Długi jak diabli
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />
/>Występuje tu między innymi paring: Hermiona/Draco - ostrzeżenie dla tych,
którzy mają na nich uczulenie.
Pisałam to z myślą opowiadaniu
erotycznym, lekkim, prostym, nieskomplikowanym odbiorze i z dużą dawką
humoru. Mam nadzieję, że mi się udało stworzyć takie przyjemne i zaskakująco
długie (nawet dla autorki) czytadło z happy endem.
Ostrzegam, że od
rozdziału czwartego zaczynają się sceny erotyczne i jest ich dosyć sporo.
Autorka ponadto nie bawi się w owijanie w bawełnę, tak zwane i pisze wprost,
chociaż oczywiście bez wulgaryzmów i z ogromną starannością o zachowanie
dobrego smaku.
Milutkiej lektury.
Rozdział I
/>NOWA
Czarnowłosa dziewczyna uczesana w pyszny warkocz
sięgający pośladków była urzekającym zjawiskiem. Była piękna i miała cudne,
kobiece kształty. Czarne, niskie i obcisłe biodrówki opinały pośladki i
odsłaniały jędrny brzuch z kolczykiem w pępku.
Nieznajoma wyciągnęła z
podręcznej torebki papierosy i uchyliła okno w korytarzu pociągu Hogwart
Express. Jej biała, raczej kusa bluzka, podkreślała jędrny i zdecydowanie
duży biust...
„Bogini” – pomyślał wysoki, przystojny
brunet, stojący dwa okna dalej.
Harry gapił się jak zahipnotyzowany.
Skończył palić, ale nie wszedł do swojego przedziału. Wyciągnął kolejnego
papierosa, tylko po to, żeby sobie na nią popatrzeć. A było na co.
Jak
on chciał z nią zagadać, tylko nie potrafił....
On, który pokonał
samego Voldemorta w czerwcu bieżącego roku, nie wiedział jak zagadać z
dziewczyną, która spokojnie paliła parę metrów od niego.
„Bogini
– pomyślał znowu – bogini w ludzkim ciele.”
Gdyby
Harry wiedział jak sam wygląda i jak na niego patrzą dziewczyny, może byłoby
mu dużo łatwiej. Ta jego chorobliwa nieśmiałość... Skrzywił się na myśl o
niej.
Miał na sobie zielony podkoszulek, który podkreślał jego oczy i
granatowe, dopasowane dżinsy. Ciotka nie mogła mu już wciskać starych rzeczy
Dudleya. Były dużo za szerokie i zdecydowanie za krótkie, jeżeli chodziło o
spodnie. Harry miał długie nogi. Długie, zgrabne nogi, chociaż nie tak
zgrabne jak jego blond rywal ze Slytherinu... i bardzo kształtny, jędrny
tyłeczek.
Petunia musiała mu kupować „nowe” rzeczy w...
lumpeksach...
Ale i tam można było czasem znaleźć coś ciekawego.
/>Harry urósł przez wakacje całe dwanaście centymetrów i miał dosyć
imponujący wzrost 188 centymetrów.
Chociaż co to było przy 198
centymetrach Snape’a, albo o dziesięć centymetrów wyższego
Dumbledore’a? O Hagridzie nawet nie wspominając.
Włosy sterczały
mu jak zwykle na wsze strony, ale były trochę dłuższe i wyglądały dosyć
uroczo. Rysy twarzy lekko mu się wyostrzyły i nabrały wyrazistości. Harry
był przystojniejszy od swojego świętej pamięci ojca. Jego oblicze miało w
sobie bowiem pewną delikatność i słodycz, której brakowało Jamesowi, i które
nadawały jego męskim rysom dozę chłopięcości.
Tak, gdyby Harry był
własnym ojcem, pewnie nie miałby problemu, żeby z nią zagadać. Ale on był po
prostu sobą. Nieśmiałym wobec kobiet chłopakiem.
Prawiczkiem...
/>Tak...
Nawet Ron już nie był niewinny... ba, nawet Neville stracił
cnotę pod koniec roku szkolnego i to z kim? Z Pansy Parkinson, która przez
pierwsze dwa miesiące szóstego roku miała bardzo burzliwy romans z
Malfoy'em, a później musiała sobie zrobić pół roku przerwy, żeby
ochłonąć i wziąć się za Neville'a. Longbottom wyrósł i wyprzystojniał. I
nie był już taką łamagą.
A jego dziewczyna już nie była podobna do
mopsa. Pansy była bardzo ładna i, co się okazało przy bliższej znajomości
– inteligentna.
A on nawet na randki się nie umawiał. Miał uraz
po wiecznie beczącej i niezadowolonej ze wszystkiego Cho Chang. I był tak
cholernie nieśmiały.
Boże... całował się tylko raz w życiu, prawie dwa
lata temu i to była totalna porażka. Chang w ogóle była totalną porażką...
zaczął się nawet poważnie zastanawiać nad swoimi preferencjami
seksualnymi... aż do teraz .
