Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: VII Tom HARDCORE - SPOILER WARNING!
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Mione
QUOTE
Z dumą oświadczam, że na tym forum mam bana


Uh uh...a co zrobiłaś, co zrobiłaś? wink2.gif
owczarnia
Ośmieliłam się podpaść Pani Głównodowodzącej...
Skaterin
QUOTE
Cudne. Wiemy przynajmniej, że najwyraźniej jej książki (przy całym szacunku dla niej, nie jakieś "genialne"), są jednak zbyt trudne dla większości polskich fanów.


Ja to odczuwam inaczej.
Wedlug mnie Rowling nie tylko przechodziła przez etap dorastania swojego bohatera, ale także wraz z nami dojrzewała do każdej kolejnej części, liczyła na fanów, że stopniowo zagłębiając się w kolejne tomy będą bardziej dojrzali i spokojni wobec nastepnych, więcej pojmą.
A tu bęc. Niektórzy powinni poczekać kilka dobrych lat, zanim wezmą do rąk tę książkę. A przynajmniej tomy 5 wzwyż.

Ośmielę się stwierdzić, a raczej porównać, HP do Małego Księcia.
Na każdym stopniu drabiny życia odbieramy ją inaczej, i zagłębiamy się bardziej w siebie, niż w książkę.
Niektórym po prostu brak dojrzałości i na dodatek nadmiar internetu zaszkodził.

P.S: rozumiem, jak ktos sie nie zgadza, ale nie biczujcie mnie tu od razu.

Pozdrawiam,
Iza. smile.gif
Majoko
Odwodniona i zmęczona, po dwóch dniach całkowitego odłączenia się od świata, skończyłam wreszcie Harry'ego.

I jestem pod ogromnym wrażeniem ^^".
Pani Joasia odwaliła kawał dobrej roboty. Niektóre fragmenty co prawda trochę nazbyt mi się dłużyły, ale momenty, w których szczęka opadała mi do podłogi wielce mi to wynagrodziły.

Snape... cry.gif.
Wzruszyłam się przeogromnie przy fragmencie jego śmierci, ale... ale to było naprawdę dobre zakończenie jego... potterowskiej kariery biggrin.gif.

Na szczęście nie zaczęłam od epilogu, jak to uczynili niektórzy; spodobał mi się średnio, ale koleżanka mi powiedziała, że Joasia zrobiła to dlatego, żeby nikt jej potem nie osądzał, że ma w zanadrzu napisanie kolejnej części.
O ile któregoś dnia nie stwierdzi, że warto pisać cokolwiek o szczęśliwym życiu rodzinnym Harry'ego i Ginny XD.

Jedyne, czego nie wybaczę Rowling to śmierć Hedwigi XD.
To było moim zdaniem strasznie bezsensowne, jak śmierć Remusa i Tonks.
Mione
A jak wam się podoba ten rysunek? tongue.gif

http://ac1d6urn.livejournal.com/100586.html?
Skaterin
Boskie. wink2.gif
hazel
Skończylam czytać już w nocy, ale postanowiłam wstrzymac się z jakimkolwiek komentarzem, do czasu aż ochłonę z pierwszych emocji. Niewiele to pomogło.

Na pewno Deathly Hallows będzie od tej pory moim ulubionym tomem z serii. Na pewno ksiązka jest najbardziej dojrzała, pełna zaskakujących zwrotów akcji, nowych pytań i odpowiedzi.

Cieszę się, że Rowling zrezygnowała z dotychczasowego schematu - powolnego rozwijania akcji aż do punktu kulminacyjnego. DH zaczyna się od ataku śmierciożerców, z potem jest jeszcze ciekawiej. W przeciwienstwie do wielu czytelników, z których opiniami się spotkałam, nie mam zastrzeżeń do skoncentrowania uwagi na Harrym, Ronie i Hermionie, wręcz przeciwnie, bardzo dobrze czytalo mi się fragmenty, w ktorych byli odizolowani od świata zewnętrznego pośrod lesnej gluszy, zmuszeni do podejmowania dzialan na własną rękę, bez pomocy z zewnątrz.

Podoba mi się też przemiana, jakiej ulegli bohaterowie. Widac to głównie na przykładzie Rona - nie jest już dziecinny (bo taki mi się wydawał we wszystkich poprzednich częsciach, z tym swoimi fochami i zazdrością), co widac doskonale pod koniec książki - pomimo nienawiści do Malfoya ratuje mu życie i nie ma z tego powodu jakichś wyrzutow sumienia. Harry tez ulegl przemianie, a rozdział, w którym szedł na spotkanie Voldemorta, wiedząc, że zginie, to najbardziej poruszający fragment książki. Postawa Hermiony tez jest godna uwagi - widać jak daleką drogę przeszła od zakompleksionej kujonki, zalamanej z powodu uwag Malfoya. Bez niej nic by się nie udało.

Od kiedy zobaczyłam amerykanską okladkę ze smokiem, miałam wątpliwości co do tego, jak takie wydarzenia zostaną wplecione do fabuły. Ale joaśce się udało zrobic to po mistrzowsku. Nawet mi nie przeszkadza, że lekko niewiarygodnie.

Pomyliłam się co do Snape'a. Ale nie rozpaczam, jak ktos już napisał, dobrze byłoby mieć tylko takie niespodzianki.

Jedyne, do czego mogę mieć (i mam biggrin.gif) zastrzeżenie, to epilog. Wolałabym jakieś konkretne wieści, o tym co się stało od razu po pokonaniu Voldemorta, niz jakieś kij wie co z Albusem Severusem w roli prawie-że głownej.

matoos
Skończyłem czytać kilka godzin temu i powiem jedno. Warto było wydać kasę na tę książkę. I warto było czekać tyle czasu na zakończenie sagi.

I gdzie Katon, sporo z alchemicznego wywodu się sprawdziło tongue.gif
PrZeMeK Z.
QUOTE
Ośmielę się stwierdzić, a raczej porównać, HP do Małego Księcia.
Na każdym stopniu drabiny życia odbieramy ją inaczej, i zagłębiamy się bardziej w siebie, niż w książkę.

Hedwigo - aż do takiego porównania bym się chyba nie posunął, ale niewątpliwie masz rację. To normalny i zdrowy objaw. Choć z przykrością muszę stwierdzić, że od czasu części piątej (gdzie pełno było narzekań na "Pottera - rozwydrzonego gówniarza") część czytelników zatrzymała się na nierzbyt dojrzałym etapie. Żeby była jasność: nie mówię o negatywnej ocenie książek, bo do tego każdy ma prawo, tylko o części absurdalnie negatywnych opinii.

