Pszczola
23.07.2007 17:54
VII część za nami, wszystkie tajemnice odkryte, ale czegoś wciąż brakuje.
Pytanie brzmi: co spodziewaliście się przeczytać w ostatnim tomie, a czego w nim nie było?
Na pierwszy rzut (bo jest takich wątków i zagadnień wiele): Bill a natura wilkołaka.
Wygląda na to, że Bill odniósł w VI części ciężkie rany dla ran samych w sobie. Wielu czytelników spodziewało się dramatu, niekontrolowanych przemian w wilka, wybuchów agresji, może kolaboracji z przeciwnikiem. Po coś przecież akurat Greyback go tak urządził? Tymczasem widzimy Fleur i Billa, szczęśliwe małżeństwo, w którym je się dużo tatara. Może pani Rowlnig zdecydowała, że zbyt wiele dramatów nie wyjdzie książce na dobre. Cóż, nie możemy wytknąć autorce, że pieściła się ze swoimi bohaterami. W pewnym momncie przestałam liczyć ile osób zginęło.
Druga rzecz: magiczne przedmioty czterech założycieli Hogwartu. Jakie są właściwości miecza Gryffindora z grubsza wiemy, dowiedzieliśmy się też, jaką funkcję spełniał diadem Ravenclow. Spodziewałam się jednak, że Harry po pozbyciu się kolejnych Horcruxów, będzie mógł korzystać w podróży z magicznych właściwości medalionu Slytherina czy kielicha Hufflepuff. Tymczasem nie dowiedzieliśmy się nawet dlaczego przedmioty te były tak cenne, ani dlaczego warto je mieć. Cóż, akcja skupiła się na Hallowsach, ale po co w takim razie wprowadzać tak ważne przedmioty, skoro praktycznie nie zaistiały one w fabule? Uważam, że podłe samopoczucie trio, kiedy nosili medalion na szyi, wynikało bardziej ze złego wpływu Horcruxa, niż z właściwościu przedmiotu samego w sobie.
Co tam jeszcze? Czego wam brakowało w VII części?
PrZeMeK Z.
23.07.2007 17:57
Może nie tyle brakowało, co inaczej sobie wyobrażałem pewne starcia. Jakoś tak utarło się myśleć o Neville - Bellatriks, Lupin - Greyback itp.
Aha, brakuje mi jakiegoś szerszego opisania śmierci Lupina i Tonks. Wiem, że Harry nie mógł być wszędzie, ale trochę zbyt lekko Rowling przeszła nad ich losem do porządku dziennego.
Pszczola
23.07.2007 18:09
Akurat to mi się podobało: Harry schodzi na dół, a tu dwa ciała. Poczułam się gorzej, niż gybym opis ich śmierci przeczytała.
Ale racja, spodziewałam się którego z tych starć. Z tego co rozumiem Dolohov pokonał Lupina. Ale mogłaby być chociaż wzmianka, że np. pokonał go Greyback. Albo lepiej, Lupin pokonał Greybacka, a dopiero potem padł.
O okrojonym zakończeniu już pisałem. Dziś przyszło mi do głowy, czego szczególnie brakło - rodziców Hermiony. Nie wyobrażam sobie, żeby zaklęcia którymi ich potraktowała były nieodwracalne. Brakło mi właśnie informacji o sprowadzeniu ich z powrotem. Wątek zawieszony w powietrzu. ale cóż, podobnie jak wiekszość innych braków to kwestia faktu, że narracja kończy się tak szybko po pokonaniu Voldemorta. A przecież przez kilka nastpnych dni musiało wydarzyć się mnóstwo rzeczy - w Hogwarcie, w ministerstwie, w całym
magicznym świecie. Wesołych, smutnych, ale z pewnością WAŻNYCH. Wolałbym o nich przeczytać niż je sobie wyobrażać.
Pszczola
23.07.2007 19:10
Dobrze, że już nie opisano tych rzeczy. Możemy sobie je dopowiedzieć. W ten sposób Rowling uniknęła kiczu.
