Sprawdze to ;]
EDIT:
Sprawdziłam ;} Kuling powiedział, że - 'jeśli myślimy o tej samej osobie' - gadał z Tobą kilka razy na gadu i że 'to chyba jakiś krasnolud, oni tam na Arce wszyscy mają takie same imiona' ;p A ja nadal nie wiem skąd ja kojarzę pseudo.
musiałam się pochwalić, że robię w wakacje coś więcej niż szlajanie się po stolicy :}
najpierw Paryż (choć wycieczka w założeniach miała być dużo dłuższa, z Lloret de Mar, Barceloną, Monte Carlo, Monaco i Weroną- ale nie wyszło)- miasto kolejne z tych, które trzeba zobaczyć nie tylko dla Mona Lisy, Łuku Triumfalnego i Pól Elizejskich, ale dla samej atmosfery... kocham te tłumy, w których niemal nikt się nie wyróżnia, zaplątane na pierwszy rzut oka metro, miejsca, gdzie można robić wszystko i te nastrojowe wąskie uliczki

chyba polubiłabym Paryż jeszcze bardziej niż Londyn, gdyby nie ten francuski, bez którego bywa ciężko (szczególnie, że Francuzom nie zawsze wychodzi mówienie po angielsku, choćby się przykładali

). w każdym razie byłam tam krótko i jeszcze chciałabym kiedyś wrócić.
potem bliżej- Muczne w Bieszczadach. też klimatycznie, ale w zupełnie innym stylu :] góry i ja, ja i góry i jeszcze parę innych osób, które im bliżej szczytu w zasadzie przestawały się liczyć, bo zatapiałam się we własnych rozmyślaniach i podziwianiu widoku... lubię chodzić po górach, a pozatym Muczne w nocy, a czasem i nie tylko wygląda naprawdę jak nie tylko na końcu Polski, ale i na końcu świata. dobry odpoczynek.
no i na końcu Turcja- kraj, do którego nigdy mnie nie ciągnęło i okazało się, że zupełnie się myliłam

świetni ludzie (chociaż tak upierdliwych trudno spotkać), w którym w normalnej telewizji transmitują wszystkie mecze Barcy i który naprawdę poza tym wszystkim jest śliczny i specyficzny. czyste morze, ładne góry, dużo miejsc do zwiedzenia, coby się wczuć (szkoda, że nie zdążyłam zobaczyć Kapadocji). polecam rafting
Psychopatka
26.08.2006 19:35
No a ja nie byłam nigdzie

mimo ze mam najdluzsze wakacje w moim zyciu bo jestem maturzystka. I nie wina to tego ze jestem leniwa, nie mam znajomych, jestem uzalezniona od komputera, ot po prostu zabrakło funduszy, a ze mam sporo na głowie to wakacje jakos sie zlały, wkolo jednej istotnej sprawy.
Za to ogromnie nie cieszy ze wrzesien sie zbliza a ja bede sie obijac dalej

