Ach, no bo chciałam się pochwalić tak na dzień dobry, kolejnym dobytkiem na moim ciele ;]....Tak jak mnie zwą, tak też postanowiłam to upieczętować na karku ;].
ONA ;]I tak w ogóle to witam wszystkich! : D
PS.: W realu wygląda lepiej ;]
QUOTE
Ale nie wiem czy to tu

Galeria: "Tu możecie podzielić się z innymi swoją twórczością, czy to cyfrową, czy na papierze. Tak więc: za ołówki i do roboty!"
Jeśli to Ty wutatuowałaś sobie tego węża, to tutaj. Jeśli nie, to pochwal się gdzie indziej. Gdzie, to niestety nie wiem.
tez mam dziare.
teraz szukam faceta z dziara zebysmy mieli smieszne dzieci.
ps. dam to na tok szoła to se tam mozemy pogadac.
mężczyźni z tatuażami wyglądają przyjemnie ;} o ile to nie jest orzeł w koronie wytatuowany na czole.
bym bardzo chciała mieć, ale zawsze mi idą pieniądze na co innego. poza tym nie wiem w którym miejscu, bo nad pupką to już mają wszyscy.
a twój tatuaż sumi jest świetny ;}
(mam nawet do tej pory na komórce mmsa od ciebie ze zdjęciem łopatki)
A ja mam tak silny opór przed ozdobieniem się czymkolwiek na stałe, że cholera nigdy się nie zdecyduję, choćby mi się podobał jakiś wzór cholernie. Chyba, że jakiś dyskretny znak braterstwa czy coś. Ale to wiocha znowu.
Ludzie boją się bólu

Dla mnie tatuowanie, to coś fantastycznego...Wręcz podniecającego ;]
Oj, nie wiem czy to dobre określenie, ale jak jestem tatuowana, czuję takie pozytywne mrowienie i mam ciągłą śmiechawę, ale to także zasługa tatuażysty, który odwraca mnie od bólu...Ale prawda też jest taka, że każdy inaczej odczuwa ból, jedni się śmieją, drudzy zasypiają a trzeci ryczą z bólu ;].
U mnie to nic z bólem nie ma wspólnego. Nie takie bóle odczuwałem, nie rusza mnie to specjalnie. Chodzi o związanie się z jakąś ozdobą na stałe. Dziwne. Dla mnie krępujące.
narazie nie chcę się tatuować. ale kiedyś..kto wie. nie mówię "nigdy". ale jak już, to zrobię to w takim miejscu, żebym na starość nie musiała się wstydzić.
ja miałam straszną faze zeby sobie zrobić drugi (jeszcze nadya mnie nakrecala) ale jakos tak nie chce popadac w przesade. bo za drugim pewnie poszedl by trzeci a tego juz napewno nie chce.
cat tnx jeszcze sie napatrzysz w krk az ci obrzydnie. facet co mi robił mówił zeby robic gdzies gdzie sie cały czas nie patrzy zeby sie nie opatrzyl.
aa i to naprawde NIE boli.
Moje "ozdobienia" nie tylko mówię tu o tatuażu, bo preferuję jeszcze piercing ;] jest dla mnie tylko zwykłym ozdabieniem, ale również tym...Co sobą reperzentuję.
Niektórzy mówią, że liczy się to co człowiek ma w środku - oczywiście, zgodzę się z tym...Aczkolwiek jedni wolą maliny a ja wolę tatuaż ;]....Moja mama twierdzi że tatuują i przekłuwają się ludzie którzy są zakompleksieni i twierdzi, że ja na pewno jestem dowartościowana

