owczarnia
01.08.2007 13:39
No na pewno dopowiedzenie, zwłaszcza że Rowling sugerowała, że "być może" mogło coś być między Luną a Nevillem raczej. Jednakowoż Luna jest szczęśliwie zamężna z wnukiem tudzież prawnukiem samego Newta Scamandera, jak mieliśmy się niedawno okazję dowiedzieć z ust tejże samej J.K. Rowling

.
No tak, a szkoda, mogliby z Neville'm stworzyć ciekawą parę
PrZeMeK Z.
01.08.2007 15:00
A ja ten "extended epilogue" częściowo ignoruję i dla mnie Luna jest z Nevillem.
Dla mnie też
A dla mnie nie, bo tak już jest w życiu, że pewne oczywiste rzeczy w oczywisty sposób się jednak nie stają. I podoba mi się, że JKR też o tym wie. Pewne ludzkie drogi po prostu się czasem rozchodzą.
PrZeMeK Z.
02.08.2007 01:11
I o tym właśnie mówiłem, pisząc, do czego doprowadzi rozszerzony epilog.
To nie wyrzut, stwierdzam fakt.
Pszczola
02.08.2007 15:31
Cóż, jest deska ratunku dla zwolenników pary Neville/Luna. Nikt nie wie, kim byli jego dziadkowie.
Brakowało mi w serii o Potterze II Wojny Światowej. Tyle ważych dla fabuły wydarzeń miało miejsce w latach czterdziestych, a o wojnie cisza. Jeden Frank co z walk wrócił, mi nie wystarcza. Może mamy się domyślać, że Grindelwald maczał w wojnie palce? Ale nie ma podstaw, by tak myśleć. Rowling kiedyś dała do zrozumienia, że w tamtym okresie historie mugoli i świata magicznego się łączą. Czy połączenie ma polegać tylko na tym, że my walczyliśmy z Hitlerem, a magiczni z Grindelwaldem?
No jeśli jest gdzieś fajna przestrzeń dla fanfików to tu właśnie, nie zaś w miłościach Skoriusa Malfoya do syna Rona i Hermiony.
Obiecałam, że odpiszę Przemkowi, ale ponieważ Rowling na czacie wyczerpała temat Snape'a nie widzę potrzeby.
Katarn90
07.08.2007 11:22
QUOTE(Pszczola @ 02.08.2007 17:31)
Cóż, jest deska ratunku dla zwolenników pary Neville/Luna. Nikt nie wie, kim byli jego dziadkowie.
Brakowało mi w serii o Potterze II Wojny Światowej. Tyle ważych dla fabuły wydarzeń miało miejsce w latach czterdziestych, a o wojnie cisza. Jeden Frank co z walk wrócił, mi nie wystarcza. Może mamy się domyślać, że Grindelwald maczał w wojnie palce? Ale nie ma podstaw, by tak myśleć. Rowling kiedyś dała do zrozumienia, że w tamtym okresie historie mugoli i świata magicznego się łączą. Czy połączenie ma polegać tylko na tym, że my walczyliśmy z Hitlerem, a magiczni z Grindelwaldem?
Może chodziło o to, że premier mugoli Churchill (pewnie jak każdy, wiedział o czarodziejach) używał ich pomocy, aby wygrać?
Albo Grindelwald to Hitler
Gellert Grindelwald (ca. 1847-1998) is a fictional character within the Harry Potter series written by British author J. K. Rowling. He is a Dark wizard mentioned in Harry Potter and the Philosopher's Stone, but he is unseen until the final book, Harry Potter and the Deathly Hallows.
Early life
Grindelwald attended the wizarding school Durmstrang from which he was expelled in his sixth year for his "twisted experiments". After Durmstrang, he went to live with his great-aunt Bathilda Bagshot in Godric's Hollow. That is when the following events occurred:
In Harry Potter and the Deathly Hallows it was revealed that Grindelwald was an adolescent friend of Albus Dumbledore and that the two of them planned to establish a new world order, where wizards would rule over Muggles. Another one of their goals was to seek out the three fabled Deathly Hallows. However, Aberforth Dumbledore argued against these plans, because he feared their grand ambitions would leave the third disabled Dumbledore sibling, Ariana, abandoned. The argument culminated in a three-way battle between Albus, Aberforth, and Grindelwald. Ariana was inadvertently killed by one of them. Henceforth, Albus ended his relationship with Grindelwald who subsequently committed many terrible acts after finding one of the Hallows, the Elder Wand, in order to gain power, but these seem to have been restricted to central and eastern Europe, as he is relatively unknown in Britain.
