Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: przyjaciele na zawsze [nk]
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Eire
a wiesz że ja też to

wiedziałam?

przez całe pięć stron ciągną się rozmowy abaski i

avalanche, nie ma co =P

fick cudaśny, podoba mi sie twój styl pisania

ava
Abaska
Eire, blad!! Przez 5 stron ciagna

sie rozmowy Abaski i Avy oraz superasnei dlugie party ^^
Eire
och, jak mogłam?!?!? żałuje za

grzechy...
Abaska
zaluj, zaluj... Idz sie spowiadaj,

dziecinko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Abaska
Avus!! Co z toba!! Nie ma

cie na GG, nie ma cie na Foroom... WHERE ARE YOU?!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif'>

avalanche
ludzie kochani - odłączyli mnie od neta

na cały TYDZIEŃ
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/mad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='mad.gif'>

- numer nie wybierał.......no ale dzisiaj podłączyli mi i mma teraz stałe

łącze
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

.....noo widze że sie ludki niecierpliwią więc daje coś tam (czyt. następny

nudny part
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'>

).......saasasa
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>

Part 33

- Witam was chłopcy

- Zakonnicy wyszli zza drzewa i stanęli między dwoma drzewami do których

przywiązani byli przyjaciele. Głos, który ich przywitał był bardzo znajomy -

należał do Orfeusza. Mężczyzna podszedł do Wiktora i uśmiechnął się

jadowicie.
- Jak to się dobrze składa, że jesteście obaj przywiązani....

- wyszczerzył zęby - Nie ma kłopotu ze złapaniem was.... - Wiktor chciał coś

powiedzieć jednak knebel skutecznie spełniał swoje zadanie.
- Coś

mówiłeś?- zaśmiał się - Biedny Wikuś....przywiązali cię do drzewa i

zakneblowali......jakie to upokarzające - dodał z chytrym uśmieszkiem - A na

dodatek jeszcze ten deszcz.......cały przemokłeś......- Orfeusz perfidnie

wykorzystał okazję w jakiej znaleźli się obaj chłopcy do pokazania im jacy

są bezbronni i słabi. Złapał Wiktora za podbródek i zbliżył swoją twarz do

jego twarzy. Wpatrywał się w oczy Wiktora i za chwile wyszeptał:
-

Zabieram was do Zakonu...... - po czym pstryknął palcami i więzy na moment

odplątały się. Chłopcy odpadli od drzew wyczerpani. Jednakże chwile potem

sznury ponownie owinęły się wokół nich. Dwóch zakonników podniosło chłopców.

Orfeusz dotknął skroni każdego z przyjaciół - poczuli silny, przeszywający

ból a potem stracili przytomność.
- Za mną - rozkazał Orfeusz. Cała grupa

wsiadła na wcześniej skradzione deski i odfrunęli w nieznanym

kierunku.

Michał biegł co sił w nogach, pozostawiając w tyle Laurę i

Radka, którzy z ledwością biegli. Żadne z nich jednak nie stękało ani nie

skarżyło się na to iż bolą ją nogi - to było najmniej ważne. Teraz liczyli

się tylko Wiktor i Adam.
Michał dobiegł do miejsca, gdzie zostawił

swoich przyjaciół - ich jednak nie było. Po raz pierwszy w życiu spanikował.

Nie wiedział co ma robić a w środku narastało to okropne poczucie winy - to

przez niego, jego przyjaciele są w rękach tych bestii.
- Michał

ja.......- Laura która dogoniła Michała przystanęła na chwilę. Michał stał

przy jednym z drzew do którego przywiązał swoich przyjaciół i walił w nie w

przypływie złości i bezsilności. Nie mógł także opanować łez, które spływały

mu rzewnie po policzakch.
- To wszystko przeze mnie.... - załkałał głośno

- Dlaczego ja się ciebie posłuchałem?! - odwrócił się gwałtownie i

wskazał na wystraszonego Radka - Dlaczego??!!!!!
-

Michał uspokój się - Laura starała się uspokoić płaczącego przyjaciela. Ten

jednak jeszcze bardziej się rozjuszył.
- Nie

rozumiesz????!!!!! Gdybym ich tu nie zostawił, uciekliby

im!!!! - wrzasnął zły na samego siebie.
- Michał, do

cholery jasnej! Opanuj się! - Laura krzyknęła na załamanego

przyjaciela. Ten podniósł głowę i przestał szlochać.
- O matko!

Robert! On jest w szkole!! - znów rzucił się w szaleńczą pogoń.

Choć Paweł nic nie wspominał o Robercie, nie miał gwarancji na to iż

Zakonnicy nie chcieli mu zrobić krzywdy. Musi go ostrzec. Musi mu powiedzieć

o tym co się wydarzyło. Do czego on sam doprowadził.....

- Proszę, to

twój album. Zostawiłeś go parę godzin temu - doktor Grajewska podała

Robertowi jego własność.
- Dziękuję - odpowiedział grzecznie.
- A jak

żołądek? Nadal boli? - spytała. Robert potrząsnął twierdząco głową. Doktor

Grajewska zamyśliła się przaz chwilę po czym wyjęła z szafki mały flakonik z

różowym płynem - Widać tamten eliksir ci nie pomógł zbytnio. Mam tutaj coś

mocniejszego na twoje dolegliwości - podała mu małą buteleczkę. Robert wypił

całą zawartość i poczuł że bóle trochę zaczynają ustępować, ale

nieznacznie.
- Powinno ci pomóc. Jeżeli nadal nie będzei poprawy to

zgłoś. Teraz muszę na moment wyjść do dyrektora. Nie ruszaj się z miejsca.

Niedługo wrócę - drzwi się zatrzasknęły. Robert leżał skulony w łóżku

trzymając się kurczowo za brzuch. Nie miał siły an ponowne zastanawianie się

nad tym co mogły znaczyć słowa Scotta - teraz skupiał się wyłącznie na tym

aby móc zasnąć i zapomnieć o tym pulsującym bólu.
Po niespełna

dziesięciu minutach Robert zasnął. W środku ogromnej sali z dużymi oknami,

nie było nikogo prócz niego. Deszcz zacinał w szyby a drzewa za oknami

kołysały się pod wpływem wiatru. Co raz na ciemnym niebie pojawiały się

jasne błyski a grzmoty piorunów słychac było nawet w najglębszych częściach

zamczyska. Robert, który jednak miał mocny sen, nie zbudził się. Leżał

spokojnie wtulony w poduszkę. Po chwili do sali weszła niespodziewana osoba

ubrana w czarny płaszcz. Zamknęła za sobą drzwi na klucz i pocichutku

podkradła się do łóżka w którym leżał Robert. Postać stanęła przed nim

wyciągając z kieszeni coś w rodzaju małej strzykawki w której znajdował się

jasno-fioletowy płyn. Po chwili wyciągnęła do Roberta rękę, podciągając mu

rękaw. Absolutna cisza wypełniała salę. Na twarzy zakapturzonej postaci

malowało się skupienie, nie zmącone haląsem za oknem. Nagle klamka w

drzwiach zaczęła się ruszać - ktoś próbował się dostać do środka.
-

Robert! Robert otwórz te drzwi! - za drzwiami stała doktor Grajewska

dobijając się do środka.
- Co za kretynka - wysyczała postać po czym

wyciągnęła przed siebie ręke i drzwi zaczęły zrastać się ze ścianą. Chwilę

potem drzwi zniknęły a na ich miejscu wyrosła ściana - Tak już

lepiej......
- Co lepiej? - ziewnął Robert. Postać zlękła się po czym

szybko wbiła igłę w ramię Roberta. Mała dawka wstrzykniętej substancji

sprawiła, że Robert padł nieprzytomny z powrotem na łóżko. Postać podniosła

obezwładnionego chłopca i przerzuciła go sobie przez ramię, po czym

wyczarowała portal i przeszła przez niego, nie zostawiając po sobie żadnego

śladu.

ps. jak zwykle opinie mile widziane
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

.....(jak są błędy to mówić bo pisałam to w stanie psychozy -

maniakalnej......no ale to już dłuższa historia
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'> )
Abaska
Komenta daje teraz, bo wtedy mi stronka

nie dzialala
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'>

No, ale do rzeczy ^^" Ten part jest.... hmmm.... dzifny.... tzn. dobrze

wszystko, ale cos tu jest takiego... no nie wiem ^^" cos jest i ja nie

wiem co, co sie tu nie zgadza.... Ale co to jest, to nie wiem. Jak sie

dowiem, to dam znak
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

No i ciesze sie, ze wrocilas
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Bo juz tu bylo niemrawo jakos
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'>

Pozdrooffka!!
avalanche
Abaś - co tu niejasnego?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> no może troche namieszałam - za chaotyczna

jestem - sory moja wada wrodzona.....postaram sie jaśniej pisać - I promise


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Tajemnicza
Fajnie fajnie się rozkręca. Bardzo jestem

ciekawa co będzie dlaej. Piszesz ładnie i lekko się czyta. Mam ochotę na

więcej!!! Napisz cosik jeszcze!!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/czarodziej.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='czarodziej.gif'>
Jade^_^
Ava...
po pierwsze ciesze sie, ze znow

Cie widze
a po drugie... w przeciwienstwie do Abaski... zrozumialam

wszystko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>
moze dlatego, ze tez jestem taka

chaotyczna
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>
avalanche
oj jak fajnie.......pare ludków sie

wypowiedziało
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> .....wiem, cieszę się jak dziecko, ale tak

już mam
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

.......taaa...daje tego parta bo go napisałam 2 tyg temu......narazie musze

troche przystopować bo nauczyciele dostali hopelka i męczą z tymi

klasówkami.....no ale postramam sie dawać codziennie...choć mówie że nie

obiecuje.....

Part 34

Michał biegł jak oszalały, dysząc ciężko

ze zmęczenia. Nie zatrzymywał się jednak. Nie może pozwolić na to aby

porwali Roberta. Niebo całkiem już pociemniało i powoli zaczynała się noc.

Michał dawno zgubił za sobą Laurę i Radka. Błądził wśród gęsto rosnących

drzew. Minęło sporo czasu zanim odnalazł właściwą drogę. Na polanie stał

tłum ludzi - nauczycieli w ciemnych płaszczach patrzących w las jakby kogoś

wyczekiwali. Na widok pędzącego ku nim Michała większość przecierała oczy a

niektórzy z nauczycieli podbiegli do ledwo żyjącego Michała, który

przystanął na chwilę aby złapać oddech.
- Matko! Michał nic ci nie

jest? - profesor Bradford pierwsza dobiegła do zdyszanego Michała,

nakładając mu natychmiast płaszcz, jaki miała na sobie. Chwile później

dobiegła reszta nauczycieli - prof. Grey, dyrektor Horovitz, prof. Twintower

oraz wielu innych. Wszyscy mieli wystraszone miny.
- Michał gdzie reszta?

- spytał roztrzęsionym głosem prof. Grey.
- Laura i Radek biegną tutaj,

ale Adam i Wiktor..... - tu załkał - Zakonnicy ich porwali!! -

Michał ledwo zdołał powstrzymać drżenie rąk. Starał się nie płakać jednak

łzy same napływały mu do oczu. Nauczyciele sprawiali wrażenie jakby ich

właśnie piorun trzasnął.
- Ruszam za prof. Shepardem - prof. Grey podjął

szybką decyzję.
- Idę z tobą - prof. Twintower jeszcze nigdy nie wyglądał

na tak przejętego. Obaj panowie wskoczyli na deski i pomknęli w stronę,

ciemnego już lasu.
- Pani profesor....Robert - powiedział wkońcu Michał -

Muszę znaleźć Roberta. On jest w niebezpieczeństwie! - ku jego

zdziwieniu prof. Bradford kiwnęła głową i oboje ruszyli, a raczej biegli w

stronę zamczyska. Będąc już w zamku, Michał zauważył że wszyscy uczniowie

dostali polecenie nie wychodzenia z pokoji, gdyż co rusz jakiś uczeń

wyglądał przez drzwi sprawdzając korytarz lecz nie wychodząc. Biegli ku

skrzydłu szpitalnemu, przeskakując stopnie na schodach wiodące do korytarza

na drugim piętrze we wschodniej części zamku.
Ich oczom ukazał się dziwny

obraz. Tam gdzie zwykle były drzwi do sali szpitalnej była ściana. Profesor

Bradford podciągnęła rękawy i rozkazała:
- Odsuń się! - rozległ się

huk i w ścianie pojawiła się dziura, przez którą można się było dostać do

środka. Michał szybko przeszedł przez dziurę i rozejrzał sie wokół - nigdzie

nie było Roberta.
- Nieeee......tylko nie to - Michał załamał się

kompletnie. Teraz jego przyjaciele byli w szponach Krwiożerczego Zakonu.

Profesor Bradford podeszła do skotłowanego łóżka i uważnie mu się

przyjrzała. Na kołdrze widniała mała, jasno -fioletowa plama po kropli.
-

Pani profesor! - do sali wbiegła doktor Grajewska - O matko! -

wykrzyknęła na widok pustego łóżka, w którym jeszcze pół godziny temu leżał

jej młody pacjent - Czy on?.....
- Porwali go. - odpowiedziała

Bradford.
- Pani profesor ja próbowałam sie dostać tutaj, ale ktoś

zamknął drzwi a potem na ich miejscu pojawiła się ściana iii....
- Proszę

się nie tłumaczyć. Przypuszczam, że czekali tylko aż pani opuści salę aby

móc się dostać do Roberta.
- To przeze mnie...gdybym tylko....
-

Proszę się nie obwiniać. Gdyby tylko chcieli to i tak znaleźli by sposób na

uprowadzenie go - starała się pocieszyć doktor Grajewską - Prosiłabym o

sprawdzenie tej substancji, której kropla została na posłaniu Roberta i dać

mi znać tylko gdy pani się czegoś się dowie - doktor Grajewska kiwnęła głową

i zabrała pościel do swego laboratorium. Po chwili prof Bradford i Michał

szli korytarzem wiodącym ku głównemu wejściu zamku.
- Zabieram cię do

gabinetu dyrektora - zakomunikowała wkońcu - Poczekasz tam ze mną na resztę

nauczycieli.
- Pani profesor.....dlaczego to ich właśnie porwano? -

spytał.
- Nie wiem - odpowiedziała krótko, jednak po chwili na widok miny

Michała dodała - Nie martw się. Znajdziemy ich - uśmiechnęła się lekko i

chwyciła jego ramię. Michał odwzajemnił uśmiech, nie czuł się jednak dobrze.