też tak sądze, ale cóż...Jestem inna. I to mi się podoba.Podoba takie COŚ. I tyle.
To chyba nie tak źle?
Nie, jakkolwiek filozofowanie na ten temat wydaje mi się nipokojącym syptomem. Tatuaż to tatuaż. Jak już zaczyna coś reprezentować to zaczynamy wkaraczać na grunt na którym nie czuję się pewnie.
wiecie, to tez swego rodzaju sztuka. sztuka na ciele. to sie podoba. to sie podziwia. na takich ludzi nieraz mowi sie "chodzace dziela sztuk". ozdoba, element kultury, czasem znak przynaleznosci do czegos. ja lubie sobie popatrzec na ladne tatuaze, na przyklad.
Czasem jednakże widzi się ludzi, którzy wyglądają raczej jak chodzące totemy. Spod tatuaży i kolczyków nie widać już nic. To smutne i tego nie lubię. Kojarzy mi się z ukrywaniem się.
Oczywiście, jeżeli całe ciało jest pokryte różnorakimi tatuażami wygląda to okropnie...Ale znam ludzi, co mają na ciele historię, czy np. fanatyka Kraju Kwitnącej Wiśni, i tylko tego typu ma tatuaże, np. gejsze na plecach czy coś takiego.
Nie,nie...Tatuanie całego ciała, różnymi wzorami, to jednak nie jest to czym dla mnie jest tatuaż, być może dla takiego człowieka, właśnie ozdobienie całego ciała jedną wielką czarno-kolorową plamę jest czymś...W to, już nie mi ingerować.
Jeśli ktoś chce. Ale na mnie to działa odpychająco. Tak jak nadmierny piercing. Jakoś mnie fizycznie odrzuca. Czasem moja estetyka jest bardziej konserwatywna ode mnie. Hihi.
O. I nie lubię chińskich znaków i innego tego badziewia. Wkurza mnie i nawet nie wiem czemu.
No ja mam tylko kolczyk w wardze

na środku

może kiedyś wrzucę foto

Chińskie znaki? Mnie też jakoś nie kręcą, wolę coś wyszukanego...Jak już w innym języku to po hebrajsku albo po łacinie

)...Mój tatuażysta mi mówi, że ludzie po prostu robią sobie byle co...Bo chcą mieć po prostu tatuaż - nie przemyslą ani nic...A potem idą cover-up'ują się :/
Ludwisarz
15.08.2006 23:13
Ja sobie zrobie.
Kiedys.
napewno.
dotychczas robilem jedynie dlugopisem blyskawice na czole w gimnazjum jak mialem dlugie wlosy.
Wtedy też zrób sobie błyskawice.
A zdjęcia Twoje z kolczykiem Kobro już widziałem - mam zwyczaj oglądania profili, hehe.
....Też na czole ;]
Katon aj...Patrz, a chciałam zacynić ;]
Niech zgadnę byłeś na pb? ;]
A ja mam zamiar wytatuować sobie znak nieskończoności na nadgarstku, taki co znaczy, że chces oddać swoje organy na przeszczepy. Oczywiście po śmierci.
Z tego co wiem, to się nosi jakąś bransoletkę, czy coś takiego, właśnie, gdy się umarło, to powiedzmy lekarze wiedzą, że można od takiej osoby pobrać organy.
Hazel całkiem miły i wyszukany pomysł, mym skromnym zdaniem ;].
Masz może linka, jak taki znak wygląda?
takie odwrócone poziomo osiem?
Tak? Poszukam w Googlach,może cuś znajdę.
no kurna, to na matematyce sie ma, cimnioki. jak cat mowi, takie osiem poziome.
QUOTE(Cat @ 16.08.2006 00:01)
takie odwrócone poziomo osiem?
Dokładnie taki. NIektórzy jeszcze kształtują jeden z "brzuszków" ósemki w kształt serca, ale to nie zmienia chyba sensu.
Nie bulwersuj się tak ;]...Właśnie nie wiedziałam do końca, czy to taki sam znak jak na matematyce jest, a przyszło mi to do głowy.
'nieskończoność' :Pna tatuaż pomysł mam. ale kasę pewnie będę zbierał kilka lat ;)
Zależy co chcesz sobie zrobić ;]...Wiesz, to co mi się podoba w tatuażu to, to że nie ma jakieś takiej ceny ustalonej, że taki i taki, tyle i tyle...Tylko odrębnie od każdego tatuażysty

