owczarnia
26.07.2007 05:30
Hermiona do Rona:
Are you a wizard, or what? 
Bosskie. Przepiękna klamra, zwłaszcza, że
ARE YOU A WITCH OR NOT? to mój absolutnie bestsellerowy line z "Kamienia"

.
Always the tone of surprise. - ogólnie w tej części Ron i Hermiona przerzucają się naprawdę świetnymi ripostami. GIGANTYCZNY plus.
Następnie Stworek
Perhaps just one more, Master Harry, for luck? 
i
Fight! Fight! Fight for my Master, defender of house-elves! Fight the Dark Lord, in the name of brave Regulus! Fight! - kocham Cię, Stworku

.
Profesor Trelawney waląca kulami (
I have more!) do wróżenia w łeb przeciwników, Profesor McGonagall na czele galopujących ławek (
CHARGE!), Irytek Percy, Fred i George (
Yeah, 'ear, 'ear.;
Not so fast, Lugless.)
No i oczywiście
Merlin's pants!, jak również
And what in the name of Merlin's most baggy Y fronts was that about? 
.
Oraz cała masa inych tekstów Rona

:
- Oh, well, lucky we've got such a large supply of Basilisk fangs, then, I was wondering what we were going to do with them.
- No, a brutal triple murder by the bridegroom's mother might put a bit of a damper on the wedding.
- Brilliant, I’ll go and get one of our ancient goblin-made swords and you can gift wrap it.
- If you're not in Gryffindor, we'll disinherit you, but no pressure.Ale na koniec zostawiłam sobie wisienkę

:
Would you like me to do it now? Or would you like a few moments to compose an epitaph?
Ginnusia
26.07.2007 09:41
Wszystko to, co powyżej

Może nie jestem tak tragiczna z angielskiego, skoro wyłapałam je wszystkie?
Od siebie dodam
Nice costume, Master. W kontekście tego, kiedy pada ten tekst... Rowling jest wielka.
A, i jeszcze Krum:
Vot is the point of being an international Quidditch player if all the good-looking girls are taken?I rozdział 19 jako całość - chyba będzie moim ukochanym z całej serii.
"Not my daughter, BITCH!"

i oczywiście rozbroiła mnie Snape-shaped dziura

Sory, za ewentualną rozbieżność, ale pisałam z głowy i nie chciało mi sie juz po książkę sięgać.
Eulalia_Cloak
26.07.2007 13:44
Ron chyba przeją troche z blizniakow, no i jeszcze na koncu, kiedy mowia o prawie jazdy mugolskim, ktore Ron zdobyl dzieki czarom

Ale i tak najglosniej wybuchnelam smiechem, mimo, ze sytuacja byla dosc tragiczna na slowa Molly do Belli. O rany, jak pomysle, ze filmowa Mrs Weasley tak zrobi...

