Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Opowieści Z Narni Czy Harry Potter ?
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6
Goomisia
LUDZISKA CUD!!!! Narnii mi przyszla !!! i jestem w polowie pierwszego tomu (lew, czaronica is tara szafa) i mi sie strasznie podoba. po obejzeniu filmu stwierdzamz e jak filmowcy nie zmienia czegos w fabule, akcji, dialogach i kolejności wydazen to chyba zyc nie moga i uwazaja ze film im niewyszedl mad.gif Narnii jest piekna i wciagajaca. polecam wszystkim w przerwie w oczekiwaniu na 7 tom Harry'ego.

Aco do - czy Harry cz Narnii to :
1 Harry
2 Narnii
3. Wladca pierscionkow
itd...

a co do tego czy sa do siebie podobne - to troszke ale jak kazde historie walki dobra ze zlem tongue.gif
Avadakedaver
mnie najbardziej w lidziach nie podoba się to, że oglądają Harry'ego 1&2częśc w kinie, a potem mowią że nie będą czytać książki bo to (harry nie czytanie) jest głupie i nudne.
Podobnie denerwują mnie ludzie, ktorzy mówią, że Harry'ego anie nie obejrzą, ani nie przeczytają, (np.mój ojciec) bo nie lubi książek "mały czarodziej and firends zbawia świat".
Albo tacy, ktrzy mówią: gdzie tej, książka 1000 stron a ja mam to czytać?!"

good save
Goomisia
najgorsi sa tacy co mowia ze Harry potter czy narnii czy wladca pierscionkow sa beznadziejni a nawet ich nieczytali. np moj znajomu gada ze HP jest beznadziejny. jakis dzeciak lata z rozdzka, smiga na miotle, zuca niezrorumiale zaklecia i udaje wielkiego bohatera a ludzie sa traktowani jak dziwacy - a nawet niezajrzal i nie odkryl ze to historia walki dobra i zla, historia milosci, przyjazni zaufania i przygody...
o narnii mowia ze zerrzeli z HP a malo kto wie ze Narnia byla pierwsza ( przypomne ze powstla w 1950 r tongue.gif )... tacy co sie udzielaja w komentarzach a nawet nietkna ksiazek to "madrzy inaczej" ludzie biggrin.gif po co sie wypowiadaja o czyms o czym nie maja zielonego pojecia?
Katon
Co do mitów jakie przytoczyłeś - bardzo interesujące. Nie wszystkie znałem. To jednak nie ten topos. Nie sama ofiara przezwycięża śmierć. Najwyżej kogoś porusza i ten ktoś przywraca kogoś do życia. Działa wtórnie. Ofiara Chrystusa nie działa realnie w sesnie empirycznym, to tak oczywiste jak 2 razy 2. Człowiek wierzący jest jednak pewny jej realnego działania. Właściwie pewien, że nie będzie potępiony (tak!). Czyli, że śmierć nie ma nad nim władzy ostatecznej, tylko poniekąd jednorazową.

Jeśli chodzi o sprawę drugiego policzka, nie masz racji. Chrystus używa specyficznej dla czasu i kultury retoryki. Jego przypowieści są nasycone hiperbolami. Jego słuchacze rozumieli to doskonale - my nie. To właśnie znienawidzona katolicka, oficjalna wykładnia Biblii nie wyciąga z niej karkołomnych wniosków chwytając się pojedynczych zdań. "Kto nie jest przeciw nam - jest z nami". "Kto nie jest z nami ten jest przeciw nam". Obydwa cytaty pochodzą z Nowego Testamentu. I obydwa są osadzone w kontekście. Kontekstem sprawy 'drugiego policzka' jest praktyczna wykładnia jaką pozostawił Chrystus. Znaczy to tyle, co nie odpowiadać przemocą na przemoc. Nienawiścią na nienawiść. Ale broń Boże nie oznacza, że należy pozostać pasywnym. I podziękować. Chrystus uderzony pyta, jakim prawem. Nie rzuca się z pięściami, ale też nie nadstawia się po więcej.

No i z tego wszystkiego HP się gdzieś zgubił =) Ustosunkowuje się do Twoich argumentów później, bo mam mało czasu niestety...
Ludwisarz
Opowiesci z Narnii sa wypad, Harry Potter tez.
Ronald
Ja też swego czasy krytykowałem Władce, mimo, że go nie przeczytałem. Teraz jednak postanowiłe, że muszę to przeczytać choćby dlatego, że się o tym wypowiadam, a w zasadzie nie wiem o czym. Mnie też denerwują tacy ludzie, szczególnie, ze myślą, że wiedza o czym mówią. To jest żaluzja głównie do krytyków HP, którzy nie czytając żadnej z ksiązek, wytykają jej wady zapominając o jej zaletach.
Pszczola
"Kroniki Narnii" to basn, "Harry Potter" to juz fantastyka dla dorastajacej mlodziezy. Narnia jest idealna dla dzieci i jak sam Lewis pisze na poczatku "Lwa, Czarownicy i Starej Szafy", dla doroslych. Pottera nalezy czytac kiedy ma sie juz troche poukladane we lbie. Taka mozliwosc daje Narnia. Ciesze sie,ze moi rodzice zaczynali najpierw od Narnii i braci Grim, "Alicji w Krainie Czarow" czy "Muminkow". Powiedzialabym,ze miejscami te ksiazki sa badziej przerazajace od Pottera, ale jest to przerazenie innego typu, pouczajace. Dopiero jakis miesiac temu na nowo przeczytalam "Kroniki Narni" przedtem mialam tylko mgliste wspomnienie pierwszej czesci i serialu z BBC, ktory puszczali w TVP. Musze Wam powiedziec, ze miejscami, o dziwo!, pewne rozwiazania z filmu bardziej mi sie podobaly niz z pierwszej czesci Kronik. Coz. I tak najbardziej podobal mi sie chyba "Ksiaze Kaspian" i "Ostatnia Bitwa". Wracajac jednak do Pottera - tutaj mamy do czynienia ze znacznie bardziej skomplikowana fabula, w ktorej nie mamy do czynienia z przeroznymi odcieniami szarosci, ktore wybiela sie prawdopodobnie po zakonczeniu calej serii. Zrozumienie pewnych aluzji z Pottera czy wielu innych ksiazek fantasy, itd. wymaga pewnego uksztaltowania moralnego i wieku. "Kroniki Narnii" wiec sa idealne dla dzieci, "Harry Potter" dla mlodziezy.
To tak jak z Lewisem i Tolkienem. Jeden skrytykowal dzielo drugiego, bo panowie chyba nie zrozumieli,ze do innego czytelni'ka "Wladca Pierscieni" byl przeznaczony, a do innego "Kroniki Narnii". Coz, wtedy dopiero sie gatunek fantasy tworzyl, wiec moze stad te nieporozumienie.
Gdybym miala umescic kazda z tych trzech dziel na osi czasu rozwoju emocjonalengo dziecka, to najpierw dalabym Narnie, potem Pottera, nastepnie WP. A raczej Narnia, pierwsze czesci HP, WP i dalsze czesci HP. W koncu Harry tez rosnie.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 06.02.2006 12:15)
QUOTE(Katon @ 06.02.2006 02:08)
...Ofiara Chrystusa nie działa realnie w sesnie empirycznym, to tak oczywiste jak 2 razy 2. Człowiek wierzący jest jednak pewny jej realnego działania. Właściwie pewien, że nie będzie potępiony (tak!). Czyli, że śmierć nie ma nad nim władzy ostatecznej, tylko poniekąd jednorazową.