Hermiona powiedziała, że jeżeli zakończą misję powodzeniem, odnajdzie rodziców i przywróci im pamięć. Więc wiemy co się stało, czyż nie?
O tym, że zaklęcia, które Hermiona rzuciła na rodziców, są odwracalne jest wspomniane w książce. Poszukam i zacytuję.
O:
QUOTE("Harry Potter and the Deathly Hallows" @ str. 84)
'I've also modified my parents' memories so that they're convinced they're really called Wendell and Monica Wilkins, and that their life's ambition is to move to Australia, which they have now done. That's to make it more difficult for Voldemort to track them down and interrogate them about me - or you, because unfortunately, I've told them quite a bit about you.
'Assuming I survive our hunt for Horcruxes, I'll find Mum and Dad and lift the enchantment. If I don't - well, I think I've cast a good enough charm to keep them safe and happy. Wendell and Monica Wilkins don't know that they've got a daughter, you see.'
Swoją drogą, to była dla mnie chyba jedna z najbardziej poruszających wypowiedzi w książce.
Ginnusia
23.07.2007 19:41
Wiesz, dla mnie też. W całej serii mi brakowało relacji Hermiony z rodzicami, ale to w końcu nie jest seria "Hermiona Granger i..." (niestety), ale ta jedna jej wypowiedź trochę mi to wszystko zrekompensowała.
A mi w ostatnim rozdziale zabraklo Luny.
PrZeMeK Z.
23.07.2007 22:13
Racja.
QUOTE(hazel @ 23.07.2007 20:12)
O tym, że zaklęcia, które Hermiona rzuciła na rodziców, są odwracalne jest wspomniane w książce. Poszukam i zacytuję.
O:
QUOTE("Harry Potter and the Deathly Hallows" @ str. 84)
'I've also modified my parents' memories so that they're convinced they're really called Wendell and Monica Wilkins, and that their life's ambition is to move to Australia, which they have now done. That's to make it more difficult for Voldemort to track them down and interrogate them about me - or you, because unfortunately, I've told them quite a bit about you.
'Assuming I survive our hunt for Horcruxes, I'll find Mum and Dad and lift the enchantment. If I don't - well, I think I've cast a good enough charm to keep them safe and happy. Wendell and Monica Wilkins don't know that they've got a daughter, you see.'
Swoją drogą, to była dla mnie chyba jedna z najbardziej poruszających wypowiedzi w książce.
To akurat prawda... Jakie poświęcenie. Z drugiej strony tak mało realne...
Yh... Nosiłam się z napisaniem ogólnie wrażeni o VII tomie. Tutaj by to pasowało. Jednak nie chciałam zabielać całego postu i dałam w HARDCORE - SPOILER.
Brakował mi jednak tak po krótce:
- pojedynku jakiegoś takiego bardziej rozbudowanego na linii Harry - Voldemort
- nieco bardziej hm... no innej śmierci Snapea
- severusowatego snapea
- dudleyowatego dudleya
- o ogóle postacie jakoś gdzies po drodze kanon chyba zgubiły (no nie wszystkie. ale pare na pewno...)i zapomniałam co jeszcze :/
PrZeMeK Z.
23.07.2007 23:38
A nie pomyślałaś, że postacie i ludzie się zmieniają? Dudley się zmienił. Snape' a zawsze widzieliśmy oczami Harry'ego, więc nie znaliśmy jego lepszej strony.
Ja nie zauważyłem nic rażącego odstępstwem od kanonu.
Rozbudowany pojedynek Harry - Voldemort? Przecież ten ostatni by chłopaka wyrwał z butów jednym zaklęciem. Na płaszczyźnie UMIEJĘTNOŚCI MAGICZNYCH Harry nie miał żadnych szans.
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 24.07.2007 00:38)
A nie pomyślałaś, że postacie i ludzie się zmieniają? Dudley się zmienił. Snape' a zawsze widzieliśmy oczami Harry'ego, więc nie znaliśmy jego lepszej strony.