- Proszę wejdź -zaprosiła go do środka. Michał usiadł na jednym z

czarnych foteli. Profesor Bradford podeszła do małego barku, po czym

zaproponowała:
- Chcesz herbaty? - Michał kiwnął głową - bardzo chciało

mu się pić.
Na zegarach wybiła godzina pierwsza. Michał zasnął w

czarnym fotelu okryty płaszczem od profesor Bradford, która z niepokojem

wpatrywała się przez wielkie gotyckie okno na polanę na zewnątrz zamczyska.

Niewiele jednak udało jej się jednak wypatrzeć, gdyż panowały ciemności.

Usiadła na fotelu w którym zazwyczaj zasiada dyerktor Akademii. Prze krótki

czas wpatrywała się w śpiącego chłopca naprzeciwko jej.


Sielanka została przerwana parę minut później. Dało się słyszeć liczne

krzyki, ktoś podnosił głos, znów kto inny szlochał. Cały ten harmider

zbudził Michała, który smacznie spał sobie na fotelu. Profesor Bradford

wstała i udała się ku drzwiom. Otworzyła je lekko.
- Co się dzieje? -

spytał wkońcu śpiącym głosem Michał.
- Myślę, że nauczyciele wracają z

poszukiwań. Prawdopodobnie wraz z nimi są rodzice twoich przyjaciół -

stwierdziła. Nie wiele się myliła. Do gabinetu chwilę potem wkroczyła spora

grupka ludzi, na czele z dyrektorem Akademii.
- Michał nic ci nie

jest?! - Stefan podbiegł szybko i uściskał syna. Był blady zupełnie jak

jego żona. Oboje mocno przytulili syna. Michał wyczuł, że trzęsą im się

ręce. Chwilę potem zauważył że do gabinetu wchodzą rodzice Adama oraz

państwo Smith. Pani Smith ledwo opanowywała płacz, zupełnie jak mama Adama.

Stefan wraz z Jonathanem strali się uspokoić żony, jednak nie bardzo im to

wychodziło, gdyż sami byli załamani tą sytuacją.
- Panie dyrektorze

wezwał pan Sergiusza i Remisa? - spytał wkońcu roztrzęsionym głosem

Stefan.
- Tak. Za raz powinni się tu zjawić -odparł dyrektor. Gdy tylko

skończył mówić do gabinetu wpadł Remis a za nim Sergiusz z tyłu szły ich

żony, próbujące się nawzajem pocieszyć w tej trudnej chwili.
- Remis

uspokój się...posłuchaj - starał się uspokoić Remisa dyrektor.
- Czego

mam słuchać?! Porwano mi dziecko i mam być spokojny!!? -

wykrzyczał, po czym złapał się za głowę, próbując się uspokoić.
- Proszę

nas zapoznać z całą sprawą. Wyruszamy na poszukiwania i musimy znać

wszystkie szczegóły - powiedział Stefan.
- Stefan, twój syn był na

miejscu zdarzeń, ja sam niewiele wiem na ten temat - stwierdził dyrektor.

Remis który do tej pory zdawał się nie zauważyć Michała podszedł do niego i

przykucnął przy nim. Michał nie był w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie po tym

co zrobił. To przez niego porawno jego przyjaciół. Przez jego

głupotę.....
- Michał musisz nam wszystko opowiedzieć - zaczął powoli

Remis - To bardzo ważne dla nas abyś powiedział nam wszystko jak to sie

zdarzyło.
- To przeze mnie! - Michał nie wytrzymał napięcia. Łzy

pociekły mu znowu po policzkach. Zaczął opowiadać wszystko od

początku.......
Abaska
Hmmmmmmm... Nie bylo mnie krociutko, a tu...

Excuse me, naprawde excuse, ale czy ja cos powiedzialam, ze tu jest cos

niejasnego?! Hmmm... Napisalam, ze dziwny... I ze dziwnie mi sie

czytalo... Czy wspomnialam, ze cos jest dla mnie nie jasne? No, ale moze ja

mowie po chinsku?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'>  
Abaska
Ava... Przeczytalam najswiezszy part...

Pomieszalas troche z imionami... Przeczytaj to jeszcze raz ^^
avalanche

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Abaska @

28-05-2003 17:05)
Ava...

Przeczytalam najswiezszy part... Pomieszalas troche z imionami... Przeczytaj

to jeszcze raz ^^

class='postcolor'>
już poprawiłam.....chyba


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'>
Abaska
Ava, nie roztrzepanie, tylko po prostemu

pisalas to w dzien, a nie w nocy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
avalanche
Abaś, ostatnio właśnie pisze w dzień i

pewnie dlatego
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> ten part też pisałam w dzień, no ale może

będzie lepszy od poprzedniego......

Part 35

Dużo wysiłku

kosztowało Michała powiedzenie tego wszystkiego co przeżył, widział i

zobaczył. Najtrudniej mu było jednak wytłumaczyć dlaczego pozostawił Adama i

Wiktora samych w lesie, przywiązanych do drzew. Po skończonym przesłuchaniu

żadna ze stron nie odzywała się do siebie. Remis wyszedł na moment na

korytarz "zaczerpnąć świeżego powietrza". Niespodziewanie gabinet

dyrektora nawiedziło jeszcze parę nieoczekiwanych osób - Sam Skarzewski oraz

pare innych dziwnie wyglądających typów. Mieli oni na sobie coś w rodzaju

lekkiej zbroji oraz srebrne hełmy ze skrzydłami po bokach.
- Bruno -

zwrócił się do Horovitza - Rada dowiedziała się właśnie o tym nieszczęśliwym

wypadku jaki tu zaszedł...
- Sam, to jest Michał - Horovitz wskazał ręką

na siedzącego Michała - Michał to jest Sam, dowódca grupy operacyjnej ds.

zwalczalnia stronników Zakonu - mężczyzna wyciągnął rękę na powitanie.
-

Witaj. Naprawdę bardzo mi przykro, że twoi przyjaciele zostali brutalnie

porwani - powiedział współczującym tonem. Michał jednak wyczuwał w nim coś

fałszywego. Nie wzbudzał w nim zaufania, a wręcz przeciwnie. - Jestem tu

jednak aby ci pomóc - dodał.
- Obejdzie się - do gabinetu wkroczył Remis.

Sam uśmiechnął się i obrócił w stronę przybysza.
- Remisie, tak mi

przykro...
- Uważaj bo ci uwierzę - odwarknął Remis. Z twarzy Sama

zniknął uśmiech a jego twarz spoważniała po wypowiedzi Remisa.
- Zostałem

tu przysłany ze względu na okoliczności w jakich zniknęli ci chłopcy -

powiedział sucho. - Nasi dowódcy twierdzą, że za tym stoją Zakonnicy -

Michałowi wydawało się, że Sam bardzo wyraźnie podkreślił słowo

"Zakonnicy" jakby miał coś więcej na myśli niż tylko stwierdzenie

faktu o randze porywaczy.
- Sam myślę, że.... - dyrektor miał zamiar już

przerwać tą jawnie "nieprzyjazną" rozmowę miedzy dwoma

panami.
- Dobrze, w takim razie pozwólcie, że my zajmiemy się swoimi

sprawami a wy swoimi. Do widzenia. - Sam i reszta jego podwładnych opuścili

gabinet.
- Sądzę, że powinnyśmy teraz wszyscy odpocząć, aby.... -

dyrektor Horovitz znów nie zdążył dokończyć gdy mu przerwano.
- Nie mam

zamiaru - to mówiąc, Remis a także po krótkiej chwili także Sergiusz i

Stefan opuścili gabinet.
Dochodziła szósta nad ranem. Michał

zbudził się rażony porannym blaskiem słońca sączącym się z pobliskiego okna.

Był w swoim pokoju. Otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Na swoim łóżku

leżał jedynie Radek, chrapiąc jak zwykle niemiłosiernie głośno. Michał wstał

i po chwili przypomniał sobie wszystko co zaszło zeszłego dnia. Na chwilę po

przebudzeniu miał jednak cichą nadzieję, że to wszystko mu się śniło, że to

wszystko nieprawda. Ale to wszystko jednak okazało się prawdą......i to

gorzką prawdą. Wstał i stanął przy oknie wypatrując wszystkiego co działo

się na zewnątrz. Jednakże nic szczególnego się nie wydarzyło. Polanę, przed

zamkiem spowiła chmurka delikarnej mgiełki a słońce nieśmiało oplatało swymi

promykami ponuro wyglądające zamczysko. Michał przyglądał się nadal temu

swojkiemu obrazkowi znajdując ukojenie dla jego smutnej duszy. Tak bardzo

chciał aby siedzieli z nim teraz jego przyjaciele. Uśmiechnął sie nawet na

moment w duchu, gdy przypomniał sobie Wiktora podczas porannej gimnastyki z

Shepardem....takk.....wtedy to był dopiero ubaw. A teraz był sam, zupełnie

sam. Wiktor, Adam i Robert byli teraz w rękach Zakonników. Wiedział, że nie

mają szansy z nimi, ale najbardziej dręczącym go pytaniem było to: Co oni

chcą z nimi zrobić? Zabić? Nieee.....gdyby chcieli ich zabić to zrobiliby to

na miejscu.
Nagle, Michał poczuł że zaczyna mu się kręcić w głowie,

nie czuł żadnego bólu, tylko to uczucie jakby miał zaraz upaść. Zawroty

głowy jednak po momencie ustały. Radek niespokonie zaczął się wiercić w

łóżku, ale nie zbudził się. Michał czuł się całkiem dobrze. Pomyślał, że

musiał być przmęczony. Znów zaczął rozmyślać o przyjaciołach. W pewnym

momnecie przypomniał sobie, że zapomniał o Pawle. Zupełnie wyleciało mu z

pamięci, że go spotkał.
- Muszę go znaleźć - powiedział sam do siebie i

wybiegł. Na szczęście pamiętał drogę do jego pokoju. Otworzył drzwi, ale w

środku nikogo nie było. Tak przynajmniej mu się zdawało.
Drzwi

zamknęły się z trzaskiem. W pokoju znajdował się Paweł. Chłopiec stał,

odcinając drogę do wyjścia i patrzać się z dziwnym uśmiechem na

Michała.
- Witam, ponownie - wyszeptał, po czym jakby nidy nic usiadł na

łóżku.
- Gdzie oni są?!
- Hmmm pomyślmy......chyba nie w szkole,

co nie? - zaśmiał się Paweł.
- Gadaj! Co oni chcą z nimi zrobić!

- Michał był co raz bardziej zdenerwowany.
- No cóż.......to i

owo........a co to ma za znaczenie? Powinieneś dziękować, że ciebie nie

zabrali ze sobą - stwierdził sucho.
- A niby komu mam dziękować, co? -

spytał.
- Na przykład mnie - Paweł uśmiechnął się tajemniczo i podszedł

do stojącej niedaleko szafy. Otworzył ją i wyjął z niej złoty puchar....ten

sam który mu wcześniej odebrał.
- Tobie? - zdziwił się.
- A komu

innemu, co? Wiesz, myślałem, że jesteś bardziej bystry.....
- Zaraz,

zaraz.....chcesz mi powiedzieć, że ty.....
- Miałem swoje powody - uciął

krótko - Zakonnicy nie chcieli ciebie bo jesteś.....jakby tu

powiedzieć.....za dobry.
- Za dobry? Co ty chrzanisz! - wykrzyczał

zdenerwowany.
- A tak nie jest? - spytał podchwytliwie. - Twój ojciec był

tak samo dobry i tak samo szlachetny. Zupełnie nieprzydatny w Zakonie, choć

jego siła mogła by być naprawdę zabójcza, gdyby tylko zechciał się

przyłączyć. Zakonnicy uznali, że jesteś na tyle podobny do niego....że

niereformowalny - zaśmiał się.
- Kłamiesz!
- Ja kłamię? Ależ skąd.

Ja tylko stwierdzam fakty. Widzisz, bardzo jest mi na rękę to że cię nie

chcieli.
- To znaczy?
- Ten puchar jest komuś bardzo

potrzebny.......komuś z Zakonu......ja daję ci szansę, żebyś go mi odebrał -

Paweł wyciągnął rękę w której trzymał kielich. Michał zawahał się, jednak

zaufał swej intuicji. Po chwili trzymał w ręku złoty puchar.
-

Ale......
- Wiem o co ci chodzi. Dlaczego twój wróg oddaje ci tak cenną

rzecz? Pozwól że narazie nie odpowiem ci na to pytanie - powiedział. Michał

jednak nie ufał zbytnio zapewnieniom Pawła.
- W co ty pogrywasz? Myślisz,

że ci uwierzę? Uwierzę Tobie? - spytał. Paweł zmrużył oczy i podszedł do

okna. Długo się nieodzywał, aż.....
- Wiem, że mi ufasz.......czuję to -

mówił to z wielkim przekonaniem. Michał poczuł się trochę dziwnie.