Wiesz dobrze, że idealnego przykładu nie znajdę, bo wtedy mówilbyśmy nie o toposie, a o plagiacie. Moim zdaniem jednak przytoczone przeze mnie przykłady świadczą choćby o tym, że chrześcijaństwo nie ma wyłączności na zmartwychstanie, poświęcenie własnego życia w imię miłości i do pojedyńczego człowieka, i całej ludzkości.
Zresztą dla oszczędzenia dalszej dyskusji jestem gotów przyznać, że chodzi o topos chrześcijański. Problem jedynie w tym, że ten topos chrześcijański ma bardzo słabe oparcie w samym chrześcijaństwie, a więcej w filozofii greckiej.
*


Oczywiście, że rację tu ma Estiej. Chrystus jako Zbawiciel, Syn Boży, Zmartwychwstający i tak dalej to wcale nie jest żadna nowość. Wystarczy poczytać Kod Leonarda DaVinci, jeśli się komuś nie chce zbyt głęboko grzebać wink2.gif. Powieść to jest oczywiście tylko powieść i cała masa w niej fikcji, spekulacji oraz wymyślonych teorii, aczkolwiek akurat zaplecze teologiczno/historyczne ma dość solidne, z podaniem źródeł włącznie.
Katon
Och Owczarnio, litości... To tak jakby dyskutować o Einsteinie posiłkując się zestawem małego fizyka z krótką instrukcją dla 10latka. Zresztą nie chodzi o to czy zmartwychwstający Chrystus jest czymś nowym. Tylko o to czy jest czymś prawdziwym. Ale my nie o tym, generalnie.


Chrześcijaństwo na nic nie ma wyłączności. Dla chrześcijanina różnica między nim a innymi religiami to różnica prawdziwości. Miłość, poświęcenie i wogóle wszystko co uważa się za dobro są tak stare jak ludzkość. Chyba nikt rozsądny nie twierdzi inaczej. Fenomen chrześcijaństwa polega na jego historyczności i na akcie Wcielenia. Chyba bardziej szokującym nież akt Zmartwychwstania. Zaręczam Estiej, że niczego takiego nigdzie indziej nie ma. Chociaż historii i mitów pozornie podobnych są miliony.


Co do figuratywności i dosłowności sprawa jest znacznie prostsza. Ewangelia służy do czytania, nie do cytowania. W jej całościowym kontekście większość tych zagadnien da się rozstrzygnąc. Mamy Jezusa który opowiada przypowieści. Mamy Jezusa mówiącego o sobie bezpośrednio. Mamy Jezusa głoszącego naukę moralną - zwykle wtedy posługuje się podobnymi środkami wyrazu jak w przypadku przypowieści. Mamy w końcu Jezusa rozmawiającego. Zwracającego się bezpośrednio. W zwyczajnej rozmowie. Nie wiem czy wiesz, że teologia katolicka wcale nie powiedziała ostatniego słowa w kwestii "Czy Jezus wiedział, że był Bogiem?". Dyskusja trwa i nie widać końca. Mówienie. Gdyby ktoś zadał sobie idiotyczny trud spisywania moich wypowiedzi, a ktoś inny postanowił poczytać to za tysiąc lat, mógłby dojść do wniosku, że albo traktujemy dosłownie wszystko co mówię. Wtedy jeśli mówię do swojej dziewczyny, że ją kocham i to jest dosłowne, to mówiąc chwile później: "Ta piosenka jest stara jak świat" mówię tak samo dosłownie i wychodzę na idiotę. Myślimy po grecko - rzymsku. Nie po żydowsku. I dlatego język Biblii jest czasem tak okrutny i brutalny. Tak obcy.


Co do tego, czy czarodzieje (szczególnie Dumbledore) nie wieżą w życie wieczne byłbym ostrożny. Odnoszę nieodparte wrażenie (wydedukowane z kilku wypowiedzi), że uważa je wręcz za oczywistość. Co w tym chrześcijańskiego? Zgoła nic. Mamy pojemną formę wiary w życie po śmierci, do której chrześcijaństwo też się mieści. Rzecz w tym, że magia tych dylematów nie rozwiązuje. Rowling niczego religii (jako takiej) nie przeciwstawia. Nie daje kontroferty. Nie zbawia po swojemu. A symbolika chrześcijańska? Swoją drogą. I to bardzo bogata i kwecista i nie pozbawiona znaczeń. Ale o tym założę niedługo osobny temat. Mam podstawy twierdzić, że chociaż Rowling czerpie elementy z wielkiego kotła opowieści, legend i motywów, to pewne są tylko szafarzem, pewne zaś mają gigantyczne znaczenie.
owczarnia
QUOTE(Katon @ 06.02.2006 13:34)
Och Owczarnio, litości... To tak jakby dyskutować o Einsteinie posiłkując się zestawem małego fizyka z krótką instrukcją dla 10latka. Zresztą nie chodzi o to czy zmartwychwstający Chrystus jest czymś nowym. Tylko o to czy jest czymś prawdziwym. Ale my nie o tym, generalnie.


Chrześcijaństwo na nic nie ma wyłączności. Dla chrześcijanina różnica między nim a innymi religiami to różnica prawdziwości. Miłość, poświęcenie i wogóle wszystko co uważa się za dobro są tak stare jak ludzkość. Chyba nikt rozsądny nie twierdzi inaczej. Fenomen chrześcijaństwa polega na jego historyczności i na akcie Wcielenia. Chyba bardziej szokującym nież akt Zmartwychwstania. Zaręczam Estiej, że niczego takiego nigdzie indziej nie ma. Chociaż historii i mitów pozornie podobnych są miliony.
*


Ale dlaczego litości? Jeśli ten zestaw małego fizyka zawiera informacje konkretne i prawdziwe, to jakie ma znaczenie czym on jest?