Ja nie zauważyłem nic rażącego odstępstwem od kanonu.
Rozbudowany pojedynek Harry - Voldemort? Przecież ten ostatni by chłopaka wyrwał z butów jednym zaklęciem. Na płaszczyźnie UMIEJĘTNOŚCI MAGICZNYCH Harry nie miał żadnych szans. Co do zmiany Dudleya, to jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Ale tu nie chodzi o spojrzenie oczyma Harry`ego. Bez względu na moment, czy to rozmowa z Narcyzą i Bellatrix w VII tomie, czy nawet rozmowa Severusa z Dumbledorem (co widzimy w myślodsiewnej) z tym zabijaniem "już teraz mam cię zabic?". Ta postać od początku była naszkicowana przez Rowling jako osoba ironiczna i sarkastyczna. A tu nagle w gruncie rzeczy taki szary bohater. No niby nie miał jak się wykazać, bo zbyt dużo razy sie w ksiażce nie pojawia, ale jakoś czegos mi zabrakło (sory, jestem snaperką. moze to to).
Z pojedynkeim się nie zgodzę. Skoro w IV tomie potrafił choć przez moment "powalczyć sobie z Voldemortem", to w VII tomie tym bardzie. Taka moja opinia
PrZeMeK Z.
24.07.2007 00:00
W czwartym tomie za dużo nie powalczył. Walka trwała względnie długo tylko dlatego, że wystąpiło Priori Incantatem. Harry rzucił ku Voldemortowi JEDNO zaklęcie i gdyby nie niezwykłe właściwości ich różdżek, zginąłby w mgnieniu oka.
Nie wspominając już o tym, że i w czwórce, i w siódemce ich walka wyglądała DOKŁADNIE TAK SAMO - te same zaklęcia. Tylko efekt, z wiadomych powodów, był inny.A co do Snape'a, jestem pewien, że to dlatego, że jesteś Snaperką
QUOTE
A co do Snape'a, jestem pewien, że to dlatego, że jesteś Snaperką
Nie przeczę

Nie zmienia to jednak faktu, że szykowałam się na sporą rolę severusowatego Severusa. A tu kicha.
Aaaaa, nie wyjaśniono skąd Potterowie byli tacy nadziani! Teraz se to uświadomiłem...
Katarn90
24.07.2007 11:36
a wyjaśniają o co chodzi z tą zasłoną? Bo ja jeszcze nie przeczytałem do końca, strasznie się męczę z tym angielskim.
O nic właśnie. Domęcz do końca.
PrZeMeK Z.
24.07.2007 12:01
QUOTE
Aaaaa, nie wyjaśniono skąd Potterowie byli tacy nadziani! Teraz se to uświadomiłem..
Może nie wprost, ale było. Potterowie byli w prostej linii potomkami starego rodu Peverellów. Majątek nagromadził się poprzez pokolenia.
Pszczola
24.07.2007 13:20
Ale pracować też musieli. Chociaż byli strasznie młodzi! 21 lat w chwili śmierci.
Ludzie, wiadomo, że to temat pełen spoilerów, więc małe ostrzeżenie "spoiler" przed wypowiedzią, gdyby takich Katarnów było więcej, wystarczy. Ciągłe podkreślanie tekstu, doprowadza mnie do szału.
o, wiadomo, że spoiler:
Uważam, że postać Snape'a została bardzo dobrze nakreślona w tym tomie. Harry zawsze widział, co chciał widzieć, a teraz zobaczyliśmy prawdziwego Severusa. Przecież wiemy jaki był jego stosunek do Pottera, jak go nienawidził. Po co tego więcej? Ale w chwili śmierci obnażył się przed nim zupełnie, Harry widział najcenniejse i najbardziej prywatne i upokarzające momenty z jego życia. "Look at me", zobacz jaki byłem naprawdę i nie osądzaj mnie. Uwierz i wykonaj zadanie. Myślę, że żadne słowa by nie przekonały Harry'ego o pójciu jak owieczka na rzeź, jak te wspomnienia. Uspokoiły jego serce, napełniły determinacją. Bo osąbą, która poświęciła się najbardziej, był Snape. Gdyby było w tej częsci jego więcej, nie dałoby się zachować o nim tajemnicy.