Rzeczywiście w głębi serca, na samym jego dnie tkliła się iskierka zaufania.

Nigdy nie zapomniał o tym kim był kiedyś dla niego ten chłopiec. Przyjaciela

z dzieciństwa nie było tak łatwo skreślić z serca.
- Proszę....nie

zadawaj więcej pytań, bo nie mogę ci udzielić na nie odpowiedzi - odwrócił

się i spojrzał w oczy Michała. - Weź ten puchar i ukryj go głęboko, tam

gdzie nikt go nie znajdzie. Pamiętaj......Nikt.....
- Pamiętaj

nikt...pamiętaj nikt - Michał leżał w łóżu powtarzając przez sen wciąż te

słowa.
- Obudź się zaraz śniadanie! - był to głos Radka, który chwilę

potem wybiegł na stołówkę.
Michał podrapał się po głowie.
- Jakim

cudem znowu jestem w łóżku? - spytał sam siebie. - O rany! - Michał

wyczuł, że przez cały czas trzymał w ręku.....
- Zloty kielich......


Abaska
No no no, ciekawie siem robi


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> No coosz mam ci mowic, skoro i tak wiesh,

ze Twoj fick siest debest ^^ CZekam na next parta!!
avalanche
Part 36

- Michał zaczekaj! -

Michał szedł tak szybko, że nie zauważył iż minął Laurę po drodze.
- Nie

mam czasu - odpowiedział, nadal idąc szybkim krokiem. Laura ledwo nadążała

za nim.
- Michał! -dziewczyna w końcu niw wytrzymała i złapała

przyjaciela mocno za rękę.
- Laura nie teraz, spieszę się. - starał się

wytłumaczyć przyjaciel.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz - zauważyła.
-

A jak mam się zachowywać według ciebie? Mam tryskać humorem! -

wykrzyczał.
- Jeżeli chcesz wiedzieć to ja też nie jestem z kamienia i

też mi jest trudno tak samo jak tobie! - Laura odwróciła się i pobiegła

w przeciwną stronę, kryjąc twarz po której slywały łzy.
- Laura! -

krzyknął za nią Michał. było już jednak za późno.
- Ale z ciebie gbur -

Radek, który obserwował całą sytuację z bliska, podszedł do Michała.
-

Nie twoja sprawa - odwarknął i odszedł.
- To się jeszcze okaże...... -

wyszeptał do siebie Radek, po czym zaczął szukać Laury. Znalazł ją samą w

opuszczonej klasie na szóstym piętrze.
- Laura, ja wszystko widziałem

i.... - zaczął.
- Wszyscy jesteście tacy sami! Nieczuli i zadufani w

sobie egoiści! - wykrzyczała rozgniewana.
- Ja taki nie jestem -

powiedział spokojnie Radek i przysiadł się do Laury siedzącej na biurku. -

Bardzo mi przykro z powodu twoich przyjaciół.
- Nawet nie wiesz jak ja za

nimi tęsknię.......za Adamem.......za Robertem....za.....
- Wiktorem?

-dokończył.
- Dlaczego to ich spotkało? Dlaczego? - Laura wyciągnęła

chusteczkę i obtarła sobie oczy wilgotne od łez.
- Laura, ja ci bardzo

współczuję....
- I jeszcze teraz Michał zachowuje się jakby to tylko on

cierpiał - Laura zdawała się nie słuchać tego co powiedział przed chwilą

Radek.
- Bardzo ciekawe, że jego nie porwali....
- A co? Chciałbyś

żeby jego też zabrali ze sobą ci mordercy?!
- Nie źle mnie

zrozumiałaś. Ja tylko zastanawiałem się.....
- To się nie zastanawiaj.-

ucieła, lecz po chwili dodała - Przepraszam się, ale sam widzisz jak działa

na mnie ta cała sytuacja.
- Wiem - Radek złapał dziewczynę na rękę chcąc

dodać jej otuchy.
- A jeżeli oni ich zabiją? Jeżeli zabiją Adama?

Ja....ja sobie do końca życia nie daruję tego - znów załkała.
- Nie

zabiją ich -powiedział chcąc uspokoić dziewczynę - To nie twoja wina, że ich

porwano. To Michał jest wszystkiemu winy. To on postanowił ich zostawić

przywiązanych do drzewa.
- Przestań! - Laura zakryła uszy nie chąc

dalej słuchać słów Radka. Ten jednak nie przestawał.
- To jego wina.

Gdyby nie on to nie stało by się to wszystko. Zrozum on to zrobił

umyślnie! - Laura powoli opuściła ręce i wstała.
- Co ty mówisz?

-spytała przerażona.
- Czy to nie dziwne? Najpierw roztawił swoich

przyjaciół na pastwę Zakonników a potem.....zauważ, jego nie porwali

Zakonnicy.....przypadek? - Radek mówił to zw ielkim przekonaniem. Jego słowa

zachwiały zaufaniem Laury do Michała.
- A Robert?
- Mógł mu coś

wsypać do jedzenia a potem dać cynk że leży w szpitalu, nie chroniony przez

nikogo prócz doktor Grajewską. Laura, ja bym na twoim miejscu nie ufał mu

zbytnio.....
- Ale.....ale to mój przyjaciel.......nie on nigdy by nie

zdradził swoich przyjaciół... -starała się bronić Michała.
- Uwierz mi że

lepiej być ostrożnym niż potem płacić wysoką cenę za to że się było

dostatecznie czujnym. - zadzwonił dzwonek i oboje wyszli na lekcje. W głowie

Laury przez całą drogę dźwięczały słowa Radka -"lepiej być ostrożnym

niż potem płacić wysoką cenę za to że się było dostatecznie

czujnym".
Przez cały dzień Laura ani słowem nie odezwała się do

Michała. Jednak reakcja Michała na jej milczenia wymusiła na niej odezwanie

się do niego.
- Laura przepraszam. Nie chciałem cię tak

potraktować......sama rozumiesz....
- Wszystko rozumiem aż za bardzo. -

odpowiedziała sucho.
- Co masz na myśli?
- To przez ciebie Zakonnicy

porwali Adama i Wiktora a później Roberta!
- Co ty gadasz? - Michał

spojrzał się na przyjaciółkę. - Jak możesz posądzać mnie o takie rzeczy!


- To czemu zostawiłeś ich samych, przywiązanych do drzew?! - Laura

zmrużyła oczy. Była gotowa postawić wszystko na jadną kartę - Mogłeś to

zrobić specjalnie. Najpierw ich zostawiłeś a potem jeszcze dałeś cynk że

Robert leży w skrzydle szpitalnym. Zastanawiam się czy nie dosypałeś czegoś

Robertowi do jedzenia. - Robert kręcił głową jakby nie mógł uwierzyć w to co

słyszy.
- W takim razie, dobrze. Skoro uważasz mnie za zdrajcę to może

dajmy sobie ze sobą spokój!
- Bardzo dobrze! Widać, teraz co z

ciebie jest za przyjaciel! Nie odzywaj się więcej do mnie!
-

Laura! - do kłócących podszedł Radek - idziemy do biblioteki?
- Tak

- odpowiedziała. Nie patrzyła jednak na niego tylko na Michała, obdarzając

go mściwym uśmiechem - Niektórzy potrafią tylko udawać prawdziwych

przyjaciół - dodała po czym udała się z Radkiem do biblioteki.
- Coś się

stało? - do Michała podeszła prof. Bradford.
- Nie, nic pani profesor -

po czym oddalił się. Czuł się teraz bardzo samotny. Przyjaciele byli w

rękach Zakonu a dziewczyna, którą uważał za przyjaciółkę, oskarżyła go o

zdradę. Nawet nie zauważył że znalazł się na szóstym piętrze. Zorientował

się dopiero po gołych, kamiennych ścianach. Nagle poczuł chłód. Przed nim

ukazał się znjaomy duch - Simon.
- Simon! Nawet nie wiesz jak się

cieszę, że cię widzę. - powiedział. W jego głosie wyczuwało się radość.
-

Miło mi, że moje pojawienie ucieszyło się - duch odwzajemnił uśmiech.
-

Zakonnicy porwali moich przyjaciół.....
- Wiem. - powiedział spokojnie

duch. - I wiem co teraz czujesz, mój przyjacielu.
- To wszystko przeze

mnie. Gdyby nie moja głupota....
- Nie mów tak. To nie była twoja wina. -

starał się go pocieszyć Simon.
- Może i tak, ale moja

przyjaciółka.........dawna przyjaciółka ma na ten temat odmienne zdanie.

Twierdzi, że to moja sprawka bo tylko mnie nie porwano.
- A wiesz czemu

cię nie porwano?
- Wiem.......to znaczy tak myślę, że wiem. Bo jestem

dobry. - wytłumaczył Michał.
- A twoi pzyjaciele nie są dobrzy? - spytał

podchwytliwie Simon.
- No tak.......
- Zakonnicy nie porwali cię,

ponieważ posiadasz inne zdolności, których oni nie cenią. Oni cenią tylko

siłę, która może zabić a nie która może uleczyć.
- Moi przyjaciele zawsze

potrafili świetnie walczyć i wogóle. Ja zawsze uwielbiałem zgłebiać się w

umysły innych......chciałem im pomagać.....leczyć.......
- Twój ojciec

też taki był. Jego też chciano zaciągnąć do Zakonu. Jenakże szybko

przekonano się, że jego moc może zaszkodzić Zakonowi niż mu pomóc w swej

niszczycielskiej misji. Pamiętaj jednak że ta moc jest tak samo silna jak

inne, a w niektórych wypadkach nawt silniejsza niż wszystkie inne - Simon

zaczął się powoli rozpływać w powietrzu by po chwili zniknąć.
- I znów

jestem sam. - westchnął, po czym udał się w stronę swojego

pokoju.

ps. prosze jak zwykle o opinie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> , chciałabym wiedzieć czasami co myślicie o

treści, o zachodzących sytuacjach, o bohaterach, ich postępowaniu -

chciałabym poznać wasze opinie o nich, co was w nich wnerwia, intryguje,

odpycha...tylko plis nie mówcie co byście w nich zmienili bo to podkreślam

niemożliwe, tak ma być i już!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'>

(a tak poza tym to mam zły humor z powodu mojego pecha szkolnego jakim jest

zabraknięcie paru setnych do paska - i jak tu się nie

powiesić?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

)
Eire
cudaśne, podoba mi sie, że dajesz

częstodługie ciekawe party, z tego możesz wydać książke, takie to długie i

fajne
avalanche
taaaa strasznie fajnie Eire


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'> .......co do książki to może kiedyś jak

mi zabraknie forsy to wydam (<- jak oczywista będą chcieli takie

"cuś dziwacznego"wydać)........nie no...lubie to pisać, ale żeby

aż tak się podobało? ja was wszystkich wyślę chyba na badania kontrolne bo z

wami dzieje się coś nienormalnego
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

....dobra dość żartów i następny part

Part 37

Złoty puchar,

który dał mu Paweł spoczywał spokojnie w hebanowej szafie.
- Tutaj nie

jesteś bezpieczny - powiedział, wyciągając spod sterty ubrań, świecący

przedmiot. - Ale gdzie cię mam cię ukryć?....... - rozejrzał się po pustym

pokoju w poszukiwaniu jakiejś dobrej kryjówki. Każde miejsce wydawało mu się

mało bezpieczne, za bardzo jawne....no i jeszcze pozostawał problem

Radka.....nie może pozwolić żeby on go znalazł. Zaczął myśleć gorączkowo i

po chwili przyszła mu do głowy pewna myśl. W tym pokoju miszkał jego ojciec

przed laty. Opowiadał mu że gdy byli młodzi, znaleźli kryjówkę......drugi

pokój połączony z ich pokojem.
- Ale gdzie on jest?...... - Michał zaczął

macać ściany w poszukiwaniu jakiegoś tajnego przejścia, ale na niczym

spełzły jego poszukiwania. Próbował poruszyć jakiś przedmiot - szafę,

biurko, zajrzał także do szafy, jednakże nigdzie nie było przejścia do

kryjówki. Usiadł na łóżku i zaczął gorączkowo myśleć. Tata opowiadał mu, że

pokój odkrył przypadkowo Remis.......był pijany i upadł na ziemię a

potem.....
- Tak! - Michał przypomniał sobie. Podszedł do łóżka gdzie

zawsze spał Wiktor i podczołgał się pod nie. Przy ścianie, pod łóżkiem

widniał wyskrobany symbol skorpona.
- Ciekawe co teraz? - wyszeptał do

siebie. Spróbował nacisnąć malunek ale nic się nie wydarzyło. Pomyślał sobie

że może chodzić o jakieś hasło.
- Hmm z tym będzie problem....... - znów

zaczął gorączkowo przeszukiwać swą pamięć w poszukiwaniu jakiejś

wskazówki.
- Hasło wymyślił Remis.........to może być trudniejsze niż

przypuszczałem.......co on mógł dać na hasło?....... - Michał przypomniał

sobie, że Remis był zagorzałym fanem wszystkiego co niebezpieczne........no

tak......ale to mu nic nie mówi.......lubił także zwariowane kapele

rockowe......może to nazwa jakiegoś zespołu?
- Iguanos Soy? - cisza.
-

Płonące Czachy? - cisza.
- Może jakieś powiedzonko? - westchnął. Co raz

bardziej tracił nadzieje na odnalezienie hasła.
- Wiem! - krzyknął -

Riggio! - kawałek ściany poruszył się i przed Michałem ukazał się wąski,

ciemny tunel. Wczołgał się do niego, miając po drodze pajęczyny i brudząc

ubranie od kurzu jaki zaległ przez tyle lat w tunelu. Na końcu widniały

drzwiczki. Nie było problemu z ich otworzeniem - były stare, spróchniałe a

rdza jaka ogarniała malutkie zawiasy, zrobiła swoje.
Pokój był niewielki.