Wszystkie powyzsze tez uwazam za absolutnie boskie.
Lubie tez wzruszajace momenty, ale tylko przy smierci Dobbiego sie poplakalam. Jego ostatnie slowa i w ogole.
Ah, no i z fajnych moment pierwszego pocalunku Rona i Hermiony. Wlasnie takie okolicznosci sobie wyobrazalam
Ginnusia
26.07.2007 14:10
O, tak, że zacytuję:
So it's now or never, isn't it?
Pszczola
26.07.2007 14:16
Owczarnio, zabrałaś mi wszystkie cytaty XD Ale tak, to:
"Would you like me to do it now? Or would you like a few moments to compose an epitaph?"
Kocham! Snape i żart! I do tego w jego stylu. Przebił tym Percy'ego. Zawsze lubiłam czarny humor. Tylko dlaczego on już wtedy nie żył?
A z tych mniej przyjemnych:
"I'd never have believed this. The man who taught me to fight Dementors - a coward." + reakcja Lupina.
A potem:
"(...) the Secret Keeper of Shell Cottage, told me the address and bade me come in an emergency!"
..."It's a boy!" and "You'll be godfather?"
"Percy and the other Weasleys were still staring at one another, frozen.
'Here, I've got a picture!' Lupin shouted, pulling a photograph from inside his jacket'"
"You don't learn from your mistakes, Riddle, do you?"
"'You're... you're a witch.'
'That's not a very nice thing to say to somebody!'"
no i wreszcie:
"'Look ... at ... me...' he whispered."
Wiekszosc wspomnianych cytatow uwazam za kultowe. Szkoda, ze nie mam przy sobie ksiazki wiec nie moge przytoczyc innych cytatow. Do moich ulubionych rowniez naleza:
- Harry rozmawiajacy ze swoim synem (Albusem) na temat przydzielania uczniow do domow {Snape}.
- Wszelkie momenty kiedy pojawia sie jakis nowy patronus
- Imie syna Draco Malfoya
i wiele, wiele innych...
Też nie mam przy sobie książki, ale i tak nie miałam jakichś ulubiionych cytatów. Najbardziej podobały mi się sytuacje:
- niszczenie medalionu;
- śmierć Zgredka. Heh, w ogóle dowiedziałam się, że to była śmierć Zgredka, a nie jakiegoś innego skrzata dopiero po przeczytaniu książki, ale dlaczego tak było to długa historia. Żałuję, że nie wiedziałam od początku, na pewno bardzo bym ryczała. Zgredek był najbardziej wzruszającą mnie postacią;
- wspomnienia Severusa Snape'a i historia Dumbledore'a. Bardzo lubię takie rzeczy;
- Fragment, kiedy Harry zwraca się do Syna, Albusa Severusa, i mówi mu o prawdopodobnie najodważniejszym człowieku, jakiego kiedykolwiek znał.
Ciężko wybrać konkretne momenty. Ale na pewno jednymi z najulubieńszch w całej serii pozostaną dal mnie:
- scena wyjazdu Dursleyów
QUOTE(Harry Potter and the Deathly Hallows @ pg.38-39)
(...)Hesia Johnes broke the silence.
'But... surely you know where your nephew is going?' she asked, looking bewildered.
'Certainly we know,' said Vernon Dursley. 'He's off with some of your lot, isn't he? Right, Dudley, let's get in the car, you heard the man, we're in a hurry.'
Again, Vernon Dursley marched as far as the front door, but Dudley did not follow.
'Off with some of our lot?'
Hestia looked outraged. Harry had met this attitude before: witches and wizards seemed stunned that his closest living relativestook so little interest in the famous Harry Potter.
'It's fine,' Harry assured her. 'It doesn't matter, honestly.'
'Doesn't matter?' repeated Hestia, her voice rising ominously. 'Don't this people realise what you've been through? What danger are you in? The unique position you hold in the hearts of the anti-Voldemort movement?'
'Er - no, they don't,' said Harry. 'They think I'm a waste of space, actually, but I'm used to--'
'I don't think you are a waste of space.'
Spadłam z krzesła. No, może tak wirtualnie, bo leżałam w łózku.
- scena, w której Hermiona opowiada co musiała zrobić, żeby ochronić życie rodziców. O tym już pisałam. Ja się łatwo nie wzruszam, ale tutaj znów coś zagrało.