czekałam na to od lat. A w poniedzialek wy do szkoly, ja na wódke - i tyle mi dało 12 lat edukacji
nie widzę przeszkód, żebym i ja w piątek zaliczył jakąś wódkę - pod maturę ;P
Kilka mocnych postanowień, płacz po odpadnięciu Brazylii z Mistrzostw Świata, rozpoczęcie kolejnego opowiadania po uprzednich przygotowaniach, obóz harcerski, granie w Heroes V do późnej nocy przez kilka dni, pokonanie własnego strachu. Te z pozoru niepowiązane ze sobą wydarzenia tworzyły - jak rozrzucone klocki dziecięcy zamek - moje wakacje.
Obawa przed obozem była wielka, ale zadeklarowałam się, że pojadę. I pojechałam, twierdząc, że jeśli przeżyję obóz, to nie będzie dla mnie już niczego niemożliwego. Przeżycie nie było problemem, strach uciekł w cień drzew i zamienił się w kruki i sowy o godzinie 4:30 - akurat podczas mojej warty. Ptaki te uznałam za śmieszne i bardzo zacne. Kiedy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, to twierdzę nawet, że gadanie z wartownikami bardzo wczesnym porankiem (po podchodzeniu ich) warte było nagany na apelu. Zdobycie pięciu sprawności również wydaje mi się zadowalające.
A "papka" na chrzcie, o składzie główki cytryny, dziesięciu ząbków czosnku, marmolady, ketchupu, przecieru pomidorowego i papryki ostrej i tak była smaczna.
Do teraz nie wiem, dlaczego nikt z moich znajomych nie chce dać wiary powyższemu stwierdzeniu.
Przyjazd do domu był tragedią, a trzy tygodnie zleciały jak dzień. Nawet słowa "Twój dom może ci zastąpić cały świat. Cały świat nigdy nie zastąpi ci domu" zdawały się być wtedy najwyższą prawdą.
Jedyne, czego żałuję, to to, że drzewo z kwaśnymi jabłkami zauważyłam dopiero w przeddzień wyjazdu. Jaka szkoda.
Wakacje nadal trwają, acz prawie cały sierpień przesiedziałam przed komputerem, co trudno nazwać wypoczynkiem, mimo wszystko. A czytanie "Romea i Julii" (o zgrozo!) nie wydaje mi się być zajęciem relaksującym.
cześć Klaud

z tą Brazylią to mamy coś wspólnego...
Cześć, Potti :]
Odnoszę wrażenie, że nie tylko z Brazylią :P
ja za to miałam bardzo rozwijająco dynamicznie wakacje. troche się nudziłam momentami ale w porównaniu z innymi nie mam co narzekać widzę. Co rzadkie, jestem z nich zadowolona i żałuje, że sie kończą. Pocieszam się, że te maturalne bedą dłuższe. Już następne
Potti, też byłam akurat w Bieszczadach tylko nazwy wsi za cholere nie moge sobie przypomnieć ale blisko było granicy Ukrainy