...Jak się ładnie uśmiechniesz i wydasz się spoko ;] można wiele zdziałać ;]
to już lepiej "magiczne.pl"
(to jest do avady, ale jego post jakoś nagle z góry znalazł się pod moim XP)
Avadakedaver
16.08.2006 13:05
ja noszę się z zamiarem zrobienia sobie bamberskiego
'kaprala' na lewo-górnym odnózu.
QUOTE(kObra. @ 16.08.2006 10:16)
Zależy co chcesz sobie zrobić ;]...Wiesz, to co mi się podoba w tatuażu to, to że nie ma jakieś takiej ceny ustalonej, że taki i taki, tyle i tyle...Tylko odrębnie od każdego tatuażysty

...Jak się ładnie uśmiechniesz i wydasz się spoko ;] można wiele zdziałać ;]
projekcik na conajmniej 3/4 ręki. a jak będę pijany i ktoś mnie podpuści, to się jeszcze załapie reszta ręki, kawałek 'klaty' ;p i kark [;
i szczałeczkę w stronę pupki
Avadakedaver
16.08.2006 17:04
QUOTE
i szczałeczkę w stronę pupki z napisem "enter"?
owczarnia
16.08.2006 18:21
Sztuk trzy posiadam tatuaże, z czego jeden to feniks

. Dwa na ramionach i jeden w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę

. I jeszcze kolczyk w języku mam, więcej grzechów nie pamiętam

.
QUOTE(Avadakedaver @ 16.08.2006 17:04)
QUOTE
i szczałeczkę w stronę pupki z napisem "enter"?
nope. kiss it, bastard.
Miałam kiedys kolczyk w języku, ale się w nocy odkręcił i go połkłam. I tyle. Poza tym bardzo niszcze szkliwo, do tej pory mam problemy.
Mam kłopoty ze zrozumieniem dziewczyn (i kobiet, jak widzę), które posiadają kolczyk w języku/wardze/podbródku/oku/itd. Zazwyczaj tragicznie to wygląda, a przecież chyba dla samej nosicielki taki kolczyk nie jest zbyt wygodny.
Miejscem dla ładnych i drobnych kolczyków są płatki uszne. Nic więcej.
W temacie - tatuaży żadnych nie mam i na 99% nigdy nie będę miał. Zgodzę się, że niektóre to prawdziwe dzieła sztuki, ale z niczym nie należy przesadzać. Zresztą, co kto lubi - ja mam obawy podobne do Katona, na stałe udekorować się w tatuaż to nie dla mnie.
Hm...Kto co lubi ;] ja mojego kolczyka w wardze nie czuję w ogóle ;]
A i przy okazji ...Piszę się "strzałeczka" ;] ;] ...Sorry, mam manie na punkcie poprawiania

Owczarnia a masz zdjęcie tego feniksa? Bo też mam zamiar zrobić sobie (kolejne zwierzę na moim ciele

...A mam narazie powiedzmy jeden taki dopuszczalny i uznawalny wzór ;].
nie, no ja wcale nie napisałam specjalnie z błędem. my, prawnicy zawsze robimy masę byków ortograficznych.
Avadakedaver
17.08.2006 08:25
Kobro. A czy nie myślała Kobra o tym, że może tych wszystkich tatuaży potem żałować? tzn... hmmm... żeby nie urazić, ale potem możesz sama zrozumieć, że masz tego za dużo. ja wiem, że można sobie to potem cofnąć, bo takie bajery można usunąć, ale sam fakt.
ps. salon tatułażu na głogowskiej & palacza?
owczarnia
17.08.2006 10:28
QUOTE(Hito @ 16.08.2006 23:08)
Mam kłopoty ze zrozumieniem dziewczyn (i kobiet, jak widzę), które posiadają kolczyk w języku/wardze/podbródku/oku/itd. Zazwyczaj tragicznie to wygląda, a przecież chyba dla samej nosicielki taki kolczyk nie jest zbyt wygodny.
Miejscem dla ładnych i drobnych kolczyków są płatki uszne. Nic więcej.
Kolejna złota myśl kolegi Hito

