Takimi momentami, kiedy czułem wzruszenie były momenty, ne śmierci, lecz opisy uczuć Harry'ego po śmierci Dumbledorea i Syriusza. śmierć tez do mnie mocniej przemówiła, ale nie tak, jak myśli Harry'ego podczas pogrzebu
Luna Lovegood
04.04.2007 14:03
Najgorsze, najgorsze .... było oczywiście to gdy Syriusz umierał...
martusza
10.06.2007 19:56
Tak...najgorsza była śmierć Syriusza, bardzo go lubiłam...za jego odwagę, poczucie humoru dlatego, gdy umierał Dumbledore, który bez wątpienia był najbardziej prawą i pozytywną postacią z pośród wszystkich, nie wstrząsnęło to mną tak bardzo (nie mówię, że wcale nie było mi przykro, bo było), gdyż Syriusza również uważałam za fajnego gościa, a Rowling po prostu go uśmierciła.
PrZeMeK Z.
10.06.2007 21:52
Nie uśmierciła go "po prostu". Po prostu to potopiła samochody na mugolskim moście na początku szóstej części.
smagliczka
11.06.2007 00:18
Słusznie zauważone

Jeśli o wzruszenia chodzi, to standardowo już wzruszają mnie emocje Harry'ego po śmierci Blacka i Albusa. Sam opis pogrzebu czytałam przez falującą warstewkę łez, która zniekształcała mi literki

Ale dla mnie wzruszające są także te momenty, które dla większości są obojętne. Mnie ściska za serce Remus (nic na to już nie poradzę). Sceny we Wrzeszczącej Chacie - powitanie z Syriuszem po tylu latach, opowieść o tym jak stał się wilkołakiem, dlaczego stchórzył przed Dumledore'em i nie wyjawił prawdy o Blacku. Jego reakcja na wsponienie "żartu" z szóstej klasy - to wszystko daje do myślenia. Zawsze lubię si wczuwać w emocja Remusa, ilekroć się pojawia w książce. On przeżywa więcej niż po nim widać.
Dlatego cały
Więzień był cudowy. Do tego jeszcze dorzućmy
Zakon - strata przyjaciela, którego tak niedawno odzyskał i ten łamiący się głos, gdy Syriusz wpadł za zasłonę. I jeszcze
Księcia - ukrywane z trudem poczucie krzywdy i żalu z powodu misji wśród wilkołaków, jaką musiał wykonać. Miłość, krtórej się bał, bo nie chciał krzywdzić ani Tonks, ani siebie. Już samo wyborażenie Remusa-nastolatka, uświadamiającego sobie, że przez całe życie z powodu jego "przypadłości" prawdopodobnie bedzie zmuszony żyć samotnie - ściska mi gardło.
Ta postać to jeden wielki chodzący powód do wzruszeń.
Jest jeszcze tyle momentów związanych z jego osobą, które nie zostały opisane w książce, ale na pewno byłyby wzruszające. Chociażby samo posądzenie o zdradę. Albo paniczny strach przed stratą przyjaciół z powodu wilkołactwa (co on musiał przeżywać?). I te bolesne pełnie miesiąc w miesiąc... Albo moment, w którym został całkowicie sam z przeświadczeniem, ze Syriusz zdradził i zamordował. Nie wydaje mi się, że Lupinowi koniec wojny i pokonanie Voldemorta przyniosły ulgę, jaką odczuł cały czarodziejski świat. To musiały być dla niego jedne z gorszych dni. I idę o zakład, że podczas śmierci Potterów dodatkowo była pełnia.
Remus mnie rozbraja. Właśnie dlatego, że mimo wszystko się nie uskarża. Nigdy się, kudre, nie uskarża, ale co z tego? Przedwczesna siwizna, zmęczona twarz i parę knutów w sakiewce raczej nie są dowodem na to, że życie ma lekkie (jasny szlag! dobrze, że chociaż Rowling postanowiła Lupina choć trochę uszczęśliwć, bo w innym układzie jestem pewna, że osiwiałby do reszty, a potem zupełnie zniknął).
Cały Remus mnie wzrusza. Nie w tym sensie, że do łez, ale jakoś współodczuwam z nim wszsytkie jego szczęścia i nieszczęścia. Pewnie dlatego lubię o nim pisać.
Taa... i się rozgadałam. Mam lunatyczną fazę właśnie, przepraszam
abstrakcja
27.07.2007 22:21
Jesli chodzi o film, to puenta części piątej.
Jesli chodzi o ksiazke, to zdecydowanie zaskakujące zakonczenie części szóstej. Wstrzasnelo mna to do glebi. Zastanawia mnie do tej pory, jak Harry zdola poradzic sobie bez Dumbledore'a. U kogo moze szukac wsparcia, poza Ronem i Hermiona. Mam na mysli taka osobe, od ktorej moze sie czegos nauczyc, ktora moze mu zaoferowac swoja pomoc. Bo z tego co sie orientuje, a jestem zorientowana dosc dobrze , Dumbledore był jedynym, który mógł wzbudzic lek w Voldemorcie. Jedynym, ktory znał jego tajemnice i potrafił docenic powage , z ktora wiaze sie ta walka. A teraz? Teraz Harry zostal naprawde sam. Pozbawiony rodziny , pozbawiony Dumbledore'a. I zdrada Snapea wobec Zakonu. Tego nie moglam przebolec. A naprawde mu ufałam. Rowling to sprytnie zaplanowala. Nie znalazlam luki w jej planie. Snape faktycznie mogl byc zdrajca i wszystko by na to wskazywalo. Nie ma niezbitych argumentow na to , ze był po stronie, nazwe to tak - Jasności. No nie ma.
Joasiu . Uśmierciłas jedynego bohatera, ktory wzbudzal we mnie za rowno podziw i lek.
Bo ja moi drodzy takie ksiazki, bardzo realnie przezywam.
abstrakcja
28.07.2007 07:14
Chcialabym jeszcze zwrocic uwage na te weselsze fragmenty. Jednymi slowy te, ktore wywołały we mnie reakcje zwaną potocznie smiechem. A było takich wiele.

