki i zaczęła modlić się o cud.

/>Draco ujął jej biodra i przyciągnął ją łagodnie ku sobie. Nie był ani

brutalny, ani natarczywy. Był delikatny, niemal subtelny. Hermionie

zakręciło się lekko w głowie od jego ciepłego dotyku na biodrach. Przygryzła

dolną wargę, co wywołało jedynie większe podniecenie chłopaka. Cały czas

patrząc dziewczynie w oczy rozchylił mocniej jej uda i przesunął się tak, że

klęczał między nimi.
Powoli przesunął wzrokiem po jej ciele. Jej

klatka piersiowa unosiła się w szybkim rytmicznym oddechu. Miała piękne,

pełne i jędrne piersi i chłopak delikatnie pogładził jedną z nich. Popatrzył

na jej płaski brzuch, ładnie zaokrąglone biodra i łono, które okolone było

ciemnobrązowymi, mocno poskręcanymi loczkami. Przesunął dłonią po tych

cudownie miękkich loczkach, myśląc z zaskakującą dla samego siebie

czułością, że za chwile będzie ją tam całował. Dziewczyna zareagowała

odruchowym strąceniem jego dłoni.
Draco wiedział, że Hermiona nie ufa

mu ani trochę. Położył dłonie na jej przedramionach i pochylił się nad nią.


- Nie zrobię ci krzywdy – zamruczał jej do ucha – Odpręż

się.
„Odpręż się, dobre sobie” – pomyślała

dziewczyna z rozpaczą.
Chłopak delikatnie musnął wargami jej szyję i

popatrzył na nią łagodnie. To było ciepłe spojrzenie i zdziwiona tym

ciepłem, troszeczkę się uspokoiła
- Odpręż się, dobrze? –

Powtórzył, delikatnie pieszcząc dłońmi jej ramiona i Hermiona zmusiła się do

lekkiego skinienia głową.
- Jesteś piękna - dodał jeszcze patrząc jej

głęboko w oczy.
Draco pchnął ją lekko na łóżko, tak, żeby leżała

wygodnie i oparł ręce po obu stronach jej bioder, ale za chwilę, położył je

na dłoniach dziewczyny, ściskając je uspokajająco.
Pochylił się i

delikatnie pocałował zagłębienie między piersiami liżąc ciepłą, leciutko

słonawą skórą. Hermiona zamknęła oczy. To było tak miłe doznanie, że

westchnęła cichutko.
Zachęcony jej reakcją Draco całował ją coraz

niżej i zatrzymał się na dłużej przy pępku, by delikatnie polizać jego

wnętrze, a dziewczyna cicho jęknęła.
Draco zdjął dłonie z jej rąk i

położył na biodrach Hermiony delikatnie pieszcząc skórę powolnymi,

zmysłowymi ruchami.
Palce dziewczyny zacisnęły się mocniej na pościeli

a z jej gardła wydobył się głuchy jęk. Chłopak polizał wnętrze jej uda i

Hermiona jęknęła głośniej.
- Podoba ci się? - Zapytał cicho ciepły

męski głos, ale nie była w stanie odpowiedzieć, jedynie jej oddech stał się

szybszy i bardziej urywany.
Jego długie włosy opadały na jej nogi i

brzuch, drażniąc napiętą skórę. Hermiona była silnie podniecona i teraz za

żadne skarby świata, nie chciała, żeby Draco przestał ją pieścić.

/>Mężczyzna oparł łokcie po bokach ciała dziewczyny, pocałował delikatnie

jej łono i Hermiona krzyknęła.
To, co czuła było tak cudowne, że miała

wrażenie, iż za chwilę jej cały jej umysł, inteligencja, jej rozum zrobią

sobie wolne, a ona po prostu zwariuje z rozkoszy.
Zachwycony jej

reakcją i smakiem, oraz zapachem podnieconego ciała kobiety, Draco zaczął ją

całować śmielej, a Hermiona zaszlochała z rozkoszy, silnie wyginając biodra

i plecy. Pomyślała, że umrze od tej cudownej tortury. Ale myślała tak tylko

przez chwilę, bo później już nie była w stanie myśleć, a jedynie gwałtownie

reagować na nieznane jej dotychczas, wspaniałe doznania.
Chłopak

wsunął język do jej wnętrza, dostosowując rytm swoich pieszczot do

gwałtownych, niekontrolowanych ruchów bioder, podnieconej do granic

wytrzymałości dziewczyny.
Teraz to ona zacisnęła swoje dłonie na jego

rękach, wbijając mu palce w przeguby niemal do bólu, ale jemu to w ogóle nie

przeszkadzało.
Dziewczyna szlochała, jęczała i krzyczała jego imię,

błagając o więcej i więcej a Draco z rozkoszą całował jej cudownie wilgotną

i ciepłą kobiecość, aż doprowadził ją do wysokiego i przeszywającego krzyku

spełnienia.
_________________

wiem, że ten rozdział się

kończ tak... jak się kończy
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />

/>Piąty wrzucę jutro..
Justa
Baaardzo mi sie podoba!


/>Jest napisane lekko i przyjemnie, wciaga przeokropnie! I juz nie moge

sie doczekac kolejnego rozdziału
vaampir

class='quotetop'>QUOTE(Lum @ 10.12.2004 14:18)

class='quotemain'>Ogólnie ładnie piszesz, ale większość

Twoich dialogów jest strasznie wymuuuszoooona i wyyymęczooona...


ludzie normalnie tak ze sobą nie rozmawiają; jakby tygodniami układali

scenariusze konwersacji; kto co i kiedy powie żeby było zabawnie


border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
*


/>

skądś ty dziecko spadło, z

księżyca? nie wiem, gdzie ty widzisz to wymuszenie i wymęczenie, bo ja nie

widzę nic takiego, a kłopotów ze wzrokiem nigdy nie miałam.


border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
daigb
po prostu idealny fick a wieczorek


style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> dobra,

wieczorek i noc bo tego to tu duzo jest
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />


/>fick fajny....fajnie przedstawione postacie.....bardzo dobrze napisane

dialogi....genialne

pozdrowionka
Kitiara
Rozdział V
„LET’S TALK ABOUT SEX”


Yeah I have my adictions
I keep my share of secrets
And things you'll never see
I get selfish and defensive
And pay too much attention to my insecurity (…)

Yes, my heart breaks for the homeless
I worry about my parents
And all my bills are late
Yeah I I'm dealing with the changes
This complicated strangeness
I'm seeing life this way
(Fait Hill, “This Is Me”)


Draco delikatnie scałował kropelki potu z brzucha Hermiony, polizał jaj nabrzmiałe sutki i zagłębienie szyi.
Popatrzył na twarz dziewczyny. Była absolutnie piękna. Jej oczy były zaciśnięte, usta lekko rozchylone, a włosy wilgotne od potu. Policzki miała mokre od łez. Delikatnie uwolnił prawą dłoń z uścisku panny Granger i starł kciukiem ciepłe łzy.
Oddech miała szybki i płytki, a rumieniec seksualny pokrywał jej twarz, szyję i dekolt. Draco pogładził wierzchem dłoni rozpaloną skórę dziewczyny, która powolutku bladła.
Sam był dosyć silnie podniecony, ale nie odczuwał potrzeby rozładowania swojego napięcia erotycznego. Czuł się z nim dobrze.
Hermiona otworzyła oczy i młodego mężczyznę uderzył ich wyraz. Popatrzyła na niego z tak silnym wyrzutem i zakłopotaniem, że aż mu się zrobiło przykro. Była mocno zawstydzona i troszkę przestraszona, tym co się stało. Jej twarz wyrażała zdezorientowanie, zaskoczenie i szok.
Draco przyjrzał się jej uważnie i doznał olśnienia.
To wszystko mogła tłumaczyć tylko jedna rzecz. Hermiona nigdy wcześniej nie była w sytuacji chociaż trochę podobnej, do tej, zaistniałej obecnie.
„Ku*rwa – pomyślał – Dobrałem się do ucieleśnienia niewinności. Gdybym wiedział, że ona...”
Zrobiłbyś dokładnie to samo – przerwał mu głos z wnętrza głowy, niepokojąco podobny do głosu Lucjusza, który teraz siedział w Azkabanie.
Chłopak musiał niechętnie przyznać „ojcu” rację. Draco Malfoy miał zawsze to czego zapragnął, bez względu na konsekwencje. Pod tym względem był nieodrodnym synem swojego starego.
Zupełnie nie wiedział co ma zrobić w takiej sytuacji, co było tym bardziej irytujące, iż jako ten doświadczony powinien wiedzieć.
Draco Malfoy miał to szczęście, bądź nieszczęście, że żadna z jego wcześniejszych kochanek, nie była dziewicą. Sam stracił niewinność z o trzy lata starszą od siebie daleką kuzynką z Estonii, która gościła przez dwa tygodnie w domu Malfoyów, w wakacje ubiegłego roku. To ona uwiodła jego, co wcale mu nie przeszkadzało. Było to ciekawe chociaż lekko stresujące doświadczenie, lecz nawet nie w połowie tak interesujące jak to obecne.
„Gdyby Lilien o ty się dowiedziała, zamordowałaby mnie z zimną krwią” – przyszła mu do głowy niepokojąca i zupełnie niekontrolowana myśl, którą pospiesznie wyrzucił ze swojego umysłu.
Postanowił zachować się tak, jak podpowiadały mu wcześniejsze doświadczenia i jego własne odczucia.
„Chyba powinienem ją przytulić– pomyślał – przecież tego właśnie pragnie kobieta, gdy jest już po wszystkim, nie?”
Położył się obok Hermiony i otoczył ją opiekuńczo ramieniem. Miał wrażenie, że za chwilę dziewczyna popłacze się z zażenowania. Do pewnego stopnia mógł zrozumieć jej samopoczucie. Był to wstyd z powodu własnych reakcji i tego co odczuwała.
Spojrzała na niego z głębokim zakłopotaniem i wtuliła twarz w jego klatkę piersiową obejmując go mocno.
„Granger się do mnie przykleiła– pomyślał – niesamowite.”
Mimo, że starał się doszukać w tym fakcie jakieś oznak dyskomfortu, wysilał się na próżno. Było mu po prostu dobrze. Na dodatek, ku swemu ślizgońskiemu zaniepokojeniu, zaczął odczuwać podejrzane ciepło w okolicy serca i to mu wcale nie przeszkadzało. Dziwne.
Pogłaskał łopatki Hermiony. Jej wilgotna od potu skóra była tak cudownie ciepła i delikatna, że zamknął oczy, by czerpać większą przyjemność z dotykania jej.

Och jak ona cierpiała. O wstydzie!
„Boże, co się ze mną dzieje?” – Myślała zrozpaczona dziewczyna.
Czuła się wykorzystana – to fakt. Ale czuła też, że została obdarzona czymś nad wyraz pięknym i doskonale cudownym, co napełniało ją specyficznym poczuciem dumy. Hermiona czuła się wyróżniona, czuła się chciana, czuła się jak kobieta.
To jednak wcale nie niwelowało jej silnego zażenowania całą sytuacją. Dziewczyna nigdy wcześniej nie doświadczyła czym jest rozkosz erotyczna , a tym bardziej czym jest orgazm. Zdawała sobie sprawę z tego, co właściwie się z nią stało. Bądź co bądź, na temat seksu wiedziała dosyć dużo, ale to była teoria, nie praktyka. Ale to, że miała świadomość, że właśnie przeżyła pierwszy orgazm w swoim życiu, wcale nie czyniło całej sytuacji łatwiejszej w odbiorze. Zwłaszcza, że ten orgazm był zasługą, nie kogo innego, jak Draco Malfoya, którego z całej siły nie cierpiała, a przynajmniej tak się jej wydawało.
Miała straszną ochotę go pocałować, ale za bardzo się wstydziła
Z jednej strony czuła się spełniona i zaspokojona, z drugiej odczuwała dziwny niedosyt, który zaczął mijać, kiedy ją objął i pogłaskał po plecach. To było takie miłe, słodkie uczucie, że cichutko zamruczała i przytuliła się mocniej, nadal bardzo zakłopotana.

Draco wsunął wolną dłoń w cudownie miękkie włosy dziewczyny i zaczął przeczesywać je palcami.
Hermiona wsłuchiwała się w coraz bardziej miarowe bicie serca chłopaka.
„To Draco Malfoy ma serce?” – Pomyślała.
Powoli zaczęło do niej docierać, że jeszcze parę minut temu krzyczała jego imię i błagała go o... O Boże, co za wstyd! Jak ona spojrzy teraz w lustro, nie rumieniąc się przy tym?
Nagle zdała sobie sprawę, że on ma jeszcze dwa życzenia. O zgrozo! Miała nadzieję, że nie zażyczy sobie już nic w tym stylu. Ogromną nadzieję... Tylko nie była pewna, czy naprawdę i tak do końca miałaby coś przeciw temu.

Draco czuł, że dziewczyna przytula się do niego mocniej.
„Chyba nie zamierza tu spać?” - Pomyślał
Taka opcja była zupełnie niewskazana, nie tylko ze względu na potencjalne konsekwencje, ale także na niego samego. Nie ręczył tak do końca za siebie. Jeżeli by została, nie wiedział czy potrafiłby się powstrzymać, przed całkowitym odebraniem jej dziewictwa.
Za dużo przeżył tego wieczoru i jego organizm mógł w każdej chwili zacząć domagać się rozładowania nie tylko erotycznego napięcia, ale także dużo mniej przyjemnego, napięcia psychicznego, i starał się w tej chwili o tym nie myśleć.
Cotygodniowe wieczorne odwiedziny w domu nie należały do przyjemnych. Matka po miesięcznym pobycie w Św. Mungo wymagała jednak tych wizyt i Draco wdzięczny był wujowi, za to, że on też, raz w tygodniu odwiedza swoją starą przyjaciółkę. Tylko Snape i Dumbledore, wiedzieli jego wyskokach do Malfoy's Manor.
Dziś matka miała znowu niekontrolowany atak złości i chłopak pojawił się wyczerpany z powrotem w kominku Dyrektora, dopiero o jedenastej, a nie, tak jak chciał, o dziewiatej wieczorem. Cóż, dokładnie rozplanowane wypracowanie o wampirach z Obrony na dzień jutrzejszy, „poszło się kochać”. Nie byłby w stanie napisać ani słowa. No a później natknął się w łazience na Granger i ...
„Bywam niewolnikiem swoich zachcianek” – pomyślał zgodnie z prawdą i cicho westchnął. Hermiona zdawała się nie mieć ani cienia zamiaru ruszenia się z jago wygodnego wyrka.
„Sam tego chciałeś” – odezwał się wredny głos w jego głowie, wkurzająco podobny do głosu tej małej, rozbestwionej Snape.

Hermiona poczuła powoli ogarniającą ja miłą senność. Wiedziała, że nie może zostać, ale było jej tak dobrze w ciepłych i opiekuńczych ramionach Malfoya, iż nawet nie chciała o tym myśleć. Wiedziała, że rano będzie się czuła podle, ale teraz najchętniej nic by nie zmieniała.
- Wiesz, że musisz iść do siebie? – Spytał niechętnie. Tak naprawdę, to potrzebował mieć kogoś przy sobie, tylko że znał siebie, i nie chciał prowokować sytuacji, ułatwiających mu pójście z panną Granger „na całość”. Na razie przytulanie jej zupełnie mu wystarczało, ale to mogło się zmienić po opięciu minutach.
Dziewczyna wymamrotała coś niewyraźnie.
- Granger, rusz swój zgrabny tyłek, ubieraj się i spadaj do siebie.
Hermiona odsunęła się bardzo niechętnie i schyliła po swoje ubranie. Tu było cieplutko, a na korytarzu będzie zimno. Skrzywiła się lekko, myśląc o tym.
Ale Malfoy niestety miał rację. Ubrała się, usiadła na brzegu łóżka i schowała twarz w dłoniach. Jej świadomość nadal opierała się przyjęcia do siebie w pełni zaistniałej rzeczywistości. Wiedziała, że następnego dnia będzie miała gigantycznego kaca moralnego i wolała o tym nie myśleć.
Popatrzyła na chłopaka i zarumieniona ruszyła do drzwi. Miał lekko obrzmiałe usta. To było seksowne ale wprawiło ją w jeszcze większe zakłopotanie.
„Jutro będę się rumieniła cały dzień. Świetnie” – pomyślała.
- Poczekaj – zatrzymał ją niemal w progu. - Po pierwsze musisz otworzyć drzwi kluczem ze stołu, a po drugie weź sobie z szafy jakiś sweter – on nie zamierzał się ruszać, żeby jej podać coś ze swojej garderoby. - Na korytarzu raczej się nie spocisz.
- No, co się tak patrzysz? –Powiedział poirytowany parę chwil później, gdy wlepiała w niego ze zdziwieniem wzrok – potrzebujesz specjalnego podania na piśmie?
Hermiona otworzyła szafę i wzięła pierwszy z brzegu, ciepły czarny półgolf. Draco obserwował z przyjemnym rozleniwieniem, jak ubiera się w jego ciuch i z jakichś nie określonych powodów wydało mu się to trochę perwersyjne.
Uśmiechnął się do siebie lekko. W wakacje musiał wymienić prawie całą garderobę i dziewczyna dosłownie topiła się w jego swetrze, który sięgał jej za kolana.

Ten cholerny sweter wprawił ją w jeszcze większe zakłopotanie. Pachniał nim.
Bardzo mocno nim pachniał, co było strasznie podniecające
„To tylko Malfoy – pomyślała podwijając długaśne rękawy– co się ze mną dzieje?”.
W za dużym swetrze wyglądała jeszcze bardziej niewinnie i pociągająco. Draco bardzo dużym wysiłkiem woli opanował pragnienie podejścia do niej i ściągnięcia z niej z powrotem tego swetra i nie tylko swetra.
„Niech ona już się wynosi” – pomyślał.
- Dzięki – to był prawie szept i właściwie Draco nie był pewien za co mu dziękuje. Czy za ten przeklęty ciuch, czy za to, że ją przytulił. Prawdopodobnie z jedno i za drugie . Ku jego silnej irytacji, to podziękowanie wywołało napływ miłego ciepła do jego wnętrza.
- No idź, już idź – powiedział najłagodniej jak potrafił.
Wzięła klucz i otworzyła sobie drzwi.
- Dobranoc – powiedziała od progu i szybko wyszła.
- Dobranoc – odpowiedział, wcale nie będąc pewien, czy usłyszała.

Jej łóżko było cieplutkie, ale nie tak cieplutkie, jak to, w którym była kilka minut wcześniej. I tu nie było do kogo się przytulić, chyba że do swetra. Tak też zrobiła. Szczelnie nakryła się kołdrą aż po szyję, przytulając do piersi sweter. Teraz i ona, i jej pościel będą pachniały Malfoyem, ale to jej nie przeszkadzało.
Sweter był ciepły i miękki, lecz z jakichś bliżej nieokreślonych powodów wcale jej to nie uspokoiło. Hermiona zapłakała cichutko. Tak strasznie nie chciała być teraz sama, a on jej zupełnie nie rozumiał i kazał wracać do siebie. Nie przyszło jej do głowy, że właściwie zrobił to ze względu na jej dobro.
„Nienawidzę go” – pomyślała zanim zasnęła.

>>>>>>
Po wyjściu Hermiony Draco zapalił, a później jeszcze długo gapił się w sufit, myśląc o wszystkim co stało się tej nocy. Zasnął dopiero o trzeciej nad ranem.

******
Severus długo Nie mógł zasnąć. Myślał nad tym, co powiedziała mu córka. Oczywiście wiedział, że słowa „nienawidzę cię” wykrzyczała w złości i wcale tak nie myślała. Mimo wszystko to bolało. Bolało jak cholera.
Severus zdawał sobie oczywiście sprawę, że Potter nie jest do końca taki jak jego ojciec, inaczej Lilien by go nie cierpiała. Nienawidziła zadufanych w sobie kretynów, zupełnie jak kobieta, po której imię nosiła. Ale to ani na jotę nie poprawiało jego odniesienia do chłopaka. Ba! Nawet pogarszało, bo udowadniało, że mistrz eliksirów Hogwartu nie ma racji, a on nie lubił się mylić, oj nie lubił. W końcu był zodiakalnym Skorpionem.
Severus westchnął ciężko. Musi porozmawiać ze swoim dzieckiem. Nie martwił się tak naprawdę tym, co Lilien zrobi i jakich wyborów w życiu dokona. Nieraz się przekonał, że jest mądrą dziewczyną, ale gdy pomyślał, że podoba jej się Potter, a tak przecież było, to trafiał go przysłowiowy jasny szlag, a przed oczami pojawiała się czerwona mgła. Ten nieznośny mały bohater gapił się na jego córkę z jawnym uwielbieniem, a jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Ona sama wpatrywała się w niego jak w obrazek, gdy chłopak patrzył w inną stronę. ZGROZA.
No i jeszcze ta cała de Lincourt. Może gdyby uporządkował w sobie wszystko, co do niej czuje i szczerze z nią porozmawiał, to by mu pomogło także zrozumieć lepiej własną córkę– tylko jak miał to zrobić? Czy tak doskonale piękna i chłodna kobieta mogłaby go zechcieć? A nawet jeżeli, co stałoby się gdyby odkryła, że jest byłym Śmierciożercą? Wolał nie myśleć. Ale przecież coś zrobić musiał. Lilien miała rację, niedługo jego humory spowodowane tym, że nie potrafi poradzić sobie ze swoim pożądaniem do Arabell, odbiją się tragicznie na jakimś uczniu. Prawdopodobnie na Potterze, co pociągnie za sobą wściekłość Lilien i tak dalej, i kółko się zamyka I „abarot” – jak mówią Rosjanie - wszystko zacznie się na nowo. KOSZMAR
„Dlaczego życie jest takie posrane?” – pomyślał Snape "optymistycznie" przed zaśnięciem.

******
Hermiona obudziła się o siódmej rano. Spała jak kłoda i czuła się wypoczęta. Jej współlokatorki – Lavaeder i Parvati - spoczywały nadal w objęciach Morfeusza.
Poczuła, że przytula się do czegoś. Czegoś miękkiego, co bardzo przyjemnie pachniało i budziło w niej ogromną tęsknotę.
Powoli zaczynała sobie przypominać co się stało. Ten sukinsyn Malfoy perfidnie ją uwiódł, wykorzystując jedno ze swoich życzeń. Cham. Poczuła złość. Niepohamowaną i silną złość..
Z drugiej strony okazał jej niewyobrażalne pokłady miłosierdzia i litości, jak na kogoś o jego nazwisku - przytulił ją i dał ten ten cholerny sweter. Bez niego straszliwie by zmarzła. W lochach przecież było zimno, korytarze na wyższych piętrach też do najcieplejszych nie należały, a z Wieży Slytherinu do Wieży Gryffindoru był spory kawałek do przejścia. Tylko jakoś go to nie obchodziło, jak do niego szła....
„No ale on sam pomykał tylko w ręczniku na biodrach, prawda? – pomyślała.
„Tyle, że jest przyzwyczajony do tych swoich lochów, a ja nie” – za chwillę zbuntowała się wewnętrznie.
„Chory, zboczony sukinsyn. Nienawidzę go. Nienawidzę. Nienawidzę..." – myślała z mocą, tak jakby sama siebie chciała przekonać o tej nienawiści.
Wstała po cichu, złożyła sweter i schowała do szafki z ubraniami. Jej dłonie, koszulka, jej ciało pachniały swetrem Dracona, pachniały nim. Pachniały zniewalająco. Widziała, że będzie musiała oddać mu ten sweter, ale teraz nad tym nie chciała się zastanawiać..
„Ku*rwa” – pomyślała Hermiona, która prawie nigdy nie przeklina – „Ku*rwa, ku*rwa,ku*rwa...”
Postanowiła znienawidzić Malfoya jeszcze mocniej. Nie wiedziała tylko czy jej się to uda.

Na śniadaniu nie przełknęła prawie nic. Czuła się dziwnie. Jakoś inaczej niż zwykle. Doroślej? Pewniej? Na pewno była bardziej świadoma tego, że jest kobietą, bardziej pewna swojej atrakcyjności, co oczywiście odbiło się w postrzeganiu jej przez osoby trzecie.
- Ładnie wyglądasz – Harry się do niej wyszczerzył, a ona popatrzyła na niego zdziwiona. Wyglądała tak jak zwykle.
- Dzięki – mruknęła.
Harry od wczorajszego wieczora miał piekielnie dobry humor. Niesamowicie dobry humor. Hermiona mu zazdrościła.
- Czekałem na ciebie w Pokoju Wspólnym do pierwszej nad ranem – głos Rona był zimny. – Chciałem żebyś mi poprawiła wypracowanie z Obrony na dziś. Możesz mi powiedzieć, co ty robiłaś tak długo w wannie?
Ron ostatnio działał Hermionie na nerwy. Nie podobało się jej jego irracjonalna niechęć do Lilien i to, że od środy rano bardzo interesował się tym, co Hermiona robi i gdzie chodzi. Powoli trafiał ją jasny szlag.
- Próbowałam się utopić – powiedziała zimno. - Nic cię to Ron nie obchodzi – dodała obojętnym tonem. - Jestem prawie pełnoletnia, a ty nie jesteś ani moim ojcem, ani moim bratem, ani moim chłopakiem... Pilnuj swojej dziewczyny, Luny.
Ron wyglądał na wściekłego.
- Ja rozumiem – wycedził przez zęby – że nie jestem tak przystojny i tak bogaty jak Draco Malfoy. Ale chociaż trochę czasu mogłabyś znaleźć dla swojego przyjaciela.
- Ron – powiedział z naganą w głosie Harry i Hermiona popatrzyła na bruneta ze złością..
- Powiedziałeś mu? – Warknęła. – Wiedząc, jak Ron ostatnio się zachowuje, jaki jest niemiły, powiedziałeś mu o tych chorych życzeniach Malfoya? Teraz nie tylko Malfoy będzie mi dokuczał. Dziękuję ci, Harry.
Harry mocno poczerwieniał.
- Przepraszam... - wyszeptał – ...teraz wiem, że nie powinienem.
- Jak to nie powinieneś?! – zbulwersował się Ronald Weasley, waląc tak mocno pięścią w stół, że prawie wszyscy obecni na śniadaniu spojrzeli w jego kierunku i trochę się opanował – Jako wasz przyjaciel chyba powinienem wiedzieć o takich rzeczach, nie sądzisz? Jej chyba sprawia przyjemność usługiwanie temu kretynowi, skoro się zgodziła..
Hermionie zrobiło się przykro i poczuła się dotknięta do żywego. Te słowa naprawdę zabolały.
- Ron, – powiedział spokojnie i stanowczo Harry – wiesz, że Hermiona jest cholernie honorowa, Nie rań jej swoim zachowaniem jeszcze bardziej, proszę cie.
Dziewczyna popatrzyła na bruneta z bezmiarem wdzięczności za jego słowa. Miała chociaż jednego prawdziwego przyjaciela, który ją rozumiał. Harry uśmiechnął się do niej tak ciepło, że nie mogła mu się nie odwzajemnić tym samym.
Ron nic więcej nie powiedział, ale było widać, że jest wściekły.

******
- Ciekawe, panie Malfoy... – Oczy Arabell de Lincourt niebezpiecznie się zwęziły. – Zapomniał pan o wypracowaniu na dzisiaj. A mogę wiedzieć , co było tak istotne, że pan zapomniał.?
- Miałem je napisać wczoraj późnym wieczorem, ale zaistniały pewne okoliczności, które spowodowały, że... nie miałem głowy do pisania wypracowania – Draco mówił bardzo cicho, ale pewnie, i patrzył prosto na nauczycielkę. Cała klasa uważnie mu się przyglądała, zwłaszcza Hermiona.
- Nie miał pan głowy? Pan zaiste nie myśli zapewne zbyt często tym szlachetnym organem, jaki jest głowa, panie Malfoy – Ron roześmiał się na głos i automatycznie stracił dziesięć punktów. De Lincourt była surowa.
- I dlatego, jakoś nie dziwię się tym słowom, Malfoy – uśmiech kobiety był ironiczny i jadowity. Nie lubiła go. Nie lubiła go zwłaszcza dlatego, że Severus Snape go lubił i mu pobłażał. Wiedziała, że jest stronnicza. Ale cóż, takie jest życie.
Chłopak wyglądał na upokorzonego. Spuścił głowę i się zarumienił. Nieprawdopodobne...
„Bardzo ci tak dobrze” – pomyślała mściwie orzechoowoka Gryfonka siedząca parę rzędów dalej.
- Możesz mi powiedzieć, co to za okoliczności spowodowały, że nie mogłeś wieczorem napisać tego wypracowania? A może są one zbyt osobiste? – ostatni wyraz podkreśliła tak znaczącym tonem, że nikt nie miał wątpliwości o co jej chodzi i Hermiona pobladła, a wszyscy uczniowie patrzyli na nauczycielkę z szokiem w oczach.
Draco wyglądał na poirytowanego. Podniósł głowę.
- Tak, pani profesor, to bardzo osobiste okoliczności i nie chcę o tym mówić publicznie – jego wzrok ciskał teraz błyskawice.
- Nie wątpię, panie Malfoy, nie wątpię, że miał pan do roboty coś o wiele bardziej ciekawego i przyjemnego niż pisanie wypracowania.
Hermiona spiekła raka, a Draco po prostu się wściekł.
„Jak tak bardzo chce to jej powiem. Ciekawe co zrobi jak się dowie? Sadystka.” – Pomyślał w słusznym gniewie młody Malfoy.
- To wstyd, pani profesor, żeby pani wierzyła we wszystkie plotki o moim wybujałym temperamencie erotycznym... Nie to żebym stronił od seksu, ale to co o sobie słyszałem wprawiło nawet mnie w zakłopotanie, pani profesor – powiedział chłodnym, rzeczowym tonem.
- Jakie to wzruszające... Proszę kontynuować to ciekawe – nauczycielka dobrze bawiła się upokorzeniem Malfoya i nawet Harry popatrzył na niego łaskawszym okiem.
„Ona potrafi być gorsza od Snape’a” – pomyślał.
Teraz wściekłość Dracona osiagnęła apogeum i musiał na chwilę zacisnąć zęby, by się opanować.
- Tak bardzo chce pani to wiedzieć, to pani powiem. Ale nie sądzę, żeby to pani się spodobało, ani nikomu spośród obecnych tu uczniów – mówił nad wyraz spokojnie chłopak. - Musiałem odwiedzić moją matkę. Jak pani wiadomo, mój ojciec siedzi w więzieniu, był Śmierciożercą. Matkę przesłuchiwali w związku z tym Aurorzy... Trochę ich poniosło przy Tormento i wylądowała na prawie miesiąc w Mungo z silnym załamaniem nerwowym. Od czterech tygodni jest w domu i opiekuje się nią nasza krewna, ale... raz w tygodniu odwiedzam ją. Wiedzą o tym tylko dyrektor i profesor Snape. Muszę to robić - jego głos stał się trochę cichszy.
Hermiona gapiła się oniemiała na Malfoya i już żałowała tego, co pomyślała o nim wcześniej. W oczach Harry'ego natomiast pojawiło się autentyczne współczucie.
- Ona wczoraj dostała jeden z tych swoich ataków... – powiedział Draco łamiącym się głosem i de Lincourt poczuła się jak ostatnia świnia. Zauważyła, że chłopak stara się nie dopuścić do popłynięcia łez żalu i upokorzenia. – I.. ja ... wróciłem o dwie godziny później... bo musiałem ją trzymać, żeby nie zrobiła sobie, ani nikomu innemu... krzywdy – Draco mężnie przełknął łzy, a w sali zaległa dzwoniąca w uszach cisza.
„Boże” – Pomyśleli jednocześnie Arabell, Harry i Hermiona. Nevill przełykał łzy, a siedząca z nim w ławce Pansy otworzyła szeroko swoje modre oczy ze zdziwienia.
De Lincourt była poważna i blada.
- Napiszesz to wypracowanie na następne zajęcia – powiedziała jak na siebie bardzo łagodnie, chociaż chłodno. - Na poniedziałek. W takiej sytuacji nie wyciągną konsekwencji, ale na drugi raz nie będę ci pobłażać, Malfoy. Każdy ma jakieś problemy i musi pogodzić je z obowiązkami. Możesz usiąść... I przepraszam cię za to, że byłam za ostra i robiłam ci insynuacje.
- Dziękuję pani profesor – powiedział chłopak patrząc w oczy nauczycielce. Jej wzrok był teraz łagodniejszy.
Hermiona była bliska łez. Jej cała nienawiść ulotniła się gdzieś w przestrzeni. Harry był blady i smutny.
Lilien patrzyła ze współczuciem na Dracona. Kiedy usiadł, objęła go obronnym, ale nie zaborczym, lecz opiekuńczym gestem, a on wcale się nie bronił. Oczywiście wiedziała o tych wizytach, tylko nigdy nie pomyślała o bólu jaki sprawiają jaj przyjacielowi.
Tylko Ron wyglądał na całkowicie obojętnego.
Dalsza część zajęć była nieprawdopodobnie spokojna.

******
Po tym, co Hermiona usłyszała na Obronie, było jej tak strasznie przykro, że unikała Draco jak tylko mogła, ponieważ czuła się winna myśląc o nim źle. Teraz było jej go żal i uświadomiła sobie, że jego wczorajsze życzenie w dużej mierze wynikało z potrzeby bliskości drugiego człowieka (nawet jeżeli nie zdawał sobie z tego sprawy) i nie mogła się już tak bardzo gniewać. Nie mogła gniewać się w ogóle.
On też wobec niej czuł się winny. Wykorzystał ją i zdawał sobie z tego sprawę, aż nazbyt mocno. Wolał obchodzić ją dookoła.
Obydwoje darzyli się cały dzień chłodną obojętnością. Starali się zachowywać tak jakby to drugie nie istniało, świadomie raniąc samych siebie i drugą osobę.
To co było w nocy, minęło. Teraz rządziła smutna i okrutna rzeczywistość.

******
Wieczorem Severus Snape poprosił swoją córkę do prywatnych kwater na rozmowę.
Zasiedli w pokoju, tuż obok sypialni. Pomieszczenie było niewielkie. Dwa duże regały zajmowały książki - same wybitne powieści klasyków literatury powszechnej. Poza tym był tam jeszcze okrągły mały stolik i krzesła.
Lilien usiadła przy stole i bez słowa zapaliła. Severus popatrzył na to niechętnie. Sam też palił, więc wszelkie uwagi na ten temat, jego dziecko kwitowało sardonicznym uśmiechem. Poza tym, ona paliła dwa razy mniej od swojego ojca.
Kiedy po raz pierwszy zwrócił jej uwagę, powiedziała: „Przez ponad piętnaście lat odwiedzałeś mnie zaledwie raz na rok, a teraz zgrywasz takiego wielkiego opiekuna? Daj spokój, szanujmy się, tato. Nie zamierzam mieć o to do ciebie żalu, w końcu wiem, że nie było ci łatwo, ale ty w zamian pozostaw mi pewną swobodę działania.”
Musiał się z nią zgodzić, zwłaszcza że tak bardzo ją kochał. Mimo częstych kłótni doskonale rozumieli wzajemne intencje i motywy działania. Utarczki wynikały nie z braku zrozumienie, ale z potrzeby dominacji tak silnej u każdego z nich. Severus musiał jednakże przyznać, że Lilien czasem ustępowała dla świętego spokoju, była też bardziej zdolna do kompromisu niż on, co bardzo pomagało w ich wzajemnych relacjach. Mistrz wiedział jednak, że jego córka nigdy nie ustąpiłaby w ważnej dla niej kwestii. Na przykład, gdyby zakochała się w kimś, kogo on by nie zaakceptował. Mężczyzna usiadł obok córki i także zapalił.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? – zapytał.
Lilien zaciągnęła się mocniej.
- Owszem – powiedziała. – Dwie rzeczy. Po pierwsze, chciałam przeprosić za moje wczorajsze mocne słowa. Doskonale wiesz, że nie czuję do ciebie nienawiści. Ale nie cofną innych słów. Jesteś niesprawiedliwy wobec Harry'ego... Wybacz, ale odbieranie komuś punktów i dawanie szlabanu, za to, że się przepraszająco uśmiecha i mówi nie wiem panie profesorze, jest po prostu okrutne, zwłaszcza, że ani ja nie, ani Malfoy, ani Granger, z którą rozmawiałam później, nie byliśmy pewni odpowiedzi.
- Wzruszające – spokojnym tonem odparł Severus
- Raczej przykre, tato, i nieprzyjemne dla mnie jako dla twojego dziecka, bo przynosi mi wstyd.
- A ta druga sprawa?- spytał obojętnie.
Dziewczyna zagasiła papierosa w ukochanej zielono - srebrnej popielniczce ojca.
Jej głos był poważny i spokojny.
- Posłuchaj uważnie, bo to bardzo ważne i nie wściekaj się, bo to nic nie da, tato. Harry mi się podoba, a ja podoba się jemu i nic na to nie poradzisz. Finito.
Oczy Severusa ciskały pioruny, ale przełknął złość. Zapytał za to jadowicie.
- A skąd wiesz, że mu się podobasz?
Dziecko Severusa nie zamierzało owijać w bawełnę.
- Bo mnie pocałował, kochany tatusiu.
Oczy mistrza eliksirów zaszły czerwoną mgłą gniewu.
- Co zrobił? – Wysyczał mężczyzna.
- Pocałował mnie... Och, oczywiście musiałam go do tego bardzo zachęcić, bo tak po prostu by się na pewno nie odważył – dziewczyna czerpała przewrotne zadowolenie ze wściekłości ojca.
- Zamorduję go – powiedział zimno Severus.
- A spróbuj go tylko tknąć. Nie ustąpię ci w tej kwestii ani o milimetr. Wybacz, ale nie możesz mi w takich sprawach rozkazywać, tato, przecież wiesz – mówiła rzeczowo i spokojnie
- Jak cię tknie, to go zabiję – powiedział jeszcze raz Snape. Z obietnicy, którą sobie złożył, że będzie wyrozumiały dla Lilien, w tej chwili nie zostało nic.
Dziewczyna mocno się zirytowała.
- Wtedy będziesz musiał zbić także i mnie – powiedziała dobitnie. – Bo i ja tknę jego.
- Jak śmiesz? – mężczyzna walnął pięścią w stół.
- Przestań, nie przystoi ci takie zachowanie, tato – powiedziała spokojnie. - Musisz zrozumieć, że nie możesz mi nakazywać, kto ma mi się podobać, a kto nie. To niedorzeczne. Kocham cię, ale nie mogę robić wszystkiego pod kątem twojego widzimisię, chyba przyznasz mi rację – smutek w oczach dziewczyny, ostudził nieco gniew Severusa.
- Owszem. Ale ja sobie pomyślę, że.. Nawet wolę nie myśleć.
- Czemu ty go tak nienawidzisz? Czy on osobiście ci coś zrobił? Jakoś śmiem w to wątpić. Jesteś raczej racjonalnym człowiekiem, ale w tym konkretnym przypadku, całkowicie irracjonalnym.
- Nie nienawidzę Pottera – zaczął poirytowany.
- Tak, jasne. A ja jestem baletnicą... Nie cierpisz go bardziej niż zarazy i czerpiesz radochę z poniżania go. Nawet Malfoy zaczął się nad nim litować. To chyba o czymś świadczy.
- Świadczy o twoim wpływie na Malfoya.
- Dobra, dobra. Nie mam na niego większego wpływu, niż na ciebie – Lilien uśmiechnęła się łagodnie.
- To mam spokojnie patrzeć na wasz romans? – Spytał mężczyzna kwaśno.
- Cóż za szumne słowo! –dziewczyna roześmiała się szczerze rozbawiona. – Lepiej sam nawiąż jakiś romans, zanim ogarnie cię głębsza frustracja i zaczniesz rzucać w uczniów przekleństwami. Szczerzę ci radzę. Jesteś atrakcyjnym facetem i nie powinieneś mieć problemu. Zresztą wydaje mi się, że podobasz się de Lincourt – nie omieszkała dorzucić.
- Ona mnie nie cierpi - warknął Severus
- A ty jej, co nie przeszkadza czuć ci do niej pożądania... Nie krzyw się tak i nie udawaj niewiniątka. Kto się czubi ten się lubi.
- Według tej maksymy, to Granger powinna lubić Malfoya, nie?
- Całkiem możliwe – Lilien nawet nie mrugnęła okiem. – On ją lubi na pewno, jeśli wiesz, co mam na myśli. – Uśmiechnęła się złośliwie. - Ale nie rozmawiamy ani o Hermionie, ani o Draconie, tato. Proszę cię, bądź rozsądny i nie wchodź mi w drogę. Jestem w Slytherinie, ale w obronie własnego prawa do szczęścia nie będę jedynie uciekać się do podstępów. Będę walczyła otwarcie i odważnie jak lew.
- To, to ja akurat wiem. Tylko dlaczego Potter? Czemu mi to robisz? – zapytał niemal z rozpaczą.
- Tato, twoje pytanie jest bez sensu. Przecież ja nie rozbię ci tego na złość. Doskonale o tym wiesz - mówiła takim tonem, jakby tłumaczyła coś dziecku.
- Wiem, ale to mi niczego nie ułatwia.
- Może gdybyś wyrzucił z siebie, dlaczego nie cierpisz tak tego uczciwego chłopaka, to trochę by ci ulżyło.
- Może kiedyś...
- To już postęp... Tak trzymać – odpowiedziała Lilien.
– Wiesz.. – rzuciła jeszcze od niechcenia. - Ostatnio zastanawiałam się nad jego dziwnym zachowaniem na szlabanie. Pierwszy raz widziałam, żeby ktoś odnosił się z taką chłodną pogardą wobec własnego ojca. To do niego absolutnie niepodobne. Zazwyczaj mówi o rodzicach z szacunkiem i miłością.
Severus popatrzył na nią bardzo uważnie, ale nie dał po sobie poznać, że jej słowa go ruszyły. Nie cierpiał jej trafiania w sedno, jej intuicji i jej szybkiego kojarzenia faktów. Nie cierpiał i podziwiał. Miała to w końcu po nim.
- Okey. Miło mi się gawędziło, ale obiecałam partię szachów Draconowi. Dobranoc, tato – cmoknęła go w policzek i przytuliła.
„Ma na mnie za duży wpływ” - pomyślał bezsilnie mężczyzna, obejmując jedyne dziecko. Za nic nie chciałby jej stracić. A wiedział, że tak by się stało, gdyby stanął między nią a Potterem.
- Przemyśl tą kwestie romansu. Tylko broń Boże nie rzucaj się na nią od razu, bo gotowa cię uszkodzić.
Pocałowała go jeszcze raz i wyszła.
Z czwartku na piątek znowu się nie wyspał.