Defeat by Albus Dumbledore
After Grindelwald's rise to power, Dumbledore delayed meeting him again for several years due to his fear of being confronted with his sister's death and the fact he himself might have been the one to have accidentally killed her. Both wizards were highly intelligent and skilled in battle, and those who witnessed the battle say that no wizarding duel ever matched that of Dumbledore and Grindelwald in 1945. Grindelwald, who at the time possessed the supposedly unbeatable Elder Wand, lost to Dumbledore. Grindelwald had stolen the wand from Gregorovitch, a European wandmaker, however he was recognised by the wand due to his use of a stunning curse on Gregorovitch [red being the colour of most stunning spells in the books] as he fled. It is necessary that Grindelwald became the master of the wand for it to have passed on through Dumbledore as it does.
After Dumbledore defeated Grindelwald, the defeated dark wizard was imprisoned in Nurmengard for the next 53 years; Nurmengard is a prison Grindelwald himself had built for his opponents. He remains there until the events of Harry Potter and the Deathly Hallows when Voldemort arrives, seeking the Elder Wand. Grindelwald lies and informs him with a smile that he never owned the wand. Voldemort then kills him in rage. Grindelwald shows no fear when Voldemort threatens him, and Dumbledore suggests that in his later years Grindelwald had felt remorse for his evil actions. In the chapter King's Cross, Harry suggests to Dumbledore, using his ability to see things through Voldemort's eyes, that Grindelwald lied to Voldemort in order to prevent him from breaking into Dumbledore's tomb, where he knew the Elder Wand lay.
Impact on the Wizarding World
Grindelwald's name is clearly well known in the wizarding world. His name is first mentioned on Albus Dumbledore's Chocolate Frog card which notes that Dumbledore defeated Grindelwald in 1945.
It is revealed that Grindelwald's actions have caused many deaths that have greatly affected the students of Durmstrang, including Viktor Krum. As a result, Grindelwald and anything associated with him (including the symbol of the Deathly Hallows) is universally hated at that school. According to at least one review of the novel, Grindelwald and his symbol of the Deathly Hallows are used by Rowling to present a Nazi Germany-like atmosphere, being similar to Hitler in that they were both Germanic, defeated in 1945 and held prison camps to suppress their enemies.[1] They also both used ancient symbols to represent themselves, which eventually became more associated with them than with their original meaning.
Grindelwald is a Germanic name: Grindel means "Bolt" and Wald means "Forest". The name Grindelwald also bears a resemblance to the legendary Grendel who was defeated by Beowulf. Gellert or Gellért is the Hungarian version of Gerard.
Pszczola
08.08.2007 22:16
...and? Zresztą z kilokoma punktami średnio się zgadzam, ale nieważne.
Mnie nadal brakuje przeplatającej się wojny. Wiadomo, że Grindelwald swoje, a Hitler swoje, ale nie wierzę, że świat magiczny nie ucierpiał z powodu walk mugoli. Najpierw hitleryzm, potem stalinizm. A czarodzieje zdają się nie mieć o niczym pojęcia. Uważam, że największą wadą książek Rowling jest tak drastyczne odseparowanie naszych światów, mimo istnienia wielu Muggle-born. Pewnych rzeczy nie da się zignorować. Pal sześć choćby literaturę (nie rozumiem, dlaczego czarodzieje nie mieliby znać niektórych mugolskich dzieł), ale nie wierzę, że historie obu światów się nie mieszały po XVII wieku.
Skoro jest tak wiele mieszanych społeczności jak w Dolinie Gordyka, na pewno w razie niebezpieczeństwa sąsiedzi ratowali sąsiadów. Dzieci z magicznymi zdolnościami rodziców i znajomych. A dlaczego np. jakiś dyktator nie miałby współpracować z żądnym włądzy czarodziejem? Albo dlaczego dla wspólnego bezpieczeństwa wojsko jakiegoś kraju nie miałoby w sekrecie współpracować z magiczną społecznością? Po CO możemy sądzić, że czarodzieje są patriotami i śpiewają jak najbardziej mugolskie hymny narodowe.
