Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Manewry
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Meridien Auris

style='font-size:8pt;line-height:100%'>Więc dobrze, moi milusińscy…

Zastrzega się, że kiedy to pisałam miałam nagły przypływ głupawiki nie

wiadomo, czym spowodowany, ale poprawiłam i dodałam coś (błędy to już

sprawka Jade, więc mnie nie bić).
A tak… szukałam stworzenia

zwanego potocznie „Samcem”, który nadałby się do pewnej

sceny… skoro Sevka doprowadziłam do stanu dłuższej nie używalności, a

James to chłopak dzieciaty i żonaty, Peterka nie ma, a zresztą i tak by się

nie odważył… to pozostaje Syriusz… Uch, ja wiem, że niektóre z

was mnie po tym będą ochrzaniać, ale na kogoś musiało trafić… Ale

obiecuje, że go potem przywrócę do łask, lecz teraz, a przynajmniej w tym

rozdziale to tak nie będzie…
Życzę smacznego… nie

zakrztuście się tym tylko…

Dedykacja – dla Abbadona,

Silvera, Roberta, Marka, Radka, Arka i innych samców (nie obrażajcie się,

ale ostatnio cały wasz gatunek mi podpada) (i nie, Moon, ty jesteś dobry

chłopak
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> )


PS.
Tęskniliście? Wiem, że nie…



Sylwia

style='font-size:14pt;line-height:100%'>
style='color:purple'>Manewry –

4


- Co tu robisz? – wysyczała

gniewnie.
Syriusz rozszerzył uśmiech do granic możliwości swojej mimiki.

Przez ponad pięć minut wpatrywał się w Liv jakby patrzył na jeden z cudów

świata, ale ona sądziła, że patrzy na nią jak rzeźnik na swą przyszłą

ofiarę.
Bo prawdą było, że ona nie znosiła tego człowieka*. Kiedy

niespełna rok temu ktoś taki jak Syriusz Black przekroczył próg gabinetu jej

dziadka, a ona w tym samym czasie siedziała przy biurku tego ostatniego, jej

kobieca intuicja, której wtedy jeszcze słuchała, podpowiedziała jej, że

nadchodzą kłopoty. I nie myliła się; jeszcze tego samego dnia zaczęły się

jego próby poderwania jej. Zamęczał ją jakimiś kawałami, z których ona i tak

nic nie rozumiała oraz nawet nie próbowała zrozumieć. Chciała tylko, aby

sobie poszedł i dał jej spokój. Tylko że ten facet był wyjątkowo uparty.

Dopiero niedawno, gdy wykrzyczała mu, że prędzej umówi się z samym Lucyferem

dał jej trochę odetchnąć od swojej osoby.
Doprawdy nie wiedziała, jakim

cudem większość dziewczyn potrafiła się w nim nawet zakochać. Trzeba było

jednak przyznać, że był przystojny i mógł się podobać, ale ta jego

gadatliwość ją przerażała. No i był jeszcze Remus. Remus, który był

odwrotnością tego człowieka, który właśnie zostawił w spokoju jej kanapę i

zaczął niebezpiecznie zbliżać się do niej.
- Nie cieszysz się, że mnie

widzisz? – zapytał wyzywająco.
Nie odpowiedziała od razu, ale

skierowała się najpierw do swojej sypialni. Będąc już w pokoju, trzasnęła za

sobą drzwiami i panicznym wzrokiem omiotła pomieszczenie.
Jak zwykle na

łóżku i krześle było pełno jej ubrań, które już dawno powinny znaleźć się w

pralni, ale jakimś cudem skrzaty wolały się do niech nie zbliżać. Zaczęła

przeczesywać sterty swoich szmatek w poszukiwaniu rzeczy nadającej się do

użycia, a potem na spalenie. Przecież nie może zostać żaden ślad zbrodni.

Jakiej, zapytacie? Otóż ona była pewna, że w którymś momencie ich

konwersacji, która musiała nadejść akurat dzisiaj, dojdzie do tego, że ten

typek zacznie ją molestować i będzie musiał się bronić! Krótko mówiąc

zamierzała mu najpierw wydrapać oczy, następnie obciąć język i…

kolejną myślą było, żeby pozbawić go męskości, ale przecież nie będzie taka

wredna i nie zrobi z niego eunucha.
Choć po zastanowieniu… Syriusz

był tylko jednym z wielu, którzy myślą, że ulegną im wszystkie, a Liv zawsze

mówiła, że należy się takim nauczka…
- Ile ty tam będziesz

siedzieć?! – jej rozmyślania zostały brutalnie przerwane przez

głos tak zwanego Łapy.
- Czego ty chcesz?! – odkrzyknęła,

wyciągając w końcu bluzkę spod tony innych ubrań. – Ile razy mam ci

mówić, żebyś dał sobie spokój?! – jęknęła, próbując założyć bluzkę

na siebie. Moja głowa utyła, czy jak?! – zirytowana, nie

zauważyła, że padła na łóżko, które zgrzytnęło złowrogo.
Liv zamarła.

Powoli próbowała zdjąć bawełnianą bluzeczkę, nie robiąc przy tym zbędnych

ruchów.
- Spokojnie, dziewczyno… - nie dokończyła.
Potężny jęk

zabrzmiał w sypialni, szkoda tylko, że nie wydobył się z gardła Liv, która

zdrętwiała. Potem jakby na złość nauczycielce Obrony jedna noga jej łóżka

pękła, druga poszła w jej ślady, a potem cały mebel przełamał się na pół,

przyprawiając dziewczynę o łzy. Liv leżała pomiędzy pozostałościami jej

łóżka, nie potrafiąc uwierzyć w to wszystko. Jej mózg zdawał się wyjechać na

wakacje (ja też bym chciała – dop. Sylwia), bo Liv… no cóż,

można rzecz, że ona była po prostu w takim szoku jak nigdy wcześniej.**
-

Olivio! – Syriusz walił w drzwi sypialni z całej siły.
Liv

natomiast, będąc w coraz większym wstrząsie, macała dłonią podłogę,

natrafiając na drzazgi mebla, który już nigdy nie będzie taki sam jak

kiedyś.
Aż się łza w oku kręci… Te łóżko z dębowego drewna, ze

swoimi zdobieniami w postaci małych krasnali i prymitywnym baldachimem było

miejscem, które odwiedzała najczęściej. Co noc wślizgiwała się pod ciepłą

kołderkę (a przynajmniej myślała, że będzie ciepła, jednak skrzaty uparcie

nie chciały wchodzić do jej sypialni), by zakosztować słodyczy niebiańskiego

snu, który regenerował jej siły witalne po każdym ciężkim dniu.
Teraz

przepadło! Jej ukochany mebelek leżał, nie dając znaków życia i nic nie

zapowiadało poprawy.
A ona się śmiała. Słyszał to dokładnie, nawet przez

zamknięte drzwi. W jej śmiechu było pełno niedowierzania i szaleństwa. To

był jeden z tych śmiechów, które można usłyszeć na oddziale dla psychicznie

chorych. Syriusz jednak nadal nie wiedział, co było jego powodem.
Wtem

drzwi z cichym skrzypnięciem otworzyły się na oścież. Black’owi oczy

zrobiły się wielkie jak talerze.
- Powinnam zrzucić parę kilo –

mruknęła ze śmiechem, przechodząc obok niego.
Oczy Syriusza powiększyły

się do rozmiarów koła od roweru i wciąż rosły.
Liv trochę rozmarzonym

gestem powiesiła na krzesełku swoja bawełniane bluzkę i odwróciła się ku

mężczyźnie.
- Słuchaj, Syriusz – zaczęła, ale nie dane jej było

skończyć, bo oto doszło do niej, że Syriusz patrzy na nią jakoś tak…

dziwnie!
Jego twarz wyrażała zaskoczenie (w postaci szeroko otwartych

oczu), zadowolenie (w postaci głupkowatego uśmieszku i odgłosów przerywanego

śmiechu) oraz totalne oddalenie się od świata rzeczywistego. Biorąc pod

uwagę, że to ostatnie dość często pojawiało się na jego śniadej twarzy, to

jednak dwie pierwsze nigdy, w mniemaniu Liv, nie powinny znaleźć się tam w

połączeniu.
Liv z lękiem wpatrywała się w coraz bardziej rozradowaną

postawę Syriusza. Jej dłonie mimochodem starały się wydobyć spod ziemi

choćby odłamek czegoś, co mogło jej przysłużyć do obrony. Jednak jej

nieszczęściu nie było końca – ktoś skrupulatnie pozbierał wszystkie

szpargały z jej biurka. No teraz się wzięły za sprzątanie - pomyślała z

irytacją o domowych skrzatach.
Gdy ona w tym czasie starała się

wykombinować jakąś drogę ucieczki, Syriusz zajęty był widokiem, który

przyszło mu oglądać. Swoimi ciemnymi oczami prawie dotykał roznegliżowanego

do połowy ciała dziewczyny. Swoją pierwotną częścią mózgu wyobrażał sobie

już jak zaciąga ją do jej sypialni
„Ona jest twoja!”

– mówił Syriusz z Epoki Kamienia Łupanego.
„Ona jest

moja…” – powtarzał Syriusz wpatrujący się w ten osobliwy

cud natury.
„Zaczekaj, przyjacielu” – wtrącił się

Syriusz dobrze wychowany. – „Nie możesz jej tak po prostu…

zgwałcić!”
Na stwierdzenie Syriusza dobrze wychowanego, Syriusz

zapatrzony speszył się trochę.
„Nie zgwałciłbym jej” -

stwierdził poważnie jak na siebie. – „Chce ją tylko

pocałować” - dodał.
„Merlinie, broń tej niewiasty przed tym

źle wychowanym, młodym człowiekiem” – powiedział z żalem, Black

kulturalny.
„Ługa-Buga!” – wrzasnął ten z

Prehistorii. – „Uuuuu!!!!! Bierz ją,

człowieku!”***
Olivia, nie zdając sobie sprawy z kwestii, które

obecnie rozważał młody Black, dalej próbowała znaleźć sposób, aby wyjść z

tej opresji cało. Facet ciągle wpatrywał się w nią niczym wygłodniały wilk

na bezbronną owieczkę, a ona nawet nie wiedziała, czemu.
Dopiero, gdy do

jej rozkojarzonego rozumku dotarła myśl, że on wpatruje się na pewno nie w

jej twarz, zdecydowała się podążyć za jego wzrokiem. Jakież było jej

zaskoczenie (napisane z wyjątkowym sarkazmem – dop. Sylwia), kiedy

stwierdziła, że Syriusz jest typowym samcem – wzrokowcem (czego i tak

dawno mogła się domyśleć). Jednak nie to było całkowitym powodem jej

zaskoczenia, bowiem kolejną informacją, jaka dotarła do Liv, była ta, że

stoi teraz na środku pokoju, przed nią sterczy zapewne napalony samiec, a

ona nie posiada swojej bluzki! Stoi przed napalonym Syriuszem tylko w

staniku! Przynosisz mi pecha - stwierdziła, wpatrując się w ten stanik,

który już nieraz stawał się powodem jej zawstydzenia, i za każdym razem

chodziło o Remusa… dlaczego, no dlaczego nie mogło być i tym razem tak

samo?!
Z twarzy dziewczyny słynęła cała krew, a Liv wyglądała teraz

jak marmurowy posąg.
- Uznaję to za zachętę – owe wypowiedziane

przez Syriusza słowa były chyba najtragiczniejsza rzeczą, jaką mogła teraz

usłyszeć.
- Nie odważysz się – jej głos wcale nie był przekonujący.


Black zrobił jeden krok ku niej, a ona w tym czasie krok do tyłu,

omijając sprytnie biurko zagradzające jej drogę.
- Nie zrobię ci krzywdy

– powiedział przekonująco z taka pewnością siebie, że Liv poczuła

silny skurcz w żołądku.
- Piłeś coś? – zapytała ponownie cofając

się.
- Nie – odparł urażonym tonem, a ostatnim, czego ona teraz

chciała było to, żeby go rozłościć.
Olivia wzięła głęboki wdech. Oczami

dosłownie strzelała we wszelkie znane sobie strony, aby tylko uciec. Ale

chyba coś zwane losem musiało się na nią uwziąć, bo z nikąd ani ucieczki,

ani pomocy.
Kiedy Liv wypuściła powietrze, wiedziała już, że ma poważny

kłopot.
"Sevek, gdzie ty, kiedy cię potrzebuję?!" -

rozpaczała, przeklinając równocześnie tego nietoperza.
Zawsze, od

zarania dziejów, to jest od kiedy się znają, ten nietoperz zjawiał się w

odpowiednich chwilach, ale ostatnio zaniedbał haniebnie swoje obowiązki,

szlajając się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo, z kim! A ona tu umiera ze

strachu! O, gdzie ty, Sevek, gdzie ty.. ty parszywa namiastko faceta,

przerośnięty nietoperzu, hańbo wszystkich samców na równi z Blackiem i

Voldemortem, i jego sługusami, którzy kolorystycznie ci pasują, żmijo na

piersi wyhodowana jesteś!? (autorka pozwoliła sobie zostawić to bez

komentarza, bo to mówi za siebie – dop. Sylwia)
Syriusz łakomymi

oczami wodził po gołych skrawkach ciała Liv. Jej jędrna skóra o

brzoskwiniowym odcieniu, zgrabne palce dłoni, brzuch i dekolt proszące się o

pocałunki powodowały u niego reakcję, której nie dało się już powstrzymać.

Lecz to nie to korciło go najbardziej. Jego męska wyobraźnia zainteresowana

była głównie tym, co widoczne nie było. Ten piekielny stanik… jak on

chciał go zedrzeć z jej ciała…
Już sam nad sobą nie panując,

zaczął już nie kroczyć, ale iść do niej jak idzie spragniony do oazy na

pustyni. Nie zauważył nawet, że na zewnątrz, jakimś dziwnym zrządzeniem

losu, panuje ulewa, że pioruny odbijają się od szyb w oknie, że po jego

lewej stronie, na stoliku leżała różdżka jego przyszłej ofiary, oraz że sama

ofiara rozpaczliwie starała się nie przewrócić przez porozstawiane na swej

drodze doniczki z kwiatami.
Liv co rusz potykała się o jakieś rośliny w

glinianych misach, które sama tam rozstawiła, sadząc, że przysporzą temu

salonikowi trochę uroku. Obecnie obiecała sobie, że gdy to wszystko się

skończy wywali je na zbity pysk.
Syriusz przyspieszył kroku i już prawie

chwycił Liv za rękę, kiedy ona zwinnie się mu wymknęła.
Dziewczyna

skierowała się ku drzwiom wyjściowym. Z każdą chwilą upragnione wyjście

stawało się dla niej coraz bardziej wyraźne i dostarczające jej

proporcjonalnie do tego coraz więcej radości. Prawdziwa euforia, która

nawiedziła ją z sekundą, gdy była na tyle ich blisko, że mogła swobodnie

dosięgnąć mosiężnej klamki prysła, kiedy zamiast klamki w swojej dłoni

poczuła rozgrzaną, męską pięść.
Liv przełknęła ciężko ślinę i z

największym oporem podniosła głowę do góry. Jedynym, co zdążyła zauważyć,

były przymglone oczy chłopaka z roku Blaków, a potem zacisnęła mocno wargi i

poczuła jak usta Syriusza dotykają jej policzka.
Poczuła jak przechodzą

ją ciarki pod dotykiem jego ust, kiedy z policzka przesunął je bliżej

zaciśniętych warg. Coś kazało Liv zamknąć oczy, coś niespodziewanie zamąciło

jej w umyśle. Dłoń Syriusza, którą trzymał na jej plecach, zaczęła kierować

się do jej szyi, wzdłuż karku. Nie potrafiła się bronić, bo wiedziała, że to

bezcelowe.
Syriusz podniósł ją lekko. Za sprawą jakiś czarów znalazła się

przy swoim biurku, a on napierał na nią swoim ciałem. W jego pocałunkach,

które błądziły po jej twarzy było tyle męskiej dumy, tyle żądzy i

podniecenia, że Liv bała się poruszyć. W jego ramionach była jak

przysłowiowy słup soli, jak grecki posąg – piękny, ale bez życia.
I

kiedy wydawało się jej, że wszystko stracone drzwi prowadzące do jej komnat,

otrzorzyły się szeroko. Olivia wydała z siebie pomruk niezadowolenia, bo oto

nadarzyła się jej okazja, aby się wyswobodzić.
Gość jednak nawet nie

drgnął, tylko wpatrywał się w dwoje ludzi, którzy bynajmniej nie wyglądali

na nienawidzącą się parę.
- Widzę, że przeszkadzam – rzekł przez

zęby, ale Liv rozpoznała w jego głosie głos Remusa.
Mocno szarpnęła się,

próbując wydostać się z objęć Syriusza. Chłopak oderwał się od niej i

przekręcił głowę w stronę przyjaciela.
- Lunatyku, czy nikt nie nauczył

cię pukać? – zapytał, uśmiechając się bezczelnie.
Olivia widziała

jak twarz Lupina wydłuża się i czerwienieje, jak zaciskają się jego pięści i

z jaką wściekłością patrzy na przyjaciela, który na ustach miał pozostałości

szminki Liv.
Kiedy tak stał w drzwiach otwartych na oścież, Liv zdała

sobie sprawę z całej sytuacji. Domyśliła się jak ona teraz może wyglądać w

jego oczach. Poczuła jak łzy napływając jej pod powieki.
Patrząc to raz

na Remusa, raz na Blacka, nie wiedziała co ma zrobić, dopóki ten ostatni nie

odezwał się do Remusa, prosząc go, aby zostawił ich samych. Wtedy nie

zastanawiała się długo i zrobiła pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy.

Zamachnęła się i kolanem z całej siły ugodziła Blacka między nogi. Syriusz

wydał z siebie zduszony jęk, a gdy przychylił się, łapiąc się jednocześnie

za krocze, ona wymierzyła mu na dokładkę prawego sierpowego.
Syriusz

przewalił się na podłogę jęcząc w niebogłosy.
- Nigdy… więcej

– wydyszała zmienionym głosem osoby wściekłej – tego… nie

rób…
Cała dygotała zarazem z zimna i wściekłości. Jej dłonie, mocno

zaciśnięte w pięści, zbielały momentalnie. Całą duszą chciała coś zrobić

Blackowi, zrobić mu coś, co pozwoli mu pamiętać ją do końca jego życia.