******
Hermiona i Harry siedzieli pod rozłożystym dębem. Piątkowe popołudnie było ciepłe i sporo osób wyległo na błonia.
- Jeszcze tylko Eliksiry i już weekend – stwierdziła dziewczyna.
- Jasne, tylko Eliksiry – Harry uśmiechnął się.
- Nie łam się, kolego. Będzie dobrze – Hermiona uśmiechnęła się do Harry'ego pocieszająco, na co rozczochrany brunet westchnął tylko ciężko.
Nagle na murawę przed nimi padł cień, a chłody, acz uprzejmy, ślizgońskim głos ozwał się w te słowa:
- Spadaj, Granger.
- Nigdzie nie idę – warknęła Hermiona.- Tu mi dobrze.
- Nie mam czasu się z tobą użerać. Chcę pogadać z Potterem – na te słowa dwójka gryfonów zdziwiła się niepomiernie. – Lepiej mnie nie drażnij.
- Bo co mi zrobisz? –bezczelnie spytała. Wkurzyła ją chamska odzywka Dracona i odezwał się w niej duch bojowy urażonej kobiecej godności.
– Bo jeżeli nie zamierzasz mnie otruć, udusić, torturować, lub załatwić Avadą, w co wątpię, to ja się stąd nie ruszam.
Harry popatrzył uważnie na koleżankę. Była zła jak osa.
Draco poczuł mimowolnie lekki podziw. Kucnął obok Hermiony i popatrzył jaj z lekką drwiną głęboko w oczy. Dziewczynie zrobiło się gorąco i poczuła zawrót głowy z powodu bliskości i zapachu Malfoya.
„Jest mi za ciepło w tych szatach” – próbowała tłumaczyć sobie zaistniały stan.
- Widzę, że Panna Granger, jak zwykle, nie grzeszy zdrowym rozsądkiem. – Powiedział uśmiechając się do niej raczej drapieżnie.
- Daj spokój, Hermiona, zostaw nas samych, okey? – Harry próbował nie dopuścić do rozlewu krwi. Hermiona wyglądała jak lwica przestraszona o swoje potomstwo. Mogła sobie narobić niepotrzebnych kłopotów.
- Nie jest okey - odpowiedziała dziewczyna. - Możesz sobie, Malfoy, uważać mnie za głupią szlamę, ale minimum szacunku od ciebie wymagam – warknęła.
Draco poczuł się podle, słysząc z jej ust słowo „szlama”- ale nie dał po sobie nic poznać.
- Słuchaj, Granger, jeżeli chcesz o tym porozmawiać, to innym razem chętnie, ale nie w tej chwili. Teraz po prostu spasuj, wyluzuj i spłyń, dobra? Czy potrzebujesz specjalnego podania na piśmie?– jego głos był cichy i sugestywny.
- Bo jak nie spłynę to co? – spytała spokojnie.
- Potter, może ty jej wyjaśnisz, co? Moje argumenty do Hermiony Granger nie trafiają. A ja nienawidzę się powtarzać.
- Magiczne słowo, Malfoy – spokojnie stwierdziła dziewczyna.
- Dobrze, tylko uprzedzam, że zapłacisz za to, kochanie – pogłaskał ją czule po policzku, ale nie docenił jej. Strzeliła go w twarz tak mocno, że kanarki mu w głowie zaśpiewały..
Od razu pożałowała tego, co zrobiła, ale było już za późno.
- Bardzo ładnie proszę, żebyś zostawiła nas samych – powiedział chłodno, a wyraz jego oczu był nieprzenikniony. - Zadowolona?
- Chyba przesadziłaś – Harry popatrzył niepewnie na dziewczynę.
„Ku*rwa” – pomyślała. Ostatnio często myślała w ten sposób. - „Zawsze coś spieprzę.”
Wstała i odeszła, raczej ze spuszczoną głową.
Draco usiadł obok Harry'ego.
- Zapomniałem już, jaki ona ma cios – zaśmiał się blondyn
- Nie jesteś na nią wściekły? – spytał zdziwiony gryfon.
- Nie za bardzo. Tak naprawdę, to chyba spodziewałem się tego.
- Wiesz co? Nie mścij się na niej za bardzo. Nawet nie wiesz jak z powodu tych twoich życzeń Ron uprzykrza jej życie. Czasami sam mam ochotę strzelić go w twarz. Po cholerę ja mu o tym mówiłem.
- Nie wiem, Potter, i to wzruszające, co powiedziałeś, ale ja do ciebie w zupełnie innej sprawie – tak naprawdę zrobiło mu się trochę przykro z tego powodu, ale to nie był interes, tego wiecznie potarganego dupka.
- Czego chcesz?
- Chodzi o Lil- Draco wyciągnął papierosy i poczęstował Harry'ego.
- A co? – agresywnie spytał gryfon.
- Spokojnie. Zrób coś, bo ona jakaś taka... jak postrzelona chodzi. Weź ty się za nią, bo dziewczyna zeświruje.
- A tobie co do tego?
- Patrzę jak się męczy. Ot co – Draco zaciągnął się mocno.
- I co mi proponujesz? – zadrwił Harry,
- Seks.
- CO?!
- Sugerujesz, że nie wiesz co to takiego, Potter? – zadrwił ślizgon.
- Wiem co to jest seks, Malfoy. Ale tak od razu?
- Jeżeli leci się na siebie tak mocno, jak wy, nie radziłbym czekać. Ona ma temperament i jak kiedyś ją poniesie, gotowa rzucić się na ciebie w środku zajęć z Eliksirów.
Harry się zarumienił.
- No to... co ja mam robić? – wyglądał na załamanego, a w sercu Draco zagościła litość.
- Zrób jej dobrze – powiedział po prostu.
- Co?!
- To samo tylko, że w odwrotną stronę... Zrób jej dobrze – powtórzył cierpliwie.
- Tylko, że ja nie wiem co i jak - wyjęczał Harry, zapominając że rozmawia ze swoim wrogiem
- To żałosne Potter. Nawet w teorii się nie orientujesz?
- Oj, teoria to nie praktyka- żachnął się naburmuszony gryfon.
- Po to tu jestem. Bo mi zależy na dobru mojej przyjaciółki... Przede wszystkim muszę cię uprzedzić, że pierwszy raz to nie jest nic nadzwyczajnego dla żadnej ze stron. Więcej stresu niż tej całej przyjemności.
- Ale ja nie chcę , żeby ją bolało.- Harry wyglądał jak zbity pies.
- Pociesz się, że ciebie też poboli, może nawet bardzo, bo obydwoje jesteście niewinni... - Draco śmiesznie zmarszczył nos; rozbawiło go dawanie rad Potterowi - Co się tak gapisz? Czysta fizjologia.
Harry westchnął.
- Ku*rwa – powiedział nieinteligentnie. - Żeby tak Hermiona była już po , to bym z nią pogadał, ale ta czeka nie wiadomo na co! – zirytował się chłopak.
- Potter, ona mogłaby dokładnie to samo powiedzieć o tobie, czyż nie? Wyluzuj, chłopie.
- Racja – Harry nieco ochłonął.
- Polecam ci – Draco uniósł wysoko brew i uśmiechnął się bezczelnie. Nachylił się do ucha Harry'ego i coś wyszeptał.
- MALFOY!!! – Harry się zerwał z wrzaskiem, a wszyscy dokoła patrzyli na niego zdziwieni, bo raz robił się blady raz czerwony.
- Człowieku! – Harry był skonsternowany, a Malfoy się śmiał.
- Jesteś komiczny, Potter. Siadaj.
- Wiesz co by mi zrobił jaj ojciec gdyby usłyszał tą rozmowę?
- A zamierzasz mu zdać relację? No to biegnij, może go dorwiesz przed zajęciami.
- No, przecież że nie - Harry był zakłopotany. - A w ogóle, to powiedz mi, jak możesz doradzać coś, o czym sam masz małe pojęcie? Bo, o ile mnie pamięć nie myli, to tydzień temu na szlabanie mówiłeś...
- To było tydzień temu, a teraz jest teraz - przerwał mu blondyn.
- No to szybki jesteś.
- Możliwe. Ale gwarantuję ci obopólną satysfakcję. To bardzo miłe... całować tam kobietę, naprawdę – Draco nieświadomie uśmiechnął się jak kretyn, a Harry przyglądał mu się z mieszaniną fascynacji, zgrozy i zdziwienia serdecznego.

Lilien i Hermiona próbowały coś wyłowić swoimi uszami, ale obaj panowie rozmawiali za cicho.
- Idź, Granger, podsłuchaj.
- Ta, jasne... Ciekawe co on mu powiedział, że Harry tak się zgorszył?
- Harry'ego łatwo zgorszyć, jest zbyt nieśmiały.
- Przecież o tym wiem- Hermiona wywróciła oczami.

- A możesz zdradzić, kto jest tą szczęściarą? – zadrwił Harry.
- Och, moja słodka tajemnica. Nie zamierzam ci się zwierzać ze swoich doświadczeń. Wiesz co, Potter? Ty w ogóle doceń to, że cokolwiek ci doradzam, ale za bardzo kocham Lilien, żeby narazić ją na mało przyjemne doznania z kimś, kto absolutnie nie wie co i jak. Ach, i jeszcze jedno. Oczywiście we wszystkim, co zrobisz, musisz być delikatny. Kobiety uwielbiają być całowane i pieszczone dosłownie wszędzie... Powodzenia – uśmiechnął się ironicznie.
- Głupio mi tego słuchać, Malfoy, zwłaszcza z twoich ust.
- Chyba lepiej posłuchać kogoś, kto wie o czym mówi, niż narazić niewinną dziewczynę na dodatkowe nieprzyjemności.
- Sugerujesz, że bym sobie nie poradził bez twoich rad? – Harry się zaperzył. Została urażona jego męska duma.
- Nie, Potter – zirytował się Draco. – Chcę oszczędzić jej i, przy okazji, tobie niepotrzebnych stresów. Pojąłeś?
- Tak. I w sumie to... dzięki...
- Nareszcie coś dotarło do tej twojej zakutej łepetyny. I uprzedzam , że jak jej złamiesz serce to cię zamorduję.
- Nie zamierzam jej skrzywdzić, Malfoy! – oburzył się Harry.
- No ja myślę, Potter...
Draco wstał i spokojnie odszedł, zostawiając Harry'ego samemu sobie.

******
Eliksiry minęły nad wyraz spokojnie, bo Snape po prostu ignorował obecność Pottera. Było to ciężkie dla mistrza eliksirów, ale czego nie robi się dla ukochanej córki?
Pewien był tylko, że długo tak nie wytrzyma i w końcu coś Potterowi zrobi.
Justa
Naprawde mnie wciągneło. Gdzie mogę

przeczytać całe opowiadanie na raz??
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />

/>Czekam na kolejny rozdział!
Magya
Nadal bardzo podoba mi się to opowiadanie.

Masz bardzo ładny styl pisania, błędów nie zauważyłam, masz też bardzo fajny

"nawyk" takiego pisania, że chce się czytać dalej. Czytanie nie

jest męczące i nie sprawia kłopotu. Czekam na następne party:D

/>Pozdrawiam, Magya :*
Kitiara
Rozdział VI
ALKOHOL ŁAGODZI

OBYCZAJE


Though I

/>I'm just like everybody else
I try to love Jesus send my soul,


I don't know what you believe
What you think or what you see


But this is a part of me
What I do and who I am
All about

your purities oh
I'm right here up my sleeve
This is me

/>This is me
[Faith Hill, “This is Me”]


/>
Arabell de Lincourt miała lekkiego kaca moralnego po incydencie z

poprzedniego dnia, z Malfoyem w roli głównej. Mimo, że go przeprosiła nadal

czuła się podle, iż zmusiła go do takich zwierzeń na forum publicznym. Z

drugiej strony, pomogło jej to usunąć uprzedzenia, które miała do tego

chłopaka.
Drażniło ją to, że zachowała się tak niekompetentnie, niemal

infantylnie wykorzystując swą przewagę nad młodym Malfoyem.

/>Postanowiła porozmawiać z Draco w sobotę, albo w poniedziałek wieczorem,

poważnie porozmawiać. Ale najpierw musiała pogadać z Severusem, który był

przecież w to wtajemniczony. Nie wiedziała dlaczego pomyślała akurat o nim a

nie o dyrektorze. Samą siebie próbowała przekonać, że nie chce starszemu

mężczyźnie, który ma i tak dużo zadań, zawracać głowy jeszcze tym.
Ale

tak naprawdę, w ogóle chciała porozmawiać z Severusem. Ten facet budził w

niej ambiwalentne uczucia - od niechęci do silnego pożądania, tak że sama

nie wiedziała co ma o ty myśleć. Jej przygoda z poważnym zaangażowaniem w

związek z mężczyzną skończyła się tragicznie pięć lat temu i od tego czasu

już nigdy nie pozwoliła sobie na jakiekolwiek, najmniejsze nawet zbliżenie z

jakimkolwiek facetem. Za bardzo została zraniona i za bardzo bała się

zaufać.
Ale Severus budził w niej tak silne pragnienia, że chwilami

chciało się krzyczeć i walić głową w mur.
Pewnie dlatego właśnie z nim

chciała porozmawiać, przekonać się jakim człowiekiem jest mistrz eliksirów



- Zabieraj swoje szpargały – niski głos Rolandy Hooch

przerwał jej roztargnione rozważania. Starsza o dziesięć lat kobieta

wręczyła jej plik papierów z szerokim, nieco drapieżnym uśmiechem.

/>Arabell polubiła Rolandę. Nauczycielka latania i trener Quiddicha była

według nirj bezpruderyjną, szczerą i sympatyczną babką. Każdą rewelację

przyjmowała ze stoickim spokojem i właściwie wszyscy w gronie nauczycielskim

ją lubili, chociaż wady potrafiła wytknąć człowiekowi wprost. Może Trelawney

jej się trochę bała, ale Severusa bała się także, no i czuła lekki niepokój

w stosunku do pani wicedyrektor. Dziwna kobieta z „wewnętrznym

okiem”, na temat którego wszyscy żartują...
- Dziękuję Rolando,

już zabieram – wzięła wypracowania piątego roku i poszła do siebie, a

ponieważ była zamyślona, nie uważała jak idzie i...
ŁUP! Wszystkie

pergaminy leżały na ziemi w ciężkim nieładzie, a ona z impetem zatrzymała

się na silnym, wysokim męskim ciele w długiej czarnej pelerynie. Ciele

zmysłowo pachnącym jakimiś wyrafinowanymi perfumami, czystością i swoim

własnym, niepowtarzalnym aromatem. Gdyby nie szybka reakcje mężczyzny

zapewne "zaliczyłaby glebę". Jego szybka reakcja i:
- Kurwa

jak ty chodzisz, de Lincourt?! Chcesz kogoś zabić?!
-

Przepraszam – wymamrotała wysuwając się z przyjemnego uścisku

Severusa, Arabell..
Popatrzył z zaciekawieniem na jej uroczy

rumieniec. To było coś zgoła nowego. Trochę zmiękł. Klęknął i pomógł jej

zebrać wypracowania.
Po chwili wstali, a pani profesor mała pod pachą

zgrabny stosik wypocin uczniów z piątego roku.
- Dziękuję i jeszcze

raz przepraszam.
- Eee... – taki brak elokwencji u Snape’a

był dosyć dziwnym zjawiskiem i popatrzyła na niego uważniej. – Ja

przepraszam, że grubiańsko zareagowałem.
- Ale miałeś prawo się

zdenerwować. - Wyszczerzyła się do niego niemal radośnie, a on ukazał jej

coś na kształt krzywego i niepewnego uśmiechu.
„My normalnie

rozmawiamy” – oświeciło Severusa.
- Słuchaj, chciałam z

tobą pogadać o Draco Malfoyu, możesz poświęcić mi chwilę dziś wieczorem?

/>Popatrzył na nią uważnie i odrzekł.
- Oczywiście. Jeżeli ci to nie

przeszkadza, to bądź u mnie w prywatnej kwaterze o dziewiątej – był

trochę zdziwiony, ale nie dał po sobie tego poznać, ani tego, że jest

zadowolony...
- Nie ma problemu.
Wytłumaczył jej jak do niego

trafić i poszli każde w swoją stronę.
„Czemu ona tak

zniewalająco pachnie?” – Pomyślał Severus w drodze do miejsca,

które przed chwilą opuściła Arabell, czyli Pokoju Nauczycielskiego.

/>
***

- Proszę wejść – Severus przygasił papierosa.

Siedział przy okrągłym stoliku. Zdążył już wziąć prysznic w swojej

prywatnej, urządzonej w kolorach czarnym, srebrnym i zielonym –

zupełnie jak sypialnia – sporej łazience.
Zastanawiał się jak de

Lincourt zareaguje na jego wygląd.(Cóż za skromność – przyp. autorki).


Był ubrany w czarne, obcisłe skórzane spodnie i bordowy półgolf.

Prezentował się tak bajecznie, że nawet on sam nie zdawał sobie sprawy z

tego jak bardzo jest pociągający. Do koloru bordowego namówiło go dziecko. W

czerwonym wyglądał jak kretyn, bo jego cera była lekko żółtawa (Lilien za to

genialnie prezentowała się w krwistych barwach) – ale w bordo... cóż,

jak to określiła Lilien "cacy i zajebiście, tatku."
Włosy

upiął w luźny kucyk, co podkreśliło jego ostre, nieco drapieżne i bardzo

męskie rysy twarzy.
Arabell weszła do pomieszczenia i ją zamurowało.

Wyglądał jak bóg seksu - przynajmniej według jej oceny. W pierwszej chwili

chciała nawet uciec, tak bardzo nie ufała temu co może powiedzieć lub

zrobić.
Fakt, Severus Snape miał wady, ale jak właśnie – a

właściwie już wcześniej zauważyła – także sporo zalet. Poza tym, cóż,

był inteligentny, wygadany i miał takie poczucie humoru jakie jej

odpowiadało. Prawdę powiedziawszy był zupełnym przeciwieństwem mężczyzny,

który złamał jej serce.
Severus popatrzył na nią. Wyglądała ślicznie.

Rozpuszczone włosy przytrzymane były jedynie niebieską opaską, co

podkreślało niesamowity kolor jej oczu. Była ubrana na czarno w skórzaną

obcisłą bluzkę i dopasowane dżinsy Nieśmiało się uśmiechnęła, a on miał

ochotę rzucić się na nią i od razu zanieść kobietę do sypialni obok. Zamiast

tego, odzdwajemnił uśmiech i powiedział:
- Proszę, siadaj.

/>Usiadła.
Na stole stało, nie otwarte jeszcze, czerwone wino

półwytrawne.
- Napijesz się? –Spytał Severus – I tak

zamierzam pić, więc..
- Bardzo chętnie – odpowiedziała szybko.


„Fajnie – pomyślał Severus - dużo łatwiej będzie mi ją

uwieść niż myślałem”
No ładnie, ładnie, tani chwyt, zaprawdę,

żałosne
– odezwał się w jego głowie głos podobny do głosu jego

ukochanej latorośli, który ze zwykłą sobie kurtuazja zignorował.

/>Arabell usiadła. Obydwoje wypili po lampce wina, a ona opowiedziała o

zajściu na lekcji Obrony w czwartek. Ku jej zdziwieniu ujrzała w oczach

mężczyzny szczerą troskę.
- Przyznam ci się, że zachowałam się podle i

mam kaca moralnego, Snape – powiedziała w końcu.
- Przecież nie

wiedziałaś de Lincourt, a o Draco krążą istotnie niewybredne plotki. Poza

tym bywa narcystycznym gnojkiem, ale pobłażam mu bo jest moim chrześniakiem.

Poza tym, w głębi duszy nie jest taki zły. Nigdy się nie przyzna, że tak

naprawdę potrzebuje czyjegoś ciepła i akceptacji i udaje

samowystarczalnego...
„O! Cholera, zupełnie to samo słyszę

ciągle od Lilien na swój temat” – pomyślał rezolutnie Severus.


„Mówisz o nim czy o sobie"? – w tym samym momencie

pomyślała Arabell i leciutko się uśmiechnęła. – "Pokrewne dusze.

Stąd to porozumienie. No i jest jego ojcem chrzestnym. To wiele

wyjaśnia...” – zaczynała czuć do mistrza eliksirów coraz większą

sympatię i coraz większy pociąg erotyczny.
„Cholera nie powinnam

pić – myślała w roztargnieniu. – Tyle lat nie miałam chłopa, a

on na mnie działa i nie sądzę, żeby miał przytępiony temperament seksualny.

Cholera, cholera.” – W tym samym momencie poprosiła na głos o

dolewkę wina.

Nadeszła godzina dziesiąta. Zaczęli mówić do

siebie po imieniu i rozmawiać na różne, neutralne tematy. Praca, ulubione

potrawy, stosunek do mugoli, itd..., itp...
Severus musiał otworzyć

już drugą litrową butelkę. Nie przejmował się. Posiadał dużo wina i miał

mocną głowę. Uśmiechnął się pod nosem. Coraz bardziej chciał iść z nią do

łóżka. Była cholernie atrakcyjna, zabawna, miła, wykształcona i wbrew

pozorom posiadała dużą dozę samokrytyki. Miała licencjata z psychologii i

taki sam tytuł z pedagogiki. Co prawda były to nauki mugolskie, ale

pozwalały jej na swobodne odnalezienie się w roli nauczyciela. Mówiła ładnie

i z sensem, była też wdzięcznym słuchaczem.
Stanowiła idealny materiał

na kochankę. Severus nigdy nie pomyślałby, że będzie w stanie zakochać się

po raz drugi. Wszystkie kobiety, które miał po śmierci żony były tylko

krótkodystansowymi kochankami.
Tak właśnie patrzył na Arabell de

Lincourt. Jak na potencjalną kochankę, broń Boże coś więcej... Czuł

wewnętrzny lęk, że jeżeli się naprawdę zakocha, straci swoją miłość.

/>Rozmawiali dalej. Poszła druga butelka a antyczny zegar ścienny wybił

jedenastą w nocy. Opowiedziała mu o swoim byłym – Marcu Ardiente,

który miał twarz i włosy anioła a duszę diabła wcielonego. Oczywiście nie

zwierzyła mu się jakim piekłem stało się już po pół roku mieszkanie z nim,

kiedy zaczął pić i ją źle traktować. Taki stan rzeczy utrzymywał się ponad

rok, aż odeszła. Severusowi powiedziała jedynie, że ich miłość umarła

śmiercią naturalną, i że jej kochany miał zbyt duży pociąg do hazardu, co

zresztą było prawdą.

O północy, po trzech butelkach wina,

zaczęło się jej lekko kręcić w głowie. Była mocna w piciu, ale nie aż tak

mocna jak Severus. Zaczęli rozmawiać już zupełnie swobodnie i w pewnym

momencie zeszli na temat seksu.
- Od pięciu lat nie byłam z nikim w

łóżku – przyznała się w nagle. – Czasami mam ochotę wyć.

/>„O cholera – pomyślała – co ja mówię?!”

/>Snape zdziwił się na taką szczerość i zauważył, że kobieta automatycznie

poczuła się zażenowana.
„Chyba się lekko wstawiła” -

pomyślał
- Ja nie byłem z nikim od dwóch lat, więc wiem o czym mówisz

– starał się by zabrzmiało to jak najswobodniej, chociaż pożądanie

zżerało go od środka.
Uśmiechnęła się niepewnie. Nie czuła się

najlepiej. Z jednej strony pragnęła tego mężczyzny, bardziej niż

czegokolwiek do tej pory, z drugiej, czuła że nie powinno tak szybko dojść

między nimi do czegoś poważnego Była moralnie rozbita.
- Pójdę już

– obdarzyła go przepraszającym uśmiechem. – Przykro mi za to co

powiedziałam, nie chciałam żebyś myślał o mnie, że...
- W porządku

– popatrzył na nią uważnie. – Wino zawsze rozwiązuje ludziom

języki, czasem za bardzo.
- Dziękuję, za tą rozmowę i w ogóle. Jesteś

trochę inny niż myślałam...
- A co myślałaś? – Spytał

zaciekawiony.
- Że z ciebie zwykły szowinista, który nie szanuje

kobiet i ewentualnie próbuje jakąś z nich zaciągnąć do łóżka, ale jesteś w

porządku. Jedynie nas nie doceniasz.
Severus poczuł się podle.

Przecież właśnie na tym mu zależało. Żeby zaciągnąć ją do łóżka. Zawstydził

się sam przed sobą.
„Cholera – pomyślał – mam

skrupuły...”
Ale nie mógłby teraz tak po prostu jej uwieść, nie

po tym co powiedziała przed chwilą.
„W końcu zwariuję”

– pomyślał, ale zdobył się na heroizm i zapytał:
- Dasz radę iść

sama, czy cie odprowadzić?
- Och, aż tak się nie wstawiłam. Ale

dziękuję za dobre chęci, Severusie.
Kiedy wyszła, walił przez minutę

głową w stół.

******
Całe popołudnie i wieczór piątkowy

Hermiona czuła się źle.
Po co dałam mu w twarz? Przecież może się na

mnie w każdej chwili zemścić. Dlaczego ja nie potrafię nad sobą zapanować?

Cholera jasna.”
Cały czas spodziewała się, że Malfoy zażyczy

sobie znowu czegoś równie „ciekawego”, co poprzednio, ale on w

ogóle zdawał się nie zwracać na nią uwagi. Musiała przyznać się sama przed

sobą, że jej to sprawiło przykrość. Tylko czego ona się spodziewała, po tym

jak walnęła go z całej siły w policzek?
Może był zły, a może po prosty

urażony. Nie wiedziała. Chciała go przeprosić tylko nie miała pojęcia jak

się do tego zabrać. Docinki Rona pogarszały jeszcze jej samopoczucie i kiedy

około dziewiątej szła pod prysznic, a Weasley zapytał czy wybiera się do

swojego „pana i władcy”, omal się nie popłakała.


/>***
„Kolejny cudowny dzionek” – pomyślała Hermiona.


Nie zjadła sobotniego śniadania, bo po prostu zaspała.
Jej oczom

ukazał się nagle ciekawy widok. Draco Malfoy pomykał właśnie z jakimś

tomiszczem do biblioteki.
„Tak nie można - pomyślała. - Oddam mu

ten sweter i go przeproszę za wczoraj.”
Poczłapała do swojego

dormitorium, modląc się o to aby nie spotkać na swej drodze Rona. Następnie

udała się ze swetrem do biblioteki.
Siedział tam. Robił notatki i

wyglądał tak... ładnie.
„Ależ on ma zgrabne uszy” –

pomyślała w roztargnieniu.
Miał na włosach czarną bandamę, więc jego

uszy mogła podziwiać w całej okazałości. Uszy i dość przystojną męską twarz.

Wyglądał troszeczkę jak elf.
Podniósł głowę, zanim do niego podeszła i

popatrzył na nią pytająco.
- Cześć – powiedziała niepewnie.

/>- Witam.
- Chciałam ci oddać sweter – zarumieniła się jak

piwonia na wspomnienie okoliczności, w których weszła w posiadanie tego

uroczego ciucha.
- Dziękuję bardzo – odpowiedział grzecznie bez

żadnych aluzji i podtekstów.
Oddała mu sweter ale nie odeszła.

/>„Stoję jak ta cipa” – pomyślała z irytacją.
- Coś

jeszcze, Granger? Streszczaj się bo jestem, jak widzisz zajęty, a za dwie

godziny idę do Hogsmeade z Lilien.
- Chciałam cię przeprosić –

zarumieniła się jeszcze bardziej, a on popatrzył na nią ze szczerym

zdziwieniem. – Za wczoraj - dodała i na twarzy chłopaka pojawił się

wyraz zrozumienia.
Ku jej zdumieniu Draco machnął ręką.
- Potter

powiedział, że żyjesz w stresie, więc ci tego nie policzę za grzech córko

– powiedział tonem mentora i się uśmiechnął.
Teraz ona

zmarszczyła brwi ze zdziwienia.
- Powiedział, że Weasley ci nie daje

żyć z powodu moich życzeń. Jak dla mnie to on by się chętnie zamienił. Ze

mną oczywiście nie z tobą... Chociaż , cholera go wie.
- To prawda.

Mam już go serdecznie dosyć. Ron ostatnio składa się z samych wad.
-

Pomożesz mi? – zapytał nagle patrząc na nią uważnie.
- W czym?

– starała się ukryć zdziwienie. Malfoy właśnie ją o coś prosił. Cud.


Uśmiechnął się niepewnie.
- Pomożesz mi zrobić notatki? Tylko z

jednego rozdziału. Nie zdążę się z tym uporać sam, a jeszcze muszę napisać

dla de Lincourt zaległe wypracowanie.
Hermiona nie miała w tej chwili

nic do roboty, więc uznała, że czemu nie i kiwnęła głową na znak zgody.

/>Ależ on się ładnie potrafił uśmiechać.

- Co to za notatki?

– spytała siadając obok niego z piórem i inkaustem pożyczonym od

bibliotekarki
- Proszę. Chodzi mi o rozdział Magiczne zranienia

psychiki i ich leczenie
. Z góry dziękuję
- Nie trzeba. –

Automatycznie zrobiło jej się go żal. – Przykro mi z powodu twojej

mamy.
- Nie szkodzi. Tak naprawdę, czwartkowa scysja z de Lincourt

wyszła mi na dobre. Czuję się teraz lepiej.
- I tak mi przykro.

/>- Daj spokój – żachnął się – zrób mi te notatki, a nie

przepraszasz za coś co nie od ciebie zależy.
- Och, po prostu ci

współczuję! – stwierdziła i ugryzła się w język. On tego na

szczęście nie skomentował.
- Postawię ci piwo kremowe, albo wódkę. Jak

wolisz.
- Za wódkę dziękuję. A piwa nie musisz mi stawiać. Uznaj to za

koleżeńską przysługę.
- A od kiedy jesteś moją koleżanką? – Nie

mógł sobie tej drwiny odpuścić, a gdy się zarumieniła znowu , zaśmiał się

cicho i dodał: – Dobra już nic nie powiem.

Półtorej

godziny później obydwoje skończyli pisać i Draco rozciągnął się z głośnym

ziewnięciem, co spotkało się z reprymendą pani Pince.
- Powinien cię

ktoś przelecieć, stara krowo – szepnął sam do siebie w odwecie.

– Byłabyś bardziej ludzka.
- Malfoy! – warknęła

oburzona Hermiona.
- No co, nie mam racji? Durna stara panna, która

wywnętrza się na uczniach.
- To wyświadcz tą przysługę światu i ja

przeleć – powiedziała chłodno.
Draco zachichotał.
- Wiesz,

nie mam co robić Granger. Ale chyba poproszę kogoś, żeby to załatwił. Może

Goyla?
- Rzeczywiście zabawne.
- Nie chcę, żebyś była

zazdrosna... - uśmiechnął się zalotnie
- To jest jeszcze

zabawniejsze.- Jej głos był lodowaty, podczas gdy w jej wnętrzu zapłonął

dziwny ogień.
„Dlaczego on tak na mnie działa. Drań.”

/>- Skończyłaś? – gładko zmienił temat.
- Tak, jeszcze tylko coś

sprawdzę - pochyliła się nad pergaminem.
Popatrzył na nią z

zainteresowaniem. Położył dłoń na oparciu krzesła Hermiony i wsparł się

łokciem o stół. Schylił głowę, tak, żeby zasłonić jej napisany tekst i

zajrzał dziewczynie w oczy.
- Czemu mi nie powiedziałaś? –

Zapytał ciekawie.
- Czego? – Popatrzyła na niego niepewnie.

– Mógłbyś nie używać skrótów myślowych?
- Dlaczego nie

powiedziałaś mi, że nie masz absolutnie żadnych doświadczeń seksualnych?

– Cierpliwie spytał pełnym zdaniem.
Zarumieniła się i odwróciła

wzrok.
- Skąd wiesz, że... – zaczęła dosyć agresywnie i

spojrzała na niego wyzywająco.
- Mogłabyś nie kłamać w żywe oczy?

– Przerwał jaj spokojnie. – Możesz mnie mieć za kretyna, ale nie

pozwolę ci robić z siebie ślepego kretyna. Posiadam coś takiego jak dobry

wzrok i wbrew opinii wielu, także coś takiego jak rozum.
- A czy to by

coś cię obeszło? – Odpowiedziała mu pytaniem. - Co by to zmieniło? W

ogóle byś mnie słuchał? – Mówiła cicho i była lekko zażenowana.

/>Draco popatrzył przez chwile na biurko pani Pince. Ku jego zadowoleniu

bibliotekarka zasnęła.
- Akurat tego bym wysłuchał.
- Ach i po

prostu powiedziałbyś mi, że mogę sobie iść, prawda? Jakoś w to wątpię. - Ton

jej głosu był chłodny i niemal sarkastyczny.
- Aż tak szlachetny nie

jestem – Draco przysunął się bliżej do Hermiony i teraz mówił je

prosto do ucha, niemal szepcząc. - Powiedzmy, że byłbym bardziej

wyrozumiały, taktowny i delikatny.
Hermiona poczuła się trochę

niepewnie. Denerwowała ją jego bliskość, ale słowa młodego mężczyzny, bardzo

ją zdziwiły. Bo mimo faktu, że rzeczywiście, wyrozumiały raczej nie był, nie

zgrzeszył ani brakiem taktu, ani delikatności
- Powinnaś mi była

powiedzieć - dodał łagodnie. Jego oczy były teraz ciepłe i znikły z nich

prawie cały chłód i rezerwa
- Posłuchaj – powiedziała, lekko

poirytowana. – Szczerze powiedziawszy, moim jedynym marzeniem było

stamtąd uciec. O ile w ogóle pamiętasz to byłam raczej przestraszona, a nie

ufnie nastawiona na zwierzenia, nie sądzisz?- zaskoczyła ją własna

szczerość i szybko umilkła.
- Okey, masz trochę racji, ale i tak

uważam, że powinnaś mi jak to ujęłaś się zwierzyć. To tylko moje

osobiste, skromne zdanie. - Popatrzyła na niego z wyrzutem – Doba, już

nic na ten temat nie powiem.
Hermiona poczuła się dziwnie. W ogóle nie

przyszło jej do głowy że ktoś mógłby być bardziej delikatny, niż był Draco,

zwłaszcza on. Miała mętlik w głowie.
- Dziękuję za notatki. -

Powiedział grzecznie blondas
- Nie ma za co.
-Lepiej tak nie

mów, bo będę częściej cię prosił o pomoc, aż się przyzwyczaję –

zażartował .
- A temu swojemu Ronaldowi Weasleyowi, możesz powiedzieć

– dodał po chwili - że jak będzie ci dokuczał, to mu po prostu

zajebię.
– Po pierwsze to on nie jest mój. - Obruszyła się

Hermiona. - Po drugie, się wyrażaj, a po trzecie, tylko mi tym zaszkodzisz


-To wleję mu jeszcze raz i trzeci, i czwarty, aż zrozumie –

odrzekł Draco spokojnie.
- Lepiej się nie wtrącaj. Tym razem to ja ci

dobrze radzę. Ron się zmienił na gorsze i nie jestem w stanie przewidzieć

jak się zachowa. Nie podoba mi się jego postępowanie ani wobec Pansy, ani

wobec Lilien, ani wobec Harry'ego, ani wobec mnie. W ogóle nie podoba mi

się to, co ostatnio robi i mówi.
- Dobrze. Tylko nie wymagaj ode

mnie, że będę spokojnie patrzyła na coś takiego. Jeżeli przy mnie wyrazi się

wobec ciebie niestosownie, to po prostu bez większych wstępów dam mu w zęby

czy się na to zgadzasz, czy nie. Rozumiesz?
- Aż za dobrze. –

Hermiona była bardzo zdziwiona tym co powiedział, ale nie dała tego po sobie

poznać. - I nie chce o tym więcej rozmawiać.
- Wedle życzenia - Draco

bez sarkazmu i ironii, nie byłby sobą.
Na tych słowach, skończyła się

ta, jakże miła, rozmowa.

