QUOTE
Na początku wydawało się, że powstały przed samym Bożym Narodzeniem Międzynarodowy Komitet Przyjaźni Czarodziejów i Mugoli będzie się zajmował głównie grzecznościową wymianą przepisów na świąteczne puddingi i rozdawaniem śpiewników z kolędami o gumochłonach. Tymczasem, tuż po Nowym Roku przewodnicząca Komitetu, Ksantypa Valette, ostro wzięła się do roboty. Nowa organizacja stanęła przed wielkim wyzwaniem.
Jak wszystkim wiadomo, pogwałcenie zasady tajności przez brytyjską czarownicę Joanne Kathleen Rowling sprawiło, że jakiekolwiek ukrywanie istnienia naszego świata zaczęło mijać się z celem. Grupy czarownic i czarodziejów zaczęły jawnie wychodzić na ulice miast. Mugole reagowali na nich różnie. Jedni uśmiechali się przyjaźnie, inni uciekali z krzykiem. Komitet powstał, by udowodnić tym drugim, że nie taka wiedźma straszna, jak ją malują.
- Szeroko zakrojona akcja w wielu krajach świata ma trafić przede wszystkim do dzieci – stwierdza zabiegana Valette. - Oczywiście wszystko będzie się kręciło wokół Harry'ego Pottera. To on jest najbardziej rozpoznawanym wśród mugoli czarodziejem od czasów Merlina. Zresztą łączymy to z premierą książki „Harry Potter i Insygnia Śmierci”.
Komitet nawiązał współpracę z księgarniami empik i to właśnie w nich, w nocy z 25 na 26 stycznia 2008 roku będą odbywać się imprezy promujące przyjaźń czarodziejsko – mugolską. Okazuje się, że już od początków grudnia prowadzone były rozmowy z nauczycielami w rozmaitych szkołach magii. Tam, gdzie negocjacje zakończyły się powodzeniem, zostaną zorganizowane pokazowe lekcje zaklęć, mugoloznawstwa, transmutacji, eliksirów, zielarstwa i obrony przed czarną magią. Redakcja dowiedziała się, że w niektórych miejscach dyskusje miały bardzo burzliwy przebieg, a jeden z pracowników Wiedźmiej Akademii w Toledo miał ponoć poszczuć przedstawicieli Komitetu gryzącą gitarą.
Czarodzieje postanowili także zademonstrować to, co w naszym świecie najpiękniejsze. Stąd popisy zaklęć w księgarniach i specjalne pokazy czaru ognia przed nimi. Mugole nie chcieli być gorsi. Jako że prawdziwych zawodów quidditcha nie dało się zorganizować ze względów bezpieczeństwa, postawili na konkursy multimedialne. Czy ktoś, kto nie umie latać, może pokonać hogwarckiego szukającego?
Wszyscy goście – bez względu na to, czy przybędą z różdżkami, czy bez – będą mogli zmierzyć się w licznych konkursach. Znajomość inkantacji, receptur eliksirów czy szkolnych dziejów Harry'ego Pottera będzie w cenie. Poza tym, do redakcji dotarły informacje o konkursach plastycznych i o szukaniu sobowtórów bohaterów powieści J. K. Rowling. Plotka głosi, że do jednego z empików (Junior przy Marszałkowskiej w Warszawie) ma przybyć hogwarcka Tiara Przydziału zaklęta w lustrze. Nie udało się ustalić, dlaczego dyrektor nie zgodził się na wypożyczenie jej w normalnej postaci. Trójgłowy pies skutecznie zagrodził reporterowi „Proroka” drogę do gabinetu.
Wiadomo natomiast, że odbicie osoby, która usiądzie przed lustrem, będzie miało tiarę na głowie. Rzucono specjalne czary, dzięki którym każdy chętny dowie się prawdy o sobie. Gryffindor? Ravenclaw? Hufflepuff? Slytherin? Wszystko będzie widoczne na szkle i na pamiątkowej fotografii. Trzeba przyznać, że pomysł jest imponujący i zdołał nawet wywołać pewne kontrowersje wśród bardziej konserwatywnych czarodziejów.
- Mugol Ślizgonem? Pani wybaczy, trudno to sobie wyobrazić – powiedział nam wyraźnie wzburzony Lucjusz Malfoy. A jednak to możliwe. Członkowie Komitetu przypominają, że cnoty cenione przez Założycieli mogą się znaleźć w każdym człowieku. Czemu więc nie mielibyśmy udostępnić na jedną noc odrobiny magii tym, którzy nie mają jej na co dzień? Po przydziale będzie można wysłuchać wybranych fragmentów szóstego tomu, obejrzeć specjalne dekoracje i ustawić się w kolejce po pamiątkowe stemple w książkach. Producent czekoladowych żab obiecuje słodkie niespodzianki, a księgarnia Esy i Floresy przebąkuje coś o okolicznościowych zakładkach.
Oryginalny artykuł
tu. Szata graficzna bardzo przyjemna, ale uwaga na spojler w ostatnim zdaniu (ja je po prostu usunęłam i na forum wkleiłam tekst bez niego)! Można też posłuchać jak pan Andrzej Polkowski rozmawia o dylemacie, jaki powstał w związku z tytułem książki.