pośrodku stał okrągły, dębowy stolik a wokoło niego stało cztery krzesła. Na

ścianach wisiały różne plakaty - zespoły rockowe, czaszki, kościotrupy,

reklamy alkoholowe, i parę nieprzyzwoitych plakatów z magazynów dla

pełnoletnich. Wszędzie zalegał kurz a z żyrandolu zwisały pajęczyny. Na

podłodze leżało pełno pustych butelek i puszek. Michał zauważył także

kajdany, jakiś nóż i parę innych dziwnych rzeczy. Przy jednaj ze ścian stało

także koło od motocykla. Naprzeciwko stał niewiwlki kredensik a przy nim

mały zdobiony kuferek. Nad kredensem wisiała oszklona szafka w której stało

parę kieliszków i kika pustych butelek. Michał otworzył kufer - w środku

znajdowało się mnóstwo papierów. Zauważył, że niektóre z nich to listy

miłosne - najwięcej adresownych do Remisa, który miał ich tu ze sto. Każdy z

nich zdawał się pachnieć inaczej - jeden lawendą, drugi jaśminem, parę z

nich miało na kopercie odcisk czerwonych ust. Michała, aż ręce świerzbiły,

żeby zajrzeć do któregoś z nich. Pomyślał sobie, że gdyby Remis dowiedział

się, że grzebał w jego prywatnej korespondencji to zapewne miałby spore

kłopoty. Postanowił jednak, że w takim momencie kiedy to jego przyjaciele są

w wielkich tarapatach, nie należy zabawiac się czytaniem listów. Obiecał

sobie jednak, że gdy wszystko dobrze się skończy pokaże przyjaciołom listy

miłosne Remisa - pośmieją się razem.
Tymczasem wyjął z pod pachy

złoty puchar i ukrył go w kufrze, pod stertą listów.
- Żaden szanujący

się włamywacz mie zajrzy do wyperfumowanego kufra pełnego listów

miłosnych... - pomyślał i uśmiechnął się w duchu, że znalazł tak znakomitą

kryjówkę.

ps. ten part musiał być krótki żeby następny był

dłuższy........aha w następnym parcie dowiecie się kto to jest Riggio
Abaska
Ava - extra =)

Po proostu QL sa te

party!! I to wcale niegoopi pomysl, zebys ksiazke wydala ^^



avalanche
czy ja już wspominałam że powinniście się

wszyscy leczyć?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

co do książki - to moje opowiadanie jest za słabe - nie ma dna - i wogóle

amatroskie jak cholera
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'>

.........dobra kto chce być moim agentem?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> ................nie, tak naprawde to

chciałam coś napisać odnosnie do mojego ff - może sie wydawać że pominęłam

wątek porwanych....nie wiadomo co się z nimi dzieje...ale chcę zapewnić że

niedługo wprowadzę ich - poprostu chciałam wprowadzić ich później, pokazać

trochę Michała - no to tyle, żeby nie było niejasności.
Psychopatka

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Abaska @

03-06-2003 20:27)
Ava -

extra =)

Po proostu QL sa te party!! I to wcale niegoopi

pomysl, zebys ksiazke wydala ^^

class='postcolor'>
Tez lubie slodzenie ale nie do

przesady... nikt z nas nie ma wybitnych szans na wydanie ksiazki... Smutna

prawda, wydanie ksiazki nie jest takie proste... nie od razu chca wszystko

wydawac i rozprowadzac. A jesli juz by mieli to zrobic... to trzeba albo

miec wtyki albo sie wyyybitnie wyruzniac. Avalanche nasza co prawda pisze

dobrze i orginalnie, ale niestety brak jej sporo z tej profesionalnej

wprawy. Ale Avalanche, nie mortw sie, bo mi tesh brok =) W wieku 16 lot nie

jest sie miszczem. No! =)
avalanche
Psycho ależ ja siem nie martwię


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

już to wspomniałam w poprzednim parcie że to opowiadanie to straszna

amatorszczyzna a piszę sobie ot tak sobie dla własnej satysfakcji........nie

no naprawdę, żeby wydać ksiązkę to trzeba mieć taki talent że hoho i jeszcze

paru znajomych na rynku wydawniczym....trzeba też mieć jako taki wyrobiony

styl...a mi do tego jeszcze bardzo daleko....zresztą a po co komu książka?

macie to tu i to jeszcze za darmo, więc nie marudzić bo jeszcze się

zastanowie nad opłatą.....no przecież żartuję wszystko jest za darmo i

jeszcze darmowe spotkania z autorem czyli ze mną
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'> .........dobra już nie paplam bo bzdury

wychodzą......jutro następny part i proszę mi tu dawać opinie i jak to chce

krytykę - którą też miło przyjmę......no.....to ja idę spać


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>
Eire
ak soie uprzec to sie znajdzie sposóbi

tyle,a propozycja byla zartem,bo niestety macie racje ze wiekszych szans na

to ni ma.w każdym razie, nawet jesli chcesz to wydac to musisz to skończyć.

dawaj dalej o tym riggiu.
avalanche
no dobra już daję.....ostatnio sie

rozleniwiłam - nie da sie pracować w takie upały.....wole zimę


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>



Part 38

Michał przysiadł na jednym z krzeseł - niedbał o to

że jest cały zakurzony - i zaczął rozmyślać. Po raz pierwszy zaczął sobie

wyobrażać to, jak kiedyś jego ojciec wraz z kumplami spędzali tutaj czas -

sami, z dala od innych, w własnym hermetycznym towarzystwie. Musiało być

całkiem fajnie siedzieć tu i robić różne rzeczy. Jego ojciec nie należał do

przebojowych facetów jakimi byli na przykład Remis i Sergiusz. On zawsze

najlepiej rozumiał się z Ottem - obaj nie stronili od zabaw, ale bawili się

bardziej "skromnie" niż ich kumple. Nawet pomimo tych małych

różnic, wszyscy dobrze się rozumieli. Remis z Sergiuszem zabawiali resztę -

podobno przychodziło tu także paru różnych kumpli z innych klas. Ojciec

opowiadał mu kiedyś, że najśmieszniej było zawsze gdy Remis i Sergiusz

"troszkę wypili". Tańczyli wtedy razem na stole a potem brali do

rąk swoje elektryczne gitary i grali jakieś mocne kawałki drąc się przy tym

niemiłosiernie. Otto musiał wkońcu wyciszyć to pomieszczenie zaklęciem, gdy

okazało się że ich wrzaski było słychać parę pokoji dalej. Na szczęście

jednak żaden nauczyciel nie dowiedział się nigdy o ich tajemniczej kryjówce.

Nawet Twintower nie był na tyle wścibski aby odkryć, gdzie też to chowają

się jego podopieczni.
Rozejrzał się ponownie po pokoju. Tym razem

uważnie prześledził jego zakątki. Na kredensie stała stara popielniczka z

mnóstem popiołu w środku a obok leżała paczka po papierosach. Michał

wychylił się lekko - za kredensem stała najbardziej niezwykła rzecz jaką

widział - stara gitara elektryczna Remisa. Była piękna, purpurowo-czarna o

bardzo wymyślnym kształcie. Na odwrocie zaś widniał srebrny skorpion w

blado-niebieskich płomieniach. Podniósł delikatnie instrument i położył na

stole. W kredensie znalazł jakąś szmatkę, którą oczyścił zakurzoną gitarę.

Po wyczyszczeniu sprawiała jeszcze większe wrażenie pięknej i niezwykłej. Na

dole widniał nawet podpis "Riggio " - było to przezwisko sławnego

członka zespołu rockowego, którego Remis wprost ubóstwiał. Michał zauważył

nawet jego stare płyty, kiedy to niechcący potknął się o nie idąc w stronę

kredensu. Był też jego plakat na ścianie - młody mężczyzna w typowo rockowym

stroju - skórzana kurtka z ćwiekami z wyszywanym skorpionem na piersi. Miał

ciemno-brązowe włosy z ufarbowamymi czerwonymi kosmykami. W nosie posiadał

kolczyk a na szyji, czarną, skórzaną obrożę z kolcami. Na prawym policzku

widniała niewielka szrama, zaś całość jego postaci była spowita niebieskimi

płomieniami. Pod spodem widniał napis " Riggio rules ", napisany

czerwonym markerem dość niewyprawną ręką Remisa. Michał spojrzał jeszcze raz

na leżącą przed nim gitarę. Przez chwilę się wahał, lecz wziął do ręki

instrument i przeleciał szybko knykciami palców po jej strunach. Wydobył się

mocny dźwięk, odbijający się echem od ścian. Michał zauważył, że gitara

samoistnie zaczyna się naciągać, jakby wiedziała że już dawno nikt o nią nie

dbał i nie grał. Struny naprężyły się - sprawiały wrażenie jakby były gotowe

na mocniejsze uderzenie. Michał jednak nie był pewny. Jeszcze nigdy w życiu

nie grał na gitarze, a tym bardziej elektrycznej. Pomyślał jednak,że teraz

nikt go nie słyszy, więc nie ma się czego bać, że ktoś go wyśmieje za

amatorskie pobrzękiwanie. Nie wiedział nawet jaką melodię miał zagrać - nie

przychodziła mu do głowy żadna sensowna piosenka, którą łatwo by było

zagrać.
- Co tam, to tylko próba - powiedział sam do siebie. Ku jego

zaskoczeniu, struny same układały się do jego palców, co umożliwiało mu na

mniejszy fałsz niż przypuszczał na początku. Prawdę mówiąc to gitara grała

sama za niego, a on nie mógł nadążyć za rytmem wytyczonym przez nią. Melodia

jaką grała wydawała mu się bardzo.....porywająca i pełna żywiołu. Taka przy

której ma się ochoty porozwalać wszystko naokoło....wyrazić swój bunt wobec

wszystkiego.........taaaaak.....niewątpilwie ta muzyka miała w sobie to coś,

co przykuwało uwagę milionów jej sympatyków. Ostre brzmienia i szybki

rytm.
Michał zaczął coraz szybciej uderzać w struny i po chwili

nadążył za szybko poruszającymi się strunami. Czuł że teraz to on gra a nie

gitara. Jakimś cudem wiedział jak grać i trzeba było przyznać, że całkiem

dobrze mu to wyszło. Złapał rytm a w uszach dzwoniła mu melodia. Poczuł się

bardzo dziwnie, jakby odlatywał a jego dusza doznawała niezwykłych uniesień

i emocji, których nigdy dotąd nie poznał. Był wolny, nieograniczony niczym.

Po prostu przeniósł się w inny świat.
Gdy skończył odłożył giatrę i

usiadł ciężko na stołku. Odczuwał zmęczenie, jakby był właśnie po jakimś

wyczerpującym koncercie. Z czoła spływała mu mała strużka potu, zaś twarz

zaróżowiła się lekko. Oddychał w przyspieszonym rytmie a serce waliło mu

nierówno. Czuł fale gorąca jakie przepływały przez jego ciało i to cudowne

uczucie spełnienia i zadowolenia. Wyciągnął się na krześle i oparł nogi o

stolik, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Tak.....po raz pierwszy

przeżył coś tak cudownego. Teraz zaczynał powoli rozumieć Remisa, czemu tak

ubóstwiał granie na tym niezwykłym instrumencie.
Abaska
Hesu, qrde, nie bierzcie tego wszystkiego

na serio!! To bylo jajo, ale nic nie moffie. A teraz bledy

:

1. Na kredensie stała, stara popielniczka <-- przecinak jest tu

niepotrzebny

2. nie ograniczony <-- troche dziwnie to

brzmoo

pozdro
avalanche
hmmmm ten part mi jakiś dziwny się

wydaje......

Part 39

Z trudem opuścił ten niezwykły pokój.

Czuł się w nim bezpiecznie i tu naprawdę mógł odizolować się od świata.

Wiedział jednak, że taka ucieczka przed rzeczywistością nic nie da. Wciąż

rozmyślał o Robercie, Wiktorze i Adamie więzionych gdzieś wiele kilometrów

stąd przez największych morderców jacy stąpali kiedykolwiek na ziemi.


Po wyczołganiu się z tunelu był w swoim pokoju, gdzie naszczęście nie zastał

Radka. Byłaby to bardzo kłoptliwa sytuacja, gdyby musiałby się tłumaczyć

dlaczego leży pod łóżkiem. Zresztą, w głębi duszy Michał marzył, aby Radek

nigdy nie dowiedział się o tym pomieszczeniu. W myślach miał już wizję tego

co mogłoby się stać gdyby Radek rzeczywiście odkrył tę kryjówkę. Na pewno

nie obyłoby się bez rewizji Twintowera - szczegółowo poinformowanym o tym

"niebezpiecznym" pokoju przez Radka.
Ostatnio Radek działał

Michałowi coraz bardziej na nerwy. Powoli odczuwał chęć potraktowania go w

sposób w jaki rozprawiał się z nim dotychczas Wiktor - danie mu do

zrozumienia, że nie należy wtrącać się w sprawy innych a także że ma się

serdecznie dość jego "upierdliwości". Michał podejrzewał, że Radek

rozpoczął jakąś niebezpieczną grę - grę wymierzoną w niego, a wcześniej w

jego przyjaciół. Miał niejasne przeczucie, że ten "lizus" szykuje

się na coś większego. Niepokoiły go także jego częste ostatnio kontakty z

Laurą. Miał dwa podejrzenia co do ich "nagłej przyjaźni" - albo on

chce ją zmanipulować do własnych celów, albo po prostu coś do niej

czuł.
- Nie....Laura nie mogłaby się zakochać w takim brzydalu -

powiedział sam do siebie z "lekkim obrzydzeniem" - a zresztą ona

jest dziewczyną Adama.........no tak....ale Adama teraz nie ma - dodał

całkiem zaniepokojony. Pomimo iż był zły na Laurę, to jednak czuł że musi w

jakiś sposób czuwać nad nią. Wiedział, że Adam byłby mu bardzo wdzięczny

gdyby od czasu do czasu zainteresował się tym co robi jego dziewczyna.