Remus, zamurowany, wpatrywał się na wijące się ciało Łapy, by po

sekundzie przenieść wzrok na bladą jak ściana twarz Liv. Teraz już nie

wiedział, co tu się stało. Kiedy przyszedł, choć nawet sam nie wiedział,

dlaczego to robił, zastał obejmującą się parę w preludium miłosnego

uniesienia, a teraz te same osoby nie były już tak ze sobą… zżyte. A

wręcz przeciwnie! Remus nawet nie wiedział, co ma teraz myśleć, ale

wiedział, co ma zrobić.
Zdjął z siebie płaszcz i owinął nim Liv.
-

Wyjdź na korytarz – szepnął do niej.
Liv skinęła tylko głową i bez

słowa zostawiła Lupina i Blacka samych.
Remus pokręcił się trochę po

pokoju, starając się ułożyć sobie jakieś racjonalne wyjaśnienie całej

zaistniałej sytuacji, ale jedyne, jakie wymyślił było na niekorzyść dla

Syriusz.
- Zdajesz sobie sprawę, że molestowanie jest karalne? –

zapytał ostro mężczyznę leżącego wciąż na podłodze.
Ten wydał z siebie

tylko cichy jęk.
Remus wywrócił oczami.
- Pogadamy potem –

warknął, wyciągając różdżkę. – To powinno ci pomóc.
Liv apatycznie

patrzyła na pokazujące się co kilka sekund pioruny. Ich ostry wygląd zawsze

przyprawiał ją o nocne koszmary. Chciało jej się płakać, gryźć, wyć do

księżyca i napić się czegoś bardzo, bardzo mocnego. Nie czuła się

skrzywdzona, czy coś w tym stylu. Ona była pełna próżnej złości, która nie

pozwalała się jej uspokoić na tyle, żeby mogła wypowiedzieć przynajmniej

jedno słowo bez uprzedniego wyładowania emocji, na czymkolwiek lub

kimkolwiek.
I co ona powie Remusowi?! Jak mu to wytłumaczy?! To

Black zaczął! Fakt, sprowokowała go, ale nie zdawała sobie z tego

sprawy… była w szoku, po tym jak wylądowała na podłodze między dwiema

połówkami swojego łóżka. Co ona ma mu powiedzieć? Że to nie tak? A jeżeli

nie będzie chciał jej słuchać?
"Dlaczego się nim tak

przejmujesz?" - zapytała samą siebie, przyciskając mocno drżący palec

do ust - "Przecież.. przecież nie traktujesz go poważnie… To

miała być przygoda… wyzwanie, nie zakochanie."
Czując łagodny

dotyk na ramieniu odwróciła się, a z jej oczu pociekły łzy.
Remus,

wychodząc z komnat Liv, ostatni raz rzucił okiem na przyjaciela i zatrzasnął

za sobą drzwi. Przełknął ciężko ślinę, nadal wpatrując się w mosiężną

klamkę. I co miał teraz zrobić? Nie był pocieszycielem na poziomie kobiet

pokrzepiających swoje przyjaciółki. Co najwyżej mógłby poklepać ją po

plecach i powiedzieć, żeby się nie martwiła, że on już sobie pogada z

Syriuszem. I zrobi to!
Mocniej zacisnął dłoń na klamce.
Black tym

razem przesadził. Remus wiedział, że czasami odbija temu chłopakowi, ale

jeszcze nigdy nie posunął się do tego stopnia. "Tym razem się

policzymy" - przysiągł sobie, kręcąc z westchnieniem

głową.
Odwracając głowę w kierunku, gdzie powinna znajdować się

dziewczyna, myślał, co jej powiedzieć, jak uspokoić. Kobiety to

skomplikowany system różnych nerwów, które często pozostają nie zrozumiałe

dla normalnego faceta, wiec jakim cudem ma coś o tym wiedzieć wilkołak? Na

pewno nie z doświadczenia.
Stała przy oknie, zapewne obserwując błyski

zza szyb. Obtuliła się jego płaszczem jakby był on jedyną opoką jaką

posiadała. Remus zauważył, że była bez butów, a jej ramiona drgały.
Ze

strachem uniósł rękę, aby położyć ją, w pierwszym uspokajającym geście, jaki

przyszedł mu na myśl, na jej barku. Kiedy jej dotknął jakiś prąd przeszedł

po jego palcach, a dziewczyna obróciła się ku niemu.
- Na Merlina, nie

płacz – szepnął, widząc jej łzy.
Było coś w płaczącej kobiecie, co

sprawiało, że nie potrafił się ruszyć, a wszelkie słowa zalegały mu w

gardle.
A ona przytuliła się do niego, jakby chciała sprawdzić, czy on

tu naprawdę jest. Niepewnym ruchem dotknął jej pleców, by po chwili móc

swobodnie ją objąć. Przez tę jedną minutę, kiedy przyzwyczajał się do jej

dotyku, na myśl przychodziły mu różne rzeczy, ale żadnej nie odważył się

zrobić. Ani pogłaskać ją po włosach, ani otrzeć łzy z jej policzków. Tak jak

teraz było mu dobrze – bez zbędnych słów i ruchów mógł tak trwać w

nieskończoność.
- Remusie – cichy szloch przy jego piersi wyrwał

go z oszołomienia, w którym się znalazł. – Remusie… ja… ja

nie chciałam… - mocniej wtuliła się w niego.
Lupin przez sekundę

rozważał, co zrobić.
- Przestań – powiedział, zdając sobie sprawę,

że jest to jedyne słowo, które teraz może wypowiedzieć z powodu ściśniętego

gardła. – Przestań.
Liv podniosła głowę w górę, napotykając wzrok

Remusa. Wpatrywała się w niego, a dopiero po jakimś czasie doszło do niej, w

jaki sposób on na nią patrzy. Jego oczy jakby pojaśniały jeszcze bardziej,

niż w chwilę temu, gdy zwróciła się ku niemu.
Znała takie spojrzenie.

Jej nogi zrobiły się jak z waty, kiedy jego dłoń niezgrabnie poruszyła się,

by objąć ją mocniej. To co innego niż z Syriuszem - przeraziła się

jednoczenie szczęśliwa z tego gestu. Bijące od Remusa ciepło ogrzewało ją od

wewnątrz. Jej spojrzenie przeniosło się z jego oczu na usta i Liv wiedziała

już, że teraz nad niczym nie panuje. Jeszcze wczoraj miała wszystko

obmyślane – daje Lupinowi napić się eliksiru miłosnego i ma go w

swojej garści. A teraz? Na pewno tak nie było. Nie było ani eliksiru, ani

tego, że Remus jest jej za jego pomocą. Był Remus i ona i nic więcej. Z

rozpaczą pomyślała, że przyjdzie jej teraz zapłacić za rozpoczęcie tej

zabawy.
- Liv – wypowiadając jej imię, Remus miał głos ochrypły,

ale rzeczą dla niej oczywistą było to, że nie wynikało to z przeziębienia. W

tonie, w jakim powiedział jej imię było napięcie, oczekiwanie i prośba, aby

zakończyła to, do czego miało między nimi dojść.
Jeszcze piętnaście

minut temu, Olivia miała w głowie tylko morderstwo Syriusza i ukrycie potem

jego ciała albo pozostawienie mu śladu po sobie. Obecnie wciąż wpatrywała

się w bladoróżowe usta Remusa i z dziką rozkoszą chciałaby ich dotykać.


Przymknęła na chwilę oczy. Widziała to, co chciała zobaczyć, choć tylko

w wyobraźni. Widziała jak oboje, splątani w silnym uścisku, leżą na

łóżku.
"To nie tak" - przestraszyła się.
Lupin objął

wzrokiem całą posturę Liv. Czuł jak dostaje prawie gorączki i chociaż wokoło

było przeraźliwie zimno, a dziury w szybach pozwalały dostać się do środka

zamku lodowatym wiatrom, jemu nie było zimno.
Wiedząc, co robi dłonią

dotknął jej szyi, co spowodowało, że zadrgała – wydało mu się, że to z

zimna – zaciskając swoje palce na jego koszuli. Rozgrzanym czołem

dotknął jej czoła, które temperaturą nie różniło się wiele od jego. Potem

przesunął głowę tak, żeby jego wargi mogły musnąć skórę na jej czole. I znów

drgnęła, ale jej uścisk stał się bardziej niezdecydowany.
Naraz przeraził

się, że chce od niego odejść. Otworzył, przymknięte dotąd, oczy i popatrzył

na nią nieprzytomnie. Ona, jakby odczuwając ten sam niepokój, raptownie

ujęła jego dłoń obejmującą jej szyję. Remus nie rozumiał, co chce zrobić.

Liv w letargu poprowadziła ją niżej, do rozcięcia płaszcza. Lupin poczuł

napiętą, gładką skórę i chropowatą koronkę. Niech ona przestanie póki

jeszcze czas - błagał w duszy. I wtedy Liv nagle zesztywniała, jakby

przytomniejąc.
- Nie! – wykrzyknęła, odsuwając się od

chłopaka.
Patrzyła na rozszerzone źrenice oczu Remusa, potem jak jego

usta układają się układają się w te same słowo, które wymówiła.
Remus

oparł się ciężko o ścianę, chcąc ochłonąć. Całym ciałem czuł jak drży

– pierwszy raz doświadczył czegoś podobnego.
- Co się z nami

dzieje? – zapytała innym głosem Liv.
Opanował się, aby nie

wypomnieć jej, że to wszystko zaczęło się od tego dnia u niej, od jej

spojrzenia. Zacisnął mocno powieki.
"NIE PATRZ NA NIĄ,

CZŁOWIEKU" - krzyczał na samego siebie.
- Powinnaś się przespać

– stwierdził na głos, połykając końcówki wyrazów.
Liv zaśmiała się

krótko.
- Nie mam gdzie – oznajmiła.
- Zaraz go stamtąd zabiorę

– powiedział szybko, myśląc o Syriuszu.
Dziewczyna pokręciła

przecząco głową.
- Moje łóżko przełamało się na pół – powiedziała

cicho. – Powinnam chyba trochę schudnąć – dorzuciła, chcąc

rozładować atmosferę.
- Nie… - zaprzeczył nieprzytomnie. –

Jesteś śliczna – nie otworzył nawet oczu, by na nią spojrzeć, ale

odchylił tylko głowę w tył, napotykając ścianę.
Obrzuciła go zdziwionym

spojrzeniem.
- Zwariowałeś, Lupin – stwierdziła, zawiązując pasek

od płaszcza wokół talii.
- Mówię prawdę… ja nigdy nie kłamię

– dodał poważnym tonem. – Naprawię ci łóżko, ale zaraz potem się

położysz… Już dość miałaś na dzisiaj przeżyć.
Prawie oderwał się

od kamiennego muru, robiąc kilka kroków w kierunku drzwi do pokoi Liv.


Dziewczynę zatkało, kiedy przekroczyła ich próg. Jakiś metr pod sufitem

(a trzeba zaznaczyć, że ściany prywatnych komnat nauczycieli w Hogwarcie

były wyjątkowo wysokie) wisiał sobie, będąc pod działaniem zaklęcia

lewitacji, Syriusz Black, ciągle trzymając się krocza.
Gdy zobaczył Liv

natychmiast wyprostował się i oderwał dłonie od zaatakowanego przez nią

uprzednio miejsca. Oczy miał wielkie jak spodki od filiżanek, a jego usta

mocno się zacisnęły. Pod prawym okiem ściekała mu na policzek strużka

krwi.
"Nie wiedziałam, że potrafię tak bić" - pomyślała z

uznaniem dla samej siebie. Jej usta wykrzywił specyficzny uśmiech człowieka

zadowolonego z udanej zemsty.
Z jej sypialni rozległ się trzask, a w

chwilę potem wyszedł z niej Remus, obwieszczając, że łóżko jest całe.
-

To my idziemy – powiedział zerkając z ukosa na Blacka.
Olivia

kiwnęła głową w nadziei, że Remus odprowadzi tego idiotę i do niej wróci.

Nie wrócił. Ona miała jednak przed oczami obraz Syriusza powieszonego nad

podłogą i wyglądającego jak siedem nieszczęść na kacu.
Ciężko upadła na

najbliższy fotel. Jej usta ciągle wykrzywiał figlarski uśmieszek, a jej

ramiona nieustannie drgały od stłumionego wybuchu śmiechu. Zerknęła na swoje

piersi.
- Jesteś szczęśliwy – stwierdziła. – Od teraz będę

cię zawsze zakładać, jeżeli Remus będzie w pobliżu – powiedziała do

swojego stanika.

- Mógłbyś uważać!? – wydarł się Black,

kiedy po raz kolejny oberwał w głowę jakąś odstającą od ściany chimerą.
-

A co ja takiego robię?! – żachnął się Remus, wyjąc w duszy ze

śmiechu.
Syriusz zaklął pod nosem.
- Już nie udawaj! Ał!

– płaskorzeźba małpy uderzyła go prosto w nos.
Remus odwrócił się

do rozmówcy.
- Za dużo mleka piłeś jak byłeś mały – powiedział,

czekając na wybuch przyjaciela.
Ten jednak wzruszył tylko ramionami,

omijając kolejną chimerę.
- Mamusia zawsze mówiła :”Pij mleko!

Będziesz wielki!” – humorystycznie starał się naśladować

apodyktyczny ton swojej matki.
Remus pokręcił głową z postanowieniem, że

jeszcze trochę Syriusza pomęczy za to, co on i James zrobili mu u

dyrektorze. Zaczął więc temat Liv.
- Ta dziewczyna jest cudowna!

– stwierdził z przekonaniem Black, choć skrzywił się lekko.
- A

szczególnie, kiedy uderza w twoją męską dumę swoim zgrabnym kolankiem?

– zapytał ironicznie Remus, wkładając ręce do kieszeni.
Ukradkiem

zerknął na poczerwienioną twarz Łapy i uśmiechnął się półgębkiem. Wiedział,

co go boli (dosłownie i w przenośni) i zdecydowanie potrafił to przeciwko

niemu wykorzystać.
- Chyba tym razem trafiłeś na taką, której nie za

bardzo się podobasz, co? – stwierdził dziarsko, skręcając w prawy

korytarz prowadzący do ich pokoi.
Kolejny jęk Syriusza przyprawił go o

kaszel, który miał ukryć śmiech.
"Jeszcze z tobą nie

skończyłem" – pomyślał otwarcie dla samego siebie. Remus Lupin

miał plan, plan przez wielkie, wręcz ogromne „P” i ten plan

prawie całkowicie skierowany był przeciw Syriuszowi. Szczerze to Lupin miał

już dość wybryków swojego przyjaciela i zamierzał utrzeć mu nosa.


Skręcając w kolejny korytarz napotkał znienawidzoną przez niego kotkę

woźnego. Brzydkie stworzenie popatrzyło na niego ze wstrętem i z zadartym do

góry ogonem poczłapało, jakby chciało okazać Remusowi swoją wyższość. Sam

zainteresowany nie zwrócił na starą kocicę uwagi, za to jego przyjaciel

mruczał pod nosem wszelkie przekleństwa jakie przyszły mu go głowy.


Remus podniósł do góry różdżkę i jednym ruchem sprowadził Syriusza na

posadzkę – byli już przy drzwiach do ich pokoju. Black uśmiechnął się

wdzięcznie do Remusa, ale chłopak złapał go za kark i wręcz wrzucił do

pokoju, w którym James Potter siedział właśnie przy biurku zajęty pisaniem

listu. Na widok padającego na podłogę przyjaciela zerwał się z krzesła.
-

Co się tu dzieje?! – krzyknął w kierunku drzwi.
- Musimy z nim

pogadać – stwierdził Remus spokojnym głosem. – Przegiął.


_____________________________________________
* Acha, tak zabijcie

mnie te, które ubóstwiacie Syriusza
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
** pozdrowienia dla Anki, która to przeżyła i po wielu

namowach zgodziła się na użycie TEGO zdarzenia do TEGO opowiadania.
***

zacytowane, dosłyszane w szkole

Bo widzicie, drodzy panowie, że

większość z was to chamy, ale zawsze musi być jakiś błędny rycerz, który

pozwala nam wierzyć, że jest takich rycerzy więcej :* .


PS do

Doroty:
Wystarczająca ilość opisów, czy wciąż za mało?
Jade^_^
żeby nie było wątpliwości ani tego typu

rzeczy..
opowiadanie jest świeżo po korekcie (nawiasem mówiąc

mojej)...
a co do Syriusza w roli tego 'złego'...
TYLKO NIECH

MI KTOŚ SPRÓBUJE RUSZYĆ SYLWKA (bez obrazy), TO DOSTANIE PRZEZ CZEREP TAK,

ŻE PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU ZOBACZY GWIAZDY W ŚRODKU DNIA..
no.. chyba się

wystarczająco jasno wyraziłam.. a teraz pozdro dla wszystkich samców


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Mordoklejka
Jade, spoko, nie musisz

interweniować!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/>

Super, podobało mi się, w pewnym miejscu nie bardzo

wiedziałam o co chodzi ale potem się skapnęłam...
Motyw z syriuszem wcale

nie był tak bardzo...ekhm... że tak się wyrażę - niemoralny jak myślałam, że

bedzie (czegoż to ja się w życiu naczytałam to nawet nie wiesz!) i

dlatego jest fajnie. Podoba mi się reakcja Remusa (myślałam, że bardziejs

ię wnerwi...)...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Pozostaje tylko jedno:

NEXT PART

PLEASE!!!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/>
Madame Rosmerta
UUUUUUUh, to jest ŚWIETNE po

prostu.

Muszę przyznać, że miałam nad wszystkimi fanami

"manewrów" tą wyższość, że przeczytałam wszystkie dotychczasowe

party na raz (wczoraj zaczęłam, dzisiaj -(bo wczoraj zaczęłam późno)

SKOŃCZYŁAM). naprawde SIUPEŁ, szczególnie, że początek nie zapowiadał aż tak

fajnego ficka, a z każdą częścią stawał się on coraz lepszy WIELKIE POCHWAŁY

DLA AUTORKi.