******
Harry i Hermiona siedzieli

w Trzech Miotłach. Do Hogsmeade poszli we dwoje. Ku radości Hermiony, Ron

wybrał się ze swoją dziewczyną Luną. Harry też nie był nieszczęśliwy z tego

powodu. Miał dosyć docinek na temat siebie i Lilien.
Ron wprost

chorobliwie nie cierpiał tej dziewczyny i nawet Luna Lovegood nie potrafiła

mu przemówić do rozumu.
- Możemy się dosiąść? – usłyszeli wesoły

damski głos.
Lilien szczerzyła się radośnie z kuflem grzanego piwa z

goździkami i miodem w ręku.
- Proszę siadaj – zarumieniony Harry

szybko się przesunął robiąc jej miejsce, a Hermiona, która siedziała

naprzeciwko niego stłumiła uśmiech. Byli ubrani dosyć swobodnie. Hermiona

miała na sobie czarne sztruksy i zielony sweter, Harry był ubrany na czarno,

a Lilien miała czarne spodnie i krótką, czerwoną bluzkę pod czarną, skórzaną

kurtką.
- No, ale może przeszkadzam Hermionie?- Czarnooka figlarnie

się uśmiechnęła.
- No co ty?! – Spytała oburzona.

dziewczyna.
Snape "walnęła się" obok Harry’ego. Wstała

i dała buziaka Hermionie na „cześć’ a potem zrobiła to samo z

Harrym, który się elegancko zaróżowił.
- Cześć skarbie –zimny,

wyrachowany i rozbawiony głos Dracona, był skierowany do Hermiony. Postawił

lodowate piwo na stole i usadził swój zgrabny tyłek opięty dość mocno

białymi spodniami. bardzo blisko tyłka panny Granger, nie fatygując się

wcale pytaniem o pozwolenie.
- Chciałam zauważyć, że na tej ławie jest

dużo miejsca i nie musisz siadać prawie na mnie – Był jak zwykle

ciepł,y ładnie pachniał i wcale jej nie przeszkadzało, że tak blisko usiadł,

tylko musiała zachować pozory.
- Aaa? Chcesz, żebym usiadł jeszcze

bliżej? - Mówił nienaturalnie głośno i zaglądał jej głęboko w oczy. - Sorry

mam problemy ze słuchem.
Następnie usiadł Hermionie na kolanach, czym

wywołał niekontrolowany rechot Lilien i szeroki uśmiech gryfona

/>„Świetnie” – pomyślała Granger czując na kolanach

rozkoszny i zniewalająco pachnący ciężar.
- Przestań mnie rozśmieszać

– powiedziała czarnowłosa dziewczyna.
- Całą drogę udawał

niedosłyszącego, lub niewidomego – wyjaśniła Harry’emu i

Hermionie z szerokim uśmiechem. – Ale mi obciachu narobił.
-

Złaź ze mnie – powiedziała gryfonka.
- Kiedy mi tu dobrze

– odrzekł bezczelnie.
- Ale mi nie. Jesteś ciężki i masz

kościstą dupę! – Skłamała. Jego ciężar wcale jej nie przeszkadzał,

a tyłek miał jędrny a nie kościsty.
Draco usiadł obok, lekko się

odsuwając i robiąc minę zbitego i smutnego psa.
Harry zarechotał, a

Lilien odezwała się z udawanym żalem i współczuciem
- Zobacz co mu

zrobiłaś, łamiesz mu serce. Jak możesz?
- On nie ma serca - chłodno

odrzekła gryfonka
Draco opatrzył na nią bykiem, a kiedy spojrzała na

niego, widowiskowo wywalił jęzor, wywołując nową falę śmiechu

Harry’ego i Lilien. Nawet Hermiona się uśmiechnęła.
- Jesteś

niemożliwy – Ślizgonka wywróciła oczami – ale weź się i

spoważniej chociaż na minutę, bo nie mam już siły rechotać.
- Dobra,

dobra – Draco wyciągnął paierosy i poczęstował wszystkich. Hermiona

też zapaliła. Piła drinka, a przy alkoholu, zawsze jej się trochę chciało

palić. Do tej chwili opalała Pottera.

- O, twoja miłość,

Granger! – Stwierdził nagle Draco, patrząc na gryfonkę. Hermiona

się odwróciła. Do knajpy weszli Ron i Luna.
- Kurwa! –

Powiedziała na głos, z irytacją uświadamiając sobie, że przez to wszystko

zaczęła przeklinać.
- Olej Hermiona – powiedział Harry. –

Jak olejesz da ci spokój
- Akurat, sam w to nie wierzysz! –

Dziewczyna wyglądała na podłamaną.
- Chyba schowam się pod stół

– dodała z desperacją.
- Nie ma sprawy – powiedział

poważnym, uroczystym tonem Draco. - Cała przyjemność po mojej stronie.

/>Lilien o mało nie spadła z ławki od rechotu, a Harry puścił Hermionie oko

i się szelmowsko uśmiechnął, co jego przyjaciółka skwitowała krótkim
-

Debil.
- Dlaczego ciebie ciągle trzymają się takie durne aluzje?

– Zwróciła się ze złością i zażenowaniem do Malfoya .
- A

dlaczego nie? – Odpowiedział zaczepnie.
- Z tobą nie ma sensu

dyskutować. - Złość.
- To po co to robisz?- Stoicki Spokój.
-

Czemu się ze mną droczysz?!- Irytacja i Wściekłoś.
- Bo się

zabawnie wkurzasz i ładnie rumienisz. Wystarczający powód?

–Sardoniczny Uśmiech.
Lilien i Harry mieli niezły ubaw z reakcji

Hermiony.
- Dobrze się bawicie? – Spytał zimno Ron przechodząc

obok ich stolika.
- Doskonale – odpowiedziała ze złością

Hermiona
- Właśnie widzę. Kiedy przenosisz się do Slytherinu?
-

Odwal się, Ron.
- Oczywiście, ty się już ze mną nie chcesz zadawać.


- Ja z tobą? Odnoszę wrażenie, że jest odwrotnie.
- Czyżby?

/>- Odwal się od niej Weasley, okey? – Wtrącił się Malfoy. - Dobrze ci

radzę.
- Ron – cicho powieszała Luna - dlaczego ciągle dokuczasz

Hermionie? Chociaż przy mnie się hamuj. Zachowujesz się okropnie.

/>Lovegood popatrzyła przepraszająco na ludzi przy stole. Ron jednak nie

zamierzał spasować.
- Słuchaj Malfoy, nie wtrącaj się.
- Słuchaj

Weasley, odpierdol się – elegancko odpowiedział Draco, który zaczynał

być na Rona zły. W końcu rudzielec zawsze go irytował i działał mu na nerwy.


- Przestańcie obydwaj w tej chwili! – Powiedziała wściekle

Lilien, czego Draco postanowił posłuchać, przynajmniej na razie, ale Ron

absolutnie nie.
- Nie będziesz mi rozkazywała, Snape. Jesteś podstępną

suką...
- RON! – Wrzasnęły naraz Hermiona i Luna.
-

Jeszcze jedno słowo, Weasley a pożałujesz, że się urodziłeś – Malfoy

był wściekły.
- Przymknij się Malfoy. Już niżej nie mogłaś upaść?

– Zapytał z drwiną Hermionę.
- Nie odzywaj się do mnie takim

tonem, Ron. I to nie ja upadłam, ale ty. Odbija ci – Hermiona była

nieźle wkurzona. – Stajesz się powoli zwykłym rasistą. Gówno cię

obchodzi co robię, gdzie i z kim. Mam dosyć tego, że patrzysz mi na ręce i

cały czas mi docinasz. Odwal się ode mnie.
- Masz racje, nie będę ci

już zwracać uwagi , bo to nie ma sensu – Ron był w stanie istnej

furii. – Jak chcesz możesz sobie być dalej ślizgońską dziwką, mało

mnie to obchodzi!
Harry'ego wmurowało. Luna spojrzała na

Weasleya, jakby go widziała po raz pierwszy w życiu. Hermiona odwróciła

głowę. W oczach miała łzy. Lilien zacisnęła pięści i wstała z zamiarem

strzelenia Rona w twarz, ale Draco był zarówno szybszy jak i skuteczniejszy

od niej. Walną rudego chłopaka tak mocno, że z rozciętej szczęki pociekła

krew. I kiedy Weasley zamierzył się, żeby mu oddać, Luna powiedział zimno:


- Jeżeli to zrobisz to ja uderzę ciebie Ron. - Miała w oczach łzy,

chociaż nie tak obfite jak Hermiona, która teraz prawie płakała.
-

Powinieneś się wstydzić – Harry wstał. – Odejdź stąd, bo ja też

ci za chwilę przyłożę.
Ron był wściekły. Popatrzył z nienawiścią na

Lunę.
- Już nie jesteśmy razem!
- Oczywiście, że nie -

odpowiedziała chłodno dziewczyna, chociaż w jej głosie krył się ból. –

Nie po tym co powiedziałeś do Hermiony. I dopóki jej nie przeprosisz i się

nie zmienisz, ja na pewno do ciebie nie wrócę.
- Bardzo dobrze –

dopowiedział Ron i wściekły wyszedł z "Trzech Mioteł".
- No

i świetnie! – Powiedziała zła i rozżalona Lilien, patrząc ze

współczuciem na Hermionę, która z marnym skutkiem próbowała powstrzymać

płynące łzy. Draco był w bardzo zły i zaciągał się dymem tak mocno jak na

smoka przystało.
- Nie płacz Herm, nie warto - łagodnie powiedział

Harry i dostał odpowiedź w postaci silniejszego szlochu dziewczyny
-

Przepraszam za niego – Luna usiadła z brzegu obok Lilien. – I

sorry Lilien za tą sukę.
- Już się przyzwyczaiłam – Snape

machnęła ręką. - Nie rozumiem tylko jak mógł do własnej przyjaciółki

powiedzieć, że jest dziwką – dla mnie to niepojęte. Draco nigdy

w życiu by tak mnie nie nazwał, choćbym nie wiem co zrobiła. Wiem o tym. A

on? Idiota.
- Nie przepraszaj za tego palanta, Lovegood. Chuj z nim. -

Rzeczowo wyraził swoje zdanie na temat Weasleya, młody Malfoy.
- Draco

, proszę cię. – Lilien była zdegustowana.
- Oj, pierdolić go

– dodał Harry.
- Następny kulturalny – skwitowała Luna. -

Ale macie racje, chuj mu w dupę... Ulżyło mi.
Lilien pokiwała głową z

dezaprobatą i rzekła.
- Niech go piorun zabłąkany pierdolnie po

drodze.
- Amen – z nabożną czcią powiedział Malfoy i zgasił

papierosa. Zapadła cisza i było słychać tylko pochlipywania Hermiony.

/>- Nie płacz – Draco popatrzył na nią niepewnie. Miał ochotę ją

objąć, ale krępował się przy innych. Na szczęście wyręczył go Harry, który

niemal położył się na stole, żeby przytulić przyjaciółkę, co ta przyjęła z

wdzięcznością.
- Kocham cię, Harry – pisnęła.
- Ja ciebie

też, Herm.
- Co za wyznanie – Luna popatrzyła na nich z

czułością a Draco wywrócił teatralnie oczami.
- Przepraszam, że przeze

mnie zerwaliście. - Chlipnęła gryfonka.
- To od dwóch tygodni już się

sypało Hermiono. Nie jesteś niczemu winna. Ron się zmienił na gorsze, nie

ty. Nie daj sobie nic takiego wmówić. Jesteś jak zawsze, wspaniałą

dziewczyną i tyle! A nim się nie przejmuj. Szkoda nerwów.
-

Dziękuję – Granger popatrzyła na wszystkich, jakby chciała przeprosić

za to, że płacze.
Czuła się jak szmata i było jaj przykro, ale

świadomość, że wszyscy, siedzący przy stole, są po jej stronie dodawało jej

otuchy.
Hermiona trochę się uspokoiła, ale reszta pobytu w Trzech

Miotłach, upłynęła w nienaturalnej ciszy i spokoju.

******

/>Sobota to był szczęśliwy dzień Lilien Snape. Zepsuł go tylko na trochę,

incydent w trzech miotłach.
Jej ojciec odwalał jakąś misję dla

Dumbledore’a, a potem wybierał się do Azkabanu odwiedzić starego

przyjaciela, Lucjusza. Miał wrócić, dopiero około czwartej – piątej

rano i co najważniejsza, zostawił jej w związku z tym klucze do swoich

prywatnych kwater, proponując, że może spać tej nocy u niego. Próbowała nie

skakać z radości, gdy brała te klucze do ręki. Czuła się trochę nie fair,

zdając sobie sprawę do czego ma zamiar wykorzystać sypialnię ojca. Ale tylko

trochę. Gdy powiedziała o tym po obiedzie Draconowi, ten rechotał jak

opętany i gratulował jej zabójczego pomysłu.
- Jesteś perfidną,

wyrafinowaną kobietą, Lilien. – Powiedział uśmiechając się lubieżnie.


- Taką samą kobieta, jak ty mężczyzną – odparowała.
- Nie,

nie. Ja jestem gorszy Lil. – Kwaśno się uśmiechnął.
- Wiem o

tym, Draco, wiem... Ale nie jesteś nawet w połowie taki jak mówią to wszem i

wobec plotki o tobie. Dostałeś ostatnio jakieś listy z erotycznymi

propozycjami?- Zapytała zalotnie.
„Nie jestem, ale niedługo

stanę się taki wobec Granger. Mam jeszcze dwa życzenia i poza seksem jakoś

nic mi do głowy nie przychodzi. A im bardziej staram się przeczekać te

napady, tym gorsze życzenia moja chora wyobraźnia mi podsuwa”-

pomyślał.
- Tak, a ty, Lil? – Nie pozostał dłużny przyjaciółce.


- Mnóstwo...
- My, pożądani i kochani, musimy trzymać się razem,

bo zwariujemy. Niektóre dziewczyny są tak bezpruderyjne, żeby nie powiedzieć

wulgarne, że aż się rumienię, uwierz.
- Wierzę, pomyśl jacy są faceci

i co mi najczęściej proponują. Mam już dosyć. Jak się kiedyś wkurzę to

poszukam adresata i mu wleję tak, że zapomni jak się nazywa.
- Kiedy

zamierzasz powiedzieć Potterowi swoją Wesołą Nowinę?
- Wieczorem.

Postawię go przed faktem dokonanym – uniosła wysoko brew i rozkosznie

się uśmiechnęła.
- Zaczynam mu zazdrościć.
- Zbereźnik.
-

Jak cię skrzywdzi w jakikolwiek sposób, to go załatwię.
- Prędzej ja

skrzywdzę jego, jak się do niego dobiorę.
Draco się roześmiał.
-

Powodzenia – rzucił jeszcze Lilien, która szła do biblioteki.
-

Nie dziękuję, nie chcę zapeszyć – odpowiedziała i wyszła z dormitorium

przyjaciela.

******
- Przyszłam po Pottera, dawać moi

go!
- Lilien, jest dwudziesta druga, Harry poszedł do dormitorium.

Wrócił właśnie spod prysznica i jest w pidżamie. – Hermiona nie

potrafiła ukryć zdziwienia.
- A , to dobrze, że się umył. Ja też już

się wykąpałam. Niech kto poleci po niego, każe mu zakładać szlafrok, czy co

tam ma i przyjść tutaj. Zabieram go na małą pogawędkę. – Lilien

uśmiechnęła się szeroko.
Hermiona mimo szczerego zdziwienia wstała i

poszła po Harry'ego, który przybiegł w podskokach, pytając o co chodzi i

zakładając w biegu szatę na swoje szczupłe ciało.
- Chodź, chcę z tobą

poważnie pogadać...
- Już idę. Co to za pora na gadkę?
- Oj

chodź, nie bądź taki wścibski. Dobranoc – rzuciła wszystkim i obydwoje

znikli za portretem Grubej Damy.

Harry zdziwił się

niemiłosiernie, gdy skręcili w przeciwnym kierunku niż do Pokoju Wspólnego

Ślizgonów.
- Gdzie idziemy? – Spytał zaciekawiony.
- Do

prywatnych kwater mojego ojca – Harry przyjrzał się jej uważnie. Miała

na sobie zwykłe dopasowane czarne dżinsy i granatową koszulową bluzkę.

Szybko wytłumaczyła mu, że Severusa Snape’a nie ma w Zamku.
-

Chcę z tobą porozmawiać w spokoju, Harry. A tam będziemy mieli zupełną

ciszę.
- A o czym chcesz rozmawiać?
- O tobie, o mnie, o nas...

– Powiedziała to trochę niepewnie. W końcu nie wiedziała jak

zareaguje.
- Aha – zarumienił się. – To znaczy, że

będziesz mnie o wszystko wypytywać?
- Tylko o to, co sam zechcesz mi

powiedzieć. – Uśmiechnęła się do niego uspakajająco. – Nie

zamierzam robić z tobą szczegółowego wywiadu.
- Rozumiem.
-

Możesz mnie zapytać o cokolwiek. Nie chcę mieć przed tobą żadnych większych

tajemnic. Ty - to co innego. Miałeś dosyć porąbaną przeszłość i zrozumiem,

jeżeli nie zechcesz o czymś mówić.
Harry zarumienił się jak buraczek w

porze wykopków.

Lilien wyciągnęła dwa duże kieliszki do

czerwonego wina, butelkę tegoż i postawiła wszystko na okrągłym stoliku.

Następnie otworzyła trunek w tradycyjny, mugolski sposób –

korkociągiem, czym nieco zdziwiła Harry’ego.
- Nigdy nie

otwierałeś w ten sposób wina?- Spytała zaskoczonego chłopaka.
- Setki

razy.
- Więc czemu się dziwisz? Ja też mieszkałam z mugolską ciotką.

Co prawda rzadko piła wino, częściej uprzykrzała mi życie, wyzywając mnie od

wiedźm i córek szatana, i każąc wykonywać wszystkie możliwe prace w domu,

oraz tłukąc mnie od czasu do czasu, ale zdążyłam nauczyć się kilku

pożytecznych rzeczy... – Uśmiechnęła się przepraszająco. –

Sorry, nie chciałam, żeby to zabrzmiało jak użalanie się nad sobą.
-

Nie szkodzi. Rozumiem cię i przykro mi z powodu twojej ciotki. Moi mugole

traktują mnie w każde wakacje strasznie. Często dostaję w kość. Poza tym

potrafię chyba wykonać każdą pożyteczną pracę w domu.
Lilien rozlała

pierwszą porcję wina.
- W takim razie napijmy się za nasze praktyczne

umiejętności – powiedziała.
- Twój ojciec nie zauważy braku

butelki?- Zapytał zaniepokojony.
- Sam dużo pije, poza tym ma tego

sporo i ciągle uzupełnia. Nie zdziwiłby się gdybym mu oznajmiła, że sama

wypiłam litr wina. Mamy obydwoje mocne głowy, Harry i lubimy alkohol,

zwłaszcza wino. Często razem pijemy wieczorem i rozmawiamy.
- No,

nieźle. To z nim da się tak normalnie porozmawiać? – Zapytał

zdziwiony.
- Owszem.
- Dlaczego chcesz ze mną pogadać ? Dlaczego

tu i teraz? – Odważył się zapytać.
- Cóż – myślała, że

przyjdzie jej to łatwiej, ale się myliła. – Bardzo mi się podobasz i

chyba ja tobie też... I nie wiadomo, kiedy powtórzy się taka okazja, jak

dziś, więc.. Czy ja jestem zbyt natarczywa?
Ku jej uldze Harry

uśmiechnął się promiennie.
- Ktoś musi być natarczywy. Ponieważ

to ja jestem ciapowaty i nieśmiały, ty się wzięłaś za mnie.
Jej

ujmujący, bezpretensjonalny sposób bycia spowodował, że czuł się przy niej

coraz swobodniej.
Lilien zaśmiała się szczerze.
- No. Chyba

trafiłeś w sedno. Jest coś, co chcesz o mnie wiedzieć, zanim cię uwiodę?

– Poczuła się dziwnie z aż tak szczerą wypowiedzią na ustach.
-

Słucham?! – Chłopak uniósł wysoko brwi.
- No, sorry Harry.

Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale ty mi się tak bardzo podobasz. –

Zawahała się na chwilę. – Słuchaj ja po prostu nigdy nie czułam się

tak przy żadnym chłopaku, jak przy tobie. Przepraszam, plotę głupoty...

– Nagle poczuła się zażenowana swoją szczerością, a Harry ku swojemu

zaskoczeniu w ogóle się nie zawstydził. Poczuł się cudownie.
- Wcale

nie pleciesz bzdur. Wiem, bo ja czuję zupełnie to samo w stosunku do ciebie.

Lilien. – Nalał kolejną porcję wina.
Dziewczyna była mu

wdzięczna za te słowa.
- Chcę wiedzieć jedną rzecz i zrozumiem, jeżeli

nie będziesz chciała o tym mówić, lub po prostu nie będziesz znała

odpowiedzi na to pytanie – Popatrzyła na niego z zainteresowaniem.

– Chodzi o twoje imię... - teraz HArry się zarumienił.
- Tak,

dostałam je po twojej mamie. - Powiedziała szybko. - Na drugie mam Sara, tak

jak moja mama. Z tego co mi mówił ojciec, rodzice bardzo się kochali –

Harry poczuł się dziwnie, myśląc o Snape’ie, który kogoś kocha, no ale

przecież kochał także własną córkę. Lilien nie raz dawała to ludziom do

zrozumienia.
- Ale dlaczego? – Nalegał.
- Mój tato i twoja

mama przyjaźnili się trochę na szóstym roku... – Nie chciała mówić mu,

że Lilien Evans lubiła poznawać tajniki Czarnej Magii. Powie mu za jakiś

czas jak chłopak przetrawi w ogóle fakt, że jego matka mogła kolegować się z

kimś, kto tak go nie cierpi. – To była specyficzna, raczej chłodna

przyjaźń, ale ojciec wspomina ją miło. To dlatego. Więcej nie chciał

powiedzieć.
Harry popatrzył ze zrozumieniem i ledwie dostrzegalny

smutkiem na dziewczynę. Drugi powód aż za dobrze znał.
Zdziwiła się że

przyjął to tak spokojnie, ale nie pytała o przyczyny. Czuła że nie powinna.

Jeszcze nie teraz.
- A ty co chcesz wiedzieć o mnie? - Zapytał
-

Tylko dwie rzeczy. - Wyjęła papierosy z tylnej kieszeni spodni i obydwoje

zapalili. - Po pierwsze, ale proszę , nie obraź się... Dlaczego tak nie

cierpisz mówić o swoim ojcu? Dlaczego tak go nie trawisz?
- Wiesz...

to skomplikowane – Harry się zachmurzył. To nie było skomplikowane,

tylko nie umiał o tym mówić.
„Jestem kłamcą” –

pomyślał i postanowił podać jej chociaż część prawdy.
- Dowiedziałem

się, że gdy mój ojciec chodził do szkoły – powiedział po dłuższej

chwili milczenia - był raczej niemiły dla innych, arogancki i zadzierał

nosa. No i uwielbiał popisywać się przed dziewczynami. Nie jestem zbyt dumy

gdy o tym pomyślę.
Czuła, że chłopak nie mówi do końca całej prawdy,

ale nie naciskała. Zauważyła jaką trudność sprawiło mu powiedzenie chociaż

tego.
- Rozumiem Harry – nic więcej nie musisz mówić.
- A

ta druga rzecz? - zapytał wdzięczny, że nie drąży tematu.
- Chcę

wiedzieć – dziewczyna zarumieniła się nagle i zgasiła peta w

popielniczce o kształcie zwiniętego węża - co pomyślisz o mnie, jeżeli

powiem ci, że... – Cholera to było piekielnie trudne. Zacisnęła na

chwilę powieki i wzięła głębszy oddech – Że pragnę cię i chcę się z

tobą kochać. – Koniec. Kości zostały rzucone.
„Rany, teraz

pomyśli, że jestem łatwa. Super”.
Harry poczuł jak jego żołądek

wiąże się w supeł, a serce szaleńczo uderza o ściany klatki piersiowej,

jakby chciało wyrwać się na wolność W pierwszym odruchu, chciał się na nią

po prostu rzucić, ale pohamował się.
„Skąd we mnie takie dzikie

instynkty?” – Pomyślał zdziwiony. Po krótkiej chwili dotarł do

niego w pełni sens jej słów i zrozumiał, że skoro mu to mówi, musi mu ufać.

Poczuł się szczęśliwy.
- Ja też cię pragnę – usłyszał ze

zdziwieniem własny, opanowany głos.
Popatrzyła na niego.
- I

uważam, że to cudownie, że czujesz do mnie to samo, co ja do ciebie –

Dodał cicho..
Lilien uśmiechnęła się nieśmiało, a on odwzajemnił się

jej tym samym.
Nagle przypomniał sobie wczorajszą rozmowę z Malfoyem i

poczuł zarówno ulgę, że w ogóle do niej doszło, jak i lekkie zażenowanie

/>Dziewczyna wstała, podeszła do niego, pochyliła się i delikatnie

pocałowała go w usta.
„Raz kozie wio” –pomyślał.

/>Chłopak wstał i pocałował ją trochę mocniej, a Lilien odpowiedziała mu

takim samym zaangażowaniem. Dziewczyna odsunęła się nagle, zdjęła

chłopakowi okulary i odłożyła na stolik. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy

a potem pocałowali się ponownie. Harry przesunął swoim językiem po jej

podniebieniu i przytulił ją mocniej do siebie, a Lilien wspięła się na

palce, żeby jeszcze silniej odwzajemnić jego pocałunek. Powoli mijało w nich

zawstydzenie a jego miejsce zajmowało rosnące pragnienie czegoś więcej.

/>Chłopak wsunął dłonie pod bluzkę dziewczyny i pieścił jej nagie plecy, a

ona zaczęła rozpinać jego szatę. Uwielbiała ten dotyk. Cicho jęknęła, gdy

wsunął dłoń za jej spodnie, gładząc palcami pośladki. Ściągnęła z niego

czarne okrycie i przywarła do niego mocniej. Z westchnieniem rosnącej

rozkoszy oderwała usta od jego warg i pociągnęła jego głowę w dół.. Harry

zaczął namiętnie całować jej szyję, a ona cichutko pojękiwał, zdziwiona, że

tak silnie reaguje na jego pocałunki i pieszczoty.
-Poczekaj –

szepnęła nagle odsuwając się od niego z niechęcią i podnosząc jego szatę z

podłogi. – Przecież nie zrobimy tego na tym cholernym okrągłym

stoliku.
Zamruczał z dezaprobatą, ale posłusznie wziął ze stołu swoje

okulary i poszedł za nią. Do sypialni prowadziły nie tylko drzwi zewnętrzne,

ale także wewnętrzne, które nie były zamykane na klucz.
Kiedy tylko

weszli do przytulnego pomieszczenia z ogromnym łóżkiem zaczęli całować się

ponownie. Harry ssał delikatnie wargi dziewczyny, najpierw dolną, później

górną a Lilien odwzajemniała mu się tym samym.
Chłopak zerwał

gwałtownie spinkę z jej włosów na co zareagowała cichym okrzykiem.
-

Przepraszam - wyszeptał.
- To nic – westchnęła i w rewanżu

pchnęła go z całej siły na łóżko.
Harry zaśmiał się.
- Jesteś

silna.
- Wiem – odpowiedziała zalotnie unosząc brew i pochylając

się aby go pocałować.
- Ale ja jestem silniejszy...
Nawet nie

wiedziała kiedy leżała pod nim, a on całował jej policzki, uszy i szyję.

/>Objęła udami jego biodra i jęknęła z rozkoszy, czując jak bardzo jest

podniecony.
Harry odsunął się trochę od niej i zaczął rozpinać jej

bluzkę, w czym mu ochoczo pomagała, a kiedy już ją ściągnęła,

entuzjastycznie zabrała się za guziki od pidżamy Harry'ego.
- To

trochę perwersyjne, że robimy to akurat tutaj – zauważył z przekornym

uśmiechem zielonooki brunet, rzucając górę od zielonej pidżamy na podłogę.


- Ale absolutnie bezpieczne – dziewczyna uśmiechnęła się

szelmowsko. - Chociaż będziesz musiał stąd spadać przed czwartą.
-

Przeżyję.
Szybko rozebrali się do końca, czując przy tym lekkie

zażenowanie.
Popatrzyli na swoje nagie ciała i każde z nich odwróciło

z zawstydzeniem wzrok, ale tyko na chwilę.
Harry zaczął delikatnie

pieścić ramiona dziewczyny. Lilien popatrzyła mu w oczy. Uwielbiała ich

kolor. Teraz lekko pociemniały z podniecenia i pożądania, i spoglądała w nie

z nieskrywaną fascynacją. Pocałował ją a ona odwzajemniła jego delikatny

pocałunek. Położył ją na łóżku i dziewczyna objęła jego szyję. Wsunęła

dłonie w miękkie i gęste włosy chłopaka.
Obydwoje lekko się

denerwowali i starali się zachowywać jak najtaktowniej i najdelikatniej a

wszystko co robił Harry, robił pod dyktando swojego instynktu i co tu dużo

ukrywać, dobrych rad Malfoya.
Pochylił się nad nią opierając łokcie na

pościeli. Muskał wargami jej policzki, szyję, zagłębienie między dużymi,

pięknie zaokrąglonymi piersiami.
Zaczął ssać delikatnie jeden z

niedużych, różowych sutków, na co zareagowała głuchym jękiem. Zsunęła dłonie

na jego klatkę piersiową a później przesunęła je w górę, zaciskając palce na

ramionach Harry'ego.
Chłopak całował brzuch Lilien i coraz

bardziej podobało mu się obdarzanie jej pieszczotami. Podniósł głowę i

spojrzał na jej twarz. Miała przymknięte powieki i leciutko rozchylone usta.


Harry delikatnie musnął dłonią wnętrze jej uda, na co dziewczyna

zareagowała głośnym westchnieniem i wyszeptała jego imię.
Chłopak

całował jej pępek delektując się subtelnym smakiem i zapachem skóry młodej,

podnieconej kobiety, później zaczął pieścić językiem jej uda i łydki.

Dziewczyna uniosła się na łokciach.
- Harry – powiedziała cicho.


- Co się stało, coś nie tak?
- Nie, jesteś cudowny –

popatrzyła mu w oczy – tylko... ja też chcę cię pieścić i całować.

/>Harry pokręcił głową .
- Nie ma mowy, kochanie - uśmiechnął się przy

tym się przekornie.
- To nie fair – Lilien prawie warknęła.

/>- To jest bardzo fair. W końcu to ty jesteś kobietą.
- Proszę..

/>- Nie i koniec.
- Gbur.
- Niegrzeczna dziewczynka.

/>Lilien się żachnęła oburzona, ale Harry naprawdę był dużo silniejszy.

Przytrzymał jej ręce i pocałował jędrny brzuch, a dziewczyna znowu jęknęła i

zamknęła z rozkoszy oczy. Chłopak trzymał jej dłonie w żelaznym uścisku i

nie mogła absolutnie nic na to poradzić, jedynie pokornie przyjmować jego

pieszczoty.
Harry pocałował jej wilgotną z podniecenia kobiecość i

Lilien krzyknęła głośno wyginając ciało w łuk. Chłopak wsunął w nią język,

poznając jej subtelny, a zarazem silny, zmysłowy smak. Jego pieszczota

została nagrodzone głośnymi jękami.
Lilien jednak nie lubiła być osobą

bierną.
- Harry, ja nie wytrzymam dłużej! – Brunet podniósł

z irytacją rozczochraną głowę. - Też chcę cię całować. Proszę. – Ale

mimo prośby w tonie głosu, popatrzyła na niego niemal wyzywająco.
W

odpowiedzi ścisnął jedynie mocniej dłonie dziewczyny i ponownie zaczął

pieścić ustami i językiem jej łono. Krzyknęła głośniej i cicho zaszlochała z

rozkoszy.
- Weź mnie, proszę. Chcę się z tobą kochać, błagam!

/>O to akurat Harry nie dał się długo prosić. Był bardzo podniecony, a

sądząc po reakcjach Lilien, ona już też ledwie zachowywała zdrowy rozsądek.

Puścił jej dłonie pozwalając dziewczynie objąć się i pieścić swoje plecy.

Uniósł się na rękach i wszedł w nią silnym pchnięciem bioder. Dziewczyna

krzyknęła z bólu i z rozkoszy a Harry leciutko się skrzywił. Jego też

zabolało, czego, mimo uprzedzenia Malfoya, właściwie się nie spodziewał, ale

z drugiej strony ucieszyło go, że nie tylko ona cierpi.
Chociaż Lilien

spodziewała się większego bólu, to i tak taka zmiana odczuć była trochę

przykra. Jednak nie obeszło jej to zbytnio i ścisnęła lekko udami biodra

swojego kochanka, który teraz poruszał się w niej bardzo powoli. Popatrzyli

sobie w oczy.
- Bardzo cie boli? – Spytał z troską Harry

/>Zaprzeczyła ruchem głowy.
- Tylko trochę.
- Pociesz się, że

mnie też – szepnął jej do ucha i się do niej uśmiechnął. Popatrzyła na

niego zdziwiona..
To prawda, że czuł lekki ból, ale on szybko minął i

Harry całkowicie zatracił w swym pożądaniu.
Lilien nie cierpiała

zbytnio, ale nie odczuwała też tak silnej rozkoszy jak jej chłopak.

/>Harry wsunął dłonie we włosy dziewczyny i wtulił twarz w jej szyję. Jego

ruchy były teraz szybkie i gwałtowne a oddech płytki i urywany.
Jęczał

głośno a ona tuliła go mocno do siebie, uspakajająco szepcząc jego imię i

gładząc gęste, czarne włosy chłopaka.
Czuła się szczęśliwa, że jest mu

z nią tak dobrze i kiedy krzyczał momencie szczytowania, Lilien uśmiechała

się do siebie niemal triumfalnie.
Harry opadł bez sił na ciało

dziewczyny, a ona na chwilę straciła oddech pod jego ciężarem. Nie

przeszkadzało jej to jednak. Pogłaskała go po wilgotnym od łez policzku i

przytuliła mocniej.
- Jesteś kochany – szepnęła.
-

Przepraszam, że ci sprawiłem ból.
- Nic się nie stało , Harry. –

Odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego rozbrajająco.
- Nie jestem

już dziewicą – dodała a jej uśmiech stał się jeszcze szerszy i Harry

też się do niej wyszczerzył..
- Cieszy cię to? – Spytał..

/>- Nie sam fakt utraty cnoty, ale to, że to właśnie TY zabrałeś mi

niewinność i że było ci ze mną dobrze.
Harry się zarumienił i

delikatnie odsunął się od dziewczyny, uwalniając ją od swojego ciężaru. Ale

zaraz objął mocno swoją kochankę i czule przytulił.
Lilien zamruczała

cichutko i wtuliła się w ciało młodego mężczyzny.
Leżeli kilka chwil w

zupełnej ciszy, a Harry z czułością gładził jej miękkie włosy.
-

Obrazisz się jak zapalę? – zapytał nagle.
- Ależ skąd? Ja też

chcę.
Palili w milczeniu. Wcale nie odczuwali potrzeby rozmowy,

wystarczyła im bliskość tej drugiej osoby i cicha akceptacja. Potem zasnęli

mocno przytuleni i tylko Lilien nastawiła na na wpół do czwartej, aby Harry

mógł zwiać przed powrotem Smoka do jaskini. Nawet wolwolała nie myśleć co by

się było, gdyby..
karolka
fajne......................świetne..................piękne.................

........cudowne
co tu dużo mówić???
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blush.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blush.gif' />
Aluminiowa_Dziewica
Do treści

siędziś nie będe czepiać, to innym razem.
Dziś poczepiam się do błędów

i ogólnego wyglądu, więc są literówki, czasem przecinek jest w środku słowa.

Może prześlij błędy komuś kto by je mógł poprawić? Bardzo mi przeszkadzało

nadmiar znaków zapytania, znak zapytania na początku słowa i na końcu?!

Znak zapytanie wszędzie...
Koniecznie to popraw.
A_V
Kitiara
Znaki zapytania...
To nie

zmojej winy - wklejałam niektóre części, wchodząc na tą stronę, przez Operę,

a nie Explorera, i wtedy powtały te "kwiatki", ale oczywiście

poprawię jak tylko znajdę chwilę czasu.


Rozdział VII

/>“LET’S MAKE LOVE”



style='color:olive'>Feel the love it's in the air,deep and

burning love affair
Come on and touch the fire of my soul, I wanna

give you full control.(…)
Fantasies of love come true , when I

make sweet love to you
Before you got me going on, I wanna love you

all night long(…)
Bolingo, bolingo, this what keeps you on my

mind
Bolingo, bolingo, we can make love anywhere, anytime

/>Bolingo, bolingo, boy you might feel we got a lot to share
Bolingo,

bolingo, we can make love anytime anywhere
[La Bouche,

“Bolingo”]

I look at you and my blood boils hot, I

feel my temperature rise
I want it all, give me what you got,

there's hunger in your eyes
I'm getting closer, baby hear me

breathe
You know the way to give me what I need
Just let me love

you and you'll never leave (…)
I got a fever ragin' in

my heart, you make me shiver and shake
Baby don't stop, take it to

the top, eat it like a piece of cake
You're comin' closer, I

can hear you breathe
You drive me crazy when you start to tease

/>You could bring the devil to his knees (…)
I'm getting

closer, baby hear me breathe
You know the way to give me what I need


Just let me love you and you'll never leave
Feel my heat

takin' you higher, burn with me, Heaven's on fire
Paint the

sky with desire, angel fly, Heaven's on fire
[KISS,

“Heaven’s on Fire”]


Hermiona

nie mogła uwierzyć w to co usłyszała od Rona w Trzech Miotłach. Nie mogła

zrozumieć jego podłego zachowania. To było dla niej jak koszmar. To, że

Harry powiedział jej później żeby się nie przejmowała zachowaniem Rona, i że

nikt poza „tym rudym idiotą” nie uważa jej za dziwkę, pomogło

niewiele i cały dzień chodziła jak struta. Wolała nie myśleć jak nazwałby ją

jej rudy przyjaciel, gdyby wiedział o wszystkim, zwłaszcza gdyby wiedział,

jakie uczucia nią targają.
I ten cały pobyt w knajpie... Później

wszyscy siedzieli jak na pokucie i aż jej ulżyło, gdy w końcu mogła wyjść.

Do Zamku dotarła jako pierwsza, bo prawie biegła i na szczęście, nikt nie

próbował jej gonić
„Ale ja chyba rzeczywiście jestem

łatwa...” – pomyślała przed snem, analizując wszystkie swoje

uczucia

Ani ona, ani Harry nie odzywali się do Weasleya cały

dzień, co nie wydawało mu się przeszkadzać. Był urażony i obrażony. Potter

miał kilka razy ogromną ochotę strzelić go w łeb.
W niedzielę na

śniadaniu, Ronald W. obdarzył Hermionę tak chłodnym i jednoznacznym

spojrzeniem, że nie miała wątpliwości, iż nie zamierza jej przeprosić.

/>„Świetnie. MIAŁAM przyjaciela. Nienawidzę Malfoya.”-

pomyślała.
„Tylko, że wcale nie jest to wina Malfoya i wcale go

nie nienawidzę...Kurwa mać... Robię się wulgarna.”
- Podaj mi

chleb! – Usłyszała zimny głos Rona.
- Może uprzejmiej

– powiedział chłodno Harry.
- Ona LUBI jak jej się rozkazuje,

nie? – Jadowicie zapytał rudy chłopak.
- Nie odpuścisz? –

spytał brunet. – Mało ci, że wczoraj zachowałeś się jak ostatni cham?


- A jak twoim zdaniem zachował się Malfoy ,co? A ty na co czekasz,

podaj mi ten chleb. – Zwrócił się do Hermiony.
- Malfoy zachował

się nad wyraz ładnie, w przeciwieństwie do ciebie – Harry zaczynał być

zły. A to że musiał pomykać w nocy przez puste korytarze, wyrwany z ciepłych

objęć „swojej dziewczyny” (napawał się tym określeniem), co

wcale nie pomagało mu zachowaniu spokoju.
- Daj spokój, Harry. Może

Ron miał rację, nazywając mnie dziwką. Skąd wiesz, że nie?- spytała

zaczepnie, na co ku jej zdziwieniu otrzymała następującą odpowiedź:
-

Po pierwsze nie pieprz Granger, po drugie, chyba trochę cię znam, a po

trzecie jestem twoim przyjacielem i nie pozwolę nikomu tak o tobie ani mówić

ani myśleć, więc mnie nie drażnij takimi głupotami!
- Gadasz jak

Ślizgon - Hermiona uśmiechnęła się do niego blado.
- Wpływ Lilien i

tego głupiego Malfoya też. Żebyś ty kobieto wiedziała, co on mi wczoraj pod

tym dębem mówił... Mózg się lasuje. On naprawdę bywa perwersyjny i ma bujną

wyobraźnię...
- Doczekam się chleba?!- Na te słowa z ust Rona,

Hermiona nie wytrzymała Wstała i niemal krzyknęła na całą salę.
- Jak

chcesz chleb, to sobie go łaskawie weź, albo kulturalnie poproś!-

większość obecnych na śniadaniu osób popatrzyło na to z zaciekawianiem. -

MASZ!!! – Dodała jeszcze, niemal rzucając w chłopaka

koszyczkiem z pieczywem, Ron na chwilę zaniemówił..
- W takim razie,

Harry – stwierdziła, gdy usiadła z powrotem – wolę nie wiedzieć

co ci mówił. Wiesz, że Lilien próbowała mnie namówić, żebym podsłuchała?