'-A więc to był jednak prawdziwy czarodziej. - rzekł starzec [chodzi tu o Franka, klucznika w domu Riddleów, zamordowanego przez Voldemorta] - Ukatrupił mnie, nie ma co...

Ale Ty go, chłopcze, pokonasz. '
No i oczywista wszelkie dialogi Tonks z Moodym w V części.

A takze zabawna wojna płci między Ronem i Hermioną.
Jak mi sie cos przypomni, ew dopisze.
PrZeMeK Z.
28.07.2007 10:25
Ej, ale o VII części proszę - nawet innym kolorem - nie pisać. Od tego jest specjalne subforum.
Ok wszystkich przepraszam. Zapomniałem zupełnie o tym i mam nadzieje, iż zostanie mi to wybaczone....jeszcze raz wszystkich przepraszam.
Może nie tyle co wzruszające ale dużym szokiem okazała się ostatnia scena w VI z Dumbledor'em, nie spodziewałem się zupełnie...z kolei w filmie "Zakon Feniksa" Początek z Dudley'em jest świetny i dosyć ciężki...
Szczerze mówiąc płakałam przy V i VI części ksiązki. W V, jak umierał Syriusz, a w VI, na pogrzebie Dumbledore'a. Okropnie smutne momenty.
Miętówka
06.08.2007 15:01
QUOTE(abstrakcja @ 27.07.2007 21:21)
Jesli chodzi o film, to puenta części piątej.
Jesli chodzi o ksiazke, to zdecydowanie zaskakujące zakonczenie części szóstej. Wstrzasnelo mna to do glebi. Zastanawia mnie do tej pory, jak Harry zdola poradzic sobie bez Dumbledore'a. U kogo moze szukac wsparcia, poza Ronem i Hermiona. Mam na mysli taka osobe, od ktorej moze sie czegos nauczyc, ktora moze mu zaoferowac swoja pomoc. Bo z tego co sie orientuje, a jestem zorientowana dosc dobrze , Dumbledore był jedynym, który mógł wzbudzic lek w Voldemorcie. Jedynym, ktory znał jego tajemnice i potrafił docenic powage , z ktora wiaze sie ta walka. A teraz? Teraz Harry zostal naprawde sam. Pozbawiony rodziny , pozbawiony Dumbledore'a. I zdrada Snapea wobec Zakonu. Tego nie moglam przebolec. A naprawde mu ufałam. Rowling to sprytnie zaplanowala.
Nie znalazlam luki w jej planie. Snape faktycznie mogl byc zdrajca i wszystko by na to wskazywalo. Nie ma niezbitych argumentow na to , ze był po stronie, nazwe to tak - Jasności. No nie ma.
Joasiu . Uśmierciłas jedynego bohatera, ktory wzbudzal we mnie za rowno podziw i lek.
Bo ja moi drodzy takie ksiazki, bardzo realnie przezywam.
Ja znalazłam. Snape nazywał LV CZARNYM PANEM, i wnierwiał się na Harry'ego ( w zasadzie, czemu mnie to dziwi? Rutyna...