Nie bardzo rozumiem w tym momencie Twój tok rozumowania, jeśli mam być szczera. Chrystus jest jedyny i wyjątkowy, bo jest prawdziwy. Niczego takiego nigdzie indziej nie ma, chociaż historii i mitów podobnych są miliony. Rozumiem, że wierzenia, w olbrzymiej większości dużo starsze od chrześcijaństwa, traktujesz li i jedynie w kategoriach mitów i bajek, jednocześnie - przy całej wtórności - traktując opowieść o Chrystusie jako absolutnie pionierską i jedyną w swoim rodzaju, opierając takową tezę na argumencie "prawdziwości"? Hm. Nie dość, że jest to misz masz logiczny, gdzie jedno niejako wyklucza drugie, to jeszcze ten jakże relatywny argument wiary. W tej sytuacji wybacz, ale mój Leonardo Da Vinci jest na pozycji zdecydowanie przodującej.
Katon
Poplątałaś to dopiero Ty. Mój wywód ma troszkę większy sens w kontekście całej dyskusji.

1. Przeróżne mity i legendy nie są kłamstwami ani nawet zmyśleniami. Nie są nawet nieprawdziwe. Poniekąd są próbami dotarcia do prawdy i część tej prawdy naświetlają.

2. Wcielenie Chrystusa jest czymś absolutnie pionierskim, także jako pojęcie filozoficzne. Nowym, niespotykanym i szokującym (w epoce w której zaczęto je głosić). Zmartwychwstanie nie jest czymś nowym. Jest wręcz spełnieniem wszystkich marzeń i pragnień wszystkich ludów.

3. O Flawiuszu i historyczności Jezusa wstyd wogóle napomykać bo wszyscy to wiedzą. I tak - na tej płaszczyźnie Chrystus jest czymś realniejszym od Apollina czy Odyna, ponieważ istniał realnie, jako człowiek którego możemy umiejscowić w miejscu i czasie, nie tylko na podstawie Biblii (swoją drogą, niewierzący uwielbiają pastwić się nad rzekomą niehistorycznością Biblii, co z archeologiczno - historycznego punktu widzenia jest nonsensowne; jakoś nikt rozsądny nie uważa dziś, że Homer zmyślił Troję, a ciągle mnóstwo ludzi twierdzi, że św. Paweł zmyślił Jezusa). Tak więc, odrzucając nawet wiarę w Jezusa jako Boga czy w Jezusa jako cudotwórce musimy się zmierzyć z faktami o Jezusie z Nazaretu - postaci historycznej. Z Zeusem nie musimy się w ten sposób mierzyć.

4. W małym fizyku możesz znaleźć najwyżej podstawy fizyki Newtonowskiej. W dyskusji o Einsteinie wiele nam nie pomogą, a powoływanie się na nie może wiele zaciemnić. Brown ma wątłe podstawy historyczne i ABSOLUTNIE ŻADNYCH podstaw filozoficzno - teologicznych. Nie jest nawet prowokatorem, bo jest dyletantem (myślę zresztą, że doskonale o tym wie). W obliczu całego gigantycznego materiału historycznego dotyczącego historii chrześcijaństwa i Europy jego teorie są śmieszne. Nie wytrzymują konfrontacji nie z moją wiarą, tylko z podstawami rzetelności historycznej. Nie mówiąc już o wyjątkowo podłym (po podanym jako fakt) zabiegu przedstawiania interpretacji dzieł sztuki za kanoniczną. Radzę poczytać, co o Kodzie sądzą znawcy renesansowego malarstwa. W Kodzie nie ma informacji konkretnych i prawdziwych. A jeżeli, to są to pewne oczywistości.

owczarnia
Oj Katon, Katon... Zaczynam powoli trochę tracić cierpliwość, jeżeli mam być szczera. Ja rozumiem, że Ty do mnie mówisz jak do takiej małej dziewuszki, co to okrągłe oczęta dopiero na świat otworzyła, ale czy aby troszkę nie przesadzasz?...

Napisałam wszak wyraźnie:

QUOTE
Powieść to jest oczywiście tylko powieść i cała masa w niej fikcji, spekulacji oraz wymyślonych teorii, aczkolwiek akurat zaplecze teologiczno/historyczne ma dość solidne, z podaniem źródeł włącznie.



"Masa fikcji" - znaczy się wiem, że Brown bździ i bajdurzy w niektórych miejscach. Ale "zaplecze teologiczno/historyczne" to zaplecze teologiczno/historyczne i tam gdzie je ma, trzeba mu to oddać. W interesującej mnie kwestii akurat ma. Albowiem nie dzieła renesansowych malarzy ani teoria Graala są dla mnie tą kwestią. Za malutka jestem na to, by się w takich rzeczach wypowiadać, żaden ze mnie znawca Renesansu, kultury masońskiej ani też tym podobnych. Takoż nie podejmuję się udowadniać słuszności wizji Marii Magdaleny przez Browna przedstawionej. Ale w razie byś nie zauważył, kawałek sensu on jednak w tej powieści zwarł. Wrócę do domu to przytoczę dokładnie, ale chodziło mi o fragment, w którym porównuje chrześcijaństwo z pradawnymi wierzeniami pogańskimi. Ten sam zresztą, w którym opowiada jak doszło do ukonstytuowania się Kościoła i wiary jako takiej (w sensie administracyjno-doktrynowym).


I doprawdy nie wiem jakie znaczenie dla domniemanej boskości Chrystusa miałby mieć fakt, że ów istniał naprawdę. Wiele innych osób istniało naprawdę. Ja też istnieję naprawdę tongue.gif.


Już Ci pisałam: argument wiary nie jest dla mnie żadnym argumentem. Twoja prawda nie jest prawdą obiektywną.


I mógłbyś obszerniej wyjaśnić punkt numer dwa?
owczarnia
QUOTE(estiej @ 06.02.2006 16:27)
do tej pory starałem się uniknąć mieszania w tę dyskusję Dana Browna i jego książki, bo tu zgadzam się z Katonem, że kilka procent prawdy nie sankcjonuje dziewięćdziesięciu kilku procent wymysłów i zakłamań.
*


Ojej, pewnie że nie sankcjonuje, bo też i o sankcjonowaniu nic nie mówiłam, nie o sankcjonowanie mi chodziło, tylko o to:

QUOTE(owczarnia)
Chrystus jako Zbawiciel, Syn Boży, Zmartwychwstający i tak dalej to wcale nie jest żadna nowość. Wystarczy poczytać Kod Leonarda DaVinci, jeśli się komuś nie chce zbyt głęboko grzebać



Z naciskiem na ostatni fragment, znaczy się ten o grzebaniu. Innymi słowy mówiąc, nawet w takim Kodzie Leonarda Da Vinci o tym piszą, żadna to nowość ani nie trzeba wiele wysiłku, by o tym wiedzieć. O smile.gif. Aczkolwiek nie wiem, czy moja odpowiedź ma w ogóle sens po Twoim editcie wink2.gif.
Hermiona555
Harry Potter jest 10000000.................... razy leprzy od Opowieści...
Nie istnieje lepsza książka od Harry'ego.Przynajmniej dla mnie.
Katon
Co do "Kodu", Estiej wyjaśnił sprawę dostatecznie. Nie ma sensu, żebym powtarzał jego argumentację.