i w czerwcu. nie chodziłam po górach bo to był tylko wekeend po zakonćzeniu roku i nie było czasu ani chęci wsród kompani.troche szkoda.
poopalałam się troche, poimprezowałam i było naprawde miło. ja chce więcej^^
dołączam do Klubu Miłośników Bieszczad normalnie. cudo.
te lasy, opowieści o wilkach wałęsajacych się po okolicy mrauć..
potem było pare tygodni lipca przerwy no i komp. nieambitnie ale czy wakacje muszą być ambitne? to chyba właśnie pora relaksu.
w połowie sierpnia wybyłam na Chorwacje i też jestem zadowolona choć wieczorami bywało nudno, bo niekoniecznie lubie nadmiar imprez z alkoholem.wiem anormalne,ale jakoś mi z tym dobrze.;-)
było fajnie,klimatycznie i mam nadzieje na podobne wakacje za rok
w miedzyczasie przed Chorwacją był jeszcze obóz młodzieżowy na którym poznałam parenaście nowych ludzi dowiedziałam się sporo nowych rzeczy o sobie i fajnie spędziłam czas. każdemu życzę takich wakacji. tym optymistycznym akcentem kończe ten monolog.
Moje wakacje dziwne. Pierwsze dwa tygodnie przyjemne, reszta lipca i połowa sierpnia zupełnie do dupy.
Dotychczas nie podejrzewałam nawet, że tyle czasu można spędzić przed komputerem. Ale i to ma jakieśtam swoje plusy.
I gdyby nie ostatnie dwa tygodnie, to mogłabym określić te wakacje jako najgorsze w życiu - na szczęście wyjazd w góry był fantastyczny. To je ratuje ;]
Moje wakacje przemijają jak zawsze zbyt szybko, chociaż po raz pierwszy nie mam wrażenia, że przelabowałam prawie całe =P
Jeszcze w czerwcu obóz pływacki - bardzo pozytywnie - przygotował mnie kondycyjnie do kursu i egzaminu na ratownika :]
Na koniec krótka wycieczka zagraniczna i czuję się spełniona ;}
Oczywiście w międzyczasie jeżdżenie z dokumentami (jutro ostatni z serii) i wszystko.na.co.nigdy.nie.mam.czasu.w.trakcie.roku.szkolnego ;D
Lipiec - siedzenie w domu, na necie, czytanie książek [nadrabianie zaległości] i generalnie odmóżdżanie się.
Ostatni tydzień lipca - odwiedziny koleżanki z Węgier [huhuh, avada ;p], bardzo intensywna, całodoba praktyka języka angielskiego
Dwa dni później - półtorej tygodnia u babci, nuuudy, a wtym dwa razy w Lubomierzu na Festiwalu Komedii, czy jak to się zwie.
Szybki powrót by zagrać, ach, w filmie. Dzień jeżdżenia autobusem po mieście za 50 PLN minus VAT.
Jeszcze szybszy wypad na dwa dni OFF Festiwalu w Mysłowicach, w tym koncert mojego lata czyli Strachy na Lachy.
Chwila spędzona na warsztatach teatralnych w teatrze Słowackiego i tak oto sierpien jakoś przemknął bokiem. W zasadzie w zeszłym roku też sierpień był jakiś taki bardziej intensywny (choć bez przesady, przecież są wakacje).
co wy, do konca wakacji jeszcze miesiac:}
za rok też tak powiem ;p.
Misiek, dlatego napisałam "przemijają", a nie "przeminęły" ;}
Chyba dla przyjemności wybiorę sie czwartego września do szkoły ;>
to byly moje najlepsze wakacje jak dotychczas =) i bardzo, bardzo forumowe =D
dlatego najlepsze
Pieroński_Dziad
28.08.2006 21:14
QUOTE(MisieK @ 28.08.2006 20:09)
co wy, do konca wakacji jeszcze miesiac:}
Ja bym to okreslił tak: Do konca szkoły jeszcze tylko rok:>
Oczywiscie, jak dla kogo:}
Taa, moze rok - do konca gimnazjum. Jak sobie pomysle, ze pozniej liceum, studia, praca... TO SIE NIGDY NIE SKONCZY!!
A wakacje jak wakacje, byłam troche we Władku, ale ogolnie to raczej spedzone na dworze z paczka