) kiedy mówił: Voldemort...
To samo przekonało mnie, że Draco jest śmiercożercą. To tyle.
najbardziej się wzruszyłem przy pogrzebie Dumbeldora ;=;. Az mi sie plakać chciało. Gdy przeczytałem HP6 to chodziłem po mieszkaniu jakbym był w depresji. Właczyłem mtv i akurat leciała piosenka Nighwish "Sleeping Sun"... no normalnie ryczec już chciałem ale sie powstrzymałem.
A śmierc Syriusza mnie wogóle nie wzruszyła O.o
Oj tak, pogrzeb Dumbledore'a był naprawdę przygnębiający, szczególnie, kiedy Hagrid niesie jego ciało w stronę białego grobowca i zajęcie się tegoż płomieniami, a także we wcześniejszym rozdziale pieśń feniksa...btw czy tylko ja odniosłem takie wrażenie, czy naprawdę styl, jakim pisane są te fragmenty jest odmienny od pozostałych?
Wzruszyła mnie też chwila, kiedy Harry i Hermiona pomogli uciec Syriuszowi z Hogwartu. Było tak blisko, żeby Harry w końcu miał normalną rodzinę (a przynajmniej jej namiastkę) i w tym momencie bezpowrotnie to zginęło. Jeszcze słowa Syriusza- "Jesteś prawdziwym synem swojego ojca, Harry". Nie wiem, ale jakoś tak mnie chwyciło za serce.
Hermiona1900
11.09.2007 17:48
Qrcze, mnie tylko wzruszyła (i to jak) śmierc Dumbledora. I może byłam przygnębiona przy jego pogrzebie. Ale we wcześniejszych częściach nie było takiego momentu, w ktorym zaszkliły mi sie oczy...jestem bez serca, czy jak???
Windykatorka
11.09.2007 21:24
O, nie pisałam tutaj...?
Ja się mogę podpisać pod postem Smagliczki z czerwca. Chociaż ostatnio lunatyczny entuzjazm mi osłabł. Ale to pewnie dlatego, że potterowy entuzjazm osłabł ogólnie.
DH nie licząc, popłakałam się tylko przy śmierci Syriusza. Teraz nie potrafię powiedzieć dlaczego^^, ale ryczałam jakieś pół godziny. A później chlipałam
A wzruszyłam się wiele razy, przy śmierci Dropsa również, chociaż nie jakoś szczególnie. Wzruszyła mnie rozmowa Harry'ego i Syriusza, ta zaraz po Wrzeszczącej Chacie. Wzrusza mnie Dumbledore mówiący w WA do Pottera o jego ojcu,
bla bla bla. Odnalazłeś go w sobie (nie pamiętam dokładnie fragmentu^^). I również Dyrektor w rozmowie po śmierci Syriusza. Zwłaszcza na końcu. I pogrzeb, znowu Dumbel, bardziej od wspomnianej śmierci. Przemyślenia Harry'ego i feniks. I centaury oddające hołd zmarłemu, jakoś tak.
A do legalnego spoilerowania jeszcze 4,5 miesiąca, o boruuu...
Ginnusia
12.09.2007 00:17
Przed VII tomem płakałam przy HP raz, na koniec IV tomu - kiedy pani Weasley przytula Harry'ego. Do tej pory ta scena mnie wzrusza. Natomiast nie wzrusza mnie ani śmierć Syriusza, ani Dumbledore'a, no dobra - śmierć Cedrika mnie trochę wzruszyła, ale bez przesady (czytałam to na matematyce, może dlatego hamowałam emocje).
Miętówka
20.12.2007 21:39
w ogóle to bardzo podobał mi się opis uczuć Harry'ego na pogrzebie Albusa. Ale się nie rozklejałam.
skończyłam ostatnio 5 raz HPiWA i niewiem z jakiego powodu ale od 12 linijki na stronie 218 ryczałam. Czy ktoś mi powie, dlaczego?
P.S. Przoszę nie przytaczać tutaj tego zdania, bo sie pochlastam normalnie.
sintesis
24.01.2008 22:25
hmm smierc Syriusza bo tyle znaczyl dla Harrego... a smierc Dumbledore'a byla wielkim szokiem.. pamietam, ze jak skonczylam czytac rozdzial kiedy zginal staruszek musialam wyjsc z psem (ehh piszczal od paru godzin w koncu probowal mi nasikac na buty i aluzja podzialala