Zresztą.....kto jak nie on - jego najlepszy przyjaciel, miałby ją ochraniać

przed grożącym jej bądź co bądź niebezpieczeństwem.
W zamczysku nie

było bezpiecznie. Stare, kamienne korytarze zdawały się być świetnym

miejscem na ukrycie się kogoś niebezpiecznego w ich czarnych czeluściach.

Uczniowie starali się nie chodzić sami po zamku - bali się tego, że mogą

skończyć jak trójka niedawno porwanych chłopców. O zmroku ruch na zamkowych

włościach zanikał zupełnie - nie wspominając już że uczniowie bali się

wychodzić choćby w dzień na polanę przed zamkiem. Nauczyciele również na

każdym kroku pilnowali wejść do zamku. Obowiązkowe było też ryglownie drzwi

specjalnym zamkiem, wpuszczającym tylko nauczycieli. Atmosfera stawała się

bardzo nerowa, ale największe centrum osiągnęła pewnej pochmurnej nocy.


Jak zwykle wieczorem wszyscy byli już w swoich pokojach, zamknięci i

czekający z utęsknieniem na poranek.
- Co robisz? - do pokoju wszedł

Radek. Zamknął za sobą dokładnie drzwi, wyglądając wcześniej aby sprawdzić

czy aby na korytarzu nie działo się coś dziwnego.
- Nic takiego. Czytam

Folwerta. - odpowiedział spokojnie Michał, który leżał na łóżku z nosem

utkwionym w książce.
- To....tttoo dobrze - wyjąkał. Był blady jak

trup.
- Co ty taki biały jesteś? - spytał podejrzliwie Michał, odsuwając

na chwilę lekturę.
- Ja? Zdaje ci się... - wymamrotał. Michał jednak czuł

że coś z nim nie tak. Nigdy tak się nie zachowywał.
- Powiesz mi

wreszcie, czy mam cię przyszpilić do ściany i wyciągnąć to co ukrywasz? -

zagroził. Radek nie na żarty wystraszył się i......
- Durniu, wyłaź z tej

szafy! - Michał walił pięścią z starą szafę do której schował się Radek

- Czlowieku, nic ci nie zrobię..........czego się boisz? Mnie?
- Ja

lubię siedzieć w szafach! Mamusia zawsze mi mówiła że.....
- Rób co

chcesz. Dla mnie możesz siedzieć w tej szafie do końca życia, nawet jak

chcesz. - oświadczył, po czym udał się kontynuować przerwaną lekturę.


Za oknami robiło się coraz ciemniej. Godzinę po zamknięciu, Radek zaczął

się dusić w ciasnej szafie i był zmuszony wyjść z niej.
- No i co? A

mówiłeś, że nie wyjdziesz.
- Odczep się dobra? - odwarknął Radek.
-

Dobra, dobra. Tylko siedź cicho bo mam zamiar to przeczytać - wskazał na

grubą książkę w czerwonej okładce.
-

AAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!! - krzyk jaki

rozległ się gdzieś w zamku, przeszył błogą ciszę jaka panowała w zamczysku.

Michał podbiegł w stronę drzwi, chcąc jej otworzyć. Na drodze jednak

napotkał niespodziewaną przeszkodę.
- Nie idź! - to Radek wyskoczył

niespodziewanie i blokował dojście do drzwi.
- Zejdź mi z drogi! -

krzyknął Michał. Był silniejszy od Radka więc bez trudu odepchnął go na bok

i zaczął mocować się z drzwiami.
- Głupie drzwi...... - po chwili

zrozumiał, że w tym przypadku będzie potrzebna jego własna magia. Błysnęło

białe światło i drzwi wypadły z zawiasów. Michał wypadł jak szalony biegnąć

w stronę z której dobiegł go przeraźliwy krzyk. Biegnął przed siebie mijając

korytarze. W pewnym momencie poczuł że nie wie gdzie ma sie dalej udać. Była

na czwartym piętrze. Przeczuwał jednak że ten krzyk dochodził jakby z

szóstego piętra. Ruszył ku schodom i po chwili był już dwa piętra wyżej.

Zrobił parę kroków. To co zobaczył o mało nie zwaliło go z nóg. Na podłodze

leżała dziewczyna o rudych włosach. Cała była we krwi. Michał stał jak

wryty, po chwili jednak oprzytomiał i zaczął ratować dziewczynę. Dotknął jej

ręki -była lodowata. Moment potem skierował niepewnie swoją dłoń do jej

szyji - nie wyczuwał tętna. Dziewczyna nie żyła.
- O matko.......

-wyszeptał. Dłonie miał pokryte jej krwią. Był tak przerażony że nie

wiedział co ma dalej robić.
- Zaraz........ - odchylił lekko głowę.

Niedaleko leżał długi nóż, zbruczony krwią. Podniósł go i zaczął oglądać. na

rękojeściu widniał wygrawerowany skorpion.
-

Karlsen!!!!!!!!!!! - serce

Michała podskoczyło do góry. Podnióśl się natychmiast i obejrzał się za

siebie. Za nim stał Twintower w towarzystwie dyrektora Horovitza.
Abaska
Naprawde, ava, ODZYSKALAS WENE!!

Chyba przeszla ze mnie na ciebie, bo ja jush kompletnie nie wiedzialam co

napisac w pamietniku CC ^^ Ava... Ty kradziejko!!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Zaczyna sie znow fajnie rozkrecac... Nie fajnie... Zaj... Zarabiscie

fajnie!! BOSKOOO!! Pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz

pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz

pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz

piz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz... czy mowilam juz, ze masz

pisac?? =)

***

Tak, tak... sloneczko robi swoje ^^
avalanche
Abaś......czy ty nie dostałaś czasem

porażenia słonecznego?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

hhe żartuję
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> a ja myślałam że mi to badziewnie

wyszło.....Ty też masz wene (a gromada to co?).....ja tylko czasami ją mam


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='rolleyes.gif'>
Abaska
No akurat sie nie dziwie, ze wena ci siem

konczy... Juz sie napisalas troche w tym temacie =) A Gromada to nic...

Musze sie wyzyc i pelno dialogow tam jest.. Chyba odreagowuje po pamietniku

=)

A z tym porazeniem to chyba nie zartujesz =D Bo naprawde jstem

taka jakas nijakas =)
avalanche
A teraz dłuuuuuuuugaśny part - a to z

powodu mojej nieobecności w szkole i "chwilki"czasu poświęconej

PNZ - życzę miłego czytania
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>

Part 40

-

Ja.....ja....ja.... - zaczął się jąkać.
- Tłumacz się i to

natychmiast!!!! - wrzasnął Twintower. W jego głosie

wyczuwało się nie tylko wściekłość ale i przerażenie.
- Ja tego nie

zrobiłem!!!! - w tym momencie spojrzał na trzymany przez

niego nóż. Zorientował się, że znalazł się w niezłych opałach.
- Zabiłeś

ją......... - wysyczał Twintower.
- Howardzie uspokój się !!!

- dyrektor zdawał się być bardziej przerażony zachowaniem profesora niż

leżącą trupem uczennicą.
- Panie profesorze ja jej nie zabiłem!

Przysięgam!!! Ja tylko wybiegłem żeby sprawdzić co się

stało........ktoś krzyczał......chciałem pomóc........tylko pomóc - osunął

się na podłogę. Głowę miał opuszczoną. - Nie zabiłem jej - wyszeptał

przerażony. Oczy miał wytrzeszczone z przerażenia. Ta dziewczyna leżała

martwa.........ktoś ją zabił z zimną krwią, a teraz jeszcze okaże się, że to

ja ją zamordowałem........a przecież chciałem tylko sprawdzić co się

dzieje......po co ja brałem ten cholerny nóż do ręki? chyba zaczynam

wariować........dlaczego jest mi tak gorąco? - wszystkie te pytania wierciły

mu głowe jak milion ostrych gwoździ.
Na korytarzu zrobiło się

cicho. Twintower stał jak wryty wpatrzony w ciało dziewczynki. Ręcę trzęsły

mu się mimowolnie. Podszedł do martwej uczennicy i sprawdził jej puls, jakby

chciał się upewnić co do tego czego był zupełnie pewny.
-

Howardzie....
- Nie żyje - powiedział cicho Twintower. Nóz który trzymał

przed chwilą Michał upadł na kamienną posadzkę. Twintower spojrzał się w

jego stronę. Chłopiec wyglądał jakby przeżył szok - twarz pełna przerażenia

i ten wzrok.....utkwiony w martym ciele dziewczyny. Podniósł leżący przy nim

nóż i obejrzał. Michał zauważył że oczy Twintowera rozszerzyły się na widok

wizerunku skorpiona. Podał nóż dyrektorowi a ten wydał z siebie tylko

zduszony okrzyk.
- Wstań - rozkazał Twintower do Michała. Chłopiec

spojrzał się na profesora - jego twarz była biała a oczy zdawały się być

puste.....przerażone.....
- Wstań - powtórzył - Wierzę ci. - Michał

spojrzał się zdziwionym wzrokiem na stojącego przed nim nauczyciela. Czyżby

naprawdę wiedział że to nie on dokonał tego strasznego czynu?



Następny dzień okazał się jednym z gorszych w jego życiu. Każdy, którego

mijał na korytarzu patrzył się na niego z pewną wrogością......czasem z

przerażeniem.
- Ty morderco!!!!! - jedna z

przyjaciółek zamordowanych wybuchnęła złością i płaczem na jego widok. Parę

osób musiało przytrzymać dziewczynę przed rzuceniem się na Michała.


Większość osób podzielało opinię, że to Michał zabił tę biedną dziewczynę.

Gdzie tylko przechodził, słychać było szepty uczniów, a sądząc po ich tonie,

nie były przychylne jego osobie. W pewnej chwili zaczął biec........biec

przed siebie.....chciał uciec od tego wszystkiego......
- Michał? - przy

ścianie stał Paweł. Michał odsunął się instynktownie od niego parę kroków do

tyłu.
- Co tu robisz?
- Ja? Ależ nic takiego - zaśmiał się. Po chwili

pstryknął palcami i obaj zanaleźli się gdzieś w środku lasu.
- Gdzie my

jesteśmy? - spytał przerażony Michał.
- W miejscu gdzie to wszystko się

zaczęło.......miejscu, które musisz poznać, bo to one jest twoim

przeznaczeniem....... - Michał poczuł jak jego umysłem targają te wszystkie

wspomnienia....wspomnienia minionych dni. Dzień w którym zniknęli jego

przyjaciele....wyrzuty Laury......twarz tej dziewczyny......
- Ona

zginęła, ale to nie musiało się zdarzyć - wyszeptal groźnie Paweł.
- Ty

ją zabiłeś......
- Nie zabiłem jej - wysyczał gniewnie chłopak. - Ty nic

nie rozumiesz.............Czy jesteś na tyle głupi by nie dostrzegać tego co

tak naprawdę dzieje się wokół ciebie? - Michał wytrzeszczył ze zdziwienia

oczy.
- O czym ty mówisz?
- Ja wiem kto ją zabił.
- Kto?

Gadaj!!!! - wykrzyczał. Paweł rozejrzał się po okolicy jakby

bał się że ktoś może ich obserwować. Podszedł bliżej i stanął tuż przed

Michałem.
- Nie domyślasz się? A więc podopowiem ci. Kto ostatnio

zachowywał się dziwnie? Nienaturalnie? Kto nie darzył ciebie i twoich

przyjaciół szczególną sympatią? Kto był na tyle

wścibski.......podły.........aby wpakowywać was w rózne kłopoty......co? -

Michała nagle olśniło.
- Radek? - Paweł kiwnął twierdząco głową.
-

Ale........
- Strzeż sie go. Wydaje sie niepozorny ale uwierz mi, to jest

osoba, której zależy tylko na sobie. On was nienawidził od samego początku.