Jedne z fajniejszych wakacji, to fakt. Chociaz na poczatku wcale nie wydawały sie takie fajne.
I ogolnie to probowałam robic cos pozytecznego, ale jak zwykle za cholere nie wyszło. Laba, laba i jeszcze raz laba. No, ale w koncu od czego sa wakacje?
BlackOmen
28.08.2006 21:50
Wakacje sie koncza a 1 i 2 wrzesnai konwent w olsztynie. Jezu jak mi sie nie hce tam siedziec Jezu a jeszcze bede tam mial panel GO z ludem z Ols robic JEZU bedzie strasznie!
A wakacje w pytke:] Lepsze niz sie spodziewalem (: chociaz mialy swoje cienie to jednak w wiekszosci byl to jeden wielki blask:>
Jezu. Właśnie mnie uderzyła ta świadomość, że już za tydzień trzeba będzie iść do tej nowej szkoły, do nowej klasy, do w obcych ludzi i kolejny rok męczyć się, uczyć, żyć od weekendu do weekendu ze świadomością, że wakacje dopiero za kilka miesięcy... Ej, nie chce tak =/
Ot, tak.
Tydzień minie i znów ten sam stres, przeżycia... Znów to samo.
Nie przeraża mnie, o dziwo.
Te wakacje były... Pouczające? Być może.
Choć bez wizji poruszających świat, to jednak twórcze.
Przystopowałam, wyciszyłam się i nabrałam poweru, mam nadzieję, ze na cały rok.
Początek lipca nudny do bólu... Te same wypady ze znajomymi, te same zajęcia co w ciągu roku... Tyle, ze bez nauki ;]. Potem przyjechała na tydzień rodzina. Również męcząco i niezbyt kreatywnie.
Następnie Brenno. Nie przypadły mi zbytnio do gustu laski sosnowe i domki z dykty... Ale poznałam kilka ciekawych osob i wieczory spedzone na wspolnym spiewaniu przy gitarze i Śpiewniku Polskim były tym czymś, dla czego warto było pojechać. Wróciłam 5 dni wcześniej z powodu nieciekawej atmosfery, ale z bardzo pozytywnym nastawieniem i tysiącem nowych pomysłów.
Potem chyba najciekawszy i najmilszy tydzień w Jeleniej Górze spędzony na rozwijaniu sie kulturalnym i nadrabianiu towarzyskich zaległości (ach, te spacery po zmroku... ;])...
I kiedy już naprawde sie rozkręciło, bum. Ból brzucha, gorączka... Kraków i Koluszki legły w gruzach. Tydzień w łóżku spędzony na intensywnej terapii domowej. Potem jeszcze tydzień nudnej rekonwalescencji i znów, bum. Angina (to pewnie przez ten radosny bieg w deszczu bez parasola z krzykiem na ustach ;D).
Kilka dni spedzonych na antybiotyku i już, juz wszystko fajnie...
Tak naprawdę te wakacje skłoniły mnie do rozmaitych przemyśleń, na które miałam naprawde duzo czasu, pokazały jak wiele potrafi znaczyc dla nas jedna osoba i, że rodzina jest mimo wszystko najbliższa... Mam teraz świetny kontakt z Ojcem, którego można pozazdroscic. A wystawa Salvadora Dalego i Teatry Uliczne pozostana w mej pamięci