Ale bóstwo przed nim nie było Cho,
chociaż też miało czarne włosy, to na tym podobieństwo się kończyło.
/>
- Dużo palisz – niski, ciepły, lekko zachrypnięty, seksowny
głos należał niewątpliwie do bóstwa.
- Eee... ty tak do mnie? –
zaczął jak zwykle z powalającą elokwencją.
„Ale kaszana”
– pomyślał od razu.
- A widzisz tu jeszcze kogoś? –
nieznajoma zaciągnęła się głęboko patrząc mu prosto w oczy. Jej oczy były
piękne. Ogromne, czarne i bezdenne... nieprzeniknione... i ich oprawa.
Grube, czarne i długie rzęsy wywinięte do góry. Bez śladu makijażu. Te rzęsy
były jej chlubą. I brwi. Regularne, ładnie wyprofilowane brwi nie wymagające
zbyt częstych poprawek.
- No, trochę palę...
„Pieprzę
głupoty.”
- Widzę. Jednego od drugiego. Masz jakieś zmartwienie?
- Eee. Chyba nie...
Dziewczyna zaśmiała się wdzięcznie. Miała
cudowny, gardłowy, raczej niski śmiech z chrypką.
Harry'ego
przeszły ciarki od tej chrypki.
- Widzę, że nie jesteś zbytnio
wygadany, co? – wydawała się rozbawiona, ale i przyjaźnie nastawiona
do niego. Zagasiła peta o framugę okna i wywaliła, a gryfon poszedł w jej
ślady.
- Jakie palisz? – zapytała od niechcenia.
Harry
patrzył na jej długie, zgrabne palce, zakończone schludnie wymalowanymi na
czarno paznokciami.
- Camele – żałował, że jest taki nieśmiały.
- Marlboro są dużo lepsze – powiedziała marszcząc mały, zgrabny
nosek i patrząc na niego uważnie.
- Mugole są wspaniali. Wymyślają
tyle fajnych, przydatnych rzeczy – rzuciła nagle – na przykład
Internet, słyszałeś o czymś takim? – w jej głosie zabrzmiało szczere
zainteresowanie.
- Owszem – lakonicznie odrzekł chłopak –
mieszkam u mugolskich krewnych.
- Rozumiem – skinęła głowa.
/>- A co do fajek. Nie stać mnie na lepsze. To znaczy nie mam tyle funtów,
żeby sobie lepsze kupić. I tak cudem jest, że naciągam wuja na te Camele...
Wymieniłem trochę kasy na mugolską i kupiłem dwa kilo tytoniu i bibułę, żeby
mieć co palić w szkole... – Harry uśmiechnął się niepewnie i
zarumienił.
„Co ją to obchodzi?” – pomyślał z
roztargnieniem.
Dziewczyna znowu się zaśmiała.
- Zabawny jesteś.
I zaradny. Miło było cie poznać.. – zmarszczyła brwi i popatrzyła
pytająco.
- Harry... mam na imię Harry.
- Okey, miło cię poznać
Harry – uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła do niego rękę.
/>„Ale ze mnie gafiarz... – pomyślał - to ja powinienem
wyciągnąć dłoń pierwszy.. ach....”
Odwzajemnił jej gest lekko
się rumieniąc. Miała ciepły, silny, pewny uścisk. Cudowny uścisk i ślicznie
pachniała i była taka, taka... Harry nie wiedział jak to ująć, ale mógłby ją
schrupać razem z kosteczkami.
Jego wyobraźnia doprowadziła go do
większego rumieńca i spuszczenia wzroku.
„Uroczy, nieśmiały
chłopak... nie żałuję zmiany szkoły.” – pomyślała dziewczyna.
- Ciebie też miło poznać... – Harry w końcu odważył się na nią
spojrzeć ponownie.
- Lilien – powiedziała po prostu a oczy
chłopaka zrobiły się jak spodki.
- Lilien?!
- Aha... Jest
takie imię, gdybyś nie wiedział, Harry.
- No wiem o tym.... tylko...
tak na imię miała moja mama... nieważne
- Twoja mama – zapytała
i zmarszczyła czoło i twarz jej się lekko rozjaśniła zrozumieniem –
ach... jesteś Harry Potter, tak?
Chłopak przełknął ślinę i skinął
głową.
„Zaraz będzie chciała oglądać bliznę” –
pomyślał z irytacją, ale nic takiego nie nastąpiło.
Na jej twarzy
wykwitł teraz dosyć złośliwy uśmieszek. Ten uśmiech kogoś mu przypominał,
zresztą oczy dziewczyny też... ale za bardzo mu się podobała by zastanowił
się nad tym głębiej.
- No... teraz rozumiem twoją wybujałą
elokwencją...Słyszałam z kilku źródeł, że nie jesteś zbyt, jak to
powiedzieć... lotny umysłowo –zaśmiała się i posłała mu przyjazne,
rozbawione i wyzywające spojrzenie.