Hazel - mnie również spędzenie większości czasu z Triem bardzo odpowiadało.

A Neville jako przywódca GD, w ogóle sama rola GD jako ruchu oporu... Na coś takiego czekałem od piątego tomu. Uwielbiam ten wątek.
Zaś Luna wystąpiła w ilości chyba zupełnie mnie zadowalającej. Jej pokój też był uroczy.
anagda
Zaczynając czytać, czułam się jakbym czytała średniej jakości FF. Te całe przetransportowanie Dudleyów (mogła coś później też napisać), zupełnie nie kanoniczny Dudley... Tragedia... Ale tak gdzieś od trzeciego rozdziału zaczęło się rozkręcać. Nie wiem po cholere zabijała Hedwigę. Podobnie uśmiercenie Tonks i Lupina nie miało nic na celu (no chyba, żeby pokazać że kolejny chłopiec został osierocony jako niemowlę). Nie podobały mi się te zagmatwania z różdżkami. Znaczy się może nie tyle, co nie podobały, co po prostu z lekka wkurzały. Kto komu, dlaczego i po co zabrał, oddał, ukradł... Wiem, że to było bardzo ważne, ale jakoś mnie to nie przekonało...

The next: nie odżałuje śmierci Freda... Bardzo lubiłam bliźniaków, ale razem. A nie sam George (na dodatek wybrakowany przez Snape`a). Szkoda mi Zgredka (aczkolwiek zginą mężnie). Wspaniała postawa Stworka. Dobrze czułam, że jednak będzie "dobry", tzn. ze uzna Harry`ego za swojego pana (choć myślę, że jedynym panem, któremu był do końca wierny, to jednak sławetny i nieodgadniony R.A.B.).

Najgorszą jednak rzeczą, której nie podaruję Jo, to sposób w jaki uśmierciła Snape`a. To, że miał zginąć to było wiadome na 100%. Ale tak? No jak w "pachnidle"... Zeżarty przez węża... No, może nie dosłownie... Nie mówię tu o jakiś heroicznych czynach w stylu obronienia Harry`ego własnym ciałem, czy wielkiemu pojednaniu. No, ale w ten sposób... Nie ładnie pani Rowling, nieładnie...

No to może teraz co było ciekawe?
Po pierwsze rozwiązanie sprawy horkruksów. Jakaś cząstka mnie próbowała dojść do głosu, że jednak Harry jest horkruksem. Może nie do końca chciało mi się w to wierzyć, ale większego wrażenia podczas czytania książki to na mnie to nie zrobiło.
Miłość Severusa do Snape. No po prostu wiedziałam, że ot tak na słowo, to Dumbledore by nie zaufał śmierciożercy. Good for Jo.
No, to że dobry Snape był dobry, to nawet przez chwilę nie wątpiłam. Ale aż mi kopara opadła, jak w myślodsiewnej Mistrz Eliksirów wyczarował patronusa. Silver doe. Tak jak Lily.
Podobała mi sie akcja w Hogwarcie, kiedy wszyscy, zarówno stara Armia Dumbledorea jak i Zakon Feniksa oddali się jakby pod rozkazy Harry`ego.
Czuję jednak lekki niedosyt, że nie było tak na dobrą sprawę ostatecznego pojedynku między Potterem, a Voldemortem. Mogłoby być ciekawie. No nic, to przeżyję smile.gif

No, i plus za humor. Wiadomo, że Polkowski zrobi swoje i na pewno niektóre fragmenty przetłumaczy tak, że zachowując sens po polsku będą śmieszniejsze (ale nie wiem jak ma zamiar przetłumaczyć, jak Molly krzyczała do Bellatrix "not my daughter, you BITCH".

Zastanawia mnie tylko, dlaczego pani Rowling tak się skupiła na tych hallowsach, skoro w gruncie rzeczy nie odegrały większej roli w książce. Oczekiwaliśmy fabuły kręcącej się wokół horkruksów. I tylko nich. A wyszło nieco inaczej.

No, podsumowując: książka ciekawa. Tego zaprzeczyć nie można. Jednak z ceną, czy jest lepsza czy gorsza od poprzednich wstrzymam się trochę. Jestem na "świeżo" po przeczytaniu i musze to sobie troche wszystko poukładać. Zapewne nie wyłapałam wielu "smaczków", na co nie pozwoliła mi aż tak dobra znajomość angielskiego. Jednak cieszę się, że spróbowałam przeczytać (i jak myślę z całkiem niezłym rezultatem) i nie muszę czekać pół roku by znając już wszytkie spoilery czytać DH smile.gif


PS. I co, jaki teraz tytuł? Ja obstawiam Relikty Śmierci wink2.gif
PrZeMeK Z.
QUOTE
No, i plus za humor. Wiadomo, że Polkowski zrobi swoje i na pewno niektóre fragmenty przetłumaczy tak, że zachowując sens po polsku będą śmieszniejsze (ale nie wiem jak ma zamiar przetłumaczyć, jak Molly krzyczała do Bellatrix "not my daughter, you BITCH".

Zapewne będzie to brzmiało: "Nie moja córka, ty podła kobieto!" tongue.gif
A humor był świetny. Ron zwłaszcza się wybił. Bardzo go polubiłem.
QUOTE
Zastanawia mnie tylko, dlaczego pani Rowling tak się skupiła na tych hallowsach, skoro w gruncie rzeczy nie odegrały większej roli w książce. Oczekiwaliśmy fabuły kręcącej się wokół horkruksów. I tylko nich. A wyszło nieco inaczej.

Myślę, że Hallows miały spełnić podobną rolę jak książka Księcia w szóstym tomie - pokazać z jednej strony "inną stronę" niektórych postaci (Snape, Dumbledore), a z drugiej strony dawać możliwość wyboru, który miał świadczyć o Harrym. W HBP Harry zaufał Księciu, a nie zaufał Snape'owi, co pokazało jego nieostrożność i pochopność osądów. W DH Harry wybrał horkruksy zamiast Hallows - pokazał w ten sposób, że dojrzał i że nie boi się śmierci (nie musi szukać władzy nad nią).
anagda
Może i masz rację smile.gif
A co do humoru, to rozbroił mnie fragment o snape-kształtnej dziurze w oknie biggrin.gif

Aha (teraz se bede powoli wszystko pewnie przypominać). Podobała mi sie ta opowiesć trzech braci. Rowling chyba chciała nam pokazać, że w każdej bajce znajduje się choć źdźbełko prawdy smile.gif
Historia Dumbledora też była niezła. W końcu się wydało, że nie był on tak kryształową postacią, na jaka był kreowany przez wszystkie dotychczasowe ksiażki.