Jeżeli chodzi o rodzicow Hermiony mam mieszane uczucia. Może wzruszyłabym się bardziej jej decyzją, gdyby pańswto Granger częściej się w poprzednich częsciach pojawiali.
Rany, jak niby miałby wyglądać pojedynek Pottera z Voldemortem? Czego wyście ludzie oczekiwali? Nie mieści mi się w głowie rozczarowanie akurat tym fragmentem.
Wedlug mnie nie można się było spodziewac niczego innego niz takiego pojedynku miedzy Harrym a Voldemortem. Nie wyobrażam sobie Pottera sypiącego setkami czarnomagicznych zaklęć, czy rzucającego na Voldiego Avadę. Nie. jesli Harry miał zabic, to tylko w taki sposób, w jaki to się stało - odbijając zaklęcie, które było przeznaczone dla niego. Nie po to przecież Rowling tak podkreslała wartość niewinności i poszanowania dla ludzkiego życia, by w koncu kazać Harry'emu zabijać z zimną krwią (nawet w samoobronie, czy obronie przyjaciół).
Hazel is perfectly right. Potter nie umie zabijać. Nie chce nawet chcieć. Jest gotowy zabić Voldemorta, ale to wyjątek. Zresztą nawet jemu przedstawia (wiadomo, że w sumie pro forma) cień szansy na odkupienie. Dobry chłopak z tego Harry'ego. Bohater i everyman zarazem. Udał się jej cholernie, dopiero teraz to widać wyraźnie.
QUOTE
Ale pracować też musieli. Chociaż byli strasznie młodzi! 21 lat w chwili śmierci.
Może niekoniecznie ? Nie sądzę wprawdzie, żeby mieli zamiar "żyć z procentów" ale mimo wszystko ich fortuna pozawalała im nie rzucać się na pracę od razu po ukończeniu szkoły. Zwróć też uwagę, że jak to zostało wspomniane w VII tomie, na porządku dziennym było wyjeżdżanie w długa podróż po świecie po ukończeniu Hogwartu. Można by bronić takiego podejścia, ohciaż też spodziewałem się znaleźć tę informację.
@Katon. Zabijać nie umie. Nie tylko on zresztą. I bardzo dobrze. Ale jednak Imperio wykorzystuje jako narzędzie a i Cruciatus, i to skuteczny, się pojawił. Wychodzi na to, że przynajmniej te 2 niewybaczalne nie są jednak jakimś mistycznym złem same w sobie.
Tez mi to na początku zazgrzytało. Ale jednak jest ogromna przepaśc pomiędzy Cruciatusem i Imperiusem a Avadą. Pierwsze dwa nie mają skutków stałych.
Myslę, że użycie przez Harry'ego Zaklęć Niewybaczalnych posłuzyło jako obraz jego desperacji. Bo to tez widać w książce - desperację. Żadne z Trójcy nie jest już tak optymistycznie nastawione jak do tej pory.
Pszczola
24.07.2007 19:33
Bodajże w IV części dane było do zrozumienia, że czasami i członkowie Zakonu uciekali się do użycia zaklęć niewybaczalnych. Wtedy to oburzało, a teraz? Zauważcie reakcję McGonagall. Nie dość, że nie skarciła Harry'ego, sama za chwilę użyła Imperio. Bohaterowie nie są papierowi, mają uczucia. Nie wierzę, że potrafiliby się powstrzymać od używania takich zaklęć. Zresztą nie jest łatwo inaczej przeciwstawiać się ludziom, którzy właśnie do takich środków się uciakają. Najważniejsze, że gardzą Avadą.
Ostra wymiana zdań na oczach setek, okrążanie się, równy przeciw równemu. Czego więcej chcieć od pojedynku? I to, że obaj użyli tych samych zaklęć! Mnie się takie rozwiązanie bardzo podobało.