Cóż, winę możemy zwalić na Harry'ego (w końcu to jego oczami widzimy świat). Ale rzeczywiście, fani ff mają szerokie pole do popisu.
PrZeMeK Z.
08.08.2007 22:30
Ja sądzę, że Rowling bała się poruszania (wciąż świeżej i trudnej) historii. Tak jak zdecydowała unikać konkretnej religii, tak samo wolała nie dopisywać czarodziejów do Hitlera i Stalina. Mogłoby to zostać źle odebrane - tak jakby "usprawiedliwiała" dyktatorów, czyniąc ich tylko zabawkami w rękach czarodziejów (czy nawet współpracownikami czarodziejów). Ktoś, kogo dziadkowie zginęli w Oświęcimiu, mógłby poczuć się niemile dotknięty informacją, że pomysł obozów zagłady podsunął Hitlerowi Grindelwald. Przecież to brzmi jak szydzenie z tragedii.
Fanfiki to oczywiście inna para kaloszy.
Pszczola
08.08.2007 22:54
A kto o czymś takim mówi? Poza tym Grindelwald nie zamykał w obozach mugoli ani muggle-born.
Ale nie wierzę, że np. czarodzieje nie bronili ojczyzny na wojnie! Swoich domów, przyjaciół. Ale to już inna bajka.
Ale na jakiej wojnie? Właśnie przez te siedem tomów Rowling robiła wszystko, żeby pokazać, że mugole i czarodzieje jeśli nie musieli nie mieszali się do swoich światów, tylko żyli we własnych. Minister Magii i premier Wlk Brytanii kontaktowali się średnio raz na rok! Nie wyobrażam sobie, żeby na wojnie mugole i czarodzieje połączyli swoje siły i walczyli z nazistami. Chyba, że wśród nazistów byli czarodzieje, ale w tym momencie wkraczamy na naprawdę grząski teren. Faktycznie ogromne pole do wykazania się talentem literackim dla fanów
Pszczola
08.08.2007 23:47
Wiesz, jak bomby spadają ci na głowę, a twój kraj jest zagrożony okupacją, magiczny, czy nie, ale będziesz ojczyzny bronił. Nawet jeśli mugole pomocy by nie zauważali. Tak przynajmniej mi się wydaje.
PrZeMeK Z.
08.08.2007 23:55
Ja myślę, że wyglądało to podobnie jak w VII tomie, gdy czarodzieje ukrywali znajomych mugoli albo rzucali na nich zaklęcia ochronne. Nie sądzę, by magia pozwalała przeżyć bombardowanie. Zbyt wiele się wówczas dzieje, by wystarczyło czasu i opanowania na osłanianie się czarami.
A co do patriotyzmu, to czarodzieje zdają się go wykazywać tylko podczas Mistrzostw Świata w quidditchu.

Oni żyją "wewnątrz" społeczeństwa, ale są odrębną grupą, więc chyba nie bardzo się identyfikują ze swoim krajem.
Zresztą jest ich na tyle mało, że nie zrobiliby AŻ TAK wielkiej różnicy. Po drugiej stronie też byliby czarodzieje
O właśnie, zgodzę się z Przemkiem. Myślę, że używali zaklęć ochronnych i tyle. W ten sposób raczej na pewno czarodzieje pomagali mugolom (a przynajmniej część z nich), bo czynnie w walce...? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Zapewne większość mówiła "To ich wojna, nam nic do tego".
Pszczola
09.08.2007 00:29
No, ci z manią czystości krwi na pewno specjalnie się nie przejmowali, że miliony mugoli tracą życie.
Właśnie przez te Mistrzostwa Świata się czepiam. Albo zupełnie się odcinamy od mugoli, albo jednak z nimi dzielimy np. hymny narodowe i umiłowanie do ojczyzny. A jak GB była wielkim imprerium to co? Byli czarodzieje kolonialni? Uznawali decyzje mugoli? A może też walczyli o swoje terytoria przez wieki?