) wiec mialam chwile czasu na zludne nadzieje, ze kiedy wroce do ksiazki w kolejnym rozdziale okaze sie, ze to jakas farsa, bo kto wtedy zostanie Harry'emu (juz na zawsze Stworek?)
Nothing_
03.02.2008 13:14
Dla mnie wzruszające były fragmenty gdy występowały opisy uczuć Harrego do Syriusza. A później to już tylko jest śmierć (Syriusza).
I śmierć Dumbledora.
Toż ostrzeżenie o konsekwencjach grożących za zamieszczanie na Głównym spojlerów wisi chyba dość wyraźnie
. Do BANA włacznie.
PrZeMeK Z.
21.05.2008 14:06
Nie wiedziałem, gdzie to dać, ale że się wzruszyłem, to może być tu.
Zerknijcie na okładkę I tomu dla nowego amerykańskiego wydania.

Magia. Przypomniało mi się, czemu tak pokochaliśmy te książki.
Tu macie jeszcze widok na tylną okładkę.
Masz rację Przemku, ta scena jest niezwykle wzruszająca, wszak sama Jo wspominała, że w trakcie pisania pierwszego tomu, rozdział ze zwierciadłem był jej najbardziej bliski, w jego pisanie włożyła najwięcej serca. Zawarła w nim swoją miłość i tęsknotę za zmarłą matką. To taki piękny ukłon w stronę Rowling, uhonorowanie okładki specjalnego wydania książki właśnie tą szczególną sceną. Piękny gest.

Okładka jest naprawdę śliczna, bardzo mi się podoba. Tył książki również wspaniały. Świetny jest ten rysunek. Imponujący Hogwart, wyłaniający się z mroku nocy, tak, scena przybycia pierwszoroczniaków do swojego, jakby nie było, drugiego domu, również zapadła w pamięć w trakcie czytania "Kamienia Filozoficznego". To taki niesamowity, po prostu magiczny moment.
czuję się tak jak bym czytała pierwszy tom po raz pierwszy *_*
harolcia
21.05.2008 22:27
Ciekawe, ciekawe... Podoba mi się. Jest inna od reszty okładek, bardziej mi się podoba od naszego wydania (może przez to, że na obecną się już napatrzyłam i chwilami nie mogę na nią zerkać). Bardziej tajemnicza. Scena wydaje się być taką statyczną, a jednocześnie niesamowicie intrygującą. super.
BonnieLiu
28.07.2008 16:19
Popłakałam się podczas czytania wielu scen z książki pani Rowling. W czwórce, gdy Voldemort odrodził się, a Glizdogon zamordował Cedrika. W Piątce, gdy Syriusz umarł (to było koszmarnie smutne

). W szóstce gdy zgnął Dumbledore, mogę nawet dodać, że cofałam się do tego momentu wiele razy, nie mając pewności czy naprawdę coś takiego mogło się zdarzyć. POwiem nawet, że miałam nadzieję iż w ostatniej części okaże się, że on wcale nie zginął, ale przecież to było niemożliwe i bezsensowne. Ryczałam także gdy umarł Zgredek, Fred, Tonks, Lupin, a gdy Voldemort cisnął w Harryego śmiertelnym zaklęciem myślałam, że on także zginie, ale nie zginął
No i ma chłopak szczęście. Ostatni raz popłakałam się na końcu, z żalu, że to już koniec mojej przygody z czarami