Miał już zatruty umysł gdy tu przyszedł. Ale on już dokonał części swojego

planu. Wiktor......Adam........Robert.......to przez niego nie ma ich teraz

wśród nas. To on zaproponował tobie abyś pozostawił samym sobie Wiktora i

Adama przywiązanych do drzewa. To on dosypał do jedzenia Roberta jakieś

świństwo, które sprawiło że leżał w skrzydle szpitanym. To on pragnie aby

Laura znalazła sie po jego stronie. To on zabił wczoraj w nocy.
-

Skąd.....skąd ty to wiesz?
- Wiem bo sam należę do Krwiożerczego Zakonu -

to wyznanie nie wywołało takiej reakcji jakiej podziewał się zobaczyć

Paweł.
- Dlaczego.......dlaczego mówisz mi to wszystko, skoro jesteś po

ich stronie? Czego ty chcesz ode mnie?!
- Chcę cię ochronić przed

grożącym ci niebezpieczeństwem - wyjawił.
- To niemożliwe........
-

Oddałem ci kielich, który powinien być już teraz w rękach

zakonników..........poza tym......ja wiem, że to może sie wydać dziwne,

ale.......czuję jakbym cię kiedyś znał. Jakbyśmy się już kiedyś

znali........bardzo dawno temu.......Absurdalne, nieprawdaż? Nie potrafię

tego wytłumaczyć, ale w głebi serca czuję, że mogę ci ufać i że ty......że

ty ufasz mnie...... - Michał nie wiedział co odpowiedzieć. Poczuł jednak że

to co mówi Paweł jest szczere, jakby mówione prosto od serca. - To samo

odczuwałem do Wiktora, Adama i Roberta. ta

bliskość.....serdeczność........Michał ja......ja nie chcę już krzywdzić

ludzi......chcę się stać normalnym człowiekiem.....chcę uwolnić się od

Zakonu.....proszę, pomóż mi w tym - po jego policzku spłynęła łza.
-

Pomogę - oczy Pawła nabrały jakby nowego blasku. Na jego twarzy pojawił się

uśmiech.
- Dziękuję - wyszeptał wzruszony.
- Nie masz za co dziękować

zdrajco! - Za nimi stał Radek. W ręku trzymał długi miecz. - Wygadałeś

się.......niepotrzebnie - jego twarz wykrzywiła się w wstrętnym grymasem -

Michał i tak zaraz zginie razem z tobą i nikt nie będzie mnie podejrzewał o

to morderstwo - zaśmiał się lodowato.
- To się jeszcze okaże - Paweł

wystrzelił ognistą kulą w stronę Radka. tan jednak zdołał się uchylić na

czas.
- Pudło! Teraz moja kolej - zaczął biec z wyciągniętym mieczem

w strone Radka. Paweł jednak nie poruszył się ani na krok. Miecz coraz

bardziej zbliżał się do jego twarzy. W ostaniej chwili chwycił w powietrzu

wyczarowany przez siebie własny miecz. Zamachnął się i ku zdziwieniu i Radka

i Michała, przeciął miecz przeciwnika na pół, po czym przystawił ostrze do

gardła Radka.
- Może pogadamy? - spytał beztroskim tonem i uśmiechnął się

złośliwie.
- Malcolm....... - Michał przez chwilę zastanowił się do kogo

Radek mówi. Przypomniał sobie jednak szybko, że przecież on nie wie jak

naprawdę ma na imię ten chłopiec. - Co ty do cholery wyprawiasz? Będziesz

mieć kłopoty. Słyszysz?! Nie darują ci tego......zobaczysz! - Michał

miał wrażenie, że przez sekundę oczy Pawła starciły blask.
- Nic mi nie

zrobią dopóki mnie nie złapią. Skoro ty musiałeś wsadzić ten swój wśibski

dziób w nie swoje sprawy to nam pomożesz.
- A jak nie?
- Uuuuuu nie

rób mi tego.......chyba nie chcemy tu rozlewu krwi? zacmokał

"troskliwie". Radek jednak nie przestraszył się groźby.
- Jak

mnie zabijesz to oni ciebie i tego kretyna - wskazał głową na Michała -

zabiją. Chociaż wcześniej zapewne potorturują was a potem może oddadzą was w

ręce tych słynnych zjadaczy ludzi......jak oni też się nazywają? -podrapał

się po brodzie - nieważne zresztą....po takim "obiadku" zostają

tylko kości...... - Michałowi ciarki przeszły po całym ciele. Przypomniał

sobie jak wiele lat temu widział te istoty - po tym nieszczęśniku którego

wtedy widział zostały tylko bielusieńkie kości.
- Wstawaj! - krzyknął

niespodziewanie Paweł.
- Oszalałeś? Zakonnicy...
- Zamknij się, bo

jeszcze pomyślę czy cię nie uśmiercić na miejscu - zagroził. Radek tym razem

nie wyglądał już na takiego pewnego. Coś w tym było - Paweł wyglądał bardzo

groźnie gdy był wściekły. Jakaś zniewalająca moc emanowała z jego

osoby.
- Malcolm..... - radek nie zdążył dokończyć gdy z jego ust wydobył

się przeraźliwy krzyk. Michał dostrzegł, że z jego ramienia sączy się

strumieniem krew.
- Albo wstajesz, albo wbiję ci ten miecz w serce, a

przysięgam że nie żartuję!!!
- Chcesz go zabić?! - Michał

nie wytrzymał. Bądź co bądź, ale do zabójstwa nie zamierzał dopuścić nawet

gdy ofiarą miał być Radek.
- Bronisz tę

gnidę????!!!!! - krzyknął wściekle Paweł. Michał jednak

nie zamierzał się ugiąć.
- Tak, ale nie z powodu że zależy mi na nim ale

dlatego że nikt, a już napewno ty ani nikt inny nie ma prawa decydować o

jego życiu - wytłumaczył. Był bardzo poważny.
- Nie gadaj mi tu tych

haseł głoszonych przez tych palantów, którzy w życiu nie poznali prawdziwego

życia - prychnął.
- Zabijanie to według ciebie prawdziwe życie?
- To

jest element jaki pozwala przetrwać, a jeżeli ty tego nie rozumiesz to

znaczy, że nie masz pojęcia o......
- Masz rację, nie mam pojęcia!

Jestem kretynem którego należy zabić tylko dlatego że potrafi okazać

człowiekowi współczucie! To ty nic nie rozumiesz! Życie nie polega

tylko na eliminowaniu słabszych....
- Przestań chrzanić do cholery, bo

słuchać nie mogę! Jakby wszyscy tak myśleli jak ty to na świecie

zaroiłoby się od takich jak on - gotowych wbić ci nóż w najmniej oczekiwanym

momencie, albo tych morderców, którym nie zależy na nikim. Chcą tylko zabić

bo..... - urwał. Michał uśmiechnął się.
- Doszliśmy do punktu wyjścia.

Rozumiem cię, ale zważ na to że nie ma powodów aby zabijać Radka - każdy

zasługuje na drugą szansę.
- Niech ci będzie. Nie zabiję go teraz, ale

obiecuję że gdy tylko ten kretyn będzie próbował wykręcić jakiś numer -

zrobię to i nawet ty mnie nie powstrzymasz. - Michał zawahał się. Uznał

jednak, że i tak wynegocjował dużo zważywszy na to, że Paweł to osoba z

którą trudno się pertraktuje.
- Słyszałeś? Zawdzięczasz życie tylko

dlatego, że komuś zechciało się być aniołem stróżem - spojrzał kątem oka na

wciąż uśmiechniętego Michała - Pilnuj go. - rozkazał - A jak będzie

próbował....
- Nie będzie. Zapewniam cię. Myślę, że Radkowi też zależy na

tym aby nie znaleźć się na cmentarzu, prawda? - spojrzał na przerażonego

Radka.
- W takim razie, ruszamy.
- O czym ty mówisz? - zdziwił się

Michał. Moment nie uwagi sprawił, że Radek zdołał zniknąć.
- No i co

zrobiłeś!!!!!!????? Nawiał nam!! Teraz obaj

będziemy mieli kłopoty!!! Wiesz co on teraz zrobi? Poleci i

powie wszystkim, że to ty -wskazał palcem - ty go chciałeś zabić!
-

Dlaczego ja? Przecież to ty chciałeś......
- A ty swoje do cholery!

Czy przez ten czerep nie dociera, że on nie chce się mnie pozbyć tylko

Ciebie? Bardziej niż mnie, on nienawidzi.......
- Mnie. Ale

dlaczego?
- Przestań zadawać pytania jak jakiś tępy umysłowo - skarcił go

- Ja nie mogę, tobie trzeba wszystko tłumaczyć....
- Bardzo mi przykro,

że jestem ograniczony umysłowo! - krzyknął niespodziewanie Michał.
-

Dobra, słuchaj. Radek też należy w pewnym sensie to młodszej gwardii

Zakonników tak jak ja, rozumiesz?
- No...
- Ale - zaakcentował - On

nie przeszedł takiego szkolenia jak ja, czyli że nie jest do końca dzieckiem

wychowanym przez Zakonników - Michałowi to wszystko wydawało się bardzo

zagmatwane, ale coś go w tej wypowiedzi zaintrygowało a mianowicie...
-

Jeżeli ty przeszedłeś jak to mówisz - całkowite szkolenie - to jakim

sposobem się zbuntowałeś? O ile mi wiadomo to takie dzieci wychowywane przez

Zakonników są poddawane praniu mózgu, torturom...pozbawione uczuć? - Paweł

zdawał obawiać się tego pytania.
- Bo mi ktoś pomógł.........
Abaska
Qrcze, po tym lizy...(wprowadzam cenzure)

tylku ^^' bym sie tego ABSOLUTNIE niespodziewala!! Avus, avus...

ciagle masz dla nas jakies niespodzianki
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

Naprawde, zaczyna siem niezle rozkrecac =) No i, blagam, nie rob nam tego i

nie kaz czekac dluuuuuugo na next parta =)
Czemu las jest przeznaczeniem

Michala? =)

Bledy:

1.
zaczął biec z wyciągniętym mieczem w

strone Radka. Paweł jednak nie poruszył się ani na krok <--- pomylka z

imionami =) Moze lepiej by bylo:

zaczął biec z wyciągniętym mieczem w

strone Pawla. Ten jednak nie poruszył się ani na krok

2.
- Pomogę

- oczy Pawła nabrały jakby nowego blasku. Na jego twarzy pojawił się

uśmiech.
- Dziękuję - wyszeptał wzruszony.

No to 2 to nie jest

jako taki blad... Ale goopio to zabrzmialo z tym wzruszeniem. Jakby tak cos

na sile... Albo ciut przesady?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/huh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='huh.gif'>

Nie wiem... Nie umiem tego okreslic... po prostu cos tu nie gra =)
avalanche
heh Abaś wiem - poprawiałam tekst i

zapomniałam usunąć paru rzeczy - w tym tego co wymieniłas że jest

dziwne.....

Matko! To ja dałam e las jest przeznaczeniem Michała?

Idę się zastrzelić.....taki błąd....ale wstyd
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'>

kelyy
Ava, twój fick jest boski, ale moglabys

wstawic next parta nie?
avalanche
kelyy troche później za pare dni


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> - teraz mam pare spraw do załatwienia ale

obiecuje że niedługo dam
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Jade^_^
Ava...nawet się dumyślam jakich..


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>
mam te same problemy..
najpierw

zanieść papiury, a potem jeszcze te nerwy czy się dostanie..
wiem co

czujesz
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'>

bo sama przez to przechodzę...
więc przejdźmy przez to razem


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> hyhy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cheess.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='cheess.gif'>
avalanche
znalazłam troche czasu i wracam po

dłuższej przerwie (no od poniedziałku pewnie mnie wywieje na troche ale

postarm się znaleźć czas -> powód? - składanie papierów do szkół....tak

więc proszę o wyrozumiałość bo ja już powoli zaczynam się stawać kłębkiem

nerwów.....oszaleję z tym liceum
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'> )

Ten part jest według mnie taki sobie ale obiecuje że następny będzie trochę

lepszy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Miłego czytania życzę
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>

Part 41

- Kto? - Michał po

raz pierwszy ujrzał w oczach Pawła swego rodzaju niepewność.
- Nieważne.

O niczym nie słyszałeś - powiedział szybko.
- Ale...
- O niczym nie

słyszałeś, zrozumiano?! - zagroził. Z jakiegoś powodu cały drżał.
-

Czego ty się boisz? -spytał w końcu Michał - Dlaczego nie jesteś ze mną

szczery? Po co wogóle wplątałeś mnie w to wszystko skoro....skoro nie jesteś

gotów mi zaufać? - Paweł zachwiał się i zbladł.
- Nie pytaj....zrozum

ja...ja nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na niektóre pytania.... -

zwrócił swą głowę ku zdziwionemu współtowarzyszowi.
- Dobrze - odparł

spokojnie - Powiedz mi tylko jedno.....dlaczego to robisz?
- Ja wiem co

to znaczy mieszkać w Zakonie.....żyć w nim. Przez wiele lat zamieszkiwałem

jego ponure komnaty....czasem więzienia. Trafiłem tam jako mały chłopiec.

Prawdę mówiąc to nie pamiętam jak żyłem kiedyś...kim byli moi rodzice....czy

miałem przyjaciół? Nie wiem. Zostałem poddany szkoleniu, bardzo surowemu

zresztą. Odmawiano nam wszystkiego - prócz jedzenia i picia. Byliśmy

całkowicie podporządkowani woli naszych nauczycieli. Wpajano nam że

najważniejsza jest sztuka walki oraz brak uczuć wobec przeciwnika. Nie wolno

nam było płakać, okazywać litości i bólu. Całe nasze życie było przepełnione

przemocą - walczyliśmy ze sobą podczas ćwiczeń a potem sami, zamknięci ze

sobą oddawaliśmy się żądzy pogrążenia słabszych od nas. Jedynym prawem jakie

obowiązywało było prawo silniejszego. Wielu z tych z którymi nieraz

dzieliłem celę, na moich oczach zabijało najsłabszego w grupie....dla zabawy

i chęci krwawego widowiska. Ciało nad ranem zabierali tzw. pożeracze ciał.

Nie ufaliśmy sobie - każdy dbał o to by przeżyć. Było jednak coś co

sprawiało że powoli każdy z nas stawał się coraz bardziej okrutny i

bezwzględny. Tak zwane "seanse" odbywały się w nocy w

najciemniejszym zakątku zamczyska. Wybierano tych którzy zaczynali się

buntować lub przejawiali objawy dobroci. Pod osłoną nocy wyprowadzano taką

osobę i prowadzono do miejsca gdzie każdy w końcu podporządkowywał się woli

zakonników. Nie da się opisać tego co wyczyniali z taką osobą. To było

gorsze od tortur. Stosowano tzw. metodę umysłową, polegającą na penetrowaniu

umysłu, zadawaniu bólu oraz pozbawaniu zbędnych uczuć....wspomnień mogących

przywołać dobre emocje.....własnych myśli i wdrażaniu w taki umysł

wszystkiego co najgorsze....przekonywaniu o słuszności bycia złym.