Harry poczuł się dotknięty,
chociaż nie za bardzo i zarumienił się jak buraczki w occie, które jadł
przedwczoraj.
- Ciekawe, kto ci o mnie opowiadał? – odważył się
spytać.
- Draco Malfoy. Przyjaźnię się z nim – wypaliła –
i mój stary.
Harry popatrzył na nią uważnie.
Lilien wyciągnęła
papierosy.
- Zapalisz? – poczęstowała Harry'ego.
-
Tak, dziękuję. Od swojego ojca? – nad nieśmiałością wzięła górę
ciekawość. Kolejna cudowna cecha, wiecznie wpędzająca go w kłopoty. –
A czy ja go znam?
Tym razem dziewczyna śmiała się bardzo długo.
/>- Wybacz - zachichotała i zgięła się wpół – jasne, że go znasz...
Przyjrzyj mi się dobrze. Tylko usta i nos mam po matce. Reszta to wykapany
tata. No, może poza niektórymi częściami ciała i wzrostem –
zażartowała – Mam jego poczucie humoru i podobno jestem wredna. Poza
tym zawsze mówię to co myślę...
„Nie da się nie zauważyć”
– pomyślał ironicznie Harry.
- W Durmstrangu, dokąd uczęszczałam
do tej pory miałam ksywę Modliszka – patrzyła na niego rozbawiona.
/>Harry był zdziwiony jej reakcją, poza tym coraz bardziej go intrygowała.
I on ponoć znał jej ojca... ciekawe.
Zaciągnął się mocno i
przyjrzał seksownej nieznajomej.
Miała duże, piękne usta, zgrabny
nosek i wysoko osadzone kości policzkowe. Teraz jej nozdrza leciutko się
rozchyliły i wypuściła dym przez nos.
Twarz miała szczuplutką,
pociągłą. Tak naprawdę nie miała przeciętnej, ładnej buzi. Jej uroda była
nietypowa i przez to bardziej atrakcyjna, przynajmniej dla Harry'ego.
Lilien była bardzo różna od cukierkowatej Cho.
Jej skóra była blada,
niemal perłowobiała, co przyczerni oczu i włosów dawało niesamowity efekt.
Uroda tej dziewczyny była niepokojąca, wyglądała trochę jak niebezpieczna
kusicielka i Harry przełknął głośno ślinę.
Po jej twarzy błąkał się
teraz drwiący, nikły uśmiech.
- No, Potter – powiedziała
rozbawiona – naprawdę cienko u ciebie z myśleniem.
„Czarne
oczy czarne włosy” – powtarzał Harry w myśli litanię czterech
słów.
„Wredny charakter...”
Nagle go olśniło i omal
nie zachłysnął się powietrzem.
- Cholera jasna, to nie możliwe!
– powiedział na głos.
- Co jest niemożliwe? – uśmiechnęła
się szeroko odsłaniając szereg białych, równych i zapewne ostrych ząbków.
- Nie wierzę, żebyś mogła być córką mistrza eliksirów Hogwartu,
chociaż oczy i włosy masz rzeczywiście takie jak on i ten twój uśmiech. Ale
to niemożliwe, bo ty przecież jesteś piękna – powiedział rozbrajającą
szczerością Harry.
Natychmiast zdał sobie sprawę, że palnął gafę i
poczuł się jak tuman ostatni.
Dziewczyna śmiała się głośno, szczerze,
perliście, dźwięcznie i naprawdę seksownie.
- O rany! Jesteś
przezabawny – wydyszała w końcu i zgasiła papierosa.
- Nazywam
się Lilien Snape – powiedziała już prawie zupełnie opanowanym i
spokojnym głosem – i owszem jestem córką Severusa Snape’a, o
którym raczyłeś wspomnieć. Szczęśliwy?
- A czemu miałbym być
szczęśliwy? – tępo spytał, trochę zakręcony sytuacją Harry.
-
Lubię cię - stwierdziła po chwili, tak po prostu. – Jesteś troszkę
niekumaty, ale przesympatyczny.
Lilien puściła do niego perskie oko.
„Ma mnie za niekumatego, rany... – Harry był lekko
poirytowany. – Jak on śmiał jej dać imię po mojej matce?! Jak mógł
jej mówić, że jestem jakiś opóźniony?!!
No ale ona ma prawo
się nabijać, przecież zachowuję się jak kretyn... Raz kozie
śmierć!”
- Słuchaj – powiedział stanowczo, ale zrobił
się przy tym naprawdę czerwony – może jestem trochę nieśmiały.
/>„Trochę?!?!?” – pomyślała rozbawiona dziewczyna
- ciebie trzeba porządnie rozruszać...”
- ... ale to nie znaczy,
że jestem opóźniony w rozwoju.
„Chyba jednak jestem”
– pomyślał z rozpaczą.
- A co do twojego ojca. On mnie wręcz
chorobliwie nie cierpi i biorąc pod uwagę pewne fakty z jego przeszłości,
które miałem nieszczególny zaszczyt kiedyś poznać, nie mogę mu się dziwić.