/>- Cwaniara. Jak chcesz to ci później powiem
- Nie dzięki. Chyba, że

zrobił ci propozycje - Hermiona złośliwie się uśmiechnęła.
- No co

ty?! – Harry się obruszył.
- Na żartach się nie znasz?

/>- W fantastycznym towarzystwie się teraz obracacie, nie ma co –

zakpił Weasley
- Zamknij się Ron! – odpowiedzieli mu chórem

Harry i Hermiona.
Resztę śniadania spożyli w milczeniu.
Panna

Granger zauważyła jeszcze, że Draco na nią co jakiś czas patrzyz

zaciekawieniem
„Świetnie” - pomyślała.

-

Granger poczekaj – blondas krzyknął na nią po wyjściu z Sali.
-

Czego chcesz? – Spytała opryskliwie.
- Schowaj pazury, chcę

tylko pogadać.
Hermiona westchnęła niepocieszona.
- A ty

Weasley, zejdź mi lepiej z oczu – dodał jeszcze Draco lodowatym tonem

– bo ubiję. - Hermiona posłała Malfoyowi spojrzenie hipogryfa –

zabójcy, na co chłopak wzruszył ramionami.
- Mam gdzieś, Malfoy ciebie

i to co robisz, albo mówisz – Ron uśmiechnął się zjadliwie.
-

Lepiej spłyń, bo nie ręczę za sobie. Sam twój widok rodzi we mnie mordercze

instynkty, więc weź sobie moje słowa do serca.... Nigdy cię nie kochałem

– Draco uniósł znacząco brew i uśmiechnął się sarkastycznie.
-

Zamknij się Malfoy, a ty – chłodno zwróciła się Gryfonka do Rona

– lepiej spadaj, bo osobiście ci przyłożę. - Ponieważ Ron widział, że

Hermiona jest zła, wolał odejść, bo bywała w takich chwilach nieobliczalna.


- Czego?!
- Trochę uprzejmości, Granger. Za każdym razem mam

to powtarzać?
- O co ci chodzi? – powiedziała już łagodniej

/>- Chciałem ci tylko powiedzieć – chłopak wyglądał na lekko

zmieszanego – że mi przykro, iż masz z mojego powodu

nieprzyjemności... Weź mu wlej, przecież cios masz niezły.
- Nie taki

dobry jak twój – odpowiedziała chłodno dziewczyna z zadowoleniem

zauważając lekki rumieniec na policzkach chłopaka.
- Być może... Tylko

chętnie bym sobie popatrzył jak bijesz kogoś innego.
- Może za bardzo

się nim brzydzę , żeby go uderzyć... a poza tym ostatnio Ron zrobił się

okropny i to, że zachowuje się w taki a nie w inny sposób wobec mnie jest

tylko następstwem ogólnych zmian na gorsze. Dlatego nie mogę ani mieć o to

do ciebie żalu, ani cię obwiniać. – Hermiona była zaskoczona swoimi

słowami, chociaż, nawet nie w połowie tak bardzo jak zaskoczony był Draco


- Mimo wszystko . Przykro mi. Nie jestem taki całkowicie bezduszny.


- On jak zwykle kłamie – Lilien wychyliła się zza pleców

przyjaciela. – Nie wierz w ani jedno jego słowo.
- Długo tak za

mną stoisz? – zapytał zimno.
- A co ci do tego?
- Możesz

mnie nie śledzić?
- Ale ja lubię to robić, kochanie. Nie ufaj mu ,

Hermiona.- Jej uśmiech był zimny i złośliwy, i Gryfonka odwzajemniła się jej

równie paskudnym wyrazem twarzy.
- Czemu mi to robisz, co?
- Bo

mi to sprawia przyjemność – Lilien uroczo zmrużyła oczy i wzruszyła

ramionami.
- Idę do Hogsmeade z Harrym, idziecie z nami?
- Nie,

dzięki – odrzekła Hermiona.
- Z Potterem? Dobre sobie... –

Malfoy się skrzywił
- O ile pamiętam obiecałeś mu wódkę – Lilien

uśmiechnęła się szelmowska.
- Innym razem. Nie zamierzam łazić z

Potterem po Hogsmeade... Poza tym mam do napisania to nieszczęsne zaległe

wypracowanie dla de Lincourt
- No i dobrze, i tak chcieliśmy iść sami,

spytałam tylko dla uprzejmości – Lilien się wyszczerzyła. –

Nara!
- Przyjdzie, wbije człowiekowi szpilę i pójdzie. Cudowna

przyjaciółka. – Mimo chłodu, w głosie Draco dało się wyczuć nutę

subtelnej czułości.
- Pewnie, ty za to , Malfoy, jesteś chodzącą

niewinnością – zakpiła Hermiona.
- Nie prowokuj mnie...
-

Czym ja cię prowokuje, co? – Zirytowała się dziewczyna – jesteś

dla mnie złośliwy. Nie mogę się odgryźć?
- Nie – spokojnie

odrzekł chłopak.
- Dlaczego? Podaj mi jakiś dobry powód.
- Bo to

ja u ciebie mam jeszcze dwa życzenia, a nie ty u mnie. – Odpowiedział

zimno.
- Wiesz, co? – Hermiona naprawdę się zirytowała. –

PIEPRZĘ te twoje życzenia i ciebie też. Idź się udław. – Przez dłuższą

chwilę Draco patrzył na nią szczerze zdziwiony i powstrzymywał śmiech.

/>Była tak uroczo komiczna w swojej bezsilnej złości, że zaczynał jej

współczuć. Co by nie zrobiła, albo nie powiedziała, z góry była na straconej

pozycji.
„Kurwa – wesoło pomyślała sama zainteresowana

– PRZERĄBANE. Kur*wa, świetnie” – Hermiona wyglądała na

lekko podłamaną.
Draco nie wytrzymał i się wyszczerzył
-

Pieprzysz mnie? Wiesz, to interesujące... No to gdzie, jak i kiedy?

Dostosuje się do wszelkich propozycji.
„Zaraz się popłacze, albo

wybuchnie” – Pomyślał ślizgon, ale nie zamierzał odpuścić.

Ślicznie się rumieniła.
Hermiona spuściła wzrok i nic nie powiedziała.


- Ciebie, Granger, trzeba trzymać krótko. Nie można ci popuścić, bo

się zapominasz. – Draco starał się być zimny i opanowany, co mu

doskonale wychodziło. - A może to i lepiej, że się ZAPOMINASZ? – Z

każdym jego słowem, Hermiona traciła nadzieję na tzw. „lepsze

jutro”
- Muszę naprawdę mocno przemyśleć to co powiedziałaś.

Jestem pod wrażeniem. Nara, Granger – I oddalił się dostojnym krokiem

z miejsca „zbrodni”.
„Teraz, to się dopiero

wkopałam” – optymistycznie pomyślała Hermiona.
Byłaby

jeszcze bardziej załamana, gdyby widziała szeroki i bezczelny uśmiech na

twarzy odchodzącego Ślizgona.

******
Gdy Harry wymykał się

z prywatnych komnat Snape’a, Lilien zaspana, klnąc sprzątnęła

kieliszki i zakorkowała resztę wina.
„Może nie zwietrzało”

– pomyślała, poczym wróciła, szeroko ziewając, do łóżeczka.


/>Teraz szła sobie szczęśliwa ulicami Hogsmeade, trzymając a Harry trzymał

ja pod rękę. Harry był nie mniej szczęśliwy. Mało tego. Szczerzył się do

wszystkich przechodniów, jakby chciał zakomunikować: „Zobaczcie jaką

mam fantastyczną dziewczynę!”
Wyglądali razem naprawdę

ładnie, więc ludzie się za nimi oglądali.

W Trzech Miotłach

właściwie nie rozmawiali. Co najwyżej mówili sobie jakieś czułości i

wymieniali buziaki.
- No to Draco pokazał wczoraj klasę –

powiedziała Lilien po wyjściu z knajpy. – Pokazowo strzelił z liścia

Ronaldowi. Gdyby nie on, ja bym to zrobiła.
- Albo ja, Chyba i tak mu

kiedyś przyłożę... Żebyś wiedziała jak się dziś przy stole popisał.
-

Obejrzałam występ Hermiony, nieźle była wnerwiona, to mi wystarczy.
-

Całkiem dobrze sobie poradziła, myślałem, że będzie gorzej do tego

podchodzić.
- Harry, ty matołku, ona to bar-dzo prze-ży-wa, tylko

stara się tego nie okazywać i nie użalać nad sobą. Jak sobie wyobrażę, że

ktoś kogo uważam za przyjaciela, nazywa mnie dziwką... Uwierz mi, że

ona bardzo cierpi, tylko nie na pokaz.
- Pewnie masz racją. Z Rona

zrobił się straszny faszysta. W Gryffindorze są sami dobrzy a w

Slytherinie sami źli
, to jego dewiza. Uważa, że powinienem cię traktować

jak wroga. Jak jeszcze raz cię nazwie suką to go zabije. Wtedy byłem

zbyt zaskoczony.
- A ja się przyzwyczaiłam.
- CO?! –

Harry był zbulwersowany i miał minę seryjnego mordercy.
- Nie

pierwszy, nie ostatni raz
- Nich ja go dzisiaj lepiej nie spotkam.

/>- To samo rano powiedział mi Draco Lepiej niech mi się Weasley nie

pałęta dzisiaj pod nogami.
... Wies,z co mi powiedział parę dni temu, ten

rudy kretyn? Że jestem fałszywą żmiją, która chce cię zniszczyć.

Dosadnie, nie?
- Jest okropny, Najlepiej na razie go olewać, może mu

przejdzie. Nie wiedziałem, że kiedykolwiek będę wolał towarzystwo Malfoya od

towarzystwa mojego przyjaciela.
- Życie bywa podłe.
- Dobrze, że

mam ciebie.
- Nawzajem- powiedziała i pocałowała go siarczyście w

policzek, a Harry zapłonił się jak różyczka, co dziewczyna skwitowała cichym

chichotem.
- Uwielbiam ten rumieniec - dodała jeszcze gilgocząc go w

bok.

******
„Co mi szkodzi? Mam świeże wiadomości,

napiszę mu te wypracowanie o różnicach między wilkołakami a wampirami. W

końcu to jeden z moich ulubionych tematów.”
Myśląc tak Hemina

zmieniła kierunek i ruszyła do biblioteki.
„Co mi tak zależy,

żeby mu to wypracowanie napisać?” – pomyślała, ale

„olała” głos rozsądku.
„Jestem po prostu

uczynna” – pocieszyła się szybko.
Pisała bardzo szybko.

Malfoy i tak będzie musiał to skopiować własnym charakterem pisma, a ona

nawet śpiesząc się , pisała dosyć wyraźni. Nie zauważyła, kiedy zbliżył się

czas obiadu i spóźniła się dziesięć minut. Jadła mało i w pośpiechu, aby jak

najszybciej powrócić do pisania, chociaż miała już ponad połowę pracy.

/>
Podjadła i zabrała się z nowym entuzjazmem za pisanie.
- Co

koleżanka tak szybko spisuje, co? – jakiś czterdzieści minut później,

przy jej uchu , zabrzmiał drwiący męski głos i zrobiła kleksa.
-

Malfoy, zajmij się sobą!.
- Jestem po prostu ciekawy.
-

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – dziewczyna zasłoniła

pergaminy i popatrzyła na niego wyniośle.
- Do innych rozkoszy też

– odpowiedział Draco z lubieżnym uśmiechem, a Hermiona spiekła raka


- Dobra idę, zając się sobą, jak radzisz. Miłego pisania, cokolwiek to

jest i częściej się rumień, lecę na to. – Puścił jej oko i zniknął

między książkami. Po paru minutach pojawił się przy pobliskim stoliku,

gwiżdżąc coś cicho.
„Bardzo dobrze i sam się rumień częściej,

pacanie” – pomyślała Hermiona.
Godzinę później wręczyła

zdziwionemu chłopakowi prawie trzy rolki drobno zapisanego pergaminu, mówiąc

„powodzenia” i szybko wyszła. Było ciepło, więc się trochę

spociła i postanowiła zrobić sobie dodatkowy prysznic, oraz się przebrać w

coś lżejszego. Nie miała pojęcia, że uśmiecha się sama do siebie idąc

korytarzem.

Draco omal nie połknął własnego języka kiedy

zobaczył, co dostał od Hermiony.
„Ja ją po prostu ozłocę –

pomyślał. – Jak ją spotkam to pocałuję ja na środku korytarza. Jeszcze

trochę i polubię Granger... A w ogóle, to dlaczego ona to zrobiła?!

Dziwne...” – Z takimi myślami wstał od stołu i poszedł do siebie

przepisać wypracowanie ze szczerym postanowieniem porozmawiania z Hermioną.

Powinien zdążyć przed kolacją.

******
Od pamiętnej rozmowy

z Severusem Arabell chodziła jak tąpnięta. Tak do końca sama nie była pewna

czego chce. Trochę żałowała, że nie zaciągnął jej do łóżka.
Ech...

życie potrafi być zagmatwane. Naprawdę CHCIAŁA się z nim przespać. Coraz

bardziej tego pragnęła, i chociaż nie wiedziała, jak to wygląda z jego

strony, podejrzewała, że nie miałby nic przeciwko temu i może jedynie

krępuje się trochę poderwać ją tak bezpośrednio.
„Cholera,

cholera, cholera...”
- Sprawdzasz wypracowania? – Chłodny,

męski głos wyrwał ją z tych optymistycznych rozmyślań w niemal pustym pokoju

nauczycielskim, nie licząc Hooch i McGonagall omawiających coś cichymi

głosami parę metrów dalej.
- Och, tak, Severusie – uśmiechnęła

się blado. Był ubrany w czarną, obcisłą bluzkę z długim rękawem i oczywiście

czarne spodnie.
„Czemu on nigdy nie nosi krótkich rękawów? Dziś

jest ciepło” – pomyślała z zastanowieniem. Sama miała zwykłe,

granatowe dżinsy i biały podkoszulek (oczywiście jak zwykle obcisłe).

/>- Który rok?
-Siódmy, oddaje im w poniedziałek.
- Pomóc ci?


- Tak, poproszę.. Ale ty...
- Ja już skończyłem sprawdzać

wszystkie na jutro i wtorek, mogę ci pomóc.
- Dziękuję.
- Nie ma

sprawy, Arabell.
Przez kilka minut siedzieli w milczeniu. Severusowi

trafiło się wypracowanie Pottera i na jego nieszczęście było dobre. Musiał

mu postawić P. Nagle de Lincourt nie wytrzymała.
- Bardzo się

wygłupiłam wtedy wieczorem?
- Słucham? – W pierwszej chwili był

zaskoczony, ale szybko skojarzył o co jej chodzi i popatrzył na nią

wyrozumiale.
- No co ty? JA wiecznie zachowuję się okropnie i żyję, a

ty nic złego nie zrobiłaś. Nie myśl o tym To wino było dosyć mocne, nawet

Lilien potrafi się nim wstawić... Nie patrz tak, ona ma łeb ze stali,

zupełnie jak ja, może nawet jest lepsza w tym sporcie.
- To nie sport

– powiedziała Arabell.
- A jakie rozrywki zaliczasz do sportu?

– spytał i nagle zdał sobie sprawę z podtekstu zawartego w tym

pytaniu.
„Cholera” – pomyślał – „Nie

chciałem...”
- Takie które z zasady zaliczają się do

sportu
, np. Quiddich – odpowiedziała ku jego uldze spokojnie,

chociaż dobitnie. - A ty?
- Mmm...tak samo. Biegam codziennie o

szóstej rano... z Lilien.
- Naprawdę? – Zdziwiła się – ja

też, ale o piątej.- Uśmiechnęła się triumfalnie.
- Aha.. Dziś nie

biegaliśmy. Lilien chciała spać, ja zresztą też, bo byłem zmęczony.

/>„Masło maślane – pomyślał – Pieprzę trzy po trzy.”


- Mi też się czasami zdarzy dzień leniwca. To norma.
- Ale u

Lilien to nie norma. Co prawda, wczoraj wypiła sama pół litra wina, ale

nigdy wcześniej coś takiego nie stanowiło problemu.
- Może była

wyczerpana psychicznie, bądź fizycznie. Może po prostu ma stresy.
-

Owszem ma stresy, a jej największym stresem jestem JA. – Jego głos był

naładowany bólem I niepewnością. – Przepraszam za te zwierzenia.

/>- Nie szkodzi, jak chcesz o tym pogadać, proszę bardzo.
- A wiesz

– Severus miał zakłopotaną minę. –Tak szczerze, to chyba rozmowa

dobrze mi zrobi.
- Wal.
I Sev opowiedział Arabell o tym, że jego

córka spotyka się z Potterem. I jak on ma ochotę”z przeproszeniem

przypierdolić temu pseudobohaterowi”, ale tak kocha córkę i takie ma

zaufanie do jej wyborów, że nie może tego zrobić.
Arabell okazała się

bardzo taktowną osobą.
- Posłuchaj – powiedziała – sam

mówisz, że ona jest mądrą dziewczyną i nie zainteresowałaby się jakiś

chłopakiem, który jest płytki i nic sobą nie reprezentuje. Myślę, że nie

powinieneś się wtrącać, a nawet okazać pełne ciepła, nienatarczywe

zainteresowanie. – Severus zaczął słuchać kobiety ze szczerym

zaciekawieniem. - Zobaczysz, że wtedy ona zacznie ci okazywać większe

zaufanie, a ty ją lepiej będziesz rozumiał. Tylko nie możesz naciskać i

musisz być delikatny i wyrozumiały. Żadnych aluzji, podtekstów i jawnych

złośliwości, to ją tylko zrazi i zrani. Jestem kobietą, Severusie. Nie

wciskam ci kitów, ale samą prawdę. Jak się mnie posłuchasz, to Lilien nie

tylko ci zaufa, ale będzie do ciebie przychodzić po rady...
- Ale ja

to wiem. Teoretycznie przynajmniej, tylko jak pomyślę...
- Severusie

– jej głos zabrzmiał ostrzej – jeżeli masz jakieś osobiste, bądź

przedawnione urazy do Pottera, to musisz sam sobie z nimi poradzić. Może

powinieneś z nim porozmawiać.
- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz

– Snape wyglądał na zszokowanego. – Absolutnie nie zamierzam z

nim rozmawiać na takie tematy! – Mężczyzna poczuł że go poniosło i

się zamknął.
- To oznacza, że cokolwiek masz do niego, bądź do jego

przodków będzie się tak ciągnęło za tobą ciągnęło... i może doprowadzić do

tragedii.- Arabell westchnęła. - Mam pomysł. Porozmawiaj z nim o Lilien.

Krótko, na temat i po męsku.
- Agrhh..
- Co to za odgłosy? Dobra

ja z nim pogadam o Lilien, zgoda?
- Zgoda – Severus się zdziwił.

– Tylko nie chciałbym cię wykorzystywać do...
- Nie szkodzi,

chętnie z nim porozmawiam. Jest nieco inny niż mi się na początku wydawało.

Wygląda na inteligentnego chłopaka.
- Inaczej ta moja cholera by się

nim nie zainteresowała, nawet gdyby był piękny jak sam Apollo i spał na

galeonach.
- Sam sobie odpowiadasz na własne obawy...
- Wiem,

wiem. Masz rację. – Był uroczo zakłopotany.
McGonagall i Hooch

opuściły kilka chwil wcześniej pomieszczenie i teraz byli sami. W milczeniu

ułożyli sprawdzone wypracowania z Obrony i Severus odważył się na chwilę

szczerości.
- Jesteś piękną kobietą, wiesz?
„Cholera, co

ja mówię?!” – Pomyślał od razu.
- Eee.. –

Zabłysnęła kobieta iście potterowską inteligencją. – Dziękuję za

komplement, Severusie – zarumieniła się przy tych słowach
- Nie

ma za co – on zarumienił się jeszcze mocniej.
- Pójdę już do

siebie – kobieta wstała, z zakłopotaniem przeczesując palcami

rozpuszczone włosy. Ten uroczy gest „dobił” Severusa.
-

Poczekaj – powiedział i gdy zatrzymała się z niepewną miną w drzwiach,

podszedł do niej i namiętnie ją pocałował...

Arabell zakręciło

się lekko w głowie, gdy mężczyzna mocno ją objął i wsunął język do jej ust.

Przez chwilę stała zupełnie sztywna, ale bardzo szybko zaczęła odwzajemniać

jego erotyczne zapędy. Nagle przestraszyła się tego co poczuła i jak mocno

zareagowało na zwykły pocałunek jej ciało. Odepchnęła Severusa od siebie i

się odsunęła. Mężczyzna był zdezorientowany, gdyż odpowiedziała większą

namiętnością niż on, by po chwili przerwać ten cudowny stan uniesienia.

/>„Nigdy nie zrozumiem kobiet”- pomyślał niechętnie. Nie chciał,

żeby ten pocałunek się kończył, chociaż czuł, że zareagował zbyt pochopnie i

może nawet natarczywie.
- Ja przepraszam – zaczęła Arabell

– przykro mi, ale nie mogę...
„Owszem możesz, tylko się

boisz” – odezwał się głos rozsądku w jej głowie. –

„Ciekawe czego, w końcu jesteś dorosła. Może własnych, gwałtownych

reakcji, co?”
- Nie, to ja przepraszam – powiedział bardzo

niechętnie, lekko skruszony mistrz eliksirów. – Nie powinienem tak się

rzucać na ciebie.... naprawdę sorry. - Czuł zarazem złość, zmieszanie i

niepewność. Teraz, kiedy jasne było, że ona też ma na ochotę na coś więcej

niż stosunki czysto koleżeńskie, wcale nie czuł się pewniej. Widać było, że

Arabell ma za sobą złe wspomnienia, zresztą sama mu o nich opowiedziała, ale

tylko o części, Severus był o tym przekonany.
Nie wiedział biedak, jak

ma się zachować. Wiedział tylko, że powinien dać jej czas, a na to nie miał

wcale ochoty, w końcu ile do cholery jasnej można czekać? Zwłaszcza teraz,

kiedy ją pocałował i wiedział, że byłoby mu z nią wspaniale.
- Och,

nie przepraszaj, Severusie... To ja jestem jakaś dziwna, sama nie wiem czego

chcę... Ja już pójdę, przykro mi – powiedziała zażenowana i uciekła

zostawiając go z tysiącem rozterek na głowie.
Czuła się podle.

/>„Ale musi być na mnie wściekły” – myślała w drodze do

swoich prywatnych kwater. Pocałunek, chociaż krótki, był wspaniały i

zapowiadał się jak wstęp do nieziemskich rozkoszy. Pozostawił w niej

poczucie pustki i niespełnienia... albo coś z tym zrobi, albo czeka ją

bezsenna noc
Severus jednak nie był wściekły. Czuł jedynie lekką

złość. A przede wszystkim był zdezorientowany i zakłopotany.


/>******
Harry i Lilien długo spacerowali po Hogsmeade i obiad zjedli

w jednej z knajp, a do Zamku wrócili zaledwie pół godziny przed kolacją.

/>- Cze, Draco! – Lilien wparowała bez pardonu do jego

dormitorium.
- Kobieto – powiedział unosząc głowę znad pergaminu

i udając śmiertelną powagę – a gdybym robił sobie dobrze, albo kochał

się z kobietą? Pukaj...
- Gdyby tak było – uśmiechnęła się

szelmowsko – drzwi miałbyś zamknięte... A właśnie, jak tam życie

erotyczne boskiego Malfoya Juniora. Pamiętasz jeszcze jak to się robi?

/>- Odwal się – odrzekł kwaśno. – A co?!
- Ja już

jestem po...– Wyszczerzyła się rozkosznie.
- O żesz! Jak

było?!– Zapytał z uśmiechem. - Opowiadaj! – Sprzątnął

pergaminy. Dokończy po kolacji..
- Super – dziewczyna usiadła na

łóżku i Draco zajął miejsce obok niej. Objęła go i się przytuliła. – I

wiem więcej do ciebie na temat miłości francuskiej, kochanie –

powiedziała mrużąc oczy jak kociak.
Draco pogłaskał ją po głowie.

/>- Czyżby? – spytał unosząc brew. Miał dosyć przy tym tajemniczą

minę.
- No wiem, jak to jest, kiedy ktoś cię tam całuje... –

zachichota i się zarumieniła, a potem zrobiła urażoną minę.
- Co jest?

– Zapytał zaciekawiony jej zmianą nastroju.
- Bo ten cholerny

Potter nie pozwolił mi się odwzajemnić.
Draco zachichotał i zgiął się

wpół.
- Cała ty! Jesteś KOBIETĄ, kochanie, to naturalne, że wolał

dawać niż brać, znaczy wszystko z nim w porządku i go rozumiem.... Aha!

Przyszłaś sprawdzić ze mną jak to jest w drugą stronę? No, mała, nie krępuj

się.
Draco zaczął udawać, że rozpina czarne dżinsy a Lilien

zarechotała opętańczo.
- Może lepiej wykorzystaj swoje życzenia wobec

Granger. Myślę, że Harry byłby zazdrosny. – Powiedziała zalotnie .

/>- Mówisz?- Draco uniósł brew.
- Hej! – dziewczyna

przestała rechotać – tylko nie weź tego na poważnie... Chyba bym cię

zabiła.
- Za kogo ty mnie masz, Snape?- żachnął się.
- Za

Malfoya.
- Szanujmy się – warknął, patrząc na nią „spod

byka”.
- Przecież wiem, że aż takim dupkiem nie jesteś. A ile

jeszcze życzeń masz?
- Dwa.
- Każ jej umyć sobie plecy.

/>Draco rozjaśnił się jak słońce.
- Jak Boga kocham, jesteś

genialna! – ucałował ją w policzek.
- Nie mów, że to

zrobisz... To był żart... - oczy panny Snape zrobiły się okrągłe.
-

Owszem.
- Kretyn! – rzuciła Lilien, a potem zaczęła się

śmiać. - Tylko nie mów jej, że ja ci podsunęłam ten pomysł... Zabije mnie.


- Nie powiem...
Rozległo się niepewne pukanie i Draco podszedł

do drzwi – w końcu kwatera była dźwiękoszczelna.
Chłopak

otworzył na oścież, wyszczerzył się i rzekł zanim sprawdził, kto stoi w

wejściu.
- Proszę... nie wchodzić – i z łoskotem zamknął drzwi z

powrotem. Lilien spadła ze śmiechu z łóżka. Draco otworzył drzwi ponownie i

gestem zaprosił gości do środka. Harry i Hermiona weszli niepewnie do

dormitorium Ślizgona.
- Bardzo śmieszne, Malfoy – powiedział

Potter.
- Mi się podobało- Lilien zbierała swoje zwłoki z podłogi.-

Przyciągnąłeś Hermionę?
- Tak. Wyglądała na nieszczęśliwą i samotną,

więc wziąłem ją na spacer po Zamku. Pancy powiedziała gdzie cię znajdziemy.


Gryfonka miała naprawdę skwaszoną minę.
- Jesteś

niedopieszczona? – spytała Lilien. – Ja cie przytulę.
Bez

uprzedzenia zarzuciła jej ręce na szyją i zgniotła ją w uścisku.
- Ała

– powiedziała po prostu Hermiona, ale uśmiechnęła się i odwzajemniła

uścisk.- Mam doła. Ron powiedział, żebym spadała do Slytherinu, i że działam

mu na nerwy. Mam dosyć.
- Możesz mieszkać ze mną – z poważną

miną stwierdził Draco.
- Jasne, Malfoy! Nie mam ochoty na

niewybredne żarty.
- To była tylko koleżeńska propozycja.
- Od

kiedy to jesteś moim kolegą? – Odcięła się z wrednym uśmiechem.

/>- O! Widzę, że szybko się uczysz. Jestem pod wrażeniem. Poprawić ci

humor?
- Nie, dziękuję.
- Przestańcie, zanim poleje się

krew! – Lilien czuła się świetnie i nie chciała sobie psuć niczym

nastroju. – Idziemy na kolację?
- Ja nie jestem głodna, a poza

tym jak pomyślę, że spotkam w Wielkiej Sali Rona... – Hermiona

skrzywiła się z obrzydzeniem
- Biedactwo – Draco uśmiechnął się

zalotnie. – Chcę z tobą pogadać, a wy wynocha!
- Nie możemy

zostać?- Lilien zatrzepotała zalotnie rzęsami.
- Spadaj Lil . Idź na

kolacją, ja też zaraz przyjdę.
Harry wyszczerzył się do przyjaciółki.


- Powodzenia.
- Strzelić cię, Harry? – Spytała zimno.

/>- Dobra, dobra, wychodzimy. A tobie radzę strzelić w końcu Rona –

powiedział trochę urażony Harry.
- To samo jej mówiłem, ale ona woli

bić niewinnych – powiedział Draco, a spojrzenie Lilien, mówiło

mu wszystko na temat tego, co ona myśli o jego niewinności i lekko się

zirytował.
- WON! – Krzyknął udając świętą złość.


/>- Siadaj kobieto. Chcesz piwa?
- Poproszę – powiedziała

niepewnie, siadając na łóżku, które było bliżej od krzeseł i dalej od

stojącego na środku sporej kwatery, Malfoya.
Draco wyjął z barku dwie

puszki Heinekena , usiadł obok niej i podał jej jedną.
- No proszę,

schłodzone – powiedziała. – Nie za dobrze ci tu? – spytała

z przekąsem.
- W sam raz. Już ci mówiłem, że jestem snobem.
-

Tego, akurat, nie musiałeś wyjaśniać. Ale jestem pod wrażeniem pana

samokrytyki, panie Malfoy, chociaż nie jestem pewna czy to samokrytyka czy

szpan? – Uśmiechnęła się chłodno.
- Daruj sobie.
- O co ci

znowu chodzi?
- O to wypracowanie. Czy to koleżeńska przysługa?

/>Hermiona lekko się zarumieniła. Właśnie tego pytania się spodziewała.

Tylko jak ona ma mu wyjaśnić dlaczego zdecydowała się pomóc?. Nie chciała,

żeby pomyślał, że się nad nim lituje, ani broń Boże, że jej na nim w

jakikolwiek sposób zależy.
„Bo to przecież nieprawda”

– przekonywała samą siebie.
- No słucham? – Spytał patrząc

na nią ciekawie.
- Okey, powiem ci. Czułam się podle po tym co sobie,

pomyślałam na twój temat. Nie miałam pojęcie o tym co się dzieje z twoją

mamą i co musisz przeżywać...
- A co takiego strasznego sobie o mnie

pomyślałaś, co? – Spytał z lekką drwiną, popijając piwo z puszki.

/>- Chyba nie chcesz wiedzieć. To naprawdę nie było miłe. Wiesz, byłam

zadowolona, że de Lincourt tak cię potraktowała, ale później mi przeszło

Czułam się trochę winna, dlatego napisałam dla ciebie to wypracowanie

– Hermiona wzruszyła ramionami.
„Jestem naiwną

kretynką” – pomyślała optymistycznie i wypiła duszkiem połowę

swojego trunku.
Draco popatrzył na nią przenikliwie. Zupełnie nie

wiedział, co ma o tej dziewczynie sądzić. Uderzyła go silnie myśl, że nie

wie o niej kompletnie nic i nie ma pojęcia jaka Hermiona Granger

rzeczywiście jest. Uzmysłowił sobie w całej okazałości, że miał pewne,

prawie całkowicie nierealne wyobrażenia o niej i o Potterze.

/>„Szlama...” – Pomyślał nagle i to określenie wzbudziło w

nim jak zwykle odrazę, ale tym razem innego rodzaju niż zazwyczaj. Otrząsnął

się szybko z nieprzyjemnych rozważań.
Pod wpływem nagłego impulsu,

objął ją i pocałował w policzek.
Wzdrygnęła się lekko i zamrugała ze

zdziwienia oczami.
- Co z tobą? - zapytała nieufnie
- Dziękuje

– powiedział i wzruszył ramionami.
Popatrzyła na niego jak na

kosmitę, co trochę go rozbawiło..
- Nie ma za co – wymamrotała,

czerwieniąc się lekko i szybko dopiła resztę piwa.
- O, widzę, że

koleżanka lubi sobie wypić.
- Zależy kiedy – odcięła się.

/>Draco uśmiechnął się szeroko.
- Mam kolejne życzenie –

wypalił.
- O nie! – Wyrwało się jej.
- Wyluzuj, to coś

o czym zawsze marzyłaś. – Nie mógł sobie odmówić tej odrobiny

sarkazmu, a po jej minie odgadł iż dziewczyna przypuszcza, że skoro tak

mówi, to na pewno nie jest to, o czym ona marzy.
- Wal –

powiedziała takim tonem, jakby mówiła „dobij”, co go po troszkę

rozczuliło, ale wprawiło też w świetny humor.
Powoli dopił piwo

delektując się jej postępującym załamaniem nerwowym.
Zgniótł z

zamyślonym wyrazem twarzy pustą puszkę.
- Otóż – zaczął cedząc

każde słowo – mam życzenie, żebyś przyszła do mnie pół godziny po

kolacji, i mi... umyła plecy pod prysznicem – popatrzył na nią tłumiąc

wzbierającą w nim wesołość
- Kurwa...
- Gdzie? – Draco

teatralnie się rozejrzał. – Ja tu niegdzie Weasleya nie widzę.
-

To nie jest, kurwa, zabawne, Malfoy.
- Owszem jest, Granger.
-

Chryste – Hermiona ukryła twarz w dłoniach.
- Nie mów tak do

mnie, bo się zarumienię.
- O mój Boże... – Ciągnęła niezrażona


- Jeszcze lepiej.
- Przestań. Daj mi lepiej piwa... Albo czegoś

mocniejszego.
- Jesteś absolutnie pewna?
- Tak.
- Brandy z

lodem? - Zapytał kurtuazyjnie.
- Tak, dziękuję. Zmień to chore

życzenie. Błagam.- Jej głos pobrzmiewał głuchą rozpaczą.
- Uważasz, że

ono jest chore? – Spytał nalewając do dwóch szklanek porządną ilość

Brandy i wyczarował lód.
- Trochę tak.
- Wiesz, Granger, mogę

być tak miły i zmienić je na naprawdę chore, chcesz?
- Nie, dziękuję.

Postoję.
- Proszę – podał jej szklankę z alkoholem. Wypiła

duszkiem
- Jeszcze – powiedziała.
Dracona zatkało.
-

Granger, masz niezły spust. Wiesz co, ja nie chcę, żebyś zarzygała mi

pościel, albo coś w tym stylu...
- Nie obawiaj się. Nalej mi

jeszcze... ładnie proszę.
- Wedle prośby, ale więcej nie dostaniesz.

Nie mam zamiaru cię spić.
Podał jej kolejnego drinka i tym razem

Hermiona upiła tylko mały łyk.
- Dlaczego? - spytała
- Co,

dlaczego?
- Dlaczego chcesz, żebym ci umyła plecy? To bez sensu.

/>- A czy wszystko musi mieć sens i być logiczne? Ja tak nie uważam.

Nienawidzę być poprawny i grzeczny.
- Ale DLACZEGO? – Nie dawała

za wygraną.
- Tak po prostu. Bo tak chcę i mam taką możliwość. Dla

mnie to wystarczające wytłumaczenie.
- Ale ja nie chcę –

szepnęła.
- Ale musisz... – Draco wzruszył obojętnie ramionami.


- Tchórz – Dodał po chwili i popatrzył na nią wyzywająco.

/>- Wcale nie – zaperzyła się. – Przyjdę, pacanie jeden i ci

umyję te zawszone plecy!
- Maniery, Granger. – Draco uniósł

znacząco brew. Dziewczyna dopiła jednym haustem alkohol i bez słowa wyszła.


„O żesz w pizdu” – pomyślała idąc na kolację.

/>
*****
Arabell de Lincourt snuła się po zamku jak cień, aż do

pory kolacji. Po kolacji nie wytrzymała i poszła do Severusa, który w

Wielkiej Sali się nie pojawił.
Zapukała i weszła. Mistrz eliksirów

stał w samym szlafroku z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Szlafrok był

czarny a ręcznik zielony.
- Och, przepraszam – powiedziała i

chciała zawrócić.
- Nie szkodzi, wejdź.
Niepewnie wsunęła się do

środka i zamknęła drzwi.
- Usiądź – kobieta usadowiła się za

okrągłym stolikiem, a Severus usiadł naprzeciwko niej i popatrzył na nią

pytająco.
- Szedłeś się myć ?- Zapytała, myśląc przy tym „jestem

beznadziejna.”
- Owszem.- Odrzekł lakonicznie.
-

Przeszkadzam ci?
- Absolutnie nie.
- Ja chyba też powinnam iść

pod prysznic – powiedziała całkiem bez sensu.
- Chcesz się

wykąpać razem ze mną? Wanna jest duża. – Severus zdobył się na mały

żart. Uśmiechnęła się blado
- Nie wiem, czy to wypada. –

Odwzajemniła mu się z humorem i na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.


- A czy to ważne? – Zapytał nagle całkiem poważnie.- Czy zawsze

trzeba robić to co wypada?
- Sama nie wiem... Chciałam się

przeprosić za to moje niezdecydowanie. To wszystko jest dla mnie trochę

zagmatwane...
- Rozumiem – przerwał jej. Zastanawiał się mocno

nad całą zaistniałą sytuacją i doszedł do wniosku, że jeżeli ona potrzebuje

czasu, to czemu jej go nie dać? Czy gdzieś mu się spieszyło? Co prawda nie

cierpiał być cierpliwy, ale to nie oznaczało, że nie potrafił taki być.

/>- Poczekam – dodał łagodnie. – Nie chciałem się narzucać po

prostu mnie napadło i teraz mi trochę głupio, Arabell.
Popatrzyła na

niego ciekawie. Jego wzrok był niemal ciepły, tak inny od zwykłego chłodu i

obojętności, i kobieta odważyła się na odrobinę większą szczerość.
-

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie wiem, czy chcę czekać, po

prostu nie wiem absolutnie nic... Ja się trochę boję, Severusie. A nawet

bardzo. Boję się komukolwiek zaufać. – Zdziwiła się bezpretensjonalną

szczerością w swoim głosie.
- W porządku. Nie zamierzam cię

skrzywdzić, Arabell –powiedział nad wyraz cicho i łagodnie, i naprawdę

tak myślał i tak czuł.
Spojrzała na niego spod spuszczonych lekko

powiek i dostrzegła w jego oczach nie tylko pożądanie, ale też troskę i

czułość, któreych tak bardzo potrzebowała.
- Naprawdę mnie chcesz?

– Zapytała niepewnie. – Przepraszam... – dodała słysząc

własne, niedwuznaczne słowa.
Severus wstał i podszedł do kobiety.