Sprawa Wcielenia. Ani faraonowie, ani też legendy o Buddzie nie zawierają nawet czegoś podobnego do idei chrześcijańskiego Wcielenia Chrystusa. Deifikacja faraonów ma zupełnie inne podstawy filozoficzne. Podobnie jak 'boskość' cezarów. Nie mamy tu do czynienia z pełnią człowieczeństwa przy pełni boskości. Raczej podkreślanie przepaści jaka dzieli faraona/cezara od tłuszczy. Wszystko to razem ma na celu wywyższenie pod niebiosa siebie, a nie utytłanie niebios w prochu Ziemi razem ze zwykłymi ludźmi. W pełnej łączności z nimi. To jest własnie esencja wyjątkowości historii Chrystusa. Niezależnie od tego czy się w nią wierzy.

Co do mojej wiary - faktycznie, nie jest ona argumentem. Zresztą nie uważam, że jest inaczej. Zwracam jednak uwagę, że wasz światopogląd nie jest nim w takim samym stopniu, bo też jest oparty na wierze.

Budda to wogóle inna historia. Interesowałem się tym kiedyś i mam kontakty z wieloma buddystami. Nie uważam buddyzmu za religię, jestem nawet gotowy z pewnymi zastrzeżeniami przyjąć twierdzenia niektórych teologów, że mozna próbować być buddystą i chrześcijaninem. Jakkolwiek na pewnym etapie chyba konieczny jest wybór.

Historyczność Jezusa nie jest domniemana. Reperkusje jego działaności odbiły się szerokim echem. Dwa źródła uważane za wiarygodne wspominają o nim niezależnie od siebie. Wystarczy poszperać w historii narodu żydowskiego z tamtego okresu. Trzeba się naprawdę nagimnastykować, żeby bronić tezy, że całe to zamieszanie było wynikiem zmyślenia św. Pawła, który w dodatku wraz z grupą psychopatów oddał za nie życie. Wiara w boskość Jezusa to jedno. Jego historyczność to drugie.

Nie miejsce tutaj na argumenty historyczno - cywilizacyjne na temat wyjątkowości i praktyczności chrześcijaństwa. Tak czy inaczej, jeśli wymyślił je św. Paweł to zrobił jedną z najlepszych i najbardziej przydatnych cywilizacyjnie rzeczy w historii ludzkości, chociaż jak już zaznaczałem, taka możliwość wydaje mi się mocno absurdalna. Napomknę tylko o trosce o ubogich. Ani Grecy, ani Rzymianie, ani Egipcjani, ani Hinduiści (buddyzm zajmowa tu stanowisko ambiwaletne, zależy od szkoły) nie interesowali się losem ludzi opuszczonych, ubogich i cierpiących. Grecy (poza pozerstwem cyników, chyba jeszcze gorszym od obojętności) nie poświęcali tej sprawie uwagi, Rzymianie miele podejście utylitarne aż do granic, Hinduiści do dziś uważają nędze i cierpienie za wynik życia w poprzednim wcieleniu. Wyrózniali się na tym tle Hebrajczycy, ale dopiero chrześcijaństwo dokonało rewolucji.
owczarnia
QUOTE(Katon @ 07.02.2006 15:20)
Historyczność Jezusa nie jest domniemana. Reperkusje jego działaności odbiły się szerokim echem. Dwa źródła uważane za wiarygodne wspominają o nim niezależnie od siebie. Wystarczy poszperać w historii narodu żydowskiego z tamtego okresu. Trzeba się naprawdę nagimnastykować, żeby bronić tezy, że całe to zamieszanie było wynikiem zmyślenia św. Pawła, który w dodatku wraz z grupą psychopatów oddał za nie życie. Wiara w boskość Jezusa to jedno. Jego historyczność to drugie.
*


No ślicznie, tyle tylko że właśnie pięknym ślizgiem mignąłeś się od odpowiedzi na podstawowe pytanie:
QUOTE(owczarnia)
I doprawdy nie wiem jakie znaczenie dla domniemanej boskości Chrystusa miałby mieć fakt, że ów istniał naprawdę. Wiele innych osób istniało naprawdę. Ja też istnieję naprawdę.

Czy ja gdzieś twierdziłam, że historyczność Jezusa jest domniemana?
Katon
Ależ Owczarnio, ja Ci nie zamierzam i udowadniać boskości Chrystusa. To kwestia wiary. W moim przypadku wiary świadomej i (wybaczcie patos) zahartowanej w ogniu najróżniejszych wątpliwości, ale jednak wiary. Dziwi mnie tylko pewność w jej negacji. Historia chrześcijaństwa stawia mnóstwo pytań. Zbycie ich odpowiedzią 'wymysł jak każdy inny' poprostu nie wydaje mi się dobrym pomysłem.

Co do historyczności Jezusa polemizowałem akurat z Estiejem, nie z Tobą. Wybacz, powinienem to zaznaczyć.
SIBO
CZYTAŁEM Narnię Harry'ego pottera I tolkiena (większość jego książek) i uważam że są one troche do siebie podobne świat toliena jest rozbudowany wzorują się na nim dzisiejsi pisarze natomisat harry potter i narnia rozwijaja się ...
owczarnia
QUOTE(Katon @ 07.02.2006 15:53)
Ależ Owczarnio, ja Ci nie zamierzam i udowadniać boskości Chrystusa. To kwestia wiary. W moim przypadku wiary świadomej i (wybaczcie patos) zahartowanej w ogniu najróżniejszych wątpliwości, ale jednak wiary. Dziwi mnie tylko pewność w jej negacji. Historia chrześcijaństwa stawia mnóstwo pytań. Zbycie ich odpowiedzią 'wymysł jak każdy inny' poprostu nie wydaje mi się dobrym pomysłem.
*


I znowu to samo. Gdzie, pytam, gdzie widzisz u mnie jakąkolwiek pewność w negowaniu czegokolwiek, a zwłaszcza cudzej wiary? Gdzie widzisz zbywanie jakichkolwiek pytań odpowiedzią 'wymysł jak każdy inny'?

Bardzo nieładnie tak manipulować czyimiś słowami, kolego. Bardzo nieładnie.
Pszczola
A jak tak czytam te Wasze wywody pelne perory nieadekwatnej do mozlowosci percepcyjnych szerokiego ogolu i dochodze do takiegoz oto wnosku: chyba nie chcecie zrozumiec drugiej strony, bo czytam to i czytam, i cos mi sie zdaje,ze czepiacie sie pojedynczych sformulowan, slow, a potem twierdzicie,ze sie ze soba nie zgadzacie. Od jakies 6 postow mowa o tym samym, a nawet smiem twierdzic,ze doszliscie do tego samego, a tutaj dalej taka nerwowka.

Dyskusja bardzo ciekawa aczkolwiek nie na temat. Proponuje przeniesc sie z tym do "innych tematow" lub czegos podobnego, bo marnujemy potencjal Narnii i Pottera. A tutaj szkoda by zbywac tych co by sie chcieli o tych dwoch dzielach wypowiedziec.

A Browna nie jestem w stanie czytac. Nudzi mnie po prostu.
Dementor_Conni
dementi.gif według mnie Harry jest lepszy...czytałem narnie i Harry'ego wszystkie i uważam że HP lepszy....sławniejszy i wogóle ale NAarnia jest dziecinna troszkę...
Achaja
Oglądałam "Narnie" ,ale mam zamiar także ją przeczytać (jak tylko skończę "Wiedźmina",dokończę "Achaję" i "SNZ":P)
Dużo czytam ,moje czytanie zaczęło się właśnie na hp. Wiem,że każdy ma swoje zdanie. Ja oczywiście też mam swoje:) "Narnia" jako film jest super,wiecie super efekty, czuć klimat,widać piękno krajobrazu...a Harry Pottery:D nie oddają nastroju ksiązki.Życie wydaje się w tych filmach prostrze,bo są tam zawarte tylko najważniejsze sceny,nie ma najtrudniejszych chwil w życiu Harry'ego.
Moje pierwsze wrażenie po obejżeniu Narni( które zresztą utrzymuje się do dzisiaj):" Tam nie ma żadnych ofiar! Tylko happy end! Lew "se" zdechł-a jakże ,przecież według zasady "wszyscy szczęśliwi" kocur powstał i jest happy, nikt z "przyjaciół nie zginął w bitwie,to tak jakby połknąć cały kocioł Felix Felicis:P"
W "Harrym" tego nie ma: nie żyjesz to nie i już! Takie jest życie! Nikt nie powstanie z umarłych i nie powie "haloł, spoksik,nic mi nie jest,luzik,jest git"
W Narni wszystko jest czarno-białe.Lew jest dobry, najmądrzejszy, najodważniejszy etc.
Czarownica zła,okrutna (nie wspominając,że wszystkie jej ofiary oczywiście zmartwychwstały<lol>)etc.
A wziąć taką krowę Umbridge, ona jest "szara",Snape, Draco itd. tak samo.
Człowiek jest omylny (Dumbel),może poświęcić życie dla ważniejszej sprawy(Syriusz),
młody człowiek nie zawsze jest grzecznusi (Harry:P),strona dobra ponosi ofiary i to jest to! Teraz każdy ma wątpliwości: zginie Harry czy może Voldi,a ja mimo,że nawet nie czytałam "Narni" znam końcówkę (niech ktoś mnie poprawi,jak się mylę;P)
Bo ksiązki Jo to życie, a Lewis po prostu napisał piękna baśń z happy endem...




"Ludzie nie dzielą sie na dobrych i śmierciożerców..." S.B.
Herma
QUOTE(Pszczola @ 07.02.2006 23:26)
A Browna nie jestem w stanie czytac. Nudzi mnie po prostu.
*


ja tez nie czytam Browna... mnie wiecej niz nudzi rolleyes.gif
owczarnia
Estuś!!!! *pada na kolana*

Toż ja prawie życie straciłam w boju właśnie o to, o czym Ty teraz napisałeś... Wyobraź sobie bowiem, że są osoby, które uważają dokładnie odwrotnie. To znaczy zło w HP (mówię teraz tylko o filmach) jest gloryfikowane poprzez niezwykłą atrakcyjność i powodzenie (padł argument Malfoyów) i - teraz uważaj - poprzez systematyczne oszpecanie tego, co dobre. Doszło do tego, że wklejałam fotki z filmów, tylko po to, by dowiedzieć się że tak, dokładnie, Dziurawy Kocioł wygląda jak złodziejska speluna, Nora to pobojowisko godne najgorszych mętów, a Ulica Pokątna przywodzi na myśl horrory z Koszmarem z Ulicy Wiązów na czele ohmy.gif. Do kompletu doszedł zarzut o tym, jak to HP promuje rasizm poprzez nienawiść i pogardę dla mugoli wyrażaną na swoich kartach, tfu, na ekranie.


Masz, jak Ci się chce, to poczytaj:

zaczyna się tu, a potem (jak doszły fotki cheess.gif) przenieśli nas do tematu o filmie HP (swoją drogą, też ciekawego, bo przetoczyła się przez niego nieco wcześniej bitwa na śmierć i życie o to, czy HP to od poczatku i od podstaw tania i obliczona na sukces kiczowata komercha, czy wręcz przeciwnie - zgadnij, po której byłam stronie? cheess.gif) i odtąd leci dalszy ciąg.

Chciałam dodać, iż w/w forum to Forum Kinomana na TN, na którym byłam przez ponad rok moderatorką i właśnie z powodu ostatniej wojny o HP złożyłam nożyczki (nie będzie Niemiec pluł nam w twarz cheess.gif). Doceń więc należycie moje poświęcenie please cheess.gif.



PS
Włosy absolutna rewelacja, mogę lecieć do fryzjera nawet dziś i kazać sobie zrobić takie coś, ale to byś musiał obiecać, że się rozwiedziesz i ze mną ożenisz wtedy, bo mąż zwieje na bank jak mnie zobaczy cheess.gif. Już tatuaży prawie nie przeżył, a jak kiedyś na wakacjach tęsknym okiem zerkałam na takie fryzury u dwóch mieszkających w tym samym hotelu Holenderek, to za samo patrzenie chciał się rozwieść cheess.gif.
Kara
QUOTE
A Browna nie jestem w stanie czytac. Nudzi mnie po prostu.


U mnie to samo... Przeczytałam 50 stron i nie mogłam dalej... Co do NaRNI I hP. nIE CHCE TEGO PORÓWNYWAC GDYŻ nARNIA TO KLASYKA I WSPANIAŁE DZIEŁO LITERACKIE... a HP to nowoczesna i taka bardziej książka bez "morału' tongue.gif Tyle

Kara
owczarnia
Ta, srały muchy będzie wiosna.



Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
Katon
Oczywiście nie zgadzam się z przypisywanym mi przez Owczarnię sposobem dyskusji, aczkolwiek wynika to z mojego specyficznego sposobu dyskutowania i regularnego odnoszenia się "in abstracto". Przepraszam. To może być irytujące. Nie zarzucam Ci negacji mojej wiary. Raczej negację wyjątkowości historii nowotestamentowej. Faktycznie, negacja to może zbyt mocne słowo. Zwykle poprostu buduję wypowiedzi na dychotomiach. A potem od ogółu do szczegółu. Ja tu - Ty tam, szukajmy wspólnego rozwiązania i czegoś pomiędzy. Sposób dyskusji odwrotny, od szczegółu do ogółu, zdaje się być znacznie lepszy, ale to kwestia kawiarnianego nawyku, proszę o wybaczenie.