To ma jednak wpływ na bardzo subiektywną i bardzo negatywną ocenę mojej
osoby. Szczęśliwa?
Dziewczyna popatrzyła na niego uważnie.
/>-Wreszcie gadasz do rzeczy i to całkiem inteligentnie. Wiedziałam –
uśmiechnęła się rozkosznie – że stary przesadza. A Draco ma tendencję
do koloryzowania – wzruszyła ramionami.
Harry uśmiechnął się
szeroko.
- To nie fair – powiedział – podpuszczałaś
mnie...
- No widzisz, sporo kumasz... – puściła mu figlarnie oko
– Patrzyłeś się na mnie i nic nie mówiłeś, to odezwałam się pierwsza.
Zauważyłam że jesteś nieśmiały i wyglądałeś na sensownego
człowieka...– Lilien leciutko się zarumieniła, Harry poczuł jak jego
żołądek podskakuje radośnie. – Mam nadzieję, że nie będziemy wrogami
tylko dlatego, że jestem córką Sam – Wiesz – Kogo –
przewróciła zabawnie oczami i uśmiechnęła się rozbrajająco.
Harry
gapił się na nią jak zauroczony.
„Jeszcze trochę i się zakocham.
Ona jest piękna, inteligentna, mądra, urocza, boska, ni mnie lubi... ma
tylko jedną wadę... jest córką.. aaa! Pieprzyć to.”
- Ja też
liczę na to, że nie będziemy drzeć kotów – gryfon się uśmiechnął.
/>
- Lil, co ty tak długo robisz na tym korytarzu. Rodzisz? – w
przedziale obok przedziału Pottera i spółki pojawiła się głowa z długimi
pasmami blond włosów.- POTTER?!
Na korytarz wyszedł nie kto inny,
tylko mocno zdziwiony Draco Malfoy. Bardzo wysoki, bardzo przystojny i
pięknie opalony Draco Malfoy. Harry nie mógł się nie zdziwić tym widokiem.
Draco nie był już wysokim chłopcem, mierzącym prawie metr osiemdziesiąt.
Teraz przekroczył 190 centymetry. Dokładnie jego imponujący wzrost osiągnął
metr dziewięćdziesiąt cztery
Włosy, które nosił związane w kucyk przez
kilka ostatnich miesięcy na szóstym roku, teraz opadały swobodnie aż za jego
łopatki. W dłoni trzymał paczkę papierosów. On też wydawał się zdziwiony
zmianami jakie zaszły w wyglądzie Pottera.
„Wielki Harry Potter
jest przystojny? No nie...będzie mi robił konkurencję...”
I
rozmawiał z jego serdeczną kumpelką. Chryste.
- Gadasz z
Potterem?!
- Tak – spokojnie odrzekła dziewczyna –
zabronisz mi? – spytała wyzywająco
- Oczywiście, że nie - Draco
się lekko zająknął.- tylko się zdziwiłem.
Blondyn wyjął papierosa i
zapalił.
Lilien Snape nie była imponującego wzrostu. Nie. Ale
posiadała coś takiego jak wewnętrzny autorytet, charyzmę i była dosyć pewną
siebie osobą.
Teraz uśmiechnęła się do blondasa.
- No, ja myślę,
misiaczku – uniosła wysoko brew a Malfoy przewrócił oczami.
-
Tobie akurat można czegoś zabronić - wzruszył ramionami i spokojnie palił
dalej, oparty łokciem o framugę okna.
- Jesteś kłamczuchem Draco
– spokojnie powiedziała Lilien oglądając z zainteresowaniem swoje
raczej, długie, czarne paznokcie.
- Nie rozumiem – chłopak
zaciągnął się i spojrzał na przyjaciółkę spod zmarszczonych brwi.
/>Snape popatrzyła na niego uważnie, a Harry obserwował ich rozmowę z
zaciekawieniem. Ślizgon niezaprzeczalnie liczył się z tą sięgającą mu
zaledwie do klatki piersiowej, dziewczyną.
- Mówiłeś mi, że Potter
jest a) brzydki, b) opóźniony umysłowo, c)arogancki i pewny siebie, czasem
zastanawiałam jak to nie kłóci się z tym rzekomym opóźnieniem.... d) myśli,
że mu wszystko wolno, a teraz pewnie będzie jeszcze gorszy, bo udało mu się
wykończyć Czarnego Pana. Podczas, gdy w rzeczywistości, Harry jest...
/>- No, ale przecież – wszedł jej w słowo Malfoy.
- Nie
przerywaj mi, jak mówię – powiedział cicho, ale dobitnie i popatrzyła
na kumpla bardzo sugestywnie.
„Rzeczywiście, drugi Snape...
Malfoy się jej słucha.... niespotykane.” – Harry zaczynał być
rozbawiony, chociaż generalnie nie cierpiał, gdy mówiono o nim w jego
obecności.