Aha. No i oczywiście sławetny epilog. No tutaj to szkoda gadać... Niech i by było to całe 19 lat później. Ale po jakiego wciskać tam tego "Albusa Severusa"?!? I na dodatek "najodważniejszego czarodzieja":D

Nic tylko się śmiać.

Albo płakać.

Kto co woli.
PrZeMeK Z.
Specjalnie przeczytałem epilog po raz kolejny i podoba mi się tak samo. Promyk słońca na zakończenie - króciutki i słodki (tak, Albus Severus też). Zdania nie zmienię.

I trzeba przyznać, że Rowling zrobiła fanom piękny prezent. Nie tylko nie zamknęła możliwości pisania fanfików - ona nas tym epilogiem wręcz namówiła, by to robić. smile.gif
Cała Jo.
anagda
No ja nie wiem jak można po TAKIM epilogu napisac jakiś FF (o dlaszych losach oczywiście) biggrin.gif

No mi się ogólnie rzecz biorąc epilog niezbyt podobał. Aczkolwiek trzeba przyznać, że jako zakończenie całej serii ujdzie...
PrZeMeK Z.
Nie o losach Tria i Neville'a. Ale wszystkie pozostałe postacie, te dziewiętnaście lat pomiędzy i te wszystkie lata po aż błagają o wypełnienie.
anagda
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 24.07.2007 01:06)
Nie o losach Tria i Neville'a. Ale wszystkie pozostałe postacie, te dziewiętnaście lat pomiędzy i te wszystkie lata po aż błagają o wypełnienie.
*



Hm... No nie wiem... Co by miała opisywać? Jak Harry ożenił się z Ginny i w jaki sposób na świecie pojawił się np. mały Albus Severus? Nie... Jakoś tego nie widzę.
Katon
Well. Done.

Kilka zdań refleksji. Bez odnoszenia się do tej czy tamtej teorii, bo jakoś mi się to teraz wydaje odległe. Alchemii nie uniknę i unikać nie chcę. Według mnie wszystko zagrało jak miało zagrać. Może nieco inaczej zaaranżowane. Ale została furtka dla niedowiarków i zostanie na zawsze. Dobrze. Nie będę snuł szczegółowych wywodów. Wystarcza jedna scena. Rubedo następuje tylko raz. Kiedy Harry podczas złotego świtu w domu Billa i Fleur osiąga swoją własną Kwintesencje. Scena w sumie dyskretna, ale nie wiem czy nie najważniejsza w książce.
Nie wiem czy nie za mało mówi się o samych Deathly Hallows. A tu Rowling wywiodła wszystkich w pole i zrobiła to wspaniale. Zachwycający swoją klasycznością wątek. Największa wisienka na torcie. Czapki z głów.
Zakończenie (nie epilog, o tym dalej) ociera się o geniusz. Droga na śmierć, dobrowolne wydanie się w ręce wroga za przyjaciół i powrót do życia by zwyciężyć. Nasłucham się jeszcze, że to historia Ozyrysa. I Odyna. I Bóg wie kogo tam jeszcze. Ok. Może. Pozostane przy innym odnośniku. Stara opowieść i stary symbol, a jednak poprowadzony pięknie. Śmiało i ostrożnie jednocześnie. Porażające. Nie spodziewałem się aż tak misternego zakończenia.
Zburzenie mitu Dumbledore'a by odbudować go i zburzyć do szczętu by wskrzesić piękniejszy niż dotąd - nie mam pytań. Jeden z bardziej fascynujących wątków.
Epilog. Nie wiem. Marzyłem o klasycznym. Bardzo w trzeciej osobie. Reporterskim, a jednak bardziej poruszającym. Spokojnie opowiadająym w kilku zdaniach kto z kim i jak. Troszeczkę gorzkim. Ten wcale nie jest tandetny. Ale nie dorównuje zakończeniu. A to jednak wada. Niewielka na szczęście.
Smutno mi było kiedy zginął minister. Tylko mnie jednemu?
A na grobie oka Moody'ego Harry postawił krzyż. Ciekawe złamanie pewnej żelaznej zasady JKR. Nie bardzo przypadkowe zapewne.
Dobranoc. Jutro więcej i bardziej szczegółowo.
PrZeMeK Z.
Mam tylko jedno gorące życzenie - niech Rowling nie pisze kolejnej części HP. Wszystko, tylko nie to.
Ginnusia
Dlaczego? (choć też tego nie chcę - chyba)
PrZeMeK Z.
Bo to by wszystko zniszczyło. Miało być siedem, jest siedem. Nie potrzeba już niczego więcej. Każda kolejna część byłaby już - co ucieszyłoby przeciwników HP - skokiem na kasę. Te stanowią zamkniętą całość.

Zresztą, ile jeszcze części? Ile lat ciągnąć to jeszcze na siłę?
Katon
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 23.07.2007 23:33)
QUOTE
Zastanawia mnie tylko, dlaczego pani Rowling tak się skupiła na tych hallowsach, skoro w gruncie rzeczy nie odegrały większej roli w książce. Oczekiwaliśmy fabuły kręcącej się wokół horkruksów. I tylko nich. A wyszło nieco inaczej.

*



Cytuję z cytatu Przemka, bo mi wygodniej - człowieku, Hallowsy nie odegrały większej roli? Weźże se przeczytaj tą książkę jeszcze raz.


QUOTE(PrZeMeK Z. @ 23.07.2007 23:57)
I trzeba przyznać, że Rowling zrobiła fanom piękny prezent. Nie tylko nie zamknęła możliwości pisania fanfików - ona nas tym epilogiem wręcz namówiła, by to robić. smile.gif
Cała Jo.
*



Wiem. Pomyślałem sobie to samo. Holy Mary, Deathly Hallows save us from this.

Cykl się skończył. O czym niby miałby być kolejny tom? Przecież to była jedna historia. I zamknęła się.