Czego jeszcze mi brakowało? Eliksirów. Poprzednia część, wiedza zdoyta przez Harry'ego, a nawet na początku VII tomu Potter bierze w podróż zestaw do przyrządzania eliksirów... Spodziewałam się, że Harry będzie zmuszony do zademonstrowania swoich zdolności w jakiejś zagrażającej życiu sytuacji,a tu nic. Wiem, że Harry nie może się równać Voldemortowi, ale choćby fakt, że to jego różdżka zapamiętała jakieś zaklęcie, przeszkadza. Cóż, na upartego można powiedzieć, że to Harry tak naprawdę wykonał zaklęcie, bo zaklęcie nie było jego... wynalazkiem, ale za to wypłynęło z jego serca (owa determinacja, o której mówił Dumbledore). Wolałabym jednak, żeby choć raz Harry okazał się w czymś lepszy od Hermiony! Patronus i jego zdolności w DADA jakoś mi nie wystarczają. Każdy lubi, kiedy ich bohater przejawia ponadprzeciętne zdolności, prawda?
No, może z tym pojedynkiem przesadzam. Ale zobaczymy jak to opisze Polkowski...
Mi zabrakło jakby dokończenia drobnych wątków, nawet rozpoczętych w VII tomie. Na przykład śmierć Tonks i Lupina. Ot tak ich zobaczył i koniec. Nie mówię, że miał płakać czy co tam, ale parę słów więcej by się przydał. Podobnie nie wiadomo co się potem tak na dobrą sprawę stało z Teddym (a tak na marginesie, mam nadzieję, że Polkowski nie przetłumaczy jego imienia....).
Tak samo nie do końca wyjaśniona sprawa Freda. No wiemy jak zginął, ale też żadnego słowa więcej.
Parę takich drobnostek, które nie tyle co MUSZA, co mogłby zostać nieco rozwinięte. Choć o te pare zdań.
Pszczola
24.07.2007 19:55
Ale gdyby Rowling opisała śmierci rzeczonych, trochę by było ich za dużo w momencie użycia drugiego Hallowsa. Matko, on nawet z nieboszczkiem rozmawiał i przeprosił! Mnie więcej opisów nie było potrzebnych. I tak ryczałam jak głupia.
PrZeMeK Z.
24.07.2007 22:21
QUOTE(Pszczola @ 24.07.2007 19:33)
Najważniejsze, że gardzą Avadą.
Ja lubię Avadę
Nie mówcie tak o nim!
Ja też lubię Avadę.
BTW, powiedz mu, żeby mi jutro puścił sygnał, bo coś mi PMki szwankują, dostaję tylko temat sam, bez treści, a musze z nim pogadać, a wieści mam nienajlepsze.
Pszczola
25.07.2007 02:37
Sorry, magiczny świat gardzi Kadavrą!
Dobra, koniec offtopów.
owczarnia
25.07.2007 09:29
QUOTE(Pszczola @ 23.07.2007 17:54)
Druga rzecz: magiczne przedmioty czterech założycieli Hogwartu. Jakie są właściwości miecza Gryffindora z grubsza wiemy, dowiedzieliśmy się też, jaką funkcję spełniał diadem Ravenclow. Spodziewałam się jednak, że Harry po pozbyciu się kolejnych Horcruxów, będzie mógł korzystać w podróży z magicznych właściwości medalionu Slytherina czy kielicha Hufflepuff. Tymczasem nie dowiedzieliśmy się nawet dlaczego przedmioty te były tak cenne, ani dlaczego warto je mieć.
Wic polegał na tym - co było dość dokładnie wyjaśnione w szóstym tomie - że były one cenne (poza oczywistą wartością historyczną i magiczną)
dla Voldemorta. Podkreślały jego obsesję władzy, władzy nad magią, nad Hogwartem. Założyciele Hogwartu to był
ktoś. I dlatego tak mu się to podobało.