-
"I knew Ginny was lying about that tatoo"- scena w windzie w czasie akcji w ministerstwie:
QUOTE(Harry Potter and the Deathly Hallows @ pg.210)
'Yes, a lot of offices have been raining lately,' said Mr Weasley. 'Did you tried meteolojinx recanto? It worked for Bletchey.'
'Meteolojinx recanto?' whispered Ron. 'No, I didn't. Thanks, D-- I mean, thanks, Artur.'
- wszystkie te rozmowy, debaty, że może Mad-Eye nie zginął, może Dumbledore żyje. Przypominało mi to te nasze sporu na forum.
- MacGonnagall z bojowo rozwianym włosem i galopujące ławki.
-
"And that's the secon time we saved your life tonight, you two faced bastard"No i na koniec scena, która do tej pory stoi mi przed oczami. Harry, droga do lasu i
"I am about to die."Jakbym chciała wypisać te naprawdę wszystkie ulubione fragmenty, to musiałabym przepisać całą książkę na forum:
http://forum.freeware.info.pl/ . Oprócz epilogu.
owczarnia
27.07.2007 01:15
A mnie się właśnie ten epilog coraz bardziej podoba. Że był taki oszczędny, tylko parę drobiazgów w zasadzie. Że miał miejsce na King's Cross, co przecież ma olbrzymie znaczenie, i to w podwójnym sensie. Że był taki lekki. Że pozwolił otrzeć łzy, odetchnąć.
Taka była jego rola, i spełnił ją moim zdaniem w stu procentach.
Edit: I am about to die to chyba najmocniejszy moment w całej serii. Ładunek emocji, który towarzyszył temu prostemu, krótkiemu zdaniu był po prostu niewyobrażalny. Czapki z głów przed Rowling, i to nie tylko dlatego, że tak właśnie tę scenę sformułowała, ale też - a może przede wszystkim dlatego - że potrafiła przez siedem książek zaprojektować i zbudować tę wieżę tak skutecznie, że czytając te słowa nie mamy wątpliwości, iż wspięliśmy się na jej szczyt.
Pszczola
27.07.2007 01:23
No, epilog było warto przeczytać tylko dla tej rozmowy z Albusem Severusem (matko, jak to długo się wymawia). Ale cieszę się, że był oszczędny, zgadzam się Owczarnio.
Podobał mi się ostatnie wejście Dursleyów. I w końcu nie dowiedzieliśmy się co Dudziaczek widział podczas ataku Dementorów. Ale ładnie się zachował. Jakby na to nie patrzeć, wychował się z tym Harrym, ne?
Bardzo podobała mi się scena z Bathildą Bagshot. A raczej z jej pozostałościami. Czytając, wstrzymywałam oddech. Znakomicie opisana sytuacja. Mogłam prawie poczuć ten odór starości, smród rozkładającego się mięsa. Kiedy Nagini wyszła z jej ciała, zrobiło mi się niedobrze. A potem ucieczka przed Voldemortem. Cóż, w tej części pani Rowling nadrobiła jego brak w III i VI części. Z nawiązką.
Rozmowa z Dumbledorem na King's Cross. Zaczęłam czytać ten rozdział z kwaśną miną, ale im dalej czytałam, tym bardziej mi się podobał.
Dobra książka.
I oczywiście ten Snape... *sob*
Nie wiem dlaczego tak mi ten epilog nie spasował. Może dlatego, że poprzedni rozdział aż do samego końca kipiał akcją, a tu raptem przenosimy się do takiej sielankowej sceny. To mnie rozczarowało, brak jakiegos stopniowania. Kiedy później przeczytałam epilog na spokojnie to odebrałam go odrobinę lepiej, ale dalej ten pierwszy uraz został.
Pszczola
27.07.2007 02:01
O, przypomniałam sobie kolejny ukochany fragment:
"'Perhaps that lie to Voldemort was his attempt to make amends ... to prevent Voldemort from taking the Hallow ...'
'... or maybe from breaking into your tomb?'"
Ale to było kojące, móc być świadkiem jeszcze jednej rozmowy z Dumbledorem.
Rozmowa była przede wszystkim potrzebna, bądź co bądź zamknęła parę wątków, które bez teo pozostałyby nie wyjaśnione, przyprawiając fanów o epilepsję, niepłodność i choroby serca.
Ja dorzucę jeszcze:
Fact is he [Voldemort] can move faster than Severus Snape confronted with shampooi reszta Potterwatch