Boli mnie brak epilogu o jakim myślałem. Epilogu o każdym. "George sam prowadził sklep. Po jakimś czasie znowu zaczął żartować. McGonagall zmarła spokojnie 15 lat później otoczona przyjaciółmi. Takie tam. Jak na filmach. Tu czuję jakąś pustkę, bo ja uwielbiałem cały ten drugi plan. I nie wiem o nich nieczego. I jeszcze jednego żal mi może nawet bardziej. Naprawdę liczyłem, że Dursleyowie jeszcze się pojawią. Że pewne rany mogą być zaleczone. Że Dudley zagra jeszcze rolę (i tak miał ładną) i że w w epilogu przeczytam, że Harry raz na dwa lata wpadał z Ginny do Dursleyów na herbatkę. Było sztywno i nudno, ale wszyscy w sumie starali się być mili. Ech. Będę tęsknił za nimi wszystkimi.

Żeby podjąć sensowną dyskusję o alchemii muszę tą książke strawić. Jeszcze przetrawiam. A dla różowego znajdzie się jakieś wyjaśnienie.

A! No i Stoppered Death Theory była słuszna, chociaż w niuansach są pewne różnice.
Katarn90
Ja tam nie mam nic przeciwko jakiemuś przewodnikowi, albo czemuś na wzór "Silmarillion", czyli różnych ciekawych historii ze świata czarodziejów. Ale jako dodatek a nie nowa "saga". Tylko nie jestem pewien czy to wypali
Ginnusia
Chciałaby, żeby ten przewodnik po świecie HP był też czymś w rodzaju rozbudowanego epilogu. Tak bym chciała się dowiedzieć np., jak Hermiona odczarowała rodziców. I czy w ogóle. BTW właśnie przeczytałam na Mirriel, że ktoś zarzuca Hermionie zaczarowanie pamięci rodziców, że to nieetyczne. Nie, no jasne, o wiele bardziej etyczne jest narażenie ich na śmierć.
A wizja Harry'ego i Ginny u Dursleyów na herbatce jest miodna. smile.gif
anagda
Czy ja wiem.... Co by było w takim czymś ekscytującego? Wahania nastroju ciężarnej Ginny? tongue.gif

To ja już wolę, żeby powstało coś w stylu jakiejś encyklopedii, czy dziejów innych bohaterów jak już Rowling musi coś pisać...

Choć zakończenie i epilog wydają się właściwym zakończeniem całej serii tak na amen.
murof
Kawał czasu... cholerny kawała czasu. Pamiętam pierwszą część, którą przeczytałem, zanim jeszcze zaczęła się ta cała potteromania. Pamiętam stronkę Hołdysa i moje własne strony o Harrym, którymi starałem się konkurować najpierw z Tytusem, potem z Radkiem. Pamiętam mnóstwo kapitalnych rozmów na forum i ludzi, których tutaj poznałem, a to wszystki dzięki tej serii książek. I dzisiaj przeczytałem ostatnią część tej historii.. Kawał czasu..
Nie wypowiem się jeszcze o książce obszerniej, powtórzę tylko to co napisałem wcześniej. Rowling musiało być strasznie przykro żegnać się Harrym i myślę, że każdy, kto pisał jakiegoś ffa, czy inne opowiadanie zgodzi się ze mną, że z takimi bohaterami aż żal się rozstawać. Przeczytałem kiedyś, że pisarz nie kończy pisać książki, tylko porzuca świat, który stworzył. I miałem wrażenie, że kwestie, które wypowiadał Harry o tym, jak pięknie było kiedyś, wszystkie te momenty, kiedy wspominał swoje czasy szkolne, pierwsze miłości i zmarłych przyjaciół tak naprawdę były też głosem autorki, która musiała porzucić szkołę magii i czarodziejstwa..

Przepraszam was, że się tak rozkleiłem, ale czuję się, jakbym właśnie pożegnał się z najlepszym przyjacielem i musiałem się z kimś tym podzielić..
PrZeMeK Z.
Nie ma za co przepraszać.

Też dziwnie się czuję, choć byłem z Harrym krócej. Ale gdyby nie te książki, nie jechałbym do Warszawy spotkać się z Avadą i innymi. Nie napisałbym żadnego fanfika. Nie zacząłbym pisać wierszy. Nie...
Mógłbym długo wymieniać.
murof
Teraz, słucham sobie OST z filmów o Harrym. Książka wciąż we mnie siedzi i wiem, że jeszcze nie raz sięgnę po całą serię. Zwykle jak wychodził nowy tytuł czytałem najpierw wszystkie poprzednie tomy (zresztą tym razem też). Mam wrażenie, że ta książka stworzyła coś naprawdę realnego, a zarazem magicznego. Nie potrafię tego nazwać, raczej to czuję... to trochę jak atmosfera przed Bożym Narodzeniem, nienazwane uczucia i wspomnienia. Wiem, że będę chciał przekazać to moim dzieciom i mam nadzieję, że one mnie zrozumieją, nawet jeśli wtedy coś innego będzie w modzie. Strasznie to skomplikowane, głupie i dziecinne, ale nic nie mogę poradzić na to co czuję. Po prostu te wydarzenia w książce są jakby częścią mojej historii i (choć oczywiście wiem, że są zmyślone) pamiętam je tak, jakbym sam w nich uczestniczył. Oddałbym wiele, żeby JK Rowling przeczytała te słowa, choć wiem, że to niemożliwe, ale czuję, że mam wobec niej dług wdzięczności...
anagda
No ja niestety (albo stety?) Po Harry`ego sięgnałam dopiero na krótko przed premierą Czary Ognia (o ludzie... przecież to już 7 lat blink.gif ). Więc pewnie nie dorastam żadnemu z Was to pięt smile.gif

Ale tak jak skończyłam ten epilog to tak se pomyślałam, że szkoda że to już koniec. W gruncie rzeczy jeszcze tylko dwa filmy i całą potteromanię szlag trafi. A przecież gdyby nie ona, to nie powstało by chociażby magiczne...
Pszczola
QUOTE
Miłość Severusa do Snape. No po prostu wiedziałam, że ot tak na słowo, to Dumbledore by nie zaufał śmierciożercy. Good for Jo.


No tak, ten zakochany w sobie Snape XD.

Śmierci Hedwigi, Tonks i Lupina bez sensu? Jasne, że bez sensu! Każda śmierć jest bez sensu. I za to jestem Rowling wdzięczna. Pokazała, że śmierć przychodzi nagle, często nie towarzyszą jej chwała i fajerwerki, i do niczego nie prowadzi.