Co do malutkich literóweczek, czy błędzików - każdemu

się mogą zdarzyć, a całosc jest naprawde extra, szczególnie podobały mi się

te inteligentne wstawki pt. kto kiedy CO pomyslał (Syriusz, khehe


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>). No i mialam delikatna odmiane po Treacherous temptation,

które naprawde juz połamało wszelkie granice, a u Ciebie SYLWIO jest miło i

subtelnie, za co WIELKIE DZIĘKI


ładny PEAN, Co ???? ;P
Jade^_^
Mordoklejko.. wiem, że nie muszę i miałam w

zamierzeniach nie interweniować, ale ostrożności nigdy za wiele i zawsze

ostrzec można
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

I tu niestety muszę Cię rozczarować Madame

Rosmerto...
nie Ty posiadasz tęj "wyższość", lecz jeśli

ktokolwiek ją ma, to ja (ach ta wrodzona skromność:D)..
dlaczego?
bo

czytam party "Manewrów" jako pierwsza (nie liczać Sylwi), gdyż do

mnie należy ich korekta..
przyznaję.. czasem nie jest dokładna i mnie

także zdarzają się literówki, ale wynika to jedynie z faktu.. zaangażowania

się w czytanie ficka i z mojej nieuwagi
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

PoZdRo dla wszystkich odwiedzających.. oraz dla

samców, w szczególności cukierków :>
Meridien Auris
Obiecałam wam okładkę do

"Manewrów" więc oto i
href='http://ryska_syl.w.interia.pl/Manewry.jpg'

target='_blank'>ona
, ale nie wiem,c zy się wam szybko załaduje


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Madame Rosmerta
hehe. baldzio ładna ta okładka, ale

sądzę, że byłaby jeszcze ładniejsza gdyby się na niej znaleźli główni

bohaterowie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>


Jade=> ZAZDROSZCZĘ CI

STRASZNIE!!!!!!!


A nie mogłybyście

tak czasem dać mi też do korekty następną część????

Podwójna korekta

to podwójna poprawność
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

Przemyślcie tą NIEMORALNĄ PROPOZYCJĘ (jestem dobra z

ortografii i gramatyki
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>)

Proooooooszę

pozdroofka
Meridien Auris
tak, wiem, ze byłoby lepiej

zobaczyć tak Olivię i Remusa, ale nei znalazła odpowiednich artów


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />

wtedy
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> bo teraz mam coś odpowiedniego i postaram się zrobic kolejną


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Albo jak ktoś ma fotkę lub art (lepiej art) ze stanikiem to

do mnie proszę!

A co do korekty - a weź się spytaj Jade *_* jak

ona się zgodzi...


cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Syriiuszka @

13.06.2004 16:06)
a mi sie

okładka wgrywa i wgrywa i wgrac nie

może...

class='postcolor'>
Wiedziłam T_T
Syriiuszka
No spokojnie, już się wgrało =)

Ej darling, mam pytanko dotyczace fabuły, zamierzasz zrobić z Syriusza gnoja (to się muszę nastawić psychicznie) cyz tylko takiego 'nieszkodliwego' kolesia jak do tej pory? ^^
Meridien Auris

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Syriiuszka @

13.06.2004 16:49)
No

spokojnie, już się wgrało =)

Ej darling, mam pytanko dotyczace

fabuły, zamierzasz zrobić z Syriusza gnoja (to się muszę nastawić

psychicznie) cyz tylko takiego 'nieszkodliwego' kolesia jak do tej

pory? ^^



Cieszę cię, że się wgrało
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Co do Syriusza to spokojnie, nei robie z niego gnoja.

Po tym, co mu Remus powiedział (a powiedział mu do słuchu) to będzie teraz

spokojny... do czasu
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Eowina
Oklaski dla Sylwi. Świetnie Ci to wyszło.

Jak napisałam że zamieścisz tam sceny których nigdy Ci nie wybaczymy to az

sie przestraszylam,nie wiem jak inni ale ja Ci wybaczam :)Spodziewałam się

czegoś o wiele gorszego. No i muszę cos jeszcze napisac.Od kiedy czytam

Manewry uświadomiłam sobie że takich facetów jak Remus Lupin nie ma na

świecie. Ta część uswiadomila mnie jeszcze bardziej. W skrócie: Sylwia,ta

część jest równie dobra jak poprzednie - oby tak dalej !
Mordoklejka
Sylwia, świtna okładka, tylko autora trzeba byłoby napisać (chyba że to ten napis w rogu - odczytac go za bardzo nie mogę!!!)
Meridien Auris

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Mordoklejka @

15.06.2004 17:46)
Sylwia,

świtna okładka, tylko autora trzeba byłoby napisać (chyba że to ten napis w

rogu - odczytac go za bardzo nie mogę!!!)


Wiem, że

tam trzeba było dać autora tylko jak miałabym się podpisać?

"Sylwia"? Sylwii jest wiele w Polsce,a najlepsze, że dziewczyn o

takim imieniu i nazwisku w Polsce są dwie (w tym ja), o których wiem


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />


Dlatego też podpisałam w rogu, że wszytkie prawa do opowieści... ble,

ble ble...
Meridien Auris

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

(Hefaj of Gryffindor @ 15.06.2004 22:01)

id='QUOTE'>
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Child of Bodom

@ 15.06.2004 22:59)
a

zatem umieraj, albowiem napisane jest w regulaminie: "Kto posty nabija,

ten skazuje się na potępienie wieczne"


class='postcolor'>
Amen.


Amen,

kolego, ale sam tym Amenem sobie posta nabiłeś bez większej

przyczyny.

Syriuszka, nie mam drugiego imienia chyba, ze z

bierzmowania - oliwia
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Eowina
Czesc.Irwena(jedna z fanek Manewrów)

chwilowo nie ma internetu więc prosiła mnie żebym napisała jej komentarz to

czwartej części. No więc...Irwenka powiedziała że nigdy Ci nie wybaczy co

zrobiłaś z Syriusza(ale pewnie się później Ci wybaczy)
Ale od siebie

muszę dodać że mi się podobają wszystkie części i czekam z niecierpliwością

na następne części.
Meridien Auris
Wiedziałam, ze przy najmniej jedej

osobie się nie spodoba, ale no cóż nie zamierzam tego zmieniać.

A
href='http://sunset_angel.w.interia.pl/Manewry_2.jpg'

target='_blank'>TU
znajdziecie nową okładkę. Chyba lepsza od tamtej.

Hungarian Horntail
Zaczynam zapominać jak sie to

wszystko zakończyło w poprzednim parcie...Prosze nie bądź taka i daj

następny part. To jest dobre, a nawet bardzo dobre opowiadanie i masz sporo

fanów (jak to brzmi...) którzy czekają z niecierpliwością...


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Jade^_^
a teraz dobra wiadomosc..
wczoraj

dostalam piata czesc do korekty..
niestety mam teraz utrudnione warunki

pracy, poniewaz monitor mi sie spalil, a poza tym caly system sie sypie i

musze zrobic formata..
gdyby nie to, ze mam komputer podlaczony do TV

(dzieki Bogu za karty graficzne z wyjsciem telewizyjnym) nie byloby mowy o

zadnej korekcie..
mimo przeciwnosci (typu zlewajace sie literki) postaram

sie jak najszybciej dokonac poprawy i przekazac part autorce, zeby mogla

wkleic na forum
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Meridien Auris



align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE (daigb @ 08.07.2004

18:00)
wspolczuje, ale i tak

czekam na nastepnego parta
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> pozdrowionka

class='postcolor'>

A należy jej współczuć.

Dziewczyna się dla nas poświęca za darmoche!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>


cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Hungarian Horntail

@ 08.07.2004 11:43)

id='QUOTE'>Prosze nie bądź taka i daj następny

part.

class='postcolor'>

Będę wiec Jędzą


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE (Galia @ 06.07.2004

09:59)
Dziewczyno dawaj next

parta ,ale już, teraz , zaraz, natychmiast!
W końcu ile można czekać

na kontynuację ulubionego opowiadanka  ?
Czekam na ciąg dalszy... czekam

i lepiej zebym się

doczekała!!!

class='postcolor'>

Mruczy - "pierwsza

podejrzana-Galia"
A czekać można bardzo długo... uwieżcie mi...




align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE (Mira @ 05.07.2004

20:31)
co? 


nieeeee!, 
to opowiadanko jest miodzio...
może nawet dlatego

że wystepuje w nim Lupin?

class='postcolor'>

TAAAKKKK!!!!!

;!
To przez Lupina! Wszytko przez niego! Zakochałam się w

nim! I dlatego to pisze, bo wszystko, co już napisałam było z nim

związane! WOW!
A tak na marginesie - miałaś kiedyś co do tego

jakieś wątpliwości
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE (kaola @ 05.07.2004

20:07)
chociaż do romansów

czuję wstręt, to muszę przyznać, że ten jest... wciągający! kiedy będzie

więcej?

class='postcolor'>

Już niedługo... Jak można czuć

do romansów wstręt?



cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (hermionqa14 @

30.06.2004 15:59)
Dodawaj

szybko next parta , bo zgupieje  !

class='postcolor'>

Nie, nie zgłupiejesz. Zawsze

można coś dodać od siebie w swojej wyobraźni
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

A teraz tak na serio - dziaciaczki kochane, słońca

moje, dajcie sobei an wstrzymanie, bo autorka - czyli ja bodajże - z powodu

nacisków będzie pisała coraz gorzej. A chyba tego nie chcemy?
Więc

szklaneczka wody mineralnej z lodem na ochłodę
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Pozdrówka
Meridien Auris
Mira

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Meridien Auris @

08.07.2004 23:24)


TAAAKKKK!!!!!!
To przez Lupina! Wszytko przez

niego! Zakochałam się w nim! I dlatego to pisze, bo wszystko, co już

napisałam było z nim związane! WOW!
A tak na marginesie - miałaś

kiedyś co do tego jakieś wątpliwości
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>


class='postcolor'>
ależ skąd
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Lupin to też moja ulubiona postać z HP, dlatego jestem

ucieszona jak ktoś tak utalentowany, jak Ty może pisac o nim ficzka, na

dodatek romansik (czego mało o Lupinie jest)

a tak na marginesie zna

może ktoś jeszcze inne ficzki o Lupinie?
chetnie poczytam


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

wenki zyczę!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
pozdrawiam!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Meridien Auris
QUOTE (Mira @ 08.07.2004 22:29)
QUOTE (Meridien Auris @ 08.07.2004 23:24)
TAAAKKKK!!!!!!
To przez Lupina! Wszytko przez niego! Zakochałam się w nim! I dlatego to pisze, bo wszystko, co już napisałam było z nim związane! WOW!
A tak na marginesie - miałaś kiedyś co do tego jakieś wątpliwości wink.gif


ależ skąd biggrin.gif
Lupin to też moja ulubiona postać z HP, dlatego jestem ucieszona jak ktoś tak utalentowany, jak Ty może pisac o nim ficzka, na dodatek romansik (czego mało o Lupinie jest)

a tak na marginesie zna może ktoś jeszcze inne ficzki o Lupinie?
chetnie poczytam wink.gif

wenki zyczę! tongue.gif
pozdrawiam! biggrin.gif

Boże, dziękuję ci!!! Wkońcu znalazłam kogoś, ko pośród zakochanych w Sevku, Syriuszu i Draco docenia Remusa! TAAKK!!!!

Sama pisałam już wcześniej coś o Lupinie, ale wy dostaneicie to dopiero kiedy będzie mieć drastyczną przeróbkę tongue.gif
A najwięcej opowiadań o Lupinie jest na FFnet, tyle, ze sporo tam slashy jest z Blackiem sad.gif
Ale jeżeli już coś to warto tam poszperać.

:*
Merid
Meridien Auris
Zacznijmy od najważniejszej sprawy… A no 30 czerwca br. niejaka Jade^_^ zaliczyła siedemnasty roczek swego żywota. Wstyd się przyznać, ale o tym oczywiście zapomniałam (przeprosiłam, ale ona nie lepsza – nie pamiętała ile ja mam lat tongue.gif) (a tak w ogóle to obie jesteśmy sklerotyczki). Z tej okazji dla tak pomocnej, kochanej i szczerej dziochy mam najlepsze życzenia – życzę więc zdrowia i tej całej zwykłej wiązanki oraz… ona wie czego… a raczej kogo. I to coś, co pod spodem, to jak teraz na to patrzę to tak, jakbym pisała to dla niej, bo to już i tak było jej dedykowane.

A tak na marginesie to mam mały dylemat, co do tego opowiadania. Co za tym idzie, póki go nie rozstrzygnę to raczej części 6. nie zobaczycie (uch, te moje poczucie wyższości tongue.gif ).
I jeszcze coś – drobne pytanie – kto wysyła mi listy z pogróżkami na maila?! dry.gif To karalne kurna (chyba) jest…

Dedykacja:
Dla Jade, która doprowadza mnie do niekontrolowanego śmiechu i z którą gada się jak z nikim innym. God bless you, Dorotka!


Meridien Auris (przyzwyczajać się, ludziska)


Manewry - 5

Liv stanęła na przeciw drzwi prowadzących do gabinetu Severusa. Łapczywie łykając powietrze do płuc, starała się chwycić za klamkę i wejść do owego pokoju, ale tak jakoś nie potrafiła. Może się bała? Albo po prostu zadziałał jej zdrowy rozsądek? Nie mogła tego jednoznacznie określić, ale po dziesięciu minutach, z westchnieniem, odeszła z kwitkiem.
Już od kilku dni, po kilka razy dziennie, stawała przed tymi drzwiami, starając się zrobić ten ruch. Chciała wejść i przeprosić Severusa za swoje zachowanie, lecz miała przed nim cykora. Trzeba to przyznać! Miała cykora, tchórzyła i nic nie mogła na to poradzić!
Podobnie rzecz się miała z Syriuszem. Tylko, że tu było odwrotnie, bo to on raczej miał cykora przed nią. Co raz, gdy widział ją na zebraniach, czy nawet na korytarzu, zatrzymywał się kilka metrów od niej, bąkał coś niezrozumiałego i uciekał ile wlezie. No, może nie uciekał, ale starał się zejść jej z drogi. Liv nie była pewna, czy robi to ze względu na jej atak w samoobronie na jego męskość i ten sierpowy, czy może wręcz ktoś nakazał mu się trzymać od niej z daleka.
Jeżeli to drugie było prawdą, to Liv doskonale wiedziała, komu ma to zawdzięczać.
Remus od pamiętnego wydarzenia również jakby jej nie zauważał, co doprawdy zabolało ją jak bolało wrogów Vlada nabijanie na pale*. Z uporem jednak szukała jego towarzystwa i po pewnym czasie z zaskoczeniem stwierdziła, że chłopak (ba! Mężczyzna!) przesiaduje w wieży astronomicznej i patrzy na gwiazdy. Kiedy go tam znalazła za pierwszym razem, coś nie pozwoliło jej do niego podejść. Siedziała w ciemnym kącie i zamiast na mrugające ponad nią światełka wpatrzona była na skuloną postać siedzącą na parapecie.
Obok niej właśnie przebiegło kilkoro piątoklasistów, krzycząc do niej „Dzień dobry, pani profesor!” jakby zależało od tego ich życie. Liv uśmiechnęła się pobłażliwie i pomachała im ręką. Co jak co, ale uczniowie od piątego roku w górę traktowali ja jak kumpla, a siódmy rok prawie wcale nie widział w niej nauczycielki. Mogła się założyć, że jakby ktoś poddał taki pomysł, to zostałaby zaproszona przez nich na imprezę. Ich dobre humory kończyły się jednak szybko, kiedy przychodził czas sprawdzianów, a te były wyjątkowo dla nich wredne – jak sami stwierdzili, bo przecież nie mogli oskarżać jedynego nauczyciela, który traktuje ich „po normalnemu” i nie odejmuje punktów za pięcio czy dziesięciominutowe spóźnienie, jak to mieli w zwyczaju inni profesorowie.
- Albo ten, pożal się Boże, Mistrz Eliksirów! – krzyknęła pewna Krukonka na jednej z luźniejszych lekcji – I te jego przetłuszczone włosy! Czy on je myje choćby raz na dekadę?!
- Nie – wtrącił Gregory Tom Dawson III ze swoimi przeciągnięciami sylab i akcentem, podobnym do mówienia w trakcie jedzenia, z którego był dumny, a Liv uznała kiedyś, że powinien go opatentować – Mogę się założyć, że Severus S. kiedyś je umyje, ale to będzie w przyszłym stuleciu, bo w tym zużył już szampon, kiedy mył je ostatnio.
Pomimo kawalerskiego tonu, jakim było to powiedziane, nikt się nie zaśmiał, ale niemal czterdzieści par oczu wpatrywało się w Liv.
- Mamy wolność słowa… podobno. – stwierdziła stukając piórem w blat biurka – W Proroku to raczej nie obowiązuje, bo oni piszą, co im Ministerstwo każe, ale tu i teraz cenzury nie ma… przynajmniej na razie. Gregory, z łaski swojej nie wspominaj o ilości razy, kiedy Severus Snape mył swoje włosy, bo sądzę, że to było robione częściej niż na wiek. – w owej chwili niespełna cztery dziesiątki par oczu zdawały się nie rozumieć, co mają zrobić – Co sądzicie o naszym duchowym nauczycielu? – zapytała, opierając się o biurko i unosząc lekko brwi
W sali zapanował jednoczesny jęk i, dla odmiany, donośne, wysoce fachowo wyreżyserowane chrapanie.
Liv potrafiła znieść dużo. Nawet bardzo dużo, biorąc pod uwagę jej wcześniejsze doświadczenia, ale jeżeli coś zaczynało układać się nie po jej myśli wolała zrobić kilka kroków w tył i odstąpić od swego. Była osóbką – choć dość małej postury – wysoce upartą, czasami niemal upierdliwą – jeżeli jej na czymś zależało – oraz niezbyt trzymającą się ziemi. Co było już kolosalnym błędem, Bóg dodał jeszcze do tej mieszanki duszę romantyczki. Ona była do tego zazdrosna jak dziadowski bicz. Z tego powodu Liv często traciła to, co już zdobyła. Żaden chłopak nie wytrzymał dłużej niż miesiąc, a rekordzista zostawił ją już po trzech dniach.
Ale teraz poprzysięgła sobie, że będzie miała chłopa (nie, nie chłopaka, ale chłopa!) na resztę życia albo nie nazywa się Olivia O’Connell!
- Ciekawe – stwierdził lodowaty głos tuż za nią – Nie sądziłem, że jesteś aż tak zdesperowana. Trzeba było powiedzieć, to przedstawiłbym ci kilku znajomych.
Liv, która znieruchomiała w pół kroku, wyprostowała się, przekręciła na pięcie niczym rasowy żołnierz i stanęła twarzą w twarz z głównym nietoperzowatym Hogwartu.
- Witaj, Severusie, jak tam dzionek? – zapytała, szczerząc się do niego w swoim najsłodszym z możliwym uśmiechu
- Według najnowszej plotki powinienem się teraz spalić na popiół, nie sądzisz? – zapytał dziarsko, a Liv zrobiło się gorąco
- A może on jej po prostu wampirem? – poddała pomysł na pewnej lekcji z szóstoklasistami, a oni – ku jej przerażeniu – przyznali jej racje i ogłosili to po całej szkole w ciągu zaledwie kilku przerw
- Gdzie teraz jesteś? – Severus wyrwał ją z zamyślenia
A myślała! Ona myślała, każda komórka w kolorze szarym wytężała się, aby znaleźć sposób wyjścia z niewygodnej sytuacji.
- W trumnie. – odpowiedziała szczerze, starając się nie myśleć za głośno, bo to było przy tym facecie wręcz karalne
- A co to miało być? – oburzył się – Jakaś aluzja do mojego… rzekomego, oczywiście… wampiryzmu? Uwierz mi, kochana, że ja wampirem bynajmniej nie jestem, a kiedy dowiem się, kto puścił tą głupią płotkę to ukręcę gnojowi kark. – rzekł z taką pewnością siebie, że Olivia wolała się nie odzywać i tylko przełknęła cichutko ślinę
- A jak tam Black? – zapytał, skręcając w kierunku Wielkiej Sali
- Dostał po mordzie i go nie ma. – mruknęła, prostując się natychmiastowo, co i tak nie zrobiło na jej towarzyszu wymaganego efektu
- Słucham? – zakrztusił się nie wiadomo czym i oparł się o ścianę
- I nie tylko po mordzie. – odrzekła, patrząc jak Severus zanosi się śmiechem, a trzeba wspomnieć, że on prawie nigdy się nie śmiał, toteż dziewczyna uznała, że Mistrzunio zdradza objawy utraty zdrowych zmysłów
Wzruszyła ramionami, wciąż jednak patrząc na kolegę po fachu z lekkim przerażeniem w oczach.
- To ja pójdę…
- Tylko… tylko… - obecnie Severus, panicz na wiosce Snape, tarzał się na środku korytarza, nie mogąc zakończyć zdania
- Ciesz się, że tobie twojej… wątpliwej… męskości nie uszkodziłam! – krzyknęła dobre dwadzieścia metrów od niego, wypowiadając „wątpliwej” jak najciszej
Jeszcze u wejścia do Wielkiej Sali dało się słyszeć szaleńczy śmiech przyszłego członka Zakonu Mieszkańców Oddziału Zamkniętego w Świętym Mungo.