. Kolczyk w języku rzecz gustu, mnie się podoba, a widoku swojego z racji umiejscowienia nie narzuca. Niewygody nijakiej nie doświadczyłam, niczego sobie nie zniszczyłam (to do Hazel

), nigdy w życiu mi się nie odkręcił, a mam go już przeszło cztery lata. Może to kwestia jakości kolczyka i rzetelności zakładającego? Nie wiem, moja Dagmara (dziewczyna, która mnie tatuowała i przekłuwała język) co prawda surowo przykazała mi co miesiąc sprawdzać dokręcenie dziada, ale ani razu się nie zdarzyło żebym dała radę choć o milimetr przekręcić tę kuleczkę. Mało tego, jak zmieniałam na inny, to jej własny facet ledwo tamten poprzedni dał radę odkręcić...
QUOTE(kObra. @ 16.08.2006 23:28)
Owczarnia a masz zdjęcie tego feniksa?
Mieć mam na sto procent, nawet niejedno, pytanie czy znajdę takie w miarę wyraźne. Popatrzy się

.
Zdradź mi w takim razie, jaki jest sens posiadania kolczyka, którego nie czuć ani nie widać. Sytuacja właściwie taka sama jak przed wkręceniem go (w język? Boże broń), więc po co?
W jedzeniu także Ci nie przeszkadza?
owczarnia
17.08.2006 10:59
W jedzeniu mi nie przeszkadza ani nigdy nie przeszkadzał. A sens? No cóż, jak Ci się trafi kiedyś dziewczyna z kolczykiem w języku, to może zrozumiesz

. A tak na poważnie, to po prostu dlatego, że chcę go mieć. I już

.
Feniks dla Kobry, sorry, ale lepszego chwilowo nic nie posiadam:
Avadakedaver
17.08.2006 11:47
to się Owca wkręciła w Pottera.
Może ja sobie zrobię Gumochłona? : P
owczarnia
17.08.2006 11:54
Hehehe, mój feniks powstał na długo zanim świat usłyszał o Zakonie Feniksa