- Podczas, gdy Harry jest – tu spojrzała
przepraszająco na gryfona – a) przystojny, b) inteligentny,
c)nieśmiały a nie opóźniony, c) sympatyczny a nie zakochany w sobie.
W
miarę jak mówiła Harry stawał się coraz bardziej zarumieniony i żałował, że
nie ma takich długich włosów jak Malfoy, więc robił wszystko, żeby patrzeć
się w innym kierunku
- A teraz Draco, pozwolisz, że wymienię twoje
cechy charakteru, prawda? – Lilien uśmiechnęła się złośliwe
-
Nie, dziękuję. Postoję. – Malfoy wyglądał na poirytowanego i nawet
dostał lekkich rumieńców. Doskonale wiedział, że i tak ta mała cholera
wymieni jego cechy, a niech ma...
W końcu Severus był jego ojcem
chrzestnym i Draco poznał ją na początku lipca. Zaprzyjaźnili się dosyć
szybko. Nikt nie miał na niego takiego wpływu, jak Lilien Snape. Potrafiła
sprawić, że żałował bardzo wielu rzeczy ze swojej przeszłości a nawet tego
co robił obecnie. Potrafiła sprawić, że czuł się zawstydzony swoją
małostkowością i skłonnościami do rasizmu. Cóż miała sporo racji w tym co
wytykała niektórym czarodziejom, także własnemu ojcu i Lucjuszowi. Mimo, że
jej ciotka była okropna, Lil uwielbiła mugoli i tępiła wszelkie, nawet
najmniejsze przejawy szowinizmu rasowego. Była za daleko posuniętą
tolerancją. Uważała nawet, że czarodzieje powinni przestać tak się ukrywać i
zacząć współpracować z mugolami na szerszą skalę.
Na początku miał
nadzieję na jakiś mały, przelotny romansik, bo na pewno nie chciał się z
nikim wiązać na stałe. Nie w tak młodym wieku. A miłość? Cóż to takiego?
Draco nie bardzo wiedział.
Tylko, że Lilien dała mu do zrozumienia
bardzo szybko, że dla niej seks to nie zabawa, więc musiał zadowolić się
przyjaźnią i trzeba przyznać, że nie żałował ani trochę Była świetnym
kumplem. Jak to mówią mugole „do tańca i do różańca.” Można było
z nią pogadać o wszystkim, wyskoczyć na piwo, czy zrobić jakąś drakę...
/>Potrafiła też przylać, jak jej się coś nie podobało. Ile razy go strzeliła
po łbie, to wiedział tylko sam zainteresowany. Nieraz dostał od niej takiego
kuksańca w bok, że się skrzywił, ale przecież w życiu nie uderzy żadnej
kobiety. Kobiet się nie bije. To chyba rozumie się samo przez się, nie? Mało
tego, kobiecie nie wypada nawet oddać. Draco miał pewne zasady, których
nigdy nie przekraczał. Nie uderzyłby nawet mugolki, ani tym bardziej szla...
no tak, gdyby Snape znała jego myśli... zapamiętaj Draco Malfoyu –
„czarownicy pochodzenia mugolskiego”. Yah! Dlaczego Lilien
potrafiła tak mu pojechać po ambicji? tak go ustawić?, nie wiedział. Ale ona
potrafiła wiele...
Wystarczyło popatrzeć na Snape’a od kiedy
zamieszkał razem z córką w zapuszczonym do tej pory Snape Manor. Kobiety
bywają potężne. Zwłaszcza te pokroju Lilien Snape.
- Harry,
chodź do przedziału – głos Hermiony brzmiał natarczywie. – A ty,
kim jesteś? – spytała zdziwiona czarnowłosą nieznajomą.
- Jestem
Lilien Snape – dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie do gryfonki. .
/>- Jesteś córką profesora? Fajnie. Ja jestem...
- Hermiona Wiem To
Wszystko Omnibus Granger – wycedził złośliwie Draco, bezczelnie
taksując ją wzrokiem
Przed wakacjami Hermiona miała spory biust i
kształtne biodra. Teraz jej biust był bardzo spory, a biodra bardzo
kształtne.
Dziewczyna zwróciła ze złością swoje duże, orzechowe oczy
na blondyna, z zamiarem opieprzenie tegoż właśnie i... ją zatkało.
/>Stał nonszalancko oparty o framugę okna i spokojnie palił. Blond Bóg
Seksu.
Uniósł wysoko jedną brew i ironicznie się do niej uśmiechnął.
Był wysoki, bardzo wysoki i pięknie się opalił, a jego włosy...
/>Hermiona poczuła skurcz w żołądku, który niebezpiecznie przypominał
uczucie jakiejś dziwnej, bolesnej tęsknoty.