--/\--

Liv miała nałóg. Nie jeden, to prawda, ale kilku już się pozbyła, a reszta niestety się jej trzymała niczym przysłowiowa rzepa psiego ogona. A najgorzej to ona miała z czytaniem. To była mania, której nijak nie potrafiła przezwyciężyć. I żeby to była jeszcze literatura fachowa, którą ubóstwiał Severus albo powieści kryminalne polecane jej przez Dumbledora, lecz ona zaczytywała się w romansach, które były tak ckliwe, że czasami nawet jej robiło się mdło.**
- … i… i… i… i wtedy Eufrozyna popatrzyła na śniadą twarz Carlosa… O matko… zdając sobie sprawę ze swojego tak wielkiego uczucia do tego kawalerzysty. Niczym nie skrępowana przywarła do jego nagiego, zanurzonego do połowy w wodzie ciała. Czując jak jego mięśnie drżą pod jej dotykiem, zatopiła jedną dłoń w jego mahoniowym włosach, a drugą… Co do ch***ry?!
Jakiś niepowołany gość właśnie próbował przebić się do niej przez drzwi do jej sypialni, gdzie zagrzebana w białą kołderkę, uzbrojona w trzy paczki Nieprzemakalnych Chusteczek Apsika i pięć romansów z jej ukochanego cyklu „Upojne noce” - tomy od 55 do 60 - wprawiała się w nastrój. A teraz to wszystko poszło się kochać, bo ktoś się do niej dobijał! Nie daruje, nie daruje!!!!!!!
Wytarła chusteczką załzawione oczy, a potem jeszcze wysmarkała nos, krzycząc niezbyt zrozumiale „Zaraz”.
- Pani psor, mamy coś dla pani! – chór dziewczęcych głosów zabrzmiał tak zgranie, że aż w uszach Olivii zadźwięczały dzwony
Liv zatrzymała się dwa kroki przez drzwiami. Że usłyszała, to co usłyszała, to była bardziej pewna, niż w to, co mówił dzisiaj do niej dziadek, a starała się wtedy wnikliwie w niego wsłuchiwać. Co szło za tym, że do jej uszu dochodziły teraz ciche piski i chichotanie, dziewczyny musiały mieć w zanadrzu coś intrygującego, a Liv była ciekawska z natury, jak każdy szanujący się bliźniak, więc jej ręka zaczynała ją już niemal świerzbić, by chwycić za klamkę. Kiedy chichot przybierał na sile, w jego ślady szła ciekawość Liv, i choć wiedziała, że powinna je odesłać do dormitoriów to jednak zaprosiła je do środka. Najpierw jednak jej niemal granatowe oczy zaokrągliły się, widząc, co dziewczęta trzymają w dłoniach. A dużo tego było!
Cóż – stwierdził jej aniołek***, a Liv przełknęła ślinę - Jak mówi przysłowie ciekawość to pierwszy stopień do piekła, kochana, a Ty wpakowałaś się…
Nie dane było aniołkowi skończyć, ponieważ swym piskliwym głosikiem wtrącił się diabełek:
HA! – krzyknął, i musiał szczerzyć swoje kły (Liv była tego pewna), bo dalsze słowa mówił z taka ochotą jakby właśnie zwęszył najlepszy interes na świecie – Ale brak ciekawości jest stopniem drugim!
Toteż ona jest jeszcze do odratowania – wyśpiewał aniołek, zapewne brzdąkając swoją harfą.
A idź ty sobie, gdzie słońca nie widać! – ryknął diabełek, przypuszczalnie poklepując się po zadku - Liv jest dorosłą kobietą, która zna granice. A trzeba dodać, że żadnych do tej pory nie przekroczyła - dodał mocniejszym głosem - Tak więc stul pyszczek, bo jeszcze zachlapiesz sobie swoją szatę wypraną w Perwolu**** i spadaj na bambus!
A zdawało mi się, że mam iść, gdzie słońca nie widać. – zakpił niewinnie aniołek -Wyrażaj się precyzyjniej, Lucyferku, bo niedługo sam nie będziesz rozumiał, co mówisz i…
Osz, Ty chamie zafajdaczony! – ryknął naraz piekielnik, a Liv usłyszała odgłos jakby pękającej struny (co z tego, że jedna Gryfonka wcisnęła jej właśnie butelkę do rąk?). W głowie słyszała odgłosy bijatyki, szamotania się dwóch osób, aż w końcu oczami wyobraźni zobaczyła, co się działo.
Oto dwóch rosłych mężczyzn – jeden z kręconymi, jasnymi włoskami i złotawą, przekrzywioną aureolą nad głową, a drugi w kurtce motocyklisty, z przylizanymi, czarnymi włosami (macho man tongue.gif –dop. Merid) i wystającym mu z portek ogonkiem – biło się niczym dwa koguty. Diabełek co rusz atakował aniołka, ale ten bronił się oddając ciosy, aż w końcu – cały czerwony na twarzy – przeszedł do kontrataku i z całej siły przyłożył diabełkowi w jego gładko wygoloną gębusię tak, że Lucyferek padł jak długi na matę. Aniołek wzniósł w geście zwycięstwa ramiona do góry, przy okazji poprawiając aureolę.
Liv ogarnął wtedy sprzeciw, a dziewczęta, które zdążyły się już rozgościć w jej sypialni, zaczęły ją niebywale denerwować, żeby nie powiedzieć, iż przyprawiały ją o białą gorączkę.
- Sądzę… - BRZDĘK!
Olivia zamarła w pół zdania, bo zobaczyła jak aniołek obrywa w głowę swoją harfą, a diabełek szczerzy się jakby wygrał z mistrzem boksu podwórkowego (i co z tego, że w tej samej chwili spojrzała na trzymaną w ręku butelkę ognistej?).
- Za co pijemy? – zapytała idąc powoli ku dziewczętom, zamykając uprzednio z trzaskiem drzwi.
- Za męski ród, pani psor!***** - odezwała się Hannah Wspaniała, jak nazywała ją Liv, bo ta dziewczyna wszystko robiła wspaniale… może nawet za wspaniale
W prawym uchu, Olivia usłyszała piskliwy śmieszek. Potrząsnęła głową.
- Za facetów? – dopytała się, jakby nie zdawała sobie sprawy, że o nich chodzi – Samców, znaczy?
- Dokładnie, prze pani! – Dorothy McAdams wydawała się być teraz dla Liv wręcz boginią (trzymała kieliszki, proszę się nie dziwić) – Bo widzi pani… niech pani siądzie, a Kate otworzy butelkę… faceci to kurna zło konieczne, ale czasami ciężko przeginają.
- Trzeba się wtedy kogoś poradzić. – Kate Smith wybełkotała wypowiedziane wcześniej zdanie z taką precyzją, że upewniła swoją nauczycielkę, iż piła już wcześniej – A jest tu tylko pani… pani sorko! ŁOŁ! – dziewczyna zachichotała, kiedy udało się jej otworzyć butelkę (Jakby to była sztuka godna Leonarda – pomyślała zgryźliwie Liv)
- A co z McGonagall? – spytała, podnosząc jedną brew do góry
Dziewczyny rozmytym wzrokiem spojrzały na nią.
- Pani chyba żartuje, sorko! – krzyknęła Dorothy, kręcąc głową, jakby chciała, żeby się jej urwała – Stara Zasuszona i gadanie przy Ognistej o facetach?! Pani koniecznie musi się napić! – i nie zwracając uwagi na powarkiwania, wyrwała Kate butelkę, którą Gryfonka trzymała w ramionach, jak małe dziecko, by wcisnąć ją Liv
W nozdrzach zawirował jej ciężki zapach alkoholu. Po raz kolejny usłyszała cichy śmiech diabełka i chwyciła butelkę.
- Drogie panie… przecież jesteśmy dorosłe… chyba… ZA FACETÓW!!! – dotknęła ustami do ogrzanego dłońmi szkła, przechylając butelkę
Trwało sekundę zanim alkohol wypłynął z jej wnętrza i wlał się jak potop do gardła Olivii. Momentalnie zrobiło się jej gorąco. Odstawiła szkło od warg i zmrużyła oczy. Coś jej dudniło w głowie, ale to zbagatelizowała. Padła za to niczym nosorożec na łóżko, nie przejmując się zupełnie, że powtórnie całe było dopiero od kilku dni. Miłe uczucie rozbudzenia opanowało jej ciało, a z każdym następnym łykiem Liv stawała się coraz bardziej podatna na paplaninę swoich towarzyszek.
- Niech nam pani wytłumaczy.. - zagadnęła Kate, zabierając od Liv butelkę – facetów.
Olivia zamrugała powiekami.
- Ich się nie da wytłumaczyć. – zaśmiała się – Oni są jak Czarna Magia – tylko niektóre z nas potrafią skapować, o co im chodzi. Choć można się domyśleć, co im właśnie chodzi po głowie.
- Oni są płascy jak deska! – wykrzyknęła nagle Hannah – Wszyscy!
- Nie! – zaprotestowała Liv, czując jak zalewa ją fala oburzenia – Nie wszyscy!
Dziewczyny zastygły, wpatrzone w chwiejną postać nauczycielki.
- Są dranie, to fakt niepodważalny. – oparła się o szczyt łóżka – Lecz raz na jakiś milion trafia się książę z bajki, taki, któremu z oczu aż zionie ciepłem, który potrafi również… kiedy trzeba… pokazać, że nie jest słabeuszem…
Liv zaróżowiła się na twarzy i przymknęła powieki. Coś plątało się jej po głowie.. coś, co było na tyle silne, że dziewczyna odchyliła głowę do tyłu. Tuż przed jej oczyma stanął Remus w rozpiętej koszuli i uśmiechający się do niej. Czuła niemal jego zapach – jabłka i trawa.
Jakby zza mgły usłyszała śmiechy dziewczyn.
- Co?!
- Sorka się zabujała. – oświadczyła pretensjonalnie Dorothy, przeciągając przy tym sylaby – I nawet wiemy, w kim!
- Oświeć mnie. – warknęła Liv, zabierając whisky od Kate, która teraz przechylała się wte i wewte i jęknęła, kiedy zabrano jej alkohol
- Sorkaaa… - czknęła, otwierając szeroko zamglone, zielone oczy – Uuuu… przepraszam… to niech Hannah dokończy… czki… bo ja chyba… czki…
- Ta pijaczka chciała powiedzieć.. – zaśmiała się Puchonka – że się sorka zabujała… w… w… w… w… on chyba Lupin miał na nazwisko, tak? – dziewczyna puknęła Kate, która wpatrywała się z uporem w butelkę (pustą!), którą ponownie starała się opróżnić Liv
Odzewu brak.
Dorothy macnęła niecierpliwie ręką na nauczycielkę Obrony, bo w jej mniemaniu nic już nie dało się z niej wyciągnąć. Po stwierdzeniu, że O’Connor ma słabiuteńką głowę, wyciągnęła jeszcze jedną butelkę. Oczy zebranych zabłysły.
- Niech pani pomyśli. – bełkotała Kate – Niech pani pomyśli… taki… taki, kurna, nie wart niczego samiec, który przydaje się tylko do zapłodnienia może tak namotać w życiu! – z całej siły walnęła pięścią w łóżko
- Ale dlaczego tylko… czki… do zapłodnienia! – zaprotestowała momentalnie Dorothy – Oni też się przydają, kiedy… czki… chce się człowiek rozładować… wiecie… czki… co mam na myśli? – porozumiewawczo mrugnęła do profesorki
Małą sypialnię Olivii O’Connor prawie rozerwał głośny śmiech czterech ululanych panien.
- Pamiętam! Pamiętam! – krzyknęła Hannah, podnosząc do góry wskazujący palec – Był taki… miodzio po prostu! Taki mniamniuśny (szkoda mi gwiazdek – Radek to chyba hołd dla ciebie z tym zdankiem – Merid), że człowieka zatykało na środku korytarza jak szedł z resztą kumpli. Jakie oczka! Szkoda, że już go nie ma…
- Ty o Blacku mówisz. – zaśmiała się cicho Kate – Ciiii… ja nikomu nie powiem… hahaha… ciii… to tajemnica. – przytknęła sobie dłoń do ust i runęła na podłogę
- Ale teraz są lepsi! – stwierdziła niezgrabnie Hannah – Ten Robert od Krukonów… jaki on muskularny!!!! – wciągnęła ze świstem powietrze do płuc
- Harry Jameson jest ładniejszy… - zauważyła cicho Kate, próbując wgramolić się na łóżko i zabierając przy tym whisky od Dorothy
- I ten Tom… no ten… ten od was, Kate… ten z fioletowymi ślepiami! – Hannah mocno rąbnęła Kate w plecy, co zaowocowało, że ta wypluła na podłogę całą whisky, jaką miała przełknąć
- Oooo… - Dorothy wskazała palcem na kałużę, która powiększała się z każdą sekundą, chichocząc przy tym jakby dostała potężnym rozśmieszaczem
Liv była daleko od tej kałuży. Jej umysł wyluzował się na tyle, że dziewczyna rozłożyła się wygodnie na łóżku, tak, że nie przeszkadzała przy tym dwóm Puchonkom i Gryfonce. Co rusz zagryzała wargę, żeby nie krzyknąć tego, co pałętało się jej po głowie. Prawie czuła jego dotyk na swoich piersiach i oddech na twarzy. Czy to było normalne? Z pewnością. Poza tym była pijana przez duże „P”, więc nie miało dla niej znaczenia, że ktoś w ogóle jest koło niej.
W końcu któraś z dziewczyn trąciła ją, podając butelkę. Liv wypiła pozostały w niej alkohol jednym haustem. Silne wirowanie w głowie spowodowało, że straciła and sobą kontrolę.