Stary dobry Lee Jordan, bliźniacy... ech, będę za nimi tęsknić.
Mhm. Miło, że Lee dostał jeszcze rolę. Lubiłem go zawsze.
QUOTE(owczarnia @ 27.07.2007 01:15)
A mnie się właśnie ten epilog coraz bardziej podoba. Że był taki oszczędny, tylko parę drobiazgów w zasadzie. Że miał miejsce na King's Cross, co przecież ma olbrzymie znaczenie, i to w podwójnym sensie. Że był taki lekki. Że pozwolił otrzeć łzy, odetchnąć.
Taka była jego rola, i spełnił ją moim zdaniem w stu procentach.
Edit:
I am about to die to chyba najmocniejszy moment w całej serii. Ładunek emocji, który towarzyszył temu prostemu, krótkiemu zdaniu był po prostu niewyobrażalny. Czapki z głów przed Rowling, i to nie tylko dlatego, że tak właśnie tę scenę sformułowała, ale też - a może przede wszystkim dlatego - że potrafiła przez siedem książek zaprojektować i zbudować tę wieżę tak skutecznie, że czytając te słowa nie mamy wątpliwości, iż wspięliśmy się na jej szczyt.
Dokładnie cała sytuacja gdzie idzie do Voldemort'a po prostu świetna....i w sumie każdy dowcip Ron'a (Kły bazyliszka ;] Miecze miód) i Snape'a były świetne...dlatego ta książka była taka wspaniała...
PrZeMeK Z.
28.07.2007 15:59
Trudno mi coś wybrać, bo wspaniałe, genialne momenty powtarzały się niemal przez całą książkę, a w jej drugiej połowie pojawiały się niemal co chwila. Dowcipy Rona, przemiana Stworka, walka w kawiarence, wszystko było świetne...
Ale spróbuję wytypować kilka scen:
- Neville jako przywódca GD i w ogóle jego rola, o obcięciu głowy Nagini i walce z Greybackiem nie wspominając. Zawsze w niego wierzyłem i nie zawiódł mnie. Prawdziwy syn swoich rodziców.
- Nie będę oryginalny: I am about to die
- Walka Rona z medalionem. Wspaniała scena.
- "Look... at... me..."
- Epilog
- Potterwatch
Lunę po tej części pokochałem jeszcze bardziej. Jej zachowanie podczas pogrzebu Zgredka było bardzo wzruszające. I cieszę się, że to ona pod sam koniec książki pomogła Harry'emu wyrwać się z tłumu.
ojjjjj.... skończyłam dosłownie przed pięcioma minutami. zapewne ciężko będzie mi powiedzieć coś konstruktywnego, ale z tego, co widzę, większość wątków i cytatów, o których miałabym ochotę wspomnieć, została wymieniona...
co mi się podobało? sam pomysł z tymi Hallowsami, ciekawy wątek. rozterki Remusa, niepewnego, czy dojrzał do roli ojca. przeżycia Harry'ego, który przez pewien czas jest pewien, że musi umrzeć....
najbardziej wzruszający moment? dla mnie - śmierć i pogrzeb Zgredka. i chwila, gdy Harry widzi martwe ciała Freda, a zaraz potem Lupina i Tonks. no, ale to pewnie w dużym stopniu wynikało z mojej ogromnej sympatii dla tych postaci. ehhh...
brawa za dramaturgię, trzymanie w napięciu i świetny humor mimo powagi całej sytuacji. seria skończyła się jednak dla mnie straaaaasznie banalnie. dwie szczęśliwe rodzinki z gromadką dzieci... Harry z Ginny (ja nigdy nie byłam przekonana do tej pary), Ron z Hermioną. znaczy może nie tyle banalnie, ale bardzo przewidywalnie... no cóż, jednak większość ludzi lubi happy endy