Temat chrześcijaństwa powałkujemy sobie gdzieindziej. Narazie chwilkę sobie odpocznijmy.

Zło. Zło jest brzydkie i mało atrakcyjne. Tyle, że często obficie i udatnie polukrowane kusi. Istotą zła jest małość. Nie demoniczna wielkość. Tom Riddle to przecież też jest w gruncie rzeczy mały człowieczek. Utalentowany i ambitny, tak. Ale mały, parafrazując Olivandera. Rowling to pokazuje. Tylko często rezygnuje z pokazywania maski zła. A ta maska to najciekawsza właściwość. I to nie tylko maska złych ludzi, ale i maska samego zła. Skrytego za szczytnym celem w imię którego czasem trzeba użyć złych środków. Przecież tylko na chwilę i w imię większego dobra, którego iluzja majaczy na horyzoncie. Ale w tym temacie najciekawszy zdaje się być Władca Pierścieni.
Rayana
Heh nie czytalam Narnii ale pottera owszem. huh.gif I co w tym zlego? Ale film Narnia mi sie spodobal. Nie wiem jak Czara Ognia, ale mam nadzieje, ze tez bedzie super.
Katon
Temat wkrótce. Szperam za czymś co mi jest konieczne do otwarcia go...


Co do zła właściwie mogę się zgodzić. Rowling nie pokazuje maski jaką często przybiera i nie podejmuje się oceny czy to dobrze czy źle. Napewno uczy, żeby nie oceniać po pozorach, ale też aby nie relatywizować. To dwie dosyć ważne 'lekcje', nie tylko dla dziecięcego czytelnika. W Narnii 'szara strefa' się pojawia chociaż w trochę innej formie i w dalszych częściach cyklu. Już choćby globalnie ujmowani 'ludzie' (poza wyjątkowym Kaspianem) w drugiej części cyklu są dosyć ambiwalentni. Lewis nie banalizuje. Pokazuje jak słuszne motywacje prowadzą do zła, pokazuje też, że czasem szlachetny przeciwnik jest więcej wart od niejednego sojusznika. Problematyka Narnii bywa niedoceniana, gdyż patrzy się na nią przez pryzmat "Lwa, czarownicy i starej szafy", co zresztą naturalne. Tyle, że dyskusja o HP na podstawie pierwszego tomu mogłaby nas zaprowadzić w dziwne rejony...
owczarnia
Estiej

Wiesz, co mnie najbardziej w tamtej dyskusji przeraziło? Że do El F-a nie docierał kompletnie fakt, iż zarówno książki jak i filmy o HP uczą nie oceniać po pozorach. Uczą dystansu do pieniądza, do dóbr materialnych. Bo przecież Harry, choć bardzo bogaty, kompletnie nie przywiązuje do tego wagi. Nie korzysta ze swoich galeonów, choć mógłby otaczać się luskusem jak młody Malfoy. Zamiast tego woli zachowywać się normalnie, ubierać się normalnie (co widać zwłaszcza w filmach) i chętnie podzieliłby się wszystkim co ma z rodziną Weasleyów, gdyby tylko tamci zechcieli się na to zgodzić. Sami Weasleyowie reprezentują wszystkie możliwe najlepsze wartości (no, oprócz Percy'ego cheess.gif), choć ledwie wiążą koniec z końcem. Ich dom, choć zagracony i ledwo się trzymający, jest czysty i schludny, jak można tego nie zauważyć?... W pewnym momencie zaczęłam autentycznie sądzić, że kolega El F docenia tylko markowe ciuchy i nowoczesne, dizajnerskie wnętrza a'la biurowiec w Nowym Jorku... I aczkolwiek rozumiem różnicę gustów, tak określanie Nory czy Pokątnej mianem syfu budzi mój gwałtowny protest. Osobiście nie zamieniłabym Nory na tysiąc apartamentów w Nowym Jorku (choć te stare budynki na Manhattanie też mają swój urok smile.gif), a za możliwość zanocowanie w Dziurawym Kotle z radością oddałabym rok życia. El F pisze o pogardzie dla mugoli, a nie chce zauważyć, że Hermiona, jedna z najgłówniejszych i najważniejszych postaci w książce, najinteligentniejsza i najzdolniejsza wiedźma w jej wieku, pochodzi z mugolskiej rodziny. Nie wiem, skąd w ludziach bierze się kunia tyle złej woli. Albo to z "nieuczciwą wygraną" Gryfonów na pierwszym roku, którą to zawdzięczali rzekomo "układom z Hagridem". No help.


PS
Jutro idę do fryzjera tongue.gif.
PS2
Rozmawiałam z mężem. Nie chce się cholernik zgodzić na przeprowadzkę do Japonii, mówi że to za daleko sad.gif.
Katon
Co do 'kwestii mugolskiej' to akurat Hermiona jej nie rozwiązuje. Hermiona juz nie jest mugolką. I jej rodzice de facto też nie. To ciekawy problem wogóle i chyba też nie na ten temat.

Co do reszty argumentacji, oczywiście pełna zgoda, jakkolwiek brak zainteresowania pieniędzmi trochę mnie u Potter denerwuje. Mógłby zainwestować w coś, założyć spółkę z Weasleyami (honorowy, mój wkład, wasze mózgi), albo (co raz faktycznie zrobił) oddać cześć z pożytkiem ogólnym. Albo choćby i partykularnym. Ale liczę, że z wiekiem nauczy się korzystać i z tego narzędzia. W końcu nie ma potężniejszego zaklęcia, niż to które wypowiadają brzęczące monety, buahahahahah ;>
owczarnia
Jak jej rodzice nie jak tak, no co Ty gadasz. Btw, pamiętam że przytoczyłam też argument pana Weasleya jako wielkiego fascynata mugolskich wynalazków i mugoli w ogóle, na co otrzymałam odpowiedź, że to całkiem tak jak eeee... jak to było? Moment. O, mam "ach, kojarzy mi się z angielskimi kolonizatorami, wielkimi wielbicielami egipskich czy indyjskich bibelotów...". No szit.
Pszczola
O_o, buhahahah! Sorry, nie moge sie powstrzymac... Jezus i pogarda dla pieniadza? XDDDD Czlowieku! On moze i nie mial wiele swojego,ale glodem tez nie przymieral. Mial jedna z najdrozszych tkanych szat, chodzil na uczty, pochwalil kiedy kobieta wylala mu zawartosc alabastrowego flakonika z drogocennym olejkiem. Jezus znal swoja wartosc, a przy tym potrafil sie dzielic z innymi. Pamietacie jak Jezus mowi,ze latwiej bogaczowi przejsc przez ucho igielne niz bogaczowi wejsc do Krolestwa Niebieskiego? A na to sie przerazeni Apostolowie pytaja sie kto moze zostac zbawiony w takim ukladzie. A Jezus, ze dla niego wszysto jest mozliwe. Tak samo z tymi podatkami dla cezara - Jezus nie dalsie podpuscic, oddajcie cezarowi co cezara. Nie pogardzal pieniedzmi.Nie mowiac o tym,ze nawet w przypowiesciach uzywal pienieznych metafor, ze tak powiem. Uczyl jednego: sa rzeczy wazniejsze niz ziemskie troski. Badz bogaty, ale umiej sie z tym rozstac, niech cie troski doczesne nie nakrecaja.
Esteiej, sorry,ale Ty czytales Pismo Swiete w calosci? ^^"