Uważam, że Hallowsy były dla Dumbledore'a. Dokładnie, najpierw widzimy jak autorytet upada, a potem szanujemy go bardziej niż przedtem. A przy zdaniu, które pada z ust Harry'ego, że może Gridelwald nie chciał, by Voldemort roskopywał grób Dumbledore'a...och, musiałam znowu z gwinta pociągnąć trochę wódki.


Właśnie obejrzałam pierwszy film, zaraz obejrzę drugi i trzeci. Taki maraton. Czytam serię znowu od pierwszej części. A wszystko chyba dla Snape'a. Kurde, naprawdę się cieszę, że mam urodziny tego samego dnia XP. Jak tylko go widzę/ o nim czytam, taki żal za... serce... ściska...

I jeszcze raz to powiem: chwała Rowling za epilog, w którym NIE napisała szczegółowo co z kim, czy Minewra żyła 5 lat czy 30, a George ożenił się z Mugolką. Zniszczyłoby mi to całą przyjemność z czytania książek! Autorka kończy serię i zrzeka się z prawa do kontynuowania losów bohaterów. Opisać ich dalsze losy na przestrzeni kilku kartek w porównaniu z tym co wcześniej opisała, dzięki czemu nakreślilismy sobie ich obraz i mieliśmy własne nadzieje i pomysły na ich przyszłość,
byłoby zbrodnią. Resztę możesz dopisać sobie sam.
A pole dla ff-fanów są! Harry i trio musieli dokończyć edukację, potem wybrać karierę, ale to już było spokojne życie. Prywatne. Po co nam wchodzić w nie z butami? ;) Najlepiej by było, gdyby w ogóle epilogu nie było, ale dobrze się dowiedzieć, że syn Pottera nazywa się Albus Severus. Ten, który ma oczy Lily. Uch, poryczałam się wtedy (znowu).

Oj, murof, nic nie mów. Ja się nawróciłam na Pottera trzy lata temu, a namowy pewnego T.H. do przecztania tej serii wyśmiewałam równie głośno jak twierdzenie, że Madonna ma głos (bez urazy, niektóre jej piosenki nawet lubię). Po książki sięgnęłam, bo mi się angielski w filmach podobał. A jak tylko pierwszy raz skończyłam czytać książki I-V, czyli 31.08.2004, odnalazłam pierwsze ciekawsze forum o Harrym i zginęłam dla świata.

A właśnie, tysięczny post. ;)
hazel
@Murof

Dawno nie przeczytałam ani nie napisałam czegoś równie prawdziwego jak twój post.

i nawet nie ma znaczenia to, że teraz siedzimy ze znajomymi i pijemy zdrowie Pottera. Bo to jest jakaś część mojego życia, która się właśnie skonczyła. I jest mi cholernie smutno i zarazem cholernie wesoło z tego powodu. Bo dobro zwycięża zło, i chociaż to tylko książka dla dzieci, to mam nadzieję, że jednak znalazłam w niej jakies wartości, które poprowadzą mnie w dorosłym życiu. Niezależnie od tego, czy Bóg isnieje, czy nie, istnieją na świecie jakieś bezwzględne wartości. I to powinniśmy wynieść z tej serii - nie ma nic lepszego niż dobro. Dobro jako wartość absolutna, niezależna od wyznania, poglądów, czy tam orientacji seksualnej.

Edit: a w ogóle to mój tysięczny post jest. I do tego napisany po pijaku. Żenada...
anagda
Aż ciśnie się na usta jeden z najbardziej znanych cytatów z HP:
"Będzie sławny...Stanie się legenda... Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby odtad ten dzień nazywano Dniem Harry'ego Pottera"



QUOTE
Uważam, że Hallowsy były dla Dumbledore'a. Dokładnie, najpierw widzimy jak autorytet upada, a potem szanujemy go bardziej niż przedtem. A przy zdaniu, które pada z ust Harry'ego, że może Gridelwald nie chciał, by Voldemort roskopywał grób Dumbledore'a...och, musiałam znowu z gwinta pociągnąć trochę wódki.


Tu się muszę zgodzić. Rowling pokazała, że nawet Dumbledore, który przez wszystkie dotychczasowe tomy był ukazywany jako wszystko wiedzący i nieomylny niemalże geniusz. A tym tomem, pokazała nam, że był również człowiekiem, którym targały zwyczajne emocje. Czy to młodzieńcze, jak nie do końca zachował się w porządku w stosunku do swojej rodziny, czy również jako już starzec, kiedy mimo wiedzy, którą posiadał na temat hallows obudziła się w nim jednak chęć zostania Panem Śmierci. To akurat Rowling rozegrała genialnie.
Pszczola
QUOTE(hazel @ 25.07.2007 03:04)

Edit: a w ogóle to mój tysięczny post jest. I do tego napisany po pijaku. Żenada...
*



Ty też? XD

Jak tak dalej pójdzie, przez ten koniec zostanę alkoholiczką.

Robię się sentymantalna:

Panie i panowie! "To Harry Potter - the boy who lived!"
hazel
QUOTE(Pszczola @ 25.07.2007 02:30)
QUOTE(hazel @ 25.07.2007 03:04)

Edit: a w ogóle to mój tysięczny post jest. I do tego napisany po pijaku. Żenada...
*



Ty też? XD

Jak tak dalej pójdzie, przez ten koniec zostanę alkoholiczką.

Robię się sentymantalna:

Panie i panowie! "To Harry Potter - the boy who lived!"
*


Tak, ja też. Bo to trzeba jakoś uczcić. Zdrowie Harry'ego Pottera!
Skaterin
taaa, rozpijmy sie wszyscy. Bedzie na forum weselej.

/Zdrowie xD/
owczarnia
Niech żyje McGonagall i jej galopujące ławki smile.gif!
hazel
O moja głowa!

anagda
galopujące ławki...? blink.gif
Pszczola
Tudzież zbroje ;). Mówiłam, że kocham McGonagall?