Pochylił się i pocałował ją w usta. Tym to razem zrobił to bardzo delikatnie

i sam zdziwił się, że potrafi być taki czuły i łagodny. Odwzajemniła mu

pocałunek, bez żadnego oporu. Ukląkł na podłodze i przyciągnął jej twarz ku

sobie. Arabell zanurzyła palce w jego miękkich włosach i poddała się

pieszczocie jego warg i błądzących po jej ciele silnych, ciepłych i nad

wyraz delikatnych dłoni.
Przesunął językiem po jej podniebieniu, a ona

odwzajemniła się tym samym. Zaczął pieścić palcami jej twardniejące pod

podkoszulkiem sutki i kobieta westchnęła cicho z rosnącej rozkoszy.

/>
Mężczyzna wstał, wziął Arabell na ręce i zaniósł do sypialni.

Położył ją delikatnie na łóżku, usiadł obok i niespiesznie ściągnął z niej

biały podkoszulek.
Popatrzył na nią tak jakby się chciał zapytać, czy

na pewno tego chce, a kobieta w odpowiedzi na jego spojrzenie wyciągnęła

dłoń i rozwiązała pasek czarnego szlafroka.
Severus uśmiechnął się do

niej, i miał nadzieję, że jest to ciepły uśmiech, chociaż nie był pewien, bo

ta mina nie była jego mocną stroną, mimo że Lilien bardzo starała się

pracować nad uśmiechami. Powoli rozpiął spodnie Arabell a ona uniosła biodra

aby ułatwić mu zdjęcie zbędnej garderoby. Później zsunął jej majtki. Robił

to bardzo powoli, pieszcząc palcami biodra, uda i łydki kobiety, która

przymknęła oczy i cichutko westchnęła, gdy przesunął opuszkami wzdłuż

zagłębienia pod kolanem.
W ogóle nie odczuwał potrzeby pośpiechu,

chociaż wcześniej wydawało mu się, iż nie byłby w stanie zapanować nad sobą

i by się na nią rzucił.
Miała cudowne, jędrne i wysportowane ciało,

niemal jak nastolatka i patrzył na nią z nieskrywanym zachwytem.
-

Jesteś piękna – powiedział nachylając się nad nią.
Całował jej

nabrzmiałe sutki a Arabell cicho jęczała, gdy to robił.
Severus zdjął

szlafrok, który teraz jedynie mu przeszkadzał i go wkurzał.
Kobieta

popatrzyła bez skrępowania na jego ciało. Była silnie pobudzona, a wszystko

co robił z nią ten tajemniczy mężczyzna, nasączone było tak ogromną ilością

czułości i zmysłowości, że przestała odczuwać prawie całkowicie naturalne

zawstydzenie, tak charakterystyczne dla pierwszego zbliżenia seksualnego z

kimś nowym. Nie bała się też, że sprawi jej ból, albo jakąś przykrość.

Pieszczoty Severusa odznaczały się pewnością i spokojem świadczącym o dużym

doświadczeniu na polu erotycznych zmagań.
Jego skóra była bardzo

jasna, ciało szczupłe i lekko umięśnione. Brzuch miał płaski, a nogi ku jej

zaskoczeniu, zgrabne. Był bardzo podniecony i Arabell pomyślała, nie bez

lekkiego zażenowania, że mistrz eliksirów jest chojnie obdarzony przez

naturę.

Severus położył się obok niej i pocałował jej wargi a

ona przyciągnęła go ku sobie, zachęcając do śmielszych działań. Jego dłoń

zsunęła się powoli w dół ciała kobiety, wywołując w niej falę rozkoszy.

Pieścił od wewnątrz uda Arabell, na co zareagowała cichym jękiem. Całował

jej szyję i piersi. Wsunął dłoń między nogi kobiety i poczuł, że jest nie

tylko wilgotna, ale niemal mokra. Jęknęła głośno w odpowiedzi.

/>Środkowy palec Severusa ślizgnął się do jej wnętrza a ona wygięła ciało w

łuk i wyszeptała ochryple jego imię.
Pieścił ją przez chwilę całując

ramiona kochanki, aż Arabell zaczęła błagać go, żeby ją posiadł.

/>Krzyknęła z rozkoszy gdy w nią wszedł. Objęła nogami biodra mężczyzny,

prosząc żeby nie przestawał i zacisnęła dłonie na jego ramionach

/>Severus wyszeptał jej imię i wsunął ręce w miękkie, puszyste i gęste włosy

pani profesor. Kochali się powoli i niemal w zupełnej ciszy, przerywanej

jedynie co jakiś czas jękami i westchnieniami obojga kochanków. Dopiero gdy

byli już bliscy spełnienia, ruchy mężczyzny stały się bardziej gwałtowne a

ich jęki głośniejsze i obydwoje krzyknęli, kiedy osiągnęli wspólny orgazm.



Kilka minut później, Arabell leżała ułożona wygodnie w ramionach

Severusa, który sobie spokojnie palił.
- Już prawie zapomniałem jak to

jest – powiedział cicho.
- Ja naprawdę zapomniałam –

musiała być lepsza. – Daj macha..
Mężczyzna użyczył jej swojego

papierosa i mocno się zaciągnęła.
- Hej, ty smoku! Zostaw trochę.

– Zachichotała w odpowiedzi na jego irytację.
- Naprawdę pięć

lat z nikim nie byłaś, czy tylko wciskałaś mi kit, żebym cię uwiódł? –

zażartował, za co dostał kuksańca w bok.
- Idę się wykąpać. Gdzie

łazienka?
- Drzwi na prawo. – Odrzekł spokojnie.
Kiedy

dotarła do miejsca przeznaczenia, Severus stwierdził, że „co mu tam,

idzie z nią.” Wstał cichutko i poszedł na palcach to łazienki. Arabell

siedziała rozkosznie wyciągnięta w wielkiej wannie i miała zmrużone oczy.


Bardzo powoli wszedł z drugiej strony, woda lekko przestygła, ale

nadal był rozkosznie ciepła. Severus złapał kobietę za stopę i nieustraszona

pani profesor od Obrony krzyknęła cicho ze strachu.
- Co ty

wyrabiasz?! – Burknęła urażona.
- Dobieram się do ciebie

– zażartował.
- Spadaj, wykąpiesz się później
- Nie ma

mowy – Mężczyzna oparł się rękami o brzegi wanny i pocałował Arabell.

Kobieta wsunęła dłonie we włosy mężczyzny i cicho westchnęła. Jego język raz

niespiesznie pieścił podniebienie kobiety, raz zataczał powolne kręgi wokół

jej języka, doprowadzając ją niemal do szaleństwa. Arabell delikatnie

ukąsiła Severusa w górna wargę.
- Ała – zażartował i odwzajemnił

się tym samym.
- Brutal – udała, że czuje się pokrzywdzona.

/>- Nie mogę się tobą nacieszyć - wyszeptał jej do ucha i delikatnie ugryzł

smukłą, kobiecą szyję. Przesunęła dłonią po karku mężczyzny i zaczęła

całować jego ramiona. Jej ręce pieściły zmysłowymi, pociągłymi ruchami plecy

Severusa, który zamruczał jak uszczęśliwiony kot.
Poprosił ją żeby

usiadła na brzegu wanny i kobieta z lekkim zdziwieniem spełniła prośbę

kochanka. Severus powoli i długo całował jej szyję i piersi, lizał

nabrzmiałe sutki, a Arabell jęczała cicho, pieszcząc jego, gęste czarne

włosy. Oparła się plecami o ścianę łazienki i zamknęła oczy z rozkoszy.

Mężczyzna całował je brzuch , pępek, krawędź bioder, wewnętrzną stronę ud...


Krzyknęła, kiedy zaczął pieścić pocałunkami jej wilgotne łono.

Możliwość reakcji kobiety była raczej ograniczona bo Severus przytrzymywał w

żelaznym uścisku jej biodra. Wygięła plecy w łuk i mocno zacisnęła dłonie na

włosach kochanka.
Całował powoli, cierpliwie i z wyczuciem. Wsunął w

nią język, smakują esencję jej kobiecości. Zaszlochała cichutko i

wyszeptała, że dłużej tego nie wytrzyma, co mężczyzna kurtuazyjnie

zignorował i zaczął całować ją z większym zaangażowaniem, aż do cudownego

spełnienia, które przyjęła głośno krzycząc jego imię.
Dopiero wtedy

przyciągnął ją do siebie i wziął ją aby zaspokoić swoje własne pożądanie.

Kobieta objęła kochanka nogami i wtuliła twarz w jego szyję poruszając

gwałtownie biodrami. Severus jęknął głośno i objął silnymi dłońmi jej

ramiona. Teraz to ona była stroną aktywną i radziła sobie doskonale,

doprowadzając go stopniowo na skraj szaleństwa. Objęła go mocno w pasie,

delektując się głośnymi jękami kochanka. Sama też odczuwała rozkosz, chociaż

nie tak silną jak kilka minut wcześniej. Mężczyzna, ku zadowoleniu Arabell

bardzo szybko osiągnął szczyt rozkoszy.
Później jeszcze przez długą

chwilę siedzieli w wypełnionej wodą wannie, mocno do siebie przytuleni,

wsłuchując się we własne, powoli uspokajające się oddechy.


/>******
Hermiona nie mogła nic przełknąć na kolacji, na którą

spóźniła się ponad piętnaście minut.
- Czego chciał? –Zapytał

cicho Harry.
Dziewczyna starała się unikać pogardliwego wzroku Rona.


- Nic takiego. Kolejna fanaberia.
- To znaczy?
- Jak ci

powiem, będziesz się nabijać
- No co ty? Wcale nie – Jego głos

pobrzmiewał ukrytą wesołością, bo Lilien zdążyła go uprzedzić jakie będzie

kolejne życzenie Dracona. Hermiona nie zauważyła tego, bo była pochłonięta

rozpaczliwym szukaniem wyjścia z sytuacji
- Za jakąś godzinę mam iść

do niego i umyć mu plecy pod prysznicem - jej głos był głosem desperatki.

– Perwers...
- To nie jest perwersyjne życzenie, Herm –

powiedział Harry lekko rozbawiony. Lil już zdążyła mu opowiedzieć, co

wymyślił Draco.
- Nie? Nie mam ochoty oglądać nagiego Malfoya pod

prysznicem, ani tym bardziej go dotykać.
Hermiona poczuła się po tych

słowach podle, bo tak naprawdę to nie miał nic przeciwko temu, a to

stanowiło jedynie dodatkową frustrację.
Harry spojrzał na nią

ciekawie. W jej głosie było coś dziwnego.
- Czego ty się obawiasz?

– Spytał nagle.
- Nie obawiam się! – Odwarknęła zbyt

agresywnie, co tylko utwierdziło Harry'ego w przypuszczeniu, że jednak

się obawia.
- Dobra, ale moim zdaniem to nie jest perwersja, zwłaszcza

jak na Malfoya. Lilien mi trochę o nim opowiadała. Nie sądzę, aby mógł cię

skrzywdzić.- Dodał uspakajająco.
„Nie chodzi o

krzywdzenie.” – Pomyślała z roztargnieniem.
- On jest

nieobliczalny – powiedziała z rozpaczą w głosie.
„Boże ,a

jak mi coś odbije? Albo jemu? Albo nam obojgu? Nie...”- Hermiona bała

się tego co może zrobić seksowny blondyn, ale jeszcze bardziej obawiała się

własnego zachowania i własnych reakcji. On zbyt mocno na nią działał i to

było w tym wszystkim najgorsze. Dziewczyna miała ogromną nadzieje, że Draco

nie domyśla się jej moralnych rozterek. Wtedy czułaby się jeszcze gorzej, a

on miałby więcej możliwości do nabijania się z niej. Chociaż jakoś nie

nabijał się z tego jak reagowała w środę w nocy...
- Och, aż tak

nieobliczalny nie jest – Harry przewrócił oczami. – Zjedz coś

Herm bo cię nakarmię.- Zmarszczył brwi widząc jak dziewczyna stuka widelcem

w pusty talerz.
W jego głosie było tyle powagi, że postanowiła się

zmusić do tosta z szynką. Nie był taki zły. W roztargnieniu zaczęła się

zastanawiać jak smakowałyby pocałunki przystojniaka ze Slytherinu, który

zaszczycił ją właśnie długim i rozbawionym spojrzeniem, zupełnie jakby

wiedział co Hermionie chodzi po głowie
„Czemu on nie jest

paskudny jak noc listopadowa? Czemu mi to robi? Czemu zażyczył sobie w środę

żeby... o Jezu... – Jej buzia się zaróżowił przy tej myśli. - I czemu

pocałował mnie w policzek? Czemu, czemu, czemu?!”- Myślało

rozkojarzone orzechowookie dziewczę z Gryffindoru.

******
Kitiara
ŁUP!!!
Hermiona weszła

bez pytania i trzasnęła drzwiami.
- Troszeczkę kultury... –

Draco kończył przepisywanie
- Ups, nie chciałam tak mocno, tylko

mocniej.
Zignorował jej docinek.
- Poczekaj pięć minut, dobrze?


- Nie mogę się doczekać – warknęła.
- Ja myślę... Wiesz

ile kobiet w tym zamku o tym śni i nie tylko o tym... Chcesz, mogę ci

pokazać parę listów, które otrzymuję nawet od czternastolatek... Przy

niektórych sam Casanova by się zarumienił.
- Akurat!
Draco

wstał gwiżdżąc coś cicho.
- Proszę podał jej plik pergaminów.

Najgłupsze i najbardziej wulgarne palę, co nie znaczy, że te są mądre bądź

niewinne.- Na jego twarzy zagościł niemal nieodłączny smirk.
Hermionę

zatkało. Już po pierwszych trzech miała dosyć niewybrednej lektury.

/>„Ciekawe jak wyglądają te, które niszczy” – pomyślała.

Twarz paliła ją niemal żywym ogniem
- No nieźle. Pewnie jesteś z tego

dumny, co?- Nie mogła się powstrzymać od złośliwości.
- No a jakże.

Dumny jak cholera – zadrwił zimno. – Jak dorwę jakąś małolatę na

gorącym uczynku, to wleję jej na goły tyłek. Nawet nie wiesz jakie urocze

listy otrzymuje od chłopców Lilien. Przeczytaj sobie podpisy, z jakich te

panienki są Domów, gwarantuję ci spore wrażenia.
Hermiona wzięła do

ręki plik i zaczęła przekładać kartki pergaminu

/>„Gryffindor”, „Hufflepuff”,

„Hufflepuff”, „Slytherin”, Gryffindor,

“Hufflepuff”, “Gryffindor”, Gryffindor”,

„Gryffindor – III rok”....
Dalej nie czytała.

Zrobiła się blada.
- I jak? – Spytał chłodno Draco.
-

Treść czy podpisy? – Spytała niepewnie.
- I to i to.
-

Tragedia.
- Ja nawet nie wiem, czy one zdają sobie sprawę z tego co tu

wypisują. Śmiem w to wątpić. To już przestało nawet być zabawne, o ile

kiedykolwiek było.
Przez kolejną minutę panowała niemal grobowa cisza

i było słychać tylko skrobanie pióra po pergaminie. Hermiona wpatrywała się

bezmyślnie w stos kartek obok niej.
To było chore. To znaczy idee

zawarte w listach same w sobie chore nie były, ale język i sposób ich

przedstawienia, pozostawiały wiele do życzenia zarówno pod względem

estetyki, jak i dobrego smaku.
- Żałosne – wyrwało się jej.

/>- I to jak - przyznał jej rację blondas.
- Może powinieneś

powiedzieć, którejś z tych napalonych dziewcząt, żeby ci umyła plecy? -

Powiedziała Hermiona złośliwie.
- I jaki ja miałbym z tego ubaw? Poza

tym chwaliłaby się później taka po całej szkole i jeszcze dostałbym wezwanie

od dyrektora, z powodu uwodzenia nieletnich. Poza tym Granger –

ty , to ty... Jeśli wiesz co mam na myśli. – Uśmiechnął się do niej

szelmowsko
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć. – Odparowała

zarumieniona po czubki włosów, Gryfonka.
- Ty się chociaż na mnie nie

rzucisz bez uprzedzenia, Granger.- Dziewczyna się zaczerwieniła mocniej, w

nocy śniło jej się właściwie coś zupełnie innego.- Chyba, że z pazurami, ale

wtedy nie będę uprzejmy...
Chłopak wstał, zebrał „listy

miłosne” i cisną je na stolik. Po czym bezceremonialnie i

bezpruderyjne zaczął się rozbierać.
- A ty na co czekasz? –

Spytał, jak najwyżej ściągając ciasno włosy czarną fotką, żeby mu się

zbytnio nie zmoczyły.- Wleziesz w szacie pod prysznic?
Podszedł do

siedzącej dziewczyny, w samych granatowych bokserkach i powoli rozpiął jej

szatę. Hermiona była jak sparaliżowana.
„No i zaczyna się, po

prostu świetnie.” – świadomość, że on mógłby z robić z nią

dosłownie wszystko, a ona zrobiłaby bez większych (jeśli nie bez żadnych)

oporów absolutnie wszystko z nim, wywołała w niej przyjemny dreszcz

podniecenia.
Ściągnął z niej szatę i zagwizdał. Dziewczyna miała pod

spodem jedynie obcisłą, czarną bluzeczkę na ramiączkach i czarne majtki,

gwoli ścisłości – stringi, czego akurat w tym momencie Draco nie mógł

dojrzeć, bo siedziała.
- Nie myślałeś chyba, że wejdę pod ten prysznic

nago? – Spytała chłodno.
- Jak wolisz, nago jest wygodniej. Poza

tym, nagą cię już widziałem i nie jesteś w moim typie – te słowa ją

trochę zabolały. Poczuła się urażona i wypaliła:
- A mówiłeś, że

jestem piękna! – Trochę za późno ugryzła się w język
Chłopak

uśmiechnął się szeroko.
- Pod wpływem czaru chwili. Poza tym byłem

zmęczony. – Popatrzył na nią uważnie. Oczywiście uważał, że jest

piękna, ale Malfoy jak to Malfoy, musiał się droczyć. - Wy, kobiety, łase

jesteście na komplementy, jak koń na owies (natchnęła mnie do tej sentencji

, pani Renia Begger– przyp. autorki).- w jego oczach zaigrały ogniki

wesołości, Hermiona zaś klęła na siebie w duchu, na czym świat stoi.

/>„Kiedyś sama sobie utnę język” – ale ta myśl wywołała

niepokojące uczucie, że jeżeli utnie sobie język to nie będzie

mogła...”- Chryste, o CZYM ja myślę?!”
- Oczywiście,

że masz piękne ciało Granger, czemu ty mi się tak dajesz podpuszczać?

Jeszcze pomyślę, że to lubisz.
Draco poszedł do łazienki zostawiając

ją złą i zażenowaną.
Po chwili usłyszała szum lejącej się wody i głos

zniecierpliwionego chłopaka.
- No chodź, ile mam tu czekać?

/>Wstała i poszła jak na ścięcie. Nigdy wcześniej nie widziała jego łazienki

i kiedy weszła pomyślała, że to niesprawiedliwe, iż niektórzy mają takie

luksusy. Przede wszystkim była ogromna. Wszystko utrzymane było w

srebrno-zielonej tonacji z białymi ścianami i białymi dodatkami. Kabina

prysznicowa zajmowała aż połowę łazienki, więc była naprawdę spora. Draco

wychylił się za uchylonej kabiny.
- No właź... O widzę, że podziwiasz

wystój. Chodź, nie mogę się już doczekać... – Uśmiechnął się

drapieżnie. Wyglądał niesamowicie. Mocno i wysoko upięte włosy podkreślały

tylko szczupłość i męskie rysy twarzy młodzieńca.
Hermiona starała się

nie myśleć, że chłopak, w przeciwieństwie do nie,j jest zupełnie nagi. Jego

bokserki leżały sobie najspokojniej na stołeczku przy umywalce.

/>„To tylko durny Malfoy, tylko Malfoy...” – przekonywała

siebie w duchu.
Weszła do kabiny, Draco zakręcił wodę i odłożył

prysznic. Dziewczyna wzięła z półki płyn do mycia ciała. Zauważyła, że

chłopak używa sporej ilości kosmetyków do pielęgnacji, posiadał nawet

odżywkę do włosów.
„O rany” – pomyślała

optymistycznie, nalewając sobie na dłoń płyn o zapachu jaśminowym.

/>„Ładny zapach” – pomyślała i pochyliła się by powąchać

dłoń.
Powoli rozprowadziła płyn na mokrych plecach młodego

arystokraty, zaczynając od łopatek, a na kości krzyżowej kończąc i starając

się nie patrzeć na jego cholernie zgrabny tyłek.
Draco zamruczał

rozkosznie.
- Mogę wiedzieć dlaczego nie wzięłaś myjki? – Spytał

z lekkim rozbawieniem, a Hermiona spiekła widowiskowego raka i sięgnęła po

myjkę leżącą, jak wół, obok płynu, ale Draco złapał ją za dłoń.
- Tak

jest okey – powiedział odwracając się do niej – masz cudowny

dotyk. Nie przerywaj...
Hermiona poczuła się jak w jakiejś groteskowej

pułapce, z której miała ochotę wiać, ale z drugiej strony, chciała w niej

tkwić, aż na wieki wieków. Nie wiedziała, które z ambiwalentnych pragnień

jest silniejsze, ale wiedziała, które jest prawdziwsze i to napawało ją

dziwnym, przyjemnym i niemal zmysłowym lękiem.
Obawiała się tego

mężczyzny i zarazem mocno go pragnęła. Musiał to sama przed sobą przyznać.

Pragnęła go niemal do bólu.
Jej dłonie pieściły plecy Dracona z coraz

większą śmiałością i chłopak bez żenady zamruczał głośniej. Hermiona

opamiętała się i sięgnęła po prysznic, aby spłukać pianę z ciała Malfoya,

ale znowu złapał ją za rękę.
- Chcę jeszcze – powiedział tonem

absolutnie nie znoszącym sprzeciwu pieszcząc wymownie przegub jej ręki i

odwrócił się do niej przodem kładąc dłonie dziewczyny na swojej klatce

piersiowej.
Jego szare oczy były tak wymowne jak dotyk i Hermiona

mogła w nich dostrzec wyraźnie zarówno pożądanie, jak i obietnicę. Wzrok

chłopaka zdawał się mówić, że dziewczyna może mieć wszystko co zechce i

zrobić absolutnie wszystko czego zapragnie. Zrobiło się jej gorąco, chciała

zaprzeczyć, powiedzieć, że to nie fair, że miała umyć mu tylko plecy, ale

była w stanie jedynie dalej błądzić dłońmi po jego szczupłym, ładnie

umięśnionym ciele.
„Chcę do mamy” - pomyślała zrozpaczona.


Draco lekko ją od siebie odsunął i podniósł prysznic. Opłukał się sam,

a kiedy to robił, zakłopotana dziewczyna nie wiedziała gdzie ma podziać oczy

więc skromnie spuściła wzrok. Bezmyślnie patrzyła na swoje dłonie, które

były całe w pianie.
Chłopak ujął ręce Hermiony i powoli spłukał z nich

płyn delikatnie pieszcząc palcami wnętrze dłoni.
„Niech on

przestanie” - pomyślała lekko spanikowana.
Draco odwiesił

prysznic i popatrzył Gryfonce w orzechowe oczy, a jego wzrok epatował

jeszcze silniejszym pożądaniem i obietnicą spełnienia jej najskrytszych

marzeń. Chciała na niego wrzasnąć, żeby przestał na nią gapić się w ten

sposób, ale była w stanie jedynie przełknąć ślinę i odwrócić zakłopotane

spojrzenie od jego szarych oczu.
„Teraz, albo nigdy. Jeżeli

teraz nie wyjdę, to...”
Jak w transie odwróciła się w stronę

przesuwanych drzwiczek kabiny, ale Draco ją zatrzymał. Nie natarczywie.

Położył jedynie dłoń na ramieniu dziewczyny, a ją przeszły od tego dotyku

ciarki. To było niemal muśnięcie, ale ona się zatrzymała i zamknęła oczy.


- Poczekaj – powiedział cicho, chociaż wcale nie musiał tego

mówić, bo Hermiona stała jak sparaliżowana.
Poczuła jak zbliża się do

niej, poczuła jego ciepły oddech na swoim karku.
„Pomocy”

– pomyślała zaciskając mocniej powieki. Czuła jak jej serca

przyspiesza, krew szybciej krąży w żyłach, a w głowie zaczyna wirować, kiedy

drugą rękę oparł na jej tali i musnął wargami płatek lewego ucha.
-

Bardzo gniewasz się na mnie... za to... co stało się... w środę... w nocy?

– to był ciepły szept, przeplatany delikatnymi pocałunkam, składanymi

na jej policzku, karku, uchu... i dziewczyna chciała się zapaść pod ziemię

ze wstydu.
- Czemu mnie o to pytasz? – zapytała niemal z

rozpaczą.
- Bo chcę wiedzieć – przesunął dłoń z jej karku na

szyję, odchylił głowę dziewczyny do tyłu i musnął ustani jej wargi. –

Powiedz – delikatnie pocałował jej ramię.
Co ona miała

powiedzieć? Postanowiła zbytnio nie kłamać, zwłaszcza, że przestawała powoli

racjonalnie myśleć. Jego bliskość, ciepło i zapach, doprowadzały ją do

powolnej utraty woli, a nawet zdrowego rozsądku.
- Najpierw byłam

wściekła, teraz już nie jestem. – Powiedziała rumieniąc się jak

różyczka.
Ku jej uldze, w ogóle tego nie skomentował, a jedyną jego

reakcją było odwrócenie jej twarzą do siebie.
- Nie masz się czego

wstydzić – powiedział biorąc w dłonie jej twarz i składając pocałunek

na jej czole. Drgnęła lekko i zarumieniła się jeszcze bardziej. Chciała żeby

ją pocałował. Bardzo chciała. Pragnęła tego całą sobą.
- Co ja mam z

tobą zrobić, Granger? – Spytał, szepcząc prosto do jej ucha, a jej

lekko zakręciło się w głowie.
- Pocałuj mnie – powiedziała

zdziwiona własną śmiałością. Draco cicho się zaśmiał i zaczął całować

delikatnie jej szyję.. Przyciągnął ją mocniej do siebie, tak że jego mokre

ciało przywarło do jej ciała. Poczuła jak silnie jest podniecony, ale to

jedynie wzmocniło jej własne podniecenie i pożądanie.
- Co jesteś w

stanie zrobić w zamian? – Spytał z lekką drwiną i ugryzł delikatnie

jej ucho.
Na chwilę straciła oddech. Chłopak pieścił jej usta palcami.


- Co jesteś mi w stanie mi zaofiarować za pocałunek? - Zapytał jeszcze

raz.
- Wszystko – usłyszała zdumiona własnymi słowami. –

Tylko mnie pocałuj, proszę.
Boże, ona prosiła Malfoya.. i to o co?

Żeby ją całował.
- Wszystko? To bardzo niekonkretne, panno Granger.

Proszę powiedzieć, co dokładnie jest pani w stanie zrobić za jeden niewinny

pocałunek Pełnymi zdaniami.
Hermiona zamrugała ze zdziwienia. Nawet

teraz bawił się jej kosztem. Był wyrachowany i chciał udowodnić jej, że to

on ma ostanie zdanie i tak naprawdę od niego tylko zależy, co się między

nimi będzie działo. Ale w tej chwili nawet to było nieistotne. To, jak do

niej mówił, jedynie podsycało pragnienia młodej kobiety.
- Ja –

zaczęła niepewnie – zrobię wszystko co mi każesz.
- To nie jest

odpowiedź jakiej oczekuję. Wzorową uczennicę stać na coś lepszego.- Patrzył

jej w oczy z rozbawieniem, pożądaniem i zaciekawieniem.
Chciał, żeby

go błagała o ten pocałunek i będzie go błagać.
- No słucham, co

zrobisz w zamian?
- Będę cię dotykać i całować tak jak zechcesz, i

gdzie zechcesz – mimo zawstydzenia, Hermiona podjęła tą ryzykowną grę.

To i tak zaszło za daleko, a ona tak bardzo go pożądała, że naprawdę

zrobiłaby wszystko, byle tylko ją pocałował. – Oddam ci się –

dodała niemal z desperacją w głosie.
Popatrzył na nią z

zainteresowaniem.
- Oddasz mi się za zwykły pocałunek? – Spytał

cicho.
„Och idiotko, przecież ty chcesz z nim to zrobić –

pomyślała z irytacją. – Po co się okłamywać?”
- Tak -

odpowiedziała całkiem szczerze.
- Och, nie trzeba – szepnął

łagodnie. - Nie trzeba.
Szybkim ruchem ściągnął z niej podkoszulek i

pochylił się by pieścić językiem jej nabrzmiałe sutki. Najpierw jeden potem

drugi . Jęczała z rozkoszy. Po raz kolejny doprowadził ją do stanu, w którym

za nic na świecie nie chciałaby, aby przerwał swoje pieszczoty.
-

Proszę – szepnęła – pocałuj mnie – jej głos był lekko

zachrypnięty.
Pragnęła poznać smak jego us., Tak bardzo pragnęła, że

nie była nawet w stanie tego wyrazić.
Całował jej ramiona i szyję.

Dziewczyna ściągnęła gumkę z włosów mężczyzny i zanurzyła dłonie w ich

cudownej miękkości, na co zareagował cichym westchnieniem
- Jak bardzo

tego chcesz? – zapytał niskim, silnie zachrypniętym głosem,

przyciągając ją mocniej do siebie. Czuła jak jego nabrzmiały, gorący członek

wrzyna się w jej brzuch i to doprowadzało ją niemal do szaleństwa.

/>Poczuła się cudownie mając świadomość, że on pragnie jej tak mocno jak ona

jego, albo nawet bardziej.
Przyciągnęła jego głowę ku sobie i wspięła

się na palce.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. – wyszeptała. -

Proszę, pocałuj mnie. Błagam, cię Draco... – Jego imię w jej ustach

brzmiało dla Malfoya jak muzyka.
Mimo przyzwolenia, a nawet próśb

dziewczyny, jego pocałunek był gwałtowny . Hermiona poczuła lekki ból, kiedy

Draco natarczywie wsunął język niemal do jej gardła. Całował ją z takim

zapamiętaniem, że zabrakło jej powietrza, ale później się opanował i na

chwilę się od niej odsunął. Przejechał dłońmi po łopatkach dziewczyny.

Hermiona gwałtownie złapała oddech i wbiła palce, i paznokcie w jego kark.


Pocałował ją jeszcze raz. Teraz był delikatny i subtelny. Rozluźniła

dłonie i objęła go mocniej, a on przycisnął na powrót miękkie ciało

dziewczyny do swojej wilgotnej i rozpalonej pożądaniem skóry. Odgarnął

gęste, lekko poskręcane włosy z jej czoła i zaczął pieścić kark, a drugą

ręką objął szczupłą talię Hermiony.. Draco masował językiem podniebienie

dziewczyny i jej usta. Jęknęła cicho kiedy ugryzł delikatnie jej dolną wargę

i odwzajemniła się tym samym.
Chłopak westchnął i pchnął ją lekko, tak

że oparła się o ścianę. Zaczął całować jej szyję, dekolt i jędrne piersi.

Ukląkł przed nią i ściągnął jaj jedwabne czarne stringi. Pocałował jej

brzuch. Hermiona odruchowo zacisnęła nogi, w końcu była nadal dość niewinnym

stworzeniem, ale Draco stanowczo rozsunął jej uda i pocałował wilgotne łono

dziewczyny. Krzyknęła cicho i przytrzymała się prawą dłonią wąskiej półki,

żeby nie osunąć się na kolana, bo zmiękły jej kolana. a w głowie zaszumiało

jak po dużej dawce alkoholu.
„Za dużo Brandy z lodem” -

pomyślała zupełnie bez sensu Hermiona.
Mężczyzna pociągną ja ku sobie,

tak, że po chwili klęczała na przeciw niego. Popatrzyła w jego szare

pociemniałe od pożądania oczy i sama odważyła się go pocałować. Całowali się

powoli i zmysłowo. Objęli się mocno i Draco wsunął dłoń między uda

dziewczyny pieszcząc ją delikatnie. Hermiona jęknęła głośno i zacisnęła

palce na jego łopatkach mocno opierając plecy o ścianę. Malfoy patrzył z

fascynacją na jej przymknięte powieki i lekko rozchylone usta. Wolną dłonią

zaczął pieścić nabrzmiałe piersi Gryfonki, wyzwalając z jej gardła

głośniejsze jęki. Pochylił się i pocałował jej brzuch, zagłębienie między

piersiami i szyję. Wsunęła dłonie w długie blond włosy chłopaka, pieszcząc

delikatnie skórę głowy i Draco cicho westchnął.
- Popatrz na mnie -

wyszeptał jej do ucha. Hermiona uniosła powieki i mężczyzna spojrzał w

orzechowe tęczówki przysłonięte lekko mgłą rozkoszy i pożądania.
Jego

pieszczoty stały się bardziej śmiałe i Hermiona cicho krzyknęła, kiedy

wsunął w nią palce.
- Jesteś zupełnie niesamowita, wiesz? – W

odpowiedzi na swój komplement usłyszał jedynie głośne westchnienie i cichy

okrzyk, kiedy zaczął ssać jej nabrzmiały sutek.
Objął ją i przyciągnął

do siebie całując ramiona i szyję dziewczyny. Przylgnęła mocno do niego,

błagając, żeby nie przestawał, czego wcale nie zamierzał robić.

/>Hermiona gwałtownie poruszała biodrami i wbijała palce w jego plecy.

/>Krzyknęła głośno a z jej oczu pociekły łzy. Jej orgazm był krótki i silny,

i po chwili przytuliła się do niego cichutko jęcząc
- Już dobrze

– wyszeptał wtulając twarz w jej miękkie włosy i chłonąc ich cudowny

zapach. Sam był tak mocno podniecony, że ledwie mógł oddychać. Nie zamierzał

jej wypuścić ze swoich objęć i pocałował namiętnie nabrzmiałe wargi

Hermiony.
Dziewczyna zaczęła pieścić jego klatkę piersiową twardy,

umięśniony brzuch.
- Nie przestawaj – wyszeptał, niecierpliwie

przesuwając jej dłonie niżej i dając do zrozumienia, że chce aby dotykała

jego męskości.
Dziewczyna ujęła niepewnie jego członek w dłoń. Do tej

pory miała do czynienia z nagimi mężczyznami jedynie na ilustracjach w

książkach o tematyce medycznej lub seksuologicznej. A ten mężczyzna był

absolutnie nagi i absolutnie podniecony...
Podniecony nią. Zaczęła go

delikatnie pieścić. Mimo, że był nabrzmiały i bardzo twardy, w jego

strukturze dało się wyczuć coś delikatnego. Powierzchnia penisa była gładka

i jakby aksamitna. Hermiona stwierdziła ze zdziwieniem, że to bardzo miłe

doznanie i jej pieszczoty stały się bardziej śmiałe.
Draco jęknął

głośno i przygryzł wargę. Popatrzyła na niego z zaciekawieniem.
Miał

lekko zmrużone oczy a na jego twarzy malowała się czysta rozkosz. Hermiona

pomyślała, że jest piękny. Dziewczyna jedną dłoń położyła na tali chłopaka

pieszcząc powolnymi ruchami jego skórę, a drugą odsunęła napletek i zaczęła

delikatnie masować twardą i lekko wilgotną główkę członka. Wtulił twarz w

jej szyję i jęknął głośniej.
- Tak ci dobrze?- Spytała niepewnie,

trochę zawstydzona, tym że cała sytuacja sprawia jej głęboką satysfakcję.


- Tak jest cudownie – usłyszała tuż przy uchu szept.
Draco

oparł dłonie o ścianę, otarł się swoim policzkiem o jej policzek i zamruczał

jak zadowolony z drapania za uchem kociak.
Zaczęła pieścić go obydwoma

rękami. Jedną delikatnie gładziła jądra a drugą przesuwała wzdłuż członka

dostosowując rytm swoich pieszczot do ruchu bioder mężczyzny.
Draco

czuł się wspaniale, było mu wspaniale, a jego satysfakcja była tym większa,

że ona robiła to z własnej nieprzymuszonej woli. Pomyślał, że może jednak

zażyczy sobie czegoś więcej, w końcu powiedziała, że zrobi

„wszystko”, ale szybko przestał racjonalnie myśleć.
Bardzo

głośno jęknął i odrzucił do tyłu głowę z rozkoszy. Hermiona pomyślała, że

jego reakcje są cudowne, tak samo jak on i pocałowała zagłębienie napiętej

szyi chłopaka.
- Nie przestawaj, Hermiono... – wyszeptał –

...nie przestawaj.
Chyba pierwszy raz w życiu zwrócił się do niej po

imieniu i dziewczyna poczuła się dziwnie. To było miłe. Nadal go pieściła i

z zadowoleniem czuła, że jego ruchy stają się coraz szybsze a oddech bardzo

płytki. Draco cicho krzyknął kiedy zaczęła lizać jego twarde sutki. Nigdy

nie pomyślałaby, że można mieć tyle przyjemności z zaspakajania drugiego

człowieka. Polizała delikatnie obojczyk mężczyzny, co zostało nagrodzone

przecuągłym jękiem.
Hermiona z konsternacją zauważyła, że jest

podniecona, ale całowała go i pieściła dalej zapamiętując się w tym

całkowicie. Draco tak cudownie jęczał, że zapragnęła usłyszeć jak krzyczy.

Pieściła go już całkowicie pewnie, wiedząc, że sprawia mu przyjemność i

intuicyjnie wyczuwając w którym momencie dotykać go delikatniej, a w którym

„brutalniej.” Przeżywał swoją rozkosz z jawnym nieskrępowaniem i

zadowoleniem, okazując, że jest mu dobrze, i że pragnie więcej i więcej.

/>Objął ją mocno a ona zanurzyła twarz w jego włosach. Kiedy krzyknął w

momencie spełnienia, Hermiona westchnęła cicho z satysfakcją..

/>Dziewczyna poczuła jak po jej rękach i brzuchu spływa nasienie Dracona,

który mocno ją do siebie przytulał i gładził po plecach, całował namiętniej

jej szyję i ramiona .
Słyszała jak jego oddech powolutku się uspokaja,

a serca zwalnia nieznacznie rytm. Wstał, ale ona klęczała nadal. Niepewnie

podniosła do góry wzrok i napotkała spojrzenie szarych, nieprzeniknionych

oczu mężczyzny. Wyciągnął do niej dłoń, ale Hermiona nie uczyniła żadnego

gestu, zbyt zaniepokojona i zaskoczona tym, co działo się między nimi. Tak

nie powinno być. On jest ze Slytherinu, ona z Gryffindoru. On jest

arystokratą i rodowitym czarodziejem od kilkunastu pokoleń wstecz, ona córką

mugoli - zwykłą szlamą. Szlama... Hermiona wzdrygnęła się odruhowo.


Zirytowany jej brakiem reakcji, Draco pochylił się i podniósł

dziewczynę, za ramiona, do pozycji stojącej. Popatrzył na nią przenikliwie.

Bez słowa wziął prysznic i spłukał z jej dłoni i brzucha swoją spermę.

/>„Materiał genetyczny – przyszła mu nagle do głowy. –

Bezcenny materiał genetyczny niezastąpionego rodu Malfoyów. Arystokratyczne

plemniki...”
W sumie ta myśl powinna go rozbawić, ale wzbudziła

w nim niechęć i jakieś dziwny smutek. Szybko otrząsnął się z tego

nieprzyjemnego stanu świadomości.

Hermiona schyliła się i

podniosła swoja garderobę, teraz zupełnie mokrą, bo całą podłogę pokrywała

woda. Chciała jak najszybciej stąd wyjść.
- Poczekaj – Malfoy

przywrócił ją do rzeczywistości – powiedziałaś, że jesteś w stanie

zrobić wszystko za pocałunek, więc chyba nie zamierzasz teraz tak po

prostu wyjść? – Jego głos był cichy i sugestywny.