.
sarenka14
01.08.2008 12:23
Zgodzę się z tym co zostało napisane powyżej. Wszystkie części są świetne i w kazdej łezka się kręci ale w siódmym tomie było najwięcej.Szalonooki, Hedwiga, Fred, Lupin, Tonks i Zgredek. To było straszne.
Salamandra
06.08.2008 22:37
Oj tak, pani Rowling dała nam wiele powodów do wzruszeń..
Dla mnie jednym z bardziej poruszających momentów, był ten, kiedy Harry odkrył zwierciadło Ein Eingarp. I kiedy widział w nim rodzinę. To było piękne i zapadło mi w pamięć.
Śmierć Syriusza była straszna, ale nie płakałam. Ani razu. Za to przeżywałam aż zanadto.
Łezka natomiast zakręciła mi się w oku, kiedy Severus zabijał Dumbledore'a. Nie tylko z powodu Albusa. Może dlatego, że nie mogłam uwierzyć (i mądrze), że Snape może coś takiego zrobić. Wierzyłam cały czas, że jest po dobrej stronie. A wtedy nie wiedziałam już co myśleć. Na pogrzebie, kiedy Harry uświadomił sobie, że Dumbledore'a już nie ma. I wtedy ja też to sobie uświadomiłam.
I jeszcze (nie wiem dlaczego, ale strasznie się wzruszyłam) ostatnie zdanie w Księciu. Nie pamiętam dokładnie, ale chodziło o to, ze Harry spędzi jeszcze jeden cudowny, spokojny dzień wraz z Ronem i Hermioną...
W siódemce było takich chwil bardzo dużo. Chyba aż za dużo. Miałam łzy w oczach, kiedy Harry czytał list od Lily, kiedy wrócił Ron, podczas pogrzebu Zgredka.. Na całego wyłam podczas śmierci Snape'a. Po prostu nie mogłam i nie chciałam w to uwierzyć. Później czytając "Opowieść Księcia" i o uczuciach Harry'ego, kiedy szedł na śmierć. "Zaraz umrę", co na tłumaczeniu jak dla mnie trochę straciło, ale i tak się wzruszyłam. No i ostatecznie - epilog, rozczuliłam się.
Fragmentów poruszających jest sporo, nie wszystkie wymieniłam (większość już i tak podaliście wcześniej)
Się rozpisałam.
Hmm...no i cóż..muszę przyznać, że płakałam w niewielu momentach... w 5 części .. kiedy zabrano Harry'emu miotłę i jak odbywał karę... (no wiecie..to wypisywanie zdania na dłoni). Następnie ryczałam przy 7 tomie, kiedy Hedwiga zginęła...strasznie się do niej przywiązałam...i kiedy zmarł Fred Weasley... - to było chyba najgorsze...;(
Najczęściej ryczałam tak jak wielu z was w 7 tomie.
Dla mnie ta książka była strasznie smutna np:
jak Harry czytał list od Lily
śmierć Hedwigi była okropna podobnie jak Szalonookiego, , Freda, Lupina, Tonks i Zgredeka

.Jak zmarła Tonks i Lupin nie mogłam się pogodzić ,
że zostawili Teda-
strasznie ryczałam

.Ze Sne'pem było mniej płaczu no ,ale nie pisze ,że było zbyt wesoło

.
Jak Harry szedł do Zakazanego Lasu ''Zamkną oczy i obrócił kamień w dłoni trzy razy''
i pojawili się jego rodzice Syriusz i Lupin jak powiedział ''Nie chciałem, żebyście umierali tuż po tym jak zostałeś ojcem Remusie tak mi przykro'' ''Mnie też jest przykro -rzekł Lupin -Przykro mi ,że nigdy go nie poznam...Ale dowie się dlaczego umarłem,i mam na dzieję ,że zrozumie.Próbowałem zbudować świat w którym był by szczęśliwszy'' -jak to przeczytałam od razu zalałam sie łzami
Creative
17.11.2008 22:07
QUOTE(BonnieLiu @ 28.07.2008 16:19)
W Piątce, gdy Syriusz umarł (to było koszmarnie smutne

).
To jest bardzo smutne. Chyba wiele osob polubilo Syriusza. Ja na pewno. Szkoda, ze tyle fajny postaci umarlo, odeszlo.
michal270797
28.11.2008 22:02
najbardziej byłem wzruszony w VII tomie .....Smierć Zgredka....najgorsza była smierć Lupina i Tonks ....Mieli małe dziecko..Szkoda.........I to co powiedział Lupin w Zakazanym Lesie ......Smutne..
Miętówka
29.11.2008 13:29
Ilość kropek w poście mnie przerasta.
A VII tom był ciężki w porównaniu z resztą, to prawda. Ale to nie książka dla dzieci, którą była jedynka.
najbardziej to tak jak wszyscy, przy śmierci Syriusza. Bardzo lubiłam go w tym filmie i to może dlatego tak to mną wstrząsnęło. Po drugie, to jak Hedwiga zginęła, no i pogrzeb Zgredka. Zresztą tak jak wszyscy mówią siódma część dostarcza nam wielu wzruszeń.
kasia123
28.01.2009 16:57
Ja płakałam na HP i ZF jak Bella zabijała Syriusza.
I jak Snape zabił Dumbledore`a w HP i KP.
LilienSnape
28.01.2009 21:52
rany. przez chwile mialam wrazenie ze pomylilas ksiazki. bella? eh.
ale syriusz wszystko wyjasnil
narzuciła ci się pewnie bella z twilight xD ?
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę