O nie. Rozmowa Pottera z Voldemortem nie była jak równy z równym. To był moment satysfakcji. Może i Voldemort był pewien zwycięstwa, ale był już niemal żałosny. Ślepy i na swój sposób słaby. Harry mówi mu po nazwisku i to nie przypadek. To najmocniejszy fragment całej serii.
Pszczola
25.07.2007 23:20
Ooo...Zgadzam się! Tym razem sytuację kontrolował Harry.
Do tego tylu świadków (jakim cudem ilu ich tam było?) zobaczyło upadek Voldemorta. Aż mi się go żal zrobiło. A potem jak jego ciało zawleczono do bocznej komnaty...
Przecież po wydarzeniach w Hogwarcie ludzie na widok Harry'ego musieli mu do nóg padać, szaty całować.
No i padali. Stał się jeszcze bardziej znany i podziwiany niż jako dziecko.
E no nie. Voldemorta nie robi mi się żal. Nawet przez moment. To prawdopodobnie najbardziej zły zły w historii literatury. Sauron to demon. I był odległy. Darth Vader miał fajny klimat i tkwiło w nim ziarno człowieczeństwa. A zły stał się niejako w afekcie. Voldemort jest przy tym w miarę prawdopodobny psychologicznie. Jest przerażająco zły. Harry dał mu szansę. Ale wiadomo było, że dla niego już nie ma szansy. Zabrnął za daleko. A wszyscy i tak okazali sporo kultury osobistej, że go nie rozwlekli na strzępy.
Harry przeżył I Avadę dzięki krwi jego matki w ciele Voldemorta.
Dlaczego po przebudzeniu nie oddziaływało na niego zaklęcie Krucjatus ani Dementorzy?
Jeśli dobrze rozumiem to klątwa LV odbiła się w ostatnim pojedynku bo Harry był prawowitym właścicielem Elder Wand ( ciekawe co z tym zrobi Polowski).
Dlaczego zaklęcie Krucjo i I Avada ( w lesie) nie odbiła się w ten sam sposób ?
Pszczola
26.07.2007 00:46
Wierz mi, powstrzymał ich tylko strach przez samym ciałem.
A mnie żal jego duszy. Zresztą, jak to powiedział Ollivander, Voldemort czynił rzeczy straszne, ale wielkie. Jeden z największych magów w historii, sparaliżowany przez pychę i strach. Żałosny widok.
A właśnie, rozczarowała mnie rola Ollivandra w tym tomie. Otaczała go taka aura tajemnicy, nieznanej siły. Myślałam, że się jakoś wycwanił, ukrył się, nie wybierał stron. A tu klops. I jego złamały tortury Voldemorta.
BTW, co właściwie Luna robiła w posiadłości Malfloya? Za młoda na Azkaban, więc zamknięto ją w głównej siedzibie Śmierciożerców?
Wielkie? Ależ właśnie w gruncie rzeczy małe. O tym jest według mnie siódmy tom. Voldemort był głupcem. A swoją duszę urządził tak sam. Smutne, ale jednak nie aż tak bardzo bym się tym troskał.
Pszczola
26.07.2007 01:04
Nie doszedłby tak daleko, gdyby nie dokonał wielkich rzeczy. Tego mi właśnie brakuje w całej serii. Lord Voldemort wydaje się głupcem i ignorantem. A gdzie ten geniusz? Gdzie ta wiedza? Jakim cudem stał się tak potężny, zwyczajnie ignorując tyle spraw? Mógł nimi gardzić, ale mądry człowiek przymuje do wiadomości, że istnieją. Rozumiem, że taka postawa doprowadziła go w końcu do upadku, ale żeby upaść, trzeba wspiąć się na szczyt. Tego szczytu mi u Rowling brakowało. Czytelnik przyjmuje do świadomości, że Voldemort był wielkim czarodziejem, tylko jakoś tej wielkości w książkach nie widać.
owczarnia
26.07.2007 01:55
QUOTE(Pszczola @ 26.07.2007 00:46)
BTW, co właściwie Luna robiła w posiadłości Malfloya? Za młoda na Azkaban, więc zamknięto ją w głównej siedzibie Śmierciożerców?
Nieee tam, za młoda. Oni się nie przejmowali takimi rzeczami jak "za młoda" (chyba) - bardziej chodził o to, że nie bardzo "oficjalnie" na nią coś mieli. Plus łatwiej było szantażować tatusia mając ją pod bokiem. No i zawsze istniał cień nadziei, że może Potter zechce odbić koleżankę i wlezie im w łapy?
QUOTE(Pszczola @ 26.07.2007 01:04)
Nie doszedłby tak daleko, gdyby nie dokonał wielkich rzeczy. Tego mi właśnie brakuje w całej serii. Lord Voldemort wydaje się głupcem i ignorantem. A gdzie ten geniusz? Gdzie ta wiedza? Jakim cudem stał się tak potężny, zwyczajnie ignorując tyle spraw? Mógł nimi gardzić, ale mądry człowiek przymuje do wiadomości, że istnieją. Rozumiem, że taka postawa doprowadziła go w końcu do upadku, ale żeby upaść, trzeba wspiąć się na szczyt. Tego szczytu mi u Rowling brakowało. Czytelnik przyjmuje do świadomości, że Voldemort był wielkim czarodziejem, tylko jakoś tej wielkości w książkach nie widać.
Problem z Voldemortem był taki, że on doszedł do wielkich rzeczy, ale tylko w jednym kierunku. Jedną ścieżką. Z klapkami na oczach. Wsypecjalizował się w szukaniu coraz to lepszych sposobów na podporządkowywanie sobie innych, w szukaniu narzędzi przemocy. Tak naprawdę wszyscy wielcy źli kończą w ten sposób - zjadając własny ogon.
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2007 02:55)
Problem z Voldemortem był taki, że on doszedł do wielkich rzeczy, ale tylko w jednym kierunku. Jedną ścieżką. Z klapkami na oczach. Wsypecjalizował się w szukaniu coraz to lepszych sposobów na podporządkowywanie sobie innych, w szukaniu narzędzi przemocy. Tak naprawdę wszyscy wielcy źli kończą w ten sposób - zjadając własny ogon.
Tak, ale nie można mu odebrać tego, że akurat w TYCH dziedzinach (chociażby próby pokonania śmierci) był niemal mistrzem. Fakt, że Panem Śmierci jest ten, który zrozumie że jest ona nieunikniona. Ale tym niemniej w sposobach na podporządkowywanie sobie ludzi i stworzeń był doskonały.
A powracając do pojedynku w ZF. Myślicie, że owy pojedynek Dumbledore (wielkiego czarodziejao czym nam zostało nie tylko powiedziane, ale również udowodnione) i Voldemorta, nie wyglądałby nieco inaczej gdyby Voldemort również nie przedstawiał jakiś umiejętności magicznych...? PRzecież taki Dumbledore bez problemu pokonałby na przykład pierwszego lepszego śmierciożercę (i wcale tu nie mówię o avadzie, ale o unieszkodliwieniu jakimś innym)! A jednak z Tomem mu się tak od tak nie dało...
Eh... Owca... Czy ty musisz co tydzień zmieniać avki? Nawet do twojego starego się jeszcze nie zdążyłam przyzwyczaić a ty już nowy
owczarnia
26.07.2007 09:23
QUOTE(anagda @ 26.07.2007 08:42)
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2007 02:55)
Problem z Voldemortem był taki, że on doszedł do wielkich rzeczy, ale tylko w jednym kierunku. Jedną ścieżką. Z klapkami na oczach. Wsypecjalizował się w szukaniu coraz to lepszych sposobów na podporządkowywanie sobie innych, w szukaniu narzędzi przemocy. Tak naprawdę wszyscy wielcy źli kończą w ten sposób - zjadając własny ogon.
Tak, ale nie można mu odebrać tego, że akurat w TYCH dziedzinach (chociażby próby pokonania śmierci) był niemal mistrzem. Fakt, że Panem Śmierci jest ten, który zrozumie że jest ona nieunikniona. Ale tym niemniej w sposobach na podporządkowywanie sobie ludzi i stworzeń był doskonały.
A powracając do pojedynku w ZF. Myślicie, że owy pojedynek Dumbledore (wielkiego czarodziejao czym nam zostało nie tylko powiedziane, ale również udowodnione) i Voldemorta, nie wyglądałby nieco inaczej gdyby Voldemort również nie przedstawiał jakiś umiejętności magicznych...? PRzecież taki Dumbledore bez problemu pokonałby na przykład pierwszego lepszego śmierciożercę (i wcale tu nie mówię o avadzie, ale o unieszkodliwieniu jakimś innym)! A jednak z Tomem mu się tak od tak nie dało...
Eh... Owca... Czy ty musisz co tydzień zmieniać avki? Nawet do twojego starego się jeszcze nie zdążyłam przyzwyczaić a ty już nowy

Muszę

. Natręctwo takie

.
A wracając do sedna: nikt nie twierdzi, że Voldemort nie przedstawiał umiejętności magicznych! Przedstawiał ogromne, chodzi tylko o to, że za bardzo monotematyczny był w kwestii ich doskonalenia. Interesowało go
pokonywanie, nie wnikał w proces. I tu tkwił jego błąd. A Harry, choć jeśli chodzi o rozmaite bajery do pięt Czarnemu Panu nie sięgał, posiadł i zrozumiał coś, co dało mu nad tym całym teatrem gestów przewagę. Bo różnica polega na tym, że Voldemort znał tylko tricki. A Harry rozgryzł mechanizm

.
Ha. Nic dodać nic ująć. Voldemort nigdy nie wspiął się na żadne szczyt. Cała jego droga to wędrówka do piekła.
W tych ostatnich scenach bardzo mi się podobała pewna dyskretność niektórych rozwiązań zastosowanych przez Jo. Jak na przykład dziwna, wijąca się postać w "King's Cross" - każdy w miarę domyślny człowiek wie, że to Voldemort, jego strach przed śmiercią unaoczniony Harry'emu. Ale nie jest to nigdzie wyjaśnione bezpośrednio, jak to często się zdarza w umoralniających książkach dla dzieci. Bo że HP jest książką umoralniającą nikt chyba teraz już nie zaprzeczy.
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2007 10:23)
A wracając do sedna: nikt nie twierdzi, że Voldemort nie przedstawiał umiejętności magicznych! Przedstawiał ogromne, chodzi tylko o to, że za bardzo monotematyczny był w kwestii ich doskonalenia. Interesowało go
pokonywanie, nie wnikał w proces. I tu tkwił jego błąd. A Harry, choć jeśli chodzi o rozmaite bajery do pięt Czarnemu Panu nie sięgał, posiadł i zrozumiał coś, co dało mu nad tym całym teatrem gestów przewagę. Bo różnica polega na tym, że Voldemort znał tylko tricki. A Harry rozgryzł mechanizm

.
I właśnie o to mi chodziło. W czymś jednak był genialny. W trikach, ale był
No ale to książka pokazuje nam wystarczająco jasno.
O swoich przeżyciach mogłabym wiele mówić, więc wspomnę tylko o epilogu. Denerwuje mnie to, że ludzie tak lubią wszędzie dopatrywać się kiczu i "komerchy". Irytuje mnie też to, że ne potrafią zaakceptować tego, że to Rowling decyduje,. a oni powinni schować prywatne sympatii do kieszeni i zgodzić się z jej wyborem. Ludzie nie mogą porządnie, wielgachną kreską oddzielić ff od prawdziwego Pottera. Epilog był świetny. Nie było w nim ani grama kiczu, chyba że w tym, jakże tandetnym rozumieniu, że szczęście=kicz. Zwłaszcza idiotycznie brzmi taki osąd z ust osoby, która uważa, że Lupin i Tonks powinni żyć. To była wojna. Wojna, w której były ofiary, ale wojna się skończyła i dziewiętnaście lat później zwyczajna rodzina wiodła zwyczajne, szczęśilwe życie.
A Albus Severus był niesamowity. Ostateczny hołd dla człowieka znienawidzonego przez ludzi, którym służył. Dla człowieka, który poświęcił najwięcej z wszystkich ludzi w książce. Dla człowieka, któego marzenia nigdy się nie spełniły, a nawet nie miały szans na spełnienie. Dla człowieka, który przyczynił się do śmierci jedynej osoby, którą kochał. Dla człowieka, który z kamienną twarzą przyjmował upokorzenia, by później rozpłakać się przy czytaniu zwykłego listu. Dla człowieka, który zaiweszony był pomiędzy miłością, ktorą czuł i nienawiścią, której go nauczono. Dla człowieka, który był gotów poświęcić wszystko jednym ruchem różdżki, okazując nawyższą lojalność, jaka była możliwa. Dla człowieka, który ustanowił do swojego gabinetu jako hasło nazwisko człowieka, którego zabił. Dla człowieka, którego Patronus przez cały czas był łanią. Dla człowieka, który czynił dobro w ukryciu, bo nauczono go, że pokazywać należy tylko zło. W końcu dla człowieka, który nigdy nie został sprawiedliwie oceniony, a mimo tego kontynuował swoją beznadziejną walkę. Nie sądzę, by to był kicz. To wspaniałe, a nie tandetne, że po latach nienawiści ktoś nazwał jego imieniem swoje dziecko. Zasłużył na to. Przepraszam, jeżeli to wszystko zabrzmiało zbyt patetycznie, ale nie potrafię inaczej ubrać tego w słowa. Rowling wszystkie te odczucia zamknęła w jednym "the brevest man", ale niektórzy nie zastanowili się nad tym, wkładając to do szufladki "kicz".
Pszczola
27.07.2007 01:42
Święte słowa! Napisałaś, co mi w duszy gra.
To niesamowite jak się tej kobiecie udało wszystko zakończyć bez dłużyzn, patetycznych mów. Do tej pory, nawet do VI tomu, uważałam Pottera za niezłą rozrywkę, a teraz muszę przyznać, że to dobra literatura. HP jest już klasyką i nie dzięki milionom sprzedanych egzemplarzy, bo za parę lat nikt o tym nie będzie pamiętał, ale dzięki zdolnościom autorki do wykreowania niesamowitego świata pełnego żywych postaci. Choćby za takie wykreowanie postaci Severusa Snape'a. I Dumbledore'a. A Grindelwald? Postać epizodyczna, a nie sposób o niej zapomnieć. Czy taki mógłby się stać Dumbledore, gdyby nie śmierć siostry? Czy może tak mógłby skończyć Voldemort, gdyby została w nim choć krztyna człowieczeństwa? Przynajmniej ten zbrodniarz okazywał jakąś skruchę przed śmiercią.
Pierwsze trzy-cztery książki były pełne czarno-białych postaci, które stopniowo szarzały.
Znowu się rozklejam.
pierwszy raz, powinnam sobie wcześniej uświadomić, że ludzi o podobnych zainteresowaniach i systemach wartości poznam na forum poświęconemu tej książce. przeczytałam wszystkie odpowiedzi i zobaczyłam jak podobny macie do mnie sposób myślenia, szkoda,że dopiero teraz. w każdym razie, chciałabym was poznać.
haha, poznawanie nowych ludzi to jedna z głównych rzeczy, za które jestem wdzięczna temu forum

nawet, jeśli moje zamiłowanie do Harry'ego nie jest już aż tak silne, jak kiedyś, z niektórych znajomości coś pozostało. nie tylko w 'wirtualnym' świecie.
Rowling zakończyła nieźle. dobrze, że zostawiła naszej wyobraźni pole do popisu odnośnie tego, co działo się po zwycięstwie Harry'ego nad Voldemortem. bo pewnie jakby zaczęła opisywać te wszystkie fety, wszechobecną radość i szaleństwo, to by skończyć nie mogła. nie wiem, czy akurat tak wyobrażałabym sobie epilog, ale mniejsza z tym.
a niektóre postacie stworzone przez nią są genialne. tak jak Pszczoła wspomniała, chociażby Snape. czy Lupin. czy sam Voldemort. dużo by wymieniać
Wandmaker
31.07.2007 18:43
Witam wszystkich!
Do tej pory nie miałem okazji żeby gdzieś pogada z kimś na temat książek Jo. A trzeba przyznac że wiąże się z nimi całe ostatnie 8 lat (dopiero po 2 latach wpadł mi w ręce Kamień filozoficzny). moim zdaniem ewolucja tej książki jest bardzo podobna do rozwoju młodego człowieka. Najpier zaczyna się delikatnie wrecz łagodnie by stopniowo narastały w niej coraz to nowe problemy, wyzwania. Coraz bardziej mroczne oczywiście. I za to kocham te książki. To nie tylko przyjemnośc z czytania ale nauka pokazana jak to zwykle w książkach dla młodzieży (dzieci) metaforycznie ale jest.
Jeśli chodzi o Deathly Hollows to przeczytałem dwa dni temu. I jak dla mnie książka jest naprawdę przednia. Napisana w stylu poprzednich. może nie do końca wszystko się wyjaśnia i są pewne nieścisłości to i tak ta książka jest wielka. Wszystko podane w odpowiedni sposób. I w zasadzie do końca nie wiadomo co się stanie. I to jest piękne. Z tego wszystkiego najbardziej podobało mi się wyjaśnienie roli Księcia. powiem szczerze że właśnie o czymś takim rozmyślałem. Może nie do końca ale wiedziałem że to postac odgrywająca wielką rolę w całym cyklu. I nie ma tu mowy o kiczu. Zgadzam się z wypowiedzią przedmówców. A epilog też niczego sobie i nie wiem dlaczego ludzie na niego narzekają. Dzięki Jo że pozwoliła nam samym to wszystko sobie zakończyc. ona naprawdę jest wielka.
Jak na mnie to strasznie dużo napisałem ale co mi tam.
Pozdrowionka dla wszytkich!!!
Skaterin
31.07.2007 18:56
Genialne

:D:D
Chociaz nie powiem, Pan Polkowski ma bardzo ladny glos.
Wandmaker
31.07.2007 20:45
Pewnie gdzieś słyszała

Był jakiś wywiad o którym nie wiem
Polkowski czytał fragment pierwszego rozdziału jakiś czas temu. Gdzieś zapodziałam linka, wiec sorry...
Mi sie właśnie nie podobał. Nie dość że sie jąka, to jeszcze tak dziwnie czyta, nie moduluje głosu i w ogóle... Nie... Dobrze że jednak audiobooki nagrywa Fronczewski

(i tak ich nigdy nie słuchałam, ale co tam

)
owczarnia
31.07.2007 22:20
Ja słuchałam fragmentów. Masakra. Nie wiem, czy mu tak każą, czy co, ale wszystkie postacie czyta tak, jakby były Ś.P. Zgredkiem

.
Wandmaker
31.07.2007 22:29
Tak miło o nim piszecie że aż mam ochotę go posłuchac

A Fronczewski jest rzeczywiście w te klocki bardzo dobry.
Te, Wandmaker, wyhamuj trochę, co? Nie musisz wyrobić 300% normy w każdym temacie, naprawdę.
Skaterin
31.07.2007 22:31
http://film.interia.pl/zwiastuny/news/vide...pottera,1787863Tutaj mozna uslyszec p. Polkowskiego.
Hm dziwne.
Jakby skasowali poprzednie posty, albo mi sie tematy potenterere, albo bylam slepa, albo mi sie uroilo, ale to juz tu bylo.
Pszczola
31.07.2007 22:39
Cóż, pani Rowling też nie czyta jak zawodowa aktorka, ale da się słuchać. Przynajmniej można poprawić wymowę, czytając pierwszy rozdział razem z nią. ;)
Wandmaker
31.07.2007 22:41
QUOTE(Wandmaker @ 31.07.2007 23:29)
Te, Wandmaker, wyhamuj trochę, co? Nie musisz wyrobić 300% normy w każdym temacie, naprawdę. Po prostu cierpię na dolegliwośc zwiazana z nadmiarem wolnego czasu, tudzież brakiem osoby z którą można by porozmawiac i jakoś próbuje to nadrobic. No ale skoro to przeszkadza to jak najbardziej przepraszam
Quae non sunt prohibita permissa intelleguntur
To jednak może zajrzyj do regulaminu, co?
Pszczola
31.07.2007 23:04
Owczarnio, chłopak nie napisał więcej niż ja czy Ty potrafimy napisać jednego dnia. Przynajmniej pisze z sensem (chyba że nawypisywał jakieś głupoty, które trzeba kasować, a o których nic nie wiem).
Tak więć, witaj na forum Przodowniku Pracy!
Pszczoło, nas Przodownik wpisuje prawie w każdym temacie jednozdaniowe, nic nie wnoszące notki :huh:... Owszem, część z nich ujrzała już czeluście śmietnika... Ponieważ wygląda na sympatycznego, zamiast tępić zwracam mu grzecznie uwagę ;).
W każdym razie ma nową ksywkę na forum XP
Hehe

Dzięki. Pierwszy raz widzę na oczy, no i słyszę, pana Polkowskiego. Rzeczywiście, czyta tak średnio.
Heh, przypomniało mi się jak parę lat temu czytałam chyba ze 4 tomy Pottera siostrze, próbując zmieniać głos w zależności od postaci ;P tylko robiło się tym trudniej, im więcej się ich pojawiało...
Tak btw ma ktoś pod ręką jakiś link, żebym posłuchała sobie pani Rowling czytającej swoje dzieło? :>
owczarnia
01.08.2007 12:14
Ależ służę uprzejmnie

.
Tu i
tu.

Edit: eeee, czepiacie się tego Polkowskiego, no naprawdę. Zaraz wyjdzie że ja tu nie wiem jaka fanka jego jestem, i nawet specjalnie kliknęłam w ten link od Izy żeby się ponabijać, ale słowo honoru no nie ma z czego. Facet ma miły, ciepły głos, i - jak na osobę, która bynajmniej nie zajmuje się tym zawodowo - naprawdę czyta bardzo ładnie. To już Rowling się więcej razy zająknęła. Jak bum cyk cyk.
Skaterin
01.08.2007 12:49
QUOTE
Facet ma miły, ciepły głos,
W koncu ktos sie ze mna zgodzil! Ha!
QUOTE
jak na osobę, która bynajmniej nie zajmuje się tym zawodowo - naprawdę czyta bardzo ładnie.
Kradniesz mi serce
owczarnia
01.08.2007 12:55
Skaterin
01.08.2007 13:03
och ach
QUOTE(owczarnia @ 01.08.2007 13:14)
xD
przeczytałem tylko niecałe 2 strony z tematu, a i wcześniej miałem gotowego posta

tak coś koło 2 w nocy skończyłem czytać HP7. Generalne wrażenia: początek jest taki sobie... przeciętny i nawet miejscami nudnawy. Robi wrażenie trochę po prostu wypełniacza - choć jasne, dzieją się różne rzeczy takie i owakie. I potem NAGLE, nie jestem pewien dokładnie pewny w którym momencie - jakoś od połowy, może troszkę dalej, człowiek nawet nie zauważa, jak akcja się rozkręca, a ostatnią jakąś 1/4 czyta się normalnie jednym tchem...

praktycznie kompletnie bez chęci przerwania

. Ta końcówka jest jedną z najciekawszych, jakie czytałem w całkiem długim ostatnim czasie...

No i jeszcze dwa generalne wrażenia. 1) gdy Rowling mówiła o tym, że ma fabułę przemyślaną na wszystkie tomy, to nie dowierzałem. A jednak

. Bardzo się fajnie komponują pewne szczegóły, na które się prawie nie zwracało uwagi wcześniej

.
2)
Rowling mówiła, że 2 (być może: 2 ważne) postacie zginą. Hmm... Które dwie miała na myśli - z tej całej masy, która zginęła?

Typuję: Snape i... i... i... Voldemort? XD
a, i jeszcze 3)
No, i tak w ogóle, to udało jej się jednocześnie zabić HP i go nie zabić XD
****
po przeczytaniu tego kawałka tematu jest jeszcze
4) yup, epilog jest kiiiiczowaty

(ale i tak fajny)
5) hallowsy to temat w sam raz na prequel ;P
6) a tak w ogóle, to fajnie było czytać
Ginnusia
02.08.2007 11:54
QUOTE(ikar @ 02.08.2007 12:28)
2)
Rowling mówiła, że 2 (być może: 2 ważne) postacie zginą. Hmm... Które dwie miała na myśli - z tej całej masy, która zginęła?

Typuję: Snape i... i... i... Voldemort? XD
Rowling mówiła, że zabije dwie postaci, których zabicia nie planowała, a nie, że dwie ważne.
Samochód świetny.
QUOTE
Rowling mówiła, że zabije dwie postaci, których zabicia nie planowała, a nie, że dwie ważne.
a. to zmienia postać rzeczy
owczarnia
02.08.2007 13:07
Że już nie wspomnę o tym, iż Lupin i Tonks (a to o nich chodziło) byli także raczej ważni

.
Pszczola
02.08.2007 15:57
Jakbym ten samochód na ulicy zobaczyła przed przeczytaniem książki, powybijałabym mu okna. Tudzież wziąć ładny metalowy pręt...
Czytam sobie całego Pottera od początku, jestem na moim ukochanym III tomie. Dziwnie się teraz te książki czyta. Inaczej. W HPiWA są wszystkie moje ulubione postaci. Harry nie jest ani dzieciakiem z dwóch poprzednich części, ani fabuła nie jest tak ciężka jak w następnych. Poza tym film III nadal jest moim nr 1, ale to na marginesie. Nie jestem w stanie oddać się błogiej przyjemności czytania. Jest Fred, Dumbledore, Syriusz, Lupin, Snape. Jeszcze Voldemort nie powrócił, niebezpieczeństwo nie wisi w powietrzu. A jednak wiem, że czytam o trupach. Kiedy natrafiam na fragment ze Snapem i Lupinem, nie mogę się powstrzymać od myśli: zostały wam cztery lata, zginiecie tego samego dnia.
Trudno się z tym pogodzić. Rowling naprawdę pozbyła się masy ważnych postaci. Już nie znajdzie się tej samej przyjemności w czytaniu poprzednich tomów. Co nie znaczy, że jej nie będzie. Przyjemność będzie inna. Ale podszyta goryczą. I już nie dla dzieci.
Fajnie widzieć w metrze/tramwaju ludków z HPVII

i te takie szepty - ciii, nie chcę wiedzieć! XD
QUOTE
Że już nie wspomnę o tym, iż Lupin i Tonks (a to o nich chodziło) byli także raczej ważni
właśnie, właśnie ^^
QUOTE(Pszczola @ 02.08.2007 15:57)
Jakbym ten samochód na ulicy zobaczyła przed przeczytaniem książki, powybijałabym mu okna. Tudzież wziąć ładny metalowy pręt...
Czytam sobie całego Pottera od początku, jestem na moim ukochanym III tomie. Dziwnie się teraz te książki czyta. Inaczej. W HPiWA są wszystkie moje ulubione postaci. Harry nie jest ani dzieciakiem z dwóch poprzednich części, ani fabuła nie jest tak ciężka jak w następnych. Poza tym film III nadal jest moim nr 1, ale to na marginesie. Nie jestem w stanie oddać się błogiej przyjemności czytania. Jest Fred, Dumbledore, Syriusz, Lupin, Snape. Jeszcze Voldemort nie powrócił, niebezpieczeństwo nie wisi w powietrzu. A jednak wiem, że czytam o trupach. Kiedy natrafiam na fragment ze Snapem i Lupinem, nie mogę się powstrzymać od myśli: zostały wam cztery lata, zginiecie tego samego dnia.
Trudno się z tym pogodzić. Rowling naprawdę pozbyła się masy ważnych postaci. Już nie znajdzie się tej samej przyjemności w czytaniu poprzednich tomów. Co nie znaczy, że jej nie będzie. Przyjemność będzie inna. Ale podszyta goryczą. I już nie dla dzieci.
Wiesz ja też zacząłem czytać od początku ale wersji angielskiej 6 i 7 przeczytałem w oryginale...1 tylko połowę i teraz czytam ją od nowa planuje zakupić resztę bo to pewna nowość ale masz rację....klimat jest iny dosyć przyjazny ale to nie to samo...wiesz że oni zginą i kropka...wiem wiem jęczę ale nadal denerwuje mnie fakt zakończenia całej sagi...jakoś tak...
smagliczka
04.08.2007 01:26
QUOTE
A jednak wiem, że czytam o trupach. Kiedy natrafiam na fragment ze Snapem i Lupinem, nie mogę się powstrzymać od myśli: zostały wam cztery lata, zginiecie tego samego dnia.
Rany, a myślałam, że tylko ja to tak... przeżywam.
Teraz faktycznie przyjemność czytania będzie zawsze podszyta goryczą. Przynajmiej w moim przypadku. No, chyba że całkowicie się odetnę od kanonu, czytając jakiego fanfika, gdzie wszyscy żyją i mają się całkiem dobrze.
Wciąż nie mogę przejść do porządku dziennego z Remusem i Tonks.
Nie planowała ich zabić... Dlaczego, cholera jasna, zmieniła zdanie?
Jak dla mnie to było przynajmiej o dwie śmierci za dużo w tej książce.
Katarn90
04.08.2007 15:18
Albo ja jestem takim zimnym chamem, albo nie rozumiem osób rozpaczających nad śmierciami niektórych bohaterów. To tylko postacie fikcyjne, choćby nie wiem jak rozbudowane. Dla mnie najlepszymi momentami były właśnie te w których ktoś ginie, wreszcie poczułem, że to WOJNA, a nie tylko rozmowy o niej. I świetnym posunięciem było zabicie Freda - tak jak na wojnie, niespodziewane - nikt chyba nie podejrzewał Rowling o zabicie tej postaci, takiej sympatycznej zresztą.
Pszczola
04.08.2007 15:42
Właśnie po to czytam książki/oglądam filmy, żeby się przywiązać do wykreowanych postaci. Na tym polega fikcja. Poza tym, jeżeli postać jest dobrze opisana/zagrana, moje wzruszenia są dowodem uznania dla autora/aktora/reżysera.
Ginnusia
04.08.2007 16:08
Można jednocześnie docenić stosowność działań autorki, gdy uśmierca którąś z postaci (bo to potrzebne dla fabuły) i całkiem szczerze się tym przejąć.
Pszczola
05.08.2007 00:30
Dokładnie. Czasami nie chcesz, żeby dana postać umarła, ale wiesz, że tak będzie lepiej dla całej historii. Przykład: Snape.
PrZeMeK Z.
08.08.2007 22:01
Smagliczko - nie zgadzam się z Twoim postem na temat Snape'a i jego wątku w siódmym tomie na Forum, Którego Nazwy Nie Wolno Wymawiać.

(Tak, tak, na tym byłym Owieczki

)
No we ze mną podyskutuj o tym, mam nudne wakacje. ;]
Ginnusia
08.08.2007 22:38
Na którym forum?