- Jak śmiesz przerywać
kobiecie, Draco? – spytała oburzona Lilien – To ja z nią
rozmawiam, nie ty! Dobra, Granger skoro już tu jesteś, to też sobie
posłuchasz co mam do powiedzenia na temat pana Draco Malfoya. Ty arogancki
dupku – zwróciła się do chłopaka - Myślisz, że jak jesteś wysokim ,
przystojnym arystokratą o czystej krwi – skrzywiła się przy tych
słowach - to wolno ci wszystko? Co za szowinizm! To, że się z tobą
przyjaźnię, nie oznacza, że nie widzę twoich wad.
- Och, daruj sobie..
- NIE PRZERYWAJ MI! – Lilien się lekko wkurzyła –
Wysłuchasz co mam ci do powiedzenia, może przy świadkach coś do ciebie
dotrze... jesteś egoistą, szowinistą i rasistą. Masz się za niewiadomo kogo
i myślisz, że masz wielu przyjaciół, a ci pseudo-przyjaciele kochają tylko
twoją kasę i twoje wpływy... to przejaw naiwności i narcyzmu, Draco –
chłopak się zarumienił i wymruczał coś pod nosem. - Twoje pozytywne cechy
niestety nie równoważą negatywów., chociaż trzeba przyznać, jakieś masz. Ale
co mi tam, wymienię i je żebyś nie czuł się pokrzywdzony – Lilien
uśmiechnęła się złośliwie, a Herm i Harry popatrzyli uważnie na Dracona.
Hermiona była bardzo ciekawa tych cech pozytywnych, chociaż część jej
psychiki podpowiadała, że właśnie na te pozytywy patrzy...
- Jesteś
naprawdę sexy – kontynuowała Lilien i Hermiona pomyślała, że córka
Snape’a czyta w jej myślach – inteligentny, a ta cecha raczej
zobowiązuje... Jesteś sarkastyczny i masz boskie poczucie humoru. Towarzysz
do picia i do rozmów z ciebie idealny, ale to chyba troszkę za mało...
zwłaszcza na kogoś o twoim pochodzeniu, kto powinien świecić dobrym
przykładem
Hermiona patrzyła to na Draco, to na Lilien. Ciekawił ją,
co blondas na to... Jakoś wątpiła by przełknął jakąkolwiek krytykę, ale
Malfoy wydawał się raczej spokojny.
- Zapomniałaś dodać, że jestem
boski w łóżku – wycedził Draco patrząc na Hermionę, czego Lilien nie
omieszkała nie zauważyć. Rzuciła przelotne spojrzenie całkiem ładniutkiej
gryfonce, która się ślicznie zarumieniła.
- Nie mam o tym pojęcia, bo
z tobą nie sypiam – wycedziła Snape i uśmiechnęła się paskudnie
unosząc sugestywnie lewą brew – śmiem jednak w to wątpić, bo za często
to powtarzasz.
Harry zaśmiał się szczerze
- A ty Potter co
rżysz? – spytał wściekle Malfoy.
Jak Lil mogła go tak znieważyć
przy Potterze i przy Granger, która teraz patrzyła na niego drwiąco. Drwiąco
i... zaraz, zaraz z zainteresowaniem? Ciekawe. Draco uniósł wysoko brew i
bezczelnie spojrzał Hermionie w oczy. Piękne, orzechowe oczy.
- No to
my czekamy w przedziale – rzuciła spłoniona dziewczyna do
Harry'ego.
- Okey, zaraz wrócę. Zapalę jeszcze tylko jednego.
Chcesz Herm?
- Nie, na razie dziękuję – powiedziała i już miała
zniknąć za rozsuwanymi drzwiami gdy usłyszała męski pobrzmiewający
zaciekawieniem głos.
- To ty palisz, Granger?
Uniosła wzrok na
blondyna, który uśmiechał się sardonicznie.
- Mało, ale palę –
co ona robi, tłumaczy się Malfoyowi? – A tobie co do tego?!
– warknęła
- Absolutnie nic – Draco uśmiechnął się szerzej
a Hermiona znikła w przedziale. Zrobiło jej się dziwnie gorąco.
/>- No, nieźle. Widziałaś Lil jakie ona ma duże cyc... znaczy piersi?
– poprawił się Malfoy szybko widząc, że brew jego przyjaciółki
niebezpiecznie podjeżdża do góry a ona sama zaczyna sugestywnie obracać w
dłoniach różdżkę. – Prawie takie jak twoje – Draco nie mógł
sobie odpuścić tej uwagi a Harry szybko odwrócił głowę, żeby żadne nie
widziało jego kretyńskiego uśmiechu.
- No i powiedz, Potter, czy to
nie cham? – spytała Lilien, ale uśmiechnęła się przy tym szeroko i
Harry odwzajemnił ten uśmiech.
- Spadam – blondas wzruszył
ramionami – a ty dalej podrywaj Pottera.- tylko nie wiem, czy coś ci
wyjdzie, Lil. Z tego co wiem, on nadal jest prawiczkiem... – Draco
uśmiechnął się złośliwie
- A ty skąd o tym... – poirytowany
Harry zdał sobie sprawę z tego co mówi i szybko się zamknął, oblewając się
rumieńcem i klnąc w duchu na czym świat stoi.