Ale wracając do tematu. Ktoś wspomniał, że niektórzy zarzucają Hermionie, że naruszyła wolność swoich rodziców, wymazując im pamięć. Zgadzam się z nimi. Nikt nie ma prawa odbierać drugiemu wspomnień, ograniczać wolną wolę, ich wolność! Nawet pod hasłem "wyższych celów". Hasło to zostało zresztą potępione w książce. Ograniczenie ich wolności po to, by zapewnić sobie i im bezpieczeństwo? Dla mnie to tchórzostwo w ładnej oprawie. Wymówki! Co? Nie należy ich mieszać w sprawę, bo są Mugolami? Bo się nie obronią? A może będą protestowali? Przecież Hermiona prawie w ogóle z nimi czasu nie spędzała, a teraz chce rzucać szkołę i narażać życie! Nie wiem jakie panowały stosunki w ich domu, ale to co zrobiła ich córka, jeżeli nie miała ich zgody, to czyste świństwo. Jakim prawem ktoś pozbawia mnie wspomnieć, wymazuje miłość do dziecka, zaciera dawne przyjaźnie? Wyobraźce sobie, wszystkie wasze wposmienia okazują się iluzją. Że nie powinno im to przeszkadzać, bo przecież i tak nic nie pamiętają? Właśnie to nazwyam naruszeniem wolności. O ileż to by było łatwiejsze, kombinować z pamięcią innych. Dlaczego nie zastosować podonego zabiegu na Dursleyach w takim razie? Obrzydliswto.
Jeżeli rodzice Hermiony się na to zgodzili, ich detycja, nie mam się czego przyczepić, a i łezkę wzruszenia uronię. Wolę sobie mówić, że państwo Granger zgodzili się na taki układ z własnej, nieprzymuszonej woli. Ponieważ wierzę w moralność ich córki i ją lubię, nie dopuszczam do siebie innej możliwości.
Zwodnik
Że co ? Czy tu na pewno dobrze zrozumiałaś co zrobiła Hermiona i dlaczego ? Po pierwsze wszystko było tylko czasowe. "Wysłała ich" do Australii aby zapewnić im bezpieczeństwo. A ich pamięć zmodyfikowała po to, żeby oszczędzić im niepokoju o nią w trakcie a przede wszystkim bólu na wypadek, gdyby już nie wróciła. Taki numer z Dursleyami nie miałby najmniejszego sensu. No i jeszcze słowo "wymówki". Sugerujesz, że Hermiona miała tak naprawdę jakiś inny, ukryty cel a w tak szczytny sposób tylko go tłumaczyła ?

Zupełnie nie rozumiem Twojego posta.
Firm
Przeczytałem...zajęło dwa dni...nie mogłem sie oderwać. Była to pewna nowość gdyż czytając ten tom czułem się inaczej niż czytając resztę. Według mnie Jo świetnie rozwiązała wszystko co musiała...czasem przeszkadzało jakieś ułatwienie ale naprawdę wciągało. Nawet nudniejsze rozdziały miały coś od czego chciało się brnąć dalej...trochę denerwujący fakt że to już ostatnia taka książka....pamiętam 1999 jak siostra z Angli przysłała mi Kamień....pierwsza książka którą przeczytałem tak od siebie...a miałem wtedy 7 lat tongue.gif Najbardziej wzruszający moment dla mnie to ten gdy Harry pyta się Syriusza, Lupina i Rodziców czy śmierć boli....w sposób jaki Rowling napisała ten fragment był niesamowity....nie wiem jak reszta ale czytając ten fragment naprawdę czułem się jakbym ja szedł do lasu....tu pokazała swój niezwykły talent...no i epilog....niby zbyt różowy a jednak nie zepsuł mi smaku...ba! Według mnie idealnie zakończył cały cykl...i z każdym zdaniem modliłem się aby było jeszcze przynajmniej 100 stron...niestety...gdy zamknąłem książkę odczekałem chwilę i pomyślałem: "świetne" Cały cykl był przy moim dorastaniu...oczywiście przed Deathly Hallows przeczytałem wszystko od początku bo jednak sie zapomina...i teraz również zrobię to tak jak wtedy...
PrZeMeK Z.
QUOTE
Ale wracając do tematu. Ktoś wspomniał, że niektórzy zarzucają Hermionie, że naruszyła wolność swoich rodziców, wymazując im pamięć. Zgadzam się z nimi. Nikt nie ma prawa odbierać drugiemu wspomnień, ograniczać wolną wolę, ich wolność! Nawet pod hasłem "wyższych celów". Hasło to zostało zresztą potępione w książce. Ograniczenie ich wolności po to, by zapewnić sobie i im bezpieczeństwo? Dla mnie to tchórzostwo w ładnej oprawie. Wymówki! Co? Nie należy ich mieszać w sprawę, bo są Mugolami? Bo się nie obronią? A może będą protestowali? Przecież Hermiona prawie w ogóle z nimi czasu nie spędzała, a teraz chce rzucać szkołę i narażać życie! Nie wiem jakie panowały stosunki w ich domu, ale to co zrobiła ich córka, jeżeli nie miała ich zgody, to czyste świństwo. Jakim prawem ktoś pozbawia mnie wspomnieć, wymazuje miłość do dziecka, zaciera dawne przyjaźnie? Wyobraźce sobie, wszystkie wasze wposmienia okazują się iluzją. Że nie powinno im to przeszkadzać, bo przecież i tak nic nie pamiętają? Właśnie to nazwyam naruszeniem wolności. O ileż to by było łatwiejsze, kombinować z pamięcią innych. Dlaczego nie zastosować podonego zabiegu na Dursleyach w takim razie? Obrzydliswto.

Zszokował mnie Twój punkt widzenia. Hermiona zrobiła to, by ratować im życie. To nazywasz obrzydlistwem?
A że wbrew ich woli? A czy sądzisz, że rodzice Hermiony kiedykolwiek pozwoliliby jej iść z Harrym? Oczywiście, że nie. Hermiona iść chciała i musiała zrobić to, co zrobiła. Wszczepienie rodzicom fałszywych wspomnień (nie wymazanie prawdziwych - przecież zaklęcie można było cofnąć!) miało też sprawić, że nawet gdyby śmierciożercy ich dopadli, nie mogliby wydobyć z nich informacji o córce.

Zresztą na temat ograniczania wolności "by zapwnić sobie i im bezpieczeństwo" masz jakieś dziwne poglądy. A czym innym jest zamykanie przestępców w więzieniach? Czym innym była decyzja Dumbledore'a, by Syriusz siedział na Grimmauld Place? Czym innym było ukrywanie się Potterów pod Fideliusem? To, że rodzice Hermiony nie wyrazili być może zgody na zmiany w swojej pamięci, nic nie znaczy. Jestem pewien, że gdyby oni byli czarodziejami, chcieliby zrobić dla niej to samo - uchronić ją przed niebezpieczeństwem za wszelką cenę.