Poza tym inny ważny problem nie został zgłębiony, choć został zarysowany. Rozłam rodzin. Małżeństwa się rozpadają, dzieci, choć nie w złej wierze, odcinają się od rodziców, skłócone rodzeństwa. Też dobre pole do popisów fanfickowych ;).
Świat Rowling jest świetnie wykreowany, ale czasami brakuje mi w nim trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Choć z drugiej strony właśnie to odróżnia HP od innych książek fantasy. Naprawdę śledzimy akcję oczami dorastającego chłopca, który nie zastanawia się nad tymi zagadnieniami, bo ma wystarczająco innych problemów na głowie. W innych przypadkach mamy do czynienia z niewinnymi bohaterami, którzy pod wpływem okropności tego świata i licznych rozważań filozoficzno-egzystencjalnych, dojrzewają, dorastają, a czytelnik się zastanawia dlaczego nastolatek nagle myśli i mówi jak staruszek, który czuje ciężar tego świata na wątłych ramionach. Harry jest przynajmniej normalnie rozwijającym się chłopcem, który potrafi się śmiać, mimo oczywistych tragedii w jego życiu.
Więc resztę możemy dopowiedzieć sobie sami.
owczarnia
09.08.2007 04:52
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 08.08.2007 23:55)
A co do patriotyzmu, to czarodzieje zdają się go wykazywać tylko podczas Mistrzostw Świata w quidditchu.
Czy ja wiem czy to można nazwać patriotyzmem?... Wydaje mi się, że to bardziej chodziło o kibicowanie "swojakom". A z pewnością Irlandczycy są bardziej swojscy dla Brytyjczyków niż tacy, na przykład, Bułgarzy

. Jest to pewien
specyficzny patriotyzm, ale chyba nie w klasycznym tego słowa rozumieniu.
Nie no, zasięg Ministerstwa Magii pokrywa się z obszarem Wielkiej Brytanii. Te światy są jednak jakos kompatybilne, a angielscy czarodzieje czują się Anglikami, bez przesady. Gdyby było inaczej nie mielibyśmy żadnej Bułgarii tylko np. na jej terenie fragment Wielkiej Czarodziejskiej Porty Otomańskiej, Rumunia byłaby zjednoczonym z Węgrami magicznym Siedmiogrodem, a na terenie Polski byłyby trzy ministerstwa magii. A jednak tak nie jest. Świat magiczny dośc płynnie dopasowuje się do świata mugolskiego. W pewnym sensie jednak mu podlega.
PrZeMeK Z.
09.08.2007 12:13
QUOTE
a na terenie Polski byłyby trzy ministerstwa magii
Newykluczone, że tak jest. ;]
Owczarnio - to miałem na myśli.
QUOTE
Nie no, zasięg Ministerstwa Magii pokrywa się z obszarem Wielkiej Brytanii.
Nie do końca. Zdaje się, że pod rządami MM znajduje się Irlandia. Dlaczego np. w siedzibie MM znajduje sie Irlandzka Liga Quidditcha?
PrZeMeK Z.
09.08.2007 13:21
Może chodziło o Irlandię Północną.
QUOTE
Departament Magicznych Gier i Sportów, z Siedzibą Główną Brytyjskiej i Irlandzkiej Ligi Quidditcha..."
HP i ZF, str. 148Chyba faktycznie chodzi tutaj o Irlandię Północną, bo jak wiadomo należy ona do Zjednoczonego Królestwa i bardzo wiele wspólnego ma z Wielką Brytanią, a więc w tym momencie też raczej te departamenty miałyby siedzibę w jednym miejscu.