Remus siedział w wieży astronomicznej, na parapecie okna wychodzącego na wioskę. Z daleka widział Wrzeszczącą Chatę, Trzy Miotły i inne, znane ze szkolnych lat, miejsca, do których prowadziło wiele ukrytych przejść. Nadal pamiętał ich wyprawy, gdy na granatowym niebie zawisł księżyc w całej swojej okazałości. Nawet Dumbledore nie wiedział, jakie jego były uczeń miał wyrzuty sumienia z powodu tych wypadów.
Mechanicznie odwrócił się, wyciągając z płaszcza różdżkę, kiedy od strony wejścia dobiegły go podniesione głosy.
- PO KIEGO GROMA DAWAŁEŚ IM TE BUTELKI?! – zaryczał pierwszy z głosów
Remus zeskoczył z parapetu.
- BO CHCIAŁY!!! – wrzasnął drugi – A poza tym wiesz, że mam słabość do Hannah, kiedy na mnie patrzy…
- TY ZBOCZONY BAŁWANIE!! – zaczął trzeci głos – TKNIESZ TYLKO MOJĄ SIOSTRĘ, A MORDĘ CI TAK OBIJE, ŻE MAMUŚKA CIĘ NIE POZNA!!!
- ZARAZ NAS WOŹNY PRZYŁAPIE, JAK SIĘ NIE ZAMKNIECIE!!!! – przerwał im stanowczo głos czwarty
Remus opuścił różdżkę i z wyczekiwaniem wpatrywał się w drzwi.
Po chwili do okrągłej sali wieży astronomicznej wdarło się nikłe światło z rozwieszonych na klatce schodowej pochodni.
- Eeee… czy ja Cię skądś nie znam? – zapytał jeden z przybyłych
- Remus Lupin – przedstawił się z krzywym uśmieszkiem – Dla przyjaciół Lunatyk.
Na momencik zaległa cisza, po czym cała czwórka naraz chciała uściskać mu dłoń.
Patrzcie jaki jestem popularny – pomyślał zgryźliwie, starając się pochwycić nazwiska obecnych chłopaków.
Kiedy zapytał ich, dlaczego szwędają się w nocy po szkole, zalali go opowieścią o tym, jak jeden z nich dał trzem dziewczynom trzy butelki Ognistej. Próbując się przekrzyczeć nawzajem powiadomili go, że szukają ich już dwie godziny, a on spadł im z nieba.
- Ale… - próbował ich uciszyć, lecz oni nadal zachowywali się, jak przekupki na targu – ZAMKNĄĆ SIĘ!!!
Cisza.
- Dobra. – odetchnął – Dlaczego wzięły te butelki?
Cisza i wzruszenie ramionami.
Remus nie siedział w tym od wczoraj i doskonale wiedział, że ktoś coś zbroił. Toteż skrzyżował ramiona na piersi, zacisnął zęby, przez co jego szczęka nabrała szlachetnych rysów i zaczął swoją mowę przedwyborczą, która zawsze działała na jego przyjaciół. A na tych podziała?
- Musicie zrozumieć, że dziewczyny nie są jakimiś krowami, które zrobią to, co im karzesz i kiedy chcesz. To ludzie, istoty myślące, choć czasami tego nie okazują ( Wrrr – Meridien Auris), ale trzeba je szanować, bo mogą być na tyle niebezpieczne, że będziecie każdą z nich pamiętać z osobna, kiedy coś zrobią. A uwierzcie mi, że ona mają łeb nie od parady! Kobieta to osoba będąca niezastąpioną. Jakby nie było ich na świecie to, kto by was, młotki, urodził?! Przecież nie ja! Kobiety was wychowały.. – tu rzucił ostre spojrzenie na jednego z chłopaków, który już otwierał usta – i kobiety wychowają wasze dzieci… jeżeli takowe przyjdą na świat… Więc szacunek, panowie, szacunek, bo inaczej to będzie z wami krucho! – zakończywszy, odetchnął raz jeszcze i już z milszym wyrazem twarzy zapytał - Więc jak było?
- Było stanowczo zbyt mało szacunku. – rzekł Puchon, jakby był zaskoczony tym, co powiedział – I musimy je teraz jeszcze szybciej znaleźć!
- Więc pomyślcie racjonalnie! – stwierdził Remus. – Gdzie mogły pójść?
Dwóch Puchonów, Krukom i Gryfon spojrzeli po sobie, wzruszając ramionami. Dwóch nawet przybrało postawę myśliciela, co chyba i tak im nie pomogło.
Jeżeli ja się tak zachowywałem w wieku lat siedemnastu, to już wiem, dlaczego nie miałem dziewczyny. – pomyślał Lupin z goryczą.
Ostatnio jego myśli plątały się nieustannie wokół płci przeciwnej. Próbował sobie przypomnieć, czy w szkole była jakaś dziewczyna. Ku jego zaskoczeniu przed oczami stanęła mu pewna dziewczyna, która przyjechała do Hogwartu na jeden tylko rok. Nie wiedział, jakim cudem mógł zapomnieć Laurę******. Ona jedna była swego czasu dla niego kimś więcej niż przyjacielem. Kochał? Może. Jednak teraz nie było Laury, ale Liv.
Liv… Olivia… Cholera! One poszły do niej! (ale zaskoczył – Merid)
Remus stanął przed drzwiami do komnat nauczycielki Obrony. Który to już raz ostatnimi czasy patrzył się na nie jak na największego wroga? Wiedział jedno – zbyt często się tak działo. Toteż nie próbował nawet pukać, bo wiedział, że jeżeli już to Liv siedzi w swojej sypialni, a z nią reszta upitych – zapewne – dziewczyn. I na co mu przyszło!
W życiu nie przypuszczałby, że przyjdzie do jakiejkolwiek kobiety z zamiarem skonfiskowania alkoholu. Co innego jeżeli chodziło o jego przyjaciół. Nieraz James i Syriusz przedobrzyli na przyjęciu, a on musiał ich ratować, bo Peter nie miał również mocnej głowy. Co było zaskoczeniem dla niego samego tylko on mógł się takową pochwalić w gronie Huncwotów. Nie lubił alkoholu, zatem nigdy mu w to nie uwierzyli, ale był raz, kiedy dzięki niej wyrwał się z nielada kłopotów podczas akcji.
Krukon o posturze godnej średniowiecznego rycerza (Ogromny on był!) walnął z całych sił w wiotkie drzwi, które jęknęły i wypadły z zawiasów. Remus przez dłuższą chwilę z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w nie, teraz leżące na podłodze salonu Liv.
O Boże. – pomyślał momentalnie, zerkając na Krukano - To już eksperymenty na niemowlakach muszą robić?
- Hej! – krzyknęła jakaś dziewczyna z burzą rudych loków na głowie i szacie Hufflepuffu – Te drzwi… czki… należą… czki… do sorki!
- Dorothy! – krzyknął Krukon – Co Ty… O nie! Idziemy! – podszedł do niej i jednym zwinnym ruchem rzucił ją sobie przez ramię jak worek kartofli
Kiedy odchodził od wejścia do sypialni, pozostałym ukazały się trzy zaskoczone twarze. Jedna z nich z pewnością należała do Olivii.
- No, siostrzyczko… - zaczął jeden z Puchonów, podchodząc do blondynki
Drugi uczeń Hufflepuffu podreptał za nim.
- To wieży! Ale już!
- Nie bądź taki surowy… - wtrącił chłopak po jego lewicy
- Ty mi nie mów, barani zboczeńcu, jak mam wychowywać siostrę! – uciął rozmowę – I Ty też do wieży!
Puchon chwycił dziewczynę za przegub ręki i pociągnął ją za sobą. Jeszcze dłuższy okres czas słychać było, jak Puchonka wyzywa brata od najgorszych.
Teraz zostało dwóch Gryfonów (w tym jeden były) i dwie pijane panie.
Remus i… Tom(?), chyba tak się nazywał ten chłopak, spojrzeli na siebie. Byli zgodni, że jedna z nich trzeba zabrać do wieży Gryffindoru, a drugą zająć się na miejscu. Tom poszedł na pierwszy ogień.
- Kate. – zwrócił się ostrożnie do Gryfonki, która patrzyła na niego maślanymi oczami – Kate, słonko, choć zaprowadzę cię do wierzy. Dam ci cukierka jak ze mną pójdziesz! – zaoferował
Remus zaskoczony patrzył jak Kate wyciąga się i staje tuż przez Tomem.
- Tom. – zamruczała namiętnie
- Eeee… - mruknął inteligentnie chłopak
- Lubię truskawkowe, mas takie?! – klasnęła uradowana w dłonie i straciła przy tym równowagę
Ledwie Gryfom ją złapał zaraz zarządziła, aby zaniósł ją na rękach do samiutkiej wieży. Tom jęknął donośnie, ale wyszedł z uczepioną go Kate.
- Remus. – szepnęła Liv, tak seksownie, że Remus przełknął ślinę
- Fajnie… - westchnął drętwo
_________________________
* - Jeżeli dobrze pamiętam, bo oczywiście wszystkie moje książki gdzieś zniknęły i sprawdzić tego za bardzo nie mogę, to Vlad był księciem, który swoją siedzibę miał w Rumuni, a dokładniej na obszarze Transylwani. To on był pierwowzorem Drakuli z powodu, w jaki traktował swoich wrogów, jeńców wojenny, a nawet własnych poddanych – nabijał ich na pale. Krążyły opowieści, że książę pije krew swoich ofiar – jak coś nie tak, to proszę powiedzieć.

** - I kto tu jeszcze się zaczytuje, moi kochani? Zgłaszać się, przyznawać! Po kolei! Proszę nie tarasować wejścia! Zgłoszenia do okienka 1, a nie przepraszam tam już zajęte, to do 2! Dziękuję! Wall Street się kłania!:P
Wbiega jakaś dziewczyna z okrzykiem „JA PIERWSZA!!!!” i łokciami, nogami oraz kopniakami tarasuje sobie drogę do okienka nr. 2.
- Jestem uzależniona! – wrzeszczy. – Będę miała jakąś dopłatę z Ministerstwa Zdrowia, czy znowu jakaś ustawa zapobiegająca nałogom weszła i nic nie dostanę??? CO?! Muszę jeszcze dopłacić?! A spadaj, pani! – i wybiega z powrotem na ulicę, szukając wzrokiem najbliższej księgarni lub Kiosku „Ruchu”, by zakupić nowy egzemplarz „Upojnych nocy” tongue.gif.

*** - doszłam już dawno do takiego wniosku, że ludzie mają to do siebie, że każdy z nas ma dwie lub więcej „postaci” czy też inaczej mówiąc „świadomości” albo jeszcze inaczej – kilka diabełków i aniołków. Tak jak w przypadku opisanego tu już Syriusza (Syriusz z Epoki Kamienia Łupanego i ten Kulturalny) obie świadomości łączyły się w jedną postać – Syriusza Blacka z burzą hormonów, chociaż już dawno powinno mu to przejść tongue.gif. Teraz przyszedł Czas na Olivię. Jeżeli czytasz to po przeczytaniu całego teksu to wiesz, co ona tam sobie myśli, ale jeżeli zobaczyłeś trzy gwiazdki i automatycznie popędziłeś na dół strony, to WRACAJ, GDZIE SKOŃCZYŁEŚ!!!

**** - ja się powstrzymać nie mogłam!!!!

***** - po pierwsze za dużo się robi tych gwiazdek, a po drugie to te opowiadanie staje się feministycznie, nie sadzicie?

****** - Laura została zaczerpnięta z mojego innego opowiadania, które obecnie znajduje się w przeredagowaniu. Potem dopiero Alisia, bo już ona o tym dawno wie, dostanie je do korekty i wtedy i wy zobaczycie je na Magicznym. I znowu będzie Lupin – zakochałam się w tym facecie!


Za pomoc w napisaniu powyższego rozdziału dziękuję: Mojemu bratu i jego kumplom, którzy są niekiedy męskimi szowinistycznymi świniami, Jade, z którą rozmowy przez telefon dają mi tyle pomysłów…, Żartom o blondynkach i nie tylko z bloga www.anty-men.blog.pl (reklamę robię) oraz moim kolegom i koleżankom z klasy, którzy są niezastąpieni.


Całuski :*
Meridien Auris
Galia
Doczekałam się!!! ( Tu nastąpił niekontrolowany wybuch radości) biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif
Masz talent, w pewnych chwilach dostawałam takich ataków chichotu, że o mało co nie spadłam z krzesła. Szczególnie podobała mi się ta filozofia dziewcząt w zakresie facetów po wypiciu Ognistej. Znam to, znam.
Duża czekolada.gif dla ciebie.

Ty mnie tam o nic nie podejrzewaj, ja poprostu uwielbiam Lupina i to opowiadanie. biggrin.gif
Hungarian Horntail
No...nawet mi się podobało biggrin.gif ALe pogubiłam się w czasie akcji...no bo Lupin jest już po szkole, James jeszcze żyje...ale oni sa w Hogwarcie...to ile gdzies mają lat?? Z góry dzięki za wyjaśnienia smile.gif Co do parta jeszcze to...Czekam na nastepnego...możesz w przybliżeniu podac kiedy nastąpi uroczyste wklejenie MANEWRÓW 6 ???
Jade^_^

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Hungarian Horntail

@ 11.07.2004 16:44)


No...nawet mi się podobało
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> ALe pogubiłam się w czasie akcji...no bo Lupin jest już po

szkole, James jeszcze żyje...ale oni sa w Hogwarcie...to ile gdzies mają

lat?? Z góry dzięki za wyjaśnienia
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Co do parta jeszcze to...Czekam na nastepnego...możesz w

przybliżeniu podac kiedy nastąpi uroczyste wklejenie MANEWRÓW 6 ???




najwidoczniej nie czytałaś zbyt dokładnie ficka, bo w

pierwszym parcie napisane jest, że Remus ma 20 lat, czyli akcja dzieje się

rok po skończeniu przez niego szkoły..
a po drugie.. Sylwia pisała, że ma

dylemat do rozwiązania i do czasu, aż jej się nei uda, to nie będzie parta..

więc radzę uzbroić się w cierpliwość
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Mira
na usta ciska mi się tylko jedne określenie - świetne!!
zdarzyło się pare literówek, a tak nie znalazłam błędów (zbyt dobrze się czytało)

no teraz jestem ciekawa jak zacznie się 6 część!
pozdrwiam!!!

wierna fanka Remuska biggrin.gif
Smerfka
QUOTE (madziula @ 13.07.2004 22:37)
.Remus (abstynent  tongue.gif )...usilujacy ..powstrzymac sie przed...przerżnięciem(sorki za wyrażenie ale jakoś tak pasuje ) Liv.... biggrin.gif


Rany julek.... blink.gif -->masz dziewczyno wenę ^^

A co do ficka , no to chyba jasne , ze mi się podoba - nawet bardzo !
Swietnie piszesz , opow super się czyta ( ucierpiała tylko moja klawiaturka , po której momentami DOSŁOWNIE walałam się ze śmiechu , no ale cóż.... moze to znak , ze trzeba już kupić nową rolleyes.gif ) i ogólnie jest supcio !
BARDZO, BARDZO FAJNIE !

No... to teraz wyczaruj sobie jeszcze wenę i SZYBKO dry.gif wklejaj siódemkę
avalanche
jeszcze się pytasz =)

co do poprzedniego parta

Bardzo podobał mi się ten "pojedynek" diabełek vs. aniołek ^^ Rozczulająco śmieszny. Podoba mi się że wtrącasz takie pomysły do fabuły - dziwne pomysły mają swój urok.
Meridien Auris
QUOTE (Mira @ 11.07.2004 22:44)
zdarzyło się pare literówek, a tak nie znalazłam błędów (zbyt dobrze się czytało)


[SIZE=1]*uśmiecha się* Miło mi, że „tak dobrze się czyta”, a ja się literówkom nie dziwię, bo Jade miała przecież kłopoty z ekranem.

QUOTE (Galia @ 11.07.2004 12:21)
Szczególnie podobała mi się ta filozofia dziewcząt w zakresie facetów po wypiciu Ognistej.


MI TEŻ!!!!

QUOTE (..:Ala:.. @ 12.07.2004 11:16)
twoje opowiadanie jest zaje*****. Nie czytałam takiego od czasu....... hmm....... Sary Black Story (inna stronka), dawaj następnego parta bo mnie bo wariatkowa wezmą :/ a tego CHYBA nie chcemy


Odezwa do S. - Iza, widzisz to Ty!?

Myśli - Moje opowiadanie jest zaje*****, nie czytałaś takiego od Sahar Black Story… Do wariatkowa Cię wsadzą?

Ponowna odezwa do S. - Iza, widzisz to Ty?!


QUOTE (hermionqa14 @ 12.07.2004 14:13)
Opowiadanie jest nieziemskie, po prostu czadowe , tylko błagam rozwiąż jak najszybciej ten dylemat i daj siódemkę! Pozdrowionka i dużo wenny twórczej!


Czadowe… hmm… jany… hihi…

QUOTE ( Jade^_^ @ 11.07.2004 19:15)
Sylwia pisała, że ma dylemat do rozwiązania i do czasu, aż jej się nie uda, to nie będzie parta…


Się udało :”D

QUOTE ( Hungarian Horntail @ 11.07.2004 15:44)
no bo Lupin jest już po szkole, James jeszcze żyje...


Faktycznie

QUOTE (Hungarian Horntail @ 11.07.2004 15:44)
ale oni sa w Hogwarcie...


Dumbledore zwołał zebranie Zakonu Feniksa. Kiedy się ono zakończyło, Dumbledore zaproponował Remusowi, by został do pełni, bo przecież Wrzeszcząca Chana stoi dla niego otworem. A Jim i Syriusz zostali z nim… wiadomo chyba, dlaczego.

QUOTE (Hungarian Horntail @ 11.07.2004 15:44)
to ile gdzies mają lat??


W którymś poście już pisałam, że 20, a nawet w pierwszej części opowiadania było to napisane.

QUOTE (Hungarian Horntail @ 11.07.2004 15:44)
Z góry dzięki za wyjaśnienia 


Proszę bardzo

QUOTE (Hungarian Horntail @ 11.07.2004 15:44)
Co do parta jeszcze to...Czekam na nastepnego...możesz w przybliżeniu podać kiedy nastąpi uroczyste wklejenie MANEWRÓW 6 ???


Teraz

Dedykacja:
Dla Rozmerty, która kocha piłkę raz na cztery lata i jest jedyna w swoim rodzaju. :*



Manewry – 6

Remus pośpiesznie zatrzasnął za sobą, wcześniej zreperowane „na szybko”, drzwi. Ciężko oparł się o nie. Czuł jak pulsuje mu mózg. [Sylwia, jak będzie więcej takich tekstów, to ja Cię kiedyś śmiechem czasem mogę zabić.. HAHAHA - Jade^_^]
Co on właściwie robił?! Powinien wrócić? Nie! Ona tam nadal jest! Cholera, przecież on zachowuje się jak ostatni idiota!
Remus wolał być idiotą, niż narazić się Dumbledorowi. Myśl, że miałby KOLEJNY RAZ zawieść zaufanie dyrektora przyprawiała go o mdłości. Dlatego też musiał teraz podjąć brzemienną w skutkach decyzję – albo wróci do komnat Liv i tylko Bóg wie, czym może się to skończyć, albo pójdzie sobie spokojnie do Jim’a i Syriusza i zacznie z nimi grać w karty.
Liv a chłopaki… co wybrać ma ten, co serca swego nie słucha? Czy patrzeć ma jak przyjaciele, zerkając na siebie, wygrać jeden z drugim chce, czy może iść do swej lubej i… TO ONA OD KIEDY JEST JEGO LUBĄ?!
Oj, nie, Remus… – upomniał się, myśląc o tym, żeby nie strzelić się po twarzy… tak, dla oprzytomnienia. – To jest zauroczenie, nie zakochałeś się…
Ale Ty głupi jesteś – prychnął głosik w jego głowie. – Dziewczyna najwyraźniej chętna, a Ty stoisz za drzwiami! Co z Ciebie za facet?!
A Ty to, kto, u licha? – usłyszał zgrzytnięcie swoich zębów.
Jestem Tobą… i nie… – odparł w zamyśle, trochę tym Remusa irytując. – Przez ostatnie lata, to Tobą rządził Remy, ale teraz ja się Tobą zajmę.
Coś Ty za jeden?! – chłopak był już na tyle wściekły, że zdawało mu się, iż zaraz zacznie krzyczeć.
Rem, jestem Rem – powiedział dość poważnie, co kazało mu wierzyć.
Remus skrzywił się, bo uprzytomnił sobie, kim jest ten jegomość, który bezczelnie gada mu w głowie.
Jesteś… moim diabełkiem? – zapytał, w wyobraźni widząc siebie jak pisze podanie do świętego Munga, żeby przyjęli go na odział Zamknięty.
I widzisz, jaki pojętny jesteś! – zaśmiał się Rem. – A teraz posłuchaj mnie i idź do niej – rzekł niemal błagalnie.
Dumbledore…
Przecież cię nie wykastruje! – oburzył się. – I się nie dowie! Szczerze powiedziawszy, to nawet nie jestem pewny, czy czasem ona coś z tego zapamięta…
- Zamknij się! – warknął na głos.
Wystarczyło o tym, młotku, pomyśleć, a nie wykrzykiwać na cały korytarz! Pomyślą jeszcze, że zwariowałeś!
A niby nie?!
O, ja sobie wypraszam! Nie jestem skutkiem Twojego szalonego umysłu, ale siedzę w Tobie, od kiedy Ten na górze wpakował cię, biedaku, na ten świat!
Boże – jęknął w duchu.
Za jakie grzechy musiał się teraz tak męczyć!?
Właśnie On Cię wyposażył we mnie i Remy’ego! – krzyknął uradowany Rem.
- Spadaj! – jego złość wciąż narastała i niedługo nie będzie mógł się opanować, wiedział o tym aż nazbyt doskonale.
Ciszej! Chcesz, głąbie, żeby ktoś Cię usłyszał?!
- Idę stąąąą…

Bach!