/>„Świetnie – pomyślała. - Znowu sama się pogrążyłam.

Świetnie.”
Bawiła go jej niepewność i zażenowanie. Widać było,

że teraz żałowała słów wypowiedzianych w momencie erotycznego zapomnienia..


- Czego chcesz? – Spytała z rezygnacją w głosie. To stawało się

absurdalne. Nie – absurdalne już było, teraz zmierzało do stania się

absolutną groteską.
Stanął tuż za nią i zaczął pieścić ramiona, i

całować szyję Hermiony. Znowu poczuła to nieznośne podniecenie. Miała ochotę

zrobić wszystko, co jej każe, wszystko a nawet więcej. Wystarczyło, że ją

dotknął i pocałował, a ona traciła zdrowy rozsądek.
- Chcę tego, co mi

dasz – powiedział po prostu. – Liczę na twoją inwencję

twórczą…
Trochę się zezłościła jego słowami.
- Czy to

jakiś egzamin, Malfoy? – Spytała z irytacją.
- Sprawdzam tylko

twoją wyobraźnię, Granger. - Jego głos był spokojny, łagodny i stanowczy.


„Moją wyobraźnię. Wspaniale....” – miała bardzo

bujną wyobraźnię , zwłaszcza w chwili, kiedy dłoń mężczyzny zsunęła się na

jej lewą pierś gładząc ją i delikatnie szczypiąc twardniejącą coraz bardziej

sutkę, a jego język masował kark dziewczyny, powodując silne dreszcze

podniecenia biegnące wzdłuż kręgosłupa i rozlewające się falą cudownej

przyjemności po całym ciele.
Gdy dłoń Malfoya zsunęła się niżej i

zaczęła wolno gładzić wnętrze uda, skala rzeczy, które była w stanie zrobić

z tym przystojnym, zimnym draniem urosła w zastraszającym tempie a

wyobraźnia erotyczna panny Granger osiągnęła rozmiary kosmosu.
- No,

skarbie? – Spytał z lekką drwiną, dalej bawiąc się jej rosnącym

podnieceniem. Odwrócił ją twarzą ku sobie i spojrzał głęboko w oczy.

/>Hermiona miała ogromną ochotę na wiele rzeczy, ale mały problem stanowił

istotny fakt, że była niedoświadczona, a co za tym idzie, skrępowana i

niepewna. Niczego nie ułatwiało jej też onieśmielenie, które wzbudzał w niej

Draco. Zupełnie gubiła się w swoich uczuciach.
Zażenowana stwierdziła,

że stoi przed nim od dłuższej chwili i po porostu się na niego gapi. Malfoy

patrzył na nią z zaciekawieniem i oczekiwaniem, wyraźnie malującym się w

jego oczach.
„Gdybym mogła mu powiedzieć, co się ze mną dzieje,

ale on tylko by ze mnie drwił... Niedoczekanie...” – pomyślała.


Draco lekko przechylił głowę i uniósł brew w geście oczekiwania i

lekkiego zniecierpliwienia.
Hermiona objęła mężczyznę w pasie i

pocałowała niepewnie jego prawy obojczyk a następnie zsunęła usta na sutek,

który zaczęła na przemian lizać i ssać. Draco wsunął palce w jej włosy i

głośno westchnął.
Uniosła na niego niepewny i trochę przestraszony

wzrok. Nienawidziła siebie samej, za to, że jest tak zażenowana i niepewna.


„Chciałabym i się krępuję a nawet się boję... cholera”

– pomyślała z rozpaczą. Nie zamierzała mu się zwierzać ze swoich

uczuć, chociaż czuła, że powinna.
Musiał dostrzec desperację w jej

oczach, bo gdy znowu zaczęła lizać i delikatnie przygryzać jego drugi sutek,

Draco uniósł jej głowę do góry i spojrzał uważnie w jej ciemnoorzechowe

tęczówki. Oczy panny Granger zaczynały mu się podobać coraz bardziej.

/>„Nie jest dobrze” – pomyślał lekko zaniepokojony o swoje

odczucia..
- Co jest? – Zapytał dosyć stanowczym tonem.

/>„Pieprzony Ślizgon, po co im ta chrzaniona intuicja?!”

– Pomyślała kulturalnie Gryfonka.
- O co ci chodzi? –

odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- No właśnie myślałem, że ty mi

wyjaśnisz. Masz dziwną minę.
- A co cię obchodzi moja mina?
-

Właściwie sam nie wiem czemu się tym interesuję, Granger. Mogę na ciebie w

ogóle nie zwracać uwagi... – Głos Malfoya epatował nie tylko drwiną,

ale też lekką urazą, że nie doceniła jego wrażliwości i empatii. – No

więc?
Hermiona miała ochotę wyć. Dużo łatwiej byłoby, gdyby kazał jej

zrobić coś konkretnego. Nie musiałaby walczyć ze swoimi moralnymi

rozterkami, a tak... Co za wstyd.
- Słucham? Będziemy tak stać do

jutra? – Zadrwił.
„W piszdu.. – pomyślała. –

Ależ ja się robię wulgarna”
- Nie jestem zrobiony ze stali

– powiedział w końcu zniecierpliwiony jej milczeniem. Draco –

ale to już chyba zdążyłaś zauważyć, co?
- Jasne! Nie chcę, żebyś

ze mnie drwił – warknęła urażona.
- Nie zamierzam – jego

głos był cichy a spojrzenie trochę złagodniało.
- Bo to jest, kurwa,

no! – Hermiona się załamała i była bliska łez
- Ty ostatnio

wszędzie widzisz kurwy , Granger. Weź się opanuj i powiedz o co chodzi, a

nie jakieś cyrki tu odstawiasz. To kabina prysznicowa, nie arena..
-

Łatwo ci mówić.- Ona naprawdę zamierzała się popłakać. Wyglądała na

zagubioną i nieszczęśliwą.
- Słuchaj – powiedział do niej siląc

się na spokój. – Przecież nie pytam się ze względu na siebie. Nie

potrafisz tego zrozumieć? – Objął ją i przytulił.
- O co chodzi?

– Spytał jeszcze raz, bardzo cicho i łagodnie.
Hermiona trochę

się uspokoiła.
Przytuliła twarz do jego ramienia, a Draco pogładził

jej włosy.
- Ja naprawdę chciałabym cię całować tak jak ty mnie...

wtedy... w środę – Boże ,czemu to było takie trudne? – Ale ja

się wstydzę... – przełknęła łzy i zacisnęła powieki.

/>„Chryste, niech on tylko się ze mnie nie nabija. Niech mi nawet każe

przed sobą uklęknąć, ale niech ze mnie nie drwi” – myślała z

rozpaczą.
Chłopak nadal pieścił jej włosy.
- To ciekawe,

Granger...
„No i się zaczyna” – pomyślała, czując

jak jej żołądek związuje się w supełek.
Ale nic się nie zaczęło.

/>- Ty jesteś ze mną SZCZERA. Chyba zacznę pisać pamiętnik.
- Bardzo

zabawne – powiedziała, znowu przełykając łzy.
- Raczej

wzruszające – ku jej zdziwieniu, nie usłyszała w głosie młodego

Malfoya ani drwiny, ani rozbawienia.
Odsunęła się i popatrzyła na

niego nieufnie. Miał nieprzenikniony wyraz oczu.
- I co się tak

gapisz? – spytał rozdrażniony. – Nie zamierzam cię do niczego

zmuszać ani się na ciebie rzucać.
Hermiona zamrugała ze zdziwienia.


- Odpuścić też ci nie zamierzam, przynajmniej nie tak do końca...

– Nie mógł się obejść bez jadowitego uśmiechu.
- Co

zamierzasz... – ale nie zdążyła dokończyć, bo Draco zamknął jej usta

namiętnym pocałunkiem.
- Ja, Granger, ciebie się nie wstydzę. –

Powiedział, gdy próbowała złapać oddech. Mężczyzna wziął ją na ręce i

kopnięciem otworzył przesuwane drzwiczki kabiny, widowiskowo je rozwalając.


Hermiona nie miała ani siły, ani ochoty protestować.


/>******
Harry wlazł do zimnej wody i się wzdrygnął, Jezioro było

lodowate. Popatrzył z zazdrością i podziwem jak Lilien nurkuje z radosnym

pluskiem, a po paru chwilach wypływa dobry kawałek dalej. Nie miał okularów,

ale nie było tak źle z jego wzrokiem. Dokładnie widział kształty w świetle

księżyca, który niemal osiągnął nów. Była jedenasta wieczorem. Trzy godziny

wcześniej panna Snape zaproponowała mu nocną kąpiel na golasa i kiedy

powiedział, że pływa „bardzo słabo”, uznała nauczenie go tej

szlachetnej czynności za swoją życiową misję.
Dziewczyna roześmiała

się perliście i wykonała zachęcający gest dłonią.
„Kurwa, co za

zamrażarka” – pomyślał Harry, robiąc kolejny krok do przodu i

czując jak jego uda zanurzają się w płynnym lodzie. Na całym ciele miał

gęsią skórkę i trząsł się jak osika.
- Nie wchodzę dalej! Nie

jestem masochistą!
- Och, oczywiście że nie! – zaśmiała

się głośniej – jesteś zwykłym CYKOREM!
- Ja ci jeszcze

pokażę! – poczuł, że została naruszona jego godność osobista.

/>- Jest w Gryffindorze, pokonał Voldzia a cyka się wejść do zimnej

wody! BOHATER! – Lilien wlazła na skałę, wystającą jak mała

wysepka nad wodą, stanęła na niej i krzyczała wsparta pod boki, w ogóle

nieskrępowana swoją nagością.
W Harry’ego wstąpił bojowy duch.


„Ja jej dam” – pomyślał. Zacisnął powieki i wykonał

kilka szybkich kroków.
- Brrrrr – zatrząsł się i zatrzymał się

zanurzony w zimnej wodzie po pas.
„Czy ja to robię dla niej, czy

dla siebie? – pomyślał. – Ale w końcu zawsze chciałem dobrze

pływać.”

Kiedy Lilien opowiedziała, że odbywa takie

cudowne kąpiele razem z Draco albo sama, co najmniej dwa razy w tygodniu,

zrobił okrągłe oczy i zapytał jak ten kretyn: „Robisz to nago z

Malfoyem?”. Myślał, że go śmiechem zabije. A później spojrzała z

politowaniem i stwierdziła: „Traktujemy się jak rodzeństwo. A tak poza

tym nie wiem, co zdrożnego jest w kąpaniu się nago w środku nocy. To

wspaniała sprawa, zresztą sam się przekonasz.”
Jego nieśmiałych

protestów nie przyjęła oczywiście do wiadomości i teraz cierpiał z powodu

zimna oraz świadomości, że pływa dosyć słabo a ona czuje się w wodzie jak

najprawdziwsza ryba.

Pół godziny później Lilien szczerzyła się

do niego z radości W końcu nie na darmo tłumaczyła mu jak ma oddychać. Harry

bardzo szybko załapał o co chodzi, bo naprawdę mu na tym zależało.
- A

nie mówiłam? Masz talent. Masz wiele talentów – powiedziała seksownie

unosząc brew.
- Mówiłaś... – Harry leciutko się zapłonił na

sugestywnie brzmiące „wiele”
- Okey! – Znikła

pod wodą, aby za chwile pojawić się przy wspomnianej skale. Wlazła na nią i

wykonała przyzywający gest dłonią w kierunku Harrey’ego.
-

NIE!!! – wrzasnął i skrzyżował ręce na piersi. Skalna

wysepka była jakieś 30-40 metrów dalej. Trudno mu było ocenić bez okularów.


- CHODŹ DO MNIE, SKARBIE! – odkrzyknęła – DAM CI

BUZI!
Po kilku minutach namowy w końcu się odważył i przepłynął

bez problemu ten kawałek, a część drogi pokonał nawet pod wodą.
Po

paru chwilachmny i blady obok Lilien.
- No widzisz, wychodzi ci to

świetnie.
- Nie tak dobrze jak tobie.
- Mi? Nie widziałeś jak

pływa Draco. Ale ja go kiedyś prześcignę.
- Aleś ty zawzięta.
-

A dlaczego on ma być lepszy? – żachnęła się. – Herm wróciła spod

prysznica? – spytała nagle ciekawie
- Nawet nie wiem, siedziałem

w dormitorium, bo we Wspólnym był Ron, a on na mnie dziś działa jak płachta

na byka. Wrócił dopiero o dziesiątej trzydzieści, gdy udawałem, że kimam.


- Draco jest okropny.- Lilien powiedziała to raczej z rozbawieniem niż

złością.
- TY jesteś okropna. Wiesz jaki jest i podsuwasz mu takie

pomysły.- Harry popatrzył na nią z dezaprobatą.
- Znam go dużo lepiej

od ciebie. – Popatrzyła na niego z poważną miną – On nie użyje

przemocy wobec kobiety za Chiny ludowe... Wiem o tym.
- Znasz go

krótko.
- Nie liczy się ilość tylko jakość. Ciebie znam wieki, nie?

– W jej głosie była lekka drwina. Harry się zawstydził.
- No

dobra, dobra. Skończmy ten temat. Po prostu mi jej żal. Z jednej strony

Malfoy a z drugiej Ron. W sumie Ron jest dużo gorszy. Nie chcę nawet o nim

myśleć.
- A ja nie chcę o nim rozmawiać... Ścigamy się do brzegu.

/>- Ha ha ha. I tak wygrasz...
- Dlatego chcę się ścigać. –

Lilien zachichotała. – Musisz ćwiczyć. No to jak?
- Oczywiście,

że się ścigamy. Wiesz co głupio mi tak stać z tobą na golasa na tej skale...


- Pacan! –Lil skoczyła do wody i Harry szybko poszedł w jej

ślady.
Była o pięć sekund szybsza.
Usiadła na brzegu i zaczęła

wyżynać mokry warkocz.
- Rozpuść włosy, są piękne – Harry usiadł

obok i założył okulary.
- NO nie..
- Proszę. – Żachnęła

się i rozplotła warkocz. Mokre włosy opadły jej na plecy i dziewczyna się

skrzywiła.
- Niewygodnie.
- Ale pięknie. Weź je jutro rozpuść,

nie związuj i nie rób warkocza.
- Pod warunkiem, że będziesz chodził

jutro bez okularów...
- No wiesz? – Harry się obruszył –

To nie to samo.
Lilien się zaśmiała.
- No, nie... Okey.

Rozpuszczę pióra, ale tylko jutro i tylko dlatego, że mnie prosisz.

/>Harry pocałował ją w policzek.
- Jesteś cudowna.
- Wiem

– dziewczyna uśmiechnęła się słodko i zatrzepotała zalotnie rzęsami.


- I niebywale skromna – dodał poważnym tonem Harry.
- To

też wiem – obydwoje się zaśmiali.
- Gdzie ty byłaś kiedy cię nie

było?
- Uczęszczałam do Durmstrangu. Nie chcę o tym teraz mówić.

/>- A co chcesz robić? – zapytał Harry z niewinną miną.
- To

samo co ty – Twarz Lilien wyrażała szczerą skromność i dziecięcą

słodycz.
- No to muszę ci powiedzieć, że masz nieczyste myśli.
-

Zrobiłam z ciebie potwora, Harry. – Lilien udała, że jest załamana.


- Ale mi z tym dobrze.- Chłopak leciutko się zarumienił.
- Mi

niestety też.
Harry objął Lilien i delikatnie ją pocałował. Zamruczała

cichutko i dała mu do zrozumienia, że chce bardziej śmiałych pieszczot.

/>Ich języki splotły się w erotycznym tańcu i dziewczyna całkowicie

zapomniała o tym, że jest jej niewygodnie z mokrymi, rozpuszczonymi włosami.


Chłopak z irytacją ściągnął okulary, które teraz absolutnie nie były

mu potrzebne i odłożył na szatę leżącą obok.
Lilien przytuliła go

mocniej i zaczęła całować jego szyję i ramiona., ale Harry delikatnie i

stanowczo ją odsunął. Westchnęła z niezadowoleniem, lecz musiała mu ustąpić,

bo był silniejszy, a poza tym jego dłonie zaczęły sugestywnie pieścić jej

pełne piersi i poddała się chętnie tej cudownej torturze.
Dziewczyna

przyciągnęła chłopaka mocniej do siebie. Harry delikatnie położył ją na

ziemi i zaczął lizać jej twarde sutki a dłoń wsunął między uda dziewczyny.

Lilien głośno jęknęła. Chciała go dotykać, ale przytrzymał jej dłonie i

zaczął pieścić językiem jej brzuch.
- Dlaczego mi nie pozwolisz się

pieścić?
- Bo nie.
- Czemu.
- Lil – powiedział ze

zniecierpliwieniem – chcę, żeby ci było dobrze. Pozwól mi na to i nie

marudź jak małe dziecko, błagam cię.
Zamruczała z niezadowoleniem, ale

pozwoliła mu się całować.
Harry ukląkł między udami dziewczyny,

położył dłonie na jej biodrach i zaczął delikatnie lizać jej łono. Lilien

krzyknęła cicho i zanurzyła palce we włosach kochanka.
Chłopak całował

ją bardzo powoli i zmysłowo, aż zaczęła błagać, żeby się z nią kochał, czego

Harry nie zamierzał posłuchać, po prostu zaczął ją całować bardziej

namiętnie, wsuwając w nią głębiej język.
Lilien bardzo szybko

osiągnęła szczyt rozkoszy i krzyknęła głośno, wyginając ciało w silny łuk.


Chłopak czuł się trochę nieprzytomny z podniecenia i nie sprawiło jej

żadnej trudności zepchnięcie go z siebie. Położyła się na nim i pocałowała

namiętnie, pieszcząc językiem jego nabrzmiałe wargi.
Tylko, że Harry

tak bardzo jej pragnął i tak mocno był pobudzony, że nie potrzebował żadnych

wstępnych gier.
Jak na dżentelmena przystało , bez zbędnej

delikatności, przekręcił ją na plecy i wziął w posiadanie, całując

zapalczywie jej alabastrową szyję i robiąc przy okazji bardzo widowiskową

malinkę tuż pod prawym uchem dziewczyny... Lilien krzyknęła cicho. To było

całkiem przyjemne i nawet zbytnio nie zabolało.
Objęła go mocno

nogami, przyciskając jego biodra do swoich.
- O Boże! –

Wyrwało się Harry'emu w uniesieniu a dziewczyna omal nie zachichotała na

tą namiętną deklarację.
Chłopak był tak silnie podniecony, że osiągnął

orgazm po kilku głębszych ruchach i krzycząc głośno opadł bez sił na ciało

rozanielonej panny Snape, córki jego zagorzałego wroga.
- Amen-

wyszeptała Lilien całując go w wilgotny od potu policzek.
Kitiara
Rozdział VIII
ZATRACENIE


/>Well you whispered to me
And I shiver inside
You undo me and

move me
In ways undefined
And you're all I see
And

you're all I need
Help me baby
Help me baby


/>Cause I'm slipping away
Like the sand to the tide
Falling

into your arms
Falling into your eyes
If you get too near

/>I might disappear
I might lose my mind

Baby, I'm too

lost in you
Caught in you
Lost in everything about you
So

deep, I can't sleep
I can't think
I just think about the

things that you do
I'm too lost in you
[Sugababes, "Too

Lost in You”]

Noc się kiedyś skończy, więc chodźmy zanim

znajdą nas.
To ostatni szept, to będzie nas ostatni raz.
Potem

możesz być najbardziej niecierpliwa ja...
Wezmę z twoich rąk, to

wszystko co mi dasz.(...)
Potem będę tak, tak bardzo niecierpliwy aż,


Zetrzesz z moich ust, najmniejsze ślady dnia.
To na naszej

drodze, rozstąpi się morze,
Będę wierzyć że pokonam ból, pokonam lęk


Nim będziemy sami, hukiem ciał rozgrzanych,
Narysuję je i każdy

mały cień.
[Mafia, "Niecierpliwi"]

Lilien

przepłynęła jeszcze raz do skalnej wysepki i z powrotem. Zatrzymała się przy

Harrym, który stał zanurzony w wodzie po pas i przyglądał się czarnowłosej z

zaciekawieniem.
- Czemu nie pływasz – spytała?
- Wolę

patrzeć na ciebie, dużo ładniej ci to wychodzi.
- Komplemenciarz!


- Mówię prawdę...
- A co ty widzisz bez okularów? Koślawo

pływam.
- No bez przesady. Coś widzę. Pływasz świetnie - obruszył się

chłopak.
Lilien wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Lekko

się zarumienił. Nic nowego.
- Jesteś cudowny.
- Jasne!

– żachnął się Harry.
- Dla mnie jesteś cudowny. Możesz sobie

myśleć co chcesz. - Pocałowała go jeszcze raz i chłopak ją do siebie

przytulił.
Lilien popatrzyła Harry'emu głęboko w oczy.
-

Mówiłam ci już, że masz piękne oczy?
- Ostatnio aż pięć minut temu,

więc dobrze, że mi przypominasz - odrzekł poważnym tonem.
Wyszczerzyła

się do niego.
- Powiedz, jak ciebie można nie lubić, Potter? Nie

rozumiem.
- Też tego nie rozumiem - tym razem to Harry pocałował ją. W

usta, nie w policzek.
Lilien pociągnęła za rękę w kierunku brzegu.

/>- Co robisz?
- No chodź.
- Mi tu dobrze.
Popatrzyła na

niego z powagą.
- Uwielbiam cię Harry, ale wybacz mi, nurkować nie

będę.*
Harry poszedł za nią posłusznie i dopiero po paru chwilach

dotarło do niego znaczenie słów Lilien.
Na brzegu pochyliła głowę i

zaczęła wyrzynać ze złością włosy.
- Rozpuść je, są piękne –

przedrzeźniła Harry'ego
Chłopak z westchnieniem irytacji pomógł

jej pozbyć się nadmiaru wody.
- Dzięki – odburknęła ale za

chwilę uśmiechnęła się do niego niepewnie
- Odbiło ci? – spytał

zupełnie poważnie. – Myślisz, że ci pozwolę?
Lilien

spochmurniała
- Czemu nie? –popatrzyła na niego wyzywająco.

/>- Bo nie.
- Niesamowity argument, Harry. Długo nad nim myślałeś? Ja

chcę cię pieścić, całować. To nie fair, że mi nie pozwalasz.
Spojrzał

na nią uważnie. Była smutna i zła.
„Cholera” –

pomyślał.
- To jest fair – powiedział.
Dziewczyna

pokręciła przecząco głową. Objęła go mocno i pocałowała. Przytuliła się do

niego.
- Harry, proszę cię. Dlaczego taki jesteś? Pozwól mi – w

jej głosie było wręcz błaganie. Nie odpowiedział jej zupełnie nic.
-

Pocałowała delikatnie jego szyję i ramiona. Uklękła przed nim i zaczęła

pieścić ustami i językiem brzuch chłopaka.
Harry ukląkł na przeciwko

niej.
- Co ty wyrabiasz? Nie pozwolę ci przed sobą klękać! –

był zirytowany i zażenowany.
- Dlaczego? - była rozżalona. - Mam cię

błagać?
Harry nie odpowiedział, tylko ją pocałował.
- Skarbie

nie musisz nic takiego robić.
- Chryste! Harry ja po prostu chcę.

Nie rozumiesz?
Popatrzył na nią. Wyglądała jakby miała się popłakać.

Pogłaskał ją po policzku.
- Błagam – powiedziała bardzo cicho.


Zaczęła bardzo delikatnie całować jego sutki a Harry głaskał ją czule

po głowie.
- Błagam – powtórzyła patrząc m w oczy.
Chciał

jej odmówić, ale nie potrafił. W jej wzroku było zbyt dużo prośby i

czułości.
Pchnęła go delikatnie na trawę i pocałowała w usta, później

w szyję. Znowu zaczęła pieścić jego sutki a dłonią gładziła twardy, lekko

umięśniony brzuch.
Harry zamknął oczy i cicho westchnął.
Zsunęła

dłoń na wewnętrzną stronę jego uda i chłopak jęknął.
„Po prostu

świetnie” – pomyślał coraz bardziej podniecony. Czym innym było

sprawianie przyjemności kobiecie, czymś zupełnie innym jej przyjmowanie.

Harry z konsternacją zważył, że go to trochę krępuje.
Pocałowała jego

brzuch, a chłopak zanurzył w jej włosach dłoń, pieszcząc ją delikatnie.

Dziewczyna musnęła palcami jego krocze i Harry’emu lekko zakręciło się

w głowie. Lilien usłyszała głośny jęk swojego kochanka i powtórzyła

pieszczotę.
„Ledwie mogę znieść jej dotyk, a ona chce mnie

całować” – zarumienił się na tą myśl, ale za chwilę został

uwolniony od tak wzniosłego procesu psychicznego, jakim jest myślenie, bo

Lilien zaczęła całować jego uda.
Kiedy przesunęła palcami po jądrach

chłopaka i zaczęła masować łagodnie jego erekcję, Harry krzyknął i wsunął w

jej włosy, drugą dłoń, zaciskając na nich mocno palce.
Dziewczyna

zachęcona jego reakcjami polizała krawędź penisa, bezceremonialnie wzięła do

ust twardą główkę i zaczęła delikatnie ssać.
Ten zawrót głowy był dużo

silniejszy od poprzedniego i chłopak przestał się zupełnie kontrolować.

Odruchowo przycisnął ją mocniej, ale Lilien nie przeszkadzał ten

„brutalny” akt.
Ze zdziwieniem zauważyła, że jego

podniecenie jeszcze się zwiększyło. Teraz całowała go i ssała bardziej

gwałtownie, delikatnie pieszcząc dłonią wrażliwą mosznę.
Harry nie

mógł uwierzyć, że można odczuwać tak niesamowitą i nieokiełznaną

przyjemność. Nie był w stanie nic poradzić na własne reakcje. Wił się,

płakał, krzyczał i błagał o więcej, a jego ciało trawiła gorączka nieznośnej

rozkoszy.
Jego orgazm był tak silny, że pociemniało mu w oczach i omal

nie stracił przytomności. Lilien wcale nie próbowała się od niego odsunąć,

kiedy poczuła, że chłopak jest bliski spełniania. Połknęła całe nasienie i

właśnie w tej chwili, kiedy Harry szczytował, zrozumiała, że jest w nim po

uszy zakochana.
Delikatnie pocałowała brzuch kochanka, jego tors ,

szyję. Scałowała z twarzy gorące łzy.
- Cudownie smakujesz –

szepnęła mu do ucha, a Harry był tak wspaniale odprężony, że nawet się nie

zarumienił. Objął ją i delikatnie pocałował nabrzmiałe i bardzo wrażliwe

teraz usta Lilien, która jęknęła cichutko.
- Jesteś najbardziej

szaloną i najwspanialszą kobietą na świecie
Była mu tak wdzięczna za

czuły pocałunek i za te słowa, że nie potrafiłaby wyrazić tej wdzięczności

żadnymi słowami. Przytuliła się mocno do chłopaka, słuchając jak jego serce

i oddech odzyskują powoli swój zwykły rytm.

*
style='color:green'>Parafraza tekstu rzuconego prze Yennefer Graltowi w

piątym tomie sagi o Wiedźminie „Pani Jeziora” ( „kocham

cię, ale nurkować nie będę” - prawda że urocze?

*smirk*)


******
- Auć! – Hermiona

była niezadowolona z rzucenia jej na wygodne, ogromne łoże
- Co cię

boli ? Przecież tu jest miękko. Boleć to cię dopiero może, jak się wkurzę.


- Bardzo śmieszne, nie lubię, jak ktoś mną rzuca.
- Nie lubisz?

O, a ja myślę, że to uwielbiasz – Draco podniósł dziewczynę i ponownie

rzucił ja na łóżko, z wyraźną uciechą w szarych, przekornych oczach.
-

Malfoy przestań!!!
- Już nie Draco? – zadrwił.

– Już nie Proszę, zrobię dla ciebie wszystko, Draco, tylko mnie

pocałuj.

Hermiona wolała zmilczeć to przedrzeźnianie.
-

Gdzie to wszystko? To ja nawet się nie mogę tak niewinnie zabawić, bo

dama jest zbyt delikatna? – zapytał rozbawiony. – Pewnie wolisz,

żebym wyegzekwował od ciebie to wszystko, co?
No w sumie nie

miałaby wiele przeciwko temu, ale nie chciała uchodzić za łatwą i nie

odpowiedziała mu nic.
Draco wziął ja ponownie na ręce i tym razem

wysoko ja podrzucił, więc upadła na łóżko z większym wstrząsem.

/>Chłopak się śmiał
- Latająca, goła Granger. Wiesz, to nawet

urocze... Chcesz jeszcze? – zalotnie uniósł brew.
- A czy coś

cię to obchodzi? – spytała urażona.
- Absolutnie, nie... Ale

mogę się ponabijać.
- Tylko to potrafisz – syknęła ze złością. I

to był błąd... albo doskonałe posunięcie taktyczne. Zależy z której strony

na to spojrzeć.
- Twierdzisz, że tylko na to mnie stać? – Draco

usiadł na brzegu łóżka i popatrzył na nią lekko zmrużonymi oczyma. –

Tylko na to, mówisz...
Hermiona siedziała cicho i nic nie mówiła.

/>- Chyba masz krótką pamięć. Odświeżyć ci ją?
Dziewczę odwróciło

spłonione obliczę w drugą stronę.
- Jak już wspomniałem, nie odczuwam

w twoim towarzystwie żadnego wstydu i nie zamierzam się na ciebie tylko

gapić. Rzucanie na łóżko to tylko... gra wstępna – Draco przechylił

lekko głowę i obserwował ją, zupełnie jakby badał jej reakcję.

/>Hermiona zamrugała powiekami.
- Gra... wstępna? – spytała

trochę przestraszona.
- Mhm, a co myślałaś?
„Super, on mi

chce zabrać dziewictwo” – pomyślała wstrząśnięta.
Nie żeby

tak bardzo nie chciała, ale właśnie chyba zmienił zdanie bo wcześniej

twierdził co innego.
Popatrzył na nią z rozbawieniem i zaciekawieniem.

Miała strasznie niepewną i skonsternowaną minę.
- No mała, rozkładaj

nogi – powiedział wesoło.
- CO?! – Hermiona była

oburzona takim obcesowym traktowaniem.
- To co słyszałaś... Ostatnim

razem ci się podobało, może ci się gusta zmieniły –brutalnie rozchylił

jej nogi i pocałował delikatnie wnętrze uda.
Mina Hermiony nie

wyrażała zdziwienia, tylko ciężki szok.
- Co znowu? - zapytał
-

Eee... ja pomyślałam, że, no...
- Możesz nie wyrażać się jak Potter,

ale jak człowiek, którego nie ominęły zmiany ewolucyjne?
Przez chwilę

chciała zaprotestować, że Harry nie jest niedorozwinięty, ale zrezygnowała.

Czy ją to coś obchodzi?
- Powiedziałeś coś o grze wstępnej i

pomyślałam, że....
- A ! Chcesz stracić cnotę – Draco

uśmiechnął się szeroko. – Trzeba było tak od razu...
Objął ją i

pocałował w szyję.
- Nie powiedziałam, że chcę – Hermiona była

skonsternowana – tylko, że zrozumiałam, że ty chcesz..
Draco

zachichotał.
- No wiesz, jak chcesz, to nie ma sprawy... Ja swoją

dawno straciłem...
- Czy ty zawsze musisz mnie zawstydzać?
- Tak

– odpowiedział bez pardonu.
Odsunął się i popatrzył jej z

dystansu w oczy.
- Usiądź na brzegu łóżka – powiedział.
-

Czemu? – spytała bardzo podejrzliwie.
- Nie dyskutuj tylko

siadaj, póki jestem miły...
Wolała grzecznie spełnić jego żądanie. W

końcu, co to za wysiłek?
Draco obserwował ją spod zmrużonych powiek, a

Hermionie zrobiło się ciepło od tego spojrzenia, a następnie bardzo gorąco

kiedy przed nią ukląkł i powoli rozsunął kolana dziewczyny.
„Ja

się ze wstydu, kiedyś, przez niego, spalę” – pomyślała z

rozpaczą.
Chłopak pocałował jej brzuch, masując rękami delikatnie jej

uda, tak jakby chciał ją odprężyć. Hermiona cichutko jęknęła kiedy jego

dłonie przesunęły się na biodra i szczyt pośladków. Jej jęk stał się

głośniejszy, gdy Draco zaczął pieścić językiem pachwinę dziewczyny, a

następnie musnął ustami nabrzmiałą łechtaczkę.
Gryfonka wsunęła dłonie

we włosy jasnowłosego kochanka i zamknęła, z rozkoszy, oczy.
Draco

polizał jej łono a ona krzyknęła cichutko. Objął dłońmi jej biodra i wsunął

język do jej wnętrza podrażniając je delikatnie.
Jej dłonie zacisnęły

się na jego włosach, a z gardła wyrwał się krzyk rozkoszy. Oddech stawał

się, co raz bardziej nieregularny, aż wreszcie przeszedł w przeciągły jęk,

kiedy język Dracona tracił jej nabrzmiałą łechtaczkę. Mężczyzna odsunął się

od niej i z sadystycznym uśmiechem zapytał:
- Mam kontynuować?

/>Hermiona nie była w stanie nic powiedzieć, skinęła tylko głową.
-

Dobrze, zrobię to, ale to ty powiesz czego chcesz...
Hermiona myślała,

że umrze z rozpaczy, było jej tak cudownie, a on tak bestialsko przerwał,

żeby się z nią droczyć.
- Czego... chcę...? - popatrzyła się niepewnie

na mężczyznę; jak on mógł jej to zrobić, no jak.
- Tak, musisz mi

powiedzieć, czego dokładnie chcesz – odpowiedział spokojnie, jakby

tłumaczył coś, mało pojętnemu dziecku.
Hermiona spojrzała się na niego

jak zraniona sarna. To było podłe. Podłe a jednocześnie bardzo podniecające.

Wręcz perwersyjne.
- Ale, ja nie wiem sama... czego dokładnie chce

– powiedziała łamiącym się głosem i to była w dużej mierze prawda.

Popatrzyła przy tym na niego z wyrzutem.
- Pomyśl, co by ci sprawiło

przyjemność...- Draco uśmiechnął się czarująco. - Ja naprawdę zrobię

wszystko co będziesz chciała.
- Ja - zaczęła niepewnie i

niespodziewanie ją olśniło - chcę całować ciebie. - Nagle wydało się jej to

dużo mniej stresującym przeżyciem, niż wymyślanie tak perwersyjnych, według

niej rzeczy.
Jakież było jej rozczarowanie gdy... Draco pokręcił

głową i powiedział:
- Miałaś skarbie swoją szansę, ale ją

zaprzepaściłaś... A ja stwierdzam, że wolę tak. No więc?
Hermiona

przetrawiała słowa mężczyzny, wreszcie nieśmiało skinęła.
- Więc

chcę...chcę...żebyś mnie znów pocałował.... tak jak przed chwilą.
-

Czyli chcesz żebym cie pocałował w ... uda?- zapytał ze złośliwym uśmiechem


- Wiesz, dobrze, że nie! - zezłoszczona Hermiona miała ochotę go

udusić, ale postanowiła, że pokona ten paraliżujący wstyd, dlatego też,

powiedziała otwarcie:
- Masz całować całe moje ciało, każdy jego

zakamarek, zrozumiałeś Malfoy?!
- A z którego miejsca mam zacząć?

- Draco był zaskoczony, lecz nie dal tego po sobie poznać.
"Ją

trzeba częściej prowokować, będą jeszcze z Granger ludzie..."

/>Hermiona spojrzała prosto w jego szare oczy i bez zająknięcia

odpowiedziała.
- Masz zacząć pieścić moje piersi, ale nie wolno ci

używać rąk
Uśmiech chłopaka stał się wprost uroczy.
- No

widzisz, jaka potrafisz być grzeczna? - Powiedział i pogłaskał ją po udzie.



Wiedziała, że na drugi dzień, jej kac moralny będzie ta

gigantyczny, jak Zamek Hogwart, ale była za bardzo rozpalona , żeby się tym

teraz przejmować.
Chłopak zbliżył głowę do jej piersi i delikatnie

pocałował prosto w nabrzmiały sutek. Hermiona jęknęła cichutko, było jej

dobrze i bynajmniej nie zamierzała sobie odmawiać
- Niżej - szepnęła

cicho podniecona, do granic wytrzymałości, Hermiona.
Jutro będzie się

wstydziła spojrzeć w lustro - ale to będzie jutro , a teraz jest TERAZ i

jest CUDOWNE
Ku jej irytacji, niżej dla pana Malfoya, to było

niżej o zaledwie centymetr.
„Drań” - pomyślała ze złością

i z nienawiścią do samej siebie wyjęczała:
- Pocałuj mnie między

udami, matole.
Draco postanowił, na razie, nie wyciągać konsekwencji z

powodu, rzuconej w stronę jego arystokratycznej osoby, obelgi i grzecznie

zastosował się do życzenia panny Granger, zwanej przez hogwardzkich mężczyzn

– nie do końca słusznie, jak sam się przekonał – „lodową

dziewicą”.
Jego głębokie i namiętne pocałunki zostały nagrodzone

jękami, krzykami i prośbami o więcej.
„Ona jest niewyżyta”

– pomyślał radośnie naczelny łamacz kobiecych serc Hogwartu. Nawet

odpicowany, „nowy” Severus nie mógł się z nim równać –

dostawał co prawda listy miłosne, lecz nie w takich ilościach jak jego blond

pupilek.
Orgazm Hermiony był jak burza śnieżna w Himalajach z

lawinowym poślizgiem.
„Jeszcze tydzień, dwa i żyć beze mnie nie

będzie mogła.” - pomyślał uszczęśliwiony Draco.
Tylko zapomniał

o jednym małym szczególe, że to działa w obie strony...

******


Arabell i Severus spędzili bardzo miły wieczór. I wcale nie uprawiali

już seksu (ciekawe, nie? – przyp. autorki).
Rozmawiali o błahych

sprawach i zagrali kilka rund w Tysiąca (mugolska gra w karty, którą, jak

się okazało, obydwoje uwielbiali). Po trzech rundach, z których dwie wygrała

Arabell, zakończyli tą miłą czynność, gdyż Severus, z poważną miną i ku

rozbawieniu de Lincourt, stwierdził, że to „głupia, mało rozwojowa

gra”.
Kobieta miała ogromną ochotę spytać go o Czarny Znak

widniejący na lewym przedramieniu, ale instynktownie czuła, że na takie

zwierzenia, Snape nie jest jeszcze gotów; w końcu był bardzo skrytym,

mrukliwym i tajemniczym typem.
Próbowała sobie nie wyobrażać jaki był,

zanim córka „wzięła go w obroty”.
Do swojej kwatery

wróciła dopiero o północy.
„Urocze” – pomyślała z

nikłym uśmiechem, kładąc się do wyrka. Spało się jej wprost wyśmienicie.