Każdy magiczny przedmiot ma jakieś właściwości, kielich i medalion też zapewne miały takowe. Ale w świecie magii ich wartość stanowił przede wszystkim sam fakt, do kogo należały, oraz to, jak były stare.
micheleone
25.07.2007 10:38
Ciekawe co stanie się ze śmierciożercami. Właściwie powinni dostać dożywocie, ale przecież Draco po 19 latach w najlepsze przechadza się po peronie 9 i 3/4. No, może on dostał krótszy wyrok. A Lucjusz, a Bellatrix, żeby wspomnieć o najprominentniejszych?
owczarnia
25.07.2007 10:40
Myślę, że do tego byłoby dobrze najpierw przeczytać książkę...
No ale przecież w internecie jest zaledwie siedem rozdziałów
PrZeMeK Z.
25.07.2007 13:58
Tak swoją drogą, skoro mamy już przyobiecaną encyklopedię, zdaje się, że będzie ona zawierać "rozszerzony" epilog (którego pragnął m.in. Katon). Nie wiem, czy mnie to cieszy. Jakoś przyjemniej mi ze świadomością, że nie wiem, co się stało z resztą. Zanim wyjdzie encyklopedia, każdy będzie miał już własne wizje tego, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów - i te wyobrażenia nowa książka zniszczy.
Nie brakuje mi tych informacji, których w epilogu nie było.
Pszczola
25.07.2007 14:54
Dlaczego encyklopedia miałaby zawierać te informacje? Mnie również nie brakuje rozszerzonego epilogu. Encyklopedia to encyklopedia. Oprócz Pottera i może kilku jego znajomych, którzy pomogli w pokonaniu Voldemorta, nikt inny zapewne nie dorobił się własnego wpisu.
Owczarnio, rozumiem dlaczego Voldemort cenił te przedmioty, ale ponoć miały one wielką moc same w sobie, więc szkoda, że nie było nam dane, poznać ich właściwości.
PrZeMeK Z.
25.07.2007 15:22
Z powodu
tego artykułu zapowiadającego powstanie encyklopedii.
Cytat:
QUOTE
The encyclopedia would include back stories of characters she has already written but had to cut for the sake of narrative arc (“I've said before that Dean Thomas had a much more interesting history than ever appeared in the books”), as well as details about the characters who survive “Deathly Hallows,” characters who continue to live on in Rowling’s mind in a clearly defined magical world.
Hogwarts, for example, has a new headmaster (“McGonagall was really getting on a bit”), and Rowling said she can see Harry going back to give the “odd talk” on Defense Against the Dark Arts. That class, by the way, is now led by a permanent professor, since Voldemort’s death broke the jinx that didn’t allow a teacher to remain in the position for more than a year.
Wygląda na to, że przynajmniej coś na kształt "rozszerzonego epilogu" dostaniemy.
Pszczola
25.07.2007 15:49
O nie! Nie, nie, nie, nie! Niech ona mi tego nie robi! Dobra, z chęcią powitam tę encyklopedię, jeżeli autorka nie wyjawi zbyt wiele z przyszłości bohaterów! Ja już zaczęłam sobie układać ich dalsze losy sama!
BTW, ciekawe, czy Lunie trafi się Dean? XP Ale to też wolę sama sobie wyobrazić!
Nie ma co sie martwić

To tylko taki dodatek przecież będzie

I będzie się miło czytało...
-Nastawiłem się bardziej na wyjaśnienie pochodzenie Harry'ego niby wiemy ale mało i niby lepiej tak ale zżera mnie ciekawość....ciekaw byłem dlaczego Jo omijała opis mugolskich dziadków Harry'ego na peronie 9 i 3/4 gdy po raz pierwszy Lilly wybierała się do Hogwartu...
QUOTE(Zwodnik @ 24.07.2007 15:59)
@Katon. Zabijać nie umie. Nie tylko on zresztą. I bardzo dobrze. Ale jednak Imperio wykorzystuje jako narzędzie a i Cruciatus, i to skuteczny, się pojawił. Wychodzi na to, że przynajmniej te 2 niewybaczalne nie są jednak jakimś mistycznym złem same w sobie.