ogólnie - Rowling w pełni zrehabilitowała się za poprzedni tom, który moim zdaniem był swojego rodzaju pomyłką...
Ginnusia
28.07.2007 18:30
QUOTE(kkate @ 28.07.2007 19:12)
seria skończyła się jednak dla mnie straaaaasznie banalnie. dwie szczęśliwe rodzinki z gromadką dzieci... Harry z Ginny (ja nigdy nie byłam przekonana do tej pary), Ron z Hermioną. znaczy może nie tyle banalnie, ale bardzo przewidywalnie... no cóż, jednak większość ludzi lubi happy endy

ogólnie - Rowling w pełni zrehabilitowała się za poprzedni tom, który moim zdaniem był swojego rodzaju pomyłką...
Trudno, żeby nie było przewidywalne cos, na co JKR nas przygotowywała od drugiego tomu. Tylko czy przewidywalne znaczy złe? Gdyby Rowling zapragnęła w VII tomie połączyć Dracona i Hermionę, byłoby to jednakowoż odrobinkę dziwne i trudne do uzasadnienia.
A co do szóstego tomu... Na razie jest moim number one (bo siódemki jeszcze nie skończyłam).
A scenę pogrzebu Zgredka czytałam w pociągu, łzy mi leciały, a ja ciągle wracałam do momentu kopania grobu i ryczałam na nowo... I dość dokładnie wisiało mi, co myślą o mnie współpasażerowie.
no cóż, ja cały czas czytałam w domu, ewentualnie parę pierwszych rozdziałów w EMPIKu, zanim udało mi sie książkę pożyczyć :] (chwilowy brak funduszy)
o szóstym tomie opinie są bardzo skrajne. ale to nic nowego. ja swojego zdania na ten temat raczej nie zmienię.
Ron i Hermiona przynajmniej stanowią interesującą parę - ich kłótnie i wzajemne docinki są bezcenne

a Ginny? rudowłosa, idealna piękność, udoskonalona kopia Lily, która... hm, no dobra, wolę nie zaczynać, bo to jeden z niewielu tematów, o którym mogę pisać godzinami, a akurat tutaj niekoniecznie powinnam :]
EDIT: ach, i trio w koncu mówiło do Lupina po imieniu!
Tenebris69
28.07.2007 22:09
Jeśli chodzi o cytaty to trudno je wszystkie wymienić, bo perełek troszkę było.

Może jak przeczytam po raz 2 to wypisze...

Zgadzam się jednak z Kasią, że zakończenie... zbyt oczywiste. Wiadomo, że nie mogło by się nagle okazać, że Harry jest z Luną czy coś takiego, bez przesady, ale... Nie wiem. Myślałam już, że Rowling wyjdzie z tego na tyle orginalnie iż uśmierci Harry'ego i będziemy mieli tylko jedną szczęśliwą parę - Rona i Mionę.
A tu - lypa. Zakończenie aż się prosi o zmianę na 'I żyli długo i szczęśliwie'. Rowling rozpaczliwie próbowała być orginalna pisząc, że wszystko będzie dobrze, ale to się mówi samo przez się.
To już mogła wyciąć ten epilog i pozostawić nas w niepewności.
Co do scen to zdecydowanie prowadzi śmierć Zgredka i dramatyzowanie Lupina. Oraz moment w którym dowiadujemy się o śmierci jego i Tonks. To było dość okrutne. Kolejne dziecko bez rodziców. No ale chociaż Teddy miał ojca chrzestnego i babcię... To jednak były 2 zupełnie niepotrzebne śmierci.
Snape proszący Harry'ego, żeby na niego spojrzał też robił wrażenie.
Pszczola
28.07.2007 22:21
Cóż, Lupin zrobił z Harry'ego ojca chrzestnego swojego syna. Głupio by było po tym do niego "panie profesorze" XD. Myślę, że tak gdzieś od połowy V zaczęli być po imieniu.
Kto mówi w Potterze o happy endzie? Harry'emu należała się zapłata za tyle cierpień. Wcześniej Syriusz, teraz Lupin, w końcu Snape. Ich marzenia się nie spełniły. Kiedy jeden zasmakował szczęścia, musiał umrzeć. Severus jest postacią tragiczną. Czy dobry koniec musi oznaczać tragedię? Cieszę się, że Rowling podarowała ocalałym spokój. Drogo sobie na niego zapracowali. A poświęcenia tych, którym się w życiu nie poszczęściło, na pewno im ciążą. O czym świadczy imię Albusa Severusa.
Nie lubię epilogów, ale ten pozwolił mi przestać tak rozpaczać. Ale nadal epilogów nie cierpię ;P.
Śmierć Lupina i Tonks była potrzebna, jak każda inna. Po prostu osoby, które ich lubiły doprawiają do tego jakieś dziwne teorie. Każda śmierć jest w jakiś sposób potrzebna i niepotrzebna. Ta była potrzebna, bo wojna, w której ginie mało znaczących dla nas osób to wojna naiwna i głupia. Nie chciałabym o niej czytać.
Epilog - zaczynają mnie naprawdę irytować zarzuty o happy endzie. Zwłaszcza, jeśli kilka linijek dalej/wcześniej jest biadolenie o tym, jak bardzo neipotrzebna była śmierć Tonks i Lupina... napisałam o epilogu kilka zdań już w temacie... nei pamiętam dokładnie, coś tam było z hardcore spoilerami.
edit: Pszczola mnie wyprzedziła