/>
Cały dzień był raczej nudny, poza trzema akcentami – jednym

absorbującym i wkurzającym, jednym miłym i jednym dosyć przykrym, lecz nie

tak nieprzyjemnym jak wydawało się, że będzie. Poza tym ostatnim, dwa

pierwsze były całkowitym zaskoczeniem.
Primo – zdarzenie na

zajęciach z Obrony z szóstym rokiem, kiedy to w połowie lekcji, ta

przemądrzała Granger wstała i powiedziała, że nie ma ochoty przebywać w

jednym pomieszczeniu z Ronaldem Weasleyem, a gdy Arabell spytała co się

stało, dziewczyna popłakała się rzewnymi łzami i wybiegła z sali. O

nadrobienie materiału, przez Hermionę, raczej się nie martwiła, interesował

ja jedynie ten nagły uczuciowy wybuch. Kazała Pansy Parkinson, przyprowadzić

Gryfonkę z powrotem, ale nie przyniosło to większego skutku – Granger

odmówiła powrotu na zajęcia.
„Muszę o tym pogadać z

McGonagall” – pomyślała Arabell.
Nikt nie wiedział o co

chodzi i nikt nie chciał nic mówić. Chociaż zarówno Potter, Longbottom,

Malfoy, Snape i jeden z bohaterów radosnego wydarzenia – Weasley,

zdawali się wiedzieć doskonale, co jest, tylko nie raczyli podzielić się z

nią tymi informacjami.
Harry obrzucił Rona spojrzeniem pełnym

nienawiści, Draco – pogardy, a Lilien głębokiego obrzydzenia.
-

Weasley – powiedziała chłodno, gdy lekcja dobiegła końca. Nie zadała

im nic na następne zajęcia i wyglądali na uszczęśliwionych – pozwól do

mnie, młodzieńcze.
Ron zrobił skwaszoną minę, ale spełnił polecenie

nauczycielki.
- Coś ty jej takiego powiedział, że się popłakała, co?


- Nic takiego. Jakby to powiedzieć, powiedziałem jej prawdę w oczy.


- Raczej wysyczałeś ją do jej ucha – drwiącym, zimnym głosem

odrzekła Arabell. – Czy Granger coś ci zrobiła? Dyrektor mówił, że się

przyjaźnicie.
- Ona ostatnio woli przyjaźnić się z kim innym.
-

A ty uważasz, że istnieje coś takiego, jak monopol na przyjaźń? – de

Lincourt trafiła w sedno. Ron popatrzył na nią ze złością.
- Niech się

pani nie miesza do nie swoich spraw! – warknął.
W oczach

kobiety pojawił się groźny błysk.
- Minus pięć punktów za bezczelną

odzywkę do nauczyciela.
Arogancka mina chłopaka i obojętne wzruszenie

ramion omal nie wyprowadziły jej z równowagi.
- Słuchaj, gówniarzu

– wysyczała – jak powtórzy się to jeszcze raz, to zaprowadzę cię

do profesora Snape’a, żeby zaaplikował ci Veritaserum i jeżeli to, do

czego się przyznasz nie spodoba mi się, pożałujesz... Żegnam!
-

Żegnam, pani profesor – jego mina wyrażała niemal pogardę i de

Lincourt, ostatnim wysiłkiem woli powstrzymała się, by nie trzasnąć go w

twarz.

Sekundo – miłym akcentem dnia był

„napad” Severusa. Tuż po obiedzie dorwał ją przed biblioteką. Na

korytarzu było pusto, więc rzucił się na nią z namiętnym, odbierającym

równowagę i zapierającym dech, pocałunkiem.
- Sama słodycz –

wyszeptał jej do ucha, puścił zaskoczonej Arabell perskie oko i zniknął za

zakrętem korytarza.
- Nawzajem - wydukała zaskoczona do pustych ścian,

gdy odzyskała już zdrowy rozsądek.
To jej nieco poprawiło humor.

/>Skrzywiła się tylko na myśl o tym, co czeka ja wieczorem...
Malfoy

był nieprzystępnym, raczej cynicznym i zimnym młodzieńcem. To jej sprawy nie

ułatwi.

Terzio – Och, Draco Malfoy nie był taki zły...

/>Przeprosiła go jeszcze raz, za niemiły incydent z poprzedniego tygodnia i

spytała, co z jego mamą. Chłodno i grzecznie przyjął przeprosiny, i

powiedział, że mamę odwiedzi dopiero we wtorek wieczorem, oraz że dziękuje

za zrozumienie i zainteresowanie.
Wtrąciła mimochodem pytanie, czy nie

wie co stało się Granger, ale ku jej zdziwieniu zarumienił się i – co

już było zgodne z jej przewidywaniami – grzecznie zasugerował, że to

prywatna sprawa Ronalda i Hermiony, i lepiej w to nie ingerować.
Nie

naciskała, też miała kiedyś siedemnaście lat, a jej wczesna młodość nie była

zbyt sielankowa.

******
Hermiona przytuliła się do nagiego

mężczyzny obok niej. Tym razem pozwolił jej zostać i spać u niego, nawet sam

to zaproponował.
„Przyjemnie” – pomyślała gdy

pogłaskał ją po plecach.
Był co najmniej dziwny, nie chciał od niej

żadnej wzajemności, zaproponował jej jedynie wspólne wypalenie papierosa.


Draco poinformował ją , że musi się zmyć przed siódmą i mało go

obchodzi jak to zrobi, bo nie zamierza nastawiać budzika na wcześniejszą

porę niż 7:30.
„W co ja się ładuję?” – ta niewesoła

myśl przemknęła jej, w pewnym momencie, przez zwoje mózgowe, ale ją

zignorowała.
Zaczęła zastanawiać się, z perwersyjnym rozmarzeniem, co

powiedziałby Ron, gdyby teraz mógł ją zobaczyć... Ale jego zdanie już jej

nie obchodziło.
Draco zasnął smacznie po paru minutach i Hermiona mu

szczerze zazdrościła. Nie mogła spać i wierciła się jak kwoka na jajach. W

końcu gwizdnęła mu papierosa i zapaliła. Było jej ciepło, więc zrzuciła

kołdrę i usiadła w kucki patrząc w okno, przez która przeświecał silny, tej

nocy, blask księżyca.
„Nie mogę spać, bo to nowe miejsce...

– pomyślała. – Gucio prawda, nie mogę spać z zupełnie innych

powodów”.
Spojrzała na śpiącego mężczyznę. Jasne włosy opadały w

nieładzie na pościel, twarz miał spokojną, łagodną i niewinną, jak

dwunastolatek.
„Cholera, tylko nie to” – pomyślała

czując, na ten widok, dziwne drgnięcie w okolicy serca.
Zgasiła

papierosa i położyła się obok Ślizgona, przerzucając rękę przez jego klatkę

piersiową i wtulając twarz w jego szyję. Objął ją odruhowo przez sen.

/>„Może teraz zasnę...”
Zasnęła.
Na piętnaście

minut.

- Och, odwal się, Potter... – wymamrotał Draco i

Hermiona popatrzyła uważnie na twarz śpiącego, wyrażającą irytację.

/>Rozbawił ją mówieniem przez sen. Przesunęła palcem po jego ustach i nagle

zapragnęła go pocałować.
„Co mi szkodzi? – pomyślała.

– Przecież śpi...”
Zaczęła ssać delikatnie jego wargi,

przesuwając dłonią po cudownej strukturze klatki piersiowej chłopaka.

/>Pocałowała jego szyję, ramiona, zaczęła lizać jego sutki, które

stwardniały pod wpływem pieszczot.
Nie zastanawiała się w ogóle nad

faktem, że on, w każdej chwili, może się obudzić.
Jej dłoń przesunęła

się na twardy, umięśniony brzuch, czubkiem języka musnęła zagłębienie

smukłej, jasnej szyi. Draco cicho westchnął przez sen.
Hermionie

spodobało się to, co robiła. Nawet bardzo.
„Chyba mi

odbija” – pomyślała, gładząc jego biodra i uda.
Jej język

zsunął się do pępka i z powrotem do lewego, twardego sutka, który zaczęła

delikatnie ssać. Wsunęła dłoń miedzy uda mężczyzny i stwierdziła z dumą, że

jest podniecony.
Oparła ręce po obu stronach jego ciała i zaczęła ssać

drugi sutek chłopaka, tym razem pewniej i mocniej.
Takich poczynań nie

zniósłby nawet zimny głaz, a Draco bynajmniej nie był zimny, a tym bardziej

nie był głazem...
Hermiona poczuła jak, nieruchoma do tej pory, dłoń

chłopaka wsuwa się w jej włosy.
Uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć.


- Nie przerywaj – poprosił, patrząc na nią szarymi, pełnymi

zaskoczenia i pożądania, oczyma.
Całowała go coraz niżej i czuła jak

jego oddech przyspiesza a ręka zaciska się mocniej na jej włosach. Jęknął

kiedy zaczęła pieścić językiem jego biodra i podbrzusze.
„Nie

wytrzymam” – pomyślał.
Ku jej ogromnemu niezadowoleniu,

odepchnął ją od siebie.
- Zaczekaj – powiedział oddychając

szybko i nieregularnie.
- Robię coś nie tak? – spytała z żalem.


Draco pocałował ja w szyję.
- Chcę się z tobą kochać –

wyszeptał namiętnie do ucha dziewczyny, sam nieco zaskoczony własnymi

słowami. – Bardzo chcę.

Hermionie zakręciło się w głowie.

Zarówno od tego co usłyszała, jak i od pieszczot dłoni Draco Malfoya, które

były dosłownie wszędzie.
„Sama tego chciałam” –

pomyślała ze strachem i rosnącym podnieceniem.
Musiał wyczuć jej

niepewność, bo uspakajająco pogłaskał ją po plecach.
- Nie bój się

– wyszeptał – będę delikatny.
Nie wiedziała dlaczego, ale

zaufała jego cichej deklaracji.
Może dlatego, że bardzo delikatnie

ułożył ja na plecach i całował teraz czule jej szyję, dekolt i piersi.

Zamknęła oczy i cicho jęknęła.
-W porządku? - zapytał unosząc głowę.


- Dlaczego? –spytała nagle. – Dlaczego chcesz się ze mną

kochać?
- Nie wiem.. Po prostu cie pragnę – popatrzył jaj

głęboko w oczy, w których dostrzegł zaniepokojenie i niepewność.

/>Widział, że ona tego chce, tak samo jak on, ale się po prostu boi.
-

Nie skrzywdzę cię, Herm... – powiedział łagodnie. Zamrugała ze

zdziwienia powiekami. Nie podejrzewała go o taką wyrozumiałość.
- Nie

skrzywdzę cię – powtórzył.
Bardzo długo i czule całował jej

brzuch, a Hermiona głaskała go po głowie.
Jęknęła głośno, kiedy zaczął

pieścić palcami i językiem jej wilgotną kobiecość. Poczuła jak powoli

ulatniają się z niej obawa i niepewność.
Pieścił ją tak długo, aż

zaczęła błagać, żeby ją wziął.
Draco oparł łokcie po bokach jej ciała.

Jedną dłoń wsunął w jej włosy, a drugą ponownie zaczął pieścić łono

dziewczyny.
- Proszę, Draco, chcę cię poczuć w sobie... –

błagała Hermiona wplatając palce w długie, jedwabiste włosy kochanka.

/>Mężczyzna delikatnie całował jej usta i szyję, i szeptał coś cicho do

ucha, ale ona była tak podniecona, że nie wiedziała co.
Wziął ją

najdelikatniej jak potrafił, a dziewczyna cicho krzyknęła, zarówno z bólu

jaki i z rozkoszy. Zacisnęła mocno powieki, spod których popłynęły strumyki

łez.
Draco popatrzył na nią. Wiedział, że ją boli, ale jedynym co mógł

na to poradzić, było zachowanie delikatności. Pocałował ją. To był bardzo

łagodny, subtelny pocałunek i Hermiona go odwzajemniła. Poczuł jak zaciska

dłonie na jego ramionach i oderwał usta od jej warg.
Scałował łzy

toczące się po jej policzkach.
- Bardzo cię boli? – wyszeptał

cicho do jej ucha. – Jeśli tak to przestanę.
Pokręciła głową.


- Prawie wcale, nie...
- Hermiona, nie kłam – jego głos

był łagodny.
- Nie chcę, żebyś przestawał – w jej oczach były

determinacja i zdecydowanie.
Popatrzył na nią uważnie. Wiedział, że

obraziłaby się na niego, gdyby przerwał.
Starał się poruszać powoli i

cały czas pieścił ustami jej szyję, uszy i policzki, a palce obydwu dłoni

wsunął w jej włosy i masował delikatnie skórę głowy.

Owszem,

bolało ją, ale chciała mu dać jak najwięcej, poza tym ból mieszał się z

przyjemnością, która rozlewała się łagodnymi falami po całym jej ciele.

/>- Chcę jeszcze – szepnęła unosząc biodra i zmuszając go, żeby wszedł

głębiej.
Draco cicho jęknął, a Hermiona zacisnęła na chwilę zęby, bo

ją zabolało trochę bardziej, i wbiła paznokcie w plecy mężczyzny.

/>Draco pocałował ją namiętnie, wsuwając język do jej ust, lizał zęby i

podniebienie kochanki, a ona odwzajemniała się tym samym.
Mężczyzna

zatracał się coraz bardziej w pożądaniu i kiedy Hermiona objęła nogami jego

biodra, całkowicie przestał myśleć o jej niewinności i o tym, że ma być

delikatny. Poruszał się w niej gwałtownie, całował jej szyję i namiętnym,

zachrypniętym szeptem powtarzał, jak litanię , imię dziewczyny.

/>Zacisnęła zęby, żeby nie krzyknąć z bólu, kiedy jego ruchy stały się

niemal brutalne.
Draco poczuł na policzkach łzy, chociaż nie tak

obfite, jak te płynące po twarzy Hermiony i krzyknął głośno z rozkoszy.

/>Dziewczyna wsunęła dłonie w wilgotne od potu włosy mężczyzny, zaciskając

na nich palce i czując jak jego ciało napina się pod wpływem nadchodzącego

spełnienia, a jej wnętrze wypełnia ciepło jego nasienia.

/>„Właśnie stałam się potencjalną matką dziecka Draco Malfoya”

– pomyślała bardzo przytomnie, ale ta myśl zbytnio jej nie przeraziła.


Mężczyzna odsunął się od niej, tylko po to by, za chwilę, mocno ją do

siebie przytulić. Ujął w dłonie jej twarz i czule pocałował usta Hermiony.


- Wszystko w porządku? – spytał cicho.
Pokiwała tylko

głową a on mocno pociągnął ją ku sobie, tak, że właściwie znalazła się na

nim. Objęła go i wtuliła twarz w jasną gęstwinę długich włosów kochanka, by

za chwilę przyłożyć ucho do jego klatki piersiowej, jakby chciała się

upewnić, czy Malfoy ma serce. Miał i biło ono teraz bardzo mocno.

Hermiona zamknęła oczy i pozwoliła, aby ten rytm ukołysał ją do snu.

/>Tym razem zasnęli oboje.
*
Hermiona obudziła się bardzo

wcześnie. Z początku nie wiedziała gdzie się znajduje. Ale bardzo szybko

wszystko sobie przypomniała.
„Świetnie – pomyślała –

przespałam się z Malfoyem.” – Teraz nie wydawało się to jej, już

takie cudowne, jak kilka godzin wcześniej. Zaczynał pracować zdrowy rozsądek

i poczuła ukłucie niepokoju i żalu.
Popatrzyła na śpiącego mężczyzną.

Wyglądał jak wcielenie niewinności.
Spróbowała się od niego odsunąć,

musiała przecież wrócić do siebie.
Obejmował ją mocno i była zmuszona

wysunąć się bardzo powoli.
Skrzywiła się z niezadowoleniem. Musi iść

taki kawał zimnym korytarzem.
Ubrała się i po cichutku wyszła. Kiedy

dotarła do swojego dormitorium była szósta.
*
Hermiona zaspała na

śniadanie.
- Gdzieś ty była? – Spytał nieprzytomnie Harry. Też

zaspał.
- W łóżku. – Odrzekła patrząc na niego ze zdziwieniem.


- No tak, przepraszam... – brunet ziewnął potężnie –

...jestem rozkojarzony.
Hermionie udzielił się ziew.
-

Wiiooooooooiiiiiidzę – jej buzia rozdarła się niemal jak stodoła.

/>Dziewczyna spojrzała na stół Slytherinu. Malfoya nie było, a Lilien

wyglądała na nieprzytomną. Właśnie próbowała jeść zupę mleczną widelcem, ale

Pansy uświadomiła ją szybko o błędnym użyciu sztućca i teraz Snape odkładała

widelec z miną filozofa szukając wzrokiem swojej łyżki.
Hermiona

uśmiechnęła się pod nosem

- HELLO EVERYBODY!!!

– spojrzenia wszystkich powędrowały w kierunku potężnego ryku.
-

Draco, Slytherin traci pięć punktów! – Poirytowany Snape wstał od

stołu i patrzył na blondyna, który pojawił się na śniadaniu spóźniony o

dwadzieścia minut i bez szaty, w samych dżinsach i czarnym podkoszulku z

czerwonym napisem „I’M THE BE(A)ST.”
– Racz

usiąść jak człowiek i spokojnie zjeść. I minus kolejne pięć, za ten durny

strój!
Draco popatrzył, nieprzytomnie, na Severusa, ziewną

potężnie, zasalutował, i rzekł
- Się robi, szefie! – czym

wywołał salwę śmiechu w Wielkiej Sali.
Lilien wyszczerzyła się

radośnie do przyjaciela i poklepała znacząco wolne miejsce obok siebie.

/>
- Kretyn – Ron miał pełną obrzydzenia minę.
- Mi się

podobało – Harry zwrócił się do niego z przekorą i dezaprobatą.

– Chociaż się rozbudziłem.
Spojrzał na stół ślizgonów i szeroko

się uśmiechnął. Lilien karmiła Dracona jajecznicą.
- Sugestywny

podkoszulek* – zauważył zielonooki brunet – nie , Herm?
-

Eee – Hermiona się zarumieniła na te słowa. – Tak, Harry –

szybko skończyła jeść i uciekła z Wielkiej Sali.
„Ja

pierdolę!” – pomyślała gdy Draco rzucił jej przeciągłe,

powłóczyste spojrzenie.
„Będzie wesoło, nie ma co...”

/>


* ang. the beast

– bestia, ang. the best – najlepszy, chyba znaczenia tej gry

słów, nie muszę tłumaczyć...


******
Severus

spał wyśmienicie. Dręczyła go tylko jedna rzecz. Czy to był jednorazowy

wyskok ze strony kobiety? Czy zapomniała się na chwilę, czy będzie chciała

to kontynuować? Miał nadzieję, że tak.
Cały dzień tryskał świetnym

humorem, nawet wygłup Dracona go zbytnio nie zirytował. Zareagował, bo jako

jego opiekun musiał to zrobić, w głębi duszy jednak, blondas go rozbawił.



Wszystkie zajęcia z Eliksirów przebiegały w miarę bezstresowo.


Nawet nieprzytomny, ziewający Potter go nie znerwił. Szczerze

powiedziawszy, nie tylko on ziewał.
Granger, Malfoy i jego własna

córka, także zdradzali oznaki niewyspania. Sam Snape ziewnął, nieznacznie,

kilka razy.
Severus mocno podejrzewał, że ta czwórka mogła urządzić

sobie w nocy jakąś alkoholową imprezę. Ale w końcu byli dorośli, no prawie

wszyscy...
Był miły dla uczniów, co oznacza, że jego język nie ociekał

jadem i, że Wielki Sev nie zadał żadnego wypracowania. Miał na głowie inne

rzeczy niż siedzenie i sprawdzanie wypocin tych głąbów...
Po pierwsze,

swój romans a po drugie, Lilien, która spotykała się z Dupkiem Potterem i

wcale z tym się nie kryła.

Pod koniec zajęć postanowił przepytać

Grangerównę.
- Panna Granger powie nam teraz o właściwościach

Eliksiru Wielosokowego i prawidłowych warunkach przyrządzania i

przechowywania tego wywaru.
Słucham Granger.
- Eee... –

Hermiona podniosła zmęczone spojrzenie na profesora i ziewnęła. – O co

chodzi panie profesorze, czy pan mnie o coś pytał?
- Granger, dziecko,

czy mogłabyś nie wstawiać do wypowiedzi przeuroczej formuły eee...,

którą często raczy posługiwać się, pan Potter? – Lilien zgromiła go

spojrzeniem, ale, niezrażony Snape, kontynuował swoją filozoficzną

wypowiedź.
- Bądź tak miła i posługuj się cywilizowanym językiem...

– Draco zachichotał, a Hermiona posłała mu spojrzenie Voldemorta -

Narkomana na głodzie.
- Proszę głupio nie rechotać, panie Malfoy... Po

drugie, dlaczego znowu myślisz o niebieskich migdałach, a nie o tym co się

dzieje na lekcji. Granger?
- Przepraszam, sir, więcej to się nie

powtórzy.
- Granger, to się zdarz coraz częściej.... – Severus

uniósł brew i zauważył, że dziewczyna się rumieni.
- Powiedz, mi

dziecko, czy ty coś brałaś? - profesor podszedł do Gryfonki i zajrzał w jej

lekko rozmarzone i zmęczone oczęta.
- Nic, proszę pana. Jestem tylko

trochę niewyspana....
- Granger, ty masz błędny wzrok...
Rozległ

się chichot Malfoya.
- Minus pięć punktów dla Slytherinu... Za każde

twoje ziewnięcie, Draco, będzie kolejne pięć – powiedział mściwie

Severus.
W tym samym momencie, Malfoy ziewnął, co wywołało chichoty i

chłopak popatrzył przepraszająco na kumpli z Domu Węża.
- Wiesz,

dziecko, ja cię nie będę pytał.
- Nie jestem dzieckiem –

warknęła urażona Hermiona i dopiero wtedy ugryzła się w język.
- Nie

tak obcesowo... – Severus wydawał się rozbawiony jaj reakcją. –

A kim jesteś? – zapytał jeszcze, krzyżując ręce na piersi i

przyglądając się jaj uważnie.
- Kobietą, i tak się proszę do mnie

zwracać, a nie jak do jakiegoś bachora... – Hermiona ciągnęła dalej tą

farsę, pewna, że wszyscy na sali, poczynając od Harry'ego, a na Malfoyu

i Snape’ie kończąc mają niezły ubaw, ale nie chciała stracić twarzy.


- Więc, kobieto... – zaczął nauczyciel wywołując śmiech męskiej

części zgromadzenia.
- Czy wyraz kobieta, jest zabawny? –

to był zimny głos Lilien. – A poza tym panie profesorze,

cywilizowany człowiek nie zaczyna zdania od więc...
- Minus

pięć punktów od Slytherinu, panno Snape...
- Za to, że jestem

kobietą
? – Lilien nie zamierzała odpuścić.
- Za to, że

jesteś arogancka... – chłodno odrzekł Snape. – Jeszcze słowo i

będzie minus pięćdziesiąt.
Lilien, mimo wszystko, wolała przemilczeć.

Rzadko odbierał im punkty, ale w tym przypadku nie żartował. Wiedziała o

tym.
Draco spojrzał na nią ze współczuciem
- Odbijesz sobie po

zajęciach – powiedział cicho, co dziewczyna przyjęła ze złośliwym

uśmiechem.
- Dobra, Granger, nie będę cię męczył skoro w nocy nie

spałaś... – Hermiona była wściekła, ale się powstrzymała od

komentarzy. – Minus dziesięć punktów za brak uwagi na zajęciach,

możesz usiąść.

Jak widać, lekcja była bardzo pouczającym

przeżyciem.

******
- Granger, poczekaj – zawołał

Draco, po kolacji, za szybko oddalającą się w kierunku biblioteki Hermioną.

- Co ten kretyn, Weasley ci powiedział dziś na Obronie?
- Nie twój

interes – odwarknęła.
Była zła, że w nocy dała się ponieść

emocjom, była zła na Rona za chamskie odzywki, była zła na Malfoya, za to,

że się do niej w ogóle odzywa, chociaż, ku własnej irytacji, znowu chętnie

poszłaby z nim do łóżka.
- Ach, skoro nie mój, to mam to gdzieś

– odpowiedział urażony. – Idę mu pogratulować.
-

Draco! – Lilien się skrzywiła, a Hermiona się opamiętała.
-

A jak myślisz, co on mi mógł powiedzieć, co? – spytała już spokojniej.

– Powiedział mi, że jestem miłością jego życia i się wzruszyłam...

– dodała sarkastycznym tonem
- A wiesz, to całkiem możliwe

– Harry objął Hermionę i spojrzał jej głęboko w oczy. – On jest

po prostu zazdrosny.
Dziewczyna zbladła.
- Możesz mnie nie

straszyć, Harry? Jak go widzę i słyszę, to mam ochotę mu dopieprzyć.
-

To mu przywal, a nie ryczysz – dał jej dobrą radę Draco.
-

Walnij w niego jakimś dobrym przekleństwem – Harry udowodnił, że jest

synem Jamesa.
- Jednym słowem, zrób mu krzywdę – podsumowała

Lilien.
- Bo jak ty tego nie zrobisz... – zaczął Harry.
-

To wtedy, zrobi to ktoś z nas – dokończył Draco jak na zgranego kumpla

przystało.
- A jak zrobi to ktoś z nas... – Lilien zawiesiła

efektownie głos.
- To on może tego nie przeżyć – to akurat

powiedział Nevill, który słyszał część rozmowy przed Wielką Salą i, jako

osoba siedząca obok Rona na Obronie, doskonale wiedział, co usłyszała od

rudzielca Hermiona, gdyż tenże rudzielec ochoczo mu to powtórzył.

/>Nevill przestał się do Rona odzywać.
- Myślę, że Longbottom, się nie

myli – Draco zakończył temat.
- Przemyśl to, Hermiono –

powiedział Harry.
- Naprawdę, zrobilibyście to dla mnie? –

Hermiona poczuła się dziwnie. – A jeżeli Ron ma rację? –

spojrzała przy tych słowach wyzywająco na Nevilla.
- Rację? -

spytał chłodno chłopak. – Najpierw niech nauczy się posługiwać

kulturalnym językiem, a poza tym gówno go obchodzi, co i z kim robisz... A

co do wyzwisk... tego w kwestiach racji rozpatrywać się nie da, prawda?

/>Wszyscy byli pod wrażeniem elokwencji Nevilla.
- Te, Longbottom

– powiedział Malfoy - wyrobiłeś się, czy co?
- Te, Malfoy

– odezwała się w odwecie Lilien – wyrażaj się kulturnie, co?

/>Draco posłał jej znudzone spojrzenie i gestem zawodowego ekshibicjonisty

rozchylił poły szaty, wskazując palcem napis koszulce.
- Ja też mogę

taką założyć – czarnowłosa wzruszyła ramionami.
- NIE MOŻESZ

– Draco był poważny i miał minę filozofa.
- Założymy się?

/>- Nie możesz, bo tylko JA mogę być tak określony. JA, Draco Malfoy i nikt

inny. AMEN. Na kolana, przed dziką bestią, motłochu!
Potter dostał

napadu niekontrolowanego chichotu. Reszta się uśmiechała, poza Hermioną,

która wyglądała na jednostkę psychicznie załamaną.
Lilien spojrzała z

wyrzutem na Harry’ego.
- Przestań rechotać, tylko go prowokujesz

do dalszych wynurzeń.
- Ale ja nie mogą – Harry zapiszczał

radośnie.
- Harry, jaki ty masz poziom inteligencji? – w

odpowiedzi Harry wzruszył ramionami.
- Ja z tobą chodzę? –

zastanowiła się na głos udają zgrozę. – A ty Draco, powinieneś się

leczyć i to na nogi bo na głowę już za późno. Absolutne zero samokrytyki.


- Bo ja jestem BOSKI – opowiedział chłopak, co Harry nagrodził

kolejną salwą śmiechu.
- Hermiona, czy ty widziałaś kiedyś większych

kretynów? – spytała Lilien, a Hermiona tylko potrząsnęła głową.

/>- To sobie popatrz, dają pokaz za darmo i jeszcze się cieszą...
-

Klęknij i przeproś – powiedział urażony Draco i tym razem to Lilien

się roześmiała.
- Wiesz co? – stwierdziła. – Tobie by się

przydał kubeł zimnej wody na głowę...
- Mi nic nie pomoże, jestem

niereformowalny, prawda Granger? – spytał niewinnie i, ku swojej

złości i irytacji, Hermiona lekko się zarumieniła.
- Owszem –

warknęła.
- To akurat wszyscy wiedzą – Harry z ciekawością

popatrzył na przyjaciółkę, bo nagle zainteresowało go o której wróciła do

dormitorium, w końcu zaspała na śniadanie. Hermiona posłała mu ostrzegawcze

spojrzenie i chłopak uśmiechnął się złośliwie, ale nic nie powiedział.

/>
- Spaaaaaaaać! – Lilien ziewnęła jak hipopotam. Ja już

muszę się położyć. I dziś robię sobie dzień dziecka.
- Dzień dziecka?

– spytała Hermiona
- Nie idę się myć – wyjaśniła.
-

Fuj – skwitował Draco.
- Odwal się!
- Jak można nie

iść pod prysznic przed snem? - blondyn nie potrafił tego zrozumieć.
-

Można – powiedział spokojnie Nevill. – Raz do roku to i świni

wolno.
- No, ja wiem, że u was w Gryffindorze są brudasy. Pytałem jak

porządna dziewczyna ze Slytherinu, może ni iść pod prysznic?
-

Wypraszam sobie! – oburzyli się jednogłośnie Harry i Hermiona.

/>- Na żartach się ni znacie? Drętwiaki – Draco wzruszył ramionami.

– Dobranoc wszystkim. Ja w przeciwieństwie do niektórych, idę pod

prysznic... – mówiąc to puścił oko do Hermiony.
- Poczekaj!

– zawołała za nim Lilien.
Dała soczystego buziaka

Harry’emu, szybko rzuciła : „dobranoc” i pognała za

przyjacielem do Wieży Slytherinu.

******
Wtorkowy, poranny

bieg z Lilien, wcale nie wyczerpał Severusa, chociaż tym razem, córeczka

narzuciła nieco szybsze tempo, niż zwykle. Powiedziała, że taki bieg pozwala

się lepiej odstresować i pozbyć się nadmiaru energii, którą odczuwała. Cóż,

Severus też odczuwał nadmiar energii, ale marzył o spożytkowaniu jej w nieco

inny sposób...

Szybki, pięciominutowy prysznic i czarnooki poczuł

się, jak nowo narodzony.
Rzadko to robił, ale teraz postanowił

nawiedzić Pokój Nauczycielski, gdyż nie był pewien, czy są sprawdzone

wszystkie wypracowania dla drugorocznych, z którymi zajęcia miał na samym

początku.
Teraz będzie miał spokój, bo nauczyciele nie odwiedzają tego

szlachetnego przybytku przed końcem śniadania, przynajmniej teoretycznie.


Zdziwił się, gdy u kresu swego spaceru zastał Arabell de Lincourt.

Siedziała przy stole i sprawdzała wypracowania siódmorocznych na środę, po

to żeby wieczór mieć trochę „odetkany.” Chciała pogadać ze

Snapem. Nie wiedziała, czy tylko pogadać, ale na pewno mała rozmowa by im

nie zaszkodziła.
„No tak - pomyślał ubrany w czarną koszulę i

oczywiście czarne spodnie, mężczyzna – ona przecież wstaje biegać...

godziną wcześniej”.
De Lincourt miała upięte luźno włosy,

niebieski półgolf i bordowe spodnie z dzianiny z podwijanymi mankietami.

/>„Więc jednak posiada ciuchy, które nie opinają jej ciasno, jak

prezerwatywa” – pomyślał.
Cóż, za żałosne i, na

dodatek, mugolskie porównanie, brachu
– odpowiedział od razu, jego

zmysł wyczucia sytuacji.
- Cześć Arabell – powiedział.

/>Wyglądała na lekko zaskoczoną.
- Cześć Severusie – uśmiechnęła

się do niego rozbrajająco. – Zaraz skończę.

/>„Oczywiście! – pomyślał z irytacją – Ona tylko

spojrzy mi w oczy, a ja już jestem chętny i gotowy...”

-

Rozmawiałaś z Draco? – zapytał o pierwszą, lepszą rzecz, żeby

podtrzymać konwersację i nie myśleć o tym , jak bardzo pragnie tej kobiety.


- Tak, całkiem rezolutna bestia – nie mogła nie nawiązać

do koszulkowego incydentu z poprzedniego dnia. – Rezolutna, chłodna,

dyplomatyczna i zdystansowana bestia. Wie co powiedzieć i jak powiedzieć, w

przeciwieństwie do Ronalda Weasleya. – Nieświadomie i, odruchowo, ze

złością wycedziła imię i nazwisko chłopaka.
- Coś się stało? –

spytał zaniepokojonym tonem Mistrz Eliksirów.
Arabell opowiedziała mu

niemiłe zajście z udziałem Hermiony.
- Och! – Severus był

lekko zakłopotany. - A ja znowu byłem wczoraj dla niej nieprzyjemny. Pytałem

się czy coś brała... Miała taki rozkojarzony, chwilami wręcz rozmarzony

wzrok. Opuściła się w nauce. Bardzo nieznacznie, ale jednak. To samo

twierdzi McGonagall. Właśnie, musisz jej o tym opowiedzieć, w końcu to

opiekunka tego rudego kutasa.
- Severusie! – de Lincourt

lekko się obruszyła, ale nie za bardzo.
- A powiedz tak szczerze, jak

go nazwać?
- No dobra, ale to uczeń...
- Ale go tu nie ma

– Severus uśmiechnął się złośliwie.
- Skończmy ten mało

przyjemny temat, kiedyś mu przyłożę i wylecę ze szkoły.
- Miejmy

nadzieję, że wcześniej przyłoży mu Granger. Ona w końcu nie wytrzyma...

/>
- Severusie – powiedziała po chwili ciszy Arabell –

uważasz, że jestem łatwą kobietą?
- No wiesz?! Co ty bredzisz? To

ja jestem łatwy... – nie mogła się nie roześmiać po tych słowach.

/>- Więc to ja ciebie uwiodłam?
- Tak – odpowiedział wprost.

– Nosiłaś obcisłe ciuchy – jego ton był komicznie

oskarżycielski.
Popatrzyła na niego uważnie. W oczach mężczyzny czaiły

się iskierki wesołości. Żartował. Arabell uśmiechnęła się promiennie.

/>„Zwariuję od tego uśmiechu” – pomyślał Snape.

/>Kobieta wzięła do ręki ostatnie wypracowanie i przeleciała je wzrokiem,

szybko zapisując ogromne Z.
- Granger?
- Aha. Są tylko cztery

Znakomite – ona, twoja córa, Potter i Malfoy. Nevill dostał Powyżej

Oczekiwań, nie wiem czemu tak nisko.
- NISKO?! Toż to głąb.

/>- Nie z Obrony – odpowiedziała de Lincourt. – Pewnie temat mu

nie podszedł. I nie nazywaj go tak, to inteligentny chłopak. –

Zmarszczyła z irytacją brwi.
- Dobra, dobra. W porządku –

Severus przeżył lekki szok, był przez chwilę nawet pewien, że to stan

przedzawałowy.
Arabell wstała i przeciągnęła się jak kot.

/>„Dlaczego ona musi być taka seksowna?” – Pomyślał z

roztargnieniem Człowiek w Czerni.
Uśmiechnęła się do niego; znowu.

Severus nie wyrobił psychicznie i fizycznie. Pocałował ją namiętnie i ku

swojemu radosnemu zaskoczeniu, odpowiedziała jeszcze większym zapałem, niż

on.
- Pragnę cię – szepnął jej do ucha.
- Ja ciebie też

– odpowiedziała szybko i pewnie Arabell.
- Chcę cię mieć tu i

teraz – Severus nie zamierzał czekać do wieczora.
Popatrzyła na

niego.
- Na stole? – spytała zdziwiona i rozbawiona.

/>Severus zamknął drzwi na klucz. Teoretycznie nikt przed śniadaniem nie

powinien się pojawić. Teoretycznie.
- Gdziekolwiek, Arabell. Może być

stół – odpowiedział zaskoczonej kobiecie.
Rozbierali się w

pośpiechu. Niemal nie pourywała mu guzików od koszuli, a on ostatnim

wysiłkiem woli nie rozszarpał zębami jej majtek.
Stół na którym

wylądowała był twardy, ale nic ją to obchodziło.
Całowali się

gwałtownie i żarliwie.
Krzyknęła głośno, kiedy ją wziął. Przyciągnął

ją mocniej za biodra, i kobieta ciasno oplotła go długimi nogami. Pochylił

się żeby ssać, lizać i przygryzać jaj spore, twarde sutki.
- Jestem w

raju – wyjęczała i wsunęła mu dłonie we włosy.
Namiętność tego,

pozornie chłodnego i zdystansowanego, mężczyzny niemal ją przerażała. Ale

jeszcze bardziej przerażało ją jej własne, nieokiełznane pożądanie.

/>Wystarczyło aby popatrzył na nią sugestywnie i ironicznie się uśmiechnął,

albo żeby podszedł na tyle blisko, że mogła czuć jego zapach i ciepło bijące

od silnego, męskiego ciała, a panna de Lincourt, robiła się wilgotna.

/>Bardzo szybko zatracili się w słodkiej przyjemności. Szczytowali wspólnie,

krzycząc głośno i żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że ktoś może ich

usłyszeć.
Nieco później tego dnia, Severus Snape doszedł do wniosku,

że Lupin i Tonks wcale nie byli tacy ekscentryczni, uprawiając seks w

miejscu narażonym na „odwiedziny”. Oni byli po prostu

normalni...
Mistrz eliksirów potwierdził tym samym jakże prawdziwą

mugolską sentencję, że „punkt widzenia zależy od punktu

siedzenia”.

Do końca tygodnia Arabell i Severus

„uzależnili się” od porannego seksu w Pokoju nauczycielskim lub

pod prysznicem, a raz zrobili to nawet na biurku profesora eliksirów. Tego

dnia (czwartek) Severus trochę się rumienił podczas zajęć i cieszył się, że

nie ma lekcji z własną córką. Jak się później okazało, córeczka domyśliła

się bardzo szybko istnienia romansu, a tatuś nie zamierzał jej wprowadzać w

błąd. Był zbyt szczęśliwy.

******
Tydzień Harry'ego i

Lilien przebiegał dosyć spokojnie. Większość czasu spędzali na całowaniu się

po kątach, a wtorkowe korepetycje z Eliksirów skończyły się identycznie jak

poranne spotkanie Severusa i Arabell.
Lilien była szczęśliwa i

zakochana, wszystko postrzegała w radosnych barwach i nie zauważyła nawet,

że Draco trochę spoważniał i mniej się wygłupiał. Może dlatego, że jego

wygłupy, chociaż rzadsze, zyskały na atrakcyjności. I podobały się jej aż do

najbliższej soboty, kiedy nieco przegiął...

Harry doszedł do

wniosku, że ma najwspanialszą dziewczynę w szkole i nawet docinki Rona

przestały mu przeszkadzać, martwił się tylko o Hermionę, która prawie wcale

nie jadła, bywała nieobecna duchem i wydawała się cierpieć z powodu

niemiłych dogryzań Weasleya. Wiedział, że nie chodzi jedynie o Rona, ale bał

się spytać, bo jakiekolwiek próby dowiadywania się o powód jej zachowań

kończyły się morderczym spojrzeniem i warknięciem „Nie twoja

sprawa!”
Potter dałby sobie rękę uciąć, że ma to coś

wspólnego z Malfoyem, ale nawet nie próbował o tym wspominać Hermionie. Za

bardzo bał się klątw i prawego sierpowego panny Granger.
Milczał więc,

chociaż zżerała go od środka ciekawość, bo był pewien, że jak dwa razy dwa

jest pięć (chociaż niedouczeni twierdzą, że cztery), coś zaszło między Draco

i Hermioną, a on biedny nie wiedział, co.

******
Hermiona

przeżywała wewnętrzne rozterki. Unikała jak tylko mogła towarzystwa Malfoya,

a on zdawał się to rozumieć i nie łaził za nią. Chociaż w momentach losowego

zetknięcia nigdy jej ni odpuszczał i albo zalotnie się uśmiechnął, albo

puścił do niej oko. Dwa razy nawet, kiedy nikogo nie było w pobliżu,

namiętnie i szybko ja pocałował. Obydwa pocałunki rozstroiły ją wewnętrznie,

bo to było stanowczo za mało i jej rozbudzone, młode ciało, domagało się o

wiele więcej.
„Mam wybujały temperament” – myślała

często z irytacją.
W bibliotece nie potrafiła się dokładnie skupić, ni

dojadała obiadów i kolacji, odpływała myślami na zajęciach.
Każde

spojrzenie, uśmiech i zwykłe „cześć” ze strony Dracona,

powodowało w niej dziwne napięcie, skurcze w dole brzucha, zawroty głowy,

albo dreszcze podniecenia.
Pod koniec tygodnia była naładowana jak

dynamit i wtedy właśnie doszło do tragedii. To znaczy, do osobistej porażki

Ronalda Weasleya, który nie zauważył psychicznego napięcia byłej

przyjaciółki...