Oczywiście niekedy i te środki zawodziły. Wtedy to poprostu zabijano.
-

Ale dlaczego ty nie jesteś taki jak oni? - spytał niespodziewanie

Michał.
- Bo ktoś nie chciał abym podzielił jego los. - wyszeptał

tajemniczo. Mówiąc to utkwił wzrok w swoich butach, jakby niechciał zdradzić

czegoś co przez tyle lat pozostawało jego najskrytszą tajemnicą. - Musisz mi

pomóc uwolnić twoich przyjaciół. Czasu jest niewiele a trzeba działać

szybko. - Michał zauważył że Paweł szybko zmienił temat. Zgodził się jednak

z tym iż teraz najważniejszą sprawą jest ratunek dla porwanych.
- Sami

nie damy rady - oznajmił po krótkim namyśle.
- Wiem. Teraz mamy dodatkowo

utrudnioną sytuację... - powiedział marszcząc brwi - Ten kretyn Radek

zapewne będzie chciał cię wrobić, a my potrzebujemy pomocy jednego albo

dwóch nauczycieli Akademii. Musisz im udowodnić że jesteś czysty.
- Masz

jakiś plan?
- Powiedzmy. Po prostu trzeba przekonać nauczycieli że

Radek....że Radek uderzył się mocno w głowę - na twarzy Pawła pojawił się

chytry uśmieszek.
- Ale jak?
- Bądź choć odrobinę pomysłowy. Trzeba mu

zaserwować mały napój - sięgnął do kieszeniu i po chwili trzymał w ręku mały

flakonik z przezroczystym płynem w środku.
- Co to jest?
- To jest

takie coś co sprawi że ten kretyn zacznie bredzić od rzeczy.....
- Mam

nadzieje że to nie jest niebezpieczne - spytał z niepewnością Michał.
-

Nie martw się, to ma krótkie i bezbolesne działanie i jest - co przyznam z

wielkim żalem - całkowicie bezpieczne. Dolej mu to a zobaczysz. - uśmiechnął

się jeszcze chytrzej niż przedtem.
- Mam nadzieje - dodał z

"lekką" ulgą Michał.
- Pamiętaj, że od ciebie zależy czy uda ci

się oczyścić z zarzutów.
- To znaczy że ciebie nie będzie? - spytał

zdziwiony Michał.
- Ja zjawię się w odpowiednim momencie. Mam sprawę do

załatwienia - mrugnął znacząco i rozpłynął się w powietrzu.
- W takim

razie trzeba działać - powiedział do siebie Michał i pobiegł w stronę

zamku.
Okazało się że Paweł miał rację. Przy wejściu stał Radek w

towarzystwie dyrektora.
- Panie Karlsen, proszę się wyjaśnić. Pan

Szczęsny powiadomił mnie o rzekomym zamachu na jego życie - oznajmił z

powagą Horovitz.
- Kolega ma bujną wyobraźnię - wymyślił na poczekaniu.


- W takim razie może wytłumaczysz mi dlaczego w zaistniałych

okolicznościach kiedy to zamordowano uczennicę, opuszczasz teren Akademii

kradnąc przy tym szkolny miecz!!! - krzyknął. Wyglądało na to że

Radek szczegółowo obmyślił metodę unieszkodliwienia Michała - ukrył nawet

jeden z mieczy aby dodatkowo poprzeć swe argumenty.
- Nic nie ukradłem a

ten miecz.....pane profesorze przecież równie dobrze mógł go ktoś inny ukryć

aby zwalić na mnie winę... - starał sie wyjaśnić. Zrozumiał jednak że

popełnił jeden malutki błąd w swych wyjaśnieniach.
- A więc przyznajesz

że masz coś na sumieniu - Michał miał ochotę walnąć się porządnie o

ścianę.
- Nie ja chciałem powiedzieć....pan mnie źle zrozumiał - starał

się odkręcić.
- Do wyjaśnienia sprawy masz pozostać w swoim pokoju -

Michał zdążył tylko obrzucić Radka wściekłym spojrzeniem. Czuł że zawalił

sprawę...jednak....

- Tylko nie ruszaj tej wody. - krzyknął z pod

prysznica Radek. Szklanka którą zostawił Radek stała spokojnie na stole

czekając na kogoś kto ją wypije, lub.....
- No jeszcze troche...jeszcze

troche.. - mruczał pod nosem Michał wlewając zawartość przezroczystego płynu

do wody - No...teraz zobaczymy kto tu jest sprytniejszy...
- Czego się

tak czaisz przy mojej wodzie? - z łazienki wyszedł całkowicie mokry Radek.

Michał na szczęścię w porę schował flakonik
- A nie mogę?- spytał

niewinnym głosem.
- Nie - odparł egoistycznie Radek po czym wypił całą

zawartość szklanki. Teraz wystarczyło czekać na reakcję.....
Radek

dostał nagłego ataku szału. Zaczął wszystkim rzucać i krzyczeć w niebogłosy.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję dyrektora....
- Co tu się dzieje?

- zapytał śledząc wzrokiem poczynania Radka. - Co mu jest?
- Myślę panie

dyrektorze, że Radek..... - nie zdążył jednak dokończyć gdy nagle rozległ

się szczęk spadającego metalu. Zarówno on jak i dyrektor spojrzeli w stronę

łóżka Radka - na podłodze leżał srebrny miecz.
- Co to ma znaczyć? -

spytał z nieokrywaną złością Horovitz.
- On jest mój!!!!

- ku zaskoczeniu Michała i Horovitza oczywiście, Radek rzucił się na szkolny

miecz jakby był pewnien że to jego własność.
- Panie dyrektorze w

zaistniałej sytuacji prosiłbym o uniewinnienie mnie gdyż zostałem

niesłusznie posądzony o przywłaszczenie sobie szkolnej własności....
-

Wystarczy Karlsen. Jesteś uniewinniony, a pan - zwrócił się do Radka - panie

Szczęsny proszę za mną....z mieczem.
Długo jeszcze trwało zanim

dyrektorowi udało się doprowadzić Radka do swojego gabinetu, jednakże po

godzinie ta sztuka mu się udała. Tymczasem Michał z niecierpliwością

wyczekiwał powrotu Pawła. Miał nadzieję że w miarę szybko uda im się wykonać

plan uwolnienia przyjaciół.

Podczas gdy Michał pogrążony był w

myślach o tym jak uwolnić przyjaciół, wiele kilometrów dalej w skromnej

posiadłości rządowej odbywała się narada wysokich rangą dowódców, którzy

mieli takie same zmartwienia co on. Jednkaże ich spotkanie przerwało nagłe

wejście jednego z członków który powrócił po długiej nieobecności wywołując

nie małe zamieszanie na sali....
Jade^_^
Twoje opowiadanie przesycone mrokiem

jest
A ma dusza mrokiem się żywi... Więc...
Pisz!! Albo

odwiedzę Cię którejś nocy w pełni...
Wgryzę się w Twą szyję i wyssę cały

ten mrok..
A moje pazury rozerwą Twe ciało na strzępy...
I pozostanie

po Tobie jedynie proch i krew...

Qrna... Ale mi szajba odbija...hehe


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
avalanche

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Jade^_^ @

18-06-2003 19:15)
Twoje

opowiadanie przesycone mrokiem jest
A ma dusza mrokiem się żywi...

Więc...
Pisz!! Albo odwiedzę Cię którejś nocy w

pełni...
Wgryzę się w Twą szyję i wyssę cały ten mrok..
A moje pazury

rozerwą Twe ciało na strzępy...
I pozostanie po Tobie jedynie proch i

krew...

Qrna... Ale mi szajba odbija...hehe
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>

class='postcolor'>
Jade ja siem ciebie normlanie

zaczynam bać
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/unsure.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='unsure.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

- może troche mroczne (tak? Ava się dopiero teraz orientuje


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> ) ale tak sie czuje okropnie.....załamka

totalna z powodu wyników
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif'>

- pewnie jakieś odbicie moich uczuć tutaj się znajduje (napewno!) w

końcu trza sie wyładować

ale siem musze wziąć w garść...
kelyy
wyjezdzam jutro do Kolobrzegu i nie uda mi

sie tam dorwac do netu, wiec mam nadzieje, ze bedziesz pisala duzo partów

Ava, zebym miala co czytac =D
avalanche
kelyy - postaram siem
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> posatnowiłam jeden dziennie dawać


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Abaska
Dawaj avus, dawaj =) Ten part jest git i

czekam na wiecej =D Juz mi sie powtarzac nie chce... Wiesz, ze masz zawsze

wierna fanke =) Pozdro
kelyy
Ta Abaska, ja też się dołączam, może

stworzymy fajnklub Avy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>
avalanche
Postanowiłam ulec namowom i dać małego

parcika na noc (ludzie siem uzależnili to teraz żadają
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>

-ja siem zaczynam bać..jeszcze mis eim do komputera chochliki jedne włamią


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> )

Part 42

Rozległ się huk i

do sali wkroczył wysoki mężczyzna w śnieżno-białych włosach z paroma

zmarszczakami na twarzy i ciemno-niebieskimi oczami. Miał na sobie długą

czarną pelerynę i ciemny płaszcz z usztywnionym kołnierzem. Tuż za nim

weszła jego żona. Meżczyzna rozejrzał się po sali a gdy upewnił się że jego

uwadze nie umknął żaden szczegół spytał:
- Gdzie mój syn!? - jego ton

wskazywał, że był lekko rozgniewany. Oczywiście nikt ze zgromadzonych nie

miał pojęcia o kogo chodzi. Nikt prócz Jonathana Smith'a.
- Witaj

Wilhelmie! - pan Smith podszedł do mężczyzny i uścisnął mu dłoń.

Mężczyzna uśmiechnął się i ponownie zapytał:
- Jonathan, gdzie on

jest?
- Nie denerwuj się. Wyszedł, ale zaraz powinien wrócić - wyjaśnił.

Mężczyzna nadal miał grobową minę, ale nie odmówił kawy, którą mu

zaproponowano i przysiadł się ze starym druhem do pobliskiego stołu. Reszta

zgromadzonych powróciła do swoich spraw i chwilę później salę wypełniał

odgłos rozmów.
- Dawno się nie widzieliśmy.....oooo Anno miło cię znów

spotkać - pan Smith przywitał żonę swego przyjaciela krótkim pocałunkiem w

dłoń. Kobieta uśmiechnęła się i przysiadła do swojego męża, który nadal

wyglądał na rozeźlonego.
- Wierz mi Jonathan, on tak przez całą drogę -

nic nie mówi i wygląda jakby zjadł coś niestrawnego - zażartowała - Może mi

wreszcie powiesz o co chodzi i dlaczego się tak wściekasz?- spytała całkiem

poważnie męża. On jednak cały czas wpatrywał się to w drzwi, to w blat stołu

mrucząc coś pod nosem. Po chwili jednak przemówił:
- Jonathan, muszę z

tobą porozmawiać
- Właśnie to robisz - pan Smith uśmiechnął się

życzliwie, lecz jego rozmówca nie podzielał jego nastroju - przeciwnie,

nadal nie okazywał żadnych uczuć świdczących o tym że jest skory do żartów.


- Jonathan nie żartuj. Przyjechałem tu ponieważ doszły mnie niepokojące

słuchy o moim synu - mężczyzna oparł się o krzesło postukując knykciami o

blat stołu, po czym na jego twarzy zagościł wykrzywiony uśmiech.
- Nie

uwierzysz - powiedział po krótkiej przerwie - w co mój syn wpakował się,

podkreślam, całkiem świadomie - pan Smith zrobił zdumioną minę.
- O czym

ty mówisz? Co zrobił Remis?
- Wilhelm? Wilhelm to ty? - dało się słyszeć

głos pani Juli. Towarzyszyli jej Stefan i Sergiusz. Cała trójka przysiadła

się do stolika. Byli w znakomitych nastrojach. Wilhelm poczekał aż ucichnie

wymiana zdań między przybyłymi. Pan Smith ponownie zadał swoje pytanie:
-

No więc jak już wspomniałeś, przybyłeś tu w sprawie Remisa, ale nadal nie

wiem o co chodzi?
- Mój kochany syn nigdy nie zerwał kontaktów z Zakonem

- wypalił. Sergiusz i Stefan spojrzeli po sobie zdziwieni. Pani Julia, tak

samo jak jej mąż uznali to co powiedział im przed chwilą Wilhelm za dobry

żart.
- Co ty mówisz? Minęło wiele lat od kiedy nie jest z Zakonem i

nigdy nie współpracował z nimi potem. Sami przecież.....
- Pozory - uciął

krótko Wilhelm - Wszystkich nas wyprowadził w pole.
- Wilhelm co ty za

głupstwa wygadujesz? - Anna nie kryła zaniepokojenia tymi zarzutami.