Nie zawsze wolność jest najważniejsza. Co zrobiliby ze swoją wolnością rodzice Hermiony, gdyby dopadli ich i torturowali śmierciożercy? Nie mogliby się obronić.
Decyzja Hermiony wynikała z miłości, nie z tchórzostwa.
Ginnusia
Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby Hermiona ustaliła z rodzicami, że tak zrobi. Przecież dla niej było to straszne, w ten sposób tak naprawdę straciła rodziców (do czasu zdjęcia czaru), bo przecież nie pamiętali teraz, że mają jakąś córkę. A jednak zrobiła to, bo chciała ich ochronić przed torturami i śmiercią.
Zaiste, obrzydliwy czyn.
em
odpowiem co do zarzutów wobec moralności postępowania Hermiony:
wyobraźcie sobie tę scenę. po prostu ją sobie wyobraźcie. dla mnie samo wyobrażenie sobie tego, co ona musiała czuć, jak musiały jej drżeć ręce... mnie to wystarcza, nie obwiniam jej, bo ta książka wystarczająco dobrze pokazała wszystkim, jak cienka jest granica między dobrem i złem a przede wszystkim, jak ciężko jest ją uchwycić.

OK, teraz przejdźmy do meritum.
Czapki z głów, mości państwo. Oto geniusz.
Ta seria miała ogromny potencjał, żeby zakończyć się największym na świecie kiczem i olbrzymim rozczarowaniem. Czapki z głów, bo mamy do czynienia z autorką, która umiała związać wszystkie nitki i niczego nie zepsuć.
Wybaczcie, ale ja przyjmuję tę wersję wydarzeń bez najmniejszych zastrzeżeń. Nie przeszkadzają mi drobne nieścisłości jak kwestia Czaru Fideliusa - być może można go rzucić w różny sposób, być może zależy on od tego, kto rzuca, być może jest miliard takich być może, w końcu magia to materia o wiele bardziej delikatna i skomplikowana niż ktokolwiek może przypuszczać i samo to sprawia, że chyba żadne nieścisłości w książce nie są prawdziwymi nieścisłościami. To nie LOST, tu nikt nie obiecywał, że wszystko da się wytłumaczyć smile.gif.

Zaczynając od początku... Mam wrażenie (zapewne błędne), że z każdym kolejnym tomem nie tylko historia przestawała być bajką dla dzieci, ale również język powieści stawał się bardziej wymagający. Ale może to tylko wrażenie smile.gif tak czy inaczej, zaczęło się pięknie. Pierwszy raz nie miałam wrażenia, że autorka chce jak najszybciej odbębnić te pierwsze rozdziały i przejść wreszcie do meritum. Cały czas, co chwila miałam wrażenie, że narrator przygotowuje czytelnika do nieubłaganie nadchodzącej chwili pożegnania z serią. Łzy w oczach miałam praktycznie cały czas smile.gif Potem te szybkie zwroty akcji i tak już cały czas: dla mnie TO jest mistrzowska narracja, naprawdę. Żadnych dłużyzn, cały czas do przodu!
Najbardziej wzruszyłam się podczas pogrzebu Zgredka. "Here lies Dobby, a Free Elf"... Ale i tak przepłakałam pół książki, więc nie ma co się nad tym rozwlekać.
Scena na Kings Cross przypominała mi scenę z Matriksa dwójki, z Architektem, ale to było głupie skojarzenie wink2.gif
Pojedynek - to było coś, na co czekałam cały czas: szybka wymiana zdań, jak równy z równym, oboje pewni swojego zwycięstwa... Bosssskie. Czytałam tę scenę zasłaniając sobie następną stronę tekstu, żebym przypadkiem nie rzuciła zniecierpliwiona okiem na jakąś niefortunną linijkę. I nie rozumiem, jak można czytać od epilogu?!? Cała magia ostatnich rozdziałów zawierała się jak dla mnie w tym, że nie mam pewności, czy Harry przeżyje, czy Ginny, Ron, Hermiona przeżyją... To mnie trzymało w takim napięciu, że aż mi się trzęsły ręce wink2.gif
I takie zakończenie mi wystarczy. Epilog wystarczy (chociaż straciłam wątek, kto jest czyim dzieckiem i którym według starszeństwa wink2.gif). Encyklopedię chętnie sobie przeczytam, ale właśnie za jakiś czas, jak już ochłonę, bo wtedy będą mniejsze szanse na rozczarowanie, że coś poszło nie tak, jak chciałam.

I jeszcze jedno chcę powiedzieć: czuję się teraz strasznie, strasznie dorosła. Moja przygoda z Potterem zaczęła się 7 lat temu, jak byłam w podstawówce, teraz powoli kończy kiedy jestem na studiach. To taki koniec jakiegoś etapu, który zupełnie przypadkiem (a może nie?) pokrył się z ważnym etapem w moim życiu. Może dlatego tak strasznie się poryczałam pod koniec tej książki smile.gif
PrZeMeK Z.
A mnie tak wszyscy naokoło powtarzali, że to tylko książka i żebym się uspokoił, że w końcu uwierzyłem. Zresztą nie było jak pozwolić sobie na łzy, za dużo ludzi wokoło.
Choć oczy miałem wilgotne bardzo często.
anagda
Jak ja się cieszę, że Polkowski nie robi audiobooków tylko Fronczewski biggrin.gif

Polkowski (tak, Polkowski) czyta fragment VII tomu


PS. A głos według pana P. to Voldemort ma po prostu cudowny laugh.gif laugh.gif laugh.gif
em
ktoś już o tym wspomniał? Przeczytałam CHYBA wszystko, ale nie zauważyłam.
Ostatnim słowem ostatniego rozdziału/epilogu...
nie jest blizna.
anagda
Nie miała być. Rowling jakiś czas temu powiedziała, że nie będzie ostatnim słowem, a będzie blisko końca.