.
Pszczola
28.07.2007 23:10
W tym przypadku idealnie się uzupełniamy ;).
Acha, czy tylko ja zakochałam sie w pytaniach (i odpowiedziach!) orła strzegącego wejścia do Ravenclaw?
PrZeMeK Z.
28.07.2007 23:51
Nie tylko ty.

Chociaż wyobraziłem sobie jakiegoś biednego Krukona, który umówił się z dziewczyną w pokoju wspólnym i, już spóźniony, próbuje jak najszybciej wejść do środka - i ze zdenerwowania nie może rozwiązać zagadki.
Tudzież wielkie grupy pierwszoroczniaków, którzy nie przyzwyczaili się jeszcze do nietypowego sposobu wchodzenia.

Mało praktyczne.
Hm, odrobinę

Niestety, zdaję sobie sprawę, że obiektywna nie jestem - a to wynika z mojej nieuleczalnej remusomanii, która z przeczytaniem VII tomu najwyraźniej odrodziła się niczym feniks z popiołów. Nie przejmujcie sie :]
A ja w sumie nie chciałam, żeby Harry zginął. Chociaż w pewnym momencie byłam pewna, że tak sie stanie.
Amellive
30.07.2007 16:49
Taa... W tym tomie było wiele genialnych momentów i dialogów

Większość, które chciałam wymienić, już napisali inni. Ale od siebie dodam Stworka jako mistrza kuchni

- zwłaszcza jego teksty do Harry'ego typu "Shoes off, Master, and wash your hands before dinner" (coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie, a nie mam przy sobie książki)
QUOTE
Acha, czy tylko ja zakochałam sie w pytaniach (i odpowiedziach!) orła strzegącego wejścia do Ravenclaw?
Nietylko Ty, ja też

Bardzo pomysłowe, zwłaszcza, że Ravenclaw jest uważana w Hogwarcie za symbol mądrości.
Ja tam się zakochałam w rozdziale pod tytułem "The Prince's Tale" i to na zabój. Reszta wątków też niezła, ale Snape, Snape, Snape...
No i imiona środkowego syna HP, mniamuś, mniamuś.
zgredekk
31.07.2007 15:34
Mi się najbardziej podobał momenty:
QUOTE
- Harry odwiedza groby rodziców
- Dobby i's dead
- "Bitwa o Hogwart"
- Wspomnienia Snape'a
- Harry idzie na pewną śmierć
- Potter spotyka Dumbledore'a na King's Cross i ten opowiada mu o swojej rodzinie
- Neville załatwia Nagini
- Walka Pottera i Riddle'a
- "19 lat później"
przy niektórych momentach naprawde zaczęłam płakać... takie to wzruszające :*
Wandmaker
31.07.2007 19:00
W zasadzie wszystkie teksty warte zauważenie zostały już wykorzystane. A było ich naprawdę dużo. Było sie z czego pośmiac i nad czym zastanowic.
Pytania i odpowiedzi w Ravenclavie są the best. Szkoda że tylko dwa. Może ktoś zna więcej??