Cóż. Wiedz Zwodniku, że Katon umie przyznać się do błędu. Nie żeby mi się moja koncepcja nie podobała bardziej, ale muszę się zgodzić, że sprawa wygląda inaczej.
Chyba jestem jednym z nielicznych, których cieszy rozszerzenie pewnych wątków. Jestem RADYKALNYM przeciwnikiem jakiegoś ósmego tomu. Ale to co innego. Powiem szczerze - mam w dupie fanfiki. Zwykle są słabe, pretensjonalne i wiejskie. Nie chcę zostawiać McGonagall na wieczną pastwę dziatwy. Nie chcę zwartwychwstającego Freda. To są bohaterowie Rowling i chętnie o nich usłyszę jeszcze raz kilka zdań. Swoją drogą, brakowało mi w zakończeniu pewnego dania satysfakcji. Nie dano nam popłakać nad Fredem i odczuć satysfakcję czytając o śmierci Fenrira czy upadku Umbridge. Ja wiem, że wszyscy wiedzą, że to się stało. Ale należało nam się wszystkim przeczytanie tego. I nie mówcie, że gardzicie taką satysfakcją. Każdy zdrowy człowiek jej potrzebuje.
PrZeMeK Z.
25.07.2007 21:21
Owszem, ale trudno przewidzieć, jak dużo w owej encyklopedii powie nam Rowling. Pal licho fanfiki, ale ja już mam przynajmniej kilka wyobrażeń o dalszych losach bohaterów i nie chcę, by mi to niszczono.
Boję się też, że może powstać swoisty rozłam, jak w islamie (sunnici i szyici) - część osób już "nie uznaje" epilogu, a jeszcze więcej może nie uznać owej encyklopedii. Będzie dziwnie.
QUOTE
ciekaw byłem dlaczego Jo omijała opis mugolskich dziadków Harry'ego na peronie 9 i 3/4 gdy po raz pierwszy Lilly wybierała się do Hogwartu...
Bo nie chciała odwracać tymi dziadkami naszej uwagi od reszty sceny.
QUOTE(Katon @ 25.07.2007 19:25)
Cóż. Wiedz Zwodniku, że Katon umie przyznać się do błędu.
W to nigdy nie wątpiłem. I bynajmniej nie było moją intencją wytykanie Ci pomyłki, bo sam się pośliznąłem znacznie mocniej
QUOTE(Katon @ 25.07.2007 19:25)
Chyba jestem jednym z nielicznych, których cieszy rozszerzenie pewnych wątków. Jestem RADYKALNYM przeciwnikiem jakiegoś ósmego tomu. Ale to co innego. Powiem szczerze - mam w dupie fanfiki. Zwykle są słabe, pretensjonalne i wiejskie. Nie chcę zostawiać McGonagall na wieczną pastwę dziatwy. Nie chcę zwartwychwstającego Freda. To są bohaterowie Rowling i chętnie o nich usłyszę jeszcze raz kilka zdań. Swoją drogą, brakowało mi w zakończeniu pewnego dania satysfakcji. Nie dano nam popłakać nad Fredem i odczuć satysfakcję czytając o śmierci Fenrira czy upadku Umbridge. Ja wiem, że wszyscy wiedzą, że to się stało. Ale należało nam się wszystkim przeczytanie tego. I nie mówcie, że gardzicie taką satysfakcją. Każdy zdrowy człowiek jej potrzebuje.
Nic, tylko się podpisać obiema ręcami. Dodałbym tylko, że zupełnie nie rozumiem twierdzeń, że dobrze jest jak jest, bo taki wyczerpujący i dokładny epilog byłby "kiczowaty".