Ok, mam jeszcze spooorooo o HP i Narnii, ale musze chwilowo sie ewakuowac.
em
QUOTE
latwiej bogaczowi przejsc przez ucho igielne niz bogaczowi wejsc do Krolestwa Niebieskiego

wielbłądowi wink2.gif

do dyskusji się nie włączę, wolę poobserwować jak spierają się lepsi ode mnie.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 11.02.2006 14:08)
Natomiast co do Mugoli, to mam tu mieszane uczucia, Rowling bardzo wyraźnie i dużymi literami mówi o tolerancji, szacunku i prawach dla mugoli, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jednocześnie ma nas w łagodnej pogardzie. W najlepszym przypadku stanowimy tło, w najgorszym jesteśmy Dursleyami.


p.s. Owca, pójdźmy na kompromis i ześlijmy małżonków na Syberię!
*


Wiesz... Zależy jak to odczytać. Bo dla mnie to ową łagodną pogardę da się odczuć li i jedynie dla (o tym też pisałam w tamtej dyskusji, ale pozostało bez odpowiedzi, ciekawe dlaczego...) nuworyszowego, nowobogackiego sznytu, jakim lubią otaczać się ludzie w rodzaju Dursleyów. Dla pogoni za pieniądzem, dla modlenia się do sprzętów i wypolerowanej posadzki. Dla życia na pokaz w myśl zasady "co ludzie powiedzą" (zawsze uważałam Petunię za coś w rodzaju zmutowanej Hiacynty, nawet imiona mają tak samo kwiatowe, ciekawe czy to tylko zbieg okoliczności wink2.gif). To właśnie przecież czyni z wujostwa Harry'ego ludzi tak odrażających, nie kwestia ich pochodzenia... Jednocześnie zauważ, że z jednakową dokładnie pogardą odnosi się Rowling do zakochanego we władzy pozera, jakim jest Knot. Nie jest dla niego łagodniejsza nawet na jotę. Że o takim Lockharcie już nie wspomnę cheess.gif. Za to dla brytyjskiego premiera da się już odczuć co najmniej cień sympatii (pełnej się nie da, bo to by było dla Rowling chyba ciut za dużo - ona nie znosi polityków w ogólności cheess.gif), podczas gdy nowy minister magii wcale nie jest lepszy od Knota. I tak dalej, i tak dalej.


PS
Na Syberię nie, coś Ty! Zaskarżą nas o łamanie praw człowieka i jeszcze będziemy musieli odszkodowania płacić. Lepiej mojego uśpić i wysłać do tej Japonii frachtem cheess.gif.
saya
Wolę Harry'ego Pottera, chociaż przyznam, że tematyka podobne, więc warto będzie się wybrać do kina czy tez przeczytać książkę zważywszy na to, że sceny były kręcone w Polsce(niektóre), co mnie jeszcze bardziej kusi.
saya
Tak to są potwierdzone informacje. Sceny ostatecznej bitwy kręcone były w Polsce ( dokładniej wielkie jezioro) Nie oglądałam foimu, więc trudno jest mi powiedzieć czy to są różne sceny czy to jakieś pokrewne^^.. Link http://filmbox.pl/filmy_recenzje,228,82.html Pod koniec prawie mała wzmianka, ale zawsze coś:)
Katon
Jeżeli chodzi o radykalne podejście do kwestii lichwy i wogóle kupiectwa - masz sporo racji. Tzn. masz rację twierdząc, że takie poglądy były wewnątrz Kościoła rozpowszechnione. Spór jakich wiele. Toczył się przez całe średniowiecze i poniekąd toczy się do dziś. Co do wypowiedzi Jezusa, to są jedne z tych figuratywnych. Widać po stylu wypowiedzi. Jezus zawsze mówi je w kontekście konkretnego człowieka, dla którego majątek stał się ważniejszy od 'dóbr niebieskich'. Bo to, że pieniądze mogą stać się bożkiem faktycznie wynika z Ewangelii. I zdrowego rozsądku. Inwestycja nie byłaby lichwą. Nawet w radykalnych koncepcjach wczesnochrześcijańskich. Warto dodać, że podstawy współczesnej nauki ekonomii zostały położone przez cystersów, a później przez hiszpańską szkołę z Salamanki (jezuicką) w XVI wieku. Są jeszcze kalwini z ich specyficzną etyką pieniądza, i wreszcie jest przypowieść o talentach, ze swoim niepokojącym zakończeniem. Kwestia bogacenia się jest w wewnątrzchrześcijańskiej dyskusji sprawą poważną i wieloznaczną. Dyskusja pewnie nigdy się nie skończy. Jedno jest pewne, ani Józef z Arymateji, ani Zacheusz nie zostali przez Jezusa zobligowani do oddania swojego majątku. A miele go sporo. Zapytasz co z młodzieńcem, który przyszedł do Jezusa. Otóż, to jeden z tych fragmentów, które akurat wszyscy interpretują metaforycznie, a myślę (nie tylko ja), że trzeba dosłownie. W tym sensie, że Jezus zwrócił się DO NIEGO. Nie wygłosił OGÓLNEJ NAUKI MORALNEJ. Poprosił TEGO człowieka o oddanie majątku ubogim. Miał swoje powody. Nie każdego swojego słuchacza o to prosił. Co do pogardy rzeczy doczesnych, nie ma jej u Jezusa. Jest tylko świadomość skali. Jezus je wieczerze, ma skarbnika wśród Apostołów (Judasza), nie żebra i nie odziewa się w łachmany. Ale sprawom finansowym się nie poświęca, bo szkoda mu na to czasu. Wie, że ma nauczać.
Tofik
Dla mnie to jedno i to samo. Motyw magii, dobra ze złem i wspaniałych dzieci. Wszystko na jedno kopyto, ale jak mam wybierać to Harry'ego, bo znacznie bardziej jestem do niego przywiązana emocjonalnie i lubię chłopaka, co tu dużo mówić. Film i tak jest przesycony efektami specjalnymi i kurde brakuje wielu fajnych scen.
Katon
Na szczęście dla mnie, katolika o skrajnie liberalnych poglądach na gospodarkę, lichwa (w rozumieniu średniowiecznym) nie jest już zakazana przez Kościół. Grzechem jest tylko czerpanie korzyści z czyjejś rozpaczliwej sytuacji finansowej.
owczarnia
Czyli wszystkie banki na czele ze SKOKiem będą się w piekle smażyć wink2.gif? I słusznie, poniekąd. Nie dalej jak wczoraj przyszło do nas z Nordei pisemko zawiadamiające, że spóźniamy się z wpłatą kolejnej raty za mieszkanie (jakbyśmy o tym nie wiedzieli) i wysłanie tego pisemka kosztowało nas, zgodnie z tym, co tam stało, 50 zł. Pomimo iż mój ślubny dzwonił do nich kilka razy, tłumacząc że mamy problemy teraz z pieniędzmi i spóźnimy się trochę (dotchczas przez cztery lata nie mieliśmy ani jednego spóźnienia). Tak więc chętnie się zobaczę z nimi w tym piekle (bo z braku ślubu kościelnego i ja tam trafię cheess.gif).
Katon
Ech, na szczęście się mylisz. Co do braku ślubu jako jakiegoś tam determinantu piekła.
owczarnia
Myślisz wink2.gif? No, a co powiesz na panieńskie dziecko cheess.gif?
Katon
Nieważne co powiem ja. Ważne co powie Bóg. Wątpie, żeby powiedział coś groźnego.
owczarnia
O, kurcze. To ja w takim razie trafię absolutnym ciurkiem. I nawet rychła poligamia mi nie zaszkodzi cheess.gif.
Katon
O koncepcji zbawienia też można dyskutować godzinami...
Pszczola
Wiecie kiedys papiez zakazal bebnow i kawy, bo pochodza od szatana. Coz, rano pije kawe i lubie bebny,a zapewne obecny papiez tez ;P. Chrzescijanstwo opiera sie na nauce Chrystusa. Ludzie, tak jak faryzeusza za Jezusa, powywrazali znaczenie slow, czepiali sie polslowek i nowe zakazy i nakazy wedle swego wiedzimisie zakladali. W razie watpliwosci wiec w postepowaniu jakiegos tam klechy warto zajrzec do Zrodla ;).