A jak jest w oryginale? Ja jednak odnoszę wrażenie, ze w magicznym świecie Irlandia i UK to jedno i to samo państwo. Chociaż dlatego, ze Seamus jako Irlandczyk, chodzi do Hogwartu, a poza tym, gdyby chodziło o Irlandię Północną to byłby to Departament Magicznych Gier i Sportów, z Siedzibą Główną Brytyjskiej i Północnoirlandzkiej Ligi Quidditcha Anglicy mają hopla z takimi nazwami. W ogóle całą specyfika Zjednoczonego Królestwa jest taka, ze Irlandię uważa sie z jedną z części Królestwa, która tymczasowo, jest innym państwem. A i Irlandia Północna nie miałaby osobnego Departamentu, bo gdyby tak było, to i Szkocja i Walia musiały by mieć. I nie był by to Departament Magicznych Gier i Sportów, z Siedzibą Główną Angielskiej, Walijskiej, Szkockiej i Północnoirlandzkiej Ligi Quidditcha
W oryginale jest
QUOTE
Department of Magical Games and Sports, incorporating the British and Irish Quidditch League Headquarters...
Już sam nie wiem teraz, ale chyba zmienię jednak zdanie. Nie chodzi o Irlandię Północną, ani o Irlandię jako państwo, tylko o Irlandię jako wyspę. Tak samo została potraktowana Wielka Brytania- jako wyspa, bo nie ma podziału jak zauważył Zeti na Anglię, Walię i Szkocję. Na tych dwóch wyspach jest pięć państw, tymczasem są dwa departamenty, to chyba świadczy za tym, że w tym momencie odnoszą się one do wysp.
Odnośnie traktowania Irlandii i UK tak samo- tam są zbyt duże antagonizmy między nimi, żeby tak po prostu mogli być traktowani tak samo. Być może Rowling chciała tego uniknąć i pokazać, że to nie ma znaczenia, ale nie sądzę, żeby Irlandczycy ot tak zgodzili się, że są w jednym państwie z Anglikami.
owczarnia
09.08.2007 16:19
QUOTE(Katon @ 09.08.2007 12:05)
Nie no, zasięg Ministerstwa Magii pokrywa się z obszarem Wielkiej Brytanii. Te światy są jednak jakos kompatybilne, a angielscy czarodzieje czują się Anglikami, bez przesady. Gdyby było inaczej nie mielibyśmy żadnej Bułgarii tylko np. na jej terenie fragment Wielkiej Czarodziejskiej Porty Otomańskiej, Rumunia byłaby zjednoczonym z Węgrami magicznym Siedmiogrodem, a na terenie Polski byłyby trzy ministerstwa magii. A jednak tak nie jest. Świat magiczny dośc płynnie dopasowuje się do świata mugolskiego. W pewnym sensie jednak mu podlega.
Po części masz rację, ale tylko po części (chyba). Jak słusznie tu już ktoś zauważył, Anglicy Anglikami, ale gdzie Szkoci, Walijczycy, Irlandczycy? Czyli jedno z dwojga: albo świat czarodziejski nie przenosi na siebie mugolskich antagonizmów*, albo jednak nie do końca respektują mugolskie podziały administracyjne. W pewnych granicach przypuszczalnie muszą je respektować, bo to wygodne ze względu na politykę ukrywania się i po prostu łatwiejsze.
*I tu można dość ciekawie rozwinąć wątek religijny w książkach w tym aspekcie.
Pszczola
09.08.2007 21:13
Cóż, czarodzieje jako społeczność mniejsza od mugoli, muszą sobie jakoś radzić. Wyspy brytyjskie są ogromne! Mamy tu jeden Hogwart. Francja jest dużym państwem. Ale kto wie? Może dzieci z państw Beneluxu też uczęszczają do Beauxbatons (pewnie Benelux ma też jedno Ministerstwo, tak małe państwa wchodzą w jego skład)? Nie sądzę by Durmstrang znajdował się w Bułgarii, chyba że pani Rowling ma problemy z geografią, więc państwa Europy Środkowo-Wschodniej pewnie też należą do jakiejś magicznej Unii, choć ministerstwa pracują samodzielnie. Wszystko z powodów administracyjnych i ukrywania się przed mugolami. Ale śmiem twierdzić, że czarodzieje z poszczególnych krajów, jak najbardziej są przywiązani do miejsca urodzenia. Raz, Szkocja, Walia i Anglia mają oddzielne drużyny (kraje te ze sobą w pokoju współpracują, ale i Szkot, i Walijczyk, i Irlandczyk za Anglikiem nie przepadają, ale jak przychodzi co do czego, bronią honoru Wielkiej Brytanii jako takiej). Myślę, że w przypadku tych Mistrzostw chodziło o Irlandię Północną, ponieważ Bill (chyba on) wymienił wszystkie pokonane brytyjsie kraje oprócz Irlandii. Ponieważ większość Irlandczyków chętnie widziałoby się w roli obywateli suwerennego państwa ze stolicą w Dublinie, ci z północnej części (a nawet z Republiki Irandii, jak naród to naród), jak Seamus, są obwieszeni zielonymi ozdobami i pytają z nieufnością, komu Anglicy (Harry, Ron, Hermiona) właściwie kibicują. I dla przypomnienia, oficjalna nazwa Wielkiej Brytanii: the United Kingdom of Great Britain and Northern Irleand (bo w końcu wyspy nie te same ;))
A profesor McGonagall? Szkotka do szpiku kości. "Mc", czyli pochodzi z jakiegoś klanu (chociaż Szkotka Rowling powinna napisać "Mac"...), kultywuje tradycje swego kraju i wszędzie nosi szkocką kratę.