Wszystkie teksty Rona.
Sam pojedynek z Voldim: "You dare" "Yes I dare"
No i Snape: "Look...at...me..."
I wiele innych.
QUOTE
Pytania i odpowiedzi w Ravenclavie są the best. Szkoda że tylko dwa. Może ktoś zna więcej??
O ile dobrze pamiętam, w książce więcej nie było, chyba że sobie powymyślamy :]
Pszczola
31.07.2007 22:33
Ktoś tu oglądał najnowszy film z napisami? Dwa razy w ważnych momentach pada tam zdanie "Look at me!". Och, nie mi się nie ważą wycinać tego "Look at me" Snape'a w VII filmie. Nieświadomie scenarzyści założyli ładną klamrę spinającą tę część z ostatnią. Znowu będzie "look at me", tym razem umierającego człowieka, głębsze, nabierające nowego wyrazu. Nie muszę mówić, że w kinie o mało nie zaczęłam popiskiwać, kiedy padały te słowa? Od razu scena z ostatniego tomu przed oczami...
Wandmaker
31.07.2007 22:38
Tu sie nie mogę nie zgodzic. O ile filmy same w sobie tak sobie lubię, to wycięcie tego z tej sceny było by po prostu niedopuszczalne i należało by zlinczowac najpierw scenarzystę a potem reżysera.
Pszczola
31.07.2007 22:43
Ale pani Rowling też ma swoje trzy grosze do wtrącenia przy pisaniu scenariusza. Ach, szkoda, że nie puściła pary z ust wcześniej o uczuciu Severusa do Lily (cóż, jakby uważnie książki czytali, sami by się domyśleli! O.). Będą musieli jakieś odwołania dać w VI filmie, inaczej wątek będzie się wydawał sztuczny w VII. Poza tym im więcej gry Rickmana w VI, tym lepiej. ;3
QUOTE(Pszczola @ 31.07.2007 23:43)
Poza tym im więcej gry Rickmana w VI, tym lepiej. ;3
Jak dla mnie to w HP mógłby grać TYLKO Rickman
Ginnusia
31.07.2007 23:17
Tylko wtedy byłoby trzeba zmienić tytuł.
Nu, jego fascynacji Lily można było się domyślić z VI tomu. Albo przynajmniej mógł ten fakt przemknąć przez myśl.
Alan Rickman wielkim aktorem jest, więc Snape'a "rozwiniętego" odegra z pewnością koncertowo.
No i Emma Thompson rzucająca z wieży kulami