.
Wybaczcie, że tak długo, ale to było chyba tez takie moje osobiste pierwsze rozliczenie...
W sumie racja - do końca szkoły jeszcze rok
bez czterech miesięcy :>
I chyba wszyscy wiedzą, że w tym roku początek roku szkolnego jest 4 września? Kto nie wierzy - niech zmierzy,
www.men.gov.pl
w końcu koniec. yeah... ogólnie o kant dupy można moje rozbić.
komis? nie pisałem, nie było potrzeby. w tradycję mam wpisane zdawać terminowo :P
Nie liczac obozu z Kacha i spotkania z Wladca Lawicy Lososi te wakacje byly nudne jak flaki z olejem. Mimo to zal ze sie koncza, nie bede mogla juz spac do 14stej i ogladac trekow do rana.
Juuuz za rok matuuuraaaa... X_X
przez wakacje spałem mało, piłem względnie mało, siedziałem przy kompie dość mało... ale od października to się zmieni ;d jest nadzieja ze wykłady beda głównie z rana wiec sobie pośpie, poimprezuje i posiedze przy kompie do 4 rano. ehe ehe...
Udane.
1. Heineken Music Open'er Festival. Integracja z "magicznymi" + wspaniałe koncerty. No i w końcu zobaczyłem polskie morze ;]
2. Wypady na Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie.
3. Inwazja na Kraków, dawną stolicę Polaków.
4. No i to co mnie jeszcze czeka: Hintertux we wrześniu. Austriacki lodowiec. Nareszcie pośmigam na nartach!
ej mateusz zabierz mnie ze sobą...
a zmieścisz się do mojej walizki?
a tak na serio: jakby były miejsca to bardzo chętnie, ale sam załapałem się w ostatniej chwili. Zazdrośniczko, pojedziemy w zimie w polskie góry ;]
Ludwisarz
30.08.2006 14:34
wszyscy! do bialki!
QUOTE
obra. ale obiecaj.
xP
Co, gdzie, jak, z kim i kiedy rezerwować?
A może wspólny sylwester w polskich górach?
Nieglupie. Ale dajcie mi jeszcze adresy cobym mogla was listownie zaprosic na moja 18stke.
QUOTE(Elvaralinde @ 29.08.2006 11:04)
Nie liczac obozu z Kacha i spotkania z Wladca Lawicy Lososi te wakacje byly nudne jak flaki z olejem. Mimo to zal ze sie koncza, nie bede mogla juz spac do 14stej i ogladac trekow do rana.
Juuuz za rok matuuuraaaa... X_X
zeby to za rok..za 10 miesiecy!
u mnie to bylo tak:
1.Open'er (co prawda krótko, no ale zawsze, spotkanie z Innocent no i Placebo..*_*)
2.Obóz z moim Babolem, fajny, artystyczny, duzo sie nauczylam i pobawilam sie tym co lubie (+ dodatkowy bonus w postaci Mateusza, który jest Katonem;D)
3.Całkiem miły tydzien bez rodzicow spedzony glownie na piciu z kolegą
4.Przyjechali do mnie sam Bruce Willis i Tom Cruise, i nawet razem piliśmy! haha
a nastepne wakacje będą jeszcze lepsze
Mumiah spod buta
03.09.2006 14:13
No to ja tysz coś utrwalę:
Nad morzem było siuuper...kuchany Sopocik,zupełnie inna bajka niż ta mieścina.Mogłabym zarabiać rysowaniem portretów na Monte Cassino,żeby tylko tam mieszkać.
Z przyjaciółmi tysz było siuuper,nawet tutaj i los amigos tysz ma plusa i nieprzespane noce i nawet kilka ulew,trochę mało słońca w sierpniu no i pogrzeb niefortunny...tak też bywa...
Najgorzej,że to tak szybko minęło,po prostu wakacje mi śmignęły przed oczami jak pociąg,jak nigdy.... Szkoda,że do następnych to mi się osobiście tak nie spieszy,bo to już przedmaturalne będą....
Ludwisarz
03.09.2006 14:45
Wakacje
Wakacje
i po wakacjach
No cholera, ja mam w środę egzamin. Właśnie powinnam się uczyć...
Niech mnie ktoś przytuli
*hugs*
Jeszcze niecały miesiąc wakacji, ech. Dobrze chociaż, że wszystko zaliczyłem w pierwszym (lub przed) terminie.
A ja za 3 dni musze oddac prace z historii. Musze wspominac ze nie mam nawet tematu?
Avadakedaver
03.09.2006 16:07
koszula już wyprasowana. ech, przyjdzie normalna nauczycielka od chemii i wszyscy siedza. get ready.
Przeczytałam już książkę do matmy, coby na pierwszej lekcji nie zaliczyć pierwszej bombki.
I'm ready. *lolz*
LOLZ
A ja nie mam ani jednej książki.
I nie znam praktycznie nikogo z klasy, ale w moczu czuje, że nie będzie do klasa moich marzeń.
Choleraaa, od tylu lat marzyłam o tym liceum, a jak teraz przyszło co do czego, to słabo mi się robi jak pomyśle o nadchodzącym roku.
Ale to tylko 10 miesięcy do wakacji. I to bo będą wakacje życia. Tak sobie wmawiam ;]
Ludwisarz
03.09.2006 17:01
Kuźwa jak ja nienawidze takiego dziennikarstwa.
A ja tam na rozpoczecie roku uzylem kremu Nivea takiego tego niebieskiego, bo on jest dobry na wszystko. Nawet na brzydote.
z tego co slyszalam Tymą to Ci nie potrzebny ten krem
Ludwisarz
03.09.2006 17:27
Taa, mam ladny szekszy głosik, szczególnie gdy mówię "Bziuuuum" - jak to okresliła jedna z użytkowniczek Magicznego Forum.
ja sobie zrobilam fryzjera w domu i nawet prasuje ubranie.