Dla Rowling te subtelne różnice w przywiązaniu do swego kawałka Wysp są naturalne i naturalnie wplata je w książki. Co każe mi przypuszczać, że czarodzieje jak najbardziej patriotyzm w krew wpisany mają. A przynajmniej silne poczucie narodowości.
QUOTE
Anglicy (Harry, Ron, Hermiona)
Ale Ron jest Walijczykiem. Chyba, że źle zrozumiałem DH
Było tam coś takiego??
na pewno było coś o Walii. Niestety nie mam książki, byłem tak głupi, i nie kupiłem, tłumaczyłem z egzemplarza koleżanki, więc nie mogę sprawdzić. Z resztą wioska w której mieszkał Ron ma walijską nazwę.
Ginnusia
09.08.2007 22:40
Na pewno jest to, że Ron mieszka na południu UK, ale czy coś więcej, to nie pomnę.
Pszczola
09.08.2007 22:44
The Burrow jest za blisko Little Whinging i Londynu (na południe od stolicy)! O czym świadczą liczne podróże samochodami, czy to w powietrzu, czy to drogami (zarówno z magiczną pomocą jak i zwykłą mugolską taksówką). Trio na pewno w Walii przez jakiś czas koczowało, ale jeżeli już o rodzinie mowa, czy tam przypadkiem nie mieszkał wujek Rona od Ponuraka?
owczarnia
10.08.2007 00:42

Nora to ten ostatni domek, na samym dole. W górę kolejno: Little Whinging, Londyn, Little Hangleton no i Hogwart, ale to wiadomo bo podpisany. Na morzu oczywiście Azkaban. Te czerwone potrójne to stadiony Quidditcha, takie profesjonalne. A te malutkie "Q" to lokalne drużyny tegoż sportu

.
No to się trochę pomyliłem, Ron mieszka w Kornwalii, i jest Anglikiem.
Wrócę jeszcze na chwilę do kwestii zależności/niezależności świata magicznego i mugolskiego. Moim zdaniem dużą wskazówką jest tu nazwa "Ministerstwo Magii". Nie "Magiczny Rząd" czy coś w tym stylu, ale właśnie ministerstwo, co wskazuje na przynależność do jakiejś większej struktury, moim zdaniem właśnie do mugolskiego aparatu władzy.
Z drugiej strony, sam Minister Magii zdaje się nie odpowiadać bezpośrednio przed mugolskim premierem, ale może to być kwestia postępującej separacji tych dwóch światów.
Odrobinkę mylące. Zależy, jak rozumieć termin ministerstwo. Bo z jednej strony niby jest to instytucja, która zajmuje się określoną...w tym wypadku grupa ludzi, a nie np. dziedzina aktywności państwa. Z drugiej naprawdę wątpię, żeby miało jakiekolwiek powiązanie z mugolskim rządem. Z pewnością jest autonomiczne, bo nikt po mugolskiej stronie nie ma wpływu na ministerstwo magii. Nawet przepis mówiący o tym, że minister magii musi poinformować premiera mugoli o przywozie do kraju niebezpiecznych stworzeń wydaje się pochodzić raczej z magicznej strony.