Malfoy zaśmiał się
serdecznie.
- Jednak to prawda – Draco zgiął się wpół i omal nie
zawył ze śmiechu trzymając się drzwi przedziału – Słynny Harry Potter,
Pogromca Śmierciożerców i Czarnego Pana – tu nastąpił silny atak
niepohamowanego śmiechu do łez - jest cnotliwy.
Draco konał ze
śmiechu, a Harry ze wstydu.
Lilien skrzyżowała ręce na piersi i wysoko
uniosła brwi. Bardzo teraz przypominała swojego ojca w chwili sardonicznego
rozbawienia i Harry poczuł dziwny skurcz żołądka, chociaż bynajmniej nie
nieprzyjemny.
- A możesz mi pan wytłumaczyć co ma jedno do drugiego,
panie Malfoy? – powiedziała do blondyna, gdy ten trochę ochłonął.-
zastanawiam się czym ty myślisz, Draco, bo chyba nie głową? – w jej
głosie zabrzmiało politowanie. – Dla twojej wiadomości, nie podrywam
Pottera, tylko z nim rozmawiam, a nawet jeśli miałabym zamiar go uwieś nawet
tu i na twoich oczach, to nic ci do tego. – Harry poczuł dosyć silne
podniecenie na myśl, że ta piękność mogłaby go uwieść właśnie w tej chwili i
nawet przyglądający się temu Malfoy mało by go obszedł. – A poza tym
licz się ze słowami, bo ja też jestem dziewicą i nie uważam tego za zabawne,
a ty? – spytała na koniec wyzywająco.
- Jesteś dziewicą?!
– oczy Dracona były jak spodki i Harry też się nieco zdziwił, chociaż
nie tak jak Malfoy.
- A co w tym dziwnego? Mam szesnaście, nie
sześćdziesiąt lat.
- A to... przepraszam – powiedział
elokwentnie Malfoy.
- Poza tym to żałosne oceniać kogoś po tym, czy z
kimś spał, czy nie.
Jak zwykle musiała go zawstydzić i Draco się
zarumienił.
- Spadaj do przedziału – rzuciła mu jeszcze z
rozdrażnieniem.
Malfoy wzruszył ramionami i schował się za rozsuwanymi
drzwiami.
- Przepraszam za niego – odezwała się Lilien po
chwili niezręcznego milczenia – mimo arystokratycznego pochodzenia
bywa czasem nieokrzesany i nietaktowny.
- Nie szkodzi, zdążyłem
przyzwyczaić się do tego przez sześć lat – powiedział spokojnie Harry.
– Masz szesnaście lat to znaczy, że będziesz chodziła do szóstej
klasy, tak? -spytał zaciekawiony.
- Nie, do siódmej, tak jak ty,
poszłam do szkoły o rok wcześniej. W grudniu, będę w końcu pełnoletnia. Na
jakie nutki chodzisz?
- Opiekę, Obronę Przed Czarną Magią,
Transmutację, Zaklęcia i Eliksiry – Harry śmiesznie skrzywił się przy
ostatnim słowie.- Chcę zostać Aurorem, a ty?
- Jeszcze nie wiem co
chcę robić, może pracować dla Gringotta... ale chyba będę pracownikiem
Ministerstwa, zależy mi na szerszym dialogu z mugolami.
Harry się
zdziwił. Zaskakiwała go coraz bardziej, i zaskakiwała go pozytywnie.
/>Lubiła mugoli i przyjaźniła się z Malfoyem, który ją szanował i chyba
trochę podziwiał. Niepojęte.
- Ach... Obrona, Opieka, Transmutacja,
Eliksiry, Zaklęcia, Mugoloznastwo, Starożytne Runy, Numerologia...-
Zarumieniła się lekko – mogłabym chodzić na wszystko, ale po co?
/>Harry poczuł się tak, jakby słyszał Hermionę, która uczęszczała na tylko o
dwa zajęcia więcej – Astrologię i Zielarstwo. Nie wzięła tylko
Wróżbiarstwa.
- W Durmstrangu nie było Obrony, ale po prostu Czarna
Magia. Obrona przed nią była w ramach tego przedmiotu., więc nie wiem czy
nadążę z programem.
- Powinnaś sobie poradzić – powiedział Harry
szczerze – co roku mamy nowego nauczyciela. Ciekawe kto przyjdzie w
tym... A gdybyś miała problemy – dodał nieśmiało – to, nie
chwaląc się jestem z Obrony najlepszy w grupie. Zaraz po mnie są Hermiona i
Malfoy, ale to jedyny przedmiot, w którym jestem naprawdę wspaniały.
-
Dziękuję za propozycję, ja chętnie pomogę ci w Eliksirach –
powiedziała z dosyć przewrotnym uśmiechem, a Harry się zarumienił.