Ech, żeby tego się też nie pozbyli...
Pszczola
01.08.2007 00:14
Emma Thompson na to nie pozwoli! Ona bawi się tą rolą. Z Rickmanem i zdaje się Smith tworzą zgraną paczkę. Swoją grą uratują nawet najgorsze pomysły scenarzysty/reżysera. Chyba że postanowią wyciąć ich kwestie (odpukać).
Ha! Fascynację Snape'a Lily było widać już w V tomie. Te lekcje oklumencji, bolesne wspomnienia. Ach, ten mój nos romantyczny *popada w samouwielbienie*.
' I have spied for you, and lied for you, put myself in mortal danger for you. Everything was supposed to be to keep Lily Potter's son safe. Now you tell me you have been rasing him like a pig for slaughter- '
'But this is touching' said Dumbledore seriously.
Huh... sure. But this is shocking! O_o
Pszczola
02.08.2007 16:02
...but beautiful!
I ta ciemna strona Dumbledore'a. To chyba mój ulubiony rozdział w tym tomie. I w całej serii. Opowieść Księcia...
Ciemna? Akurat tutaj ona nie wychodzi. Przecież Dumbledore nie mówi tego ironicznie. Myślę, że się tego spodziewał.
Pszczola
02.08.2007 16:54
Ciemna, że planował wydarzenia tak, by Harry mógł ze świadomością "umrę", stawić czoła Voldemortowi. Dumbledore co prawda zakładał, że Harry przeżyje, ale pewność nie była stuprocentowa, a np. taki Snape myślał, co myślał już do końca. Dumbledorek-manipulatorek. I za to go uwielbiam.
Ja tam niezbyt akurat za to.
Pszczola
02.08.2007 19:41
Może tak, uweilbiam go za bycie Dumbledorem, ale przynajmniej jest człowiekiem! Do tego realistą.
I o to chodzi... Dopóki nie dowiedzieliśmy się o Dumbledorze całej prawdy, on był trochę jak Święty Mikołaj. Czy ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić, bez większych szkód dla psychiki, młodego Mikołaja bez brody, bez brzuszka ale za to próbującego zawładnąć nad światem za pomocą armii skrzatów i kawalerii reniferów? Moja wyobraźnia jest w stanie znieść wszystko, (no, prawie nie licząc Voldemorta wcinającego stary, zakurzony kawałek wycieraczki ) Albus był czarodziejem, ale najpierw człowiekiem i nie zawsze miał srebrną brodę do kolan. Też popełniał błędy co czyniło go bardziej ludzkim i miał swoje słabości i za to lubię go jeszcze bardziej. Ciesze się, że Rowling nie zrobiła z niego dziadzia Mroza, wiecznie rozdającego cytrynowe dropsy. Niech żyje ciemna strona!!
Z zabawnych scenek to jeszcze:
Nie wspomnieliscie o babci Neville, tekst byl piekny typu " chlop jak dab w szpitalu, babcia na wolnosci." ..
No i Percy- mimo wszystko- skladajacy rezygnacje na rece ministra machajac mu jednoczesnie rozdzka przed nosem i rozbawiajacy tym po raz pierwszy i ostatni w zyciu Freda...
Mi osobiscie podoba sie scena, kiedy Ron powraca i po walce z soba i medalionem przychozi do namiotu, a Hermiona robi mu te dzika awanture z tekstem . no popatrz Harry moglismy zginac przez Nagini i ucieklismy w ostatniej chwili przed Voldermortem , ale wyobraz sobie to cierpienie stracic dwa paznokcie... Aaach!
Pszczola
03.08.2007 23:57
W ogóle ładna była ta scenka. Ron przygotowuje się do uścisku, a tu w pysk! Cieszę się, że Hermiona pokazała temperament, a nie rozpuściła się jak podgrzane toffi.
Albusie Sewerusie, módl się, żeby moderatorzy nie uznali Twego nicka za spoiler. Bo ja na miejscu tych niczego nieświadomych użytkowników z Forum Głównego, obdarłabym Cię ze skóry. Imię to coraz częściej sie pojawia w sieci, a wystarczy dodać dwa do dwóch i prawda "Snape dobry czy zły" wychodzi na jaw.
Ginnusia
04.08.2007 00:19
Hehe, gdyby Hermiona przy powrocie Rona zachowała się inaczej niż się zachowała, to chyba bym ją znielubiła.
Psychopatka
05.08.2007 13:27
Opowiesc Ksiecia... czulam sie po tym rozdziale jakby mi serce pękło...
i w ogole zdeptana jestem emocjonalnie, ze to juz ostatnie czesc Pottera, ktorego czytalam od hmm 7 lat...