Drzwi, na których oparł całą swoją rosłą postać nagle otworzyły się, a Remus, nie mogąc złapać równowagi, runął na podłogę jak długi. Dzwony ze wszystkich kościołów, kaplic i czego tam jeszcze zadźwięczały raźnie w jego głowie, zajmując miejsce Rema. Pod powiekami dodatkowo zobaczył wszystkie możliwe konstelacje gwiezdne, których nazwy znał – albo i nie – z lekcji astronomii.
- Remus! – coś lub ktoś mocno szarpnął go za szatę. – Remus! Kochanie! N-nie wiedziałam, że tam jesteś! – bełkot przypominał Remusowi ryk jelenia na rykowisku. – Co mam zrobić?! Masaż serca? Sztuczne oddychanie! Tak, to dobry pomysł! – i zanim, Remus mógł cokolwiek zrobić, poczuł na swoich ustać czyjeś wargi.
Stwierdzić zdołał jedno – jeżeli tak wygląda sztuczne oddychanie to powinien częściej udawać prawie żywego. Miękkie usta niemal na początku wbiły się w jego, tak jakby nigdy wcześniej tego nie robiły, ale już po chwili ich dotyk zelżał, a cały pocałunek stał się bardziej intymny. Wtedy dopiero, Remus zdecydował się go oddać, choć bardziej pragnęło tego jego ciało niż rozum.
Powodzenia, brachu – cichy śmieszek Rema teraz nawet go nie interesował.
Liv zamruczała cicho i odsunęła się od Lupina, uważnie się w niego wpatrując. Miał tak samo rozkojarzony wzrok jak wtedy, gdy prawie pocałowali się po znokautowaniu przez nią Syriusza, ale teraz oczy mu błyszczały, uśmiechał się lekko.
Dziewczyna zachichotała cicho.
- Kocham Cię, wiesz? – zapytała, nie zdając sobie sprawy, że mówi teraz niebywale szczerze. – Szkoda, że Ty mnie nie – dodała, smutniejąc momentalnie.
Przecież on jej nigdy nie pokocha, jest dla niego… nie wiedziała, kim dla niego jest. Całym ciałem czuła, że ta miłość nie skończy się dla niej dobrze, że Remus jest zbyt przyzwoity, by ją skrzywdzić, lecz nie podejmie się takiego wyzwania, by zrobić z niej kochaną osobę. Nie wytrzyma jej charakteru, zazdrości.
Zaszumiało jej w głowie. Mleczna mgiełka osłaniała wszystko, co było teraz wokoło. Wiedziała, iż jej rozum poleciał na wakacje, a wszystko, co teraz się stanie to same pragnienia.
Odsunęła się jeszcze dalej, wstając na równe nogi i z zaciekawieniem taksując wzrokiem zaskoczonego Lupina.
On za to w sekundzie oprzytomniał na tyle, żeby zdać sobie sprawę, że mimo woli oddał jej pocałunek. Przecież to ona była pijana, a nie on – powinien się wcześniej zareagować, nie dopuścić do pocałunku. Poderwał się z ziemi, zatrzasnął ponownie drzwi i szybkim krokiem podszedł do Liv. Wyrwał jej butelkę Ognistej w chwili, kiedy chciała się z niej napić.
Był trochę wściekły z całej zaistniałej sytuacji.
- Co…? – Liv otworzyła szeroko usta, patrząc jak cała zawartość nowo otwartej butelki ląduje za oknem. – Dlaczego to zrobiłeś?! – napadła na chłopaka.
- I tak już wystarczająco wypiłaś! – warknął tonem, który miał zakomunikować Liv, żeby się nie odzywała.
Tyle tylko, że ona była pijana.
- Kilka łyków! – zakomunikowała mu, tak jakby była na niego obrażona. – Jestem trzeźwiuteńka!
Remus spojrzał na nią lodowato i wyrwał jej szklankę, z której jednak zdążyła już wychylić resztę alkoholu.
- I wygadujesz głupoty?! – krzyknął, denerwując się jeszcze bardziej.
Dlaczego ona z nim igrała? Nie wiedziała, jak na niego działa, jak on zachowuje się w jej obecności?
- Sam jesteś głupi! – wrzasnęła, wyrywając mu szklankę, którą w następnej chwili rzuciła na ścianę.
Na podłodze rozsypały się miliardy kawałeczków szkła, połyskując w nikłym świetle zapalonej na biurku świeczki.
- Głupi! – powtórzyła z mocą.
Alkohol nie pozwalał jej racjonalnie myśleć. Wszystko zdawało się ułudą.
- Ja? – spokojny głos Remusa, wydał się jej nader podejrzany. – Ja jestem głupi? A to bardzo ciekawe…
Liv zakołysało się w głowie. Czuła się jakby ktoś nalał jej na głowę zimnej wody, i choć to powinno ją ocucić, wbrew wszelkiej logice, powodowało jeszcze większy zamęt.
Remus, widząc że dziewczyna nie utrzyma się długo w pionie, jednym krokiem przebył dzielącą ich odległość i przytrzymał Liv. Dopiero teraz uderzył go mocny zapach alkoholu panujący w pomieszczeniu.
Zaczął szybko myśleć. Musiał przecież z nią coś zrobić i jej pomóc. Pierwszą myślą było to, by dać jej wody, bo była teraz nieźle odwodniona. Potem będzie musiał ją ułożyć do snu, jak niegrzeczne dziecko, ponieważ miał przeczucie, że Olivia spokojna nie będzie.
- Jabłka i trawa. – gdzieś koło jego prawego ramienia, Liv szeptała uparcie te dwa słowa, a on nawet nie potrafił zrozumieć, dlaczego.
Ostrożnie zaniósł ją do sypialni, z zamiarem automatycznego położenia Liv na łóżko, ale już na progu znieruchomiał widząc pobojowisko. Na podłodze leżały dwie puste butelki, kołdra na łóżku była w takim nieładzie, jakby ktoś specjalnie się o to postarał i miał przy tym świetną zabawę. Wszędzie walały się jakieś ciuszki, wśród których można było dojrzeć jedwabną bieliznę.
Co one tu robiły?! – zaciekawił się, kopiąc na bok białe majteczki. – Na Merlina!
Co miał zrobić? Postawił ledwie przytomną Liv na podłodze i pomaszerował do łazienki. Po drodze chwycił szklankę i różdżkę Liv, która wbita była w jabłko.
No, łazienka to lepiej nie wyglądała od sypialni właścicielki tych komnat. Kosmetyki były dosłownie wszędzie, aż Remus bał się zrobić choćby krok. Na lustrze szminką zapewne jedna z upitych panien wymalowała napis „Niech Zginie Męski Ród”.
- Czuję się zaszczycony – mruknął pod nosem.
Olivia była na tyle przytomna, by dostrzec, że stoi naprzeciwko swojego łóżeczka. Zachichotała, nie wiadomo dlaczego, i zaczęła zdejmować z siebie ubranie. Po kolei – jak to miała w zwyczaju – rzucała ciuchy za siebie, na podłogę. Fakt faktem, Liv zawsze nie lubiła sprzątać, a kiedy bałagan w jej pokoju zobaczyła raz Minerwa McGionagall, to stwierdziła, że dziewczyna ma po prostu artystyczną duszę.
W chwili, gdy jej spodnie opadły na komodę, ktoś wkroczył przez otwarte na oścież drzwi. Liv mechanicznie odwrócił się w tam tym kierunku i niemal straciła ziemię spod nóg. Oprzytomniała lekko, zdając sobie sprawę, że właśnie szeroko otwartymi oczami patrzy na nią Remus Lupin za szklanką wody w dłoniach. Wydawał się być teraz jak słóp soli, bo nie poruszał się, nawet nie oddychał. A przecież widział ją już całkiem nagą!
Dziewczyna zaśmiał się.
- Wyglądasz jakbyś widział mnie pierwszy raz bez ubrania! – zakryła dłonią usta, starając się zatamować śmiech.
Usłyszała jak Remus zaklął szpetnie pod nosem.
- Po co się rozebrałaś? – zapytał ochrypłym głosem.
- Bo chciałam iść spać! – odparła jeszcze bardziej rozbawiona.
- Zlituj się i załóż coś na siebie – poprosił, tak jakby zależało od tego jego życie.
Niemal wyczuwał napięcie, jakie było teraz pomiędzy nimi, ale ona zdawała się tego nawet nie zauważać.
– Przed każdym tak paradujesz? – dopytał się zgryźliwie, przypominając sobie, że kiedy był tu Syriusz nie miała na sobie bluzki.
Policzki Liv poczerwieniały, pobladły, potem znów poczerwieniały. W końcu dziewczyna podeszła do niego. Remus był już gotowy na siarczysty policzek, ale ku jego zszokowaniu, Olivia nic nie zrobiła.
- Gdybym zrobiła Ci to samo, co temu Casanovie to nie mogłabym mieć z Tobą dzieci – rzekła, burczącym z oburzenia głosem, a jasnobrązowe oczy Remus zaokrągliły się.
Ona chce mieć z nim dzieci?! Ten alkohol stanowczo źle na nią wpływa!
- Ubierz się, na litość boską – syknął przez zęby, starając się nie patrzyć w dół.
Liv wydęła usta, jak mała dziewczynka.
- Nie podobam Ci się? – zapiszczała z jeszcze większym oburzeniem niż uprzednio. – Nawet Ci cię nie podobam? – dopytał się z goryczą.
- Liv O’Connell, jesteś doprawdy jedyna w swoim rodzaju! – stwierdził nad wyraz poważnie. – Ale jeżeli Tobie się zdaje, że nabierzesz mnie na takie coś, to jesteś w błędzie! Przynajmniej mogłabyś ze mnie nie drwić w żywe oczy! Ślepa jesteś?! – wykrzyczał, tak jakby miał doczynienia z osobą trzeźwą, która będzie w stanie się opanować – choć w przypadku tej dziewczyny, to nawet tego pewnym być nie mógł – i obronić.
Po chwili dowiedział się, jaki zrobił błąd, atakując ją w ten sposób. Olivia wytrzeszczyła na niego swoje bławatkowe oczy, otworzyła szerzej usta. A Remusa zatkało. Patrzyła na niego coraz bardziej mokrymi oczami, a jemu jakaś gula zadomowiła się w gardle na tyle, iż nie potrafił porządnie przełknąć.
Po tym wszystkim, co przeżył z tą dziewczyną to zdążył się już przygotować na to, że nastąpi zaraz wybuch.
- NIENAWIDZĘ CIĘ!!!! – wykrzyknęła, poczym złotą piąstką przyłożyła Remusowi prosto w twarz.
Zrobił kilka kroków do tyłu, zatrzymując się na futrynie drzwi. Powoli dotknął wargi, a kiedy uniósł w górę palce zobaczył na niej krew. Tak, Liv miała mocny sierpowy, ale kiedy się upiła stawał się niegroźny.
Dziewczyna trzęsła się teraz jak narkoman na głodzie. Próbowała zrozumieć, co właśnie zrobiła i choć odpowiedź wydawała się oczywista, dla niej stanowiła zagadkę podobną do węzła gordyjskiego. Jej żyłka na skroni pulsowała, co tylko pogarszało sytuację, bo owe pulsowanie było dla Liv niczym innym, jak tylko torturą.
A potem w jej głowie odezwał się cichy, niemal niedosłyszalny głosik:
Na co czekasz? Idź do niego - wyobraźnia poddała jej obraz tego głosiku i jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna z przylizanymi włosami, o całkowitym wyglądzie macho.
Zrobiła jeden niepewny ruch ku Remusowi. Zachwiała się, ale jednak zrobiła drugi i trzeci, i czwarty, aż była na tyle blisko niego, że poczuła znowu jego znajomy zapach.
- Jabłka i trawa – wyszeptała.
Remus był trochę oszołomiony nagłym uderzeniem, że jakby do niego nie docierało, iż Liv jest zbyt blisko niego. Była tuż pod jego nosem. Boże, jak ona ślicznie pachniała. Zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Musiał się zastanowić, myśleć na tyle szybko, by wyprzedzić myśli Liv.
Nagle poczuł silne szarpnięcie. Olivia chwyciła go za szaty, ciągnąc w stronę łóżka. On już wiedział, co zamierza ona i – chociaż szczerze by tego chciał – wcale się mu to nie podobało. Starał się jej przeciwstawić, ale odkrył, że Liv jest wyjątkowo silna. Potknął się i runął jak długi na miękką pościel. Pozbierał się szybko, lecz zdążył tylko siąść na brzegu materacu.
- Czekaj – szepnęła Liv, patrząc mu prosto w oczy z dziwnym blaskiem.
Uśmiechnęła się przelotnie i usiadła mu na kolanach twarzą ku niemu. Nadal się uśmiechając wplotła swoje palce w jasne włosy Remusa, wtulając się w niego, jakby był jedyną jej ostoją. Dłonią, która spoczęła na jego szyi wyczuwała gęsią skórkę na jego karku.
Lupin nie odezwał się ani jednym słowem. Na wpół przymkniętymi oczami chłonął obraz dziewczyny, starał się zapamiętać każdy szczegół jej ciała, twarzy. Perfumy, którymi się spryskała – dziwnym trafem nie wyczuwał od niej alkoholu – drażniły go, a nawet podniecały. Dotyk jej palców jeszcze bardziej go w tym zagłębiał, w tym pragnieniu, żeby wziąć ją w ramiona, całować i pieścić.
Syknął cicho, gdy Liv dotknęła lekko jego pękniętej wargi.
- Przepraszam – szepnęła, w sekundę potem całując go żarliwie.
Chciała to poczuć. Ten dreszczyk, który zawsze towarzyszył jej, podczas gdy on był blisko. Poczuła coś zupełnie innego. Nagłe ciepło w sercu, szum w głowie wspomagany alkoholem i chęć spełnienia nie dawały jej sposobności, by odsunąć się od niego. Zaczęła zmagać się z jego koszulą, która była chyba bardziej uparta od niej. W końcu nie wytrzymała i oderwała jednym, szybkim pociągnięciem wszystkie guziki. Ciepło bijące od Remusa było jak żar ogniska w lodowatą noc.
Wtedy się odsunęła, choć wszystko jej mówiło, żeby została przy nim. Wyprostowała swoją niepozorną sylwetkę, obrzuciła chłopaka mglistym, rozmarzonym wzrokiem. Sięgnęła do zapięcia stanika.
Szczęśliwy stanik – zaśmiała się w duchu.
Nabrała dużo powietrza w płuca i rozpięła go.
Remus wstrzymał oddech. Biustonosz opadł na podłogę, pomiędzy resztę bielizny, która już wcześniej się tam znajdowała. W uszach usłyszał jakaś nieznaną sobie muzykę, która jednak wręcz porywała go.
Ale przecież nie mógł. Nie powinien. Będzie zwykłą łachudrą, jeżeli wykorzysta teraz ułomność Liv. Gdyby sam miał córkę, na pewno nie chciałby, żeby jakiś facet wziął ją, kiedy będzie pijana. Nie, nie może tego zrobić.
- Liv, ja… - zerwał się w oka mgnieniu, chwytając koszulę. – nie możemy… JA nie mogę. Zrozum.
Wydawało się, że nie zrozumiała, bo z powrotem pchnęła go na łóżko. Przechyliła się, by ponownie go pocałować. On wiedział, że jeżeli to zrobi, to skończy się to wspólnie spędzoną nocą. Tylko, że ona wtedy powiedziała:
- Nie dobrze mi!
I odchyliła głowę w lewo, gdzie była pusta podłoga – opaczność widocznie nad nim czuwała.
Olivia zakasłała, po czym wydawała z siebie dźwięk towarzyszący wymiotowaniu. Remus odgarnął jej włosy, tak żeby ich sobie… nie pobrudziła. Nie przyjemny swąd zawirował w jego nozdrzach, toteż kiedy Liv przestała zwracać kolację, obiad i śniadanie, jeszcze zanim zaprowadził ją do łazienki, pozbył się nieprzyjemnych pozostałości posiłków.
Dziewczyna była szara i miała gęsią skórkę na całym ciele. Gdyby nie wiedział, co wcześniej wypiła, to stwierdziłby, że się zatruła. Sam nie wiedząc czemu, uśmiechnął się pod nosem, widząc jak Liv płucze sobie jamę ustną i myje twarz. Zachowywała się obecnie całkiem trzeźwo. Remus stwierdził z przekonaniem, że na Liv alkohol ma zły wpływ, ale szybko z niej wparowuje.
- Wiem, jak to musi wyglądać – szepnęła, cała czerwona na twarzy.
- Chodź się położyć – zaproponował, bo jednak chyba nie cały alkohol z niej wyparował.
Olivia była bardziej przytomna, jednak nadal chwiała się wte i wewte. Mruczała również coś ciągle pod nosem.
Wziął ją za rękę i, jak małe dziecko, zaprowadził do sypialni. Ile to już razy przebywał tę drogę?!
- Kładź się – powiedział po ojcowsku.
Liv popatrzyła na niego.
Kładź się i co potem? – zadała sobie pytanie.
Spać się jej nie chciało. Ale dlaczego by nie…?
Kładąc się jak grzeczna dziewczynka pod kołdrę, uśmiechała się figlarnie, a w jej oczach pojawiły się filuterne błyski. Na pewno nie zamierzała spędzić dzisiejszej nosy sama. Toteż przy nadażającej się okazji schwyciła rękaw Remusa i przycisnęła go do siebie. Młody Lupin upadł wprost na nią.
- Co Ty…?
- Nie wypuszczę cię! – pisnęła jak mała dziewczynka, przytulając go, jakby był jej misiem. – Śpisz dziś ze mną!
Spojrzał na nią, ściągając brwi. Znał ją aż za dobrze, żeby stwierdzić, że nie ma żadnej szansy, aby ona go puściła. Przewrócił oczami. Poddał się i wślizgnął pod kołdrę. Czuł się jak przydrogowy żigolak.
Liv czuła się zupełnie inaczej.

