Ojenene...od czego by zacząć?
QUOTE
Za to podobno - uwaga! podobno - będzie się musiał wyrzec swoich magicznych umiejętności.
Taki scenariusz byłby gorszy od śmierci. Już kiedyś pisałam, że boję się takiej wersji. Ale gdyby taki los spotkał w końcu Voldemorta... Zasłużona kara. Kto wie?Może to miał na myśli Dumbledore kiedy mówił, że śmierć nie jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka. Życie w świadomości utraconej cząstki siebie, mocy, władzy. Byleby tylko Harry nie podzielił tego losu, bo wtedy śmierć w jego przypadku byłaby błogosławieństwem.
Smagliczko, jesteś genialna (bo to Ty o ile się nie mylę, wpomianiałaś o obrabowaniu banku?). Uważam, że właśnie do tego będzie zmuszone nasze trio. Już od KF przewija się zdanie, że nie sposób obrabować goblinich skarbców. Fleur i Bill (jeżeli się do końca nie zwilkołaczy) już tam pracują. Po coś chyba Rowling dała im taką robotę? Poza tym ten ogień w okularach Harry'ego przypomina o legendach na temat smoków strzegących najcenniejszych skarbów. Niewykluczone, że tam będzie jeden z Horcruxów i trzeba będzie złamać prawo. Już widzę reakcję Hermiony na taki pomysł.
Gdyby miecz/sztylet wzniesiony za plecami Harry'ego był nieco większy, dałabym sobie ząb wyrwać, że to miecz Gryffindora. Cóż, może to jednak on, tylko z zachowaniem proporcji rysownik mógł mieć kłopot. Bo chyba nie zmiejszyli tego miecza tylko po to, aby goblin albo jakiś Zgredek mógł go unieść? Jeżeli już to ma być huse elf, prędzej stawiałabym na Stworka. Wyjątkowo wrednie to coś z uszami wygląda za plecami Harry'ego.
Niewykluczone, że mamy odpowiedź na pytanie o szkolną karierę Hermiony i Rona. Cała trójka (chociaż Harry znowu jest na czarno..mhhrroocznie) jest w cywilu. Jeżeli to nie wakacje ani weekend (chociaż w książkach uczniowie i wtedy nosili czarne szkolne szaty), oni także rzucili naukę na rzecz Pottera i jego misji.
Zgadzam się, że to w czym widzimy węża, jest kulą do przepowiadania przyszłości. To znaczy, że Trawenley odegra tu ważną rolę, albo Harry odkryje u siebie zdolności wróżbiarskie XP. Co już zresztą chcieli nam wcisnąć w III filmie dla lepszego efektu.
Ciekawe jest spostrzeżenie związku pomiędzy wężem a jeleniem. Jeżeli Nagini jest symbolem opiekuńczym Voldemorta, jeleń jest nie tylko Patronusem Harry'ego, ale i jakąś obecnością jego ojca. Harry kończący pojedynek za ojca. Ajajaj, wyciskacz łez.
Natomiast poza węża jest dziwna. Nie widać końca ogona. Przez chwilkę myślałam, że to dwa węże ze sobą walczące - jeden jasny, drugi ciemny (Voldemort i dobry wężousty Harry). Kto wie? Może to efekt zamierzony? Przenikające się umysły tych dwóch. Dobrze, że wąż nie połyka własnego ogona. To dopiero wywołałoby dyskusję! Chociaż już jeden znak nieskończoności w brytyjskim wydaniu mamy. Chyba.
Gdyby nie ta linia przedzielająca trójkąt na dwie równe części, powiedziałabym, że to Oko Opaczności, które jest również symbolem nieskończoności, doskonałości, całości i jedności. Nie twierdzę, że w Potterze będzie mowa o Trójcy Świętej, ale symbol znaczy co znaczy. Tylko o co chodzi z tą przegrodą? Rzeczywiście wygląda to na symbol alchemiczny lub magiczny. Zaraz przeczytam, co tam Katon wymyśliłeś na ten temat. Zresztą ten artykuł z MG też. Za dużo wrażeń jak na jeden raz.
Nie wydaje wam się, że ten trójkąt wyciosany jest na jasnym murze? Kolor kamienia zamku na okładce. Czy to rzeczywiście Hogwart? Jakiś podejrzanie jasny. Jeżeli to nie nowość kamienia, to lód. Hogwart i ciernista dolina (sic!) podpełzająca do jasnych murów szkoły, może wskazywać na rozegranie ostatecznych scen właśnie tam. Kto wie, co kryje szkoła? Teoria cmentarna na terenie Hogwartu nadal żywa. Może ów symbol wskazuje miejsce/przejście ukryte?
Zaczynam popuszczać wodze fantazji. To przez tę amerykańską okładkę. Może to przez tę kurtynę i krąg a la Stonehenge przypominający teatr, wydaje się jakby Voldemort manipulował Harrym. Jak marionetką. Przyjrzyjcie się Voldemortowi. On nie patrzy się, na cokolwiek gapi się Potter, ale obserwuje Harry'ego. Młody zdaje się nie zauważać, że jego wróg czai się w cieniu tuż obok. Albo się go przestał bać, bo inaczej takiej ignorancji nie wyjaśnię. Nie odwracaj wzroku od wroga. Płaszcze w tym samym kolorze, ręce wzniesione w podobnym geście. Nie podoba mi się to.
Jak dla mnie, na twarzy Harry'ego maluje się raczej determinacja niż nadzieja. Może pewność siebie? Wygląda władczo, przypomina mi nawet trochę Dumbledore'a z brytyjskiej okładki VI tomu. Z tym że tam Dumbledore trzymał różdżkę. A może któreś z osławionych właściwości magicznych przedmiotów fundatorów Hogwartu pozwala na walkę bez różdżki (medalion - jeżeli to medalion - na szyi Pottera;medalion na okładce dla dorosłych)? Różdżka jest w końcu tylko przewodnikiem. Przecież i bez niej można nieźle narozrabiać, co widać po wybrykach dzieci i np. napompowanej cioci (na wszelki wypadek zapomnijmy o efektownych potrzebach filmu i trzymajmy się książki). Zarówno Harry jak i Voldemort wie, że ich różdżki nie mogą sprawnie działać przeciw sobie. Ciekawe czy w VII części pojawi się jeszcze różdżka Dumbledore'a? Jeżeli rzeczywiście walka bez różdżki będzie możliwa, nie wierzę, że wszystko pójdzie gładko do końca. Różdżka za ważna rzecz.
Jeżeli chodzi o te cienie w tle amerykańskiej okładki; to nie mogą być ludzie, cienie są za duże. Wyglądają raczej jak jakieś monumenty, może głazy. Chociaż wydają sie na to za chwiejne, a w jednym czy dwóch wypadkach wyglądają jakby wyrastały z ziemi. Cienie... Dementorzy? Chyba na to za szerokie.
Zgadzam się, że pełnia w wersji brytyjskiej może oznaczać 5 minut Lupina. Mam taką nadzieję. I że wyjdzie z tego cało... Bill też pewnie się wykaże. Albo Greyback będzie go manipulował. Ale to na inną dyskusję.
Nie pamiętam jak wyglądały amerykańskie okładki pierwszych trzech tomów, ale teraz naprawdę żałuję, że brytyjskie nie są takie same. Brytyjska wersja VI tomu bardziej mi się spodobała, ale siódemka amerykańska jest o niebo lepsza. Choć z brytyjskich zazwyczaj więcej było można odczytać szczegółów, tak jak teraz.
I tak zaraz zagoogluję stare okładki, bo zaintrygowaliście mnie tymi łukami w pierwszym tomie.