Było na MuggleNet. Nie chce mi sie szukać....
em
serio? odcięłam się jakiś czas temu od wszystkich potencjalnie spoilerujących źródeł potterowskich newsów, więc jakoś mi to umknęło.

szkoda, tego się jakoś zawsze trzymaliśmy sad.gif
Pszczola
Wracając do Hermiony. Napisałam, że mam nadzieję, że omówiła z rodzicami co ma zamiar zrobić. Chylę wtedy przed nimi i dziewczyną czoła. Pamiętajcie, że istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że Hermiona nie wróci ze swojej misji. Gdyby czar działał, powiedzmy przez jakiś czas i nawet gdyby ich córka się już nie pojawiła, wposmnienia by do nich wróciły, nie można wtedy jej potępieć. To nieodwracalność tej decyzji mnie przeraża.
Jak sobie wyobrażę, że ktoś mógłby mi zmienić pamięć, pozbawić tego co kocham, co mnie ukształtowało, narzucić mi swoją wolę, co z kolei ogranicza moją wolną wolę, którą mam od urodzenia, a do tego nie byłabym w stanie sobie z tego zdać sprawy, byłabym zadowolona... Taka wizja mnie przeraża. Moja wolność zostałaby pogwałcona, a ja nawet nie zdawałabym sobie z tego sprawy. Zgadzam się tutaj z J.S. Millem, że nie można ograniczyć wolności drugiej osoby wbrew jej woli, chyba że jej akcje naruszają wolność innych.
Nie wątpię, że dla Hermiony było to bolesne. Przecież ona cierpi z powodu tej decyzji najbardziej, a nie jej niczego nieświadomi rodzice. Ale odmawiać im uczestniczenia w cierpieniu? Czy to trochę nie samolubne? Jeżeli jednak dziewczyna przekonała rodziców do swoich racji, a oni, prawdopodobnie z ciężkim sercem, przystali na jej propozycję, bo przecież nie tylko siebie, ale przede wszystkim córkę i jej przyjaciół swym poświęceniem chronią, to właśnie pańswto Granger zapłacili największą cenę. Jestem dla nich pełna podziwu. I wierzę, że tak właśnie się stało.
Firm
QUOTE(emoticonka @ 25.07.2007 18:22)
odpowiem co do zarzutów wobec moralności postępowania Hermiony:
wyobraźcie sobie tę scenę. po prostu ją sobie wyobraźcie. dla mnie samo wyobrażenie sobie tego, co ona musiała czuć, jak musiały jej drżeć ręce... mnie to wystarcza, nie obwiniam jej, bo ta książka wystarczająco dobrze pokazała wszystkim, jak cienka jest granica między dobrem i złem a przede wszystkim, jak ciężko jest ją uchwycić.

OK, teraz przejdźmy do meritum.
Czapki z głów, mości państwo. Oto geniusz.
Ta seria miała ogromny potencjał, żeby zakończyć się największym na świecie kiczem i olbrzymim rozczarowaniem. Czapki z głów, bo mamy do czynienia z autorką, która umiała związać wszystkie nitki i niczego nie zepsuć.
Wybaczcie, ale ja przyjmuję tę wersję wydarzeń bez najmniejszych zastrzeżeń. Nie przeszkadzają mi drobne nieścisłości jak kwestia Czaru Fideliusa - być może można go rzucić w różny sposób, być może zależy on od tego, kto rzuca, być może jest miliard takich być może, w końcu magia to materia o wiele bardziej delikatna i skomplikowana niż ktokolwiek może przypuszczać i samo to sprawia, że chyba żadne nieścisłości w książce nie są prawdziwymi nieścisłościami. To nie LOST, tu nikt nie obiecywał, że wszystko da się wytłumaczyć smile.gif.

Zaczynając od początku... Mam wrażenie (zapewne błędne), że z każdym kolejnym tomem nie tylko historia przestawała być bajką dla dzieci, ale również język powieści stawał się bardziej wymagający. Ale może to tylko wrażenie smile.gif tak czy inaczej, zaczęło się pięknie. Pierwszy raz nie miałam wrażenia, że autorka chce jak najszybciej odbębnić te pierwsze rozdziały i przejść wreszcie do meritum. Cały czas, co chwila miałam wrażenie, że narrator przygotowuje czytelnika do nieubłaganie nadchodzącej chwili pożegnania z serią. Łzy w oczach miałam praktycznie cały czas smile.gif Potem te szybkie zwroty akcji i tak już cały czas: dla mnie TO jest mistrzowska narracja, naprawdę. Żadnych dłużyzn, cały czas do przodu!
Najbardziej wzruszyłam się podczas pogrzebu Zgredka. "Here lies Dobby, a Free Elf"... Ale i tak przepłakałam pół książki, więc nie ma co się nad tym rozwlekać.
Scena na Kings Cross przypominała mi scenę z Matriksa dwójki, z Architektem, ale to było głupie skojarzenie wink2.gif
Pojedynek - to było coś, na co czekałam cały czas: szybka wymiana zdań, jak równy z równym, oboje pewni swojego zwycięstwa... Bosssskie. Czytałam tę scenę zasłaniając sobie następną stronę tekstu, żebym przypadkiem nie rzuciła zniecierpliwiona okiem na jakąś niefortunną linijkę. I nie rozumiem, jak można czytać od epilogu?!? Cała magia ostatnich rozdziałów zawierała się jak dla mnie w tym, że nie mam pewności, czy Harry przeżyje, czy Ginny, Ron, Hermiona przeżyją... To mnie trzymało w takim napięciu, że aż mi się trzęsły ręce wink2.gif
I takie zakończenie mi wystarczy. Epilog wystarczy (chociaż straciłam wątek, kto jest czyim dzieckiem i którym według starszeństwa wink2.gif). Encyklopedię chętnie sobie przeczytam, ale właśnie za jakiś czas, jak już ochłonę, bo wtedy będą mniejsze szanse na rozczarowanie, że coś poszło nie tak, jak chciałam.

I jeszcze jedno chcę powiedzieć: czuję się teraz strasznie, strasznie dorosła. Moja przygoda z Potterem zaczęła się 7 lat temu, jak byłam w podstawówce, teraz powoli kończy kiedy jestem na studiach. To taki koniec jakiegoś etapu, który zupełnie przypadkiem (a może nie?) pokrył się z ważnym etapem w moim życiu. Może dlatego tak strasznie się poryczałam pod koniec tej książki smile.gif
*



Dokładnie....też nie wiem czemu zaczynać od epilogu dzięki temu iż go nie przeczytałem cały czas byłem na krawędzi nie wiedziałem kto przeżyje itp.
I też tak jak ty zasłaniałem sobie drugą stronę i poniższe linijki choćby przy walce Voldemorta dlatego uważam iz ta książka była niesamowita...bo nikt praktycznie nie wiedział co się miało stać na samym końcu...

Co do Lost'a....Lost też się nie tłumaczy ;]
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.