--------------------------------

Trudno jest pisać o momentach w życiu człowieka, które zaważą na jego życiu uczuciowym. Tak też myślała moja siostra, kiedy dałam jej do przeczytania pierwotny wygląd tego odcinka. Stwierdziła jedno – zbyt dużo śmiechu, zbyt mało intymności. Jej słowa sprawiły, iż napisany w jeden dzień kilkustronicowy part poszedł do gruntownego przeredagowania. Choć to jeszcze nie jest ten moment, na który większość z was czeka, to jednak jest to przełom i postanowiłam, iż będzie on napisany tak, jak radziła mi siostra.

Za pomoc w napisaniu odcinka dziękuję: Mojej siostrze, która mi wiele przetłumaczyła, Mojemu bratu, którego przeżycia posłużyły mi jako pomysł i nakręciły machinę, która teraz szybko nie stanie (em… Jade, Ty chyba powinnaś wiedzieć o co chodzi ;”P), Morganie, dzięki której mogliście czytać o „niezwykłym pocałunku” i Asi za ten jej humorek :*.

Całuski (cmok!)
Merdien A.
avalanche
QUOTE
Nie przyjemny


razem piszemy

Z tym czekaniem do końca wakacji to smutna wiadomość. Szkoda że nie umilisz nam tych "pięknych, słonecznych (XD)" dni swoim fickiem.
Co tu dużo mówić. Ja myślę, że właściwie więcej śmiechu by nie zaszkodziło. Intymność wcześniej czy później będzie, to nie uniknione a taka zabawa w kotka i myszkę naprawdę rozbudza apetyt =) Końcówka ze "złym samopoczuciem" Liv nieco zburzyła nastrój, ale to nie znaczy, że coś w tym fragmnecie jest złe. Myślę, że takie "małe niepowodzenia" w dążeniu do punktu kulminacyjnego są dobre ^^ To wzbudza większą ciekawość co do tego, co może się zdarzyć później.

Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.
Hungarian Horntail
Podoba mi się... lubie kiedy do punktu kulminacyjnego prowadzi wiele zawiłości...niby już...ale jeszcze nie smile.gif Dlatego podoba mi sie twoje opowiadania i dlatego z chęcią je czytam. Niestety smutną wiadomością jest ze następna cześć będzie dopiero po wakacjach...no ale DAMY RADE!!!
Irwena
wiesz sorry za to że ci nie wybaczyłam tego z Blackiem.... ja wiem... chlip... ale byłam przyzwyczajona do innych ficków....

a twój jest świetny.
bardzio mi się podoba.
taaak.
do roboty! czekam na następną część smile.gif

QUOTE
słóp soli
słup soli XD

to tyle, fick pikny XD
kkate
Nareszcie! Wróciłam z wakacji, i

pierwsza strona na kórą zajrzałam to oczywiście harrypotter.org.pl, potem

Fan Fiction i Manewry! I co widzę? 2 nowe części! Fajne, naprawdę,

tylko to opowiadanko się nieco zboczone zrobiło
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Nie no, żartuję, jest super. Tylko że nie dla dzieci ( i kto

to mówi - he he).
Ale Remus to naprawdę porządny facet. Naprawdę mało

który nie wykorzystałby takiej okazji (ciekawe, co by zrobił Syriusz


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> ) . Rany, Sylwia, ja też się chyba w nim (Remusie) też

zakochałam. Szkoda, że tacy faceci nie istnieją, nie?
A jak dla mnie

powinno być go duuuużo więcej w książkach!
Czekam na następną

część!!!!! Niech
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/> ci pomoże w pisaniu!
Aha, mam pomysł: jak skończysz

Manewry, to może razem napiszemy opowiadanie o spotkaniu Remusa i Liv po

latach???? Mam na to materiał....
Sarah Black
Witam, długo Cię nie męczyłam swoją skromną

osobą. To samo jednak tyczy się też Ciebie, czekam na komentarz!
Na

samym początku mojej bezczelnej oceny pragnę Ci powiedzieć, że chyba

nadejdzie niedługo taki dzień, w którym rzucę to wszystko w cholerę i nie

napisze ani linijki. Powód: nie ma sprawy, w którą mnie w jakiś sposób nie

wkręcą. Czy nawet w tym temacie musi być jakieś odniesienie do mojego

tragicznego "dzieła". Ludzie!




width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Odezwa do S. - Iza,

widzisz to Ty!?

Myśli - Moje opowiadanie jest zaje*****, nie

czytałaś takiego od Sahar Black Story… Do wariatkowa Cię wsadzą?



Ponowna odezwa do S. - Iza, widzisz to

Ty?!

class='postcolor'>
Widzę to ja, Iza. I S. też to

widzi! Nie komentuje. A raczej tylko skromnie powyżej.

Dobra,

nie będę się rozpisywać, bo zaraz wyjdą na światła dzienne wszystkie moje

problemy i nieszczęścia. Wolę już przejść do komentarza. Tradycyjnie po

kolei wszystko komentuje, na koniec urocze podsumowanie.

Odpalam!

Na sam początek napisze Ci o tym samym co ostatnio.

Dialogi. Stawiasz źle kropkę. Po wypowiedzi jakiegoś typka stawiasz myślnik,

przykładowo słowo "powiedział" i dopiero tutaj kropeczka. Ta

zasada nie dotyczy wykrzykników i znaków zapytania. A teraz wklejam cytaty


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Rozdział 1

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> Z tego, co pamiętał powinna mnieć

komnaty

class='postcolor'>
Sylwio! To aż razi! Nie

zauważyłaś tego?


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> bardzo go

wnerwiła.

class='postcolor'>
Wnerwiła jest słowem potocznym,

lepiej zdenerwowała, rozłościła, doprowadziła do pasji... co tam chcesz -

byle nie słownictwem podwórkowym! Zdarza Ci się to czasami, ale widzę,

że się odzwyczajasz. I co jest najważniejsze, robisz postępy. Teraz pewnie

bym sobie ten jabłecznik darowała ^^


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> Jego przyjaciele widzieli jak się wścieka

niewiele razy, a za każdym razem wściekał się na któregoś z nich.


class='postcolor'>
Powtórzenie, poza tym mam uwagi do

budowy całego zdania. Ogólnie nie rozumiem przesłania. Jego przyjaciele

widzieli? Dobra, Remus też człowiek (?), więc zdarza mu się zwyczajnie

wkurzyć. W całym swoim życiu był zły tylko na swoich przyjaciół? Bym

zmieniła całkowicie to zdanie, albo zwyczajnie je usunęła. Pozostawiam to

Tobie.


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

To, co zobaczył ostudziło

jego zapędy.

class='postcolor'>
Przecinek zbyteczny. Ale na razie

interpunkcja porządna. Widać, że jednak mnie nie zlewasz
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

Nie wiem co mam myśleć o tych pięćdziesięciu

Śmierciożercach. Voldemort ma powodzenie? Rozumiem, pierwsza wojna. Ale czy

on miał aż tylu ludzi? Bo Śmierciożercy byli jego najbliższymi

sprzymierzeńcami. Tez sztylet chronili chyba wszyscy... Dobra, daruje sobie

wywody na ten temat, ale mówię Ci szczerze - pięćdziesiąt to trochę za dużo.

Niech będzie dwadzieścia to to kupie, teraz

nie.


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

To wyprowadziło go

zupełnie z równowagi. Nie panował nad sobą

zupełnie

class='postcolor'>
Powtórzenie. Drugie zdanie mogło by

brzmieć: "Nie miał już sił, by nad sobą

panować"??


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> nie normalna


class='postcolor'>
Razem,

nienormalna


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> Mam 20 lat i szmat życia przed

sobą

class='postcolor'>
Nie używamy cyfr,

dwadzieścia.


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> by po nie długim czasie


class='postcolor'>
niedługim

Dziwnie się czytało

o Lupinie, który daje się ponieść nerwom, ale tutaj jest dwudziestoletnim

facetem i ma do tego prawo. Myślę, że sama Rowling postawi go w końcu w

sytuacji, gdy szlag ognisty go trafi. To jest wilkołak, a nie jakiś

anioł!

A tak marginesem: moje wrażenia po pierwszej

części!
Sylwia Ty cholero jedna, to wcale nie jest beznadzieje. Nawet

mnie ciekawi co będzie dalej. To jakaś nowość
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Mam nadzieję, że dalej nie popsułaś opowiadania.

"Manewry" zapowiadają się ciekawie, biorę się dalej do

roboty.

Rozdział 2


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> o którym nawet nie chciała nic wiedzieć.

Wiedziała jedynie, że miała wtedy osiem lat i


class='postcolor'>
Wiedzieć, wiedziała. Jakby to

zmienić? "o którym nawet nie chciała słyszeć" O! I proponuje

wywalić to "nic". Kolejne zaprzeczenie jest

niepotrzebne.

Proponuje szybciej napisać, że Olivia rozmawia z

Dumbledorem w pokoju nauczycielskim. Na początku myślałam, że przyszedł on

do jej kwatery. I ten jej taniec na korytarzu. Mogłaś trochę więcej o nim

napisać. To świetny fragment by puścić wodze fantazji, ponieść się wenie i

pisać jednocześnie samemu słuchając tej melodii.




width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

- Severus, szczerze

mówiąc, musimy pogadać – wstała i chwyciła mężczyznę pod

ramię.

class='postcolor'>
Wołacz - Severusie! Lepiej

będzie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
A teraz przeczytałam komentarze, w tym Twoją wypowiedz.

Właściwie to masz racje, ale tu chodzi o zachowanie poprawności. Za mną też

nie wołają "Izo" lub... Nie, Kezi chyba się nie da zmienić... Ale

często słyszę "Izuniu". Chyba myślą, że jestem słodka i ogólnie

kochana. Cóż za pomyłka... :mrgreen:


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>by mnieć pod ręką swoją różdżkę i zmienić

strój

class='postcolor'>
Teraz to ja sama już nie wiem czy

powinno być "mnieć" czy "mieć"... co te ff robią

człowiekowi z mózgu?! Dobra, biorę słownik. Szukam... szukam... Mam!

Tak jak mówiłam na początku "mieć". Chyba się naćpałam, żeby się

przy czymś takim zakręcić!


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> o wielkim autorytecie nie tylko u zwykłych

szaraczków, ale też czarodzieji należących do najznakomitszych

rodzin. Tych z czystą krwią też. 

class='postcolor'>
Czarodziei i w drugim zdaniu zamiast

"też" dałabym "również". Lepiej

brzmi.


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Nawet Severusa

Snapea przekabaciła na swoją stronę, co, według Remusa


class='postcolor'>
Severusa Snape'a i bez przecinka

przed "co". Tak mi się przynajmniej

wydaje...


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

- Tak. – odparł

tępo.

class='postcolor'>
Bu! Dlaczego tu jest ta

kropka!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif'

/>

Podobała mi się rozmowa Remusa z Dropsem (wzięłam to

od Kit i Sonki). Uśmiechnęłam się przy kawałku o przeleceniu po ślubie.

Fajnie by było, gdyby do jutra zrobiła ten komentarz jak należy... Postaram

się czytać tez komentarze, ale za bardzo mi się nie chce czasu marnować.

Jeżeli ktoś Ci wytknie to samo co ja, to zwyczajnie wykasuje. Chyba, że coś

pominę. Staram się, ale nie wiem ile mi cierpliwości starczy.



Rozdział 3

Jade zaczyna swoją korektę. Jestem ciekawa jak to wyszło.




width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Bo widzicie… on

jednak była facetem

class='postcolor'>
Nie no... była facetem. Spox

:"D W dzisiejszych czasach wszystko możliwe.

Także od tego

fragmentu do końca akapitu jest trochę za dużo marginesów. Poukładaj to

jakoś z sensem.


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> - Jesteś, kochany Lunatyku, bo się temu

sprzeciwiasz

class='postcolor'>
Po "jesteś" bez przecinka.

Palce mnie bolą i jestem głodna.


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> Buachachachacha!!!!


class='postcolor'>
Wiesz jak tego nie znoszę...



Scena z laboratorium Mistrzunia jest boska. Biedny Sever!

Smarkula zdemolowała mu najukochańsze miejsce na świecie, bo chciała zrobić

eliksir miłosny, który nawet gdyby się udał - nic by nie zmienił.
Tak

poza opowiadaniem
- Dziwią mnie wpisy, z których dowiaduję się, że to

pierwsze opowiadanie o Remusie - i o tego romans. Ja czytałam i to wręcz

cudowny. Panienka miała na imię Andrea i w końcu historii się hajtają. To

taki mój niewinny dopisek...

A teraz

pytanko:

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

– Olivia

O’Connell

class='postcolor'>

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> - Przysięgam ci, O’Connor,


class='postcolor'>
To w końcu jak ona ma na

nazwisko?
To by było na tyle. Nie mam innych uwag
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

Rozdział 4




width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Dedykacja – dla

Abbadona, Silvera, Roberta...

class='postcolor'>
Abaddona
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Co Cię to tego podkusiło? A Silver to ten typ co się mądrzył

u Zuzki? Jakby nie było komu dedykować opowiadań... Bratu to rozumiem, ale

ex-szefowi od siedmiu boleści?

Podoba mi się jak Liv wzywa w myślach

Severusa. Szczególnie to

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> , którzy kolorystycznie ci pasują, żmijo na

piersi wyhodowana jesteś!?

class='postcolor'>
Widzi mi się
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

No i pozdrowienia dla tych naszych Perełek! I

proszę nie robić z Syriusza kogoś na wzór BB!
A rozdział był świetny


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> i co ja mam z Tobą dziewczyno zrobić? Mówiłam, że masz

talent i musisz się rozkręcić. Kiedy ja Ci to powiedziałam... chyba po moim

komentarzu do "PzO"? Już nie wiem dokłądnie, ale mówiłam tak na

100%!

Rozdział 5

Po dyskusjach o tym jaki jest

Remus i czy wolicie książkowego od filmowego nareszcie dotarłam do piątego

rozdziału. Od siebie mogę powiedzieć, że urwałam się zajęć, żeby obejrzeć

"HPiWA". I musze Wam powiedziec jedną, uśmiałam się jak wariatka.

Uwielbiam Syriusza, ale przy scenie, gdy on umierał myślałam, że powinnam

szybciutko iść do kibelka. A Remus jest tragiczny. Jakiś taki niewydarzony

jak to mówi moja cioteczka
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Dobra, czytam ten urodzinowy odcinek. (ja do Meridien Auris

nigdy chyba się nie przyzwyczaje)

W tym rozdzaile jest dość dużo

wytłumaczeń na dole i musze powiedzieć, że to jest trochę denrwujace.

Czytelnik chce wiedzieć czemu akurat w tym miejscu postawiłaś gwiazdkę, więc

schodzi w dół tekstu i szuka odpowiedzi. Wtedy, gdy już wie o co chodzi,

wraca z powrotem na góre i szuka miejsca, w którym skończył. Co innego

jeden, dwa odnośniki a kilka... Trzeba nad sobą panować i budowac tak

zdania, by czytelnik wiedział o co chodzi. Lub kompletnie zrezygnować z

niektórych wstawek.

Zapomniałaś napisać, kiedy skończyła się lekcja.

Czytam o tym, że Liv jest zazdrośnicą, a tu nagle wyskakuje Sever. Brakuje

mi tu kilku zdań. Byłam przekonana, że bohaterka siedzi u siebie przy buirku

w klasie, a tu nagle czytam, że zatrzymała się w półkroku. No i pisze to się

to razem ^^

Mam niezły dzisiaj humorek... słucham 3 Dors Down


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> i jeszcze romans czytam - do czego to

dochodzi!


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> szczerząc się do niego w swoim najsłodszym

z możliwym uśmiechu

class='postcolor'>
z możliwych

uśmiechów


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

- A może on jej po

prostu wampirem?
– poddała pomysł na pewnej lekcji z

szóstoklasistami, a oni – ku jej przerażeniu – przyznali jej

racje i ogłosili to po całej szkole w ciągu zaledwie kilku przerw
- Gdzie

teraz jesteś? – Severus wyrwał ją z zamyślenia
A myślała! Ona

myślała, każda komórka w kolorze szarym wytężała się, aby znaleźć sposób

wyjścia z niewygodnej sytuacji.
- W trumnie. – odpowiedziała

szczerze, starając się nie myśleć za głośno, bo to było przy tym facecie

wręcz karalne
- A co to miało być? – oburzył się –



class='postcolor'>
Po "kilku przerw" powinna

być kropka. To samo po "z zamyślenia". I do tego po "W

trumnie" nie powinno być, tylko po "karalne". Żeby jeszcze

samą siebie dobić musze dodać, że kropka powinna być po "oburzył

się". Wyraźnie nadużyłam słowa "po", ale nie chce mi się

wydurniać, więc pisze prosto i zrozumiale. Oj, Rysiu! Dalej też jest

nieciekawie. Ale wiesz jak już poprawić. Albo zrobi to Jade


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> albo powieści kryminalne polecane jej przez

Dumbledora,

class='postcolor'>
Dumbledore'a


cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> gdzie zagrzebana w białą kołderkę, uzbrojona

w trzy paczki Nieprzemakalnych Chusteczek Apsika i pięć romansów z jej

ukochanego cyklu „Upojne noce” - tomy od 55 do 60 - wprawiała

się w nastrój.

class='postcolor'>
To jest

boskie!


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> Po stwierdzeniu, że O’Connor ma

słabiuteńką głowę,

class='postcolor'>
??? Ja już to pisałam gdzieś

wyżej...

Ja i Akasha dziękujemy za reklamę. Cieszę, że mogłyśmy pomóc

w powstaniu tego rozdziału
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

Rozdział 6




width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Remus wolał być idiotą,

niż narazić się Dumbledorowi.

class='postcolor'>
Dumbledore'owi

No, tym

razem nie będę się czepiać. Dobrze, że Liv wymiotowanie tak szybko poszło.