Wyglądała nawet na lekko rozgniewaną. Mężczyzna wyczuł jednak że nikt nie

chce mu uwierzyć i postanowił sięgnąć po dowody. Wyciągnął z kieszeni szarą

kopertę i pokazał zgromadzonym jej zawartość.
W środku znajdowały

się zdjęcia. Wilhelm przeszukał z pliku fotografi jedno które uznał za

szczególnie interesujące i podał panu Smith'owi.
- Nie wierzysz, więc

przyjrzyj się uważnie tej fotografi oraz innym - rzucił wściekle

fotografiami w stół. Pan Smith przyjrzał się uważnie zdjęciu, które podał mu

Wilhelm.
- Kogo na nim widzisz? - spytał wkońcu zdenerwowany Wilhelm. Pan

Smith zmarszczył czoło, po czym powiedział prawie szeptem:
-

Zakonnicy......
- Właśnie! - krzyknął mężczyzna - Ten kretyn

wszystkich nas oszukał!
- Wilhelm uspokój się! - Anna nie

pochwalała zachowania męża.
- Przepraszam kochanie, ale w tej chwili nie

potrafię nad sobą zapanować. Mój syn zakpił sobie z nas, a najgorsze że

robił to całkiem świadomie. Robi lewe interesy z nimi - przemyca broń,

handluje truciznami, alkoholem, różnego rodzaju używkami a także zaopatruje

się w całe sztaby złota - ręce mężczyzny drżały z gniewu.
- Remis jest

przemytnikiem? - spytał z niedowierzaniem Stefan
- Nie tylko. Ostatnio

zniknęły różnego rodzaju przedmioty magiczne o dużej mocy. Mam także

informacje że wspiera finansowo jakiś najemników - Wilhelm sam pokręcił

głową, jakby niedowierzając w to co sam mówi. Wiedział jednak, że to szczera

prawda.
- Ale skąd ty o tym wiesz? - spytał podejrzliwie Sergiusz.
-

Życie pod jednym dachem z moim synem nauczyło mnie czegoś. A mianowicie że

nie należy mu ufać.
- Wilhelm, słyszysz co ty mówisz? Oskarżasz własnego

syna o takie sprawy? - Sergiusz nadal niedowierzał. Wilhelm spojrzał mu

prosto w jego oczy.
- Sergiusz wierz mi. Ja próbowałem mu zaufać - i to

wiele razy. Jednakże za każdym razem doznawałem rozczarowania. Remis nigdy

nie dotrzymywał słowa, zawsze migał się od odpowiedzialności, zawsze dbał

tylko o własne interesy. Bardzo bym pragnął żeby wkońcu się zmienił. Miałem

nawet przez pewien czas nadzieję, że gdy wreszcie odczepi się od Zakonu to

zmieni się - w to wierzyłem i to podpowiadało mi serce. Rozum jednak nakazał

mi sprawdzić. Chciałem być nareszcie spokojny o to że mój syn raz na zawsze

wyzbył się swojego zakłamania. Wysłałem paru ludzi, żeby go sprawdzili. Nie

było dnia, abym nie dostawał takich o to podobnych zdjęć i nagrań z jego

rozmów z nimi. Okazało się, że i tym razem Remis postąpił według własnego

zdania. Oszukał was i mnie.
- Zaraz, zaraz. Skoro śledziłeś go przez tyle

lat.......
- Robię to od niedawna. Wcześniej miałem wypadek. Leżałem parę

lat w śpiączce. Gdy się obudziłem musiałem jeszcze przejść długą

rekonwalestencję aby dojść do zdrowia.
- Remis mówił, że postanowiłeś

zaszyć się gdzieś w odległym zakątku.....
- CO? - Wilhelm walnął pięścią

w stół, tak że wszystkie szkalnki podskoczyły.
- Ale dlaczego kłamał? -

spytał Stefan.
- Nigdy nie przepadaliśmy za sobą - powiedział Wilhelm -

Zawsze w naszym domu wybuchały kłótnie, czasami nawet z byle jakiego powodu.

Miał trudny charakter. Ale nieważne....
- Co zamierzasz?- zadał pytanie

pan Smith.
- Zamierzam wydusić z niego całą prawdę. Czas wreszcie aby ten

szczeniak zrozumiał wkońcu że nie ze mną takie numery - wysyczał. Dopił kawę

i wyszedł pozostawiając resztę swoich rozmówców.

ps. prosze mówić jak

coś jest źle - ten part pisałam dość dawno temu i nie wiem czy dobry

jest........zresztą mam nadzieje że dobrze jest
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Jade^_^
no Avuś.. muszę powiedzieć, że.. taka

odmiana dobrze mi zrobiła
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>
nadal trzymasz w napięciu, ale klimat

nieco zelżał w tym miejscu, co mam nadzieję jest przedsmakiem tego, co się

potem stanie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='wink.gif'>
zauważyłam tylko dwa takie wyraźne

błędy:

+ "Wilhelm sam pokręcił z głową..." - połknęłaś

jakieś słowo, podejrzwam, że to miało być coś takiego "Wilhelm sam

pokręcił z niezadowoleniem głową..." lub coś w tym stylu albo po prostu

opuść "z"

+ " - Niedawno." - lepiej chyba

brzmiałoby "- Dopiero od niedawna" lub "- Robię to od

niedawna."

No to tyle z błędów... daj szybko next parta ;P


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

, bo jak nie.... to sie domysl co bedzie
Abaska
Noo... Zdziwqo mnie chwycilo!!

Le, nie no, mowic asz nie moge =) Remis?! TEN Remis?! No w cholere,

i prosze, co wyrasta z milych i sympatycznych dzieciakow
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>

o to <-- 'oto' powinno

byc, ale to chyba literowka =)

dzieki za bonusa!!

=*

Kelyy, ZAKLADAMY!! Yasne =D
avalanche
Jade dzięki za błędy - prawde mwiąc ja sprawdzam tekst zawsze przed wysłaniem go tutaj ale uwierzcie mi że nie zawsze uda mis eim wszystkich błędów wychwycić...niektórych błędów pewnie bym nie wiedziała że mam bo nawet nie wiedziałabym że to błąd. Nie mniej dziękuje za to że śledzicie mój tekst uważnie. wink.gif

Abaś i kelyy - ja was wyśle chyba na gruntowne zbadanie biggrin.gif albo nie....lepiej dam wam autografy laugh.gif (moja psychiczność nie zna granic)

Ze swojej strony pragnę dodać także że prawie tydzień temu liczba wejść przekroczyła magiczną liczbę 1000 - jest to drugi FF z takim wynikiem (pierwsza jest niepodzielnie Psychopatka pod tym względem tongue.gif ) Mma nadzieje że jeszcze trochę popiszę w PNZ - prawde mowiąc to zamierzam pisać dotąd aż mi sił wystarczy - postarm się jak najdłużej tongue.gif .Bardzo polubiłam tego ff - w końcu to mój pierwszy jaki napisałam i darzę go szczególną sympatią. Ecchhh dobra koniec podniosłych słow czas się wziąć za robotę. przemówionko musiało być biggrin.gif
avalanche
dobra wiem że krótkie ale jak zwykle - takie wyszło smile.gif

Part 43

Remis nie wracał a państwo Smith zaproponowali aby wszyscy- łącznie z Wilhelmem udali się do ich domu. Poprosili jednego ze znajomych aby przekazał wiadomość dla Remisa w razie gdyby wrócił.
- Julio...och....jaki wspaniały salon. Tyle lat minęło a on nadal nie starcił swej dawnej świetności.
- Dziękuję Anno, ale uwierz mi że utrzymanie tego wszystkiego w porządku wymaga nie lada pracy - obie panie roześmiały się promieniście.
- Wilhelm, powiedz nam.....w co tak dokładnie jest zamieszany Remis? - Wilhelm przysiadł na sofie i zaczął opowiadać:
- Początkowo, przypuszczam że, były to drobne usługi w stylu paru skrzynek alkoholu...wiecie o co mi chodzi. Potem przyszła broń, złoto i używki.
- No tak. Ale czegoś nie rozumiem. Skoro tak dobrze współparaca się rozwijała to czemu nie przyjęli go ponownie w swoje szeregi? - spytał Stefan.
- Są dwa warianty - albo uznali że tak im jest na rękę, czyli zero podejrzeń, czysta robota i niestety, nasze pełne zaufanie do Remisa - albo uznali, że Remis może zostać ich łącznikiem.
- Szpiegiem?
- Nic mi nie wiadomo o wykradaniu jakiś tajemnic - stwierdził Wilhelm. Sergiusz jednak miał pewne podejrzenia.
- Zakon ostatnio miał ulepszoną broń. Ta broń wyglądała w budowie może na staromodną, ale szalenie skuteczną - mówił powoli, starając sobie coś przypomnieć - Stefan, pamiętasz? Remis dostał do wglądu prace naukowe Simona....
- Kogo? - spytał Wilhelm.
- Simon żył wiele lat temu i w swoich czasach uznawany był za geniusza. Szczególnie pociągały go bronie, trucizny i inne sprawy związane z militariami. Mówiono że był ekspertem w tej dziedzinie. Prowadził pionierskie badania nad nowymi broniami a także truciznami. - mówił spokojnie, jednak po chwili powiedział coś co nie spodobało się Wilhelmowi - czytałem niektóre z tych prac, ale po namowach Remisa......oddałem mu je i więcej ich nie widziałem.
- Zwariowałeś? Dałeś mu gotowy plan budowy tych narzędzi zbrodni? Przepisy na trucizny? Rozum ci odjęło!
- Wiem, wiem. Co za kretyn ze mnie! - Sergiusz walnął się ręką w czoło. Przypomniał sobie sytuację sprzed paru lat - Remis proszący go o prace Simona.....Remis przyrzekający że od dzisiaj skończą się ich problemy z Zakonem dzięki nowej broni.....Jak mógł być tak naiwny. Teraz i on poczuł się wykorzystany.
- Wilhelm ta sprawa jest bardzo poważna. - powiedział zdenerwowanym tonem Sergiusz.
- Wiem. Boję się że może wyjść z tego co naprawdę złego........Sergiusz, ja nie mam dokładnych informacji o wszystkich poczynaniach mojego syna....a jeżeli on sprzedawał im tajemnice Ministerstwa? - to pytanie zdawało się najbardziej dręczyć ich wszystkich.

ps. jestem spragniona opini cheess.gif (wiem że to krótkie)
avalanche
no dobra daje następny part smile.gif

Part 44

- To niemożliwe, Remis nie zrobił by czegoś takiego! - Anna nie mogła wytrzymać tej niepewności. Co chwila przecierała oczy z napływających łez.
Do późna w nocy trwała rozmowa całej grupy. O północy, panie postanowiły położyć się spać. Wilhelm parę minut potem rzucił zaklęcie - drzwi każdej z pań zostały uszczelnione tak, że nie przepuszczały żadnego dźwięku. Wilhelm nie chciał denerwować ich gdyby zjawił się Remis. Przeczuwał, że będzie wtedy sporo hałasu.
- Dochodzi pierwsza - zakomunikował Stefan.
- Zgaśmy światło - Sergiusz pstryknął palcami i po chwili w całym domu nastała ciemność. Wszyscy wyczekiwali powrotu Remisa w całkowitej ciszy. Po niespełna godzinie, usłyszeli warkot przed domem. Remis najwodoczniej przyjechał do nich na swoim motorze. Wilhelm stanął za drzwiami, zaś Stefan i Sergiusz siedzieli na sofie.
Parę minut później rozległ się cichy stukot i dźwiek klucza w zamku. Drzwi się otworzyły i do środka wszedł Remis Sergiusz pstryknął ponownie palcami - światło zaświeciło sie w salonie.
- Co wy tak pociemnku? -zażartował Remis. Sekundę później drzwi się zamknęły z łoskotem. Remis obrócił się za siebie - przed nim stał , oko w oko jego ojciec.
- Witaj, Remis! - powiedział szeptem Wilhelm po czym uderzył Remisa prosto w twarz, tak że Remis wylądował parę metrów dalej, trzymając się kurczowo za nos, z którego popłynęła strużka krwi.
- Co ty......
- MILCZ! - Wilhelm wyglądał jakby dostał ataku szału. Strzelił zaklęciem - sznury przywiązały Remisa do najbliższego krzesła.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął zupełnie zdezorientowany Remis. Wilhelm podszedł do niego leniwym krokiem, na jego twarzy znów zagościł złowieszczy uśmiech.
- Wiesz synu... -zaczął - nie spodziewałem się takie podłości z twojej strony - obdarzył go zimnym spojrzeniem.
- Gadaj o co ci chodzi! - wykrzyknął w odezwie Remis. Nie minęła sekunda a znów oberwał w twarz od ojca.
- Jakim ty tonem się do mnie zwracasz? - wysyczał - Żadnego szacunku........CO TY SOBIE MYŚLISZ ŻE KIM TY JESTEŚ ŻE MOŻESZ SIE TAK DO MNIE ZWRACAĆ!!! - wydrał się. Remis nic nie odpowiedział. Patrzył spode łba na stojącego przed nim ojca, którego twarz już dawno zmieniła kolor na czerwony.
- Zrobiłeś sobie z nas kpiny. Masz mnie za jakiegoś idiotę? - spytał, po czym znowu przemówił - Wciąż taki sam........wciąż ten sam młody chłopak, który migał się od odpowiedzialności......mający GDZIEŚ wszystkich wokół........traktujący SIEBIE z wyższością..........PONIŻAJĄCY innych, nie mogących ci dorównać........przepełnionego nienawiścią do świata..........myślący, że gdy jest się za pan brat z Zakonem to mogący wszystko.........mylisz się - powiedział to wszystko z taką dobitnością, że nawet pan Smith, który do tej pory był raczej przychylny Remisowi, zastanowił się nad jego słowami, opisującymi dawnego Remisa....... może nawet i tego dzisiejszego, choć on sam o tym nie wie......
- A teraz Remis, powiesz mi wszystko......
- Nie - Remis zdobył się na odwagę i przeciwstawił się woli ojca - Nic ci nie powiem bo nie ma o czym. Masz jakieś urojenia po tym wypadku....
- A wiesz przez kogo ten wypadek? - oczy Wilhelma wypełniły się ogniem - Czyżbyś już nie pamiętał tego zlecenia jakie poleciłeś jednemu z tych twoich .....najemników?
- Nie wiem o czym mówisz. - Remis odwrócił głowę. Jednak chwilę potem poczuł że ktoś siłą kieruje jego głowę na poprzednie miejsce. Wilhelm zbliżył swą twarz do Remisa - Kazałeś mnie zabić......
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.