... Na drugim ramieniu mam kolibra

.
Owczarnia śliczne

Avadakedaver nie,nie tam byłam, ale jednak zrezygnowałam i byłam się dziargać na Fredry - świetna ekipa - polecam! ;]
Wiesz co do tatuaży moich, to narazie są/będą w takich miejsach, które w razie "W" mogę zasłonić...Np. tą kobrę mam na karku, a mam długie włosy, której nie widać gdy je rozpuszczę ;]....Portrety rodziców - plecy.
Ja robiąc tatuaże - myślę równocześnie nad przyszłością, czy aby nie będą mi one kolidowały z pracą itp.
Jak narazie jest si ;]
Ale wiesz mi...To jest nałóg jak fajki czy alkohol.
Ja uwielbiam sam fakt czucia maszynki na sobie <; ) - takie małe zboczenie [;
I co do kolczyków, to tak samo jest z tatuażami...Kogo obchodzi że ja mam tatuaż, ważne że ja wiem, że go mam i tyle.
A kolczyka już nie czuję praktycznie, tylko wtedy kiedy się nim bawię ;].
O rany, mam tylko nadzieję, że nie bawisz się nim w taki specyficzny, obleśny sposób. Nie za bardzo umiem wytłumaczyć jaki, ale dresiary zawsze tak robią...=P
Avadakedaver
17.08.2006 12:17
już nie chcę kaprala. brzydal. teraz chcę sierżanta sztabowego.
kobra - bo potem moze jakiś brzydki pracodawca przyjść, taki moherowy i powie, że nie przyjmie cię bo jesateś wysłannikiem szatana +.
A wtedy dobra władza wprowadzi ustawę zakazującą nieprzyjmowania kogokolwiek do pracy z powodu tatuaży i kolczyków (ba! Unia to wprowadzi jako dyrektywę), żeby przypadkiem konsekwencje czichś czynów nie wpłynęły na jego życie. Wolność tak - odpowiedzialności mówimy stanowcze nie.
Czternasta
17.08.2006 12:39
Troche sie z Toba nie zgodze, dlaczego mam ponosić konsekwencje tego, ze mojemu ewentualnemu pracodawcy nie podoba sie mój tatuaż\piercing itd. poniose odpowiedzialność za to co robię, ale bez przesady nie można kogoś z góry odrzucać tylko dlatego, że jest sie przeciwnym ozdabianiu ciała
Podobają mi się (niektóre) tatuaże, ale tylko w tym wypadku, jak nie ja mam je na sobie, a ktoś inny i gdy te dzieła to nie imiona swojej miłości/aniołki i diabełki w pozycjach..hm..wszelakich/serduszka i inne badziewia :>. Czasami widzę na ulicy np. ładną dziewczynę (moim subiektywnym, dziewczęcym okiem jest ładna, a to już dużo znaczy) z, załóżmy, na wpół wyblakłym słoneczkiem na pół ramienia. To naprawdę może zepsuć wrażenia estetyczne.
No. Co do kolczyków, to na razie posiadam pięć (uszy, uszy, uszy, chrząstka ucha) w dość tradycyjnych miejscach, marzy mi się z prawej strony wargi, ale po tym co na razie słyszę (jeden cytacik? "ja weszłam do internetu, ja czytałam jakie subkultury to noszą! to jest zboczenie! masochizm!") myślę, że to marzenie będę mogła zrealizować z jakieś plus minus cztery lata.
I nie podobają mi się te w nosie. Resztę akceptuję (chyba, że ktoś chce sobie przekłuć załóżmy rękę czy plecy).
owczarnia
17.08.2006 13:11
Miałam kiedyś taką sytuację, jak uczyłam w szkole. Na tatuaże co prawda nikt uwagi nie zwracał, bo nie nosiłam bluzek bez rękawów (nie przepadam za wzbudzaniem sensacji i nie po to je mam, a lat temu kilka młoda nauczycielka z tatuażami to była sensacja nie lada), ale miałam kolczyk. Nie w języku jeszcze wtedy, w nosie. Malutki i delikatny, ale był. No i w jednej szkole co prawda było mamrotanie za plecami, ale uwagi w oczy nikt mi nie zwrócił. W drugiej za to pani dyrektor raczyła się wypowiedzieć przy całym gronie pedagogicznym, w pokoju nauczycielskim, jednoznacznie żądając wyjęcia kolczyka. Powiedziałam jej że mowy nie ma, bo niby dlaczego. A ona na to, że zły przykład uczniom daję. Z trudem powstrzymałam się przed roześmianiem się jej w twarz, bo za mną siedziały wypacykowane i wypudrowane lampucery ze szponami, dekoltami do pasa i w miniówach, czyli owo grono pedagogiczne. Ja zaś nigdy nie ubierałam sie wyzywająco, chodziłam w dżinsach, Martensach, normalnych bluzkach. Nawet jeśli sukienka czy spódnica to nigdy bardzo krótka, makijaż zawsze śladowy (zresztą do dziś nie znoszę mocnego malowania), włosy normalne, własne, czyli rude i kręcone a nie tleniony blond tapir jak reszta pań nauczycielek. Starałam się spokojnie jej to wyjaśnić, nic z tego, nie docierało. Zrezygnowałam więc z pracy w tej szkole po jednym półroczu, bo w takiej atmosferze się nie da. I żeby było śmieszniej, sama niedługo później przestałam nosić kolczyk w nosie, bo ten ulubiony malutki gdzieś zgubiłam, a inne mi się nie podobały. Bo też i rzecz jasna nie o kolczyk wtedy chodziło, tylko o zasadę

.