Jednak jesteśmy do siebie z charakterku podobne
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Ja się takimi sprawami nie męczę, od razu wszystko ze mnie

normalnie wyskakuje i mam święty spokój. Współczuje ludziom, którzy

wymiotują czasem i z godzinę i jeszcze sądzą, że to nie jest koniec.




I to by było na tyle moja kochana. Jestem zmęczona, nie dostałam

pierniczków, więc trochę się nad tym wymęczyłam. Pisz dalej, na pewno

przeczytam. "Manewry" to Twoje najlepsze opowiadanie, pamiętaj o

tym i za przeproszeniem nie spierdziel go!
Podoba mi się postać Liv.

Jest taka naturalna, młoda i szalona. Zawsze chciałam mieć taką psorkę, ale

na to już za późno... Remus jak zwykle kochany, pełen ciepła - szczególnie

ślicznie wyszła Ci ta ostatnia scena. Jak dalej się potoczą losy naszego

ulubionego wilkołaka? Zobaczymy we wrześniu

Pozdrawiam serdecznie

(Roberta też!)

Sarah Black
Eowina
Jestem mile zaskoczona ze Manewry6

pojawiły sie przed koncem wakacji.
Musze powiedziec ze nie zeszlas z

poziomu,jest równie dobry jak poprzednie czesci. Na początku mozna bylo sie

posmiac,a potem...no cóz,troche inaczej.
Szkoda tylko ze tak dlugo trzeba

czekac,bo jestem ciekawa co bedzie dalej.

Bardzo mi sie

podobalo.Pozdrawiam
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Meridien Auris
Ech…
Przygryzając długopis w

zębach, przez kilka minut starała się powstrzymywać. Przed czym? Przed tym,

czego robić nie powinna, a jednak zrobi. Dlaczego? Bo panna Sylwia ma tak w

naturze, że jest wredna i odpisze na komentarz S.B. (jak to brzmi! Jak

Służba Bezpieczeństwa! O matko! W co ja biedna się wpakowałam!

Zaraz będę internowana!).
Dobra, żarty na bok…

Izunio,

nie wiem, dlaczego… albo raczej wiem i już raz to tłumaczyłam, że te

zwracanie się do kogoś w ten sposób nie jest dla mnie naturalne. Wiem

jednak, że jest to poprawna pisownia i jak Boga kocham, postaram się tego

trzymać, choć czasami będę od tego odchodzić. Dlaczego? Bo czasami nie da

się powiedzieć czegoś zgodnie z obowiązującymi formami. I to się gwarą zwie.

(PS. Mazowsze rządzi! A Wisła przegrała z Królewskimi – właśnie

się mecz skończył)
Tak też było z tym „wnerwiła”,

„wyżył” i kilkoma innymi przykładami. Na początku miałam taką

opcję, żeby napisać to opowiadanie w języku potocznym (i tak w całości było

napisane, ale że Robak „przez przypadek” wykasował je całe to

musiałam napisać od nowa i się poprawiam). Wypomniała mi to już Psychopatka

i choć wytłumaczyłam wtedy, o co chodziło, to jednak przyznałam jej rację

(choć tego nie napisałam) i potem starałam się już użyłaś Poprawnej

Polszczyzny (chociaż sama nie wiem, czy takowa jeszcze istnieje i czy oprócz

„polskiej inteligencji” ktoś jeszcze jej

używa).

Widać, że jednak mnie nie zlewasz

Że jak? Po

proszę po polsku. *krzywy uśmiech*

Nie wiem co mam myśleć o tych

pięćdziesięciu Śmierciożercach. Voldemort ma powodzenie? Rozumiem, pierwsza

wojna. Ale czy on miał aż tylu ludzi? Bo Śmierciożercy byli jego

najbliższymi sprzymierzeńcami. Tez sztylet chronili chyba wszyscy... Dobra,

daruje sobie wywody na ten temat, ale mówię Ci szczerze - pięćdziesiąt to

trochę za dużo. Niech będzie dwadzieścia to to kupie, teraz

nie.


Chodzi o to, moja kochana, że jak człowiek jest w opałach,

nie myśli zbytnio racjonalnie i stara się tylko przeżyć, to nawet z małej

garstki ludzi może zrobić się mała armia. Tak też było w tym przypadku. Może

faktycznie przesadziłam, ale również stwierdzenie, iż Śmeirciożercy byli

najbliższymi sprzymierzeńcami i miało by być ich tylko ze dwadzieścia osób

– sama elita, to zkolei mi nie pasuje. Voldemort (a mogę się o to

założyć) działał równocześnie w kilku krajach – przykład, były już

dyrektor Bułgarskiej Szkoły Magii, czy też Instytutu, którego nazwiska nijak

nie mogę sobie na sto procent przypomnieć, bo chodzi mi po głowie Karkarow i

Karłakow i za Chiny Ludowe, Rosję Carską i Kapitalistyczne USA… no, po

prostu nie pamiętam jak miał na nazwisko i tyle!. Sądzę, że gdyby chciał

to sprowadziłby do Brytanii ponad pięćdziesięciu Śmierciozęrców.



Tak poza opowiadaniem - Dziwią mnie wpisy, z których

dowiaduję się, że to pierwsze opowiadanie o Remusie - i o tego romans. Ja

czytałam i to wręcz cudowny. Panienka miała na imię Andrea i w końcu

historii się hajtają. To taki mój niewinny

dopisek...


„Apokryf” Dziewczyny Hagrida, czy też

Minerwy opowiada wprawdzie o Remusie i Andreii, ale to nie jest czysty

romans, tam nawet nie pada stwierdzenie, że ktoś komuś się podoba (a

przynajmniej tak to pamiętam). Nie jest również tam napisane, że się

Hajtneli czy też ślubowali sobie wierność, miłość i te inne rzeczy, aż po

grób. To, że Andrea jest w ciąży dodał sam chyba od siebie Arthur W. i z tą

wszyscy wiedzą, że się „Hajtneli”. – Sorry, że tak

wtrąciłam.
A pyzatym był czysty romans z Lupinem w robi głównej, tylko,

że autorka zrobiła z niego Romea, co siłą rzeczy sprawiało, iż mi ciarki

przechodziły po plecach. A jak przeczytałam ostatnio dodany rozdział

„Ostatniego Bastionu”, to mi się za przeproszeniem flaki w

środku po wykręcały na lewą stronę.
Był także świetny romans, ale to już

na FFnet – nie pamiętam tytułu, lecz z przekonaniem stwierdzam, że

było tam coś o motylach. Świetne to było. Tylko teraz wywaliłam gdzieś to

opowiadanie i nie wiem, gdzie. Czytał je ktoś?! Dziewczyna jest mugolką,

a że Remus jest czarodziejem dowiaduje się z „HP i Więzień

Azkabanu”. Była tam tez scena na plaży, gdzie nauczyciele z Hogwartu

nie chcąc, żeby w/w panna dowiedziała się o nich mówią, że nazywają się jak

aktorzy grający ich w filmach o HP! I Syriusz jest tam wolny… No,

pomórzcie sierotce Sylwuni (o Królu na Niebiosach, jak ja nienawidzę

zmiękczeń imion… błech…)!
Dzięki z góry.

A za

to:
Sylwia Ty cholero jedna, to wcale nie jest beznadzieje. Nawet mnie

ciekawi co będzie dalej. To jakaś nowość Mam nadzieję, że dalej nie

popsułaś opowiadania. "Manewry" zapowiadają się ciekawie, biorę

się dalej do roboty.


i jeszcze za to:

I to by było na

tyle moja kochana. Jestem zmęczona, nie dostałam pierniczków, więc trochę

się nad tym wymęczyłam. Pisz dalej, na pewno przeczytam. "Manewry"

to Twoje najlepsze opowiadanie, pamiętaj o tym i za przeproszeniem nie

spierdziel go!


Dostaniesz takiego kopniaka, jakiego za czasów

podstawówki nie dostałaś! Co nie jest beznadziejne?! Co nie

jest?! IZO, (Chrystusie panie, po cholerę ta głupia zasada?) Ty chyba

okulary powinnaś nosić! JA noszę! I co, co widzę?! Widzę, że

nikt tu mojego zdania nie podziela. Toż to jest beznadziejne! Ba,

mało! To się nadaje na makulaturę i to tą najgorszą! Co, nie

prawda?!
Spierdziele…
A tak na marginesie…
Ja

czuję po kościach, w tętnicach, żyłach, naczynkach włosowatych, że nie

pobiję tego opowiadania, albo będzie mi je bardzo trudno pobić. To tak jak z

Twoją Sarą – musisz nieźle kombinować (chociaż podobno nasz naród z

tego słynie) żeby stworzyć coś, co zdobędzie tyle fanów, co Saga.
A

komentarz dla ciebie, to chyba nigdy nie powstanie… ledwo wyrabiam się

z tym opowiadaniem, a wena znów poleciała samolotem na Bermudy.



Podoba mi się postać Liv. Jest taka naturalna, młoda i szalona.

Zawsze chciałam mieć taką psorkę, ale na to już za późno...



Obiecaj mi coś – jak zaczniesz znęcać się nad biedakami,

próbując nauczyć ich angielskiego, to wspomnij, to co żeś tu napisała zgoda?

O tej nauczycielce.

Remus jak zwykle kochany, pełen ciepła -

szczególnie ślicznie wyszła Ci ta ostatnia scena.


Ta, co ląduje

w jej łóżku? Ślicznie? Eee…

Podsumowując:
Najlepiej

wychodzą mi romanse. Niestety muszę stwierdzić, że oprócz tego, to chyba

jeszcze tylko jeden nabazgram i dam sobie z nimi spokój, ponieważ pewna moja

koleżanka twierdzi (tu cytat): „Sylwuś, ty się marnujesz!”.

Inna mówi do tej, co twierdzi, że się marnuję: „Głupia jesteś.”

Ale trza się słuchać starszych (fakt faktem zaledwie o dni cztery, ale

zawsze mi to chuchro wypomina tę różnicę).
Izo, ty się nie poddawaj,

sama kazałaś mi pisać, jak kiedyś na gg w podpisie nabazgrałam, że daję

sobie spokój. Racja racją, nie tylko ty chciałaś mi coś zrobić, tyle że ty

zareagowałaś najgorzej ze wszystkich. Więc, wprawdzie wiem, że to karalnie,

to jednak zaszantażuję Cię:
SKOŃCZYSZ PISAĆ OPOWIADANIA, TO JA

KOŃCZĘ TEŻ!!! Kropka i wykrzykniki.


Czy Sylwuśka

napisze do końca wakacji całe „Manewry”? Czy po drodze do

zakończenia nie zamorduje swego brata (który notabene dziękuje za

pozdrowienie i również karze pozdrowić)? Czy Wilczek i Zazdrośnica

Pomieszana Ze Złośnicą będą razem?
Czas na to będzie we wrześniu…

lub grudniu…

Pierniczka życzę
Merid A.
(Rysia dla

znajomych)

PS.
QUOTE
Buachachachacha!!!!



Wiesz jak tego nie znoszę...


Buachachachacha!!!!
Syriiuszka
hmmmm... no to czekamy darling, czekamy

namiętnie i ej, no weź mi zrechabilituj Syriuszaaaa ^^
Eowina

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Syriiuszka @

12.08.2004 13:33)
weź mi

zrechabilituj Syriuszaaaa ^^

class='postcolor'>
Jestem za. Meridien, mała

rehabilitacja chyba nikomu by nie zaszkodzila...
Syriiuszka
Właśnie, nie chodzi o to, żeby z niego

zrobić zaraz super bohatera i herosa, ale tak troszeczkę, troszeczkę go

upozytywnić... ^^"
Sarah Black
Zanim zacznę moją odpowiedz - widziałaś

deszcz meteorytów? Ale pięknie było! Jestem wciąż nieprzytomna, z

kotkami sobie siedziałam na tarasie w nocy i patrzyłam w niebo. Dodam, że

jedna kotka nazywa się Kitiara na cześć Sylwii (tak! Kitiara uth Matar

ma na imię Sylwia). Co do "Ostatniego Bastionu" - przeczytałam

cały, ale pominęłam sceny erotyczne Voldemorta z Lupinem. Inne gejowskie to

któregoś momentu, zależy od tego jaki miałam humor. Ale Remus nie pasuje mi

zwyczajnie do TAKICH scen! Z kobietą, oczywiście - ale nie

mężczyzną! No i "OB" jest również autorstwa Nagini


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
Tyle dobrego, odpisuje.

odpisze na komentarz

S.B. (jak to brzmi! Jak Służba Bezpieczeństwa!

Właściwie to

podoba mi się ta Służba Bezpieczeństwa. Chronię użytkowników forum przed

samą sobą i Selką :"D Jak zły nastrój, to niech mi się tylko ktoś po d

rękę nawinie... Ale nie o tym pisać powinnam ^^

Co do tej poprawnej

polszczyzny to masz racje. Teraz nie ma chyba ludzi, którzy by się takową

posługiwali, ale starajmy się jak najmocniej potrafimy. Jednak mowa tu o

opowiadaniach, a nie luźnych wypowiedziach - w tym moich. Jestem raczej

człowiekiem, który lubi luuuz
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Dobra, przyznaje. Sącze sobie od obiadku piwko z bratem i

trochę głupawka mnie bierze. Ale staram się zachować powagę.

Kwestia

pięćdziesięciu Śmierciożerców jest już dla mnie jasna. Dziękuje za

wytłumaczenie. Wolałam się upewnić co na to mi odpowiesz.

Co do

innych opowiadań o Remusie. Hajtneli (^^) się z Andreą w "Oswoić

smoka". Wiem o tym, ale autorka wyraziła na pewno na to zgodę. Prawda,

nie wyjawiali sobie uczuć. Jedynie ostatni rozdział jest taki sentymentalny.

Czytałam go chyba dwa lata temu... Nie wiem dokładnie, ten czas tak szybko

leci. Nie znam niestety opowiadania o którym piszesz. Mało czytam opowiadań

z FF.netu. Jak mi coś polecą to się zabieram. Samej nie chce mi się

wybierać.

Dostaniesz takiego kopniaka, jakiego za czasów

podstawówki nie dostałaś!

Co do kwestii kopniaków to ja

szczęście przed maturą dostałam takiego, że prawie nie wylądowałam na

chodniku. No chodź mądralo
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

Pamiętam jak chciałaś przestać pisać. Nie mogłaś ze

mną wytrzymać i skazałaś mnie na Roberta
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Różnica między nami jest jednak taka, że ja mam 19 latek i

nie w głowie mi pisanie ff. Dokończę "Prochy", możesz być tego

pewna, ale co dalej? Sama piszesz komedie romantyczną.

Obiecaj

mi coś – jak zaczniesz znęcać się nad biedakami, próbując nauczyć ich

angielskiego, to wspomnij, to co żeś tu napisała zgoda? O tej nauczycielce.


Słowo, że nie zapomnę. Biorę sobie to do serca
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Mam cichą nadzieję, że jak już będę miała swoich uczniów,

któryś mi nie wytknie grzechów mojej przeszłości, czyli Sagi. Ojej, krucho

by było!

Pierniczka życzę
Dziękuję, właśnie dostałam

całą paczkę od wujka z Torunia. W czekoladzie! Mniam!

Chyba

to już wszystko.

Pa :*
Eowina

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Syriiuszka @

12.08.2004 14:00)
Właśnie,

nie chodzi o to, żeby z niego zrobić zaraz super bohatera i herosa, ale tak

troszeczkę, troszeczkę go upozytywnić... ^^"


A kto tu

mówi o super bohaterach ? Ja nie chce zbyt wiele
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> Ale mogłabys pokazac jego dobrą stronę
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

Niech Moc Będzie z Fanami Manewrów


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Syriiuszka
No, ja bym nie mogła niestety, chociaż

nie miałabym nic przeciwko =P
hermionqa14
Po powrocie z kolonii odpalam kompa i co

widze...?"Manewry-6" ...Czytam i jak zwykle jestem mile

zaskoczona...CZekam ze zniecierpliweiniem na nastepna czesc. A co do

Lupina..niezly jest....tylko ze , niestety takich facetow nie ma


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' />

Galia
Niezmiennie po pochłonięciu parta czekam

na więcej i to szybko!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Lupin jest poprostu super ( ja też chcę takiego faceta


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

). Czyli jesteś Wielka
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> .

EDIT: Są kkate, naprawdę są tylko jest ich niewielu


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

kkate

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> ja też chcę takiego faceta


class='postcolor'>

I ja też...


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

tylko że takich nie ma....

Wakacje zbliżają się ku końcowi, niedługo

nasza ukochana szkółka
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

, a co za tym idzie - Manewry 7! Już niedługo, ludzie!

Hurra!

Merid, mam nadzieje, że nas nie zawiedziesz...
Mordoklejka
Czyli jeszcze tylko (Mordzia udaje, że

liczy)

troche ponad tydzień do Manewrów 7

????!!!!

JJJJJJJJJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!

;!!!!!!!!!!!!11111
Eowina

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Galia @ 23.08.2004

15:57)

Lupin jest

poprostu super ( ja też chcę takiego faceta
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />

).



Dołaczam się do was
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

A tak poza tym jeszcze tydzien do Manewrów 7...

Musimy jeszcze troche poczekac.
kkate
Dziewczyny ale wcale nie jest powiedziane,

że Merid wklei następną część 1 wrzesnia o północy!!!!


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Równie dobrze może to zrobic w połowie miesiąca... Chociaż

nie chciałabym... Najlepiej to niech ona sama nam to powie!
Mordoklejka
Kkate, nie psuj nam humoru! Już

zebrałam zarcie na libację!
kkate

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Kkate, nie psuj nam humoru! Już zebrałam

zarcie na libację!

class='postcolor'>

No dobra, dobra... Tylko niech

nam się wreszcie odezwie szanowna autorka i raczy nam powiedzieć, kiedy

następuje premiera "Manewrów 7"? Prosimy o podanie dnia i godziny


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> , to urządzimy sobie zbiorowe czytanie z porcją

popcornu/chipsów/paluszków/ciasteczek/dietetycznych wafli ryżowych


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> oraz butelką coli/cocacoli light/oranżady/kawy/herbaty/wody

w ręku. Kto przeczyta, skomentuje, a kto pierwszy skomentuje, wygrywa!


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Tylko muszę sie modlić, żeby premiera nie wypadła w

czasie moich lekcji
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

, imienin babci albo co gorsza kucia przed klasówką. No, w ostatnim

przypadku oderwę się na chwilę i przeczytam
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

Merid, to dla ciebie -->
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/> , aby ci dobrze szło i abyś skończyła jak najszybciej!

To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.