QUOTE
To są bohaterowie Rowling i chętnie o nich usłyszę jeszcze raz kilka zdań. Swoją drogą, brakowało mi w zakończeniu pewnego dania satysfakcji. Nie dano nam popłakać nad Fredem i odczuć satysfakcję czytając o śmierci Fenrira czy upadku Umbridge. Ja wiem, że wszyscy wiedzą, że to się stało. Ale należało nam się wszystkim przeczytanie tego. I nie mówcie, że gardzicie taką satysfakcją. Każdy zdrowy człowiek jej potrzebuje.
O. I o to mi chodziło, pisząc, że wiele takich drobnych wątków po prostu się pojawiło i natychmiast znikło. A przydałoby się choć parę zdań rozszerzenia. To ktoś od razu na mnie skoczył....
PrZeMeK Z.
25.07.2007 21:35
Z całym szacunkiem, Anagdo, nie zauważyłem, by ktoś na ciebie naskoczył.
QUOTE
Dodałbym tylko, że zupełnie nie rozumiem twierdzeń, że dobrze jest jak jest, bo taki wyczerpujący i dokładny epilog byłby "kiczowaty".
Nie byłby kiczowaty, tylko zabrałby nam możliwość wyobrażenia sobie, co jest dalej. Zresztą skoro Rowling uznała, że w epilogu ma być tylko tyle, ile w nim napisała, to chyba wiedziała, jakie kwestie chce zostawić otwartymi.
Oczywiście, mógłbym po prostu owej encyklopedii nie czytać. Ale to żaden argument. Kanon to kanon.
Pszczola
25.07.2007 21:50
Ale przyznaj, że prawdopodobieństwo wpadnięcia w kicz jest tu znacznie wyższe.
Cóż, ja nie czerpię dzikiej przyjemności z upadku innych. Jak sobię wyobrażę, gdzie teraz jest dusza Riddle'a ... Umbridge nie jest warta dalszych opisów.
Zastanawiam się, czy Bellatrix zginęła, czy tylko została pokonana?
PrZeMeK Z.
25.07.2007 21:55
Wnioskując z fragmentu:
QUOTE
Jets of light flew from both wands, the floor around the witches' feet became hot and cracked; both women were fighting to kill.
powiedziałbym, że raczej nie żyje. Pani Weasley niekoniecznie musiała użyć Avady. Są inne klątwy.
Pszczola
25.07.2007 22:02
Wiem, wiem. Do tego ten arogancki śmiech. Ha, pani Weasley i jej myśli. Co czuła podczas pojedynku? Chciała Bellatrix pokonać, nawet jeśli w obronie będzie musiała posłać ją na tamten świat, czy podjęła pojedynek z postanowieniem pozbawienia jej życia? Chyba sami musimy sobie na to odpowiedzieć.
Ej no. Ja jestem ostrym moralistą, ale tu protestuje. Molly ruszyła do walki po to i po to. I myślę, że nie miała nic przeciwko zabiciu Bellatrix. Sorry, ale ja też bym nie miał. Myślę, że jest martwa. Avada zabija smoistnie. Ale inne zaklęcia mogą zabijać porzez efekty. Zaklęcie podpalające mogłoby spalić na śmierć, a paraliżujące trafione w serce spowodować ustanie akcji czy coś. Podczas pościgu za siedmioma Potterami Kingsley bez żenady mówił, że kogoś zabił. Myślę, że nie Avadą. Zrzucił z miotły, albo coś. Ale z intencją raczej ostateczną. Tam trwała wojna. Nie bulwersuje mnie zabijanie.
Umbridge jest warta wspomnienia, bo była postacią GIGANTYCZNĄ w piątym tomie. Gdyby nie wróciła w siódmym byłoby ok - można by uznać jej wątek za zamknięty (jak Gilderoya Lockharta - btw, miałem cichą jak myszka nadzieję, że się pojawi i zagra jaką rolę =). Ale skoro już oglądamy ją znowu to z przyczyn fabularnych ten wątek domagał się klamry. Jej brak nie jestdużym problemem, ale wzbudza we mnie dyskomfort.
Dusza Riddle'a... Cóż. Ładna alegoria piekła. Nikt nie potępia. Ale do piekła można wtrącić się samemu.