Ale nie zagłębiałbym się w to zbyt mocno. Tak jak Katon gdzieś kiedyś napisał, bezsens goni bezsens, a sprzeczność goni sprzeczność w relacjach światów czarodziejów i mugoli. Ten świat to tylko tło - scenografia, powiedziałbym.. I tak jak scenografia, nie musi być kompletna. Włażenie za kulisy nie jest dobrym pomysłem. Nie wtedy, kiedy mamy się rozczarowywać, że to jeziorko jest namalowane a ten zamek jest ze styropianu.
Ot, zebrało mi się na porównania o pierwszej w nocy
elbartek
23.08.2007 16:08
mi brakowało dziadkow harry'ego i w epilogu wiecej o hogwarcie bo przeciez jedynym nauczycielem o ktorym wiemy to neville. nie wiemy kim jest dyrektor, nie wiemy takze kto jest minstrem magii (byc moze kingsley ale on mial byc ministrem 'tymczasowo'.)
W jakim sensie brakowało ci dziadków Harrego?
Skaterin
23.08.2007 16:55
QUOTE(elbartek @ 23.08.2007 16:08)
mi brakowało dziadkow harry'ego i w epilogu wiecej o hogwarcie bo przeciez jedynym nauczycielem o ktorym wiemy to neville. nie wiemy kim jest dyrektor, nie wiemy takze kto jest minstrem magii (byc moze kingsley ale on mial byc ministrem 'tymczasowo'.)
był swego czasu na foprum wywiad z Jo, w ktorym informowala nas, ze to Kingsley jest MM.
A to kim jest dyrektor, też mnie intryguje. Ale gdzieś czytałem, że jest to zupełnie nowa osoba. Na pewno nie Minerwa.
Ginnusia
23.08.2007 17:06
Dziadkowie Harry'ego to jest temat-zagadka. Jego rodzice zginęli, mając lat 21, zatem ich rodzice mieli wtedy te 40-50. Nie jest to typowy wiek na umieranie, a o dziadkach ani słowa. Wiem, że do fabuły niezbędne było wredne wujostwo, niemniej jednak brak dziadków jest podejrzany.

JKR chyba mówiła w wywiadzie, że kiedy młode pokolenie OBHWF ruszyło do Hogwartu, Minerwa była już na emeryturze, a dyrektorem był ktoś nam nieznany.
Ginnusia
23.08.2007 17:17
No dobra, ale i tak zostają nam jeszcze Evansowie...
No tak. Evansowie. Oni jeszcze powinni żyć. Ale jakoś Dursleyów nie odwiedzali. Ale chyba nie zyją, bo jakby żyli, to przecież Petunia inaczej traktowałaby syna ulubionej córki swoich rodziców. Albo Harry trafiłby do Evansów. Sam Dumbledore mówił, ze Dursleyowie to ostatni żyjący krewni Harrego.
owczarnia
23.08.2007 20:08
Dziadkowie Harry'ego nie żyją, jedni i drudzy, Rowling dawno (w 2004 roku) już to powiedziała. I że nie było w ich śmierci nic niezwykłego. Chodziło po prostu o to, że Harry miał być zupełnie sam, nie licząc oczywiście wujostwa, ale wujostwo trudno nazwać bliskimi mu osobami.
Ginnusia
23.08.2007 20:28
Dobrze wiedzieć. To jest jednak przewaga książek nad wywiadami, że nie każdy wywiad z JKR się czytało i się pamięta. I ja rozumiem, oczywiście, zagranie fabularne, niemniej jednak prawdopodobieństwo, że współczesne niemowlę nie ma żadnego z dziadków, jest dość nikłe. Ale to nie jest w sumie zarzut, bo Dursleyowie są tam potrzebni.
owczarnia
23.08.2007 20:32
Accio Quote - niezwykle przydatna stronka

. Dzieło geniuszu, rzekłabym.
Od pewnego momentu książki wkurzałam się na Harry'ego, bo myślałam jest palantem i nie widzi - pomimo wielu wskazówek - że diadem Roweny to ten sam diadem, który miała Fleur na swoim ślubie. Okazało się jednak,że nie - to Harry miał rację. To po co to nawiązywanie i porównywanie horkruksa z diademem Fleur?