Hej, przyzwoity protestant by chyba sie wkurzyl jakby mu nagle powiedziano,ze ma byc nagle socjalista XP Katolik zreszta tez. A po co przykazanie zeby nie przywlaszczac sobie niczego co jest twego blizniego? Jak dla mnie to wskazuje na poszanowie wlasnosci prywatnej. No i jak slusznie Katon powiedzial i jak ja juz wspominalam, Jezus lubil sie poslugiwac pienieznymi metaforami. Jak juz bylo powiedziane, to przywiazanie do pieniadza, a nie fakt posiadania tak mierzil Jezusa.


Wracajac do Narni ^___^...zastanawialam sie niedawno nad ortografia tego slowa. Logicznie rzecz biorac "Narnia" powinno odmieniac sie jak "Maria". Narinia- Narnii, Maria-Marii, a jest Narni ;P. Polska jezyka trudna jezyka.

Las zimowy w Narni to w duzej mierze Pieniny i Bialowieza - tak mowili w Telexpresie.

Jezeli chodzi o piekno. Czy Blackowie nie sa piekni? Pociagajacy? Czyz Riddle nie byl uderzajaco przystojny? Rowling tez pokazuje,ze nie wszystko co wyglada jak potwor jest potworem. NIektore z obrzydliwych bestii Hagrida sa dobre. Hardodziob (ale on moze byc uznany za piekny), pieseczki ;P. Acha i nie zgodze sie,ze nikt z trio nie jest przystojny. Rowling w VI tomie rozwiewa chyba wszelkie watpliwosci co do tego, dlaczego Harry AZ tak jest popularny.

Natomiast Lewis swoich bohaterow czyni pieknymi, wiekszymi, dostojniejszymi. Topos rycerza i damy. Ale slusznie, zlo tez jest piekne. Szatan tez nie jest straszny, wrecz przeciwnie, wydaje sie pieknem.

Kurcze, mialam cos waznego napisac, ale cos mi sie od niedzieli zapomnialo ;/ No, w kazdym razie trzeba pamietac,ze Narnia to basn - oczywiscie,ze nie cala bedzie rowznie wciagajaca dla nastolatka i doroslego jak np. Potter, ale HP to juz historia fantasy z wieloma watkami, ktora nie ma na celu pouczac, a raczej uczyc jak rozpoznawac zlo i dobro i to,ze nic w zyciu nie jest biale lub czarne. Narnia jest wiec doskonalym podrecznikiem, Potter cwiczeniem, w ktorym wiedze podrecznikowa sie wykorzystuje.
owczarnia
QUOTE(estiej @ 13.02.2006 12:57)
Owczarnia,
Ja zauważyłem pewne ogólne lekceważenie Mugoli przez świat magiczny. Już sam termin "muggle" nawet w angielskich uszach brzmi podejrzanie, choć Rowling zapewnia, że chciała uzyskać coś sugerującego jednocześnie niemądrość i sympatyczność (foolishness and lovability).
Mugoli nie traktuje się poważnie - Hagrid kompletnie lekceważy Dursleya ("I'd like ter see a great muggle like you stop him"). Pani Weasley zauważa: "zupełnie zapchany mugolami". Arthur Weasley jest traktowany z pewnym politowaniem, gdyż Mugolami się interesuje, nikt oprócz Hermiony nie myśli nawet o studiowaniu mugoloznawstwa. To zaledwie kilka z całego mnóstwa drobnych przykładów. Oczywiście takie lekceważenie, to jeszcze nic złego, ale stanowi bardzo dobrą glebę dla bardziej złowieszczych postaw.
*


Słuchaj, to nie jest takie proste. Z jednej strony czarodzieje nie mają absolutnie żadnego powodu, by nas kochać - od wieków prześladowani, paleni na stosach (wiem, wiem cheess.gif), po dziś dzień postrzegani przez wielu jako zło (patrz stanowisko ogólne w kwestii magii Kościoła katolickiego już chociażby tylko). Z drugiej strony zawsze tak zwana "wyższa" cywilizacja spogląda na tę mniej rozwiniętą w najlepszym przypadku z łagodnym lekceważeniem - przeciętny człowiek Zachodu wciąż mówi o prymitywnych afrykańskich plemionach "bambusy"... I tak dalej. Oczywiście, są ludzie myślący i mądrzy, którzy wiedzą, co ważne, oraz mają serce po właściwej stronie - i w naszej cywilizacji, i w książkach Rowling (patrz pan Weasley, Hermiona czy Dumbledore). Ale ogólny obraz musi być taki, jaki jest - inaczej stworzony przez nią świat kompletnie nie byłby wiarygodny. Ponieważ jednak Rowling ukazując w różnym świetle różne postawy jednocześnie uczy wybierać z głową, uważam, że każdy, kto ma trochę oleju w głowie, powinien zrozumieć, o co chodzi.
owczarnia
Amen smile.gif.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.