- Granger! – krzyknął do niej przez

środek hollu wejściowego, po piątkowej kolacji.
Nawet przestał się

odzywać do niej po imieniu.
Większość uczniów patrzyła z

zainteresowaniem, jak Gryfonka odwraca się i warczy ze złością.
-

Czego?!
- Śpisz dziś w Gryffindorze, czy w Slytherinie? –

zapytał z drwiną.
- Ron! - Ginny była wstrząśnięta zachowaniem

brata. Wkurzał ją ostatnio, tak jak wszystkich dotychczasowych przyjaciół. -

Zamknij się, Weasley – Harry nie zamierzał się bezczynnie przyglądać.


- To zależy – powiedziała głośno i wyraźnie sama zainteresowana,

wywołując większe zaciekawienie w śród obecny. Hermiona była wściekła i

postanowiła, że nie da się publicznie poniżać.
- Zależy? - zakpił

rudzielec.
- Tak – wycedziła Hermiona. - Zależy. Od. Rzutu.

Monetą. – Mówiła chłodnym tonem, akcentując dobitnie każdy wyraz.

– Jeżeli wypadnie awers, śpię w Gryffindorze, jeżeli rewers, w

Slytherinie... Ostatnio ciągle wypada rewers, dziwne, nie? –

Powiedziała mściwym tonem.
Ron był zaskoczony. Do tej pory kazała mu

spływać, albo po prostu odchodziła. I tylko raz (poza incydentem w Trzech

Miotłach) poryczała się - na Obronie, kiedy zapytał, czy dobrze robi laskę i

czy Malfoy jest zadowolony z takiej niewybrednej zdziry, jak ona. Teraz

zachowywała się zupełnie inaczej.
- Bardzo dobrze, Hermiono,

nareszcie! – powiedziała zimno Lilien, a Harry uśmiechnął się

złośliwie.
Draco doznał lekkiego wstrząsu i gapił się na Hermionę z

otwartymi ustami.
Nevill i Pansy popatrzyli na siebie i wzruszyli

ramionami, a Ginny powiedziała, słodkim jak miód, tonem.
- Skoro już

wiesz Ron, to pogódź się z losem i spłyń.
Draco odzyskał po tekście

młodej, panowanie nad swoja dolną szczęką.
- Virginia ma gadane, no

proszę, kto by pomyślał. Jesteś dziewicą?
- A co to ma, kurwa do

rzeczy, Malfoy?! – spytała go rudowłosa piękność i wykrzywiła się

lekko. Draco zdziwił się jeszcze bardziej. – Jeżeli tak bardzo chcesz

wiedzieć, to nie! Ale to chyba nie jest to coś, co absolutnie jest ci do

szczęścia niezbędne, co?
Ron popatrzył na swoją siostrę ze zgrozą.

/>- ŻE CO?!
- Ale jaja - zarechotała Lilien. – Zobacz

,Draco, znowu narobiłeś zamieszania. Jak nic będzie rozróba.
- I

dobrze!!! – odpowiedzieli zgodnym chórem Draco, Harry i

Nevill.
- To co słyszałeś –Hermiona była zimna i spokojna.

– Myślisz, że twoja siostra będzie ci się opowiadać ze wszystkiego co

robi? Wy-do-roś-lej.
- Zajmij się w końcu sam sobą – dodał

Harry.
- Słuchaj Granger, ty się możesz puszczać. Już nie chcę mieć z

tobą nic wspólnego, ale moja rodzona siostra...
- Zamknij się!

– powiedziała wściekła Ginny. – I przeproś Hermionę, albo ci

przyłożę tak, że zapamiętasz to do końca życia.
- To zwykła suka, też

chcesz być taka sama?
Harry strzelił go w twarz i Ron spojrzał na

niego z nienawiścią.
- Jeszcze jedno słowo a cię zabiję!
-

Sama sobie poradzę – powiedziała, ze złością, Hermiona i walnęła Rona

jeszcze mocniej niż zielonooki brunet.
To był błąd, bo Weasley jej

oddał. Dziewczyna popatrzyła na niego ze zgrozą. Panowała taka cisza, że

można było usłyszeć przelatującą muchą.
- Nienawidzę cię –

powiedziała Granger lodowatym tonem. – Nienawidzę cię. Jeżeli

kiedykolwiek się do mnie odezwiesz, bez uprzedzenia potraktuję cię klątwą.

Nie zbliżaj się do mnie.
Odwróciła się i odeszła dumnym krokiem, ale

kiedy doszła do dormitorium, popłakała się jak małe, skrzywdzone dziecko.

/>****
O ile to możliwe, cisza w holu jeszcze się pogłębiła. Lilien

czuła się jak sparaliżowana. Harry też. Nikt nie był w stanie, nawet,

uderzyć Rona.
- Nie jesteś moim bratem – powiedziała spokojnie

Ginny. – Dopóki nie przeprosisz jej na klęczkach, nie znam cię i z

tobą nie rozmawiam.
- Mogę powiedzieć dokładnie to samo. Odbiło ci,

Ron. Nawet nie wiesz jak bardzo się zmieniłeś. – Głos Harry’ego

był smutny.
- Wiesz co? – zimno odpowiedział mu Weasley. –

Mało mnie to obchodzi, od kiedy chodzisz z największą dziwką w szkole...

/>Tego Harry już nie wytrzymał – rzucił się na Rona z pięściami, a

Lilien musiała przytrzymać Dracona, żeby nie zrobił dokładnie tego samego.


- HARRY, PRZESTAŃ! – wrzasnęły jednocześnie Pansy i Ginny.

Większość zebranych uczniów patrzyła na wszystko z rosnącą grozą. Nikt

wcześniej nie widział, żeby Potter tak się zachowywał.
Harry w szale

pobił Rona niemal do nieprzytomności i kiedy zaczął kopać leżącego chłopaka,

Nevill i mający odrobinę rozsądku, nie kto inny jak Collin Creavey złapali

go i z trudem odciągnęli. Lilien nadal szarpała się z Malfoy’em, ale

teraz pomogły jej Parkinson i Wealey’ówna.
- Zabiję go –

warknął Draco.

- CO TU SIĘ, U DIABŁA, DZIEJE?!

–wysoki, postawny, odziany w idealną czerń mężczyzna wszedł w pole

rażenia, powiewając peleryną jak nietoperz.
Ogarnął szybko sytuację.

Kilkoro uczniów w różnym wieku i z różnych Domów przygląda się ze zgrozą,

jak Creavey i Longbottom odciągają oszalałego Pottera, toczącego pianę z

ust, od leżącego na ziemi Weasleya, któremu sączy się krew z nosa, i który

ma opuchnięte wargi i raczej nie jest w stanie się podnieść.
Jego

córka, Pansy i Virginia W. Trzymają z wielkim trudem Malfoy’a, który

się rzuca i wrzeszczy, że będzie mordował jak popadnie, jeśli go nie

puszczą.
- Dosyć! – Severus złapał Harry’ego, z całej

siły, za kark, jak zwykłego szczeniaka i bez trudu wepchnął go pod ścianę.

Malfoy na ten widok trochę się uspokoił.
- Chcesz go zabić,

Potter?!
Chłopak się trochę opamiętał, ale nie zwracał na

nauczyciela większej uwagi.
- I zapamiętaj, Ron! –wrzasnął.

– Od dziś nie grasz w drużynie! W drużynie są Hermiona i Ginny i

nie byłyby uszczęśliwione twoją obecnością, ja także nie!
- W tej

chwili, proszę mi opowiedzieć co tu zaszło – Severus podał dłoń Ronowi

i pomógł mu wstać. – Oszalałeś, Potter? Chcesz zabić swojego

przyjaciela?
-To już nie jest mój przyjaciel... – Harry miał w

oczach łzy wściekłości i żalu.
- To wzruszające – głos

Snape’a był chłodny, chociaż wewnętrznie cały się trząsł z gniewu.

– Mają się rozejść wszyscy poza Parkinson, Weasley’ami,

Longbottomem, Snape, Potterem, Malfoyem i Creavey’em.

Jazda!!!
– Kto mi to wyjaśni? – spytał gdy

uczniowie zwiali z miejsca zbrodni
- Ty, Malfoy – powiedział z

przyzwyczajenia, a Draco popatrzył na niego niechętnie.
- Powiedz mi,

czemu ten niedorozwinięty kretyn go pobił? I czemu nikt zbytnio nie

interweniował.?... Jesteście głodni krwi? Powiedzcie, a uatrakcyjnimy nieco

zajęcia z Eliksirów.
- On nie jest niedorozwojem, ani kretynem –

oburzyła się profesorska córa. – Poniosło go tylko.
Snape jej

nie słuchał.
- Gadaj, Draco! – warknął do blondyna,

niezadowolonego z obrotu sprawy.
- No więc to było tak... Ale ja

wolałbym na osobności, sir.
- Powiesz mi tu i teraz, Malfoy. Co to za

cyrk?
Draco westchnął i popatrzył przepraszająco na wszystkie obecne

kobiety.
- Weasley jak zwykle obrażał Hermionę Granger, ale tym razem

nie poprzestał na tym, obraził także własną siostrę i uraczył niewybrednym

epitetem... pańską córkę. Pozwoli pan, ze nie będę mówił na głos, słów

użytych przez Weasley’a.
Severus zbladł. Przez chwilę wyglądał

tak, jakby chciał się sam rzucić na Rona, ale się opamiętał
- Dobrze

– powiedział głosem człowieka, który nie mówił od lat i nagle odzyskał

mowę - Parkinson, odprowadź Weasleya do skrzydła szpitalnego. A tak przy

okazji Gryffindor traci dziesięć punktów... – Lilien popatrzyła na

ojca z wyrzutem, a niepocieszona Pansy poszła z Weasley’em do

Ambulatorium.
- Tym razem nie pójdę do dyrektora, ale następnym razem

wylądujecie tam we dwóch, rozumiesz, Potter?
- Tak, sir –

odpowiedział Harry, szczęśliwy, ze nie dostał szlabanu.
- Teraz dowie

się o tym, tylko profesor McGonagall. I radzę ci też przejść się do skrzydła

szpitalnego, masz rozwaloną szczękę i rozbite okulary.
Harry dopiero

teraz zauważył, że rzeczywiście jego „dodatkowe oczy” są

przekrzywione, uwierają go i na jedno własne oko, widzi gorzej, a dolna

warga piecze go żywym ogniem.
- Dziękuje, sir, ale nic m
katana
jedno mnie zdziwiło, że Draco go nie

walnął że jakoś tak nie zareagował dopiero Harry biedna Hermiona mam

nadzieję że blondynek poprawi jej humor i ją pocieszy
malfoyek
Pierwsze opowiadanie, jakie przeczytałem na

dziurawcu.
Maj pryszyssss
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />


/>Zdecydowanie podobaja mi się postacie. Wszystkie są opisane jako ideały.

To lubię. Czasem trzeba przeczytać coś, co nie zaczyna się od lamentu nad

swoim życiem. Takie radosne i erotyczne.
Postać Lilien jest genialna.

Najlepsza z nich wszystkich. Może dlatego, że na jej osobowość miałaś

największy wpływ. W końcu to nowa postać. A reszta bohaterów musiała mieć

coś z oryginału, bo nie byliby sobą.
Scenki erotyczne pierwsza klasa.

Ze wszystkich Twoich opowiadań te tutaj najbardziej do mnie przemówiły.

Jedyny minus: za krótkie ;p

mam sentyment do tego ficka i od

czasu do czasu wracam do niego i czytam najlepsze kawałki (czyli od deski do

deski :> bo wszystko jest najlepsze)
Lum

class='quotetop'>QUOTE(vaampir @ 10.12.2004 23:51)

class='quotemain'>
QUOTE(Lum @ 10.12.2004 14:18)

class='quotemain'>Ogólnie ładnie piszesz, ale większość

Twoich dialogów jest strasznie wymuuuszoooona i wyyymęczooona...


ludzie normalnie tak ze sobą nie rozmawiają; jakby tygodniami układali

scenariusze konwersacji; kto co i kiedy powie żeby było zabawnie


border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
*


/>

skądś ty dziecko spadło, z

księżyca? nie wiem, gdzie ty widzisz to wymuszenie i wymęczenie, bo ja nie

widzę nic takiego, a kłopotów ze wzrokiem nigdy nie miałam.


border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
*


/>

Oczywiście że dialogi są

wymuszone. Hermiona stale daje się podpuszczać Malfoyowi i naprzemian

pyskuje mu i się czerwieni. I tylko o seksie rozmawiają, o niczym innym.


border='0' style='vertical-align:middle' alt='sleeping.gif'

/>
I wszyscy są piękni, urośli przez wakacje - Harry o

całe 12 centymetrów -
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' /> opaleni,

seksowni, normalnie istna odmiana. Jakieś wyjątkowo magiczne musiały być te

wakacje.
karolka

class='quotetop'>QUOTE(Lum @ 14.12.2004 14:51)

class='quotemain'>
QUOTE(vaampir @ 10.12.2004

23:51)

class='quotemain'>
QUOTE(Lum @ 10.12.2004 14:18)

class='quotemain'>Ogólnie ładnie piszesz, ale większość

Twoich dialogów jest strasznie wymuuuszoooona i wyyymęczooona...


ludzie normalnie tak ze sobą nie rozmawiają; jakby tygodniami układali

scenariusze konwersacji; kto co i kiedy powie żeby było zabawnie


border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
*


/>

skądś ty dziecko spadło, z

księżyca? nie wiem, gdzie ty widzisz to wymuszenie i wymęczenie, bo ja nie

widzę nic takiego, a kłopotów ze wzrokiem nigdy nie miałam.


border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
*


/>

Oczywiście że dialogi są

wymuszone. Hermiona stale daje się podpuszczać Malfoyowi i naprzemian

pyskuje mu i się czerwieni. I tylko o seksie rozmawiają, o niczym innym.


border='0' style='vertical-align:middle' alt='sleeping.gif'

/>
I wszyscy są piękni, urośli przez wakacje - Harry o

całe 12 centymetrów -
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' /> opaleni,

seksowni, normalnie istna odmiana. Jakieś wyjątkowo magiczne musiały być te

wakacje.
*


/>



Z CHINKI SIE

URWALAS/ES???
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' /> PRZECIEZ

TO FICK I WSZYSKO JEST MOZLIWE
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/sleeping.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='sleeping.gif' />


border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> A JEZELI

ZABLADZILAS/ES I JESTES W KWIECIE LOTOSU PRZYPADKIEM, TO NIC DZIWNEGO , ZE

SIE DZIWISZ, ZE TU O SEXIE GADAJA...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/huh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='huh.gif' />
Lum

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>skądś ty dziecko spadło, z księżyca?

nie wiem, gdzie ty widzisz to wymuszenie i wymęczenie, bo ja nie widzę nic

takiego, a kłopotów ze wzrokiem nigdy nie miałam. 


border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
*

Z

CHINKI SIE URWALAS/ES???
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' /> 

PRZECIEZ TO FICK I WSZYSKO JEST MOZLIWE
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/sleeping.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='sleeping.gif' /> 


border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> 
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> A JEZELI

ZABLADZILAS/ES I JESTES W KWIECIE LOTOSU PRZYPADKIEM, TO NIC DZIWNEGO , ZE

SIE DZIWISZ, ZE TU O SEXIE GADAJA...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/huh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='huh.gif' />

/>
*


/>



src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' /> ee... czy

z Wami jest coś nie tak?
Nie spadłam z księżyca ani nie urwałam się z

choinki, skąd ten pomysł?
Rozumiem co to jest erotyk i fick, ale a) wg

mnie TO nie jest erotyk, b) na litość boską, nawet w prawdziwych erotykach

bohaterowie nie rozmawiją tylko i wyłącznie o seksie! Zwykle jest

jeszcze jakaś fabuła boczna!
A osoby grające w Twoim, Kitiaro,

'erotyku', tylko nazywają się tak samo jak postacie w książce

J.K.Roowling, a są zupełnie inne.
Harry - z niego zrobiłaś jakąś

totalną, beznadziejną fajtłapę, która nie umie się wypowiedzieć i czerwieni

się gdy tylko zwróci się do niego jakaś dziewczyna poza Hermioną. Ten idiota

jednak zamienia się nagle w super-samca "- Zmykaj do siebie Lilien,

zanim nie zrobię czegoś więcej, niż zwykły pocałunek ".
Harry nie

był ani sierotą bożą, ani debilem, jakbyś nie zauważyła. Może przez wakacje

zamienił się w macho, ok. Może opalił się i urósł te 12 cm, ok, haha


border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/> . Ale żeby się COFAŁ w rozwoju, to wybacz, nie sądzę...

/>Snape - Snape, Severus Snape daje się ustawiać po kontach przez swoją

smarkatą córkę?! ON, były śmierciożerca?...
Do mnie to nie trafia.

Jest takie zbyt plastikowe. Zbyt schematyczne postacie i w ogóle zbyt dużo

schematów zachowań.
Tak uważam, mam do tego prwo, i nie chcę już

więcej czytać, że urwałam się z księżyca/choinki. To świadczy źle o poziomie

tego kto tak pisze, nie moim.
AtA_VH
hmm... ale to nie był koniec?? bo

podsumowałaś jakoś tak związki np. Harryego i Lilien. będą jakieś następne

części??

tak ogółem - fick zarąbisty. świetny. boski. cool. ja

nie wiem, co jeszcze... z wrażenia mam problemy z wysławianiem się


style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />


/>weny życzę!
Pottermenka
SUPER!! Tylko plisss nie rob z

Hermiony takiej tego... no - nie chce mowic jak Ron
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blush.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blush.gif' />


/>Czekam na kolejny part XP XD
Girl of Gryffindor
Swoja drga ty chyba mocno Rona nie

lubisz, co? Zarowno w tym ficku jak i w "Everytime.." nie za

ciekawa on ma role...
Jescze nie przeczytalam tego ostatniego

dlugasnego parta, a teraz musze mykac:P Ale poki co (tzn do przedostatniego

parta i nie spodziewam sie, zeby mialo byc gorzej potem:P) jest sweitnie:)

MAsz prawdziwy talent:)
corka_ciemnosci
Przyznam się, że erotyki na tym forum

coraz bardziej zaczynają mi się podobać. A ten szczególnie przepadł mi do

gustu.

Przeczytałam owe opowiadanie wczoraj, jednak dopiero

dzisiaj mam zamiar go w należyty, czyli w tym przypadku pozytywny sposób

skomentować.

Relacje międzue bohaterami bardzo mi się podobają.

Są takie hmm... naturalne, bo chyba każdy 17-nastolatek czy 17-nastolatka

myśli o seksie. Seks jest nieodłączą częścią życia, no chyba, że chce się

zostać osobą aseksualną osobiście nie radze.

Mam jakieś dziwne

wrażenie, że Ty Kitiaro uwielbiasz pare Draco Malfoy i Hermiona Granger.

Chyba wszystkie opowiadania Twojego autorsta jakie czytałam były z wyżej

wymenioną parą w roli głównej np. "Vice Versa" chyba dobrze

napisałam tytuł. Sama osobiście lubię, gdy robi się z nich parę. A jeszcze

bardziej, gdy wykananie tego jest bardzo dobre.

Mam nadzieje, że

kolejne odcinki pojawią się niebawem, gdyż tak ta historia zakończyć się nie

może, ot co!!! Przeczytam je z uwagą, gdyż jestem pod wrażeniem

Twojego talentu co do erotyków. A jeżeli ktoś uważa, że to nie jest erotyk,

to się grubo myli. To jest erotyk i to bardzo dobry. Ze smakiem i

umiarem.

Pozdrawiam
CC
Potti
a wg. mnie właśnie te postacie- w

przeciwieństwie do 'kilku' innych ficków, są w miarę podobne do

oryginałów. a uroda tego ficka polega na przerysowaniu niektórych cech (:

/>zauważ, że Harry w obecności Cho rzeczywiście zachowywał się jak fajtłapa,

za każdym razem. i to co inteligentne tłumiło się w nim zazwyczaj w środku,

a na zewnątrz wychodziły takie 'eee', przerywane od czasu do czasu

walkami z Voldemortem. czasem mu się tylko udało coś trafnego odpysknąć, ale

nie umiał ani zachować się w obecności dziewczyn (przykład to też Parvati),

ani zaprotestować kiedy wyzywali go od najgorszych ułomów.
Draco nawet

w chwilach uniesienia, przynajmniej na początku, nie przestawał sobie drwić

i pokazywać swoją wyższość. jak dla mnie jest naturalny, a nie jak czasem

czytam, rzuca się w czyjeś ramiona.
Hermiona zawsze potrafiła coś

odburknąć, kiedy się mocno zdenerwowała, więc tutaj myślę, że tłumaczyć nie

trzeba. kiedyś musiała zacząć dojrzewać i częściej wybuchać.
Snape...

zauważ, że Snape prawdopodobnie (albo nie pamiętam jak to w książce było)

wyniósł urazę do wszystkiego z domu oraz/lub hogwartu, gdzie źle go

traktowali. myślę, że możliwe, że chciał oszczędzić tego swojej córce i

trochę ją rozpieścić. często tak jest.

a w ogóle co ja tu będę...

;p
fick mi się jak na potterowy bardzo podobał, lekki i przyjemny

rzeczywiście. będzie cd? (:
Teodora
ładnie
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />
tylko

szkoda że nie ma nastepnych cześci
zresztą co ja gadam ostatni odcinek

był dwa dni temu... na co ja nerzekam?
chyba sie uzależniłam


style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />
vaampir

class='quotetop'>QUOTE(Lum @ 15.12.2004 13:41)

class='quotemain'>

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>skądś ty dziecko spadło, z księżyca?

nie wiem, gdzie ty widzisz to wymuszenie i wymęczenie, bo ja nie widzę nic

takiego, a kłopotów ze wzrokiem nigdy nie miałam.  


border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'

/>
*

Z

CHINKI SIE URWALAS/ES???
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' />  PRZECIEZ

TO FICK I WSZYSKO JEST MOZLIWE
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/sleeping.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='sleeping.gif' /> 


border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> 
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> A JEZELI

ZABLADZILAS/ES I JESTES W KWIECIE LOTOSU PRZYPADKIEM, TO NIC DZIWNEGO , ZE

SIE DZIWISZ, ZE TU O SEXIE GADAJA...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/huh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='huh.gif' />

/>
*


/>



src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' /> ee... czy

z Wami jest coś nie tak?
Nie spadłam z księżyca ani nie urwałam się z

choinki, skąd ten pomysł?
Rozumiem co to jest erotyk i fick, ale a) wg

mnie TO nie jest erotyk, b) na litość boską, nawet w prawdziwych erotykach

bohaterowie nie rozmawiją tylko i wyłącznie o seksie! Zwykle jest

jeszcze jakaś fabuła boczna!
A osoby grające w Twoim, Kitiaro,

'erotyku', tylko nazywają się tak samo jak postacie w książce

J.K.Roowling, a są zupełnie inne.
Harry - z niego zrobiłaś jakąś

totalną, beznadziejną fajtłapę, która nie umie się wypowiedzieć i czerwieni

się gdy tylko zwróci się do niego jakaś dziewczyna poza Hermioną. Ten idiota

jednak zamienia się nagle w super-samca "- Zmykaj do siebie Lilien,

zanim nie zrobię czegoś więcej, niż zwykły pocałunek ".
Harry nie

był ani sierotą bożą, ani debilem, jakbyś nie zauważyła. Może przez wakacje

zamienił się w macho, ok. Może opalił się i urósł te 12 cm, ok, haha


border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/> . Ale żeby się COFAŁ w rozwoju, to wybacz, nie sądzę...

/>Snape - Snape, Severus Snape daje się ustawiać po kontach przez swoją

smarkatą córkę?! ON, były śmierciożerca?...
Do mnie to nie trafia.

Jest takie zbyt plastikowe. Zbyt schematyczne postacie i w ogóle zbyt dużo

schematów zachowań.
Tak uważam, mam do tego prwo, i nie chcę już

więcej czytać, że urwałam się z księżyca/choinki. To świadczy źle o poziomie

tego kto tak pisze, nie moim.

/>
*


/>


owszem, harry był

fajtłapą i sierotą bożą.
dziwi cię, że rozmawiają prawie wyłącznie o

seksie? w końcu mają po 17 lat i sa na siebie nawzajem napaleni, dla mnie to

raczej nic dziwnego.
gdybyś była uważniejsza, moze wyczytałabyś na

samym poczatku, że wszelkie przerysowania i wydealizowania są celowe, bo

zamiarem autorki było napisanie ficka lekkiego i szybko-i-miło-poczytnego

(co zreszta jej sie udało).
poza tym, nikt tu przecież nie zarzuca nic

twojemu poziomowi.
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
Coyote

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>poza tym, nikt tu przecież nie zarzuca

nic twojemu poziomowi. 
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' /> 



hehe opóźnieni w rozwoju

rulez!
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

FF - jeden z tych lepszych. Jak na razie nic nie

pobiło serii Enhamy, ale to była inna kategoria
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' /> Z tych

erotycznych to to opowiadanko jest świetne
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />
a

jeśli ktoś uważa, że to nie jest erotyk, to ja nie wiem, czym wg niego jest

erotyzm...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
Szara Wilczyca
Mniam. Właśnie na coś takiego czekałam.

Słodkie, lekkie, sycące. Masz talent i nie zmarnuj go za nic w świecie.

Gratuluję i życzę weny
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

/>
A to dla Ciebie w nagrodę
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/czekolada.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif' />

...Tylko mi całej od razu nie zjedz, bo Cię brzuch rozboli
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/wink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='wink.gif' /> ...

/>

Pozdrawiam
Lum

class='quotetop'>QUOTE(Coyote @ 18.12.2004 00:21)

class='quotemain'>

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>poza tym, nikt tu przecież nie zarzuca

nic twojemu poziomowi. 
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' /> 



hehe opóźnieni w rozwoju

rulez!
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

(...)
a jeśli ktoś uważa, że to nie jest

erotyk, to ja nie wiem, czym wg niego jest erotyzm...


border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'

/>
*


/>


Nie uważam się za

osobę opóźnioną w rozwoju. Takimi osobami można by nazwać znakomitą część

Was, którzy siedzicie tu i czekacie na kolejną dawkę opowiadanka, żeby się

trochę popodniecać. Bo dochodzę do wniosku, że część przychodzi tu właśnie

po to. I może to było w ogóle celem tego działu, ok. Tylko że prawdziwa

erotyka nie służy takiemu celowi.
Uważajcie tylko, żeby Was nie

ominęło PRAWDZIWE życie. To musi być troche głupie CZYTAĆ o TYM i w ten

sposób się zaspokajać, zastanawiam sie nad przeciętnym wiekiem czytelników

tego działu. 14? 16?...
Cóż, Wasza sprawa, nie ziębi mnie to ani nie

parzy, nie mam w zasadzie nic przeciwko popodniecniu się takim fickiem, ale

to wygląda z boku trochę żałośnie jak kiedy tylko ktoś wypowie się o jakimś

opowiadanku nie do końca pochlebnie, rzucacie się na tę osobę jak zwierzęta

broniące swego terytorium
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

/>Miłej zabawy all

Ta, Która Urwała Się Z Choinki/ Z Księżyca

/>
P.S. Naprawdę możecie darować sobie odpowiedź, bo jej nie

przeczytam, po prostu szkoda mi czasu na siedzenie tutaj, to jednak nie to

co myślałam. Pa.
Kala
mi się podoba, szczególnie stosunki między

bohaterami, tylko mam jedną prośbę, tak jak już wspomniała Potteromenka nie

rób z chermiony takiego tego ... no, wiadomo o co chodzi
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/wink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='wink.gif' />
vaampir

class='quotetop'>QUOTE(Lum @ 18.12.2004 10:52)

class='quotemain'>
QUOTE(Coyote @ 18.12.2004

00:21)

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>poza tym, nikt tu przecież nie zarzuca

nic twojemu poziomowi. 
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' /> 



hehe opóźnieni w rozwoju

rulez!
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

(...)
a jeśli ktoś uważa, że to nie jest

erotyk, to ja nie wiem, czym wg niego jest erotyzm...


border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'

/>
*


/>


Nie uważam się za

osobę opóźnioną w rozwoju. Takimi osobami można by nazwać znakomitą część

Was, którzy siedzicie tu i czekacie na kolejną dawkę opowiadanka, żeby się

trochę popodniecać. Bo dochodzę do wniosku, że część przychodzi tu właśnie

po to. I może to było w ogóle celem tego działu, ok. Tylko że prawdziwa

erotyka nie służy takiemu celowi.
Uważajcie tylko, żeby Was nie

ominęło PRAWDZIWE życie. To musi być troche głupie CZYTAĆ o TYM i w ten

sposób się zaspokajać, zastanawiam sie nad przeciętnym wiekiem czytelników

tego działu. 14? 16?...
Cóż, Wasza sprawa, nie ziębi mnie to ani nie

parzy, nie mam w zasadzie nic przeciwko popodniecniu się takim fickiem, ale

to wygląda z boku trochę żałośnie jak kiedy tylko ktoś wypowie się o jakimś

opowiadanku nie do końca pochlebnie, rzucacie się na tę osobę jak zwierzęta

broniące swego terytorium
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

/>Miłej zabawy all

Ta, Która Urwała Się Z Choinki/ Z Księżyca

/>
P.S. Naprawdę możecie darować sobie odpowiedź, bo jej nie

przeczytam, po prostu szkoda mi czasu na siedzenie tutaj, to jednak nie to

co myślałam. Pa.

*


/>


rzeczywiście, daruje

sobie odpowiedź
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/sleeping.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='sleeping.gif' /> nie

wiem, skąd ci przyszło to wszystko do głowy, dla mnie to po prostu zabawne

opowiadanie, tzw. rozrywka, jesli wiesz o co chodzi...
chociaz nie

wyglada na to, żebys wiedziała...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' />
Justa

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>chermiony


Proszę Cię popraw to
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />


/>Czekam na kolejne części. Mi się to bardzo podoba, jak widać dział jest z

FF erotycznymi i jak się komuś nie podoba to wystarczy tutaj nie wchodzić,

myśle że to dlatego zostały erotyczne FF wydzielone.
Erotyk jest nie

jest wcale mocny, jest on idealny
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />
Coyote

class='quotetop'>QUOTE(Lum @ 18.12.2004 11:52)

class='quotemain'>
QUOTE(Coyote @ 18.12.2004

00:21)

class='quotetop'>QUOTE

class='quotemain'>poza tym, nikt tu przecież nie zarzuca

nic twojemu poziomowi. 
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' /> 



hehe opóźnieni w rozwoju

rulez!
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

(...)
a jeśli ktoś uważa, że to nie jest

erotyk, to ja nie wiem, czym wg niego jest erotyzm...


border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'

/>
*


/>


Nie uważam się za

osobę opóźnioną w rozwoju. Takimi osobami można by nazwać znakomitą część

Was, którzy siedzicie tu i czekacie na kolejną dawkę opowiadanka, żeby się

trochę popodniecać. Bo dochodzę do wniosku, że część przychodzi tu właśnie

po to. I może to było w ogóle celem tego działu, ok. Tylko że prawdziwa

erotyka nie służy takiemu celowi.
Uważajcie tylko, żeby Was nie

ominęło PRAWDZIWE życie. To musi być troche głupie CZYTAĆ o TYM i w ten

sposób się zaspokajać, zastanawiam sie nad przeciętnym wiekiem czytelników

tego działu. 14? 16?...
Cóż, Wasza sprawa, nie ziębi mnie to ani nie

parzy, nie mam w zasadzie nic przeciwko popodniecniu się takim fickiem, ale

to wygląda z boku trochę żałośnie jak kiedy tylko ktoś wypowie się o jakimś

opowiadanku nie do końca pochlebnie, rzucacie się na tę osobę jak zwierzęta

broniące swego terytorium
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

/>Miłej zabawy all

Ta, Która Urwała Się Z Choinki/ Z Księżyca

/>
P.S. Naprawdę możecie darować sobie odpowiedź, bo jej nie

przeczytam, po prostu szkoda mi czasu na siedzenie tutaj, to jednak nie to

co myślałam. Pa.

*


/>



A ja się pofatyguję

i odpowiedź dam
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />
Po

pierwsze - czy ja powiedziałam, że jestes opóźniona w rozwoju? Tak sobie

tylko powiedziałam - nie mówię, że ja tu najmadrzejsza jestem


border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'

/>
Po drugie - "czekamy na kolejną dawkę opowiadanka,

żeby się trochę popodniecać" - jeden komentarz...

BUAHAHAHAHHAHAHAHAHHA!!!
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' />


border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/>
Taaaak... Och taaaak... czytamy i onanizujemy się...

zróbmy więc zbiorową orgię, bo właśnie po to powstał ten dział


border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/>
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' />

/>Wiesz co, jak ktoś ak pisze, to mu chyba chłopa/dziewuchy brakuje...

/>Po 3 - masz coś do 14 i 16-latek? Niektóre są bardziej dojrzałe niż

20-latki
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/dry.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
Ale

cóż... To jest polski system szkolnictwa ech...
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/blink.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='blink.gif' />


/>Dobra idę się popodniecać przy czytaniu
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' />


border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Tajemnicza
Czytam to powiadanie od 3 dni, spowodu braku czasu, wreszcie mi się udało =D. Opowiadanie mnie zainteresowało dzięki nowej postaci, bardzo ciekawej i sponanicznej, oraz związku Draca z Hermioną, co niezwykle uwielbiam. Piszesz niezwykle łatwo, ciekawie, co samo wypływa na wierzch. Czyta się szybko, bez przymusu. Jest subtelny, lekki erotyk, gdyż czytam tu mocnejsze. Postacie są interesujące, a ich zachowania jeszcze bardziej. Lubię, gdy w fickach Draco zostaje "udobruchany". Ale żeby ci za bardzo nieslodzić (sasasa =D)^^ jest także kilka ważnych wad. Bardzo często w sytacjach erotycznych =D powtarzasz stwierdzenia. To mnie strasznie denerwuje, gdyż nie znajduje urozmaicenia. Jest także bardzo dużo literowek. Wiem ze trudno je zauwazyc, ale staraj się pisac poprawne żeńskie formy czasownika =P Wlasnie w nich gubisz zazwyczaj -a. Jak mozna stawiać przecinki nie w tym miejscu?! Jezlei nie wiesz gdzie go postawić, to go wogole nie stawiaj. To strasznie razi w oczy. Na nastepny raz dopilnuj, aby kazdy (przecinek)był na swoim miejscu. Cóż tu więcej wytykac i chwalic. Ogólnie opowiadanko jest przyjazne i ciekawe, czyli jednym słowem "dobre". Jeżeli nadal bedziesz pisać to wyczwiczysz swój styl.

QUOTE(Lum @ 15.12.2004 14:41)
QUOTE
skądś ty dziecko spadło, z księżyca? nie wiem, gdzie ty widzisz to wymuszenie i wymęczenie, bo ja nie widzę nic takiego, a kłopotów ze wzrokiem nigdy nie miałam.   blink.gif
*

Z CHINKI SIE URWALAS/ES??? blink.gif  PRZECIEZ TO FICK I WSZYSKO JEST MOZLIWE sleeping.gif  tongue.gif  smile.gif A JEZELI ZABLADZILAS/ES I JESTES W KWIECIE LOTOSU PRZYPADKIEM, TO NIC DZIWNEGO , ZE SIE DZIWISZ, ZE TU O SEXIE GADAJA... huh.gif
*



blink.gif ee... czy z Wami jest coś nie tak?
Nie spadłam z księżyca ani nie urwałam się z choinki, skąd ten pomysł?
Rozumiem co to jest erotyk i fick, ale a) wg mnie TO nie jest erotyk, b) na litość boską, nawet w prawdziwych erotykach bohaterowie nie rozmawiją tylko i wyłącznie o seksie! Zwykle jest jeszcze jakaś fabuła boczna!
A osoby grające w Twoim, Kitiaro, 'erotyku', tylko nazywają się tak samo jak postacie w książce J.K.Roowling, a są zupełnie inne.
Harry - z niego zrobiłaś jakąś totalną, beznadziejną fajtłapę, która nie umie się wypowiedzieć i czerwieni się gdy tylko zwróci się do niego jakaś dziewczyna poza Hermioną. Ten idiota jednak zamienia się nagle w super-samca "- Zmykaj do siebie Lilien, zanim nie zrobię czegoś więcej, niż zwykły pocałunek ".
Harry nie był ani sierotą bożą, ani debilem, jakbyś nie zauważyła. Może przez wakacje zamienił się w macho, ok. Może opalił się i urósł te 12 cm, ok, haha laugh.gif . Ale żeby się COFAŁ w rozwoju, to wybacz, nie sądzę...
Snape - Snape, Severus Snape daje się ustawiać po kontach przez swoją smarkatą córkę?! ON, były śmierciożerca?...
Do mnie to nie trafia. Jest takie zbyt plastikowe. Zbyt schematyczne postacie i w ogóle zbyt dużo schematów zachowań.
Tak uważam, mam do tego prwo, i nie chcę już więcej czytać, że urwałam się z księżyca/choinki. To świadczy źle o poziomie tego kto tak pisze, nie moim.
*



LUM: CO TOBIE DO CHOLERY ODBIŁO?!?!?!?!
Nie rozumiem wogle tego co ty piszesz "dialogi wymuszone" itp. Przepraszam bardzo, ale wtedy bylas/es chyba wcięta/y, bo nie wiedziałas/es co piszesz. To istne bzdety. To jest KWIAT LOTOSU dla własnie TAKICH FICKÓW. Znam bardzo duzo innych ficków (jestem na tym forum od fioletowej Elisy =*, tylko nikt mnie nie pamieta =/), w których dopiero były WYMUSZONE dialogi. Aż słów szkoda...=/ Po to pisane są opowiadania aby bohaterów ksiązek pani Rowling przedstawic inczej, a idealnność tych postaci jest celowa. Sama sie w swoich slowach gubie. Koenic nie bede sie pluc. Poprostu ŻENADA Lum, ŻENADA. Chyba ty wogle tego przeczytałas/es =/ Sory za te słowa, ale az mi sie gorąco zrobilo jak czytałam co napisałas/es =) Nie bierz sobie tego za bardzo do sobie^^

Tobie KItiaro życzę weny twórczej. Czekam na posta =) =*
Tajemnicza
Ejo, żyjecieMoże by ktoś dodał parta?

Ostatni part opowiadania jest z 14.12 =( Buuuu...Plis, dodajcie parta bo nie

mam co robic =/
Coyote
Nikt nic nie pisze, bo mamy zaganiają do

sprzątania
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/laugh.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif' />
Pottermenka
W tym opowiadaniu ponadwszystko podobaly mi

sie:

- tresc
- regularnosc wystawianych partow


/>Bardzo mi przykro ale drugi warunek zostal zlamany. Szkoda...

<<'
korniszonek
Sory ale to bylo bezczelne.
Kit jest

w szpitalu z tego co pisała Sonka na innym ficku.
Czy dziewczyna ma sie

zabic tylko dlatego ze komus chce sie poczytac opowiadanie?
Wez sie

zastanow!

Co do opowiadania to jest idealne. Niczego mi w nim

nie brak. Nie liczac literówek i małych potknięć wszystko jest tak jak ma

być. (:
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.