To
będzie kicha, jak ona się dowie, że dostał się na Eliksiry po protekcji
McGonagall. Ma same Akceptowalne a czasami wpadnie mu jakieś P. Jest
najsłabszy w grupie... Lilien suchej nitki na nim nie zostawi.
-
Naprawdę mogę ci pomóc, Harry. Jestem genialna z tego przedmiotu –
dziewczyna skrzywiła się komicznie i wywróciła oczami. – Wiem, że nie
za bardzo sobie radzisz...
„Niech zgadnę od kogo” –
pomyślał chłopak z przekąsem.
- Podobno tak bardzo ci zależało , że
stary cie przyjął, jak to on powiedział z czystej litości, ale ja uważam, że
dla świętego spokoju– Harry myślał, że zapadnie się pod ziemię ze
wstydu – no i ta cała słynna McGonagall suszyła mu głowę. Nie mogę się
doczekać, aż ją zobaczę.
Harry spiekł takiego raka, jak nigdy
wcześniej w całym swoim życiu, a przynajmniej tak mu się wydawało.
/>„Ale jestem taktowna” – skarciła się w duchu.
-
No, nie masz się czego wstydzić – powiedziała cicho Lilien - wcale się
nie zamierzam z ciebie nabijać, ani nic takiego – dziewczyna, ku
zdziwieniu Harry'ego lekko się zarumieniła. – Jesteś w porządku...
- Dzięki – bąknął gryfon niewyraźnie – um... może
skorzystam.
„Co za elokwencja” – pomyślał. ze
złością o swojej wypowiedzi.
- Nie ma za co – powiedziała Lilien
Snape i uśmiechnęła się do niego tak promiennie, że słynny Harry Potter,
który przeżył znowu i to chyba na dobre, poczuł się szczęśliwy.
/>>>>>>>
„Rany, jestem coraz bliższy
zakochania się... o ile już się nie zakochałem” – pomyślał Harry
gdy wszedł do przedziału.
„Co się ze mną dzieje? – Potter
nigdy nie czuł się, tak jak teraz – chętnie zerwałbym z niej te
obcisłe ciuchy i...”
- ... dużo. Harry, czy ty słyszysz, co do
ciebie mówię?- spytał głośno zirytowany Ron.
- Hę?
- No o czym
ty myślisz?
- Nie chcesz wiedzieć - bąknął Harry i się zarumienił.
/>- Dobra, nie chcę – Ron zrobił śmieszną, zdziwioną minę – ale
mógłbyś uważać jak cos do ciebie mówię. Pytałem , czy masz zamiar iść po
jutrze, w sobotę do Hogsmeade ..
- Em, och... oczywiście – Harry
zamknął oczy i oddał się marzeniom o dzikim seksie z Lilien Snape.
/>I nie tylko on odpłynął w tym przedziale.
Hermiona Granger gapiła
się w okno i myślała o Malfoyu.
Jak on cholernie urósł. Pod koniec
szóstej klasy był od niej może cztery centymetry wyższy, a teraz? Ona mimo,
że jak na dziewczynę wysoka, w końcu mierzy dobrze ponad metr
siedemdziesiąt, a Draco jest teraz od niej wyższy o ponad głowę... Boże.
/>I te jego cudownie umięśnione ręce. Nie za bardzo, tak akurat.
/>„Pewnie jest silny” – pomyślała z czymś na kształt
rozmarzenia.
Długie lśniące jasne włosy, duże, szare oczy, wąskie, ale
cudownie pełne wargi.
„To nieprzyzwoite, żeby facet miał takie
włosy, oczy i usta” – pomyślała z roztargnieniem.
Silnie
zarysowane kości policzkowe, powalający, ironiczny uśmiech, drwina w
oczach...
„No ładnie... podnieca mnie drwina w oczach Malfoya...
cudownie” – jej roztargnienie sięgnęło zenitu a twarz przybrała
wyraz irytacji.
A jak na nią w pewnym momencie popatrzył... rozbierał
ją wzrokiem.
Z jednej strony ją to wkurzyło, ale z drugiej, cóż,
pannie Granger zrobiło się gorąco...
Hermiona nigdy nie kochała się
fizycznie z mężczyzną (nie mogła teraz myśleć o Malfoyu, jak o chłopcu, o
nie!). Owszem całowała się ze swoim byłym, Krumem, z którym zerwała
listownie już pół roku temu, ale cóż, do niczego więcej nigdy nie doszło i
tak szczerze to nawet nie miała nigdy większej na to ochoty, tylko do tej
pory myślała, że powodem jest jej młody wiek, a teraz...
Bo jeżeli
chodziło o Malfoya, to z nim pewnie nie miałaby większych oporów
/>„Hola, o czym ty myślisz, Hermiono Granger?” – skarciła
się w duchu, ale jakoś nie bardzo to pomogło.
Niezależnie od tego, co
powiedział ta cała Snape, on naprawdę musiał być dobry w łóżko. To... no
cóż... było widać.
„Cholera” – zaklęła w duchu
Hermiona.